Relacja - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Transkrypt
Relacja - Polska Fundacja im. Roberta Schumana
Francuskojęzyczne kraje Europy 7. seminarium 1 grudnia 2010 roku koordynator: Joanna Różycka-Thiriet [email protected] Spotkanie 1 grudnia poświęcone było Charles’owi de Gaulle’owi. 40. rocznicę jego śmierci obchodzono 9 listopada br. Gośćmi Fundacji z tej okazji byli dr Andrzej Szeptycki z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego oraz Philippe Le Guen, dyrektor Stowarzyszenia Jean Monnet we Francji. Stowarzyszenie to pielęgnuje pamięć o Monnet, dba również o jego dom, w którym napisano deklarację Schumana. Aktualnie budynek jest w posiadaniu Parlamentu Europejskiego. Co roku odwiedza go ok. 15 000 osób. Jak pierwszy na temat generała głos zabrał dr Szeptycki. Przedstawił go jako buntownika zbawcę, monarchę oraz oratora. De Gaulle urodził się w 1880 roku. Służył m.in. w misji Weyganda w Warszawie. Robi karierę wojskową. Nie angażuje się politycznie. Nie interesuje go to. Wspina się po kolejnych wojskowych szczeblach. Ale w pewnym momencie zaczyna mu być z armią nie po drodze. De Gaulle pracuje z Phillippem Pétain. Ten ostatni po bitwie pod Verdun ma we Francji status półboga. Pétain zaplanował sobie, że wejdzie do Akademii Francuskiej (zarezerwowanej dla pisarzy). Chce namówić Charles’a de Gaulle’a do napisania za niego książki. Wybucha konflikt. Ostatecznie de Gaulle publikuje pod własnym nazwiskiem. Przyszły prezydent Francji kwestionuje też w okresie 20-lecia politykę obronną Francji. Oficjalna linia mówiła, że kolejny konflikt przebiegać będzie jak poprzedni (I wojna światowa miała charakter pozycyjny). De Gaulle uważa, że będzie to wojna pancerna, chce budować czołgi. Okazało się, że miał rację. Po wyzwoleniu Francji de Gaulle’owi nie było po drodze z Francuzami. Po dwóch lat opuścił rząd i niczym marszałek Piłsudzki wycofał się z życia publicznego. Ma bowiem wyśnioną wizję Francji, codziennością zaś były partyjne spory, partykularne interesy. Potem wraca, ale w 1969 roku ponownie odchodzi, ponieważ Francuzi odrzucili jego reformy w referendum. De Gaulle sprzeciwia się ładowi międzynarodowemu po II wojnie światowej, dwom blokom (bo to umniejsza pozycję Francji). Kwestionuje hegemonię USA, przynależność Europy Środkowej do bloku. Buntuje się przeciwko Zachodowi, że nie jest przeciwko USA. Generał był również co najmniej dwa razy zbawcą Francji. W 1940 roku Francja przegrywa po krótkiej wojnie. Pétain tworzy okrojone z pewnych terytoriów państwo Vichy. W chwili upadku ojczyzny de Gaulle jest w Londynie. To tam 18 czerwca mówi do mikrofonu BBC, że trzeba walczyć. Jednocześnie nie ma zadnych papierów, żeby reprezentować francuski ruch oporu. Francuski rząd istnieje, de Gaulle sam się mianuje jednoosobowym francuskim ruchem oporu. Po kilku latach wraca do Francji i zostaje premierem. Ponownie generał de Gaulle okazał się mężem opatrznościowym w trakcie konfliktu w Algierii. Kwestia niepodległości tego kraju, gdzie mieszkało wielu Francuzów, dzieli francuskie społeczeństwo (Francja stoi na krawędzi wojny domowej). Francuzi wpadają na pomysł, żeby zwrócić się do de Gaulle’a. Ten kończy IV republikę, rozpoczyna V. Po kilku latach kończy wojnę w Algierii. Lata 60-te to dla Francji czas dobrej koniunktury. Ale po 10 latach Francuzi, zwłaszcza młodzi, mają dość. Państwo ponownie jest