Pobierz - Patent na własność
Transkrypt
Pobierz - Patent na własność
Dodatek specjalny Poniedziałek | 20 czerwca 2011 Ochrona firmy przed podróbkami Dziesiątki milionów złotych tracą przedsiębiorcy przez nieuczciwych konkurentów, którzy wprowadzają na rynek podróbki. Skutecznym sposobem ochrony przed nimi może być zastrzeżenie znaku towarowego, a także droga prawna W marcu funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego oraz Straży Granicznej zlikwidowali w okolicach Warszawy dwie nielegalne fabryki oraz magazyn papierosów. W akcji w podwarszawskiej miejscowości Łazy wzięło udział 150 funkcjonariuszy. Wspólnie z antyterrorystami weszli na teren hal, w których odbywała się nielegalna produkcja. Policjanci zatrzymali w trakcie produkcji 32 osoby – byli to obywatele Polski, Litwy i Białorusi. Wśród zatrzymanych znalazł się także szef grupy – obywatel Litwy. Po podróbki z bronią Po przeszukaniu wszystkich hal policjanci zabezpieczyli około 5 mln sztuk papierosów oraz 15 ton tytoniowej krajanki. W tym samym czasie kolejna grupa funkcjonariuszy weszła do jednego z magazynów w Piasecznie. Tam znaleźli kolejnych 35 ton tytoniu bez polskich znaków akcyzy. Na terenie, na którym mieściła się fabryka w Łazach, znajdował się także tir załadowany papierosami, które miały trafić do krajów Europy Zachodniej. Cały nielegalny tytoń miał być rozwieziony po Europie 12 tirami. Wspólnie z celnikami policjanci oszacowali straty Skarbu Państwa na 25 mln zł. Niemal w tym samym czasie w Brwinowie koło Pruszkowa cios gangom, które produkowały podróbki papierosów Marlboro, zadali funkcjonariusze Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Nielegalna fabryka znajdowała się na prywatnej posesji. W środku w hali produkcyjnej stały maszyny, za pomocą których produkowano i paczkowano papierosy. Obok znajdował się budynek mieszkalny, w którym przebywali pracownicy fabryki – 16 Bułgarów. Teren posesji otoczyło 50 uzbrojonych funkcjonariuszy. Gdy weszli do hali produkcyjnej, maszyny pracowały. – Pracownicy byli kompletnie zaskoczeni – opowiada uczestnik akcji. W nielegalnej fabryce znaleziono wysokiej klasy maszyny, ponadto 14,5 tony krajanki tytoniowej i blisko 100 tys. paczek papierosów. Straż Graniczna oszacowała wartość towaru i maszyn na 3 mln zł. – Aby wywieźć cały towar, musieliśmy go załadować na pięć tirów – mówi pogranicznik. Prawdopodobnie lewe papierosy były wysyłane do Wielkiej Brytanii, bo miały angielskie napisy ostrzegające przed paleniem. Zdaniem fachowców z branży tytoniowej maszyny do produkcji papierosów były nowoczesne. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. 19 osób trafiło do aresztu. Skąd Bułgarzy wzięli się pod Warszawą – zapytaliśmy oficera CBŚ. – W Bułgarii upadły fabryki tytoniowe – mówi Sebastian naczelnik Michalkiewicz, warszawskiego zarządu CBŚ. – Bardzo łatwo i legalnie można kupić w tym kraju maszyny do produkcji papierosów. Razem z nimi ściągani są do naszego kraju przeszkoleni w ich obsłudze robotnicy – dodaje. Inną spektakularną akcję przeprowadzili kilka tygodni temu łódzcy funkcjonariusze Straży Granicznej i Służby Celnej. Weszli do hal targowych w Rzgowie i Pabianicach oraz Domu Handlowego Magda w Łodzi. Funkcjonariusze sprawdzali legalność sprzedawanych przez nich towarów. W wyniku kontroli zabezpieczyli blisko 190 tys. sztuk towarów opatrzonych podrabianymi znakami towarowymi. Wśród zatrzymanych rzeczy znalazły się m.in. odzież, torby, artykuły papiernicze oraz zabawki z logo Disneya, Spidermana, Hello Kitty, Dolce & Gabbana, Ben10, Cars, Hannah Montany, Pumy. Funkcjonariuszom towarzyszył przedstawiciel prawny firm, których towary oferowano do sprzedaży. Potwierdził, że zatrzymane rzeczy mimo markowych oznaczeń nie są oryginalne. Służba Celna szacuje wartość zatrzymanych towarów na ponad 170 tys. zł. W sprawie wszczęte zostało postępowanie karne. Z kolei 28-letni mieszkaniec gminy Kołbiel koło Warszawy na jednym z portali internetowych oferował po bardzo atrakcyjnych cenach zegarki znanych światowych producentów, m.in. firmy Rolex. Przedsiębiorcą wystawiającym na jednym z portali internetowych okazał się 28-letni Konrad J. Mężczyzna oferował zegarki znanych marek za 200 – 700 zł, gdy rynkowa wartość za sztukę sięgała 8 – 10 tys. zł. Milionowe straty Działania policji, Straży Granicznej i urzędu celnego spowodowały, że na rynek nie trafiły tysiące podrabianych produktów. Nie wiadomo, jakie straty ponoszą przedsiębiorcy z powodu nieuczciwej konkurencji. Niektórzy próbują je szacować na poczet procesów sądowych, w czasie których bronią swoich praw. I tak Stanisław Bortkiewicz, który zajmuje się importem odżywczych masek do włosów WAX brytyjskiego producenta Richards & Appelby Ltd., z warszawskiej firmy Pilomax szacuje straty spowodowane przez nieuczciwą konkurencję na 2 mln zł. Podróbki tych renomowanych kosmetyków pojawiły się w Polsce pięć lat temu. Paradoksalnie straty firm można oszacować na podstawie danych artykułów zatrzymanych przez różne służby. W poprzednim roku celnicy zatrzymali w Polsce 3,4 miliona artykułów, które naruszały prawa własności intelektualnej. Wartość zatrzymanych towarów szacowana jest na 115 mln euro. Najczęściej celnicy rekwirowali w poprzednim roku papierosy – 2,3 mln sztuk, odzież – 335 tys., oraz gry, sprzęt sportowy