JAN LEON HIPOLIT KOZIETULSKI Jan Leon Hipoli
Transkrypt
JAN LEON HIPOLIT KOZIETULSKI Jan Leon Hipoli
z cyklu: Ludzie Napoleona - (dwusetna rocznica kampanii napoleońskiej 1812 roku). JAN LEON HIPOLIT KOZIETULSKI Jan Leon Hipolit Kozietulski herbu Abdank, ur. 4 lipca 1778 r. w Skierniewicach, zm. 3 lutego 1821 r. w Warszawie. - pułkownik wojsk polskich, dowódca 3 szwadronu 1 Pułku Lekkokonnego Polskiego Gwardii Cesarskiej, dowódca 3 Pułku Eklererów Gwardii Cesarskiej, dowódca 4 Pułku Ułanów Królestwa Kongresowego. Baron Cesarstwa Francuskiego. Przebieg służby: - lata służby - stanowiska od 1806 r. szef szwadronu dowódca pułku - główne wojny i bitwy wojny napoleońskie – bitwa pod Somosierrą - bitwa pod Wagram (kampania rosyjska 1812-1813) - bitwa pod Lipskiem - odznaczenia Krzyż Kawalerski Legii Honorowej Krzyż Oficerski Legii Honorowej Krzyż Kawalerski Virtuti Militari Order św. Anny 2 kl. z brylantami Jan Kozietulski urodził się w niezbyt zamożnej rodzinie szlacheckiej: ojciec Antoni Kozietulski z Kozietuł i matka Marianna Grotowska z Grotowic. Niektóre źródła wskazują, że Kozietulski urodził się w roku 1781. Natomiast zapis w księdze chrztów kościoła skierniewickiego brzmi: „ R. 1778. Skierniewice. 4 lipca. (…) ochrzciłem niemowlę z wody syna Wielmożnego i Urodzonego Pana Antoniego Kozietulskiego, starosty będzińskiego i Marianny Grotowskiej legalnych małżonków, któremu nadane są 4 imiona: Jan Nepomucen, Antoni, Leon, Kajetan.” Właśnie ów zapis zdaje się ostatecznie ustalać datę narodzin sławnego szwoleżera na rok 1778, tym bardziej, że wg aktu zgonu wystawionego w Warszawie w 1821 r., zmarł mając lat 43. Swoje dzieciństwo spędził na dworze spokrewnionego z Kozietulskimi arcybiskupa Antoniego Kazimierza Ostrowskiego w Skierniewicach. Sytuację finansową niezbyt zamożnych Kozietulskich poprawił zapis testamentowy uczyniony przez zamożnego krewniaka. Po jego śmierci Kozietulscy przenieśli się do dóbr kompińskich pod Łowiczem. Młody Jan początkowo pobierał nauki w domu, a następnie wstąpił do Szkoły Rycerskiej, która była przeznaczona dla młodzieży pochodzenia szlacheckiego i miała kształcić przyszłych oficerów armii Rzeczypospolitej. Obok przedmiotów ściśle wojskowych, wychowankowie pobierali wiedzę z zakresu ogólnego, zgodnie z ideami głoszonymi przez ks. Konarskiego, że Polsce potrzebni są na wszystkich odpowiedzialnych stanowiskach ludzie wykształceni. Komendant Szkoły książę Adam Kazimierz Czartoryski, jeden z najwybitniejszych mężów stanu tamtej epoki, sam będąc gorącym patriotą, w tym duchu pragnął również wychowywać swoich uczniów. W opracowanym przez siebie programie zwanym „Katechizmem kadeckim’ pisał m. in. „ Jaki powinien być kadet ? Powinien mieć miłość, bojaźń Bożą i przywiązanie do religii przed oczyma, powinien Ojczyznę swą kochać i jej dobro nade wszystko i sposobić się do tego, aby się mógł poświęcić na jej usługi, powinien być cnotliwy, pełen poszanowania dla zwierzchności, dobroczynności i afektu dla równych, względu dla niższych…. .” Przebieg życia i służby żołnierskiej Kozietulskiego jest najlepszym świadectwem przyjęcia do siebie i stosowania wskazanych wyżej zasad. Zawsze był człowiekiem zdyscyplinowanym, gotowym na poświęcenie swojego życia dla dobra innych i swojej Ojczyzny. Takim też wzorcem do naśladowania pozostał aż do dzisiaj. Zawsze wypełniającym polecenia i rozkazy swoich przełożonych z poświęceniem, godnością i bez wahania. Wiedział o tym Napoleon i wielokrotnie sam się przekonał w krytycznych chwilach swojego życia. Co prawda, Jan Pachoński w Polskim Słowniku Biograficznym napisał, że „… wersja o ukończeniu Szkoły Rycerskiej przez Kozietulskiego nie znajduje pokrycia w aktach tejże (występuje Kazimierz, ur. 1764)” lecz analizując wykazane zdolności w walce można chyba się zgodzić z tym, że ujawnione w ciągu całego przebiegu służby żołnierskiej cechy charakteru potwierdzają