Rewalacje - nr 6/2010

Transkrypt

Rewalacje - nr 6/2010
ISSN 1508-2776
Cena 2 zł
Rewal, 16 sierpnia 2010 - lipiec 2011
ROK XIII, nr 6 (102)
„Moja miłość równie jest
głęboka jak morze,
równie jak ono bez końca...”
CO SŁYCHAĆ?
KIT
(Krótkie Informacje Tekstowe)
To już szósty numer „Rewalacji”,
a zarazem ostatni w tym sezonie.
Obozowicze goszczą w Rewalu od
29 czerwca i, niestety, nadszedł
czas się z Państwem pożegnać.
Grupa młodych dziennikarzy od tygodnia ciężko pracowała nad tym
wydaniem. Starania przyniosły
efekty, które możecie Państwo teraz zobaczyć i ocenić. Od 13 lat
młodzież z całej Polski przyjeżdża
do Rewala, aby pod okiem fachowców uczyć się trudnego zawodu
dziennikarza i dzielić się z Państwem istotnymi informacjami.
W numerze m.in. wyjaśniamy fakty
związane z zamknięciem rewalskiego forum; poruszamy temat bakterii
coli, która znalazła się ostatnio
w Bałtyku, zagłębiamy się w tajniki
rewalskiej mody. Udało nam się porozmawiać z wieloma ciekawymi
osobami, które gościły w naszej redakcji, jak również w całym Rewalu.
Staraliśmy się podsumować sezon,
a także zdradzić część planów dotyczących Gminy. Zapraszamy do
czytania. Na pewno warto!
DOBROGNIEWA STACHOWIAK
MAJA BANASZAK
MIKOŁAJ GRZEGOREK
Redaktor naczelny:
Dobrogniewa Stachowiak
Zastępca redaktora naczelnego:
Maja Banaszak
Sekretarz redakcji: Mikołaj Grzegorek
Korekta: Michalina Mielniczyn, Dominika
Poplewska, Agnieszka Rogalewska
Nadzór dziennikarski: Grażyna Bożyk
Skład i łamanie: Piotr Wasiak
Reklama: Dobrogniewa Stachowiak, Maja
Banaszak
Projekt i wykonanie logo: Julia Szalewicz i Maciej Szalewicz
Projekt logo RewalStacji: Ula Chatys
Adres redakcji: Dom Wczasowy Radość,
72-344 Rewal, ul. Sikorskiego 10,
tel. 607650742
e-mail: [email protected],
URL: http://www.potegaprasy.pl
Druk: Drukarnia Jaklewicz sc,
ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 913840786
2
Festiwal Indii
XXI edycja Festiwalu Indii w Rewalu odbędzie się od 20 do 22
sierpnia na placu przy Urzędzie
Gminy. Impreza rozpoczyna się codziennie o godzinie 17: 30. Festiwal
jest doskonałą okazją, by poznać
kulturę hinduską.
Szachy
W Rewalu w dniach 18-29 sierpnia organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Szachowy – Konik
Morski Rewala.
Dla aktywnych
W gminie Rewal istnieje sieć wypożyczalni rowerowych „Rewal Bike System”, w której można wypożyczyć rowery oraz nordic walking.
To wspaniała oferta dla turystów lubiących aktywnie spędzać czas.
Jest to tani i ekologiczny sposób
podróżowania. Wypożyczalnie znajdują się w Rewalu przy ulicy Szkolnej 1, w Pobierowie przy ulicy Moniuszki i w Niechorzu przy ulicy Leśnej 3. Dodatkowym udogodnieniem jest to, że sprzęt wypożyczony w jednym punkcie można oddać
w dowolnym z nich. Przykładowe
ceny: rower – 1 godzina = 7 zł; rower tandem – 1 godzina = 14 zł;
nordic walking – 1 godzina = 3 zł;
siodełko dla dziecka – dopłata jednorazowa do roweru 5 zł
Kolej wąskotorowa
Podróżować w Rewalu można
koleją wąskotorową relacji Gryfice
– Pogorzelica przez Popiele, Rybokarty, Niedźwiedziska, Modlimowo, Paprotno, Karnice, Dreżewo,
Trzęsacz, Rewal, Śliwin i Niechorze. Kolej kursuje od godz. 8:40 do
19:40. Bilety można nabyć w pociągu u konduktora. Koszt biletu
w jedną stronę wynosi 9 zł,
a w obie 11 zł. Szczegółowe informacje dotyczące rozkładu jazdy
i cen znajdziecie państwo na stronie www.rewal.pl
Siatkówka plażowa
Na plaży w Pustkowie 21 sierpnia o godzinie 10:00 rozegrany zostanie turniej siatkarskich trójek,
a dzień później o tej samej godzinie
turniej siatkarskich dwójek.
MACIEJ KWAŚNIEWSKI
Tawerna „U Rybaka” zaprasza na pyszne ryby z własnych połowów.
Do wyboru mamy dorsza, sandacza oraz łososia. Piękny widok na morze,
miła obsługa i pyszne jedzenie umilą państwu wakacje. Ponadto bardzo
blisko restauracji znajduje się zejście na plaże, wiec po zjedzeniu można
od razu wracać na koc i korzystać z słońca. Tawerna otwarta jest od godziny 10 do 23, więc przez cały ten czas można skorzystać z prawdziwej,
polskiej gościnności.
Tekst sponsorowany
DOCIEKLIWYM BYĆ...
Kiedy lekkomyślność
przewyższa rozsądek...
Ciemne niebo, szalejący sztorm
i czerwona flaga na wieży ratowników. Narzeczeni z uśmiechem na
twarzy skaczą do wody. Kąpią się na
niestrzeżonej plaży. Dziewczyna zaczyna się topić. Początkowo mężczyzna sądzi, że kobieta udaje. Morska toń znosi ich coraz dalej i dalej...
Zdarzenie rozegrało się w Niechorzu ósmego sierpnia po godzinie 19, kiedy na plaży nie było już ratowników. Para była pod wpływem
alkoholu. Postanowili popływać
w morzu. Kobietę porwały wiry i prądy morskie, które wciągnęły ją pod
kamienie, a molo uniemożliwiło jej
wypłynięcie na powierzchnię. Pod
wodą przebywała około 15 minut.
Chłopak rzucił się na ratunek, ale
również zaczął tonąć. Miał szczęście, że był pod powierzchnią około
10 minut i morze wyrzuciło go na
brzeg. Tragedii przyglądali się plażowicze, którzy bezskutecznie próbowali dodzwonić się do ratowników
z Niechorza. Do akcji przystąpiła jednostka z odległego o 5 km Rewala.
Mężczyzna po krótkiej reanimacji odzyskał przytomność i podał swoją
tożsamość. Dziewczynę reanimowano znacznie dłużej. Niestety, zmarła
z powodu zbyt długiego przebywania
pod wodą.
Pamiętajmy, aby kąpać się
z dala od molo i falochronów, żeby
nie powtórzył się wypadek z Niechorza. Tragedia ta niech będzie
ostrzeżeniem dla każdego z nas.
Zachowajmy ostrożność i zdrowy
rozsądek nawet ostatniego dnia pobytu nad wodą.
Niefrasobliwość wczasowiczów
wypoczywających nad wodą jest
porażająca.
Jak podają media, liczba utonięć
przewyższa liczbę ofiar wypadków
samochodowych.
– W samym Rewalu przy dobrej
pogodzie mamy nawet do 17 akcji
ratowniczych dziennie – powiedział
„Rewalacjom” ratownik Filip Kwiecień.
AGNIESZKA ROGALEWSKA
DOROTA SROKA
Tajemnicza rura w Bałtyku
Po sierpniowych sztormach
w Rewalu morze odsłoniło starą rurę. Wzbudziła ona sensację wśród
turystów.
Widząc ją, większość osób
przechadzających się brzegiem
Bałtyku, zastanawiała się, dlaczego
znajduje się przy plaży, tak blisko
turystów. Urlopowicze myśleli, że
jest to pozostałość po kanalizacji
albo część jakiejś starej konstrukcji
wyrzuconej na brzeg przez Bałtyk.
Po rozmowie z wójtem gminy
Rewal Robertem Skraburskim spieszymy uspokoić wszystkich plażowiczów. Gmina ma problem z odwadnianiem terenów. Rowy odprowadzające wodę są za małe
i w czasie deszczu przepełnione.
W miejscowościach nadmorskich
woda deszczowa jest skierowana
w stronę morza, dlatego odprowadzanie jej w przeciwnym kierunku
jest utrudnione. W Rewalu znajduje
się poniemiecki separator, który odprowadza deszczówkę do Bałtyku.
Jest on monitorowany przez gminę,
aby nikt nie mógł się do niego podłączyć. Wójt obiecuje, że zarówno
urządzenie, jak i cały system odwadniania Rewala będą zmodernizowane.
DOROTA SROKA
OLA JÓŹWIAK
INFORMATOR
TURYSTYCZNY
Urząd Gminy
ul. Mickiewicza 19, tel.: 91 386-26-24
godz. otwarcia: pon. 8-17
pozostałe dni tygodnia: 7:45-15:30
[email protected]
Urząd pocztowy
ul. Sikorskiego 3
czynne: poniedziałek – piątek: 8-18
sobota: 8-13
tel.: 91 386-22-70
Bankomaty
bankomat Spółdzielczej Grupy
Bankowej (24 h) – ul. Mickiewicza 19
bankomat Global Cash SKOK ul. Westerplatte
bankomat Banku Spółdzielczego
w Gryficach oddział w Rewalu –
ul. Mickiewicza 19, czynne: 7.30-14,
tel.: 91 386-29-07
Amfiteatr
ul. Parkowa
Posterunek Policji
ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 385-75-97
Ośrodek Zdrowia
Warszawska 31, tel.: 91 386-25-88
czynny: poniedziałek-piątek: 8-21
soboty, niedziele i święta: 10-21
Apteka
ul. Mickiewicza 25
czynna: poniedziałek-piątek: 9-20,
sobota i niedziela: 10-18
tel.: 91 386-27-02
Straż Gminna
ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 384-90-30
Straż Graniczna
ul. Dworcowa 2, tel.: 91 387-76-20
Centrum Informacji, Promocji
i Rekreacji Gminy Rewal
ul. Szkolna 1, infolinia: 800 155 866
tel.: 91 386-29-94
Obiekty sportowe
Hala widowiskowo-sportowa,
siłownia, sauna, korty tenisowe,
boisko do siatkówki i koszykówki –
ul. Szkolna 1, czynne 8-21
Boisko sportowe – ul. Sportowa,
tel.: 91 386-29-94
Dworzec PKS
ul. Westerplatte, tel.: 91 386-24-61
Ciuchcia Retro
ul. Westerplatte (przy dworcu PKS)
Gryficka Kolej Wąskotorowa
ul. Dworcowa, tel.: 91 384-22-35
WOPR
601-100-100
OPR.
PRZEMYSŁAW SINKIEWICZ
OLA HALBER
3
CO W GMINIE PISZCZY?
Innowacyjny jak Rewal!
Konferencja prasowa z wójtem gminy Rewal Robertem Skraburskim
Jaki jest realny termin ukończenia inwestycji dotyczącej centrum Rewala, bowiem na pierwszej konferencji podał nam Pan
datę 31 lipca 2010?
– Termin ukończenia planowany
jest na koniec października. Głównym powodem opóźnienia jest brak
profesjonalnego odwodnienia miejscowości. Także zima trwająca
o dwa miesiące dłużej niż w zeszłym
roku sprawiła, że prace rozpoczęły
się później. Cały czas mamy również
problemy z osuwającym się klifem
i musieliśmy zmienić część planów.
Nie chciałbym zrzucać winy na firmę, ale w pewnym stopniu zawinił
też brak profesjonalizmu ze strony
wykonawców.
Pod koniec sierpnia 2009 r. poznaliśmy wizualizację rewalskiego amfiteatru. Kiedy ruszy w końcu ta inwestycja?
– Mam nadzieję, że jak najszybciej. To bardzo duża i droga inwestycja – około dziewięciu milionów złotych. Na razie pozyskujemy
fundusze, między innymi z Unii Europejskiej. W planach mamy duży
amfiteatr z ruchomym dachem,
możliwością wyświetlania filmów,
a także ośrodkiem kultury. Póki co
pozostaje mi znosić ze spokojem
złe opinie goszczących u nas
gwiazd, ale, możliwości finansowe
gminy są ograniczone.
W wielu nadmorskich miejscowościach wprowadzono zakaz
spożywania alkoholu i palenia papierosów na plażach. Jak ta sytuacja wygląda w Rewalu?
– W Rewalu nie ma zakazu palenia, gdyż nigdy nie było takiego
wniosku ani ze strony radnych, ani
mieszkańców. Być może, po przejrzeniu opinii z miejscowości, które
wprowadziły ten zakaz, nasza gmina także rozpatrzy taką propozycję.
