Pobierz cały numer w wersji PDF.

Transkrypt

Pobierz cały numer w wersji PDF.
U N I W E R S Y T E T
S Z C Z E C I Ń S K I
PRZEGLĄD
ZACHODNIOPOMORSKI
K
W
A
SZCZECIN 2012
R
–
T
A
L
ROCZNIK XXVII (LVI)
N
–
I
K
ZESZYT 1
Komitet Redakcyjny
Tadeusz Białecki (Szczecin, redaktor naczelny)
Roman Drozd (Słupsk), Radosław Gaziński (Szczecin), Danuta Kopycińska (Szczecin)
Kazimierz Kozłowski (Szczecin)
Radosław Skrycki (Szczecin, sekretarz redakcji)
Józef Stanielewicz (Szczecin), Eugeniusz Z. Zdrojewski (Koszalin)
Redaktor Wydawnictwa
Krzysztof Gołda
Korektor
Małgorzata Szczęsna
Okładkę projektował
Ludwik Piosicki
Skład komputerowy
Ewa Radzikowska-Król
© Copyright by Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 2012
ISSN 0552-4245
Adres redakcji: 71–101 Szczecin, ul. A. Mickiewicza 66
tel. (91) 444 20 12
e-mail: [email protected]
WYDAWNICTWO NAUKOWE UNIWERSYTETU SZCZECIŃSKIEGO
Ark. wyd. 12,0. Ark. druk. 12,5. Format B5. Nakład 120 egz.
Cena zł 21,00 (w tym 5% VAT)
SPIS TREŚCI
ROZPRAWY I STUDIA
PIOTR FRĄCKOWIAK – Tabela Kredytowa Miasta Kołobrzeg z 1718 roku jako
źródło do badań nad finansami nowożytnego miasta ............................ 5
MIŁOSZ STĘPIŃSKI – Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Sport
między ideałami ruchu olimpijskiego a polityką III Rzeszy. Część I .... 11
URSZULA KOZŁOWSKA – Rozwój służby sanitarno-medycznej Państwowego
Urzędu Repatriacyjnego w latach 1944–1951 ....................................... 45
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI – Analiza stopy bezrobocia w układzie wojewódzkim i powiatowym ................................................................................. 61
KRZYSZTOF PARZYCH – Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej gmin
województwa zachodniopomorskiego ................................................... 73
PIOTR CHROBAK – Wybory Prezydenta RP w 2010 roku w kraju i województwie zachodniopomorskim ..................................................................... 87
KAROLINA KLAMAN – Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego ................................................................................... 129
PIOTR FRĄCKOWIAK – Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy – monetarna próba
wzmocnienia poczucia przynależności Ziem Odzyskanych do Polski 157
ANNA SZYMCZAK – Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Szczecinie im. Andrzeja Przewoźnika ......... 167
RECENZJE ∗ OMÓWIENIA ∗ POLEMIKI
CZESŁAW BUGDALSKI – Henryk Kocój, Dyplomaci pruscy o powstaniu
kościuszkowskim, Kraków 2011 ........................................................... 181
MARCIN MAJEWSKI – Jeszcze raz o fortyfikacjach Stargardu. Uwagi po lekturze artykułu Alicji Biranowskiej-Kurtz .............................................. 185
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ – Do Redakcji „Przeglądu Zachodniopomorskiego” .................................................................................................. 191
SPRAWOZDANIA
ANDRZEJ CICHORSKI, ARTUR KAŹMIERCZAK – Sprawozdanie z konferencji
naukowej „Kobieta w kulturze politycznej świata” .............................. 193
PIOTR FRĄCKOWIAK – Sprawozdanie z seminarium wyjazdowego pt. „Paul
Tillich – teolog pogranicza”, 24 września 2011 r. ................................. 197
4
INHALT
ABHANDLUNGEN UND STUDIEN
PIOTR FRĄCKOWIAK – Kołobrzegs Credit Table from the Year 1718 as
a Source for Studying Finances of Early Modern Towns ...................... 5
MIŁOSZ STĘPIŃSKI – Auf dem Weg zu den XI. Olympischen Spielen in Berlin.
Der Sport zwischen den Idealen der Olympischen Bewegung und der
Politik des Dritten Reiches. Teil 1 ........................................................ 11
URSZULA KOZŁOWSKA – The Development of Medical-Sanitary Service
of the Repatriation Department in the Years 1944–1951 ....................... 45
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI – Analysis of the Unemployment Rate on Voivodeship and District Scale ....................................................................... 61
KRZYSZTOF PARZYCH – The Evaluation of Tourist Attractiveness Differentiation in the Communes of Zachodniopomorskie Voivodeship ................ 73
PIOTR CHROBAK – Die Präsidentenwahlen 2010 in Polen und Westpommern . 87
KAROLINA KLAMAN – Die Position der deutschen Presse zu der Nord Stream
Pipeline ................................................................................................. 129
PIOTR FRĄCKOWIAK – Byliśmy, Jesteśmy, Będziemy: The Monetary Attempt
of Reinforcing the Sense of Belonging of the Ziemie Odzyskane
to Poland ............................................................................................... 157
ANNA SZYMCZAK – The Society of Lviv and the South-Eastern Borderlands
Andrzej Przewoźnik Department in Szczecin ...................................... 167
REZENSIONEN ∗ BESPRECHUNGEN ∗ POLEMIKEN
CZESŁAW BUGDALSKI – Henryk Kocój, Dyplomaci pruscy o powstaniu
kościuszkowskim [Preußische Diplomaten über den Kościuszko-Aufstand], Kraków 2011 ............................................................................. 181
MARCIN MAJEWSKI – Noch einmal zu den Festungswerken von Stargard.
Bemerkungen nach der Lektüre des Beitrags von Alicja BiranowskaKurtz ..................................................................................................... 185
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ – An die Redaktion des „Przegląd Zachodniopomorski” ............................................................................................. 191
BERICHTE/REPORTS
ANDRZEJ CICHORSKI, ARTUR KAŹMIERCZAK – Bericht von der Tagung
„Die Frau in der politischen Kultur der Welt“ ...................................... 193
ANDRZEJ CICHORSKI, ARTUR KAŹMIERCZAK – Bericht von der Tagung
„Die Frau in der politischen Kultur der Welt“ ...................................... 197
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
PIOTR FRĄCKOWIAK
Kołobrzeg
TABELA KREDYTOWA MIASTA KOŁOBRZEG
Z
1718 ROKU
JAKO ŹRÓDŁO DO BADAŃ NAD FINANSAMI NOWOŻYTNEGO MIASTA
W Archiwum Państwowym w Szczecinie w zespole Akta Miasta Kołobrzeg zachowała się tzw. Credit Tabelle der Stadt Colberg1, pochodząca z 1718 r. Omawiana jednostka archiwalna składa się z 29 spisanych ręcznie i połączonych ze
sobą arkuszy, na których umieszczono kolejno ponumerowane tabele. Każda
z nich poświęcona jest kredytom udzielanym miastu przez różnych kredytodawców (Primordial Creditoris). Kredyty były udzielane na procent przez kościoły,
przytułki, a także osoby prywatne. Osobną grupę stanowiły pieniądze pobierane
prawdopodobnie za spisywanie testamentów przez urzędników miejskich. Wydzielono również świadczenia kilkuletnie. Ostatnia karta przedstawia podsumowanie wszystkich kapitałów i odsetek. Dane zawarte w Tabeli Kredytowej dostarczają interesujących informacji na temat kredytów, jakie zaciągało miasto,
i mogą stanowić dobry punkt wyjścia do dalszych badań nad finansami pomorskich miast w okresie nowożytnym, zwłaszcza nad ich zobowiązaniami finansowymi. Przed omówieniem zawartości tej tabeli należy przedstawić pokrótce
historię finansów i gospodarki miasta w omawianym okresie.
Od chwili przejęcia Kołobrzegu przez Brandenburgię w 1653 r. w wyniku pokoju westfalskiego z 1648 r. miasto odgrywać miało na Pomorzu znaczą-
1
Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej APS), Akta Miasta Kołobrzeg (dalej AMK),
sygn. 3641: Credit Tabelle der Stadt Colberg 1718.
6
Piotr Frąckowiak
cą rolę, zwłaszcza militarną2. Polityka Hohenzollernów polegała na unifikacji Pomorza z ich państwem oraz na wprowadzaniu, choć nie od razu, ścisłej
kontroli nad miastami, szczególnie zaś nad ich finansami3. Wynikało to z niegospodarności miast, zarządzanych przez rady, których działania często prowadziły do nadużyć finansowych4. W 1698 r. Fryderyk III powołał Komisję
do Uporządkowania Spraw Miejskich z dyrektorem Komisariatu Wojennego
na czele5. Jej regulacje, mające na celu stymulację rozwoju miast, nie zostały
wprowadzone w życie, gdyż na przeszkodzie stanęła wojna północna, która
doprowadziła Pomorze pruskie do całkowitej ruiny gospodarczej. W tej sytuacji Fryderyk Wilhelm I musiał reformy zacząć od nowa, opierając się jednak
w znacznej mierze na aktach z 1699 r.6 Celem kolejnych instrukcji i zarządzeń
z lat 1703, 1712, 1713, 1714 i 1717 była przemiana samorządu miejskiego
w organ państwowo-samorządowy, poddany ścisłej kontroli państwa7. Dla niniejszych rozważań ważne jest szczególnie zarządzenie z 6 marca 1713 r., ograniczające możliwość wydatkowania przez rady środków finansowych i zaostrzające
ich kontrolę8. Od roku 1714 władze pruskie wprowadziły kontrolę miejskich ksiąg
finansowych. Stwierdzono wtedy katastrofalny stan gospodarki i wzrastające stale
zadłużenie miasta wyrażające się sumą 102 680 florenów9. Stan zadłużenia miast
2
Pisze o tym prof. Edward Włodarczyk, zaznaczając, że Hohenzollernowie rozpoczęli przejmowanie ich pierwszego portu morskiego od twierdzy. Zob. E. Włodarczyk, Pomorze w państwie
brandenbursko-pruskim w drugiej połowie XVII i XVIII wieku, w: Polska i Pomorze Zachodnie
w XVI–XVIII wieku, red. K. Kozłowski, Szczecin 1994, s. 46.
Zob. Z. Szultka, Umocnienie absolutyzmu, narodziny militaryzmu i rozwój pruskiej administracji. Sądownictwo, w: Prusy w okresie monarchii absolutnej, red. B. Wachowiak, Poznań 2010,
s. 65–132.
3
Zob. Z. Szultka, Stosunki społeczne i polityczne w miastach od początku XVIII wieku,
w: Historia Pomorza, t. II: Do roku 1815, cz. 3: Pomorze Zachodnie w latach 1648–1815, red.
G. Labuda, Poznań 2003, s. 229–230.
4
5
Tamże, s. 232.
6
Tamże.
Tamże, s 232–233; zob. E. Włodarczyk, Pomorze w państwie brandenbursko-pruskim...,
s. 52–53.
7
8
Z. Szultka, Stosunki społeczne i polityczne w miastach..., s 232.
H. Lesiński, W państwie brandenbursko-pruskim (1653–1806), w: Dzieje Kołobrzegu (X
–XX wiek), red. H. Lesiński, Poznań 1965, s. 97. Wspomina o tym również Hermann Riemann,
pisząc, że tak jak w przypadku wydatków z kasy miejskiej potrzebne było pozwolenie władz, tak
i w przyszłości również zaciąganie kredytów będzie wymagać pozwolenia komisji ratuszowej, co
było wynikiem lekkomyślnego zaciągania długów. Zob. H. Riemann, Geschichte der Stadt Colberg. Aus den Quellen dargestellt, Colberg 1873, s. 450.
9
Tabela Kredytowa Miasta Kołobrzeg z roku 1718...
7
pomorskich dobrze zilustruje następujący cytat: „Blisko połowę wszystkich wpływów miasto przeznaczało na spłatę długów i rent [...]10. Polityka państwa przyniosła jednak efekty, gdyż w wyniku drobiazgowych kontroli, wielkich oszczędności, likwidacji klikowości, rewizji kontraktów miejskich, ścisłego przestrzegania
budżetów oraz innych działań, już pod koniec lat dwudziestych niektóre miasta
uporały się z długami i uzyskiwały dodatnie bilanse finansowo-gospodarcze11.
Tabela będąca przedmiotem niniejszych badań jest świadectwem owych
szczegółowych kontroli finansów przeprowadzanych przez państwo pruskie, ale
także pokazuje problemy, z jakimi borykał się Kołobrzeg w okresie zawirowań
gospodarczych na Pomorzu. Podane informacje pozwalają na prześledzenie kredytów udzielnych miastu, wraz z ukazaniem ich przeznaczenia. Miasto brało kredyty głównie na budowę portu (Zum Hafen bau) oraz jego naprawę, na bieżące
wydatki (Zu der Stadt nutzen), w celu zwrotu zaciągniętych kapitałów (zu abgebung Capitalien) czy też na budowę młyna, wzmocnienie drogi na grobli (Zu besserung der Damme und Wege) lub budowę wieży ratusza (Zum Rahthaus Thurm
bau). Suma wszystkich środków pieniężnych i rent będących długami miasta
wynosiła 65 939 talarów, 17 groszy i 9 fenigów12. Roczne odsetki (Jahrlichen
Interessen) od wspomnianej kwoty wynosiły 2743 talary, 10 groszy i 4 fenigi. Podana suma spłacanych rocznie odsetek kłóci się z liczbami umieszczonymi przez
Henryka Lesińskiego w tabeli przychodów i rozchodów miasta, w której dla roku
1711 badacz ten podaje spłatę długów i rent w kwocie 6679 florenów, a dla roku
1730 – w kwocie 5673 talarów13. Według opracowania Lesińskiego praktycznie
do połowy lat pięćdziesiątych XVIII w. średnia roczna spłacanych zobowiązań
utrzymywała się na poziomie 5000–6000 florenów lub talarów. Nagłego spadku
obciążeń miasta o prawie 3000 talarów w roku 1718 nie można wytłumaczyć
w sposób zadowalający bez przeprowadzenia dalszych badań finansów miasta
w jego rejestrach.
Kolejnych interesujących danych dostarczają podane w tabeli daty zaciągania kredytów. Większość z nich, oprócz daty rocznej, zaopatrzono również
w datę dzienną, co świadczy o skrupulatności urzędników w kwestiach finanso10
H. Lesiński, W państwie brandenbursko-pruskim..., s. 97.
Z. Szultka, Przemiany w ustroju, rozplanowaniu i zabudowie miast, w: Historia Pomorza,
t. II, cz. 3, s. 729.
11
Z tego 18 266 talarów pochodziło od kościołów, 2471 z przytułków, 10 602 z testamentów
oraz 34 595 od osób prywatnych. APS, AMK, sygn. 3641, folge 29.
12
13
H. Lesiński, W państwie brandenbursko-pruskim..., s. 98, tab. 9. Należy zwrócić tu uwagę
na 19-letnią lukę w tabeli między rokiem 1711 i 1730.
8
Piotr Frąckowiak
wych. Ważniejszy wydaje się jednak fakt, że część pieniędzy miasto pożyczało
już w latach trzydziestych XVII w., a nawet i wcześniej. Na przykład w latach
1628 i 1630 Kołobrzeg pożyczył odpowiednio 175 i 2000 talarów Zu contentirung der Kaiserlichen Soldaten14. Większość pożyczek zaciągnięto jednak
w drugiej połowie XVII w. i na początku następnego stulecia. Ich zabezpieczeniem hipotecznym były ogólne dobra miejskie i ziemie należące do miasta
(Generalis Stadt guter et Ackerwerck), oprocentowanie zaś wynosiło zazwyczaj
od trzech do pięciu procent w skali rocznej, z tym, że zdarzały się jego obniżki,
co być może było efektem świadomego działania państwa, które, aby ułatwić
spłatę długów miastu, obniżało oprocentowanie kredytów. Ostatnią kolumnę tabeli stanowi wykaz ksiąg, w których dokonano rejestracji kapitału, z którego
miano płacić odsetki (Aus welchen Fonds die Zahlung geschehen). Są to głównie
księgi kamery miejskiej, ale także księgi portowe i łąk końskich.
Przyjrzeć się należy również wspomnianym wydatkom miasta na wszelkiego rodzaju prace budowlane. Zaliczyć do nich można rozbudowę portu i jego naprawę. Wojna trzydziestoletnia nie oszczędziła kołobrzeskiego portu. Większość
urządzeń portowych została zniszczona, ale był to również wynik sztormów z lat
1645 i 164915. Miasto starało się odbudować tę infrastrukturę: W 1661 r. powstały nowe nadbrzeża i molo portowe oraz rozpoczęto naprawiać port16. Starano się
również utrzymać port w dobrym stanie, jednak i te wysiłki zostały zniweczone
silnymi sztormami w latach 1691 i 169317. Pogorszyło to stan urządzeń portowych,
a ówczesną sytuację portu oddaje dobrze następujący cytat: W 1704 roku port był
także zaniedbany i zapiaszczony, tak, że mogły doń wchodzić jedynie małe statki o pojemności 40 łasztów. Planowane pogłębienie portu nie doszło jednak do
skutku18. Znamienne, że na realizację zamierzonych celów władze miasta musiały
zaciągać liczne zobowiązania finansowe także u osób prywatnych19. Potwierdza
to tabela będąca przedmiotem tego artykułu. Znaleźć w niej można liczne wpisy
dotyczące sum pożyczonych przez miasto na budowę portu w różnych latach,
14
APS, AMK, sygn. 3641, folge 24. Szwedzi zajęli Kołobrzeg dopiero w 1631 r.
15
H. Lesiński, Handel morski Kołobrzegu w XVII i XVIII wieku, Szczecin 1982, s. 114.
Z. Szopowski, Małe porty Pomorza Zachodniego w okresie do drugiej wojny światowej,
Poznań 1962, s. 285.
16
17
H. Lesiński, Handel morski Kołobrzegu..., s. 116–117. Warto zaznaczyć, że państwo nie
chciało pomóc w sfinansowaniu odbudowy zniszczonego portu.
18
Z. Szopowski, Małe porty Pomorza Zachodniego..., s. 286.
19
H. Lesiński, Handel morski Kołobrzegu..., s. 118.
Tabela Kredytowa Miasta Kołobrzeg z roku 1718...
9
ale zdarzają się również notatki odnoszące się bezpośrednio do wspomnianych
wyżej wydarzeń. I tak, kościół pw. Świętego Jerzego w latach 1691 i 1692 przeznaczył na naprawę portu odpowiednio po 175 i 300 talarów, których miastu
nie udało się spłacić do 1718 r.20 Na ten sam cel Kołobrzeg pożyczył w 1694 r.
57 talarów i 8 groszy od kościoła Świętego Ducha21. Nie były to, jak widać, kwoty duże w porównaniu z całością kosztów odbudowy portu, które w poszczególnych latach osiągały następujące wielkości: w 1691 r. – 2644, w 1692 r. – 3269,
w 1693 r. – 2900, w 1694 r. – 2097, w 1695 r. – 2100 talarów22. Jeśli jednak dodać
do tego pieniądze przeznaczone na odbudowę portu, które zapewne w znacznym
stopniu spożytkowano na jego naprawę i utrzymanie, suma zobowiązań miasta
w tej kwestii znacznie wzrośnie. Naturalnie budowa portu, ze względu na specyfikę prac oraz ich rozmiar, była najkosztowniejszym z przedsięwzięć władz
miasta. Drugim kosztownym zabiegiem była budowa wielkiego młyna23, na którą Kołobrzeg pożyczył 3683 talary i 8 groszy. Inne budowle nie pochłaniały aż
takich sum lub też miasto nie potrzebowało na nie aż tak wielkiego wsparcia.
Przykładami mogą być naprawa oraz ulepszenie grobli i drogi (zapewne chodzi
o drogę na grobli), na co przeznaczono łącznie 111 talarów, a na budowę wieży
ratusza – 66 talarów i 16 groszy, które to długi zostały szybko spłacone24.
Opisywana tabela daje znacznie więcej przykładów różnych inwestycji,
na które miasto potrzebowało gotówki, i dlatego może być interesującym
źródłem danych do badania finansów Kołobrzegu od początku XVII w. do
roku 1718. Ponadto tabela ta jest przykładem polityki państwa pruskiego, wnikającego dogłębnie w sprawy nie tylko administracyjne, ale i gospodarczo-finansowe miast Pomorza w celu ich zunifikowania po 1653 r. z resztą państwa pruskiego25. Wartościowych informacji dostarcza również Credit Tabelle w kwestii
wysokości kredytów, które wahały się od kilkunastu do kilkuset talarów. Źródło
to wymaga jednak dalszych studiów i z powodzeniem może się stać punktem
wyjścia do prac nad sprawami finansowo-gospodarczymi miast pomorskich
w omawianym okresie.
20
APS, AMK, sygn. 3641, folge 3.
21
Tamże, folge 4.
22
H. Lesiński, Handel morski Kołobrzegu..., s. 118, przyp. 11.
23
W omawianym okresie Kołobrzeg posiadał wielki młyn i mały młyn. Zob. tamże, s. 55.
24
APS, AMK, sygn. 3641.
Zob. E. Włodarczyk, Pomorze w państwie brandenbursko-pruskim..., passim; Z. Szultka,
Umocnienie absolutyzmu..., s. 65–132.
25
10
Piotr Frąckowiak
AS A
KOŁOBRZEG’S CREDIT TABLE FROM THE YEAR 1718
SOURCE FOR STUDYING FINANCES OF EARLY MODERN TOWNS
SUMMARY
The aim of the following contribution is to examine the finances of the Early modern city
of Kołobrzeg through the prism of its debts. This is possible thanks to the Credit Tabelle
der Stadt Colberg from the year 1718 containing information concerning credits raised
by the city from various debt holders. The article shows the tragic financial condition of
Pomeranian towns and the attempts to heal them undertaken by the authorities. Thanks
to this table, one obtain information not only about Kołobrzeg’s expenses for which the
city took credits, but also about the mortgage and whether the credits were paid off.
This source also allows an insight into the Prussian state politics penetrating not only the
administrative, but also economically-financial affairs of Pomeranian towns in order to
unify them with the rest of the country.
Piotr Frąckowiak
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
MIŁOSZ STĘPIŃSKI
Szczecin
NA
DRODZE DO
SPORT
XI IGRZYSK OLIMPIJSKICH W BERLINIE
MIĘDZY IDEAŁAMI RUCHU OLIMPIJSKIEGO
A POLITYKĄ
III RZESZY
CZĘŚĆ I
I
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie 1936 r. są w świetle literatury niemieckiej istotnym czynnikiem nie tylko umacniania brunatnej dyktatury w Niemczech, ale także zdobywania dla nich przez Hitlera praw przewodniego mocarstwa w rodzinie
narodów europejskich1. Pierwszy raz w historii igrzysk państwo w tak ogromnym
stopniu zaangażowało się organizację tej imprezy. W 1936 r. nasycono ją niewyobrażalną masą symboliki zarówno olimpijskiej, jak i narodowosocjalistycznej.
Na wysoki poziom wyniesiono zaplecze organizacyjne, techniczne i medialne2.
Igrzyska w Berlinie zajmują istotne miejsce w historii XX w., głównie ze względu
na późniejszą traumę drugiej wojny światowej i skalę odpowiedzialności Niemiec
i Niemców za popełnione zbrodnie. Mimo tego negatywnego kontekstu historycy
1
J. Kochanowski, Olimpiady pełne polityki, „Wiedza i Życie” 1996, nr 7, s. 41; G. Młodzikowski, Olimpiady ery nowożytnej. Idea i rzeczywistość, Warszawa 1984, s. 9–10; G. Walters, Igrzyska
w Berlinie. Jak Hitler ukradł olimpijski sen, tłum. N. Radomski, Poznań 2008.
2
W. Schache, VII. 1933–1945. Bauen im Nationalsozialismus. Dekoration und Gewalt,
w: 750 Jahre Architektur und Städtebau in Berlin, hrsg. v. J.P. Kleihues, Berlin 1987, s. 184–212;
R. Haubrich, Berlin. Auf der Suche nach der Stadt. Gestern – heute – morgen, Berlin 1999; Bilder
des 20. Jahrhunderts. Fotos, die man nicht vergießt – eine Dokumentation unserer Geschichte,
hrsg. v. M. Leier, Hamburg-Gütersloh 1999.
12
Miłosz Stępiński
z krajów anglosaskich i z Niemiec są zgodni, że igrzyska te przyczyniły się do
popularyzacji idei olimpijskiej i wyznaczyły nowe standardy choćby pod względem organizacyjnym. Przyjmuje się, iż organizacja XI Igrzysk Olimpijskich (IO)
przyćmiła wszystkie poprzednie i stała się pod wieloma względami wzorcem
dla następnych3. Swoisty „kłopot” z oceną XI IO polegał – i najpewniej polega
do dziś – na tym, że są one uznawane za pierwsze naprawdę nowoczesne
igrzyska doby nowożytnej, zorganizowane przez kraj rządzony totalitarnie4. Superlatywy pod adresem nazistów pochodzą m.in. od przedstawicieli tzw. krytycznego nurtu w historii Prus/Niemiec, którzy niemal na każdym kroku odkrywają
polityczno-ideologiczne pierwiastki w programie, symbolice i rytuale berlińskiej
imprezy. Badacze ci są zgodni, że była ona jednym z kamieni milowych w realizacji wojennych i zbrodniczych celów polityki Hitlera.
W 1966 r. boński historyk Hajo Bernett, nestor historiografii sportu niemieckiego i naoczny świadek berlińskiej olimpiady, pisał ze smutkiem, iż w świadomości Niemców berlińskie igrzyska nie straciły nic ze swojego blasku. Z satysfakcją
wspomina się nad Renem wzorową organizację, wspaniałe sportowe osiągnięcia
i lśniącą fasadę imprezy. Niepokoił natomiast autora niski poziom świadomości
społeczeństwa co do politycznej funkcji berlińskiej imprezy i fałszywej gry prowadzonej przez Hitlera5. Od tego czasu badania nad XI IO, ich genezą, wpływem
na następne święta olimpijskie, poczyniły ogromne postępy. Nadal jednak trwają
dyskusje na temat stosunku świata olimpizmu i rządów państw europejskich oraz
USA do Hitlera. Historycy wciąż poszukują jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co sprawiło, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) i jego krajowe filie mimo bulwersujących doniesień o stosunku nazistów wobec społeczności żydowskiej powstrzymały się od odebrania Niemcom organizacji igrzysk
lub chociaż zbojkotowania ich. Obecnie nic nie wskazuje na to, by mogło dojść
do zbliżenia stanowisk między obrońcami i krytykami tej decyzji.
3
Przebogaty program kulturalny XI IO zawierały m.in.: skomponowany przez Richarda Straussa hymn olimpijski, dedykowany Hitlerowi, Współzawodnictwo Sztuki Olimpijskiej, Festiwal
Dzieł Richarda Wagnera, Międzynarodowy Turniej Taneczny z 314 zawodnikami z 14 krajów.
Sztuka i taniec były transmitowane dla publiczności na wielkich ekranach kinowych. Odbyły się
liczne, międzynarodowe kongresy naukowe.
R. Zach, Die XI. Olympischen Spiele 1936 in Berlin. Sportliches Ereignis oder Propaganda?,
Norderstedt 2009, s. 3.
4
5
H. Bernett, Nationalsozialistische Leibeserziehung. Eine Dokumentation ihrer Theorie und
Organisation, Schorndorf bei Stuttgart 1966, s. 204.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
13
Kłopoty historiografii z berlińskimi igrzyskami, pełnymi jaskrawych, niespotykanych dotąd sprzeczności i pozornej koegzystencji wykluczających się
elementów, najpełniej chyba ujął Karl Adolf Scherer, omawiając w 1995 r. stulecie igrzysk olimpijskich. Pisał on m.in., że pod względem organizacyjnym
Berlin bardzo wysoko postawił poprzeczkę. Igrzyska w Los Angeles cztery lata
wcześniej uznano powszechnie za fantastyczne. Niemcy postanowili je „przebić”
i ta sztuka się im udała, choć nie obyło się bez politycznych zgrzytów, które jednak zostały na razie przemilczane. Mimo teorii rasowych Hitlera, gdzie Aryjczyk
był nadczłowiekiem, kolorowy Jesse Owens stał się główną postacią berlińskiego
święta olimpijskiego oraz idolem młodzieży, która nierzadko w brunatnych uniformach zabiegała o jego autograf. Emblematy narodowosocjalistyczne zgrabnie
wymieszano z olimpijskimi, wzbogacając ideę olimpijską o nowe rytuały i symbole. Były więc i gałązka oliwna, i małe drzewko dębu dla zwycięzcy, wspaniała
sztafeta znicza olimpijskiego przez Europę, dźwięk dzwonu olimpijskiego, hymn
Richarda Straussa, fanfary olimpijskie Paula Wintera, filmy Leni Riefenstahl,
pierwsze ujęcia telewizyjne, monumentalna kamienna budowla Stadionu Olimpijskiego, urzędowe łańcuchy dla członków MKOl oraz wiele innych elementów.
Wprowadzono liczne udogodnienia dla widzów (np. obniżone o połowę ceny
biletów kolejowych) oraz przybyłych zewsząd sprawozdawców sportowych
(nowoczesny system przekazu informacji z przebiegu igrzysk i komfortowe loże
prasowe)6. Niemcy wyszli też naprzeciw europejskim i światowym trendom
w emancypacji kobiet – na igrzyskach w Berlinie startowała rekordowa liczba
kobiet, a wiele z nich w nowych dyscyplinach. Panie rywalizowały m.in. w sześciu konkurencjach lekkoatletycznych oraz kilku w pływaniu i gimnastyce.
Latem 1936 r. przybyło do Berlina wiele szanowanych osób, w tym całe
kierownictwo MKOl, członkowie rodzin królewskich i czołowi politycy. Sukcesem gospodarzy już na początku tej wielkiej imprezy było zameldowanie się
w Niemczech aż 53 reprezentacji narodowych – w sumie 4400 sportowców
z niemal wszystkich kontynentów. W porównaniu z igrzyskami w Los Angeles
zwiększono liczbę uczestników i konkurencji7.
Także historiografia anglosaska wyraża pogląd, że Hitler uznał igrzyska
w Niemczech za wyjątkową okazję do zbudowania i zaprezentowania na zeK.A. Scherer, 100 Jahre Olympische Spiele. Idee, Analyse und Bilanz, Dortmund 1995,
s. 178–179.
6
7
R. Rürup, 1936. Die Olympischen Spiele und der Nationalsozialismus./The Olympic Games
and National Socialism, Berlin 1996, s. 73, 151.
14
Miłosz Stępiński
wnątrz fikcyjnej konstrukcji nowoczesnego państwa miłości i równości. Spychając w cień organizacyjną perfekcję olimpiady w Los Angeles, wódz III Rzeszy
ukazał zdrowie finansowe i siłę nowych, umundurowanych Niemiec8. Począwszy
od 1896 r., duży nacisk kładziono na ceremonię otwarcia i zamknięcia igrzysk.
Niemcy wprowadzili do tych uroczystości własne, dotąd nieznane symbole,
o podłożu zarówno nazistowskim, jak i olimpijskim. Wiele z nich, np. przynoszenie ognia z Olimpii, utrzymało się po dziś dzień. Inne – takie jak gest uniesionej
ręki czy umieszczanie obok siebie flag państwowej i olimpijskiej – zostały odrzucone przez potomnych. Nie kusząc się o pełną prezentację, przedstawiono poniżej tylko kilka mniej znanych nazistowskich modyfikacji tradycji olimpijskiej.
1. Do składanej od 1920 r. przysięgi olimpijskiej wprowadzono dla niemieckiej reprezentacji pewne uzupełnienie. W grudniu 1934 r. Niemiecki Komitet
Olimpijski zaprzysiągł olimpijczyków pod flagą ze swastyką, a wypowiadaną kwestię poszerzono o fragment dotyczący „dyscypliny, posłuszeństwa
i milczenia”. Ceremonię przysięgi przeprowadzano w iście nazistowskim stylu wodzostwa.
2. Najpopularniejszy symbol nowożytnych igrzysk, znicz olimpijski, po raz
pierwszy obecny na IX IO w 1928 r. w Amsterdamie, otrzymał w 1936 r. kultowe znaczenie. W nakręconym przez Leni Riefenstahl Olympia-Film ma on
odniesienie do pogańskiej mistyki, jako symbol kosmicznych sił. Jego wprowadzenie do Lustgarten kojarzyło się z nazistowskim świętem przesilenia
letniego.
3. Czczenie zwycięzców, wyprowadzone przez Pierre’a de Coubertina z antyku,
zostało w 1936 r. zmodyfikowane w istotny sposób. Zamiast tradycyjnymi
gałązkami oliwnymi, triumfatorów koronowano przejętym z tradycji Niemieckiego Turnerstwa (Deutsche Turnerschaft) wieńcem dębowym, będącym
symbolem czysto germańskim. Porzucenie tradycji na rzecz nowego rozwiązania tłumaczono propagandowo tym, że dąb symbolizuje „niemiecką istotę,
siłę i gościnność”9. Poza wariantami tradycyjnej olimpijskiej symboliki obserwujemy liczne innowacje. Przede wszystkim sam Kompleks Olimpijski, który dotychczas pełnił wyłącznie funkcję „teatru” zmagań sportowych, został
8
M.P. Llewellyn, Rule Britannia: Nationalism, Identity and the Modern Olympic Games, „The
International Journal of History of Sport” 22 (2011), No. 5, s. 820.
H. Bernett, Zeichen der Macht. Die Symbole und Zeremonielle der Spiele von Berlin 1936,
in: Olympia-Berlin. Gewalt und Mythen in den Olympischen Spielen von Berlin 1936, hrsg. v. Th.
Alkmeyer, G. Gebauer, E. König, A. Kühling, A. Richartz, S. Titze, Berlin 1987, s. 5–7; A. Höfer,
Der Olympische Friede. Anspruch und Wirklichkeit einer Idee, Sankt Augustin 1994, s. 78–118.
9
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
15
wzbogacony o liczne miejsca „kultu ducha”. W projekcie połączono interesy
nazistowskiej masowej reżyserii z interesem sportu olimpijskiego. Na zachodnim przedłużeniu Stadionu Olimpijskiego powstał wielki plac marszów
(Pole Majowe), a na życzenie Goebbelsa w obrębie kompleksu wybudowano amfiteatr oparty na modelu nazistowskiego miejsca zgromadzeń (Tingu).
Ponadto Kompleks Olimpijski ozdobiono licznymi dziełami sztuki. To Komitet Organizacyjny naciskał, by rzeźby były gigantyczne i utrzymane w nurcie
klasycznym. O wypełnienie tego zadania postarali się Joseph Thorak, Arno
Brecker i Joseph Wackerle. W ten sposób naziści starali się połączyć ideę
olimpijską, a przynajmniej jej fragmenty, z narodowosocjalistyczną. W obu
kultem otaczano zdrowe, silne ciało i tężyznę fizyczną. Monumentalne posągi
prezentujące atletów w sportowych, dumnych pozach, łączyły w sobie obie
idee10.
4. Inną nowością był dzwon olimpijski, który rozbrzmiał na otwarcie igrzysk
i który nieprzypadkowo umieszczono w tzw. Wieży Wodza. Ów dzwon
był propagandowym majstersztykiem. Proces jego odlewania i transportu
z Bochum do Berlina relacjonowały na bieżąco wszystkie olimpijskie rubryki niemieckich gazet. Droga z Nadrenii do stolicy Rzeszy stała się narodowym świętem. Na najważniejszych przystankach organizacje Hitlerjugend
i Deutsche Arbeitsfront wystawiały warty honorowe, w samym zaś Berlinie
urządzono dzwonowi uroczyste przyjęcie pod Operą Państwową. Witając go
w stolicy, Hans von Tschammer und Osten, kierownik Urzędu Sportu Rzeszy,
wyraził przekonanie, że dźwięk tego dzwonu symbolizuje chrzest młodego,
przekształconego w stal narodu niemieckiego. Ozdobiony orłem Rzeszy ze
swastyką, wizerunkiem Bramy Brandenburskiej i kołami olimpijskimi dzwon
niósł przesłanie: „Wzywam młodzież świata!”.
5. Innowacją nazistów, która, jak już wspomniano, przetrwała do dziś, jest sztafeta znicza olimpijskiego, która dla jej pomysłodawcy Carla Diema była symbolem odnowienia życia. Aby pogłębić symbolikę biegu, w krajach, przez
które znicz był niesiony, narodowe komitety olimpijskie zorganizowały uroczystości z przemówieniami, flagami i biciem w dzwony11.
10
H. Bernett, Zeichen der Macht..., s. 7–8.
R. Rürup, 1936. Die Olympischen Spiele in Berlin...; H. Bernett, Zeichen der Macht..., s. 8–9.
W Niemczech uroczystości te zdominowała SA. Do dziś przypisuje się C. Diemowi autorstwo tej
koncepcji, lecz zdaniem autora pomysł wyszedł z Ministerstwa Propagandy Rzeszy.
11
16
Miłosz Stępiński
Żadna kwestia z historii XI IO tak nie podzieliła badaczy i nie wpłynęła tak
ożywczo na zainteresowanie tą imprezą sportową, jak spór o stosunek wobec idei
nowożytnych igrzysk olimpijskich oraz ich podstaw ideowych i programowych.
Główną osią naukowych kontrowersji wokół XI Letnich Igrzysk Olimpijskich
jest pytanie, czy były one wyjątkowo bolesnym odstępstwem od idei Pierre’a
de Coubertina, czy też logicznym produktem samej idei olimpijskiej i spojrzenia
ojca nowożytnych igrzysk olimpijskich na ówczesny świat. Pierre de Coubertin
wskrzesił ideę igrzysk przede wszystkim po to, by wprowadzić do świata rosnących europejskich nacjonalizmów w pełni apolityczną formę międzynarodowych
spotkań jako pomost między narodami, społecznościami, rasami i religiami.
W jego słusznym mniemaniu rywalizacja sportowa miała zastąpić wojny, a rywalizację z pól bitew przenieść na areny sportowe.
Stosunki między MKOl a III Rzeszą cechował pełen oportunizm. Wspomniany już Hajo Bernett pisał o tym, jak dalece hr. Henri de Baillet-Latour, prezydent MKOl od 1925 r., bagatelizował nazistowską politykę rasową. Usiłował
ją relatywizować, przytaczając przykład różnic rasowych w USA. Co do relacji
MKOl z nazistowskimi Niemcami powoływał się na inne kraje, które mimo informacji o represjach wobec społeczności żydowskiej nie zdecydowały się zerwać stosunków z Hitlerem. W złożonych relacjach między MKOl a przedstawicielami III Rzeszy każda strona liczyła na korzyści płynące ze strategii małych
kroków i pozornych kompromisów. Rzesza dążyła do uznania jej przez świat za
normalny system polityczny, MKOl zaś starał się rozpowszechnić idee igrzysk,
poszerzyć ich ramy i wykorzystać do tego entuzjazm Hitlera oraz wykładane
przez niego na ten cel kolosalne środki. Komitet przymykał więc oko na rzeczywistość III Rzeszy w latach trzydziestych ubiegłego wieku12.
Polscy naukowcy okresu PRL również podkreślali wyjątkowość organizacyjną igrzysk w Berlinie. Pod pozorem idei olimpijskiej przemycano lub wtapiano w tę ideę elementy nazistowskie – wiele z nich „farbując” na quasi-pokojowe
12
H. Bernett, Sportpolitik im Dritten Reich. Aus den Akten der Reichskanzlei, Schorndorf
1971, s. 37–41; K.-H. Jahnke, Gegen den Mißbrauch der Olympischen Idee 1936, Frankfurt a.M.
1972; także Karl Lennartz. Langlauf durch die olympische Geschichte. Festschrift Karl Lennartz.
