O pocieszeniu jakie daje piosenka

Transkrypt

O pocieszeniu jakie daje piosenka
horyzonty polonistyki
O pocieszeniu
jakie daje piosenka
Piosenka spe∏nia swà zasadniczà rol´ wiernie towarzyszàc ˝yciu
codziennemu, nie roszczàc sobie praw do bycia czymÊ wi´cej,
ni˝ tylko „kawa∏kiem” do nucenia.
■ JOANNA MALESZY¡SKA
Dla pieÊni, któràm niegdyÊ t´tniàc ˝yciem tworzy∏,
DziÊ p∏aczàc smutne stroiç musz´ struny.
Tak pisaç ka˝à cierpieniem wzruszone me Muzy.
I szczerym elegii ∏aknieniem ∏zawiç ka˝à lica.
Ich tylko strach ˝aden nie zdo∏a odwieÊç ode mnie
Ni wzbroniç, by sz∏y ze mnà moimi drogami.
Chwa∏a niegdyÊ w m∏odoÊci szcz´Êliwego ˝ycia
Dzisiaj os∏adza los smutnego starca,
Wczesnà staroÊç zbyt rych∏o z∏a dola mi da∏a
I cierpieç cia∏u wiek podesz∏y ka˝e 1.
Tak skar˝y∏ si´ na swój los Boecjusz, autor
De consolatione philosophiae, do którego
dzie∏a tytu∏ niniejszego tekstu nawiàzuje. Ten
rzymski filozof i mà˝ stanu, wyznawca neoplatonizmu i stoicyzmu ˝yjàcy na prze∏omie V i VI w. n.e., znany jest równie˝
jako chrzeÊcijaƒski Êwi´ty – Seweryn. Uznany
zosta∏ za m´czennika za wiar´, choç chrzeÊcijaninem nie by∏.
Kiedy w roku 522 gratulowa∏ godnoÊci konsulatu
swoim dwóm m∏odym synom i opiewa∏ Teodoryka,
nie przypuszcza∏, ˝e ju˝ w dwa lata póêniej zostanie
1
2
4
Anicius Manlius Severinus Boethius, O pocieszeniu, jakie daje filozofia, t∏um. W. Olszewski,
Wst´p J. Legowicz, przypisy L. Joachimowicz,
Warszawa 1962. s. 3.
J. Legowicz, op. cit., s. IX.
132
przez Teodoryka uwi´ziony, oskar˝ony – formalnie
o uprawianie magii (do czego asumpt dawa∏y jego
badania matematyczne) – w istocie rzeczy o zdrad´
stanu na rzecz cesarza wschodnio-rzymskiego i stracony. Ostatnie miesiàce ˝ycia Boecjusz sp´dzi∏
w wi´zieniu. Zawiod∏o go wszystko i w sile wieku poczu∏ si´ starcem, któremu – jak pisze – „przedwczeÊnie w∏os siwy sp∏ynà∏ na skronie i na os∏ab∏ym ciele
dr˝y zmarszczona skóra”. W poczuciu beznadziejnoÊci Boecjusz, jak ongiÊ osamotniony Cycero, w filozofii szuka podpory i ochrony przed zwàtpieniem
w wartoÊç ˝ycia, w to wszystko, na czym budowa∏
swoje nadzieje oÊwieconego polityka i myÊliciela.
Owocem tych prze˝yç i rozwa˝aƒ by∏ traktat i poemat „De consolatione philosophiae” 2.
polonistyka
Pantone
horyzonty polonistyki
O pocieszeniu, jakie daje filozofia jest trudnym
w lekturze, niejednolitym gatunkowo dzie-∏em; upersonifikowana Filozofia, w otoczeniu platoƒskich Muz, które do rozumu przemawiajà przy pomocy argumentów3, pokrzepia zn´kanego uczonego – rozwa˝aniem, dysputà, pieÊnià.
Ten rzeczy porzàdek wià˝e
Rzàdzàca na ziemi i morzu
Mi∏oÊç, niebiosów w∏adczyni. (...)
Szcz´Êliwy b´dziesz, rodzaju cz∏owieczy
Gdy mi∏oÊç, co niebem rzàdzi,
Nad ludzkimi sercami obejmie w∏adanie.