Ale zanim wprowadzimy nowe przepisy, musimy zastanowić się, jak je
egzekwować... Jeżeli chodzi o alkohol – w Rewalu jego spożywanie
jest dozwolone jedynie w miejscach
wyznaczonych, czyli w okolicach kawiarni. Natomiast wiem, że nie jest
to do końca przestrzegane. W tym
4
roku strażnicy wyszli na plażę
„z edukacją mandatową”. Jednak na
tak dużym terenie nie da się tego
dokładnie skontrolować.
Czy Pana zdaniem gmina Rewal jest miejscem bezpiecznym?
Czy obecna liczba funkcjonariuszy policji jest wystarczająca?
– Gmina Rewal słynie z bezpieczeństwa. Pracuje na to zarówno
policja, straż gminna, jednostka straży granicznej, jak i jednostka ochotniczej straży pożarnej. Mogę się pochwalić, że w naszym powiecie gryfickim liczba skradzionych samochodów jest najmniejsza. Ponadto
w Rewalu stacjonuje karetka pogotowia i cały czas walczymy o drugą.
Czy, Pana zdaniem, Rewal jest
dobrze oznaczony dla turystów?
– Wszystkie ulice są doskonale
oznakowane. Brakować może jedynie kierunkowskazów punktowych, ale co roku dostawiane są
nowe, także w obcych językach.
Problemy z dotarciem pod odpowiedni adres może sprawiać odbywający się remont Rewala, ale dokładamy wszelkich starań, by te
utrudnienia były jak najmniejsze.
Zauważyliśmy dużo spacerowiczów, rowerzystów poruszających się po klifie w kierunku Trzęsacza. Dlaczego nie jest on dostatecznie zabezpieczony?
– Cały czas zastanawiamy się
nad odpowiednim zabezpieczeniem. Nie sądzę, żeby samo ogrodzenie w czymś pomogło. Myśleliśmy o postawieniu żerdzi, ale nie
jest to możliwe ze względu na protest paralotniarzy. Jest to bowiem
jedyne miejsce w okolicy, z którego
mogą startować. Nie rozumiem, jak
dochodzi do wypadków. Ja jako
dziecko zjeżdżałem z klifu albo bawiłem się w „alpinistę”, więc nigdy
nie uważałem tego miejsca, za niebezpieczne, podobnie jak inni
mieszkańcy Rewala. Wydaje mi się,
że lepszym pomysłem niż zakaz
wstępu, jest przebudowa traktu.
W centrum na słonecznym deptaku planuje Pan postawić figurę
rybaka jako nawiązanie do przeszłości i teraźniejszości Rewala.
Z tą figurą chciał pan połączyć legendę. Czy ona już powstała?
– Legend jest kilka, jednak żadna jeszcze nie została wybrana.
Chciałbym, żeby to była legenda
„współczesna”. Taka, która połączy
przeszłość miejscowości z tym, co
dzieje się tu dzisiaj. Rzeźba ma być
w pewnym sensie prowokacją do
stworzenia mitu tego miejsca. Najprawdopodobniej odpowiednia legenda dopiero zostanie napisana.
Chcę, żeby w Rewalu było wiele
miejsc kojarzonych tylko z tą miejscowością. Moim największym rewalskim marzeniem jest by stał się
on prawdziwym kurortem.
Jak wygląda Rewal poza sezonem?
– Okres poza sezonem jest dla
nas dużym problemem. Można powiedzieć, że po wakacjach „zwijamy
asfalt”. Turyści wyjeżdżają, a rewalanie zostają w cichej wsi, bez pracy
i codziennej krzątaniny. Taka sytuacja jest nawet przyczyną depresji
niektórych mieszkańców. Cały czas
staramy się, by Rewal był kurortem
działającym cały rok. Powstał nawet
filmik promujący gminę zimą. Chciałbym dodać, że co roku w okresie Bożego Narodzenia wszystkie miejscowości gminy prześcigają się w pomysłach na oświetlenie centrum.
Każda miejscowość jest oświetlana
w różny sposób, w innym kolorze, na
przykład Rewal w białym, a Niechorze w czerwonym. Jest to naprawdę
niezwykły widok. Nasze hasło brzmi:
„Bądź jak Rewal - innowacyjny”.
MICHALINA MIELNICZYN
DOMINIKA POPLEWSKA
FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA
CO W GMINIE PISZCZY?
Śladem naszych publikacji
Po drugiej stronie Rewalanum
Forum na portalu rewal.pl nadal nie działa. Zostało zamknięte
ponad rok temu. Powodem był
licznie pojawiający się spam o treściach pornograficznych. Dziennikarze „Rewalacji” podjęli próby wyjaśnienia przyczyn nieodpowiedniego zabezpieczenia forum. W setnym wydaniu czasopisma koleżanka Sonia Plisikiewicz zamieściła wypowiedź administratora wyżej wymienionej witryny Roberta Dajczaka, który winą za zaistniałą sytuację
obarczył moderatorów. Fakt ten
wzbudził duże oburzenie czytelników „Rewalacji”.
Zgodnie z ich prośbą, rozpatrujemy tę sprawę po raz kolejny. Tym
razem o wypowiedź zwróciliśmy się
do byłego administratora portalu
rewal.pl Tomasza Stolz. – Moderatorzy zostali wybrani w drodze
szczegółowej selekcji. Jako, że sami
mieszkańcy Gminy Rewal odzywali
się na łamach forum nieco rzadziej,
wyboru dokonaliśmy w dużej mierze
spośród stałych bywalców forum
z różnych stron kraju i zagranicy.
Były to jednak osoby doskonale znające specyfikę Gminy Rewal
i wszystkie jej sprawy zarówno turystyczne jak i urzędowe. Byli to niewątpliwie wielcy miłośnicy Gminy
Rewal, mający o niej niejednokrotnie
większą wiedzę niż wielu mieszkań-
ców i stale przyjeżdżający na Wybrzeże Rewalskie, często nawet od
20 lat. Uważam za niezasadne zarzuty o „rozmowy prywatne” prowadzone przez użytkowników i moderatorów na łamach rewalskiego forum. Forum z założenia jest to miejsce przeznaczone do dialogu. Nieuniknione są zmiany tematów i rozwijanie dialogu na różne tematy.
W 80% były to dyskusje dotyczące
Wybrzeża Rewalskiego, a pozostałe
20% dotyczyło spraw różnych,
spraw które zbliżały użytkowników
do siebie, jednocześnie umacniając
ich więź z Gminą Rewal.
Zapytaliśmy również, jak dużym
problemem jest spam na forum.
Problem spamu w postaci linków do
stron pornograficznych – znany niemal na wszystkich forach internetowych, pojawił się na długo po tym
jak z braku czasu przestałem zajmować się rewalskim forum. Rozwiązanie tego problemu należy do każdego administratora, nie moderatora.
Administrator powinien regularnie
odwiedzać forum i blokować numer
IP wysyłający spam lub zainstalować skuteczniejsze blokady antyspamowe. Mimo to moderatorzy
ręcznie próbowali usuwać spam
– co było działaniem syzyfowym
i nietrwałym wobec regularnych ataków i braku podjęcia odpowiednich
działań przez administratora.
Pan Tomasz Stolz podkreślił też
brak winy moderatorów w upadku forum. – Uważam za niezasadne i obraźliwe określanie moderatorów jako
osób nieodpowiedzialnych i niekompetentnych. Większość z tych osób
miałem przyjemność poznać osobiście, a z pozostałymi na łamach internetu rozmawiałem przez kilka lat. Są
to ludzie z zasadami, często pracujący na rzecz innych ludzi i pełniący wysoce odpowiedzialne funkcje. Na łamach forum godnie pełnili swoje obowiązki wykorzystując w pełni prawa
jakie przyznał im administrator.
W związku z powyższym zrodziła się wątpliwość czy aby na pewno
Robert Dajczak powiedział nam
prawdę? Z wypowiedzi pana Tomasza Stolz wynika, że problem spamu na forum to problem nie moderatorów, lecz administratora.
Pozostaje tylko zadać pytanie,
czy osoba, która nie potrafi sobie
poradzić z administrowaniem działającego niezbyt prężnie forum zasługuje na administrowanie portalu
szczycącej się dużymi osiągnięciami gminy.
Na prośbę p. Tomasza Stolz jego wypowiedzi umieszczamy bez
żadnej ingerencji redakcji.
PRZYGOTOWALI: MIKOŁAJ GRZEGOREK
MACIEJ KWAŚNIEWSKI
Cena cenie nierówna
Robiąc zakupy, często nie zwracamy uwagi na cenę produktu. Wyjeżdżając na wakacje nie znamy cen
towarów w miejscowych sklepach.
Nie wiemy, co ile kosztuje i gdzie jest
taniej, a gdzie drożej.
Dla turystów i mieszkańców Rewala przeprowadziliśmy ranking
cen najczęściej – naszym zdaniem – kupowanych
produktów
(tabela obok):
W upalne dni turyści zwiedzający Rewal
chętnie
odwiedzają
miejscowe lodziarnie.
Zwracają uwagę raczej
na smak niż na ceny. I – okazuje
się – że mają rację. Prawie we
wszystkich punktach sprzedających lody ceny są podobne. Nieco
więcej trzeba zapłacić jedynie w lo-
dziarni Alka, a najtańsze kupimy
przy ulicy Sikorskiego 13.
PRZYGOTOWAŁY: EMILIA CZAPLICKA
ALEKSANDRA HALBER
EWELINA CZAPLICKA
5
POD LUPĄ
Rewal bez coli
Bakterie coli coraz szybciej rozprzestrzeniają się w Bałtyku. Plaża w Rewalu
na razie jest bezpieczna, ale drobnoustroje są coraz bliżej.
W poprzednim wydaniu „Rewalacji” pisaliśmy o bakterii coli, która
pojawiła się w naszym
Bałtyku. Informacja ta
zaniepokoiła turystów.
– Przed wyjazdem przeczytałem w internecie, że
plaże nad morzem są zamykane. Zmartwiło mnie
to, ponieważ wybierałem
się do Rewala. Co prawda plaża nie była tam
jeszcze zamknięta, ale
bakteria szybko rozprzestrzeniała się w wodzie
– powiedział Janusz ze
Szczecina. Wójt Rewala
Robert Skraburski zapewnia nas, że nie mamy się czego obawiać:
– Bakterie coli występują
w Bałtyku od dwunastu
lat. Nigdy ten problem
nie dotyczył Rewala, ponieważ są tutaj dobre prądy, czysta
woda, jedna z czyściejszych w Polsce. W tym roku niepokoi mnie fakt,
że bakterie atakują plaże coraz bliżej
Rewala, ale mam nadzieję że nasza
miejscowość będzie cieszyła się bezpiecznym kąpieliskiem do końca sezonu.
Badania były przeprowadzane
na skażonych plażach kilkakrotnie.
– Monitoring jakości wody w kąpieliskach na terenie powiatu gryfickiego prowadzony jest od 1 kwietnia do
końca września. Próbki wody pobierane są do badań laboratoryjnych
6
Rys. Paweł Wakuła
co dwa tygodnie. Badania wykonywane są w laboratorium Powiatowej
Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej
w Gryficach. Na dzień dzisiejszy jakość wody w kąpieliskach na terenie powiatu gryfickiego w miejscowościach Pobierowo, Pustkowo,
Trzęsacz, Rewal, Niechorze, Pogorzelica, Mrzeżyno, Rogowo odpowiada wymaganiom Rozporządzenia Ministra Zdrowia z 16.10.2002 r.
w sprawie wymagań, jakim powinna
odpowiadać woda w kąpieliskach
– powiedziała „Rewalacjom” Beata
Soja, rzecznik prasowy Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gryficach. Na szczęście, pogorszenie
pogody spowodowało wyginięcie
bakterii. Rozwija
się ona, gdy jest
ciepło i nie ma
opadów. Plażowicze w Międzyzdrojach i Świnoujściu mogą ko-
rzystać już z plaż i kąpać się w morzu.
Wciąż nie są znane przyczyny
pojawienia się drobnoustrojów
w Bałtyku. Turyści podejrzewają, że
może to być spowodowane powodziami lub problemami z kanalizacją. – Nie wiem, dlaczego bakterie
dostały się do wody. Sądzę, że może
to być wywołane wadliwą kanalizacją. Dobrze wiem, że bakteria wywodzi się z ludzkiego organizmu. Przyczyną także mogą być powodzie.
Wiele infekcji dostało się do rzek,
które później wpłynęły do morza
– skomentowała Krystna ze Starogardu Gdańskiego.
Bakterie wytwarzają się w jelicie
grubym. Nie są zagrożeniem dla żywiciela, natomiast kiedy dostaną się
do organizmu człowieka inną drogą, mogą powodować zaburzenia
układu pokarmowego, bóle brzucha, mdłości i wymioty.
Nie kąpmy się więc na plażach,
które są zamknięte. Róbmy to dla
własnego zdrowia i życia.
MAJA BANASZAK
DOBROGNIEWA STACHOWIAK
NA POWAŻNIE
Mój pierwszy raz
Pierwsze takty jego muzyki rozbudziły moje zmysły. Cisza, jaka nas otoczyła, potęgowała późniejsze doznania. Delikatne, a zarazem porywające dźwięki odbierałam
całym ciałem. Pragnęłam, aby ta chwila trwała wiecznie. Tylko ja i On... Chopin.
