Zasiew małoduszności?
Transkrypt
Zasiew małoduszności?
www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=112068 2011-05-31 Zasiew małoduszności? Rodzice szykują się już do Dnia Dziecka. Pewnie zastanawiają się, czym obdarować swoje dzieci przy okazji tej miłej uroczystości. Okolicznościowy prezent to bowiem tylko materialny znak zainteresowania rodziców dobrem swoich dzieci. Za tym znakiem powinny jednak pójść określone czyny. Cóż jeszcze możemy uczynić dobrego naszym dzieciom? Zazwyczaj może nie zauważamy w tej sprawie ścisłego polecenia św. Pawła przekazanego potomności w Liście do Kolosan. Radzi tutaj rodzicom - a precyzyjnie mówiąc ojcom - aby nie rozdrażniali swoich dzieci , bo mogą stracić ducha . Zazwyczaj nie za bardzo orientujemy się, na czym może polegać owa utrata ducha . Warto tu zatem sięgnąć do niezawodnego, jak zawsze, św. Tomasza z Akwinu, który wskazał w Sumie teologicznej (II-II, q. 133), że chodzi św. Pawłowi o zidentyfikowaną przez Arystotelesa - i tą drogą znaną filozofom stoickim i Cyceronowi, ale dookreśloną w swoim sensie przez św. Tomasza - wadę moralną małoduszności . Przeciwstawia się ona cnocie nazywanej wielkodusznością . Sprawa nam się zatem w znacznym stopniu wyklarowuje, jeśli zamiast niejasnego wyrażenia ( utrata ducha ) otrzymujemy dobrze wypracowane filozoficzne pojęcie, które od ponad dwóch tysiącleci znane jest ludzkości i dzięki któremu identyfikowano ową wadę moralną i wiedziano też, jak walczyć o cnotę wielkoduszności. Radził zatem św. Paweł rodzicom nie drażnić dzieci, aby nie wpadały w wadę moralną małoduszności. Skoro jednak natchniony autor tych słów mógł doradzać jakąś inną wartościową postawę, to widać, że sprawa małoduszności w jakiś istotny sposób związana jest z relacją rodzic - dziecko : albo dziecko prowadzone jest przez rodziców najpierw w kierunku wady małoduszności bądź też w kierunku cnoty wielkoduszności. Albo rodzice pomagają dzieciom w żywieniu uczucia nadziei realizacji w swoim życiu własnej wielkości wyrażonej słowami: Bardzo dobrze, że jestem! , związanego z wielkodusznością, będącą dążeniem do pisanej każdemu człowiekowi wielkości. Albo też wystraszają dzieci przed tą wielkością, które to uczucie lęku wyraża stwierdzenie: Nie jest aż tak bardzo dobrze, że jestem! . Cóż miał św. Paweł na myśli, pisząc o rozdrażnianiu dzieci napełniającym lękiem wobec podejmowania wielkich zadań? Przywołując obraz rozdrażnionego psa, możemy domyślić się, że chodzi tutaj o wzbudzenie rozmaitych i nie do końca określonych w swojej treści lęków przed ostatecznie złą rzeczywistością. Na przykład psa rozdrażnia jego właściciel wtedy, kiedy raz wyciąga, a raz chowa jakiś przysmak dla swojego czworonoga, wzbudzając tymi przeciwstawnymi ruchami jego strach i dyskomfort. Rozdrażnia się zatem dzieci i młodzież, wzbudzając w nich lęk np. przed ukrytą ręką wszechobecnej władzy ludowej ; mielącymi wszystkich po drodze jakimiś żelaznymi prawami dziejowymi; czystkami za bywanie w Radiu Maryja i www.radiomaryja.pl Strona 1/2 protestowanie przeciwko akcji sodomitów itp. Dzisiaj chyba prawie całe nasze życie społeczne zaczyna się opierać na wzbudzaniu lęków przed jakąś zaborczą i wszechwładną rózgą, całkiem jak w PRL. Pod wpływem takiej gęstej zasłony lęków przed jakimiś nie do końca czytelnymi, złymi siłami rządzących światem kształtuje się małodusznego młodego człowieka, który jest zalękniony i boi się sięgać po pisaną człowiekowi wielkość, wielkie zadania, wielkie powołanie. Wtedy też mniema się, że lepsza jest bezpieczna, bardziej płatna niż dobra praca; lepszy bliski ciepły kąt niż niepewność i niebezpieczeństwo wędrówki po jakieś odległe wielkie dobro; lepsze studia rokujące bezproblemowe dochody niż rozkwit intelektualny itp. Chyba ten sposób myślenia może doskwierać naszej młodzieży rozdrażnianej codziennie także przez redaktorów , polityków i moralne autorytety machających na przemian kijem i marchewką. Rozdrażniona w ten sposób młodzież musi zatem napełnić się lękami przed sięgnięciem po pisaną człowiekowi wielkość, a zamiast tego posłusznie wypełniać odgórne polecenia określane codziennie przez mob-media . Chyba stan dzietności polskich małżeństw najlepiej wskazuje, jaki jest nasz - nas wszystkich, także tych pracujących nad wychowaniem tych małżonków - poziom wielkoduszności. Pracy nad cnotą wielkoduszności - przeciwstawną małoduszności - nie jest zatem po drodze wzbudzanie lęków przed rzeczywistością społeczną. Cnota ta należy do grupy cnoty kardynalnej męstwa, skoro polega ona na sprawności niepoddawania się lękowi przed zagrożeniami związanymi z realizacją możliwej dla człowieka wielkości. Zazwyczaj błędnie uważa się, że tę cnotę powinni praktykować tylko niektórzy, jakieś wysoko postawione osobistości spotykające się ze szczególnie wielkimi zadaniami. Tymczasem wielkoduszność powinna być udziałem każdego człowieka, ponieważ każdemu człowiekowi pisana jest ludzka wielkość, wielkość istoty rozumnej i wolnej, a w dodatku dziecka Bożego. Życzmy zatem dzieciom w nadchodzące ich święto, aby świat dorosłych nie zakłócał pracy właśnie nad cnotą wielkoduszności. Marek Czachorowski www.radiomaryja.pl Strona 2/2