Ausgewählte Texte zur olympischen Geschichte / Selected Writtings on Olympic History, hrsg.
v. J. Buschmann, S. Wassong, Köln 2005, s. 36 – tamże do kariery hr. H. Bailleta-Latoura w ruchu
olimpijskim, s. 33–36. Nie bez goryczy konstatuje H. Geyer, Olympische Spiele 1896–1996. Ein
deutsches Politicum, Münster 1996, s. 72.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
17
i ponadczasowe. Podkreśla się polityczną funkcje igrzysk, wykorzystanych przez
III Rzeszę do osiągnięcia światowej hegemonii13.
Dokładny przegląd stanowisk wobec relacji między ideą olimpijską a nazistowską projekcją XI IO zawarł w swojej pracy Thomas Alkmeyer. Podtrzymuje
on sięgającą lat siedemdziesiątych XX w. tezę o istnieniu wielu wspólnych odniesień ideowych i programowych idei olimpijskiej i narodowego socjalizmu14.
Jak pisze we wstępie, w powojennych Niemczech przyjęto założenie o wykorzystaniu igrzysk olimpijskich przez Hitlera w celu ukrycia przed niemiecką
i międzynarodową opinią publiczną faktycznej współpracy Führera z życzliwymi mu dostojnikami światowego ruchu olimpijskiego. Tym samym ideały olimpijskie uległy zafałszowaniu, naziści zaś dokonali politycznej instrumentalizacji
igrzysk15. W tej tezie o zupełnej wzajemnej obcości olimpizmu i nazizmu mieści
się pogląd, że igrzyska olimpijskie nie pasowały do koncepcji sportu nazistów
i były przez nich postrzegane jedynie jako instrument, za pomocą którego władcy
III Rzeszy mogli osiągnąć dodatkowe korzyści propagandowe16. Podobne stanowisko zajmuje polska nauka, prezentując pogląd, iż MKOl sprzeniewierzył się
13
G. Młodzikowski, Brunatne kulisy Igrzysk XI Olimpiady, „Dysk Olimpijski” 1970, nr 8,
s. 6–7; A. Jucewicz, Trzy olimpiady, Warszawa 1972, s. 45–46. Gdzie indziej (Olimpiady doby
nowożytnej..., s. 126–127) Młodzikowski silnie podkreśla antykomunizm ścisłego kierownictwa
MKOl. K. Gryżewski, Swastyki nad olimpijskimi kołami, „Dysk Olimpijski” 1968, nr 8, s. 25:
Niemieccy faszyści uczynili z igrzysk wielką propagandową demonstrację. Wspaniale udekorowany
Berlin tonął w powodzi flag międzynarodowych z pięcioma kołami olimpijskimi. A jednak nad tymi
wszystkimi dekoracjami dominowały flagi z hakenkreuzem.
14
Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik. Von der „Muskelreligion” Pierre de Coubertin zur Inszenierung von Macht in den Olympischen Spielen von 1936, Frankfurt a.M.–New York 1996, s. 13,
16. Wrażliwość międzynarodowego i niemieckiego ruchu sportowego wobec III Rzeszy była nadzwyczaj nikła. Czołowi reprezentancji MKOl uznawali percepcję idei olimpijskiej przez Komitet
Organizacyjny XI IO nie za „nadużycie” (Mißbrauch), lecz za zwyczaj odpowiadający jak najbardziej ich wyobrażeniom. M. Krüger, Olympische Spiele in Deutschland: ausgefallen, mißbraucht,
überschattet, gescheitert, w: Olympischer Sport. Rückblick und Perspektiven, hrsg. v. O. Gruppe,
Schorndorf 1997, s. 94–75.
H.J. Teichler, Berlin 1936 – ein Sieg der NS-Propaganda? Institutionen, Methoden und Ziele
der Olympiapropaganda Berlin 1936, „Stadion” 1976, H. 2, s. 265–306; H. Bernett, Zum Problem der Fremdbestimmung und Instrumentalisierung des Sports, „Sportwissenschaft” 1977, Nr. 7,
s. 139–150. Podobnie w całej enerdowskiej historiografii IO z 1936 r. stanowiły tylko negatywny
punkt odniesienia do szlachetnej idei igrzysk. Sam C. Diem w swojej Weltgeschichte des Sports,
Bd. 2: Der moderne Sport, Stuttgart 1971, s. 1918, argumentował przeciw atakującym XI IO,
że światowa wspólnota olimpijska wystosowała po ich zakończeniu podziękowania Komitetowi
Organizacyjnemu i wyraziła mu uznanie.
15
W. Joch, Sport und Leibeserziehung im Dritten Reich, w: Geschichte der Leibesübungen,
hrsg. v. H. Ueberhorst, Bd. 3, Teilbd. 2, Berlin 1982, s. 727. Do tezy o „wykorzystaniu” igrzysk
pasuje też jego pogląd, iż sport stał się służebny wobec reżymu i że określone działania, mające
stworzyć świat wolnego sportu, były motywowane czynnikami taktycznymi, a nie sportowymi.
16
18
Miłosz Stępiński
szlachetnej idei olimpizmu. Jak twierdzi Grzegorz Młodzikowski, polityka jego
kierownictwa, zaślepionego absolutem neutralności sportu i udzielającego poparcia polityce władców III Rzeszy, w istocie wyrządziła idei olimpijskiej trudną
do powetowania szkodę17. Stanowisko najbardziej radykalne w krytyce igrzysk
zajął uczestnik tej imprezy – szermierz Adam Papée18. Pogląd o pogwałceniu
szlachetnych zasad ruchu olimpijskiego, wykorzystaniu ich przez politykę i totalitaryzm, nasyceniu rasizmem oraz podporządkowaniu egoistycznym i nacjonalistycznym celom państwa narodowego – prezentowała także nauka enerdowska19.
Przeświadczenie o „wykorzystaniu/nadużyciu” XI IO jest od dawna poddawany ostrej krytyce przez dużą grupę badaczy. Twierdzą oni, że igrzyska
z 1936 r. nie były ani „oazą pokoju”, ani nieszczęśliwym „wypadkiem przy pracy”, lecz świadomą, dobrze zorganizowaną masową demonstracją propagandową państwa nazistowskiego, która wychodziła naprzeciw immanentnym cechom
założeń ruchu olimpijskiego. Już Hans Langenfeld pisał o „pseudoreligijności
Coubertina”, który co prawda uznawał dumę narodową państw, ale myślał kategoriami elit. Hołdował pryncypiom młodości, siły i piękna. Fascynowały
go estetyczne formy o monumentalnym charakterze, naszpikowane symbolami
antycznymi. Inną sprawą jest to, że wiele elementów antycznych związanych
z ideą olimpijską łatwo dawało się wkomponować w ideologię nazistowską20.
G. Młodzikowski, Berliński przyczynek do polityki MKOl, „Kultura Fizyczna” 1971, nr 8,
s. 361. Natomiast zasadniczo bez ocen wartościujących: W. Lipoński, Olimpizm dla każdego,
Poznań 2000, s. 123.
17
Dr A. Papée, Moje cztery olimpiady (4). Berlin 1936 r., „Dysk Olimpijski” 1970, nr 12,
s. 24, pisał m.in.: Warunki były dobre, ale i specyficzne. Niemcy przeżywali wtedy najwyższy okres
hitleryzmu. Na każdym kroku głosili, że są przodującym, wspaniałym narodem o niebywałych osiągnięciach. To było coś, czego nie można było ani zrozumieć, ani przetrawić. To był inny świat, pełen
pychy, rozkazu i ślepego posłuszeństwa. Tak jak to tylko Niemcy potrafili zorganizować. Wszędzie
wyciąganie łap i hajlowanie. Okres coraz brutalniejszego i coraz agresywniejszego hitleryzmu.
Na marginesie wypada jednak dodać, że ten pogląd rozmija się całkowicie zarówno z opracowaniami A. Jucewicza (Trzy olimpiady..., s. 45), który pisał tak: Nigdzie nie było widać wojennych
przygotowań ani rasistowskiej nagonki, jak i z korespondencjami przesyłanymi w sierpniu 1936 r.
z Berlina do Warszawy i Krakowa przez koryfeuszy polskiego dziennikarstwa sportowego – zob.
M. Stępinski, XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie w polskiej historiografii i w „Przeglądzie
Sportowym” z 1936 roku, cz. 1, „Przegląd Zachodniopomorski” 2008, z. 4, s. 51–69, cz. 2, tamże,
2009, z. 1, s. 63–83.
18
19
H. Weder, Der Kampf der antifaschistischen Bewegung gegen den Mißbrauch der Olympischen Spiele 1936 durch die Faschisten, in: Die Körperkultur in Deutschland von 1917 bis 1945,
Leiter des Autorenkollektivs H. Simon, Bd. 3, Berlin 1964, s. 186–189.
20
H. Langenfeld, Olympische Irrtümer, „Leibeserziehung” 1971, Nr. 8, s. 269. Także H. Lenk,
Werte, Ziele, Wirklichkeit der modernen Olympischen Spiele, Stuttgart 1972, s. 20–21.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
19
Hans-Joachim Teichler wskazał w 1982 r. na osobisty, pozbawiony nieufności
stosunek de Coubertina i kierowniczej elity MKOl wobec III Rzeszy i nazizmu.
Zwracał przy tym uwagę na skrywane antykomunistyczne sympatie Międzynarodowego Komitetu, które łączyły go z antykomunizmem Hitlera. Teichler
przypomina też, jak reżym hitlerowski kokietował sędziwego Francuza. Mit de
Coubertina ulega stopniowej erozji, a odpowiedzialność MKOl za przywłaszczenie „idei olimpijskiej” przez III Rzeszę jest ewidentna21. Inni autorzy wskazują,
iż wątpliwości wobec tezy o „wykorzystaniu” olimpizmu brały się z tego, że
berlińskie inscenizacje znalazły pozytywny oddźwięk na szczytach ruchu olimpijskiego. Włodarze MKOl, zamiast nie dopuścić do igrzysk w państwie totalitarnym, zignorowali ruch bojkotu w USA i Europie. Nawet rozpętany po 30 stycznia
1933 r. brunatny terror przeciw opozycji i niszczenie struktur Republiki Weimarskiej nie zmieniły pozytywnego stanowiska MKOl wobec Komitetu Organizacyjnego XI IO22. Badacze są zgodni, że MKOl jest „współwinny” organizacji tej
imprezy na warunkach reżymu hitlerowskiego, głównie przez oportunizm swego
kierownictwa i wskutek świadomego przymykania oczu na rasistowską politykę
Hitlera. Dwaj prominentni rzecznicy organizacji igrzysk w Berlinie – Amerykanie: Charles H. Sherill i Avery Brundage – po wojnie nadal utrzymywali, że naziści przestrzegali reguł olimpijskich23. Nurt kontestujący tezę o „nadużyciu/wykorzystaniu” idei olimpijskiej przez Hitlera kwestionuje szlachetne pobudki de Coubertina, lokując je w jednym rzędzie z jego pragnieniem przywrócenia Francji
mocarstwowej pozycji, podważonej po 1871 r. Środkiem do tego miało być m.in.
podniesienie tężyzny fizycznej poprzez wzmożoną aktywność sportową24.
21
Za: Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 20–21. Zupełnie inaczej u H. Ueberhorsta,
Geschichte..., Bd. 3, Teilbd. 2, s. 1014, według którego P. de Coubertin nie przyjął zaproszenia Hitlera do Niemiec i choć dawał się obficie obdarowywać przez niego, to nie zajął jasnego stanowiska
za igrzyskami w Berlinie lub przeciw nim, zachwyt nad rozmachem przygotowań w III Rzeszy nie
przysłaniał mu deformacji idei olimpijskiej przez Hitlera.
Th. Alkmeyer przypomina za H.J. Teichlerem reakcję P. de Coubertina na krytykę francuskich
mediów wobec perspektywy berlińskich igrzysk. Francuz był zdania, że nie fałszują one jego ideałów, a wręcz przeciwnie – nawet je realizują! W 1938 r. MKOl nagrodził organizację Kraft durch
Freude Pucharem Olimpijskim, a 9 czerwca 1939 r., czyli już po anszlusie Austrii, „nocy kryształowej” i zajęciu Czechosłowacji, przyznał hitlerowskim Niemcom organizację zimowych IO
w Garmisch-Partenkirchen w 1940 r.
22
H. Hoffmann, Mythos Olympia. Autonomie und Unterwerfung von Sport und Kultur, Berlin
1993, s. 13–14. G. Młodzikowski, Brunatne kulisy..., s. 7, cytuje mowę A. Brundage’a wygłoszoną
16 października 1959 r. na 60. Sesji MKOl w Baden-Baden.
23
24
W. Gloede, Sport, die unbekannte Größe im politischen Spiel, München 1980, s. 328–329.
20
Miłosz Stępiński
Igrzyska olimpijskie były od początku społecznym mitem de Coubertina,
instrumentem służącym nadaniu sensu i uzasadnieniu dominacji cywilizacji
świata zachodniego, panaceum na kryzysy i procesy dezintegracji świata przemysłowego. Podkreśla się ubóstwo ideowej zawartości ruchu olimpijskiego, jego
nieokreśloność, prymat rytuału i symboliki. Święta olimpijskie od początku były
jednocześnie rytuałem i spektaklem. Idąc dalej, orędownicy nurtu krytycznego
wobec de Coubertina stawiają tezę, że istniało pokrewieństwo między nazistowskimi wyobrażeniami o celach olimpizmu i rytuale olimpijskim a ideałami ruchu
olimpijskiego. Nie dzieliła ich bynajmniej przepaść! Logiczną konsekwencją
wspomnianej afiliacji nazizmu i idei olimpijskiej było „błogosławieństwo”, jakiego na sesjach w latach 1934 i 1935 dostojnicy MKOl udzielali niemieckiemu
Komitetowi Organizacyjnemu XI IO na praktycznie swobodne kształtowanie
programu igrzysk i wprowadzenie do niego licznych nawiązań do ideologii nazistowskiej25. Sport od zarania swych dziejów pozostawał w silnym związku z kulturą kapitalizmu przemysłowego. Podobnie jak kapitalizm, także sport manifestował ducha wydajności (wynik sportowy), samodyscypliny, gotowości do ofiar
i racjonalizacji. Sport pojawił się jako instancja socjalizacyjna, która dostosowywała ludzkie popędy do ogólnych ram społecznych. I tak, Ursula Prokop określa
igrzyska i podobne wielkie imprezy sportowe jako przedsięwzięcia kultowego
wywyższania zasad kapitalistyczno-przemysłowych w celu manipulowania mentalnością rządzonych26.
Hans F.K. Günther na łamach głównych nazistowskich periodyków ideologicznych i wychowawczych propagował teorie o rasowym pokrewieństwie
Germanów i Greków, których rzekomo łączyła wspólna „nordycka wartość dziedziczna”: Naród niemiecki może ze szczególną zdolnością przeżywania i czucia
pojąć świat antyku, gdyż kultura antyczna podobnie jak niemiecka wyrosła z nordyckiej wartości dziedzicznej27. Ta rasowa łączność miała umożliwiać Niemcom
rozumienie ducha kultury greckiej, a dawni Grecy, spotykający się w Olimpii,
mieli być niebieskookimi blondynami, braćmi i siostrami naszych własnych,
M.in. Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., szczególnie s. 207–223. M. Krüger, Olympische
Spiele..., s. 74, zdaje się obciążać A. Brundage’a za dojście do skutku XI IO.
25
26
U. Prokop, Soziologie der Olympischen Spiele, München 1971, s. 7, 29–31; Th. Alkmeyer,
Körper, Kult, Politik..., s. 18–19.
27
Zob. H Bernett, Nationalsozialistische Leibeserziehung..., s. 32.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
21
niemieckich przodków. Podkreślano wspólny Germanom i Grekom pierwiastek
heroizmu i walki o zasady życia, z permanentną gotowością do podjęcia walki28.
Krytycy Pierre’a de Coubertina dochodzą do wniosku, iż wskrzeszenie
przez francuskiego arystokratę nowoczesnej idei olimpijskiej jako panaceum na
kryzys ówczesnego świata miało u podstaw przede wszystkim cele pedagogiczno-polityczne. Dla niego igrzyska miały się stać „nową religią, z kościołem, dogmatami i kultem”, być alternatywą dla problemów trapiących mieszczańskie
społeczeństwo początku XX w. „Powrót do antyku” odrzucał pogoń za pieniądzem i wszechobecną żądzę zysku. Budując ceremoniał i symbolikę olimpijską,
de Coubertin czerpał ze współczesnych mu zjawisk kultury. Produkcja olimpijskiego „superdzieła” skupiała się na propagowaniu kultu piękna i wielkości ciała ludzkiego29. Igrzyska były więc zdrowotnym odrodzeniem w sensie zarówno
fizycznym, jak i psychicznym; miały oddziaływać jako medium duchowej stabilizacji wobec negatywnych zjawisk nowoczesności. Thomas Alkmeyer stwierdza stanowczo, że igrzyska olimpijskie nie były apolityczną przestrzenią, lecz
symbolem ekspansji zachodniego modelu cywilizacji. Uniwersalizm igrzysk był
uniwersalizmem Zachodu30.
Swobodę organizacyjną, jaką dysponował Hitler przygotowując igrzyska
w Berlinie, Hans Lenk tłumaczy dyrektywą (postulatem) de Coubertina
z 1911 r., która dawała gospodarzom wszystkich igrzysk duże możliwości autorskich interpretacji. W założeniu miały one pozwolić na zaakcentowanie narodowej specyfiki kraju (narodu) gospodarza w inscenizacji olimpijskiej. Ta swoboda
przejawiała się na polu architektury, sztuki, muzyki, strojów i sprzętu sportowego31. Teorię „politycznego wychowania” autorstwa najwybitniejszego nazistowskiego teoretyka Alfreda Baeumlera oraz piśmiennictwo coubertinowskie łączy
wspólny horyzont socjaldarwinizmu. W obu występowały elementy walki (o byt)
i selekcji (najlepszych i najsilniejszych). De Coubertin i Baeumler mówili o „arystokratycznej zasadzie przyrody”, a socjaldarwnistyczny obraz walki nacechowali wyobrażeniami o „męskości młodości” i „sile życia”. Obaj wypełniali zadania
pedagogiki i walczyli o odnowienie społeczeństwa przez produkcję nowego czło28
Tamże, s. 33. Teorie te publikowano w „Volk und Rasse”, „Reichszeitung der deutschen
Erzieher”, „Politische Leibeserziehung” z lat 1936–1939.
29
Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 146, 147–148.
30
Tamże, s. 210–212.
31
H. Lenk, Werte, Ziele, Wirklichkeit..., s. 216; Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 214
–215.
22
Miłosz Stępiński
wieka. Tutaj dochodzimy do źródeł akceptacji berlińskich igrzysk przez MKOl.
Zdaniem Thomasa Alkmeyera Pierre de Coubertin i jego adherenci znaleźli
w koncepcji symboli i rytuałów XI IO powinowactwo ze swoimi wyobrażeniami
i tęsknotami32. Organizatorzy berlińskich igrzysk opierali się na ideowych, symbolicznych i estetycznych składowych olimpizmu, które odpowiadały ich celom.
Podobnie jak nazizm, tak i olimpizm de Coubertina manifestował dwoistość nowoczesności i zwrotu ku przeszłości. Sport połączył się z romantyczno-mitologicznymi wizjami odrodzonych społeczeństw Europy. Elita kierownicza ruchu
olimpijskiego przyjęła z akceptacją wysiłki Rzeszy zmierzające do reprezentatywnego zawłaszczenia idei olimpijskiej. Dostrzeżono „pokrewieństwa” między
mitologiczni, rytualnymi i symbolicznymi elementami estetyki olimpijskiej i nazistowskiej. Rosnąca akceptacja MKOl dla berlińskich igrzysk wyraźnie wskazuje na istnienie wspólnej mentalności i wspólnych ideowych orientacji komitetu
i berlińskiego sztabu organizacyjnego33.
Na gruncie biologiczno-politycznego myślenia istniały w olimpizmie i nazizmie porównywalne polityczno-pedagogiczne orientacje. Głównym postulatem było pilne „uzdrowienie chorego społeczeństwa”. Wskazywano również na
konieczność przełamania czysto intelektualnego sposobu nauczania za pomocą przybliżenia go do realiów życia i przez wychowanie cielesne. Takie hasła,
jak młodość, męskość, energia, piękno ciała, znajdywały uznanie zarówno
u de Coubertina, jak i faszystów włoskich oraz niemieckich nazistów34. Dodatkowym elementem łączącym było uznanie, jakim hitlerowcy obdarzali Francuza,
uznając go za bojownika o wychowanie nowoczesnego – zdrowego i silnego
– człowieka.
A. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 271–272. Autor uważa, że naziści nadużyli poglądów
de Coubertina, gdyż ten widział w igrzyskach cywilno-społeczną instytucję funkcjonującą obok
państwa. Tymczasem po raz pierwszy w historii nowożytnego ruchu olimpijskiego „idea olimpijska” została zawładnięta przez państwo w zakresie definicji i interpretacji. Tamże, s. 490. Także:
Dr. Wagner, Die Aufgaben des Deutschen Reichsbundes für Leibeserziehung im Erziehungssystem
des nationalsozialistischen Staates, „Leibesübungen und körperliche Erziehung” 1937, H. 4–5,
s. 73: Die Aufgabe des Deutschen Reichsbundes für Leibeserziehung kann man in ihrer ganzen
Bedeutung nur dann würdigen, wenn man sich bemüht, sie in einem großen Zusammenhang der
Gesamterziehung unserer deutschen Jugend im nationalsozialistischen Staat zu sehen.
32
33
A. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 491; krytycznie o de Coubertin także A. Höfer, Der
Olympische Friede..., s. 159.
H.J. Teichler, Coubertin und das Dritte Reich. Zur Vorgeschichte eines unveröffentlichten
Coubertin-Briefes an Hitler aus dem Jahre 1937, „Sportwissenschaft” 1 (1982), s. 34; E. Meinberg,
Die Olympische Idee als Lebensideal, w: Einblicke. Aspekte olympischer Sportentwicklung, hrsg.
v. O. Grupe, Schorndorf 1999, s. 30–33.
34
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
23
Idee Coubertina były – ku jego radości – inspiracją dla wielu twórców. Carl
Diem czerpał z nich garściami, projektując swoje widowisko „Młodzież Olimpijska” (Olympische Jugend), wystawione na Stadionie Olimpijskim na zakończenie
ceremonii otwarcia igrzysk. 3400 niemieckich chłopców i dziewcząt realizowało
wizje Francuza. Rysował się obraz potężnego, młodzieżowego ruchu masowego,
w którego centrum stały motywy „młodości” i „ofiary dla ojczyzny” – akcenty,
które Coubertin i Diem przeciwstawiali „wadom” mieszczaństwa. Diem z pomocą talentu kompozytora Wernera Egka i choreografki Mary Wigman połączył
w harmonijną całość magię muzyki, śpiewu, tańca i światła, czym spełnił jedno
z olimpijskich marzeń Francuza. Połączył sztukę ze sportem, dając do zrozumienia, że sportowiec formuje swoje ciało jak rzeźbiarz statuę35. W interpretacji
Diema postulatem przyszłości miał się stać ukazany w inscenizacji kult śmierci,
heroizmu i gotowość do ponoszenia ofiar36. Wskutek ogromnego powodzenia
tego widowiska powtórzono je 18 i 19 sierpnia 1936 r. Inscenizację obejrzało
ogółem 330 tys. ludzi!37 Prapremiera była 1 sierpnia transmitowana przez radio
na całe Niemcy i do wybranych zagranicznych rozgłośni.
Dla tezy o pokrewieństwie między ideą olimpijską a nazizmem ważna
będzie konstatacja, iż Pierre de Coubertin słuchał transmisji z zachwytem, a po
jej zakończeniu, jeszcze tego samego wieczoru, wysłał do Carla Diema telegram
z gratulacjami.
W polskiej historiografii nie mamy pełnego, monograficznego opracowania XI Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie. Dominuje krytyczna ocena tych
igrzysk, uznająca je za „odstępstwo” od „czystej” idei olimpijskiej. Należy przy
tym stwierdzić, iż pierwsza powojenna praca o igrzyskach olimpijskich skupia
się – także w omówieniu igrzysk berlińskich – na faktografii38. Jest to jednak
wyjątek, gdyż zdecydowana większość starszej historiografii podkreśla pełne
oddanie się organizatorów i niemieckiego społeczeństwa w służbę niczym nieskrępowanej propagandy nacjonalizmu i rasizmu. Niemieccy gospodarze mieli,
35
„Unter dem Triumphbogen”: Olympia 1936. Die Olympischen Spiele 1936 in Berlin und
Garmisch-Partenkirchen, Bd. 2, Zusammenst. des Werkers W. Richter, hrsg. vom Cigaretten-Bilderdienst Altona-Bahrenfeld, Berlin 1937, s. 13.
36
Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 402–438.
XI. Olympiade Berlin 1936. Amtlicher Bericht, Bd. 1, hrsg. vom Organisationskomitee für
die XI. Olympischen Spiele Berlin e.V., Berlin 1936, 1937, s. 577–578. Nie jest mi wiadomo, aby
ktokolwiek z polskich oficjeli lub turystów obecnych na widowisku Diema okazał jakąkolwiek
dezaprobatę.
37
38
W. Dobrowolski, Polska w Igrzyskach Olimpijskich, Jelenia Góra 1948, s. 113–151.
24
Miłosz Stępiński
zdaniem reprezentantów tej historiografii, zerwać całkowicie z duchem olimpizmu i hasłami pokojowego współistnienia narodów i państw, w tym z zasadą
fair play i obiektywnym informowaniem o sukcesach poszczególnych reprezentacji narodowych. Ponadto publiczność niemiecka miała kierować się rasizmem,
np. pomniejszając wielkość dokonań czarnoskórych olimpijczyków z USA. Naziści mieli narzucić igrzyskom berlińskim cele ideologiczne i symbolikę, pozostające w uderzającej sprzeczności ze szczytnymi ideami ojca olimpizmu, jako
godne potępienia odstępstwo od dotychczasowej linii. W powojennych interpretacjach konstatuje się postawę ustępstw wobec poczynań władz sportowych
i olimpijskich III Rzeszy, uznając ją za godną potępienia kapitulację MKOl
i państw demokratycznych przed brunatnym reżymem39. Natomiast historycy
dziejów politycznych III Rzeszy w badaniach nad przyczynami fenomenu masowego poparcia dziesiątków milionów Niemców dla Hitlera koncentrują się na
aspektach polityczno-terytorialnych i ekonomicznych jego polityki40. Franciszek
Ryszka zaliczył igrzyska berlińskie do potężnych, nader skutecznych, pozamaterialnych bodźców mobilizujących masy Niemców do silniejszego niż dotąd
związania się z osobą Führera i systemem: Już w pierwszych latach III Rzeszy
rośnie w społeczeństwie świadomość (jakże fałszywa!) coraz większego prestiżu
i pozycji międzynarodowej państwa, i to znowu od punktu, który w wyobrażeniu
wiele Niemców (nie tylko indoktrynowanych przez ośrodki nacjonalistyczne) znajdował się po ujemnej stronie podziałki. Po dziś dzień brak prób przeanalizowania
prestiżowych rezultatów Olimpiady w Berlinie, która odbyła się, jak wiadomo,
w 1936 roku w Berlinie i zakończyła nienotowanym sukcesem sportowym Niemców. Naród, który osiąga takie sukcesy (tłumaczono społeczeństwu), jest więcej
wart od innych i czeka go wspaniała przyszłość, choć jeszcze panuje bezrobocie,
a niedostatki są liczne i uciążliwe41.
Poza cytowanym badaczem wskazać można klasyczne już studium Mariana Wojciechowskiego o polsko-niemieckich stosunkach politycznych lat 1933
–1938, w którym autor przypomina o przypadającej na okres igrzysk wizycie
39
J. Kochanowski, Olimpiady..., s. 38–42. Także G. Młodzikowski, Olimpiady ery nowożytnej..., s. 123–124; A. Papée, Moje cztery olimpiady (4)..., s. 24–25; J. Kukulski, Światowa piłka
nożna, Warszawa 1974; A. Jucewicz, Trzy olimpiady...
40
J. Krasuski, Historia Rzeszy Niemieckiej 1871–1945, Poznań 1971; F. Ryszka, Państwo stanu wyjątkowego, Wrocław [etc.] 1983; W. Korta, Historia Niemiec, Wrocław [etc.] 1990; Niemcy
w polityce międzynarodowej 1919–1939, t. 4: Na przełomie pokoju i wojny 1939–1941, red.
S. Sierpowski, Poznań 1992.
41
F. Ryszka, U źródeł sukcesu i klęski. Szkice z dziejów hitleryzmu, Warszawa 1975, s. 81.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
25
Jana Szembeka w Berlinie42. W sumie polska literatura i pamiętnikarstwo wypowiadają się na temat XI IO raczej skromnie. A przecież II RP potraktowała
berlińskie igrzyska niezwykle poważnie i prestiżowo, ekspediując tam największą w dziejach polskiego olimpizmu reprezentację narodową, co było poważnym
wysiłkiem finansowym i organizacyjnym naszego państwa43. Do Berlina udało
się dwudziestu korespondentów największych polskich gazet i periodyków oraz
ponad 2000 polskich turystów, zachęcanych do wyjazdu przez Biuro Podróży
„Orbis”44. Z oficjalną wizytą do stolicy Niemiec udała się również delegacja
studentów Centralnego Instytutu Wychowania Fizycznego, która od 21 lipca do
19 sierpnia 1936 r. brała udział w Międzynarodowym Obozie Młodzieży. Jeśli
dodamy do tego intensywną akcję reklamowo-propagandową Niemiec, prowadzoną również na terenie Polski i połączoną z przekazywaniem oficjalnych
wydawnictw IX IO, można postawić tezę, że stosunkowo spora grupa Polaków
zetknęła się bezpośrednio lub pośrednio z wydarzeniami olimpijskimi w Berlinie. Na łamach wielkiej prasy sportowej dominują w 1936 r. entuzjastyczne
oceny imprezy, pisane przez najlepszych ówczesnych polskich dziennikarzy45.
Po drugiej wojnie światowej berlińskie igrzyska oceniano wyłącznie negatywnie.
Zmiana tej perspektywy nastąpiła dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy sam Tadeusz Olszański „odkrył” wielkość i wysoki poziom
artystyczny nazistowskich „Albumów Olimpijskich” i „Filmu Olimpijskiego”
Leni Riefenstahl, choć wcześniej postrzegano je wyłącznie jako paszkwile sławiące wyższość germańskiej rasy46. Polscy badacze są obecnie zgodni z autorami
niemieckimi i anglosaskimi w kwestii doniosłości berlińskich igrzysk i ich roli
w podniesieniu prestiżu III Rzeszy na arenie międzynarodowej i wewnętrznej.
Hans-Ulrich Wehler w czwartym tomie swojej monumentalnej „Niemieckiej
historii społecznej” pisze, że XI IO miały zademonstrować rzekomy liberalizm
i modernizację III Rzeszy. Prestiż Hitlera osiągnął nowy szczyt, a popularność
42
M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie 1933–1938, Poznań 1965, s. 253–254, 302.
M. Stępiński, Rola Kazimierza Glabisza w przygotowaniach polskiej reprezentacji do udziału w XI Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku, „Studia Historica Slavo-Germanica”
(w druku).
43
44
R. Rürup, 1936. Die Olympischen Spiele..., s. 108, pisze o 2120 turystach z Polski, którzy
opłacili 12 550 noclegów. W zestawieniu z innymi nacjami plasowaliśmy się na 12. miejscu wśród
54 państw uczestniczących w XI IO. Interesująco wypadają porównania: Francja – 3353 turystów,
Wlk. Brytania i Irlandia – 5159, Szwecja – 6764, Czechosłowacja – 12 215, USA – 7791.
45
M. Stępiński, XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie..., cz. 1, s. 51–69, cz. 2, s. 63–83.
46
T. Olszański, Osobista historia olimpijska, Warszawa 2000, s. 23–24.
26
Miłosz Stępiński
Führera wzrastała i – zdaniem zagranicznych korespondentów – ulegała głębokiemu zakorzenieniu47.
Nowsze badania nad dziejami sportu w Niemczech wprowadzają go z wolna do obszaru zjawisk o znaczeniu kluczowym dla sukcesów Hitlera, gdzie sport
zajmuje poczesne miejsce obok takich dziedzin, jak polityka gospodarcza, zagraniczna i społeczna. Reżym hitlerowski, zawłaszczając po Republice Weimarskiej
zjawisko kulturowej i społecznej emancypacji młodego pokolenia z jego buntem
przeciw mieszczańskiej tradycji ojców i domu rodzinnego, skanalizował tę potężną energię w nowych strukturach swej działalności. Pisze się o nadzwyczajnej
skuteczności tzw. polityki olimpijskiej prowadzonej przez władców III Rzeszy.
Była ona częścią kreacji Hitlera i Niemiec jako „miłujących pokój”. W tym celu
na pewien czas na czoło propagandy niemieckiej wysunięto frazeologię olimpijską otoczoną pokojowym anturażem i symboliką48. Analizując źródła sukcesu
sportu olimpijskiego w 1936 r., historiografia coraz silniej zwraca uwagę na rolę,
jaką odegrał okres Republiki Weimarskiej. To za jej czasów przyznano igrzyska Niemcom i to również wówczas powstały zręby zaplecza sportowego oraz
wszystkie struktury, w tym rozbudowane szkolnictwo sportowe. Naziści stanęli
na czele jednego z najbardziej usportowionych narodów świata. Przejęli w całości i podporządkowali swoim celom największy w Europie ruch aktywności cielesnej, obejmujący ponad sześć milionów członków49. Główne zmiany dotyczyły
początkowo wyłącznie nazw i personaliów.
II
Przygoda Niemiec i Niemców z międzynarodowym ruchem olimpijskim i samą
instytucją igrzysk olimpijskich była w pierwszej połowie XX w. pełna nadziei
i zawodów. Niemcy nie znalazły się w gronie ojców-założycieli tego ruchu,
którzy 24 czerwca 1894 r. na Sorbonie powoływali Międzynarodowy Komitet
Olimpijski. Dołączyły do tego ekskluzywnego grona rok później, dzięki zabie47
H.-U. Wehler, Deutsche Gesellschaftsgeschichte 1914–1949, Bd. 4: Vom Beginn des Ersten
Weltkrieges bis zu Gründung der beiden deutsche Staaten 1914–1949, München 2008, s. 648.
48
Za: N. Katzer, Kalter Krieg auf der Aschenbahn. Deutsch-russische Sportbegegnungen nach
dem Zweiten Weltkrieg, w: Tauwetter, Eiszeit und gelenkte Dialoge. Russen und Deutsche nach
1945, hrsg. v. K. Eimermacher, A. Volpert, München 2006, s. 779–780.
49
N. Dinçkal, Der Körper als Argument – Die deutsche Hochschule für Leibesübungen und die
Produktion wissenschaftlicher Gewissheiten über den Nutzen des Sports, in: Der deutsche Sport auf
dem Weg in die Moderne. Carl Diem und seine Zeit, hrsg. v. M. Krüger, Berlin 2009, s. 178–190.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
27
gom Willibalda Gebhardta i grupy niemieckich arystokratów, entuzjastów idei
olimpijskiej, którzy pod kierownictwem Victora von Podbielskiego w 1895 r.
powołali Niemiecki Komitet Rzeszy ds. Igrzysk Olimpijskich (Deutscher Reichsausschuss für Olympische Spiele – DRAfOS).
Ruch turnerski ze swoim ogromnym potencjałem członkowskim był kopalnią talentów w dziedzinie gimnastyki i lekkiej atletyki. Na zdolnych turnerów łakomym okiem patrzyli przedstawiciele konkurencyjnego świata sportu
w osobach Theodora Lewalda i Carla Diema. Zawiązano współpracę i turnerzy
wzięli udział wraz ze sportowcami w III i IV Letnich Igrzyskach Olimpijskich
w St. Louis (nieoficjalnie) i Londynie (oficjalnie) w latach 1904 i 1908. Wcześniej Niemieckie Turnerstwo niechętnie patrzyło na igrzyska i zbojkotowało ich
pierwszą edycję. W nawiązaniu rzetelnej współpracy między niemieckim komitetem olimpijskim a organizacją turnerską nie pomagał niechętny stosunek de
Coubertina do turnerów. Ten największy na kontynencie związek aktywności
cielesnej dopiero w 1907 r. przystąpił do naczelnej organizacji niemieckiego
sportu mieszczańskiego. Dlatego też pierwsze oficjalne występy turnerów na IO
nastąpiły dopiero w 1908 r. w Londynie. W kolejnych latach współpraca układała się rozmaicie. W Sztokholmie w 1912 r. turnerów zabrakło, a po ponownym
zbrataniu się kierownictw niemieckiego sportu i turnerstwa obie organizacje pilnie przygotowywały się do nadchodzących IO w Berline, które miały się odbyć
w 1916 r. Niewątpliwie elity zarówno świata sportu jak i turnerstwa były już w latach 1913–1914 pod wrażeniem skali, z jaką Szwecja i jej rodzina panująca przekuły sztokholmskie igrzyska w wielki, międzynarodowy sukces kraju. Dostrzegano wzmocnienie prestiżu tego państwa na arenie międzynarodowej, co nastąpiło
głównie dzięki świetnej organizacji igrzysk i wzbogaceniu rywalizacji sportowej
o różne kulturalne wydarzenia towarzyszące. Spotkanie powstającej wspólnoty
olimpijskiej w Sztokholmie w 1912 r. miało dla historii tego ruchu w Niemczech
daleko idące konsekwencje. Pierre de Coubertin uznał V IO za najwspanialsze
z dotychczasowych igrzysk50. Niemieccy członkowie MKOl, czołowi funkcjonariusze sportu mieszczańskiego, a nawet dziennikarze prasy turnerskiej byli zachwyceni rozmachem sztokholmskich igrzysk i samego Stadionu Olimpijskiego.
Elity II Rzeszy miały świadomość, że od czasu IV IO w 1908 r. w Londynie, które umocniły Ententę, święta sportu stały się gigantycznym spektaklem i nowym
w dziejach stosunków międzynarodowych środkiem umacniania politycznego
prestiżu kraju-gospodarza. Z lokalnego święta sportu stały się narzędziem poli50
C. Diem, Die Stockholmer Spiele 1912, Berlin 1912.
28
Miłosz Stępiński
tyki. Grono niemieckich entuzjastów i mecenasów ruchu olimpijskiego składało
się z członków elit władzy, kultury i pieniądza51. Przy nich karierę zaczęli robić
ludzie o nieprzeciętnych umiejętnościach organizatorskich i wizjonerskich. Za
takiego można z pewnością uznać wspomnianego Carla Diema, od 1913 r. sekretarza generalnego VI IO, mających się odbyć w 1916 r. w Berlinie, jedną z najwybitniejszych i najbardziej kontrowersyjnych postaci w historii światowego ruchu
olimpijskiego. Diem uważnie studiował doświadczenia sztokholmskie, które stały się dla Niemców wzorcem do naśladowania52. Intensywne zabiegi niemieckich członków MKOl: hr. Egberta von der Asseburga i Victora von Podbielskiego
z lat 1908–1912 zdawały się przynosić owoce53. Dynastia panująca z Wilhelmem II na czele, część elit panujących i Reichstag silnie wsparły ich wysiłki,
w tym inicjatywę budowy stadionu olimpijskiego w Berlinie, wzorowanego na
obiekcie ateńskim. Niemieccy heroldowie ruchu olimpijskiego przystąpili już
późnym latem 1913 r. do zakrojonych na bardzo szeroką skalę przygotowań do
roli gospodarza VI IO. Sesja MKOl z czerwca 1914 r. dawała Niemieckiemu Turnerstwu prawo wystąpienia na igrzyskach w Berlinie z własnym programem54.