ich zgodność z programem zawartym w „Katechizmie kadeckim”. Młody Kozietulski będąc ulubieńcem Czartoryskich miał znakomite widoki na karierę w wojsku. Jednakże ojciec początkowo nie zezwalał synowi na wstąpienie do Legionów, wolał go mieć bliżej i widzieć wśród tzw. „złotej młodzieży” stolicy. Młodzieniec wkrótce wstąpił do Towarzystwa Przyjaciół Ojczyzny, któremu prezesował Wincenty Krasiński. Jak pisał Marian Brandys, po pełnym dynamiki okresie organizacyjnym Towarzystwo zawiodło patriotyczne nadzieje Kozietulskiego. Dopiero późną jesienią, nominacją z datą 24 X 1806 r., został drugim komendantem gwardii honorowej utworzonej w stolicy na przyjęcie Napoleona. Już w roku następnym 1807, dekretem cesarskim z Finckenstein 7 IV został mianowany szefem szwadronu w pułku polskich lekkokonnych gwardii W. Krasińskiego. Na wyekwipowanie zapożyczył się w kapitule łowickiej (5 175 zł). Poprzez teren Niemiec i Francji poprowadził swój szwadron do Hiszpanii, towarzysząc J. Muratowi z Burgos do Madrytu. Tutaj zachorował na żółtaczkę i dopiero 4 IX wziął udział w walkach dowodząc szwadronem. Gdy z początkiem listopada 1808 r. do Hiszpanii przybył Napoleon rozpoczęła się ofensywa, która ponownie miała doprowadzić do Madrytu. Tak polscy szwoleżerowie dotarli pod Somosierrę. Przełęcz Somosierra w łańcuchu gór Guadarrama wznosi się na wysokości 1444 m. i zamyka długą na 5 km dolinę, położoną pomiędzy rozległymi górami, które ograniczają ją od wschodu i zachodu, a łączą się ze sobą niższym grzbietem właśnie na przełęczy. Doliną biegł początkowo łagodnie wznoszący się zygzakowaty gościniec, który piął się pod szczytem. Różnica wzniesień wynosiła ok. 300 m. . Ów kamienny trakt, który pozwalał minąć się dwóm powozom, obramowany był kamiennym murkiem i drzewami, a pobocza usłane były skalnymi odłamkami. Hiszpanie umieścili na odcinku ok. 2 km tej krętej drogi 16 dział w czterech bateriach. Wincenty Płaczkowski wspominał, że „w wąwozie tym w poprzek stopniami były armaty; jedne na lawetach postawione, drugie jak na podwalinach położone, bez lawet, coraz wyżej na kształt schodów”. W godzinach wczesnych rannych 30 listopada 1808 r. 3 francuskie pułki piechoty stanęły w gęstej mgle u wejścia do doliny. Wysłani na rekonesans strzelcy konni (szaserzy) gwardii wycofali się szybko ponosząc straty od ognia armat i piechoty hiszpańskiej. Straty zadane przez Hiszpanów przekreśliły nadzieję na wzięcie tej przełęczy z marszu. Poirytowany Napoleon polecił uderzyć polskiemu szwadronowi służbowemu, którym dowodził Jan Hipolit Kozietulski. Na swojego dowódcy szwoleżerowie z obnażonymi szablami mijają Napoleona, przebywając kłusem pierwsze półtora kilometra, aż do zwężenia drogi. Tu, ściśnięci czwórkami, przeskakują przykryty rów obronny i mostek na rzeczce Pena del Chorro. Muszą jeszcze przebyć trzy zakręty, zanim wyjadą wprost na pierwszą baterię ! Salwa z armat mogła trafić atakujących najwcześniej na 200 m przed nią. Jak pisał 9 dni później Franciszek Łubieński, „ szwadron zatrzymał się na chwilę, kiedy szef Kozietulski kontuzjowany spadł z konia zabitego kulą działową. Jego surdut był zupełnie posiekany kulami, ale jemu nic się nie stało.” Ogień hiszpańskiej piechoty i armat zmieszał na chwilę szeregi szarżujących, ale ich nie złamał. Wyprowadzenie szwadronu z kryzysu przed pierwszą baterią należało do dowódcy, który jął zagrzewać żołnierzy do walki krzykiem: „ psiakrew… naprzód bracia, aby do armat …!” A może trochę inaczej. Nie jest to najważniejsze. Druga i trzecia bateria również zostały zdobyte. Gdy pozostało ostatnie kilkaset metrów, bodaj najtrudniejszy odcinek, bo wznoszący się. konie były już zmęczone, ludzie poranieni, chociaż ogarnięci zapewne bojowym amokiem sunęli dalej po ostatniej prostej. Na przełęcz dotarło kilkunastu szwoleżerów z dwoma oficerami. Łącznie w szarży tej zabitych i ciężko rannych było 57 szwoleżerów. Rzadko