i zabawki – 190 tys. sztuk. Największą wartość zatrzymanych towarów miały zegarki – 93 mln zł, oraz odzież – 11,6 mln zł. Z kolei Komenda Główna Policji szacuje, że funkcjonariusze policji zatrzymali wubiegłym roku towary o wartości 21,4 mln zł. – Wartość zatrzymanych towarów podawana jest jako wartość oryginalnego towaru, a nie zajętego – informuje Iwona Mońko, naczelnik Wydziału Ochrony Własności Intelektualnej Ministerstwa Finansów. —Marek Kozubal 2 Patent na własność Poniedziałek | 20 czerwca 2011 Jak walczyć z nieuczciwą konkurencją? W pierwszej kolejności należy niezwłocznie poinformować naruszającego nasze prawa własności intelektualnej o przysługujących nam prawach i ich naruszeniu – radzi Rafał Gąsiorowski z Kancelarii Prawnej. – Jednocześnie możemy przedstawić pozostałe roszczenia, których realizacji oczekujemy w związku z dokonanym naruszeniem – uważa Rafał Gąsiorowski. – Dalsze kroki uzależnione będą od reakcji naruszającego na takie wezwanie. Najczęściej dojdzie do próby wyjaśnienia spornej sytuacji, przy czym najlepszym rozwiązaniem jest zawsze ugodowe załatwienie sprawy. Na mocy ugody możemy ustalić zaprzestanie bezprawnego używania naszych praw i wysokość satysfakcjonującej nas gratyfikacji z tytułu uprzedniego ich naruszania. Może się również okazać, że za wynagrodzeniem udzielimy dotychczasowemu naruszającemu licencji lub nawet przeniesiemy na niego nasze prawa – dodaje. – Gdy porozumienie będzie z różnych względów niemożliwe, pozostaje nam droga sądowa – informuje Rafał Gąsiorowski. – Pozew wnosimy do właściwego sądu cywilnego, sądu okręgowego. Możemy domagać się w szczególności zaprzestania naruszania naszych praw, a także odszkodowania, ewentualnie zadośćuczynienia za dotychczasowe naruszanie. Przy tym charakter i pełen zakres naszych potencjalnych roszczeń uzależnione są od rodzaju przysługującego nam prawa własności intelektualnej. Rodzaj naruszonego prawa może również rzutować na długość postępowania. Wysokość kwoty, której będziemy dochodzić przed sądem, będzie zapewne weryfikowana przy udziale biegłego, co w praktyce zazwyczaj ją ogranicza. Naruszenie praw własności intelektualnej wiąże się rów- nież z odpowiedzialnością karną, dlatego możemy o tym fakcie zawiadomić także organy ścigania – precyzuje prawnik. Zdaniem Rafała Gąsiorowskiego z Kancelarii e|n|w|c przykładów firm, które korzystają z tej drogi, jest mnóstwo. – Interesujące są wyroki Sądu Wspólnotowych Znaków Towarowych i Wzorów Przemysłowych w Warszawie – podkreśla Rafał Gąsiorowski. – Można tam znaleźć wiele światowych marek, np. BMW, Louis Vuitton, Burberry, które w Polsce z powodzeniem dochodzą obrony swych praw w odniesieniu do znaków towarowych – dopowiada. Na przykład 28 listopada 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie Wydział XXII, Sąd Wspólnotowych Znaków Towarowych i Wzorów Przemysłowych zakazał właścicielowi warsztatu samochodowego pod Warszawą używania znaku towarowego BMW. Właściciel warsztatu nie tylko używał logo, ale także twierdził, że jego pracownicy uczestniczyli w specjalistycznych szkoleniach w tej firmie. Wyrok sądu zakazał warsztatowi używania w materiałach reklamowych błędnej informacji, że jest serwisem BMW. Ostrzegają nieuczciwych konkurentów Z prawnej ochrony korzysta też m.in. Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris. – Chronimy swoje produkty przed przypadkami nieuczciwej konkurencji – apeluje Joanna Łodygowska, szef działu komunikacji Laboratorium Kosmetycznego Dr Irena Eris. – Ochrona polega na rejestracji znaków towarowych oraz monitorowaniu rynku w celu zapobieżenia podszywaniu się pod nasze marki. W razie konieczności podejmujemy kroki zmierzające do egzekucji ochrony. W tej chwili to wystarczające środki – zapewnia Łodygowska. Z drogi prawnej postanowił skorzystać importer opisywanej wyżej Ochrona produktów Agnieszka Kępińska-Sadowska Co zrobić, gdy mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją? maseczki do włosów WAX. W 2009 r. polski importer tego produktu skierował sprawę do sądu cywilnego, a później prokuratury, gdyż podrabianie produktów jest przestępstwem, co wynika z ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. – Pilomax na co dzień otrzymuje od zdezorientowanych klientów reklamacje na polskie podróbki oraz żądania, aby „zrobił z tym porządek”, gdyż często dochodzi do nieświadomego zakupu podróbki przez klientki używające od lat oryginalnego waksu angielskiego – tłumaczy Stanisław Bortkiewicz. Sprawa cywilna się toczy, a prokuratura w Gdańsku wszczęła śledztwo. Ale firmy podejmują także inne działania. Np. ostrzegają na swoich stronach internetowych o podróbkach ich produktów. Pokazują swoje wzory, opisują produkty, prezentują zdjęcia. Ostrzegają też nieuczciwych konkurentów o tym, że mogą podjąć wobec nich działania prawne. I tak jeden z łódzkich butików informuje, że jest jedynym przedstawicielem firmy, która sprowadza oryginalne typy sukien ślubnych z kolekcji Cymberline. Taką informację z załączonym odpisem wyroku sądowego Sądu Okręgowego w Legnicy zamieściła też na swojej stronie wrocławska spółka Ogrody Polskie. Produkuje ona nawozy. Dokładnie opisuje, czym różnią się oryginalne produkty od produkowanych przez konkurencję łudząco do nich podobnych. W podobny sposób działają właściciele firmy, która