Finał Porzeczowego Wyścigu i Wielka Nagroda Velmaru2009
Transkrypt
Finał Porzeczowego Wyścigu i Wielka Nagroda Velmaru2009
Velmar Team Finał Porzeczowego Wyścigu i Wielka Nagroda Velmaru2009 Autor: Administrator 30.11.2009. Zmieniony 19.06.2011. W minioną niedzielę zakończyliśmy ściganie w Porzeczkowym Wyścigu, była to ostatnia okazja by zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej w sezonie 2009 - a te były nie byle jakie - bo podwójne. Jednocześnie były to zawody o Wielką nagrodę Velmaru. Na starcie stanęła cała śmietanka regularnie trenujących chłopaków: Bastek, Grzegorz K. Grzegorz „Rybka”, Iwona „Rybka”, Inżynier, Robert, Maciek, Daniel, Sławek, Jacek, Waldek, Piotr, Marcin W. i pilnujący porządku Marek N. Zabrakło niestety chorych: Hansa i Wojtka. Niedzielny wyścig należał do najciekawszych w tym sezonie. Do Kampinosu zawodnicy dojechali spokojnym tempem rozgrzewając nogi przed tym, co miało zacząć się już w lesie. Pogoda dopisywała było ciepło i sucho, tylko w najbardziej zaciemnionych rejonach lasu kolarze napotykali błoto. Tempo zaczęło się rozkręcać, atmosfera stawała się dla niektórych coraz gęstsza. Peleton rozciągnął się na wąskich ścieżkach lasu. Kiedy napotkali pierwsze górki zrobiło się cicho, rozmowy ustały i skupieni kolarze oczekiwali na kulminację tego co od miesięcy następowało w każdą niemal niedzielę, walkę o wszystko - o prym, o honor i o dumę. Od kiedy Porzeczkowy wyścig stał się kultowy, jest nie odłącznym elementem wspomnień każdej imprezy towarzyskiej, każdego koleżeńskiego spotkania czy męskiej biesiady przy kominku. Każdy jego etap jest oddzielną historią tworzącą piękną całość z wysiłku, trudu i wyrzeczeń, dającą satysfakcję jego bohaterom i aktorom. Jest motywacją do trenowania i miłym akcentem wielu wspaniałych treningów. Rozciągnięty peleton pędził ku Roztoce, wymęczając powoli swoich rywali. Tempo było równe, dość mocne, kąśliwie odciskające piętno na nogach kolarzy. A najlepsze miało mieć miejsce dopiero przed nimi. Jak się okazało największym rywalem zawodników stał się zimny, przeciwny wiatr. Ruszając z Roztoki ciężko było rozpędzić wydawało się dobrze naoliwioną maszynę, jaką tworzyli kolarze. Jazda po zmianach wymęczyła kompletnie najsłabszych i zdawało się, że finisz będzie już tylko kwestią kilku sprinterów. Do mety pozostawało kilkanaście kilometrów, a każdy z nich dłużył się niemiłosiernie. Ciężko było miejscami utrzymać równy tor jazdy. Wszystko to wina otwartej przestrzeni, po jakiej przyszło im było jechać. Wiatr kręcił raz z przodu, raz z boku powodując inne ustawienia w szeregu. Wierząc w słuszność ich wyboru, brnęli dalej przed siebie, wszak to już ostatni sprint w tym roku. A kilkaset metrów za metą odpoczną w rewelacyjnej cukierni na kawie. Pozostało 3 km. do końca, wszyscy skupili się na celu naszej wycieczki. Rozmowy zamarły i można było wywrzeć wrażenie, że startujemy na mistrzostwach świata. Oczy skupione w rywali, ostanie łyki z bidonów i oczekiwanie. Kto pierwszy zaatakuje, czy może spróbować samemu, a jeśli zabraknie? W dodatku wiatr wykańczał z sił i szkoda by było od razu skazać się na niepowodzenie. Przecież właśnie dokładnie to zrobił Maciek w ubiegłym tygodniu, zaatakował za wcześnie i jego atak został zduszony w zarodku, co wykorzystały cwane lisy Grzegorz K i Marek N pastwiąc się do końca