uczynny wiatr i diabliki szczypawki

Transkrypt

uczynny wiatr i diabliki szczypawki
Wersja oryginalna: Oskar Kolberg, Uczynny wiatr [w:] Dzieła Wszystkie t.51, SanockieKrośnieńskie, 1973, s.218-219
UCZYNNY WIATR I DIABLIKI SZCZYPAWKI
na podstawie baśni tradycyjnej - Katarzyna Żytomirska
Wiatr, co chłopa mąkę rozwiał, daje mu za to obrus, baranka z dukatami i bębenek z diablikami.
Różne zabawy w wiatry, dużo swobodnego ruchu.
ZAGADKA (O.K.)
Bez nóg, bez rąk, bez głowy i brzucha,
a gdzie się obróci - wszędzie dmucha!
lub
ZAGADKA (K.Ż)
W kapeluszu niewidku chodzę,
wiec mnie nie widać gdy hulam srodze.
Bo jestem łobuz i hulać lubię.
Często coś wezmę, a potem gubię.
Jesienią liście zdmuchuję z drzewa.
Gdy zechcę - gwiżdżę lub tęsknie śpiewam.
Wielki, wielki ze mnie chwat,
a na imię noszę: WIATR
ROZGRZEWKA
ZABAWA W WIATRY I BURZĘ
Dzieci dostają paski krepiny lub chustki i zamieniają się w wiatry. Przy spokojnej muzyce – taniec
wiosennych lekkich wiatrów, przy muzyce burzowej – taniec burzowych wichrów.
Wersja: BURZOWA ORKIESTRA
Kilkoro dzieci jest Burzą. Dostają hałaśliwe instrumenty i w momencie, kiedy prowadzący
zatrzymuje spokojną muzykę – zaczynają grać. To znak dla dzieci wiatrów, że zaczęła się burza i
wiatry zmieniają swoją dynamikę.
Zabawę powtarzamy kilka razy pamiętając o zmianie dzieci w Burzowej Orkiestrze.
Jako, że bycie wiatrem burzowym może wywołać w dziecku duże emocje, lepiej zakończyć zabawę
na muzyce wiatrów wiosennych i następującą (przykładową) narracją:
Aż nastało lato i słoneczny dzień bezwietrzny, bez najmniejszego wiatru. I wszystkie wiatry zasnęły.
Do „kapelusza” zbieramy wiatry - krepinę lub chustki.
1
BAŚŃ
Można wykorzystać WOREK (za kilka złotych dostępny np. w sklepach budowlanych). Na początku
można go sobie narzucić na plecy, w momencie gdy łąka jest biała – rozłożyć przed sobą.
Zmielić ziarna na mąkę chłop poszedł do młyna. Zmielił, z worem mąki wraca... i przygoda się
zaczyna.
Powiał Wiatr: fuuu fuuuu fuuuu
Zachęcamy dzieci, żeby z nami dmuchały. Można trzymać worek lub chustkę, tak żeby dzieci
widziały jej ruch, kiedy dmuchają.
Powiał Wiatr i wór z mąką chłopu spadł. I cała łąka zrobiła się biała, bo się chłopu mąka z wora
wysypała. Łąka, łąka biała jak mąka.
Dzieci zamieniają się w dmuchające wiatry. Stają - jedno za drugim - przed rozłożonym workiem
lub zieloną tkaniną-łąką. Po kolei, dostają troszkę mąki na dłoń i pojedynczo zdmuchują na
worek/chustę.
UWAGA: Jeśli zdecydujecie się na to ćwiczenie - sprawdźcie, czy nie macie w grupie dzieci
uczulonych na gluten lub użyjcie mąki bezglutenowej!
Wraca chłop do domu, a żona się pyta:
- Gdzie mąka? Bez mąki nie wracaj! I kwita!
Wraca chłop po mąkę, zobaczył go Wiatr.
- Dokąd idziesz, chłopie?
- Przez białą łąkę, do Wiatru, po mąkę.