Tylko takimi słowami możemy
opisać nasze pierwsze spotkanie
„na żywo” z muzyką poważną. My,
nowoczesne nastolatki, na co
dzień słuchające pop’u czy rock’a,
pierwszy raz uczestniczyłyśmy
w tak podniosłym koncercie. Początkowe obawy i nieco specyficzne nastawienie, szybko minęły,
gdy zaskoczone i zachwycone
wsłuchałyśmy się w płynącą w powietrzu muzykę.
Po raz szósty w Trzęsaczu odbył się Międzynarodowy Festiwal
Muzyczny „Sacrum-non profanum”, zapowiadany przez nas
w poprzednim numerze. Wydarzenie miało miejsce w dniach od 9
do14 sierpnia w kościele Miłosierdzia Bożego. Tematem przewodnim był „Chopin i jego muzyka nad
Bałtykiem”. Każdy koncert rozpo-
czynał się o godzinie 20.00. Wybrałyśmy się na środowy występ,
którego gwiazdami byli Jolanta
Stopka raz Michał Francuz wraz
z orkiestrą pod dyrekcją Zygmunta Rycherta.
W Trzęsaczu byliśmy już po godzinie
19. Dopiero na miejscu dowiedziałyśmy
się, iż koncert interesującego nas artysty,
Konstantego Andrzeja Kulki, odbył się
w poniedziałek, chociaż przy sprzedaży
biletów zapewniano
nas,
że
wystąpi
w środę. Lekko rozczarowane czekałyśmy przed wejściem
do kościoła na zakończenie
próby.
W międzyczasie organizatorzy rozstawiali krzesła przed
telebimem dla osób
dla których zabrakło
wejściówek. Punktualnie o 20.00 prof.
Halina Lorkowska
przywitała wszystkich
zgromadzonych
w małym kościółku rozpoczynając
koncert.
Jako pierwsze wystąpiły: młoda
skrzypaczka
Jolanta
Stopka
z akompaniamentem fortepianowym
Mirosławy Białas. Rozbrzmiały
dźwięki chopinowskiej muzyki. Sala
ucichła. Wszyscy w skupieniu słuchali delikatnych, a zarazem porywających dźwięków. Po zakończeniu występu obu pań, oklaskom nie
było końca. Profesor Halina Lorkowska zapowiedziała kolejnych artystów. Przydługie wystąpienie ubarwiła kilkoma błędami gramatycznymi, które rozbawiły do tej pory skupioną publiczność. Na szczęście,
przed fortepianem zasiadł Michał
Francuz i wraz z orkiestrą rozpoczął
nowy utwór. Po pierwszych taktach,
publiczność wybaczyła błędy prowadzącej i znów zaczęła rozkoszować
się pięknem chopinowskiej melodii.
Gdy dźwięki instrumentów ucichły,
po raz kolejny rozbrzmiały głośne
owacje zachwyconej publiczności.
Zgromadzeni domagali się bisu. Tym
razem pianista zagrał sam. Jego wykonanie porwało widzów. Około godziny 21.30 publiczność w skupieniu
opuściła mury kościoła.
DOBROGNIEWA STACHOWIAK
DOMINIKA POPLEWSKA
FOT.: DOMINIKA POPLEWSKA
7
KABARETON
Paranienormalni bawią
Paranienormalni przybyli do Rewala w piątek 13. Nie była to dla nich pechowa
data, ponieważ ich występ przyciągnął tłumy fanów. I my tam byliśmy,
z aparatem biegaliśmy, a zdjęcia niżej zamieściliśmy.
Dla nich każdy fan jest ważny, nawet ten najmniejszy
Paranienormalna mina Igora
Halo! Oni wszyscy do Mariolki...
8
Żeby rozśmieszyć publiczność trzeba
się naprawdę ,,spiąć”
Kabaret w całej okazałości: Igor, Michał i Rafał
Fot.: Maja Banaszak, Agnieszka Rogalewska, Maciek Kwaśniewski
Opracowała: Ola Jóźwiak
KABARETON
Pomagają nam demony
O powstawaniu grupy i tworzeniu skeczy, o więzi z publicznością i innymi kabaretami
z grupą „Paranienormalni” rozmawiają Mikołaj Grzegorek i Maciej Kwaśniewski
Ile lat tworzycie razem kabaret?
– Pomysł zrodził się w 2004 roku, a w 2005 mieliśmy już napisanych kilka skeczy i zaczęliśmy grać
pierwsze nieśmiałe występy, najpierw dla znajomych, potem w klubach, po czym zdobyliśmy drugą
nagrodę w Lidzbarku Warmińskim.
Jednym słowem udało nam się dobrze wystartować.
Co wam sprawia największą radość podczas występów?
– Wzajemne zaskakiwanie się.
Od dłuższego czasu podczas występów improwizujemy.
Wcześniej baliśmy się tego, musieliśmy nabrać doświadczenia, bo
jest to coś absolutnie nieprzewidywalnego. Myśleliśmy, że publiczność tego nie zaakceptuje.
Skąd czerpiecie pomysły na
skecze? Czy jest jakaś specjalna
zasada jak powinny wyglądać?
Jak długo trwa stworzenie jednego skeczu?
– Tak jak większość kabaretów,
tak i my pomysły bierzemy z głowy,
czyli z niczego. Staramy się pilnować przy tworzeniu, żeby w skeczach było zawarte nasze spojrzenie na świat, chcemy przedstawiać
nasze poczucie humoru, to co nas
odróżnia od innych. Zawieramy także w nich swoje talenty czy jakieś
zabawne gesty, mimikę. Wiele pomysłów wychodzi z obserwacji życia codziennego. Skecz musi nam
się podobać, my sami mamy się
z niego śmiać. Ten humor nas wyróżnia. Jest on paranienormalny jak
my. Natomiast sam proces tworzenia też jest zabawny. Czasem wychodzimy od jednego powiedzonka,
wygłupu czy jakiejś miny, a czasem
jest tak, że mamy puentę, a potem
dopisujemy resztę. W przypadku
pierwszej Mariolki było tak, że Igor
klepał coś na komputerze bezmyślnie i nagrał to. My obejrzeliśmy
i stwierdziliśmy, że to jest śmieszne
i tak powstał skecz.
Co najbardziej lubicie tworzyć?
– Od samego początku tworzy-
my parodie. Igor ma taką niesamowitą zdolność naśladowania innych
postaci. Wykorzystujemy także jego
beatbox. Nie wiem skąd on to umie,
może po prostu urodził się z tym, bo
nie trenował wcześniej. Teraz dodatkowo doszedł element interakcji
z publicznością. Zawsze występ od
tego zaczynamy, potrafi to trwać
nawet do czterdziestu minut. Staramy się nawiązać kontakt z ludźmi,
żeby nie było tak, że my swoje,
a publiczność swoje. Nie ruszamy
polityki, mówimy tylko o rzeczach,
na których się znamy, które nas
śmieszą. Przede wszystkim ośmieszamy swoje słabości, żeby pokazać, że mamy do siebie dystans.
Nie chcemy nikogo obrażać, nie poruszamy drażliwych tematów takich
jak religia, czy „odchyłki od norm”.
Bardziej wytykamy małostkowość
ludzką czy skąpstwo.
Nie nudzi was granie tych samych skeczy wielokrotnie?
– Też sobie kiedyś zadawaliśmy
to pytanie. Praca w hurtowni i codziennie układanie towaru na palety
są monotonne, a to, że gramy jakiś
skecz wielokrotnie i widzimy, że ludzie się śmieją i że to się podoba,
naprawdę nie jest męczące. To jest
jak z dobrym kawałem, wszystko zależy od odbiorcy. Jeśli go opowiadasz i zawsze się komuś podoba, to
będziesz go przedstawiał dalej. Tak
samo jest ze skeczem. Czasem się
zdarza, że zapominamy tekstu albo
nawet celowo wprowadzamy w błąd
kolegów, żeby było śmieszniej.
W ostatnim czasie zmieniły się
znacznie wasze skecze...
– Rzeczywiście nasza twórczość ewoluowała. Po prostu dorastamy na scenie. Tworzymy mniej
naiwne skecze, bardziej rozbudowane, z większym przekazem do
publiczności. Tworzymy tematy,
które nas dotyczą. Mamy już powyżej trzydziestu lat, mamy rodziny
i to też rzutuje na naszą twórczość.
Wasze wspomnienia ze sceny
kabaretowej? Te lepsze, jak i te
gorsze?
– Patrząc z perspektywy czasu,
najmniej ciekawe były początki.
Pamiętamy jak stawialiśmy swoje
pierwsze nieśmiałe kroki. Przed
pewnym występem staliśmy za
kurtyną i zastanawialiśmy się, że
to jest ten moment, spełniamy
swoje marzenia. Miało być tak
pięknie, a był stres, ból brzucha,
ściśnięte gardła. Ta masa ludzi, jak
to ogarnąć. Z czasem jednak się
z tym oswoiliśmy. Te demony się
tam schowały i zaczęły nam pomagać. Teraz też jest, oczywiście,
stres, jest adrenalina, ale teraz to
dodaje nam skrzydeł. Przyjemne
momenty to na pewno to, że chcieliśmy wystąpić w Opolu i to się
9
☛
KABARETON
a już rok później go popro☛ udało,
wadziliśmy, także to był spory sukces. Każdy udany występ jest dla
nas bardzo ważny. Mam już 32 lata, wiele schorzeń, o których nie
chciałbym teraz mówić, tutaj zrobię
pauzę, bo mnie kłuje w boku
(śmiech). Scena jest momentem,
gdy zapominamy o problemach,
o kredytach, o tym, że żona odeszła, że mieszkanie zalało. Publiczność nas niesie i odgradza od
tego złego świata. Problemów nie
ma. Jesteśmy tylko my i publiczność.
Do jakiej grupy ludzi kierujecie
skecze?
– To jest zadziwiające, bo myśleliśmy że nasi odbiorcy to ludzie
młodzi, ale starsi też się świetnie
bawią na naszych występach. Polacy zaczynają mieć dystans do
siebie, nie boją się żartować ze
swoich wad. Moja babcia, która ma
82 lata, świetnie się bawiła, kiedy
Igor grał staruszkę. Nasz kabaret
jest adresowany do ludzi, którzy
myślą podobnie jak my, mają podobne poczucie humoru, bez
względu na wiek.
Oglądacie swoje skecze bądź
skecze innych grup w telewizji?
Bardziej innych, sądzę, bo gdy
oglądamy siebie, od razu analizujemy błędy. Lubimy oglądać inne kabarety, a czasem nawet musimy,
żeby nie dublować numerów, które
już powstały.
Wasz ulubiony skecz?
– Nasz? Czy jakiejś innej grupy?
Waszego autorstwa...
– My kochamy wszystkie nasze
dzieci. Tylko że za różne rzeczy. Za
fajną postać, za fajną minę.
Jak to jest między kabaretami?
Chora rywalizacja czy przyjaźń?
– Jest miłość, przyjaźń, alkohol.
Jest nas za mało, żeby się nie lubić,
nie ma aż takiej konkurencji. Niektóre kabarety wzbudzają w nas zazdrość, ale taką zdrową zazdrość.
Myślimy wtedy, że wpadli na fajny
pomysł albo – kurczę, dlaczego my
na to nie wpadliśmy.
Jacy są wasi idole kabaretowi?
Skąd bierzecie przykłady?
– Bezapelacyjnie kabaret Hrabi
i kabaret Potem.
Który raz jesteście w Rewalu
i co sądzicie o tym miejscu?
– Przyjeżdżamy tu czasem rekreacyjnie, odpocząć, jadu się nawdychać. Na scenie jesteśmy tu po
raz piąty i amfiteatr nie jest powalający, ale przyjeżdżając myślimy
przede wszystkim o widowni, która
jest chętna do zabawy i zwykle bardzo dobrze się z nami bawi.
Dziękujemy za rozmowę.
Moda zawsze młoda
Lato to czas odpoczynku i relaksu, dlatego właśnie wtedy eksperymentujemy naszymi ubraniami i dodatkami. W tym sezonie Rewal z pewnością nie odbiega od
przyjętych na całym świecie trendów mody wyznaczanych przez jej
liderów.
Moda tego lata jest lekka i delikatna. Charakteryzują ją mocne zestawienia kolorystyczne. Główne
motywy, które obserwujemy na torebkach, sukienkach czy butach to
wyraziste kwiaty. Lato 2010 to
prawdziwy zastrzyk świeżości.
Na rewalskich ulicach królują: fiolet, róż i pomarańcz. W tym sezonie
modne są tuniki ożywione barwami
natury i różnorakie rodzaje leginsów:
do kostek, przed kolano i do łydki.
Najczęściej wybieramy duże wisiory i bransolety w kolorze beżu
i ecru. Modne są też ekstrawagandzkie buty oraz barwne szale
i chusty. Kobiety noszą je według
własnego gustu, np. owijają je finezyjnie wokół szyi lub bioder.
