NG 49 - Związek Polaków na Litwie

Transkrypt

NG 49 - Związek Polaków na Litwie
TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE
ISSN 1392-2513
8-14 GRUDNIA 2016 R., NR 49(1242)
WWW.ZPL.LT
I przyzwał raz jeszcze
Marszałek pamięcią…
WIEŃCE DLA MARSZAŁKA...
W Zułowie uczczono 149. rocznicę urodzin Józefa Piłsudskiego
ODA DO MŁODOŚCI
Rzec można hitem tegorocznych wyborów do Sejmu RL i formowania gabinetu ministrów obok słowa „zmiany”
był też wyraz „młodość”. Niejako te
dwa pojęcia organicznie się łączą.
Trudno też byłoby zaprzeczać, że napawają optymizmem i nadzieją. Jak
będzie ze „zmianami” i „czy wyjdą na
dobre zmęczonej naturze”, jak śpiewa w znanym przeboju Ryszard Rynkowski, trudno przewidzieć, trzeba
na to trochę czasu. Z kolei „oda do
młodości”, niestety, jak się okazało,
w litewskim wydaniu raczej się nie
sprawdziła. Chociaż generalnie obecny rząd (jeszcze nie zatwierdzony in
corpore) jest stosunkowo młody – liczy czterdziestkę z ogonkiem – to tak
naprawdę z „odmłodzeniem” swojej
ekipy socjaldemokraci ponieśli porażkę – sromotną (użyjmy tu tego starego słowa, bo pasuje jak ulał do kontekstu). Wpadka miała miejsce przy
wyborze ministra sprawiedliwości.
Przyznajmy – bardzo odpowiedzialnego resortu, sprawującego pieczę
nad elitarnymi, rzec można, przedstawicielami państwowego aparatu:
sędziami, notariuszami i in. Jak powiedział jeden z nestorów z tego środowiska, tak odpowiedzialne i solidne
gremium zasługuje na odpowiednio
kompetentnego ministra, z odpowied-
nim doświadczeniem i autorytetem.
Co, przyznajmy, trudno pogodzić z
młodością. Ale cóż, u nas jak moda
– to moda. A teraz akurat mamy na
topie „młodość”. No i na niej akurat poślizgnęli się socjaldemokraci.
Pierwszy kandydat na szefa resortu
sprawiedliwości został przez przedstawiciela rządzącej koalicji oskarżony o niezbyt jasne kontakty z przedstawicielem tzw. „niejednoznacznie
ocenianych ugrupowań” (delikatnie
mówiąc) i zrezygnował z kandydowania. Zaś drugi – ironia losu – był
karany za jazdę po pijanemu. I chociaż to zarówno premier jak i prezydent początkowo uznali za fakt, który
nie może stać na przeszkodzie kariery
młodego człowieka, byłego wiceministra sprawiedliwości, to jednak po
upowszechnieniu przez prasę całej
historii, jak to sprytny 28-latek próbował wymigać się od odpowiedzialności, jednak zmusiły decydentów o
poproszenie niedoszłego młodego
ministra, by zrezygnował z kandydowania. Skandal ze „sprytnym” partyjniakiem stał się kolejnym gwoździem
do trumny socjaldemokratów, wywołał poważne tarcia wewnątrz partii.
Chociaż przyznać należy, że do szukania „młodego ministra” zostali niejako zmuszeni przez premiera. Bo sami
proponowali jako drugiego kandyda-
ta wieloletniego członka sejmowego komitetu prawa i sprawiedliwości
Juliusa Sabatauskasa. Jednak premier uznał, że 58-letni kandydat jest
„za stary”. Czy po brzydkiej historii z
młodym panem Pagojusem (którego mimo wszystko nie może odżałować jego były szef Juozas Bernatonis) socjaldemokraci sprzeniewierzą
się „odzie do młodości” i jednak zaproponują bardziej doświadczonego
ministra sprawiedliwości? Chce się w
to wierzyć. Kolejna wpadka bowiem
mogłaby oznaczać całkowitą kompromitację partii, co jeszcze nie tak
dawno miała jakże trwałe pozycje na
litewskiej scenie politycznej.
2
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
I przyzwał raz jeszcze
Marszałek pamięcią…
HARCERZE ODDAJĄ HOŁD MARSZAŁKOWI PODCZAS MSZY ŚW.
Szkoda, wielka szkoda, że
w adwentowym dniu 5 grudnia 1867 roku w położonym na
Ziemi Święciańskiej Zułowie nie
znalazło się kronikarza na miarę
Galla Anonima bądź Wincentego Kadłubka, który by skrzętnie
opisał przyjście na świat w rodzinie Marii i Józefa Wincentego Piłsudskich czwartego z kolei dziecięcia, jakie dziesięć dni
później na chrzcie w kościele
w Powiewiórce otrzyma imiona Józef i Klemens. Żałować też
wypada, że milczą o tym takoż
rodzinne annały, nie przeczuwające zapewne o narodzinach
tego, który po 123 latach mrocznej porozbiorowej niewoli zapali nad Polską światło niepodległości.
Puszczać zatem wypada wodze wyobraźni, by przywołać
szczegóły. Zadając się domysłami, czy aby tego dnia w Zułowie
więcej było jesieni, czy zimy, dorysowywać płatki śnieżne, krążące być może w podmuchach
zamieci. Choć na ile piękna, na
tyle symboliczna przypowieść
podaje, rzekomo o wieczornej
porze radośnie rozświetlony
z tego powodu modrzewiowy
dwór Piłsudskich nawiedzili
żandarmi carscy. Postawieni na
nogi w obawie, czy aby ledwie
lat kilka po okrutnym stłumieniu powstańczego zrywu-1863
u choziaina pomieszczika nie
jest knuty kolejny spisek przeciwko Moskalom. Musieli jednak odejść jak niepyszni, przekonawszy się, że to światło
powodowane jest jedynie radością powiększenia się rodziny.
Cóż, nie mieli – widać – intuicji
biblijnego Heroda…
W roku bieżącym AD 2016,
w 149. rocznicę urodzin póź-
niejszego Marszałka, Zułów, podobnie jak całą Wileńszczyznę,
nawiedziła zima: z kilkucentymetrową warstwą białego puchu
i kilkoma stopniami mrozu, powodując mało przyjemny ziąb,
wynikły z ostatnich huśtawek
temperatur. Te pogodowe psikusy bynajmniej nie stanęły jednak na przeszkodzie, by po raz
kolejny na apel Związku Polaków na Litwie nawiedzić miejsce, gdzie stała kołyska małego
Ziuka, strzeżone teraz przez zasadzony w roku 1937 coraz bardziej mocarny dąb. A cieszy, że
apel ten znalazł naprawdę roz-
legły odzew, gdyż uroczystość w
niedzielny 4 grudnia, w wigilię
przyjścia na świat późniejszego
głównego twórcy niepodległości
Rzeczypospolitej w listopadzie
1918 roku, zgromadziła ponad
półtorej setki osób.