Turnerzy zapomnieli o swej niechęci do „angielsko-francuskiego wynalazku”,
jak nazywali pogardliwie igrzyska. Snuto śmiałe marzenia o olśnieniu świata
sukcesami sportowymi, a przy tej okazji także osiągnięciami ekonomicznymi
i kulturalnymi Rzeszy. Monarcha był silnie zainteresowany udziałem Niemców
już w pierwszych nowożytnych igrzyskach, kierując się głównie względami dynastycznymi. Jego siostra Zofia von Hohenzollern była bowiem małżonką Konstantina – greckiego następcy tronu i zarazem pierwszego prezydenta MKOl.
Także turnerzy traktowali berlińskie igrzyska jako ogniwo w łańcuchu imperialistycznej rywalizacji o miejsce ich organizacji i ich niemieckiej ojczyzny pod
51
Die Männer um Willibald Gebhardt. Anfänge der Olympischen Bewegung in Europa, hrsg.
v. R. Naul, M. Lammer, Aachen 2002, s. 39, 42–43, 63–65.
C. Diem, Die Stockholmer... Warto przypomnieć, że Niemcy już od 1908 r. starały się o organizację igrzysk 1912 r., lecz śmierć przewodniczącego DRAfOS, Assenburga, w 1909 r. osłabiła
niemieckie szanse.
52
K. Lennartz, Die VI. Olympischen Spiele Berlin 1916, Köln 1978, dokumenty na s. 1–18
i 56–121.
53
54
Der Pariser Sportkongress, „Deutsche Turnzeitung”, 23.04.1914, s. 315; Th. Toeplitz, Die
Deutsche Turnerschaft auf dem internationalen Jubiläumskongress in Paris, tamże 23.07.1914,
s. 557–558. Do programu pierwszych igrzysk i ich symboliki: K. Lennartz, National and International Olympic Games, w: Karl Lennartz. Langlauf durch die Olympische Geschichte..., Bd. 2,
s. 288–328.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
29
słońcem55. Niemcyzamierzali poprawić swój wynik medalowy ze Sztokholmu. Już
jesienią 1912 r. DRAfOS rozpoczął działania mające na celu zapewnienie Niemcom sukcesu organizacyjnego i sportowego za cztery lata. W latach 1912–1914
przygotowania te stały się głównym tematem największych niemieckich gazet
sportowych ze „Sport im Wort” i „Deutsche Turn-Zeitung” na czele56. Potężnym
manifestem tej woli wobec kraju i zagranicy było wzniesienie Stadionu Niemieckiego, oddanego do użytku 8 czerwca 1913 r. Otworzyło to drogę do budowy
kolejnych obiektów sportowych w całych Niemczech57. Wydarzenia te uczciła
okolicznościowa publikacja o niemieckim świecie sportu, tchnąca optymizmem
i świadomością ważnego miejsca Niemiec w ruchu olimpijskim58. Wiosną
1914 r. ustalono program igrzysk oraz ich termin.
Wybuch pierwszej wojny światowej i jej przebieg oddaliły perspektywę
berlińskich igrzysk. Myśl o nich pożegnano wraz ze śmiercią Victora von Podbielskiego w styczniu 1916 r. i ustąpieniem niemieckich członków z MKOl.
W efekcie w styczniu 1917 r. zmieniono nazwę centralnej organizacji sportowej na Niemiecki Komitet Rzeszy ds. Ćwiczeń Cielesnych (Deutscher Reichsausschuss für Leibesübungen – DRAfL), a Niemcy weszły w kilkuletni konflikt
z międzynarodowym światem olimpijskim. Jeszcze przed końcem wojny Niemcy zostały usunięte z MKOl i międzynarodowego świata sportu. Wspierani przez
lewicę i nacjonalistów funkcjonariusze DRAfL, kierowanego od 1917 r. przez
Theodora Lewalda, dali się ponieść fali narodowej krytyki instytucji międzynarodowych, formułowanej na bazie politycznego klimatu potępienia Ententy
i traktatu wersalskiego. Jedynie wypowiedzi Diema i Lewalda pozostały wolne
od ataków na Francję czy MKOl. W przeciwieństwie do Niemieckiego Turnerstwa nie mówili oni o „dyktacie” Wersalu i konieczności oswobodzenia „wolnego, niemieckiego Renu”, ale skoncentrowali swoje działania na kontynuacji
55
W. Wege-Spandau, Wie bereitet sich die Deutsche Turnerschaft auf die Olympischen Spiele
in Berlin vor, und wie beteiligt sie sich an denselben, „Deutsche Turnzeitung”, 1.01.1914, s. 2: Das
Jahr 1916, in dem die Völker ihre Kräfte im friedlichen Wettkämpfe im deutschen Stadion messen
wollen, rückte immer näher heran. Deutsches Ansehen soll dort nicht nur erhalten, sondern nach
Kräften gestärkt werden.
56
Der Pariser..., s. 315.
57
M. Ostrop, Deutschlands Kampfbahnen, Berlin 1928, s. 8, 11.
C. Diem, Das Deutsche Stadion, w: Das Deutsche Stadion. Sport und Turnen in Deutschland
1913. Eine Denkschrift für deutsches Volk, Berlin 1913 s. 27. „Wielkim protektorem” DRAfOS
był książę Wilhelm, następca tronu Rzeszy Niemieckiej i Prus. C. Diem, Das deutsche Stadion,
„Das Deutsche Stadion. Sport und Turnübungen und körperliche Erziehung” 1936, H. 15–16,
s. 421–426.
58
30
Miłosz Stępiński
życia sportowego. Niemiecki Komitet Rzeszy ds. Ćwiczeń Cielesnych w połowie
lat dwudziestych XX w. skupiał ok. 5,5 mln członków. Największą organizacją
w jego strukturach było Niemieckie Turnerstwo, zrzeszające ponad 1,5 mln
członków59.
Niemcy były odizolowane od międzynarodowego sportu do 1925/26 r.
W tym czasie jednak nie nastąpiła recesja w aktywności fizycznej mieszkańców
Republiki Weimarskiej, wręcz przeciwnie, odnotowano znaczącą dynamikę. Setki większych i mniejszych stadionów wypełniało się dziesiątkami tysięcy młodych ludzi, którzy z zapałem wykonywali ćwiczenia gimnastyczne i lekkoatletyczne. W latach dwudziestych XX w. Niemcy, zapatrzone w budowle amerykańskie i brytyjskie, wzbogaciły się o kilka wielkich aren sportowych. Niemieckie
życie sportowe świata mieszczańskiego po Wielkiej Wojnie skupiało się głównie
wokół zainicjowanych w 1922 r. tzw. Niemieckich Olimpiad. Podobnie jak ich
międzynarodowe odpowiedniczki, imprezy te organizowane były co cztery lata60.
Oprócz „olimpiad” organizowano w Republice Weimarskiej również Niemieckie Zawody Sportowe (Deutsche Kampfspiele), Zawody Niemieckiej Młodzieży
Rzeszy (Reichsjugendsportkämpfe)61, a także „olimpiady akademickie” i „robotnicze”62. Niemieckie Zawody Sportowe były organizowane kolejno w 1922 r.
w Berlinie, w 1926 r. w Kolonii i w 1930 r. we Wrocławiu. To jednak nie wszystko. Gigantycznym pokazem narodowej dumy były również kolejne zjazdy Niemieckiego Turnerstwa (Deutsche Turnfeste): w 1923 r. w Monachium i w 1928 r.
w Kolonii, które zgromadziły kilkaset tysięcy uczestników63. W Republice Weimarskiej organizowano również tzw. sztafety Hindenburga, prowadzące przez
całe Niemcy64. Udział w nich wzięło w sumie ponad milion zawodników, zrzeszonych w 30 500 organizacjach. Zawody Niemieckiej Młodzieży Rzeszy, obejmujące sportowców obu płci między 10. a 18. rokiem życia, zostały rozegrane po
raz pierwszy na Stadionie Niemieckim w Berlinie 1 maja 1919 r. Organizowane
59
H.-G. John, Leibesübungen im Dienste nationaler Bestrebungen: Jahn und die deutsche Turnbewegung, Teil II: Die Turnbewegung im deutschen Kaiserreich von 1871 bis 1918, w: Geschichte
der Leibesübungen, hrsg. v. H. Ueberhorst, Bd. 3, Teilbd. 1, Berlin 1980, s. 278–314.
60
Po raz ostatni w 1934 r.
G. Młodzikowski, Pierwsze światowe igrzyska robotniczych międzynarodówek sportowych,
„Kultura Fizyczna” 1968, nr 5, s. 196–197.
61
62
Zapoczątkowane w 1925 r.
M. Krüger, Turnfeste als politische Massenrituale des 19. und frühen 20. Jahrhunderts,
w: Der deutsche Sport auf dem Weg in die Moderne..., s. 82–83.
63
64
Po raz pierwszy w 1927 r.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
31
cyklicznie, za każdym razem skupiały dziesiątki tysięcy zawodników i widzów.
Pod względem masowości były to największe zawody tego typu na świecie. Kolejnymi imprezami sportowymi organizowanymi w latach dwudziestych XX w.
były Zawody Rzeszy o Nagrodę Ojczyzny (Reichskämpfe um den Preis des Vaterlandes) oraz ogólnoniemiecki Dzień Boiska Sportowego (Spielplatzwerbetag),
który 9 maja 1920 r. zgromadził w całych Niemczech w 331 miejscowościach ponad milion uczestników. Turnerstwo i sport miały symbolizować poczucie wspólnoty i kolektywną siłę65.
Mieszczańscy funkcjonariusze sportu prowadzili działalność w Republice
Weimarskiej, ale równie intensywnie zabiegali o powrót Niemiec do wspólnoty
olimpijskiej. Proces „otwierania Niemiec na Europę” dokonywał się niewątpliwie w ramach stopniowego zdejmowania z tego kraju ciężaru postanowień traktatu wersalskiego i stopniowego przywracania Rzeszy Niemieckiej równoprawnej pozycji z innymi mocarstwami w Europie. 29 stycznia 1927 r. DRAfL podjął
decyzję o zainicjowaniu wobec rządu starań o przyznanie Rzeszy organizacji
igrzysk w 1936 r.66 Uskrzydleni sukcesami swojej reprezentacji w Amsterdamie
w 1928 r. działacze niemieccy przystąpili do działania. Doskonałą okazją była
29. sesja MKOl, odbywająca się 25–30 maja 1930 r. w Berlinie. Gospodarze
wykorzystali tę sposobność i publicznie zgłosili kandydaturę stolicy Niemiec
podczas otwarcia sesji w auli Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma67. Decyzja
zapadła rok później, 23 kwietnia 1931 r. w Lozannie, gdzie za Berlinem głosowało 43 z 59 delegatów. Niemcy mieli się podjąć organizacji letnich igrzysk
w 1936 r. Pokonana została Barcelona, która również liczyła na organizację
XI IO. Do przekonywającego sukcesu Niemiec w głosowaniu przyczynił się także reprezentujący Polski Komitet Olimpijski delegat z II RP68. Theodor Lewald
triumfował, ale ten niewątpliwy sukces Niemiec przypadł na okres głębokiego
kryzysu ekonomicznego i deflacyjnej polityki finansowej kanclerza Heinrich
Brüninga. To z kolei zmusiło przewodniczącego DRAfL do staczania heroicznych
bojów z ministrami i Reichstagiem o fundusze niezbędne do przygotowania i wysłania za ocean niemieckiej reprezentacji olimpijskiej. Nie wypadało bowiem,
65
Bundesarchiv (dalej: BA), Rep. 43 II/726: Der DRA und seine Arbeit 1917 bis 1933, s. 119,
120a; M. Krüger, Olympische Spiele in Deutschland..., s. 72.
66
BA, Rep. 43 I/1982, f. 191–194: prezydent DRAfL do kanclerza, Berlin, 1.03.1927.
67
H. Hoffmann, Mythos-Olympia..., s. 11.
Za: 1894–1994. The International Olympic Committee: One Hundred Years. The Idea – The
President – The Achievements, Vol. 1, under supervision of R. Gafner, Lausanne 1994, s. 260.
68
32
Miłosz Stępiński
by organizator kolejnych igrzysk olimpijskich zaprezentował się w Los Angeles
poniżej pewnego poziomu, a przynajmniej gorzej niż na igrzyskach w Amsterdamie. Dopiero w kwietniu 1932 r. rząd Rzeszy zdecydował się na dofinansowanie
i tak potężnie okrojonej olimpijskiej reprezentacji Niemiec. Ta niełatwa sytuacja
heroldów niemieckiego olimpizmu, zabiegających w latach 1931–1932 o każdą
markę, kontrastuje z oszałamiającą hojnością, jaką kilkanaście miesięcy później
okazali im władcy nowych Niemiec.
Przechowywana w Bundesarchiv Berlin-Lichterfelde korespondencja
„olimpijska” Theodora Lewalda ukazuje doprawdy imponującą geografię instytucji i osobistości, do których kołatał on o pieniądze. W październiku 1931 r.
Lewald prosił Kancelarię Rzeszy o wsparcie swoich starań kwotą 150 tys. marek w ramach tzw. olimpijskiej subwencji. Na sześć miesięcy przed igrzyskami
w Los Angeles nie było jeszcze decyzji o przyznaniu tej kwoty. Z Kancelarii
Rzeszy napłynęła w końcu informacja sugerująca, że kanclerz jest co prawda za
wyjazdem niemieckich olimpijczyków do Los Angeles, lecz finansowanie pewnej części reprezentacji musi nastąpić ze środków prywatnych. W podobnym tonie wypowiadał się w listopadzie 1931 r. minister finansów Rzeszy69. Ostatecznie
przyznano dofinansowanie, ale część olimpijczyków musiała jechać za własne
pieniądze. Zadecydowały dwa czynniki. Po pierwsze Niemcy, podobnie jak inne
państwa, zadeklarowały już w MKOl swój udział w IO w Los Angeles, po drugie
zaś nie chciały drażnić Amerykanów, gdyż liczyli na ich przybycie do Berlina
w 1936 r.70 Pojawiła się też kwestia wizerunku Niemiec na arenie międzynarodowej – liczna reprezentacja sugerowałaby, że Niemcy dobrze sobie radzą z kryzysem światowym. Przeciwnikami tej opcji byli zwolennicy redukcji reparacji
wojennych, którzy próbowali kondycję finansową Republiki Weimarskiej przedstawiać w czarnych barwach. 17 listopada 1931 r. kanclerz Brüning stwierdził, że
(dla obciążonych odszkodowaniami Niemiec – M.S.) z punktu widzenia polityki
zagranicznej lepiej byłoby ogłosić, iż Niemcy nie mają pieniędzy na olimpiadę.
Z ostrzeżeniem pośpieszył minister spraw wewnętrznych, sugerując, że Stany
Zjednoczone miałyby Niemcom bardzo za złe, gdyby odmówili oni przyjazdu
do USA; w konsekwencji można by się było spodziewać nieobecności Amerykanów na igrzyskach w Berlinie71. Na marginesie – gdyby Niemcy faktycznie
69
BA, Rep. 43 I /1984, f. 93–93a: Berlin, 6.11.1931.
70
Tamże, f. 102–102a: notatka kancelarii Rzeszy, Berlin, 26.11.1931.
Tamże, f. 108: posiedzenie rządu, Berlin, 17.11.1931. Takie ostrzeżenia słał z Waszyngtonu
ambasador Niemiec. W lutym 1932 r. sam Lewald uważał, że Niemcy powinni wysłać do USA
71
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
33
nie przyjechali do Los Angeles, może zwolennicy bojkotu „brunatnej olimpiady” mieliby w 1936 r. ułatwione zadanie. Ostatecznie dopiero w końcu kwietnia
1932 r. władze Rzeszy zatwierdziły finansowe wsparcie dla swoich olimpijczyków, w kwocie okrojonej o jedną trzecią. Odbiło się to na liczebności reprezentacji. Na IX IO w 1928 r. Niemcy wysłali do Amsterdamu dwustu sportowców
– do Los Angeles jedynie 82 (nie licząc pięciu Niemców mieszkających na stałe
w USA)72. Przykładowo, wskutek braku pieniędzy Niemiecki Związek Kolarski jako swoich reprezentantów wytypował sportowców amatorów zrzeszonych
w Niemieckim Klubie Kolarskim w Nowym Jorku73. Niemcy zdobyli w Los Angeles tylko trzy złote medale (żadnego w lekkiej atletyce). W końcowej kwalifikacji zajęli szóste miejsce, zdobywając dodatkowo 13 srebrnych i 8 brązowych
medali74.
W warunkach pełnej akceptacji za strony świata wielkiej polityki Hitler już
od 1933 r. rozpoczął realizację zakrojonego na szeroką skalę programu przygotowań do XI IO, zaczynając od tzw. kursów olimpijskich. Czynnikiem sprzyjającym
były wyobrażenia Führera o roli sportu w nazistowskim państwie i wychowaniu,
które sformułował on już w 1920 r. Hitler postulował silne wsparcie państwa
dla cielesnej aktywności społeczeństwa. Swoje poglądy na ten temat rozwinął
w Mein Kampf, gdzie czytamy m.in. o wychowaniu zdrowego społeczeństwa
i umocnieniu miejsca kultury fizycznej w życiu społecznym. Naziści przywiązywali do sportu wielką wagę, gdyż manifestował się w nim pierwiastek rasistowski, a masowa aktywność cielesna społeczeństwa była czynnikiem wspierającym
państwo i porządek społeczny. Chcąc nie chcąc, sport wpisywał się w nazistowską
utopię kształtowania narodu germańskiego jako narodu mężczyzn-wojowników.
Preferowano dyscypliny paramilitarne, takie jak biegi i boks, ale i futbol darzony był uznaniem jako dyscyplina kształtująca poczucie wspólnoty i waleczność.
– w obliczu niemieckiego ciężkiego położenia – o wiele mniejszą liczbę olimpijczyków niż Anglia,
Francja i Włochy.
72
Th. Lewald, Vorwort. Berlin im Oktober 1932, w: Die olympischen Spiele in Los Angeles,
1932, Mitarbeit W. Meils, W.A. Cordua, W. Richter, hrsg. v. Ph. F. Reetsma, Berlin 1932.
Der Olympia-Radsport. Rose Bowl – Santa Monica, w: Olympia 1932. Die Olympischen
Spiele in Los Angeles 1932, b.r.w., s. 122–125. Niemiecki Związek Kolarski należał do największych na świecie, a nie był w stanie wydać 1000 marek choćby dla jednego reprezentanta kraju.
73
The Games of the Xth Olympiad – Los Angeles. Official Report, Published by the Xth Olympiade Committee of the Games of Los Angeles USA 1932, Ltd. 1933, s. 9–14 (Roll of Honor);
Olympische Ehrentafel, w: Olympia 1932..., b.s. Czwarty złoty medal zdobyli w konkursie sztuki
w dziedzinie literatury (Paul Bauer).
74
34
Miłosz Stępiński
Poglądy Führera rozwijała i wcielała w życie plejada ideologów nazistowskiej
pedagogiki ze wspomnianym wcześniej Alfredem Baeumlerem na czele75.
W styczniu 1933 r. władzę w Rzeszy przejęli naziści i już dwa miesiące
później było jasne, że berlińskie igrzyska będą miały polityczną otoczkę. Od samego początku planowano wykorzystać je do przedstawienia pozytywnego wizerunku „nowych” Niemiec na forum światowym. Goebbels w przemówieniu na
XV Zjeździe Niemieckich Turnerów w Stuttgarcie pod koniec lipca 1933 r. zapowiedział oddanie całej propagandy w służbę przygotowań olimpijskich, powołując jednocześnie w swoim ministerstwie Komitet Propagandy Olimpijskiej76.
Przez kilka tygodni po przejęciu władzy Hitler tolerował bardzo brutalne ataki
prasy nazistowskiej na starych działaczy sportowych, w tym na Theodora Lewalda, któremu zarzucano „służalczą” pracę dla znienawidzonej Republiki Weimarskiej i „półżydowskie” pochodzenie. Nie oszczędzano również Carla Diema.
Latem 1933 r. ataki te umilkły i nastał okres czasowej współpracy nazistów
z mieszczańskimi działaczami organizacji olimpijskich i sportowych. W samej
NSDAP istniały grupy przeciwne idei igrzysk w Berlinie, ale nie mogły one poważnie zagrozić ich realizacji przez III Rzeszę, skoro zaakceptował je sam Hitler. Przeciwnikami igrzysk byli po pierwszej wojnie również przedstawiciele
Niemieckiego Turnerstwa, z dystansem podchodzący do imprezy zdominowanej
przez Anglosasów i frankofonów. Zwrot nastąpił wraz z przyjęciem Theodora
Lewalda przez Hitlera 16 marca 1933 r. Podczas audiencji działacz sportowy
uzyskał poparcie Führera dla organizacji igrzysk. Argumentacja Lewalda, dotycząca ogromnego znaczenia propagandowego igrzysk dla Niemiec, przekonała
Hitlera, a także Goebbelsa. Hitler działał dwutorowo – jednocześnie ze zgodą
na organizacje igrzysk podjął decyzję o reorganizacji struktur sportu według
„zasady wodzostwa”. Przede wszystkim powołano kierownika sportu Rzeszy,
którym został Hans von Tschammer und Osten. Stopniowo przystąpił on do likwidacji starych, cesarsko-republikańskich struktur potężnego świata niemieckiej aktywności cielesnej, mając oparcie w gorliwych deklaracjach kierownictw
wielkich federacji sportowych, popierających „narodową rewolucję” i „paragraf
aryjski”. Przygotowania do XI IO i wzgląd na opinię zagranicy spowodowały, że
świat sportu był do 1936 r. poddany tzw. pierwszej (stosunkowo łagodnej) fazie
J. Wolny, Krytyka sportu wyczynowego w Niemczech faszystowskich, „Kultura Fizyczna”
1973, nr 3, s. 104–106; M. Wiwie, Das politische Schul- und Erziehungswesen im 3. Reich, Norderstedt 2010, s. 25–39.
75
76
Th. Alkmeyer, Körper, Kult, Politik..., s. 273–275.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
35
„zrównywania”. Druga – bardziej radykalna – nastąpiła tuż po imprezie, jesienią
1936 r. W jej efekcie z pracą pożegnało się wielu starych działaczy sportowych,
którzy uchowali się w pierwszej czystce77. Na kolejnym spotkaniu Lewalda i Hitlera 2 maja 1933 r. Führer powierzył mu kierownictwo przyszłego Komitetu
Organizacyjnego XI IO. Zagranica dostała sygnał, że Hitler podporządkuje się
tradycji poprzednich igrzysk i porzuci antyżydowskie represje. Uwadze światowej nie uszedł fakt, że nowo mianowany kierownik komitetu jest „pół-Żydem”,
co też było wymowne. W kwietniu Hitler rozkazał wstrzymanie ataków prasowych na Lewalda i innych członków struktur sportowych. Ta decyzja, wraz
z mianowaniem „pół-Żyda” kierownikiem Komitetu Organizacyjnego, była dla
członków NSDAP, opinii publicznej i dla świata jasnym sygnałem, że Hitler jest
za igrzyskami i będzie się do nich przygotowywał z „weimarskimi” elitami świata sportu, architektury i kultury78. Deklaracje Hitlera zostały pozytywnie przyjęte
przez MKOl, mimo że nadal odbierano informacje o postępującym antysemityzmie niemieckim. Prezydent komitetu, przejęty tym faktem, przesłał 3 maja
1933 r. do Niemiec pismo, w którym zażądał od niemieckich członków komitetu,
aby interweniowali u „pana Hitlera” o gwarancje, iż berlińskie igrzyska nie będą
miały żadnego politycznego, rasowego, narodowego i wyznaniowego charakteru.
Teoretycznie bowiem nadal istniała możliwość awaryjnego przeniesienia igrzysk
do innego miasta, np. Barcelony. Obawa była tym silniejsza, że przed zbliżającym się posiedzeniem MKOl w Wiedniu nasiliły się w USA protesty przeciw
polityce nazistów. MKOl i Amerykanie poczuli się uspokojeni dopiero wtedy,
gdy Theodor Lewald, Karl Ritter von Halt i książę Adolf meklemburski dostarczyli deklarację, że sportowcy żydowscy nie będą dyskryminowani i odgórnie
wykluczani z udziału w igrzyskach79. Argumenty musiały być przekonywające, bo na wspomnianym posiedzeniu przyznano Niemcom również organizację
V Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które miały się odbyć w Garmisch-Partenkir-
77
Na przykładzie futbolu: N. Havemann, Fußball unterm Hakenkreuz. Der DFB zwischen
Sport, Politik und Kommerz, Frankfurt a.M. 2005, s. 192–193. W źródłach m.in. G. Rühre, Das
Dritte Reich. Dokumentarische Darstellung des Aufbaues der Nation. Das vierte Jahr 1936, Berlin
1936, s. 174, 374 (Olympische Spiele/Zeittafel).
78
H.J. Teichler, 1936 – ein olympisches Trauma. Als die Spiele ihre Unschuld verloren, w: Sport
und Olympische Spiele, hrsg. v. M. Blödorn, Reinbeck 1984, s. 66. Zwraca się uwagę, że Hitler
nigdy w swojej karierze politycznej nie wypowiedział się przeciwko tradycji antycznej.
79
Wnikliwy opis kapitulacji MKOl przed Hitlerem w latach 1933–1935 zob. G. Walters, Igrzyska w Berlinie..., s. 29–50, 36; także: M.P. Llewellyn, Rule Britannia..., s. 821.
36
Miłosz Stępiński
chen80. Kolejna fala kłopotów przypadła na lata 1934–1935. 26 września 1934 r.
amerykański komitet olimpijski oficjalnie przyjął zaproszenie Niemców na igrzyska letnie i zimowe, jednak ze strony amerykańskiego komitetu wciąż napływały
apele o wyjaśnienie sytuacji Żydów w Niemczech81. W tym celu już w 1934 r.
powołano „komisję dochodzeniową”. Okolicznością sprzyjającą Niemcom była
proniemiecka postawa Avery’ego Brandage’a, który bardzo chciał, by Amerykanie przyjechali do Berlina w 1936 r. Należy podkreślić, że niezrażeni „dąsami”
MKOl naziści wzmocnili wysiłki zmierzające do obsadzenia Komitetu Organizacyjnego XI IO i Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego swoimi ludźmi. Już
w październiku 1934 r. dokonano politycznego ubezwłasnowolnienia drugiego
z tych komitetów82. Zagrożeniem dla nazistów były działania lokalnych komórek
NSDAP w Garmisch-Partenkirchen w 1935 r. i lutym 1936 r., które nadal prowadziły antyżydowską agitację i nie podporządkowały się dyspozycjom Hitlera lub
ich nie zrozumiały83. Amerykański członek MKOl, Ernst Lee Jancke, i powstałe
w USA, złożone m.in. z Żydów „antyolimpijskie komitety” postulowali zmianę
miejsca igrzysk. Podczas oficjalnych wizyt m.in. prezydenta MKOl w Niemczech
wiosną i jesienią 1935 r. oraz wiosną 1936 r. działacze MKOl wyraźnie apelowali
do dyktatora o postępowanie według zaleceń protokołu olimpijskiego. Führer
i działacze Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego za każdym razem zapewniali
o dobrych intencjach Niemiec. Nauka widzi w tych zapewnieniach pyrrusowe
zwycięstwo MKOl. Andreas Höfer konstatował, że dopiero polityczny dystans
MKOl, fałszywa ocena polityki niemieckiej, a szczególnie ucieczka w świat marzeń o apolitycznych igrzyskach olimpijskich, uczyniły możliwym efekt nazistow80
H. Hoffmann, Mythos Olympia..., s. 12; A. Krüger, Die Olympischen Spiele 1936 und die
Weltmeinung. Ihre außenpolitische Bedeutung unter besonderer Berücksichtigung der USA, Berlin
1972, s. 163–185.
81
A. Höfer, Der Olympische Friede..., s. 173. Do relacji między MKOl a Hitlerem po wprowadzeniu ustaw norymberskich, skutkujących przyjazdem hr. Bailleta-Latoura do Berlina 5 listopada
1935 r., i zapewnień Hitlera, że Helene Meyer i bracia Ball zostali zaproszeni do reprezentacji olimpijskiej Niemiec – zob. 1894–1994. The International Olympic Committee..., Vol. 1, s. 267–268.
82
A. Krüger, Die Olympischen Spiele 1936 und die Weltmeinung..., s. 60. Do gremium tego należało trzech niemieckich delegatów MKOl, szefowie niemieckich organizacji sportu, dwudziestu
przedstawicieli władz Rzeszy, jedenastu wojskowych, trzy osoby z policji, pięciu wyższych urzędników komunalnych, sześciu reprezentantów NSDAP, czterech funkcjonariuszy Urzędu Sportu
Rzeszy, architekt W. March i bankier Hamel.
83
14 maja 1933 r. K. Ritter v. Halt czuł się zmuszony przekazać sekretarzowi stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Rzeszy, Hansowi Pfundterowi, list ostrzegający przez skutkami antysemickiej propagandy prowadzonej w Garmisch-Partenkirchen oraz bojkotowaniem żydowskich
gości w miejscowych hotelach. Zdaniem Halta prowadzić to miało do niesłychanej utraty prestiżu
Rzeszy i masowego anulowania rezerwacji hotelowych. A. Höfer, Der Olympische Friede..., s. 73.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
37
skiej propagandy84. Międzynarodowemu Komitetowi Olimpijskiemu wystarczyło to zapewnienie, mimo że jego członkowie wiedzieli już o ogłoszonym
w Rzeszy zakazie działalności organizacji robotniczych i wykluczeniu ze sportu
żydowskich funkcjonariuszy. Choć widoczny był terror i postępująca likwidacja pozostałości Republiki Weimarskiej, trudno było wówczas (lata 1934–1936)
przewidzieć, iż za kilka lat Hitler rozpocznie również zbrojną ekspansję terytorialną, tym bardziej że wszędzie deklarował pokojowe intencje. Włodarze
MKOl, a także rządy państw, nie widzieli lub nie chcieli widzieć niczego niepokojącego w decyzjach podejmowanych w Niemczech w tym okresie. A już
samo podważanie rozstrzygnięć wersalskich, ustawy norymberskie i postępujący
militaryzm powinny skłonić MKOl do przeniesienia igrzysk! Większość członków komitetu starała się bagatelizować niepokojące informacje i robić wszystko
w myśl zasady, że „im spokojniej – tym lepiej”. W efekcie współpracowano z nazistami w pełnym przekonaniu, pomagając im pośrednio w umacnianiu tyranii85.
Świat wielkiej polityki, MKOl i nadrzędne organizacje sportu, takie jak
FIFA i FIBA, uznały proces „zrównania” niemieckiego sportu w III Rzeszy
za wewnętrzną sprawę Niemiec i traktowały nowe instytucje oraz nowych ludzi jako równoprawnych członków międzynarodowej rodziny narodów i ruchu
olimpijskiego. Ta akceptacja pozwoliła Hitlerowi, Komitetowi Organizacyjnemu
XI IO i Urzędowi Sportu Rzeszy na dalsze propagowanie berlińskiej imprezy
poza granicami Rzeszy. Pieniędzy na ten cel nie szczędzono, o czym świadczy
prawdziwie oszałamiająca liczba publikacji w różnych językach oraz seria akcji
reklamowych w najważniejszych krajach sąsiedzkich. Działania te przyniosły
oczekiwany efekt – rosła liczba entuzjastów berlińskich igrzysk i malała grupa
zwolenników ich bojkotu. Nie do przecenienia była tutaj działalność Lewalda
i jego (co można wnioskować z treści korespondencji) przyjaźń z de Coubertinem.
Doprowadzenie do organizacji XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie było sukcesem Führera oraz wyrazem politycznej i moralnej kapitulacji opinii światowej,
w tym USA, które najdłużej wahały się nad udziałem w tej imprezie. Nawiązując
84
Tamże, s. 176–177.
R. Rürup, 1936. Die Olympischen Spiele..., s. 27–29. Dobitnym przykładem współpracy między nazistami i MKOl jest casus K. Rittera v. Halta, współodpowiedzialnego za nazyfikację sportu
i wiernego paladyna Hitlera. Po wojnie przywrócono mu funkcję przedstawiciela Niemiec
w MKOl! O filogermańskim nastawieniu obu prezydentów MKOl, Sigfrida Edströma (1946–1952)
i Avery’ego Brundage’a (1952–1972), ważnym dla szybkiej rehabilitacji Niemców w sporcie światowym po 1945 r. – zob. A. Höfer, Der Olympische Friede..., s. 172–173.
85
38
Miłosz Stępiński
do poruszonej już postawy MKOl wobec berlińskich igrzysk, warto dodać, że
wzgląd na olimpiadę sprawił, iż reżym hamował zapał klubów sportowych, które
spieszyły się z wprowadzaniem i realizacją tzw. paragrafu aryjskiego, mającego
na celu stygmatyzację żydowskich zawodników w związkach i klubach sportowych86. To przerażające, że w pewnym okresie sami naziści musieli hamować
swoich obywateli przed realizacją polityki antysemickiej!
Berlin jako gospodarz spotkania międzynarodowej wspólnoty olimpijskiej
dysponował wieloma atutami. Był jedną z największych i najwspanialszych metropolii świata. Po reformie komunalnej z 15 października 1920 r. i stworzeniu
tzw. Wielkiego Berlina stolica Niemiec była miastem o powierzchni 880 km2,
zamieszkaną przez niemal 4,5 mln ludzi. Pod względem zaludnienia stawiało
to Berlin na drugim miejscu w Europie – tuż po Paryżu. Mimo klęski 1918 r.
Niemcy były największym na kontynencie ośrodkiem wielkiego i bardzo nowoczesnego przemysłu, a także wielkim i olśniewającym ośrodkiem kultury i sztuki
tzw. złotych lat dwudziestych87. To stąd płynęły w świat wytwory artystycznego
geniuszu żydowskich i niemieckich kompozytorów, piosenkarzy, reżyserów czy
satyryków88. Wprawdzie nienawiść władców „nowych” Niemiec do „starego porządku” spowodowała wielkie kulturalne spustoszenia i masową emigrację żydowskich artystów i filmowców, lecz pamięć o mieście nad Szprewą jako wielkiej
metropolii z kwitnącą, choć poddaną ścisłej kontroli kulturą, była mocno osadzona w świadomości europejskiej. Legion „aryjskich” artystów i intelektualistów
z entuzjazmem opowiedział się za „nowymi” Niemcami, bez większego sprzeciwu akceptując los swoich żydowskich kolegów po fachu. Nauka niemiecka
po 1933 r. nadal cieszyła się światową renomą. Ważny był udział Niemiec
w restauracji idei olimpijskiej, głównie przez olbrzymi wkład w archeologię
śródziemnomorską, zapoczątkowany jeszcze w XIX w. W ostatnim ćwierćwieczu
XIX i pierwszym dziesięcioleciu XX stulecia niemieccy uczeni szli od sukcesu
do sukcesu. Wystarczy przypomnieć wykopaliska Heinricha Schliemanna w Troi
i odkrycia Ernsta Curtiusa w samej Olimpii. Zespół badawczy tego ostatniego
V. Bloch, Berlin 1936. Die Olympischen Spiele unter Berücksichtigung des jüdischen Sports,
Konstanz 2002, s. 57–72. Obszernie do losów bojkotu w 1935 i 1936 r. także G. Walters, Igrzyska
w Berlinie..., s. 147–155.
86
87
W. Fischer, Berlin und die Weltwirtschaft im 19. und 20. Jahrhundert, Berlin 1989, s. 16–36.
B. Schrader, J. Schebera, Kunstmetropole Berlin 1918–1933. Die Kunststadt in der Novemberrevolution. Die „goldenen“ Zwanziger. Die Kunststadt in der Krise, Berlin–Weimar 1987,
s. 5–7.
88
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
39
od 1875 r. odsłaniał ruiny stolicy antycznych igrzysk89. Zgromadzony w sierpniu 1936 r. w Berlinie międzynarodowy świat olimpijski pozytywnie przyjął decyzję samego Hitlera o wznowieniu przez Niemców wykopalisk prowadzonych
w Olimpii.
Badacze dziejów politycznych w opisie procesu niszczenia Republiki Weimarskiej eksponują instytucje życia politycznego i ustrojowego, ruch związkowy
i młodzieżowy. A przecież proces „zrównywania” objął również świat mieszczańskiego sportu i liczące ok. 650 tys. członków organizacje robotniczego turnerstwa i organizacje wyznaniowe (katolickie, protestanckie). Szczególnie tragiczny w skutkach okazał się proces likwidacji organizacji żydowskich, takich
jak Bar Kochba i Schild; tragiczny był także los żydowskich funkcjonariuszy
i zawodników, np. z Niemieckiego Związku Piłki Nożnej, do którego powstania
i rozwoju niemieccy Żydzi walnie się przyczynili90. Tylko perspektywa igrzysk
w 1936 r. i świadomość możliwego bojkotu powstrzymywały władców III Rzeszy przed bardziej radykalnymi działaniami w ramach „pierwszego” zrównania
lat 1933–1934, którego celem było pozbycie się mieszczańsko-republikańskich
funkcjonariuszy DRAfL na szczeblach centralnych i w poszczególnych wielkich
federacjach.
Reformy nazistów nie ominęły także społecznie, ideowo i kulturowo różnorodnego świata organizacji młodzieżowych, z których większość powstała
w okresie Republiki Weimarskiej. Masy te zostały ujęte w karby organizacyjne
nowych instytucji – Hitlerjugend i Bund Deutscher Mädel. W ramach nowych
organizacji kierowano młodych ludzi do elitarnych szkół, gdzie oprócz indoktrynacji ideologicznej przechodzili intensywny trening sportowy91. Hitler osiągnął
ogromny sukces w umasowieniu aktywności cielesnej. Dokonał tego, realizując
dwa programy. Pierwszy z nich kładł nacisk na umasowienie kultury fizycznej
i stworzenie możliwości uprawiania sportu przez młodzież z klas niższych. Drugi
uruchomił skuteczne mechanizmy organizacyjne i finansowe, które umożliwiły
89
Olympia und Curtius Ernst, w: Brockhaus Handbuch des Wissens in vier Bänden, Bd. 3: L–R,
Leipzig 1924, s. 426–427.
90
N. Havemann, Fußball unterm Hakenkreuz..., s. 159, 160, 165, 183, 290; Do stygmatyzacji
Żydów w sporcie także: W. Skrentny, Jüdische Sportvereine. Makkabi und Sportbund Schild 1933
bis 1938, w: Hakenkreuz und rundes Leder. Fußball und Nationalsozialismus, hrsg. v. L. Peiffer,
D. Schultze-Marmeling, Göttingen 2008, s. 474–488.
91
Do szkolnictwa elitarnego zob. H. Scholtz, Nationalsozialistische Ausleseschulen. Internatschulen als Herrschaftsmittel des Führerstaates, Göttingen 1973, passim.
40
Miłosz Stępiński
Niemieckiemu Związkowi Rzeszy ds. Ćwiczeń Cielesnych efektywną politykę
selekcji najlepszych i najbardziej uzdolnionych przyszłych olimpijczyków.
Badacze, tacy jak Karl Dietrich Bracher czy Werner Jochmann, nie objęli
swoimi rozważaniami postaw świata sportu92, mających kolosalne znaczenie dla
legitymacji systemu i jego sukcesów w 1936 r. Dyktatora umacniała w pewnym
stopniu również akceptacja niemieckiego świata sportu, która gwarantowała pełną dyspozycyjność setek tysięcy sportowców. Problem fali masowego poparcia
licznych środowisk zawodowych, od nauczycielstwa po środowiska akademickie, jest dobrze udokumentowany w polskiej literaturze93. Nie ujęto w niej jednak potężnego świata aktywności cielesnej. Badacze niemieccy toczą prawdziwe
boje o ocenę autentyczności fali hołdowniczych listów gratulacyjnych, jakie od
marca 1933 r. płynęły do Kancelarii Rzeszy od potężnych federacji sportowych.