Okulary również nie wieją nudą,
kolorowe i w rozmaitych kształtach
jak u gwiazd Hollywood zasłaniają
pół twarzy.
Na ulicach Rewala bardzo czę-
10
sto widzimy młodzież
noszącą
ubrania bardzo
skąpe. Przechodnie zapytani o to
czy przeszkadza
im taki styl młodzieży w 90% odpowiadają, że nie.
Czy rewalanów
nie irytuje, że dojrzałe kobiety próbują wrócić do lat
młodości ubierając się jak nastolatki, np. w obcisłe
leginsy czy minispódniczki?
Z przeprowadzonej ankiety wynika, że zarówno
turystom
jak
i mieszkańcom
w każdym wieku,
nie przeszkadza
takie ubieranie się
pań.
Tolerancyjni rewalanie uważają,
że najważniejsza dla wszystkich
jest wygoda. Potwierdza to, że doskonale odnaleźli się w modzie tego
sezonu, którego myślą przewodnią
jest: „totalnie się zrelaksuj i eksperymentuj modą”.
EWELINA CZAPLICKA
OLA HALBER
EMILIA CZAPLICKA
GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY
„Odnalazłam sens życia”
Rewal. Godzina 20:00... Oczekiwanie na – jak sama o sobie mówi – niepowtarzalną, jedyną królową... Dodę.
Ogromna liczba fanów zebrała się przed wejściem i w środku amfiteatru. Kilkugodzinne wyczekiwanie na artystkę nikogo nie martwiło, bowiem publiczność bawił zespół SPARKS. Można Dodę kochać, można jej nie
lubić, ale należy docenić fakt, że szanuje swoją publiczność. Nawet w małym Rewalu, na kiepskiej scenie jej
show przygotowane było z wielką starannością i rozmachem.
Doda, jaką znamy – czaszka, korona,
koń, ogień, dym i... trumna
„Dziękuje wam za to, że nie boję się życia; z wami dolecę do gwiazd, pokonam strach; bez was ciemno jest...”
Doda w klatce niczym księżniczka
uwięziona w wysokiej wieży
– Wypełnienie formularza zajmuje jedynie 15-20 minut, które mogą uratować
czyjeś życie – apelowała Doda, prosząc o oddanie szpiku kostnego dla chorych na białaczkę
Efekty i show były zjawiskowe; rewalska publiczność tego się nie spodziewała
Tekst i Fot.: Maja Banaszak
11
KULTURALNIE
Dinozaury
Już na kilka godzin przed koncertem z amfiteatru dobiegał głośny ryk przesterowanych gitar.
Wszyscy dobrze wiedzieli, co ujrzymy tam wieczorem. Zespół
UK Legends swoje widowisko
w rewalskim amfiteatrze rozpoczął kilka minut po 20. Każdy kto
widział i słyszał to niesamowite
wydarzenie, na pewno nie był zawiedziony. Ponaddwugodzinny
koncert porywał widzów do tańca takimi utworami jak: „Mexican
girl”, „Dom wschodzącego słońca” czy „Smoke on the water”.
Mimo ogromnego zmęczenia
muzycy udzielili wywiadu „Rewalacjom”.
Steve Hutch – ex The Animals
A.E. – Nasza muzyka, którą gramy obecnie, jest bardzo dobra, ale
na pewno nie byłaby taka, gdyby
nie to, że przed laty graliśmy
w znakomitych zespołach.
Graham Hunter – Ja osobiście
grałem w zespołach, które przechodziły swój okres świetności
w latach 80., ale teraz kontynuuję
swoją pasję, swoje pomysły z równie dużą satysfakcją.
B.L. – Bardzo miło jest nam
grać muzykę z lat 70. czy 80., daje
ona dużo radości i nam, i naszej
publiczności.
Mikołaj Grzegorek – Jak długo
gracie razem – jako UK Legends
– i jak wam się razem współpracuje?
Bernie Lowery – UK Legends
istnieje od 3 lat.
Martin Bland – Bardzo dobrze
nam się razem pracuje, jesteśmy
dobrze zgrani i lubimy razem występować.
M.G. – Dlaczego wybraliście
Polskę na tak długą trasę koncertową?
B.L. – Kochamy Polskę, byliśmy
w Niemczech, Norwegii...
12
Graham Hunter – ex Thin Lizzy
M.B. – ...w Anglii też. (śmiech)
B.L. – Oczywiście, w Anglii też!
Zapomnielibyśmy o własnej ojczyźnie! (śmiech) Ale w Polsce gra nam
się najlepiej, spotykamy się tutaj
zawsze z bardzo fajnymi ludźmi.
Na koncerty przychodzi świetna
publika, dla której, aż chce się grać.
Ade Evans – Na każdym polskim koncercie istnieje taka dziwna, magiczna więź ze słuchaczami,
której nie spotykamy w innych krajach.
M.G. – Czy wyobrażacie sobie
muzykę bieżącą bez lat 70. i 80.?
Bernie Lowery – ex Smokie
KULTURALNIE
w amfiteatrze
M.G. – Jak oceniacie pracę
w branży muzycznej? Lepiej pracuje się teraz czy w przeszłości?
G.H. – Myślę, że teraz jest lepiej, ponieważ razem świetnie się
dogadujemy, a w „The Animals”,
„Smokie” czy innych naszych zespołach nie zawsze wszystko szło
dobrze, była ciągła walka o przetrwanie.
M.G. – W przeszłości ze swoimi zespołami koncertowaliście
w Polsce. Co się zmieniło, jak
oceniacie nasz kraj?
A.E. – Wszystko jest inne...
G.H. – Oczywiście lepsze.
M.G. – Co jest dla was najciekawsze w Polsce?
B.L. – Niesamowite krajobrazy,
bardzo dużo zabytków i ciekawych
miejsc do zwiedzania.
M.G. – A polskie dziewczyny?
Wszyscy – Przepiękne!
A.E. – Najpiękniejsze na całym
świecie.
B.L. – Bardzo atrakcyjne, piękne, miłe i inteligentne macie
dziewczyny.
M.G. – Jak wam smakuje polskie jedzenie?
Publiczność szaleje
B.L. – Kochamy ryby – są tutaj
niesamowicie dobre.
G.H. – Jedyne czego nie lubimy
tutaj jeść – to zupa, taka różowa...
A.E. – ...chłodna zupa...
S.H. – ...jest okropna.
(zapewne chodziło o chłodnik)
M.G. – Lubicie Rewal?
G.H. – Graliśmy już tutaj i zawsze jest niesamowita atmosfera,
a Rewal za każdym razem jest coraz ciekawszy, przyjemniejszy...
B.L. – ...i przyjaźni, bardzo dobrzy ludzie!
TEKST I FOT.: MIKOŁAJ GRZEGOREK
Ade Evans ex Chris Rea’s Band
Zespół UK LEGENDS to pięciu legendarnych muzyków z Wielkiej Brytanii. UK Legends koncertując razem wykonują największe przeboje zespołów, w których grając przez lata zdobyli uznanie na całym świecie.
Show UK Legends to ponadczasowe przeboje takich wykonawców jak:
Smokie, The Animals, Joe Cocker, Wings, John Miles, The Move.
Obecnie grają w składzie: Martin Bland (wokalista i basista), Bernie Lowery (wokalista i gitara), Stevie Hutch (klawisze i wokal), Graham Hunter (gitara i wokal), Ade Evans (perkusja i wokal).
Martin Bland ex The Animals
13
„WYGIBASY RATOWNIKÓW”
Publika, publika
dziewczyna ratownika
Piękni, opaleni, wspaniale
umięśnieni, młodzi ratownicy zebrali się do rywalizacji na plaży
w Niechorzu. Widowisko to przyciągnęło tłumy, których sporą częścią
okazały się być przedstawicielki
płci pięknej.
Rywalizacja!
Przy znakomitych warunkach
pogodowych i spokojnym morzu
odbyły się w Niechorzu IX Zawody
Ratownictwa Morskiego o Mistrzostwo Gminy Rewal. Była to doskonała okazja do pokazania wysokich
umiejętności ratowników, czuwających nad bezpieczeństwem turystów.
wodach udział brali mężczyźni
w grupach ośmioosobowych. Imprezę zorganizowało Centrum Informacji, Promocji i Rekreacji Gminy Rewal oraz Centrum Ratownictwa Gminy Rewal.
Publika szaleje?
Widzowie mieli w sobie mnóstwo zapału, jednak nie ukrywali
rozczarowania dezorganizacją i za-
Rewalskie plaże należą do najbezpieczniejszych w województwie
zachodniopomorskim. Nic więc
dziwnego, że reprezentanci poszczególnych miejscowości chcą
być najlepsi z najlepszych. We wtorek 10 sierpnia od godziny 19
oprócz ekipy gospodarzy do walki
stanęły drużyny z Pobierowa,
Dźwirzyna i Rewala. Rywalizacja
była zacięta! Zawody rozpoczęły
się wyścigiem ratunkowym z zasobnikiem z liną, potem były jeszcze bieg - pływanie - bieg, wyścig
z boją SP oraz bardzo spektakularna dla kibiców sztafeta 4x25 m, która ostatecznie ukształtowała tabelę
wyników. Wśród planowanych zadań zabrakło zapowiadanego wyścigu z psem ratunkowym. W za-
14
mieszaniem, jakie panowało wśród
organizatorów i uczestników. Niestety, zawody były nie do końca
przygotowane. Kibice wciąż byli
przeganiani z miejsca na miejsce.
Długie przerwy między konkurencjami irytowały do tego stopnia, że
niektórzy mniej cierpliwi opuszczali
plażę przed zakończeniem zawodów. Panujący chaos nie był niczym wyjątkowym, okazało się bowiem, że co roku wygląda to tak samo. Na szczęście, organizatorzy pomyśleli
o swojej publiczności,
przygotowując liczne
zabawy dla widzów.
W jednej z konkurencji
udział wzięły nasze
koleżanki: Inez Kardacka i Agnieszka Rogalewska, które zajęły
miejsca na podium.
Mamy króla!
Pierwsza konkurencja okazała się dla
młodych ratowników
nie lada wyzwaniem.
Dwóch zawodników
pomyliło boje co rozbawiło i nieco rozczarowało widzów. Mimo
tego potknięcia nie
stracili zapału i kolejnym wyzwaniom po-
„WYGIBASY RATOWNIKÓW”
dołali bez przeszkód. Jeden z uczestników ocenił,
że druga konkurencja
okazała się najtrudniejsza. Wymagała ona bowiem niezwykłej sprawności fizycznej. Uczestnicy
pracowali pod wielką presją
rozgorączkowanej,
świetnie bawiącej się publiczności. We krwi podnosił się poziom adrenaliny, który sprawił, iż chęć
zwycięstwa stawała się
coraz większa. Mimo zaciętej walki do niespodzianki jednak nie doszło
i po raz kolejny zwyciężyli
faworyci – drużyna Pawła
„Dorana” Dorantowicza
z Niechorza i Pogorzelicy,
która
wygrywała
we
wszystkich dotychczas rozegranych mistrzostwach
gminy Rewal. Drugie miejsce w tegorocznych zawodach zajęła drużyna strzegąca plaż Pobierowa
i Pustkowa, pod kierownictwem
Romualda „Romulusa” Kowalskiego, zaraz po niej znalazła się grupa
z Dźwirzyna i Grzybowa oraz ratownicy z Rewala.
Komu należy się zwycięstwo?
Obiektywny obserwator (nazwisko i imię znane redakcji) przyznał,
że pierwsze miejsce powinno należeć do Pobierowa. Twierdzi bowiem, iż uczestnicy tej grupy otrzymali inny regulamin dotyczący starć
między zawodnikami. Nie zgadza
się z tym jednak zawodnik Pobierowa twierdząc, że każda drużyna dostała jednakowe informacje, lecz
ich ekipa została poinformowana, iż
były one nieaktualne i przygotowania prowadzone były według innego. Pomyłka ta kosztowała drużynę
przegraną. Można snuć różne do-
mysły, jednak fakty są faktami
– Niechorze wygrało.
I nie ma mocnych
Jednego jesteśmy pewni wspominając zmagania ratowników – jeśli nad naszym bezpieczeństwem
czuwają tacy profesjonaliści, plażowicze mogą czuć się bezpieczni.
KRYSIA BARTOS, KAROLINA WOŹNIAK
FOT.: MAJA BANASZAK,
AGNIESZKA ROGALEWSKA
15
KULTURA I OKOLICE
KLIKASZ
O ludziach, którzy na śniadanie
zjadają polityków, na obiad kleryków, a kolacji nie jedzą, bo dbają
o linię. Spacerują po estradzie
w rytmach ciężkiego rocka, plamy
zaś wywabiają płynem do mycia
naczyń.
Kabaret
Kabaret KLIKA jest znany w całej Polsce. Duet Marka Sobczaka
i Antoniego Szpaka od lat
bawi ludzi felietonami, satyrą i kabaretem. Wciąż
zaskakują
nieustającą
pasją tworzenia. Niedawno wydana została ich autorska książka „Dom wariatów Polska”, zawierająca wybrane felietony z lat
2001-2006, które wcześniej znalazły się w tygodniku „Angora”. Znani są
przede wszystkim z braku
skrupułów w podejściu do
świata polityki.