Rodaków, przybyłych z Wilna oraz okalających je rejonów
(wliczając nawet ten jezioroski),
uzupełniali ci z Macierzy, którym przewodzili: kierownik wydziału konsularnego Ambasady
RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski, attache obrony Polski
na Litwie pułkownik Mirosław
Wójcik oraz kierująca Stowarzy-
ZOSTAŁY WYŚWIĘCONE KOLEJNE STELE W ALEI PAMIĘCI NARODOWEJ
szeniem „Rodzina Ponarska”
Maria Wieloch. A wszyscy tworzyli wymowny splot pokoleń,
gdyż obok starszych wiekiem w
składzie „desantu” znalazła się
też młodzież szkolna i harcerska
oraz pięciu żołnierzy w mundurach obecnego Wojska Polskiego, którzy na nieodległym poligonie w Podbrodziu brali udział
w międzynarodowych ćwiczeniach wojskowych pod kryptonimem „Iron Sword”.
Nim droga powiodła do samego Zułowa, zarządzono postój w Powiewiórce, gdzie w kościółku, pamiętającym chrzest
dziecięcia-Piłsudskiego, przez
duszpasterzującego w Podbrodziu ks. wikarego Daniela Narkuna celebrowana była w jego
intencji Msza św. Liczna frekwencja wraz z harcerskim
pocztem sztandarowym nadały
nabożeństwu szczególnie podniosłą oprawę.
Uroczystości w miejscu
przyjścia na świat Marszałka
rozpoczęto natomiast od poświęcenia przez wymienionego
powyżej kapłana czterech stel,
ustawionych w roku bieżącym
w Alei Pamięci Narodowej dla
uczczenia 1050. rocznicy chrztu
Polski, rotmistrza Witolda Pileckiego oraz twórców zrębów
odrodzonej Rzeczypospolitej,
mężów stanu – Romana Stani-
sława Dmowskiego i Ignacego
Paderewskiego. Mniej wtajemniczonym wypada w tym miejscu wyjaśnić, że odkąd w roku
2005 Związek Polaków na Litwie podjął się wielce ambitnej
misji – przywrócenia godnej
pamięci miejscu urodzin Marszałka, jest tu zakładana Aleja
Pamięci Narodowej w postaci
ustawianych sukcesywnie stel
i sadzonych przy nich dąbków
(liczba takowych sięga dotąd po
26), mających czcić osobistości i
wydarzenia, które zaważyły na
dziejach Państwa Polskiego.
Po tym, gdy zgromadzeni
przeszli przed granitową bryłę,
pomyślaną dla upamiętnienia
tego, kto „dał Polsce wolność,
granice, moc i szacunek”, zostali
powitani przez prezesa Związku Polaków na Litwie, posła na
Sejm RL Michała Mackiewicza.
Zabierając głos, akcentował on
potrzebę pamięci o tym miejscu, przez co, zważywszy przypadającą w roku przyszłym mocno okrągłą, gdyż 150. rocznicę
urodzin Marszałka, przypisany
Wileńszczyźnie Zułów nabiera wymowy szczególnej. Zaraz
po tym nastąpiło uroczyste złożenie kwiatów i wieńców oraz
zapalenie zniczy, a na przekór
przenikliwemu zimnu wiązankę
pieśni legionowych i patriotycznych zaprezentował 20-osobo-
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
3
Z „Oficerem” na podbój
Warszawy
OGNISKO OGRZAŁO WSZYSTKICH W TEN MROŹNY DZIEŃ
wy chór „Wilenki” – uczniowskiego zespołu, zakotwiczonego
w Wileńskiej Szkole Średniej
im. Władysława Syrokomli.
Również po trosze na rozgrzewkę na zgromadzonych czekała wprost z kotła grochówka,
kiełbaski z kaszą oraz herbata.
Bardziej zziębnięci wybrali dla
konsumpcji pobliże buchającego
wesołym płomieniem ogniska.
A – myślę – każdy z obecnych
czuł się też posilony strawą duchową, co jakże trafnie ujął ka-
zji Dnia Niepodległości Polski
przy grobie Matki i Serca Syna
na wileńskiej Rossie.
Jakże symbolicznym „gospodarzem” relacjonowanej „gościny
u Marszałka” był okolony biało-czerwonym płotkiem wspomniany dąb. Owszem, o tej porze bezlistny i jakby bez życia. Choć tak
naprawdę wielce przecież czujny,
by ponownie wybuchnąć zielenią
z nastaniem wiosny. Niezwykłej
w swej istocie, gdyż w roku znaczącym 150. rocznicę urodzin
SŁUCHAJĄC SŁÓW O WIELKIM POLAKU
pitan Damian Ćwierkiewicz –
dowódca 10. kampanii piechoty
zmotoryzowanej z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, który wraz z czterema
podwładnymi – uczestnikami
międzynarodowych ćwiczeń na
poligonie w Podbrodziu – zawitał do Zułowa. Na ponowną
„lekcję żywej historii jakże mocno zrośniętą z patriotyzmem”.
Ta poprzednia, takoż związana
z imieniem Marszałka – jak wyznał – miała miejsce podczas tegorocznych uroczystości z oka-
Józefa Piłsudskiego. Zdolną (w
co trudno wątpić) wyzwolić niejedną inicjatywę w przywołaniu
jego wiekopomnych czynów dla
Polski. Która to Polska z kolei –
chciałoby się wierzyć – wspomni
wreszcie, że na kresowej mapie
byłej Rzeczypospolitej jest unikatowe miejsce Zułowem zwane
i zechce jakoś namacalnie wesprzeć heroiczne wysiłki Związku
Polaków na Litwie w jego ocalaniu
dla potomnych.
Henryk Mażul
DWAJ „OFICEROWIE” NA WARSZAWSKIM BRUKU
Polskie Studio Teatralne w
Wilnie pod kierownictwem Lilii Kiejzik w pierwszych dniach
grudnia wyruszyło do Warszawy, by tu, na Scenie Kameralnej (została założona w 2009
roku) Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana (dyrektor Andrzej Seweryn) zaprezentować
monodram „Zapiski oficera
Armii Czerwonej” wg powieści
Sergiusza Piaseckiego w reżyserii Sławomira Gaudyna. Rolę
sowieckiego oficera Zubowa
zagrał w nim Edward Kiejzik.
