Hojne dary z Macierzy dla pierwszaków
Transkrypt
Hojne dary z Macierzy dla pierwszaków
TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE ISSN 1392-2513 8-14 WRZEŚNIA 2016 R., NR 36(1229) WWW.ZPL.LT fot. Marian Paluszkiewicz Hojne dary z Macierzy dla pierwszaków GOŚCIE Z MACIERZY WRĘCZAJĄ WYPRAWKĘ DLA PIERWSZOKLASISTKI Tego roku wyprawki dla 1100 uczniów klas pierwszych szkół polskich na Litwie, tradycyjnie fundowane przez Państwo Polskie, okazały się być bardzo hojne: obok plecaków z pełnym wyposażeniem, znalazły się też książka „Baśnie i legendy polskie”, gra planszowa „Polak Mały” i zestaw śniadaniowy, jak również „Bon Pierwszaka” – pakiet finansowy przekazywany szkołom, zawierający wsparcie w wysokości 500 złotych dla każdego ucznia klasy pierwszej. Te dary zostały zakupione i rozdysponowane przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” ze środków finansowych otrzymanych od MSZ w ramach konkursu na realizację zadania „Dodatkowe wsparcie szkolnictwa polskiego na Litwie i Łotwie w 2016 roku”. Projekt ten jest realizowany we współpracy ze Stowarzyszeniem Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. AMBARAS Z TABLICZKAMI Nie omyliliśmy się, kiedy prognozowaliśmy, że w ślad za tabliczką z nazwą ulicy Islandijos w języku islandzkim oraz Placu Waszyngtona w angielskim, przyjdzie też kolej na polską. Ciekawym może być fakt, że na tabliczki w języku rosyjskim i polskim (dla równowagi) przyszedł czas akurat na miesiąc przed sejmowymi wyborami, a pomysł, jak wiadomo, wypłynął z głowy mera Wilna, którego to partia po majowej aferze łapówkarskiej na gwałt potrzebuje „dobrych uczynków”. Tak więc w minioną niedzielę na takie dwa dobre uczynki względem mniejszości narodowych zdobył się mer: przy ulicy Rosyjskiej (Rusų g.) w centrum oraz ul. Warszawskiej (Varšuvos g.) vis-a-vis cmentarza na Rossie zostały uroczyście odsłonięte tabliczki w języku rosyjskim i polskim. W ceremonii udział wziął rosyjski zespół „Arinuszka” i polski „Melodia”, dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie Marcin Łapczyński, grupka dziennikarzy i, oczywiście, mer Remigijus Šimašius. O ile zawieszenie rosyjskiej nazwy u wylotu ul. Rusų odbyło się bezstresowo, to umieszczeniu polskiej nazwy ul. Warszawskiej towarzyszyła garstka protestujących przedstawicieli ruchu narodowców z niechlujnymi plakatami i okrzykami „Wstyd”. W ten sposób potępiali inicjatywę mera. A mer jak zwykle z „amerykańskim” uśmiechem mówił o wielokulturowości Wilna i o tym, że jego partia tę wielokulturowość propaguje poprzez m. in. wprowadzenie 4 języków w systemie informacyjnym samorządu, no i poprzez umieszczanie symbolicznych tabliczek z nazwami ulic, które mają też być w języku żydowskim, tatarskim, niemieckim... Entuzjazm mera trochę ostudził dyrektor IP, stwierdzając m. in., że jest to tylko namiastka, a tak naprawdę to oczekiwane są nie symboliczne napisy w językach mniejszości narodowych. Owszem, doskonale znamy powiedzonko, że lepiej rydz niż nic, ale nie możemy zapominać też o tym, że erzac zawsze będzie erzacem i niczym więcej. Nie rozwiąże od lat istniejącego problemu z napisami w językach mniejszości narodowych, które pięknie funkcjonują w całym cywilizowanym świecie – wszędzie tam, gdzie państwo z jednakowym szacunkiem traktuje swoich obywateli. Ale tu jest Litwa i mamy trochę inaczej. Na domiar, chociaż zawieszenie polskiej tabliczki przeszło z zakłóceniami, a rosyjskiej spokojnie, to akurat ta druga stała się bohaterką skandalu: po upływie kilku godzin została zdewastowana – zamazana farbą. Oczywiście, sprawcy są nieznani. Pierwszy na Facebooku wyraził swe oburzenie z powodu dewastacji mer stolicy, nazywając ten akt nie przejawem chuligaństwa, lecz podżeganiem do waśni narodowościowych. Policja wszczęła dochodzenie. A politycy i politolodzy znaleźli pole do popisu: snują domysły, kto mógł być sprawcą aktu wandalizmu i komu to jest na rękę. Niektórzy twierdzą, że może to być „ręka Moskwy”, która będzie teraz miała nowy argument dla snucia swojej propagandy i podnoszenia krzyku o nacjonalistycznych nastrojach na Litwie. Poszczególni komentatorzy doszli do wniosku, że nie czas jeszcze nawet na takie symboliczne tabliczki, bo więcej z nich szkody niż pożytku. Akurat z tym się można zgodzić, chociaż niezupełnie: bohaterzy „show z tabliczkami” mają darmową reklamę. A to przecież o nią w kampanii wyborczej, takiej niemrawej tego roku, chodzi. 2 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt Hojne dary z Macierzy dla pierwszaków 3 września w Domu Polskim w Wilnie oraz w Solecznikach odbyło się uroczyste przekazanie wyprawek szkolnych i „Bonu Pierwszaka” przez przedstawicieli MSZ Rzeczypospolitej Polskiej oraz Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” dla pierwszoklasistów szkół polskich na Litwie. Zebranych na sali Domu Polskiego w Wilnie przedstawicieli szkół polskich z Wilna i rejonu wileńskiego oraz wysokich gości z Macierzy: wiceministra spraw zagranicznych RP Jana Dziedziczaka, dyrektora Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą Mateusza Stąsieka, asystenta ministra spraw zagranicznych Jana Wadowskiego, a także ambasadora RP w Republice Litewskiej Jarosława Czubińskiego, konsula generalnego Stanisława Cygnarowskiego, prezesa Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaja Falkowskiego i wiceprezes Ewę Ziółkowską wraz z pracownikami Fundacji witał prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” Józef Kwiatkowski. Zagajając uroczystość prezes odnotował, że pomimo niżu demograficznego i emigracji, liczba uczniów w szkołach polskich się ustabilizowała, a pierwszoklasistów tego roku się zwiększyła. Formuła nauczania wszystkich przedmiotów w języku ojczystym się sprawdziła i dziś szkoła z polskim językiem nauczania ma swoje godne miejsce w systemie oświaty Litwy. O tym świadczą wyniki pracy tych placówek. W rankingu szkół średnich i gimnazjów prowadzonym przez opiniotwórczy tygodnik „Veidas” do czterdziestki najlepszych szkół (z około 400) weszły nie tylko wileńskie polskie gimnazja, ale też szkoły rejonowe: w Czarnym Borze, Bezdanach, Rukojniach. Zaś w Wilnie, gdzie jest 50 szkół średnich i gimnazjów, w pierwszej dwudziestce jest 5 polskich placówek. Ponadto wyniki nauczania poszczególnych przedmiotów też cieszą: Szkoła Średnia im. J. Lelewela (za pozostaniem na Antokolu trwa prawdziwa batalia) pod względem wyników nauczania matematyki jest na 13 miejscu; Gimnazjum im. Jana Pawła II z informatyki – na 7-10; Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego z fizyki – na 18, a