kiedy tak niewielkim kosztem osiągnięto takie korzyści militarne i polityczne. Za ten czyn Kozietulski otrzymał Krzyż Kawalerski Legii Honorowej. W bitwie pod Wagram 5-6 VII 1809 r. dowodząc dwoma drugimi szwadronami, uratował pułk od strat i poprowadził zwycięską szarżę na 2 p. ułanów księcia Schwarzenberga. Tu znowu odniósł kontuzję i leczył się w Wiedniu. Ta kampania przyniosła Kozietulskiemu Krzyż Oficerski Legii Honorowej. W czasie 3 – miesięcznego urlopu wszędzie był przyjmowany jako bohater spod Somosierry. Dyplomem z 26 IV 1811 r. uzyskał godność barona cesarstwa. Wielokrotnie towarzyszył parze cesarskiej w podróżach po Belgii i Holandii. Napoleon zlecał też Kozietulskiemu misje poufne i osobiste wiedząc, że ten wykona je najlepiej jak tylko potrafi. Cesarz ufał swojemu oficerowi można powiedzieć bezgranicznie; np. w czasie pobytu w Paryżu na jego polecenie Kozietulski wprowadził do domu Marii Walewskiej gen dyw. Filipa Ornano komendanta rezerw gwardii , który później został jej mężem. W trakcie wyprawy na Rosję Kozietulski prowadził swój pułk w przedniej straży i jako pierwszy w oczach cesarza sforsował Wilię. Wielokrotnie ranny w tej kampanii, pod Horodnią 25 X uratował Napoleona, atakowanego przez kozaków, zasłaniając własną piersią i odnosząc liczne rany w pierś i ramię. Na polu bitwy otrzymał od Napoleona nominacje na pułkownika- majora. Odwrót spod Moskwy, na skutek licznych ran odbywał w furgonie pułkowym. W bitwie pod Lipskiem znowu przyczynił się walnie do utorowania drogi odwrotu dla cesarza. 9 listopada 1813 r. cesarz nadał mu wysoki Order Połączenia. 1 stycznia 1814 r. Kozietulski został mianowany pułkownikiem 3 p. eklererów w służbie zwiadowczej. W Fontainebleau 7 kwietnia 1814 r. wziął udział w ostatnim przeglądzie wojsk przez cesarza. Kozietulski będąc cenionym oficerem i kolegą był wielokrotnie proszony o pełnienie zaszczytnych funkcji honorowych. W czasie uroczystości pogrzebowych księcia Józefa (9 IX) i później powołano go do honorowej eskorty odprowadzającej zwłoki księcia do Krakowa. Przy rozwiązaniu pułku lekkokonnych gwardii Kozietulski wręczał gen Krasińskiemu w imieniu kolegów pamiątkową szablę. W Królestwie Polskim był dowódcą 4 p. ułanów stacjonujących koło Augustowa, a następnie w Krasnymstawie. W 1817 r. Kozietulski szkoląc swój pułk wzbudził taki podziw w. ks. Konstantego, że ten wyrobił pułkownikowi Order Św. Anny 2 kl. z brylantami. Wszędzie gdzie się pojawił, swoją postawą i odwagą wzbudzał szacunek i uznanie. Zawsze godnie reprezentował swój mundur żołnierski i honor oficerski. Był godnym synem Rzeczypospolitej służącym jej wiernie, z oddaniem i sercem. Zmarł 3 lutego 1821 r. w Warszawie na Lesznie. Nie był żonaty. W pogrzebie uczestniczył prymas Szczepan Hołowczyc, w. ks. Konstanty z generalicją i tłumy mieszkańców Warszawy. Zwłoki zostały przewiezione z kościoła Kapucynów do grobów rodzinnych Walickich (siostra) w Bełsku. Pośmiertnie ukazała się książka pt. „Nauka wojowania jazdy przez J. Kozietulskiego”, wyd. w Warszwie w r. 1828 (z tablicami). Postać Kozietulskiego związała się z chwałą Somosierry, a przez to należy do najpopularniejszych w naszej historii. Utrwalili ją w poezji Maria Konopnicka, Teofil Lenartowicz, K. Tymowski, w powieści historycznej Wacław Gąsiorowski i Marian Brandys, w malarstwie Horacy Vernet, January Suchodolski, Juliusz Kossak i in. I tylko niektórzy próbowali wyśmiewać i lżyć używając określenia „kozietulszczyzny” na określenie bezrozumnego (rzekomo) bohaterstwa, ujemnie oceniając działania i osobę Kozietulskiego. Ale chyba tacy ludzie nie rozumieją i nie doceniają, wierności i szlachetności prawdziwych bohaterów. Literatura: - Polski Słownik Biograficzny t. XIV, - Zeszyty historyczne w serii dziennika „Rzeczpospolita”, - M. Brandys, Kozietulski i inni, Warszawa 1982, - J. Urbanowicz (red.), Mała encyklopedia wojskowa, Warszawa 1970.