niestabilne politycznie. De Gaulle leci do Niemiec, do francuskiego bazy wojskowej, by upewnić się o lojalności francuskiego wojska. Potem tłamsi protesty i wyprowadza Francję z chaosu. Styl sprawowania władzy przez de Gaulle’a był w pewnym sensie monarchiczny. Kadencja prezydenta V Republiki wynosiła aż 7 lat, to bardzo długo. Ponadto, będąc prezydentem, de Gaulle ma już 68-79 lat. Był w jakimś sensie staromodny, jego podejście było inne niż współczesnych prezydentów. W jego mniemaniu prezydent niczym monarcha powinien jednoczyć naród, przekonywać go o jego wielkości. De Gaulle udzielał bardzo niewielu wywiadów, w pałacu prezydenckim. Raz na pół roku miał konferencje prasowe, podczas których głównie mówił, co sam myślał. Był wizjonerem, myślał długoterminowo, a nie w perspektywie kolejnych wyborów. Następnie dr Szeptycki odtworzył kilka najsłynniejszych przemówień de Gaulle’a – o tym, że zawsze miał pewną wizję Francji i że nie może być Francji bez wielkości; wystąpienie z okazji wyzwolenia Paryża (okazuje się, że Francuzi sami wyzwolili); cytat z mowy w Algierze (w którym nie ma właściwie programu - de Gaulle jedzie do Algierii wkrótce po objęciu władzy – ale ludzie i tak są zadowoleni); przemówienie z Quebeku z 1967 roku, kiedy generał mówi „Niech żyje wolny Quebec”, co miało dopiec za pewne Anglosasom, ale dowodziło też wiary de Gaulle w potęgę słowa. Według Philippe’a Le Guen de Gaulle to dla Francuzów postać mityczna. Czy jest zwolennikiem gaullizmu, czy nie Francuz uważa de Gaulle za postać wielkiego kalibru. Dlaczego? Po pierwsze był buntownikiem, a Francuzi to lubią. W zbiorowym przekonaniu Francuzi wyszli zwycięsko z I wojny światowej dzięki swoim wojskom (co nie jest do końca prawdą, ponieważ byli również wspierani przez armie sojusznicze). Tymczasem rok 1940 dla Francji nie był chwalebny. Kosztująca ciężkie pieniądze, zbudowana w 20-leciu linia Maginota, która miała zatrzymać Niemców, okazuje się nieskuteczna. Stała się symbolem absurdu. W tym czasie de Gaulle jest jednym z nielicznych, którzy otwarcie mówią, że trzeba budować czołgi. W trakcie II wojny de Gaulle niczym Asterix czy Vercingetorix (wódz Gallów) opiera się wrogowi. W Londynie spotyka się z Churchillem. Brytyjski premier jest nim zainteresowany, bo Francuzi złożyli broń. Ponadto Francja podziwia de Gaulle’a za to, że jest człowiekiem pióra, dobrym mówcą. Wychowany został w nauczycielskiej rodzinie (ojciec uczy historii). Nie był przeznaczony do kariery wojskowej. Gdyby 18 czerwca 1940 roku w BBC de Gaulle powiedział byle co, to by się nie stało się to takim mitem. Tymczasem de Gaulle mówi, że Francja straciła bitwę ale nie wojnę. W rzeczywistości nikt tego apelu nie słucha. Paryż kapituluje, ludzie uciekają. Ale według generała, nic nie jest stracone. Zaprasza, aby do niego dołączyć. Dzięki temu, że de Gaulle powiedział, iż to on jest Francją, kolaboracyjny system Vichy można było wziąć w nawias historii. Bo przecież to nie Vichy jest kontynuacją państwa, ona ma miejsce gdzie indziej. Było to genialne posunięcie, ponieważ Francuzi nie lubią przyznawać się do swoich haniebnych postępków, kolaboracji, deportacji żydów. Po wyzwoleniu Francji de Gaulle daje rodaków 10 dni na rozliczenie się ze sobą. Następnie uznano, że wszyscy byli członkami ruchu oporu i że to Francja sama się wyzwoliła. Jako premier zaprosił do rządu komunistów (którzy w