Szkoła Średnia im. Wł. Syrokomli z biologii – na 8 miejscu. Te wyniki bezspornie świad- czą o tym, że polska szkoła na Litwie jest dobra, jest konkurencyjna wobec litewskich placówek oświatowych. I, jak podkreślił prezes Kwiatkowski, nie byłoby to możliwe bez troski i pomocy płynącej z Macierzy i opieki placówki dyplomatycznej w Wilnie. Prezes poinformował, że tego roku obok tradycyjnych wyprawek i „Bonu Pierwszaka” polskie szkoły i przedszkola, w których są polskie grupy otrzymały pokaźne zastrzyki w postaci środków edukacyjnych, wyposażenia i in. rzeczy potrzebnych do unowocześniania i doskonalenia procesu nauczania i rozwoju dzieci. Po dziesięcioletniej przerwie został też wznowiony projekt letnich kolonii edukacyjnych, na które trafiło około 300 uczniów klas VI-IX, którzy mogli wypocząć i bliżej się zapoznać z kulturą, językiem, zawrzeć przyjaźnie, poznać Polskę. Za to dziękował władzom Rzeczypospolitej Polskiej w imieniu uczniów, nauczycieli i rodziców. Po zaproszeniu wysokich gości z Macierzy: wiceministra Jana Dziedziczaka, prezesa Fundacji Mikołaja Falkowskiego i wiceprezes Ewy Ziółkowskiej wraz z wiceprezes „Macierzy Szkolnej” Krystyną Dzierżyńską do wręczenia wyprawek i „Bonu Pierwszaka” delegacjom szkół, głos zabrał minister Jan Dziedziczak. Witając zebranych i gratulując im wyboru polskiej szkoły minister m. in. powiedział: „To jest bardzo ważne, że będąc lojalnymi obywatelami Litwy pamiętacie o swoich korzeniach, jesteście dumni z tego, że należycie do narodu spod znaku Białego Orła. Dla nas bardzo ważne jest to, żeby kolejne pokolenia naszych rodaków o tym pamiętały, żeby były z tego dumne, należały do wspólnoty Polaków, których łączy wspólna historia, kultura, tradycje i język polski. (…) Dziękuję tym, którzy sprawiali i sprawiają, że polskość na Litwie jest obecna, że można połączyć bycie lojalnym obywatelem Litwy z gorącym, żarliwym polskim patriotyzmem. (...) Cieszy nas bardzo to, że w tym roku jest więcej pierwszoklasistów niż w latach ubiegłych. Będąc synem nauczycielki urodzonej w Wilnie, chciałbym podziękować waszym nauczycielom, że tak wspaniale przekazują język polski i inne przedmioty kolejnym pokoleniom uczniów. Serdecznie dziękuję rodzicom za przekazywanie wartości w rodzinie, za mówienie w języku polskim w domu, za to, że dzieci tak pięknie mówią w języku ojczystym, a także za to, że posyłacie swoje dzieci do polskich szkół. Co jest szczególnie ważne i godne podkreślenia. Tym samym kultywujecie polskość i dzięki wam polskość jest wciąż wśród was obecna”. Wręczając wraz z kolegami plecaki, których waga nawet dla pana ministra była dość pokaźna, minister odnotował: „Kilka miesięcy temu zapowiadaliśmy, że przygotujemy niespodziankę dla naszych pierwszaków. Zapowiadaliśmy wsparcie w wysokości 500 zł na każdego pierwszaka. To jest informacja nieaktualna – wsparcie jest prawie dwukrotnie wyższe”. Zwracając się do dzieci prezes Fundacji Mikołaj Falkowski m. in. powiedział: „cieszy to, że wzrasta liczba dzieci w polskich szkołach i polska szkoła jest dobra, co świadczy o tym, że warto jest ją wspierać”. Prezes podkreślił, że zarówno gra „Polak Mały” – ufundowana przez Instytut Pamięci Narodowej, jak i książka „Baśnie i legendy polskie” pomogą dzieciom poznać, co to jest Polska i polskość, na czym polega sens bycia Polakiem i nasza tradycja bycia na Wileńszczyźnie – w jednym z gniazd założonych przez Orła Białego… Na uroczyste wręczenie darów z Macierzy przybyli wraz z rodzicami i nauczycielami, dyrektorami szkół uczniowie z polskich placówek oświatowych w Awiżeniach, Mejszagole, Mickunach, Niemenczynie, Rudominie, Rzeszy, Niemieżu, Suderwie; wileńskich podstawówek na Lipówce, w Kolonii Wileńskiej, Lazdynai, im. Sz. Konarskiego; progimnazjum im. Jana Pawła II; szkół średnich im. J. Lelewela, im. Wł. Syrokomli; Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego; szkółprzedszkoli „Wilia” , „Źródełko”, „Zielone Wzgórze”. Dziękując za tak piękny początek nowego roku szkolnego, prezes „Macierzy Szkolnej” zapewniał gości, że pomoc płynąca z Macierzy jest w pełni wykorzystywana, dobrze służy społeczności polskiej, uatrakcyjnieniu szkoły polskiej, jej prestiżowi. W imieniu rodziców wyrazy wdzięczności władzom Rzeczypospolitej Polskiej przekazała przedstawicielka społeczności „Syrokomlówki” pani Elżbieta Klebeko-Kołpak, która m. in. powiedziała: „Może niektórzy dokonują wyboru szkoły na zasadzie „lepsza czy gorsza”, ale dla większości jest to wybór serca. Otrzymane wyprawki traktujemy jako wyraz poparcia dla każdej rodziny, która zdecydowała kształcić dziecko w polskiej szkole oraz motywację do stworzenia naszym dzieciom najlepszych warunków do pobierania nauki. Każdy krok w dążeniu do budowy mocnego i spójnego społeczeństwa polskiego spotykamy z ogromna radością i szczerą wdzięcznością”. Należy przyznać, że właśnie uczucie wdzięczności za pamięć i poparcie ze strony Macierzy dziś dominuje w sercach każdego Polaka na Wileńszczyźnie. Wyraźnie to się odczuwało na sali Domu Polskiego w Wilnie, kiedy nie tylko dzieci, ale też nauczyciele, dyrektorzy szkół i rodzice chcieli mieć na pamiątkę zdjęcie z gośćmi, nie żałowali im życzliwych słów i uśmiechów. W końcówce uroczystości prezes „Macierzy Szkolnej” Józef Kwiatkowski przypomniał zebranym o minionym jubileuszu Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie – 25-leciu powstania oraz 110. rocznicy powstania Polskiej Macierzy Szkolnej w Warszawie oraz Komitetu Edukacyjnego i Polskiej Macierzy Szkolnej Ziem Wschodnich. Te daty zainspirowały do wydania książki „Na straży oświaty polskiej na Litwie”, w której znalazły się też materiały o działalności polskich środowisk oświatowych nie tylko na Litwie. Przypomniał też o tym, że w Alei Pamięci Narodowej w Zułowie został zasadzony dąb i ustawiona stela ku czci pamięci tych nauczycieli, którzy po II wojnie światowej i przesunięciu granic pozostali na Ziemi Wileńskiej, by kształcić polskie dzieci. Wydanie to prezes wręczył gościom z Macierzy i dyplomatom. Formułę tegorocznego wsparcia pierwszoklasistów szerzej przedstawił zainteresowanym prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Mikołaj Falkowski, odnotowując, że: „Plecaki wraz z dodatkami stanowią około 40 proc. wsparcia finansowego przeznaczonego na jednego ucznia. Reszta całego projektu, opiewającego na kwotę 1 mln zł, to wsparcie dla szkół, policzone proporcjonalnie w takiej samej skali na każde dziecko. Z każdą ze szkół zostanie podpisana umowa na realizację „Bonu Pierwszaka”, która będzie dotyczyła określonego katalogu wydatków. Dyrekcja