czym grzeszą polacy - Fundusz hipoteczny Familia

Transkrypt

czym grzeszą polacy - Fundusz hipoteczny Familia
05.04.2012, GAZETA WYBORCZA, dod. DUĩY FORMAT
SIEDEM
CZYM GRZESZĄ POLACY
Pycha AWANSUJE W KORPORACJI Chciwość PROSI
O IPHONE’A Nieczystość MOŻE BYĆ ZGRABNA I ŁADNA
Gniew KONTROLOWANY JEST DOBRY Zazdrość NAPĘDZA
RYNEK Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu JEST DLA LUDZI
Lenistwo TO ZDROWIE
o dzisiaj znaczy siedem grzechów
głównych? Zapytałem bankowca,
terapeutę, prezesa fundacji, psychoterapeutkę, asystentkę, prawniczkę, architekta wnętrz, stratega reklamowego,
dwoje studentów i robotnika budowlanego, który zakończył właśnie bieg dookoła
świata. Chciałem zapytać siostrę z neo-
C
katechumenatu, ale nie dostała zgody zakonu na rozmowę, w roli katechety występuje więc robotnik, któremu w interpretacji grzechów najbliżej do katechizmu. I jest
momentami bardziej papieski od księdza.
W roli szatana występuje zaś bankowiec,
który jako jedyny poprosił o ukrycie nazwiska.
TEKST WOJCIECH STASZEWSKI
ZDJĘCIA JACEK PIOTROWSKI (PYCHA), RENATA DĄBROWSKA (CHCIWOŚĆ),
KRZYSZTOF MILLER (NIECZYSTOŚĆ), BARTOSZ BOBKOWSKI (ZAZDROŚĆ),
SŁAWOMIR KAMIŃSKI (NIEUMIARKOWANIE W JEDZENIU I PICIU),
DAMIAN KRAMSKI (GNIEW), ANNA BEDYŃSKA (LENISTWO)
pycha
K
atarzyna Chodacka-Chłopaś, strateg reklamowy: –Pycha to nadmierna wiara w swoje możliwości. Ale co
w tym złego? Wolałabym, by wszyscy wokół
mnie mieli taką samoocenę, choćby niezasłużoną, bo to daje pozytywnego kopa.
Paweł, kierownik w banku: – Pycha to cecha korporacyjna. Kiedy menedżer w banku
decyduje, czy dać duży kredyt dużej firmie,
w czasach kryzysu los tej firmy zależy od niego. To powoduje poczucie wszechmocy. Nie
okazujesz tego klientowi, bo na kliencie zarabiasz. Tylko pracownikom niższego szczebla.
Piotr Kuryło, robotnik budowlany spod
Augustowa: – Dostałem nagrodę Kolosa za
obiegnięcie świata. Kiedy ją odbierałem, nie
zapomniałem podziękować Bogu za opiekę.
Nauczyłem się w tej wędrówce pokory przed
przyrodą, pogodą. Bo Bóg wywyższa pokornych, a pysznych z niczym odprawia.
Kasia Kroczak, studentka pedagogiki
z Wrocławia: – Jak ktoś dostaje auto od ro-
dziców dzień po zdaniu prawa jazdy, uznaje
tylko swoją grupę przyjaciół, a innych ma za
robaki, to chyba jest pycha.
Jarosław Jończyk, właściciel pracowni
architektonicznej Nowa Forma: – Architektura sama w sobie jest pyszna. Po co w Dubaju budują domy wysokie na 800 m, skoro
dookoła mają miejsce na całe miasteczko parterowych domków? Dawniej takie wieże
wznoszono ku chwale Boga, dziś ku chwale
kapitalizmu. Gdyby nie pycha ludzka, architekci nie mieliby pracy, a domy projektowaliby inżynierowie. Architekt musi być pyszny: jest twórcą, zawadza o boskość.
Joanna Tabortowska, asystentka: – Pysznię się moimi czterema synami, którzy są najlepsi i najpiękniejsi na świecie. I tym, że udało mi się osiągnąć rzeczy, w które nikt nie wierzył. 20 lat temu miałam wykształcenie podstawowe, byłam samotną matką w ciągu narkotykowym. Dziś mam studia, rodzinę, dobrą
pracę. Ja to osiągnęłam, nikt mi nie pomógł.