Triki polityki
Na pytanie, jak odnoszą się do tegorocznych
wyborów prezydenckich,
ostro krytykują zarówno kandydatów, jak i całą sytuację, w jakiej
znaleźli się wyborcy. – To był wybór
między dżumą a cholerą – impulsywnie zakrzyknął Marek Sobczak.
– Te wybory, jak żadne inne pokazały, jak łatwo jest manipulować ludźmi. Ludzie musieli wybierać mniejsze zło. Ja rozumiem, że o zmarłych
nie należy mówić źle, ale trzeba mówić prawdę. Lech Kaczyński był
złym prezydentem, Europa się go
wstydziła. Teraz toczy się bój o spisek, jednak czy ktoś na siłę wsadził
Kaczyńskiego do samolotu lecącego
na rocznicę zbrodni katyńskiej? Nie,
to on ciągnął ze sobą cały dwór
– dodał spokojnie Antoni Szpak.
Ich krytyka polityczna często doprowadzała do nieprzyjemnych dla
kabareciarzy sytuacji. – Największym cenzorem, którego naprawdę
boją się politycy, jest Kościół. To właśnie Kościół wpływa bezpośrednio na
to, czy oni będą funkcjonowali w polityce. Powiedziano nam, że jeżeli nie
przestaniemy sobie żartować i kpić
z kleru (nie szanujemy ich z różnych
16
powodów) to wyrzucą nas z programu trzeciego polskiego radia, w którym pracowaliśmy 15 lat i w ogóle
znikniemy z telewizji – wspominał
Sobczak. Panowie Antoni i Marek
zapytani o to czy po tylu latach pracy wciąż czują pasję do tworzenia,
bez wahania odpowiedzieli, że należą do tych szczęśliwych ludzi, którzy
robią to, co kochają. – Pracujemy
w takiej redakcji, która nie boi się
kontrowersji, bo jest autentycznie
niezależna. W felietonach nauczyliśmy się chodzić po kruchym szkle. To
znaczy na granicy prawa. Jak chcemy kogoś obrazić to tak, żeby nie
mógł nas zaskarżyć – z uśmiechem
mówił Szpak.
Brunetki, blondynki...
Gdy padło pytanie o ulubiony
typ kobiety odpowiedzieli, iż najlepiej jest nie popadać w skrajność
i połączyć gospodynię z businesswoman. – Lubimy kobiety, które zachowują proporcje – zdecydowanie mówi Szpak. Na pytanie czy
zawód kabareciarza cieszy się powodzeniem Sobczak odpowiedział:
– Przyciąga jak magnes. Później
zaznaczyli jednak, iż niesie to ze
sobą ryzyko, gdyż niektórzy nie
znają umiaru w żartach i nie potrafią poważnie traktować partnerki.
Showbusiness
O swojej popularności mówią
dość otwarcie. Sobczak: – Jak
w każdym człowieku tkwią we mnie
jakieś pokłady próżności. Chciałbym
zobaczyć, jak to jest, kiedy fani uniemożliwiają nawet wejście do sklepu.
Owszem, zdarzało się, że ludzie
chcieli sobie z nami zrobić zdjęcie,
ale nie było tak, jak z gwiazdami rocka, że tłum piszczy i krzyczy na nasz
widok. Pan Marek ze śmiechem
opowiada: – Nie musieliśmy chodzić
z ochroną. Jednak popularność pomagała nam, na przykład, w kontaktach z funkcjonariuszami drogówki.
Nieuzależnieni od
technologii
Nie są mistrzami nowej technologii, a komórki służą im jako podręczne notatniki czy biuro. Marek Sobczak mówi: – Nie uważam, żeby
była ona jakąś niezbędną zabawką. Ja z telefonu muzyki słuchać nie
będę, bo po prostu nie
zniósłbym tego!
Pancerne krowy
Panowie negatywnie wypowiadali się
również o stanie naszych gospodarstw rolnych. Jak
mówią, w porównaniu z zagranicznymi wsiami, nasze są zdecydowanie nie na poziomie europejskim.
W jednym ze swych felietonów nazwali polskie bydło pancernymi krowami. Zaznaczają jednak, iż serce
rośnie, gdy przejeżdża się przez
wsie od centrum po zachód Polski
– tak tam czysto, kolorowo i pięknie.
KLIKA kontra moda
Mimo że nie fascynuje ich temat
mody, bez ogródek krytykują niektóre z dzisiejszych trendów. Ich
zdaniem, widok otyłej kobiety wbitej w obcisłe leginsy jest wprost odrażający.
Ponadczasowi
Jedno jest pewne – kabaret KLIKA mimo upływu lat wciąż rozśmiesza ludzi, a pomysły im się nie kończą. Mają odpowiedź na każde pytanie. Nie kryją swych opinii i są
całkowicie niezależni – za to ich koOPRACOWAŁY:
chamy.
KAROLINA WOŹNIAK
KRYSTYNA BARTOS
FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA
KULTURA I OKOLICE
Nienawidzę plastiku
Wysockiego śpiewał mu ojciec,
rosyjskiego nauczyła babcia, czeskiego nauczył się mieszkając
w Pilznie. To wszystko złożyło się
na jego obecną pasję, która nie jest
raczej spotykana u młodych jak on
ludzi. Tłumaczenia takich twórców
jak Wysocki, Okudżawa, Mladek
czy Gott, to dla niego codzienność,
sam pisze teksty i muzykę. Jego
profil na Youtube jest oglądany codziennie przez setki osób. Jest laureatem I nagrody w Wielkopolsce
w grze na elektronicznych instrumentach klawiszowych w 2005 r.
Obecnie rozpoczyna pracę nad
swoją pierwszą płytą, nawiązuje
kontakty z wieloma rosyjskimi
i ukraińskimi zespołami. WALDEMAR BAJAK poświęcił nam chwilę
czasu na rozmowę.
Od ilu lat grasz na instrumentach klawiszowych i skąd wzięła się ta
pasja?
– Od piątego roku życia, czyli piętnaście lat. Pasja się wzięła z przypadku,
po przyjeździe do Polski.
Miałem chęć na granie. Zakupiłem instrument klawiszowy „Casio”, po czym
chodziłem trzy lata do
ogniska muzycznego, siedem lat byłem w szkole
muzyki rozrywkowej Music
Store, trzy lata pianina
w Technikum Budowy Fortepianów
w Kaliszu, notabene jedynej takiej
szkole w Polsce i jednej z niewielu
w Europie, i tak zostało, że na instrumentach klawiszowych gram.
Skąd pomysł na rosyjskie numery i utwory Włodzimierza Wysockiego?
– Od dziecka słucham Wysockiego. Jak przyjechałem do Polski, ojciec zawsze śpiewał mi Moskwa
Odessa, Skok wzwyż. Są to tłumaczenia Wojciecha Młynarskiego.
Mnie się to podobało. Rosyjskiego
nauczyła mnie babcia. Dzięki temu
znałem wszystkie piosenki Wysockiego. Tłumaczenie jego piosenek
wyszło samo z siebie. Staram się rymować wszystkie teksty, które przetłumaczę. Ludzie słuchali moich pio-
senek i stwierdzali, że im się to podoba, więc pomyślałem, że nie jest źle
i zacząłem tłumaczyć coraz więcej.
Z języka czeskiego też tłumaczę, na
przykład Ivana Mladka i Karela Gotta. Przez pewien czas mieszkałem
w Czechach i tak chcąc nie chcąc,
nauczyłem się tego języka.
Jesteś tutaj w Rewalu z ojcem,
na pewno dużo ci pomaga jego
obecność.
– Jest dobrym wokalistą jak na
polskie realia, jak na muzyków, których spotykam nawet tych po szkołach muzycznych. Śpiewa piosenki
i polskie, i czeskie, i rosyjskie. Wychodzi mu to na tyle dobrze, że gra
w Polsce wszędzie.
Tworzycie razem projekt muzyczny?
– To jest bardziej wakacyjne
granie razem. Ja się zajmuję komponowaniem, Wysockim, nawiązuję kontakty z rosyjskimi i ukraińskimi zespołami. Teraz tworzę taki
projekt z polsko-ukraińską grupą
Wschodnie klimaty, z którą ruszam
we wrześniu.
Jakie są twoje ideały muzyczne?
Wysocki, Okudżawa, Młynarski,
Ivan Mladek, bardzo dobry humor,
inteligentny, a czasami banalny,
który także śmieszy... cenię również
piosenki Marka Grechuty. Ogólnie
bardziej wschodnie klimaty, gdzie
piosenki mają duszę, bo w polskich
piosenkach jest taki plastik, taka pustota. Różne gwiazdy, zespoły muzyczne po prostu do mnie nie prze-
mawiają. Jak raz kiedyś przyjeżdża
Chór Aleksandrowa, bądź inna
wielka osobowość rosyjska, to jest
mi to o wiele bliższe. Nie szkoda mi
wtedy wydać pieniędzy na bilet, bo,
jak wiadomo, bilety na takie występy w Polsce są bardzo drogie.
Możesz powiedzieć coś więcej
o swoim pochodzeniu?
– Moja matka jest Czeszką, z pochodzenia hindusko-czeskiego. Mój
ojciec jest Polakiem pochodzenia
ukraińsko-polskiego, gdyż jego ojciec
jest Polakiem a matka Ukrainką. To
tak w skrócie, bo sam do końca nie
rozumiem pochodzenia moich przodków. Ja sam się czuję Słowianinem,
żeby nie mówić czy Polakiem, czy
Rosjaninem, czy Czechem.
Masz zamiar wydać płytę i planujesz trasę koncertową....
– W okolicach września zaczynam działać
z wydaniem płyty. To
jest najmniejszy problem, bo pomogą mi
w tym znajomi z Rosji
i z Ukrainy. Co do trasy to sam do końca
nie wiem, jak będzie
ona wyglądać.
Co będziemy mogli usłyszeć na płycie? Piosenki Wysockiego? Własne kompozycje?
Głównie moje i Wysockiego. Mogą się też trafić piosenki innych wykonawców. Sam nie wiem, jaki będzie repertuar, bo chcę dać jeszcze
do przesłuchania kawałki moim kolegom muzykom, którzy pomogą mi
dobrać piosenki. Nie można samemu dobierać, samemu słuchać i może jeszcze samemu kupować płyty.
Kiedy Cię można usłyszeć tu,
w Rewalu?
W środy, piątki, soboty i niedziele w „Californii”, jeżeli jest ładna pogoda, a w poniedziałki i wtorki
w Niechorzu. Gramy do końca
sierpnia, o ile będzie przyjazna aura, bo wszystko od tego zależy.
MIKOŁAJ GRZEGOREK
MACIEJ KWAŚNIEWSKI
FOT.: MACIEJ KWAŚNIEWSKI
17
Z PODRÓŻY
Piski i wrzaski w kinie
Muzeum Figur Woskowych, kino 7D max, pyszna pizza, turkusowe jezioro
z gryzącymi muszkami – tak najkrócej można przedstawić wycieczkę potęgowiczów do Międzyzdrojów...
Mimo strasznych
komentarzy
o ograch Emilka
i Ola wcale ich się
nie bały i bawiły
się świetnie
wśród Shreka
i Fiony w Muzeum
Figur Woskowych
Zachwycające,
turkusowe jezioro
jednych pobudza
do aktywności,
innych do głębokiej
refleksji
Z tej strony kadry
to nie znaliśmy.
Trochę wolnego
czasu i bawią się
jak dzieci.
18
Niewątpliwie ozdobą tego miejsca w Międzyzdrojach 12 sierpnia były
dziennikarki „Rewalacji”
Nowoczesna technika sprawiła,
że magiczne
okulary przeniosły
widzów kina 7D
max w sam
środek akcji
MAJA BANASZAK, FOT.: MAJA BANASZAK, REDAKCJA
PECH (NIE)PECH
Prowokacja dziennikarska
Gdy Ci kot przebiegnie drogę...
Piątek trzynastego to dzień
uznawany za szczególnie feralny
i nieszczęśliwy. Większość ludzi
wierzy w przesądy, choć nie chce
się do tego przyznać. Z pewnością
trzynastego nie każdy przejdzie pod drabiną, dla wielu
wysypanie soli oznacza kłótnię, przebiegający przez drogę czarny kot – murowane
niepowodzenie, a zbite lustro
– siedem lat nieszczęścia. Są
jednak sposoby na uniknięcie
pecha, np. po stłuczeniu
zwierciadła, należy zebrać
odłamki szkła i je zakopać.
W tym roku trzynastego
w piątek wypadł tylko raz
– właśnie w sierpniu. Większość wczasowiczów traci poczucie czasu, dlatego zdziwieni byli widząc czarnego kota
biegającego po Rewalu. Był to
„kotek” z „Rewalacji”. Postanowiliśmy bowiem sprawdzić,
czy wypoczywający wierzą
w zabobony.