szkoły w porozumieniu z komitetem rodzicielskim będzie mogła zdecydować, czy pieniądze, którymi będzie dysponować, przekaże w formie „500 plus” w kopercie dla dzieci z rodzin gorzej sytuowanych, wielodzietnych, czy wymagających wsparcia socjalnego, na czym nam bardzo zależy, czy zrealizuje to wsparcie w formie nie pieniężnej, ale przekładającej się na funkcjonowanie świetlicy, wsparcie nauczania języka polskiego, doposażenie klas, w których są prowadzone zajęcia dla pierwszaków, zakup strojów sportowych czy organizację dowozu dzieci na zajęcia pozalekcyjne. Szkoły mają absolutną swobodę, by zadecydować, na co chcą wydać tę kwotę. Jeżeli będzie taka wola komitetu rodzicielskiego i dyrekcji, że wszyscy chcą przekazać pieniądze dla dzieci w formie gotówkowego wsparcia – wspaniale, projekt to umożliwia. Jeżeli szkoła zdecyduje się na częściowe bezpośrednie wsparcie finansowe i częściowe refinansowanie działań rozwojowych, również jest to możliwe. Mikołaj Falkowski zapewnił też, że podobne wsparcie na zakończenie roku szkolnego trafi do maturzystów. Jego forma jest obecnie dyskutowana. Dziękując po raz kolejny władzom Rzeczypospolitej Polskiej za hojne wsparcie, postarajmy się zrobić wszystko, by pomoc ta przyniosła jak najwięcej korzyści. *** Tego dnia wiceminister Jan Dziedziczak spotkał się z dyrekcją oraz przedstawicielami społeczności szkoły im. J. Lelewela, radnymi samorządu miasta Wilna z ramienia AWPL-ZChR, by omówić zaistniałą sytuację. Jak odnotował wiceminister, podczas spotkania polska strona zapoznała się z różnymi opiniami, rozpatrywała różne elementy wyjścia z obecnej sytuacji. Jan Dziedziczak zaznaczył: „Dla nas edukacja Polaków na Litwie jest bardzo ważna, a zaistniała sytuacja w sprawie szkoły im. J. Lelewela na pewno nie pomaga w budowaniu relacji polsko-litewskich”. Nie jest to optymistyczne stwierdzenie, ale jest nadzieja, że wsparcie w tej kwestii udzielane zarówno z Macierzy, jak i przez polską placówkę dyplomatyczną w Wilnie sprawi, że polskie dzieci nadal będą mogły kształcić się w ojczystym języku w swojej szkole w dzielnicy Antokol. Janina Lisiewicz 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt 3 fot. Paweł Stefanowicz „Polacy spełnili swój obowiązek” W KWATERZE POLSKIEJ W PONARACH ści ok. 500 mln ówczesnych złotych polskich, dzięki życzliwości strony rumuńskiej docierają do portu w Konstancy, skąd drogą morską zostają odesłane do Francji. Mapa walk zmienia się co dnia i 15 września naczelny wódz przenosi swoją kwaterę do Kołomyi niedaleko granicy z Rumunią, a niemieckie wojska zamykają Warszawę w okrążeniu i rozpoczyna się oblężenie stolicy połączone z intensywnymi bombardowaniami i ostrzałem ciężkiej artylerii. Hitler mianuje Hansa Franka administratorem okupowanych ziem polskich. Jednak polski żołnierz wbrew wszystkiemu walczył z odwagą i determinacją i dał przykłady męstwa. Męstwa, które zostało ukoronowane przedstawieniem do odznaczenia orderem wojennym Virtuti Militari pierwszego bohatera tej wojny: kaprala Leonarda Żłoba – jednego z pogromców niemieckich czołgów: w bitwie pod Mokrą w okolicach Częstochowy Wołyńska Brygada Kawalerii (Armia „Łódź”) zwycięsko odpierała czołowe ataki niemieckiej 4. Dywizji Pancernej, która straciła w tej bitwie około 100 wozów bojowych. A w boju pod Krojantami dwa szwadrony 18. Pułku Ułanów Pomorskich brawurowym manewrem kawaleryjskim hamują marsz XIX Korpusu Pancernego gen. Heinza Guderiana i tak rodzi się legenda o ataku z szablami na czołgi… W okolicach Sochaczewa bateria pułku lekkiej artylerii zatrzymuje natarcie niemieckie, w tym elitarnego pułku SS „Adolf Hitler”, niszcząc i uszkadzając 22 czołgi. 8 września rozpoczyna się heroiczna obrona Warszawy, a 9 największa bitwa wrześniowej kampanii, znana jako bitwa nad Bzurą. Miała ona na celu odciążenie obrony Warszawy pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby i odparcie niemieckiego ataku na stolicę od strony Woli i Ochoty. 10 września została stoczona bitwa pod „polskimi Termopilami” – na odcinku Wizna, co spowalnia plan okrążenia Warszawy: 720 żołnierzy pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa stawiło opór 42 tys. żołnierzy, 300 działom i bombowcom. Tego też dnia nacierające nad Bzurą wojska polskie rozbijają niemiecką 30. Dywizję Piechoty, biorąc do niewoli ok. 1000 niemieckich żołnierzy i odbijają szereg miejscowości. 11 września na jednym z pól bitewnych, gdzie polskie wojska wstrzymują natarcie na kierunku Warszawy pod dowództwem gen. Kutrzeby pojawia się Adolf Hitler, aby osobiście zagrzewać żołnierzy do walki… Niemcy hitlerowskie, realizując napad na Polskę bez wypowiedzenia wojny, salwami obstrzału z pancernika Schleswig-Holstein legendarnego Westerplatte – Wojskowej Składnicy Tranzytowej – od pierwszych chwil działań wojennych, a nawet je wyprzedzając, dopuszczały się zbrodni nie tylko na żołnierzach, ale też ludności cywilnej. Rozpoczyna zorganizowany i zaplanowany, trwający w ciągu 6 lat wojny niemiecki mord na ludności cywilnej, w tym na polskich elitach w ramach operacji „Tannenberg”. Jeszcze w przededniu podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow Hitler fot. Paweł Stefanowicz – tak podsumował polski wrzesień 1939 roku historyk prof. Norman Davis, podkreślając, że „stawiając czoło blitzkriegowi przez pięć tygodni w osamotnieniu armia polska spisała się lepiej niż połączone siły brytyjskie i francuskie w roku 1940”. Polscy wojskowi – uczestnicy kampanii wrześniowej – byli bardziej krytyczni wobec siebie i dowództwa, przepełnieni goryczą klęski. M. in. płk Marian Porwit, jeden z dowódców obrony Warszawy, powiedział tak: „została przegrana nie na miarę sił zbrojnych państwa o trzydziestopięciomilionowej ludności”. Były zarzuty wobec dowództwa sił zbrojnych i przywódców państwa, oskarżenie o zbyt wczesne opuszczenie przez nie kraju: 4 września nastąpił początek ewakuacji władz państwowych i złota Banku Polskiego z Warszawy, 7 września Warszawę opuścili prezydent, rząd RP oraz przedstawicielstwa dyplomatyczne akredytowane przy rządzie, a naczelny wódz WP marsz. Śmigły-Rydz przeniósł swoją kwaterę do Brześcia nad Bugiem. Po ofensywie niemieckiej i stawianiu jej czoła przez oddzielne jednostki polskie na poszczególnych kierunkach frontu, 11 września sztab Naczelnego Wodza opuszcza zagrożony Brześć nad Bugiem i udaje się do Włodzimierza Wołyńskiego, a już 14 września prezydent Ignacy Mościcki przenosi swoją siedzibę do majątku Załucze koło Śniatynia, a rząd rezyduje w Kutach i Kosowie Huculskim nad granicą rumuńską. Tego też