Piotr Zborowski, terapeuta ze Stowarzyszenia Terapeutów w Warszawie: – Największe sukcesy w życiu odnoszą ludzie o zawyżonej samoocenie. Jako terapeuta uczę
ludzi: masz swoją wartość, zalety, z których
możesz korzystać. Pamiętam kobietę, która
przyszła po pomoc, bo w domu była jak mysz
pod miotłą. Po terapii stała się dominująca,
zarządzająca, wierząca we własną wszechmoc. Rzeczywiście społecznie i zawodowo
poszła do góry, tyle że małżeństwo się jej rozpadło.
Maria Schicht, prawniczka: – Pycha to podejmowanie decyzji w przekonaniu o wyłącznej słuszności swojego stanowiska, mimo braków kompetencyjnych. Większość
urzędników tak grzeszy.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji Pro
Civis: – Pychę widzę, kiedy siedzimy w trzy
osoby, a dwie popisują się przed trzecią swoją sprawnością intelektualną niezależnie od
tego, czy ona dokądś prowadzi, czy nie.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka:
– Do każdego grzechu można dopasować odpowiadający mu problem psycho-emocjonalny. Pycha to nasilony egocentryzm i uznanie swoich racji za jedyne właściwe.
Darek Kabulski, student anglistyki: – Nie
rozumiem, dlaczego jedna nauczycielka
w szkole miała zawsze do nas pretensje, że
nie wiemy wszystkiego. Przecież my przychodzimy do szkoły po to, żeby się nauczyć.
Ksiądz Andrzej Luter: – Ten grzech jest
pierwszy, bo z niego wychodzą wszystkie inne. Przez pychę człowiek pozwala sobie na
popełnianie innych grzechów, bo zaczyna
uważać się za równego Bogu. Pytasz mnie
o wywyższanie się przy pisaniu CV? To nie
pycha, każdy musi się zaprezentować jak najlepiej, żeby dostać pracę. Bardziej na grzech
pychy narażony jest ten, kto czyta te podania i ma z nich wybrać kilka osób.
Główna zasada to nie zacząć czuć się Panem Bogiem.
Jacek Piotrowski, autor zdjęć: – Człowiek, który dostaje szansę, może dać ponieść się pysze. Ja postanowiłem na moment zostać celebrytą i pokazać w gazecie swoją twarz.
Te zdjęcia to moja pycha. Z drugiej strony pokazywanie grzechów na sobie jest bardziej fair niż pokazywanie ich u innych
chciwość
J
oanna Tabortowska, asystentka:
–Budzi się we mnie demon, kiedy przechodzę koło sklepu ztorebkami. Martwię się, że nie mam luzu, bo frank zdrożał,
a wzięliśmy kredyt hipoteczny. Mamy domek w Markach pod Warszawą, ale wieczorem marzę sobie owilli na Sadybie, mebluję kolejne pokoje. Tylko czy to chciwość?
Piotr Kuryło, robotnik budowlany: –Od
prostych ludzi dostawałem zapytania, ile
w moim biegu dostawałem za kilometr, albo czy biegnę, żeby mnie wpisali do Księgi
rekordów Guinnessa. Można być chciwym
sławy. Ale ja wolałbym, żeby mówić o pokoju na świecie, bo w tej intencji biegłem.
Jarosław Jończyk, architekt wnętrz:
– Boli mnie to, że w przetargach najważniejsze jest u nas kryterium ceny. A oferent powinien nie tylko liczyć pieniądze,
ale patrzeć na wartość oferty.
Piotr Zborowski, terapeuta: – Zachłanność zdarza się przy sprawach spadkowych. Matka chciała podzielić mieszkanie między dwie córki, ale ta, która mieszkała z matką, nie chciała się wyprowadzić,
chociaż to druga z córek zajmowała się
matką pod koniec jej życia. Oczywiście
u podstaw leżała zła relacja między siostrami, ale tego nie dało się już naprawić.
Sąd przyznał mieszkanie pierwszej z sióstr.
Katarzyna Chodacka-Chłopaś, strateg
reklamowy: – Coraz rzadziej to obserwuję. O twojej wartości decyduje, jakie
książki czytasz albo jakie masz pasje, a nie
to, co masz. Na Facebooku wypada pochwalić się raczej, że upiekłaś tartę z porami i gorgonzolą, niż nowym samochodem. Mówi się teraz o czymś takim jak
down shifting - to pochwała prostego, jakościowego życia, bez otaczania się zbędnymi przedmiotami. Ja też wolałabym
mieć więcej wolnego czasu niż wielki dom.