produkuje lampy. – Firmy, które bezprawnie wykorzystują nasze prawa autorskie, podrabiają i wprowadzają te produkty pod naszą marką na rynek oraz wprowadzają odbiorców w błąd, muszą się liczyć z poważnymi konsekwencjami prawnymi – ostrzegają. —Marek Kozubal kierownik ds. kontaktów zewnętrznych i komunikacji, Kraft Foods Jako jeden z największych producentów żywności na świecie, podejmujemy liczne działania, mające na celu ochronę naszych produktów. Wszystkie nasze marki podlegają ochronie jako znaki towarowe, posiadamy również szereg narzędzi wewnętrznych, zapewniających bezpieczeństwo towarów i receptur. Konsumenci są dla nas najważniejsi, dlatego staramy się, aby mieli pewność, że kupują oryginalne i wysokiej jakości produkty. Troska o klienta jest celem nie tylko naszej firmy, ale również innych dużych graczy na rynku. Wspólnie, jako członkowie Polskiej Federacji Producentów Żywności oraz Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych „Polbisco”, działamy w imieniu klientów, tworząc prawne, organizacyjne i ekonomiczne warunki bezpiecznego rozwoju sektora żywnościowego. Zdarzają się jednak sytuacje, że mamy do czynienia z przestępstwem, tj. z towarem nie będącym wyrobem firmy, niezgodnym z wymogami jakościowymi, a sygnowanym naszym znakiem firmowym. Wówczas podejmujemy natychmiastowe działania we współpracy z odpowiednimi organami np. Państwową Inspekcją Handlu, Państwową Inspekcją Sanitarną czy też policją w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, określenia rodzaju naruszeń i podjęcia niezbędnych kroków w celu wyeliminowania takich sytuacji w przyszłości. Gdy właściciel marki podejmuje szybkie działania wynikające z przysługujących mu praw, mające na celu ich ochronę, w większości przypadków udaje się doprowadzić do sytuacji, w której wyciągane są konsekwencje prawne i finansowe w stosunku do podmiotów stosujących nieuczciwe praktyki. Odnosząca sukces marka jest atrak- Ochrona prawna know-how dr Krzysztof Czub polski i europejski rzecznik patentowy w Kancelarii Prawa Własności Przemysłowej i Prawa Autorskiego Czub & Czub, dziekan Okręgu Pomorskiego Polskiej Izby Rzeczników Patentowych Nazwa „know-how” oznacza poufną, odpowiednio ustaloną wiedzę lub doświadczenie o charakterze technicznym, handlowym, administracyjnym, finansowym lub innego rodzaju, które nadają się do stosowania w działalności danego przedsiębiorstwa albo do wykonywania określonego zawodu. Przedstawiona, stosunkowo szeroka, definicja know-how pozwala wyróżnić dwa rodzaje tego dobra niematerialnego: know-how techniczne – z wyjątkiem rozwiązań o charakterze technicznym będących przedmiotem praw własności przemysłowej (np. opatentowanych wynalazków, wzorów użytkowych chronionych prawami ochronnymi, zarejestrowanych topografii układów scalonych), know- -how nietechniczne (pozatechniczne). Przykładem know-how mogą być: – zasady postępowania produkcyjnego, doświadczenia technologiczno-organizacyjne, metody kontroli jakości, sposoby organizacji oraz prowadzenia działalności marketingowej, – metody prowadzenia działalności dystrybucyjnej, zasady finansowania przedsięwzięć gospodarczych, reguły praktyki zawodowej. Konstytutywną cechą chronionego prawnie know-how winna być poufność rozumiana przede wszystkim jako istniejąca u dysponenta informacji wola zachowania stanu tajemnicy wobec osób trzecich. Przesłanka ta nie musi oznaczać wymogu bezwzględnej tajemnicy – wystarczy, by informacja nie była dostępna osobom zainteresowanym w sposób zwykły i dozwolony. Dysponent informacji może zdecydować o jej ujawnieniu (np. wskutek zgłoszenia rozwiązania jako wynalazku). W zakresie, w jakim nastąpiło ujawnienie, dotychczasowy przedmiot know-how może ulec przekształceniu w inne dobro, zazwyczaj zmienia się wówczas podstawa jego ochrony. Prawnie chronione know-how winno być również ustalone, zidentyfikowane w stosownej do materii formie. Wskazana właściwość ma na celu nie tyle umożliwienie weryfi- kacji, czy know-how spełnia kryterium poufności, ile przede wszystkim określenie, czy mamy do czynienia z wystarczająco wyodrębnionym dobrem niematerialnym, które zasługuje na ochronę jako samoistny przedmiot prawa podmiotowego. Rozpatrując problematykę podstawy i konstrukcji prawnej, w ramach której realizowana jest ochrona know-how, słusznym wydaje się przyjęcie następującego schematu wnioskowania. Jeśli dane rozwiązanie będzie przejawiać charakter techniczny, podstawy ochrony powinny być upatrywane w zasadach właściwych prawu własności przemysłowej. O ile natomiast przedmiot know-how zbliży się swym charakterem do kręgu wytworów z dziedziny twórczości autorskiej sensu largo (w tym także do przedmiotów praw pokrewnych), należy stosować reguły reżimu prawnoautorskiego. Nie należy również zapominać o ochronie, którą przewiduje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. W myśl art. 11 przywołanej ustawy czynem nieuczciwej konkurencji jest przekazanie, ujawnienie lub wykorzystanie cudzych informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa albo ich nabycie od osoby nieuprawnionej, jeżeli zagraża lub narusza interes ◊ rp .pl przedsiębiorcy. Przez tajemnicę przedsiębiorstwa rozumie się niepodane do wiadomości publicznej informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, co do których przedsiębiorca