(...) Ona ju˝ Êpiewaç skoƒczy∏a, gdy ja tymczasem,
spragniony s∏uchania i ogarni´ty podziwem, nadal
s∏uch nat´˝a∏em, urzeczony s∏odkim czarem jej pieÊni. Tote˝ po chwili zawo∏a∏em:
– O, najwy˝sze ukojenie dla zm´czonych dusz! Jak
bardzo mnie o˝ywi∏aÊ – i wielkà donios∏oÊcià myÊli,
i przyjemnoÊcià swej pieÊni. Tak dalece, ˝e sàdz´, i˝
ju˝ sprostam w przysz∏oÊci ciosom losu4.
Tyle Boecjusz. Nale˝a∏o si´ filozofowi przypomnienie nie tylko ze wzgl´du na opisany traktat i jego pi´kny tytu∏. Tak˝e dlatego, ˝e nale˝y Boecjusz do wa˝nych osobowych symboli
kultury. To on uwa˝a∏ muzyk´ za narz´dzie
oddzia∏ywania wychowawczego; to on stworzy∏ s∏ynny podzia∏ muzyki: na muzyk´ Êwiata,
harmoni´ sfer (tj. musica mundana), muzyk´
cz∏owieczà, wspó∏brzmienie ze Êwiatem (tj.
musica humana), i najpodlejszà jego zdaniem,
t´ granà i Êpiewanà – musica instrumentalis.
Za uderzajàce jednak i godne
odnotowania uwa˝am
podobieƒstwo mi´dzy rolà
przypisywanà przez Boecjusza
filozofii – przekazywanej cz´sto
pieÊnià! – a rolà wspó∏czesnej
piosenki w ˝yciu spo∏eczeƒstw.
w maksymalnie prosty sposób, ze wzgl´du na
bezpoÊrednioÊç przekazu – stale obecnym
w naszej egzystencji. Tak jest odbierana, jak
jest pisana, tak „dzia∏a”. W.H. Auden pisa∏
w The Secondary Worlds:
W naszym ˝yciu codziennym wszyscy miewamy takie
chwile, kiedy mamy ochot´ zaÊpiewaç. Cz´sto te˝,
gdy znajdziemy si´ w niecodziennej sytuacji albo
w stanie gwa∏townych emocji, czujemy potrzeb´, by
daç temu wyraz, nie mo˝emy pozostaç niemi, i zdajemy sobie spraw´, ˝e s∏owa nie sà wystarczajàce. Na
pytanie, dlaczego sàdzimy, ˝e piosenka b´dzie odpowiednia tam, gdzie s∏owa nie wystarczajà, trudno jest
udzieliç odpowiedzi. Byç mo˝e chodzi o to, ˝e o sposobie pos∏ugiwania si´ s∏owami decydujà nasze przyzwyczajenia i wyobra˝enia sterowane przez literatur´,
˝e s∏owa sà Êrodkiem porozumiewania si´ na co
dzieƒ i ˝e dotyczà spraw praktycznych; tak˝e i to, ˝e
nasze wypowiedzi sà w wi´kszoÊci adresowane do
konkretnego s∏uchacza i ograniczane przez niego,
a równie˝ pomyÊlane jako prywatne, to znaczy, ˝e zak∏adajà tego, kto mówi, i tego kto s∏ucha, a nie szerokie, publiczne grono s∏uchaczy. Tymczasem, gdy poziom naszych emocji przekracza pewnà granic´, rzecz
nabiera dla nas znaczenia uniwersalnego (...) chcemy, aby dowiedzia∏ si´ o niej ca∏y Êwiat. Sztuka poetycka mo˝e nam tu przyjÊç z pomocà, na przyk∏ad
pewna odmiana wiersza dramatycznego zak∏ada
obecnoÊç tylu˝ protagonistów, co wspó∏obecnoÊç s∏uchaczy, ale muzyka idzie znacznie dalej. Nasz Êpiew
staje si´ przerwaniem ciszy, aktem zamierzonym
z w∏asnej woli i publicznym, gdy tymczasem okrzyk
bólu albo p∏acz g∏odnego dziecka nie sà takie 5.
