Konkurencja na niemieckim rynku energii elektrycznej

Transkrypt

Konkurencja na niemieckim rynku energii elektrycznej
Konkurencja na niemieckim rynku energii elektrycznej
Rozpoczęła się dramatyczna walka o odbiorcę
Po obniżeniu taryf telefonicznych, obywateli Niemiec czeka nowa rewolucja cenowa: wkrótce będą
mogli kupić taniej energię. Organizacje konsumenckie ostrzegają jednakże przed pochopną decyzją.
Urzędnicy Preussen Elektra AG* na skraju Hanoweru, drugiego co do wielkości dostawca energii w
Niemczech, długo nie mogli się przyzwyczaić do wkraczających każdego ranka do centrali małych
grupek trzydziestolatków bez marynarek. Kolorowe T-shirty i dżinsy zamiast siwych garniturów, plecaki
zamiast brązowych aktówek i do tego plątanina różnych języków. Pstra grupa złożona z
Kanadyjczyków, Norwegów i Amerykanów dla wielu pracowników jest nadal wielce podejrzana.
Zlokalizowani na czwartym piętrze biurowca, nie będą produkowali żadnych dokumentów, planowali
powstania nowych elektrowni czy wypełniali formularzy. Mała załoga śledzi szybkie zmiany: handel
energią.
Na potężnych monitorach dealerzy energii obserwują zmieniające się w jednej sekundzie ceny na
giełdach w Amsterdamie, Londynie czy Oslo. Kupują i sprzedają parotysięczne pakiety megawatów i
swobodnie poruszają się po Europie - od elektrowni atomowej we Francji do dużego odbiorcy w Anglii, z
elektrowni wodnej w Norwegii do fabryki w Nordhein-Westfalen. Od momentu założenia sprzedali ponad
15 mld kilowatogodzin – wystarczająco, aby zaopatrzyć w energię na cały rok jeden z landów - np.
Branderburgię.
Nowa forma handlu energią jest zapowiedzią rewolucji, która na dotychczasowym rynku energii zmieniła
nieomal wszystkie reguły gry. Półtora roku po liberalizacji rynku telekomunikacyjnego, doprowadziła do
wahania ostatni duży monopol niemieckiej gospodarki – rynek energii. Wkracza nań rywalizacja.
Ceny energii zaczynają się wahać. Giganty jak Essener RWE AG, Düsseldorfer Veba AG czy
Bayernwerk, które przez dziesiątki lat, niemalże bratersko, dzieliły rynek energii na przejrzyste
obszarowo monopole, padają jeden za drugim i toczą ciężkie boje o Klientów. Szefowie firm, którzy
wcześniej znali się z różnorodnych posiedzeń, stoją nagle po przeciwnych stronach, jako zaciekli
konkurenci. Sytuacja na rynku jest bardzo niestabilna - niemalże co tydzień ceny energii dla dużych
odbiorców osiągają nowy poziom krytyczny, Daimler Chrysler czy BASF zmieniają swoje
zapotrzebowanie, dotychczasowi dostawcy energii konkurują z nowo powstałymi przedsiębiorstwami
(jak Berliner Ampere AG, Hamburger Vasa czy Frankfurter Europower), od tygodnia emitowane są
zuchwałe kampanie reklamowe, konkurują ze sobą zgrabne akcje marketingowe i nowe idee
biznesowe....
Dotychczas jedynie potężni klienci - koncerny przemysłowe, banki czy sieci handlowe odczuwały
przekształcenia w handlu prądem – teraz nadchodzi również czas na gospodarstwa domowe. Branża
energetyczna, jak twierdzi szef RWE-Energie AG** Manfred Remmel, “stoi przed wielkim Big Bang”. Już
niebawem, żeby zapewnić konkurencyjność kolosów, obiecuje, “także gospodarstwa domowe będą
otrzymywały od nas atrakcyjne oferty”.
Dla milionów odbiorców rozpocznie się zupełnie nowa era. Klienci będą mogli zamówić swój pakiet
energii - w supermarketach, na stacjach benzynowych, w internecie albo po prostu przez telefon - taniej
niż dzisiaj. Dostępne będą różne warianty - droga taryfa Eko dla zwolenników energii słonecznej i
wietrznej, tania taryfa nocna od 22, taryfa dla wielu użytkowników z przeznaczeniem dla dużych rodzin
itd.
