wywiad z panią krystyną adamczak 1. jesteśmy uczennicami
Transkrypt
wywiad z panią krystyną adamczak 1. jesteśmy uczennicami
WYWIAD Z PANIĄ KRYSTYNĄ ADAMCZAK 1. JESTEŚMY UCZENNICAMI CZWARTEJ KLASY SZKOŁY PODSTAWOWEJ. W ZWIĄZKU Z TYM CHCIAŁYBYŚMY NA DOBRY POCZĄTEK ZAPYTAĆ, JAK WSPOMINA PANI SWOJĄ SZKOŁĘ I DZIECIŃSTWO? KA: Ja też byłam w czwartej klasie. Hmm, pamiętam ten czas. Bardzo dobrze go wspominam. Chodziłam do szkoły podstawowej w Jaszkowie, która mieściła się w pałacu należącym kiedyś do Dezyderego Chłapowskiego, patrona Waszej szkoły. To ciekawa zbieżność... Pamiętam swoje nauczycielki, zwłaszcza panią od języka polskiego. Była naprawdę cudowna, bardzo piękna, wesoła. Oprócz tego, że dużo rozmawiałyśmy o książkach, to śpiewałyśmy i tańczyłyśmy. Wyprawiała się z nami na różne eskapady, bo stała na czele drużyny harcerskiej, a ja byłam zuchem. Bawiliśmy się w podchody, budowaliśmy szałasy w lesie... To był czarowny czas. Pamiętam ją jak najpiękniej, choć działo się to dawno temu. Nazywała się Regina Andrzejewska. Opuściła naszą szkołę, bo wyszła za mąż. Jeszcze długo potem z nią korespondowałam. 2. JAKĄ BYŁA PANI UCZENNICĄ? JAKIE PRZEDMIOTY SZKOLNE LUBIŁA PANI NAJBARDZIEJ, A CZEGO PANI NIE ZNOSIŁA? KA: Byłam piegowatą, chudziutką dziewuszką. Miałam dwa mysie ogonki po bokach. Lubiłam się uczyć, wszystko wydawało mi się ciekawe. Uwielbiałam czytać i pisać. Wymyślałam różne historie. Zapisywałam je w zeszytach. Tak powstawały moje książki. Czytać nauczyłam się sama gdy miałam 5 lat, patrząc jak w naszym domu rodzeństwo odrabia lekcje. Bawiłam się w szkołę. Słuchałam teatru Polskiego Radia. Wysyłałam do nich swoje bajki. Otrzymywałam prawdziwe listy z Warszawy. Tylko mnie i tacie listonosz przynosił listy. To było dla mnie ważne. Byłam najmłodsza w rodzinie. Nie pamiętam czy było coś, czego nie lubiłam. 3. JAKIE KSIĄŻKI NAJBARDZIEJ LUBI PANI CZYTAĆ? KA: Czytam rzeczywiście bardzo dużo, ze trzydzieści książek miesięcznie. Wybieram takie, które mnie w jakiś sposób pociągają, które mówią o czymś ważnym, zapalają mnie do nowych rzeczy i podsuwają jakieś pomysły, wreszcie – takie, które dodają odwagi i mądrości, żeby robić najlepszy użytek ze swoich dni. 4. GDYBY MIAŁA PANI WSKAZAĆ JEDNĄ KSIĄŻKĘ SZCZEGÓLNIE DLA PANI WAŻNĄ, CO BY TO BYŁO I DLACZEGO? KA: Jak miałam tyle lat co Ty, to bardzo lubiłam „W pustyni i w puszczy”. Byłam zachwycona odwagą Stasia Tarkowskiego. Wydawało mi się, że on jest mną a ja nim. Imponowała mi też Pippi. Jej niezależność, umiłowanie wolności. Odwaga, aby mówić to, co się myśli. Była wesoła i autentyczna. Cała ja. Miałam wrażenie, że chodzę w jej butach. Zachwycała mnie i zapraszała do odwagi, niezależności. Znasz tę historię? Stworzyła ją Astrid Lindgren. Ta dziewczynka umiała mówić „nie” i stawiać granice. Nie przyjmowała bezkrytycznie tego, co głoszą inni, dorośli. Ufała swojemu własnemu rozumowi i sposobowi odczuwania. Długo żyłam tak jak Pippi. Nosiłam za duże buty, żeby było mi wygodniej, i nie dbałam o to, jak wyglądam. Natomiast troszczyłam się o to, czy to, co mówię i robię jest zgodne z tym, co czuję, jak żyję. To była dla mnie bardzo ważna bohaterka. Nadal jest. 5. CO NAJBARDZIEJ PODOBA SIĘ PANI W JEJ PRACY KSIĘGARKI? KA: Najbardziej podoba mi się to, że przychodzą do księgarni ludzie, że przychodzisz Ty, Twoje koleżanki, Twoi rodzice i sąsiedzi... Czasami wydaje mi się, że z książek dowiaduję się wszystkiego, tymczasem najcenniejsze są spotkania z czytelnikami. Wszyscy, którzy tutaj przychodzą, przynoszą coś ciekawego, a ja mam otwarte uszy, i oczy, i serce, i ta mądrość do mnie przenika. 