podjął niezbędne działania w celu zachowania ich poufności. Regulacja ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji znajduje również zastosowanie do osób, które świadczyły pracę na podstawie stosunku pracy lub innego stosunku prawnego – przez okres trzech lat od jego ustania, chyba że umowa stanowi inaczej albo ustał stan tajemnicy. Ustawy konkurencyjnej nie stosuje się wobec tego, kto od nieuprawnionego nabył, w dobrej wierze, na podstawie odpłatnej czynności prawnej, informacje stanowiące tajemnicę przedsiębiorstwa. Sąd może zobowiązać nabywcę do zapłaty stosownego wynagrodzenia za korzystanie z nich, nie dłużej jednak niż do ustania stanu tajemnicy. Spod ochrony jako know-how wyłączone są informacje powszechnie znane oraz takie, których wykorzystywanie byłoby sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami (np. sposoby oszukiwania klientów), nawet mimo przejawianej przez dysponenta woli zachowania ich poufności. cyjna nie tylko dla konsumentów. Przyciąga również uwagę innych firm – takich, które mogą chcieć wykorzystać jej rozpoznawalność i sukces rynkowy, następnie bez nakładów na promocję skorzystać z jej reputacji. Produkt podobny (z ang. „look-alike”) to taki, który przypomina swoim ogólnym wyglądem produkt markowy. Zazwyczaj łączy on w sobie wyraźne podobieństwo wizualne do marki oryginalnej (zwykle będącej liderem na rynku) z pewnymi cechami nieco odmiennymi. Celem jest czerpanie z dobrych skojarzeń, jakie wywołuje oryginał. Tymczasem na markę ciężko pracuje sztab ludzi z działów badań i rozwoju, jakości, legislacji i bezpieczeństwa żywności, nie wspominając o działach sprzedaży czy marketingu pełniących tu kluczową rolę. Produkty markowe to bezpieczeństwo i najwyższa jakość, to ulepszane receptury, innowacje, to wieloletnie inwestycje, to zaufanie konsumentów, to wysiłki i codzienna praca zespołów producentów markowych. Cech wizualnych, które są na celowniku „kameleonów”, jest wiele: to może być kształt etykiety, jej kolorystyka, czcionka liter, projekt logo, grafika, nazwa, kształt opakowania, jego zamknięcie, kolorystyka, kształt produktu, kształt opakowania i wiele innych. Produkt podobny nie jest marką producenta ani także marką innej firmy, która konkuruje na uczciwych zasadach z marką oryginalną. Nie chodzi też o produkt podrobiony (sfałszowany) zasadniczo produkty podrobione są po prostu nielegalne i na ogół trudno jest zidentyfikować ich producentów lub dystrybutorów. Celowe upodabnianie opakowań do produktu markowego stanowi czyn nieuczciwej konkurencji i godzi w konsumenta, bo to on ponosi najsurowsze konsekwencje – w trakcie szybko robionych zakupów zamiast swój ulubiony markowy produkt kupuje nieświadomie produkt podobny, niższej jakości. Co może zrobić przedsiębiorca? W razie dokonania czynu nieuczciwej konkurencji przedsiębiorca, którego interes został naruszony, może żądać, zgodnie z art. 18 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji: ∑ zaniechania niedozwolonych działań; ∑ usunięcia skutków niedozwolonych działań; ∑ złożenia oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie; ∑ naprawienia wyrządzonej szkody, na zasadach ogólnych; ∑ wydania bezpośrednio uzyskanych korzyści, na zasadach ogólnych; ∑ zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny związany ze wspieraniem kultury polskiej lub ochroną dziedzictwa narodowego, jeżeli czyn nieuczciwej konkurencji był zawiniony. Sąd, na wniosek poszkodowanego, może orzec zniszczenie lub zaliczenie na poczet odszkodowania wyrobów, ich opakowań, materiałów reklamowych i innych przedmiotów bezpośrednio związanych z popełnieniem czynu nieuczciwej konkurencji. Roszczenia z tytułu czynów nieuczciwej konkurencji ulegają przedawnieniu —oprac. koz z upływem trzech lat. ◊ rp .pl Patent na własność 3 Poniedziałek | 20 czerwca 2011 Detektywi na tropie podróbek Z nane firmy tracą miliony złotych na tym, że kradzione są prawa autorskie do ich produktów czy logo. – Przez podróbki klienci tracą też zaufanie do marki – wyliczają poszkodowani przedsiębiorcy. Choć wyspecjalizowane służby tropią nieuczciwych producentów czy handlowców, którzy bezprawnie wykorzystują prawa autorskie, to problem z podróbkami wciąż jest duży. Apart, jedna z największych firm jubilerskich w Polsce, często spotyka się z przypadkami łamania praw autorskich na jej wyroby. Jak spółka tropi tych, którzy naruszają prawo jej kosztem? – Mamy własny system monitoringu, śledzimy Internet, gazety, mamy osobę zajmującą się śledzeniem takich naruszeń, ale oczywiście uczuleni są również np. pracownicy salonów – wylicza Helena Palej, rzecznik Apartu. Dodaje, że w przypadku firmy nie chodzi wyłącznie o kopiowanie produktów, ale również o naruszanie praw do znaku Apartu, zdjęć produktów lub zdjęć wizerunkowych, katalogów, wystroju salonów. Poza tym kopiowane są również działania firmy. – Ale już na to mamy najmniejszy wpływ – wylicza przedstawicielka firmy. Co robi Apart, gdy wykryje naruszenie praw autorskich? Sprawy raczej nie trafiają do sądu. – Zazwyczaj kończą się zawarciem ugody, a osoby, które naruszyły nasze prawa, przepraszają za to i płacą – opowiada Helena Palej. Dodaje, że odszkodowania z tytułu naruszenia praw autorskich są znaczne. – W ostatnim roku kwota odszkodowań, którą zapłacili nam naruszyciele, wyniosła