trakcie okupacji działali w ruchu oporu) i byłych kolaborantów. W rzeczywistości we Francji członków ruchu oporu było niewielu, dużo było za to kolaborantów. De Gaulle tworzy także odznaczenie dla członków ruchu oporu, tworzy bohaterów tego ruchu. Francuzom podobała się też wrogość Charles’a de Gaulle’a względem Ameryki. Zresztą początkowo to prezydent Roosvelt był nieufny w stosunku do generała. Widział w nim materiał na dyktatora. Pomylił się, bo projektem de Gaulle’a była wielka Francja, on sam się nie liczył. Kiedy de Gaulle przemawiał w telewizji, wszyscy go słuchali, to było niczym msza. Miał swój specyficzny styl. Szybko zrozumiał jak posługiwać się mediami. Ludzi unieruchamiały przed odbiornikami dobierane przez niego słowa (niektóre powiedzenia weszły do języka potocznego), zachowanie, mimika, ruchy ramion. Czasem występował w generalskim mundurze, czasem w stroju prezydenta. Był liderem niekwestionowanym, lecz demokratycznym. Wielu tak by chciało, ale nie potrafi. Kiedy pojechał do Algieru i powiedział tłumowi „zrozumiałem was”, to wszyscy – Francuzi mieszkający w Algierii (tzw. Pied noirs), żydzi, zwolennicy Algierii francuskiej, zwolennicy Algierii niepodległej – słuchają go jak zbawcy. Każdy zrozumiał to co powiedział generał na swój, korzystny dla siebie, sposób. Ale w dalszej kolejność de Gaulle mówi już o samostanowieniu, o przyznaniu wszystkim mieszkańcom Algierii równych praw, co doprowadzi do niepodległości kraju. Charles de Gaulle ma też opinię człowiekowi, co kulom się nie kłaniał, kuloodpornego. Przeżył wiele zamachów. Np. raz gdy jechał z żoną na lotnisko, jego prezydencki samochód został ostrzelany z karabinu maszynowego, a para prezydencka wyszło bez szwanku. Przy czym generał nie robił hałasu wokół tych zamachów, nie traktował się jak bohatera. Francuzi wierzą także, że to de Gaulle’owi zawdzięczają pojednanie francusko-niemieckie. Choć faktycznie proces ten rozpoczął Robert Schuman i Jean Monnet. Za prezydentury de Gaulle’a, w 1963 roku do Francji z państwową wizytą przyjechał niemiecki kanclerz Konrad Adenauer. Przyjęty został nie jak przegrany, ale jak partner. Wtedy to podpisano ważny francusko-niemiecki traktat przewidujący między innymi francusko-niemiecką współpracę młodzieży. Jednocześnie dla generała nie była ważna Wspólnota Europejska. W zamyśle de Gaulle’a Europa miała sięgać do Uralu. Idea integracji à la Jean Monnet nie podobała mu się, ponieważ ograniczała francuską suwerenność. Jeśli Europa uosabia Francję, to w porządku, jeśli nie, to już w porządku nie jest. W pewnym okresie generał prowadził politykę pustego krzesła (przedstawiciel Francji nie pojawiał się spotkaniu Wspólnoty), sprzeciwiał się też wpuszczeniu do Wspólnoty Zjednoczonego Królestwa. Na koniec lat 70-tych wiele osób miało dosyć rządów de Gaulle’a. Młodzież nie miała ochoty pracować tyle co ich rodzice. Wybucha rewolucja 1968 roku. Jak zwykle w przypadku francuskich rewolucji zaczęło się od burżuazji. W efekcie przegranego referendum w 1969 roku prezydent opuszcza stanowisko. Wycofuje się do Colombey-les-DeuxÉglises. Umiera w osamotnieniu. Warto również pamiętać o żonie, a jednocześnie wiernej towarzyszce generała, nazywanej ciocią Ivonne, która jako prezydentowa sama opłacała koszty swojego telefonu czy koszty podwieczorków w gronie rodzinnym. Partnerem seminariów jest Fundacja Roberta Schumana w Paryżu. 2