klub miłośników ginu i zupy z ostryg
Transkrypt
klub miłośników ginu i zupy z ostryg
ZACZYTAJ SIĘ Nancy Rossiter K LUB MIŁOŚNIKÓW GINU I ZUPY Z OSTRYG • Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 2 2013-02-01 09:34:51 Nancy Rossiter Klub miłośników ginu i zupy z ostryg ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 3 tłumaczenie Nina Dzierżawska 2013-02-01 09:34:51 Tytuł oryginału The Gin & Chowder Club Copyright © 2011 by Nan Rossiter Copyright © for the translation by Nina Dzierżawska Fotografia na pierwszej stronie okładki © Benham001/Dreamstime.com Opieka redakcyjna Aleksandra Kamińska Ewa Polańska Opracowanie tekstu Barbara Gąsiorowska Projekt typograficzny Daniel Malak Łamanie Piotr Poniedziałek ISBN 978-83-240-2366-0 Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2013 Druk: Drukarnia Colonel, Kraków Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 4 2013-02-01 09:34:51 rozdział P rzez cały dzień ołowiane niebo wisiało nad Nauset Light, niskie i groźne. Asa siedział przy biurku i patrzył na latarnię morską z okna swojej sypialni. W miarowym rytmie jej obrotów było coś niepokojącego... Prawie tak, jakby patrzyło się na upływający czas. – Asaaa, przydałbyś nam się tu na dole! – ryknął z kuchni Samuel Coleman, zakłócając bieg myśli syna. – Zaraz będę – odpowiedział chłopak. Pośpiesznie nagryzmolił ostatnie zdanie, zamknął notes, położył go na dno szuflady w biurku, odsunął krzesło i o mało nie potknął się o starą czarną labradorkę drzemiącą na plecionym dywaniku przy jego łóżku. – Przepraszam, staruszko – powiedział Asa, drapiąc ją po głowie. Martha wyrozumiale pomachała ogonem i kiedy chłopak pospieszył pomóc bratu, ostrożnie ruszyła za nim po wąskich, wyślizganych stopniach. Samuel podniósł wzrok. ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 11 11 2013-02-01 09:34:51 – Opłuczcie je, zanim je wrzucicie do garnka. – Tak, tato – odpowiedzieli synowie, przewracając oczami i trącając się nawzajem łokciami. Kiedy po raz pierwszy pomagali przy wyciąganiu ostryg z muszli, chłopcy robili to, stojąc jeden przy drugim na krześle. Od tego czasu znacznie podrośli, ale gdyby ojciec zapomniał o udzieleniu im po raz kolejny tych trywialnych instrukcji, to nie byłoby już to samo zadanie. Asie to zresztą nie przeszkadzało. Uwielbiał pomagać przy gotowaniu dania według przepisu, który był w ich rodzinie od pokoleń. Przepadał za tym... Nie tylko dlatego że taka była tradycja – również dlatego że oznaczało to, iż rodzice spodziewają się gości. Kiedy byli młodsi, obaj z Isaakiem mieli już na sobie piżamy, gdy przyjeżdżali znajomi rodziców, i chłopcom wolno było zostać na tyle długo, żeby zdążyć się przywitać i wyjaśnić, że naprawdę pomagali przy robieniu zupy z ostryg. Potem któreś z rodziców zabierało ich na górę, żeby się pomodlili, i starannie opatulało do snu. Powiew znad oceanu szeptał do nich przez okno sypialni, a chłopcy słuchali wesołego śmiechu i głosów dobiegających z dołu. Wreszcie słychać było, jak podają zupę, mężczyźni wznoszą toast, a w ich głosach dźwięczy charakterystyczny, śpiewny akcent z okolic Cambridge... Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 12 Zupa rozgrzewa brzuch człowiekowi... Lecz duszę jego rozgrzewa gin! 12 2013-02-01 09:34:51 A potem powoli zapadali w sen rozgrzani szczęściem płynącym z głębokich, starych przyjaźni rodziców... Asa wyciągnął ostatnią ostrygę, szybko ją opłukał i wrzucił do garnka. Zgarnął puste skorupki do blaszanego wiadra, a Isaac wyniósł je na zewnątrz. Asa patrzył, jak ojciec odcedza ziemniaki i dorzuca je do parującego garnka. – Chłopcy, co planujecie na wieczór? – zapytał Samuel, dolewając hojną porcję śmietany. – Zależy od pogody – odpowiedział Asa. – Mamy się spotkać z paroma kumplami na plaży i zrobić ognisko. – Tylko z kumplami? – ojciec uniósł brwi, spoglądając na Isaaca wchodzącego z powrotem do kuchni. – Tato, będziecie potrzebowali lodu? – spytał Isaac. – Będziemy. Czyżbyś chciał go przynieść? – Jasne. Asa, chodź mi pomóc. Isaac szturchnął żartobliwie brata, kiedy wychodził razem z nim z kuchni. Samuel popatrzył za nimi. Zdumiewało go, że ci młodzi mężczyźni to jego synowie... Co się stało z tymi chłopcami, którzy – zdawało się, że zaledwie wczoraj – ganiali się niezmordowanie po całym domu? Gdzie się podziały te małe smyki, które nosił kiedyś na spotkanie falom, jednego na prawym ramieniu, drugiego na lewym – starszy piszczący z zachwytu, młodszy milczący, z oczami rozszerzonymi zawziętą odwagą? Teraz byli jego wzrostu. Zarówno Isaac, jak i Asa byli smukli i przystojni. Isaac przypominał Samuelowi jego samego, kiedy był w tym wieku – kasztanowe włosy, w których zaczynały się już ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 13 13 2013-02-01 09:34:51 zaznaczać zakola, oczy w kolorze orzecha i długie ciemne rzęsy, na widok których każdą kobietę ogarniała zazdrość. Isaac był matematykiem i artystą. Był kreatywny w sposób sumienny i uporządkowany. Studiował na artystycznej uczelni na Rhode Island, gdzie ukończył właśnie pierwszy rok, i zdecydował się na architekturę, co bardzo do niego pasowało. Asa z kolei wyglądał zupełnie jak matka. Miał łagodne i szlachetne rysy. Jego blond włosy lśniły w słońcu. Przed końcem sierpnia zjaśnieją tak, że przy brązowej skórze Asy będą się wydawały niemal białe. Jego oczy były niebieskie jak letnie niebo i często odbijały się w nich odległe myśli drzemiącego w nim poety, którego starał się ukrywać przed światem. Samuel zastanawiał się, dlaczego syn nie jest skłonny do podzielenia się z innymi tym, co pisze, ale szanował jego prywatność. Jesienią Asa wybierał się na studia i ojciec miał nadzieję, że chłopak nabierze tam w końcu pewności siebie. Zamyślenie Samuela przerwał dźwięk brył lodu ześlizgujących się do starej blaszanej balii na ganku. Chłopcy śmiali się z czegoś. Samuel stwierdził, że pewnie Isaac znów drażni się z bratem. – Tato, czy przychodzą dziś wujek Nate i Noelle? – zapytał Isaac przez otwarte okno. – Przychodzą – potwierdził Samuel. Spojrzał na zegar i doszedł do wniosku, że teraz już nie jest za wcześnie. Zazwyczaj lubił napić się wina, przyrządzając obiad, dziś jednak odłożył to na później. Zupa gotowała się powoli na przedpotopowej kuchence Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 14 14 2013-02-01 09:34:51 gazowej, a Samuel wyszedł na ganek i podał kieliszek Isaacowi. Syn wrzucił do niego lód, nalał ginu, dopełnił tonikiem i wcisnął do środka plasterek limonki. Palcem wepchnął limonkę pod lód, szybko zamieszał, oblizał palec i podał kieliszek ojcu. – Ładne mieszadełko – powiedział Samuel, upijając łyk i przypatrując się synowi. – Kiedy ty się tak wyszkoliłeś? – Podpatrywałem ciebie – odparł Isaac z szelmowskim uśmiechem. Samuel usiadł na drewnianej huśtawce na werandzie, a słońce tymczasem usiłowało przebić się przez