ponad 100 tys. zł – mówi rzeczniczka Apartu. Podkreśla, że straty ponoszone przez firmę z tytułu naruszenia praw autorskich są duże i odczuwalne. – Trudno to oszacować, nikt tego nie liczył – przyznaje Helena Palej. Zauważa też, że te straty można częściowo oszacować, zwłaszcza te, w których chodzi o wprowadzenie podrobionych produktów do obrotu. – Ale są też straty niewymierne, jak podważanie prestiżu marki, jakości naszych wyrobów, szkody dla znaku towarowego i jego renomy. Według naszego rozeznania nasza marka jest najczęściej podrabiana w branży jubilerskiej – dodaje przedstawicielka koncernu jubilerskiego. W Polsce działa wiele grup przestępczych wyspecjalizowanych w podrabianych i kradzionych towarach, żyjących z łamania praw chroniących własność intelektualną. Najczęściej takie towary sprzedawane są na bazarach, targowiskach oraz przez portale aukcyjne. W ostatnich dniach Polska została skreślona z amerykańskiej Watch List, na której są państwa, gdzie nie są przestrzegane prawa autorskie. U nas wciąż skala takich przestępstw jest bardo duża. W 2009 roku straż graniczna, która przeprowadziła ok. 500 kontroli na bazarach i targowiskach, najczęściej zabezpieczała wykryte nielegalne płyty CD i DVD – było ich 10 tys. sztuk, a także odzież i akcesoria odzieżowe (45 tys. sztuk zatrzymanych w ubiegłym roku), kosmetyki oraz wyroby perfumeryjne (1 tys. sztuk). W sumie straż graniczna zabezpieczyła wówczas towary warte ponad 6,6 mln zł. Z kolei służba celna w 2009 roku przejęła ponad 2,6 mln sztuk towarów podrabianych i pirackich o wartości przekraczającej 38 mln euro. Wśród nich były podrabiane zegarki, biżuteria i galanteria (ponad 15,5 mln euro), odzież (8,6 mln euro) i obuwie (5,2 mln zł) oraz płyty (1 mln euro). Zdaniem Heleny Palej system wyszukiwania przypadków łamania praw autorskich, jaki ma Apart, sprawdza się. – Branża jubilerska różni się od odzieżowej, muzycznej czy sportowej, gdzie towary są oznaczone logo. U nas tego logo często nie ma, ale jest wzór i jakość. Klienci, kupując w Aparcie biżuterię z brylantem, mają pewność, ze brylant jest taki, jak podany na certyfikacie, a gdy klient zakupi taką biżuterię w niewiadomym miejscu, wyrób może się różnić od tego, co jest w certyfikacie, lub nabyć kamień, który nie jest brylantem – tłumaczy. Przedstawiciele koncernu jubilerskiego zauważają też, że wielkie międzynarodowe firmy zatrudniają całe sztaby ludzi, którzy pracują nad naruszeniem praw, co wiąże się z dużymi kosztami. – Ale duże koncerny stać na zatrudnienie firm prawniczych, które mają wyspecja- Prawa autorskie dla pracownika czy pracodawcy? K westie autorskie związane z utworami pracowniczymi reguluje art. 12 prawa autorskiego, który stwierdza, że „jeżeli ustawa lub umowa o pracę nie stanowią inaczej, pracodawca, którego pracownik stworzył utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy, nabywa z chwilą przyjęcia utworu autorskie prawa majątkowe w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron”. Z brzmienia przepisu wynika, iż ma on zastosowanie w przypadku, gdy umowa o pracę milczy w przedmiocie praw autorskich. W prawie autorskim nie ma żadnych odrębnych uregulowań czy definicji związanych z prawem pracy, posługuje się ono – co należy uznać za działanie in plus definicjami „umowy o pracę”, „pracownika” czy „pracodawcy” uregulowanych w kodeksie pracy. W umowie strony mogą więc określić, także w czasie trwania stosunku pracy, węższy lub szerszy zakres nabywania przez pracodawcę praw autorskich majątkowych do utworu pracowniczego niż to wynika z umowy o pracę lub z celu umowy i zgodnego zamiaru stron. Jeśli jednak umowa o pracę milczy na ten temat, pracodawca nabędzie prawa do wszystkich utworów stworzonych przez pracownika w zakresie jego obowiązków, a wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron. Prawo autorskie przenosi na pracodawcę prawa autorskie majątkowe, ale tylko do utworów, które są wykonywane „w ramach stosunku pracy, w granicach wynikających z celu umowy o pracę i zgodnego zamiaru stron” – jak stanowi art. 12 prawa autorskiego. Uznaje się tym samym, iż utwór pracownika musi być konkretyzacją zakresu obowiązków wynikających z umowy. Oczywiście pomocny może okazać się zakres obowiązków. Nieistotny prawnie będzie przy tym zapis w tzw. zakresie obowiązków stwierdzający, iż pracownik ma wykonywać również „inne zadania zlecone przez pracodawcę”. Jest to zapis o tyle obojętny, o ile te inne zadania nie będą konkretyzacją obowiązków wynikających z opisu stanowiska, celu pracy lub zgodnego zamiaru stron. Artykuł 12, o którym mowa wyżej, stanowi bowiem wyraźnie, iż na pracodawcę przechodzą prawa autorskie majątkowe, nie osobiste (czyli nie może przejść na pracodawcę np. prawo do autorstwa utworu). Pracodawca nabywa majątkowe prawa autorskie z chwilą przyjęcia utworu, które może być dokonane w każdej formie. Zasadne będzie posiłkowanie się w tej kwestii art. 65 k.c., zgodnie z którym „oświadczenie woli należy tak tłumaczyć, jak tego wymagają, ze względu na okoliczności, w których złożone zostało, zasady współżycia społecznego oraz ustalone zwyczaje”. Co się jednak dzieje, jeśli pracodawca nie wypowiedział się w kwestii przyjęcia, akceptacji utworu stworzonego przez pracownika? Tego rodzaju sytuację precyzuje art. 13 prawa