Bliższa analiza formy i treści tych listów budzi ogromne przygnębienie. Deklaracje niedwuznacznej lojalności i ścisłej kooperacji w zamian za mecenat państwa, którego odmawiała Republika Weimarska, stanowią esencję większości
tych pism. Między marcem i majem 1933 r. swoje uznanie dla nowej władzy
wyraziła większość organizacji sportu mieszczańskiego i federacji poszczególnych dyscyplin. Wielu, jak np. Carl Diem, było pod autentycznym wrażeniem
polityki sportowej państwa i – co zrozumiałe – z zadowoleniem przyjęło deklaracje Hitlera o silniejszym wsparciu finansowym państwa dla sportu. Działacze
sportowi mieli nadzieje, że nazizm ziści sen elit sportu o ich równorzędnej pozycji społecznej względem innych środowisk, np. gospodarczych, naukowych czy
kulturalnych94. Działacze sportowi jako pierwsi przystąpili do realizacji „zasady
wodzostwa” i „paragrafu aryjskiego”. Z entuzjazmem przyjęli decyzje o rozwiązywaniu żydowskich organizacji sportowych i zakazie uprawiania sportu przez
Niemców wyznających judaizm. Niemiecki Związek Bokserski, a od połowy
kwietnia 1933 r. również potężny Niemiecki Związek Piłki Nożnej i Niemiecki
Urząd ds. Atletyki – usuwały ze swoich szeregów członków „rasy żydowskiej”.
92
W. Jochmann, Kryzys społeczny. Antysemityzm. Narodowy socjalizm, wstęp H. Olszewski,
tłum. B. Mrozewicz, Poznań 2007, s. 407–419.
H. Olszewski, Nauka historii w upadku. Studium o historiografii i ideologii historycznej
w imperialistycznych Niemczech, Warszawa–Poznań 1982.
93
94
F. Becker, Der Sport in der Körpergeschichte der klassischen Moderne und die Positionen
Carl Diems – eine Skizze, w: Der deutsche Sport auf dem Weg in die Moderne..., s. 141. Do osoby
Carla Diema zob. Deutsche Bibliographische Enzyklopädie, Bd. 2, hrsg. v. W. Killy, München
1999, s. 518; także: Harenberg Personenlexikon. 4000 Biographien aus dem 20. Jahrhundert,
Dortmund 2003, s. 249–250.
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
41
Nawet ekskluzywny Niemiecki Związek Tenisowy utracił wielu wybitnych i znanych w świecie sportowców95. W deklaracjach i petycjach próżno szukać żalu
za utraconą republiką. Pełno jest natomiast próśb o finansowe wsparcie, sprytnie wkomponowanych między słowa poparcia dla dyktatora. Wszystko zgodnie
z zasadą „umarł król (czytaj: republika) – niech żyje król (czyli III Rzesza)”. Kluby
i stowarzyszenia prześcigały się w lizusostwie. Na przykład Powszechny Związek Sportów Motorowych Berlin-Brandenburg prosił Hitlera, aby ten z okazji
planowanego rajdu Rzeszy zechciał dla upamiętnienia Narodowego Podniesienia Niemiec 1933 roku ufundować dyplom lub plakietkę96.
Niemieckie Turnerstwo też nie było bezczynne i od razu oddało się bezgranicznie nowej władzy, podkreślając, że jest największą organizacją aktywności
cielesnej na kontynencie. Jego pierwszy przewodniczący, Edmund Neuendorff,
16 maja 1933 r. poprosił Hitlera o zgodę na postawienie tej organizacji u boku
SA i Stahlhelmu, wraz z możliwością maszerowania podczas wieców poparcia
dla Führera. Neuendorff deklarował swoją organizację jako volkistowski związek
ludzi złączonych narodowo-politycznymi celami97. Naturalnie nieliczni marksiści i Żydzi, którzy znajdowali się jeszcze w turnerstwie, musieli je niezwłocznie
opuścić.
AUF DEM WEG ZU DEN XI. OLYMPISCHEN SPIELEN IN BERLIN
DER SPORT ZWISCHEN DEN IDEALEN DER OLYMPISCHEN BEWEGUNG
UND DER POLITIK DES DRITTEN REICHES
TEIL 1
ZUSAMMENFASSUNG
Die XI. Sommerspiele in Berlin im August 1936 nehmen einen wichtigen Platz in der
Geschichte des 20. Jh. ein und sind bis heute Gegenstand intensiver Forschungen, auch
in Deutschland und in den angelsächsischen Ländern. Die einschlägige Literatur erkennt
die Bedeutung der XI. Olympischen Sommerspiele im Jahre 1936 in Berlin (1) für die
95
V. Bloch, Berlin 1936..., s. 47–48.
BA, Rep. 43 II/726: Berlin, 5.04.1933, s. 92. Dziesięć dni później Hitler ze szczególnych
funduszy przyznał tej organizacji 40 marek na zakup plakietki.
96
97
Tamże, Berlin, 16.05.1933, f. 179. Swój wiernopoddańczy adres Neuendorff zatytułował:
Hochzuverehrender Herr Reichskanzler! Mein Führer!
42
Miłosz Stępiński
Festigung der braunen Diktatur in Deutschland nicht nur durch Terror, sondern auch (2)
bei der Gewinnung der Herzen von Millionen „einfacher“ Deutscher für den Führer, und
(3) bei der Wiedererlangung einer Großmachtstellung Deutschlands an, die nach der Niederlage von 1918 und den Beschlüssen des Versailler Vertrages verloren gegangen war.
Die neuere polnische Historiographie bleibt hier bei ihrem weitgehenden Desinteresse,
obwohl sich die politischen und sportlichen Führungskräfte der 2. Republik Polen sehr
stark für die Präsenz einer Olympiamannschaft in Berlin engagiert hatten. Die Aggression
Hitlerdeutschlands in Europa und das Trauma der deutschen Besatzung trugen in starkem
Maße zu der mindestens drei Jahrzehnte währenden Kritik an dieser Olympiade bei. Die
deutschen Träume von einer Olympiade reichen bis in das Jahr 1916 zurück, sie wurden
jedoch durch den Ausbruch des Ersten Weltkrieges zunichte gemacht und von der deutschen Rechten sowie der Deutschen Turnerschaft kritisiert. Demgegenüber bildeten sich
in den letzten beiden Jahrzehnten prinzipiell die Bedingungen für eine neue Einschätzung
der XI. Spiele heraus. In dieser neueren Historiographie dauert der Streit um den Platz
der olympischen Tradition in Berlin im August 1936 an. Wenngleich die XI. Spiele ein
sprichwörtlicher „Arbeitsunfall“ in der Geschichte der internationalen olympischen Bewegung waren, erfreuten sich dennoch die Symbolik, das Ritual und die Ikonographie
der XI. Spiele der vollen Akzeptanz von Pierre de Coubertin und des Internationalen
Olympischen Komitees, was auch in den zeitgenössischen Ansichten zur Stellung von
Körperkultur und Sport bei der Eindämmung der mit der „Dekadenz“ der Gesellschaften
im Industriezeitalter verbundenen Prozesse seinen Ausdruck fand. Die Erinnerungen an
die Aggression Hitlerdeutschlands in Europa, die kaum 4 Jahre nach den XI. Spielen erfolgte, sind ebenso wie die lebendigen Erinnerungen an die deutschen Verbrechen in den
Jahren 1939–1945 der permanenten Debatte über die Ziele Hitlers und seines 3. Reiches
auf der Ebene der internationalen olympischen Bewegung seit 1933 und der Spiele selbst
zuträglich.
Der Beitrag bespricht ferner die Politik des faschistischen Staates bei der Organisation und der internationalen Propaganda für die Rolle Deutschlands als Gastgeber der
XI. Spiele und geht auf Institutionen, Menschen und Programme im Land selbst und im
Ausland ein, die darauf Einfluss genommen haben. Es wird auch die Schlüsselrolle von
Hitler selbst bei der Übernahme der Idee der XI. Spiele von der Weimarer Republik durch
das neue Regime und dessen Steuerung durch innenpolitische und internationale Kräfte
hervorgehoben. Erstmalig in der Geschichte der Olympischen Spiele hatte sich ein Staat
in so gewaltigem Maße organisatorisch und propagandistisch bei der Organisation dieser
Veranstaltung engagiert. Es wurde eine außerordentlich reiche Symbolik präsentiert, die
in der Sphäre der Ikonographie und des Rituals sowohl an die von Pierre de Coubertin
und das Internationale Olympische Komitee begründete Tradition, aber auch an die politischen und ideologischen Ziele der nationalsozialistischen Ideologie (Volkstumsideologie,
Na drodze do XI Igrzysk Olimpijskich w Berlinie... Cz. I
43
Germanenkult, Todeskult und Märtyrertum der Helden des Ersten Weltkrieges – Langemarck) anknüpft. Es wird darauf aufmerksam gemacht, dass die neuere Forschung durch
eine stärker differenzierte Bewertung der XI. Spiele im Vergleich zur älteren charakterisiert ist. Die Forscher erkennen einerseits die große Bedeutung der nazistischen Ideologie
und Symbolik bei den XI. Spielen an, andererseits sind sich angelsächsische und deutsche
Forscher darin einig, dass die Spiele von 1936 nicht nur die bisher größte Zahl von beteiligten Teilnehmerstaaten zusammengeführt haben, sondern dass sie auch zur Begründung
von Traditionen dieser und künftiger Spiele sowohl durch eine (teilweise) neue Symbolik
ebenso beitrugen, wie sie aus ihnen erstmals auch ein gigantisches mediales Spektakel
gemacht haben, das sich auf die neuesten Mittel der Technik und Information stützen
konnte.
Übersetzt von Ulrich Drechsel
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
URSZULA KOZŁOWSKA
Szczecin
ROZWÓJ
SŁUŻBY SANITARNO-MEDYCZNEJ
PAŃSTWOWEGO URZĘDU REPATRIACYJNEGO
W LATACH
1944–1951
Wstęp
Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR) został utworzony 7 października 1944 r.
dekretem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Artykuł 2 tego dokumentu określał zakres działalności PUR. Obejmował on: repatriację ludności,
sprawy regulacji napływu repatriantów, opiekę sanitarno-żywnościową w trakcie
repatriacji, planowe rozmieszczenie repatriantów na ziemiach polskich oraz organizację ich osadnictwa, pomoc gospodarczą w adaptacji do nowych warunków,
popieranie instytucji i zrzeszeń społecznych krajowych i zagranicznych udzielających pomocy i wsparcia tej kategorii społecznej1.
Od chwili powstania PUR struktura organizacyjna urzędu podlegała różnorodnym zmianom i przekształceniom. Oparta była na zasadzie trójinstancyjności. Oddziały powiatowe stanowiły organ pierwszej instancji, natomiast dru1
Dekret Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego o utworzeniu Państwowego Urzędu
Repatriacyjnego, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1944, nr 7, poz. 32 i 33. W początkowym okresie swojego funkcjonowania PUR podległy był bezpośrednio Prezydium PKWN.
Sytuację tę zmienił dekret z 7 maja 1945 r., który podporządkowywał urząd Ministerstwu Administracji Publicznej (Dekret z 7.V.1945 r. o częściowej zmianie dekretu PKWN z 7.X.1944 r.). Krystyna
Kersten podkreśla, że w tym czasie Rada Ministrów rozważała zmianę nazwy PUR na Państwowy
Urząd Repatriacji i Przesiedleń. K. Kersten, Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej,
Wrocław 1974, s. 91.
46
Urszula Kozłowska
giej – oddziały wojewódzkie (okręgowe). Należy dodać, że w latach 1945–1946
na ziemiach zachodnich i północnych Polski wojewódzkie oddziały PUR miały
swój odpowiednik w postaci oddziałów okręgowych. Obejmowały one swym zasięgiem obszar okręgów administracyjnych, na których władzę sprawowali pełnomocnicy rządu. Ostatecznie zasięg terytorialny okręgowych oddziałów PUR
został oparty na zasadach podziału administracji państwowej. Jeżeli zaś chodzi
o szczebel trzeciej instancji, stanowił go organ naczelny, którym był Zarząd Centralny (ZC) z siedzibą w Łodzi. Zmiany zachodzące w strukturze organizacyjnej
PUR były uzależnione od ogólnej sytuacji panującej w kraju oraz od zapotrzebowania na usługi świadczone przez PUR. Te z kolei zależały w dużej mierze
od intensywności ruchu przesiedleńczo-repatriacyjnego. Z czasem struktura ta
uległa ustaleniu.
Pierwszą placówką PUR był punkt etapowy zorganizowany w Janowie
Podlaskim, który rozpoczął działalność już w październiku 1944 r. Na początku
1945 r., w lutym, działało już czternaście jednostek tego typu2.
Wraz z oswobadzaniem kraju rozrastała się także sieć placówek PUR. Ich
organizacja przebiegała jednocześnie z instalowaniem się władz administracyjnych. Bywały także przypadki, że placówki PUR powstawały na danym terenie
jako pierwsze, zanim administracja rozpoczęła swoją działalność.
Celem artykułu jest przestawienie rozwoju placówek sanitarnych PUR
w latach 1944–1951. Przez cały okres funkcjonowania urzędu ich działalność
była w dużej mierze uzależniona od dynamiki ruchów migracyjnych. Wraz ze
zmianą ich natężenia zachodziły przeobrażenia w działalności placówek sanitarnych, które bardzo często, zwłaszcza w pierwszym okresie funkcjonowania PUR,
jako jedyne świadczyły pomoc leczniczo-opiekuńczą potrzebującym. W artykule
nie zwrócono szczególnej uwagi na zachorowania występujące wśród podopiecznych placówek sanitarnych PUR, ponieważ z punktu widzenia przyjętego celu
ma to znaczenie drugorzędne.
Podstawową bazą źródłową wykorzystaną w analizie rozwoju placówek sanitarnych PUR są materiały archiwalne znajdujące się w zasobach Archiwum Akt
Nowych w Warszawie. Jako źródłem pomocniczym posłużono się informacja-
2
D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna Państwowego Urzędu Repatriacyjnego
w latach 1944–1951, Lublin 2002, s. 25–26; S. Banasiak, Działalność osadnicza Państwowego
Urzędu Repatriacyjnego na Ziemiach Odzyskanych w latach 1945–1947, Poznań 1963, s. 36; także
W. Gieszczyński, Państwowy Urząd Repatriacyjny w osadnictwie na Warmii i Mazurach (1945
–1950), Olsztyn 1999, s. 23.
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
47
mi zawartymi w dokumentach Archiwum Państwowego w Szczecinie. Zarówno
w jednym, jak i drugim wypadku były to dokumenty PUR.
W zdecydowanej większości wypadków korzystano z różnego rodzaju sprawozdań, raportów, instrukcji, okólników. Ich jakość jest zróżnicowana. Słabą
stroną, szczególnie sprawozdań, jest brak określonego, formalnego wzoru ich
sporządzania, co sprawia, że wyglądają one rozmaicie w zależności od analizowanego roku. Najprecyzyjniejsze, szczegółowo opisujące sytuację migrującej
ludności, jest sprawozdanie ZC PUR z 1946 r. Być może wpływ na to miała
wzmożona migracja, której natężenie w tym czasie było największe. Na uwagę
zasługują również wszelkie instrukcje opracowywane przez ZC PUR. Wyznaczały one właściwe funkcjonowanie placówek terenowych. Pomimo swoich braków
i niedoskonałości materiały te są cenne pod względem poznawczym.
Innym źródłem, które wykorzystano w analizie zagadnienia, są publikacje
fachowe dotyczące danego zagadnienia.
W artykule zachowano zapis zgodny z oryginalnym brzemieniem dokumentów. W tym wypadku chodzi szczególnie o kwestie sporne dotyczące nazewnictwa osób, które zostały przesiedlone z terenów wschodnich II RP. W literaturze
spotykany jest pogląd, że nie powinno nazywać się ich repatriantami, ponieważ
zasadniczo pozostali oni w kraju: obywatele polscy, mieszkańcy tzw. Kresów,
z powodu zmian granic nie wracali w strony rodzinne, lecz do Polski w nowych
granicach, najczęściej na tzw. ziemie odzyskane. Uznaje się zatem, że tę kategorię ludności należy traktować jako wysiedleńców ze Wschodu3.
Rozwój placówek sanitarno-medycznych PUR
Wysiłek organizacyjny PUR zmierzający do zaspokojenia potrzeb zdrowotnych
ludności obejmował przede wszystkim urządzanie dworcowych punktów pierwszej pomocy sanitarnej, ambulatoriów oraz izb chorych przy punktach etapowych.
Ważnym zadaniem była także organizacja drużyn konwojentów sanitarnych, których praca polegała na opiece nad ludnością w transportach do stacji docelowych.
W celu zabezpieczenia jej pod względem sanitarno-leczniczym zapewniano specjalnie wydzielony wagon dla chorych, każda zaś drużyna sanitarna była wyposażona w podręczną apteczkę4. Należy dodać, że wśród ludności repatriowanej
K. Kozłowski, Pomorze Zachodnie w sześćdziesięcioleciu (1945–2005). Społeczeństwo – władza – gospodarka – kultura, Szczecin 2007, s. 40–45.
3
4
W. Pogorzelski, Służba zdrowia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego 1945–1948 rok, Łódź
1948, s. 18; Archiwum Akt Nowych w Warszawie (dalej AAN), Państwowy Urząd Repatriacyjny
48
Urszula Kozłowska
i przesiedlanej znaczny procent stanowiły osoby, które wymagały pomocy medycznej. Starcy, niedożywione, wycieńczone dzieci, kobiety w ciąży, inwalidzi,
osoby chore na różnego rodzaju choroby zakaźne, m.in. na dur brzuszny, świerzb,
gruźlicę, malarię, choroby weneryczne – wymagały natychmiastowego zabezpieczenia pod względem zdrowotnym. Sytuacja była szczególnie katastrofalna na
„nowo pozyskanych terenach”, gdzie brakowało odpowiednio zorganizowanej
służby zdrowia. Jedyną pomocą leczniczą, jakiej udzielano, była ta świadczona
przez placówki sanitarne PUR. Okazało się bardzo szybko, że PUR nie może się
zajmować tylko organizacją ruchu przesiedleńczo-repatriacyjnego – przybywające transporty należało zabezpieczyć także pod względem sanitarno-medycznym,
aby nie dopuścić do rozszerzania się zachorowań wśród ludności.
W tym celu w styczniu 1945 r. zorganizowano Wydział Zdrowia Zarządu Centralnego Państwowego Urzędu Repatriacyjnego. Na jego czele stanął
dr Wojciech Pogorzelski. Był to młody lekarz z Wilna, którego zarekomendowano pierwszemu dyrektorowi PUR, Władysławowi Wolskiemu, jako osobę, która
będzie pracowała z całym oddaniem dla sprawy5. Należy dodać, że funkcję dyrektora tego wydziału dr Pogorzelski pełnił przez cały okres istnienia PUR.
Podstawowym i najważniejszym zadaniem Wydziału Zdrowia ZC PUR
było zarówno zapewnienie opieki zdrowotnej, zapobiegawczej repatriantom,
jak i ochrona społeczeństwa przed rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych
i epidemiami. Niemniej ważnymi zadaniami były także: organizacja placówek
służby zdrowia PUR, oparcie działalności aparatu sanitarnego na określonych
przepisach normujących, nabywanie i rozprowadzanie leków, środków opatrunkowych, sprzętu sanitarnego za pośrednictwem Centralnej Składnicy Lekarskiej
do wszystkich placówek sanitarnych PUR znajdujących się na terenie kraju,
a także odpowiedni nadzór i inspekcja placówek terenowych6.
Placówki służby zdrowia PUR były jednymi z pierwszych instytucji zapewniających opiekę zdrowotną ludności, oferując jej realną pomoc leczniczą. Do
31 stycznia 1945 r. służbą zdrowia PUR kierował w Lublinie jeden lekarz, którego wyposażenie stanowiła „skromna apteczka”. Podjął on również kroki w celu
(dalej PUR), sygn. X/2: Zjazd lekarzy PUR [1946], k. 116.
5
D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 50.
6
AAN, PUR, sygn. X/2: Zjazd lekarzy..., k. 155.
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
49
nawiązania współpracy z Polskim Czerwonym Krzyżem (PCK), aby zorganizować lepszą pomoc repatriantom7.
W celu zapewnienia odpowiedniej opieki sanitarno-medycznej migrującej ludności, w strukturze organizacyjnej PUR został wydzielony wspomniany
już wydział zdrowia. Według tymczasowej instrukcji ZC PUR z 15 maja 1945 r.,
dotyczącej organizacji i podziału pracy, wydział dzielił się na trzy oddziały:
organizacji służby zdrowia, zaopatrzenia sanitarnego oraz inspekcji sanitarnej
i walki z epidemiami. Do kompetencji oddziału organizacji służby zdrowia należały sprawy organizacji, kontroli i koordynacji terenowych placówek służby
zdrowia PUR, współpraca z innymi, tj. państwowymi, samorządowymi, społecznymi instytucjami służby zdrowia, opracowanie okólników, zarządzeń, instrukcji
dotyczących zagadnień służby zdrowia PUR, kompletowanie, wykorzystywanie
w zakresie potrzeb własnych, zarządzeń centralnych władz państwowych dotyczących służby zdrowia, a także sprawy sprawozdań i statystyki z tego zakresu.
Oddział zaopatrzenia sanitarnego zajmował się natomiast wszelkimi sprawami
dotyczącymi leków: ich rejestracji, zaopatrzenia w nie, a także w środki opatrunkowe, dezynfekcyjne, szczepionki, surowice, trwały materiał sanitarny. Do jego
zadań należało także prowadzenie podręcznej apteczki i dziennika chorych. Paragraf 52 wspomnianej instrukcji określał zadania przypisane do oddziału inspekcji
sanitarnej i walki z epidemiami. Zaliczono do nich sprawy związane z nadzorem działalności terenowych organów służby zdrowia PUR, dotyczące opieki
lekarskiej, w tym zakładowej, w odniesieniu do repatriantów i przesiedleńców,
profilaktyki, kontroli sanitarnej zakładów i urządzeń PUR, a także urządzanie
izolacyjnych izb chorych, ambulatoriów oraz instruowanie terenowych organów
służby zdrowia PUR w kwestiach walki z epidemiami, chorobami społecznymi
i zagadnienia współpracy z Naczelnym Nadzwyczajnym Komisariatem do walki
z epidemiami (NNK)8. Wydziałowi Zdrowia ZC PUR na dzień 1 stycznia 1946 r.
podlegało 14 działów zdrowia stanowiących jego organy wykonawcze. Były
7
W. Pogorzelski, Służba zdrowia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego..., s. 11. Działalność
PCK w zakresie pomocy repatriantom miała charakter zarówno pomocy doraźnej w trakcie podróży (odzież, zapomogi pieniężne, wydawanie posiłków), jak i pomocy stałej w postaci zorganizowanych punktów sanitarno-odżywczych, domów noclegowych, kuchni powszechnych, punktów
informacji wszelkiego rodzaju. W dyspozycji PCK pozostawały również pociągi sanitarne, którymi
byli przewożeni chorzy, niepełnosprawni, zniedołężniali, opuszczone dzieci. Bardzo często placówki PCK były organizowane w miejscach, gdzie PUR nie miał swoich, albo też w razie konieczności
działalność sanitarno-odżywcza PCK była prowadzona jednocześnie z działaniami PUR. Szerzej
AAN, Polski Czerwony Krzyż (dalej PCK) sygn. 12, Sprawozdania za lata 1945–1946, k. 65.
8
AAN, PUR, sygn. X/2: Zjazd lekarzy..., k. 52 i n.
50
Urszula Kozłowska
one zlokalizowane przy wojewódzkich oddziałach PUR i miały swoje siedziby
w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Warszawie i Wrocławiu.
Zdecydowania większość z nich działała do końca 1950 r. Podlegały im bezpośrednio 262 placówki na obszarze całego kraju9.
Przy każdym dziale zdrowia zorganizowano referat organizacyjny i inspekcyjno-kontrolujący dla terytorium danego województwa, a także składnicę sanitarną, której zadaniem było rozprowadzanie leków otrzymanych ze składnicy
centralnej do placówek sanitarnych PUR województwa. Instrukcja przeznaczona dla wojewódzkich i okręgowych oddziałów PUR określała zakres czynności
działu zdrowia. Obejmował on przede wszystkim organizację akcji sanitarno-lekarskiej w odniesieniu do ludności repatriowanej i przesiedlonej, współpracę
z różnymi organami służby zdrowia: państwowej, samorządowej, społecznej,
a także sprawowanie nadzoru sanitarnego nad placówkami wojewódzkiego oddziału, którego obowiązkiem było zapewnienie im odpowiedniej ilości leków,
materiałów opatrunkowych, dezynfekcyjnych, szczepionek przeciwko chorobom
zakaźnym. Natomiast opieka sanitarno-medyczna nad repatriantami i przesiedleńcami przyjęła formę organizacji zwalczania chorób zakaźnych szerzących
się wśród tych kategorii społecznych i zapewnienia im odpowiedniej opieki szpitalnej oraz prowadzenia akcji profilaktycznej10.
Wojewódzkim działom zdrowia były podporządkowane referaty zdrowia powiatowych oddziałów PUR, będące ostatnim elementem w organizacji placówek
służby tej instytucji11. Ważną ich część stanowiły punkty etapowe. Świadczyły
one pomoc medyczną i opiekę potrzebującym w ambulatoriach i izbach chorych.
Praca „na etapie” rozpoczynała się z chwilą przybycia transportu. W pierwszej
fazie lekarz etapowy wraz ze swoim personelem (wykwalifikowaną pielęgniarką bądź felczerem) dokonywał przeglądu sanitarno-lekarskiego, co pozwalało na
zorientowanie się w stanie przyjezdnych, ich potrzebach, schorzeniach. Sama zaś
praca „na etapie” obejmowała sanitarny nadzór nad pomieszczeniami oraz przebywającymi tam ludźmi, udzielanie pomocy lekarskiej potrzebującym, kierowanie ruchem chorych, organizowanie izb chorych w razie wystąpienia trudności
9
D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 27.
Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej APS), Oddział Wojewódzki Państwowego Urzędu
Repatriacyjnego w Szczecinie, Instrukcja dla Wojewódzkich i Okręgowych Oddziałów PUR dotyczy regulaminu i podziału pracy, k. 23.
10
11
E. Więckowska, Organizacja, cele i zadania służby zdrowia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w latach 1944–1950, „Przegląd Epidemiologiczny” 2001, nr 3, s. 373.
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
51
z umieszczeniem chorych w szpitalach. Wzorcowo izba taka powinna się składać z dwóch pięciołóżkowych sal: żeńskiej i męskiej, izolatki oraz pokoju służbowego. Do obowiązków lekarza etapowego należało także prowadzenie ksiąg:
chorych, obrotu lekami, środków opatrunkowych, dezynfekcyjnych, szczepień
ochronnych, składanie comiesięcznych sprawozdań dotyczących pracy „na etapie” oraz ogólnych ze stanu sanitarnego, a także utrzymanie stałego kontaktu
z różnymi placówkami służby zdrowia oraz instytucjami społecznymi. Szczegóły dotyczące pracy służb medycznych były regulowane różnymi instrukcjami,
np. Instrukcją dla lekarzy punktu etapowego czy Instrukcją dla lekarzy oddziałowych12.
W połowie 1945 r. nastąpił rozwój placówek sanitarno-leczniczych PUR.
Na poziomie powiatu utworzono punkty dworcowe pierwszej pomocy sanitarnej (często były to małe ambulatoria kierowane przez pielęgniarki pracujące w systemie dwudziestoczterogodzinnym), ambulatoria, izby chorobowe,
kąpieliska, odwszalnie, które znajdowały się przy punktach etapowych. Przy
niektórych z nich prowadzono izby matki i dziecka, izolatki przeznaczone dla
chorych zakaźnie, a także – gdzieniegdzie – sale porodowe. Przy oddziałach
i punktach etapowych PUR utworzył cały szereg placówek służby zdrowia
świadczących usługi sanitarno-lecznicze swoim odbiorcom. Okólnik ministra
zdrowia nr 11 ze stycznia 1946 r. precyzował, kto może korzystać z placówek
medycznych PUR. Według niego podopiecznym PUR-u jest repatriant w drodze do kraju od granicy Polski do miejsca osiedlenia, do chwili zatrudnienia
go, względnie otrzymania działki13. Natomiast czas udzielania mu opieki lekarskiej na koszt PUR uzależniony był od zróżnicowania zachorowań na ostre lub
przewlekłe. Szczegółowo regulowała to Instrukcja dla Lekarzy Oddziałowych
PUR-u14.
Według danych za 1946 r. w placówkach sanitarnych PUR zatrudnionych
było 245 lekarzy, 550 wykwalifikowanych sanitariuszek, 60 dezynfektorów.
Personel ten pracował w 188 ambulatoriach, 212 izbach chorych, 49 punktach
pierwszej pomocy, 114 kąpieliskach. Potrzebującym udzielono 889 513 porad
lekarskich, wykryto 10 929 przypadków gruźlicy, 4865 chorych wenerycznie,
44 934 przypadki świerzbu. Skierowanie do szpitali na dalsze leczenie otrzymało
12
Szczegółowe informacje na ten temat: APS, PUR Oddział Wojewódzki w Szczecinie (dalej
OWS), sygn. 518.
13
Tamże, k. 151.
14
Tamże, k. 162.
52
Urszula Kozłowska
10 862 chorych, w tym 2038 na dur brzuszny, 1988 na czerwonkę, 405 na płonicę, 513 na błonicę, 116 na nagminne zapalenie opon mózgowych oraz 209 na
dur plamisty15.
Placówki sanitarne PUR od początku swojego funkcjonowania borykały
się z rozmaitymi problemami. Bardzo kłopotliwe było ich odpowiednie zaopatrzenie w niezbędne leki, środki opatrunkowe, materiał sanitarny, dezynfekcyjny
i dezynsekcyjny, a także w różnego rodzaju urządzenia i sprzęt lekarski. W końcu
1945 r. ZC PUR wydał odpowiednie instrukcje dotyczące minimalnego wyposażenia placówek sanitarnych PUR. Dzięki uzyskanym kredytom, przydziałom
z Ministerstwa Zdrowia, NNK, Ministerstwa Aprowizacji i Handlu (środki opatrunkowe) standardy te prawie zostały osiągnięte. Natomiast problem zaopatrzenia w odpowiednią ilość leków nie został rozwiązany. Szczególnie dotkliwie odczuwano braki środków przeciwbólowych, narkotycznych, wykrztuśnych, nasercowych. Problem próbowano rozwiązać przez zakup lekarstw na wolnym rynku
w drodze przetargu, jednak dopiero dostawy UNRRA, które Wydział Zdrowia
ZC PUR otrzymał w połowie 1946 r., pozwoliły na odpowiednie zaopatrzenie
placówek w środki lecznicze i brakujący sprzęt sanitarny. Mimo że nie wszystkie dostawy były wartościowe z punktu widzenia potrzeb, przyczyniły się one
znacznie do poprawy zaopatrzenia placówek PUR. Okres od marca 1946 r. był
traktowany przez pracowników wydziału zdrowia jako złoty okres unrowski,
pomimo że dostawy pokrywały jedynie 10–20% zapotrzebowania. Przebiegały
one na podstawie Specjalnego Polskiego Planu Repatriacyjnego, podpisanego
jeszcze w 1945 r. w Paryżu. Wydział zdrowia nadzorował całość akcji, nie tylko
jej część dotyczącą materiałów ściśle sanitarnych. W związku z tym utworzono
w Gdyni Delegaturę PUR ds. UNRRA, która nadzorowała wyładunek statków,
magazynowała dostawy bądź na zlecenie wydziału zdrowia kierowała je do Łodzi lub bezpośrednio do wojewódzkich oddziałów PUR16.
Inne obszary aktywności placówek sanitarno-medycznych PUR
Z powodu dużego zapotrzebowania wojska na fachowe kadry służby zdrowia,
szczególnie lekarzy, pojawiła się trudność w obsadzie najważniejszych placówek
PUR odpowiednim personelem. W związku z tym 13 lutego 1945 r. Rada Mini15
AAN, PUR, sygn. X/2: Zjazd lekarzy..., k. 156.
Tamże, sygn. 43: Sprawozdanie z działalności PUR w zakresie służby zdrowia na rok 1947,
k. 50–51; D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 55.
16
53
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
strów uchwaliła wniosek, w którym podkreślono, że wobec masowego charakteru repatriacji i związanej z tym możliwości wybuchu epidemii personel służby
zdrowia PUR należy traktować jako zmobilizowany do wykonywania zadań wyższej użyteczności publicznej i zwolnić go od obowiązku służby wojskowej17. Wraz
z rozbudową i usprawnieniem placówek służby zdrowia PUR zmieniał się także
stan liczbowy personelu fachowego. Jego przemiany obrazuje tabela 1.
Tabela 1
Zestawienie liczby pracowników Wydziału Zdrowia ZC PUR zatrudnionych
w wojewódzkich i powiatowych oddziałach Państwowego Urzędu Repatriacyjnego
w latach 1945–1946
Stan na 1 listopada 1945 r.
wojewódzki,
powiatowy
oddział PUR
Białystok
lekarze
6
pozostały
personel
medyczny
8
Stan na 1 stycznia 1946 r.
razem
14
lekarze
9
pozostały
personel
medyczny
razem
9
18
Bydgoszcz
22
33
55
22
32
54
Gdańsk
12
20
32
12
26
38
Katowice
27
66
93
28
78
106
6
6
12
7
6
13
15
22
37
20
23
43
Kielce
Kraków
Lublin
12
14
26
10
15
25
Łódź
13
29
42
18
29
47
Olsztyn
6
15
21
9
16
25
Poznań
36
63
99
42
75
117
Rzeszów
7
11
18
9
13
22
Szczecin
18
35
53
15
35
50
Warszawa
5
9
14
5
9
14
Wrocław
23
32
55
31
59
90
208
363
571
237
425
662
Razem
Źródło: AAN PUR, Wydział Likwidacyjny, Zarys, sygn. XV/711, k. 110–111. Podaję za: D. Sula,
Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 51.
Placówki sanitarno-medyczne PUR stały się ważnymi instytucjami świadczącymi pomoc i opiekę leczniczą potrzebującym, oprócz tej sprawowanej z ramienia Ministerstwa Zdrowia. PUR stał się ważną instytucją świadczącą tego
17
AAN PUR, sygn. X/1: Zarządzenia wydziału zdrowia; W. Pogorzelski, Służba zdrowia Państwowego Urzędu Repatriacyjnego..., s. 13.
54
Urszula Kozłowska
typu wsparcie. Było to nie tylko leczenie w izbach chorych w przypadkach niezakaźnych i w ambulatoriach, gdzie przebywali chorzy internistyczne i gdzie
świadczono pomoc chirurgiczną. W uzasadnionych, cięższych przypadkach
podopieczni placówek PUR byli także kierowani do szpitali. Zakres otrzymywanego wsparcia był szeroki, obejmowało ono pomoc specjalistyczną, dentystyczną, radiologiczną, potrzebujący byli wyposażani w okulary, protezy, mogli
również skorzystać z leczenia uzdrowiskowego, sanatoryjnego. W taki sposób
leczono m.in. gruźlicę, która z dużym nasileniem występowała wśród repatriantów i przesiedleńców. Aby ograniczyć masowości jej występowania, 8 czerwca
1946 r. Wydział Zdrowia ZC PUR i Zarząd Uzdrowisk Dolnośląskich zawarły umowę dotyczącą leczenia podopiecznych PUR chorych na gruźlicę. Na ten
cel PUR otrzymał 180 miejsc w uzdrowiskach. Oczywiście nie rozwiązywało to
problemu, bo zapotrzebowanie było dużo większe, jednak możliwości finansowe PUR były ograniczone. Przeciętny pobyt chorego w uzdrowisku przewidywano na trzy miesiące. W 1946 r. PUR przeznaczył na ten cel blisko 8 mln zł.
Należy dodać, że na konferencji z dyrektorem Zakładów Leczenia Gruźlicy
w Bukowcu, która odbyła się 23 sierpnia 1946 r., doprecyzowano zasady kierowania chorych na gruźlicę do Sanatoriów Dolnośląskich18. 1 stycznia 1948 r.
w Dusznikach-Zdroju otworzono kuracyjno-wypoczynkowy Dom Ozdrowieńców PUR, w którym świadczono stałą opiekę lekarską i dentystyczną przebywającym w nim kuracjuszom. W okresie wiosenno-letnim dysponował on
65 miejscami, a w jesienno-zimowym mogło w nim przebywać 45 kuracjuszy. Pod zarządem Wydziału Zdrowia ZC PUR dom działał do 31 października
1950 r., później zaś został przejęty przez Polskie Uzdrowiska19. Leczenie uzdrowiskowe stosowano w szczególnych wypadkach. Istotnym argumentem, który
przemawiał za taką formą kuracji, było możliwie jak najszybsze przywrócenie
repatriantom i reemigrantom zdolności do pracy.
Lista zadań służby zdrowia PUR była zdecydowanie dłuższa. Tutaj przytoczono tylko wybrane zadania, które były związane z opieką sanitarno-medyczną.
18
D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 54. APS, PUR OWS, Instrukcje
i okólniki, k. 247. 1 marca 1947 r. Wydział Zdrowia ZC PUR wydał zarządzenie nr 12, określające
zakres świadczeń sanitarnych PUR. Precyzowało ono również postępowanie w odniesieniu do repatriantów chorych na gruźlicę. Wskazano, że z zakresu świadczeń sanitarnych PUR zostają wyłączeni chorzy na gruźlicę płuc oraz kostną. Ich leczenie z dniem 1 stycznia 1947 r. zostało przejęte
przez Ministerstwo Zdrowia. Tamże, sygn. 518: Zarządzenie, k. 315.
19
AAN, PUR, sygn. X/70: Sprawozdanie z działalności służby zdrowia PUR za 1949 rok,
k. 20–21; D. Sula, Działalność przesiedleńczo-repatriacyjna..., s. 54.
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
55
Należy podkreślić, że w pierwszych miesiącach 1945 r. placówki medyczne PUR
sprawowały opiekę nad niemal całą ludnością ziem zachodnich Polski, gdyż na
terenach tych służba zdrowia właściwie nie była jeszcze zorganizowana.
Wśród zadań służby zdrowia PUR, wyznaczonych do realizacji na rok 1946,
a związanych z opieką sanitarno-medyczną nad repatriantami i przesiedleńcami,
należy wymienić także zorganizowanie i przeprowadzenie akcji repatriacyjnej
ludności niemieckiej. Rozpoczęła się ona 20 lutego 1946 r. Największe jej nasilenie przypadło na ten właśnie okres. Według Stefana Banasiaka terytorium
Polski opuściły w tym czasie 1 643 424 osoby, a na koniec 1947 r. ich liczba
wynosiła 2 189 286. W celu usprawnienia przebiegu tej akcji Wydział Zdrowia
ZC PUR podjął działania zmierzające do zapewnienia jej właściwej opieki sanitarno-lekarskiej. W związku z tym zorganizowano odpowiedni nadzór medyczny
w punktach zbornych, zdawczo-odbiorczych, a także w transportach. Placówki
nadzoru lekarskiego najczęściej składały się z pomieszczenia, w którym dokonywano dezynfekcji, ambulatorium oraz izby chorych, w której przebywali lżej
chory; w cięższych przypadkach byli oni kierowani do szpitali. Prowadzono także ewidencję stanu chorych. W tego typu placówkach, prócz personelu polskiego,
była też zatrudniana obsada niemiecka, zarówno lekarz, jak i kadra pomocnicza. Każdemu transportowi wysiedlanych Niemców zapewniono opiekę leczniczą – miał on swój konwój sanitarny, na który składał się personel narodowości
niemieckiej, kierowany i nadzorowany przez Polaków. Personel ten dysponował
podręczną apteczką, wagonem sanitarnym wraz z odpowiednim sprzętem oraz
składanymi łóżkami.
