Wrzesień - Ziarno Prawdy

Transkrypt

Wrzesień - Ziarno Prawdy
I
A
R
N
O
Z RAWDY
P
W TYM
Czasopismo chrześcijańskie · wrzesień 2015 · Nie na sprzedaż
Numerze
Czy Twoje serce jest napełnione śmieciami czy
Prawdą?
Batonikowy test
Najbardziej zaawansowany komputer
Mój zamek spłonął
Znaleźne
Ziarno Prawdy
Spis
Wydawca:
Treści
Christian Aid Ministries
PO Box 360
Berlin, OH 44610 USA
Wydawane w Polsce
przez:
Międzynarodowa Misja
Anabaptystyczna
ul. Miłosza 8
05–300 Stara Niedziałka
[email protected]
www.ziarnoprawdy.pl
Komitet wykonawczy:
Artykuł wstępny
Czy Twoje serce jest napełnione śmieciami czy Prawdą? . . 3
Nauczanie
David Troyer | Paul Weaver
Roman B. Mullet
James R. Mullet
Philip Troyer | Eli Weaver
„Jestem, który jestem”. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5
Lekcja z życia apostoła Pawła. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6
Jakie są nasze poglądy w sprawie absolutnej suwerenności
Boga?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11
Komitet rewizyjny:
Dla rodziców
Ernest Hochstetler
Perry Troyer
Johnny Miller
Clay Zimmerman
Fred Miller
Redaktor naczelny:
Alvin Mast
Zastępca redaktora
naczelnego:
James K. Nolt
Skład komputerowy:
Kristi Yoder | SuAnn Troyer
Paweł Szczepanik
Korektorzy:
Jolanta Ławrynowicz
Szymon Matusiak
Zdjęcie na okładce:
Shutterstock.com
Czasopismo jest bezpłatne.
Dobrowolne ofiary można wpłacać
na nasze konto:
Fundacja „Dziedzictwo”
ING Bank Śląski nr:
91 1050 1894 1000 0022 9084 2752
© 2015 Całość niniejszej
publikacji ani żadna jej część
nie może być reprodukowana
bez pisemnej zgody
Christian Aid Ministries.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
www.christianaidministries.org
Batonikowy test . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
Szyderstwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14
Uważne słuchanie Samuela. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
Akceptacja siebie samego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17
Część historyczna
Kim był Klemens Aleksandryjski?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19
Niesienie krzyża. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
Część praktyczna
Najbardziej zaawansowany komputer. . . . . . . . . . . . . . . 23
Dobrze przespana noc. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
Dla młodzieży
Szacunek dla siebie samego. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
Mój zamek spłonął. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27
Czy jesteś myśli Chrystusowej?. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29
Kącik dla dzieci
Mały obserwator. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 30
Znaleźne. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32
Zgubiona i znaleziona. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
Fragment książki
Dobra odmiana (część 15). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 35
Poezja
Pieśń o opatrzności Boskiej. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 43
Ostatnia strona
Odpocznij po swoich trudach. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 44
„Teraz idź, napisz to wobec nich na tablicy
i utrwal to w księdze, i niech to będzie
na przyszłość świadectwem wiecznym.”
Księga Izajasza 30,8
Artykuł
WSTĘPNY
Czy Twoje serce jest napełnione
śmieciami czy Prawdą?
W
sierpniu 1986 roku miasto
Filadelfia szukało jakiegoś
bezpiecznego i prostego
rozwiązania wywózki śmieci. Na przedmieściach zebrano ponad 15 ton odpadów i załadowano na statek Khan Sea. Popłynął on
najpierw do Indii, potem do Europy, Afryki
i Azji, bezskutecznie szukając jakiegoś miejsca, gdzie można by wyrzucić zgromadzone
na nim śmieci. W międzyczasie zmieniono
nawet nazwę statku na Pelicano i zmieniono
wszystkie oznakowania, lecz jego prawdziwa
tożsamość i tak była ogólnie znana. Wreszcie
Pelicano zakończył swą misję, nielegalnie wysypując ładunek do wód Oceanu Indyjskiego, a sam okręt został podobno skasowany
i przerobiony „na żyletki”.
Jako chrześcijanie możemy z tej smutnej
lecz prawdziwej historii zaczerpnąć wartościową lekcję. Zadajmy sobie pytanie: „Co
zbieramy w sercach i co robimy ze śmieciami,
które piętrzą się w naszym życiu?”.
Wiele takich nieczystości zalewa każdego
z nas w codziennym życiu. Przenikają do
—Gicu Cotlet
domów, miejsc pracy, a nawet do kościołów.
Przemoc, swoboda seksualna, kłamstwo,
plotka, nienawiść, pomówienie – wszystkie
te tanie „akcesoria” zarażają społeczeństwo.
Straszliwy, duszący smród roznosi się po internecie, w okropnych filmach, pornograficznych pismach i nieprzyzwoitej literaturze.
Pismo Święte naucza: W sercu moim przechowuję słowo Twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko Tobie (Ps 119,11). Jakże cudownie
byłoby, gdyby śmierdzące śmieci zostały zastąpione Słowem Bożym! Ci, którzy mają Je
w sercach, różnią się od reszty świata. Nienawidzą grzechu i codziennie budują swoje
życie na nauce płynącej z Biblii zamiast na
informacjach zbieranych w telewizji, filmach
czy na szkodliwych stronach internetowych.
Człowiek przechowujący Słowo Boże w sercu
ucieka od grzechu i trzyma się z daleka od
każdego źródła, które mogłoby skazić jego
duszę.
Jednym ze śmierdzących śmieci, jakie ludzie ładują do swych dusz, jest plotka lub
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
3
uzyskał zezwolenia na zakotwiczenie w jakimoszczerstwo, jak nazywa ją Biblia. Wiele osób
nie rozumie prawdziwego znaczenia słowa
kolwiek porcie ze względu na swój toksyczny
„oszczerstwo”, ani nie zdaje sobie sprawy ze
ładunek. Tak samo będzie z ludźmi zbierająszkód, jakie ono z sobą niesie. Biblia nazywa
cymi „śmieci” tego świata w swoich duszach.
Pelicano skończył w ogniu hutniczego pieca
je grzechem. W naszych czasach kontroluje ono coraz więcej serc męskich i niewiei tak stanie się z każdym, kto wnosi nieczyścich. Dawid, człowiek według Bożego serca,
stości do kościoła i do życia codziennego.
ostrzega przed oszczerczymi rozmowami: Kto
Udziałem jego będzie jezioro ogniste, którego
skrycie oczernia bliźniego swego, tego zniszczę;
ogień nie gaśnie. Nie otrzyma on zezwolenia
Nie ścierpię oczu wyniosłych i serca nadętego
na wpłynięcie do portu z czystą wodą, wypły(Ps 101,5). Apostoł Paweł pisze: Wszelka gowającą spod Bożego tronu.
Jeśli Ty sam, Przyjacielu, podróżujesz po
rycz i zapalczywość, i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz
wzburzonych wodach świata z duszą obciążoną
ze wszelką złością (Ef 4,31). Mądry Salomon
troskami i nieprzyjemnym zapachem grzechu,
dodaje: Słowa potwarcy są jak łakocie; spływają
nie mogąc wpłynąć do żadnego spokojnego
gładko w głąb ciała (Prz 26,22). Oszczerstwo
miejsca, by dać odpocznienie duszy, to błagam
może wprowadzić nienawiść i podziały w roCię: Przyjdź do Pana Jezusa z całym ciężarem
dzinie, w kościele i w relacjach osobistych. Nie
i nieczystością. On powiedział: Pójdźcie do
zachowując ostrożności, możemy łatwo stać
mnie wszyscy, którzy jesteście spracosię nosicielami lub ofiarami tej śmierwani i obciążeni, a Ja wam dam
telnej zarazy.
ukojenie (Mt 11,28). Nie
Jeśli Ty sam,
zwlekaj. Drzwi Bożego
Przyjacielu, podróżujesz po
Apostoł Paweł znów nas
miłosierdzia wciąż są
wzburzonych wodach świata
ostrzega: W dniach ostadla Ciebie otwarte.
z duszą obciążoną troskami
tecznych nastaną trudne
Dzisiaj masz jeszcze
czasy: Ludzie bowiem będą
wstęp do portu,
i nieprzyjemnym zapachem
w którym będziesz
samolubni, chciwi, chełgrzechu, nie mogąc wpłynąć
pliwi, pyszni, bluźnierczy,
mógł zakotwiczyć
do żadnego spokojnego
rodzicom
nieposłuszni,
na
spokojnych womiejsca, by dać odpocznienie
niewdzięczni, bezbożni,
dach Słowa Bożego.
duszy, to błagam Cię:
bez serca, nieprzejednani,
Przyjdź do Pana Jezusa
przewrotni, niepowściągliZachęcam
Cię,
z całym ciężarem
wi, okrutni, nie miłujący tego,
drogi
Czytelniku,
i nieczystością.
co dobre, zdradzieccy, zuchwali,
byś zachowywał duszę
nadęci, miłujący więcej rozkosze niż
w czystości. A sam Bóg poBoga, którzy przybierają pozór pobożnokoju niechaj was w zupełności
ści, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej
poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało
mocy; również tych się wystrzegaj (2 Tm 3,1-5).
niech będą zachowane bez nagany na przyjście
Kiedyś my wszyscy byliśmy nierozumni, niePana naszego, Jezusa Chrystusa (1 Tes 5,23).
sforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaJeśli dzisiaj Twoja dusza nadal jest załadowaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, zniena śmierdzącymi, brudnymi, toksycznymi
nawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem. Ale
nieczystościami, radzę Ci, być przyjął Pana
gdy się objawiła dobroć i miłość do ludzi ZbaJezusa do serca. On pomoże Ci posprzątać
wiciela naszego, Boga, zbawił nas (Tt 3,3-5a).
w Twoim życiu.
Mimo, że statek Khian Sea zmienił nazwę
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
i wielokrotnie zmieniał swój kurs, nigdy nie
4 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
„Albowiem posłuszeństwo wasze znane jest wszystkim;
dlatego raduję się z was i chcę, abyście byli mądrzy
w tym, co dobre, a czyści wobec zła.”
List do Rzymian 16,19
N auczanie
P
„Jestem, który jestem”
—Kenneth Witmer
ewnego dnia Mojżesz, prowadząc owce
na wypas, zauważył dziwne zjawisko.
Przybliżył się i obserwował krzew, który płonął, lecz się nie spalał. Wtedy spomiędzy
krzewu odezwał się głos: Mojżeszu, Mojżeszu!
A Mojżesz ukrył twarz, bał się bowiem patrzeć na
Boga (2 M 3,6). Mojżesz znalazł się na świętej
ziemi w obecności Boga, który przedstawił się
jako „Jestem, który jestem”.
Kim jest ów „Jestem”? Czy my Go znamy? Czy
żyjemy w świadomości, że Bóg jest „Jestem, który
Jestem”? To niezwykłe określenie objawia przynajmniej trzy prawdy o Bogu.
1. Bóg jest samoistny. Ludzie niestrudzenie
poszukują pochodzenia życia. Tworzą skomplikowane teorie o ewolucji życia, ignorując fakt,
że Bóg jest samoistny. Rozum ludzki nie ogarnia
tego, że On nie powstał z niczego innego. A jednak, jeśli przyjmiemy przez wiarę nieusuwalną
prawdę o samoistności Boga, łatwo pojąć, że On
jest początkiem wszelkiego życia.
Jestem, który jestem stworzył ciebie i mnie. To
czyni nas odpowiedzialnymi przed Nim, naszym
Stwórcą.
2. Bóg jest niezmienny. „Jestem, który jestem” ogłasza niezmienność Boga. On nie jest
„Byłem” ani „Będę”. Bóg nie ewoluuje. Nie
zmienia się. Jego podstawowym celem w stworzeniu ludzkości było przyniesienie sobie chwały.
A Jego niezmienne przesłanie do wszystkich
brzmi: „uwierz, pokutuj i daj się ochrzcić”. Każda
dusza, która jest posłuszna niezmiennym Bożym
żądaniom, otrzymuje błogosławieństwo zbawienia, a Bóg jest uwielbiony.
Skoro Bóg jest niezmienny, to wiemy, że Biblia również jest niezmienna. Słowa Bożego nie
można modernizować ani adaptować do najnowszych trendów. Bóg nie może zaakceptować ludzkiej idei, że Słowo Boże ewoluuje wraz
ze współczesną kulturą. To nie zgadzałoby się
z samą Jego istotą. On jest „Jestem, który jestem”.
Wieczne zasady prawdy muszą być honorowane
i przestrzegane – wszystkie.
3. Bóg jest wieczny. Bóg nie jest ograniczony czasem. Nie miał początku i nie będzie miał
końca. Widzi cały zakres ludzkiego doświadczenia i sięga w niezmierzone bogactwa wieczności
w czasie teraźniejszym.
Gdy próbujemy myśleć o wieczności, zawsze
dochodzimy do punktu, w którym nasz umysł
przestaje „nadążać”. A jednak tęsknimy za nieśmiertelnością. Chcemy żyć wiecznie. Bóg stworzył nas z tą tęsknotą za życiem; i prawda jest
taka, że wszyscy będziemy żyć wiecznie – gdzieś.
Wybieramy swoje wieczne przeznaczenie, podejmując decyzję, co zrobić z „Jestem, który jestem”.
Czy wolimy kpić z Wszechmocnego, czy schowamy twarz w geście bojaźni i pokory wobec
Jego budzącej grozę obecności?
Zaczerpnięto ze Star of Hope, listopad 2013
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
5
Pobożny komentarz
Część 1
Paweł przed królem Agryppą
Dzieje Apostolskie 26,19-32
W
iele się wydarzyło w życiu
wczesnego Kościoła od czasu męczeństwa Szczepana
i rozprzestrzenienia się Ewangelii w rezultacie prześladowań. Paweł, który miał udział
w ukamienowaniu Szczepana, stał się głosicielem wiary i założycielem wielu kościołów. Sukces Ewangelii spotykał się jednak
ze stałym oporem ze strony tych, którzy
sprzeciwiali się nauce apostolskiej i czuli
się zagrożeni jej popularnością. Dlatego
w niniejszym tekście skupimy się na obronie, jaką wygłosił Paweł przed królem
Agryppą, mimo rzymskich więzów i ataków ze strony żydowskich przywódców
pragnących jego śmierci. (Przeczytaj całą
historię w rozdziałach 21-26).
Kilka lat wcześniej żołnierze rzymscy
uratowali Pawła z rąk tłumu podburzonego przez Żydów i trzymali w areszcie
w Cezarei, żeby go chronić. Zapytany przez
gubernatora Festusa, czy chciałby wrócić
do Jerozolimy i zostać tam osądzony, Paweł
doskonale zdawał sobie sprawę, jaki byłby
wyrok i dlatego odwołał się do cesarza. W
czasie, gdy czekał na przetransportowanie
do stolicy imperium, do Cezarei przybył
król Agryppa, żeby zobaczyć się z Festusem. Ten poinformował go o sytuacji Pawła i zapytał o radę w tej sprawie. Agryppa
6 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
—David L. Burkholder
wyraził życzenie osobistego wysłuchania
Pawła, i taki jest kontekst naszego tekstu
z 26 rozdziału Dziejów Apostolskich.
Paweł rozpoczął swą obronę przed królem od krótkiej historii swego nawrócenia.
Następnie przeszedł do opisu swojej służby,
przekazując przy okazji poselstwo Ewangelii. Wyjaśnił, że w odpowiedzi na Boże
powołanie okazał posłuszeństwo nakazowi
głoszenia Bożego planu zbawienia zarówno
Żydom, jak i poganom. Pełniąc tę służbę,
Paweł wszedł w konflikt z ortodoksyjnymi
przywódcami żydowskimi, co skończyło się
uwięzieniem w Rzymie.
Wyjaśnienie Ewangelii przez Pawła było
dla Festusa niepojęte, dlatego zarzucił mu
szaleństwo w wyniku wielkiej uczoności.
Paweł zapewnił słuchaczy, że tak nie jest
i zwrócił się do króla Agryppy wiedząc, że
zna przesłanie proroków dotyczące Mesjasza. Wydarzenia, o których mówił, były powszechnie znane na terenie ówczesnej Judei
i stały się przyczyną konfliktu Pawła z przywódcami żydowskimi. Dlatego zaapelował
do króla o zrozumienie i oczyszczenie z zarzutów, żeby mógł wrócić do ewangelizacji.
Trudno rozstrzygnąć, co dokładnie miał
na myśli król Agryppa, odpowiadając Pawłowi. Czy został przekonany, czy po prostu
chciał zakończyć niewygodną rozmowę?
W każdym razie, Paweł zdążył jeszcze
w swoim ostatnim słowie wezwać wszystkich obecnych na sali do przyjęcia przesłania Ewangelii, kończąc aluzją do wolności.
Po naradzie król Agryppa przyznał, że Paweł nie zrobił nic, za co należałoby ukarać
go śmiercią i że gdyby nie odwołał się do
cesarza, to mógłby zostać uwolniony, co leżało w kompetencjach Festusa. Jednak ten
wolał zachować „polityczną poprawność”
i nie narazić się nikomu. Dlatego Paweł
ostatecznie został wysłany do Rzymu. Podążymy jego śladami w kolejnych dwóch
lekcjach.
Do przemyślenia i przedyskutowania
1. Zauważcie, jak bardzo Paweł był oddany Bogu i służbie, bez względu na groźbę
cierpienia, uwięzienia i wreszcie ewentualnej śmierci. Przedyskutujcie powody tak
głębokiego oddania.
2. Czy widzicie sedno konfliktu między
żydowskimi przywódcami a Pawłem? Co
nam to mówi o ludzkiej naturze?
3. Czego możemy się nauczyć z postawy Pawła i treści jego obrony, jeśli chodzi
o nasze reakcje w stosunku do ludzi, którzy nie rozumieją lub nie akceptują naszego
stanowiska? Przedyskutujcie to.
4. Do jakich granic my, jako chrześcijanie, możemy się odwoływać do ochrony
prawa cywilnego?
5. Dokładne zrozumienie Pism jest naszą najlepszą obroną w czasie próby wiary.
Upewnijcie się, że macie takie zrozumienie. Zbadajcie, w jaki sposób można je
osiągnąć.
Cel lekcji: Bądźcie przygotowani do obrony wiary wobec każdego i przyjęcia konsekwencji ewentualnego odrzucenia.
Kluczowy werset: 29.
Część 2
Paweł płynie do Rzymu
Dzieje Apostolskie 27,1.2.33-44
W ramach poprzedniej lekcji zauważyliśmy, że Paweł był trzymany pod strażą
w Cezarei aż do wyruszenia do Rzymu
pod ochroną konwoju rzymskich żołnierzy. Wreszcie wyruszyli pod wodzą setnika imieniem Juliusz. Oprócz Pawła, do
Rzymu prowadzono również innych więźniów, a samemu apostołowi towarzyszyli
Arystarch i Łukasz. Na statku byli jeszcze inni pasażerowie i oczywiście załoga
(zob. werset 37).
Z dalszej opowieści wynika, że Paweł był
na statku szanowany, szczególnie przez setnika. Wiadomo również, że okręt wypływał
do Rzymu w okresie niebezpiecznym dla
żeglugi. Mimo to, obowiązki i bez wątpienia chęć zysku przeważyły nad zdrowym
rozsądkiem, więc wyruszono w rejs, który
miał się skończyć katastrofą. (Przeczytajcie
cały rozdział 27, żeby zobaczyć pełny obraz
tej sytuacji).