autorskiego. Zgodnie z tym artykułem „jeżeli pracodawca nie zawiadomi twórcy w terminie sześciu miesięcy od dostarczenia utworu o jego nieprzyjęciu lub uzależnieniu przyjęcia od dokonania określonych zmian w wyznaczonym w tym celu odpowiednim terminie, uważa się, że utwór został przyjęty bez za- lizowane działy, zatrudniają detektywów czy współpracują z celnikami, policją, rzecznikami patentowymi – tłumaczy Helena Palej. Dodaje, że przeprowadzane są np. szkolenia dla celników, którzy uczą się odróżniać oryginał od podróbki, potem tacy celnicy blokują wejście na rynek podróbek. – Są to jednak gigantyczne koszty – mówi Helena Palej. – W przypadku takiej firmy jak nasza lepiej chyba skupić się nad budowaniem lojalności klientów, którzy wybiorą jednak naszą markę. Ktoś, kto kupuje podróbkę luksusowego zegarka, nie jest naszym klientem, ponieważ taki zegarek będzie zawsze tylko w jego sferze marzeń – dodaje przedstawicielka firmy Apart. —blik strzeżeń. Strony mogą określić inny termin”. Oznacza to, iż brak stosowanego powiadomienia pracownika przez pracodawcę skutkuje przyjęciem owego utworu bez zastrzeżeń w terminie wyznaczonym przepisami prawa. W doktrynie wskazuje się, iż nabycie praw autorskich majątkowych przez pracodawcę dotyczy wszystkich pól eksploatacji, jak również może dotyczyć wszystkich utworów lub wszystkich utworów określonego rodzaju tego samego twórcy mających powstać w przyszłości. Omawiając problematykę utworów pracowniczych nie sposób, choćby marginalnie, nie zaznaczyć problematyki konkursów pracowniczych. Z uwagi na fakt, iż zakresem zastosowania art. 12 prawa autorskiego objęte są utwory stworzone przez pracownika „w wyniku wykonywania obowiązku ze stosunku pracy”, poza zakresem obowiązywania tego przepisu pozostaną wszelkie prace pracowników stworzone na potrzeby konkursu zorganizowanego przez pracodawcę. Konkurs taki może dotyczyć stworzenia hasła promocyjnego, strony internetowej, bazy danych, logo, grafiki komputerowej itp. Orzecznictwo i doktryna są tutaj zgodne, iż przy konkursie, w którym biorą udział pracownicy danej jednostki, nie możemy mówić o zastosowaniu dyspozycji art. 12 prawa autorskiego. Nieco inaczej przedstawia się Patent na własność – jak skutecznie chronić własność intelektualną przedsiębiorstwa Agencja Rozwoju Pomorza SA realizuje ogólnopolski projekt finansowany z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007 – 2013. Ma on na celu upowszechnianie wiedzy na temat skutecznej ochrony własności intelektualnej. W ramach projektu organizowane są m.in. konsultacje rzecznika patentowego, bezpłatne seminaria i warsztaty dla przedsiębiorców. Więcej informacji na stronie: www.patentnawlasnosc.pl. oraz facebook.com/patentnawlasnosc sprawa z pracownikami instytucji naukowej. Zgodnie z art. 14 prawa autorskiego „jeżeli w umowie o pracę nie postanowiono inaczej, instytucji naukowej przysługuje pierwszeństwo opublikowania utworu naukowego pracownika, który stworzył ten utwór w wyniku wykonywania obowiązków ze stosunku pracy. Twórcy przysługuje prawo do wynagrodzenia. Pierwszeństwo opublikowania wygasa, jeżeli w ciągu sześciu miesięcy od dostarczenia utworu nie zawarto z twórcą umowy o wydanie utworu albo jeżeli w okresie dwóch lat od daty jego przyjęcia utwór nie został opublikowany”. Jest to swoista licencja ustawowa ustanawiająca pierwszeństwo publikacji dla specyficznego przedsiębiorcy, jakim jest instytucja naukowa. Analizując poszczególne elementy art. 14 prawa autorskiego, warto zwrócić uwagę na kwestie związane z definiowaniem instytucji naukowej, za którą uważa się taką instytucję, w której – nawet w sposób uboczny – prowadzona jest działalność naukowa. Za utwór naukowy uważa się natomiast utwór (tj. dzieło indywidualne i twórcze), który stanowi efekt pewnego procesu naukowego, który przekazuje pewien rezultat tegoż procesu. –Monika Brzozowska adwokat, partner w warszawskiej kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, autorka m.in. książek „Prawo autorskie w reklamie i marketingu” czy „Prawo autorskie w kulturze” 4 Patent na własność Poniedziałek | 20 czerwca 2011 ◊ rp .pl Kiedy osobiste, kiedy majątkowe? Jakie prawa do utworu można sprzedać bądź przekazać, a jakie zawsze pozostają przy twórcy? P rzedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia. Dobro niematerialne, aby uzyskać kwalifikację „utworu” w rozumieniu przedmiotowej ustawy, powinno być rezultatem pracy człowieka, mieć indywidualny charakter oraz stanowić przejaw działalności twórczej. – Twórcy rezultatu, który spełnia przesłanki z art. 1 prawa autorskiego przysługują majątkowe oraz osobiste prawa do utworu – tłumaczy Marta Bukowska, prawnik z krakowskiej Kancelarii Bukowski i Wspólnicy. Dodaje, że zasadą jest, że jedynie osoba uprawniona może rozporządzać utworem i z niego korzystać. Zwykle jest to twórca bądź osoba, która nabyła określone prawa majątkowe w drodze np. umowy. – Autorskie prawa majątkowe to uprawnienia, które przysługują twórcy. Wśród nich jest prawo do korzystania z utworu, prawo do upoważnienia innych osób do korzystania oraz dokonywanie czynności rozporządzających prawem do korzystania z utworu – tłumaczy prawnik. Podkreśla, że kwestię autorskich praw majątkowych reguluje artykuł 17, który mówi, że „jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu”. Autorskie