Na pytanie, co sądzą o piątku
trzynastego i różnych przesądach,
odpowiadali:
– Nie mam nic przeciwko temu
„pechowemu” dniu. Może dla niektórych wróży on nieszczęście, ale
mnie to nie przeszkadza. Co do
czarnych kotów, to po prostu się ich
boję i im nie ufam.
– Bardzo lubię czarne koty. Są
bardzo miłe w dotyku (śmiech).
– Ten dzień jest bardzo fajny. Nic
dziwnego mi się jeszcze nie przytrafiło, no chyba, że ty kotku.
Małe trzynastopiątkowe kalendarium.
13 lutego 2004 – zmarła Irena
Orska, polska aktorka (ur. 1915)
13 lutego 2004 – zginął Janusz
Kulig, polski kierowca rajdowy (ur. 1969)
13 maja 2005 – ponad
200 osób zginęło w mieście
Andiżan w wyniku rebelii
w Uzbekistanie.
13 maja 2005 – Papież
Benedykt XVI ogłosił rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II
13 października 2006
– zmarł Dino Monduzzi,
włoski duchowny katolicki,
kardynał
13 kwietnia 2007 – zmarł
Henryk Handy (polski hokeista)
Wyciągnięcie
wniosków z powyższej listy zostawiamy czytelnikom.
MAJA BANASZAK
AGNIESZKA ROGALEWSKA
FOT.: MAJA BANASZAK
Źródło: Informacje własne
i Internet
Hit i kit
Jak co roku na zakończenie
sezonu redakcja „Rewalacji”
przeprowadziła sondę dotyczącą
hitów lata.
Sprzedawcy ze straganów
z pamiątkami i innymi bibelotami
jednogłośnie stwierdzili, że najbardziej sprzedaje się chińska
tandeta i wszystko, co tanie. Turyści nie chcą przepłacać i z góry
zakładają, że zakup zaraz się zepsuje i po prostu szkoda pieniędzy.
Bardzo modne w tym sezonie
były warkoczyki syntetyczne w rozmaitych kolorach, które po kilka
sztuk, wplatały sobie i małe, i duże
dziewczęta. Tatuaże z henny też
cieszyły się popularnością. Tak bywa co roku.
Panie ze stoisk z biżuterią niemal chórem uznały za hit lata bransoletki z kolorowymi przywieszkami
i naszyjniki z bursztynu, które nad
morzem zawsze są popularne
i chętnie kupowane.
Na jednej z rewalskich ulic znalazłam stoisko, przy którym było
tłoczno. Jak się okazało, znajdowały się tam gadżety o tematyce
żartobliwej i erotycznej. Sprzedawczynie powiedziały: – Tutaj zawsze
mamy utarg. Na największą tandetę
ludzie się po prostu rzucają. Co rok
wchodzi coś nowego, co można
uznać za hit lata. Po obserwacjach
dokonanych w Rewalu, Trzęsaczu,
Niechorzu czy nawet w Międzyzdrojach, uważam, że kolorowe peruki górują nad całą resztą.
W swoich poszukiwaniach odwiedziłam również „Kiermasze taniej książki”. Najbardziej sprzedawanym
tytułem
jest:
saga
„Zmierzch”, książki dla małych
dzieci typu mój pierwszy kotek, kucyk, piesek..., „Władca pierścieni”,
„Kamasutra” i wszelkiego rodzaju
mapy. Najmniej zaś ludzie zainteresowani są tematyką religii i kultur
na świecie oraz pozycjami, które
mają pomóc dbać o ogród lub
książkami kucharskimi.
Podsumowując, nic nie można
uznać za szczególny hit lata 2010.
W każdej kategorii coś sprzedaje
się lepiej, a coś gorzej: Tak zawsze
było i będzie – zapewniają sprzedawcy. Zobaczymy, czy coś zaskoczy nas za rok.
MARTA GERTNER
19
REWALACYJNY TRZĘSACZ
Multimedialna
wędrówka w czasie
Gasną światła. Widzowie przenoszą się w świat dawnych legend i baśni. Prześledzić oni mogą przemiany Pomorza Zachodniego na przestrzeni wieków. Takie i inne atrakcje czekają na
goszczących w Muzeum 15. Południka w Trzęsaczu.
Turyści nie znający historii związanej z Bałtykiem mogą uzupełnić
swoją wiedzę, odwiedzając Trzęsacz. Właśnie przez tę miejscowość przebiega 15. południk, który
wyznaza czas zimowy w Polsce.
W ciemnej sali lektor opowiada
o przemianach i legendach związanych z wioską oraz jej okolicą
i mieszkającymi tam przed wiekami ludźmi. Słowa obrazowane są
multimedialnymi mapami i filmami
wyświetlanymi na plazmowych te-
lewizorach. Zwiedzający muzeum
mają możliwość poznania nie tylko
„suchych”, historycznych faktów.
Prowadzący wykład lektor opowiada również legendy i baśnie związane z okolicą, m.in. o zburzonym
przez morze kościółku na klifie. Z zabytku
pozostała tylko jedna
ściana, która przyciąga turystów do tej
maleńkiej miejscowości. Każdy, kto zwiedzi muzeum, otrzymuje certyfikat dokumentujący pobyt na
15. południku. Godziny otwarcia obiektu
– 9.00-18.00. Pamiętajmy, że wybierając
się większą grupą
powinniśmy dokonać wcześniejszej rezerwacji. Muzeum może odwiedzać każdy, niezależnie od
wieku.
DOBROGNIEWA STACHOWIAK
DOMINIKA POPLEWSKA
Legendarny kościół
Przed siedmiuset laty zdarzyło
się, że rybacy z Trzęsacza wyłowili
z morza Zielenicę – pannę morską.
Ciało miała białe jak piana morska,
włosy jej lśniły wszystkimi odcieniami bursztynu, a łuskowaty ogon
błyskał tęczowo. Tylekroć ją widzieli, kiedy wygrzewała się rankiem na
głazie nadmorskim, czesząc włosy
i śpiewając radosne pieśni. Tak i teraz śpiewem prosiła ich o uwolnienie z sieci. Gwałtownie sprzeciwił
się temu proboszcz. Chcąc przypodobać się biskupowi w Kamieniu
postanowił nawrócić i okrzesać pogańską boginkę. Skrępowaną
sznurami wsadzili ją do kadzi
z morską wodą i zawieźli do kościoła. Rybacy przestali łowić, bo ryba
odeszła od brzegu, a ksiądz tymczasem uczył Zielenicę modłów,
przykazań i pieśni nabożnych.
Z początku wahali się rybacy, ale
później słysząc tęskny i żałosny
śpiew uroczej córy Bałtyku, chwycili za topory i porąbali zamknięte
drzwi kościoła. Było już jednak za
późno. Zielenica umarła. Uparty
20
Legenda to opowieść z życia,
często nieznajdująca pełnego
oparcia w materiałach
historycznych. Dowiedzmy się
więc, co legendy mówią
o kościele w Trzęsaczu.
proboszcz nie pozwolił rybakom
zabrać zwłok wodnicy i zatopić ich
w zielonej głębinie. Jako ochrzczonej sprawił pogrzeb na otaczającym kościół cmentarzu. Gdy spuszczano trumnę do mogiły, przeleciał
wiatr znad morza, a woda zakipiała, aż do dna największych głębin.
Ojciec Zielenicy – Bałtyk dopominał
się o córę, która nie do ziemi należała. Mściwy starzec przez siedemset lat słał grzywacz po grzywaczu,
aż wreszcie przeniósł grób córki na
dno morza.
✱✱✱
Dawno, dawno temu żyła sobie
para. On był biednym rybakiem,
a ona córką bogatego kupca. Jak to
zwykle bywa, rodzice dziewczyny
byli przeciwni miłości, którą darzyli
się młodzi. Pewnego dnia chłopak
musiał wyruszyć na długą morską
wyprawę. Obiecał ukochanej, że gdy
wróci będą już zawsze razem. Niestety okrutny los zesłał ogromną burzę i sztormy. Chłopak zginął wśród
morskich fal. Córka kupca strasznie
cierpiała. Nie jadła, nie spała i zaszyła się w swoim pokoju modląc się
o powrót ukochanego, aż w końcu
umarła z tęsknoty. Pochowali ją na
cmentarzu koło kościoła. Biedny rybak doskonale wywiązał się ze swojej obietnicy. Przez następnych siedemset lat zabierał klif, do momentu,
w którym cmentarz został całkowicie
zmyty i połączył się ze swoją ukochaną na wieki.
✱✱✱
Kiedyś wierzono tylko w potęgę
boga mórz i oceanów – Posejdona.
Kiedy ludzie się nawrócili i nadeszły czasy chrześcijaństwa, zbudowali kościół na skraju klifu. Posejdon nie mógł tego znieść i postanowił się zemścić i zaczął zabierać
kolejne ściany kościoła.
ZEBRAŁA I OPRACOWAŁA:
MARTA GERTNER
SATYRA W RYSUNKU
Zabawa kredkami
Z Pawłem Wakułą, rysownikiem tygodnika „Angora”, rozmawiają Dominika Poplewska i Michalina Mielniczyn
Od jak dawna pracuje Pan
w „Angorze” i na czym polega
Pana praca?
– W „Angorze” pracuję już od
15 lat. Jesteśmy siedmioosobowym zespołem, pracujemy razem
od dłuższego czasu. To jedyna taka grupa w Polsce. Mimo że siadamy do pracy razem, każdy rysuje osobno i wciąż ze sobą rywalizujemy. Ja nazwałbym nasze zajęcie „zabawą kredkami”, za którą
na dodatek nam płacą.
Wiemy, że wydał Pan swoją
pierwszą książkę dla dzieci.
Skąd zrodził się pomysł?
– Już od dawna miałem
w głowie taki pomysł. W pewnym
stopniu wpłynął na to również
fakt, że wykonuję rysunki dla
dzieci. Często wracam także do
książek z dzieciństwa. Uważam,
że każdy znajdzie w nich coś, co
go zaciekawi. Ogólnie lubię
książki, zarówno dla siedmio-,
jak i siedemdziesięciolatków.
Czy jest to zajęcie czasochłonne?
– Niekoniecznie. W gazecie
jestem zaledwie trzy, maksymalnie pięć dni w tygodniu. Nie muszę rano wstawać. Jednak praca
trwa dopóki nie skończymy
wszystkich rysunków, co często
oznacza wiele żmudnych godzin.
Bohaterami Pana książki są
ludzie czy zwierzęta?
– W mojej książce występują
różne postaci, typu polskie Muminki czy ropuchy oraz inne
„dziwożony” – stworzenia pochodzące ze słowiańskich legend.
Czym dla Pana jest rysunek?
– Według mnie, to po prostu
oszczędna forma felietonu. Liczy
się to, co mam do powiedzenia,
a nie jak rysuję. Pamiętam czasy
PRL, kiedy rysunek miał postać
„wentylu”, czegoś, co miało szansę
przejść przez ostrą cenzurę i choć
trochę ośmieszyć ówczesne absurdy rzeczywistości.
Jakie wykształcenie jest konieczne, by pracować w Pana zawodzie?
– Nie ma takiego wykształcenia.
Ja jestem plastykiem, ale absolutnie nie jest to konieczne. Z kolei
ważne jest, by mieć pomysł, no i…
szczęście. Ogólnie jest to zawód niszowy, w Polsce zaledwie kilkanaście osób utrzymuje się z rysunku
prasowego.
Czy myślał Pan kiedyś o innych kierunkach studiów?
– Początkowo nie byłem zdecydowany. Kiedy zacząłem studiować
plastykę, zastanawiałem się nad
przeniesieniem. Najgorsza dla mnie
była rzeźba. Myślałem też poważnie o historii. A tak naprawdę koniecznie chciałem dostać się na
studia, żeby nie pójść do wojska
(śmiech).
A jakie są minusy takiej pracy?
– Przede wszystkim służebność
wobec gazety. Rysujemy ilustracje
do napisanego już tekstu, nie mamy
ogólnie pojętej wolności. Zabija to
naszą kreatywność. Poza tym zazwyczaj to, co podoba się rysownikom, nie jest akceptowane przez
redaktorów.
W jaki sposób powstają Pana
rysunki – tradycyjnie czy komputerowo?
– Kiedyś rzeczywiście rozkładaliśmy pisaki i farby, i w ten sposób
„bawiliśmy się”. Jednak od dłuższego już czasu używamy tabletów,
a rysunek powstaje na komputerze.
Jest to wygodne, aczkolwiek bardzo
upodobniło prace różnych rysowników. Ogólnie nasz sposób pracy
ciągle się zmienia, na przykład, kiedyś mieliśmy do dyspozycji tylko
skalę szarości. Dziś obrazki są kolorowe.
Czy zamierza kontynuować
Pan losy swoich bohaterów
w kolejnych pozycjach?
– Myślę, że bohater, który
już powstał, zostanie jeszcze
kiedyś przeze mnie rozwinięty
w dalszych częściach. Na razie
zmieniam jednak główną postać.