Jak wynika z wersetu 33., nieszczęsny
okręt był miotany przez dwa tygodnie
falami silnego sztormu, a wszyscy na pokładzie porzucili już nadzieję, że przeżyją
(werset 20.). Bóg zapewnił jednak Pawła,
któremu objawił się anioł, że zobaczy Rzym
i że wszyscy pasażerowie zostaną uratowani
(wersety 23-24). Paweł zachęcił towarzyszy
podróży, żeby nabrali otuchy i zjedli coś,
przygotowując się na ciężką próbę. Podziękował Bogu, pokrzepili się posiłkiem i zaczęli zrzucać za burtę towary obciążające
statek.
Łukasz, jako naoczny świadek, podaje
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
7
dokładny opis późniejszej katastrofy. Żeglarze przygotowali się do lądowania w zatoczce, którą wypatrzyli. Odcięli kotwice (zob.
werset 29.), poluźnili liny przytrzymujące
ster i pozwolili okrętowi dryfować w stronę
brzegu, ale – niestety – okręt osiadł na mieliźnie. Dziób zarył się w piasek, a rufa zaczęła się rozpadać pod naporem fal. Żołnierze chcieli pozabijać więźniów, żeby żaden
z nich nie uciekł, narażając ich samych na
karę śmierci. Lecz setnik, chcąc ocalić życie
Pawła, nie pozwolił im na to. Najwyraźniej
wierzył, że Paweł rzeczywiście ma relację
z Bogiem, który kontroluje wzburzone morze i obiecał uratować wszystkich pasażerów.
Na rozkaz setnika opuścili okręt. Ci, którzy umieli, przedostali się na brzeg wpław,
inni trzymając się szczątków wraku. Wszyscy dotarli szczęśliwie do brzegu niesieni podmuchami wiatru, co było dowodem Bożej
wierności i ochrony. Pan miał dla Pawła misję do wykonania w Rzymie i ze względu na
niego zachował życie towarzyszy podróży.
Nie czytamy o reakcji żeglarzy, żołnierzy
i innych pasażerów na to dramatyczne wydarzenie. Możemy jednak przypuszczać, że
nie tylko Paweł, ale i Bóg, któremu służył,
był wśród nich wielce poważany w rezultacie
niesłabnącej wierności apostoła, jako sługi
Bożego.
Do przemyślenia i przedyskutowania
1. Zauważcie w wersetach 1. i 2., że Paweł
nie szedł do Rzymu sam w swych więzach.
Porozmawiajcie o tym, jak ważne jest wsparcie braci w trudnych sytuacjach.
2. Dlaczego Bóg stawia czasem swoje
dzieci w trudnych, a nawet śmiertelnie niebezpiecznych sytuacjach? Porozmawiajcie
o tym, czemu to może służyć.
8 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
3. W jaki sposób możemy zyskać przychylność władzy świeckiej w naszych sprawach?
4. Niechaj nie umknie waszej uwadze, jaki
wpływ na niewierzących miała postawa ufności i wiary Pawła w opisanej sytuacji.
5. Jaki byłby wasz „współczynnik odwagi”, gdybyście stanęli w obliczu niemal pewnej śmierci – nawet wypełniając wolę Bożą?
Czy wasza wiara jest silna czy słaba? Dlaczego Paweł miał mocną wiarę? Przedyskutujcie
te kwestie.
Cel lekcji: Zbudowanie bezwarunkowej
wiary w Bożą opiekę nawet w najtrudniejszych okolicznościach.
Kluczowe wersety: 33-35.
Część 3
Usługa Pawła na Malcie
Dzieje Apostolskie 28,1-10
Paweł i jego towarzysze podróży bezpiecznie wylądowali na brzegu, lecz nie był to
koniec ich problemów. Z powodu sztormu
i północno-wschodniego wiatru, który rozbił statek, zrobiło się zimno i deszczowo.
Wszyscy byli przemoczeni do suchej nitki
i znaleźliby się w jeszcze gorszym położeniu,
gdyby nie uprzejmość mieszkańców wyspy.
Po wyjściu na brzeg zorientowali się, że są
na wyspie Melita, nazywanej dzisiaj Maltą.
Było to terytorium należące do rzymskiego
imperium, ale zamieszkałe wyłącznie przez
tubylców, mówiących miejscowym językiem. Ci okazali „niezwykłą życzliwość” –
rozpalili ognisko i zajęli się rozbitkami. Później w tekście dowiadujemy się, że zostało im
to sowicie wynagrodzone.
Paweł, chcąc pomóc, również zbierał
drewno na ognisko. Gdy wrzucał je do
ognia, spod spodu wypełzł jadowity wąż pobudzony ciepłem i ukąsił Pawła w rękę. Ten
po prostu strząsnął gada i pracował dalej.
Jednak przesądni tubylcy dostrzegli
w dym incydencie jakiś znak. Doszli do
wniosku, że Paweł pewnie naraził się bogom, którzy teraz wywarli na nim zemstę
– wprawdzie uratował się z rozbitego statku,
lecz nie uszedł boskiej kary.
Wyobraźcie sobie ich zdumienie, gdy okazało się, że Pawłowi nic się nie stało. Nie
zaczął puchnąć i nie padł martwy na ziemię.
Początkowo pomyśleli, że Paweł sam musi
być jakimś bogiem albo przynajmniej cieszy
się przychylnością jakiegoś bóstwa. Właściwie mieli rację. Apostoł był chroniony przez
Boga – został wyratowany z morza, a teraz
od śmiertelnego ukąszenia węża. Bóg niebios miał dla Pawła misję i nie pozwolił mu
umrzeć przed jej wypełnieniem.
Jak widzimy w kolejnych wersetach, Paweł miał kolejną okazję, by pokazać, jak
wielkiemu Bogu służy. Zrobił to, usługując
ludziom, którzy okazali życzliwość jemu
i pozostałym pasażerom rozbitego okrętu.
Ojciec Publiusza, gubernatora wyspy, leżał
w gorączce i chorował na czerwonkę. W odpowiedzi na jego potrzebę i z wdzięczności
za życzliwość i gościnność Publiusza, Paweł
pomodlił się nad nim, wkładając nań ręce
i Bóg go uzdrowił. Bóg wysłuchał jego modlitwy i to otworzyło drogę do zwiastowania
ewangelii mieszkańcom wyspy.
W wersecie 11. czytamy, że rozbitkowie
pozostali na Malcie trzy miesiące, aż do wiosny, gdy żegluga stała się znów bezpieczna.
Z wersetu 10. dowiadujemy się, że zaopatrzono ich we wszystko, co było potrzebne
do dalszej podróży dzięki hojności Maltańczyków. W dużej mierze stało się tak za
sprawą wiernej usługi Pawła pośród nich.
Ta niezamierzona przerwa w podróży do
Rzymu dostarczyła mu okazji do spełniania
misji, do której powołał go Bóg.
Do przemyślenia i przedyskutowania
1. Z doświadczenia Pawła wywnioskujcie,
w jaki sposób Bóg używa wszelkich sytuacji
jako okazji do zademonstrowania swej mocy
i dobroci.
2. Czy Bóg kiedykolwiek wywrócił wasze
plany do góry nogami, a następnie wyprowadził z tej sytuacji niezmierzone dobro?
Podzielcie się swoim świadectwem.
3. Czy Bóg nadal dokonuje cudów, by
chronić swój lud w niebezpieczeństwie?
Dlaczego miałby to robić? Porozmawiajcie
na ten temat.
4. W omawianym tekście mamy lekcję
okazywania gościnności nieznajomym. Nie
przegapcie jej. I zastosujcie.
5. Jak powinniśmy reagować na okazaną
życzliwość?
Cel lekcji: Nauczyć się gotowości do pomocy w każdej sytuacji w imieniu Chrystusa.
Kluczowy werset: 2.
Część 4
Usługa Pawła w Rzymie
Dzieje Apostolskie 28,13-31
Jak stwierdziliśmy pod koniec poprzedniej
lekcji, Paweł i jego towarzysze podróży wsiedli na inny statek i pożegnawszy przyjaciół
na Malcie, pożeglowali do Rzymu. Okręt
zawinął do Puteoli, portu najbliżej stolicy
imperium. Tam rozładowano towar i tam
wysiedli pasażerowie zdążający do Rzymu.
Ciekawe, że Pawłowi i jego towarzyszom
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
9
pozwolono spędzić cały tydzień wśród miejscowych braci.
Gdy przybyli do Rzymu, bracia wyszli na
spotkanie aż do Forum Appii, co bardzo
zachęciło Pawła. Nabrał otuchy i podziękował Bogu. Spotkanie z braćmi w Chrystusie
w niespodziewanym miejscu lub okolicznościach zawsze jest zachęcające.
Po przybyciu do Rzymu, pozwolono
Pawłowi zamieszkać osobno z żołnierzem,
który go pilnował. Nie będąc pod zarzutem
poważnego przestępstwa, mógł pozostawać
w wynajętym przez siebie mieszkaniu i pozwolono mu przyjmować gości.
Swój pobyt w Rzymie Paweł chciał rozpocząć od nawiązania dobrych relacji z miejscowymi przywódcami żydowskimi. Po
upływie trzech dni zaprosił ich i wyjaśnił,
dlaczego się tu znalazł, jakie były okoliczności jego aresztowania i jakie ciążą na nim
zarzuty. Oni z kolei zapewnili Pawła, że nie
słyszeli na jego temat żadnych złych opinii
i chcieli usłyszeć więcej na temat sekty, której był przedstawicielem.
Wyznaczono dzień spotkania i zeszli się
u niego w mieszkaniu jeszcze liczniej, a Paweł objaśniał im wspaniały Boży plan odkupienia przedstawiony w Prawie i u proroków.
Spotkanie trwało cały dzień i niewątpliwie
zadawano wiele pytań o dalsze wyjaśnienia
i toczyły się długie dyskusje. W rezultacie
jedni dali się przekonać jego słowom, drudzy natomiast nie uwierzyli. Czyż nie tak
zazwyczaj wygląda reakcja słuchaczy na
zwiastowanie Ewangelii? Paweł był oczywiście niezmordowany. W wersecie 30. czytamy, że przez dwa lata mieszkał w wynajętym
mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy
przychodzili po radę lub z pytaniami. Przesłanie Pawła było niezmienne: Zawsze głosił tylko i wyłącznie zbawienie przez wiarę
w odkupieńczą ofiarę Chrystusa.
Po zakończeniu pierwszego spotkania
jedni odeszli przekonani, a inni szydzili, co
Paweł skwitował słowami proroka Izajasza.
10 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
Różnorodność opinii nie była niczym nowym dla Boga, Pawła czy Izajasza. Pismo
przewidywało, że niektórzy spośród Izraela
uwierzą, a inni zamkną uszy na oczywistą
prawdę. Jednakże, odrzucenie Bożego przesłania przez większość Żydów otworzyło
drzwi dla innych. Paweł powiedział niewierzącym w Jezusa Żydom, że poganie usłyszą
i uwierzą, a Ewangelia od tej chwili pójdzie
do nich, co było zresztą powołaniem Pawła
do końca życia.
Paweł służył skutecznie i owocnie przez
całe dwa lata aresztu w Rzymie. Napisał
stamtąd cztery listy duszpasterskie i przyjmował wszystkich, którzy go odwiedzali.
Prawdopodobnie został później wypuszczony na wolność. Niewątpliwie jego oskarżyciele, zdając sobie sprawę ze słabości swych
zarzutów, nawet nie pojawili się w Rzymie,
żeby przeciw niemu zeznawać w sądzie. [Od
wydawcy: Biblia i historia nie podają szczegółów na temat śmierci Pawła. W książce
Martyrs Mirror (Zwierciadło Męczenników)
czytamy, że został ścięty na rozkaz cesarza
Nerona około 69 r. n.e.].
I tak wielki apostoł nie ustawał, dając
świadectwo małym i wielkim, nie mówiąc nic
ponad to, co powiedzieli prorocy i Mojżesz, że
się stanie, to jest, że Chrystus musi cierpieć,
że On jako pierwszy, który powstał z martwych, będzie zwiastował światłość ludowi
i poganom.
Do przemyślenia i przedyskutowania
1. Odnotujcie dyplomatyczne podejście
Pawła do przywódców żydowskich w Rzymie. Był otwarty w swoich poglądach, lecz
nie prezentował ich agresywnie. Możemy się
wiele nauczyć na jego przykładzie.
2. Paweł miał zdecydowane przekonania
i był bezkompromisowy. Jego znajomość
Pism i świadectwo spotkania z żywym Chrystusem były przekonywujące. To jest również wspaniały przykład dla nas wszystkich.
W jaki sposób reagujemy na różnicę
poglądów? Zaczynamy się kłócić? Walczymy? Lekceważymy oponentów? Porozmawiajcie o tym, jak dyskutować po Bożemu.
4. Zwróćcie uwagę na pozytywną postawę
Pawła i jego reakcje w sytuacjach dalekich od
ideału. Jak my sami możemy przezwyciężać
trudności, trwając w skutecznym świadczeniu o Chrystusie? Przedyskutujcie tę kwestię.
5. Porozmawiajcie o tym, jakie były
pozytywne strony aresztu domowego, w którym przebywał Paweł.
Cel lekcji: Żadne okoliczności nie powinny
negatywnie wpłynąć na służbę Ewangelii.
Kluczowe wersety: 23, 30 i 31.
Zaczerpnięto ze Sword and Trumpet, listopad 2012
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Jakie są nasze poglądy
w sprawie absolutnej
suwerenności Boga?
S
łowo „suwerenność” nie pojawia
się w Biblii ani razu. Mimo to,
czytamy często o absolutnej władzy Boga jako Króla królów i Pana panów
(1 Tm 6,15). On sprawuje wszystko według
zamysłu woli swojej (Ef 1,11). Pan jest królem (Ps 97,1). Bóg posiada prawowitą władzę. On jest wszechmocny. Z Nim wszystko
jest możliwe. Nie ma żadnego planu, który wykraczałby poza Jego możliwości. Nie
wolno nam myśleć o Jego mocy w oderwaniu od Jego mądrości. Jego moc i poznanie
są nieskończone (zob. Psalm 147,5).
Boży charakter jest niezmienny, święty,
sprawiedliwy i dobry. On nie może zaprzeć
się siebie samego (2 Tm 2,13). Niemożliwą
jest rzeczą, by Bóg zawiódł (Hbr 6,18). Czyż
ten, który jest sędzią całej ziemi, nie ma stosować prawa? (1 M 18,25).
Ponieważ Ja, Pan, nie odmieniam się,
więc dlatego wy, synowie Jakuba, nie jesteście zniszczeni (Ml 3,6 BT). Najbardziej
wzniosła dla człowieka myśl dotyczy jego
—Paul M. Weaver
odpowiedzialności przed niezmiennym
Bogiem.
Suwerenność Boga wywodzimy z doktryny, że On jest Bogiem, Stwórcą i Władcą wszechświata. Nie jest poddany żadnej
władzy, zwierzchności ani prawu stojącemu
ponad Nim, ponieważ takowe nie istnieją. Właściwe zrozumienie Jego całkowitej
suwerenności jest konieczne dla posiadania
właściwej koncepcji Boga.
Bóg ma absolutne prawo postępować
z nami tak, jak uznaje za stosowne. Najszczęśliwszy jest człowiek, który przyjmuje
objawioną mu wolę Bożą. Powinniśmy czynić wszystko, co w naszej mocy, a Jemu pozostawić skutki, bo jest mądry i miłosierny.
Bóg nie rozbije swoich naczyń na kawałki
tak długo, jak długo nadają się do czegokolwiek, nawet do najmniej znaczących celów.
Bóg ma plan i cel dla każdego. Nie jest Jego
wolą marnowanie swej gliny.
Któż może sprzeciwić się Jego woli?
Człowiek posiada wolność pozwalającą
mu postępować według swojej woli. Może
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
11
wybierać między dobrem a złem. Posiada
jedynym źródłem bezpieczeństwa jest świasumienie, a także odpowiedzialność zwiądomość Bożej obecności i Jego absolutnej
zaną z tym, że może ściągnąć na siebie sąd,
suwerenności.
w zależności od swego postępowania. Może
Termin absolutna suwerenność musi być
osądzać innych w sensie zgody lub niezgody
rozumiany we właściwym kontekście.
na ich postępowanie, lecz sąd ludzki
W kalwinizmie oznacza suwerennie jest podobny sądowi Bożene wybranie określonej liczby
mu. Posłuszeństwo człowiewierzących do zbawienia
Wszelkie cuda
ka względem woli Bożej
i suwerenne odrzucenie
w
rzeczywistości
fizycznej
przynosi Bogu chwałę.
pozostałych na potępiepotwierdzają absolutną
nie w piekle. Wiemy,
Nieposłuszeństwo
że ta doktryna jest
suwerenność Boga
człowieka
również
błędna. Suwerenność
nad Jego stworzeniem
może przynieść Bogu
Boża jest absolutna,
i
nad
prawami,
które
chwałę, lecz nie zalecz Bóg uznał za
ustanowił. Zaprzeczanie
przecza to Bożej sustosowne stworzyć
werenności. Nawet
moralne istoty obmożliwości zaistnienia
gniew człowieka przydarzone
możliwością
cudu jest równoznaczne
czynia się do chwały
wyboru między dobrem
z zaprzeczaniem Bożej
Bożej: Gdyż nawet gniew
a złem. Bóg postanowił
suwerenności.
ludzki przyczynia ci sławy,
sam się ograniczyć, daa tymi, co ocaleją z gniewu, ty się
jąc moralną wolność ludzkiej
opaszesz (Ps 76,11). Gdy Bóg unicewoli, choć nadal włada nad ludźmi
stwia ludzką pychę i moc, przynosi Mu to
w sprawiedliwości, mądrości i łasce.
chwałę. Bóg może stłumić bunt ludzi, żeby
na końcu objawić swoją moc.
Bóg manifestuje nieprzeniknioną suweNajwięksi z ludzi kiedyś ugną się przed
renność nie tyle w karaniu potępionych
Bogiem, który działa według swojej woli
grzeszników, co w zbawieniu ich dla siebie.
(zob. Dn 4,32). Wszelkie cuda w rzeczyPosiadając święty charakter, musi ukarać
wistości fizycznej potwierdzają absolutną
moralne zło. Lecz Jego suwerenność zostasuwerenność Boga nad Jego stworzeniem
ła objawiona w tym, że łaskawie zdecydoi nad prawami, które ustanowił. Zaprzewał się zbawić ludzi od ich grzechu i jego
czanie możliwości zaistnienia cudu jest
konsekwencji.
równoznaczne z zaprzeczaniem Bożej
Bóg nie podlega żadnym zewnętrznym
suwerenności.
ograniczeniom. Wszelkie formy istnienia mieszczą się w zakresie Jego władzy,
Absurdem byłoby przypuścić, że porząa mimo to ograniczył sam siebie, pozostadek natury ustanowiony przez Boga ograwiając ludzkości moralną wolność. Choć
nicza Jego własną wolność. On czyni rzeczy
nie chce, żeby ktokolwiek zginął w wieczniemożliwe, zamieniając słabość w siłę, roznym potępieniu, w swej suwerenności popacz w zwycięstwo, uzdrawiając chorych,
zwala człowiekowi wybrać własne wieczne
zbawiając zgubionych, dając zwycięstwo
przeznaczenie.
i zapewniając sukces.