dnia rezerwy złota BP o warto- nawoływał: „Zniszczenie Polski jest naszym pierwszym zadaniem. Celem musi być nie dotarcie do jakiejś oznaczonej linii, lecz zniszczenie żywej siły. Nawet gdyby wojna miała wybuchnąć na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być pierwszym naszym zadaniem. Decyzja musi być natychmiastowa ze względu na porę roku. Podam dla celów propagandowych jakąś przyczynę wybuchu wojny. Mniejsza z tym, czy będzie ona wiarygodna, czy nie. Zwycięzcy nikt nie pyta, czy powiedział prawdę, czy też nie. W sprawach związanych z rozpoczęciem i prowadzeniem wojny nie decyduje prawo, lecz zwycięstwo. Bądźcie bez litości, bądźcie brutalni”. Litości, a nawet zwykłej żołnierskiej solidarności i poszanowania międzynarodowego prawa broniącego żołnierzy i cywilów zabrakło w działaniach faszystowskich Niemiec od pierwszych chwil działań wojennych prowadzonych przeciwko Polsce. Na dziesięć minut przed sławetnymi salwami na Westerplatte, zostało uskutecznione przez Luftwaffe bombardowanie Wielunia – miejscowości nie mającej żadnego strategicznego znaczenia, które przyniosło ofiary 1200 cywilów. W czwartym dniu wojny żołnierze Wehrmachtu zabijają ok. 100 mieszkańców Częstochowy i około 200 – Sieradza. Luftwaffe bombarduje Sulejów, w którym nie stacjonują jednostki wojskowe – ginie około 700 osób, a miasto zostaje zniszczone w 70 proc. W Bydgoszczy 5 września rozstrzelano około 1600 osób, a pod Serockiem zostaje zamordowanych 66 polskich jeńców wojennych. W tym też dniu przez wojskowe niemieckie dowództwo wprowadzone zostaje działanie „sądów wyjątkowych” i niemieckiego prawa karnego na zajmowanych terenach Polski. HOŁD OFIAROM ODDAJĄ PRZEDSTAWICIELE ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE 4 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt Podczas zbrodniczego bombardowania Janowa Lubelskiego ginie ok. 350 cywilów, a pod Ciepielowem oddział Wehrmachtu morduje około 300 polskich jeńców, w odwecie za heroiczną obronę Mogilna (północno-wschodnia Wielkopolska). W Śladowie koło Sochaczewa żołnierze Wehrmachtu mordują około 300 wziętych do niewoli żołnierzy i cywilów. W Końskich niemieccy żołnierze zabijają 22 i ciężko ranią 8 Żydów… W nocy z 13 na 14 września na zgromadzonych na placu koszarowym w Zambrowie około 4 tys. polskich żołnierzy Niemcy wypuszczają tabun koni i strzelają z broni maszynowej. Od kul i w wyniku stratowania ginie około 200 żołnierzy polskich. W dniu 14 września w Szczucinie żołnierze Wehrmachtu zastrzelili 25 Żydów zmuszonych do pochowania ciał pomordowanych wcześniej polskich żołnierzy zgromadzonych w szkole miasteczka, a w Dynowie jednostki Wehrmachtu mordują około 200 Żydów. W następstwie bombardowania lotniczego Biłgoraja ginie około 100 osób… Jest to gorzki, wyrywkowy, bilans dwóch tygo- dni II wojny światowej, do której 17 września, uderzeniem w plecy walczącej Polsce, dołączą Sowieci. Niemiecki plan ataku na Polskę przewidywał wojnę błyskawiczną. Zakładał on w ciągu tygodnia osiągnięcie linii Narwi, Wisły i Sanu i zniszczenie armii polskiej. Dzięki zaistniałej w przededniu wojny sytuacji geopolitycznej, Niemcy hitlerowskie mogły uskutecznić atak ze Śląska, Prus Wschodnich i Pomorza Zachodniego. Na długości granicy 1600 km nastąpiło natarcie: z zachodu, północy i południa. Atakując Polskę Niemcy wystawili 1850 tys. żołnierzy, 11 tys. dział, 2800 czołgów i 2000 samolotów. Wojsko polskie dysponowało 950 tys. żołnierzy, 4,8 tys. działam, 700 czołgami i 400 samolotami. Już 1 września na posiedzeniu brytyjskiej Izby Gmin premier Chamberlain zapowiedział walkę „aż do zniszczenia Niemiec”. W podobnym duchu wypowiedzieli się przedstawiciele liberałów i laburzystów. Rządy brytyjski i francuski zarządziły mobilizację powszechną w swoich krajach. A 3 września Francja i Wielka Brytania wypowiedziały wojnę III Rzeszy. 5 września Stany Zjednoczone ogłosiły neutralność, a 6 września uczyniła to Rumunia. 7 września wojska francuskie podejmują bardzo ograniczone działania zaczepne na Froncie Zachodnim, zajmując bez większych strat kilka wiosek na przedpolach tzw. Linii Zygfryda, noszą one charakter zbrojnej demonstracji. 12 września odbyło się pierwsze posiedzenie Najwyższej Rady Wojennej Wielkiej Brytanii i Francji w Abbeville. W obecności premierów Chamberlaina i Daladiera podjęto decyzję o rezygnacji z przeprowadzenia zmasowanej ofensywy na Zachodzie. W związku z tym głównodowodzący wojsk francuskich wydał rozkaz powrotu armii francuskiej na pozycje wyjściowe, co oznaczało początek tzw. „dziwnej wojny”. Los polski został tym samym przesądzony. Została ona sam na sam z agresorem. Decyzja ta popchnęła też do działania Stalina. Bodajże to ona przesądziła o tym, że II wojna światowa trwała 6 krwawych lat. Na procesie zbrodniarzy wojennych w Norymberdze 4 czerwca 1946 roku generał niemiecki Alfred Jodl przyznał: „W roku 1939 byli- śmy, oczywiście, w stanie zniszczyć samotną Polskę, ale nigdy nie było w naszych możliwościach, ani w 1938, ani w 1939, odparcie koncentrycznego ataku sojuszników. I jeżeli nie przegraliśmy już w 1939 roku, to tylko dlatego, że w czasie kampanii polskiej mniej więcej 110 francuskich i brytyjskich dywizji za- chowało się kompletnie biernie, mając za przeciwnika jedynie 234 niemieckie dywizje”. I już 14 września Wiaczesław Mołotow zapewnia posła Niemiec w ZSRR, że niebawem rozpocznie się operacja wojskowa przeciwko Rzeczypospolitej. Stało się to 17 września. (Cdn.) Upamiętniając bohaterskie walki żołnierzy i całego narodu polskiego oraz ofiary II wojny światowej w dniu jej rozpoczęcia – 1 września – ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Litewskiej Jarosław Czubiński, konsul generalny Stanisław Cygnarowski, attache wojskowy płk Mirosław Wójcik i dyrektor Instytutu Polskiego Marcin Łapczyński wspólnie z przedstawicielami Związku Polaków na Litwie na czele z prezesem Związku, posłem Michałem Mackiewiczem, prezes Wileńskiego Oddziału Miejskiego ZPL Alicją Pietrowicz, przewodniczącą frakcji AWPL-ZChR w samorządzie miasta Wilna Renatą Cytacką wraz z przedstawicielami Wileńskiego Rejonowego Oddziału ZPL, koła ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna” zapalili znicze i złożyli wieńce w polskiej kwaterze w Ponarach – miejscu martyrologii ludności żydowskiej, polskiej oraz przedstawicieli innych narodowości, których zagłady dokonali hitlerowcy oraz ich pomagierzy z litewskich formacji kolaborujących z niemieckimi władzami okupacyjnymi. Dziękując przybyłym w tym dniu do Ponar Rodakom, ambasador Jarosław Czubiński przypomniał tragiczne