Kurier Trzodowy nr 3/2010 - KFK

Transkrypt

Kurier Trzodowy nr 3/2010 - KFK
Ogłoszenia
bez
płatne
Przeczytaj i podaj dalej! W tej chwili.
# Sprzedam byka. Tanio. – kontakt: www.sprzedambyka.pl
# Pasza dla świń–skuteczna i tania! CreaMass 1szt-45zł www.kulturystyka.sklep.pl
# Do swojego przytulnego mieszkania zapraszam wszystkich spragnionych.
Możemy sobie umilić czas. Patrycja (22 lat), Wałbrzych – www.randevu.pl
# Poszukujemy hodowców trzody chlewnej, tel. 695-285-729, 607-878-537
# Opatentowane systemy wykrywania okresu rui u loch i sztucznego
zapładniania loch w kojcu, wzrost wydajności, ubój. Stymulowanie rui.
LPS ELECTRONICS SRL - Tel.: +39 0372446 099
# Mam reproduktora czarnego milusi i śliczny z długą sierścią mam nadzieje ze
ktoś chetnie dopusci swoja samice do mojego nie wyżytego samca, jest z
hodowli pod Szczecinem posiada karte rodowodową - tel. 504738081
# Oferujemy knury, loszki, prosięta i warchlaki. Fera Export, tel.: 880 231 552
# Dochodząca młoda, czysta, uczciwa, potrzebna, dobre warunki. Kraków,
Szymanowskiego 4/5, 5963-2, „Dziennik Polski” 17.12.1946 r. Szczegóły w redakcji
***
Kącik egzegety
Witamy w kolejnej (zdaniem autora – przyp. red.) stałej rubryce KT! Dzięki
uprzejmości Ojca Tadeusza nasi czytelnicy będą mogli zapoznawać się z bardzo ciekawymi
tekstami z Pisma Świętego dotyczącymi Trzody. Ojciec Tadeusz przeprowadzi nas przez arkany
języka biblijnego i pomoże zinterpretować słowa Biblii, w której motyw Trzody jest dość często
spotykany.
Księga Jeremiasza 23,1-3
Pan mówi: „Biada pasterzom, którzy prowadzą do zguby i rozpraszają owce mojego pastwiska”.
Dlatego to mówi Bóg Izraela, o pasterzach, którzy mają paść mój naród: „Wy rozproszyliście
moją trzodę, rozpędziliście i nie zatroszczyliście się o nią; oto Ja się zatroszczę o nieprawość
waszych uczynków”.
Ojciec Tadeusz: W tym fragmencie Księgi Jeremiasza Bóg przestrzega przed złymi pasterzami,
którzy prowadzą Trzodę na manowce. Ostrzega tych złych pasterzy, że spotka ich potępienie za
ich złe uczynki. Prawdziwy dobry pasterz dba o swoją Trzodę, opiekuje się nią i dba aby się jej
nic nie stało. Zły pasterz natomiast zostanie ukarany za zaniedbanie względem trzody. Widzimy
w tym czytaniu, że Bóg dba o Trzodę na ziemi i chce dla niej jak najlepiej, aby miała dobrych
przewodników i nie spotkało jej nic złego.
/notował pissu/
***
W tym miesiącu polecamy piosenkę Shakiry:
www.youtube.com/watch?v=pRpeEdMmmQ0&ob=av2e
Redakcya:
[email protected]
Nakładem: Hanys & Hanys Comp.
Druk: Ksero pod Zegarem
Nakład: 600 000 egz.
Kurier Trzodowy
Głos trzody w twoim domu.
Nr 3/2010 (5) Wychodzi kiedy chce i kiedy może
Witamy po wakacjach! Mamy nadzieję, że wytrwale krzewiliście ideę
trzody, oraz, że minione wakacje zaliczycie do udanych. Nie chwaląc się,
Redakcja odniosła w czasie tych wakacji kilka medialnych sukcesów.
Przeprowadziliśmy udany lobbing, wskutek którego motyw trzody znalazł się w
tegorocznym hymnie MŚ w piłce kopanej, gdzie to obok waka waka Shakiry
rozlegały się dzikie wołania Trzoda!!! Trzoda!!! Natomiast bez lobbingu
znaleźliśmy się na łamach cenionego wrocławskiego bloga www.kfk.blox.pl!
Zmieniając temat cieszymy się wielce, że zechcieliście się podzielić
wspomnieniami dotyczącymi minionych wakacji. Wprawdzie nikt z naszych
czytelników nie przyznał się do zmiany płci, ani do obrabiania pola, czy córek
sołtysa w Pcimiu Małym, ale do łowienia ryb na Alasce... Zresztą – przeczytajcie
sami! Acha, i jeszcze jedno. Ten numer jest numerem historycznym! A to z tego
względu, że zamieściliśmy w nim pierwszą w jego historii ilustrację. Doceńcie to!
Redakcya
***
Kurier?