Przypomnieć wypada, że sztuka
ta, której premiera odbyła się w
75. rocznicę zdradzieckiej napaści Związku Sowieckiego na Polskę, doczekała się uznania widzów i była wielokrotnie grana
zarówno na scenach Wileńszczyzny, jak też w Polsce oraz w
Londynie.
Zaproszenie do zagrania monodramatu na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana stało się pokłosiem
spotkania i pracy z aktorami
tej sceny podczas wakacyjnych
warsztatów. Studio zawdzięcza
je, jak i obecny wyjazd ze spektaklem, Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Właśnie
latem br. trzej aktorzy Studia
Witold Rudzianiec, Marek Kubiak i Edward Kiejzik wraz z
kierownik i reżyser Lilią Kiejzik mieli możność pracować
nad Mrożkiem wraz z Piotrem
Cyrwusem. W wyniku nie tylko
została zapoczątkowana praca
nad kolejną sztuką Mrożka, ale
też Piotr Cyrwus został zaproszony przez Studio do wzięcia
udziału w III Festiwalu „MONOWschód”. Zawitał więc w listopadzie do Wilna z monodramatem… „Zapiski oficera Armii
Czerwonej”, który wystawił w
Macierzy w latach 80.
Jak zaznaczył znany aktor,
zagranie tej sztuki na legendarnej scenie Teatru na Pohulance
było dla niego spełnieniem, o
którym nawet nie marzył. Wileński widz z kolei mógł porównać dwie nieco odmienne prezentacje tego monodramatu.
Takąż możliwość miała też warszawska publiczność 2 grudnia,
kiedy Polskie Studio Teatralne
w Wilnie zawitało do Teatru
Polskiego i w ramach „Gości w
Polskim” zaprezentowało „Zapiski oficera”. Dla Studia było
to wielkie wydarzenie, bowiem
gra na tak prestiżowej scenie jest
wielkim wyzwaniem.
Prezentacja w stolicy Polski
stworzyła możność spotkania
z przyjaciółmi i sympatykami
zespołu, którzy go znają i cenią oraz byłymi aktorami Studia, których los zakotwiczył w
Warszawie.
Pobyt w Warszawie stał się
również kolejną okazją do kontaktu z aktorami Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie.
Lwowiacy wystąpili na Scenie
Kameralnej kolejnego wieczoru z monodramem „Z domu
niewoli” w reżyserii Zbigniewa
Chrzanowskiego i w wykonaniu
Elżbiety Lewak. Miło jest przy-
pomnieć, że monodram ten –
według wspomnień pisarki Beaty Obertyńskiej (więźniarki
sowieckich łagrów, a później żołnierza Armii gen. Andersa) miał
swoją prapremierę na I Festiwalu „MONOWschód” w Wilnie
na jesieni 2012 roku.
Podczas pobytu w Warszawie aktorzy Studia wraz z kierownik mieli spotkania zarówno
z Piotrem Cyrwusem jak i, rzec
można, „starym” przyjacielem
Stanisławem Górką (w listopadzie na III Festiwalu „MONOWschód” widz wileński miał
go możność oglądać i podziwiać
w sztuce „Colas Breugnon”) –
aktorem teatralnym i filmowym,
pedagogiem Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza – podczas których zostały
omówione plany dalszej twórczej współpracy w nadchodzącym – 2017 roku.
A już 28 grudnia, jak poinformowała kierownik Studia Lilia Kiejzik, zespół zaprezentuje
kolejną bajkę dla dzieci (o których zawsze pamięta) „Nowe
szaty króla” według bajki H. Ch.
Andersena w Rudominie, zaś 29
– zagra sztukę na scenie Domu
Polskiego w Wilnie podczas tradycyjnej choinki, jaką organizuje dla dzieci Wileński Oddział
Miejski Związku Polaków na Litwie. Bez wątpienia nową bajkę
będą miały okazję zobaczyć również dzieci z innych miejscowości na Wileńszczyźnie.
Janina Lisiewicz
4
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
Wieczorek poetycko-muzyczny
Przeplatane strofami poezji o jesieni, o przemijaniu, o
miłości i przyjaźni „wirowały”
walce, swym tanecznym krokiem leciutko, niczym zwiewne mgiełki, unosząc naszą
wyobraźnię hen, gdzieś daleko … Szczególnie nastrojowo
brzmiały w wykonaniu naszej
solistki Aliny Naruszewicz.
„Landwarowianki” natomiast wykonały nastrojową piosenkę „Jesień sny ma zielone”,
stare polskie tanga: „Przy kominku” i „Chryzantemy złociste” oraz „Walc Barbary” z filmu
„Noce i dnie”.
Poetycko-muzyczny wieczór, zorganizowany z inicjatywy „Landwarowianek”
przy czynnej pomocy Landwarowskiego Pałacu Kultury,
zakończyliśmy wspólnym poczęstunkiem wraz z widzami.
Przy herbatce snuliśmy plany
na następne spotkania, które z
pewnością będą tak samo miłe
i nastrojowe… Gospodarze są
wdzięczni wszystkim uczestnikom imprezy za udział i
przyjacielską atmosferę.
Walentyna Trusewicz,
kierownik artystyczny
zespołu „Landwarowianki”
RODZINNE ZDJĘCIE UCZESTNIKÓW IMPREZY
23 listopada w sali Domu
Parafialnego w Landwarowie
odbyła się muzyczna impreza –
spotkanie pod romantyczną nazwą: „Jesienny wieczór w wirze
walca, romansu i tanga”.
Na scenie stała ławeczka osypana jesiennymi liśćmi, a na niej
cylinder, rękawiczki, szalik – rekwizyty, które miały przypominać piękne chwile z dawnych
lat, gdy to prawdziwi panowie
w wykwintnych smokingach i
nakryciach głowy śpiewali swym
szlachetnym wybrankom serca
romanse i tanga o miłości żarliwej i tkliwej, o tej jedynej, prawdziwej!..
Gospodarze imprezy, zespół
wokalny „Landwarowianki”,
na ten wieczór zaprosili gości z
Mariampola, Starych Trok oraz
przyjaciół z Landwarowa.
Romantycznie i nastrojowo brzmiały walce, romanse i
tanga w wykonaniu zespołów:
„Harmonia” pod kierownictwem Luby Nazarenko, „Stare
Troki”(kierownik Lilia Kieras),
naszych koleżanek z Landwarowa – wokalistek kapeli „Rendez-Vous” pod kierownictwem
Bożeny Bielak i, oczywiście,
„Landwarowianek” (kierownik Walentyna Trusewicz).
Piosenki i wiersze dopełnione były dźwiękami jakże tkliwie
brzmiącej gitary klasycznej, na
której grała Milena Sinkiewicz,
uczennica 11 klasy Gimnazjum
im. Henryka Sienkiewicza w
Landwarowie.