Wielki angielski poeta konstatuje tu nie tylko
niewystarczalnoÊç czy te˝ nieadekwatnoÊç
„samego s∏owa” wobec „pewnych chwil w ˝yciu”. Ten admirator popularnych form twórczoÊci, nakazujàcy poetom – jeÊli chcà staç si´
dobrymi poetami – byç blisko zwyczajnego ˝ycia, zwraca równie˝ uwag´ na emocjonalny,
skrajnie ekspresyjny charakter wypowiedzi
„piosenkowej”. Wa˝ne, „wysokie”, bo zwiàza4
Piosenka jest filozofià potocznà XX wieku,
bo w bezpoÊredniej, ∏atwej formie przypomina prawd´ o wspólnocie ludzkiego losu, jest
poszukiwaniem sensu ˝ycia, wyra˝onym
3/2005
Pantone
5
3
Boethius, op. cit., s. 48-50.
Cyt. za: M. Zaleski, Piosenki niewinnoÊci i
doÊwiadczenia, w: Formy pami´ci, Warszawa
1996, s. 142-143.
L. Joachimowicz, op. cit., s. 151.
133
5
horyzonty polonistyki
ne tak z uczuciem, jak i z myÊlà funkcje piosenki popularnej sà mo˝liwe dzi´ki specyficznym, jej tylko w∏aÊciwym cechom. Cechom
ÊciÊle z sobà powiàzanym i wzajemnie si´ uzupe∏niajàcym. A sà to:
– niezwyk∏a bezpoÊrednioÊç przekazu (masowoÊç?), coÊ, co nazwa∏abym po prostu „ciàg∏à
obecnoÊcià”;
– noÊnoÊç „muzyczna”, tj. ∏atwoÊç dotarcia
do szerokich kr´gów odbiorczych dzi´ki uniwersalnemu „j´zykowi” muzyki, melodii;
– bezpoÊrednioÊç ekspresji, tj. zrozumia-∏oÊç, „nie-trudnoÊç” literacka;
– „wybiórczoÊç” problemowa, tj. sk∏onnoÊç
do poruszania spraw ogólnych, dotyczàcych
wszystkich, bez wzgl´du na wiek, doÊwiadczenie i kultur´ (uniwersalizacja problemów);
– pos∏ugiwanie si´ uproszczonym j´zy-kiem (basic), swoistym lingua franca, do zrozumienia którego niepotrzebna jest g∏´boka
znajomoÊç j´zyka i jego niuansów.
To czyni z piosenki „filozofi´ potocznà”,
powszechnà i zrozumia∏à, bo przecie˝ ka˝dy
ma „swoje” piosenki, pokoleniowe i indywi-dualne, modne i ca∏kiem staroÊwieckie, polskie i obce, dawne i nowe.
Do pierwszorz´dnych cech piosenki popularnej zaliczy∏abym jeszcze zamierzonà naiwnoÊç – tak Êpiewajàcego, jak i s∏uchacza:
owa naiwnoÊç to rodzaj empatii; (...) jest ona formà
zak∏adu, na który – dodajmy – nie zawsze staç wspó∏czesnego poet´, Êwiadomego komplikacji sytuacji –
sztucznoÊci i poÊrednioÊci takiego porozumienia. Na
zbyt wielkà dawk´ liryzmu poeta nie mo˝e sobie pozwoliç, Êwiadomy ryzyka „literackiej” ÊmiesznoÊci 6.
W piosence nie dokona∏ si´ – tak nieodwo∏alny w liryce – rozdzia∏ mi´dzy muzykà a poezjà, dlatego ta forma z ca∏à naturalnoÊcià nawiàzuje do tradycji greckiej. To, co w poezji
brzmia∏oby sztucznie i konwencjonalnie –
6
9
10
11
6
Tam˝e, s. 144.
J. Kochanowski, Dzie∏a polskie, oprac. J. Krzy˝anowski, Warszawa 1978, s. 176.
S. Baraƒczak, El˝bietaƒski Orfeusz, wst´p do:
T. Campion, 33 pieÊni, t∏um. i oprac. S. Baraƒczak, Kraków 1995, s. 5.
Tam˝e, s. 6.
134
w piosence, dzi´ki przypisanej jej licencji,
brzmi autentycznie i przekonujàco.