Repatriacja Niemców była regulowana przez specjalne zarządzenia
ZC PUR. Precyzowały one zalecenia dotyczące tej akcji. Między innymi nie należało przyjmować do transportu osób chorych zakaźnie, zniedołężniałych, kalekich, kobiet w zaawansowanej ciąży i sześć tygodni po porodzie20. Instrukcji
tych ściśle przestrzegano, o czym świadczyła niska śmiertelność wśród wysiedlanych.
Akcja wysiedlania Niemców, przez cały okres jej trwania, była przeprowadzana z dużą starannością. Punkty zborne i zdawczo-odbiorcze poddawano
częstym kontrolom pod względem sanitarnym. Centralna Składnica Sanitarna
ZC PUR wyposażyła je w odpowiedni sprzęt sanitarny i lekarstwa. W miarę
potrzeb prowadzono wśród Niemców szczepienia przeciw durowi brzusznemu
20
APS, PUR OWS, sygn. 524: Zarządzenie dotyczące ustaleń związanych z repatriacją nieniecką.
56
Urszula Kozłowska
i czerwonce, dokonywano dezynfekcji osób zawszonych i chorych na świerzb.
Odpowiednią opiekę sanitarno-lekarską prowadzono również w transportach
– jak już wspomniano, specjalny konwój sanitarny wyposażony w apteczkę
podróżną czuwał nad stanem sanitarnym i zdrowiem przewożonych ludzi. Na
wszystkich etapach akcji wysiedlania Niemców nad sprawnym jej przebiegiem
i odpowiednią pracą aparatu sanitarnego czuwał Wydział Zdrowia ZC PUR.
Akcja ewakuacji Niemców odbywała się w korzystniejszych warunkach niż
przesiedlanie Polaków. Złożyło się na to kilka elementów. Akcja ta przypadła
na okres, gdy największy chaos powojenny został już częściowo opanowany, transport funkcjonował sprawniej, odpowiednio działał także system aprowizacyjny. Nabyto również większego doświadczenia w organizacji placówek
PUR21.
Największa intensywność działań związanych ze świadczeniem usług sanitarno-lekarskich PUR w stosunku do migrującej ludności przypadła na rok 1946.
Był to także czas nasilonych migracji na terytorium państwa polskiego.
Akcja likwidacyjna placówek sanitarnych PUR
Pod koniec 1946 r. rozpoczęto akcję likwidacyjną tych placówek sanitarnych
PUR, które okazały się nieprzydatne. Rok 1947 i lata późniejsze to następny
etap zamykania „nieżywotnych” punktów PUR. Działania te były w dużej mierze
związane z dynamiką ruchu migracyjnego.
W tabeli 2 przestawiono liczbę personelu i urządzeń będących do dyspozycji placówek PUR w latach 1947–1949.
W analizowanym okresie dają się zaobserwować wyraźne zmiany liczby
zarówno personelu, jak i urządzeń sanitarnych PUR. Związane to było, o czym
wspomniano wcześniej, z zamykaniem i likwidacją zbędnych placówek, które
okazały się niepotrzebne wskutek zmniejszenia natężenia ruchu migracyjnego.
Początkowo akcją były objęte obszary Polski sprzed 1939 r., później została ona
rozciągnięta na tzw. ziemie odzyskane. Sprzęt sanitarny z likwidowanych placówek przekazywano Ministerstwu Zdrowia. Zasilił on organizujące się ośrodki
zdrowia i szpitale.
21
AAN, PUR, sygn. X/2: Zjazd lekarzy..., k. 156; tamże, sygn. X/42: Sprawozdanie z działalności służby zdrowia PUR w roku 1946, k. 52; S. Banasiak, Państwowy Urząd Repatriacyjny w latach
1944–1945, „Przegląd Zachodni” 1961, nr 4, s. 344.
57
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
Tabela 2
Liczba personelu i urządzeń sanitarnych PUR w latach 1947–1949
Personel
Lekarze
Felczerzy
Pielęgniarki
Stan
w
grudniu
1947 r.
Stan
w
grudniu
1948 r.
81
23
Urządzenia
Stan
lecznicze
Stan
w
i profilaktyczne
w
grudniu w placówkach grudniu
1949 r.
sanitarnych
1947 r.
PUR
11
18
5
3
Stan
w
grudniu
1948 r.
Stan
w
grudniu
1949 r.
Punkty pierwszej pomocy
sanitarnej
27
5
–
Ambulatoria
95
23
7
44
7
5
659
129
134
33
9
9
127
29
9
Izby chorych
Dezynfektorzy
12
3
–
Łóżka w izbach
chorych
Niższy personel
56
11
4
Kąpieliska
własne PUR
Źródło: AAN, PUR, sygn. X/44: Sprawozdanie z działalności PUR w zakresie służby zdrowia na
rok 1948, k. 76–80; tamże, sygn. X/70: Sprawozdanie z działalności PUR w zakresie służby zdrowia na rok 1949, k. 20.
Do podstawowych zadań przewidzianych do realizacji przez placówki PUR
w roku 1949 zaliczono przede wszystkim prowadzenie dalszego nadzoru sanitarnego nad akcją repatriacyjną, przesiedleńczą oraz wysiedleńczą ludności niemieckiej, przekazanie Ministerstwu Zdrowia całokształtu zadań służby zdrowia
PUR obejmujących migrującą ludność. Ten okres to także dalsze działania likwidacyjne placówek sanitarnych PUR. Opierając się na okólniku wydanym przez
ZC PUR 25 maja 1949 r., z dniem 1 czerwca tegoż roku zarządzono całkowitą,
ewentualnie częściową likwidacje placówek służby zdrowia w jedenastu oddziałach wojewódzkich PUR. Pozostające w ich gestii materiały sanitarne i leki zostały przekazane starostwom powiatowym bądź zwrócone do Centralnej Składnicy
Sanitarnej ZC PUR22. Zadanie zamykanych placówek sanitarnych PUR zostało
przejęte przez punkty etapowe. Ich rola polegała na informowaniu podopiecznych o przysługujących im świadczeniach leczniczych, kierowaniu do lekarzy
kontraktowych i umówionych PUR bądź do ośrodków zdrowia w celu uzyskania porady lekarskiej, zaświadczenia o stanie zdrowia, skierowania na leczenie
szpitalne, uzdrowiskowe, do Domu Ozdrowieńców czy uzyskania wniosku na
protezy, leczenie zębów itp. Punkty etapowe były również odpowiedzialne za
22
AAN, PUR, sygn. X/70: Sprawozdanie z działalności służby zdrowia PUR..., k. 21.
58
Urszula Kozłowska
sporządzanie sprawozdań. Obejmowały one ruch chorych, choroby występujące
„na etapie”, obrót lekami. Pozostały jeszcze personel medyczny świadczył usługi
z zakresu leczenia (badania, opatrunki, zabiegi) oraz profilaktyki (porady). Według sprawozdania z działalności służby zdrowia PUR referaty zdrowia zorganizowane przy powiatowych oddziałach PUR uległy likwidacji 1 lipca 1950 r.23
Zakończenie
Państwowy Urząd Repatriacyjny odegrał ważną rolę w zaspokajaniu potrzeb
zdrowotnych ludności, która w trakcie wielkich ruchów migracyjnych po drugiej wojnie światowej znalazła się na terytorium Polski. Początkowo przybrały
one formę żywiołową, jednak z czasem doszło do ich instytucjonalizacji, czego
wyrazem było powołanie specjalnego urzędu, którego głównym zadaniem była
kontrola i regulacja ruchów migracyjnych. Placówki PUR bardzo często były
pierwszymi, z którymi stykała się z migrująca ludność, gdy transporty przekraczały granice państwa polskiego. Ofiarna praca personelu sanitarnego PUR
pozwalała na właściwe zaspokojenie potrzeb sanitarno-zdrowotnych przybyłej
ludności, której znaczny odsetek stanowiły osoby chore, zniedołężniałe, kobiety, wycieńczone, niedożywione dzieci. Podjęto działania w kierunku organizacji
placówek sanitarnych, w których potrzebujący otrzymywali właściwą pomoc.
Leczenie, odpowiednia opieka, dezynfekcja, dezynsekcja – były ważnymi elementami działań przeciwepidemicznych. Dynamika ruchów migracyjnych wpływała w zasadniczy sposób na tworzenie i planowanie tego typu jednostek oraz
na liczbę urządzeń i personelu będących do ich dyspozycji. Wraz ze zmniejszeniem się natężenia migracji zaczęto likwidować zbędne placówki sanitarne. Proces ten rozpoczął się już z końcem 1946 r., a ustawą z 22 marca 1951 r. zniesiono
Państwowy Urząd Repatriacyjny24.
23
Tamże, sygn. X/45: Działalność służby zdrowia za czas od 1.VII.1949 rok do 1.VII.1950 rok,
k. 12.
24
Ustawa z dnia 22 marca 1951 roku o zniesieniu Państwowego Urzędu Repatriacyjnego,
„Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1951, nr 18, poz. 141.
59
Rozwój służby sanitarno-medycznej...
OF
THE DEVELOPMENT OF MEDICAL-SANITARY SERVICE
THE REPATRIATION DEPARTMENT IN THE YEARS 1944–1951
SUMMARY
The Repatriation Department (PUR) was originally established to organize and supervise
people’s migration and settlement. It served its function in the years 1944–1951. Its activity also concentrated on suitable health protection of the community. Its priority was
to stop diseases from spreading among people. Medical-sanitary institutions of the Repatriation Department were of great importance, often as the only ones, helping the needy in
a given area. Concerned about people’s welfare and health condition, they helped in various ways. And the situation in this respect was particularly wretched in newly-acquired
area in the west and north. The number of institutions as well as the kind of staff depended
on intensity of migratory movements.
Urszula Kozłowska
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI
Koszalin
ANALIZA
STOPY BEZROBOCIA
W UKŁADZIE WOJEWÓDZKIM I POWIATOWYM
Wstęp
Zapoczątkowanie w 1989 r. procesów dostosowawczych naszej gospodarki do
systemu rynkowego przyniosło m.in. nowe dla polskiego społeczeństwa zjawisko o szczególnie dotkliwych skutkach ekonomicznych i społecznych – jawne
bezrobocie. Od początku 1990 r. jest ono rejestrowane. Wcześniej, w okresie
PRL, bezrobocie również istniało przynajmniej w dwóch formach (frykcyjne
i ukryte), jednakże było ono skrywane pod polityką tzw. pełnego zatrudnienia,
które w pewnej części miało charakter socjalny. Transformacja ustrojowa i restrukturyzacja gospodarki doprowadziły do urealnienia struktury i rozmiarów
zatrudnienia.
Od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku bezrobocie jest więc
realnym i jednym z najistotniejszych problemów polskiej gospodarki. Polega ono
na tym, że część populacji zdolnej do pracy i deklarującej chęć jej podjęcia nie
znajduje zatrudnienia. Bezrobocie jest więc efektem niedostosowania podaży
i popytu na rynku pracy.
Bezrobocie jest zjawiskiem społecznym, którego skutki są dotkliwe dla samego bezrobotnego, dla jego rodziny i dla całej populacji. Zgodnie z ujęciem psychologicznym jest to zjawisko polegające na utracie dochodów, utracie dobrowolnej wymiany przywilejów i zobowiązań, utracie zależności instytucjonalnej
62
Eugeniusz Z. Zdrojewski
oraz utracie pracy kontraktowej. Niesie z sobą ryzyko wykluczenia społecznego,
jest zagrożeniem dla zdrowia osób nim dotkniętych1.
Zjawisko bezrobocia jest jednych z największych problemów społecznych.
Wysoka ranga problemu bezrobocia wynika z ekonomicznego, społecznego i politycznego znaczenia tego zjawiska. Bezrobocie nie tylko wpływa na standard
życia ludności i dynamikę rozwoju gospodarczego, ale w istotnej mierze decyduje o nastrojach społecznych i popularności rządów2. Wszystko to sprawia, iż
bezrobocie jest przedmiotem zainteresowania przedstawicieli różnych dyscyplin
naukowych, instytucji rządowych i samorządowych, a także organizacji pozarządowych. Formułowane są różnorodne wnioski, opracowywane programy oraz
podejmowane działania zmierzające do ograniczenia rozmiarów tego zjawiska.
Mimo to bezrobocie stale utrzymuje się na zbyt wysokim poziomie i dlatego
nieustannie przyciąga uwagę wielu autorów. Z tego powodu literatura dotycząca
różnorakich kwestii bezrobocia jest bardzo obfita. Nie wyczerpuje ona jednak
żadnego z analizowanych aspektów tego zjawiska, ponieważ rozmiary i struktura
bezrobocia, a także określone cechy bezrobotnych charakteryzuje duża zmienność. Te dynamicznie następujące zmiany dostrzegalne są również w wybranych
przekrojach przestrzennych, gdyż pewną cześć niepracujących cechuje określona
mobilność terytorialna.
W badaniach bezrobocia stosowane są rozmaite mierniki. Powszechne zastosowanie znajduje m.in. wskaźnik określany mianem stopy bezrobocia. Wielką
jego zaletą jest to, że ułatwia on analizę porównawczą w dwóch ujęciach: czasowym i przestrzennym.
Z powyższych rozważań wynika, iż problematyka bezrobocia jest dość
różnorodna i złożona. W ograniczonych ramach artykułu nie ma możliwości jej
wyczerpującego opisania. Należało więc dokonać wyboru określonych zagadnień i cezur czasowych. Zdecydowano się na skrótową analizę stopy bezrobocia,
jako syntetycznego miernika tego zjawiska, oraz dynamiki jego zmian w czasie
i określonych układach przestrzennych.
Podstawowym więc celem artykułu jest analiza zmian stopy bezrobocia
w okresie od czerwca 2008 do grudnia 2010 r., dla którego w momencie kończenia opracowania dostępne były dokładne dane statystyczne. Uwzględniono
przedziały półroczne ukazujące poziom wskaźnika w okresie, kiedy trwają prace
interwencyjne i roboty publiczne (czerwiec) oraz po ich zakończeniu (grudzień).
1
E. Kowalczyk, Człowiek wobec bezrobocia, „Przegląd Organizacji” 2008, nr 4, s. 22.
2
E. Kwiatkowski, Bezrobocie. Podstawy teoretyczne, Warszawa 2005, s. 7.
Analiza stopy bezrobocia...
63
Uchwycono zarazem okres, w którym stopa bezrobocia była względnie niska,
wynosząca poniżej 10%, oraz jej wzrost w późniejszych miesiącach, kwartałach
i latach do ponad 10%, 11% i 12% średnio w kraju3. Z tymi wartościami porównywano zmiany dokonujące się w skali poszczególnych województw i powiatów.
Nieco więcej uwagi poświęcono sytuacji w powiatach województwa zachodniopomorskiego. Korzystano z różnorodnych materiałów i wybranych publikacji,
które uwzględniono w bibliografii zamieszczonej na końcu artykułu. Podstawowe
znaczenie miały jednak publikacje Głównego Urzędu Statystycznego, zwłaszcza
z serii Bezrobocie rejestrowane, zawierające niezbędne dane za poszczególne
kwartały i lata objęte badaniem. Umożliwiły one zastosowanie metody obserwacyjnej, analizy porównawczej oraz statystyki opisowej, ukazujących dość wyraziście zmiany tego miernika poziomu bezrobocia następujące w poszczególnych
przedziałach czasowych, województwach i powiatach.
Zmiany stopy bezrobocia w województwach
Dokonanie analizy porównawczej ułatwiają szczegółowe dane statystyczne
zamieszczone w dwóch tabelach (tab. 1 i 2).
Odczytując informacje dotyczące całej Polski, zauważamy, że wartość
wskaźnika w czerwcu każdego roku jest mniejsza aniżeli w końcu roku. Analogicznie kształtują się wielkości stopy bezrobocia w większości województw.
Odstępstwo od tej zasady dostrzegamy jedynie w województwach: łódzkim, mazowieckim, pomorskim i śląskim, ale tylko w 2008 r. W następnych przedziałach
czasowych już wszystkie województwa wykazują zgodność z tendencją ogólnokrajową (tab. 1).
Warto przy tym zaznaczyć, że podane wskaźniki dla czerwca i grudnia wcale nie reprezentują wartości ekstremalnych. Skrajne wielkości stopy bezrobocia
zazwyczaj przypadają na inne miesiące, np. w 2010 r. maksymalną wielkość odnotowano w lutym (13,2%), a minimalną w sierpniu (11,4%)4. Niemniej jednak
wskaźniki notowane w czerwcu i grudniu są do nich zbliżone.
Zróżnicowanie stopy bezrobocia w obrębie poszczególnych województw
najlepiej obrazują dane zamieszczone w tabeli 2. Na najniższym poziomie kształtuje się ona zazwyczaj w województwie wielkopolskim. Drugą pozycję zajmują
zamiennie: małopolskie, mazowieckie bądź śląskie, trzecią – przeważnie śląskie.
3
Bezrobocie rejestrowane. I–IV kwartał 2010 r., Warszawa 2011, s. 30.
4
Tamże.
64
Eugeniusz Z. Zdrojewski
Są to regiony stosunkowo najlepiej rozwinięte i zurbanizowane, o chłonnym
i zróżnicowanym rynku pracy.
Na drugim biegunie charakteryzującym się najwyższą stopą bezrobocia
znajdują się województwa: warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie i lubuskie. To regiony relatywnie słabiej zagospodarowane, w których dawniej duży
areał użytków rolnych należał do państwowych gospodarstw rolnych. Po ich
likwidacji, a także ograniczeniu zakresu działania instytucji obsługujących ten
sektor gospodarki, wielu ludzi w wieku zdolności do pracy nadal ma trudności ze
znalezieniem zatrudnienia. Dodać należy, iż zasoby pracy w tych regionach charakteryzuje z reguły relatywnie niższy poziom wykształcenia i dość ograniczone
kwalifikacje zawodowe. Niepokojące jest to, że ta niekorzystna sytuacja utrzymuje się zbyt długo od czasu zapoczątkowania zmian ustrojowych i rekonstrukcji
gospodarczej w naszym kraju.
Tabela 1
Zmiany stopy bezrobocia w województwach
VI
2008
XII
2008
VI
2009
XII
2009
VI
2010
XII
2010
9,4
9,5
10,6
11,9
11,7
12,3
9,8
10,2
11,3
12,5
12,7
13,0
Kujawsko-pomorskie
13,0
13,4
14,3
15,8
15,5
16,6
Lubelskie
11,0
11,3
11,5
12,8
12,1
13,6
Lubuskie
11,5
12,4
14,4
15,9
15,2
15,6
Łódzkie
9,6
9,2
10,4
11,6
11,9
12,1
Małopolskie
7,3
7,6
8,6
9,7
9,6
10,4
Polska
Województwa
Dolnośląskie
Mazowieckie
7,6
7,3
8,1
9,0
9,0
9,4
Opolskie
9,5
9,9
11,0
12,6
12,4
13,1
12,6
13,1
14,0
15,5
15,0
15,8
9,1
9,8
10,9
12,6
12,2
13,2
Pomorskie
8,7
8,4
10,0
12,0
11,8
12,2
Śląskie
7,3
6,9
8,2
9,2
9,6
9,9
Świętokrzyskie
13,4
13,9
13,8
14,7
14,5
14,7
Warmińsko-mazurskie
15,7
16,8
17,8
20,2
18,8
20,0
6,2
6,4
7,8
9,1
8,9
9,2
13,2
13,4
14,1
16,5
15,9
17,4
Podkarpackie
Podlaskie
Wielkopolskie
Zachodniopomorskie
Źródło: Bezrobocie rejestrowane. I–IV kwartał 2008 r., Warszawa 2009, s. 45; tamże, I–IV kwartał
2009 r., Warszawa 2010, s. 45; tamże, I–IV kwartał 2010 r., Warszawa 2011, s. 45.
65
Analiza stopy bezrobocia...
Zwraca też uwagę fakt, iż ten układ przestrzenny jest dość trwały. Na pierwszym miejscu znajduje się niezmiennie województwo warmińsko-mazurskie,
drugie miejsce zajmuje przeważnie zachodniopomorskie. Rzadziej na drugim
miejscu pojawia się województwo świętokrzyskie albo lubuskie, a trzecie miejsce zajmuje z reguły kujawsko-pomorskie.
Tabela 2
Województwa o najniższej i o najwyższej stopie bezrobocia
VI 2008
XII 2008
VI 2009
XII 2009
VI 2010
XII 2010
Województwa o najniższej stopie bezrobocia
wielkopolskie
6,2
wielkopolskie
6,4
małopolskie
7,3
śląskie
6,9
śląskie
7,3
mazowieckie
7,3
wielkopolskie mazowieckie wielkopolskie wielkopolskie
7,8
9,0
8,9
9,2
mazowieckie wielkopolskie mazowieckie
8,1
9,1
9,0
śląskie
8,2
śląskie
9,2
małopolskie
9,6
mazowieckie
9,4
śląskie
9,9
Województwa o najwyższej stopie bezrobocia
warmińsko-mazurskie
15,7
warmińsko-mazurskie
16,8
warmińsko-mazurskie
17,8
warmińsko-mazurskie
20,2
warmińsko-mazurskie
18,2
warmińsko-mazurskie
20,0
świętokrzyskie
13,4
świętokrzyskie
13,9
lubuskie
14,4
zachodniopomorskie
16,5
zachodniopomorskie
15,9
zachodniopomorskie
17,4
zachodniopomorskie
13,2
kujawsko-pomorskie
13,4
kujawsko-pomorskie
14,3
lubuskie
15,9
kujawsko-pomorskie
15,5
kujawsko-pomorskie
16,6
Źródło: jak w tab. 1.
Zmiany stopy bezrobocia w powiatach miejskich
Istnieje dość rozpowszechniony pogląd, że w miastach wydzielonych na prawach
powiatów (miejskich, grodzkich) bezrobocie z reguły kształtuje się na znacznie
niższym poziomie niż w pozostałych. Aby tezę tę potwierdzić bądź jej zaprzeczyć, cały zbiór powiatów podzielono na miejskie oraz wiejskie (ziemskie) i poddano je bardzo szczegółowej obserwacji. W obu grupach powiatów wydzielono
po kilka jednostek administracyjnych tego szczebla o najniższym i najwyższym
poziomie stopy bezrobocia i poddano je bardziej szczegółowej analizie porównawczej.
66
Eugeniusz Z. Zdrojewski
W tym podrozdziale zajęto się powiatami grodzkimi, a niezbędne do analizy
dane zestawiono w tabeli 3. Przeglądając publikacje źródłowe przytoczone pod
tą tabelą, zauważono, że relatywnie najniższe wartości stopy bezrobocia występują w powiatach miejskich. W 2010 r. przekraczały one 3% (Poznań, miasto
stołeczne Warszawa), a wcześniej – np. w 2008 r. – nie osiągały one nawet 2%
(Sopot, Poznań). Również w wielu innych miastach stanowiących powiaty są one
stosunkowo niskie, gdyż nie przekraczają nawet 4% czy 5%.
Tabela 3
Miasta na prawach powiatu o najniższej i najwyższej stopie bezrobocia
VI 2008
XII 2008
VI 2009
XII 2009
VI 2010
XII 2010
Powiaty miejskie o najniższej stopie bezrobocia
Poznań
1,7
Poznań
2,4
miasto
stołeczne
Warszawa
2,8
Poznań
3,3
miasto
stołeczne
Warszawa
3,4
Poznań
1,7
Katowice 1,9
Sopot
2,4
Poznań
3,2
miasto
stołeczne
Warszawa
3,4
Poznań
3,5
Gdynia
1,8
Sopot
1,9
miasto
stołeczne
Warszawa
2,4
Sopot
3,3
Katowice 3,5
Sopot
3,8
Katowice
2,1
miasto
stołeczne
Warszawa
1,9
Katowice
2,6
Katowice
3,3
Sopot
3,6
Katowice
3,8
Sopot
1,6
Powiaty miejskie o najwyższej stopie bezrobocia
Radom
20,1
Radom
19,7
Grudziądz
20,7
Grudziądz
22,4
Grudziądz
21,7
Radom
22,5
Grudziądz
17,8
Grudziądz
17,8
Radom
20,3
Radom
21,5
Radom
20,8
Grudziądz
22,1
Przemyśl
16,3
Przemyśl
16,3
Przemyśl
17,9
Przemyśl
19,4
Przemyśl
19,4
Przemyśl
19,2
Chełm
15,1
Chełm
14,3
Włocławek
15,4
Włocławek
17,3
Włocławek
17,7
Włocławek
18,7
Źródło: Bezrobocie rejestrowane. I–IV kwartał 2008 r., Warszawa 2009, s. 75–84; tamże, I–IV
kwartał 2009 r., Warszawa 2010, s. 75–84; tamże, I–IV kwartał 2010 r., Warszawa 2011,
s. 75–84.
Analiza stopy bezrobocia...
67
Równocześnie istnieje jednak pewna grupa powiatów miejskich, w których
stopa bezrobocia przekracza 20%. Są to przede wszystkim Radom i Grudziądz,
które zamiennie zajmują pierwsze lub drugie miejsce. Inne miasta pojawiające
się w tej grupie powiatów, takie jak Przemyśl czy Włocławek (a wcześniej także
Chełm) – nie osiągają już pułapu 20%. Generalnie można więc uznać, że ten
rodzaj powiatów jest stosunkowo nieliczny, a notowane w nich wskaźniki nie
należą do najwyższych.
Zróżnicowanie stopy bezrobocia w powiatach wiejskich
W tej grupie jednostek podziału terytorialnego zauważalne jest o wiele większe
zróżnicowanie stopy bezrobocia. Z jednej strony i w tym zbiorze odnajdujemy
powiaty o bardzo niskiej wartości wskaźnika, oscylującego wokół niespełna 4%
lub tylko nieznacznie przekraczającego 5%. Są to powiaty: poznański, bieruńsko-lędziński w województwie śląskim i wrocławski w dolnośląskim (tab. 4).
Wcześniej, np. w 2008 r., w tej grupie jednostek znajdowały się też powiaty:
kępiński, pszczyński, gdański, grodziski, nowotomyski, wolsztyński i wrocławski, a w pierwszym półroczu 2009 r. także warszawski zachodni. Warto tu dodać,
że w 2008 r. stopa bezrobocia w powiecie poznańskim wynosiła mniej niż 2%.
Z drugiej strony w tym zbiorze jednostek wyróżniają się powiaty o bardzo wysokiej stopie bezrobocia, przekraczającej 30%. W końcu 2010 r. były
to powiaty: szydłowiecki w województwie mazowieckim i aż trzy, tj. piski, bartoszycki i braniewski, w województwie warmiński-mazurskim. Wskaźniki bliskie
tej wartości, bo przekraczające 29%, wykazywały wówczas dwa inne powiaty:
radomski (29,6%) w województwie mazowieckim i białogardzki (29,4%) w zachodniopomorskim. W tej grupie jednostek w 2009 r. pojawiły się też takie powiaty, jak łobeski i pyrzycki. Z małymi wyjątkami (powiat szydłowiecki) wszystkie pozostałe powiaty o najwyższej stopie bezrobocia reprezentują województwa
warmińsko-mazurskie i zachodniopomorskie. Jak pamiętamy, to typowe popegeerowskie regiony, co niemal wszystko wyjaśnia.
68
Eugeniusz Z. Zdrojewski
Tabela 4
Powiaty wiejskie o najniższej i najwyższej stopie bezrobocia
VI 2008
XII 2008
VI 2009
XII 2009
VI 2010
XII 2010
Powiaty wiejskie o najniższej stopie bezrobocia
poznański
1,7
poznański
1,8
poznański
2,5
poznański
3,5
poznański
3,7
poznański
3,6
kępiński
2,7
bieruńsko-lędziński
3,1
bieruńsko-lędziński
4,0
kępiński
4,5
bieruńsko-lędziński
4,7
bieruńsko-lędziński
5,1
pszczyński
3,8
kępiński
3,1
warszawski
zachodni
4,3
bieruńsko-lędziński
4,6
kępiński
5,3
wrocławski
5,3
gdański oraz 4
inne
po 3,9
wrocławski
3,6
kępiński
4,5
wrocławski
5,0
wrocławski
5,4
kępiński
5,5
Powiaty wiejskie o najwyższej stopie bezrobocia
szydłowiecki
30,2
szydłowiecki
31,2
bartoszycki
32,4
szydłowiecki
35,3
szydłowiecki
33,7
szydłowiecki
35,1
bartoszycki
20,0
bartoszycki
30,9
szydłowiecki
31,2
bartoszycki
33,8
piski
30,1
piski
31,5
braniewski
28,9
braniewski
29,5
braniewski
28,9
braniewski
32,9
bartoszycki
30,0
bartoszycki
31,0
białogardzki
28,1
białogardzki
28,4
pszczyński
28,2
łobeski
30,5
radomski
28,3
braniewski
30,9
Źródło: jak w tab. 2.
Zróżnicowanie stopy bezrobocia
w powiatach województwa zachodniopomorskiego
Ze względu na miejsce pracy i zamieszkania autora artykułu nieco więcej uwagi
poświęcono poziomowi bezrobocia na Pomorzu Zachodnim. Już na wstępie tego
podrozdziału warto zaznaczyć, że na tym terytorium nie ma powiatów (miejskich
ani wiejskich) zaliczanych do jednostek tego szczebla cechujących się najniższymi wskaźnikami, a województwo jako całość stale lokuje się pod tym względem
na drugiej pozycji po województwie warmińsko-mazurskim. Nawet miasta będące siedzibami miejskich władz powiatowych wykazują stosunkowo wysokie
wskaźniki.
69
Analiza stopy bezrobocia...
Relatywnie niski poziom bezrobocia dostrzegamy jedynie w powiatach
miejskich oraz w powiecie kołobrzeskim. Ale pod koniec 2010 r. stosunkowo
najniższą wartość notujemy tylko w m. Szczecinie, chociaż jest ona bliska 10%
(dokładnie wynosi 9,6% – tab. 5). We wszystkich pozostałych powiatach stopa
bezrobocia przekracza 10%.
Tabela 5
Powiaty województwa zachodniopomorskiego
o najniższej i najwyższej stopie bezrobocia
VI 2008
XII 2008
VI 2009
XII 2009
VI 2010
XII 2010
Powiaty o najniższej stopie bezrobocia
m. Szczecin
4,5
m. Szczecin
4,2
m. Szczecin
6,4
m. Szczecin
8,1
m. Świnoujście m. Świnoujście Świnoujście m. Świnoujście
7,2
8,1
6,9
9,8
m. Świnoujście
6,7
m. Szczecin
9,6
m. Szczecin
9,4
m. Koszalin
10,7
kołobrzeski
8,0
m. Koszalin
8,2
kołobrzeski
8,5
m. Koszalin
9,9
kołobrzeski
9,7
m. Świnoujście
11,2
m. Koszalin
9,0
kołobrzeski
9,6
m. Koszalin
8,7
kołobrzeski
11,0
m. Koszalin
10,5
kołobrzeski
11,9
Powiaty o najwyższej stopie bezrobocia
białogardzki
28,1
białogardzki
28,4
białogardzki
26,7
łobeski
30,3
łobeski
25,4
białogardzki
29,4
łobeski
24,1
łobeski
23,9
choszczeński
23,9
choszczeński
27,9
pyrzycki
25,3
łobeski
28,3
świdwiński
23,7
szczecinecki
23,3
drawski
23,3
białogardzki
27,9
choszczeński
24,9
pyrzycki
27,2
choszczeński
22,5
świdwiński
23,2
szczecinecki
22,9
pyrzycki
26,9
drawski
24,7
świdwiński
27,1
Źródło: Bezrobocie rejestrowane. I–IV kwartał 2008 r., Warszawa 2009, s. 84; tamże, I–IV kwartał
2009 r., s. 84; tamże, I–IV kwartał 2010 r., Warszawa 2011, s. 84.
Relatywnie najkorzystniejszy wynik osiąga powiat miejski Szczecin. Niekiedy dystansuje go m. Świnoujście. Miasto Koszalin przeważnie dzieli trzecie lub czwarte miejsce na zmianę z powiatem kołobrzeskim, chociaż w końcu
2010 r. wysuwało się na drugą pozycję.
Spośród powiatów wiejskich, oprócz kołobrzeskiego, stosunkowo niezłe
wyniki uzyskują: myśliborski (16,4%), policki (17,3%), goleniowski (18,5%),
wałecki (19,2%) i stargardzki (19,9%). Nie są to jednak imponujące wyniki, jak-
70
Eugeniusz Z. Zdrojewski
kolwiek pod koniec 2010 r. wszystkie pozostałe powiaty województwa zachodniopomorskiego wykazywały stopę bezrobocia przekraczającą 20%.
Najmniej korzystne wyniki wykazują przeważnie powiaty: białogardzki,
łobeski, choszczeński i pyrzycki. Do niechlubnej czołówki należą też powiaty:
drawski, szczecinecki i świdwiński. Niewiele lepsze wyniki uzyskują – pominięte w tabeli 5 – powiaty: kamieński (26,3%), koszaliński (25,6%) i gryficki
(24,4%). Trochę lepsze rezultaty w końcu 2010 r. wykazały powiaty sławieński
(21,4%) i gryfiński (21,9%).
Najogólniej można zatem stwierdzić, iż w województwie zachodniopomorskim, podobnie jak w warmińsko-mazurskim, sytuacja pod względem poziomu
bezrobocia jest bardzo niekorzystna. Trzeba więc będzie włożyć dużo wysiłku
(m.in. finansowego, organizacyjnego), podjąć różnorodne działania (głównie
w sferze gospodarczej), aby w znaczącym stopniu zmniejszyć rozmiary i poziom
bezrobocia w tych dwóch regionach.
Podsumowanie
Z przeprowadzonych rozważań, analiz i ocen wynika, iż bezrobocie to jedno
z najdotkliwszych zjawisk dzisiejszych czasów, z którym boryka się spora część
populacji naszego kraju. Mimo widocznych symptomów poprawy na rynku pracy, zwłaszcza w porównaniu z początkowymi latami bieżącego stulecia, stopa
bezrobocia jest nadal wysoka5. Przytoczone w opracowaniu wskaźniki dowodzą,
że jej poziom w dalszym ciągu cechuje wynik dwucyfrowy.
Drugim istotnym spostrzeżeniem jest wielkie przestrzenne zróżnicowanie
poziomu bezrobocia, zwłaszcza w skali poszczególnych powiatów. Ale nawet
wśród województw widoczna jest przeszło dwukrotna różnica. W województwie
wielkopolskim stopa bezrobocia w końcu 2010 r. wyniosła 9,2%, a w warmińsko-mazurskim 20,0%. Rozpiętość wskaźnika wynosiła więc 10,8 punktu procentowego.
Prawie dwukrotnie większa rozpiętość jest obserwowana w powiatach miejskich. W tym samym okresie stopa bezrobocia w mieście stołecznym Warszawa
ukształtowała się na poziomie 3,4%, podczas gdy w Radomiu osiągnęła 22,5%.
Różnica między skrajnymi wartościami wskaźnika przekroczyła 19% (dokładnie
wyniosła 19,1 punktu procentowego).
5
Tamże.
Analiza stopy bezrobocia...
71
Jeszcze większe zróżnicowanie widoczne jest w grupie powiatów wiejskich. Ekstremalne wartości stopy bezrobocia występują w powiatach poznańskim (3,6%) i szydłowieckim (35,1%). Rozpiętość jest więc bardzo duża, gdyż
wynosi aż 31,5 punktu procentowego.
Znacznie mniejsze rozpiętości wskaźnika cechują powiaty województwa
zachodniopomorskiego. Pomiędzy miastami Szczecin (9,6%) i Świnoujście
(11,2%) różnica wynosi tylko 1,6 punktu, a pomiędzy powiatami białogardzkim
(29,4%) i kołobrzeskim (11,9%) jest to 17,5 punktu procentowego. Nie oznacza
to jednak, iż w tym województwie sytuacja pod względem bezrobocia jest korzystniejsza niż w większości pozostałych regionów i średnio w skali całej Polski
– a to dlatego, że zarówno w powiatach grodzkich, jak i ziemskich stopa bezrobocia kształtuje się na znacznie wyższym poziomie niż w innych województwach.
Z przedstawionej sytuacji wynika jeden podstawowy wniosek: istnieje
ciągła potrzeba zwalczania, a przynajmniej częściowego i stopniowego ograniczania rozmiarów tego zjawiska. Realizowane są różne programy ograniczania
bezrobocia i stale powstają nowe, jednakże bezrobocie nadal utrzymuje się na
wysokim poziomie. Jeśli więc programy te nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, to można wnioskować, że są one nieskuteczne albo brakuje woli lub środków na ich realizację.
Utrzymująca się na rynku pracy sytuacja nie pozostawia żadnych wątpliwości, iż niezbędne jest podejmowanie różnorodnych działań zmierzających do
wyraźnego ograniczenia rozmiarów bezrobocia i jego dolegliwości, i to zarówno w makro-, jak i mikroskali. Ogromne wyzwania stają więc przed władzami
państwowymi, samorządem terytorialnym i innymi jednostkami. Ożywieniem
procesów rozwojowych i zwalczaniem różnorodnych patologii powinni być zainteresowani wszyscy: rząd, samorząd terytorialny, organizacje pozarządowe,
istniejące przedsiębiorstwa i sami bezrobotni. Tym ostatnim potrzeba nie tylko
więcej środków finansowych (na szkolenia i samozatrudnienie), lecz także więcej
innowacyjnego myślenia i przedsiębiorczości oraz uczciwości. Znane są bowiem
przypadki niechętnego przyjmowania bądź wręcz odrzucania ofert pracy, a równocześnie wielu bezrobotnych podejmuje pracę w tzw. szarej strefie.
Spełnienie tych postulatów, przy jednoczesnym stosowaniu aktywnych instrumentów przeciwdziałania bezrobociu przez publiczne służby zatrudnienia,
może umożliwić powrót na rynek pracy osobom rzeczywiście bezrobotnym.
72
Eugeniusz Z. Zdrojewski
Literatura
Bezrobocie rejestrowane. I–IV kwartał 2008, 2009, 2010, GUS, Warszawa 2009, 2010
i 2011.
Błasiak-Grudzień R. (red.), Analiza efektywności aktywnych form przeciwdziałania bezrobociu realizowanych w województwie zachodniopomorskim w latach 2007–2008,
WUP, Szczecin 2011.
Kabaj M., Program przeciwdziałania ubóstwu i bezrobociu, IPiSS, Warszawa 2000.
Knapińska M., Transformacje zasobów pracy w Polsce w latach 1990–2006, „Polityka
Społeczna” 2008, nr 2.
Kowalczyk E., Człowiek wobec bezrobocia, „Przegląd Organizacji” 2008, nr 4.
Kryńska E., Polityka gospodarcza państwa a zapobieganie i zwalczanie bezrobocia,
„Polityka Społeczna” 2000, nr 1.
Kwiatkowski E., Bezrobocie. Podstawy teoretyczne, Wydaw. PWN, Warszawa 2005.
Tyrowicz J., Wójcik P., Konwergencja bezrobocia w Polsce w latach 1999–2006,
„Gospodarka Narodowa” 2007, nr 10.
Zakrzewski W., Bezrobocie oraz formy aktywizacji bezrobotnych w województwie
warmińsko-mazurskim, „Wiadomości Statystyczne” 2003, nr 2.
Zdrojewski E.Z., Toszewska W., Analiza zmian rozmiarów bezrobocia w Polsce, „Zeszyty
Naukowe Instytutu Ekonomii i Zarządzania Politechniki Koszalińskiej” 14 (2010).