- Przyjmij obrus – zawiał Wiatr – a gdy będziesz jego kładł, mów: "Obrusie! Rozwiń się!" Coś
dobrego spotka cię.
Dzieci, jak miał powiedzieć chłop przy rozładaniu obrusu? Powtórzmy to kilka razy, może nam się
przydać.
Zamiast prosto do domu, wstąpił chłop do karczmy.
- Zaraz, zaraz, co powiedzieć obrusowi miałem? Chyba słowa Wiatru całkiem zapomniałem...
Dzieci pomagają.
- A właśnie, dziękuję! Obrusie! Rozwiń się! Rety! Kto to wszystko zje!? - bo, gdy tylko słowa
Wiatru wypowiedział, już za stołem z mnóstwem jadła i napoju siedział.
A Wy gdybyście mieli taki zaczarowany obrus, to co byście chcieli zjeść?
Chętne dzieci odpowiadają. Mogą też pokazać co i jak jedzą (pantomima), a reszta dzieci naśladuje
ich ruchy lub - wersja dla starszych dzieci - próbuje odgadnąć.
WRACAMY DO BAŚNI
Także nasz bohater, wszystko, co najbardziej lubił, znalazł na obrusiku.
Więc do woli pił i jadł. Gdy z obżarstwa pod stół spadł, karczmarz jego obrus skradł!!
Wraca chłop do domu, a żona się pyta:
- Gdzie mąka? Bez mąki nie wracaj! I kwita!
2
Wraca chłop po mąkę i pyta go Wiatr.
- Dokąd idziesz, chłopie?
- Przez białą łąkę, do Wiatru, po mąkę.
- Masz baranka – mówi Wiatr. Gdy wypowiesz "otrząś się", coś dobrego spotka cię.
Dzieci, co miał powiedzieć chłop barankowi? Powtórzmy to kilka razy, może nam się przydać.
Zamiast iść do domu, chłop wstąpił do karczmy. I przechwalać się zaczął, wcale nie na żarty:
- Jestem sobie wielki pan, bo baranka dzisiaj mam. Tam, ta tam, tam ta tam, baraneczka dzisiaj
mam! Tam, ta ta tam, tam ta ta tam, baraneczka dzisiaj mam!
- Czemu tym barankiem tak się popisujesz? A co w tym wielkiego, że baranka masz małego?!
- To nie zwykły baranek, lecz bez dna skarbonka!
Trzeba tylko powiedzieć... zaraz, zaraz jak to było... Pomożecie dzieci?
Dzieci pomagają.
"Otrząś się, mój baranku" - dukatami brzdąka!
Posypały się dukaty, lecz niedługo nasz bohater pozostał bogaty, bo gdy tęgo pił i jadł, karczmarz
mu baranka... skradł.
Wraca chłop do domu, znów żona go pyta:
- Gdzie mąka? Bez mąki nie wracaj! I kwita!
Wraca chłop po mąkę, zobaczył go Wiatr.
- Dokąd idziesz, chłopie?
- Przez białą łąkę, do Wiatru, po mąkę.
- Masz bębenek – mówi Wiatr – gdy wypowiesz "Hop z bębenka, fiku-miku" – zaraz będzie już po
krzyku.
Dzieci, jak miał powiedzieć chłop do bębenka? Powtórzmy to kilka razy, może nam się przydać.
Chłop, jak już wiecie, lubił wędrować po świecie, więc najpierw wstąpił do karczmy. I znów się
przechwala, wcale nie na żarty. Sprytny karczmarz zaczął prosić, by pokazał, co przynosi.
- Tak, dobrze, tylko jak to było...
Dzieci pomagają: Hop z bębenka, fiku-miku!
Więc z bębenka fiku-miku wyczarował po... diabliku. A diabliki do karczmarza i nuże go szczypać,
i - czy aby nie zapomniał czegoś oddać? - zaczęły go pytać. Karczmarz skacze i fikołki fika,
wreszcie krzyknął: litości! Wszystko oddam i kwita. Chłopie, zwrócę wszystko, dodam jadła,
napoju całe trzy kubełki! Tylko zabieraj te szczypiące, straszliwe diabełki!