Korzenie piosenki wspó∏czesnej
Piosence popularnej XX wieku patronujà:
staro˝ytna tradycja liryczna (zarówno w rozumieniu formalnym, jak i ideowym), jak i dawni twórcy.
Deklarujàc wiar´ w koncepcj´ pitagorejskiej
harmonii sfer Jan Kochanowski przyznawa∏ si´
do wi´kszej sympatii dla zwyk∏ej, uprawianej codziennie muzyki, adresatem fraszki Do Marcina
by∏ prawdopodobnie nadworny muzyk królewski, Marcin z J´drzejowa:
Filozofi, co nad nas uszy lepsze majà
O dziwnie wdzi´cznych g∏osiech w niebie powiadajà.
Którym ja, jako prostak, we wszem wiar´ dawam
Ale na twej muzyce, Marcinie, przestawam 9.
Inny artysta XVI w., wspó∏czesny Szekspira,
Thomas Campion – to muzyk, poeta i interpretator w jednym, „el˝bietaƒski Orfeusz”. Stanis∏aw Baraƒczak t∏umaczàc go na j´zyk polski,
pisa∏ o nim i jego „patronacie”:
Od Campiona do Lennona – taki tytu∏ mog∏aby nosiç specjalna antologia poezji j´zyka angielskiego,
zawierajàca wy∏àcznie wiersze autorów, którzy osiàgn´li wybitnoÊç w trzech naraz dziedzinach: jako poeci piszàcy teksty utworów wokalnych, jako kompozytorzy uk∏adajàcy do tych tekstów muzyk´ i jako
pieÊniarze wykonujàcy – przy akompaniamencie lutni czy elektrycznej gitary (...) – w∏asne utwory.
Jednak
antologia nie by∏aby ˝adnà antologià (...) z prostej
przyczyny: braku materia∏u. Nie ma bowiem mi´dzy
XVII a XIX wiekiem nikogo, kto by powtórzy∏ fenomen potrójnego mistrzostwa10.
Campion, którego twórczoÊç kompozytorsko-poetycka dopiero niedawno zosta∏a (na
nowo) odkryta i doceniona, patronuje XX-wiecznym bardom, pieÊniarzom i balladzistom. Pisa∏ wy∏àcznie ayre (air), czyli kameralne, solowe pieÊni liryczne, wykonujàc je
póêniej przy wtórze lutni.
Ta wy∏àcznoÊç i ta koncentracja pozwoli∏a mu osiàgnàç w swojej wybranej dziedzinie wybitnoÊç, ale –
czego zapewne nie móg∏ przewidzieç (...) – obróci∏a
si´ równie˝ przeciw niemu, pozbawiajàc go na d∏ugi
czas nale˝nej mu, poÊmiertnej s∏awy11.
polonistyka
Pantone
horyzonty polonistyki
Utwory s∏owno-muzyczne utrwalano w Êpiewnikach, a nie sà to przecie˝ cz´sto „czytane”
publikacje. Có˝, taki los prekursorów.
Poetyckim credo Campiona móg∏by byç
nast´pujàcy fragment:
Muzyka n´ci samotnà myÊl mojà
I rad bym nuciç jakà piosenk´ ˝ywà
Lecz duszy pró˝ne uciechy nie kojà,
W zbo˝nych dumaniach mam rozkosz prawdziwà.
Âwiadectwa Bo˝ej pot´gi i ∏aski
Os∏odzà nuty, w s∏owach wzniecà blaski12.
Przywo∏any wczeÊniej Lennon, deklarujàc
w swych tekstach oddalenie od personalnie
rozumianego Boga i instytucjonalnych form
religii, tworzy∏ w∏aÊnie „piosenki ˝ywe”. Programowe, deklaracyjne, og∏aszajàce wybrane
prawdy jako jedyne, niepodwa˝alne, uniwersalne i – dziwnie bliskie zasadom chrzeÊcijaƒstwa:
Love
Mi∏oÊç jest prawdziwa/ prawdziwa jest mi∏oÊç/
Mi∏oÊç jest odczuwaniem/ odczuwaniem mi∏oÊci/
Mi∏oÊç jest pragnieniem bycia kochanym/
Mi∏oÊç jest dotykiem/dotykiem jest mi∏oÊç/
Mi∏oÊç jest si´ganiem/osiàganiem mi∏oÊci/
Mi∏oÊç jest proÊbà o bycie kochanym/ Mi∏oÊç to ty/Ty i ja.