Zaczerpnięto z The Christian Contender, wrzesień 2013
Rod and Staff Publishers, Inc.
Supremacja żywego Boga jest podstawą
Wykorzystano za pozwoleniem
naszej wiary. Życie jest dla większości z nas
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
pasmem prób wiary i hartu ducha. Naszym
12 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
„Kto się boi Pana, ma mocną ostoję,
i jeszcze jego dzieci mają w niej ucieczkę.”
Księga Przysłów 14,26
D la
rodziców
Batonikowy test
Dusza moja oczekuje Pana, tęskniej niż
stróże poranku, bardziej niż stróże poranku
(Ps 130,6).
M
ówi się, że Bóg odpowiada na
modlitwy na trzy sposoby: albo
mówi „tak”, albo mówi „nie”,
ale może także odpowiedzieć „czekaj”.
Ten trzeci rodzaj odpowiedzi jest najtrudniejszy do przyjęcia. Może nam zabraknąć
cierpliwości, żeby czekać, aż Pan objawi
w pełni swoją wolę. Gryzie nas to i narzekamy, kiedy Bóg oczekuje od nas czekania
w cierpliwości.
A przecież niecierpliwość może prowadzić
do katastrofy. Tak właśnie stało się z królem
Saulem w Gilgal, kiedy czekał na Samuela,
aby wspólnie z nim móc złożyć ofiary Panu.
Był to szczególny moment dla narodu izraelskiego. Zastępy Filistynów rozbiły swoje
namioty w Michmas, w gotowości do bitwy
z Izraelitami, którzy nie mieli ani włóczni, ani
mieczy do obrony. Jedyną ich nadzieją było
to, że Pan będzie walczył w imieniu swojego
ludu. Była więc pilna potrzeba, aby złożyć
Panu całopalenie.
Samuel kazał Saulowi czekać na niego
siedem dni w Gilgal. Dni mijały jeden za
drugim, a Samuel się nie pojawiał. Napięcie
w obozie izraelskim rosło i nawet ludzie Saula
zaczęli od niego dezerterować. Wymykali się
cichaczem, szukając kryjówek w jaskiniach
i leśnej gęstwinie. Król Saul nie mógł się
z tym uporać i zaczął panikować. Jeśli Samuel
nie dotrzymał słowa, to on, Saul musi przejąć
inicjatywę.
– Przygotujcie mi ofiarę całopalną i ofiarę
pojednania – rozkazał, a następnie dokonał
całopalenia.
Kiedy dym co tylko opadł, pojawił się
Samuel.
– Co uczyniłeś? – zapytał.
Saul miał już gotową wymówkę:
– Gdy zobaczyłem, że lud pierzchnął ode
mnie, a ty nie nadszedłeś w oznaczonym czasie, Filistyni natomiast są zebrani w Michmas (…), ośmieliłem się przeto złożyć ofiarę
całopalną.
Samuel odparł:
– Popełniłeś głupstwo! Gdybyś był dochował przykazania Pana, Boga twego…
W ostateczności to właśnie nieposłuszeństwo Saula odebrało mu królowanie nad
Izraelem; jednak do tego nieposłuszeństwa
doprowadziła go niecierpliwość.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
13
W całej Biblii widzimy, że cierpliwość
jest opisywana jako cecha ludzi, którzy służą Bogu. Prorok Jeremiasz pisał: Dobrze
jest czekać w milczeniu na zbawienie Pana
(Treny 3,26). W Nowym Testamencie słowo
cierpliwość użyte jest w różnych odmianach
przynajmniej 35 razy jako postawa warta
naśladowania.
Chrześcijańscy rodzice dążą do wychowywania swoich dzieci – zarówno poprzez słowa, jak i przykład – w ćwiczeniu cierpliwości.
Wśród wielu dobrych nawyków kształtowanych w dziecku, cierpliwość jest jednym
z ważniejszych. Wydaje się, że niektórzy
ludzie rodzą się z opanowaną naturą, podczas gdy inni muszą walczyć o opanowanie
i spokój.
Ponoć kiedyś zrobiono pewien eksperyment wśród czterolatków – nazwijmy go
„batonikowym eksperymentem”. Każde
dziecko otrzymało batonik oraz informację,
że jeśli poczeka ze zjedzeniem batonika na
pojawienie się dorosłego w pobliżu, wówczas
dostanie w nagrodę jeszcze jeden batonik. Po
ustalonym czasie dorosła osoba powróciła do
dzieci i zanotowała wynik zachowania każdego dziecka.
Po kliku latach od tego eksperymentu badacze powrócili do dzieci – już teraz nastoletnich – aby sprawdzić, jak rozwijały się w tym
czasie ich charaktery. Odkryli oni, że dzieci,
które były w stanie poczekać ze zjedzeniem
swojego batonika, wyrosły na nastolatki zdyscyplinowane i sumienne. Te, które nie były
w stanie, wyrosły na młodzież pozbawioną
zasad moralnych i siły charakteru.
W jaki sposób „batonikowy test” działa
w naszym życiu? Jak sobie radzimy? Czy
mamy wiarę i cierpliwość, by „oczekiwać na
Pana”, jak usilnie zachęca nas Pismo? Czy
możemy powtórzyć słowa psalmisty: Oczekujże Pana, wzmacniaj się, a on utwierdzi serce
twoje; przetoż oczekuj Pana (Ps 27,14 BG).
Zaczerpnięto z Family Life, lipiec 2013
Pathway Publishers
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Szyderstwo
A
by skutecznie radzić sobie z szyderstwem, podobnie jak i z innymi
przejawami zła, najpierw musimy
wszyscy spróbować zrozumieć – na najgłębszym poziomie – co powoduje, że dziecko
chce kpić z innych. (W tym artykule będziemy
trzymać się poziomu dziecka, zarówno w kwestii przyczyn, jak i środków zaradczych, jako
że mamy do czynienia głównie ze zjawiskami
szkolnymi).
Mogą być różne przyczyny, dla których
dziecko zniża się do poziomu szydzenia, jednak często dzieje się tak, ponieważ posiada
ono skrywany, niski poziom szacunku do
siebie samego. Uważa ono, że kpiąc z innych
sprawi, iż koledzy będą go uważać za kogoś
14 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
—Elias W. Keim
na wyższym poziomie. Ponieważ rodząc się,
wszyscy dziedziczymy skażoną naturę, dlatego doświadczamy przewrotnej przyjemności
w zadawaniu bólu innym, jeśli nasza natura nie jest poddawana karceniu, kształtowaniu i przemianie z pomocą rodziców oraz
nauczycieli.
Zatem jak radzić sobie z szyderstwem? Po
pierwsze: my, jako rodzice i nauczyciele musimy przyjąć, że ma ono absolutnie złe podłoże.
Musi stać się dla nas samych czymś obrzydliwym, gdyż w przeciwnym wypadku nie będziemy w stanie przekazać dziecku powagi
tego zła. Pomoże nam w tym poddanie naszych
myśli świętym, Bożym standardom. Przewertujmy całe Pismo w poszukiwaniu motywów
szyderstwa. Na pewno pomocna będzie dobra
konkordancja. Pozwólmy, aby dotarło do nas
z całą mocą poważne ostrzeżenie, które powoduje słuszny strach w naszym sercu: Bóg nie
da się z siebie naśmiewać. Cokolwiek człowiek
zasieje, to będzie też zbierał. Kiedy już mamy
w sercach lęk przed tym okropnym grzechem
i jego duchową konsekwencją, wówczas być
może będziemy w stanie skutecznie pomóc
dziecku.
Zacznijmy od czegoś, co nazywa się szacunkiem do siebie samego. Można użyć dowolnej
metody czy ilustracji, która zadziała, by pomóc zrozumieć dzieciom, że wszyscy jako Boże
stworzenie jesteśmy sobie równi. Okoliczności
naszego życia są zawsze zróżnicowane, ale nasza wartość i status wobec Wszechwiedzącego
Boga są dokładnie takie same. Nasze talenty
czy ubranie mogą być różne, ale Jezus zapłacił niewiarygodnie wysoką cenę, aby uwolnić
w takim samym stopniu nas, jak i każdego
innego człowieka. Zatem nie mamy prawa
czuć się ludźmi bezwartościowymi, ani też
nie mamy prawa czuć się kimś lepszym od
innych, co ma miejsce z pewnością wówczas,
gdy w jakikolwiek sposób wyśmiewamy kogoś
ze względu na to, jaki jest lub co ma.
Dziecko często może pojąć powagę wyśmiewania lepiej, jeśli opowiemy mu z tym związane historie z głębokim morałem. Tak jak
jest to przedstawione w biblijnej opowieści
o dwóch niedźwiedziach, które pożarły szydzące dzieci. Albo w innej, o kalekim chłopcu, który pracował w kopalni, gdzie często
był wyśmiewany przez pozostałych górników
z powodu kalectwa i ze względu na jego wiarę
w żywego Boga. Ów chłopiec na takie szyderstwa zawsze łagodnie odpowiadał, że tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają
ku dobremu. Pewnego dnia, kiedy usiedli głęboko pod ziemią, aby zjeść drugie śniadanie,
jakiś pies zakradł się i porwał chłopcu jedzenie, a następnie uciekł z kopalni. Kiedy chłopiec kuśtykał za psem, inni górnicy szydzili
z niego i wyśmiewali się, mówiąc:
– Bóg właśnie pozwolił, żeby stała się dobra
rzecz temu, który Go miłuje!
Chłopiec musiał wydostać się z kopalni,
żeby pójść za psem i właśnie wtedy chodnik
się zapadł, zabijając wszystkich pod ziemią.
Tylko on sam ocalał.
W naszych wysiłkach niedopuszczania szyderstwa do domów i szkół musimy ciągle sobie
przypominać, że kiedy poświęciliśmy się małżeństwu, podjęliśmy się również wielkiej odpowiedzialności rodzicielskiej. Owoce naszego
trudu – czy dobre, czy złe – przetrwają wieki.
Nie będzie możliwe, aby jakiś nauczyciel
czy rodzic został uniewinniony z powodu tych
wiecznych konsekwencji, jeśli w jakikolwiek
świadomy sposób, albo z powodu zaniedbania, zignorujemy szyderstwo w naszych domach lub szkołach.
Niejednokrotnie czytamy lub słyszymy
o długotrwałych bliznach, jakie niektórzy
ludzie zanoszą ze sobą do grobu dlatego, że
w szkole byli wyśmiewani jako dzieci. Chociaż są to smutne, rozdzierające historie, nie
są one najgorszym aspektem szyderstwa. Jeśli
dziecko, które szydzi z innych, nie jest korygowane przez nauczycieli, rodziców lub innych,
aby zrozumiało, jak straszny grzech popełnia
w oczach Świętego Boga, może ono nigdy nie
wejść na drogę zbawienia. Bóg zawsze przeciwstawia się pysznym (szyderca jest niezwykle
pyszny i zuchwały) i biada nauczycielom lub
rodzicom, którzy nie pomagają dziecku stać
się pokornym. Nie ma innej drogi, abyśmy
my, ludzie, dostąpili łaski zbawienia, albowiem Bóg okazuje łaskę pokornym.
Jak sobie z tym radzić? Stosownie do okoliczności. Przede wszystkim, nasze codzienne
życie jest przykładem dla dzieci i musi być
wolne od szyderstwa. Lekceważenie dziecka
z powodu jego błędów jest formą szyderstwa.
Aby nasza rola była bez zarzutu – co jest
naszą powinnością – musimy włożyć cały
wysiłek, by wykorzenić szyderstwo w jego zalążku. Czasem nasze oczy i uszy nie mówią
nam nic, ale intuicja daje znać, że coś jest nie
w porządku. Jeśli będziemy czujni, w odpowiednim czasie wypłynie to na wierzch,
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
15
a wtedy się z tym rozprawimy.
Nasze pierwsze wysiłki, jak już wcześniej
wspomnieliśmy, mogą bazować na opowieściach, które dzieci łatwo mogą zrozumieć
i które uświadamiają im okropność wyśmiewania się z bliźnich. Jeśli zjawisko to zostanie
wychwycone w najwcześniejszej fazie, często
jest to wystarczające. Głęboko zakorzenione
szyderstwo na ogół wymaga czegoś znacznie
więcej. Dziecko nie jest głupie. Jeśli będzie
czerpało więcej przyjemności z dokuczania innym niż doświadczało karcenia, nie wyrzeknie
się tego.
Ten, który jest w was, jest większy, niż ten,
który jest w świecie. Innymi słowy, Stwórca
nieba i ziemi w swojej niezmierzonej mądrości, nieskończonej mocy, będzie wam pomocą
i wsparciem, jeśli tylko zwrócicie się do Niego
w uniżeniu. Dobry werset do zapamiętania
jest w Księdze Izajasza 41,10: Nie bój się, bom
Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim!
Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej.
Jak głęboko powinniśmy być Mu wdzięczni,
za to, że Jego pomoc nie opiera się na naszej
sprawiedliwości. On zawsze pomaga poprzez
swoją sprawiedliwość.
Zaczerpnięto z Blackboard Bulletin, marzec 2013
Pathway Publishers
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
—Glendon Mast
K
iedy przyglądamy się postaci młodego Samuela, bez trudu dostrzegamy,
że był on owocem Bożego działania
i ludzkiej współpracy z Bogiem. Mimo że analizujemy zaledwie małą część jego życia, dobrze
jest pamiętać, że całe jego życie było rezultatem
uważnego słuchania Boga.
Historia szybkiej odpowiedzi Samuela na
Boże wezwanie zwraca uwagę wielu czytelników Biblii, tak starych jak i młodych (1 Sm 3).
Czytamy tam, iż Samuel myślał, że to Heli go
woła. Sposób, w jaki Samuel odpowiadał, jest
bardzo istotny. Młodzi ludzie i dzieci powinni
się właściwie odnosić do ludzkiego autorytetu
w swoim życiu, jeśli chcą słyszeć i właściwie odpowiadać na Boże wezwanie.
Rodzice, którzy nie zdołali nauczyć dziecka
szacunku dla władzy, poniosą również klęskę
we wskazaniu im Boga. Jako rodzice, musimy
pomóc dziecku zrozumieć, że to my jesteśmy
tą wyższą władzą w ich życiu. Jeżeli poniesiemy
w tym klęskę, poniesiemy ją również w zakresie
16 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
odpowiedzialności danej nam przez Boga. Rezultat będzie taki, że nasze dzieci dorosną, czując niewiele oparcia pod stopami dla swojego
życia.
Uważne słuchanie Samuela rozpoczęło się
przed tą pamiętną nocą. Jako małe dziecko Samuel chętnie służył przed Panem, robiąc to, co
miał do wykonania. Dlaczego tak chętnie odpowiedział na wezwanie tego wieczoru, skoro
nie było ono normalną częścią jego codziennych obowiązków?
Kiedy Heli domyślił się, że to Pan wołał Samuela, powiedział chłopcu, aby następnym
razem odpowiedział: Mów Panie, bo sługa twój
słucha. Ponieważ Heli wskazał Samuelowi na
Boga, chłopiec poznał Go tej nocy. Dla młodych ludzi przykład posłuszeństwa Samuela to
wyzwanie. W naszym chrześcijańskim środowisku jesteśmy nauczani o Bogu, a jednak tak
często, słysząc Jego głos, zwlekamy z gotowością
do odpowiedzi. Uważne słuchanie Boga i rozumienie Jego spraw to cecha charakteru, która
pomoże nam lepiej niż pieniądze, znajomi czy
ziemska chwała. Czy jest coś, co przeszkadza
nam słyszeć głos Boży i czynić rzeczy, o których
wiemy, że powinniśmy je czynić?
Warte uwagi jest również skupienie Samuela podczas słuchania Boga. Usłyszał on każdy
szczegół Bożego przesłania i był w stanie powtórzyć to Helemu następnego ranka. Czy nie jest
logicznym wniosek, że młodzi ludzie, którzy
mają zwyczaj słuchać tylko części tego, co im się
mówi, są źle przygotowani do słuchania Boga?
Czy Samuel skupiał uwagę na czymś złym?
Biorąc pod uwagę stan Izraela w tamtym czasie,
widzimy, że wielu w kraju nie słuchało uważnie
Bożych słów; w tej grupie byli też i synowie Helego, którzy służyli Belialowi (1 Sm 2,12). Zaspokajali oni swoje własne, grzeszne pragnienia.
Oczywiście także i Samuel, będąc człowiekiem,
miał nieraz pokusę czynienia rzeczy grzesznych
i egoistycznych, jednak wybrał drogę prawości.
Swoim przykładem był w stanie inspirować
innych do miłości i służby. W przeciwieństwie
do niego, synowie Helego obrzydzili ludziom
Boże sprawy.
Młodzieży, wasze nastawienie do Boga lub
do grzechu i własnego ego ma moc wpływania
na innych. Czy wasz przykład inspiruje ich do
miłowania Boga i służenia Mu, czy do wstępowania na drogę grzechu?
Rodzice, czy my nastawiamy się na dostrzeganie potrzeb naszego domu? Dzieci, czy słuchacie uważnie autorytetów, które Bóg postawił
w waszym życiu? A wreszcie my wszyscy, czy
słuchamy uważnie Boga? Samuel udowodnił
swoją gotowość słuchania Boga poprzez małe
kroki. Co my pokazujemy poprzez nasze codzienne uczynki? Bóg bowiem odbędzie sąd nad
każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną — czy
dobrą, czy złą (Kzn 12,14).
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Akceptacja siebie samego
P
an spogląda z nieba, widzi wszystkich
ludzi. (…) On, który ukształtował
serce każdego z nich (Ps 33,13.15).
Jest to prawda dotycząca serca, ale nie twarzy.
Twarz (a szczególnie oczy) odzwierciedla rzeczywistą osobę i dlatego jest najbardziej wyróżniającą nas częścią ciała. Zróżnicowanie rysów twarzy powoduje, że jesteśmy tak bardzo
rozpoznawalni. Wśród wielu twarzy na całym
świecie nie ma dwóch identycznych.
Akceptacja własnej indywidualności i odnalezienie miejsca w życiu może być pewnym
testem, szczególnie dla osób dorastających.
Pismo wskazuje, że powinniśmy akceptować
to, jak stworzył nas Bóg i pozwolić Mu, by
nas kształtował na swoją chwałę. Czy powie
twór do twórcy: Czemuś mnie takim uczynił?
(Rz 9,20). Bo któż ciebie wyróżnia? Albo co
—Earl Horst
masz, czego nie otrzymałbyś? A jeśli otrzymałeś, czemu się chlubisz, jakobyś nie otrzymał?
(1 Kor 4,7).
Dorastanie jest równoznaczne z dojrzewaniem. Jest to okres, w którym człowiek
przechodzi od dziecięcej niewinności do odpowiedzialnej dorosłości. Ten wiek jest zróżnicowany, lecz najczęściej przechodzimy go między dwunastym a czternastym rokiem życia.
Wyraźne i szybkie zmiany zachodzą w ciele
i w duszy, co może być przyczyną niepokoju
u dojrzewających. Kombinacja tego wszystkiego – lub brak niektórych zmian w życiu
osób, które będą przechodzić okres dorastania później – sprawia, że nastolatkowie mają
wrażenie, iż wszyscy na nich patrzą, bywają
niezdarni i łatwo zapadają na choroby.