Dzieci, czy pomożemy chłopu odzyskać skradzione przedmioty?
W takim razie zamienimy się za chwilę w pożyteczne diabliki.
HOP Z BĘBENKA, FIKU-MIKU!
Przy dźwiękach muzyki - dzieci tańczą. Kiedy zaczyna grać bębenek mówimy: hop z bębenka, fikumiku! – dzieci zamieniają się w pożyteczne diabliki i w rytmie bębenka zbliżają się do dużej
gumowej piłki (lub innego przedmiotu, który nadawałby się do ćwiczenia ruchu zaciskania palców).
Kiedy dojdą - szczypią ją. Zabawę powtarzamy kilka razy. Za ostatnim razem mówimy:
3
A teraz diabliki wrócą do bębenka: Hop, do bębna fiku-miu! Siadamy na dywaniku!
Pytamy dzieci, czy dzięki pomocy Wiatru i diablików chłop odzyskał skradzione przedmioty?
Wrócił chłop do domu i mówi do żony.
- Wielkie zwycięstwo ogłaszam i na ucztę Cię, żono kochana, zapraszam. Mój obrusie, rozwiń się i
przed żoną połóż się.
I tak jedli, pili i się radowali - głodu już i biedy nigdy nie zaznali. Baranek od Wiatru zawsze był
bogaty - z wełenki sypał mu się dukat za dukatem. A diabliki cichutko w bębenku mieszkały,
nikomu nie szkodziły, ani przeszkadzały, czasem tylko trochę grały:
Wierszyk z pokazywaniem:
Bum bum bum, bum bum bum, mieszka tu diablików tłum.
Bum bum bum, bum bum bum, mieszka tu diablików tłum.
Gdy oszukasz bębna pana, będziemy szczypać do rana.
Bum bum bum, bum bum bum, idzie spać diablików tłum.
Bum bum bum, bum bum bum, idzie spać diablików tłum.
naśladujemy uderzanie pałeczkami: Bum bum bum, bum bum bum,
z dłoni robimy daszek: mieszka tu diablików tłum.
ostrzegawczo kiwamy palcem wskazującym: Gdy oszukasz bębna pana,
naśladujemy ruch szczypania: będziemy szczypać do rana.
naśladujemy uderzanie pałeczkami: Bum bum bum, bum bum bum,
kładziemy głowę na dłoniach: idzie spać diablików tłum.
ZABAWA BĘBENKOWA
Diabliki hasają - diabliki słuchają!
Prowadzący gra na bębenku – dzieci chodzą lub biegają do rytmu. Gdy przestaje grać – dziecidiabliki zastygają bez ruchu.
Potem na bębenku mogą grać także dzieci.
WIETRZYKI-PIÓRKOWI PORYWACZE
Pokazujemy ptaszka w gniazdku (ukrytego pośród piórek).
Powiał duży wiatr i piórka z gniazda wyleciały - dmuchamy lub w inny sposób opróżniamy gniazdo
z piórek. Ale małe wietrzyki podchwyciły piórka i każdy dmuchał w piórko tak, żeby nie spadło na
ziemię.
Swobodna zabawa z piórkami przy dźwiękach muzyki.
A kiedy zrobiło się zimno, wiaterki zaniosły piórka do gniazdka, żeby ptaszek nie zmarzł.
ZMĘCZONY WIATR - ZABAWA NA WYCISZENIE (choć nie zawsze tak działa ;-)
Jedno lub kilka dzieci się kładzie. Reszta dzieci wraz z prowadzącym trzyma za brzegi dużą chustę
i, falując nią delikatnie, zamieniają się w jeden spokojny wiatr. Leżące dzieci mogą poczuć jego
powiew na swojej skórze.
4

Podobne dokumenty