NA GITARZE GRA MILENA SINKIEWICZ
Akcja adwentowa „Łączy nas dobroć”
ODWIEDZINY U POTRZEBUJĄCYCH OTUCHY...
Jak co roku podczas adwentu
wędziagolanie – ochotnicy częściej niż w innym okresie zasta-
nawiają się i myślą o ludziach,
którzy są obok – doznających fizycznych i duchowych cierpień.
W parafii wędziagolskiej
nie brak jest ludzi samotnych,
w starszym wieku, jak też pod-
Jubileusz w gronie rodaków
W ostatnią niedzielę listopada, wkraczając w okres adwentu,
tradycyjnie po polskiej Mszy św.
w pokarmelickim kościele pw.
św. Krzyża liczne grono rodaków zebrało się w siedzibie Kowieńskiego Oddziału ZPL. Oka-
zją do gremialnego spotkania
był jubileusz – 60-lecie urodzin
pani Ireny Rynkiewicz. Oczywiście były serdeczne życzenia
dla Jubilatki, odśpiewanie tradycyjnych „Stu lat” i upominki.
Cieszyło nas to niezmiernie, że
mogliśmy znów być razem, w
swoim gronie – kowieńskich Polaków. Przy urodzinowym, suto
zastawionym stole brzmiały piosenki, brzmiała nasza, kowieńska polszczyzna.
W tę niedzielę świętowali-
legających różnym uzależnieniom. Ochotnicy, znając ludzi,
którzy żyją bez elektryczności,
bez opału, bez jedzenia, starają się im rozjaśnić czas adwentu. Często za własne pieniądze
kupują im artykuły spożywcze,
pomagają uporządkować byt,
znajdują czas na to, by porozmawiać z nimi w ojczystym języku
polskim. Dobrze jest wspólnie
przypomnieć ich rodziców, którzy już odeszli, przyjaciół, młodość, pracę w kołchozie. Takie
rozmowy i wspomnienia bardzo
cieszą samotnych ludzi.
Przykro jest, że rzadko kto
z nimi obcuje. Wielu uważa ich
za straconych ludzi. W okresie adwentu szczególnie warto
przypomnieć słowa Chrystusa:
„Jacy byśmy nie byli, wszyscy jesteśmy dziećmi Ojca Niebieskiego”. Bardzo ważna jest też przestroga św. Jana Pawła II: „Nie
śmy też andrzejki. Staramy się
nie zapominać i kontynuować
tradycje, które odziedziczyliśmy
po naszych dziadkach i rodzicach. Treściwie i jakże miło spędzony czas podtrzymuje nas na
duchu i zobowiązuje do pielęgnowania swojej wspólnoty, pieczołowitego dbania o to, co nas,
kowieńczyków łączy. Jeszcze
dajcie się wyobcować, bo inaczej
wszyscy zginiecie”. Przeżywamy
czas czynnej miłości: wędziagolanie – ochotnicy kontynuują
swoją adwentową misję w akcji
„Łączy nas dobroć”. Dlaczego
tylko ochotnicy?
Ryszard Jankowski
prezes Wędziagolskiego
Oddziału ZPL
raz, na łamach gazety, chcielibyśmy złożyć jubilatce najserdeczniejsze życzenia: by dopisywało
jej krzepkie zdrowie i trwało rodzinne szczęście.
Franciszka Abramowicz,
prezes Kowieńskiego
Oddziału ZPL
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
Replika
Głupota czy perfidia?
Od kilku lat, a jak sobie dobrze przypomnieć, to od ćwierć
wieku niepodległej państwowości Litwy, słyszymy nawoływania zarówno kierownictwa kraju jak i przedstawicieli
elit politycznych i intelektualnych o dbanie o prestiż zarówno „trzech władz”, jak też posłów, ministrów…
Trudno się nie zgodzić, że
jest to bardzo ważne dla prawidłowych relacji na linii –
WYBIORĘ
JEDNAK TRZECIĄ
ODPOWIEDŹ:
ROBIENIE
LUDZI
W KONIA.
JAK DŁUGO
TO SIĘ DA?
obywatel – władza, jak i ogólnej atmosfery w kraju oraz jego
wizerunku na arenie międzynarodowej. Ale co począć, gdy
ta władza, jak i jej przedstawiciele – w tym ci ze świecznika –
na gwałt się starają swój własny
wizerunek popsuć.
Ostatnio, wbrew zapowiedziom nowej władzy i wielkiemu oczekiwaniu społeczeństwa
(co wykazały wyniki wyborów
do Sejmu RL), że wreszcie
mają nastąpić zmiany, mieliśmy znów szereg absurdalnych
przykładów… ano właśnie, czego? Głupoty czy perfidii?
Jako że tradycyjnie liczymy
do trzech razy, więc i tu spróbujmy rozważyć trzy przykłady.
Zacznijmy od pewnych siebie, choć będących w dość poważnych opałach liberałów.
Otóż wezwany na świadka w
sprawie afery prawdopodobnego przyjęcia łapówki przez by-
łego szefa tego ugrupowania,
obecny poseł na Sejm i wiceprzewodniczący Litewskiego
Związku Liberałów (Polakom
znany doskonale jako minister, który metodą buldożera
wprowadzał założenia Ustawy o oświacie z roku 2011, w
tym m. in. dotyczące ujednolicenia egzaminu maturalnego
z języka litewskiego) Gintaras Steponavičius nie potrafił się połapać, czy występuje
w roli zwykłego świadka, czy
też tzw. „świadka specjalnego”
(ten status obliguje do podpisania odpowiedniego pisma).
Czy pan Steponavičius podczas składania podpisu był w
jakimś „szczególnym” stanie,
czy jest mało piśmienny (a był
przecież ministrem oświaty),
że nie rozumiał swoich czynności. I tylko po zaakcentowaniu tego faktu przez prokuratora i odpowiednim naświetleniu
sprawy przez dziennikarzy, pan
Gintaras „przejrzał” i „zrozumiał”, że był przesłuchiwany
w roli „świadka specjalnego”.
Po czym zawiesił swoje członkostwo w partii. Co to: głupota czy perfidia – a nuż się inni
nie połapią?
Fakt drugi – sławetna ustawa o pomocniczym zapłodnieniu. Przyjęta przez poprzedni
Sejm, zawetowana przez panią prezydent, poprawiona…
i znów znalazła się na wokandzie nowego parlamentu. Lider
nowej rządzącej koalicji postanowił zaproponować kolejne
poprawki. Wywołało to falę
protestów. Niby się wycofał. W
Sejmie odbyło się głosowanie
nad dalszym losem Ustawy i…
wyszło na to, że w rzeczy samej
większość posłów nie może się
połapać, jaki wariant Ustawy
będzie dalej rozpatrywany, jakie
poprawki zostały wniesione, a
jakie nie… A ich autor w telewizji twierdzi, że w dowolnej
chwili mogą być wniesione lub
usunięte… W wyniku – znów
powstaje to samo pytanie.