Przedsmak tego ma już około 1,7 milionów mieszkańców Hamburga. Tam trwa od kilku tygodni wojna
energetyczna. Do tej pory mieszkańcy płacili 32,94 fenigi za kilowat, jednakowo za 3 taryfy. Obecnie
Berliner Ares AG nęci mieszkańców ofertą od 28,5 do 15 fenigów. Braunschweiger Stadtwerke w
minionym tygodniu próbował przejąć klientów firmie Hamburgischen Electricitäts-Werken (HEW),
rozsyłając im propozycje oszczędności na poziomie przeciętnie 230 marek na rok. Przyczyną bitwy
cenowej w Hamburgu są nie tylko najwyższe w Niemczech ceny energii - firma HEW, jako pierwsza
spółka dystrybucyjna, musiała określić warunki przesyłu energii przez ich sieci.
Niskie ceny energii nie są celem dotychczasowych kolosów energetycznych, zatem, aby być
konkurencyjnymi, chcą wprowadzić dodatkowe oferty serwisowe. Tak więc np. RWE planuje
wprowadzenie własnej karty kredytowej z rozbudowanym systemem rabatowym. Przy pomocy
“Powercard” można byłoby opłacać energię, gaz oraz paliwa.
Gdy rząd Kohla w kwietniu minionego roku forsował w parlamencie 7-stronicowe nowe uregulowania
energetyczne, ani eksperci, ani dostawcy energii nie spodziewali się z takiego rozwoju. Ustawa
przyznaje Klientom prawo do wolnego wyboru dostawcy energii, zrezygnowano jednak ze stworzenia
urzędu regulacyjnego, który pilnowałby reguł gry i ustalał ceny przesyłu energii. Do czasu, gdy zostaną
uregulowane tego rodzaju detale dla klientów taryfowych, jak sądzą stratedzy koncernów, minie jeszcze
od 3 do 4 lat. Jest zatem wystarczająco dużo czasu, aby się przygotować do konkurencji. Jednakże
wyliczenia te przeprowadzono bez uwzględnienia nowych, energicznych przedsiębiorców, jak np. Arndt
Rottenbacher. W dniu obwieszczenia ustawy zrezygnował on z pracy w firmie doradczej McKinsey i
założył z bratem Clausem firmę Ampere AG w Berlinie. Ich sposób prowadzenia firmy jest prosty: żeby
otrzymać od dostawców energii warunki równie korzystne jak duże koncerny, łączy się małe i średnie
przedsiębiorstwa w jedną “wspólnotę zakupową” i wyszukuje najkorzystniejszych dostawców energii.
Młodzi menedżerowie mogą wytargować dla swoich klientów aż do 30% oszczędności. “Wolumen
zakupowy mamy już większy niż Celle” (jeden z zakładów energetycznych) mówi dumnie szef Claus
Rottenbacher.
Firma ma ambicje stać się siłą napędową branży energetycznej, nie jest jednakże sama na rynku. W
międzyczasie do konkurencji przeciw dostawcom energii i zakładom energetycznym stanęło ponad dwa
tuziny przedsiębiorców. Dostawcy energii litościwie podśmiewali się z pierwszych sukcesów
napastników. W międzyczasie sytuacja zmieniła się - firmy budowlane, warsztaty, renciści, gospodynie
domowe, słowem wszyscy, chcą zmienić dostawcę energii.
Gildia ok. 900 niemieckich zakładów energetycznych, które dotąd nie musiały martwić się o swoich z
góry określonych i “przymusowych” klientów, jest zupełnie nieprzygotowana na pasję oszczędnościową
obywateli i przedsiębiorstw. Nastawiła się również na dłuższy czas przejściowy. Teraz jednakże zakłady
energetyczne muszą opracowywać drastyczne programy oszczędnościowe. Tak dla przykładu Berliner
Bewag przed kilkoma dniami zapowiedział zmniejszenie o połowę miejsc pracy (obecnie zatrudnienie
wynosi 8 500 pracowników). Tak drastyczne środki, jak sądzą eksperci, nie są w stanie im pomóc.