Chociaż iPhone’a wypada mieć ;-)
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka: – Chciwość to uzależnienie od posiadania. W związkach bywa przejawem agresywnej kontroli wobec drugiej strony, rozliczania z każdej wydanej złotówki.
Kasia Kroczak, studentka: – Dla mnie to
dążenie do pieniędzy bez umiejętności
dzielenia się z innymi. Ale może to wyglądać zupełnie inaczej: nie pożyczę ci notatek przed egzaminem.
Maria Schicht, prawniczka: – Chciwość
w biznesie ma krótkie nogi – tylko brać pieniądze i uciekać. Na dłuższą metę się nie
opłaca. Jak ją odróżnić od zwiększania ekonomiczności biznesu? Jest takie niemieckie powiedzenie: „Żyj i daj żyć innym”.
Paweł, bankowiec: – Cały system bankowy polega na generowaniu pieniędzy.
Im więcej wygenerujesz, tym więcej zarabiasz. Czyli kto jest chciwy, żądny pieniędzy, ma większe szanse przy rekrutacji do pracy w bankowości, bo będzie generował więcej przychodów dla banku.
Można to oczywiście robić etycznie i nieetycznie. Nieetycznie jest, kiedy klient nie
jest świadomy, ile płaci za daną usługę. Ale
jeżeli jest świadomy, to sam decyduje.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji
Pro Civis: – Cała nasza zachodnia cywilizacja oparta jest na chciwości. Chcemy
mieć coraz więcej, by żyło nam się coraz
lepiej. Teraz pojawiły się pomysły, żeby
mierzyć rozwój kraju nie wielkością PKB,
ale poziomem szczęśliwości. W tej skali
wysoko jest np. biedny Bhutan. Ale my na
Zachodzie nie chcemy iść drogą Bhutanu.
Ksiądz Andrzej Luter: – Chciwość widzę
w korporacjach. Nie wśród pracowników,
bo chciwość sekretarki jest niczym wobec
chciwości korporacyjnej. Kiedy liczy się
tylko interes korporacji, przestaje się liczyć drugi człowiek. Wyrzuca się go, jakby był zepsutym trybem albo zabawką.
Darek Kabulski, student: – Jeszcze
w technikum pamiętam przypadek chciwości na dobre oceny. Jeden chłopak podniósł rękę: „Przepraszam, ja zrobiłem pracę domową”, i dostał piątkę, a cała klasa
jedynki. A w pracy widzę chciwość na pieniądze. Ja zresztą też zaczynałem pracować – zajmuję się informatyką – tylko dla
pieniędzy, a teraz zależy mi na dobrze wykonanej pracy.
Renata Dąbrowska, autorka zdjęcia: – To brykiet zużytych banknotów 100-złotowych
przeznaczonych do zniszczenia. Zauważyłam, że ludzie się tym bawią, wołają: „Daj mi
te sto tysięcy!”
nieczystość
K
asia Kroczak, studentka: – Nie
ma dla mnie niczego nieczystego,
jeżeli dwie osoby w związku żyły
ze sobą przed ślubem. Ale jeżeli dziewczyny zakładają krótkie spódniczki, robią
makijaż i idą na imprezę tylko, żeby wyrwać faceta, to jest to nieczyste. Tak, teraz
dziewczyny częściej tak robią niż faceci.
Katarzyna Chodacka-Chłopaś, strateg
reklamowy: –Nie wiem, jak ten termin zastosować do współczesnego świata, kojarzy
mi się wyłącznie religijnie, ortodoksyjnie.
Jarosław Jończyk, architekt wnętrz:
–Urządzałem dla klienta mieszkanie wcentrum miasta. Chciał wszędzie ostre kolory
– bordo, fiolet, brokaty i wielkie pikowane
fotele. Mówię, że wtym się nie da mieszkać,
a on, że to ma być agencja towarzyska
i wszystko ma wyglądać jak ciemna strona
mocy. Asypialnia w zwykłym domu jest zawsze biała, czysta. Za to gabinet mężczyźni
chcą urządzić w ciemnych barwach – wygodny fotel, komputer imożna oglądać pornosy. Inny przykład: ostatnio w restauracjach modne są zamknięte VIP-roomy dla
osób, które chcą się dyskretnie spotkać.
Wnętrze wytłumione atłasem, fortepian,
dwa stoliczki, żyrandol glamour. Wejście
jest ukryte, wjednej restauracji wKielcach
wchodzi się do VIP-roomu przez szafę.