karty historii i chlubnej walki polskich patriotów o wyzwolenie Ojczyzny. Odnotował wkład Polaków na Litwie, działających tu polskich organizacji w zachowanie polskości i pamięci o tych, co o wolność i Ojczyznę walczyli. Członkowie Związku Polaków na Litwie uczcili pamięć poległych modlitwą za dusze ofiar II wojny światowej. fot. Henryk Mażul Dwór polski się kłania… MACIEJ RYDEL PODCZAS WYKŁADU O DWORACH NA TERENACH BYŁEJ RP Śród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, Na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, Stał dwór szlachecki, z drzewa, lecz podmurowany; Świeciły się z daleka pobielane ściany, Tym bielsze, że odbite od ciemnej zieleni Topoli, co go bronią od wiatrów jesieni. Dom mieszkalny niewielki, lecz zewsząd chędogi, I stodołę miał wielką, i przy niej trzy stogi Użątku, co pod strzechą zmieścić się nie może; Widać, że okolica obfita we zboże, I widać z liczby kopic, co wzdłuż i wszerz smugów Świecą gęsto jak gwiazdy, widać z liczby pługów Orzących wcześnie łany ogromne ugoru, Czarnoziemne, zapewne należne do dworu, Uprawne dobrze na kształt ogrodowych grządek: Że w tym domu dostatek mieszka i porządek. Brama na wciąż otwarta przechodniom ogłasza, Że gościnna i wszystkich w gościnę zaprasza. Janina Lisiewicz Któż z nas nie zna tego przepięknego ustępu narodowej epopei, za jaką uchodzi zrodzony geniuszem Adama Mickiewicza „Pan Tadeusz”. Ustępu, uwieczniającego sielsko-anielską idyllę ziemiańską, a zarazem oddającego hołd temu, co się z nią nieodłącznie kojarzy – dworowi w Soplicowie, ale też dworowi polskiemu jako takiemu – swoistemu bastionowi patriotyzmu, wiary i przywiązania do tradycji. Szczególnie w czasach, gdy rozparcelowanej przez zaborców Ojczyzny próżno było szukać na mapach Europy. Na mapie ówczesnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów bastion ten zaczął się formować jako okazalsze rezydencje szlacheckie w końcu XVI wieku, zwąc się w staropolszczyźnie dworcem lub dworzyszczem. Choć z biegiem lat budowle te zmieniały budulec (drewno zdecydowanie wyparła cegła), formy oraz kształty, takich gniazd szlachecko-ziemiańskich wciąż przybywało i przybywało. Oczywiście, dwór dworowi nie był równy. Kto dorobił się fortun, wznosił go z rozmachem tak wielkim, że ten zawlekał bielmem zazdrości oczy innym szlachciurom. Ponieważ tym jakże nieobca była zasada: „Zastaw się, a postaw się”, żadną miarą nie chcieli być gorsi. Nie trzeba mówić, że taka niech nieco niezdrowa rywalizacja w formowaniu wystawności rodzinnych „gniazd” wyraźnie temu sprzyjała. A – przyznać trzeba – rywalizacja ta kroczyła też w nogę z 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt czasem, z trendami mody, jakie kolejno kształtowały renesans, barok, klasycyzm czy neoklasycyzm, wnosząc charakterystyczne im rysy. Mimo tych zmieniających się form i kształtów dworkowych budowli treść ich wnętrz pozostawała niezmienna. To tu niczym słoje na pniach drzew nawarstwiały się dzieje poszczególnych rodów, chętnie przekazywane potomnym w mowie i na piśmie. Takie siedziby ziemianie i szlachta uważali za swoje świątynie. Każdy mieszkaniec dworu czuł się mocno weń wrośnięty, gdyż tu się urodził i wychował, a nieraz przeżył całe doczesne życie. Nic więc dziwnego, że z dworem wiązały się wszystkie wspomnienia jego radosnych i smutnych chwil, dole i niedole. W okresie Polski porozbiorowej to właśnie dwory stały się ośrodkami walki o przetrwanie i odrodzenie narodowe, stanowiły miejsce dojrzewania świadomości narodowej. Tu lęgły się niepodległościowe zrywy. Stąd carskie kibitki po popowstaniowych klęskach wiozły aresztowanych, późniejszych katorżników. Tu kobiety na znak żałoby milcząco przywdziewały stroje w czarnych lub fioletowych barwach. W dworach poprzez liczne pamiątki: starą broń, portrety rodowych przodków bądź sławnych postaci, wielce zasłużonych dla dobra Ojczyzny, osiadała też narodowa historia. Pozawieszane na ścianach krzyże, obrazy świętych, regularny wieczorny pacierz domowników, wierne warowanie przy tradycjach sakralnych, popuszczanie pasa w okresie karnawałów z goszczeniem się nawzajem sąsiedzkich dworów, huczne polowania – wszystko to stanowiło nieodłączną treść dworskiego życia, przypominającego w międzywojniu sielsko-anielską idyllę. Szacuje się, że przed wybuchem II wojny światowej tereny Rzeczypospolitej usiane były prawie 15 tysiącami dworów szlacheckich, a z tej liczby około 4 tys. osiadało na jej Kresach Wschodnich. Agresja Niemców z początkiem wrześniu 1939 oraz „nóż w plecy” zadany niewiele później Polsce przez Związek Sowiecki, w brutalny sposób przerwały jakże nierzadko zaciszne życie. To właśnie na właścicieli majątków NKWD przypuściło w pierwszą kolej atak, mordując albo zsyłając niedawnych właścicieli w ramach „razkułacziwanija” na tzw. białe niedźwiedzie, a pozostawione dobra zostały rozszabrowane przez miejscową ludność. Widząc, co się święci, bardziej przezorni uciekali praktycznie nieraz jak stali, byle dalej od sowieckiego „raju”, pozostawiając to, co stanowiło dorobek życia kilku nawet pokoleń. Bynajmniej nie miały też litości dla opuszczonych przez niedawnych właścicieli dwor- kowych „gniazd” władze III Rzeszy, nawet o ile te zaczęły służyć za budynki urzędowe. Eksploatowano je po barbarzyńsku, jak to zwykli czynić zaborcy. Na domiar złego, cofający się pod naporem wojsk sowieckich i stojący w obliczu kapitulacji Niemcy, tu i tam dworkowe „gniazda” puścili z dymem. W powojennej rzeczywistości Polski Ludowej nasadzone przez Kreml jej władze jęły postrzegać właścicieli dworów jako wrogów klasowych. By skończyć z ziemiaństwem, sławetny PKWN wydał dekret o reformie rolnej. Jego mocą przylegająca do dworów ziemia została przejęta bez odszkodowania i znacjonalizowana albo sprzedana małorolnym chłopom, a same dwory upaństwowiono. Użytkowano je w różny sposób, a że wyraźnie po macoszemu, te nieuchronnie popadały w ruinę i jako niechciany materialny symbol dawnej Polski powoli znikały z jej krajobrazu. Wielkim paradoksem jest, że mimo historycznych przemian, wynikłych w Polsce po 1990 roku, restytucja mienia nie nastąpiła. Potomkowie dawnych ziemian, by wejść w posiadanie zrabowanych w okresie komunistycznego totalitaryzmu ongisiejszych dóbr, musieli je odkupić, a po czym solidnie brzęknąć kiesą w przywracaniu im dawnej świetności. Dziś zdecydowanie cieszą one oko, służąc różnorakim celom z turystycznymi bądź muzealnymi włącznie. Ukartowane w Jałcie w lutym 1945 roku nowe realia, równoznaczne z pozostaniem całej kresowej Polski poza wschodnimi granicami byłej II