ANALYSIS OF THE UNEMPLOYMENT RATE
ON VOIVODESHIP AND DISTRICT SCALE
SUMMARY
The paper considers the diversity of the unemployment rate recorded on the scale of individual voivodeships and districts. The analysis covered the years 2008 to 2010, based
on values from the end of June and December.
Eugeniusz E. Zdrojewski
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
KRZYSZTOF PARZYCH
Słupsk
OCENA
ZRÓŻNICOWANIA ATRAKCYJNOŚCI TURYSTYCZNEJ
GMIN WOJEWÓDZTWA ZACHODNIOPOMORSKIEGO
W niniejszym artykule podjęto zagadnienie oceny stopnia atrakcyjności turystycznej województwa zachodniopomorskiego. Województwo to jest silnie
zróżnicowane pod względem atrakcyjności turystycznej, zagospodarowania oraz
frekwencji i sezonowości ruchu turystycznego. Do oceny zróżnicowania poziomu atrakcyjności turystycznej obszaru posłużono się metodą bonitacji punktowej,
która jest jedną z częściej wykorzystywanych metod przy ocenie atrakcyjności
turystycznej obszaru. W literaturze polskiej została ona po raz pierwszy zastosowana w okresie międzywojennym przez Stanisława Leszczyckiego1, a szerzej
spopularyzowana wśród geografów przez Tadeusza Bartkowskiego2. Leszczycki
zastosował tę metodę w celu określenia atrakcyjności turystycznej środowiska
geograficznego Podhala.
Metoda bonitacji punktowej, z uwagi na dowolność doboru skali wartości
i określania kryteriów, jest metodą subiektywną. Opiera się ona na przypisywaniu
przez autora poszczególnym cechom, o zróżnicowanej wartości, występującym
w obrębie badanej jednostki przestrzennej, odpowiedniej liczby punktów według
przyjętej skali wartości. W dalszym etapie sumuje się punkty odnoszące się do
poszczególnych cech, określając wartość sumaryczną. Metoda ta, jakkolwiek
1
S. Leszczyki, Region Podhala. Podstawy geograficzno-gospodarcze planu regionalnego, Kraków 1938.
2
T. Bartkowski, Zastosowania geografii fizycznej, Warszawa 1986.
74
Krzysztof Parzych
w sposób subiektywny, pozwala dokonać syntetycznej oceny wybranej jednostki
przestrzennej na tle innych jednostek.
Współcześnie metoda bonitacji punktowej cieszy się wciąż zainteresowaniem w kręgu badaczy zajmujących się geografią turyzmu oraz przedstawicieli
innych nauk dokonujących waloryzacji przestrzeni. Andrzej Matczak zastosował
tę metodę do określenia funkcji turystycznej Polski w układzie administracyjnym
z 1978 r. (dla 49 województw), przyjmując do badania 33 zmienne określające
rozwój funkcji turystycznej województw3.
Województwo zachodniopomorskie należy do grupy województw, w których turystyka odgrywa znaczącą rolę w rozwoju społeczno-ekonomicznym.
O jego wysokiej atrakcyjności turystycznej decyduje wiele czynników. Wśród
głównych elementów potencjału turystycznego tego obszaru można wskazać:
– położenie nadmorskie, blisko stukilometrowy odcinek linii brzegowej Bałtyku,
– rozległe kompleksy leśne puszcz: Goleniowskiej, Wkrzańskiej, Szczecińskiej,
– wysoki na tle kraju poziom jeziorności, ok. 600 zbiorników o powierzchni
ponad 1 ha,
– duży udział obszarów chronionych w powierzchni województwa – Woliński
Park Narodowy, parki krajobrazowe: Puszczy Wkrzańskiej, Puszczy Goleniowskiej, Szczeciński, Cedyński, Barlinecko-Gorzowski, Drawski oraz
Iński,
– łagodny klimat implikujący dłuższy w porównaniu z pozostałymi obszarami
wybrzeża sezon kąpielowy,
– znaczącą liczbę cennych obiektów kultury materialnej związanych z bogatą
przeszłością historyczną analizowanego obszaru.
Istotnym elementem podnoszącym atrakcyjność turystyczną województwa
zachodniopomorskiego jest jego położenie przy granicy z Niemcami. Stwarza
to dogodne warunki do rozwoju turystyki przyjazdowej z tego kraju.
Wszystkie wymienione czynniki stanowią znaczący potencjał umożliwiający uprawianie różnych form ruchu turystycznego.
Województwo zachodniopomorskie, zajmujące blisko 23 000 km2, jest obszarem silnie zróżnicowanym pod względem ukształtowania powierzchni. Jego
krajobraz jest efektem różnych czynników morfotwórczych, z których najistot3
A. Matczak, Województwa o funkcji turystycznej a obszary o skażonym środowisku geograficznym w Polsce, „Turyzm” 1997, z. 1, s. 57–66.
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
75
niejszą rolę odegrała działalność lodowca skandynawskiego oraz morza. Krajobraz większej części obszaru na południe od Pobrzeża Szczecińskiego został
ukształtowany przez działalność lodowcową, czego efektem jest silnie urozmaicona konfiguracja terenu. Szczególnie urozmaicony krajobraz ma środkowa część województwa, która leży w zasięgu pasa moren czołowych, od okolic
Cedyni, przez Myślibórz, Ińsko, Szczecinek, aż po Bytów w województwie
pomorskim. Z obszarem głównej osi ciągu moren czołowych związane są największe wysokości bezwzględne w województwie, dochodzące tu nawet do
250 m n.p.m., oraz obszary o najwyższych deniwelacjach terenu. Teren jest silnie pofałdowany. W obszarze tym oraz na południe od niego położone są liczne
jeziora, które podnoszą atrakcyjność turystyczną południowej części województwa.
Północna część województwa jest zdominowana przez krajobraz nadmorski, który ukształtował się w wyniku procesów abrazji i akumulacji oraz rzeźbotwórczej działalności lodowca skandynawskiego (najwyższe w Polsce klify,
liczne mierzeje, zalewy, równiny aluwialne).
Przez teren województwa przepływają m.in.: Odra, Ina, Rega, Drawa, Parsęta, Wieprza, Gwda. Istotnym elementem potencjału przyrodniczego, a jednocześnie wypoczynkowego województwa, są rozległe kompleksy leśne – puszcze:
Wkrzańska, Goleniowska, Bukowa, Drawska, Koszalińska, Barlinecka.
Z punktu widzenia zróżnicowania walorów i ich wykorzystania w turystyce
najistotniejszym obszarem realizacji funkcji turystycznej na obszarze województwa zachodniopomorskiego są niewątpliwie miejscowości nadmorskie położone
w pasie od Świnoujścia po Jarosławiec. Specyficzną rolę w grupie miejscowości
nadmorskich Pobrzeża Szczecińskiego odgrywają te ośrodki, w których funkcja
wypoczynkowa łączy się z funkcją uzdrowiskową. Do takich ośrodków należą tu
Świnoujście, Międzyzdroje, Kamień Pomorski oraz Kołobrzeg. Walory uzdrowiskowe tych miejscowości są istotnym elementem podnoszącym atrakcyjność
Pobrzeża Szczecińskiego. Potwierdzają to zarówno największa baza noclegowa
w województwie, zlokalizowana w Kołobrzegu oraz Świnoujściu, jak i najwyższe wskaźniki frekwencji ruchu turystycznego odnotowywane w Kołobrzegu.
Ponadto z uwagi na występowanie walorów uzdrowiskowych w Świnoujściu,
Międzyzdrojach oraz Kołobrzegu występują tu znacznie mniejsze dysproporcje
ilościowe pomiędzy całoroczną a sezonową bazą noclegową w porównaniu z pozostałymi miejscowościami nadmorskimi Pobrzeża Szczecińskiego.
76
Krzysztof Parzych
Oprócz walorów wypoczynkowych i uzdrowiskowych pasa nadmorskiego istotnym elementem atrakcyjności turystycznej województwa są jego walory
krajoznawcze. W Kanonie krajoznawczym Polski4 znalazło się 21 miejscowości
zachodniopomorskich, które ze względu na swoje wybitne walory historyczne
i krajobrazowe zostały włączone do ponad pięciuset najatrakcyjniejszych pod
względem krajoznawczym miejscowości w Polsce. Do tych miejscowości należą: Szczecin (jedno z głównych centrów krajoznawczych Polski, a jednocześnie
jeden z 40 pomników historii w Polsce), Kamień Pomorski, Trzęsacz, Kołobrzeg,
Trzebiatów, Krąg, Darłowo, Żydowo, Połczyn-Zdrój, Świdwin, Glinna, Stargard
Szczeciński (jeden z pomników historii w Polsce), Pyrzyce, Chojna, Cedynia
(znajdująca się na Liście Pomników Historii), Wałcz, Tuczno, Zdbice. Istnienie
na obszarze województwa dwóch parków narodowych oraz sześciu krajobrazowych stanowi o wysokiej atrakcyjności i potencjale do uprawiania turystyki
przyrodniczej oraz ekoturystyki.
Rozmieszczenie poszczególnych kategorii walorów, zarówno naturalnych,
jak i przyrodniczych, jest nierównomierne na obszarze województwa. Ponadto
różne jego obszary są wyraźniej predestynowane do określonych form turystyki
wypoczynkowej, uzdrowiskowej, kwalifikowanej oraz typowej turystyki krajoznawczej. Adekwatnie do zróżnicowania charakteru oraz gęstości poszczególnych typów walorów zróżnicowana jest również infrastruktura turystyczna.
Analiza dokładnego rozmieszczenia bazy noclegowej w województwie zachodniopomorskim nastręcza pewnych problemów, co wynika z dużej sezonowości
ruchu turystycznego, zwłaszcza w miejscowościach nadmorskich, oraz znaczącej
liczby nierejestrowanych obiektów bazy noclegowej. Duża liczba kwaterodawców prywatnych nierejestrowanych przyczynia się do tego, że precyzyjne określenie stanu ilościowego bazy noclegowej, a w związku z tym frekwencji ruchu
turystycznego w województwie, napotyka poważne trudności metodologiczne.
Przykładem może być stan bazy noclegowej Kołobrzegu, która według oficjalnych statystyk Głównego Urzędu Statystycznego wynosi ok. 15 000 miejsc noclegowych, podczas gdy badania M. Miedzińskiego5 wskazały, że liczba miejsc
noclegowych w Kołobrzegu wynosi ponad 35 000, a można też spotkać dane
statystyczne, które mówią nawet o 50 000 miejsc noclegowych. Według danych
4
Kanon krajoznawczy Polski, red. W. Łęcki, Warszawa 2004.
M. Miedziński, Baza noclegowa Kołobrzegu i jego zaplecza, w: Nauki geograficzne w badaniach regionalnych, t. 3: Badania regionalne – wybrane problemy, red. M. Strzyż, A. Świerszcz,
Kielce 2007.
5
77
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
GUS liczba miejsc noclegowych w województwie zachodniopomorskim według
stanu na 31 lipca 2010 r. wynosiła 106 483 miejsc6.
7%
5%
7%
11%
58%
12%
oĞrodki wczasowe
zakáady uzdrowiskowe
hotele
poĞrodki
kolonijne
oĞrodki kolonijne
domki turuystyczne i kempingi
pozostaáe
Rys. 1. Struktura rodzajowa infrastruktury noclegowej
w województwie zachodniopomorskim
Źródło: opracowanie własne na podst. Banku Danych Lokalnych GUS 2011.
Struktura bazy noclegowej w województwie wskazuje, że w dalszym ciągu
ponad 60% miejsc noclegowych zlokalizowanych jest w obiektach, które mają
charakter sezonowy – ośrodkach wczasowych (rys. 1). Około 12% miejsc noclegowych znajduje się w zakładach uzdrowiskowych, 11% w ośrodkach kolonijnych. Taki rozkład typów obiektów noclegowych sugeruje, że dominują tu
typowa bierna turystyka wypoczynkowa oraz turystyka uzdrowiskowa.
Ruch turystyczny koncentruje się przede wszystkim w miejscowościach
nadmorskich, zwłaszcza w Międzyzdrojach, Świnoujściu, Rewalu oraz Kołobrzegu i Mielnie. Z drugiej strony wyższym ruchem turystycznym odznaczają się
Szczecin, Stargard Szczeciński oraz Koszalin i okolice.
W niniejszym opracowaniu do oceny zróżnicowania atrakcyjności turystycznej województwa zachodniopomorskiego posłużono się metodą bonitacji punktowej. Opierając się na założeniach metody Matczaka, do badania wyselekcjonowano grupę 31 cech opisujących walory turystyczne przyrodnicze,
6
Dane z opracowania GUS Turystyka w województwie zachodniopomorskim w 2010 roku,
Szczecin 2010, s. 8.
78
Krzysztof Parzych
antropogeniczne, cechy opisujące skalę oraz zróżnicowanie zagospodarowania
turystycznego przede wszystkim w zakresie obiektów bazy noclegowej oraz dane
statystyczne dotyczące skali i rozmieszczenia ruchu turystycznego w poszczególnych gminach województwa zachodniopomorskiego. Jako źródło danych
posłużyły informacje zaczerpnięte z Bazy Danych GMINA Instytutu Turystyki
w Warszawie.
W przedstawionej analizie każdej z 31 cech opisujących walory, zagospodarowanie oraz ruch turystyczny przydzielono odpowiednią liczbę punktów
na podstawie stosunku procentowego wartości danej cechy dla każdej gminy
w odniesieniu do wartości średniej tej cechy obliczonej dla obszaru całego województwa. Ocena ta ma więc charakter względny i pozwala określić atrakcyjność
poszczególnych gmin w odniesieniu do innych gmin województwa. Każda gmina
mogła uzyskać od jednego do pięciu punktów według schematu: 0–50% wartości średniej cechy obliczonej dla województwa – 1 pkt, 50,1–90,0% wartości
średniej cechy dla województwa – 2 pkt, 90,1–110,0% – 3 pkt, 110,0–150,0%
– 4 pkt oraz wartość cechy powyżej 150,0% wartości odpowiedniej cechy dla
województwa – 5 pkt. Każda gmina mogła więc uzyskać maksymalnie 150 pkt.
Następnie uzyskane wartości punktowe przydzielone poszczególnym gminom
pogrupowano według walorów turystycznych ogółem, elementów zagospodarowania turystycznego oraz cech charakteryzujących ruch turystyczny na badanym
obszarze i po ich zsumowaniu przedstawiono w postaci wskaźnika sumarycznego
atrakcyjności turystycznej obszaru. Na podstawie uzyskanych w ten sposób wartości utworzono pięć map oceny bonitacyjnej: walorów turystycznych przyrodniczych, antropogenicznych, zagospodarowania turystycznego, ruchu turystycznego oraz mapę sumaryczną dotyczącą atrakcyjności turystycznej województwa
w oparciu o sumy punktów uzyskane za walory, zagospodarowanie turystyczne
oraz intensywność ruchu turystycznego.
Analizę walorów, zagospodarowania, ruchu turystycznego w województwie
oraz sumaryczną ocenę atrakcyjności turystycznej przedstawiono na mapach województwa w podziale na gminy. W ocenie atrakcyjności turystycznej poszczególnych gmin województwa za najbardziej atrakcyjne gminy uznano te, które
uzyskały od 80% do 100% maksymalnej wartości odpowiednich wskaźników
dla obszaru całego województwa. Ponadto wyróżniono gminy o wysokiej atrakcyjności turystycznej (60–80% wartości maksymalnej poszczególnych wskaźników), przeciętnej (40–60%), niskiej (20–40%) oraz bardzo niskiej atrakcyjności
turystycznej (0–20% wartości maksymalnej poszczególnych wskaźników).
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
79
Walory turystyczne opisano za pomocą szesnastu cech odnoszących się zarówno do elementów przyrodniczych, jak i antropogenicznych. W grupie walorów przyrodniczych wykorzystano dane dotyczące m.in. wskaźników lesistości
poszczególnych gmin, powierzchni terenów wypoczynkowych I, II i III klasy,
powierzchni jezior I, II i III klasy pod kątem ich wykorzystania turystyczno-rekreacyjnego, liczby obszarów chronionych, w tym parków narodowych, krajobrazowych, pomników przyrody, rezerwatów przyrody, parków spacerowych,
wypoczynkowych i innych. Walory antropogeniczne opisano za pomocą wskaźników liczby zabytków w województwie, umieszczonych w krajowej ewidencji
zabytków, oraz obiektów muzealnych w poszczególnych gminach.
Analiza oceny bonitacyjnej gmin województwa zachodniopomorskiego na
podstawie walorów przyrodniczych pozwala zauważyć, że najatrakcyjniejszymi
obszarami tego województwa pod względem walorów przyrodniczych są gminy
wschodniej części województwa (rys. 2A). Najwyższą ocenę punktową uzyskały tu gminy położone w obrębie pojezierzy: Drawskiego oraz Szczecineckiego
(Czaplinek, Ostrowice, Borne Sulinowo), Wałeckiego (Wałcz, Tuczno) oraz
Równiny Wałeckiej. Ponadto bardzo wysoką ocenę atrakcyjności turystycznej
uzyskały gminy Myślibórz i Wolin.
Wysoko pod względem atrakcyjności turystycznej oceniono ponadto inne
gminy pojezierzy Drawskiego oraz Ińskiego (Drawsko Pomorskie, Złocieniec,
Ińsko, Węgorzyno, Połczyn-Zdrój), a także kilka gmin pojezierza Wałeckiego
i Myśliborskiego (Człopa, Moryń, Chojna). Wysokie oraz bardzo wysokie oceny atrakcyjności turystycznej tych obszarów wynikały z wysokich wskaźników
jeziorności, lesistości i z dużej liczby oraz powierzchni obszarów chronionych na
obszarze tych gmin.
Najniższe wskaźniki atrakcyjności walorów turystycznych przyrodniczych
uzyskały gminy położone pomiędzy wybrzeżem Bałtyku i północnym skłonem
Pomorza, poza strefą pojezierną – Rymań, Karnice, Białograd, Marianowo, Stara
Dąbrowa, Bielice, Sławno, Brzeźno oraz Radowo Małe. W grupie gmin o najniższej relatywnej wartości wskaźnika atrakcyjności walorów turystycznych znalazły się ponadto gminy Kołobrzeg oraz Dziwnów. Sytuację tę tłumaczy fakt, że
gminy te, znane jako jedne z częściej odwiedzanych na obszarze województwa,
dysponują niemalże wyłącznie walorami typowo wypoczynkowymi, predysponującymi do uprawiania typowej pobytowej turystyki wypoczynkowej, brakuje w nich natomiast innych – zarówno przyrodniczych, jak i antropogenicznych
– walorów o większym zróżnicowaniu typów.
A
Rys. 2. Ocena bonitacyjna walorów turystycznych przyrodniczych (A) i antropogenicznych (B)
województwa zachodniopomorskiego w układzie administracyjnym
Źródło: opracowanie własne.
B
80
Krzysztof Parzych
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
81
Analiza mapy bonitacyjnej sporządzonej do oceny walorów antropogenicznych wskazuje na najwyższą atrakcyjność gmin miejskich – Szczecina, Stargardu
Szczecińskiego, Szczecinka, Wałcza, Chojny oraz Myśliborza, czyli gmin z najwyższą na obszarze województwa liczbą zabytków architektury ujętych w krajowej ewidencji zabytków w odniesieniu do badanego obszaru (rys. 2B).
Województwo zachodniopomorskie należy do grupy województw o najwyższej w kraju liczbie obiektów noclegowych. Większość z nich ma jednak charakter sezonowy i jest związana z północną częścią obszaru, w zasięgu nadmorskich
gmin Pobrzeża Szczecińskiego. Kolejnymi obszarami o wyższej od przeciętnej
dla województwa liczbie obiektów noclegowych i innych elementów infrastruktury turystycznej są gminy miejskie Szczecin, Stargard Szczeciński, Świnoujście,
oraz Szczecinek i Wałcz. Pozostałe gminy mają znacznie niższą i mniej zróżnicowaną strukturę obiektów noclegowych oraz pozostałych elementów zagospodarowania turystycznego, co jest związane z dominacją w ich rozwoju innych
gałęzi gospodarki niż turystyka.
W ocenie bonitacyjnej zagospodarowania turystycznego województwa zachodniopomorskiego najwyższe wskaźniki uzyskały gminy nadmorskie (Międzyzdroje, Kołobrzeg, Świnoujście) oraz gminy miejskie – Szczecin, Kołobrzeg
i Koszalin (rys. 3A). Wysokie oceny liczby oraz zróżnicowania zagospodarowania turystycznego uzyskały też inne gminy nadmorskie (Rewal, Darłowo, Mielno,
Postomino, Ustronie Morskie, Dziwnów) oraz kilka gmin położonych w strefie
pojeziernej województwa – Mirosławiec, Kalisz Pomorski, Wałcz, Szczecinek
i Drawsko Pomorskie.
Najniższe oceny ilościowe oraz zróżnicowania zagospodarowania turystycznego uzyskało aż 51 gmin województwa. Jest to wynikiem bardzo wysokiej koncentracji bazy noclegowej w gminach nadmorskich województwa oraz
w gminie miejskiej Szczecin. Pozostałe obszary, ze względu na znacznie mniejsze
znaczenie w ich rozwoju funkcji recepcyjnej turystyki, charakteryzują się znacznie mniejszym pod względem ilościowym oraz znacznie mniej zróżnicowanym
zagospodarowaniem turystycznym. Wpłynęło to na ich niskie oceny bonitacyjne
infrastruktury turystycznej.
A
Rys. 3. Ocena bonitacyjna zagospodarowania (A) i intensywności ruchu turystycznego
(B) województwa zachodniopomorskiego w układzie administracyjnym
Źródło: opracowanie własne.
B
82
Krzysztof Parzych
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
83
Dominująca wciąż rola biernej wakacyjnej turystyki wypoczynkowej, związanej z kąpieliskami nadbałtyckimi oraz koncentracją infrastruktury noclegowej
w gminach nadmorskich i gminie miejskiej Szczecin, wyraźnie determinuje rozmieszczenie przestrzenne ruchu turystycznego. Czynniki te wyraźnie przełożyły
się na wysokie oceny bonitacyjne poszczególnych gmin w zakresie skali i rozmieszczenia ruchu turystycznego.
W ocenie bonitacyjnej rozmieszczenia i skali ruchu turystycznego najwyższe wskaźniki uzyskały gminy nadmorskie: Świnoujście, Rewal, Dziwnów, Kamień Pomorski, Wolin, Trzebiatów, Międzyzdroje, Kołobrzeg, Ustronie Morskie,
Mielno, gminy miejska i wiejska Darłowo (rys. 2B). Drugą grupę gmin o najwyższych na tle województwa wskaźnikach oceny ruchu turystycznego stanowią
gminy miejskie – Szczecin, Koszalin, Stargard Szczeciński, w trzeciej zaś znalazły się gminy pojezierne pojezierzy Drawskiego oraz Wałeckiego – Szczecinek,
Barlinek, Wałcz, Czaplinek.
Przeważająca część gmin województwa zachodniopomorskiego charakteryzuje się wartością średniej liczby punktów oceny zróżnicowania ruchu turystycznego znacznie niższą od przeciętnej wyznaczonej dla całego obszaru. W tej grupie dominują gminy położone z dala od Pobrzeża Szczecińskiego oraz pojezierzy: Drawskiego, Myśliborskiego i Wałeckiego, związane z funkcją rolniczą oraz
usługowo-rolniczą. Oprócz tego liczną grupę tworzą inne miejscowości położone
w strefie pojeziernej oraz niewielkie gminy miejskie z infrastrukturą turystyczną
niedostatecznie rozbudowaną na potrzeby recepcyjnej funkcji wypoczynkowej.
Ogólna ocena atrakcyjności turystycznej województwa zachodniopomorskiego, uwzględniająca wszystkie 31 cech opisujących walory turystyczne przyrodnicze, antropogeniczne, zagospodarowanie turystyczne oraz intensywność
rozmieszczenie ruchu turystycznego, pozwala wyodrębnić pięć osobnych klas
miejscowości (rys. 4).
Pierwszą grupę stanowią gminy o najwyższych na tle województwa wskaźnikach atrakcyjności turystycznej. Należą do nich gminy pojezierne: Czaplinek,
Połczyn-Zdrój, Wałcz, Myślibórz oraz gminy nadmorskie: Wolin, Międzyzdroje
i Świnoujście. Gminy te uzyskały najwyższą w badanej grupie liczbę punktów
ogółem: Wolin – 131, Czaplinek – 121, Wałcz – 119, Świnoujście – 117, Międzyzdroje – 114, Myślibórz – 116 oraz Połczyn-Zdrój – 113. Wysoka ocena atrakcyjności turystycznej tych gmin wynika z dużego zróżnicowania walorów oraz ze
znacznych powierzchni zajmowanych przez jeziora, obszary leśne i chronione,
istotne są także liczne obiekty przyrodnicze o charakterze punktowym: drzewa
84
Krzysztof Parzych
pomnikowe, głazy narzutowe czy zabytkowe parki. Ponadto gminy te odznaczają
się najwyższymi i wysokimi wskaźnikami zagospodarowania turystycznego.
Rys. 4. Sumaryczna ocena bonitacyjna atrakcyjności turystycznej
województwa zachodniopomorskiego w układzie administracyjnym
Źródło: opracowanie własne.
Grupę gmin o wysokiej atrakcyjności turystycznej tworzy 21 gmin. W tej
grupie najwyżej znalazły się gminy miejskie: Koszalin – 112 pkt, Szczecin – 111
pkt, a także Szczecinek – 107 pkt oraz Stargard Szczeciński – 104 pkt.
Drugą grupę gmin o wysokiej atrakcyjności turystycznej stanowią gminy
nadmorskie – Rewal, Kołobrzeg, Darłowo miejska i wiejska, Ustronie Morskie
oraz Mielno. Ponadto w grupie tej znalazły się niektóre gminy pojezierne – Polanów, Barlinek, Ińsko, Borne Sulinowo, Złocieniec, Biały Bór, Moryń, Mirosławiec i Drawsko Pomorskie.
Najniższe na tle województwa oceny bonitacyjne atrakcyjności turystycznej ogółem uzyskało 31 gmin. Gminy te w większości położone są w obszarze
pomiędzy pasem pojeziernym północnego skłonu Pomorza a wybrzeżem Pobrzeża Szczecińskiego. Mała liczba walorów krajoznawczych, zarówno przyrodniczych, jak i antropogenicznych, w połączeniu z niewielką powierzchnią obsza-
Ocena zróżnicowania atrakcyjności turystycznej...
85
rów wypoczynkowych przełożyła się na najniższe na tle województwa wartości
wskaźników frekwencji turystycznej. Czynniki te przyczyniły się do najniższych
sumarycznych ocen bonitacyjnych atrakcyjności turystycznej obszaru tych gmin
w analizowanym zestawieniu. Gminami o najniższych ocenach bonitacyjnych
atrakcyjności turystycznej są: Bielice – 39 pkt, Stara Dąbrowa –39 pkt, Warnice
– 40 pkt, Brojce – 45 pkt, Rymań – 45 pkt, Tychowo – 48 pkt, Karlino – 48 pkt.
Ocena atrakcyjności turystycznej województwa zachodniopomorskiego
była wcześniej przedmiotem opracowania Anny Gardzińskiej, Tomasza Mańkowskiego, Dawida Milewskiego i Anny Tokarz7. Autorzy ci dokonali oceny
zróżnicowania atrakcyjności turystycznej gmin województwa zachodniopomorskiego, wykorzystując metodę Hellwiga. Do oceny wyselekcjonowali 34 cechy
opisujące walory turystyczne, stan zagospodarowania turystycznego oraz stan
środowiska naturalnego. Najwyższym poziomem atrakcyjności turystycznej odznaczały się gminy nadmorskie: Rewal, Dziwnów, Ustronie Morskie, Mielno,
Międzyzdroje oraz gminy miejskie: Kołobrzeg, Szczecin, Szczecinek, Świnoujście, Stargard Szczeciński, Koszalin. Wysoki poziom atrakcyjności turystycznej
osiągnęły ponadto gminy pojezierne, np. Wałcz, Złocieniec, Myślibórz, Ińsko,
Czaplinek. Różnice w ocenie poziomu atrakcyjności turystycznej gmin województwa zachodniopomorskiego w opracowaniu Gardzińskiej, Mańkowskiego,
Milewskiej i Tokarz są w dużej mierze wynikiem różnic w doborze cech oraz
zastosowania wag przy ocenie parametrycznej atrakcyjności turystycznej przez
wymienionych autorów.
Województwo zachodniopomorskie charakteryzuje się dużym zróżnicowaniem atrakcyjności turystycznej, wynikającym ze zróżnicowanego charakteru
rozmieszczenia walorów krajoznawczych, wypoczynkowych, elementów zagospodarowania, a w konsekwencji skali i rozmieszczenia ruchu turystycznego.
Z uwagi na fakt, że głównym elementem atrakcyjności turystycznej obszaru są
miejscowości nadmorskie, turystyka ma tu w znaczącym stopniu charakter sezonowy, z silną koncentracją w strefie nadmorskiej, co wynika z najwyższego stopnia zagospodarowania turystycznego strefy brzegowej na tle innych obszarów
województwa oraz z dominacji biernej turystyki wypoczynkowej w strukturze
ruchu turystycznego w Polsce.
Dokonana ocena potencjału turystycznego województwa zachodniopomorskiego częściowo pokrywa się ze zróżnicowaniem frekwencji turystycznej
7
A. Gardzińska, T. Mańkowski, D. Milewski, A. Tokarz, Region jako obszar badań systemu
informacji turystycznej, w: Informacja turystyczna, red. A. Panasiuk, Warszawa 2010.
86
Krzysztof Parzych
w poszczególnych gminach obszaru. Z jednej strony jest to spowodowane zróżnicowaniem i liczbą mierników zastosowanych w ocenie bonitacyjnej, z drugiej
strony – zdecydowaną dominacją w strukturze rodzajowej ruchu turystycznego
w Polsce wakacyjnej turystyki wypoczynkowej o charakterze pobytowym, dla
której najdogodniejsze warunki naturalne oraz odpowiadające im walory recepcyjne skoncentrowane są w nadmorskich gminach pobrzeża.
THE EVALUATION OF TOURIST ATTRACTIVENESS DIFFERENTIATION
IN THE COMMUNES OF ZACHODNIOPOMORSKIE VOIVODESHIP
SUMMARY
In this article was taken an issue of evaluation of tourist attractiveness of Zachodniopomorskie region. The tourist attractiveness of Zachodniopomorskie region is strongly differentiated. For the evaluation of its tourist attractiveness was used the bonitation
evaluation. Basing on the 31 factors described tourist values, tourist development and
tourist movement was made the evaluation of the tourist attractiveness of the Zachodniopomorskie region. For this purpose was made the bonitation maps of the evaluation
of values, development and tourist movement and summary map of evaluation of the
Zachodniopomorskie region. The lake district communes as Czaplinek, Połczyn-Zdrój,
Wałcz, Myślibórz, coastal communes as Wolin, Międzyzdroje, Świnoujście and municipal as Koszalin, Szczecin, Szczecinek and Stargard Szczeciński got the best quality
evaluation of theirs tourist attractiveness. From the other site t some communes situated
in the agricultural part of the Zachodniopomorskie region far from the sea, lakes and
cities as Karlino, Golczewo, Świerzyno, Stara Dąbrowa, Tychowo and Brojce got the
lowest quality evaluations of theirs tourist attractiveness.
Krzysztof Parzych
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
PIOTR CHROBAK
Szczecin
WYBORY PREZYDENTA RP
W
2010 ROKU
W KRAJU I WOJEWÓDZTWIE ZACHODNIOPOMORSKIM
Uwagi wstępne
W 2010 r. po raz pierwszy w historii III RP mieliśmy do czynienia z przyspieszonymi wyborami Prezydenta RP, z powodu śmierci głowy państwa1. Zgodnie
z przepisami ordynacji wyborczej wybory miały się odbyć jesienią 2010 r., w wyniku czego zaistniałaby sytuacja podobna do tej z 2005 r., kiedy to odbywały się
wybory zarówno prezydenckie, jak i parlamentarne, z tą różnicą, że tym razem
miały to być wybory głowy państwa oraz samorządowe. Jednak w wyniku katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, zgodnie z przepisami konstytucji2, wybory
musiały się odbyć najpóźniej latem 2010 r.
Niniejszy artykuł składa się z dwóch części. W pierwszej przeanalizowano
przebieg kampanii prezydenckiej w skali kraju, z obszernym uwzględnieniem
jej obrazu na łamach trzech tygodników uznawanych za opiniotwórcze. Część
druga natomiast prezentuje opis tej kampanii na terenie województwa zachodniopomorskiego w świetle prasy lokalnej.
1
Postanowienie Marszałka Sejmu RP z dnia 21 kwietnia 2010 r. o zarządzeniu wyborów Prezydenta RP, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” (dalej Dz.U.) 2010, nr 65, poz. 405.
2
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r., art. 128.
88
Piotr Chrobak
Wybory Prezydenta RP w skali kraju3
Jeszcze przed wypadkiem w Smoleńsku w Platformie Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej (PO RP) trwało poszukiwanie kandydata na Prezydenta RP.
Początkowo miał nim zostać lider partii – Donald Tusk. Jednak w sytuacji, gdy
premier stwierdził, że nie wystartuje, postanowiono przeprowadzić prawybory
na kandydata do prezydentury. Wzięli w nich udział marszałek Sejmu RP – Bronisław Komorowski oraz minister spraw zagranicznych – Radosław Sikorski.
Po zwycięstwie tego pierwszego został on oficjalnym pretendentem PO RP do
najwyższego urzędu w państwie4. Należy zauważyć, że przeprowadzenie prawyborów było dobrym zabiegiem z marketingowego punktu widzenia, gdyż
przez cały okres ich trwania skupiły one na sobie uwagę mediów, co przełożyło
się na zwiększenie poparcia zarówno dla wymienionych polityków, jak i dla samego ugrupowania.
Problem z kandydatem miało Prawo i Sprawiedliwość (PiS), gdyż ustępujący prezydent Lech Kaczyński cieszył się bardzo niskim poparciem społecznym.
Większości Polaków nie podobał się sposób sprawowania przez niego prezydentury. Groziło to ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego, że jego kandydat nie
przejdzie nawet do drugiej tury, o ile w ogóle druga tura miałaby miejsce, gdyż
– zgodnie z tym, co wskazywały sondaże – kandydat PO RP miał realną szansę
na zwycięstwo już w pierwszym głosowaniu. Pojawiały się także głosy sugerujące, że kandydatem PiS na urząd prezydenta powinna zostać inna osoba – ciesząca
się większą popularnością niż Lech Kaczyński – np. Zbigniew Ziobro. Jednak
wszystkie tego typu pomysły były negowane przez Jarosława Kaczyńskiego.
W tej sytuacji można było odnieść wrażenie, iż J. Kaczyńskiemu bardziej zależało na reelekcji brata niż na wystawieniu kandydata na tyle mocnego, aby mógł
realnie powalczyć o prezydenturę dla PiS.
3
Część poświęcona wyborom w skali kraju została napisana na podstawie tekstu: P. Chrobak,
Wybory Prezydenta RP w latach 1990–2010, oddanego do druku w: Zwierzchnik – suweren – reprezentant państwa. Głowa państwa w polskiej refleksji politycznej i ustrojowej (XX–XXI wiek), red.
R. Ptaszyński i T. Sikorski.
4
–15.
Na podstawie dokumentów PO RP; J. Paradowska, Raczej nie, „Polityka” 2010, nr 4, s. 14
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
89
Wszelkie przygotowania do jesiennych wyborów uległy zmianie, gdy
10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem nastąpiła katastrofa prezydenckiego samolotu Tu-154M, wiozącego czołowych polskich polityków do Rosji na obchody
siedemdziesiątej rocznicy zamordowania polskich oficerów w lesie katyńskim
przez funkcjonariuszy NKWD z rozkazu Biura Politycznego WKP(b). Na pokładzie samolotu znajdowało się 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński oraz
kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej (SLD) na najwyższy urząd w państwie – Jerzy Szmajdziński5. W czasie podchodzenia do lądowania – w wyniku
złych warunków pogodowych – doszło do katastrofy, w której śmierć ponieśli
wszyscy pasażerowie6.
Katastrofa miała istotny wpływ na przebieg kampanii wyborczej7, spowodowała też konieczność znalezienia nowych kandydatów przez PiS oraz SLD.
Było to zadanie o tyle trudne, że do wyborów pozostawały niespełna trzy miesiące, a razem z kandydatami zginęły także osoby zajmujące się prowadzeniem
kampanii wyborczej (w PiS: Grażyna Gęsicka i Przemysław Gosiewski; w SLD:
Jolanta Szymanek-Deresz). Jednocześnie pojawiły się głosy nawołujące zarówno
5
Na pokładzie znajdowali się m.in.: ostatni prezydent RP na uchodźstwie, wicemarszałkowie Sejmu RP i Senatu RP, posłowie i senatorowie, dowódcy Wojska Polskiego, oficerowie Biura
Ochrony Rządu oraz przedstawiciele rodzin katyńskich. Szerzej zob.: J. Cieśla [i in.], Ostatni lot,
„Polityka” 2010, nr 16, s. 6–7; Zginęli w Smoleńsku, „Newsweek Polska” (dalej NP) 2010, nr 16,
s. 1–4; Zginęli w katastrofie, „Wprost” 2010, nr 16, s. 4–6.
J. Cieśla (i in.), Ostatni..., s. 4–7; J. Paradowska, Państwo po katastrofie, „Polityka” 2010,
nr 16, s. 11–13; J. Ćwieluch, Poraniona armia, tamże, s. 14–16; A. Stankiewicz, Czekając na
prezydenta, NP 2010, nr 16, s. 19–20; A. Walentek, Pilot podjął tragiczną decyzję, „Wprost” 2010,
nr 16, s. 10.
6
7
Podsumowując kampanię wyborczą przed pierwszą turą głosowania, J. Paradowska stwierdziła: Taktykę tej kampanii ustalił i narzucił PiS. To jest od początku jasne, bo początek wyborów
wyznaczyła katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem, narodowa żałoba, której sztuczne przedłużanie
podmyła dopiero powódź. Podmyła, ale nie zmyła. Katastrofa jest nadal dla PiS głównym punktem
odniesienia w tej kampanii i tak już do końca wyborów pozostanie. Ona kształtuje społeczne klimaty, wizerunek kandydata, przydaje mu miękkości, zwolenników, stanowi tarczę ochronną, która
sprawia, że każda krytyka, każde pytanie o choćby pobieżne rozliczenie IV RP i jej dokonań staje
się brutalnym atakiem. A nie prostym i oczywistym pytaniem wyborcy, który ma prawo wiedzieć, co
w IV RP było prawdą, a co fałszem, jaka jest ta kolejna Rzeczpospolita, skoro tamtą trzeba było tak
szybko porzucić? O tym nie będziemy teraz mówić – decyduje prezes. Kampanię określają więc nie
programy, poglądy, ale sytuacja. J. Paradowska, Maskarada, „Polityka” 2010, nr 25, s. 13.
90
Piotr Chrobak
do wyciszenia8, jak i do zaostrzenia9 sporów politycznych w nadciągającej elekcji
prezydenckiej10.