Joanna Tabortowska, asystentka: –Mam
trójkę nieślubnych dzieci, ale nie postrzegam tego jako nieczystość. Nieczyste jest,
kiedy się kogoś zdradza. Jeden mój facet
przez pół roku mnie zdradzał z młodszą
dupą, zanim oświadczył, że nie wyobraża
sobie życia ze mną. To nie do wybaczenia.
Piotr Zborowski, terapeuta: – Zajmujemy się dziećmi autystycznymi. Rodzice często mają problem z ich seksualnością, pytają, czy wolno im pozwalać na masturbację, bo uważają, że to nieczyste. Ale wtedy
młodzi ludzie onanizują się gdzie popadnie, jeden chłopiec zaczął to robić w samochodzie, kiedy rodzice poszli na zakupy.
Trzeba nauczyć się otym rozmawiać: „Masz
ochotę? Proszę, tu jest łazienka, tu ręcznik”.
Nauczyć, jak robić to w sposób intymny.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka: – Zgłaszają się do nas osoby uzależnione od seksu. Ich chwilowi lub wirtualni partnerzy pozwalają na realizację potrzeby seksualnej bez konieczności wchodzenia w bliskie relacje. Prowadzi to do rozdzielenia życia na dwa tory: oficjalnych związków i seksu „na boku”. Z czasem oba stają się źródłem niezadowolenia i stopniowego obniżania się poczucia własnej wartości.
Maria Schicht, prawniczka: – Teraz więcej czasu spędzamy w pracy, tworzy się
tu wiele relacji zastępujących przyjaźń albo rodzinę. Romanse? Kolosalnie przeszkadzają w korporacjach, bo traci się
obiektywizm. Ale w firmie rodzinnej uczucia pomagają rozwijać firmę.
Paweł, bankowiec: – Brudne pieniądze
to takie, które pochodzą z narkotyków,
nielegalnej sprzedaży broni, haraczy. Musisz je wprowadzić do systemu bankowego, wprowadzając małe kwoty na różne
konta. Potem robisz między nimi przelewy, a w końcu wypłacasz i pieniądze są
wyprane. To nie tak łatwo zrobić, bo banki mają procedury wykrywające powtarzalne kwoty i kiedy zauważą pranie pieniędzy, informują o tym Komisję Nadzoru Finansowego.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji
Pro Civis: – Dziś to, co robimy w zgodzie
ze sobą, jest uważane za czyste. Nawet zdradzanie żony można nazwać zaledwie nieuczciwością. Tak długo, jak coś jest ładne,
pozostaje czyste. Czy prostytutka jest nieczysta? Skądże, jest zgrabna, ładna. Jest tylko częścią brudnej gry innych osób.
Ksiądz Andrzej Luter: – Nie krytykuję miłości cielesnej, tylko wykorzystywanie drugiego człowieka. A jeżeli oboje tego chcą?
Ja nie jestem od potępiania, tylko od rozmowy. Porozmawiałbym, czy jest wtym miłość, jakie mają plany na przyszłość.
Darek Kabulski, student: – Jeżeli obie
strony potrzebują tylko miłości fizycznej,
to co w tym złego? Nawet zdrada, jeśli dotyczy tylko spraw cielesnych, może zostać
wybaczona.
Krzysztof Miller, autor zdjęcia: – Pojechałem do Lichenia fotografować czystość, a znalazłem tam nieczystość. Świątynia obudowana sklepikami handlującymi religią i popkulturą. Jak mało zmieniło się od czasu Jezusa przeganiającego handlarzy ze świątyni
zazdrość
P
iotr Kuryło, robotnik budowlany: – Kto mnie zna, wie, że żyję
skromnie, pracuję ciężko. Zajmowałem się budowlanką, pracowałem
w składzie opału. Żadna praca dla mnie
nie jest ciężka. Nikomu nie zazdroszczę.
Katarzyna Chodacka-Chłopaś, strateg
reklamowy: – Umiarkowana zazdrość
motywuje do działania, osiągania celów.
W odróżnieniu od zawiści, kiedy bardziej
od osiągania własnych sukcesów chcesz,
żeby inni ich nie mieli. To podobno typowo polskie, choć ja znam to głównie z filmów. Ja zazdroszczę mistrzowskich konceptów, ostatnio na przykład autorom
kampanii społecznej z Bartkiem Topą. To
mnie napędza, żeby śmielej myśleć przy
moich projektach.
Jarosław Jończyk, architekt wnętrz:
– Parę razy mi się zdarzyło, że urządziłem
klientowi fantastycznie mieszkanie w apartamentowcu, a on mi mówi, że się przeprowadza gdzie indziej, bo tu ma najgorszy samochód w całym garażu. Bo wnętrza mieszkania nie widać, a samochód
każdy może sobie porównać.
Joanna Tabortowska, asystentka: –Nie
wiem, co to jest. Pracuję z facetem, który
był moją pierwszą miłością, ibez problemu
mogę pokazać mojemu mężowi zdjęcie, jak
mu usiadłam na kolanach dla żartu. A mój
mąż na moich oczach nosi na rękach moje
przyjaciółki. Jak związek jest dojrzały, to
nie ma zazdrości.
Piotr Zborowski, terapeuta: – To potężna siła. Wstydzimy się jej, nie ujawniamy
nawet przed sobą. Dobrze jest ją wypowiedzieć: „Ja właściwie ci zazdroszczę...”.
To obniża poziom napięcia.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka: – Patologiczna zazdrość wiąże się z niskim poczuciem własnej wartości – „to niemożliwe, by druga osoba naprawdę mnie
chciała”. Zazdrość jest też czasem efek-
tem zaburzeń urojeniowych, jak np. w zespole Otella, w uzależnieniu od alkoholu.
Tu każde zachowanie partnerki może być
interpretowane jako dowód niewierności.
„Umalowałaś się – masz kogoś. Nie umalowałaś się – już ci nie zależy na mnie bo
kogoś masz”. Jeżeli chory osiągnie abstynencję, objawy mogą ustąpić. Jeżeli zazdrość wynika z niskiego poczucia wartości, pomocna jest psychoterapia.
Kasia Kroczak, studentka: – Moja pasja
to jeździectwo. Zazdroszczę czasem komuś, że ma pieniądze na pięć treningów
w tygodniu, a ja mogę sobie pozwolić na
jeden i przez to jeżdżę dużo gorzej.
Maria Schicht, prawniczka: – Zdrowa
konkurencja jest wtedy, kiedy ja chcę być
lepsza. A niezdrowa, kiedy chcę udowodnić, że ktoś jest gorszy. Tak rozumiem
zazdrość w biznesie.
Paweł, bankowiec: – To naturalna ludzka
cecha, która napędza rynek. Dotyczy ludzi ambitnych. Wiąże się z konkurencją,
banki, zazdroszcząc sobie udziałów w rynku, walczą o klienta, dzięki czemu ich oferta jest coraz lepsza. Zazdrość jest dobra.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji
Pro Civis: – Tak długo, jak jest trzymana
w ryzach, jest dziś uznawana za siłę napędową. Dajemy sobie obecnie przyzwolenie na te grzechy, które wynikają z ludzkich popędów.
Ksiądz Andrzej Luter: – Zazdrość może
być dobra, kiedy motywuje do działania.
Ale może być też grzechem. Dzisiaj widziałem informację dziennikarza o tym,
ile zarabia Tomasz Lis. To miało oburzyć
ludzi na te zarobki. A ja jestem ciekaw, ile
zarabia dziennikarz, który to napisał. Czysta zazdrość i hipokryzja.
Darek Kabulski, student: – Zazdrość jest
blisko rywalizacji. To pożądany grzech.
Chociaż jak ktoś kogoś podkabluje do szefa, to już jest zła zazdrość.
Bartosz Bobkowski, autor zdjęcia: – Zbigniew Libera zrobił obóz koncentracyjny
z klocków Lego. To mnie zainspirowało, żeby przez scenkę ułożoną z klocków pokazać ludzkie emocje
nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu
K
atarzyna Chodacka-Chłopaś,
strateg reklamowy: – Próbuję namówić dwuletniego synka, żeby
się umiarkował, ale bez rezultatu.
Darek Kabulski, student: – Lubię się objadać. Ale wszystko mogę wybiegać.
Ksiądz Andrzej Luter: – To prosty grzech.
Wszystko jest dla ludzi, alkohol też, byle
z umiarem.
Jarosław Jończyk, architekt wnętrz:
– Ludzie chcą mieć w jadalni wielki, rozkładany stół. On jest niedobry, chybotliwy, niefengszujny. Ale mówią, że taki ma
być, jak rodzina przyjdzie na Wigilię. Ja
też się na to dałem namówić u siebie, ale
przez cztery lata go nie rozłożyłem ani
razu, bo na święta wyjeżdżamy do rodziców.
Joanna Tabortowska, asystentka: – Ten
grzech to moje drugie imię, najpiękniejsza rzecz na świecie to wędzona słoninka z ukraińskiego Zakarpacia. Jak dojdę do 62 kilo, to przy moim wzroście jest
masakra, przechodzę na dietę tysiąca
kalorii. Alkoholu unikam, bo po epizodzie narkotykowym wiem, że mam skłonność do uzależnień. Epizod trwał przez
dwa lata, kiedy miałam 26 lat, byłam barmanką w nocnym klubie, ktoś mi dał amfetaminę i okazało się, że można bez problemu biegać z drinkami przez całą noc.
Skończyło się, kiedy urodziłam syna. Łożysko nie przepuszcza amfetaminy, ale
przy karmieniu to jest tak, jakbyś to łyżeczką do mleka dosypywał. A że po
pierwsze jestem matką, to odstawiłam
natychmiast.
Piotr Zborowski, terapeuta: – W krańcowej postaci nazywamy to bulimią. Wtedy trzeba iść do specjalisty.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka: – Bulimia to jest problem emocjonalny, a nie dietetyczny. Chora, bo przeważnie to kobiety, ma trudność z rozpozna-
waniem i przeżywaniem emocji. Jedzenie pozawala tłumić emocje. Bulimiczka
może zjeść wszystko, co ma w lodówce,
wchłonąć to jak odkurzacz. Dzięki temu
rozładowuje napięcie emocjonalne. Objedzona czuje się bardzo źle zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Prowokuje więc
wymioty i obiecuje sobie, że „już nigdy
więcej”. Dzięki temu może zajmować się
jedzeniem, a nie tym, co faktycznie przeżywa.
Kasia Kroczak, studentka: – Mnie to męczy, że jak spotyka się dwóch studentów,
to się chwalą, jakiego mają kaca, ile wczoraj wypili, kto rzygał, kto usnął. Myślę, że
się tak przechwalają.
Maria Schicht, prawniczka: – Rozszerzyłabym to na inne uzależnienia – np.
konieczność kupowania niezależnie od
tego, czy czegoś potrzebujemy, czy nie.
Że to mechanizm napędowy rozwoju gospodarczego? Tak, póki to nie doprowadza ludzi do zaciągania kredytów na dziesiątą parę butów, kiedy nie mają na życie.
Paweł, bankowiec: – Nieumiarkowanie
stymuluje konsumpcję. Ale konsumpcja nie może być finansowana na kredyt
bez pokrycia, bo w pewnym momencie
ta bańka pęknie, jak w Grecji, Irlandii
czy Portugalii. Mieliśmy szczęście, że
weszliśmy do Unii Europejskiej dopiero w 2004 roku i przez cztery lata do
upadku Lehman Brothers ceny nieruchomości nie zdążyły wzrosnąć tak bardzo, a Polacy nie zaciągnęli tylu kredytów w bankach na zakup mieszkań czy
samochodów co inni mieszkańcy Europy i Stanów.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji
Pro Civis: – To rzeczywiście „grzech”, grubasy nie są ładne, nie podobają się. Widać
tu świetnie, jak etyka coraz częściej jest
zastępowana przez estetykę.
Sławomir Kamiński, autor zdjęcia: - Początkowo miałem robić gniew, o to byłoby mi
łatwiej spytać pana posła Kalisza. Ale przekonałem go, że jako celebryta może wystąpić
w takiej sesji. Umówiliśmy się w barze, pan poseł jadł rybę po grecku, bo jest na diecie
gniew
J
arosław Jończyk, architekt wnętrz:
– Klienci mówią mi wprost: „Jarek,
drzwi muszą być takie, żeby nie wypadły z zawiasów, jak nimi pierdzielnę”. Z tego
samego powodu stół też musi być solidny.
Joanna Tabortowska, asystentka: –Jestem
kawał histeryczki, ale moi panowie mi na to
pozwalają, bo wiedzą, że mamie przejdzie.
Ajak byli młodsi, to dostawali wzadek pasem.
Nie mieli ojca, bo umarł, to trzeba im było pokazać dyscyplinę. Jak ściągasz pięciolatka
z parapetu na piątym piętrze, to mu dajesz
klapa, bo on nie rozumie, że się zabije, jak
spadnie, ale rozumie, że dostanie od mamy,
jak będzie się znów wspinać. No co? Ja jestem
ateistką, ale poglądy mam moherowe.
Piotr Zborowski, terapeuta: –Mówimy dziś
raczej ozłości. Złość nie musi być czymś złym.
Radzę ludziom wykrzykiwać swoją złość, bo
to lepsze, niż uderzyć. A jeszcze lepiej o tym
powiedzieć: „Złości mnie, że... Jestem zła, bo...”.
Żeby złość się nie odkładała w człowieku, bo
wtedy czyni spustoszenia, wywołuje przykurcze mięśni, choroby. Szkoda że ludzie nie
mają ogonów, mogliby złość wymerdać.
Katarzyna Chodacka-Chłopaś, strateg
reklamowy: – Kontrolowany gniew jest dobry, wpływa na czystość relacji. Jestem konfrontacyjna, jak się gniewam, to mówię, o co.
I wolę to też od kogoś usłyszeć, bo boję się
gniewu ukrytego. Fajnie jest, kiedy z wkurzenia wynika coś konstruktywnego.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka:
– Gniew to wybuchy niekontrolowanej złości,
dochodzi do niego zarówno u osób nadmiernie tłumiących złość, jak i u tych, którzy są „uzależnieni” i na niej budują poczucie siły. Oba te
sposoby radzenia sobie ze złością prowadzą
do problemów w kontaktach z innymi.
Piotr Kuryło, robotnik budowlany: – Gniew
należy zdusić w sobie. A potem pobiegać na
świeżym powietrzu, wyrzucić go z siebie
przez ćwiczenia fizyczne.
Maria Schicht, prawniczka: – Złość to choroba, która nie pozwala na racjonalne podejmowanie decyzji. Otrzymałam takie wychowanie, że nie wolno złości okazywać, więc
staram się te emocje neutralizować.
Paweł, bankowiec: – Jest w ludziach gniew,
że banki, zarabiając na nich, wypłacają olbrzymie pieniądze menedżerom. Może wysokość tych kwot jest absurdalna. Ale trzeba
pamiętać, że menedżerowie nie decydują
o tych wypłatach samodzielnie. Zarządy mają nad sobą rady nadzorcze, akcjonariuszy,
nadzór bankowy. I teraz te premie zwykle
nie są wypłacane jak kiedyś w gotówce, tylko w akcjach, które często można sprzedać
dopiero, kiedy kurs akcji banku wzrośnie. Te
zmiany zostały wprowadzone pod presją
gniewu ludzi.
Ksiądz Andrzej Luter: – Gniew może prowadzić do konstruktywnego buntu i pozytywnych zmian. Może jednak też prowadzić
do zemsty. A zemsta niszczy na koniec tego,
który się mści.
Darek Kabulski, student: – Krzyczę albo
szturchnę brata, jak nie mogę się pogodzić
z czymś, co jest moją winą. Ostatnio wybuchnąłem, jak przegrałem aukcję na Allegro.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji Pro
Civis: – Dopóki sposób wyrażania gniewu
jest ładny, nie jest on uważany za nic złego.
Damian Kramski, autor zdjęcia: – To jest zmiażdżony aparat na negatyw. Taka fotografia przemija, jest wypierana
przez fotografię cyfrową. My też przemijamy. Zniszczyłem ten aparat, jak mnie wyrzucili z pracy
lenistwo
K
atarzyna Chodacka-Chłopaś,
strateg reklamowy: – Zachęcałabym wszystkich do tego, a
najbardziej siebie. Grzechem naszych
czasów jest odwrotność lenistwa - pracoholizm. Ale najgorszym grzechem
jest lenistwo intelektualne – przyjmowanie rzeczy takimi jakie są, mentalna
rutyna. Wątpię, więc jestem.
Piotr Kuryło, robotnik budowlany:
– W Stanach wszystko człowiek może
zrobić bez wysiadania z auta. Podjechać
do bankomatu, do McDonalda. A w Rosji mówią: „Co masz zrobić dzisiaj, zrób
jutro”. To przyjemniejsze lenistwo – bez
pośpiechu.
Joanna Tabortowska, asystentka:
– Najpierw robię, co muszę. W weekend gotuję, chociaż nie znoszę. Posprzątamy badyle w ogrodzie, a potem
siadamy na ławce z piwem w ręku. To
grzech?
Jarosław Jończyk, architekt wnętrz:
– Mieszkanie ma być wygodne – tego
oczekują klienci. Miejsce do wypoczynku to wielka sofa przed telewizorem. Musi być mnóstwo pilotów – do
światła, do bramy, do lodówki...
Obraz na ścianie? Nie, bo kto będzie
wycierał ramkę z kurzu.
Ogród? Ma być bezdotykowy, żeby
polewaczka wszystko sama obsługiwała. Ewentualnie ogrodnik przyjedzie na
telefon i podetnie pędy. Żadnych jabłoni
czy krzaczków agrestu, bo owoce można kupić w supermarkecie. Ogród nie
jest po to, żeby obcować z przyrodą, tylko żeby w nim browar wypić.
Piotr Zborowski, terapeuta: – Leniuchowanie jest zdrowe. Uruchamia
płynące z wnętrza chęci, pomysły, dążenia. Gorsza jest odwrotność leniuchowania – przymus robienia czegokolwiek.
Elżbieta Kalinowska, psychoterapeutka: – Obserwujemy czasem prokrastynację, czyli tendencję do odkładania wszystkiego na potem, lęk przed
działaniem.
Częstsza jest jednak odwrotność lenistwa - pracoholizm. Pomaga on funkcjonować w obszarach, nad którymi mamy kontrolę (praca), a odpuścić te, w
których sobie gorzej radzimy (związek,
rodzina).
Kasia Kroczak, studentka: – Są kierunki, na których studenci się uczą w czasie sesji, a wcześniej nic nie robią. Czyli
siedzą na Facebooku.
Maria Schicht, prawniczka: – To największy grzech. Pracowitość przekłada
się na rozwój społeczny, wzmocnienie
gospodarki, zwiększenie siły kraju i bezpieczeństwa obywateli. Kto jest leniwy,
jest przeciwko temu. Najbardziej drażni mnie lenistwo umysłowe – że ktoś nie
wkłada wysiłku w zrozumienie jakichś
kwestii i np. przychodzi na spotkanie
kompletnie nieprzygotowany.
Ja nie umiem leniuchować. Jestem
osobą aktywną, w wolnym czasie chodzę na ćwiczenia gimnastyczne albo
przygotowuję społecznie młodych ludzi
do matury z niemieckiego.
Paweł, bankowiec: – Lenistwo w bankowości nie występuje. W dobrze zorganizowanym banku pracuje się jak na
taśmie. Wielkie banki swoje taśmowe zadania – operacje, technologiczne zarządzanie aplikacjami bankowymi – prze-
noszą często do Indii, bo tam jest tańsza
siła robocza.
Takie centra dla banków i korporacji powstają też w Polsce, chociaż siłę roboczą mamy droższą, ale ludzie operują kilkunastoma językami, a nie tylko
angielskim. Tworzono je od końca lat
90., najchętniej w Krakowie. Bo w tym
mieście oraz w Warszawie i Wrocławiu
jest największa liczba absolwentów uniwersytetów znających obce języki, ale
kiedy zachodni menedżerowie mieli
przyjechać na kontrakt, żeby takie centrum stworzyć, najchętniej wybierali
Kraków ze względu na klimat miasta,
liczbę knajp, w których można posiedzieć wieczorem. Czyli jednak z powodu lenistwa.
Krzysztof Wierzbicki, prezes fundacji Pro Civis: – Jeżeli ktoś nie pracuje,
chociaż ma coś do zrobienia, to nie nazwiemy go leniem, tylko nieudacznikiem.
A jeżeli nie pracuje, bo nie musi, to nie
budzi to potępienia. Lenistwo to coś, do
czego wszyscy zmierzamy.
Człowiek marzy, żeby wygrać 10 milionów, pojechać na Tahiti i wylegiwać
się z drinkami na plaży. To nie jest grzech,
tylko wizja raju.
Darek Kabulski, student: – Jak człowiek nie ma co robić, to chodzi do lodówki i podjada. Ale ten grzech nikomu
nie robi krzywdy.
Ksiądz Andrzej Luter: – To najpowszechniejszy grzech, o którym ludzie
mówią w konfesjonale. Powszechniejszy niż nieczystość seksualna. Ludzie łapią się na tym: tyle czasu przeciekło mi
przez palce.
DF
Anna Bedyńska, autorka zdjęcia: – Odkąd mam dzieci, nie mam czasu na lenistwo. Jeśli uda mi się na chwilę „odpłynąć”,
to w czasie zabawy z dziećmi. To jest lenistwo „matki Polki”