5
No i przypadek trzeci: we
wtorek premier przedstawił w
Sejmie program rządu. W większości opozycja, ale nie tylko,
uznała go za szczególnie rozbudowany (ponad 130 stron),
rozmyty, deklaratywny. Posłanka znana z ciętego języka i kategorycznych ocen określiła
go wręcz jako „intelektualny
farsz”. Z kolei premier, broniąc
„swego dzieła” stwierdził, że takie wrażenie może powstać po
wyrywkowym lub pobieżnym
przeczytaniu programu. Jak zaznaczył, osobiście przeczytał go
wiele razy, dla innych radzi to
zrobić przynajmniej trzykrotnie i wówczas… ujrzą spójność
całości. Czy to nie jest aluzją
do (nazwijmy delikatnie) braku analitycznego, logicznego
myślenia?
Na postawione w tytule pytanie: głupota czy perfidia? wybiorę jednak trzecią odpowiedź:
robienie ludzi w konia. Jak długo to się da?
Janina Lisiewicz
Z okazji Pięknego Jubileuszu
Szanownej Pani Marii MAKIEWICZ
najserdeczniejsze życzenia: dobrego
zdrowia na długie lata, miłości i szacunku od bliskich i aby podejmowany trud
był źródłem satysfakcji i społecznego uznania oraz stałej opieki Bożej
składają słuchacze i członkowie koła ZPL Akademii Trzeciego Wieku w Wilnie
Z okazji Pięknego Jubileuszu Szanownemu Panu Janowi KRATKOWSKIEMU najserdeczniejsze życzenia: trwałego
zdrowia na długie lata, szczęścia i radości
na co dzień, aktywności w pracy społecznej,
poczucia satysfakcji z własnych dokonań oraz
stałej opieki Bożej
składają słuchacze Akademii Trzeciego Wieku w
Wilnie
Z okazji Jubileuszu 70-lecia Urodzin
Janinie ŽIDELIENĖ wiązankę najserdeczniejszych życzeń
składają członkowie Oddziału ZPL
„Lauda”, Stowarzyszenia Polaków Kiejdan oraz zespołu „Issa”
BEZPŁATNE OGŁOSZENIA
Redakcja „Naszej Gazety” informuje, że wszyscy członkowie Związku Polaków na Litwie osobiście, a także koła
i oddziały Związku mogą nieodpłatnie na łamach gazety
zamieszczać pozdrowienia, ogłoszenia, kondolencje, bądź
inne informacje. Życzenia czy wyrazy współczucia członkom
Związku bez opłaty mogą też dedykować inne urzędy, organizacje bądź osoby prywatne. Nadsyłać je należy na adres e-mailowy: [email protected] lub faks 233 10 56.
6
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
fot. Jan Bułhak
Zarys dziejów Nowej Wilejki
NOWA WILEJKA W OBIEKTYWIE JANA BUŁHAKA
Duże ożywienie w starostwie rakanciskiem wywołuje
praca eksperymentalna, rozpoczęta dnia 15 maja 1858 r.
na przestrzeni 18 wiorst w
okolicach Wilna w związku
z budową kolei żelaznej Warszawa-Petersburg, którą buduje Towarzystwo Rosyjskich
Żelaznych Kolei.
Praca intensywna wrzała
przez rok 1859 i 1860 nawet
i w zimie. Ruch na zbudowanych już odcinkach odbywał
się tylko dla przyśpieszenia i
ułatwienia pracy. 1)
Tor kolejowy, wychodząc
z Wilna przez dzielnicę ze
strony południowej, przebywał wzgórza, z prawej strony
mijał góry Pacowskie i Zamkówkę, przebiegał rzeką Wilenką, przecinał pola sadelskie i wierzbiańskie i pędził
na północny wschód do Bezdan, gdzie zbudowano stację
tej nazwy.
Pierwszy pociąg z Dyneburga do Wilna przybył dnia
4 września 1860 r. Ostatecznie kolej została otwarta z
Wilna do Petesburga i Kowna 15 marca 1862 r., z Wilna
do Bezdan przestrzeń wynosiła 22 wiorsty.
Budowie kolei przypatrywali się mieszkańcy starostwa rakanciskiego, zwłaszcza Sadel, które dzieliły się w
tym czasie na Górne i Dolne.
Pańszczyznę włościanie
sadelscy odrabiali w Wierzbach. W Sadelach Górnych
w r. 1798 były trzy rodziny
Dunowskich. Ojciec tych rodzin, według tradycji opowiadanej, przybył z Szawel;
uciekł stamtąd, ponieważ
miał złego pana. Dwór w
Wierzbach, stanowiących
część dóbr rakanciskich, był
mały; dzierżawił go niejaki
Podgórski – Polak.
Gdy nadzielano ziemię
z Wierzb, komornik powiedział: „Bierzcie, Dunowscy,
po 1/2 włóki a to wam prawosławnych dadzą”. Wzięli na trzy rodziny po włóce,
razem 3 włóki; więcej nie
brali, bo się bali podatków
wielkich. Dwór został z 5
włókami. Podradczyk Zubrycki z Wilna, jak opowiada Adam Dunowski, znał dobrze kniazia gubernatora.
Kniaź mu radził: „Przyjmij prawosławie, a ziemia będzie twoja”. Zubrycki przeszedł na prawosławie. Kniaź
polecił mu zebrać więcej starowierów z Wilna. Zajęli
dwór i rozbudowali Wierzby Ruskie. Najlepszą część
wziął Zubrycki.
Czasy
pańszczyźniane były ciężkie. Bieda była.
Włościanie nosili ubranie płócienne. Na wierzch
wkładali kożuch z dwóch
owczyn, związanych łapkami. Chleb jedli z miękiną,
mąki nie przesiewali, bo się
bali, że nie wystarczy. Siany chleb jedli dwa razy do
roku: na Boże Narodzenie i
na Wielkanoc. Gdy już siedzieli na własnej ziemi, długo nie mogli przyzwyczaić
się do przesiewania mąki, lękali się złych czasów.
Kiedy przez grunty sadelskie przeprowadzano kolej żelazną do Petersburga,
włościanie mieli nadzieję, że
będą mieli zarobek. Niestety,
próżno się łudzili. Przedsiębiorca sprowadził robotników-burłaków z głębi Rosji.
Włościanki z Sadel posyłały swych synów z pęczkami
buraków, marchwi i innych
warzyw, wzamian chłopcy
otrzymywali do wiader kaszy już ugotowanej i chleba.