Wielu młodych ludzi dostosowuje się
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
17
całkiem łatwo, choć są i tacy, którzy w bolesnej świadomości siebie samych wycofują się
do własnej skorupy. Własne osobliwości mogą
stać się szczególnym wyzwaniem, ponieważ
większość osób dojrzewających odczuwa silne
pragnienie, by czuć się lepszymi w porównaniu
z rówieśnikami. Wszystko, cokolwiek ich wyróżnia, może być przedmiotem wielkiej troski.
To mocne pragnienie akceptacji w otoczeniu
jest korzeniem argumentacji „przecież wszyscy
tak robią”, którą rodzice często słyszą i muszą
się do niej odnosić.
Nie tylko ciało się rozwija. Dusza i duch również doświadczają nowych wymiarów. Zaczyna
narastać świadomość własnej odpowiedzialności, często połączona z poczuciem niezależności.
Nastolatki mogą popadać w kompleks wyższości lub niższości, stawać się bardziej asertywni
lub „humorzaści”, czasami miewają odczucie,
że nikt ich nie rozumie.
Duża część problemów z samoakceptacją
u dojrzewającej młodzieży jest związana z poszukiwaniem własnej tożsamości. „Dlaczego Bóg
stworzył mnie w taki sposób? Czemu jestem
tak inny od wszystkich? Dlaczego tu jestem?”.
W wielu przypadkach rosnące poczucie winy i
osobistej odpowiedzialności przed Bogiem są
korzeniem pytań, uczuć i reakcji dorastających
ludzi. W jaki sposób rodzice mogą im pomóc
w tym decydującym okresie?
1. Kierujcie ich do Słowa Bożego. Następująca lista fragmentów w połączeniu z cytowanym powyżej może być przydatna: 1 M 2,7; Za
12,1; Prz 31,30; Ps 139,13-16; Mt 5,36; 6,27.
Nastolatki narzekające na swój wzrost, wygląd
i tak dalej powinny się dowiedzieć, że w ten
sposób szemrają przeciwko Bogu, wypominając
Mu: „Dlaczego mnie takim stworzyłeś?”. Bóg
miał swój cel, stwarzając każdego z nas w taki
a nie inny sposób. Nie powinniśmy tego kwestionować, lecz poddać się Jego woli i rozwijać
dane nam przezeń talenty.
2. Okazujcie im bezwarunkową miłość
i akceptację. To nie zawsze będzie łatwe. Ktoś
18 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
z rodziców przyznał kiedyś, że jego dziecko
jest trudne do kochania. Bóg dał nam każde
dziecko jako osobną indywidualność. Musimy
próbować zaspokoić potrzeby każdego z nich.
Musimy również pamiętać, że dobre nawyki
można wyćwiczyć, dobrego charakteru można
nauczyć i wdrażać poprzez właściwą dyscyplinę,
lecz cechy osobowości zawsze pozostaną indywidualne. Bezpieczeństwo rodzicielskiej miłości i akceptacji będzie na dłuższą metę owocować samoakceptacją dojrzewającego dziecka
w czasie rosnącej samoświadomości.
3. Starajcie się o dobrą komunikację. „Nie
prowokujcie dzieci do gniewu” – to słowo może
być szczególnym testem dla ojców dojrzewających dzieci. Zbyt często napięte relacje zastępują zdrową komunikację, która jest najbardziej
potrzebna. Nie bądźcie wścibscy, lecz wykazujcie na tyle wyraźne zainteresowanie, żeby nastolatek wiedział, że się nim interesujecie. Uważnie
słuchajcie, gdy mówi o swych uczuciach i frustracjach. Nigdy nie zdradzajcie tego, co wam
powie w tajemnicy. Jeśli zacznie użalać się nad
sobą, powiedzcie mu o tym wprost, unikając
sarkazmu czy szyderstwa.
4. Cytujcie przykłady mężczyzn i kobiet
z przeszłości, którzy stawali przed szczególnym
wyzwaniem samoakceptacji w życiu. Fanny
Crosby nie użalała się nad sobą z powodu swej
ślepoty. Rozwijała dany jej talent, stając się jednym z najpłodniejszych autorów pieśni, jakich
znał świat.
5. Przede wszystkim, módlcie się. Chrześcijańscy rodzice potrzebują Bożej mądrości
w wychowywaniu dzieci przechodzących od
niewinnego dzieciństwa do odpowiedzialnej
młodości. Samoakceptacja jest znacznie pogłębiona, gdy dzieci przyjmują Chrystusa jako
osobistego Zbawiciela, a Jego panowanie zaczyna być dominującym czynnikiem w ich życiu.
Zaczerpnięto z Home Horizons, sierpień 2013
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Wszak jej zawdzięczają przodkowie chlubne świadectwo.
Przez wiarę poznajemy, że światy zostały ukształtowane
słowem Boga, tak iż to, co widzialne,
nie powstało ze świata zjawisk.”
List do Hebrajczyków 11,2–3
Część
H istoryczna
Kim był
Klemens Aleksandryjski?
W
każdym okresie dziejów
ludzkości żyli ludzie poszukujący prawdy. W drugim
wieku jednym z nich był Titus Flavius Clemens (żyjący w latach ok. 150-215), bardziej
znany jako Klemens Aleksandryjski. Choć
pochodził z rodziny pogańskiej, zdawał sobie sprawę, że musi istnieć jakiś głębszy sens
życia niż przyziemna pogoń za bogactwem
materialnym i cielesnymi przyjemnościami.
Słyszał o ludziach, którzy porzucili takie cele
w imię poszukiwania prawdy. Byli nazywani
filozofami, czyli ‘miłośnikami mądrości’.
Klemens studiował dzieła wszystkich wielkich filozofów, jacy żyli przed nim, czytając
nawet pisma myślicieli z tak dalekich krajów,
jak Persja. Dowiedział się z nich, że istnieje jeden prawdziwy Bóg, który stoi ponad
wszystkimi bogami i boginiami czczonymi
przez jego współczesnych. Doszedł również
do wniosku, że istnieje jakiś sposób życia
bardziej satysfakcjonujący niż ten, jaki prowadzi większość ludzi. Lata studiów sprawiły,
iż Klemens stał się jednym z najbardziej wykształconych mężów swoich czasów. Mimo to
miał odczucie, że filozofowie pukali jedynie
do drzwi prawdy i że istnieje coś większego,
czego nigdy nie odkryli. Gdy wreszcie usłyszał Ewangelię Jezusa Chrystusa, wiedział, że
to jest to, czego szukał przez całe życie.
Po swym nawróceniu Klemens podróżował po starożytnym świecie, by uczyć się
nowej drogi u najbardziej szanowanych mężów Bożych swoich czasów – u ludzi, którzy nauczali nie tylko słowami, ale również
własnym przykładem. Zamieszkał wreszcie
w egipskiej metropolii Aleksandria, gdzie
służył jako nauczyciel. Po dostrzeżeniu u niego daru nauczania, tamtejszy Kościół ustanowił go instruktorem dla nowo nawróconych
chrześcijan.
Dzieła Klemensa
Gdybyście mieli okazję usiąść u stóp Klemensa jako nowi chrześcijanie, czego byście
się dowiedzieli? Jego pisma ukazują głębokie
wejrzenie w życie odrodzonych ludzi. Pisze
o modlitwie, prawidłowym używaniu bogactwa, o życiu w świętości, o oddzieleniu od
świata, o małżeństwie, miłości, o kobietach
pełnych mądrości i o tajemnicy życia w mocy
Bożej.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
19
Najobszerniejszym dziełem Klemensa są
Kobierce. Tytuł jest bardzo dobrze dobrany,
ponieważ są to luźne przemyślenia Klemensa na różne tematy, zarówno duchowe, jak
i naukowe. Jak to ujął jeden z uczonych: Klemens posiada wspaniałą zdolność odbiegania
od głównej myśli. Na widok najmniejszego
króliczka przebiegającego przez krajobraz,
natychmiast za nim podąża1. My jednak, zamiast wraz z Klemensem „gonić jego króliczki”, wybraliśmy w tym omówieniu tylko te
fragmenty, których tematyka ma znaczenie
dla rozwoju osobistej więzi z Bogiem.
Jedno z kazań lub krótkich traktatów
Klemensa nosi tytuł Który człowiek bogaty
może być zbawiony? Ta praca jest najbardziej elokwentna i najprzystępniej napisana
ze wszystkich jego zbiorów. Autor omawia
w niej słowa Jezusa wypowiedziane do bogatego młodzieńca zapisane w Ewangelii
Marka 10,17-31, zdanie po zdaniu. Jego
pokrzepiający wgląd w to zagadnienie pokazuje, że słowa Pana są skierowane do każdego
z nas, bez względu na to, jakim majątkiem
dysponujemy.
Klemens mocno wierzył, że autorem
wszelkiej prawdy jest Bóg. Uważał również,
że Bóg zasiał ziarna prawdy w każdym narodzie – dlatego w przeciwieństwie do większości współczesnych mu chrześcijan nie
miał problemów z cytowaniem poezji i mądrych myśli niewierzących poetów, pisarzy
i filozofów. Błędem byłoby jednak sądzić, że
poglądy samego Klemensa wypływały z tych
źródeł. Opisywał on filozofię grecką jako posiadającą jedynie nikłą iskierkę, zdolną przerodzić się w płomień, jakimś śladem mądrości2.
Podkreślił również, że jest ona pozbawiona
mocy do przestrzegania przykazań Pańskich3.
Jak widać, Klemens był człowiekiem oddanym Biblii. Jego poglądy wywodziły się
1. Robert Payne, The Holy Fire (New York: Harper &
Rowe, 1957), str. 27.
2. Klemens, Kobierce, I,17.
3. Dz. cyt., XVII.
20 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
z Pisma i jego ustnej interpretacji podanej
przez apostołów – a nie z filozofii.
Klemens napisał Kobierce około roku
190. W tym okresie najpoważniejszą herezją, z jaką zmagał się Kościół, była gnoza.
Jej wyznawcy twierdzili, że posiadają jakąś
specjalną wiedzę (gr. gnosis) o Bogu, pochodzącą albo z objawienia, albo w wyniku
przekazania rzekomo przez apostołów wiedzy tajemnej. Nauczali oni między innymi,
że Bóg Starego Testamentu jest kimś innym
niż Bóg Nowego Testamentu i że Syn Boży
nigdy nie stał się człowiekiem (2 J 7-11).
W Kobiercach Klemens atakował ich twierdzenia, opisując życie i modlitwę osób prawdziwie znających Boga (czyli prawdziwych
„gnostyków”). Wykazywał, że ci, którzy zaprzeczają Pismu i przekręcają je, nie są tak
naprawdę „gnostykami”, ponieważ nie osiągnęli poznania Boga w prawdzie.
Dzięki swemu nauczaniu słowem i piórem,
a także dzięki osobistej pobożności, Klemens
wychował setki chrześcijan, wprowadzając
ich w życie pełne nieśmiertelnej miłości do
Boga i braci, polegające na naśladowaniu
Jezusa. Jednymi z jego najlepszych uczniów
byli Orygenes – najbardziej znany nauczyciel
chrześcijański w trzecim wieku – oraz Aleksander, który później został ustanowiony
biskupem Jerozolimy.
Po śmierci Klemensa jego dzieła nadal były
źródłem nauki i inspiracji dla wielu mężów
i niewiast Bożych na przestrzeni wieków.
Teodoret, historyk Kościoła z V wieku, napisał o nim, że: przewyższał wszystkich innych i był świętym człowiekiem4. Hieronim
twierdził, iż Klemens to najbardziej uczony
ze wszystkich mężów starodawnych5. Nawet
John Wesley pozostawał pod wpływem jego
4. Alexander Roberts and James Donaldson, Introduc-
tory Note To Clement of Alexandria, w: The Ante-Nicene
Fathers, 10 tomów (Grand Rapids: Wm. B. Eerdmans
Publishing Company, 1983), 2:166.
5. Dz. cyt.
pism. Jeden z bardziej nam współczesnych
biblistów napisał o nim: Bardzo dużo czytał –
w jego dziełach znajduje się ponad 700 cytatów
z ponad 300 innych autorów. (…) Był łagodny
i uprzejmy dla wszystkich, a szczególną wyrozumiałość okazywał kobietom i dzieciom6.
Ani katolik, ani protestant
W większości dziedzin dzieła Klemensa
były typowe dla myśli wczesnego Kościoła.
Czytając jego słowa, czulibyście się zapewne utwierdzeni w przekonaniu, że pierwsi
chrześcijanie wierzyli w to samo, co wy dzisiaj. Jednocześnie zauważylibyście niewątpliwie, że niektóre poglądy i opisywane praktyki różniły się od waszych. Prawie każdy,
kto zaczyna czytać dzieła Ojców Kościoła,
zauważa te różnice.
reformacyjnej Lutra. Z drugiej strony nie
byli świadomi, czego Kościół rzymskokatolicki będzie nauczał za czasów reformacji.
Nie byli ani katolikami ani protestantami,
nie mieli poglądów liberalnych ani ewangelikalnych, nie dzielili się na charyzmatyków
czy fundamentalistów.
Posiadali jednak cechy wspólne z powyższymi grupami. Dawali świadectwo temu,
jaki był chrystianizm, zanim został naznaczony doktrynalnymi dysputami, skomplikowaną teologią i podziałami na denominacje. Odzwierciedlali chrystianizm znany
z prawdziwej miłości, prostej świętości i gotowości niesienia krzyża.
Zaczerpnięto z Intimacy with God
© 1990, 2008 David W. Bercot
Wydane przez Scroll Publishing
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Pierwsi chrześcijanie w zasadzie nie pasowaliby do żadnej denominacyjnej szufladki,
jakimi dzisiaj dysponujemy. Widać z pism
Klemensa, że nie mieli oni pojęcia o teologii
6. Payne, str. 25.
Niesienie krzyża
—Klemens Aleksandryjski (ok. 150 r.-215r.)
K
ażdy, kto osobiście zna Pana, będzie Go naśladował i niósł swój
krzyż. O takiej osobie jest napisane: Niech mnie Bóg uchowa, abym miał
się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża
Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla
świata (Ga 6,14). Pan mówi: Kto stara się
zachować życie swoje, straci je, a kto straci
życie swoje dla mnie, znajdzie je (Mt 10,39).
Możemy „stracić życie” na dwa sposoby:
Po pierwsze, kładąc życie tak jak Pan położył je za nas. Po drugie, oddzielając się
od zwyczajów tego świata. Niesienie krzyża oznacza oddzielenie duszy od rozkoszy
i przyjemności proponowanych przez ten
świat. Umieranie dla siebie to zadowolenie
z tego, co jest niezbędne. Gdy zaczynamy pragnąć czegoś więcej, wtedy łatwiej
o grzech.
Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście
mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi
(Ef 6,11). Gdyż oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia
warowni dla sprawy Bożej - pisze apostoł
(2 Kor 10,4).
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
21
Trzeba nam ludzi, którzy stają wobec
życiowych okoliczności w sposób trzeźwy
i godny pochwały. Mam na myśli trudne
okoliczności, jakie możemy w życiu napotkać. Jak na przykład bogactwo czy ubóstwo. Chwała i pogarda. Zdrowie i choroba. Życie i śmierć. Praca i przyjemności.
Świat widzi olbrzymią różnicę między tymi
skrajnościami. Człowiek znający Boga postrzega je tak, jakby były jednakowe.
Potrzeba wytrwałości
Kolejną cechą człowieka Bożego jest
wytrwałość. Prorok Daniel, mąż wiary,
jest dobrym przykładem. Mieszkał w Babilonie, podobnie jak Lot w Sodomie czy
Abraham w Chaldei. (Tenże Abraham
został nazwany przyjacielem Boga). Król
Babilonu wrzucił Daniela do jaskini z dzikimi zwierzętami, lecz Król wszechrzeczy,
nasz wierny Pan, zachował go w stanie
nietkniętym.
Człowiek chodzący z Bogiem posiada
taki sam rodzaj cierpliwej wytrwałości.
Podczas ucisku będzie błogosławił Boga,
jak to czynił Hiob. Jak Jonasz, będzie modlił się, przebywając w brzuchu wielkiej
ryby, a jego wiara zaprowadzi go z powrotem do służby prorockiej w Niniwie. Rzucony lwom na pożarcie, zatka im paszcze.
Wrzucony w ogień, nie spłonie. Dniem
i nocą będzie świadectwem poprzez swoje
słowa i i styl życia. Jego najlepszy przyjaciel
to Pan i z Duchem będzie dzielił to samo
domowe ognisko. Będzie czysty w ciele,
w sercu i w mowie.
Walka duchowa
Żyjąc według ciała, byliśmy słabi – częściowo z powodu słabej dyscypliny. Zwykliśmy sobie folgować bez żadnych ograniczeń. Teraz jednak widzimy, że cielesne
pragnienia są rzeczywiście wbudowane
w nasze dusze, i że jest to efekt działania
22 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
złych sił duchowych, z którymi walczymy.
Próbują one pozostawić ślad na wszystkim,
czego dotkną. Chcą ponownie „odbić”
swoich byłych więźniów, którzy kiedyś się
ich wyrzekli. Jak należy się spodziewać,
w niektórych przypadkach im się to udaje.
Jednak niektórzy z nas podejmują walkę z większym zacięciem sportowym
(tak pozwolę sobie to określić, choć analogia do sportowych zmagań jest tutaj jedynie ilustracją). Siły zła atakują wiernych
przy pomocy wszystkich dostępnych środków, rzucając wszystkie oddziały do krwawej walki. Ostatecznie jednak są skazane
na porażkę, wycofując się w podziwie dla
zwycięskiego chrześcijanina.
Jako ludzie jesteśmy wyposażeni w rozsądek i dlatego nie powinniśmy dać się zwodzić pozorom, lecz widzieć, co się za nimi
kryje. Siły zła pokazują ludziom piękne
widoki, jak chwała ze strony świata, cielesne rozkosze, perspektywy cudzołóstwa
i inne pociągające fantazje. Próbują nęcić
ludzi tak, jak się nęci ofiarę przy pomocy pokarmu umieszczonego w pułapce.
Zwodzą tych, którzy nie potrafią dostrzec
różnicy między prawdziwą i fałszywą przyjemnością. Albo między przemijającym
pięknem a tym, co święte. Kiedy już uda
im się zwieść takich ludzi, czynią z nich
niewolników. Każde skuteczne nęcenie
pozostawia w duchu ludzkim ślad, który
rodzi ciągłe powroty do pokusy, której
ofiara raz zasmakowała. Każde połknięcie
haczyka pozostawia w duszy ślad cielesnych pożądliwości.
Zaczerpnięto z Intimacy with God
© 1990, 2008 David W. Bercot
Wydane przez Scroll Publishing
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa,
o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy...”
Ewangelia Jana 6,27a
Część
Praktyczna
NAJBARDZIEJ
ZAAWANSOWANY
KOMPUTER
C
złowiek skonstruował superkomputery i roboty potrafiące czynić niezwykłe rzeczy. Komputery mogą poprawiać błędy ortograficzne, rozwiązywać zadania
matematyczne i tłumaczyć teksty na inne języki.
