adopcja - Stowarzyszenie Fides Et Ratio

Transkrypt

adopcja - Stowarzyszenie Fides Et Ratio
W Polsce nad procesem przysposobienia czuwają ośrodki
adopcyjno-opiekuńcze, zaś realizuje sąd rodzinny.
Pierwszym etapem na drodze do adopcji są wstępne rozmowy w
ośrodku adopcyjnym i rejestracja małżonków. Kolejny krok to zebranie
wszystkich potrzebnych dokumentów i założenie teczki dla nowych
kandydatów. Następnie psychologowie i pedagodzy rozmawiają z
przyszłymi rodzicami o dziecku, jego potrzebach, motywach adopcji, o
stanie zdrowia kandydatów, więzach małżeńskich, statusie materialnym itp.
Potem przeprowadzany jest wywiad środowiskowy. Ma on charakter
wewnątrzrodzinny, w jego ramach nie przepytuje się sąsiadów. Później
kandydaci biorą udział w spotkaniach, warsztatach i dyskusjach
problemowych. Ostatnim etapem jest akceptacja rodziców przez komisję
kwalifikacyjną.
Po przygotowaniu i zakwalifikowaniu małżonków (lub osoby
samotnej) przez ośrodek adopcyjny, następuje "przedstawienie" rodzicom
określonego dziecka, na podstawie opinii wychowawców, lekarzy,
psychologa oraz omówienie jego sytuacji rodzinnej i prawnej. Ten etap
odbywa się bez udziału dziecka, rodzice poznają je tylko za pośrednictwem
dokumentacji. Jeśli rodzice akceptują dziecko, proponuje im się wizytę w
domu dziecka. Rodzice spotykają się z dyrektorem placówki, psychologiem,
wychowawcą, lekarzem. Spotkanie to służy przedstawieniu potencjalnych
rodziców oraz lepszemu poznaniu dziecka.
Pierwszy kontakt dziecka z rodzicami ma miejsce w domu dziecka, w
pomieszczeniu dla osób odwiedzających lub w grupie, jeśli dziecko jest
lękliwe. Zazwyczaj dziecko przychodzi ze swoją ulubioną opiekunką. Ten
moment jest bardzo wzruszający, ale też niezwykle trudny. Może się
zdarzyć, że dziecko nie akceptuje na początku nowych rodziców. Dlatego
zanim dziecko zostanie zabrane do domu, rodzice odwiedzają malucha w
domu dziecka, bawią się z nim, rozmawiają itp. Wszystko po to, aby
nawiązała się początkowa więź między przyszłymi rodzicami a dzieckiem.
Równocześnie opiekun prawny dziecka prosi sąd o zgodę na zmianę
miejsca pobytu, wskazując na adres rodziców preadopcyjnych, a
pracownicy ośrodka wysyłają odpowiednią opinię na temat kandydatów.
Zgoda sądu daje już możliwość zabrania dziecka do domu.
Kolejny krok to złożenie do Sądu Rodzinnego - Wydział Rodzinny i
Nieletnich - wniosku o oraz całej dokumentacji zebranej w ośrodku
adopcyjnym, co rozpoczyna okres oczekiwania na termin rozprawy. W tym
czasie do domu przychodzi kurator sądowy i pracownik ośrodka
adopcyjnego, żeby zorientować się, jak rodzice radzą sobie z opieką nad
dzieckiem.
Następnie w sądzie rodzinnym odbywa się rozprawa o przysposobienie z
udziałem opiekuna prawnego dziecka. Po orzeczeniu zgody na adopcję 21
dni czeka się na uprawomocnienie postanowienia.
Ostatnim etapem jest wizyta w urzędzie stanu cywilnego miejsca urodzenia
dziecka, gdzie rodzice otrzymują nowy odpis aktu urodzenia dziecka z ich
nazwiskiem i zapisem, że to oni są nowymi rodzicami dziecka.
Uwaga! Dziecko przyjmuje nazwisko osoby, która je przysposobiła.
Jednak na jego żądanie i za zgodą przysposabiającego sąd opiekuńczy
postanawia, że będzie ono nosiło nazwisko dwuczłonowe, złożone ze
swojego dotychczasowego oraz z nazwiska przysposabiającego. Na wniosek
osoby przysposabiającej sąd może zmienić również imię dziecka.