Zastanawiajàc si´ nad adekwatnà egzemplifikacjà tytu∏owych tez, tym „materia∏em dowodowym” wypowiedzi badawczej, wielokrotnie
popada∏am w os∏upienie. Dowodów bowiem
na prawdziwoÊç twierdzenia, ˝e piosenka pe∏ni rol´ filozofii naszych czasów oraz ˝e „filozofia” ta daje pocieszenie, jest niezliczona
iloÊç. A wi´c zdania „Przyk∏ady mo˝na by
mno˝yç”, „Sà one bardzo ró˝ne i pochodzà
zewszàd” – muszà paÊç. I mimo wysokiego
stopnia zu˝ycia, a tak˝e banalnoÊci – sà one
prawdziwe. Bo ekspresyjno-konsolacyjne
funkcje spe∏niajà: i piosenki zaanga˝owane
np. okresu wojny i powstania warszawskiego,
udokumentowane doskonale choçby w filmie
Zakazane piosenki, i te ca∏kiem beztroskie
(których pe∏no w ca∏ej produkcji polskiego kina przedwojennego, od Zapomnianej melodii
po Manewry mi∏osne), i te pisane i odbierane
jako manifest pokolenia (np. Autobiografia
zespo∏u Perfect), i zupe∏nie niezale˝ne od
mody „piosenki ˝ycia” (a w∏aÊciwie „piosenka
3/2005
Pantone
˝ycia”, bo mo˝e byç ona tylko jedna), z którymi ∏àczy si´ – jakby napisa∏ poeta – wspomnienie pierwszej mi∏oÊci, i gwa∏towna, a niekiedy
agresywna prezentacja stosunku do rzeczywistoÊci subkultur m∏odzie˝owych, znajdujàca
ujÊcie w∏aÊnie w okreÊlonych formach tekstowo-muzycznych (od metalu, poprzez punk
rocka a˝ do hip hopu), i ∏agodna, refleksyjna,
w pewnym sensie – ponadpokoleniowa czy
ahistoryczna, piosenka „inteligencka”, taka
jak dziedziczona po Przyborze, Wasowskim
i ich staroÊwiecko-ponadczasowym Kabarecie
Starszych Panów.
Wyliczenie to nie jest kompletne i idzie
wbrew klasyfikacjom gatunkowym, które
w piosence ∏àczà si´, oczywiÊcie, ze stylistykà
wybranà ze wzgl´du na za∏o˝onego odbiorc´.
UÊwiadamia jednak istot´ problemu, powszechnoÊç zjawiska i jego z∏o˝onoÊç.
Medium najlepiej rejestrujàcym obyczajowoÊç naszych czasów jest z pewnoÊcià film.
Od dawna ju˝ piosenki pe∏nià w obrazach filmowych nie tylko funkcj´ ozdobnika, ornamentu, ale i merytoryczno-poetyckiego ko-mentarza do rozgrywajàcych si´ wydarzeƒ.
Nie mam tu na myÊli musicali, filmów muzycznych itp., tylko zwyk∏e filmy fabularne.
Na przyk∏àd we francuskim filmie z 1997 r.
Nous connaissons cette chanson liczni bohaterowie tego obrazu – oddalajàce si´ od siebie
ma∏˝eƒstwo planujàce przeprowadzk´, siostra
˝ony piszàca doktorat z historii i cierpiàca
na melancholi´, poÊrednik mieszkaniowy
zakochany w doktorantce, jego szef, który
12
Campion, Muzyka n´ci samotnà myÊl mojà,
op. cit., s. 45.
135
7
horyzonty polonistyki
z nià chodzi, i wielu, wielu innych – od czasu
do czasu, bez wyraênej zapowiedzi, zaczynajà
Êpiewaç fragmenty piosenek, które w danym
momencie najlepiej i najtrafniej oddajà ich
uczucia, wàtpliwoÊci, marzenia i zamiary. Po
czym milknà i – jak gdyby nigdy nic – dalej
rozmawiajà, pracujà, chodzà, milczà. To, co
Êpiewajà, to nie klasyczne „songi”, jak
w utworze dramatycznym, komentujàce akcj´.