6. JAK WYGLĄDA TYPOWY DZIEŃ PANI KRYSTYNY ADAMCZAK? KA: Naprawdę Ciebie to interesuje? Wstaję bardzo wcześnie, prawie tak wcześnie jak słońce, często o 5.00, 6.00, i najpierw biegnę do lasu. Często boso... Uwielbiam chodzić boso, bo wtedy mocniej czuję kontakt z ziemią. Jestem w lesie przez godzinę, czasem dwie. Po powrocie do domu jem owsiankę albo inną pożywną strawę. Przychodzę do księgarni. Tutaj spotykam Ciebie i innych ludzi. Kiedy jestem w pracy, wymyślam różne scenariusze, które mogłyby sprawić, żeby ludzie polubili książki. Są to np. wesołe spotkania dla dzieci z bohaterami bajek, warsztaty dla dorosłych, aby byli jeszcze lepszymi rodzicami i lepiej troszczyli o siebie nawzajem i swoje rodziny. Wieczorem chodzę do kina, często do teatru, ale najczęściej czytam książki. 7. SWOJĄ PIERWSZĄ KSIĘGARNIĘ ZAŁOŻYŁA PANI W 1991 ROKU NA OSIEDLU WICHROWE WZGÓRZE. POTEM PRZYSZEDŁ CZAS NA KOLEJNĄ. CZY MARZY PANI JESZCZE O OTWARCIU NASTĘPNEJ KSIĘGARNI? KA: Hmm, skąd Ty to wszystko wiesz? Przecież wtedy nie było Ciebie na świecie. Wprawdzie tutaj, na Wichrowym Wzgórzu, mieszkają ludzie, którzy pamiętają moje początki, ale... To się w ogóle zaczęło od tego, że zaczęłam sprzedawać książki z samochodu? Nabyłam stare auto i otwierałam jego kufer... Kiedy zaczynałam, byłam jeszcze studentką piątego roku filologii polskiej. Miałam niewiele pieniędzy, nie mogłam kupić wielu książek, tylu ile jest dziś w księgarni. Wybrałam więc karton książek, o których umiałam opowiadać. To się ludziom podobało. Cieszyłam się, że ludzie chętnie mnie słuchają i że te książki, wydawało mi się, mówią więcej, niż ja... Pomyślałam sobie, choć przedtem chciałam być nauczycielką, a wcześniej dziennikarką, że to wspaniałe być takim emisariuszem dobrych książek, żeby wybierać te publikacje, które są najpiękniejsze, najmądrzejsze i oferować je ludziom? Stwierdziłam, że to może być coś, co będzie dla mnie dobre na całe życie. W ten oto sposób powstała księgarnia, ale najpierw tego odrobinkę spróbowałam. Nie ryzykowałam zbyt wiele, a okazało się najlepszym rozwiązaniem. 8. SKĄD WZIĄŁ SIĘ POMYSŁ NA MAGICZNĄ NAZWĘ KSIĘGARNI „Z BAJKI”? KA: To bardzo proste. Od ponad trzydziestu lat istnieje tutaj Dom Kultury „Bajka”. Ponieważ tu właśnie znalazłam swoją przystań, swoje miejsce, uznałam, że to pasuje i tak zostało. Znam jednak również inne wyjaśnienia. Ludzie często rozpoznają tę nazwę i interpretują ją na swoje sposoby. Hans Christian Andersen uważał, że pisze bajki dla dzieci, ale ma nadzieję, że w pokoju, w którym czyta się je dzieciom, przebywają także ich rodzice, babcie, dziadkowie, ciocie, wujkowie i że oni także coś z tych bajek dla siebie „wezmą”. Ja też mam taką nadzieję. Dlatego niektórzy mówią, że jej nazwa „z Bajki” to pewnie dlatego, że księgarnię założyła pani, która tak bardzo lubi bajki. Niech więc i tak będzie. To ładne i też prawdziwe. 9. KTÓRE Z ORGANIZOWANYCH PRZEZ SIEBIE SPOTKAŃ AUTORSKICH WSPOMINA PANI NAJLEPIEJ, A KTÓRE BYŁY NAJTRUDNIEJSZE? KA: Hmm... Wszystkie są bardzo piękne, wartościowe, ale tak naprawdę najważniejsze jest to, co ludzie z tego wyniosą. Bardzo podobają mi się "Kluby Zwierciadła”, które robimy od wielu lat. Goście po zakończeniu spotkania często mówią, z czym wychodzą, co zabierają ze sobą. Taki mamy rytuał. Bardzo to jest niezwykłe Zdarza się, że to ziarno inspiracji pochodzi nie od prowadzącej dziennikarki, tylko od innych gości. To objawia nam wielką potrzebę wymiany myśli, która jest w nas. Każdy człowiek jest wyjątkowy, każdy pozwala na nowe spojrzenie, inspiruje. Wcale nie liderka, osoba prowadząca, tylko każdy z nas przynosi swoją mądrość i ta wymiana jest bezcenna. Troszkę się bałam spotkania w zeszłym roku ze Svenem Nordqvistem, bo słyszałam, że to bardzo zimny i posągowy pan, który pisze wesołe książki. Wielu mnie ostrzegało: „uważaj! On się nie uśmiecha i nie podaje ręki’’. Przyjechał tutaj oczywiście z taką marsową twarzą, mocno „wystudzony” i miał u mnie dwa spotkania na Wichrowym Wzgórzu i jeszcze wieczorne na osiedlu Przyjaźni. Kiedy się ze mną żegnał, był cały „roztopiony”. Objął mnie serdecznie i powiedział, że podróżuje po całym świecie i jeszcze nigdy nigdzie nie przyjmowano go tak serdecznie i zawadiacko... 