Co, według Pana, jest najważniejsze w książce dla dzieci?
– To, co zabawne i śmieszy.
Treść powinna być pisana z przymrużeniem oka, a dzieło odpowiednie dla wszystkich. Książka
przede wszystkim musi dać się
czytać.
Co łączy rysunek z książką?
– Uważam, że chętnie czyta się
książkę, gdy jest ona ilustrowana.
Wzoruję się na słynnych rysownikach, bez ilustracji których książki
straciłyby swój sens. Przykładem
jest „Kubuś Puchatek” lub „Mały
Książę”.
Czym dla Pana jest poczucie
humoru?
– To podstawa. Bez dowcipu
i humoru nie byłoby niczego. Uważam też, że ważna jest umiejętność
śmiania się z samego siebie, aczkolwiek bez przesady.
21
W WODZIE I NAD WODĄ
Pięć gwiazdek
(jeszcze) nie dla Rewala
Pod koniec sezonu przychodzi
czas na podsumowania. Oceniane są także nadmorskie plaże.
Specjalnie powołana do tego komisja przyznaje tzw. gwiazdki. Im
większa ich liczba, tym wyższa
ocena pracy miejscowych władz,
a przede wszystkim ratowników.
Przyznając gwiazdki komisja bierze
pod uwagę między innymi: organizację pracy i wyposażenie, kwalifikacje ratowników, zaplecze socjalne, łączność między ratownikami.
Dotychczas rewalskiej plaży
przyznano 3 gwiazdki, a ma szansę na 4.
W Rewalu w tym sezonie nie
utonęła żadna osoba. Na kąpieliskach zachodzą ciągłe zmiany.
W tym roku powstał punkt pierwszej pomocy, który mieści się przy
głównym zejściu na plażę. Dzięki
współpracy urzędu gminy i miesz-
kańców Rewal dostał nagrodę za
najaktywniejszą gminę morską.
Utonięcia nie są jedynym problemem, z jakim borykają się ratownicy. Małe dzieci często oddalają się od rodziców i znikają w tłumie. Jednak dzięki dobrej organizacji pracy ludzi z WOPR wszystkie
maluchy szczęśliwie wróciły do rodziców.
Łączność między ratownikami
polega na „systemie wież” – gdy
jedna wieża ma problem, wywiesza
czerwoną flagę i wtedy dwoje z trojga ratowników z sąsiedniej biegną
pomóc. Każda wieża „ma zasięg”
100 metrów: 50 m w jedną i 50 m
w drugą stronę. Plaże strzeżone
w gminie Rewal to powierzchnia
2100 metrów, czyli w całej gminie
jest 21 wież.
Nie ma jednak plaż idealnych.
Rozmawiając z jednym z urzędni-
ków dowiedzieliśmy się, że na rewalskich plażach powinno być więcej wież ratowniczych i lepszy
sprzęt.
Bezpieczeństwo na plażach zależy głównie od rozsądku i przezorności plażowiczów, jak też od od
stopnia wyszkolenia i doświadczenia ratowników. Już od 8 lat pracuje w Rewalu sprawdzona grupa ratowników z Sosnowca: szef
Krzysztof Olkuszewski, zastępca
szefa Grzegorz Olkuszewski, kierownicy Tomasz Łunski, Filip
Kwiecień, Mateusz Motyl, Michał
Malara, Aleksandra Kosowska,
Patrycja Wrona; najbardziej zasłużeni to: Jan Sarapata, Jarosław
Świkliński, Radosław Mohry.
Mamy nadzieję, że ci odważni,
znakomicie sprawdzający się ludzie jeszcze długo strzec będą rewalskich plaż.
ADAM MARCINKOWSKI
Oko w oko z drapieżnikiem
Główną atrakcją Rewala z pewnością jest morze i piaszczysta
plaża. Jednak na ulicy Warszawskiej znajduje się bardzo interesujące miejsce...
...oceanarium otwarte tylko
w sezonie wakacyjnym. Można
w nim zobaczyć wiele ciekawych
i kolorowych, żyjących w wodach
całego świata ryb. Atrakcją tego
miejsca jest mały rekin. Piranie
szczerzą zęby, płaszczki falują ciałami, a nadymki się nadymają. Do
zwiedzenia oceanarium zachęca-
22
my nie tylko turystów, ale także stałych mieszkańców Rewala. Oceanarium otwarte jest od godz.
10.00 do 21.00. Ceny biletów: normalny 20 zł, dla emerytów i osób
do 18 roku życia, 15 zł.
TEKST I FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA
MIEJSKI GWAR
Ludzie na ulicy!
Coraz więcej osób wychodzi na deptak i tam zarabia na życie.
Ostatnimi czasy bardzo popularni stali się tak zwani artyści uliczni.
Szczególnie nad morzem są oni wyjątkowo lubiani. W centrach nadmorskich miejscowości można spotkać ich co najmniej kilku. Oczywiście, każdy z nich ma inne talenty,
umiejętnym mieszaniu barw i odtworzeniu wcześniej ustalonych
szablonów. Tu także kupujący mają
swoje ulubione wzory i kolory. Nie
mija dziesięć minut, a obraz jest już
gotowy, za co przechodnie nagradzają go brawami, a zamawiający
niektórzy są wybitni, inni powinni pogodzić się z brakiem umiejętności
artystycznych i zająć się czymś innym.
Najciekawsze pomysły na zarobienie pieniędzy w nadmorskich
kurortach są to: formowanie z balonów różnych kształtów, tworzenie
obrazów sprayami i tak zwane żywe posągi. Każde z tych zajęć ma
swoje plusy jak i minusy.
Clown, tworzący różne kompozycje z balonów, musi mieć wyjątkowo zwinne palce oraz dużą wytrzymałość, gdyż nie ma on ani
chwili wytchnienia. Artysta jest zadowolony ze swego fachu, jednak
nuży go powtarzanie tych samych
czynności. Jak sam powiedział
– Kiedyś przez godzinę musiałem robić szable, a przez następną pieski.
– Właśnie te wzory są najbardziej
pożądane przez małe dzieci. Czasem, po każdym następnym z takich życzeń, chciałoby się powiedzieć – Dajcie mi zrobić coś innego.
Największe tłumy natomiast
przyciąga człowiek, który maluje
sprayami. Jego praca polega na
obraz z satysfakcją płaci określoną
kwotę. Ciągle wdychane opary ze
sprayów wpływają niekorzystnie na
zdrowie malarza, jednak to nie
zniechęca go do dalszego tworze-
nia. Fantastyczne motywy i bajeczne, fantazyjne krajobrazy cieszą
się powodzeniem urlopowiczów.
Szacunek i zainteresowanie
przechodniów wzbudzają ci, którzy
upodabniają się do posągów i nieruchomo stoją na swoich postumentach. Nie mogą oni poruszać
się, mimo licznych zaczepek, złośliwych docinków, nie tylko ze strony
małych, nieświadomych dzieci, ale
i nastolatków. – Dopiero charakterystyczny dźwięk wrzuconej do puszki
monety uwalnia człowieka z bezruchu – powiedział jeden z artystów.
Postaci, w jakie wcielają się ci wyjątkowi ludzie, jest bez liku. Prawdziwego mistrza można poznać po
cierpliwości, jaką wykazuje czekając na zapłatę.
Jak widać, na ulicach Rewala,
Pobierowa, Trzęsacza i innych wypoczynkowych miejscowości, artystów jest wielu. Każdy z nich inny,
a jednak łączy ich jedno: odwaga,
jaką wykazują wychodząc na ulicę
i tam przedstawiając swoją sztukę.
Bądźmy więc życzliwi i pełni szacunku dla ich pracy.
OPRACOWAŁ: TOMASZ OLSZEWSKI
FOT.: MAJA BANASZAK
23
SZCZYPTA FANTAZJI
Kosmiczna Czego potrzebujemy
To, czego potrzebujemy, za- ukowców, nie powinny istnieć. Co
sonda
Wakacje są okresem sprzyjającym dyskusjom na różne
tematy. Mamy okazję do wymiany poglądów z nowo poznanymi osobami. Często
pierwszy raz zaczynamy zastanawiać się nad różnymi kwestiami. Niezmiennie budzącym
emocje tematem jest możliwość istnienia istot pozaziemskich. Zapytałyśmy mieszkańców i turystów Rewala, co
o tym sądzą. Odpowiedzi bardzo nas zaskoczyły...
Adam, 19 lat: – Całkiem
możliwe, że gdzieś są kosmici.
Chyba nawet znam kilku
(śmiech).
Anna, 35 lat: – Nigdy się nad
tym nie zastanawiałam, ale to
w sumie jest możliwe. Nie wiem,
naprawdę nie wiem, ale nie wykluczam takiej możliwości.
Bartosz, 44 lata: – Oczywiście, że istnieją kosmici. Nie są
to oczywiście żadne zielone ludki, ale na przykład bakterie. Kosmos jest zbyt potężny, żebyśmy byli w nim sami.
Olek, 13 lat – Kosmici?! To
bzdura!
Katarzyna, 23 lata: – Ja wierzę, że gdzieś w kosmosie są inni ludzie. Może nie do końca tacy jak my, ale mający podobną
cywilizację, stworzeni przez tego
samego Boga.
Kamil, 17 lat: – Nie wierzę
w nic, czego nie widziałem.
Skąd mam wiedzieć czy bakterie
istnieją w ogóle na ziemi, a co
dopiero w kosmosie?! Nie mówiąc już o innych ufoludkach.
Jakub, 50 lat: – Nie wiem czy
wierzę, ale jestem tolerancyjny
zarówno wobec osób, które coś
takiego uznają, jak i tych co nie
wierzą. Nie lubię wyśmiewania
się z innych z powodu ich poglądów.
Marta, 21 lat: – Na pewno nie
jesteśmy sami...
NOTOWAŁY:
ULA CHATYS
DOMINIKA POPLEWSKA
24
warte jest w książkach, a każda
książka jest wartościowa na swój,
czasami nietypowy, sposób. Może
to być klasyczny przypadek kilkunastolatki, w życiu której następuje kulminacyjny moment albo abstrakcyjny przypadek tajemniczego klimatu, w który przenosimy
się razem z bohaterami. Poniżej
opisałam oba z tych przypadków.
Amazonia
„Amazonia”, to książka autorstwa
Jamesa Rollinsa. Jej głównym bohaterem jest Nathan Rand. Rodzice
Nathana zginęli w dżungli – matka
zmarła, gdy był jeszcze mały, a ojciec wyruszył z ekspedycją do lasów
Ameryki Południowej. Grupa zaginęła w tajemniczych okolicznościach.
Po kilkunastu latach ksiądz
z wioski misyjnej odnajduje ledwo
żywego człowieka. Jest to jeden
z członków wyprawy, której uczestnikiem był ojciec Nathana. Niestety,
umiera gdy tylko zostaje zidentyfikowany, nie przekazując żadnej informacji. Jednak wychodzi na jaw
bardzo dziwna sprawa: człowiekowi temu, zanim wyruszył w podróż,
amputowano ramię, a powrócił
z obiema rękami. Aby wyjaśnić tę
zagadkę, CIA wysyła kolejną poszukiwawczą ekspedycję.
Aby ożywić akcję, autor wprowadza „czarnych bohaterów”. Jest to
Louis Favr zatrudniony przez francuską firmę farmaceutyczną, aby
utrudnić przekaz informacji. Louis
wyrusza śladem ekspedycji, w której
uczestniczy również Nathan. Najlepszym nośnikiem informacji jest człowiek... Wobec tego już pierwszego
dnia jednego z rangersów, ludzi wyznaczonych do ochrony ekspedycji,
zjada kajman. Pytanie: „Kto będzie
następny?” dręczy nie tylko Nathana. Od tamtej pory „dżungla zjada
ich po koli”. A dżungli pomaga Louis.
Po pewnym czasie wyprawa
znajduje ślady poprzedniej, a co
ważniejsze, odkrywa pradawne plemię, którego historię znają tylko
amazońscy Indianie. Kieruje się do
ich wioski. Po drodze do tajemniczych Indian spotyka dziwne, zmutowane zwierzęta, które, według na-
więcej są one posłuszne ludziom
z owego, pradawnego plemienia...
Czy ktoś przeżyje? Ile osób zabije Louis, ile dżungla, a ilu tajemnicze plemię? Jeżeli zachęciłam cię
do przeczytania tej książki, bądź
pewny, że bardzo cię zaciekawi.
Życzę miłej lektury.
Marzenia spełniają się inaczej...
Mała Dizzy straciła mamę, bo ta
odeszła od niej i jej taty. Od tamtej
pory, co roku na urodziny Dizzy dostawała od mamy prezenty. Przesyłane były pocztą, z różnych stron
świata. W dwunaste urodziny prezent
nie przychodzi. Dziewczynka wraca
zrezygnowana ze szkoły, widzi dziwny pojazd przed domem. Wchodzi do
środka. Jej tata rozmawia z jakąś kobietą. Najpierw Dizzy jej nie rozpoznaje, potem dostrzega rysy twarzy
znane jej tylko ze zdjęć. To mama.