prawa majątkowe zawierają również negatywną stronę: możliwość zakazania innym podmiotom korzystania z utworu bez zezwolenia autora. Prawo autorskie pozwala na przenoszenie autorskich praw majątkowych – na podstawie umowy przenoszącej autorskie prawa majątkowe bądź umowy licencyjnej Autorskie prawa majątkowe trwają przez całe życie twórcy i 70 lat po jego śmierci. A po upływie czasu trwania autorskich praw majątkowych można dowolnie korzystać z utworu (dokonywać zwielokrotniania, rozpowszechniania), pod warunkiem przestrzegania autorskich praw osobistych. – Osobiste prawa autorskie są wyrazem więzi łączącej twórcę z dziełem – tłumaczy prawnik z krakowskiej kancelarii. Dodaje, że te pierwsze inaczej niż te majątkowe są nieograniczone w czasie, nie można ich zbyć ani się zrzec. Z kolei autorskie prawa osobiste pozostają przy twórcy także w przypadku przeniesienia przez niego autorskich praw majątkowych. – W doktrynie i orzecznictwie przyjmuje się, że twórca może zobowiązać się do niewykonywania niektórych autorskich praw osobistych – podkreśla prawnik. Dodaje, że art. 16 prawa autorskiego wymienia przykładowo dobra chronione, wśród których są m.in. prawa do autorstwa dzieła, oznaczenie utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo, prawo nienaruszalności treści i formy utworu oraz jego rzetelnego wykorzystania czy decydowanie o pierwszym udostępnieniu utworu publiczności, a także nadzór nad sposobem korzystania z utworu. – Nieposzanowanie autorskich praw osobistych twórcy wiąże się z odpowiedzialnością prawną względem autora – przestrzega Marta Bukowska. I dodaje, że jeśli autorskie prawa osobiste twórcy zostały zagrożone cudzym działaniem, to może on żądać zaniechania tego działania. W przypadku dokonania naruszenia twórca może również żądać, aby osoba, która dopuściła się naruszenia, usunęła jego skutki oraz złożyła publiczne oświadczenie o odpowiedniej treści i formie. Gdy naruszenie praw było zawinione, sąd może przyznać twórcy pieniężne zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, a na żądanie twórcy także zobowiązać sprawcę, aby wpłacił określoną kwotę na wskazany przez twórcę cel społeczny. Poza tym osoba, której autorskie prawa majątkowe zostały naruszone może, żądać od osoby, która naruszyła te prawa: zaniechania naruszania, usunięcia jego skutków i naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych czy też przez zapłatę sumy pieniężnej w wysokości odpowiadającej dwukrotności, a w przypadku gdy naruszenie jest zawinione – trzykrotności stosownego wynagrodzenia, które w chwili jego dochodzenia byłoby należne tytułem udzielenia przez uprawnionego zgody na korzystanie z utworu. Twórca może też się domagać ogłoszenia orzeczenia sądu wydanego w takiej sprawie, a także zapłaty przez osobę, która naruszyła autorskie prawa majątkowe, odpowiedniej sumy pieniężnej, nie niższej niż dwukrotna wysokość uprawdopodobnionych korzyści, które osiągnął sprawca naruszenia, na rzecz specjalnego funduszu, jeśli naruszenie praw było zawinione i zostało dokonane w ramach działalności gospodarczej wykonywanej w cudzym albo we własnym imieniu, choćby na cudzy rachunek. —blik Za cudze musisz płacić Twoja firma chce wykorzystać cudze utwory we własnej działalności i na tym zarabiać? Może to zrobić, ale musi się porozumieć z autorem i zawrzeć z nim stosowną umowę J ak informuje Rafał Gąsiorowski, senior associate w kancelarii prawnej e/n/w/c, wykorzystanie cudzych utworów przez przedsiębiorców w celach komercyjnych związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą wymaga zgody twórcy i stosownego dla niego wynagrodzenia. – Zgoda taka powinna być wyrażona w formie pisemnej. W praktyce polega na udzieleniu przez twórcę zezwolenia na wykonywanie przez przedsiębiorcę autorskich praw majątkowych do danego utworu – tłumaczy prawnik. Dodaje, że zgoda taka może przybrać formę licencji wskazującej, w jakim zakresie przedsiębiorca może korzystać z tych praw, bądź też umowy, na mocy której prawa te zostaną na przedsiębiorcę przeniesione. Zdaniem Moniki Brzozowskiej, partnera w warszawskiej kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy, z punktu widzenia przedsiębiorcy, który chce korzystać z utworu jakiegoś twórcy, korzystniejsze jest podpisanie umowy o przeniesienie praw autorskich, gdyż daje, co do zasady, większą pewność i większe możliwości w kwestiach prawnoautorskich. – W przypadku takiej umowy, nawet jeśli pewne uregulowania nie znajdą się w tekście kontraktu, może to nie mieć aż tak dużego znaczenia, jak milczenie umowy licencyjnej – tłumaczy Monika Brzozowska. Zauważa też, że w przypadku umowy o przeniesienie praw autor- skich autor/podmiot uprawniony przenosi na nabywcę pełnię prawa do korzystania i rozpowszechniania utworu na wymienionych w umowie polach eksploatacji. Oznacza to, iż uprawniony definitywnie pozbywa się swojego uprawnienia na rzecz nabywcy praw. – Stronami takiej umowy są zbywca (ten, który wyzbywa się swych praw) oraz nabywca (czyli nowy podmiot uprawniony z tytuł praw autorskich) – tłumaczy przedstawicielka kancelarii Pasieka, Derlikowski, Brzozowska i Partnerzy. Umowa taka przenosi na inny podmiot prawa autorskie majątkowe – poza zakresem uregulowań kontraktowych pozostają prawa osobiste, choć twórca może się zobowiązać