1O. OTRZYMAŁA PANI NAGRODY I WYRÓŻNIENIA ZA SWOJĄ PRACĘ. KTÓRE Z NICH SĄ DLA PANI NAJCENNIEJSZE? KA: Rzeczywiście, mam jakieś statuetki i dyplomy, ale to tak naprawdę nie są one najważniejsze. Najcenniejsze są miłe dowody wdzięczności, takie słowa, które dzieci zostawiają. W ostatnią sobotę przyszedł do księgarni chłopczyk, który ma 6 lat. Mówię do niego: – Mateuszku, dawno Cię nie było . - Tak, bo chorowałem - odpowiedział. Mocno mnie objął i stwierdził, że jestem jego ukochaną panią. To bardzo miłe, że dziecko, które trzy razy nie było na sobotnim poranku literackim, wita się ze mną tak, jak z najlepszą ciocią albo mamusią. To są moje dyplomy - w postaci najpiękniejszych słów, jakie słyszę właśnie od dzieci. Nie mogę oczywiście zapomnieć o dorosłych. Przychodzą oni na spotkania, postanawiając dwie, trzy godziny swego życia przeznaczyć na ten cel. To znaczy, że to, co robię, ma jakąś wartość, że to ich w jakiś sposób zmienia i wzbogaca. 11. JEST PANI KOORDYNATORKĄ WOJEWÓDZKIEJ KAMPANII ,,CAŁA POLSKA CZYTA DZIECIOM”. NA CZYM POLEGA PANI PRACA? KA: Na szerzeniu idei Fundacji. Powstała 14 lat temu i wspiera rodziców w rozwoju, umacnia ich w tym, jak być dobrymi rodzicami dla swoich dzieci. Wskazuje, co warto czytać. Jak wiesz, książek jest bardzo dużo, ale Fundacja wybiera te najlepsze. Ustanowiła nawet taką listę, złotą listę książek, które warte są przeczytania przez każde dziecko. Jestem też w Radzie Literackiej Fundacji i jeśli znajduję jakąś znakomitą, wartościową książkę, zgłaszam jej kandydaturę i cała Rada się nad tą książką pochyla, decyduje, czy i ją wpisać na złotą listę. Jestem tutaj po to, żeby pokazywać, jak ważne jest czytanie dzieciom i jak to robić, aby czytanie nie było nudne, aby zawsze kojarzyło się z radością, z zabawą, nigdy z nakazem, karą czy złością. 12. CO JESZCZE, OPRÓCZ KSIĄŻEK OCZYWIŚCIE, JEST PRZEDMIOTEM PANI ZAINTERESOWAŃ? CO LUBI PANI ROBIĆ W WOLNEJ CHWILI? KA: Uwielbiam tańczyć. Jeszcze dużo jest we mnie z Pippi. Taniec to dla mnie wielka przyjemność i radość, i jeśli mam ochotę, robię to codziennie. Chodzę na lekcje tańca, na przykład tanga. Kiedyś tańczyłam flamenco. Uczestniczyłam też w różnych zajęciach ruchowych. Poza tym uwielbiam spacerować, zwiedzać nowe miasta, podróżować. Bardzo lubię plaże. Naszą nad Bałtykiem szczególnie. Chodzę wzdłuż i wszerz długie godziny. 13. GDYBY URODZIŁA SIĘ PANI RAZ JESZCZE I ZNÓW MOGŁA ZDECYDOWAĆ, KIM ZOSTANIE, CO BĘDZIE ROBIĆ NA CO DZIEŃ, JAKĄ DECYZJĘ BY PANI PODJĘŁA? KA: Myślę, że każdego ranka decyduję, kim jestem. Każdy dzień jest jak nowa książka, która się przed nami otwiera. Codziennie decyduję o tym, jakie wybieram myśli, czy tego dnia jestem szczęśliwa, czy nie, czy jestem smutna, czy wesoła. Oczywiście decyzje, co robić w życiu podejmujemy na pewnych etapach, kiedy mamy kilkanaście czy dwadzieścia kilka lat. Jednak tak naprawdę o jakości naszego życia decydujemy każdego dnia, więc ciągle te wybory są przede mną. (Wywiad został przeprowadzony dnia 21 marca w Księgarni „Z Bajki” w Poznaniu przez uczennice – Karolinę Szczodrzyńską, Paulinę Forycką, Martę Baranowską, Ewę Nowacką – w ramach projektu Cyfrowa Dziecięca Encyklopedia Wielkopolan.)