Typowe problemy rodziny adopcyjnej
Rodzice adopcyjni, tak jak rodzice naturalni, muszą pokonywać różne
problemy stojące na drodze do osiągnięcia pełni rodzicielstwa, ale - trzeba
to powiedzieć otwarcie - rodzice adopcyjni mają przed sobą tych
problemów więcej, przy czym niektóre z nich są zupełnie specyficzne,
właściwe tylko adopcji.
Kompleks bezpłodności
Większość rodziców adopcyjnych to ludzie, którzy gorąco pragnęli
rodzicielstwa, a rodzicami naturalnymi z przyczyn od nich niezależnych
stać się nie mogli. Bezdzietność stała się dla nich źródłem wielu silnych
urazów wewnętrznych. Nie umiejąc wyzwolić się z „kompleksu
bezpłodności”, przeżywają poczucie niższej wartości w stosunku do tych,
którzy „mogą urodzić”. Traktują adopcję jako drogę do kompensowania
swoich braków, która w ich mniemaniu jest jedynie skuteczna. Niestety, dla
wielu z nich jest to droga zawodna, bo żadne rodzicielstwo nie może być
traktowane instrumentalnie.
Rodziny adopcyjne, w których małżonkowie nie pogodzili się ze stratą
posiadania dziecka, są narażone na odczucia żalu i rozczarowania wobec
adopcji, co w konsekwencji może prowadzić do chęci jej rozwiązania.
Badania Marii Ziemskiej potwierdzają prawdziwość tych słów. Jej
wyniki wykazują, iż u kobiet adoptujących na skutek doznanej porażki w
zakresie macierzyństwa biologicznego, występuje naruszenie obrazu
własnej osoby i obniżenie poczucia własnej wartości. Osoba adoptująca
szuka utwierdzenia własnej wartości przez pełnienie roli macierzyńskiej.
Następuje koncentracja na powodzeniu w roli matki. Jej stosunek do siebie
wiąże się ze stosunkiem do dziecka, które staje się zarówno obiektem
zaspokajającym potrzebę miłości macierzyńskiej, jak i istotą, która ma
przywrócić matce (poprzez sukces wychowawczy) wiarę we własne
możliwości. Wiąże się z tym niepokój, niepewność co do wydolności w roli
matki oraz napięcie emocjonalne. Koncentracja na powodzeniu w roli matki
powoduje postawy wychowawcze odmienne od postaw matek
biologicznych. W postawach matek adopcyjnych można wyróżnić zespół
nadmiernej koncentracji z tendencją do nadmiernego ochraniania dziecka.
Porażka macierzyńska stanowi dla adoptującej zagrożenie dla uznania
obrazu własnej wartości. Fakt ten pozwala wyjaśnić zdarzające się czasem
dążenie do rozwiązania adopcji w momencie wystąpienia trudności
wychowawczych. Wówczas domniemany sprawca niepowodzenia w
matkowaniu, czyli dziecko, zostaje oddalone.
Małżonkowie powinni uświadomić sobie, iż adoptowanie dziecka nie
rozwiąże ich problemów wewnętrznych i nie przyniesie pociechy, dopóki
niemożność posiadania własnego dziecka wywoływać w nich będzie
głęboki żal. Dopiero wówczas, gdy żal ten zostanie w nich na tyle
opanowany, by mogli zacząć dostrzegać inne treści niż niedoszłe dziecko,
adopcja może stać się dla nich alternatywą. Na to, by adopcja była
szczęśliwym rozwiązaniem zarówno dla dziecka, jak i małżonków, żal i
rozczarowanie z powodu bezdzietności muszą zostać przez nich całkowicie
„przetrawione”. Proces „przetrawiania” można ułatwić i przyspieszyć
poprzez uczestniczenie w spotkaniach grupowych małżeństw rodzin
preadopcyjnych i poadopcyjnych. Okazuje się, że wzajemne przekazywanie
własnych odczuć w trakcie rozmowy w grupie i świadomość, iż nie jest się
jedyną osobą będącą w tej sytuacji, są dla uczestników niezwykle cenne.