Rzeczypospolitej i przejściem Wileńszczyzny w gestię sowieckiej Litwy, skazały tutejsze dwory i dworki na wyraźną pastwę losu. Powszechna kolektywizacja z takąż nacjonalizacją, masowe wywózki na „nieludzką ziemię” tych, kto dotąd tego się uchował, a do kogo w bezceremonialny sposób przytraczano metki kułaków, pamiętając o ich przedwojennym ziemiańskim statusie, znaczyły nieuchronną bezpowrotność. Ta wzburzona rzeczywistość ferowała też nieuchronne wyroki byłym ziemiańskim bądź szlacheckim siedzibom. Względne szczęście w nieszczęściu miały te, gdzie wcześniej albo później zadomowiły się urzędy kołchozów bądź sowchozów, placówki oświatowe albo kulturalne, wszelkiego pokroju placówki naukowe albo zasiedlono lokatorów. A to dlatego, że co jakiś czas były remontowane, przez co nie popadały w ruinę. Znacznie gorszy los spotkał natomiast dwory i towarzyszące im przybytki gospodarcze, przeznaczone na magazyny bądź przechowalnie, nieraz rolniczej „chemii”, która zżerała je od środka. Ten smutny los podzieliły takoż skazane na moco- 5 W DWORKU W BĘDOMINIE MIEŚCI SIĘ MUZEUM HYMNU NARODOWEGO wanie się z czasem bezpańskie budowle. Wiele z nich zresztą w bitwie o przetrwanie poniosło fiasko. Dziś w miejscach, gdzie stały, próżno szukać nawet fundamentów. Nierzadko jedynymi strażnikami dawnej świetności są wiodące donikąd aleje wiekowych drzew, wrastające w ziemię groby byłych właścicieli i coraz bardziej ulotna pamięć najstarszych mieszkańców okolic. Na szczęście, po rozbracie Litwy ze Związkiem Sowieckim, tu również rozpoczęło się dworkowe odrodzenie. Pięknym tego przykładem mogą służyć położone w rejonie rakiskim Gaczany, była posiadłość Rosenów. Około 1999 roku żyjący wówczas na emigracji Piotr Rosen – potomek rodu, wnuk ostatniego właściciela odzyskał rodowe dobra – ruinę dworu i zakrzątnął się przy jego gruntownej odbudowie. Dziś okazała budowla wygląda niczym z pocztówki, szeroko otwierając podwoje przed każdym, kto pragnie zażyć odpoczynku w niepowtarzalnej wiejskiej scenerii. Cieszy, że podobne przykłady powrotu do życia byłych obiektów pałacowo-dworkowych można też znaleźć na Wileńszczyźnie, że przywołam tu chociażby gruntownie odnowioną siedzibę Balińskich i Śniadeckich w Jaszunach, przywróconą do życia dzięki usilnym staraniom władz rejonu solecznickiego z merem Zdzisławem Palewiczem na czele. To właśnie ten pałac, wyraźnie nabierający wiatru w żagle, jeśli chodzi o działalność, pasował jak ulał do otwarcia tu 3 września wystawy fotograficznej autorstwa Macieja Rydla „Dwory na terenach byłej Rzeczypospolitej”, której partnerem jest Instytut Polski w Wilnie. Jej autor, gromadzący od lat ponad 40 historyczną dokumentację fotograficzną, udostępnił 31 zdjęć ze swych liczących ponad 14 tys. ich zbiorów, prezentujących rozsiane po całej Polsce siedziby właścicieli ziemskich: te, które odzyskały dawną świetność i służą różnym celom. Rozmieszczone w dwóch pięknie odnowionych komnatach jaszuńskiego pałacu plansze zdjęciowe można podziwiać do 10 października br. Warto w tym miejscu odnotować, że Maciej Rydel, skoligacony rodowo z poetą Lucjanem Rydlem, który poprzez mający miejsce 20 listopada 1900 roku ślub z chłopką Jadwigą Mikołajczykówną w podkrakowskiej wsi Bronowice spowodował najsłynniejsze polskie wesele, uwiecznione w dramacie Stanisława Wyspiańskiego o identycznym tytule, od wielu lat zajmuje się dokumentacją historii i stanu obecnego polskich dworów. Spod jego pióra wyszły tak fundamentalne w tym temacie pozycje książkowe jak: „Jam dwór polski”, „Oblicza polskiego dworu” oraz „Dwór – polska tożsamość”, a ponadto jest autorem kilkudziesięciu artykułów i referatów na konferencje, poświęcone historii polskich dworów i ziemiaństwa, oraz licznych wystaw fotograficznych w tym temacie (tę jaszuńską opatrzyć wypada już 21. numerem porządkowym), prezentowanych w Polsce jak również poza jej granicami. Otwarcie wystawy „u Balińskich” poprzedziła prelekcja szacownego gościa z Macierzy (mieszkającego na co dzień w Gdańsku, gdzie przez długie lata wykładał na miejscowym Uniwersytecie zarządzanie marketingowe) pt. „Dwory, które należy odwiedzić. Muzea w polskich dworach”. Było, oj było czego posłuchać, a też pooglądać! Autor scalał bowiem barwną opowieść z wyświetlaniem własnoręcznie wykonanych zdjęć. Zgromadzeni, a tych bynajmniej nie dało się zliczyć na palcach obojgu rąk, zostali za- proszeni na rozległą wędrówkę, której trasa wiodła m. in. przez Koszuty, Tubądzin, Szreniawę, Dobrzycę, Brodnicę, Grochowiska Szlacheckie, Sikorzyno, Będomin, Waplewo Wielkie, Jełmuń, Kłóbkę, Korczów, Żelazową Wolę, Ożarów, Oporów, Kurozwęki, Romanów, Śmiłów, Dołęgę, Żarnowiec. Ostatnim miejscem wspólnego pobytu były wspomniane Gaczany na Litwie, których obecny właściciel Piotr Rosen wraz z małżonką byli zresztą obecni na sali. Na zakończenie pan Maciej Rydel cierpliwie odpowiadał na pytania, padające od szczególnie zainteresowanych w temacie. Uroczyste otwarcie wystawy swą obecnością zaszczycili: Jan Dziedziczak – sekretarz stanu w MSZ RP, Jarosław Czubiński – ambasador RP na Litwie, Mateusz Stąsiek, dyrektor Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą MSZ, Stanisław Cygnarowski – konsul generalny RP na Litwie, Marcin Łapczyński – dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie, Mikołaj Falkowski – prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” oraz jego zastępczyni Ewa Ziółkowska, Jan Badowski – asystent ministra Jana Dziedziczaka, którym było „po drodze” w zdążaniu do Solecznik, gdzie w Gimnazjum im. Jana Śniadeckiego nieco później odbyła się uroczystość wręczenia wyprawki i bonu pierwszaka. Obok wicedyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Beaty Pietkiewicz, sekretarza stanu Jana Dziedziczaka, barona Piotra Rosena i prelegenta Macieja Rydla głos w okazyjnym przemówieniu zabrał również Marek Kubiak ze Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych, który wygenerował pomysł, by polskie dwory zagościły w Jaszunach. Henryk Mażul 6 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt fot. Greta Bartosewicz Młodzi z Litwy na szkoleniach dla liderów MŁODZIEŻ Z LITWY NA SZKOLENIACH W MACIERZY W dniach 16-25 sierpnia polska młodzież z Litwy, Białorusi i Mołdawii wzięła udział w szkoleniach dla młodych liderów polonijnych, zorganizowanych przez Fundację „Wolność i Demokracja”. Litwę reprezentowały dwie pięcioosobowe grupy: koło ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna” (WMP) i harcerze Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie z działu HD (Harcerskie Drzewo). Celem projektu „Ja – lider” było szkolenie młodych lide- rów z organizacji polskich zza wschodniej granicy Rzeczypospolitej. W projekcie wzięło udział 30 osób. Po powrocie w rodzinne strony każda z grup będzie musiała zrealizować projekt, nad którym pracowała na przeciągu całego turnusu. Szkolenia odbywały się we wspaniałym ośrodku, hotelu „Lipowy Most”, położonym pośród lasów w województwie podlaskim nieopodal Supraśla – historycznej miejscowości na styku kultury zachodniej i wschodniej. Najwięcej czasu spędzaliśmy na szkoleniach z różnych dziedzin. Przedmioty, na które poświęcono najwięcej uwagi to zarządzanie projektem i skuteczna komunikacja i rola lidera, kolejne przedmioty to język polski i historia, czyhająca na nas w trakcie wycieczek. Nie brakowało także wolnego czasu, który spędzaliśmy na integracji z uczestnikami w hotelu i dworku położonym obok, na basenie bądź w stolicy województwa. Szczególne podziękowania fot. archiwum Gościnne Zambrów i Borkowo RODZINNE ZDJĘCIE GRUPY Z KIEJDAN W końcu sierpnia 27-osobowa grupa z Kiejdan gościła w Macierzy. Na zaproszenie przyjaciół jedyny polski zespół na Żmudzi „Issa” (kier. Waleria Wansewicz) koncertował w Zambrowie i Borkowie kolnieńskim. Do Zambrowa, z okolic którego wielokrotnie goszczono zespoły w Kiejdanach, jechaliśmy na zaproszenie Stowarzyszenia „Szansa”. Wystąpiliśmy na II Ogólnopolskim Festiwalu „Barwy Folkloru” wraz z 6-osobową grupą znanej ka- peli „Daumantų muzikantai” (kier. Kęstutis Švilpauskas). Patronat honorowy nad imprezą objęli starosta powiatu zambrowskiego Robert Maciej Rosiak oraz burmistrz miasta Zambrów Kazimierz Dąbrowski. Przed publicznością wystąpiło 12 zespołów. Wśród nich byli przedstawiciele Kiejdan, Kwidzyna, Skierniewic, Starego Laskowca, Szumowa, Zambrowa, Turośli oraz Zbójnej. Impreza rozpoczęła się na Placu gen. Władysława Sikorskiego w Zambrowie. Zespo- ły występowały pod pomnikiem lwów w parku miejskim. Po krótkim koncercie barwny korowód kolektywów artystycznych wyruszył do Miejskiego Ośrodka Kultury. Na czele pochodu jechały dwa wozy zaprzężone w konie, zaś za nimi maszerowali uczestnicy festiwalu i mieszkańcy miasta. Następnie odbył się koncert prowadzony przez Teresę Bardo. Festiwal sponsorowali: starosta powiatu zambrowskiego Robert Rosiak, burmistrz miasta Zambrów Kazimierz pragniemy skierować w stronę naszych wykładowców – Anny Kietlińskiej, z którą poznaliśmy kolejne tajemnice naszej mowy ojczystej, Sylwestra Pilipczuka – człowieka, który nauczył spojrzeć na świat z innej perspektywy i dogłębniej poznać samego siebie, Katarzyny Sianko – osoby, która przekazała nam ogrom wiedzy z zakresu pisania i zarządzania projektami społecznymi oraz Marek Kietliński, dzięki któremu na nowo odkryliśmy historię PolDąbrowski, wójt gminy Zambrów Jarosław Kos, prezes Spółdzielni Lokatorsko-Własnościowej „Nadzieja” w Zambrowie Krzysztof Sobuta, Zarząd Banku Spółdzielczego w Zambrowie z panią prezes Zenoną Zalewską, prezes Spółki Zambrowskie Ciepłownictwo i Wodociągi Sp. z o. o. Stefan Piszczatowski. Duży wkład do organizacji festiwalu wniosła pani Urszula Romanek – dyrektor i pracownicy Bursy Szkolnej Nr 1 w Zambrowie. Festiwal uwieńczyła wieczorna biesiada w Woli Zambrowskiej. 28 sierpnia, na zaproszenie wójta gminy Kolno Józefa Bogdana Wiśniewskiego, grupa z Kiejdan w drodze powrotnej z rewizytą udała się do Borkowa, by uczestniczyć w Dożynkach Gminnych. Warto przypomnieć, że w lipcu do Kiejdan zawitały aż trzy autokary rodaków z gminy Kolno z zespołami „Czerwieniacy” i „Zabielanki”. Wówczas to kiejdańczycy otrzymali zaproszenie od wójta do odwiedzenia w końcu sierpnia Borkowa. Dożynkową imprezę rozpoczęto Mszą św. w kościele pw. Świętej Trójcy w Borkowie. Później korowód zespołów udał się na plac przed szkołą. Koncert organizował i prężnie prowadził dyrektor Centrum Kultury gminy Kolno Marcin Sekściński. Powiat kolneński reprezentowali ski z różnych okresów jej istnienia i nieistnienia. Projekt koordynowała Małgorzata Aleksandrowicz, nasza koleżanka, która także pochodzi z Litwy. Dzięki jej całodobowej opiece czas spędzony na szkoleniach wspominamy wyłącznie w ciepłych kolorach! „Jeśli twoje działania inspirują innych do tego, żeby marzyć więcej, poznawać więcej, robić więcej i stawać się lepszym, to jesteś liderem” – John Quincy Adams. Dziękujemy raz jeszcze, byłaś dla nas najlepszym przykładem lidera! Puentą całego pobytu było przedstawienie komisji i wszystkim uczestnikom naszych projektów o charakterze polonijnym, które do końca roku zostaną zrealizowane w krajach zamieszkania. Większość przedstawianych pomysłów była bardzo interesująca, a zwyciężyli nasi przyjaciele ze Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie. O akcjach planowanych przez Związek Harcerstwa i Wileńską Młodzież Patriotyczną dowiecie się Państwo już wkrótce. Mirosław Marszewski, koło ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna” wicestarosta – Robert Wacław Nadara oraz radni powiatu kolneńskiego – Monika Szymańska i Wiesław Dąbrowski. Niespodziewaną atrakcją imprezy był pokaz młócenia zboża, przygotowany przez mieszkańców Borkowa, jak też występ przedstawicieli Gruzji. Gwiazdą tegorocznych Dożynek był Jacek Stachursky. Szczególnie życzliwie witali nas rodacy, których poznaliśmy w Kiejdanach. Grupa z Kiejdan serdecznie dziękuje Przyjaciołom za ciepłe przyjęcie. Za zaproszenie i przemiłą gościnę podziękowania należą się wójtowi gminy Kolno Józefowi Bogdanowi Wiśniewskiemu, dyrektorowi Centrum Kultury gminy Marcinowi Sekścińskiemu, proboszczowi kościoła pw. Świętej Trójcy ks. Krzysztofowi Wróblewskiemu, staroście powiatu zambrowskiego Robertowi Maciejowi Rosiakowi, Elżbiecie Bagińskiej z Zambrowa, a także Elżbiecie Rusieckiej ze Skierniewic – za udostępnienie autokaru na powrót naszej grupy z biesiady wieczornej do Zambrowa. Za zorganizowanie transportu chcemy podziękować doradcy mera samorządu rejonu kiejdańskiego Witoldowi Butkiewiczowi, zaś za częściowe dofinansowanie podróży – prezesowi ZPL Michałowi Mackiewiczowi. Irena Duchowska, prezes Oddziału ZPL „LAUDA” 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt W Wędziagole gościł prezes ZPL 7 Ludzie są jak wiatr. Jedni przechodzą przez życie jak huragan i po nich nic nie zostaje. Inni ledwie zauważalnie zaistnieć potrafią na tej ziemi. Są też tacy, co wieją jak trzeba. Tak, by wszystko na czas rosło i owocowało. I to po nich zostaje piękno naszego świata. Z okazji Pięknego Jubileuszu 55. Urodzin wieloletniemu prezesowi Solecznickiego Oddziału Rejonowego Związku Polaków na Litwie Zdzisławowi