Początkowo o urząd Prezydenta RP chciało się ubiegać dwunastu kandydatów, jednak po katastrofie pod Smoleńskiem z walki o fotel prezydencki zrezygnowali Tomasz Nałęcz i Ludwik Dorn (ten ostatni utracił poparcie własnego ugrupowania – Polska Plus, które po śmierci L. Kaczyńskiego postanowiło poprzeć
jego brata J. Kaczyńskiego. Dorn w proteście przeciw tej decyzji opuścił szeregi
wspomnianej partii i udzielił poparcia kandydaturze Marka Jurka). Ostatecznie
w wyborach wzięli udział: marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski (kandydat PO RP), lider PiS Jarosław Kaczyński (zamiast zmarłego brata) – uchodzili oni za kandydatów mających największe szanse na zwycięstwo, skupiając na
sobie praktycznie całą uwagę mediów – a także w dalszej kolejności: lider SLD
Grzegorz Napieralski (zamiast zmarłego J. Szmajdzińskiego) i lider Polskiego
Stronnictwa Ludowego (PSL) Waldemar Pawlak, których obecność w wyścigu
wyborczym miała przede wszystkim zapewnić wzrost poparcia dla ich ugrupowań przed wyborami samorządowymi w 2010 r. i parlamentarnymi mającymi
się odbyć jesienią 2011 r. Wśród pozostałych kandydatów na najwyższy urząd
Zdaniem Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki przyjęcie stonowanej postawy przez polityków PiS w czasie kampanii wyborczej mogło przysporzyć temu ugrupowaniu zwolenników
u części centrowych wyborców. Jednak członkowie tej partii musieliby uważać, aby nie powrócić
do dawnej retoryki. Zdaniem tych publicystów: Ryzyko jest duże, zwłaszcza że umiarowi polityków
PiS towarzyszy coraz większa zajadłość komentatorów, publicystów i blogerów bliskich tej partii.
Do tego dochodzi nachalna antyrządowa i antyplatformerska propaganda w TVP1. Trwa licytacja na lepszych i gorszych patriotów i Polaków, dyskutuje się w niewybrednym stylu, komu wolno
płakać po prezydencie Kaczyńskim. M. Janicki, W. Władyka, Wybory w czerni, „Polityka” 2010,
nr 17, s. 11. Natomiast Paweł Śpiewak pisał: Platforma po smoleńskim wypadku zyskała olbrzymią przewagę nad opozycją. Nawet jeśli sympatia narodu przesuwa się w stronę nieżyjącego prezydenta, to natychmiast PiS ją traci wypowiedziami swoich ideologów. Na przykład Zdzisława
Krasnodębskiego, który w „Rzeczpospolitej” opublikował tekst właśnie taki, jakiego oczekiwałem
od tego autora – złożony wyłącznie z pretensji i nienawiści. Ale też niektórzy politycy partii Jarosława Kaczyńskiego strzelają do własnej bramki, poszukując winnych katastrofy i nie umiejąc zachować powściągliwości w komentowaniu. Ich ton wypowiedzi budzi albo irytację, albo sprzeciw.
Jakże niewłaściwa wydaje mi się teraz uprawiana hagiografia. Poczekajmy z ocenami, jeśli chcemy
się z nimi utożsamiać, by wyrastały z realnych przesłanek, a nie chwilowych emocji. P. Śpiewak,
Platforma w nadmiarze, „Wprost” 2010, nr 17, s. 73.
8
9
Jak piszą M. Janicki i W. Władyka, skrajna część PiS może chcieć narzucić ostry podział
w kampanii: Wskazywany przez partyjnych harcowników ton kampanii jest jasny: prawdziwi patrioci przeciw kosmopolitom, liberałom; wzruszony lud kontra nieczułe elity; dziedzice polskiej
historii naprzeciw wykorzenionym obywatelom euroregionów. M. Janicki, W. Władyka, Wybory
w czerni..., s. 10.
10
Tamże, s. 10–11; A. Stankiewicz, Czekając..., s. 19–20; T. Jastrun, Trzęsienie ziemi, NP 2010,
nr 16, s. 27; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie?, tamże, nr 17, s. 20–27; M. Król,
Nie polezie orzeł w GWna, „Wprost” 2010, nr 17, s. 48; P. Śpiewak, Platforma..., s. 72–73.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
91
w państwie byli: jeden z trzech założycieli Platformy Obywatelskiej – Andrzej Olechowski (kandydat Stronnictwa Demokratycznego), lider ugrupowania Wolność i Praworządność – Janusz Korwin-Mikke, lider partii Prawica
Rzeczypospolitej – Marek Jurek, lider Samoobrony RP – Andrzej Lepper, lider
Solidarności Walczącej – Kornel Morawiecki oraz lider Polskiej Partii Pracy
– Bogusław Ziętek. Czterech z tych kandydatów ubiegało się – bez powodzenia
– o urząd Prezydenta RP także w wyborach wcześniejszych: J. Korwin-Mikke
(w latach 1995, 2000 oraz 2005), A. Lepper (w latach 1995, 2000 i 2005),
W. Pawlak (w roku 1995), a także A. Olechowski (w roku 2000)11.
Kampania wyborcza12
Przedłużająca się żałoba narodowa, która początkowo łączyła Polaków, w wyniku działań różnych środowisk politycznych z czasem zaczęła dzielić społeczeństwo, m.in. na tych, którym wolno opłakiwać śmierć prezydenta, oraz na tych,
którym tego czynić nie wolno. Podział dokonał się także na linii zwolenników
i przeciwników pochówku pary prezydenckiej na Wawelu13, przy czym ponad
połowa ankietowanych opowiedziała się przeciw takiemu rozwiązaniu14. Zdaniem m.in. części publicystów próba pojednania była tylko pozorna, a decyzja
o miejscu pochówku tylko przyspieszyła eskalację konfliktu15. Dużą rolę w jego
11
Na podstawie dokumentów Państwowej Komisji Wyborczej (PKW).
Opis kampanii wyborczej został przeprowadzony na podstawie informacji, jakie zaprezentowano na łamach trzech tzw. opiniotwórczych tygodników: „Polityka”, „Newsweek Polska” oraz
„Wprost”.
12
M. Pęczak, Żałoby nasze narodowe, „Polityka” 2010, nr 17, s. 26–27; P. Bratkowski, Żałoba przed burzą, NP 2010, nr 17, s. 17–18; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie...,
s. 27; M. Król, Nie polezie orzeł..., s. 48; D. Baliszewski, Rodzi się legenda, „Wprost” 2010, nr 17,
s. 68–69; M. Janicki, W. Władyka, Pokolenie PP, „Polityka” 2010, nr 18, s. 16–18; Rozmowa
W. Smoczyńskiego z A. Wajdą: Nie możemy żyć fikcją, tamże, nr 21, s. 24–26; C. Michalski,
Kozioł... ofensywny, „Wprost” 2010, nr 19, s. 24–25.
13
14
Wawel? Weto!, NP 2010, nr 17, s. 12.
Jak pisze Piotr Bratkowski: Ale moim zdaniem ta decyzja [chodzi o pogrzeb pary prezydenckiej na Wawelu – P.Ch.] tylko nadała formę temu, co dla uważnego obserwatora jasne było bodaj
już od następnego dnia po katastrofie pod Smoleńskiem. Nie było żadnego pojednania, lecz tylko
jego pozór. Zaś głęboki dramat, jaki po tej tragedii przeżyli krewni i bliscy ofiar, a także wielu
zwykłych Polaków, został bardzo szybko rozpuszczony w konwencji nieustającego spektaklu medialnego, tym razem utrzymanego w tonacji żałobnej. Nadzieje, że ta tragedia przeorze zbiorową
świadomość i w efekcie nasze życie publiczne, były od początku myśleniem życzeniowym. P. Bratkowski, Żałoba..., s. 17.
15
92
Piotr Chrobak
podgrzewaniu odegrały m.in. media16, np. reportaż Jana Pospieszalskiego Solidarni 201017, oraz przedstawiciele środowisk wcześniej popierających politykę
Lecha Kaczyńskiego18, co skutecznie podzieliło zarówno polityków, jak i spo16
Opisując tłumy Polaków na Krakowskim Przedmieściu, P. Bratkowski zauważał, iż: Wśród
żałobników sprawnie krążyli agitatorzy polityczni w rodzaju gospodarza znanego programu telewizyjnego, który bez żenady podpuszczał ich do wypowiedzi odmawiających prawa do uczestniczenia
w życiu publicznym wszystkim tym, którzy byli przeciwnikami politycznymi Lecha Kaczyńskiego.
Zaś inna popularna dziennikarka telewizyjna pod Pałacem Namiestnikowskim usłyszała od kontemplującej narodową żałobę pani: „To ty zabiłaś prezydenta!”. Tamże.
17
Materiał filmowy wyemitowany w TVP1: Solidarni 2010, realizacja Ewa Stankiewicz,
współpraca Jan Pospieszalski, Film Open Group 2010. Zob. też: B. Mikołajewska, Solidarni 2010
i pół, „Polityka” 2010, nr 25, s. 28–30; B. Janiszewski, Jan od rozmów, NP 2010, nr 19, s. 18–19.
Jak pisał Igor Miecik: Na korytarzu gmachu TVP przy placu Powstańców w Warszawie młody
dziennikarz opowiada o tym, jak Jan Pospieszalski nagrywał materiały na Krakowskim Przedmieściu pod pałacem prezydenckim: – Stał otoczony wianuszkiem ludzi. Trudno powiedzieć, kto więcej
mówił – zebrani wokół niego ludzie czy on sam. Kiedy usłyszał np. słowo „zamach” zaraz dociskał:
„Zamach? Tak pani sądzi? Ale kto? Rosjanie, prawda?”. Ludziom tam wiele nie było trzeba. Padło
hasło „Ruscy” i „zamach” i tłum rósł błyskawicznie, i równie szybko się radykalizował. Pospieszalski miał to, co chciał. Z tych rozmów powstał film „Solidarni 2010”, zapis nocnego czuwania
pod pałacem prezydenckim. Rozmowy nagrane przez Pospieszalskiego zmontowała reżyserka Ewa
Stankiewicz. [...] W telewizji mówią, że Pospieszalski jest bardzo dumny z „Solidarnych 2010”.
Realizacja i emisja filmu były jego wielkim triumfem. [...] Film wyemitowała Jedynka w poniedziałek 26 kwietnia parę minut po godz. 20. Dużo skrajnych wypowiedzi. O tym, że Polacy byli przez
lata manipulowani przez media. Że próbowano ich podzielić, wmówić im, że tych, którzy myślą
podobnie, jest garstka, no i przede wszystkim o tym, że prezydenta zabili Rosjanie. Niektórzy płaczą, inni mówią zwykłe głupstwa. [...] Film wywołał burzę zarówno na korytarzach telewizji, jak
i poza nią. „Solidarnych 2010” krytykowano w internecie, w prasie, w konkurencyjnych stacjach
tv, nawet w innych programach telewizji publicznej. Dziennikarz TVP Info mówi chętnie, ale jak
każdy, kto pracuje w telewizji publicznej, a nie zgadza się z jej prawicową linią polityczną, nie chce
być cytowany z nazwiska. Zwyczajnie boi się o pracę. – Telewizja publiczna wygląda dziś tak: jest
TVP Info i Dwójka, na prawo od nich Jedynka, dalej na prawo „Wiadomości”, a jeszcze bardziej
na prawo już tylko Jan Pospieszalski. [...] Na kolaudacji było całe kierownictwo telewizji i materiał
został dopuszczony do emisji bez jednej poprawki. [...] Dziennikarz TVP Info: – Załoga Jedynki,
a szczególnie Pospieszalski i zespół kierowanych przez Jacka Karnowskiego „Wiadomości”, mają
poczucie misji. Tej misji podporządkowują wszystko. To nie jest dziennikarstwo, tylko krucjata.
[...] Dziennikarz TVP Info: – W Jedynce rządzą ludzie, którzy mają poczucie misji. Jednocześnie
wierzą w potęgę telewizji jako narzędzia zdolnego zmienić świat, rzeczywistość. Zwłaszcza widać to
w „Wiadomościach” i u Pospieszalskiego. Oni prowadzą świętą wojnę, w której stawką jest także
ich własna przyszłość. Wiedzą, że jeśli przegrają – wylecą. Nie cofną się przed niczym. I. Miecik,
Święta wojna, NP 2010, nr 19, s. 16–17.
Piotr Bratkowski pisał: Gdy ludzie przyzwoici ze wszystkich stron sceny politycznej – uznali,
że wypada milczeć lub mówiąc, mieć na względzie wymiar tej tragedii, swoje pięć minut wyczuli
harcownicy. [...] w tym samym czasie prałat Zbigniew Suchy rozpoczynał właśnie w katedrze przemyskiej dzielenie Polski na godną i niegodną, wyrażając słabo zakamuflowany żal, że katastrofa nie
wydarzyła się wtedy, gdy do Katynia podróżowali Donald Tusk i Tadeusz Mazowiecki. Parę godzin
później publicysta Piotr Skwieciński – niekryjący przecież sympatii do PiS i zmarłego Prezydenta
– z przerażeniem pisał na swym facebookowym profilu, że na jednym z najpopularniejszych portali
blogerskich obowiązują już tylko dwie wersje katastrofy pod Smoleńskiem. W wersji soft miał to
być zamach rosyjski, w wersji hard – wspólny spisek Putina i Tuska. Tą przetartą ścieżką szybko
18
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
93
łeczeństwo19. Bardzo wyrazistym przykładem tego podziału stał się krzyż ustawiony przez harcerzy przed pałacem prezydenckim w okresie żałoby narodowej.
Początkowo miał on symbolizować żal po katastrofie, lecz szybko stał się instrumentem w walce politycznej20. Pojawiły się nawet głosy – wypowiadane przez
niektóre media oraz część publicystów i polityków – twierdzące, że nie była to
katastrofa, lecz zamach21. Jednak większość komentatorów życia społeczno-politycznego uważała, iż w wyniku tej katastrofy może dojść do zbliżenia i ocieplenia relacji polsko-rosyjskich22.
Jak zwracają uwagę komentatorzy życia społeczno-politycznego, żaden
sondaż przeprowadzony przed katastrofą nie dawał szansy na reelekcję Lecha
Kaczyńskiego23. Po jego śmierci ze względu na żałobę przestano wymieniać słapodążyli politycy z trzecich szeregów, trzeciorzędni publicyści, blogerzy na granicy psychicznej
równowagi i niezawodne w takich sytuacjach media ojca Rydzyka. Mnożąc spiskowe teorie, obwiniając o śmierć Prezydenta jego przeciwników i krytyków, i odmawiając im prawa nie tylko
do przeżywania tej gigantycznej tragedii, ale także – patriotyzmu i legitymizacji do uczestnictwa
w życiu publicznym. I choć niby był to tylko polityczny folklor, powaga żałoby zaczęła się zmieniać
w tandetne misterium zbiorowej paranoi. [...] Zbiorowym wysiłkiem politycznych harcowników
o niepohamowanym ego żałoba zamieniona została w żenadę. Wyłączeni z szansy jej przeżywania
zostali ci Polacy, którzy nie potrafili się odnaleźć w miksie podszytej hipokryzją egzaltacji i bazarowego jazgotu. P. Bratkowski, Żałoba..., s. 18.
Tamże, s. 17–18; M. Król, Nie polezie orzeł..., s. 48; J. Paradowska, Powrót do normalności,
„Polityka” 2010, nr 18, s. 6; M. Janicki, W. Władyka, Pokolenie..., s. 16–18; A. Szostakiewicz,
Królestwo wawelskie, „Polityka” 2010, nr 18, s. 22–23; M. Janicki, W. Władyka, To ta sama IV RP,
tamże, s. 16–18; I. Miecik, Święta wojna..., s. 16–17; C. Michalski, Kozioł..., s. 24–25.
19
20
A. Kaczorowski, Krzyż po polsku, NP 2010, nr 30, s. 35; A. Pawlicka, Wojna smoleńska,
„Wprost” 2010, nr 30, s. 14–15.
M. Janicki, Róbcie i mówcie, „Polityka” 2010, nr 18, s. 7; B. Chaciński, Prosimy nie wierzyć,
tamże, s. 24–27; M. Janicki, Małe szanse prawdy, tamże, nr 20, s. 6; tenże, Spisek przeciw żałobie,
tamże, nr 21, s. 6; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, M. Kacewicz, Strachy nad trumną, NP 2010,
nr 19, s. 20–22.
21
22
M. Ostrowski, Rosjanie odkrywają Katyń, „Polityka” 2010, nr 17, s. 14–15; L. Parfionow,
Rosyjska solidarność, NP 2010, nr 16, s. 25; Rozmowa D. Wilczaka z H. Samsonowicz: Zgoda polsko-ruska?, tamże, nr 17, s. 33–36; Rozmowa F. Mamchesa z L. Gudkow: Żadnych złudzeń, bracia
Polacy, tamże, s. 38–39; A. Smolar, Słowiański żal, tamże, s. 41–41; J. Stefaniak, Nie mówcie źle
o Rosjanach, „Wprost” 2010, nr 17, s. 94; G. Ślubowski, Do przyjaciół Moskali, tamże, s. 96–97;
J. Żakowski, Cichy koniec II wojny, „Polityka” 2010, nr 18, s. 19–21; L. Miller, P. Dutkiewicz,
Katyń jako szansa, „Wprost” 2010, nr 18, s. 81.
23
Jak pisali m.in. M. Janicki i W. Władyka: W bilansie prezydentury Lecha Kaczyńskiego trudno znaleźć jakieś przełomowe osiągnięcia w polityce zagranicznej, cenne, zmieniające Polskę inicjatywy ustawodawcze czy też tworzenie pozytywnej energii społecznej – te rezultaty Polacy oceniali racjonalnie, jeszcze przed emocjami związanymi z katastrofą, na poziomie dwudziestu kilku
procent poparcia. Lech Kaczyński został w 2005 r. prezydentem z woli brata i dla realizowania linii
politycznej PiS. Jeśli teraz pozytywną opinię o okresie prezydentury Lecha Kaczyńskiego ma ponad
50 proc. respondentów sondaży, to już nie chodzi o realne dokonania, które się przecież nie zmieni-
94
Piotr Chrobak
bości jego prezydentury, a skupiono się na próbie znalezienia i wyeksponowania
jej pozytywnych aspektów. Przełożyło się to na wzmocnienie pozytywnej oceny
– lekko osłabionej kontrowersyjną decyzją władz kościelnych o pochówku pary
prezydenckiej na Wawelu – osoby zmarłego prezydenta, a co za tym idzie – poważnie wzmocniło szanse na wygraną jego brata, gdyby zdecydował się on na
start w wyborach. Oprócz rozważania kandydatury lidera PiS zaraz po tragedii
pojawiły się również głosy zachęcające do podjęcia próby stworzenia ponadpartyjnego komitetu, którego kandydatem miałaby zostać osoba spoza środowiska
politycznego. Jednakże w miarę wzrostu poparcia w sondażach dla Jarosława
Kaczyńskiego jako potencjalnego kandydata PiS koncepcję budowy ponadpartyjnego frontu szybko porzucono24.
Z drugiej strony pojawiły się także głosy twierdzące, że zarówno Jarosław
Kaczyński, jak i PiS mogą tej sytuacji nie przetrwać. Należy pamiętać, iż przed
katastrofą w partii tej istniały silne podziały, które po wypadku nie uległy zatarciu. Najbardziej osłabiona została grupa związana z Lechem Kaczyńskim, która
w oczach jego brata nie cieszyła się takim zaufaniem, jak osoby z tzw. zakonu
Porozumienia Centrum. Jednak zdaniem Piotra Śmiłowicza, jeżeli ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego, jak i samemu liderowi, udałoby się przetrwać ten
trudny okres, to tworząca się legenda Lecha Kaczyńskiego mogłaby poważnie
wzmocnić tę formację25.
Pewną przeszkodą w budowaniu mitu zmarłego prezydenta mogło być natomiast ujawnienie stenogramów nagrań z tzw. czarnych skrzynek rozbitego tupolewa, gdyż – mając na uwadze naciski ze strony Lecha Kaczyńskiego na pilotów,
którzy odmówili lądowania w Gruzji – po analizie nagranych rozmów nie można
było jednoznacznie wykluczyć – ani potwierdzić – że tym razem podobnych prób
ły, ale o czysto mityczny wymiar „prawej” postawy prezydenta, naturalne współczucie i żal, odruch
wycofania sprzeciwu wobec kogoś, kto już nie żyje i na sprawy kraju nigdy wpływu mieć nie będzie.
To jest świadectwo przeniesienia w świadomości społecznej osoby zmarłego prezydenta ze świata
aktualnej polityki do innego wymiaru, już pozapolitycznego. Jest jednak oczywista pokusa, wręcz
okazja, by ten mitologiczny wymiar podkręcić, wprost zaaplikować do czystej polityki i wykorzystać
w kampanii wyborczej. M. Janicki, W. Władyka, To ta sama..., s. 16.
24
J. Baczyński, J. Paradowska, Pomnik prezydenta, „Polityka” 2010, nr 17, s. 6–9; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie..., s. 22–23; D. Baliszewski, Rodzi się legenda..., s. 68–69;
C. Michalski, Co zrobi człowiek wielu klęsk, „Wprost” 2010, nr 17, s. 74–76; A. Stankiewicz,
W imię brata, NP 2010, nr 18, s. 21–22; M. Łuczewski, Nasz mord założycielski, „Wprost” 2010,
nr 19, s. 22–23; C. Michalski, Kozioł..., s. 24–25.
25
P. Śmiłowicz, Czy to koniec PiS?, NP 2010, nr 16, s. 21–22; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz,
Kto po prezydencie..., s. 20–27; C. Michalski, Co zrobi człowiek..., s. 74–76; A. Stankiewicz,
W imię brata..., s. 21–22.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
95
wywierania presji na pilotów nie było26. Jak pisała Janina Paradowska, prezesowi
PiS najbardziej zależało na tym, aby na podstawie stenogramów oczyścić brata
z ewentualnych podejrzeń tego typu27.
Z pewnością w trudnym położeniu znalazła się PO RP, gdyż ze względu na
fakt, iż marszałek Sejmu RP Bronisław Komorowski zgodnie z konstytucją przejął obowiązki Prezydenta RP, ugrupowanie Donalda Tuska skupiło w swoim ręku
całą władzę w Polsce. Tym sposobem PO RP stała się w pełni odpowiedzialna
za bezpośrednie skutki katastrofy, takie jak przygotowanie ceremonii pogrzebowych czy przeprowadzenie śledztwa w sprawie przyczyn tragedii. Partia ta była
też narażona na ataki ze strony swoich przeciwników, którzy twierdzili, iż po
katastrofie dojdzie do zawłaszczenia państwa przez PO RP28. Jednak, jak podkreślają Jacek Żakowski i Janina Paradowska, Bronislaw Komorowski jako pełniący
obowiązki Prezydenta RP nie dokonywał żadnych kontrowersyjnych zmian (np.
wśród pracowników kancelarii prezydenta; ponadto podejmował jedynie te decyzje oraz podpisywał te ustawy, które nie mogły czekać do dnia wyborów), lecz
starał się łagodzić emocje wszystkich środowisk politycznych, aby nie doprowadzić do publicznej awantury29. Podobne zdanie wyraził o premierze Donaldzie
Tusku, jak i o całej PO RP, Paweł Śpiewak30. Niewdawanie się przez polityków
26
Jak pisali A. Stankiewicz i P. Śmiłowicz: [...] stenogramy, choć nie wyjaśniają wszystkiego,
ograniczają pole możliwych interpretacji. Osłabiają przede wszystkim hipotezy o rosyjskim zamachu. Poza tym, mimo iż nie dowodzą, że prezydent Lech Kaczyński wydał wprost polecenie lądowania, nie rozstrzygają też jednoznacznie, że nie było z jego strony żadnej ingerencji. W pewnym momencie dyrektor protokołu dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Mariusz Kazana
wypowiada przecież tajemnicze słowa: „Nie ma jeszcze decyzji prezydenta”. Stąd dla Jarosława
Kaczyńskiego stenogramy to spory problem polityczny. A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Polityczny
dynamit, NP 2010, nr 24, s. 25.
27
J. Paradowska, W cieniu czarnych skrzynek, „Polityka” 2010, nr 24, s. 16–18.
Jak pisali M. Janicki i W. Władyka: Już zresztą pojawiają się zarzuty, że straty w katastrofie
były nierównomierne, że PO straciła najmniej (tak to ujęła Agnieszka Romaszewska), że nie ma
ona już poważnej konkurencji w wyborach, co teraz wykorzysta politycznie. A więc obsadzi swoimi
ludźmi wakaty w kilku instytucjach, zmieni los ustaw, co do których intencje zmarłego prezydenta
były znane. „Czują się w tym kraju bezkarni, czują się ponad wszystkim (...) Pewni są, że ich będzie
szef BBN, szef NBP, szef IPN. Ślina im cieknie na myśl o każdym z tych stanowisk, gdy nam z oczu
ciekną łzy” – napisał Piotr Cybulski, dziennikarz Radia Plus, dobrze oddając nastroje radykalnej
części PiS. M. Janicki, W. Władyka, Wybory w czerni..., s. 10.
28
29
J. Żakowski, Czy marszałek daje radę?, „Polityka” 2010, nr 17, s. 12–13; J. Paradowska,
Powrót do normalności..., s. 6.
30
P. Śpiewak, Platforma w nadmiarze..., s. 72–73.
96
Piotr Chrobak
z PO RP w „awantury” z pewnością wzmocniło to ugrupowanie w oczach wyborców31.
W odniesieniu do SLD spekulowano, iż nowym kandydatem tej partii może
zostać Włodzimierz Cimoszewicz, Marek Siwiec, Ryszard Kalisz lub Grzegorz
Napieralski32. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski bezskutecznie próbował
przekonać liderów Sojuszu do poparcia kandydatury Andrzeja Olechowskiego. Ostatecznie zadecydowano, iż kandydatem SLD zostanie przewodniczący
tej formacji – Grzegorz Napieralski. Była to dla lidera Sojuszu decyzja bardzo
ryzykowna, gdyż bardzo słaby wynik wyborczy mógłby skutkować złożeniem
– przez partyjnych przeciwników Napieralskiego – wniosku o jego odwołanie ze
stanowiska przewodniczącego partii33. Z kolei na kandydaturę Ryszarda Kalisza
nie zgodził się sam przewodniczący SLD – z powodu konfliktu, jaki istnieje między tymi osobami34.
Sporo kontrowersji budziła kwestia wyznaczenia daty wyborów oraz fakt,
iż w tej sytuacji będzie znacznie mniej czasu na zebranie wymaganych stu tysięcy podpisów podpisów. Z tego powodu wycofali swoje kandydatury Tomasz
Nałęcz oraz Ludwik Dorn35.
Dość szybko pojawiły się spekulacje – wychodzące zarówno z najbliższego
otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, jak i od komentatorów życia społeczno-politycznego (takie opinie wyrażali m.in. konserwatywni publicyści, tacy jak Piotr
Zaremba, Joanna Lichocka czy Rafał Ziemkiewicz) – że w wyborach prezydenckich zmarłego Lecha Kaczyńskiego zastąpi jego brat36. Ostatecznie 26 kwietnia
2010 r. Jarosław Kaczyński ogłosił, iż zamierza ubiegać się o urząd Prezydenta
RP. Szefem jego sztabu wyborczego została Joanna Kluzik-Rostkowska, która
J. Żakowski, Czy marszałek..., s. 12–13; A. Stankiewicz, Czekając na prezydenta..., s. 19–20;
P. Śmiłowicz, Czy to koniec..., s. 22; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie..., s. 20–27;
G. Łakomski, Teraz Polską rządzi marszałek Komorowski, „Wprost” 2010, nr 16, s. 20; P. Śpiewak,
Platforma w nadmiarze..., s. 72–73; J. Paradowska, Powrót do normalności..., s. 6; A. Dąbrowska,
G. Rzeczkowski, Cisza w Pałacu, „Polityka” 2010, nr 18, s. 22–23; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Prezydent na próbę, NP 2010, nr 18, s. 24–25; Rozmowa A. Stankiewicza i P. Śmiłowicza
z B. Komorowskim: Robię to, co muszę, tamże, s. 26–28; P. Bratkowski, Marszałek na testach,
tamże, nr 20, s. 36.
31
32
A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie..., s. 26–27.
33
Z. Wojtkowska, Napieralski już wygrał, NP 2010, nr 24, s. 26–27.
34
M. Krzymowski, Polityka po resecie, „Wprost” 2010, nr 18, s. 37.
35
A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po prezydencie..., s. 22.
M. Janicki, W. Władyka, Wybory w czerni..., s. 10–11; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Kto po
prezydencie..., s. 24; C. Michalski, Co zrobi człowiek..., s. 76.
36
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
97
w rozmowie z Jackiem Żakowskim ogłosiła, że poprowadzi kampanię w sposób
spokojny i merytoryczny, bez uciekania się do ataków na przeciwnika oraz bez
wykorzystywania katastrofy smoleńskiej37. Jacek Żakowski stwierdził, iż jeżeli
lider PiS będzie prowadził kampanię w sposób merytoryczny, a następnie przegra
wybory nieznaczną różnicą głosów, to PiS ma szansę na zwycięstwo w wyborach
parlamentarnych w 2011 r. Zdaniem tego publicysty kandydatura prezesa PiS
była jedynym wyjściem, żeby pogodzić wszystkie frakcje funkcjonujące w tym
ugrupowaniu38. Jednak w razie zwycięstwa pojawiłby się problem jego następcy,
gdyż z jednej strony musiałaby to być osoba uległa wobec Kaczyńskiego – żeby
mógł nieformalnie kierować partią z pałacu prezydenckiego, a z drugiej strony
postać na tyle charyzmatyczna, by pokierować tak dużym ugrupowaniem. Jednocześnie osobę tę musiałyby zaakceptować wszystkie frakcje w PiS39.
Nową strategią była próba zmiany – jak się okazało, tylko na okres wyborów40 – wizerunku Jarosława Kaczyńskiego. W „nowej odsłonie” lidera PiS
zrezygnowano z wojennej retoryki na rzecz wizerunku polityka łagodnego i szukającego porozumienia z różnymi środowiskami politycznymi41, z którymi do
tej pory prowadził zacięte spory42. Nie tylko politycy z innych ugrupowań, ale
37
Rozmowa J. Żakowskiego z J. Kluzik-Rostkowską: Możemy się podobać, „Polityka” 2010,
nr 18, s. 8.
38
J. Żakowski, PiS oddaje prezesa, „Polityka” 2010, nr 18, s. 12–14.
39
A. Stankiewicz, Kto wypłynie?, NP 2010, nr 25, s. 20–23.
J. Paradowska, Kurs na front, „Polityka” 2010, nr 29, s. 12–13; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Polityczny dynamit..., s. 24–25; C. Michalski, Samotność Palikota, NP 2010, nr 25, s. 28–29;
A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Ostatnia posługa dla brata, tamże, nr 30, s. 25–27; P. Bratkowski,
Para pójdzie w gwizdek, tamże, s. 31; A. Pawlicka, Wojna smoleńska..., s. 14–15.
40
Politycy PiS liczyli na to, iż nowy wizerunek uniemożliwi PO RP straszenie powrotem PiS do
władzy. Jak pisali M. Janicki i W. Władyka: [...] politycy PiS, dotąd uchodzący za kłótliwych cyników, nagle przywdziali szaty romantyków i obnoszą się z dobrocią i męczeństwem. Niewykluczone,
że 10 kwietnia wydobył partię Jarosława Kaczyńskiego z izolatki dla politycznie trędowatych, że
ugrupowanie to pozbyło się w oczach opinii publicznej piętna Leppera i Giertycha, śmierci Barbary
Blidy i ekscesów Zbigniewa Ziobry. Dostali rozgrzeszenie. To nie oznacza jeszcze automatycznie
wyborczego sukcesu, ale na pewno droga do niego stała się wyobrażalna. M. Janicki, W. Władyka,
Skłopotana większość, „Polityka” 2010, nr 20, s. 16.
41
J. Paradowska, Dwóch w jednym, „Polityka” 2010, nr 20, s. 12–14; M. Janicki, W. Władyka,
Skłopotana większość..., s. 16–18; tychże, Pytania do prezesa, „Polityka” 2010, nr 22, s. 20–23;
J. Paradowska, Maskarada, tamże, nr 25, s. 12–13; A. Stankiewicz, Premierowi wszystko jedno,
NP 2010, nr 20, s. 22–24; M. Krzymowski, Polityka po resecie..., s. 33–37.
42
98
Piotr Chrobak
także psycholodzy (Hanna Hammer, Janusz Czapiński czy Zbigniew Nęcki) nie
wierzyli w trwałość przemiany prezesa PiS43.
Plan polegał na przerzuceniu pozytywnych społecznych emocji z nieżyjącego Lecha Kaczyńskiego na jego brata. Prezes PiS próbował także uprawiać – podobnie jak PO RP w 2007 r. – tzw. politykę miłości. Głęboka przemiana lidera
PiS miała następować powoli, aby była bardziej wiarygodna. Kolejnym krokiem
w tej przemianie było niezwykle serdeczne zwrócenie się do narodu rosyjskiego
oraz wywiad udzielony polskim internautom44. Sztab Jarosława Kaczyńskiego
próbował się także odciąć od odpowiedzialności za propagandę na rzecz prezesa
PiS, jaką prowadziła publiczna telewizja45. Próbowano także stworzyć wrażenie,
że tzw. Ruch 10 kwietnia, gromadzący ludzi pod pałacem prezydenckim, nie jest
w żaden sposób związany ani z PiS, ani z jego liderem, mimo głoszenia podobnych haseł46.
43
A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Naprawdę jaki jesteś, NP 2010, nr 22, s. 20–24; A. Pawlicka,
Doktor Kaczyński i Mister Hyde, „Wprost” 2010, nr 23, s. 23–25. Zob. też: Rozmowa V. Ozminkowski z B. Dobroczyńskim: Kaczyński na drodze do Damaszku, NP 2010, nr 22, s. 25–27.
44
Jak pisała J. Paradowska: [...] w pierwszym wywiadzie prezesa PiS udzielonym internautom,
dostaliśmy już dawkę prawdziwej polityki miłości. Jeżeli policzyć słowa najczęściej używane w tym
wywiadzie, zdecydowanie prym wiodą pojednanie, porozumienie, kompromis, współpraca, dobro,
prawda, wspólnota. Nie ma już podziału na lepszych i gorszych patriotów (trudno byłoby udowodnić, że Bronisław Komorowski jest gorszym patriotą, nawet genetycznie rzecz ujmując), prawych
i mniej prawych, których to podział występował jeszcze w momencie, gdy prezes oświadczał, że
kandyduje. Teraz w Polsce, przekonuje nas prezes Kaczyński, pokazało się przede wszystkim dobro
i po prostu są ludzie o bardzo różnych życiorysach, a ze wszystkimi trzeba współpracować dla
przyszłości Polski, bo przecież Polska jest najważniejsza. Pytanie o wiarygodność owej przemiany najbardziej wyrazistego polityka, którego żywiołem był konflikt, walka, insynuacje, rozliczanie
przeszłości, agenci, wyrąbywanie coraz to nowych podziałów, jest nie na miejscu. Prezes wiele
przeżył, prezes się zmienił, zresztą zawsze był taki, ale przeciwnik nie pozwalał na pokazanie prawdziwego oblicza. Tak tłumaczą to sztabowcy i nawet zaprzeczyć trudno, bo wprawdzie normalnie
z upływem lat naturalne cechy i skłonności raczej się utrwalają i pogłębiają, ale przecież po takiej
tragedii... J. Paradowska, Jak walczyć z miłością, „Polityka” 2010, nr 21, s. 14.
Jak pisali M. Janicki i W. Władyka: Ulubionym zwrotem głównych sztabowców kampanijnych
PiS, Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyliusza, powtarzanym w licznych wywiadach, jest,
że oni osobiście żadnego programu telewizyjnego nie widzieli, a Jana Pospieszalskiego to osobiście
spotkali kiedyś tam, kilka lat temu. Nie mogą zatem wypowiadać się i oceniać, nie mają nic wspólnego z filmami i dziennikami w TVP1, z tekstami, które publikowała „Rzeczpospolita”, „Gazeta
Polska” czy „Nasz Dziennik”. Po takich zapewnieniach dziennikarzom już nie wypada spytać, co
sądzą o słowach i opiniach, które płyną z polskiego Kościoła, bo przecież tym bardziej nie mieli
żadnego wpływu... M. Janicki, W. Władyka, Rozmowa na migi, „Polityka” 2010, nr 24, s. 12.
45
J. Paradowska, Jak walczyć..., s. 14–15; M. Janicki, W. Władyka, Rozmowa na migi...,
s. 12–14; I. Miecik, Obywatel w ruchu, NP 2010, nr 21, s. 22–24; M. Krzymowski, Polityka po
resecie..., s. 33–37; M. Krzymowski, M. Dzierżanowski, S. Latkowski, Powrót Tuska, „Wprost”
2010, nr 21, s. 10–14.
46
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
99
Należy wszakże zaznaczyć, iż wbrew zapowiedziom, że PiS nie będzie wykorzystywał w kampanii wyborczej katastrofy pod Smoleńskiem, osoby zbierające podpisy poparcia za kandydaturą Jarosława Kaczyńskiego za każdy złożony podpis dawały zdjęcie zmarłej prezydenckiej pary47. Jednak politycy PiS nie
chcieli w kampanii nadmiernie eksponować nastrojów żałobnych, obawiając się,
że wyborcy mogliby mieć ich przesyt, a samo współczucie dla prezesa PiS po
stracie brata mogłoby się okazać niewystarczające, aby część elektoratu tylko na
tej podstawie oddała na niego swój głos48.
Wydaje się, iż Jarosław Kaczyński mimo osobistej tragedii stał się osobą,
która w wyniku katastrofy – na co zwróciła uwagę m.in. Janina Paradowska
– pod względem kapitału politycznego zyskała najwięcej49. Natomiast jeśli chodzi
o sposób prowadzenia kampanii wyborczej, to zdaniem wspomnianej publicystki
47
W odniesieniu do początku kampanii wyborczej J. Paradowska pisała: W kilku miastach, przy
okazji zbierania podpisów pod kandydaturą Jarosława Kaczyńskiego, wręczano zdjęcia zmarłego
prezydenta. W szkołach nauczyciele dają dzieciom nalepki z portretem Lecha Kaczyńskiego i napisem „Mój prezydent”. Najlepiej przykleić je w domu. W dniu ogłoszenia, że Jarosław Kaczyński
jednak startuje, tzw. telewizja publiczna, zmieniając program jak za najlepszych peerelowskich
czasów, wyemitowała czysto propagandowy film „Solidarni 2010”, w którym Putin i Tusk mieli
krew na rękach. Oczywiście, męczennika, krew Lecha Kaczyńskiego. Rosyjski spisek dla zabicia
pod Katyniem prawdziwego patrioty był oczywisty, a prawdziwie patriotyczny lud wyrażał wdzięczność zmarłemu prezydentowi, którego dotychczas nie miał okazji poznać z winy medialnych fałszerzy. To było swoiste postscriptum do oświadczenia o kandydowaniu. Ciąg dalszy zapewne nastąpi.
J. Paradowska, Barwy kampanii: sepia i czerń, „Polityka” 2010, nr 19, s. 13.
48
Jak pisał Michał Krzymowski: Strategia PiS niesie jednak duże ryzyko. Po pierwsze, epatowanie smutkiem może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. Dobrze pokazał to pochówek
na Wawelu, który wywołał sprzeciw części społeczeństwa. Jak określił to jeden ze współpracowników Jarosława, zgadzając się na krakowskie rozwiązanie, PiS „sam napluł sobie w aureolę”.
O ile jednak w wypadku pogrzebu prezydenckiej pary protesty utonęły w żałobnej powadze, o tyle
w kampanii taryfy ulgowej już nie będzie. A kontrowersji nie zabraknie. Pokazuje to chociażby
przemówienie Jarosława Kaczyńskiego podczas pogrzebu Krzysztofa Putry, w którym nadał on
śmierci pasażerów lotu 101 atrybut męczeństwa. Wątpliwe, by wyborcy długo akceptowali takie
hiperbole. M. Krzymowski, Polityka po resecie..., s. 34.