Tor kolejowy doprowadzono do Bezdan i tam zbudowano stację. Pierwsze pociągi jechały bezpośrednio z
Wilna do Bezdan bez postojów w drodze.
Tymczasem nadciągnęła zawierucha. Naród polski,
dość mając niewoli, chwycił
za oręż. W Królestwie dnia
22 stycznia 1863 r. wybuchło
powstanie. Wieść o tym już
nazajutrz przywożą podróżni do Wilna, gdzie się zaczęły organizować władze
powstańcze. Wydział, zarządzający prowincjami Litwy,
wydał odezwę, wzywającą
mieszkańców do powstania.
Duchowieństwo i szlachta
ziemi wileńskiej opowiedziały się za sprawą narodową.
Ludność wiejska na terenie
starostwa rakanciskiego odniosła się do tego obojętnie.
Staruszek Adam Dunowski
opowiada, że przez Sadele
przechodziły partie powstańców, nie czyniąc włościanom w ich dobytku żadnej
krzywdy. Być może był to oddział Gustawa Czechowicza
/Ostoi/, który przedzierając
się ze święciańskiego w augustowskie, w dniu 28 sierpnia 1863 r. stoczył walkę z
nieprzyjacielem pod Ławaryszkami.
Według opowiadań Marcina Łuczyńskiego, ur. dn.
4 listopada 1839 r., zamieszkałego w zaścianku Narbuciszki gm. mickuńskiej, w
lasach ławaryskich miał też
zebraną partię Bronisław
Minejko, właściciel Dubnik
i Osinówki. Ze swych majętności dostarczał żywności i ubrania. Jakoby w dniu
17 lutego 1863 r. zjawił się
oddział powstańców pod Rakanciszkami, gdzie się natknął na wojsko rosyjskie,
zręcznie jdnak stamtąd się
wycofał.
Srożył się gen.-gubernator Murawiew; okrutnymi
środkami tłumił powstanie,
a jednak przetrwało ono do
roku 1865.
Kilka lat później, mianowicie w r. 1870, przedsiębiorca von Meck rozpoczął
budowę kolei libawo-romeńskiej jednotorowej, którą wykończono w r. 1875. Wówczas to zbudowano stację
nad rzeką Wilenką, na dawnym gościńcu, prowadzącym
z Połocka do Wilna, do którego ze strony zachodniej dotykały grunty włościan rakanciskich, siedzących nad
rzeką, naprzeciw góry Zamkówki.
Władze rosyjskie nazwały stację „Wilejskaja”, wyprowadzając nazwę od rzeki, która dawniej nazywała
się Wilna, potem Wilenka
albo Wilejka; końcówkę dodano do nazwy stacji właściwą przymiotnikom rosyjskim. Okoliczni mieszkańcy
nazywali jednak tę stację w
języku ojczystym „Wilejka”.
Noworozbudowana stacja
stała się ważnym punktem,
łączącym północną Rosję i
Prusy z żyzną Ukrainą, przemysłowy zachód ze wschodem.
Niedługo po zbudowaniu
stacji, bo już w r. 1878, została założona nad rzeką Wilenką obok przejazdu przez
tor kolejowy fabryka gwoździ
drutowych. Właścicielem jej
byli Wyszwiański i Szereszewski. W r.1880 zaczęli oni
produkować hufnale do podków. Na rozbudowę fabryki
zaciągnęli pożyczkę w Lubece. Firma „L.Possehl i Co”
stała się wierzycielem Wyszwiańskiego i Szereszewskiego. Ponieważ dłużnicy
zbankrutowali i nie mogli
uścić się z długu zaciągniętego, w r. 1882 fabryka hufnali przeszła w ręce spadkobiercy firmy lubeckiej Emila
Possehl’a, późniejszego senatora wolnego miasta Lubeki.
Emil Possehl na stanowisko dyrektora nabytej fabryki w Wilejce przysłał swego
plenipotenta Augusta Scheela, który po rozejrzeniu się
w miejscowych stosunkach
sprowadził 60 majstrów-specjalistów ze Styrii, kilka z Tyrolu i obok produkcji
hufnali rozpoczął produkcję kos, na które popyt był
wielki. Fabryka mogła się
rozwijać, gdyż była jedyna
nie tylko na terenie byłego
W. K. L., lecz w całym Imperium Rosyjskim. Korespondencję administracja
fabryczna do r. 1885 odbierała w Wilnie, dokąd codziennie udawał się posłaniec. Trudności te pobudziły
zarząd fabryki do czynienia
starań, aby władze pocztowe utworzyły agencję pocztową w Wilejce, przytym firma
„L.Possehl i Co” zobowiązała się opłacać lokal, światło i dostarczać opału, tylko
pensję urzędnikowi wypłacały władze pocztowe. Tak
było do r. 1890, kiedy na stacji w Wilejce powstał urząd
pocztowy.
Fabrykę zaś gwoździ drutowych, poruszaną siłą wody
i pary, prowadził w Kojranach-dworze nowy dziedzic
Józef hr. Tyszkiewicz, który
nabył je w r. 1870 za długi
od Łopacińskich.
Robotnicy, pracujący w
fabryce Possehl’a, budowali małe domki drewniane
dla swych rodzin na gruntach rakanciskich. We wsi
Rakanciszki nad Wilenką,
gdzie dziś ul.Wileńska, stanowiąca część gościńca Połockiego, siedziały rodziny
włościańskie Makowskich,
Szczęsnych i Urbanowiczów;
pańszczyznę odrabiali oni we
dworze rakanciskim.
Wzdłuż gościńca Połockiego na terenie starostwa
rakanciskiego było w tym
czasie osiem karczem, które
od hr. Pusłowskiego dzierżawił Falkowski.
Do niedawna stały jeszcze
trzy karczmy; jedna z nich
tam, gdzie zbudowano cerkiew prawosławną, druga w
tak zw. Wodopoju /dziś szkoła/ (Dom Noclegowy dla bezdomnych – przyp. red.), trzecia w Laskówce.
Gdy włościanom rakanciskim nadzielano grunty,
dano również nad rzeką Wilenką, na wschód od stacji,
gdzie było wspólne pastwisko włościan rakanciskich
i sadelskich obok gościńca
Połockiego, trzem Polakom,
żołnierzom Mikołajewskim,
po jednej dziesięcinie, płacono im pensji 3 ruble miesięcznie.
Taki stan rzeczy trwał do
r. 1882, w którym to upłynął
termin umowy dzierżawnej,
zawartej międy Izbą Skarbową w Wilnie a spadkobiercami hr. Pusłowskiego.