Dowiadują się, że żal może przybierać bardzo różne formy i że jest to
proces, przez który każdy musi przejść, jeżeli pragnie szczęścia swojego i
adoptowanego dziecka.
Lęk przed dziedzicznością
Obawa, że dziecko mogło odziedziczyć po swoich rodzicach
biologicznych jakieś złe cechy, nęka sporą grupę rodziców, hamuje ich
wewnętrzną radość i odbiera spokój.
Niektórzy lękają się przede wszystkim ewentualnej choroby
psychicznej lub poważniejszej choroby somatycznej grożącej dziecku np.
trwałym kalectwem, poważnym oszpeceniem, niedorozwojem umysłowym.
Inni posiadają obawy przed dziedziczeniem cech psychicznych
(patologicznych skłonności uwarunkowanych genetycznie).Często można
usłyszeć sformułowanie: „żeby tylko rodzice dziecka nie pochodzili z
marginesu społecznego, żeby to nie byli jacyś złodzieje, pijacy, prostytutki
itd.”
Prawdą jest, iż dzieci adopcyjne pochodzą prawie wyłącznie ze
środowisk patologicznych. Ich matki w czasie ciąży piją, palą, a dziecko od
początku odbiera sygnały, że jest niechciane. Czy takie dziedzictwo można z
człowieka wymazać?
W większości badań na Zachodzie, w związku z jawnością adopcji, nie
znaleziono żadnego związku między zakładanym „marnym” wyposażeniem
genetycznym a późniejszym rozwojem dzieci. Najważniejszy dla dziecka
adopcyjnego jest właściwy klimat w domu i stosunki między nim a
rodzicami, jak również wiek adopcji (im wcześniejsza adopcja - tym
większe szanse jej powodzenia).
Rodzice adopcyjni cieszą się na ogół swoim dzieckiem, dopóki jest
ono niemowlęciem albo uroczym parolatkiem. Gdy jednak dziecko podrasta
i pojawiają się jakieś trudności wychowawcze (jak w każdej rodzinie
naturalnej) a rodzice nie wyzbyli się swojego lęku przed dziedzicznością, to
zdarza się, że różne właściwe każdemu dziecku wybryki są brane za objaw
„zła tkwiącego w naturze”. Tak tworzy się błędne koło: ogarnięci paniką
rodzice reagują zbyt ostro i bezwzględnie na pierwsze przejawy zaburzeń w
zachowaniach dziecka i zamiast je usunąć, potęgują je i wywołują dalsze
manifestacje z jego strony. W rodzinie powstaje przykre i szkodliwe
napięcie. Dziecko nie czuje się akceptowane, reaguje niechęcią i buntem na
wszystkie nakazy i polecenia, a rodzice coraz silniej utwierdzają się w
przekonaniu, że „gdyby było nasze rodzone, pewnie byłoby lepsze i milsze”.
Lęk o dziedzictwo, podejrzliwość w kierunku wyzwolenia się w
dziecku złych skłonności do rozwiązłych obyczajów wytwarza atmosferę,
której nie potrafi się oprzeć najlepsze wyposażenie genetyczne. Tego
rodzaju podejrzliwa, potępiająca postawa rodziców adopcyjnych, z reguły
doprowadza do dramatu nieprzystosowania społecznego dziecka w postaci
jego wykolejenia lub załamania psychicznego.
Rodzice adopcyjni powinni zatem odrzucić postawy lękowe i zdawać
sobie sprawę, że zwyczajne trudności wychowawcze z dzieckiem
adopcyjnym nie są odmienne od tych, które rodzone dzieci sprawiają
swoim rodzicom.
Adaptacja dziecka w nowej rodzinie
Choroba sieroca
W pierwszym okresie pobytu w nowej rodzinie nie zawsze dziecko
spełnia oczekiwania rodziców. Dzieje się tak za sprawą choroby sierocej. W
zależności od stopnia zaawansowania choroby i warunków jakie stworzą
dziecku jego nowi rodzice w swoim domu, okres dochodzenia do
normalności będzie krótszy lub dłuższy. W nielicznych przypadkach zdarza
się, że do zupełnego odblokowania emocjonalnego dziecka nie dochodzi i
dziecko pozostanie obojętne uczuciowo. Dzieci określane jako obojętne to
takie, które nie umieją nawiązywać kontaktów uczuciowych z
rówieśnikami, nie umieją wraz z nimi przeżywać smutków i radości, a
ponadto są złośliwe i wrogie wobec otoczenia. Sprawiają wrażenie, jakby im
nie zależało na uczuciach innych.