Komunalnym dostawcom grozi plajta i fala przejęć. Próbują jeszcze się bronić i wykorzystując swój
monopol, domagają się horrendalnych opłat przesyłowych. “To, czego się domagają, jest po prostu
groteskowe” – pomstuje Stefan Herzberg z Europower Energy. Mówi, że niektóre firmy komunalne
zaproponowały mu ceny za przesył wyższe niż ogólna cena prądu.
Niebawem mają wejść w życie długo dyskutowane porozumienia związkowe, w których uregulowane
będą kwestie sporne, jak np. ceny przesyłu. Ale nawet bez tego dokumentu konkurencja na rynku
klientów prywatnych jest nie do powstrzymania. Nowicjusze wchodzą na rynek – bezczelnie,
niecierpliwie i na podejrzanych warunkach.
Berliner Ares początkowo w Hamburgu, a obecnie na całym obszarze Niemiec, w swoich filiach,
nakłania do zmiany oferenta energii i podpisania formularza. Kto podpisze, temu Ares oferuje od
sierpnia cenę od 28,5 fenigów za kilowatogodzinę. Przykładowo o około 4 fenigi mniej, niż żąda spółka
dystrybucyjna w Monachium. Mimo atrakcyjnej obecnie ceny Organizacja Obrony Konsumentów
ostrzega przed pochopnym podpisem. Uważa, że ceny energii będą jeszcze spadać - ta tendencja
dopiero się zaczęła. Kto teraz zwiąże się długoterminowo, możliwe, że na tym straci.
Jednak nie tylko zrzeszenia konsumenckie przestrzegają - sami konkurenci również gubią się w
domysłach, w jaki sposób szef Ares - Andreas Rose chce spełnić swoje obietnice. Rose postanowił im
udowodnić. “Nasi Klienci” - mówi hardo - “zgodnie z umową od 1 sierpnia otrzymają tańszą energię”.
Klienci zyskują nie tylko na ofercie - jest ona również impulsem dla innych podmiotów. Dzięki Ares po
raz pierwszy od dłuższego czasu spadły ceny energii dla prywatnych użytkowników. W Monachium dla
przykładu taryfa zmniejszyła się o ok. 10% na 31,05 fenigach. “Od teraz”, przepowiada manager z
RWE, “ceny energii będą miały tylko jeden kierunek – ciągle w dół””.
Porównanie rachunków za energię elektryczną w Europie
Miesięczny rachunek za energię elektryczną w 3-osobowym gospodarstwie domowym [w markach]
(przeciętne zapotrzebowanie roczne 3500 kWh)
Finlandia
Szwecja
Wielka Brytania
Francja
Niemcy *
Belgia
51
54
75
86
101
106
* uwzględniając 7 marek
podatku ekologicznego
Konkurencja na rynku energii elektrycznej w Hamburgu
(ceny za 1 kWh w fenigach)
Taryfa dzienna
28,50
Planowane opłaty
[marki/rok obrachunkowy]
Nowi konkurenci
Ares-Energie
Taryfa nocna Taryfa ekologiczna
29,50
36,00
Regionalny dostawca
Braunschweiger
Stadtwerke
HEW
28,51
31,20
69,6
55,68
35,00
* PreussenElektra AG – spółka-córka koncernu VEBA AG, zajmująca się dystrybucją energii
** RWE Energie AG z Essen jest największym w Niemczech dostawcą energii, zatrudniającym 1 000
pracowników. W ubiegłym roku sprzedał ok. 139 mld kilowatogodzin.
Na drugim miejscu pod względem wielkości sprzedanej energii plasuje się PreussenElektra AG z
Hanoweru – 106 mld kilowatogodzin. Trzecie miejsce zajmuje Bayernwerk AG z Monachium – 73 mld
kilowatogodzin.
(na podstawie BerlinOnline)
Aneta Magda
Opracowanie na podstawie:
Frank Dohmen, Dietmar Pieper, Heiko Martens, Hans-Joerg Vehlewald, Almut Hielscher, Oliver Link
“Die rennen uns die Bude ein”
Der Spiegel, 26 lipiec1999