Na łamach szacownego „Kuriera Trzodowego” temat tytułowej trzody
został poruszony już nie jeden raz. Nie poruszano jednak jeszcze sprawy, też
tytułowego przecież, kuriera. I właśnie ten wątek chciałbym poruszyć :)
A więc dlaczego kurier? Przeglądając Wikipedię (a co :P) natrafiamy na
całą „gromadę” kurierów – warszawski, codzienny, szczeciński, poranny…
Wszystko to tytuły prasowe. Można by więc pomyśleć, że stąd nazwa perły
wśród polskiej prasy - „Kuriera Trzodowego”. Ale można też szukać odpowiedzi
gdzie indziej. Spróbujmy przy pomocy znanej wyszukiwarki internetowej…
Pierwszy wynik – „firma kurierska”. Po otworzeniu linku czytamy, że paletę do
800 kg można przesłać za niecałe 130 złotych! Czyli 6 i pół Pudziana* można
spokojnie przesłać rodzicom do pomocy w ogródku za tą jakże niewygórowaną
cenę. Koszt przesyłki mógłby się zwrócić gdyby rodzice wynajmowali Pudzianów
sąsiadom. Jedynym problemem mogłoby być rozmieszczenie Pudzianów na
palecie, bo ich liczba byłaby nieparzysta, co zaburzałoby równowagę… Jak ten
link można odnieść do naszego kuriera? Ja myślę, że gdyby poprosić redakcję
to dałoby radę przenieść tę liczbę Pudzianów (oczywiście na palecie) i stąd
właśnie „kurier trzodowy”. Przyczyn wyboru nazwy można szukać dalej.
Odpowiedzi nie dostaniemy w słowniku slangu, bo najbliższym naszego kuriera
zwrotem jest chyba „kurtalon”, którego można zostawić w szatni koło ksera i to
tylko do 18 (czy 19?). Ale gdyby tak użyć jakichś języków obcych? Poświęciłem
się i przejrzałem wszystkie słowniki jakie były na Szajnochy** ale było warto, bo
wyniki śledztwa rzucają przełomowe światło na nazwę naszego pisma. Otóż w
języku albańskim sylaba „ku” znaczy „gdzie”. Z kolei sylaba „ri” w języku
kreolskim haitańskim (jest taki…) tłumaczy się jako „śmiać się”. Wreszcie „er”
to w walijskim nic innego jak nasze „celu”. Podsumowując, kurier to coś, gdzie
celem jest śmiech, dobra zabawa. Przekaz był dobrze zaszyfrowany ale dzięki
współpracy z wywiadem radzieckim udało się dotrzeć do sedna sprawy :)
*Waga Pudziana - 118kg, stan na rok 2010, by Google. W ogóle co ciekawe to Pudzian wg Wiki ma 80 cm
w obwodzie uda…
**No dobra, nie wszystkie słowniki. Ale tłumaczenia można sprawdzić przy pomocy Google translate ;)
Maćko
zespołów to okazuje się, że jest bida z nędzą. Brak podstawowej znajomości na temat ulubionej
muzyki przy jednoczesnym pieprzeniu, że jest się „true”. To niestety się zdarza. Przeważnie w
wieku licealnym. Z reguły też sporo ludzi po okresie bycia „metalem”, później daje sobie z tym
spokój. Biorąc pod uwagę ich ogólną postawę i wypowiedzi to może i dobrze… Można
natomiast spotkać za cholerę nie wyglądających na „metali”, którzy o dziwo znają się na tej
muzyce. Można z nimi spokojnie na ten temat pogadać. Jeżdżą na koncerty płyty zbierają, ot po
prostu interesują się tym nie uzewnętrzniając się z tym za bardzo. I mówiąc szczerze, jeśli są
jacyś „prawdziwi metalowcy”, to właśnie oni. Tylko, że oni z uporem maniaka uciekają od tej
szufladki. Ot po prostu muzykę lubią (i to niekoniecznie tylko „cięższe brzmienia”).
P.s. Jak ktoś nosi „katany” z naszywkami czy to chodzi w skórzanej kurtce - też może się na muzyce
metalowej znać, ba i to też dobrze. Ot opisałem powyżej pewną ciekawą grupę ludzi, którzy w pewnym
wieku noszą się podobnie, nie mając pojęcia o tym, czym ponoć się interesują.
P.s. 2 – 6 luty „Accept” we Wrocławiu. XD
Stay Heavy
/Ewru/
***
R o z wi ą z a ni e w a k a c yjn e g o ko n k ur s u
***
Kto to są „metalowcy”?????
Od czasu gdy zacząłem słuchać brzmień uznawanych powszechnie jako „cięższe”
zawsze zastanawiało mnie kto to dokładnie jest metalowiec (nie zajmujemy się tutaj
pracownikami zakładów metalurgicznych jak i hut). Jak rozróżnić metalowca z niezbyt
rozentuzjazmowanego i szarego tłumu??? Zadanie wydaje się łatwe, jednak to pozory. Otóż tzw.