Przyczyny nabycia choroby sierocej, a w konsekwencji - nabycia
odmiennych zachowań u dzieci, należy poszukiwać w historii życia dziecka,
a szczególnie w bardzo wczesnym dzieciństwie. Pierwsze trzy lata życia
małego dziecka przyjęto uważać za okres krytyczny i decydujący o jego
rozwoju. Pozbawienie dziecka kontaktu z matką w tym okresie powoduje
różne zaburzenia w rozwoju fizycznym i psychicznym (niektóre zmiany
mogą być nieodwracalne). Zjawisko to nazywane jest chorobą sierocą. W
literaturze fachowej wyróżnia się trzy etapy tej groźnej choroby.
W pierwszej fazie zwanej protestem - dziecko domaga się płaczem
kontaktu z matką. W ten sposób protestuje przeciwko oddzieleniu od osoby
bliskiej, bez której jest mu źle i za którą tęskni. Faza ta ma różny przebieg,
zależny od wieku dziecka. Dzieci starsze czasem reagują agresją, a czasem
oporem. U maluchów pojawia się zaburzenie snu, nadpobudliwość, utrata
łaknienia, krzyk, płacz, niepokój.
Gdy rozłąka dziecka z matką trwa dłuższy czas, pojawia się druga
faza choroby sierocej, faza-rozpaczy, objawiająca się częstym płaczem,
smutkiem, małym ożywieniem dziecka. Równocześnie pojawiają się objawy
ze strony układu nerwowego, jak ślinienie się, drżenie ciała, pocenie się,
zaburzenia snu, moczenie nocne, utrata wagi. Obserwuje się także różne
formy samozaspokajania potrzeb kontaktu społecznego, jak: kiwanie się
jednostajnym ruchem w przód i w tył, ssanie godzinami palca, rzucanie się
na podłogę, przywieranie całym ciałem do poduszki, ściskanie kurczowo
zabawki. Bywają też drastyczniejsze formy, jak - masturbacje, autoagresja
(np. uderzanie główką o barierkę łóżeczka lub ścianę, wyrywanie sobie
włosów z głowy) i agresja w stosunku do ludzi (popychanie, szczypanie,
gryzienie). Dzieci takie często „kleją się” do obcych „wymuszają głaskanie”
(dziecko ujmując rękę osoby obcej gładzi się po głowie). Patologicznie
wzmożona potrzeba przywierania do obcych osób lub przedmiotów
(naturalna w sytuacjach budzących lęk czy ból dziecka) to reakcja
zastępcza, wyraz niezaspokojonych potrzeb bezpieczeństwa i miłości.
Występuje ona zamiast kontaktu z człowiekiem bliskim.
Kolejna, trzecia faza choroby sierocej, faza wyobcowania lub
zobojętnienia, nie manifestuje się burzliwymi objawami. Dziecko po ostrym
buncie pozornie się uspokaja: już nie płacze, nie protestuje, wydaje się
jakby pogodzone z losem, śpi, ma apetyt, zaczyna interesować się
zabawkami i łakociami. Dziecko takie przestaje szukać bliskiej osoby,
pozornie przyzwyczajając się do swojej sytuacji, swojego sieroctwa. Ten
stan rzeczy powoduje, że dziecko staje się bierne, posłuszne, apatyczne.
Odrzucone przez matkę, przez personel placówki opiekuńczej (matkę może
zastąpić tylko jedna ta sama kochająca dziecko osoba), dziecko zaczyna
unikać kontaktów społecznych (broni się przed nimi), gdyż uczy się, że
przynoszą mu tylko cierpienie.
We wszystkich trzech fazach potrzeba miłości jest ogromna.33
Wnikliwa obserwacja tych na pozór oziębłych uczuciowo dzieci pozwala
dostrzec, iż w rzeczywistości są bardzo spragnione miłości, tylko nie
potrafią jej ani dawać ani brać.