Roboty dokonują zdumiewająco skomplikowanych operacji, jak gra w szachy. Lecz żaden komputer nawet nie zbliżył się swymi możliwościami do ludzkiego mózgu, będącego tajemniczym
i wyjątkowym stworzeniem Bożym. Ten szczególny organ uzdalnia nas do analizy informacji,
pomagając w podejmowaniu wielu ważnych decyzji, zarówno w fizycznych, jak i duchowych
dziedzinach życia. Komputery nawet nie zbliżyły się do stopnia złożoności, jaki widzimy w ludzkim organizmie. Jesteśmy czymś o wiele bardziej
szczególnym od jakiegokolwiek komputera czy
robota, jaki kiedykolwiek został skonstruowany!
Mózg jest niezbędny do życia, a jego budowa jest zbyt skomplikowana, żeby ją w pełni
zrozumieć. Koordynuje on nasze ruchy, dotyk,
powonienie, smak i wzrok. Umożliwia tworzenie wyrazów, rozumienie liczb i ich przetwarzanie, komponowanie i docenianie muzyki, rozpoznawanie kształtów geometrycznych, porozumiewanie się z innymi ludźmi, planowanie działań, a nawet sny. Stanowi centrum zarządzania
—Molly H. Cormier
myśleniem i kontrolowaniem całego ciała. Ta
kontrola jest niezwykle szczegółowa, a jej bliższe
zbadanie ujawnia zdumiewające fakty.
Średni mózg waży około 1,5 kilograma, co stanowi jakieś 2 procent masy ciała jego posiadacza,
a mimo to jest „zasilany” przez aż 15-20% krwi
krążącej w organizmie. Ten stosunkowo niewielki organ jest kluczem do naszej wyjątkowej tożsamości. Bez niego nie moglibyście prowadzić
normalnego, szczęśliwego i aktywnego życia.
Nie bylibyście w stanie pojąć i wykonać nawet
najprostszych życiowych czynności, takich jak
mycie zębów, przeglądanie się w lustrze czy rozpoznanie głosu własnej matki.
Mózg jest niezwykłym wyzwaniem dla jego badaczy, którzy muszą być do takich badań świetnie przygotowani. Pomiędzy czaszką a samym
mózgiem znajdują się trzy warstwy tkanki zwane
oponami mózgowia (meninges encephali), które
mają za zadanie chronić bardzo delikatną tkankę mózgu. Bardzo cienka opona wewnętrzna mózgowia (pia mater encephali) leży najbliżej mózgu, przylegając do niego i do kręgosłupa. Warstwa środkowa to pajęczynówka mózgowia (arachnoidea encephali) – delikatna osłona przypominająca pajęczynę. Przestrzeń między tymi dwoma warstwami nazywa się jamą
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
23
podpajęczynówkową. Jest ona wypełniona płynem mózgowo-rdzeniowym (liquor cerebrospinalis), który znajduje się również w jamie podtwardówkowej między najbardziej zewnętrzną
warstwą, zwaną oponą twardą mózgowia (dura
mater encephali) – najbardziej trwałą ze wszystkich warstw – a czaszką, która stanowi twardą
strukturę kostną chroniącą całość.
Pod wszystkimi trzema warstwami leży sam
mózg. Jest on podzielony na dwie struktury.
Większa to kresomózgowie (80 procent masy
mózgu), mniejsza to móżdżek (20 procent masy
mózgu). Na zewnątrz kresomózgowia znajduje się kora mózgu, utworzona z miękkiej, szarawej materii, zwanej istotą szarą, na którą składają się głównie komórki nerwowe, czyli neurony.
Pod nią znajduje się istota biała zawierająca włókna nerwowe połączone
z komórkami.
Kresomózgowie składa się
z dwóch półkul i czterech płatów w każdej półkuli. Płaty to
obszary, w których określone
działania organizmu są kontrolowane przez mózg. Istnieją cztery
płaty: czołowy, ciemieniowy, skroniowy i potyliczny.
Płat czołowy jest umieszczony z przodu głowy i rozciąga się od czoła do mniej więcej przedniej części ucha. Odpowiada on za inicjowanie wielu działań świadomych, jak patrzenie na jakiś obiekt czy przechodzenie przez ulicę.
Płat czołowy kontroluje wyuczone umiejętności
motoryczne, jak wiązanie sznurówek czy pisanie, a także skomplikowane procesy intelektualne, jak mowa, myślenie, koncentracja, rozwiązywanie problemów i planowanie działań. Dzięki
niemu robimy różne miny i wykonujemy gesty
dłońmi i rękami. Prawa półkula kontroluje mięśnie lewej części ciała, a lewa półkula mięśnie po
prawej stronie. Dlatego uszkodzenie lewej części
mózgu powoduje paraliż prawej strony (i na odwrót). U większości ludzi płat czołowy odpowiada za większość zdolności językowych.
Płat ciemieniowy jest umieszczony w środkowej części głowy, między płatem czołowym
24 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
a potylicznym. W nim dokonuje się interpretacja informacji zmysłowych z całego ciała, co
umożliwia mu kontrolowanie naszych ruchów.
Tutaj dokonuje się również przetwarzanie postrzeganych kształtów, struktur i wagi na ogólne wrażenia. Płaty ciemieniowe po obu stronach
wpływają na zdolności matematyczne i językowe, kontrolowane bardziej szczegółowo w płatach skroniowych. Ponadto, płat ciemieniowy
przechowuje wspomnienia związane z miejscami, co umożliwia orientację przestrzenną.
Płat potyliczny znajduje się z tyłu głowy powyżej móżdżku. Służy on do analizowania oraz interpretacji tego, co widzimy, umożliwiając człowiekowi kształtowanie wspomnień wizualnych
i ostateczne pojmowanie umysłem tego, co widzimy. Innymi słowy, gdy wasz wzrok
koncentruje się na jakimś obiekcie, ten płat umożliwia wam
widzenie go, rozpoznanie,
a następnie zapamiętanie
wzrokowe, żebyście mogli
go później kojarzyć. Tam
również dokonuje się zrozumienie położenia przestrzennego
z sąsiadującego płatu ciemieniowego.
Płat skroniowy znajduje się w okolicy skroni i za uchem. Zadaniem tego płatu jest wytwarzanie wspomnień i emocji. W nim dokonuje
się zapisywanie bieżących wydarzeń do pamięci krótko- i długotrwałej, a także ich przechowywanie i wydobywanie z pamięci. Gdy dziadek mówi: „Pamiętam, że gdy byłem małym
chłopcem, ojciec zabierał mnie ze sobą na ryby”,
przypomina sobie właśnie wydarzenia zapisane
w płacie skroniowym jego mózgu. Tam dokonuje się również rozumienie dźwięków i obrazów, co umożliwia wam rozpoznawanie ludzi
i przedmiotów, a także ostatnie etapy procesu
słyszenia i mówienia.
Móżdżek, leżący poniżej kresomózgowia
i zaraz za pniem mózgu, koordynuje ruchy
ciała. Pozwala kończynom poruszać się swobodnie i dokładnie, stale dostrajając naszą postawę
i pracę mięśni. Współpracuje również z jądrami przedsionkowymi połączonymi z narządami
równowagi w uchu środkowym. Wszystkie te
struktury współpracując ze sobą dają nam poczucie stanu równowagi. Móżdżek zachowuje
wspomnienia wykonywanych ruchów, pozwalając na wykonywanie ich szybciej i przy zachowaniu prawidłowej równowagi ciała.
Interesującym spostrzeżeniem na temat porównania komputerów i ludzkiego mózgu jest
to, że gdyby nie ludzki mózg, komputer nigdy by
nie powstał. Współpraca wielu doskonale stworzonych mózgów różnych ludzi zaowocowała skonstruowaniem tego sztucznego „mózgu”,
który jednak nigdy nie przekroczy swą budową
głębi cudownego mózgu człowieka.
Ludzki mózg jest niezwykle skomplikowanym i zdumiewającym dziełem rąk Bożych. Ten
krótki artykuł zawiera jedynie garstkę informacji o jego działaniu, które umożliwia nam normalne funkcjonowanie.
Nawet uczeni nie osiągnęli pełni wiedzy na
temat budowy i sposobu działania tego szczególnego i pełnego tajemnic organu.
Zapewne niezbyt często zastanawiamy się
nad tym wszystkim, a przecież mózg jest dla nas
czymś więcej niż tylko błogosławieństwem. Jest
darem Bożym. Wysławiam cię za to, że cudownie
mnie stworzyłeś. Cudowne są dzieła Twoje i duszę
moją znasz dokładnie (Ps 139,14).
Zaczerpnięto z Home Horizons
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Dobrze przespana noc
Ś
pij dobrze! – i czasem śpimy, a czasem nie. Co powoduje taką różnicę? Co
dzieje się podczas naszego snu? Prawdopodobnie niewielu z nas dostrzegłoby związek
pomiędzy stworzonym porządkiem a snem lub
chaotycznymi snami, a jednak te najpowszechniejsze z ludzkich zachowań nie umknęły troskliwej uwadze naszego miłującego porządek
Stwórcy.
Normalna, dobrze przespana noc składa się
z czterech różnych faz snu. Faza 1. to sen tuż poniżej świadomości. W tej fazie aktywność mięśni maleje, chociaż czasem zdarzają się mimowolne drgawki. Ten okres snu zawiera również
szczególną „podfazę” zwaną REM (z ang. Rapid
Eye Movement). W tym czasie oczy wykonują
szybkie ruchy w górę i w dół pod zamkniętymi
powiekami.
Marzenia senne pojawiają się podczas fazy
REM i najlepiej pamiętamy sny z tej właśnie
najbliższej minionej fazy. Czasem pamiętamy
części dwóch różnych snów, za to nie potrafimy
ich sobie przypomnieć osobno w całości. Te dwa
sny są najprawdopodobniej dwoma okresami
—Dwight Martin
REM z naszego snu. Jeśli pamiętamy sen bardzo
wyraziście, to najprawdopodobniej pochodzi on
z naszej ostatniej fazy REM.
Faza 2. snu jest nieco głębsza, niż faza 1.
W tym okresie snu nasz oddech i puls zwalniają, a temperatura ciała nieznacznie spada.
W fazie 3. rozpoczyna się głęboki sen i mózg
zaczyna wytwarzać powolne fale delta. Faza 4.
(bardzo głębokiego snu) charakteryzuje się rytmicznym oddechem i ograniczoną aktywnością
mięśniową.
Cykl snu jest procesem wchodzenia i wychodzenia z tych faz w pewnej sekwencji. Niedługo
po położeniu się spać, przechodzimy z najlżejszej fazy snu w najgłębszą, pozostając w pozostałych lżejszych fazach zaledwie krótkie chwile.
Po około 45 minutach głębokiego snu ciało zaczyna wychodzić z niego i wchodzi w pierwszą fazę REM. Po krótkiej chwili pozostawania
w fazie REM, cykl się powtarza, tylko że w każdym kolejnym cyklu ciało pozostaje mniej czasu
w głębokim śnie, a więcej czasu w fazie REM.
Na końcu, po przejściu ostatniej w cyklu fazy
—ciąg dalszy na str. 34
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
25
„Chlubą młodzieńców jest ich siła, lecz
ozdobą starców jest siwy włos.”
Księga Przysłów 20,29
Dla
MŁODZIEŻY
Szacunek dla siebie samego
­­­­—Daniel Allgyer
N
atknęliśmy się na pewien uroczy
niemiecki wierszyk. Przetłumaczenie go byłoby dość trudne, jednak
postaramy się streścić jego sens.
Wiersz mówi o pewnym chłopcu, który
chciał być „duży”. Mając pięć i pół roku postanowił naśladować swego ojca. Wziął jego laskę, włożył sobie wielki kapelusz ojca na głowę,
a potem chodził dumnie dookoła, pomimo że
kapelusz zsuwał się mu na oczy. Wszyscy, którzy go widzieli, przystawali i uśmiechali się na
widok malca. „Hej, kapeluszu – wołali – co ty
sobie myślisz? Dokąd zabierasz tego chłopca?”.
Wiersz jest zabawny i możemy się pośmiać
z obrazu chłopczyka potykającego się pod kapeluszem i próbującego być większym niż jest
w rzeczywistości.
Wiersz ten ma jednak głębsze znaczenie. Czy
nie jesteśmy czasami jak ten chłopiec, za bardzo
wciągnięci w świat pozorów, w którym udajemy „dużych” i myślimy sobie, że jesteśmy kimś
ważnym? Zbyt często usiłujemy czegoś dokonać
naszymi własnymi siłami, polegając na ludzkiej
mądrości, zapominając, kim i czym jesteśmy...
Dochodzimy tym samym do złożonego tematu, który był poruszany w poprzednim numerze. Wielu czytelników przedstawiło pomocne rady dla dziewczyny, która miała tak niskie
mniemanie o sobie, że była niezdolna przyjąć
jakikolwiek komplement czy pochwałę...
26 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
Jeden z piszących zauważył różnicę pomiędzy
szacunkiem dla samego siebie a dobrym mniemaniem o sobie. Szacunek dla siebie polega
na przyjęciu siebie takim, jakim uczynił mnie
Bóg oraz docenieniu tego, kim mogę się stać
przez Jego łaskę. Dobre mniemanie o sobie to
myślenie o sobie więcej, niż rzeczywiście sobą
przedstawiam.
Zastanawiałem się, czy słownik potwierdzi
powyższą teorię i odkryłem z zaskoczeniem, że
tak właśnie jest. Dobre mniemanie o sobie to
według słownikowej definicji „niesłuszna duma
z własnego powodu; zarozumiałość”. Natomiast
szacunek dla samego siebie to „właściwa postawa wobec siebie i własnej wartości jako osoby”.
Czy dorośli zasługują na uznanie i pochwałę?
Na pewno szczery komplement czy zasłużona
pochwała są zawsze na miejscu. Są to rzeczy,
które jesteśmy winni ludziom wokół nas. Jeśli
naszą powinnością jest dawać, to czasem sami
też otrzymamy. Umieć otrzymać dar, komplement czy pochwałę bez popadania w pychę to
znak prawdziwej pokory.
Musimy pamiętać, że zła samoocena niekoniecznie jest dowodem pokory. Znałem ludzi,
którzy mieli niewiele szacunku dla siebie samych i ciągle poniżali siebie w oczach innych.
A jednak rzadko spotykałem kogoś, kto był bardziej skoncentrowany na sobie niż właśnie oni.
W istocie pokora to kruchy motyl ginący
przy dotknięciu. Gdy już sądziłeś, że go złapałeś, właśnie go straciłeś. To jest taka dziwna
właściwość, która sprawia, że czujesz się tym
mniejszy, im większy się stajesz. Jedną z najlepszych definicji, jakie słyszałem jest ta: „Być
pokornym nie znaczy mieć złą opinię o sobie
samym. To znaczy w ogóle nie myśleć o sobie”.
To dziedzina, w której wszyscy musimy dojść
do znacznie większej dojrzałości – tego jestem
pewien. I powinniśmy być wystarczająco pokorni, by zdać sobie z tego sprawę.
Zaczerpnięto z Young Companion, luty 2013
Pathway Publishers
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Mój zamek spłonął
W
iele lat temu, gdy byłam szczupłą,
młodą dziewczyną, miałam wielu
przyjaciół i życie ogólnie było dobrą zabawą. Rozkwitałam, ciesząc się wolnością
piętnastolatki.
Pewnego dnia, gdy byłyśmy same z moją bliską
przyjaciółką Marią Anną, ona nagle nachyliła się ku
mnie z chytrym uśmiechem i zapytała:
– Rosanne, wiesz, że podobasz się mojemu kuzynowi Alvinowi?
Zdziwiona wgapiłam się w Marię Annę.
– Nie wierzę – odparłam stanowczo. – Coś sobie
wymyślasz.
– Nie wymyślam. Mówię ci!
– Skąd wiesz, że mu się podobam? – zaatakowałam.
– Alvin mi powiedział.
Byłam jednocześnie oniemiała, mile połechtana
i przerażona.
– Mam nadzieję, iż mu nie powiedziałaś, że on
również mi się podoba – powiedziałam z lękiem,
badając moją przyjaciółkę wzrokiem.
– Ale właśnie powiedziałam – patrzyła na mnie
zmieszana.
– Mario! – omal nie krzyknęłam. – To wcale nie
jest śmieszne!
– Co z tobą? – roześmiała się, bacznie mi się
przypatrując. – Myślałam, że będziesz zachwycona.
Myślałam...
– Mario, co teraz będzie? – przerwałam jej dramatycznym tonem.
Spojrzała na mnie bezmyślnie.
– A co ma być?
Jej zdumiona niewinność mnie zirytowała.
– Pomyśl, Mario. Jeśli oboje wiemy, że się sobie
—Linford Weaver
podobamy, to będzie nam trudno zachowywać się
jakby nigdy nic. Ja... ja się boję.
– Ech – parsknęła. – Nic nie będzie. Przecież to
tylko Alvin.
Zmiażdżyłam ją wzrokiem.
– Pewnie, że tobie nie będzie. To tylko twój kuzyn – przerwałam, a potem dodałam trzeźwo: – Ale
mnie to przeraża. Ja po prostu... ja nie chcę żadnej
znajomości, która mogłaby zrujnować jego serce i
moje.
Siedziałyśmy w milczeniu, oglądając gwiazdy. Pomyślałam o Alvinie. Wysoki, barczysty i przystojny
Alvin, trzy lata starszy ode mnie. Obiekt westchnień
i marzeń wielu dziewcząt. I właśnie ja mu się podobam? To przechodziło moje pojęcie.
Maria Anna przerwała ciszę.
– Rosanne – powiedziała beztrosko. – Osobiście
uważam, że chłopak i dziewczyna mogą zwracać
na siebie uwagę bez ranienia kogokolwiek. Nie
jesteś taka głupia jak niektóre. O ile cię znam, to
możesz się znać z Alvinem, zanim jeszcze będziesz
na tyle dojrzała, żeby się z nim spotykać bez ranienia kogokolwiek, jak to jest z ludźmi w różnych
opowieściach.
Pogrążyłam się w myślach na dłuższy czas. Czy
flirtowanie jest niebezpieczne? Zawsze mnie uczono,
że jest. Czy będę w stanie utrzymać swoje standardy? Przecież Alvin mi się podoba... A teraz, wiem,
że on wie, pewnie będzie oczekiwał, iż będę chciała
zwrócić jego uwagę. Spojrzałam w górę i uśmiechnęłam się.
– Może masz rację, Mario. Może zachowuję się,
jakbym była nadęta i zrzędzę jak babcia.
Maria Anna odwzajemniła uśmiech.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
27
– Zgadnij, co jeszcze Alvin powiedział o tobie!
Pod koniec dnia moje marzenia były już nadmuchane do podwójnych rozmiarów niż poprzednio. Wątpliwości znikły, a ja czułam się oszołomiona i podekscytowana. Życie było rzeczywiście
fascynujące.
Minęło kilka miesięcy, a ja skończyłam szesnaście
lat. Niedługo po urodzinach Alvin zabrał mnie na
spacer. Spędziliśmy miły czas, śmiejąc się i przekomarzając. To przełamało rezerwę między nami
i wkrótce zaczęliśmy okazywać sobie nawzajem coraz
więcej uwagi.
Przechodziły mnie dreszcze. Moje marzenia zaczęły się spełniać! Byłam tak głęboko zaangażowana
w coś, co wydawało mi się miłością, że kompletnie
nie widziałam prawdy o własnym zadurzeniu. Od
czasu do czasu moje sumienie dawało znać o sobie,
ale szybko je uspokajałam. „Nie będę taka głupia
i nie zrobię mu krzywdy, jak to robią inni znajomi”
– usprawiedliwiałam się. – „Chcę po prostu mieć
trochę czystej, niewinnej zabawy”. Rzeczywiście, bawiłam się świetnie i nie chciałam słuchać żadnych
cnotliwych głosów psujących mi przyjemność.
Poza tym, co by pomyślał Alvin, gdybym nagle
przestała go zauważać? Raz zwierzyłam się znajomym z chwilowych wątpliwości, lecz zapewnili
mnie, że przecież nie robię nic otwarcie złego. „Po
prostu się bawisz” – orzekli.
A potem nagle coś się zaczęło psuć. Ktoś mi powiedział, że Alvin rozsiewa o mnie jakieś plotki.
Byłam wściekła.
– Jak on śmie mówić coś takiego? – grzmiałam do
znajomych. – Ależ jest zarozumiały. Pewnie myślał,
że nigdy się nie dowiem. No, to się pomylił. Już
nigdy się do niego nie uśmiechnę!
Moja duma została zraniona, a ja poczułam się
bardzo dotknięta.
Moi mądrzy młodzi znajomi po raz kolejny lojalnie mnie poparli.
– Pokaż mu, że nie ujdzie mu to na sucho! – dopingowali. – Niech pożałuje tego, co powiedział!
Wprowadziłam ten plan w życie. Odtąd, ilekroć
się spotkaliśmy, przechodziłam obok Alvina z nosem zadartym do góry, traktując go jak powietrze.
Najpierw był zdziwiony, a potem zraniony. Zaczął
mnie ignorować. Czasem czułam się winna, że tak
28 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
mu dokuczam, ale zawsze usprawiedliwiałam się, że
dobrze sobie na to zasłużył.
Pewnego dnia dowiedziałam się, że to, co usłyszałam na temat plotek rozsiewanych o mnie przez
Alvina, było nieprawdą. On w ogóle nie powiedział
o mnie nic złego. Natychmiast wpadłam w mętną
otchłań wstydu i wyrzutów sumienia, lecz było już
za późno, żeby sprawę „odkręcić”. Nie mogłam się
uspokoić. Sumienie dręczyło mnie dniem i nocą
i byłam gotowa oddać wszystko, byle tylko wyprostować relacje z Alvinem.
Kiedy jednak próbowałam zachowywać się przyjaźnie i pokazać mu, jak mi przykro, Alvin nie chciał
mieć ze mną nic wspólnego. Nawet na mnie nie
spojrzał i nie przywitał się ze mną.
Czułam się wewnętrznie chora, a moje serce krwawiło. Byłam nieustannie torturowana myślą: „Zrujnowałaś to... twoja wina... ale narobiłaś bałaganu...”.
Te myśli ścigały mnie całymi nocami, spędzając sen
z powiek. Żyłam jak maszyna, z wyłączonym sercem.
W końcu Alvin i ja wybaczyliśmy sobie nawzajem, lecz była to gorzka lekcja. Czasem czuję, że
wiele beztroskich dni mojej młodości zostało zrujnowanych i niezliczoną ilość razy żałowałam, że nie
postąpiłam inaczej. Ten żal chyba nigdy nie ujdzie
ze mnie do końca, lecz wierzę, że Bóg w swym miłosierdziu odpuścił moją winę i może wyprowadzić
z tego wszystkiego jakieś dobro.
Jakie zatem jest moje przesłanie do młodych
dziewcząt? Po pierwsze, zasięgajcie rady rodziców
zamiast polegać na mądrości rówieśników. Poza tym,
pilnujcie uważnie swoich serc i nie odwzajemniajcie
uwagi, jaką obdarzają was chłopcy – bez względu
na to, jak niewinne by się to wydawało. Znalezienie
życiowego partnera jest poważną sprawą i nie powinno być owocem lekkomyślnych eksperymentów
w młodym wieku. Flirtowanie z chłopcami jedynie
dla zabawy jest jak igranie z ogniem. Wspaniałe
zamki waszych marzeń mogą spłonąć w mgnieniu
oka i zostaną z nich tylko popioły w waszych sercach.
Wierzcie mi, że nie warto. Wiem, co mówię. Mój
własny zamek spłonął!
Zaczerpnięto z Young Companion, marzec 2013
Pathway Publishers
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Czy jesteś myśli Chrystusowej?
—Howard Bean
P
ewien student z Afryki przyjechał
do Ameryki, żeby się uczyć służby
chrześcijańskiej. Kiedy został zapytany przez pracownika szkoły, gdzie chce
mieszkać, powiedział: „Jeśli jest pokój, którego nikt nie chce wziąć, dajcie go mnie”. On
– tak jak Chrystus – chciał zająć najniższe
miejsce.
Być myśli Chrystusowej oznacza przejawiać skromność. List do Filipian 2,5-7 mówi:
Niech będzie w was takie nastawienie umysłu,
jakie też było w Chrystusie Jezusie; który, będąc w postaci Boga, nie uważał bycia równym
Bogu za grabież; lecz ogołocił samego siebie,
przyjmując postać sługi i stając się podobny
do ludzi ... Być myśli Chrystusowej to także
znaczy być niesamolubnym. On stał się sługą. Powiedział: Podobnie jak Syn Człowieczy
nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył
i oddał życie swoje na okup za wielu
(Mt 20,28). Kiedy Jego uczniowie spierali się,
kto z nich będzie największy, On wyjaśnił:
Lecz kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmniejszy, a ten, który przewodzi,
niech będzie jako usługujący (Łk 22,26-27).
Czy posiadasz mentalność Chrystusa?
Taką, która jest gotowa pokornie i niesamolubnie oddać się w służbę dla dobra innych?
Taka postawa będzie się przejawiać w lokalnej społeczności niezależnie od obowiązków,
które pełni dana osoba – przedszkolanka,
dyrektor szkoły, parkingowy czy inspektor.
Jeśli jesteś myśli Chrystusowej, będziesz mieć
właściwy wzorzec myślenia. List do Filipian
4,8 mówi o ośmiu cechach dobrych myśli.
Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste,
co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne
pochwały.
Prawdziwe. Myśl o Bogu, źródle prawdy.
Myśl o Biblii, ponieważ Jezus powiedział do
Ojca: Słowo Twoje jest prawdą (J 17,17). Unikaj myślenia o fałszywych rzeczach. Nie wdawaj się w plotkowanie czy inne trujące wyziewy umysłu. Powstrzymuj się od myślenia:
„Jestem nikim”.
Poczciwe (Uczciwe). Myśl o uczciwych
wysiłkach bliźnich i o tym, jak żyć prawym
życiem. Nie kombinuj, jak by tu nielegalnie
płacić mniejsze podatki. Nie przesadzaj.
Sprawiedliwe. Chociaż łatwo jest pamiętać
całą niesprawiedliwość, której doświadczyliśmy, to jednak lepiej się skoncentrować na
miłosierdziu i sprawiedliwości okazanej nam
przez innych. Nie pielęgnuj uraz.
Czyste. Myśl o pięknie świętości. Myśl
o czasie społeczności z Bożymi ludźmi. Unikaj
myśli o nieprzyzwoitych żartach, niemoralnych zachowaniach i sugestywnych historiach.
Miłe. Wiele rzeczy jest z natury miłych.
Akty uprzejmości są miłe, tak samo jak
wdzięczne myśli.
Chwalebne. Czytaj listy od misjonarzy
i pisz listy do nich. Układaj plany pomocy dla
innych. Unikaj materialistycznego myślenia.
Cnota. Patrz na Jezusa (Hbr 12,2), uosobienie cnoty. Większość z tego, co może nawiedzić twój umysł poprzez media, nie zdaje
egzaminu cnotliwości.
Pochwała. Myśl o tym, jak niezwykłe jest
twoje ciało i mózg. Myśl o cudzie zbawienia.
Rozmyślaj nad przymiotami Boga. Módl się.
Usuń myśli gorzkie, krytykujące, zazdrosne
i pyszne.
Zaczerpnięto z Companions, sierpnień 2013
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
29
„Synu mój, słuchaj pouczenia swojego ojca
i nie odrzucaj nauki swojej matki,
bo one są pięknym wieńcem na twojej głowie
i naszyjnikiem na twojej szyi!”
Księga Przysłów 1,8–9
Kącik dla
D zieci
—Janet Sensenig
E
dward usiadł cichutko na ławce
obok taty. Czekali w aptece, aż
pani farmaceutka przygotuje lekarstwo dla jego brata Wendella. Edward ciężko
westchnął. Wydawało mu się, że to już trwa
całe wieki.
Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszły dwie osoby – kobieta prowadząca pod
ramię mężczyznę z białą laską. Edward obserwował, jak zbliżają się do niego i zauważył, że oczy mężczyzny patrzyły jakby daleko przed siebie. Kobieta poprowadziła go
wzdłuż korytarza niedaleko ławki, na której
chłopczyk siedział razem z tatą.
Spojrzeli obaj na siebie, a tata szepnął:
– Ten pan jest niewidomy. Trzyma przed
sobą laskę, żeby się o coś nie uderzyć.
– Niewidomy… – zastanawiał się Edward.
Wyobraził sobie, jak to jest być niewidomym i nic nie widzieć. Zamknął oczy i pomyślał, jak ciemno się wtedy robi dookoła.
Nadal słyszał dźwięki, lecz nie mógł oglądać
wszystkich kolorowych rzeczy wystawionych
na półkach w aptece. Nie widział wchodzących i wychodzących ludzi. To musi być
zupełnie inaczej, gdy się jest niewidomym.
30 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
Drzwi znów się otworzyły i weszły kolejne
osoby. Inne wyszły. Weszła matka z dziećmi, żeby kupić im coś słodkiego. Patrzyła
na dzieci, a potem szybko poruszała dłońmi,
nie mówiąc ani słowa. Potem dzieci patrzyły
na mamę i wykonywały podobne ruchy jak
ich mama. Wreszcie wybrały coś dla siebie
i przeszli wszyscy do kasy, żeby zapłacić.
A potem wyszli.
– Edziu – powiedział tata po cichu. – Ktoś
w tej rodzinie jest głuchy. A może wszyscy.
Wiesz, co to znaczy „głuchy”?
– To znaczy, że nie słyszy – odparł Edward.
– Zgadza się – potwierdził tata. – Te dzieci
porozumiewały się z mamą przy użyciu rąk.
To się nazywa język migowy.
– Nie wiedziałem, dlaczego tak bardzo
machają rękami – przyznał Edward.
– W ten sposób rozmawiają ze sobą – dodał tata. – Rozumieją się nawzajem dzięki
znakom pokazywanym rękami.
– Panie West, recepta jest już zrealizowana
– oznajmiła farmaceutka.
Tata wstał i podszedł z Edwardem do lady.
Zapłacili za lekarstwo i wyszli z apteki. Niedługo potem jechali już do domu.
– Opowiem mamie o ludziach, których
widzieliśmy rano – powiedział Edward. –
Zamknąłem oczy, żeby zobaczyć, jak to jest
być niewidomym. Potem chciałem zatkać
uszy, żeby zobaczyć, jak to jest być głuchym,
ale to nie było takie łatwe.
– Tak, nawet jeśli przyłożysz dłonie do
uszu, nadal możesz słyszeć różne dźwięki.
Niewidomi chodzą z białą laską, żeby się
nie potykać. Głusi używają języka migowego, żeby się porozumiewać. To dobrze, że
jedni i drudzy mimo swych niedomagań
mogą być szczęśliwi i użyteczni. Są niepełnosprawni, lecz mają sposoby, żeby to jakoś
przezwyciężać.
Edward przez chwilę siedział cicho, a potem powiedział:
– Cieszę się, że mogłem widzieć tych ludzi i oglądać, jak mogą sobie pomagać białą
laską i machaniem rękami.
– Ja też – uśmiechnął się tata. – Powinniśmy często dziękować Bogu za oczy, które
widzą i uszy, które słyszą. To jest wspaniałe
błogosławieństwo od Niego.
– Tak, to prawda – odparł z radością mały
Edward.
Zaczerpnięto z Wee Lambs, luty 2012
Rod and Staff Publishers, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
31
Znaleźne
W
ychodząc z miejscowego sklepu,
Karol zauważył coś na chodniku. „Cóż to takiego?” – pomyślał. – „Wygląda na to, że ktoś zgubił pieniądze
przeznaczone na zakupy. Dwadzieścia, czterdzieści, sześćdziesiąt, osiemdziesiąt, sto!”. Rozejrzał się wokoło; nikogo nie było w pobliżu.
Karol odruchowo odwrócił się i wrócił do
sklepu. Poszedł prosto do biura kierownika.
– Ktoś musiał to zgubić – powiedział, wręczając mu pieniądze.
– Dziękuję ci – odparł mężczyzna. – Przetrzymamy je tu. Na pewno ktoś się zorientuje,
że brakuje mu tyle pieniędzy. Jeżeli w ciągu
tygodnia nikt się po nie nie zgłosi, będą twoje.
Podyktuj mi swoje dane i numer telefonu.
Kiedy Karol wychodził ze sklepu, usłyszał,
jak jeden sprzedawca mówi do drugiego:
– Dobrze wiedzieć, że są jeszcze uczciwi ludzie na świecie.
Wtedy dotarło do niego, że mógł
przecież sobie wsunąć te pieniądze do
kieszeni i nikt by się nie dowiedział.
„Mógłbym sobie kupić piłkę do kosza
albo rękawicę do baseballa albo auto
na pilota” – pomyślał. Możliwości były
niezliczone, ale Bóg oczekiwał od niego
uczciwości.
Leon, chłopiec od sąsiadów, czekał
na Karola na schodach domu.
Pozbyłeś się stówy! – podsumował,
wysłuchawszy opowieści Karola. – Tylko pomyśl, ile mogłeś za to kupić.
– Ale to nie były moje pieniądze! –
zaoponował Karol.
– Wiesz, co to jest znaleźne? – Leon
wycelował palec w Karola. – Jesteś
frajerem.
Karol nie odpowiedział i zmienił temat rozmowy.
Kiedy Leon poszedł do domu, Karol wszedł na górę do swojego pokoju.
32 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
—Jane Landreth
Usiadł przy stole i gapił się przez okno. Wyobraził sobie starszą kobietę, która wraca
z pustymi rękami do domu. Potrząsnął głową, wypychając obraz ze swojej świadomości.
A wówczas napłynął kolejny: oto ojciec wraca
do domu do żony i głodnych dzieci: „Wybaczcie, zgubiłem pieniądze na zakupy” – w wyobraźni usłyszał jego słowa. Nie, przecież nie
chciałby mieć tego na sumieniu.
– Karol, telefon do ciebie – zawołała mama
z dołu.
Kiedy chłopiec odebrał, nie rozpoznał głosu.
– Mówi Alma Bradford. Chcę ci podziękować za zwrot pieniędzy. To bardzo uczciwe
z twojej strony. Normalnie nie noszę przy
sobie tylu pieniędzy, ale dzisiaj wyciągnęłam
je z mojego konta dla misji na zakup żywności
dla głodujących. Zatrzymałam się w sklepie
spożywczym po kilka drobiazgów i musiały
mi wypaść.
„No! Nieźle! Kradzież misyjnych pieniędzy
byłaby czymś okropnym” – pomyślał. „Te obrazy w mojej głowie były niemal prawdziwe”.
– Chciałabym cię nagrodzić – oznajmiła
pani Bradford.
– Nie, dziękuję – odparł Karol. – Nie potrzebuję nagrody za uczciwość – nagle Karol zdał
sobie sprawę, że naprawdę tak właśnie myśli
– czyste sumienie jest najlepszą nagrodą.
– Mamo, nie zgadniesz, kto to był; pani,
której pieniądze znalazłem. Były dla misji z jej
kościoła – powiedział podekscytowany.
– No cóż, Bóg wiedział o tym i to On pomógł ci być uczciwym. Bardzo się cieszę, że tak
zrobiłeś – skomentowała mama. – Postępowanie według Jego upodobania jest prawdziwym
znaleźnym od Niego.
Zaczerpnięto z Partners, lipiec 2013
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Zgubiona i znaleziona
T
utaj – powiedziała mama, podając Esterze książkę z obrazkami. –
Usiądź na sofie i pooglądaj, aż będziemy gotowi do wyjścia.
Estera wspięła się na sofę i wzięła książkę.
Spojrzała na swoje stópki zwisające ponad krawędzią sofy. Zastanawiała się, jak to będzie, gdy
kiedyś usiądzie, opierając się i spuszczając nogi
na podłogę, jak to robią dorośli. Wiedziała, że
upłynie dużo czasu, zanim to nastąpi.
Otworzyła książkę i wertowała stronice, oglądając obrazki. Zaciekawił ją rysunek człowieka
zwisającego z małego drzewa i próbującego dosięgnąć owcę stojącą na stromym zboczu. Dlaczego ta owca się tam znalazła? – zastanawiała
się dziewczynka.
– Chodź, Esterko – zawołała mama. – Jesteśmy gotowi do wyjścia.
– Dlaczego ta owieczka tam stoi? – zapytała dziewczynka, pokazując mamie obrazek
w książce.
– To historia opowiedziana przez Jezusa. Powiem ci o tym w samochodzie.
– No dobrze – powiedziała mama, gdy tato
wyjeżdżał samochodem spod domu. – Jezus
opowiedział historię o pasterzu, który miał sto
owiec. Zawsze je liczył przed odprowadzeniem
—Romaine Stauffer
do zagrody. Pewnego wieczoru zorientował się,
że jednej brakuje. Wtedy pasterz zostawił dziewięćdziesiąt dziewięć owiec i poszedł szukać
zgubionej.
– Jak ona się zgubiła? – zapytała Esterka.
– Nie wiem – odparła mama. – Autor rysunku, który oglądasz, wyobrażał sobie, że mogła
się stoczyć ze zbocza pastwiska. Być może zraniła się w nogę i nie mogła wstać. Pasterz szukał
jej tak długo, aż znalazł. A potem zaniósł ją do
domu.
– A czy ona płakała, gdy się zgubiła?
– Owce nie płaczą – wtrąciła się starsza siostra Grace.
– Mogło to być beczenie – rzekła mama.
– Może pasterz je usłyszał. Jestem pewna, że
owieczka była zadowolona, iż ją znalazł i wziął
z powrotem do domu.
– Znam piosenkę o zgubionej owieczce – powiedział tato.
Esterka słuchała taty śpiewającego o owieczce, która zgubiła się w górach i pasterzu, który
poszedł jej szukać. Wkrótce tato zaparkował
przed wielkim namiotem, w którym zbierał się
kościół.
Esterka i Grace usiadły w rzędzie przed rodzicami. Esterka przepadała za zapachem trocin na
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
33
ziemi i za wspólnym śpiewem zgromadzenia.
Kaznodzieja długo przemawiał, a potem ludzie
znowu śpiewali.
Po nabożeństwie tłum wychodził z namiotu,
kierując się do samochodów. Mama szła tuż za
Esterką. W przejściu między ławkami zaczęło
się tłoczyć coraz więcej osób i Esterka zgubiła
mamę z oczu. Taty też nie widziała. Ani Grace.
Esterka rozglądała się wszędzie. Widziała tylko
nieznajomych dorosłych.
Uczucie przerażenia przeszyło dziewczynkęod stóp do głów. Odwróciła się i pobiegła
między rzędami pustych krzeseł. Nie wiedziała,
dokąd się udać i co robić. Dobiegła do ściany
namiotu. Nie chciała wychodzić na zewnątrz,
gdzie było już ciemno, więc została tam i zaczęła płakać.
– Mamo! Mamo! – krzyczała.
– O co chodzi, dziewczynko? – zapytała jakaś miła pani. – Zgubiłaś mamę?
– T...tak – odparła Esterka przez łzy – Nie
mogę jej znaleźć.
– Chodź ze mną – rzekła pani, biorąc ją za
rękę. – Poszukamy twojej mamy.
Pani zaprowadziła dziewczynkę na przód
namiotu.
– To maleństwo się zgubiło – powiedziała
do kaznodziei.
– Jak masz na imię? – zapytał. Jego głos nie
brzmiał tak jak wtedy, gdy przemawiał. Był
miękki.
Dobrze przespana noc
REM, powraca świadomość.
Człowiek, który jest wypoczęty, przeszedł
przez wszystkie fazy snu. W rzeczywistości, jeśli
budzimy się rano, czując się zrelaksowani i decydujemy się na pozostanie w łóżku, to wejdziemy w następny cykl snu, którego nie będziemy
w stanie przejść w całości. A wtedy obudzimy
się z poczuciem wielkiego zmęczenia. Lepiej
jest wstać po pierwszym przebudzeniu, ponieważ prawdopodobnie nastąpiło ono po ostatniej
34 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
Strach Esterki jakby zaczął się wyciszać. Powiedziała kaznodziei, jak się nazywa.
– Czy mogę prosić o uwagę? – kaznodzieja
mówił do mikrofonu. Gwar rozmów ucichł.
– Mamy tutaj zgubioną dziewczynkę – ciągnął. – Nazywa się Esterka i ma na sobie niebieską sukienkę. Jeśli jesteście jej rodzicami,
zgłoście się tutaj, na podwyższenie.
Esterka stała na podium między miłą panią
a kaznodzieją. Z góry patrzyła na tłum ludzi.
I wtedy zobaczyła mamę! Oboje z tatą biegli
do przodu namiotu, a Grace biegła za nimi.
I wtedy przerażenie dziewczynki stało się już
historią.
– Dziękujemy za odnalezienie naszej zguby!
– powiedziała mama do miłej pani, podbiegając do Estery. – Nie wiem, jak to się stało, że
straciliśmy ją z oczu. W jednej minucie była
z nami, a potem nagle znikła.
– Cóż, moja mała owieczko – powiedział
tato, biorąc Esterkę na ręce. – Już nie jesteś
zgubiona.
Esterka zarzuciła tatusiowi ramiona na szyję
i przytuliła się do niego z całej siły, gdy niósł
ją do samochodu. Uczucie zgubienia było
okropne. Teraz wiedziała już także, jak wspaniale musiała się czuć owieczka, gdy została
znaleziona!
Zaczerpnięto ze Story Mates, sierpnień 2013
Christian Light Publications, Inc.
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
—ciąg dalszy na str. 25
fazie REM.
Mamy świadomość tego, że ten wzorzec regeneracji dla naszego organizmu pochodzi od
Boga. On pragnie, abyśmy byli rano wypoczęci
do wykonywania jego pracy. Spokojnie się ułożę
i zasnę, bo Ty sam, Panie, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam (Ps 4,9).
Zaczerpnięto z Home Horizons, kwiecień 2013
Eastern Mennonite Publications
Wykorzystano za pozwoleniem
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
„I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed
tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga,
księga żywota została otwarta...”
Apokalipsa 20,12a
Fragment
K SIĄŻKI
DOBRA
CZĘŚĆ
PART15
15
Rozdział 30
M
usikali siedział bez ruchu z głową w dłoniach. Joyce położyła
dzieci do łóżka za zasłoną oddzielającą część dzienną pokoju od części sypialnianej. Gdy już zasnęły, wyszła stamtąd
po cichu i usiadła przy mężu.
Wreszcie Musikali przerwał ciszę.
– Moglibyśmy wrócić.
Joyce nie odpowiedziała. Mrok zapadający nad miastem jakby udzielił się jej myślom. Mocno zacisnęła powieki i potrząsnęła
głową.
– Moglibyśmy coś zasiać w shamba i mieszkać z moją matką – powtórzył. – Mógłbym
też tutaj poszukać jakiejś pracy.
—Harvey Yoder
– Ja także mogę znów podjąć pracę – zaproponowała cicho Joyce.
Musikali pokręcił głową.
– Nie. Wiem, że Bóg chce, żebyś była
w domu i opiekowała się dziećmi. Zarabianie
na dom jest moją odpowiedzialnością.
– Dlatego, że brat Freeman tak nauczał? –
zapytała Joyce, znając odpowiedź.
– Dlatego, że Bóg tak powiedział – stwierdził Musikali z przekonaniem. – Gdy brat
mówił o tym, jak dzieci potrzebują opieki
swoich matek, jego słowa płonęły w moim
duchu i wiedziałem, że mówi prawdę. Wiesz,
że modliliśmy się o to i oboje odczuliśmy, że
pragnie naszego posłuszeństwa.
Joyce skinęła głową.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
35
– Ale to było, zanim się przekonaliśmy, jak
trudno wyżyć wyłącznie z twojej pensji na
część etatu w misji. Teraz dzieci cały czas
są głodne.
Mogła dodać: „I ty też jesteś stale głodny”,
ale nie dodała.
Samo zdobycie wystarczającej ilości pożywienia do przeżycia było ciągłą walką. Ich
dieta opierała się tylko na ugali, okraszonym
sukumu wiki. Rzadko mogli pozwolić sobie
na odrobinę warzyw lub ryżu.
– Ale co zrobimy dla wspólnoty chrześcijańskiej, jeśli wrócimy do Mwingi? – zapytała Joyce.
Musikali nie odpowiedział. Nie miał gotowej odpowiedzi. Zamiast tego wziął Joyce
za rękę i zaczął się modlić.
Na początku było Słowo, a Słowo było
u Boga, a Bogiem było Słowo – czytała Joyce ze swej małej Biblii. Nzangi zwinęła się
w kłębek obok niej, a bliźniaki słuchały,
siedząc na ramionach ojca. Joyce usiadła
w otwartych drzwiach, trzymając Biblię do
słabnącego światła zachodzącego słońca.
Lecz zanim zaczęła czytać kolejne wersety,
zatrzymał ją głos Musikalego.
– Słowo. Kto jest Słowem? Czyż nie Jezus?
– jego głos ucichł w zachwycie, pozwalając
słowom wersetu wsiąknąć głęboko w umysł.
– On istniał już wtedy, gdy nastąpił początek
czasu. Gdy słuchamy, jak mówi, słuchamy
Słowa. Och, jak dobrze, że przyszedł i zamieszkał w naszych sercach.
Joyce słuchała dalej. Podczas tego czasu
poświęconego czytaniu Biblii i modlitwie
Musikali coraz częściej zabierał głos i dzielił
się swymi przemyśleniami.
– W sercu moim przechowuję słowo Twoje,
abym nie zgrzeszył przeciwko Tobie – zacytował Musikali z pamięci. – To znaczy, że Jezus
jest ukryty w naszych sercach i że chroni nas
przed życiem w grzechu.
Joyce skinęła głową:
– Wiem, że jeśli próbuję pokonać grzech
i upadam, to dlatego, że próbuję własnym
36 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
staraniem. Zawsze potrzebuję mocy Jezusa
do zwycięstwa w moim życiu.
– Chrześcijańskie życie jest możliwe wyłącznie dzięki tej mocy – zgodził się Musikali w zamyśleniu.
Joyce westchnęła.
– Gdy walczę ze strachem i boję się o naszą przyszłość, nie jest mi tak łatwo poddać
myśli Jezusowi i powierzyć Mu swoje lęki
– przyznała.
– Och, jaki On jest wierny, jeśli chodzimy
w wierze i miłości – rzekł Musikali lekko
drżącym głosem.
– O co chodzi? – zapytała Joyce.
– Mam pracę na pełny etat. Dowiedziałem się dzisiaj, że misja „Lampa i Światło”
zatrudniła mnie na pięć dni w tygodniu.
I dali mi podwyżkę! Możemy kupować więcej jedzenia!
Joyce z radosnym okrzykiem padła na kolana i podniosła ręce do nieba, a łzy ciekły
jej po policzkach strumieniami.
– Czy teraz możemy jeść chapatis codziennie? – zapytała niecierpliwie Nzangi.
– O Jezu, dzięki Ci – mówiła Joyce drżącym głosem. – Troszczysz się o nas! Nie musimy się przeprowadzać do Mwingi. Widzisz,
Musikali, jak Bóg nagrodził twoją wiarę? Pamiętasz, powiedziałam, że może będę musiała pójść do pracy, a ty odpowiedziałeś, iż
moje miejsce jest w domu z rodziną. Och,
Boże, jesteś dla nas taki dobry!
– Jesteś pewien, że on ma słodkie ziemniaki do sprzedania? – zapytał Musikali swego
przyjaciela. – Pójdę tam, jeśli dostanę je za
dobrą cenę!
– O, tak – odparł stanowczo Nwandi. –
rozmawiałem z nim wczoraj telefonicznie.
Ma ziemniaki. Miał bardzo dobre zbiory
i powiedział, że jeśli przyjdziemy, sprzeda po
niskiej cenie. Możemy mu zaufać.
Dwaj mężczyźni ruszyli w dwugodzinną drogę za miasto. Opuścili przedmieścia
i skierowali się drogą ku polom uprawnym,
aż na zbocze wzgórza, gdzie poczuli chłodny
powiew wiatru.
Musikali miał na sobie cienką kurtkę, bo
klimat panujący w Nakuru był zdecydowanie zimniejszy niż w Mwingi. Dygocząc
z zimna w przenikliwym powietrzu nocy,
zatęsknił jednocześnie za dzieciństwem
w rodzinnym domu.
Zeszli ze zbocza, widząc ścieżkę wijącą się
między wierzbowymi zagajnikami. Nwandi,
który był przewodnikiem, zwrócił się do towarzysza, żeby mu coś powiedzieć, lecz zamiast tego krzyknął z bólu.
– Mój palec! – upadł na ziemię, chwytając
się za stopę z twarzą wykrzywioną grymasem.
– Potknąłeś się na korzeniu? – spytał zatroskany Musikali, kucając obok przyjaciela.
– Tak! Wszedłem wprost na korzeń – odparł Nwandi między jednym stęknięciem
a drugim, wpatrując się w korzeń pozostawiony z tyłu.
Nwandi zdjął sandał i kołysał się z bólu.
– Oooo! – jęczał.
– Pokaż – rzekł Musikali. Nwandi wypuścił stopę z rąk.
Nagle znowu zaczął jęczeć.
– O, teraz jesteśmy przeklęci! – łkał gorzko.
– To jest zły omen. Nie dojdziemy na miejsce,
bo duchy są przeciwko nam!
Musikali poczuł nagły powiew wiatru od
ciemnego zagajnika. Przypomniały mu się
przesądy z dzieciństwa i poczuł się niepewnie.
– Nie! – zawołał głośno i stanowczo. –
Nie musimy się bać. Jeśli wierzymy w Boga,
nie jesteśmy już pod przekleństwem diabła
i złych duchów.
Nwandi
spojrzał
na
Musikalego
z przerażeniem.
– Cicho! – syknął, rozglądając się nerwowo
po ścianach wąwozu. – Jeszcze cię usłyszą!
– Słuchaj – Musikali był stanowczy, ale
uprzejmy. – Powiedziałem ci, że wierzę w Jezusa, który jest Synem Bożym. On odpuścił
moje winy i obmył mnie krwią przelaną na
krzyżu. Jezus, Syn Boży, jest mocniejszy od
wszystkich złych duchów. Ja postanowiłem
Mu zaufać.
– Ale jeśli dostaliśmy tak wyraźny znak,
powinniśmy się zastanowić – protestował
Nwandi, mrugając oczami w nerwowym
odruchu konsternacji.
– Nie pamiętasz, jak byłeś ze mną w kościele? Ostatniej niedzieli pastor mówił o mocy
Jezusa w naszym życiu, jeśli Mu uwierzymy.
„Ten, który jest w was, większy jest, aniżeli
ten, który jest na świecie” – zacytował. –
Jeśli się nawróciliśmy i uwierzyliśmy, Jezus
w nas zamieszkał. Wiem, że jest mocniejszy
od wszelkiej klątwy.
– Nie mam wiary takiej jak ty – jęknął
Nwandi, pochylając się znowu nad obolałym
palcem u nogi.
– Ja wierzę w Jezusa! – powiedział Musikali z mocą. – I w Jego imieniu sprzeciwiam
się wszelkiemu przekleństwu, które chce nas
przemóc i zastraszyć. Wstawaj, idziemy dalej.
Nwandi powoli stanął na nogi i ostrożnie
ubrał sandał na kontuzjowaną stopę.
– Już mnie tak bardzo nie boli – powiedział zdumiony i pokuśtykał za Musikalim.
– To dlatego, że Jezus jest z nami – śmiał
się uradowany Musikali. – A gdy On jest
z nami, wszystko jest lepsze. „Ja jestem Droga, Prawda i Życie”. Żadna ciemność nie pokona mojego Pana i Zbawiciela.
– Jak można mieć taką wiarę? – spytał zaintrygowany Nwandi.
Czerpiąc z zapamiętanych wersetów
i własnych doświadczeń, Musikali z ochotą
podzielił się Ewangelią z przyjacielem, gdy
kontynuowali podróż.
– Nie wystarczy mówić, że jesteśmy
chrześcijanami – stwierdził poważnie Tim.
– Okazuje się, że codzienne życie wiarą jest
dla mnie wyzwaniem.
Sześciu mężczyzn siedzących przy stole
pokiwało głowami.
– Myślę, że najlepiej po prostu słuchać
głosu Ducha Świętego – ciągnął cicho Tim.
– Naprawdę, uważam, że to jedyny sposób.
– Skąd wiesz, że to Duch Święty do ciebie
mówi, a nie są to twoje własne myśli? – zapytał jeden z mężczyzn.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
37
Musikali słuchał uważnie. Poranne studium biblijne przed rozpoczęciem pracy
było dla niego wielkim błogosławieństwem.
Gorliwie zapamiętywał wersety, które słyszał
od innych wierzących i chłonął praktyczne
nauczanie.
– Cóż – odparł Tim w całkowitej ciszy.
– Mogę jedynie mówić z własnego doświadczenia. Wiem, że pewnego razu Duch mnie
poprowadził do głoszenia ewangelii jednemu
z krewnych. Zastanawiałem się wtedy, czy to
było ode mnie, czy rzeczywiście przemawiał
do mnie Duch Święty. Więc pomodliłem się,
pytając Boga o to. Niemal natychmiast przyszła do mnie myśl, że nawet gdyby to były
moje własne myśli, to przecież nie byłoby nic
złego w głoszeniu ewangelii krewnym. Cielesność nie popychałaby mnie do rozmowy
o zbawieniu z kimkolwiek, więc doszedłem
do wniosku, że to był Duch Święty, bo pragnę, żeby mnie prowadził.
Paul Kauffman pokiwał głową.
– Dobry przykład. Myślę, że zbyt często
próbujemy zlekceważyć głos Ducha, mówiąc: „Och, to tylko moje własne myśli”, kiedy jak mówił Tim, naprawdę Bóg mówi do
nas, wkładając do umysłu konkretne słowa.
– Wiem, że tak się stało w moim przypadku, gdy Nwandi i ja byliśmy w drodze
po słodkie ziemniaki – włączył się Musikali
i opowiedział krótko ich przygodę. – Naprawdę czułem, że tego dnia Bóg jest ze mną.
Dał mi słowa, którymi mogłem dzielić się
z przyjacielem. Z początku chciałem szukać wymówek, a nawet powiedziałem sobie,
że nie umiem głosić Ewangelii. Nawet nie
mogę czytać Biblii. A jednak coś silniejszego
ode mnie kazało mi mówić, a gdy mówiłem,
Bóg mówił przeze mnie.
Grupa zakończyła studium Biblii modlitwą i pieśnią. Musikali z radością zabrał
się do przygotowywania broszur z kursem
biblijnym do wysyłki. Liczba uczestników
kursu rosła, więc było coraz więcej okazji do
służby, a on cieszył się z większego zakresu pracy. Razem z Joyce często dziękowali
38 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
personelowi za zatrudnienie i zarobek dla
całej rodziny. Lata mijały i choć byli wciąż
ubodzy, cieszyli się, że mają mieszkanie i codzienny chleb.
Rozdział 31
– Jak widzicie, na tablicy umieściliśmy nazwiska tych, którzy zostali zgłoszeni przez
kościół jako kandydaci – powiedział pastor
Dave do zgromadzenia Chrześcijańskiej
Wspólnoty Wierzących. – Z całą czwórką
został przeprowadzony wywiad i jesteśmy
przekonani, że każdy z nich posiada kwalifikacje do ordynacji.
Musikali wraz z trzema innymi braćmi siedzieli wraz z żonami w pierwszej ławce. Musikali oddychał spokojnie i odczuwał pokój.
Wrócił pamięcią do chwili, gdy kościół po
raz pierwszy zdecydował o nowej ordynacji.
Musikali, Joyce wraz z dziećmi, w tym
Kevinem, który urodził się trzy lata wcześniej, wiernie uczęszczali do kościoła już od
dziesięciu lat. W tym czasie nie obyło się bez
prób i ucisków, lecz Musikali myślał teraz
o wielu odpowiedziach Boga na ich modlitwy
i o bogatym Jego błogosławieństwie. Jego
praca również była błogosławieństwem,
a poza tym mieli wystarczająco dużo żywności, jeśli nie bardzo dużo, co było kolejnym
dowodem Bożej wierności w ich życiu.
– Nasz kościół rośnie i potrzebujemy więcej pastorów, którzy pomogliby mu przewodzić – rzekł pastor. Musikali zgadzał się, że
grono przywódcze należy powiększyć i był
zdumiony, jak wielu Kenijczyków uczestniczyło obecnie w nabożeństwach.
– W wyniku głosowania zostałeś zgłoszony jako kandydat do służby – powiedział Collins, który już był ordynowanym
kaznodzieją, gdy pewnego wieczoru złożył
Musikalemu wizytę. – Czy zgadzasz się, żeby
wziąć pod uwagę twoją kandydaturę?
Musikali pochylił głowę. Joyce siedziała
obok w milczeniu.
– Jestem zaszczycony przez Boga i zgromadzenie takim wyrazem zaufania. Jakże bym
mógł się nie zgodzić? To jest od Boga.
Collins pomodlił się z nimi, a potem trzej
pastorzy wraz z biskupem Davem Stoltzfusem przeprowadzili z Musikalim rozmowę.
– Wiecie, że nie umiem czytać –
przypomniał im Musikali. – Jestem
niewykształcony.
– Bardziej nam zależy na twojej edukacji
w szkole poznania Boga – odparł uprzejmie
pastor Dave.
– Gdy się modlisz, widać wyraźnie, że bardzo dobrze znasz Biblię – dodał pastor.
– Joyce i dzieci codziennie czytają Biblię
podczas naszej rodzinnej modlitwy – wyjaśnił Musikali. – Kocham Słowo Boże i zapamiętuję tyle, ile mogę.