W dniu 22 listopada 1882 r.
skarb przejął od Pusłowskich majątek Rakanciszki, którego obszar wynosił
w owej chwili 1421,40 dziesięcin. Pusłowscy pozostali
przy Kuczkuryszkach, które przeszły na ich własność.
Fabrykę papieru w r. 1890
oddali w dzierżawę przedsiębiorcom Żydom z Wilna
Izydorowi Szabadowi, Lipcowi i Papirnie.
Ci, chcąc zwiększyć produkcję papieru, sprowadzili nowe maszyny, dobudowali nowe pomieszczenia
fabryczne, wprowadzili też
nowe zdobycze i udoskonalenia techniczne. Ponadto dla
zwiększenia produkcji wprowadzili drugą zmianę robotników; fabryka była czynna
przez całą dobę; robotnicy pracowali po 12 godzin.
Wynik takiej pracy był pomyślny i produkcja papieru
znacznie się zwiększyła.
Z obszaru starostwa Wileńsko-Kowieński Zarząd
Dóbr Państwowych wydzielił nadziały duchowieństwu
prawosławnemu, osadnikom rosyjskim, włościanom
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
i straży leśnej oraz 37 pozycji dochodowych.
Pozostały folwark państwowy Rakanciski oddał
Zarząd Dóbr Państwowych w
dzierżawę do dnia 23kwietnia 1898 r. mieszczaninowi
Kałasznikowowi za 842 rb.
rocznie. Folwark ten, położony w odległości 9 wiorst od
Wilna po torze kolejowym i
½ wiorsty od stacji Wilejka,
miał ogółem gruntu 131,13
dziesięcin w jednym obrębie, z czego 22,48 dzies. łąk,
12,33 dzies. pastwisk i 4,92
dzies. nieużytków.
W roku 1898 gubernator
wileński Czepielewski przeznaczył ten folwark pod budowę wileńskiego szpitala
okręgowego dla umysłowo
chorych.
Wcześniej o kilka lat od
dwóch żołnierzy mikołajewskich, m. in. od Silwońskiego, kupił grunt Alojzy Mozer,
Szwajcar, b. źle mówiący po
rosyjsku, naczelnik świeżo
powstałej parowozowni przy
stacji Wilejka; popierał go
minister kniaź Chiłkow. Pozostałą żołnierską dziesięcinę nad rzeką Wilenką rozkupili inni przybysze, m. in.
kolejarz Niemiec Lange.
Wkrótce Wilejka stała się
węzłową stacją, skąd droga była otwarta na wschód,
przedstawiający dla ziem zaboru rosyjskiego doskonały
rynek zbytu.
Ludzi przybywało coraz
to więcej. Koło stacji i parowozowni szybko rosły domki
na gruntach włościańskich,
nadzielonych ukazem carskim. Najprzód powstały
budynki przy gościńcu Połockim.
Alojzy Mozer miał kilku
synów, z tych dwaj: Karol i
Arnold przebywali w Wilejce. Karol wykazywał uzdolnienie techniczne, którego nie mógł rozwijać w
Wilnie. Wysyła więc ojciec
zdolnego syna do Szwajcarii, gdzie ten pracuje w fabryce haftu; tam też żeni
się z córką przemysłowca
tej branży. Poznawszy arkana przemysłu hafciarskiego, wraca ze Szwajcarii do
Wilejki i wspólnie z ojcem
w r. 1893 zakłada fabrykę
haftu pod firmą „Mozer i
Synowie”.
Na nabytej od „sołdatów”
Mikołajewskich posesji Alojzy Mozer zakłada fundamenty na razie drewnianego
domu, w którym umieszcza
ręczne warsztaty koronkarskie. Pierwszą robotę w tym
domu wykonał Konstanty
Szafranowicz, urodzony w
r. 1851, zmarł w r. 1935;
przybył on do Wilejki w r.
1876.
Murarz ten zbudował sobie domy na gruntach włościańskich koło stacji od stro-
ny północnej /dziś własność
Jachimowskiego/, gdzie w
kierunku Sadel na przestrzeni kilometrowej wzdłuż toru
stały tylko dwa domy: Szulakowskiego i Rykowskiego, krewnych Dunowskich.
Dopiero, gdy Szafranowicz
wykopał studnię, zaczęły się
wznosić budynki i na północ
od stacji.
Fabryka haftu tymczasem rozwijała się pomyślnie. Alojzy Mozer dobudował budynek po budynku,
wciąż drewniane. Wreszcie
dokupił gruntu od Urbanowiczów i w r. 1902 wzniósł
gmach murowany.
Po śmierci Alojzego Mozera w r. 1903 synowie jego
rozwijali zakłady. Już tysiączna rzesza robotników znajdowała tu pracę.
Nastąpił podział spadku
po Alojzym Mozerze. Młodszy syn Arnold został na starym miejscu; starszy Karol
w r. 1908 zbudował fabrykę
w pobliżu Wilejki, w Wierzbach Polskich.
Równocześnie rozwijały
się i inne fabryki: papieru
w Kuczkuryszkach i Boguckiego przy gościńcu Połockim, powstały też tartaki.
Ważna zmiana zaszła w fabryce Possehla. W roku 1901
produkcję hufnali przeniesiono do Petersburga, gdzie
się utworzyła centrala firmy
„Zakłady Possehl’a – Towarzystwo Akcyjne”; w Wilejce
zaś zaczęto rozszerzać produkcję kos, która tuż przed
wybuchem wojny powszechnej dosięgła liczby 1200 000
rocznie. Do tego znacznie się
przyczynił prokurent Juljan
Juniewicz, jedyny Polak w
administracji zakładów.
Kosy wilejskie szybko
znalazły zbyt na Litwie i
w Królestwie Polskiem,
gdzie spotkały się z konkurencją kos styryjskich,
zwłaszcza na południowym
wschodzie; zagarnęły też
wszystkie rynki Rosji Europejskiej a także Azjatyckiej, w tej ostatniej zbyt się
rozciągał aż od Władywostoku do Andiżanu /Turkiestan/, ogarniał też Kaukaz.
Szły też kosy wilejskie i zagranicę: do Rumunii, Serbii, Turcji, Bułgarii, która
była największym odbiorcą
zagranicznym; i za ocean,
do Ameryki wyprawiano
kosy, co prawda w niewielkiej ilości.
Ruch w fabrykach się
wzmagał, a w związku z
tym Wilejka z małej stacji
stawała się osiedlem wybitnie przemysłowym.
(Cdn.)
A. Karewa „Wilenskaja
gubernija” S. Peterburg (w j.
ros.) 1861
1)
J.I.Kraszewski
Reżyseria:
Irena Litwinowicz
Adaptacja tekstu:
Małgorzata Jagielska
Scenografia:
Rafał Piesliak
NAS WSPIERAJĄ
L
U
B
O
N
I
E
7
1050
ROCZNICA
CHRZTU
POLSKI
DOM
KULTURY
POLSKIEJ
(UL. NAUGARDUKO
76)
2016.12.28.
19:00
CENA
BILETU:
5-7EU
BILETY DO
NABYCIA
POKOJ 203
Druga Ogólnopolska Wystawa Znaków Graficznych
1945-1969 i 2000-2015
Znaki są jednym z podstawowych elementów komunikacji wizualnej. Abstrakcyjne symbole, plastyczne metafory i graficzne skróty są jak sylaby czy litery graficznego języka. Znaki przekazują różnorodne informacje i wartości, nadają sens,
komunikują znaczenia. Znaki to nie tylko estetyczny kod, ale również język wyrażający emocje, daną tożsamość czy światopogląd. Znaki są soczewką, w której odbija się historia jednostek, społeczeństwa czy kraju.
Pierwsza próba pokazania fenomenu i roli znaku graficznego w Polsce została podjęta w ramach Pierwszej Ogólnopolskiej Wystawy Znaków Graficznych. W 1969 roku w Związku Polskich Artystów Plastyków w Warszawie, pokazane
zostały ikoniczne projekty z lat 1945-1969. Na ekspozycji zaprezentowano 335 znaków, zaprojektowanych dla fabryk,
przedsiębiorstw, państwowych instytucji, wydarzeń kulturalnych, a także autorskie projekty i prace konkursowe, które nigdy nie zostały wdrożone. Zaprezentowane prace były odzwierciedleniem współczesnych modernistycznych tendencji, ale
też ograniczonych możliwości technicznych tamtych czasów. Ekspozycja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, była
pokazywana w wielu miastach Polski i za granicą. Jednak od końca lat 60. nie powstała w Polsce żadna kolejna wystawa
ani publikacja podejmująca próbę całościowego pokazania historii polskich znaków graficznych i identyfikacji wizualnych.
Druga Ogólnopolska Wystawa Znaków Graficznych rekonstruuje legendarną wystawę z 1969 roku, prezentuje także
najnowsze dokonania polskich projektantów z lat 2000-2015. W przeciwieństwie do lat 60., nowoczesny język komunikacji
wizualnej to już nie tylko znaki graficzne, ale rozbudowane projekty, na które składają się działania z typografią, formatami,
kształtami czy kolorem. Wiele prac jest częścią systemów brandingowych czy skomplikowanych strategii marketingowych.
Porównanie dwóch różnych kultur wizualnych, znaków i systemów identyfikacji powstałych w Polsce w odmiennych
momentach historycznych będzie możliwe dzięki dwóm odsłonom wystawy.
W otwarciu i prezentacji wystawy udział wezmą pomysłodawcy i kuratorzy wystawy Patryk Hardziej (ilustrator, projektant grafiki) oraz Marcin „Rene" Wawrzkiewicz (grafik-projektant, inicjator i współzałożyciel Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej).
Więcej informacji o wystawie: www.owzg.pl oraz https://www.facebook.com/events/467676226735934/
Otwarcie wystawy odbędzie się 20 grudnia 2016 r.,
o godz. 17.00 w wileńskiej galerii „Arka" (ul. Aušros Vartų 7).
Wystawa czynna do 14 stycznia 2017 r. Wstęp wolny.
Organizatorzy:
Instytut Polski w Wilnie,
Instytut Adama Mickiewicza (IAM, culture.pl),
Partnerzy:
Galeria Związku Artystów Plastyków Litwy „Arka",
Litewskie Forum Designu
8
8-14 grudnia 2016 r., nr 49(1242) www.zpl.lt
AKCJA
Związku Polaków na Litwie
ZUŁÓW –
miejscem
pamięci narodowej
Szanowni Państwo, przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpłacić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie:
LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankas
z dopiskiem PARAMA (ZUŁOW); kod ZPL –
190771032.
W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać
nr konta bankowego:
LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB
bankas,
Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva,
SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie –
NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032.
Rozgrywki piłki nożnej halowej o „Puchar Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej” są imprezą realizowaną przez koło ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna”, działające przy Wileńskim Oddziale
Miejskim Związku Polaków na Litwie. Zawody mają na celu wyłonienie najlepszej spośród wszystkich
młodzieżowych drużyn piłkarskich, ubiegających się o to trofeum. Turniej, w którym udział weźmie
polska młodzież do 21 lat, odbędzie się 17 grudnia o godzinie 12 w Gimnazjum im. Jana Pawła II (ul.
V. Druskio 11) w Wilnie. Szesnaście siedmoosobowych drużyn (4+3) zmierzy się w systemie mieszanym ( „każdy z każdym” i faza pucharowa). Nowością jest nagroda specjalna Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej dla najlepszego piłkarza turnieju.
Więcej informacji udziela: Aleksander Sudujko (+370 626 54809)
Podzielamy smutek i ból
oraz składamy wyrazy głębokiego współczucia
założycielowi koła ZPL w Jawniunach
Henrykowi Gejgałowi
oraz całej Rodzinie z powodu tragicznej śmierci ukochanej
Żony i Matki
Walerii Gejgał
Szyrwincki Oddział Rejonowy Związku Polaków na Litwie
Adres do korespondencji:
ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno
Związek Polaków na Litwie
tel./fax.: +370 5 233 10 56
E-mail: [email protected]
Redaktor: Janina Lisiewicz
Korekta: Krystyna Ruczyńska
Opracowanie komputerowe:
Paweł Stefanowicz
Tygodnik Związku Polaków na Litwie –
egzemplarz bezpłatny.
Środki pieniężne możecie Państwo przelać
też na konto ZPL w Polsce:
Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473
(NIP ZPL 190771032)
PRENUMERATA
Pragniemy zawiadomić naszych Czytelników i
Sympatyków, że możecie Państwo zaprenumerować „Naszą Gazetę” w każdym urzędzie pocztowym na terenie całej Litwy. Prenumerata na styczeń i dalsze miesiące 2017 roku będzie trwała do
22 grudnia. Chcemy zaznaczyć, że nadal gazeta
jest bezpłatna, zaś koszta miesięcznej prenumeraty 1,33 EUR obejmują opłatę pobieraną przez
pocztę za dostarczanie gazety dla prenumeratorów. Indeks wydania: 0130. Liczymy na to, że
zechcecie Państwo „Naszą Gazetę” – tygodnik
Związku Polaków na Litwie – mieć w swoich domach.
„Projekt współfinansowany w
ramach sprawowania opieki
Senatu Rzeczypospolitej
Polskiej nad Polonią i Polakami
za granicą”