posępne chmury. Łagodny wiatr znad oceanu przesuwał chmury w głąb lądu i wreszcie pojawił się skrawek błękitnego nieba. Rozłożysty stary dom na Cape Cod zbudowany był na klifie po północnej stronie Nauset Light, a z werandy na jego tyłach widać było ogromną przestrzeń nieregularnej linii brzegowej, która ciągnęła się aż do plaży w Coast Guard. Asa oparł się o balustradę. Kochał ocean. Kiedy byli z Isaakiem młodsi, ojciec powiedział im, że Anglia jest tuż za horyzontem, a oni mu uwierzyli. Niedługo potem Samuel zauważył chłopców podczas odpływu, jak w pontonie odpychają się od brzegu. – Płyniemy do Anglii – wołali poprzez fale. – Powiedz mamie, że wrócimy na kolację! Samuel musiał po nich popłynąć i odholować ich do brzegu. Obaj chłopcy uwielbiali ocean, ale pociąg Asy ku niemu był głębszy, urzekała go tajemnica bezmiaru wód. ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 15 15 2013-02-01 09:34:51 Fascynowała go także wierność latarni morskiej, trzymającej straż i trwającej wśród szalejących sztormów. Ileż było poranków, kiedy mały Asa wędrował wydeptaną ścieżką na urwisko, wślizgiwał się do latarni przez ciężkie drewniane drzwi, wspinał po wąskich spiralnych schodach, przyglądał wielkiej obrotowej soczewce i stawał na skrzynce, by przez małe okienko spojrzeć na ocean. Ileż było wieczorów, gdy leżał w łóżku i patrzył, jak światło latarni przesuwa się po ścianach pokoju, który dzielił z bratem... I marzył o dniu, kiedy on sam będzie mieszkał na odległych krańcach jakiegoś postrzępionego, zdradliwego wybrzeża jako latarnik, strażnik światła, na którym polegają wszyscy. Teraz Asa patrzył na otwarte okno pokoju na szczycie latarni i myślał o Noelle. Wpadła dziś rano, żeby oddać starą blaszaną balię, którą Nate pożyczył zeszłego lata. W domu nie było nikogo poza Asą. Zamknął oczy i przypomniał ją sobie, jak stała w drzwiach... – Nie mogę zostać... – powiedziała. – Wiem. – Jak miło cię zobaczyć. – Ciebie także. Odprowadził ją do samochodu, a ona usiłowała wymyślić, co jeszcze można by powiedzieć. – Widzę, że pomalowali latarnię. – Tak, od jakiegoś czasu nad tym pracują. – Wiesz, nigdy nie byłam w środku. Asa spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Jak to możliwe? Przecież wychowałaś się w Maine. Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 16 16 2013-02-01 09:34:51 – Tak, ale nie na wybrzeżu. Wyciągnął ku niej dłoń, chwytając ją za rękę. – Chodź, musisz zobaczyć, jak jest w środku. – Nie mogę... – powiedziała. Asa wyczuł jej opór i puścił jej dłoń. Widząc rozczarowanie w jego oczach, Noelle ustąpiła. – No dobrze... Ale tylko na minutkę. – Na minutkę – zgodził się Asa z uśmiechem. Poszli wydeptaną ścieżką, Asa przez chwilę mocował się z zamkiem, po czym pchnął ciężkie drzwi. Kiedy dotarli do pomieszczenia na szczycie latarni, Noelle ze zdumieniem spojrzała na mechanizm tworzący światło. – To soczewka Fresnela – wyjaśnił Asa, pokazując jej, jak odbija się światło. Słuchała uważnie i przyglądała się przez jakiś czas, po czym podeszła do okna, by popatrzyć na ocean. Asa spojrzał na smukłą linię jej ciała, rysującą się pod cienką letnią sukienką, podszedł bliżej i stanął za nią. Sięgnął ponad jej ramieniem i pchnięciem otworzył okno, a wiatr znad oceanu wpadł do środka, rozwiewając jej włosy. Asa powoli zamknął ją w uścisku, wdychając cudowny zapach jej ciała, a Noelle położyła dłonie na jego ramionach i przymknęła oczy. Poczuła jego ciało przy swoim i znów pomyślała, jak łatwo byłoby... – Asa... – Proszę, nie... Stali razem w milczeniu. Jedyny ruch w pomieszczeniu stanowiło światło obracającej się soczewki i szmer lekkiej bryzy, chłodzącej im skórę. ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 17 17 2013-02-01 09:34:51 Wreszcie Noelle przerwała ciszę. – Asa, gdybyś tylko wiedział, jak bardzo chciałabym być z tobą – zwróciła się ku niemu, szukając jego spojrzenia. – Tak mi przykro... Nie powinnam była przychodzić. Asa spojrzał w inną stronę, a Noelle wyciągnęła rękę i łagodnie zwróciła jego twarz ku sobie. Wpatrywała się w jego oczy. – Asa, marzyłabym, by położyć się obok ciebie... Czy tego nie widzisz? Ale co potem? Co z Nate’em? Jego także kocham... Asa, proszę... Pomóż mi do tego nie dopuścić... Asa poczuł, że oczy pieką go od łez. – Noelle... czy nie wiesz? – z trudem wydobywał z siebie słowa. – Zrobiłbym wszystko, o co poprosisz... Absolutnie wszystko... Nawet jeżeli prosisz, żebym... „nie dopuścił do tego”... Noelle wspięła się na palce i przycisnęła wargi do jego zarumienionego policzka, a Asa zamknął oczy, trzymając ręce sztywno wyprostowane wzdłuż ciała. – Czyli ognisko z chłopakami, tak? – zapytał Samuel, przerywając zamyślenie Asy. Isaac mrugnął do brata. – Taki jest plan, tato – odpowiedział. – No, chłopcy, znacie zasady... Jeżeli przy ognisku będą jakieś napoje wyskokowe, nie wchodzicie do wody – ostrzegł Samuel. – Wiecie, sam kiedyś byłem chłopakiem przy ognisku. – umilkł. – Aha, pobędziecie tu przez chwilę? Wszyscy chcą was zobaczyć. Rossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 18 18 2013-02-01 09:34:51 – Jasne, tato – powiedział Asa. – Inaczej ominęłaby nas zupa z ostryg! Samuel uśmiechnął się, bębniąc palcami o kieliszek. Zmierzył synów wzrokiem. – No, mam nadzieję, że przebierzecie się z tych obszarpanych spodenek i T-shirtów. – Tak jest – powiedział Isaac. – Może nawet wezmę prysznic? – Jesteś pewien? – Asa spojrzał na niego kpiąco. – Nie minął jeszcze tydzień. Isaac uśmiechnął się do brata ironicznie i odszedł w stronę otwartych drzwi. Stała tam Sarah Coleman, trzymając torby z zakupami. – Sam, kupiłam bagietkę i krewetki, więc możesz tu przyjść i zrobić sos do koktajlu – powiedziała. – Asa, mógłbyś pokroić bagietkę? – Tak, kochanie – odpowiedział Samuel, wstając z huśtawki i idąc w stronę barku. – Pozwól, że przygotuję ci drinka... Może być bez palemki? – Wystarczy mi kieliszek białego wina – uśmiechnęła się Sarah. Asa przyglądał się rodzicom. Zawsze zadziwiało go swobodne ciepło i naturalność ich relacji. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek będzie znał kogoś aż tak dobrze... I czy ktoś będzie w ten sposób znał jego. Pomyślał o Noelle i poczuł w sercu ból oraz tęsknotę za tym, co niemożliwe. Potrząsnął głową i poszedł do kuchni pokroić bagietkę. Letnie niebo za nim było bezchmurne i błękitne. ossiter_Klub_milosnikow_ginu.indd 19 2013-02-01 09:34:51 • Dla Colemanów i Shepherdów wybrzeże Cape Cod było letnim rajem. Co roku przyjeżdżali tu, by cieszyć się słońcem, słonym zapachem morza, wyprawami do latarni morskiej i długimi wieczorami, połączonymi ze wspólnym gotowaniem. Tego lata jednak wszystko się zmienia. Uczucie Asy Colemana do żony przyjaciela kładzie się cieniem na beztroskiej sielance. Rozdarty pomiędzy miłością a przyjaźnią, chłopak będzie musiał dokonać niełatwego wyboru… • Cena detal. 14,90 zł