Potem miały miejsce specjalne spotkania
przed niedzielą. Pastorzy mówili o odpowiedzialności sługi Bożego. Społeczności przypominano kilka razy, żeby pościć i modlić
się o prowadzenie Boże w tej sprawie.
Teraz zgromadzili się ponownie, prosząc
Boga o wskazanie człowieka, którego powołał do tej służby.
Po modlitwie pastor Dave na oczach całego zgromadzenia podszedł do małego stołu,
na którym leżały obok siebie cztery nowe,
identyczne egzemplarze Biblii. W ręku miał
kartkę, na której napisał wcześniej werset
z Księgi Przypowieści Salomona 3,5–6: Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na
własnym rozumie! Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie
twoje ścieżki! Otworzył jedną z Biblii i włożył
tam kartkę tak, żeby była niewidoczna.
Nie zostaniesz wybrany. Bezmyślne słowa
wypowiedziane przez kobietę zabrzmiały
w uszach Musikalego, gdy obserwował jednego z pastorów, jak zbiera wszystkie cztery
Biblie i zanosi do małego pokoju modlitewnego na tyłach kościoła. Egzemplarze zostały pomieszane tak, że nie można było się domyślić, który z nich zawiera włożoną kartkę.
Nawet nie umiesz czytać. Musikalemu
wydawało się, że znów usłyszał kobiece słowa i zaczął się modlić. Panie, znasz moje serce. Jestem gotów przyjąć od Ciebie wszystko.
Jeśli mój brak wykształcenia jest przeszkodą, to chętnie będę Ci służył w taki sposób,
w jaki mogę to robić. Chcę, żeby praca
w kościele posuwała się naprzód.
Kobieta, która jakiś czas temu wypowiadała bezwiednie te wszystkie słowa, nawet
nie wiedziała, jaki ciężar wkłada na serce
Musikalego. Podzieliła się z nim swoją opinią w dniu, gdy ogłoszono wybory kolejnego
pastora.
– Będę się za ciebie modlić – powiedziała mu wieczorem Joyce, która nie wiedziała
o negatywnych komentarzach poczynionych
przez tamtą kobietę.
Słowa żony zachęciły go, bo wiedział, że
Joyce zna go lepiej niż ktokolwiek inny.
– Ale ja nie umiem czytać – przypomniał
jej Musikali.
Joyce odpowiedziała mu jedynie uśmiechem. Zaufanie, jakim go darzyła, wciąż
uczyło go pokory.
Były takie momenty, nawet po tym, jak
został wybrany do losowania, w których
Musikali czuł w sercu jakieś poruszenie. Modlił się, prosząc Boga, by prowadził kościół
wyłącznie na swoją chwałę.
Pastor wrócił z małego pokoju, niosąc
wszystkie cztery egzemplarze Biblii. Położył
je z powrotem obok siebie na stole. Inny pastor podszedł i jeszcze raz pomieszał Biblie.
Musikali znał procedurę. Każdy z czterech
kandydatów wybierze jeden z egzemplarzy,
a ten, w którego Biblii znajdzie się kartka
z zapisanym wersetem, zostanie nowym
pastorem.
– Módlmy się – powiedział pastor Dave,
a całe zgromadzenie wstało. Przez cały czas
modlitwy Musikali czuł pokój i odpocznienie. Podniósł myśli do Boga wraz z resztą
społeczności.
– Możecie wybierać Biblie, podczas gdy
my będziemy śpiewać.
Wokół Musikalego podniósł się śpiew
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
39
szukał sensu życia. Pomyślał z żalem o lacałego kościoła.
tach zmarnowanych w grzechu i o tym, jak
– „Bądź wola Twoja, o Panie mój, skrusz
zamieszkał z Joyce: – O, Boże, nie znałem
i przekształtuj w obraz mnie swój! Tyś jest
Cię wtedy! Dziękuję, że miałeś nade mną
garncarzem, jam gliną Twą, chętnie się poddam, byś rządził mną”.
miłosierdzie, Panie. Dziękuję, że mi wybaczyłeś i uczyniłeś mnie swym dzieckiem.
Musikali siedział i czekał. Panie, powiedz
Z oczu popłynęły mu łzy.
mi, kiedy mam wstać – modlił się w duchu. Słyszał, jak pozostali trzej bracia wstają
Musikali przypomniał sobie lata rozpusty
i ruszają do stolika. Otwierając oko, zobaczył
i pijaństwa, naznaczone pustką i zniewolejedną Biblię, która została na stole. Powoli
niem pombe. Z nagłym przypływem radości
pomyślał o wspaniałym momencie, gdy kajpodszedł i wziął ją do ręki.
dany grzechu zostały zerwane, a on wyzwoWrócił na miejsce i usiadł obok trzech
lony z pożądliwości.
mężczyzn. Był spokojny. Gdy ostatnie
dźwięki pieśni już przebrzmiały, pastor Dave
Niesamowite uczucie bojaźni i uwielbiewszedł na podwyższenie, stanął naprzeciw
nia wytrysnęło w jego sercu. Nawet, gdy
Musikalego i wyciągnął rękę. Musikali wrępastor modlił się za Joyce i dzieci, Musikali
czył mu swoją zamkniętą Biblię.
nadal powtarzał: „Dzięki Ci, Jezu! Dzięki
Usłyszał szelest szybko przewracanych
Ci, Jezu!”.
kartek, gdy pastor Dave szukał włożonej
Następnie wszyscy członkowie zgromadzenia zaczęli podchodzić i gratulować im,
tam kartki.
serdecznie witając nowego pastora i zapew– Bracie Musikali, Bóg wybrał cię na pastora Chrześcijańskiej Wspólnoty Wierząniając Musikalego o swoim wsparciu i mocych – podniósł wysoko kartkę znalezioną
dlitwie za niego na przyszłość.
w Biblii Musikalego, żeby całe zgromadzenie
Później tego wieczoru Musikali i Joyce lemogło zobaczyć.
żeli w łóżku, nie mogąc zasnąć.
Przez chwilę czas się dla Musikalego za– Czy wcześniej kiedykolwiek czułeś, że
trzymał. Bez emocji, jak gdyby był w próżBóg powołuje cię na pastora? – zapytała
ni, zastanawiał się, co tak naprawdę mu
szeptem Joyce.
się przydarzyło. Bóg wybrał właśnie jego?
Musikali odetchnął kilka razy głęboko,
a potem odpowiedział łagodnie:
Niewykształconego człowieka, który nawet
– Tak. Były takie chwile, gdy Bóg wkładał
nie umiał czytać, żeby pomóc prowadzić
we mnie głęboko jakieś przesłanie, które muzgromadzenie?
– Panie, pomóż mi! – zawołał w głębi serca.
siało znaleźć ujście. Gdy poproszono mnie,
Poproszono go, by ukląkł, a chwilę potem
żebym poprowadził modlitwę, podzieliłem
oboje z Joyce klęczeli przed społecznością.
się tym,
CHAPTER
11 co Bóg włożył w moje serce. Czasem, gdy miałem głębokie pragnienie, żeby
Biskup i pastorzy biorący udział w ordynacji
przemówić, szukałem kogoś w mieście, żeby
powierzyli Musikalemu odpowiedzialność
mu powiedzieć o Jezusie i o tym, jak On
doglądania trzody. Położyli ręce na jego
zmienił moje życie.
głowie i każdy po kolei modlił się o Boże
– Chcę, żebyś wiedział, że wspieram cię
namaszczenie i błogosławieństwo dla niego
w twoim nowym powołaniu – powiedziała
w nowej służbie.
Gdy słowa błogosławieństwa ordynujących
Joyce. – Mam nadzieję, że nigdy nie zrobię
brzmiały mu jeszcze w uszach, jakaś jego
nic, co zaszkodziłoby twojej służbie.
część wróciła pamięcią do dzieciństwa, gdy
– Jesteś jednym z głównych powodów wybrania mnie przez Boga – odparł poruszony
pasał trzodę na Małpiej Górze. Jego umysł
Musikali. – Twoja wiara w Boga była dla
przeniósł się w lata, gdy jako młodzieniec
40 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
mnie zawsze inspiracją. Jesteś dobrą żoną
i wspaniałą matką dla naszych dzieci.
Leżeli oboje cicho, rozmyślając nad pokojem i harmonią, które zapanowały w ich
domu. Problemy i niepewność nadal ich dotykały, lecz teraz wiedzieli, dokąd się zwrócić
po pomoc.
Musikali leżał w łóżku. Był niedzielny poranek, a on spędził całe sobotnie popołudnie
na przygotowywaniu kazania. Kilka razy
prosił Joyce o przeczytanie jakiegoś wersetu,
który zapamiętał, żeby dokładnie zrozumieć
jego znaczenie.
Zamierzał mówić o dobroci Bożej, używając Rut jako przykładu, jak Bóg błogosławi
ludzi nawet wtedy, gdy ich życie jest trudne, a przyszłość niepewna. Musikali myślał
o tym, jak podobne były koleje losu jego
i Joyce do Rut i Noemi, po powrocie tych
ostatnich do rodzinnej ziemi Noemi.
Chcę, żebyś mówił o słuchaniu mojego
głosu – ta myśl pojawiła się nagle. W niewyspanym umyśle Musikalego powtarzał się
werset: Moje owce słuchają mojego głosu.
– Tak, Panie, to jest dobry temat na kazanie w któryś dzień – modlił się cicho Musikali. – Poproszę Cię o prowadzenie, gdy będę
chciał o tym mówić.
– Jutro – odpowiedź była łagodna, lecz
stanowcza.
– Co? Moja głowa jest już pełna tego, co
zamierzam jutro powiedzieć. O słuchaniu
Twojego głosu powiem następnym razem,
gdy zostanę poproszony o wygłoszenie kazania – spierał się Musikali.
Leżał nieruchomo i czekał. Joyce leżała
obok niego i spała spokojnie. Noc była ciemna, a godzina późna.
Czy Bóg coś jeszcze powie?
Żadne słowa już się nie pojawiły. Panowała
kompletna cisza.
Musikali zaczął rozmyślać o tym, jak często bohaterowie Biblii słyszeli Boży głos.
Pomyślał o Mojżeszu, Samuelu, Danielu
i innych prorokach. Potem o słowach Jezusa:
„Mówię tak, jak mi powiedział Ojciec”. Nie
mógł sobie przypomnieć miejsca, gdzie
to było napisane. Musiał poprosić Joyce
o pomoc.
Jego umysł pracował na coraz szybszych
obrotach. Przypomniały mu się fragmenty
o tym, jak wczesny Kościół słyszał głos Boży
i świadectwa ludzi z Kenii, którzy również
Boga słyszeli.
Nagle niemal roześmiał się na głos. Jakaż
to ironia! Usłyszał głos Boży, mówiący mu,
o czym ma głosić kazanie, a tymczasem on,
Musikali, zlekceważył go i kłócił się, że już
ma swój plan. Tymczasem Pan zrobił dokładnie to, o czym kazał mu mówić!
– Znowu to zrobiłeś – modlił się Musikali. – Dałeś mi Słowo po tym, jak ja sobie
już coś zaplanowałem. Pamiętam, jak zrobiłeś to dwa miesiące temu, Panie. Poddaję się
Twojej woli. Będę mówił o słuchaniu Twego
głosu. Dziękuję Ci za prowadzenie.
Od tego dnia Musikali miał duchowe
uczy otwarte na to, co Pan każe mu głosić.
Czasem dopiero na kilka godzin przed nabożeństwem, leżąc w łóżku w sobotnią noc,
odbierał przesłanie. Bez żadnej wątpliwości
te kazania były natchnione przez Ducha
Świętego i stały się wielkim błogosławieństwem dla kościoła.
– Wiem, że bardzo ci trudno żyć bez pracy – powiedział Musikalemu brat Allen ze
współczuciem. – Ale musimy zawiesić codzienną działalność misji i zbadać, gdzie się
podziała brakująca literatura i egzemplarze
Biblii.
Musikali siedział w biurze dyrektora i czekał bez słowa.
– Gdy coś tak poważnego jak nieuczciwość
wkracza w dzieło Boże, które ma zmieniać
życie ludzi, może to mieć katastrofalne
skutki.
– Wiem o tym – odparł pokornie Musikali. – Bardzo mi przykro z powodu kłopotów, jakie nas dotknęły. Wiem, że nie jest
łatwo kierować misją, ale nie wiem, co robić.
„Unikaj zła i staraj się dobro czynić, a wtedy na pewno życie wieczne posiądziesz.” Psalm 37,27
41
Musimy coś jeść, a bez pracy nie ma mowy
o wyżywieniu rodziny w tym tygodniu.
Trudno mi będzie patrzeć na głodne dzieci,
których nie mogę nakarmić.
Krzesło skrzypnęło, gdy Allen usiadł przy
biurku. Odchrząknął i powiedział:
– Modlę się, żeby już było po wszystkim
i żebyś mógł wrócić do pracy. Jestem w kontakcie z doradcami i zasięgam ich rady w tej
sytuacji.
Minęły już prawie cztery tygodnie, odkąd
zamknięto misję z powodu zaginięcia kilku
egzemplarzy Biblii i innej literatury. Wszystkich dziewięciu pracowników wysłano na
przymusowy urlop i powiedziano im, że zostaną powiadomieni, gdy będą mogli wrócić
do pracy.
Wszyscy byli załamani. Pogłoski i plotki
rozchodziły się z ust do ust. Członkowie
kościoła nie byli całkiem odporni na podstępne próby szatana, który chciał zniszczyć
świadectwo braci. Przeprowadzono już wiele
rozmów, spotkań i często modlono się w kościele, lecz sprawa nadal była nie rozwiązana.
Kilku pracowników próbowało znaleźć zatrudnienie gdzie indziej. Mimo że niektórzy
zostali przyjęci do pracy na część etatu i jakoś
wiązali koniec z końcem, cała społeczność
cierpiała. Wielokrotnie zastanawiali się, czy
i kiedy to się wreszcie skończy.
– Wiem, że to bardzo trudne dla ciebie
i twojej rodziny – powtórzył Allen głosem
pełnym współczucia. – Często myślę o was,
gdy siedzimy w domu przy naszym stole.
Wiem, że wielu naszych kenijskich braci
codziennie walczy o wyżywienie własnych
rodzin. Rozumiem, że gdy nie ma pieniędzy,
to nie ma za co kupić jedzenia dla was i dla
dzieci.
Allen wstał, wyjął z kieszeni zwitek banknotów, odliczył kwotę wystarczającą na zakup żywności na tydzień i w milczeniu wręczył Musikalemu.
Ze łzami w oczach pożegnali się uściskiem
dłoni i Musikali wyszedł, z ulgą. Dzieci
będą mogły coś zjeść! Ręce mu drżały, gdy
42 Ziarno Prawdy • wrzesień 2015
opuszczał biuro. Wyobrażał sobie oczy dzieci, gdy wróci do domu z zakupami. Kupi tylko tyle, żeby było na dzisiaj, a resztą zajmie
się Joyce. Była o wiele bardziej doświadczona
w zarządzaniu ich skromnymi funduszami,
ale dzisiaj dostaną wszyscy coś specjalnego.
Może nawet kupi im kawałek mięsa, żeby
uczcić to błogosławieństwo!
Wreszcie nadszedł upragniony moment,
gdy wszystkich pracowników zaproszono na
spotkanie i powiedziano im, że mogą wrócić do pracy. Serce Musikalego podskoczyło
z radości. Nie mógł się doczekać, żeby wrócić
do domu i powiedzieć o tym Joyce. Mimo
całej radości, martwił się jednak o kilku
pracowników, którzy nadal byli przesłuchiwani. Wiedział, że oni też mają rodziny do
nakarmienia.
– Boże, jaki jesteś cudowny! Widzisz potrzeby swoich dzieci i zaopatrujesz nas! – modlił się Musikali tego wieczoru, gdy rodzina
pełna wdzięczności zebrała się na modlitwę.
Minął jeszcze miesiąc, zanim wszyscy pracownicy zostali przywróceni na swoje stanowiska. Musikali nigdy nie rozumiał wszystkich szczegółów tego, co się stało, ale był
wdzięczny za to, że nastąpiło przebaczenie
win, a zaufanie zostało przywrócone. Kursy
korespondencyjne zaczęto wysyłać, a misja
podjęła normalne działania. Dzień po dniu,
Musikali z sercem pełnym wdzięczności
wkładał broszury do kopert, naklejał znaczki
oraz przygotowywał Biblie do darmowej wysyłki. Jego rodzina nie tylko miała pokarm
dla duszy, ale i dla ciała.
Chleba naszego powszedniego daj nam
dzisiaj – to nie był już tylko cytat wygłaszany nawykowo, lecz modlitwa zanoszona
w autentycznej potrzebie i wierze, że Bóg
zaopatruje.
—ciąg dalszy nastąpi
Fragment A Good Different
©2011 TGS International
Fila Christian Aid Ministries
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis
Pieśń o opatrzności
BOSKIEJ
Boże opatrzności na niebie i ziemi!
Znać to, żeś Ojciec, my dziećmi Twoimi!
Co dzień jesteśmy Tobie winni dzięki
Za dar widzialny z niewidzialnej ręki.
Ty Opatrznością Twoją niezwłoczną
Ubogiej ziemi dajesz barwę roczną!
Ziarno wśród mrozu grzejesz parą tajną
I siłę jego umacniasz urodzajną.
Do Ciebie, czy głód, czy cierpi pragnienie,
Oczy podnosi wszelkie stworzenie;
Twoim nakładem, z Twej jedzą komory
Wszystkie powietrzne, wodne, ziemskie twory.
Podróżny Twoją ręką prowadzony
Na dobrą drogę wyjdzie, gdy jest zagubiony.
Twoim staraniem zguba nam się wróci,
Bo żal Ci, gdy się Twój człowiek zasmuci.
Dajesz pogodę i deszcz w swojej porze,
Bydlęta nasze zliczyłeś w oborze!
A gdy o każdym pamiętasz stworzeniu,
I dzieci nasze znasz po ich imieniu.
Boże opatrzności, na ziemi i w niebie,
Nie odstępuj od nas we wszelkiej potrzebie,
Bo gdy coś zrobimy naszą tylko siłą,
Zaraz to poznać, że Ciebie w tym nie było.
—Franciszek Karpiński (1741-1825),
uwspółcześnione słownictwo.
ODPOCZNIJ PO
swoich trudach
Stroń od złego i czyń dobrze, A zawsze będziesz mieszkał bezpiecznie.
Psalm 37,27
Skończył się następny tydzień. Odpocznij, duszo moja po swoich
trudach, wezwij do domu swoje rozbiegane myśli!
Spójrz na minione dni, rozważ, jak zostały wypełnione Twoje obowiązki i czy Twoje dzieła zyskały uznanie w oczach Boga. Czy pilnowałeś swoich ścieżek i swoich myśli? Jaki postęp w Twojej świętości
dokonał się w tym czasie? Jakie złe skłonności zdołałeś pokonać? Jakie
grzeszne nawyki uległy zmianie u Ciebie? Jakie wartościowe rzeczy
zdołałeś w sobie pielęgnować? Jakie dobro wypływało od Ciebie do
innych, którzy mogli z niego skorzystać? Czy badałeś swoje myśli
codziennie, aby przejrzeć motywy swoich działań?
Golden Words For Daily Counsel
Przekład na język polski: Krzysztof Dubis

Podobne dokumenty