Artykuł ADOPCJA NIE JEST ZAMIAST

Transkrypt

Artykuł ADOPCJA NIE JEST ZAMIAST
Adopcja nie jest zamiast
Rodzicielstwo to najpiękniejszy okres w życiu człowieka, do którego biologicznie,
społecznie, kulturowo jesteśmy jako gatunek stworzeni, powołani i przygotowywani. Tak
przynajmniej rzecz traktują wszyscy, którzy planowali i zrealizowali marzenia o potomstwie.
Być ojcem, matką - brzmi dumnie, oznacza nobilitację społeczną, dodaje powagi, uznania i
szacunku, czasem wiąże się z podziwem a nawet zazdrością. Po latach pracy w ośrodku
adopcyjnym doszłam do dość kontrowersyjnego wniosku, że dla pewnej grupy rodziców
zgłaszających się do ośrodka adopcja jest czymś niechcianym i niepożądanym. Mimo, że
kojarzy się z przyjęciem oczekiwanego i upragnionego dziecka, to paradoksalnie wiąże się z
lękiem i niepewnością.
Zatem skąd wzięło się takie moje przekonanie?
Stęsknieni, wciąż oczekujący własnego dziecka, postanawiają przerwać ten koszmar.
Różnymi drogami dochodzą do porozumienia w podjęciu decyzji: możemy
adoptować. Adopcja zatem traktowana jest jako ostateczność? Czy może pragną własnego,
choć nadal nienarodzonego dziecka? Na pytanie: jakiego dziecka oczekujecie? przyszli
rodzice odpowiadają poprawnie: takiego, któremu możemy pomóc, które zostało
skrzywdzone przez los, porzucone i gdzieś w domu dziecka na nas czeka. Na pytanie: w jakim
wieku miałoby być wasze dziecko? Przyszli rodzice zgodnie odpowiadają: małe, najlepiej
takie po urodzeniu. Przy kolejnych propozycjach dziecka, które nie spełnia tych kryteriów
słyszymy odpowiedź: przykro nam bardzo, nie podołamy, z naszej miejscowości mamy zbyt
daleko do specjalistów (lecząc niepłodność potrafili z regularnością cyklu stawiać się w klinice
oddalonej o setki kilometrów), nikt nie może nam zagwarantować, jak przebiegać będzie
dalszy rozwój dziecka (jakby ktoś dawał gwarancję na biologiczne dziecko), za duże, bo
pamięta wszystko i będzie wspominać (a przecież deklarowali na szkoleniach jawność adopcji
i pomoc dziecku w uporaniu się z przeszłością). Zapraszam ich na kolejną propozycję i słyszę:
nie teraz, właśnie zmieniam pracę, mieszkanie, jadę do sanatorium, zakwalifikowaliśmy się
do programu in vitro.
Bycie rodzicem adopcyjnym to wielkie wyzwanie. Wymaga przekroczenia samego
siebie, pożegnania się z częścią swoich pragnień i potrzeb. Ale też rozmawiając z pełnymi już
rodzinami, w których adopcja zadomowiła się na dobre, widać tę pracę, te wyjątkowe,
piękne więzi, które zaistniały między rodzicami a dziećmi, niespotykaną mądrość i głębię
relacji.
Wychowanie adoptowanego dziecka, opieka i troska nad nim, codziennie powtarzane
czynności, obowiązki, to właśnie doświadczanie rodzicielstwa, najczystszego w swej postaci.
Adoptowane dziecko wchodzi do rodziny z całym pakietem doświadczeń, nawet jeśli
przysposobione zostało jako niemowlę. Najlepsi rodzice adopcyjni to ci, którzy akceptują
potrzeby dziecka, jego niedoskonałości, świadomi, że nie są pierwszymi rodzicami swojego
dziecka i że dziecko ma prawo odwoływać się do swojej historii, i potrzebuje kogoś, kto
będzie mu w tym towarzyszył.
Jak spełniać marzenia o rodzicielstwie, ale nie przez pryzmat zastępstwa, zamiany?
Brak własnego dziecka nie powinien być logicznym uzasadnieniem dla decyzji o adopcji.
Adopcja jest innym sposobem na rodzicielstwo. Myśląc o adopcji rozpoczynamy nowy etap,
bo i rodzicielstwo będzie inne: nie oparte na więzach krwi a stosunku prawnym.
Obserwuję pary przekraczające próg ośrodka. Nierzadko mam przed sobą ludzi
poranionych, doświadczonych kontaktami z dającymi nadzieję specjalistami. Ostatnie lata to
życie ściśle powiązane z cyklem menstruacyjnym, codzienne obserwacje własnego
organizmu, sprawdzian możliwości i wytrzymałości. Łączy ich wspólnie doznana trauma bezdzietność. Pracując z rodziną staramy się po pierwsze pokazać, że adoptowane dziecko
nie ma być plasterkiem na ranę pozostałą bo bezdzietności, że żałobę trzeba przeżyć,
wypłakać, zrozumieć: nie urodzi mi się dziecko. Potem, kiedy ta wiedza już dobrze jest
ugruntowana można zaczynać pracę nad przygotowaniem do adopcji. Bo adopcja to całkiem
inna sprawa.
Jedna z mam, która wraz z mężem adoptowała czwórkę dzieci powiedziała: Gotowość
do adopcji to przekonanie, że jest się w stanie pokochać każde dziecko. Ale – jak sama
dodaje – wie dopiero to teraz, kiedy od pierwszej adopcji minęło już kilkanaście lat.

Podobne dokumenty