do ich niewykonywania. Podkreśla, że w treści takiej umowy powinna być zawarta wyraźna klauzula o przeniesieniu praw autorskich. – Brak precyzji w przedmiocie przeniesienia praw (nawet przy nazwaniu umowy umową o przeniesienie praw autorskich) będzie skutkować domniemaniem, iż zawarto umowę licencyjną, a nie przenoszącą prawa. Zgodnie z art. 65 pr. aut. „w braku wyraźnego postanowienia o przeniesieniu prawa uważa się, że twórca udzielił licencji” – tłumaczy Monika Brzozowska. Dodaje, że w umowie powinien być również określony sam moment przejścia praw autorskich. Strony mogą określić go dowolnie (w chwili ustalenia utworu, dostarczenia utworu, przyjęcia lub zapłaty wynagrodzenia twórcy). – W sytuacji jednak, gdy strony nie ustaliły tego momentu, odpowiednią regulację wprowadza prawo autorskie – mówi Brzozowska. – Zgodnie bowiem z art. 64 pr. aut. „umowa zobowiązująca do przeniesienia autorskich praw majątkowych przenosi na nabywcę, z chwilą przyjęcia utworu, prawo do wyłącznego korzystania z utworu na określonym w umowie polu eksploatacji, chyba że postanowiono w niej inaczej”. Prawo autorskie dopuszcza możliwość korzystania z cudzych utworów bez zgody twórcy oraz w większości przypadków bez wynagrodzenia w ramach tzw. dozwolonego użytku, który przejawia się jako prywatny albo publiczny. – Dozwolony użytek nie dotyczy jednak celów zarobkowych – podkreśla Rafał Gąsiorowski. Zauważa też, że dozwolony użytek prywatny pozwala na nieodpłatne korzystanie w zakresie własnego użytku osobistego z utworu, który już wcześniej został rozpowszechniony. Z danego utworu mogą również korzystać osoby pozostające w związku osobistym z twórcą, w szczególności jego krewni, powinowaci. – Z tego zakresu wyłączone są jednak utwory architektoniczne, architektoniczno-urbanistyczne i elektroniczne bazy danych, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z zarobkowaniem. Ponadto, dozwolony użytek osobisty nie obejmuje programów komputerowych – tłumaczy przedstawiciel kancelarii prawnej e/n/w/c. Zasady dozwolonego użytku prywatnego nie stosuje się do osób prawnych ani do osób fizycznych prowadzących indywidualną działalność gospodarczą. – W szczególnych przypadkach dozwolony użytek prywatny znajdzie zastosowanie w działalności gospodarczej, np. gdy osoba fizyczna: przedsiębiorca lub pracownik, słucha utworów muzycznych nadawanych w radiu w trakcie wykonywanej pracy – wyjaśnia Rafał Gąsiorowski. – Jednak pod warunkiem, że muzyka ta nie jest wyraźnie słyszalna przez klientów i nie służy umilaniu im czasu oczekiwania bądź korzystania z oferty danego przedsiębiorstwa. Zauważa też, że w ramach dozwolonego użytku publicznego można korzystać z utworu bez zgody twórcy, o ile przemawia za tym szczególnie doniosły interes społeczny lub względy kulturalno-oświatowe. Dozwolony użytek publiczny obejmuje też przejściowe lub incydentalne zwielokrotnianie utworów, jeżeli nie ma ono samodzielnego znaczenia gospodarczego i jest warunkowane przez proces technologiczny. Poza tym dopuszcza się rozpowszechnianie ogólnie dostępnych programów telewizyjnych i radiowych za pośrednictwem anten centralnych i sieci kablowych, pod warunkiem, że sygnał jest dostarczany do maksimum 50 gospodarstw domowych. Jak mówi przedstawiciel kancelarii prawnej e/n/w/c, wolno też rozpowszechniać w środkach masowego przekazu wcześniej rozpowszechnione materiały o charakterze aktualności lub przeglądu wydarzeń (sprawozdania, aktualne artykuły na tematy polityczne, gospodarcze, wypowiedzi, oświadczenia itp.), jednak z zastrzeżeniem prawa do wynagrodzenia dla ich twórców. Do korzystania z utworów oraz utrwalania (np. kopiowania) ich fragmentów w celach dydaktycznych lub badawczych są uprawnione instytuty naukowe i oświatowe. Z kolei biblioteki, archiwa lub szkoły mogą nieodpłatnie udostępniać egzemplarze utworów i zlecać ich sporządzenie w celu uzupełnienia zbioru, ale zasady te nie dotyczą już programów komputerowych. W ramach tzw. prawa do cytatu dozwolone jest przytaczanie fragmentów innych utworów w dziełach stanowiących samoistną całość, pod warunkiem że jest to uzasadnione wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. Jak zauważa Rafał Gąsiorowski, możliwe jest także rozpowszechnianie utworów wystawionych na stałe w miejscach ogólnie dostępnych (np. na ulicach, w parkach), pod warunkiem, że nie będą one stosowane do tego samego celu. Dopuszczalne zatem będzie, przykładowo, sfotografowanie pomnika oraz wykorzystanie jego zdjęcia na pocztówce. — Ponadto w katalogach lub innych publikacjach można rozpowszechniać utwory wystawione w muzeach, galeriach i salach wystawowych — tłumaczy prawnik. Zauważa, że w przypadku gdy nawiązanie porozumienia z twórcą napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody, można jego utwory rozpowszechniać bez zgody w encyklopediach i atlasach. Twórca zachowuje jednak prawo do wynagrodzenia z tego tytułu. Prawnik przypomina, że korzystanie z utworu w ramach dozwolonego użytku wymaga w miarę możliwości wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Nie jest wymagana zgoda twórcy w przypadku utworów, które przeszły do tzw. domeny publicznej, tzn. takich, do których autorskie prawa majątkowe wygasły, oraz do utworów, w przypadku których udzielono szczególnego typu licencji creative commons. —blik