PALEWICZOWI najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, wytrwałości, pogody ducha, spełnienia wszystkich marzeń w życiu zawodowym, społecznym i prywatnym składają fot. archiwum Prezes, Zarząd Główny i Rada Związku Polaków na Litwie PREZES ZPL WRAZ Z GOSPODARZAMI PRZY POLSKIEJ BIBLIOTECE 2 września w Polskiej Bibliotece w Wędziagole gościł prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL Michał Mackiewicz wraz z sekretarzem Związku Pawłem Stefanowiczem. Spotkali się oni z członkami Wędziagolskiego Oddziału ZPL. Michał Mackiewicz obejrzał odnowione locum Pol- skiej Biblioteki, cieszył się, że członkowie oddziału pielęgnują tożsamość narodową, ojczysty język, tradycje i zwyczaje. Podziękował rodakom za to, że nie szczędzą oni ani czasu, ani sił propagując historyczną i kulturową spuściznę tego kraju. Prezes podarował Polskiej Bibliotece duży, nowoczesny telewizor, bardzo potrzebny dla modernizowanej biblioteki, w której odbywają się różnorodne spotkania. Wędziagolanie dziękują prezesowi ZPL za ta cenny dar. Ryszard Jankowski, prezes Wędziagolskiego Oddziału ZPL Święto plonów w Zujunach Z okazji Pięknego Jubileuszu Szanownej Pani Annie PRUTKOWSKIEJ najserdeczniejsze życzenia: dobrego zdrowia na długie lata, miłości i szacunku od najbliższych, stałej opieki Bożej i tego, aby podejmowany trud był źródłem satysfakcji oraz społecznego uznania składają słuchacze Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie Z okazji Pięknego Jubileuszu 85-lecia Szanownemu Panu Marianowi MOJSIEWICZOWI najserdeczniejsze życzenia: wszelkiej pomyślności i dobrego zdrowia na długie lata, szacunku od najbliższych, aktywności społecznej oraz stałej opieki Matki Boskiej Ostrobramskiej składają słuchacze Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie fot. Anna Milewska Z okazji Pięknego Jubileuszu Szanownemu Panu Anatolowi SAMKO najserdeczniejsze życzenia: trwałego zdrowia na długie lata, szczęścia i radości na co dzień, aktywności w pracy społecznej, poczucia satysfakcji z własnych dokonań oraz stałej opieki Bożej składają słuchacze Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie W sobotę, 3 września, na dziedzińcu Szkoły Średniej w Zujunach odbyło się święto plonów pt. „Wspólnota jak jedna rodzina”. Projekt powstał przy współpracy z Lokalną Grupą Działania rejonu wileńskiego i został dofinansowany ze środków Ministerstwa Rolnictwa RL. Starosta gminy Zujuny Mirosław Gajewski i prezes Centrum Wspólnoty Zujuńskiej Rima Dubicka witali dostojnych gości: delegację z gminy Stawiguda (Polska) na czele z panią wójt Ireną Derdoń, posłankę na Sejm RL z ramienia AWPL-ZChR Ritę Tamašunienė, radną rejonu wileńskiego Elwirę Lepiłową, byłą wieloletnią starościnę gminy Czesławę Apo- lewicz oraz dyrektora Szkoły Średniej w Zujunach Marka Pszczołowskiego. Po części oficjalnej odbyła się Msza św., której przewodniczył ksiądz Valdas Girdžiušas – dziekan II dekanatu wileńskiego, proboszcz parafii pw. bł. Jerzego Matulewicza w Wilnie (ks. Valdas wyświęcał budynek Centrum Kultury w Zujunach w 2014 r). Eucharystię swoim śpiewem upiększyła schola „Gaudium”. Po Mszy św. nastał czas zabawy, do której zebranych zaprosili organizatorzy. W przygotowanym koncercie wzięli udział soliści, kapele i zespoły ludowe: „Kresowy Płomień”, „Cicha Nowinka”, „Sutaras”, który poderwał zebranych do tańca i zabawy, „Verdenė”, Gabrielė Jankauskaitė – solistka ze Szkoły Średniej w Zujunach, „Ojranka” oraz „Pojuszczije sierdca”. Odbył się też kiermasz, w którym wzięło udział 16 uczestników. Na dzieci czekało wiele atrakcji – batut, cukrowa wata, balony, animatorzy. Dorośli zaś mogli pojeździć na segwayach, podziwiać i nabyć wyroby artystów ludowych, wziąć udział w loteriach, a także skosztować kuchni polowej. Imprezę uwieńczyła dyskoteka, podczas której prowadząca koncert Liana Rudak zaśpiewała kilka przebojów w różnych językach i poderwała zebranych do tańca. Ilona Jurewicz Z okazji chlubnego Jubileuszu 75. Urodzin Vitaldzie RINKEVIČIENĖ wiązankę miłych życzeń: zdrowia, pogody ducha, ludzkiej życzliwości oraz obfitych łask Bożych składa Jezioroski Oddział Rejonowy ZPL Z okazji Pięknego Jubileuszu 75. Urodzin Walentynie BUHOWICZ najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, tylko pogodnych i jasnych dni w otoczeniu życzliwych i kochających osób oraz wielu łask Bożych składa Jezioroski Oddział Rejonowy ZPL W dniu 30. Urodzin Witalijowi PICHOWSKIEMU moc serdecznych życzeń: zdrowia, miłości, życzliwości ludzkiej, spełnienia marzeń i realizacji planów życiowych składa Jezioroski Oddział Rejonowy ZPL 8 8-14 Września 2016 r., nr 36(1229) www.zpl.lt Jezioroski Oddział Rejonowy Związku Polaków na Litwie zaprasza rodaków na XII Festyn Kultury Polskiej AKCJA „Trzymajmy się razem”, Związku Polaków na Litwie który odbędzie się 18 września w Turmontach. O godz. 12.00 zostanie odprawiona Msza św. w miejscowym kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, po czym uczestnicy Festynu udadzą się do Centrum Kultury w Turmontach. Podczas koncertu wystąpią zespoły: „Moderato”, „Srebrne Pasemko”, „Jawor”, „Tumielanka”, „Gabija”, grupa taneczna działająca przy szkółce języka polskiego „Uśmiech” w Turmontach oraz solistki Anna Łotoczko-Šukielienė i Katarzyna Szydłowska. ZUŁÓW – miejscem pamięci narodowej Przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpłacić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie: LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankas z dopiskiem PARAMA (ZUŁOW); kod ZPL – 190771032. W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać nr konta bankowego: LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB bankas, Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva, SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie – NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032. Środki pieniężne możecie Państwo przelać też na konto ZPL w Polsce: Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473 (NIP ZPL 190771032) Pan Bóg zabiera człowieka wtedy, kiedy widzi, że zasłużył na niebo. Szanownemu Panu Zenonowi Sobolewskiemu serdeczne wyrazy współczucia z powodu śmierci Mamy składa Koło ZPL i Zarząd PUTW w Solecznikach Adres do korespondencji: ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno Związek Polaków na Litwie tel./fax.: +370 5 233 10 56 E-mail: [email protected] Redaktor: Janina Lisiewicz Korekta: Krystyna Ruczyńska Opracowanie komputerowe: Paweł Stefanowicz Tygodnik Związku Polaków na Litwie – egzemplarz bezpłatny. „Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą”