Cierpi z powodu dobra... drugiego człowieka. Przez to

Transkrypt

Cierpi z powodu dobra... drugiego człowieka. Przez to
typ trzeci:
teksty
galeria
faryzeizmu
oprac. Ryszard Wróbel OFMConv
na podstawie tekstów A. Pronzato
,
zazdrosnik
diagnoza i opis przypadku
Cierpi z powodu dobra... drugiego człowieka. Przez to
staje się cmentarzem spontaniczności, zapału rozpalonych serc, stłumionych energii, niezrealizowanego dobra.
Specjalista od niszczenia, podsycania podejrzeń, rozsiewania plotek, skłócania ludzi ze sobą.
Usycha, zanim zdąży dojrzeć. Waśnie dlatego mówi się
często o nim: „zielony z zazdrości”, ponieważ kolor ten
najlepiej wyraża niedojrzałość. Liczy się tylko jego sukces
i jego rozgłos. Dopiero potem – na pierwszym miejscu
oczywiście – przychodzi Pan Bóg.
Nie znosi zasług – cudzych, ma się rozumieć. Ale przez
to właśnie staje się doskonałym miernikiem wartości innych. Gdzie się doczepi, tam z pewnością jest coś bardzo
wartościowego. Nie znosi sporów z przeciętnością. Na tym
polega jego wewnętrzna (niestety nieuświadomiona) tragedia: pragnie przyćmić, rzucić cień, zniweczyć wysiłki...
W efekcie przysparza atakowanym niepodważalnej wartości. Więcej, daje tym samym dowody własnej niższości. Już Pliniusz Młodszy uważał, że „zazdrościć, znaczy
uznawać własną niższość”.
Faktycznie, zazdrość jest zemstą nieudolnych, bo jak głosi mądrość ludowa: „Kto nie potrafi robić, kto nie potrafi
mieć, temu pozostaje tylko zazdrościć”.
Niestety swoją działalnością przysparza wiele cierpienia
i bólu. Zazdrość bowiem to robak, który żywiąc się swoim ciałem, produkując rozdzierającą tęsknotę, nieukojone
wyrzuty sumienia, niekończące się podejrzenia, powoli
umiera we własnej truciźnie.
terapia
Dokonaj zwrotu kopernikańskiego we własnym życiu:
usuń z jego centrum własne „ja”, a zacznij się wreszcie
kręcić wokół „Jedynego Słońca”. Zwróć Bogu należne Mu
miejsce... Dopiero wtedy poczujesz się sobą.
Na świecie czeka wiele zasianego dobra. Bez względu na
twoją opinię, najpierw liczy się łaska, a dopiero później
przychodzą praca, dary, talenty. Ty jesteś odpowiedzialny za to dobro, które nie może wykiełkować. Popełniasz
grzech podwójnego zaniedbania: sam tracisz okazje i nie
pozwalasz z nich skorzystać ludziom dobrej woli.
Zastanów się nad śmiesznością twego postępowania: twoją zazdrością... pomnażasz zasługi twoich przeciwników.
To patent na twoją niedojrzałość, to dowód na twoją pustkę i nicość. Czy po twojej „robocie” nie naszły cię nigdy
podejrzenia, że pełnisz rolę... kata?
Przy każdym rachunku sumienia skontroluj dokładnie
ile centymetrów urosłeś pomniejszając innych?! Spróbuj
czasami, nawet przez zaciśnięte zęby, zauważyć dobro w
ludziach. Za każdym razem z większym przekonaniem.
Wtedy i tobie życie zacznie „wychodzić”. Tak zebrane
„plusy” mogą się kiedyś przydać przy ostatecznym spotkaniu z Panem.
Na dobry początek przypomnij sobie słowa Stwórcy, który widząc swoje stworzenie zakrzyknął z zachwytu: „Oto
wszystko jest dobre”. Ty także jesteś częścią tego zachwytu... Jeśli się nie uśmiechniesz w kierunku miłości, zazdrość – mimo pozorów – pozostanie zazdrością...
zalecenia dla otoczenia
Uważaj na posunięcia człowieka zazdrosnego. Wbrew
swoim intencjom wskazuje zawsze wartościowe osoby.
Kardynał Richelieau, gdy o kimś z uporem mówiono źle,
zwykł był mawiać: „poznajcie mnie z nim, to z pewnością
znamienity człowiek”.
Miej zawsze swój własny osąd. Pozwoli to uniknąć wielu niepotrzebnych i nieprzydatnych dyskusji. Stawiaj na
piękno i dobro, a wtedy ten „estetyczny konflikt” z zazdrosnym pozwoli ci zachować właściwy dystans.
Mogę cię zapewnić, że w normalnym, zdrowym środowisku człowiek tego pokroju nie ma najmniejszych szans,
żadnego posłuchu, żadnego wpływu. Przypadki przeciwne świadczą o tym, że środowisko skażone jest tą samą
chorobą. Natomiast jeśli ty sam jesteś na „muszce” kogoś
takiego, poczytuj to sobie za wyróżnienie: jesteś wartościowy, inaczej nie zajmowałby się tobą.
Tylko nie wpadnij w pychę. Człowiek zazdrosny jest
w gruncie rzeczy osobą chorą. Ale winę za taki stan rzeczy
ponosimy i my, ponieważ nie potrafimy zneutralizować
takiego postępowania obojętnością, radością, dobrem,
a czasem (gdy inne metody zawodzą) odwróceniem się
plecami...
W sumie to bardzo proste. Wystarczy, żeby nasze głowy
pozostawały zawsze na swoich miejscach. Serca oczywiście także...
cdn.

Podobne dokumenty