nad ofiarą wymęczonego zająca i wyskoczyły na końcówce spijając śmietankę. Nikt nie chciał popełnić tego błędu, lepiej poczekać na błędy innych. Na ostatnich 2 km Bastek z Robertem odmówili dalszej rywalizacji puszczając koło. Zapłacili dużą karę za brak systematyki, męcząc się od kilku kilometrów. W końcu kolarze wjechali w strefę ostatniego kilometra. Waldek odbił do prawej rezygnując z finiszu. Na polu walki pozostali: Piotr(Czapka), Grzegorz(Rybka), Marcin W, Grzegorz K(Atomowa noga) Marek N i Maciek Ż. Pierwszy wyskoczył Rybka wyświadczając niedźwiedzią przysługę całej rywalizacji, wszak jest bardzo silnym kolarzem (Iron Man 2009), ale nie za szybkim. Bez problemu wskoczył za niego Marek, potem Atomowa Noga, tuż obok ustawił się Czapka, zaraz Marcin i Maciek. Po 300m Rybka zaczął stawać, jakby wypluł z siebie całą energię. Pokazuje to jak ciężko jest być sprinterem skoro człowiek, który przepływa 3,6km w wodzie, potem jedzie 180km na rowerze, by w końcu przebiec ponad 42km i to wszystko w 11godz i 17min. teraz przejeżdża dystans 70km z kolegami na niedzielnej wycieczce i nie może utrzymać mocnego tempa na końcówce. Słabość Rybki wykorzystał Marcin, przeprowadził atak lewą stroną i pognał w stronę zwycięstwa. Ale stary lis Marek nie odpuścił tak od razu. Dociągnął mu do koła i grzecznie czekał na rozwój wydarzeń. Tuż za nim ustawili się jeszcze Grzegorz A.N, Czapka i Maciek. Marcin stawał w pedały i ciągnął ile sił wierząc, że zajęci modlitwą o przetrwanie rywale nie odważą się poprawić świeżemu narybkowi Legii W-wa. Jakże błędne było myślenie młodego jurnego buhaja. Przy tak nieprzyjemnym wietrze przeliczył się z wyliczeniami i nogi zaczęły stawać kołkiem. Co musiał czuć ten młodziak widząc starego wygę Marka wyprzedzającego go po prawej stronie. Do mety pozostało tylko 200m, ale zakwaszone nogi musiały odczuwały jak by było jeszcze parę kilometrów. Wyskoczywszy na czoło Marek pchał ile fabryka dała upajając się tą chwilą. Jeszcze kilka minut wcześniej nie wierzył, że uda się to zrobić, przecież wczoraj były AndrzejkiJ. Za plecami Marka rywalizacja rozkręcała się na dobre, Chwilę słabości Marcina wykorzystał Grześ. A N omijając go lewą stroną, a gwóźdź do trumny młodego dobił Maciek walcząc dzielnie na kole Grzesia o 3m w wyścigu. Czwarty skończył Marcin wykonując kawał najgorszej roboty i hodując na własnych plecach pasożytów, którzy bez chwili namysłu wbili mu nóż w plecy. Ale nagroda jest dla najlepszego, a nie dla najbardziej chętnego. Dalej wjechali Piotr Cz, Rybka i http://velmar.pl/team Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 07:13 Velmar Team Waldek. Reszta długo później. Fundator nagrody zrzekł się wygranej dla kolejnego na mecie, więc oryginalna lanserska czapka Meridy przypadła Grzegorzowi K. AN. Po wyścigu koledzy pojechali na kawę by omówić rywalizację w zaprzyjaźnionej cukierni i pojechali w dalszą drogę do domu. Wyniki niedzielnego wyścigu: Marek N.-20p Grzegorz K.-4p Maciek Ź-2.p Klasyfikacja generalna sezonu 2009: 1m.MarekN.- 102p 2m.Grzegorz- 28p 3m.Radek- 16p Daniel- 14p 5m.WojtekM -7p 6m.MarekZ.- 5p 7m.Maciek Ź. 8mJacek-2p 9m.RobertŁ-1p Bastek-1p Sławek 1p. 12m:Hans-0p Marcin M-0p Filip -0p Grzegorz R.-0p Inżynier-0p Góral -0p Piotr Cz.-0p Iwona ''Rybka'' -0p. http://velmar.pl/team Kreator PDF Utworzono 2 March, 2017, 07:13