To poszczególne zdania, wersy, urywki, zwrotki lub refreny. Boha-terowie „Êpiewajà” nie
swoimi g∏osami – s∏ychaç zawsze g∏os pierwszego wykonawcy utworu; sà to gwiazdy –
Charles Aznavour, Edith Piaf, Gilbert Becaud, ale i „regionalni” piosenkarze, znani
dobrze tylko Francuzom. Polski tytu∏ filmu to
Znamy t´ piosenk´, choç móg∏by pewnie
brzmieç „Stara Êpiewka”; z drugiej jednak
strony to, co we francuskim oryginale podkreÊla powtarzalnoÊç, „odwiecznoÊç” sytuacji ˝yciowych, które przytrafiajà si´ bohaterom –
zyska∏oby w takim przek∏adzie charakter ironiczno-protekcjonalnego komentarza.
Czy wi´c piosenka spe∏nia tu rol´ fabu∏otwórczà (perypetie postaci toczà si´ na wzór
Êpiewanych tekstów), czy te˝ interpretujàcà
(piosenkà ∏atwiej jest wyraziç uczucia ni˝ samym „go∏ym” tekstem)? Trudno orzec jednoznacznie, mo˝e, jak zwykle, piosenka jest
przede wszystkim pocieszeniem.
I przyk∏ad drugi: angielska fabu∏a Richarda Curtisa To w∏aÊnie mi∏oÊç powsta∏a z inspiracji m. in. twórczoÊcià Johna Lennona.
Piosenka All you need is love rozbrzmiewajàca na Êlubie dwojga bohaterów streszcza
ca∏à filozofi´ lennonowskiego pokolenia pacyfistów i hippisów, do którego nale˝y scenarzysta i re˝yser w jednej osobie. Jeden z bohaterów tej wielowàtkowej, luênej opowieÊci
straci∏ ˝on´, bardzo m∏odà kobiet´. Podczas
uroczystoÊci funeralnych ˝egna jà ulubionà
piosenkà rockowà popularnego zespo∏u,
z pewna przesadà nazwanego genialnym.
8
136
Przy tej samej piosence bawià si´ weselni goÊcie; niektórym z nich zresztà ten repertuar
w ogóle nie wydaje si´ dobry, a co dopiero
„genialny”. I to chyba równie˝ trafne podsumowanie roli piosenki – to, co jednych g∏´boko wzrusza i „wyra˝a”, innych pozostawia
oboj´tnymi.
Towarzyszka ˝ycia
Stefan Kisielewski, w jednym z felietonów cyklu Wo∏anie na puszczy, drukowanych przez
„Tygodnik Powszechny” w latach 70., napisa∏
zaskakujàcà obron´ polskiej piosenki popularnej. Wróci∏ z Pary˝a, gdzie obserwowa∏
tamtejsze ˝ycie muzyczne i bra∏ udzia∏ w jakimÊ konkursie muzyki wspó∏czesnej (Kisielewski by∏ pisarzem i kompozytorem muzyki
powa˝nej), i stwierdzi∏, ˝e francuska chanson
ma si´ dobrze. Wszyscy jà lubià, chwalà i nucà. U nas zaÊ – dowodzi∏ – na popularnych wykonawców i ich repertuar spadajà od krytyków gromy, co jest w istocie przejawem
pretensjonalnoÊci i snobizmu, a nie – dobrego
smaku.
Tacy Zofia i Zbigniew Framerowie – pisa∏ Kisiel –
nad Sekwanà zrobiliby zas∏u˝onà karier´, u nas zaÊ
uchodzà za synonim kiczu i ∏atwizny.
A przecie˝ piosenka spe∏nia swà zasadniczà
rol´ wiernie towarzyszàc ˝yciu codziennemu,
nie roszczàc sobie praw do bycia czymÊ wi´cej,
ni˝ tylko „kawa∏kiem” do nucenia. Uzyskuje z ∏atwoÊcià status najbli˝szej cz∏owiekowi sztuki tam, gdzie literatura musia∏aby si´
sporo natrudziç. ■
JOANNA MALESZY¡SKA
dr, pracownik naukowy Uniwersytetu
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
polonistyka
Pantone

Podobne dokumenty