Tej nocy dziewczynka ucieka
z mamą, nieświadoma, że tata na jej
wyjazd nie wyraził zgody. Jej mama
jest hipiską. Całe życie, od opuszczenia rodziny, spędziła na festiwalach, malując twarz, śpiewając przy
ognisku i paląc trawkę. Dizzy nie
przeszkadza taki styl życia. Zastanawia się tylko, czy sama chce tak
żyć. Dzięki odnowieniu starych znajomości jeszcze z wczesnego dzieciństwa, zaczyna rozumieć, że nie.
Dizzy ciągle jest nie świadoma, że
tata nie pozwolił jej na tę wycieczkę,
w czasie roku szkolnego. Mama poświęca jej coraz mniej czasu. Dziewczynka zaprzyjaźnia się z małym
chłopcem – Myszką. Siedmiolatek
jest samotny i zagubiony. Potrzebuje jej. Jego mama jest narkomanką,
a tata o wiele bardziej interesuje się
mamą Dizzy niż nim. W opiece nad
Myszką pomaga jej czternastoletni
Fin, syn jednej ze znajomych jej mamy.
Książka może nie przykuwa
uwagi nastolatków, jej okładka prędzej zaciekawiłaby dziecko, ale radzę po nią sięgnąć ze względu na
ciekawie prowadzoną akcję. Książka stawia wiele, zapisanych między
wierszami, pytań bez odpowiedzi.
Jej tytuł to „Dizzy” autorstwa Cathy
ULA CHATYS
Cassidy.
ALEJĄ ZAKOCHANYCH...
Mały Książę kontra Shrek
Zgodnie z zeszłorocznymi planami, w Rewalu na ul. Klifowej powstaje Aleja Zakochanych. Znajdą
się tam ławeczki, których patronami będą znane pary z literatury,
filmu i historii.
W ubiegłe lato oficjalna strona
Rewala, „Głos Szczeciński” i „Rewalacje” przeprowadziły sondę
wśród mieszkańców i turystów pytając, którą ze znanych zakochanych par wybraliby na „gospodarzy” ławeczki. Wśród proponowanych postaci bezapelacyjne pierwsze miejsce zajęli Romeo i Julia.
Ławeczka shakespeare’owskich
bohaterów już jest gotowa.
Na tym jednak nie koniec. Tego
lata ponad 280 ankietowanych wybrało kolejne pary, które będą miały swoje ławeczki w Alei Zakochanych. Na podium znaleźli się Shrek
i Fiona, których ławeczkę turyści
być może będą podziwiać już
w przyszłym roku. Drugie miejsce
zajęli Mały Książę wraz z Różą, bohaterowie znakomitej książki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego.
Pomysł wójta na zrobienie
w Rewalu Alei Zakochanych z pewnością się spodoba. Świadczy on
o kreatywności władz gminy
i o tym, że Rewal nie stoi w miejscu, lecz wciąż się rozwija, starając
się zaspokoić wymagania zarówno
mieszkańców jak i wczasowiczów.
OPRACOWALI:
KRYSTYNA BARTOS
TOMASZ OLSZEWSKI
1. Shrek i Fiona
24,8%
2. Mały Książę i Róża
15,4%
3. Tristan i Izolda
13,3%
4. Piękna i Bestia
12,6%
5. Janek i Marusia
9,4%
6. Mistrz i Małgorzata
6,85%
7. Sobieski i Marysieńka 5,4%
8. Cezar i Kleopatra
5%
9. Don Kichot i Dulcynea
4%
10. Ares i Afrodyta
3,25%
25
ROZRYWKA
REBUS
Wakacje i po wakacjach
ULA CHATYS
SUDOKU
Uzupełnij pola tak, aby każda z cyfr wystąpiła tylko raz
w każdym wierszu, kolumnie i obszarze.
Przygotowała: Inez Kardacka
26
Jasio przyszedł na rozpoczęcie
roku szkolnego ubrany na czarno.
Widząc to nauczycielka pyta:
– Jasiu, co się stało?
– Mam żałobę – odpowiada
Jasio płaczliwym głosem.
– O Boże! Po kim?
– Po wakacjach...
●
Przychodzi mama z zebrania
i krzyczy:
– Jasiu, Twoja wychowawczyni
powiedziała mi, że ani razu od
wakacji nie byłeś w szkole.
– To już się wakacje skończyły?
●
Pani pyta dzieci pierwszego dnia
w szkole:
– Co robiłyście w wakacje?
Jasiu powiedz.
– Nie Jasio tylko John.
– No dobrze, John, co robiłeś
w wakacje?
– Byłem w Ameryce.
– I co tam robiłeś?
– A siedziałem na Werandzie,
leżałem na Werandzie... Ogólnie
nic ciekawego. – No dobrze. A ty
Weroniko jak spędziłaś wakacje? –
Nie
jestem
Weronika
tylko
Weranda.
●
Milicjant pojechał na wakacje do
Zakopanego. – No i jak, ładnie tam?
– pytają go koledzy. – Trudno
powiedzieć,
góry
wszystko
zasłaniają.
●
Rozmawia dwóch znajomych:
– Gdzie spędziłeś wakacje?
– A wiesz, byłem przez tydzień
na Krecie.
– Oj! Biedny ten kret...
●
Turysta pyta bacy:
– Baco, a macie jakieś tu
atrakcje turystyczne?
– Mieliśmy, ale niedawno
wyszła za mąż.
●
Przychodzi Jasio do szkoły
pierwszego września, patrzy na
zegarek – dwie po ósmej – i myśli:
jak ten tydzień się ciągnie...
ZEBRAŁA I OPRACOWAŁA:
MARTA GERTNER
ROZRYWKA
Horoskop cotygodniowy
BARAN (21.III – 20.IV)
Niekorzystne ułożenie
gwiazd, które towarzyszyło wszystkim Baranom w ostatnim tygodniu, uległo gwałtownej zmianie.
Jeśli zechcecie wprowadzić
zmiany w swoim życiu, to pozytywna energia będzie wręcz zaraźliwa. Duże szanse na zdobycie awansu lub poprawienie sytuacji finansowej.
WAŻNY CYTAT: Zmiany przyjdą na
pewno, lecz nie wtedy, kiedy się na
nie czeka. (Stefan Kisielewski)
BYK (21.IV – 21.V)
Najtrudniejsze decyzje
masz już za sobą. Teraz
możesz się rozluźnić
i pomyśleć o przyjemnościach, na które nie miałeś ostatnio czasu. Pamiętaj tylko, by nie
zaniedbać spraw miłosnych. Każdy
błąd może sporo kosztować.
WAŻNY CYTAT: Zdolność doznawania przyjemności jest dowodem
siły. (Arystoteles)
LEW (23.VII – 22.VIII)
Dobra passa nie opuści
cię w pracy, jeżeli prowadzisz własny biznes, może się on silnie rozrosnąć. Wszelkie trudności możesz jedynie napotkać w sprawach sercowych, które zeszły na drugi plan.
Partner może czuć się zaniedbany
i nieszczęśliwy.
WAŻNY CYTAT: Dla pracy są zwykłe dzionki, a niedziela dla małżonki. (Tadeusz Boy-Żeleński)
PANNA (23.VIII – 22.IX)
Każdy błąd może cię
sporo kosztować. Uważaj na to, co mówisz, bo
fałszywych ludzi nie
brakuje. W pracy nie wychylaj się,
a w miłości nie utrudniaj życia partnerowi. Zwróć uwagę na to, co
jesz, jesteś ostatnio bardziej narażony na infekcje.
WAŻNY CYTAT: Strzeż się przyjaciół, którzy kochają twoje błędy.
(Frank Oehl)
BLIŹNIĘTA (22.V – 20.VI)
Twoje ostatnie problemy ze zdrowiem są
spowodowane przepracowaniem. Nie masz
czasu na sen, odpoczynek i relaks.
Powinieneś zadbać o siebie, pomyśl o wypadzie do spa lub na jakąś wycieczkę za miasto z najbliższymi.
WAŻNY CYTAT: Póki pracujesz,
nie masz czasu spojrzeć życiu
w oczy. (Carlos Ruíz Zafón)
WAGA (23.IX – 23.X)
Tydzień upłynie pod znakiem lenistwa i błogiego
odpoczynku. Zapragniesz
w pełni wykorzystać ostatnie chwile wakacji. Dobra energia będzie sprzyjała wszystkim domownikom, a to pomoże wam wzmocnić
wzajemne relacje. Przestaną cię też
dręczyć sercowe wątpliwości.
WAŻNY CYTAT: Małżeństwo i rodzina są tylko i wyłącznie tym, co
sami z nich czynimy. (Carlos
Ruíz Zafón)
RAK (21.VI – 22.VII)
Odrzuć ze swojego życia to, co nieaktualne
i spróbuj zacząć wszystko od nowa. Nie powtarzaj starych błędów. Zastanów się,
czego tak naprawdę od życia
chcesz i czy warto oglądać się za
siebie. Bardzo możliwe miłosne rozczarowania.
WAŻNY CYTAT: Mamy prawo popełniać w życiu wiele błędów.
Oprócz jednego: tego, który niszczy nas samych. (Paulo Coelho)
SKORPION (24.X – 21.XI)
To dobry okres dla twojego życia uczuciowego. Nie hamuj zbytnio
swoich emocji – szczególnie tych pozytywnych. Pozwól,
aby twoje uczucia do osoby, którą
kochasz, odżyły ze zdwojoną siłą.
Może to mieć pozytywne skutki dla
ciebie.
WAŻNY CYTAT: Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które
ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi. (Stefan Wyszyński)
STRZELEC (22.XI – 21.XII)
Nie daj się sprowokować! Zachowaj zimną
krew nawet w najbardziej stresującej sytuacji. W dłuższym okresie będzie to
miało lepszy skutek niż przesadne
okazywanie negatywnych emocji.
Szczególnie jeśli dotyczy to osób,
które mogą mieć duży wpływ na
twoje życie.
WAŻNY CYTAT: Emocje wyzwalają
nowe emocje i wtedy trudniej trafić po
rozum do głowy. (Czesław Banach)
KOZIOROŻEC (22.XII – 19.I)
W tym tygodniu nie
przesadzaj z używkami.
Troska o zdrowie przyda
się szczególnie pod koniec tygodnia. Jedz dużo warzyw
i zażywaj świeżego powietrza przy
każdej okazji. Twoje starania będą
procentować już wkrótce.
WAŻNY CYTAT: Zdrowie jest najpierwszym dobrem, uroda drugim,
a bogactwo trzecim. (Platon)
WODNIK (20.I – 18.II)
W tym tygodniu zwróć
szczególną uwagę na finanse, które nie są ostatnio w najlepszej formie.
Warto oszczędzać, ale pamiętaj, by
nie popaść w skrajności. Bliscy mogą ci zarzucić apatię. Daj się namówić na wypad do kina lub za miasto.
WAŻNY CYTAT: Brak pieniędzy
jest źródłem wszelkiego zła. (Mark
Twain)
RYBY (19.II – 20.III)
Nie zrażaj się niepowodzeniami. Po nich przyjdą sukcesy i to szybciej
niż ci się wydaje.
Wreszcie ktoś doceni twoje starania i spotka cię zasłużona nagroda.
W miłości duże szanse na korzystne zmiany.
WAŻNY CYTAT: Nie trać nigdy cierpliwości; to jest ostatni klucz, który
otwiera drzwi. (Antoine de Saint-Exupéry)
OPRACOWAŁA:
MARTA GERTNER
RYS.: ULA CHATYS
27

Podobne dokumenty

Rewalacje - nr 1/2014

Rewalacje - nr 1/2014 konkurować będą ze sobą duety. Wydawać by się mogło, że przy tak napiętym grafiku wydarzeń niemożliwe jest zorganizowanie jeszcze jednej imprezy. Nic bardziej mylnego – po udanym Święcie Śledzia (5...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje 2/2016

Rewalacje 2/2016 interesuje zarówno władze, jak i samych mieszkańców, czyli zadłużenie gminy Rewal. Obecnie sięga ono około 140 milinów złotych, choć od zeszłego roku sukcesywnie się zmniejsza. Jego przyczyną jest ...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 2/2012

Rewalacje - nr 2/2012 ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 385-75-80 Ośrodek Zdrowia ul. Warszawska 31 czynny: poniedziałek-piątek: 8-21, soboty, niedziele i święta: 10-21 Apteka ul. Mickiewicza 25, czynna: poniedziałek-piątek:...

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 3/2012

Rewalacje - nr 3/2012 18 sierpnia na festiwal „Sacrum non Profanum”, który odbędzie się w Trzęsaczu. MAGDA MACIEJCZAK

Bardziej szczegółowo

Rewalacje - nr 4/2011

Rewalacje - nr 4/2011 w niektórych maszynach, szczególnie w takich małych miejscowościach jak Rewal – twierdzi Michał Bagiński, rzecznik prasowy Global Cash. – Jest to spowodowane słabą łącznością z internetem, którego ...

Bardziej szczegółowo