Z farmy prosto na scenę. Efekty teatralne AFH
Transkrypt
Z farmy prosto na scenę. Efekty teatralne AFH
Z farmy prosto na scenę. Efekty teatralne Anglojęzycznego Festiwalu Humoru Czas szybko płynie, więc można powiedzieć, że VII Anglojęzyczny Festiwal Humoru dawno już za nami, ale wspomnienia o nim wciąż są żywe. Nie sposób natychmiast wyprzeć do niepamięci tego, co wzbudziło wiele emocji i dostarczyło bogatych wrażeń estetycznych. Moją uwagę przykuwały elementy teatralne przedstawianych skeczy. Wyraźnie było widać, że w tym roku przygotowujące się do konkursu zespoły dużo uwagi poświęciły scenicznej oprawie swoich występów. No i dobrze, bo scena nie znosi martwoty. Formy skeczy też były zróżnicowane – od zwykłego żartu sytuacyjnego po groteskę i pantomimę. Zespoły wykorzystały różne środki wyrazu; źródłem humoru były m.in.: gra słów, kreacje postaci, role, w jakich występowały, gestykulacja, relacje pomiędzy postaciami i przedstawione zabawne sytuacje. W różnych skeczach wykorzystane zostały znaczące rekwizyty, kolory i bogate kostiumy; operowano kontrastem, stopniowaniem napięcia, i puentą; pojawiły się elementy choreograficzne i ciekawie wykorzystana muzyka poważna. Jednym słowem – bogactwo form, środków i pomysłów. Zespół ze Słupska wykorzystał ekspresywną czerwień kurtyny, na której tle jeszcze bardziej wymownie przemawiały jaskrawe, również czerwone kostiumy inkwizytorów, kontrastujące z białą szatą ofiary. Ciekawie wykorzystany został głos oraz ruch postaci w skeczu zespołu z Lubaczowa. Zwycięski zespół z Płońska wykorzystał grę słów tak zabawnie i ciekawie, że widzowie żywiołowo reagowali na każdy dialog, wybuchając raz po raz salwami śmiechu; widać było, że chłopcy czują się na scenie jak ryby w wodzie. Tę różnorodność kreacji aktorskich wzbogacili także nasi uczniowie (nasi, czyli z Liceum Ogólnokształcącego w Puszczy Mariańskiej). Paweł wyglądał jak prawdziwy amerykański farmer, jakby całe życie spędzał na farmie, a tu, na scenę festiwalu wpadł przypadkiem; był tak przekonujący w swojej roli, że można było mieć wrażenie, iż farma jest treścią jego życia. Alan z kolei tak doskonale odnalazł się w roli, że można się było obawiać, czy nie uległ jakiejś metamorfozie. Odpowiednio ucharakteryzowany, w świetnym kostiumie, genialnie wykorzystujący przede wszystkim głos, gest, ruch sceniczny – po prostu boki zrywać. A Daniel…? Owieczka w każdym calu – w ruchu, głosie i melancholijnym nastroju. Królik w futerku zabawny i miły jak z animowanego filmu dla dzieci. Skecz oprócz tego, że bawił pokrętnym odwróceniem ról człowiek – zwierzę, mógł nawet wywołać chwilę zadumy nad istotą współegzystencji człowieka i zwierząt. Przez moment miałam nawet – odległe, co prawda – skojarzenie z „Folwarkiem zwierzęcym” G. Orwella. Dziś aktor musi umieć zagrać wszystko – słowa znanego polskiego aktora, Andrzeja Grabowskiego („Gazeta Wrocławska”, 19 sierpnia 2005), śmiało można odnieść do aktorów występujących w skeczu „Man Hunting”. To, jak zagrali nasi uczniowie, a zwłaszcza Paweł i Alan, zasługuje na duże uznanie. Nie ma wątpliwości – byli znakomici. Wszystkie zespoły postarały się w tym roku, aby efekty teatralne były bogatsze, dzięki temu Festiwal można było oglądać z różnym nastawieniem i oceniać różne jego walory. Mnie zainteresował od strony oprawy scenicznej i muszę powiedzieć, że jako nieznająca języka angielskiego w ogóle się nie nudziłam. Grażyna Lemańska 27 stycznia 2014