„metalowca” znaleźć bardzo trudno. Owszem można pójść na łatwiznę podpiąć pod tą kategorię
wszystkich tych, co to długie włosy mają, ewentualnie noszą ramoneskę. Narażamy się tu jednak
na pomyłkę, gdyż; długie włosy mogą być noszone zarówno przez mężów i dziewoje (którzy z
szeroko pojętą muzyką metalową nie muszą mieć nic wspólnego). Oczywiście zwłaszcza w
przypadku długowłosych przedstawicieli płci brzydszej mamy większe szanse na znalezienie
osobnika co to metalu słucha, ale jak już wspomniałem można się pomylić. Oczywiście możemy
ich wyłowić jeśli nie za pomocą peleryny z hairów to na pewno ubioru. W sytuacjach lajtowych
możemy spotkać osobnika bądź osobniczkę odzianych w dżinsową kurtkę z naszywkami, w
wersji hard możemy spotkać mężów i niewiasty odzianych w skóry, noszących do tego „glany”
(ci, którzy są „true” noszą się w ten sposób przez cały rok niezależnie od tego czy na dworze jest
-30 czy plus 30...). Tak więc gdy już namierzymy takich ludzi możemy do nich krzyknąć bracie!
i zacząć bratersko rozprawiać o muzyce. I tu zaczynają się schody. W wielu przypadkach okazuje
się, że o rzeczonej muzyce pojęcie mają blade. Owszem kojarzą co to Iron Maiden czy Metallica,
mogą też słuchać rzeczy nowszych typu SOAD (błe) czy Korn (błe x2), możecie też trafić na
fanów blacku…np. Dimmu Borgir. Aczkolwiek ortodoksi twierdzą, że „Dumne Burgery” to
pozerzy i liczy się np. tylko Mayhem czy Burzum. Lider i jedyny muzyk tegoż ostatniego
niedawno wyszedł z norweskiego pierdla, gdzie siedział za ,zabójstwo gitarzysty z Mayhem.
Żeby było śmieszniej sam był basistą Mayhem (gościnnie), bo poprzedni basista od nich odszedł
twierdząc, że mają nierówno pod sufitem, ale to dłuższa historia, którą można zgłębić samemu,
artykułów o tym sporo... Niemniej gdy przychodzi do rozmowy o muzyce, składach czy historii
Po długim okresie poświęconym wyłonieniu najlepszego – zdaniem redakcji – tekstu,
podczas którego przekopaliśmy się przez dziesiątki tekstów dotyczących pracy jako
czyściciel/ka szamb (w sumie nie dziwi nas, że ta profesja ma w trzodowniczym środowisku
największe wzięcie) i sumiennie czytaliśmy jak solidarnie staraliście się ukryć wasz
warcholski rodowód, dlatego ze względu na bliżej nieokreślony destrukcyjny walor,
jednogłośnym zwycięzcą wybraliśmy autora poniższego tekstu :
Przystanek Alaska
Czyś ty już całkiem zwariował? To słowa mojej babci w chwili
poinformowania jej o moich planach wyprawy za ocean. Miała w tym sporo
racji, bo decyzja była szalona ale nie żałuję, że ją podjąłem. Od końcówki
czerwca do końca sierpnia pracowałem w fabrykach łososi (za $$$$), najpierw
w Nanknek, a później w Anchorage. Cóż takiego tam porabiałem? Otóż
przygotowywałem kawior, co by automaty z tym pokarmem na wszystkich
wydziałach prawa były pełne. Jak się przetwarza kawior? To proste: bierzesz
tedy szwagier taką rybkę i rozcinasz ją na pół, odcinając biedaczynie przy tym
łeb(możesz nim rzucić w kolegę obok dla zabawy). Następnie wyrywasz z jej
środka flaki (i jeśli się jeszcze nie porzygałeś) wybierasz jajka znajdujące się w
jelicie. Owe jajka wrzucasz do wielkiego kotła, gdzie pływają w specjalnym
roztworze (czytaj: sproszkowane łoniaki Kitajców) przez 20 minut. Kolejnym
etapem jest ich wyłowienie i rzucenie na stół Japończykom (大日本帝国), którzy
tylko sobie znanymi sposobami w błyskawicznym tempie dokonują selekcji. Tak
wyselekcjonowany kawior trafia to pudełek (czasami udało się wcześniej
napluć), a następnie do tych kabanów z prawa. Po pracy spałem, piłem
(amerykańskie szczyny) i uczyłem przeklinać po polsku wszelkiej maści
Latynosów (polecam film na youtube „Borat from Colombia’stan”). Zdarzyło mi
się też zwiedzić Alaskę, widzieć lodowiec, być po McKinleyem, wpaść na
śniadanie do Obamy w Waszyngtonie i napić się piwa EB na Greenpoincie w
NYC. Wujek Sam czeka i na Was!!!
/Śmiałek/

Podobne dokumenty