49
Zdaniem J. Paradowskiej: Jarosław Kaczyński jest dziś liderem partyjnym, który po katastrofie – jakkolwiek by to zabrzmiało w kontekście jego osobistej tragedii – zyskał najwięcej.
W przeddzień wypadku jego sytuacja była dramatyczna. Zanosiło się na solidną przegraną brata
w wyborach prezydenckich. Wiarę w zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego straciło nawet PiS. Partia
pękała, zmęczona jałową opozycyjnością. Paweł Poncyliusz, który dziś wraz z Kluzik-Rostkowską
ma grać o wyborców z centrum, wysyłał prezesa na odpoczynek do Sulejówka, a prezes nawet nie
dał mu nagany, choć wcześniej za mniejsze przewinienia z partii wyrzucano. Jedność udawano
z coraz mniejszym przekonaniem, a o wyborcach mówiono, że wymierają, bo chęć głosowania na
PiS deklarowali głównie ludzie starsi, z mniejszych miast, gorzej wykształceni. Teraz pojawiła się
grupa młodych, w tym także takich, którzy do wyborów pójdą po raz pierwszy. To jest radość dla
PiS i smutek dla PO. Kaczyński jest na powrót niekwestionowanym liderem swojej formacji, kandydatem, który nawet jeżeli przegra, to zapewne z dobrym wynikiem, co będzie znakomitą zaliczką
na wybory najważniejsze, parlamentarne. I dzieje się rzecz może najistotniejsza: PiS odzyskuje
100
Piotr Chrobak
w kampanii tej PiS przedstawił dwa wizerunki swego lidera: pierwszy, łagodny,
prezentowany przez sztab wyborczy oraz samego kandydata, oraz drugi, agresywny, prezentowany przez posłów tego ugrupowania w sejmie50. W tej sytuacji,
nawet gdy Kaczyński wypowiadał się łagodnie, to m.in. liderzy PiS tłumaczyli te
wypowiedzi swojemu tzw. twardemu elektoratowi w sposób radykalny51.
Przy tworzeniu społecznego komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego
sztabowcom PiS nie udało się uniknąć wpadek, gdyż na jego listach znalazły się
osoby (bez swej wiedzy i zgody), które kandydata PiS nie popierały. Chodziło
m.in. o Roberta Glińskiego – rektora łódzkiej „filmówki”, Ernesta Brylla – poetę
oraz Marka Krajewskiego – pisarza52.
Jak zauważył Cezary Łazarewicz, telewizja publiczna, przede wszystkim
TVP1, była mocno zaangażowana w kampanię Kaczyńskiego. Na rzecz PiS miały działać m.in. programy informacyjne, takie jak „Wiadomości”, czy programy
publicystyczne53. Do podobnych wniosków doszedł także Jacek Żakowski54.
Wydaje się, że PO RP była zaskoczona nową strategią wyborczą PiS i początkowo nie wiedziała, jak zareagować, gdyż przed katastrofą pod Smoleńskiem
spodziewano się kampanii zdecydowanie bardziej brutalnej niż ta, która nastąpiła
po wypadku. Pojawiły się też zarzuty ze strony części komentatorów życia społeczno-politycznego, że PO RP na początku kampanii była zbyt łagodna wobec
PiS i sprawiała wrażenie, jakby dystansowała się od swojego kandydata na prezydenta, co w dłuższej perspektywie mogło się zakończyć porażką Bronisława
Komorowskiego. Premierowi wytykano, iż nie angażował się w kampanię. Także
oczekiwanie na powrót Jarosława Kaczyńskiego do dawnej retoryki było bezzdolność koalicyjną. Dotychczas przekleństwem tej partii była polityczna izolacja. J. Paradowska,
Jak walczyć..., s. 15.
50
J. Paradowska, Dwóch w jednym..., s. 12–14; tejże, Maskarada..., s. 12–13.
Zdaniem M. Janickiego i W. Władyki: Charakterystyczne, że po internetowym przesłaniu
lidera PiS do Rosjan nieco zaniepokojeni członkowie drużyny tej partii od razu zastrzegali, że
Kaczyńskiemu chodziło o przeciętnych Rosjan, a nie o Rosję. Przekaz kandydata ma być dwutorowy, z jednej strony ogólny, niedookreślony, tajemniczy, łagodny – to dla przeciętnego wyborcy,
a z drugiej strony jasny i twardy – tu szczegóły twardemu elektoratowi wytłumaczą akolici. Prezes
PiS może milczeć lub wypowiadać się oględnie, ale tak zwane poruszone tłumy, Ruch 10 kwietnia,
telewizja publiczna i zaprzyjaźnione gazety, publicyści IV RP, mniej znani posłowie, będą robić
ideowe tło. M. Janicki, W. Władyka, O wyższości osobowości, „Polityka” 2010, nr 21, s. 21. Zob.
też: tychże, Wyobraźmy sobie prezydenta, tamże, nr 25, s. 14–16.
51
52
Łaz, Martwe dusze, „Polityka” 2010, nr 25, s. 9.
53
C. Łazarewicz, Twierdza za szkłem, tamże, nr 21, s. 22–23.
54
J. Żakowski, Złe wybory, tamże, nr 26, s. 14–17.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
101
celowe, gdyż lider PiS – jako doświadczony polityk – nie zrezygnował ze strategii, która przynosiła mu wzrost społecznego poparcia55.
Z pewnością utrudnieniem dla PO RP była niemożność – ze względu na katastrofę – rzetelnego rozliczenia prezydentury Lecha Kaczyńskiego56. Sztabowcy
z PO RP chcieli zaprezentować swojego kandydata jako człowieka odpowiedzialnego i przewidywalnego pod względem politycznym57 oraz mającego piękną
przeszłość opozycyjną. Podkreślano jego przywiązanie do tradycji i patriotyzm,
co miało pokazać, że nie tylko Jarosław Kaczyński jest „prawdziwym” patriotą.
Nie chciano natomiast ryzykować zmiany wizerunku marszałka poprzez próbę
dodania mu tzw. młodzieżowego luzu, gdyż mogłoby to wypaść nienaturalnie
i w ten sposób kandydat PO RP mógłby się narazić na zarzut sztuczności58.
W czasie kampanii powrócił również temat prywatyzacji służby zdrowia.
Jarosław Kaczyński ponownie próbował straszyć społeczeństwo, że jeśli wygra
Komorowski, to dostęp do szpitali będą mieli tylko bogaci – mimo iż kandydat
PO RP nie opowiadał się za prywatyzacją służby zdrowia59.
M. Janicki, W. Władyka, Skłopotana większość..., s. 16–18; J. Paradowska, Jak walczyć...,
s. 14–15; A. Stankiewicz, Premierowi wszystko jedno..., s. 22–24; M. Cieślik, Nieoczekiwane pomieszanie języków, NP 2010, nr 22, s. 28–29; A. Stankiewicz, Kto wypłynie..., s. 20–23;
M. Kobosko, Trzeba chcieć być prezydentem, NP 2010, nr 25, s. 30; C. Michalski, Tusk wraca do
gry, „Wprost” 2010, nr 19, s. 40–42; M. Krzymowski, M. Dzierżanowski, S. Latkowski, Powrót
Tuska..., s. 10–14.
55
Zdaniem M. Janickiego i W. Władyki: To zupełnie niezwykłe, że tematem kampanii nie stała
się ocena pięciu lat prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a przecież to miało być centralnym i naturalnym punktem odniesienia dla Komorowskiego. W tej mierze żałoba objęła całą kampanię i nagle
Komorowski ścierał się z mocno podrasowaną legendą byłego prezydenta oraz jej sukcesorem.
M. Janicki, W. Władyka, Wyobraźmy sobie..., s. 15.
56
57
Zdaniem M. Janickiego i W. Władyki: Komorowski, w przeciwieństwie do Kaczyńskiego i jego
zwolenników, nie budzi u swoich wyborców gorącego afektu, nie wzmaga politycznych i ideowych
uczuć, jest raczej traktowany jak reprezentant Platformy, niejako autoryzowany przez premiera
i dlatego akceptowany nawet przez tych, którzy w normalnych warunkach na takiego konserwatystę
by nie głosowali. M. Janicki, W. Władyka, Rozmowa na migi..., s. 14.
58
Tamże, s. 12–14; A. Stankiewicz, Premierowi wszystko jedno..., s. 22–24; M. Cieślik, Nieoczekiwane pomieszanie..., s. 28–29. O programie B. Komorowskiego zob. też: Rozmowa A. Stankiewicza i P. Śmiłowicza z B. Komorowskim: Być jak Kwaśniewski, NP 2010, nr 27, s. 14–17.
59
Jak pisał Paweł Walewski: Kandydat PiS mija się z prawdą potrójnie. Po pierwsze, prywatyzacja to nie to samo co komercjalizacja, o której Platforma mówi od dawna, ale na ogół społeczeństwo obu tych terminów nie rozróżnia (w wyniku komercjalizacji powstaje spółka, której właścicielami mogą stać się różne podmioty, prywatne bądź nie). Po drugie, w wielu skomercjalizowanych
placówkach (a także w części prywatnych) ludzie leczą się bezpłatnie, bo mają one kontrakty zawarte z NFZ. Po trzecie, Komorowski nie opowiedział się w tej kampanii za prywatyzacją służby
zdrowia. P. Walewski, Groza-diagnoza, „Polityka” 2010, nr 25, s. 9. Zob. też: J. Paradowska, Maskarada..., s. 12–13.
102
Piotr Chrobak
Politycy PiS, aby zwiększyć szanse swojego kandydata na zwycięstwo, postanowili osłabić wizerunek Bronisława Komorowskiego, próbując sprowadzić
go do roli zastępcy Donalda Tuska. W tym celu zaczęli nazywać przewodniczącego PO RP mężem stanu (drugim obok J. Kaczyńskiego), choć jeszcze przed
wyborami parlamentarnymi z 2007 r. w ten sam sposób chcieli osłabić wizerunek
Tuska, próbując sprowadzić go do roli zastępcy Aleksandra Kwaśniewskiego60.
Jednakże, jak widać po wynikach pierwszej tury wyborów, strategia ta nie przyniosła oczekiwanych efektów. Inną próbą poprawy wyników Jarosława Kaczyńskiego w sondażach było zaangażowanie do kampanii jego bratanicy Marty Kaczyńskiej, która miała ocieplić wizerunek lidera PiS61.
Wyniki pierwszego głosowania
Wybory odbyły się 20 czerwca 2010 r. Żadnemu z kandydatów nie udało się
uzyskać ponad połowy głosów ważnych (należało zdobyć minimum 8 403 086
głosów), toteż o tym, kto będzie piastował urząd Prezydenta RP, miało zadecydować ponowne głosowanie. W pierwszej turze zwyciężył Bronisław Komorowski,
uzyskując o 5,08% głosów więcej niż jego najpoważniejszy konkurent Jarosław
Kaczyński. Na trzeciej pozycji ulokował się Grzegorz Napieralski, który jak na
kandydata stosunkowo młodego oraz mniej doświadczonego niż zmarły Jerzy
Szmajdziński uzyskał wysokie poparcie. Pozostali pretendenci zdobyli poniżej
3% głosów, co mogło szczególnie dziwić w odniesieniu do Waldemara Pawlaka
(jako wicepremiera i lidera PSL współrządzącego Polską wraz z PO RP) oraz
Andrzeja Olechowskiego (pamiętając jego dobry wynik z 2000 r.). Na niewielkie poparcie Andrzeja Leppera wpłynęły z pewnością tzw. seksafera oraz nieudane sprawowanie koalicyjnego rządu z PiS i LPR w Sejmie RP V kadencji,
a w następstwie przejęcie części jego elektoratu przez ugrupowanie Jarosława
Kaczyńskiego (tzw. zjedzenie przez PiS przystawek62). Natomiast słabe wyniki pozostałych kandydatów: Janusza Korwina-Mikke, Marka Jurka, Bogusława
Ziętka oraz Kornela Morawieckiego były spowodowane m.in. faktem, iż wysoM. Krzymowski, Tusk po wodzie, „Wprost” 2010, nr 23, s. 12–13; M. Krzymowski, Pisolew,
tamże, nr 27, s. 27–28.
60
61
M. Krzymowski, Operacja Marta, tamże, nr 25, s. 9–12.
P. Chrobak, Wybory samorządowe w 2006 roku w Szczecinie oraz do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, „Przegląd Zachodniopomorski” 2008, z. 1, s. 56–57; tenże, Wybory
parlamentarne 2007 w skali kraju, w: Wybory parlamentarne 2007 w okręgu szczecińskim, red.
P. Chrobak, Szczecin 2008, s. 17–43.
62
103
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
kim poparciem społecznym nie cieszyli się nie tylko sami kandydaci, ale również
ugrupowania polityczne, które ich popierały63. Wyniki pierwszej tury wyborów
znajdują się w tabeli 1.
W trakcie głosowania nie stwierdzono żadnych większych incydentów
– poza komisją wyborczą w polskim konsulacie w Brukseli. Jak donosiła prasa,
z tamtejszej urny wyciągnięto o 98 kart więcej, niż ich wydano. Jednak liczba
ta nie mogła mieć znaczącego wpływu na wynik wyborów. W tej komisji największym poparciem cieszył się Bronisław Komorowski (2389 głosów), na drugim miejscu znalazł się Jarosław Kaczyński (1052 głosy), a na miejscu trzecim
ulokował się Grzegorz Napieralski (332 głosy). Pozostali kandydaci uzyskali
poniżej stu głosów64.
Tabela 1
Wyniki I tury wyborów na Prezydenta RP w 2010 r. w skali kraju
Lp.
Nr
na
liście
1.
3
Bronisław Komorowski
6 981 319
41,54
tak
2.
2
Jarosław Kaczyński
6 128 255
36,46
tak
3.
7
Grzegorz Napieralski
2 299 870
13,68
nie
4.
4
Janusz Korwin-Mikke
416 898
2,48
nie
5.
9
Waldemar Pawlak
294 273
1,75
nie
6.
8
Andrzej Olechowski
242 439
1,44
nie
7.
5
Andrzej Lepper
214 657
1,28
nie
8.
1
Marek Jurek
177 315
1,06
nie
9.
10
Bogusław Ziętek
29 548
0,18
nie
10.
6
Kornel Morawiecki
21 596
0,13
nie
Imię i nazwisko
Liczba głosów
Procent głosów
Przejście
do drugiej tury
Źródło: Obwieszczenie PKW z dnia 21 czerwca 2010 r. o wynikach głosowania...
Jak słusznie zauważyła m.in. Janina Paradowska, bardzo dobry wynik osiągnął lider SLD, który, gdy ogłaszał swój start, cieszył się zaledwie trzyprocentowym poparciem społeczeństwa. Przy braku wiary w jego zwycięstwo ze strony
niektórych czołowych przedstawicieli polskiej lewicy (Napieralski nie uzyskał
Obwieszczenie PKW z dnia 21 czerwca 2010 r. o wynikach głosowania i wyniku wyborów
Prezydenta RP, zarządzonych na dzień 20 czerwca 2010 r., Dz.U. 2010, nr 113, poz. 746.
63
64
A. Maciejewska, Wybory prezydenckie 2010. Bruksela – ktoś dorzucił 98 kart do głosowania,
„Głos Szczeciński” (dalej GS), 25.06.2010.
104
Piotr Chrobak
realnego wsparcia od A. Kwaśniewskiego, a W. Cimoszewicz poparł kandydaturę B. Komorowskiego) przewodniczący SLD swój wynik mógł uznać za duży
sukces. Jedyną osobą z dawnych liderów Sojuszu, która udzieliła mu wsparcia,
był Leszek Miller. Jednocześnie wynik ten wzmocnił pozycję Napieralskiego
jako lidera SLD, gdyż uzyskanie niskiego poparcia wyborców mogłoby się zakończyć – wspomnianą wcześniej – utratą przewodnictwa w partii. Zarazem przy
tak nieznacznej różnicy uzyskanych głosów między kandydatami PO RP a PiS
lider SLD stał się szczególnie ważny dla obu pretendentów, gdyż to jego wyborcy
w dużym stopniu mogli zadecydować o wyniku ponownego głosowania. Należy
też zwrócić uwagę na to, iż wpływ na dobry wynik Napieralskiego mogło mieć
pokazywanie go w pozytywnym świetle przez publiczną telewizję, w której największe wpływy miało ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego. Według strategów
PiS wzrost poparcia dla Napieralskiego odbywał się kosztem Komorowskiego,
co dla sztabu Kaczyńskiego było szczególnie cenne65.
Zaraz po ogłoszeniu wyników pierwszej tury głosowania zarówno Bronisław Komorowski, jak i Jarosław Kaczyński rozpoczęli zabiegi o pozyskanie
poparcia Grzegorza Napieralskiego. Gdy zaś lider SLD nie chciał się opowiedzieć za żadnym z kandydatów, obaj pretendenci zwrócili się z prośbą o poparcie
bezpośrednio do jego wyborców66. W lepszej sytuacji był kandydat PO RP, gdyż
z powodów programowych łatwiej mu było przekonać do siebie elektorat lewicy.
Zdaniem m.in. Jacka Żakowskiego w kampanii prowadzonej przed pierwszym głosowaniem nie poruszano żadnych istotnych kwestii dotyczących przyszłości państwa67. Brak również było rzetelnych debat wyborczych – prowadzonych przez rzetelnych dziennikarzy i prezentowanych w obiektywnym przekazie
65
J. Paradowska, Trzeci ma głos, „Polityka” 2010, nr 26, s. 10–12; Z. Wojtkowska, Napieralski
już wygrał..., s. 26–27; A. Stankiewicz, Bronisław Komorowski bliżej prezydentury, NP 2010, nr 26,
s. 19–23; M. Krzymowski, Lewica schodzi z katafalku, „Wprost” 2010, nr 26, s. 16–19.
66
A. Stankiewicz, Bronisław Komorowski bliżej..., s. 19–23.
Jak pisał J. Żakowski: [...] o czym my właściwie debatowaliśmy przez osiem tygodni kampanii? Najpierw o tym, ile złej woli, winy i nieszczęścia było w tragedii smoleńskiej, oraz czy
Rosjanie nam szczerze współczują. Potem o tym, czy Jarosław Kaczyński się zmienił, komu udzieli
wywiadu, z kim, kiedy, gdzie i na jakich warunkach będzie debatował. To są tematy ciekawe. Ale dla
psychologów, astrologów i ekspertów lotniczych. Dla wyborców nie mają większego znaczenia, bo
z naszym losem nie mają wiele wspólnego. Mamy więc półtora miesiąca politycznej debaty w plecy.
J. Żakowski, Złe wybory..., s. 14.
67
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
105
medialnym – poświęconych konkretnym zagadnieniom dotyczącym zarówno
spraw wewnętrznych, jak i zagranicznych państwa68.
Okazało się, iż politycy, dziennikarze oraz publicyści twierdzący, że zmiana
poglądów Jarosława Kaczyńskiego była pozorna i prezentowana tylko na potrzeby wyborcze69, mieli racje, co potwierdziło zachowanie lidera PiS po przegranych
wyborach. Należy także zauważyć, iż już pod koniec kampanii przed pierwszą
turą głosowania Kaczyński zaostrzył ton swoich wypowiedzi70.
Część komentatorów życia społeczno-politycznego, podsumowując kampanię wyborczą, zauważyła – zarówno przed pierwszym, jak i drugim głosowaniem
– nadmierne opowiadanie się za jednym z kandydatów zarówno mediów publicznych71, jak i Kościoła katolickiego72.
68
Tamże, s. 14–17. Zob. też: J. Baczyński, Polska jest ważniejsza, „Polityka” 2010, nr 27,
s. 10.
69
M. Janicki, W. Władyka, Stara melodia, tamże, s. 10–13.
A. Stankiewicz, Bronisław Komorowski bliżej..., s. 19–23; A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz,
Ostatnia posługa..., s. 25–27; P. Bratkowski, Para pójdzie..., s. 31; A. Pawlicka, Wojna smoleńska..., s. 14–15.
70
71
Jak pisał Jerzy Sosnowski: Trójkę [chodzi o Program Trzeci Polskiego Radia – P.Ch.], której
specyfiką było nawet w okresie PRL stronienie od jawnej propagandy, zmienia się w miejsce, gdzie
oprócz audycji muzycznych przedstawia się prawidłową, tzn. prawicową wizję świata. Dodajmy dla
całości obrazu, że równocześnie telewizyjna Dwójka i TVP Info propagują dla odmiany poglądy
SLD, a telewizyjna Jedynka nawet nie próbuje udawać, że nie angażuje się w kampanię wyborczą
PiS. Wszystko to budzi oburzenie skromnej liczby świadomych widzów i słuchaczy, natomiast nie
wypowiadają się na temat tej katastrofy systemu demokratycznego ani Rada Etyki Mediów, ani
SDP, nie mówiąc o nieboszczce Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Napisałem o katastrofie systemu demokratycznego. Jego bowiem zasadniczym elementem są media publiczne tworzące debatę,
w której możemy wymienić się poglądami, a nie obelgami i pokazać złożoność naszych problemów,
a nie – przeciwnie – jedynie słuszne rozwiązania. J. Sosnowski, Co się stało z naszą Trójką, NP
2010, nr 27, s. 34. Zob. też: J. Sobala, Ratujmy Trójkę, drodzy państwo, tamże, nr 28, s. 38–39;
R. Ziemkiewicz, Bunt no-nejmów, tamże, s. 40; J. Sosnowski, Figlarz i gwiazda, tamże, nr 29,
s. 29; D. Wysocka-Schnepf, Pycha Ziemkiewicza, tamże, nr 30, s. 36–37.
Jerzy Baczyński stwierdził: Oczywiście w tych wyborach niemal wszystkie okoliczności realne (wielkie powodzie, europejski kryzys finansowy), ale także emocjonalne i symboliczne, jakby
sprzysięgły się przeciwko PO. Rządząca ekipa i jej prezydencki kandydat mieli też przeciwko sobie
dwa największe narzędzia wpływu na opinie wyborców: telewizję publiczną, a przede wszystkim
Kościół katolicki. Tego w takim natężeniu nie było już w Polsce od kilkunastu lat. Wydaje się, że
sprawa stosunków między państwem a Kościołem, niby już ułożona i przyklepana prawem, wymaga
po tych wyborach pewnego namysłu – i to po obu stronach. Zwycięstwo w takich okolicznościach
można uznać prawie za triumf. J. Baczyński, Nie gratuluję zwycięstwa, „Polityka” 2010, nr 28,
s. 10. Zob. też: Sz. Hołownia, Nie z tego świata, NP 2010, nr 20, s. 12; J. Sosnowski, Co się stało...,
s. 32–34; C. Michalski, Kościół przegrał wybory, NP 2010, nr 29, s. 26–27; Sz. Hołownia, Sejm
a siostra Małgorzata, tamże, s. 28; M. Krzymowski, Kościół Prawych i Sprawiedliwych, „Wprost”
2010, nr 24, s. 30–33.
72
106
Piotr Chrobak
Niektórzy publicyści zarzucali PO RP, że podczas kampanii nie dokonała
solidnego rozliczenia prezydentury Lecha Kaczyńskiego oraz nie przypomniała
istoty tzw. IV RP73; dała sobie też narzucić ton kampanii przez PiS, a także nie
potrafiła – mimo sprzyjających okoliczności – wykorzystać jako atutu faktu pełnienia obowiązków Prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego74. Można
było odnieść wrażenie, iż politycy partii Donalda Tuska przed katastrofą smoleńską byli w pełni przekonani o zwycięstwie ich kandydata w jesiennych wyborach prezydenckich, natomiast po wypadku byli kompletnie zaskoczeni powstałą
sytuacją i nie bardzo wiedzieli, w jaki sposób – w tych warunkach – poprowadzić kampanię wyborczą75. Jednocześnie obawiano się, że powódź oraz jej skutki
mogą osłabić lub uniemożliwić zwycięstwo Komorowskiego76.
W odniesieniu do sondaży wyborczych należy zaznaczyć, iż podobnie jak
po wyborach z 2005 r., także po pierwszej turze w 2010 r. mieliśmy do czynienia z błędnymi badaniami, które zaniżyły poparcie dla Jarosława Kaczyńskiego,
a zawyżyły poparcie deklarowane dla Bronisława Komorowskiego. Na wadliwych sondażach oparły się m.in. telewizja TVN oraz – w mniejszym stopniu – telewizja Polsat, natomiast sondaż zamówiony przez TVP okazał się poprawny77.
Podkreślić należy również, iż ankieterzy z Millward Brown SMG/KRC skarżyli
się na utrudnianie im pracy przez członków obwodowych komisji wyborczych
(chodzi o wypraszanie ich nie tylko z lokali wyborczych, ale również z ich okolic) przed ponownym głosowaniem, co mogło wpłynąć na zniekształcenie badań
opinii publicznej przez ten instytut78.
Trzeba jeszcze zauważyć, że kampania ta, jak żadna dotychczas, prowadzona była na szeroką skalę również w Internecie. Kandydaci promowali się już
nie tylko za pomocą stron WWW czy rozsyłania e-maili, ale także na portalach
73
J. Baczyński, Nie gratuluję..., s. 10–11.
Jak pisali M. Janicki i W. Władyka: Komorowski w niewielkim stopniu wykorzystał wyborczy
atut, jakim było faktyczne sprawowanie urzędu prezydenta w czasie kampanii. Na ten stan rzeczy miało wpływ wiele czynników: Smoleńsk, powodzie, niechętna Komorowskiemu postawa dużej
części Kościoła, Solidarność, nieustanny bezpardonowy atak ze strony mającej największy zasięg
telewizji publicznej. M. Janicki, W. Władyka, Rzut na taśmę, „Polityka” 2010, nr 28, s. 11.
74
Tamże, s. 10–12; J. Paradowska, Zwycięzcy oblężeni, „Polityka” 2010, nr 28, s. 12–15;
A. Stankiewicz, Bronisław Komorowski bliżej..., s. 19–23; C. Michalski, Tusk wraca..., s. 40–42.
75
76
A. Stankiewicz, Kto wypłynie..., s. 20–23; M. Krzymowski, Tusk po wodzie..., s. 12–13.
77
P. Bratkowski, Kłamstwo sondażowe, NP 2010, nr 27, s. 18–21; A. Panuszko, TVN Plama,
tamże, s. 14; Rozmowa P. Góreckiego z T. Teodorczykiem: Każdy z nas ma swojego cenzora, tamże, s. 22–23.
78
B. Janiszewski, Ankieter za płotem, tamże, nr 29, s. 7.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
107
społecznościowych, takich jak Nasza Klasa lub Facebook, czy za pomocą pisania
blogów przez nich samych lub ich zwolenników79.
Wyniki drugiej tury wyborów
Ponowne głosowanie odbyło się 4 lipca 2010 r. Zwycięzcą wyborów został
Bronisław Komorowski80, uzyskując 8 933 887 głosów (53,01%) i pokonując
tym samym o 1 014 753 głosy (6,02%) Jarosława Kaczyńskiego, który zdobył
7 919 134 głosy (46,99%). Najwyższe poparcie dla kandydata PO RP odnotowano w województwach lubuskim (66,70%) oraz zachodniopomorskim (66,26%),
najniższe zaś w podkarpackim (34,81%) i lubelskim (37,15%). Z kolei w odniesieniu do liczby głosów uzyskanych przez Kaczyńskiego sytuacja była odwrotna.
Łącznie Komorowski zwyciężył w dziewięciu województwach81, Kaczyński natomiast w siedmiu82, w tym w trzech niewielką różnicą głosów83.
Można stwierdzić, że podobnie jak w poprzednich wyborach ponownie wystąpił podział na Polskę zachodnią, popierającą PO RP, oraz wschodnią, opowiadającą się za PiS. Jednak w porównaniu z wynikami drugiej tury wyborów
z 2005 r., kiedy to o prezydenturę rywalizowali Donald Tusk i Lech Kaczyński,
należy zauważyć, że w 2010 r. poparcie dla kandydata PiS zmalało. W 2005 r.
w województwie kujawsko-pomorskim wygrał pretendent PiS, a w 2010 r. – kandydat PO RP. W pozostałych regionach preferencje polityczne nie uległy zmianie, choć trzeba zaznaczyć, że Jarosław Kaczyński nie wygrywał w województwach tzw. Polski wschodniej tak dużą różnicą głosów w stosunku do kandydata
PO RP, jak Lech Kaczyński z Donaldem Tuskiem w 2005 r. Wyniki drugiej tury
wyborów zawarto w tabeli 2.
79
P. Bratkowski, Kto wygrał na Facebooku, tamże, nr 28, s. 14–15.
Uchwała PKW z dnia 5 lipca 2010 r. w sprawie stwierdzenia wyniku wyborów Prezydenta RP;
Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 3 sierpnia 2010 r. w sprawie ważności wyborów Prezydenta RP
przeprowadzonych w dniach 20 czerwca 2010 r. oraz 4 lipca 2010 r.
80
Województwa, w których zwycięstwo odniósł B. Komorowski: 1) lubuskie – 66,70%,
2) zachodniopomorskie – 66,26%, 3) pomorskie – 64,72%, 4) opolskie – 64,62%, 5) warmińsko-mazurskie – 62,30%, 6) kujawsko-pomorskie – 60,60%, 7) wielkopolskie – 60,55%, 8) dolnośląskie – 60,08%, 9) śląskie – 57,40%. Dane za: Obwieszczenie PKW z dnia 5 lipca 2010 r. o wynikach
ponownego głosowania i wyniku wyborów Prezydenta RP, Dz.U. 2010, nr 122, poz. 828.
81
Województwa, w których większym poparciem cieszył się J. Kaczyński: 1) podkarpackie
– 65,19%, 2) lubelskie – 62,85%, 3) świętokrzyskie – 59,56%, 4) małopolskie – 56,12%, 5) łódzkie
– 52,67%, 6) podlaskie – 52,21%, 7) mazowieckie – 50,58%. Dane za: tamże.
82
83
1) mazowieckie: J. Kaczyński (50,58%) – B. Komorowski (49,42%); 2) podlaskie: J. Kaczyński (52,21%) – B. Komorowski (47,79%); 3) łódzkie: J. Kaczyński (52,67%) – B. Komorowski
(47,33%). Dane za: tamże.
108
Piotr Chrobak
Tabela 2
Wyniki II tury wyborów na Prezydenta RP w 2010 r. w skali kraju
Lp.
Imię i nazwisko
Liczba głosów
Procent głosów
1.
Bronisław Komorowski
8 933 887
53,01
2.
Jarosław Kaczyński
7 919 134
46,99
Źródło: Obwieszczenie PKW z dnia 5 lipca 2010 r. o wynikach ponownego głosowania...
Na koniec należy zauważyć, iż po zwycięstwie Bronisława Komorowskiego
część publicystów zaczęła się zastanawiać, czy w tej sytuacji nie wyrośnie konkurencja Donaldowi Tuskowi, który do tej pory był w PO RP niekwestionowanym liderem, natomiast po wyborach Komorowski może zacząć budować swój
obóz, zwłaszcza że w jego kampanię mocno zaangażował się Grzegorz Schetyna
(po wyborach został marszałkiem Sejmu RP), w ostatnim czasie marginalizowany w partii przez premiera – a wszystko to może spowodować, iż prezydent nie
będzie dawał narzucać sobie zdania premiera84.
W odniesieniu do katastrofy smoleńskiej wydaje się, że nie sprawdziły
się przypuszczenia niektórych komentatorów życia społeczno-politycznego, iż
po stracie tylu czołowych polityków osłabieniu ulegnie SLD, a zwłaszcza PiS.
Równie błędne okazały się przypuszczenia, że z powodu tragedii ugrupowania te
będą miały problem z wyborem swych nowych kandydatów na prezydenta. Niektórzy sugerowali nawet, iż pod wpływem tych wydarzeń Jarosław Kaczyński się
załamie i wycofa z polityki, a jego ugrupowanie – będące formacją wodzowską
– ulegnie rozpadowi. Najbardziej nierealne okazały się przewidywania, że pod
wpływem katastrofy dojdzie do złagodzenia sporów politycznych, a zwłaszcza
używanego w nich języka.
Jak się okazało, zarówno SLD, jak i PiS szybko znalazły nowych kandydatów, którzy osiągnęli dobre wyniki. W ten sposób Jarosław Kaczyński umocnił
swoją – przed katastrofą lekko osłabioną – pozycję w partii, a Grzegorz Napieralski wyrósł na lidera lewicy. Z kolei konflikt polityczny, zwłaszcza między PiS
a PO RP, zamiast osłabnąć, zaostrzył się jeszcze bardziej, doprowadzając do tego,
iż Jarosław Kaczyński w ogóle nie chce rozmawiać z nowo wybranym prezydentem Bronisławem Komorowskim.
Jarosław Kaczyński, mimo porażki, swój wynik może uważać za sukces,
gdyż udało mu się przejąć pozytywną ocenę swego brata – która nagle pojawiła
84
A. Stankiewicz, P. Śmiłowicz, Bronek zwycięzca, NP 2010, nr 28, s. 4–7; tychże, Powyborczy
kac, tamże, nr 29, s. 17–20; M. Krzymowski, Czuły barbarzyńca, „Wprost” 2010, nr 29, s. 29–30.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
109
się w wyniku katastrofy – przekuwając ją w wysokie poparcie dla swojej osoby.
Natomiast co do Lecha Kaczyńskiego, to mimo iż był źle oceniany jako głowa
państwa i część sondaży nie dawała mu szans wejścia nawet do ewentualnej drugiej tury wyborów, ze względu na tragiczną śmierć i związane z nią silne emocje
społeczeństwa przyjdzie jeszcze poczekać na rzetelną ocenę jego prezydentury.
Frekwencja
W pierwszym głosowaniu zainteresowanie wyborami wyniosło 54,94%, gdyż
do urn wyborczych poszło 16 929 088 wyborców spośród 30 813 005 osób
uprawnionych do oddania głosu. Był to wzrost frekwencji o 5,20% w porównaniu
z poprzednimi wyborami, jednak zainteresowanie elekcją było nadal niższe niż
w roku 2000 (o 6,18%), 1995 (o 9,76%) oraz 1990 (o 5,69%). W 2010 r. najwyższa frekwencja wystąpiła w województwie mazowieckim (61,24%), a najniższa
w województwie opolskim (46,59%). Natomiast w odniesieniu do podziału na
miasto i wieś większe zainteresowanie wyborami (o 8,84%) zanotowano w miastach (58,10%) niż na wsi (49,26%). Także im liczniejsza gmina, tym frekwencja
była wyższa85.
W ponownym głosowaniu, przeprowadzonym 4 lipca 2010 r., zainteresowanie wyborami zwiększyło się o 0,37% i wyniosło 55,31% – z 30 833 924
osób uprawnionych karty do głosowania pobrało 17 054 690 wyborców. Druga tura cieszyła się wyższą frekwencją niż ponowne głosowanie w roku 2005
(o 4,32%) oraz 1990 (o 1,92%), natomiast była ona niższa (o 12,32%) niż w 1995 r.
W drugiej turze wyborów z 2010 r., podobnie jak w pierwszej, największe zainteresowanie wyborami wystąpiło w województwie mazowieckim (61,55%), a najniższe w opolskim (46,67%). Także w ośrodkach miejskich (57,57%), podobnie jak
w pierwszej turze, odnotowano wyższą frekwencję (o 6,32%) niż na terenach
wiejskich (51,25%). Natomiast w odniesieniu do liczby mieszkańców gminy, to
– z wyjątkiem gmin liczących do 5000 mieszkańców i od 5001 do 10 000 mieszkańców – im liczniejsza gmina, tym zainteresowanie wyborami było większe86.
Zestawienie frekwencji wyborczej w wyborach prezydenckich z lat 1990–2010
zawiera tabela 3, frekwencję w podziale na miasto i wieś – tabela 4, natomiast
frekwencję w zależności od liczby mieszkańców gminy – tabela 5.
85
Obwieszczenie PKW z dnia 21 czerwca 2010 r. o wynikach głosowania...
86
Obwieszczenie PKW z dnia 5 lipca 2010 r. o wynikach ponownego głosowania...
110
Piotr Chrobak
Tabela 3
Frekwencja wyborcza w wyborach na Prezydenta RP
w latach 1990, 1995, 2000, 2005 oraz 2010 w skali ogólnopolskiej
Głosowanie
Frekwencja wyborcza [%] w latach
1990
1995
2000
2005
2010
I tura
60,63
64,70
61,12
49,74
54,94
II tura
53,39
68,23
–
50,99
55,31
Źródło: na podst. danych PKW; Dz.U. 1990, nr 83, poz. 483; tamże, nr 85, poz. 499 i 500; tamże,
1995, nr 126, poz. 604; tamże, nr 131, poz. 636; tamże, 2000, nr 85, poz. 952; tamże,
2005, nr 200, poz. 1647; tamże, nr 208, poz. 1739; Obwieszczenie PKW z dnia 21 czerwca
2010 r. o wynikach głosowania...; Obwieszczenie PKW z dnia 5 lipca 2010 r. o wynikach
ponownego głosowania...
Tabela 4
Frekwencja w I i II turze wyborów z 2010 r.
w zależności od siedziby obwodowych komisji wyborczych w skali kraju
Frekwencja [%]
Siedziba
Okręgowej Komisji Wyborczej
I tura
II tura
Miasto
58,10
57,57
Wieś
49,26
51,25
Statki
100,00
99,21
Zagranica
85,40
73,50
Źródło: na podst. danych PKW.
Tabela 5
Frekwencja w I i II głosowaniu z 2010 r.
w zależności od liczby mieszkańców gminy w skali ogólnopolskiej
Siedziba
Okręgowej Komisji Wyborczej
Frekwencja [%]
I tura
II tura
Statki i zagranica
85,42
73,52
Do 5000
47,50
50,83
Od 5001 do 10 000
48,27
50,26
Od 10 001 do 20 000
52,19
53,34
Od 20 001 do 50 000
55,29
55,47
Od 50 001 do 100 000
56,37
56,00
Od 100 001 do 200 000
56,87
56,02
Od 200 001 do 500 000
60,83
59,89
Powyżej 500 000
65,22
63,49
Źródło: na podst. danych PKW.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
111
Kampania prezydencka w stolicy województwa zachodniopomorskiego
w świetle „Gazety Wyborczej. Szczecin”, „Głosu Szczecińskiego”
i „Kuriera Szczecińskiego”
Przechodząc do omówienia kampanii prezydenckiej w świetle lokalnej prasy
województwa zachodniopomorskiego, trzeba powiedzieć, że wydaje się, iż kampania ta nie znajdowała się w centrum zainteresowania opiniotwórczych dzienników tego województwa. Jednym z pierwszych doniesień prasowych poświęconych prowadzeniu kampanii na terenie Szczecina była informacja dotycząca
zbierania podpisów poparcia pod kandydaturami poszczególnych pretendentów.
Pierwszym ugrupowaniem, które na ulicach miasta rozpoczęło zbieranie podpisów, była PO PR. W dalszej kolejności do akcji tej przystąpili przedstawiciele
SLD oraz PiS87.
Następnie można się było dowiedzieć, iż Bronisław Komorowski, zanim
w ramach kampanii wyborczej odwiedził Szczecin, 17 maja 2010 r. złożył podpis
pod ustawą sejmową powołującą w tym mieście Akademię Sztuki. Odwiedzając stolicę województwa 11 czerwca (początkowo przyjazd był zaplanowany na
21 maja, ale z powodu powodzi, jaka wystąpiła na południu kraju, termin wizyty przełożono88), przywiózł dokumenty powołujące Akademię Artystyczną oraz
Pomorski Uniwersytet Medyczny (powstały na bazie Pomorskiej Akademii Medycznej)89. Podczas spotkania z mieszkańcami Szczecina, które odbyło się na
pl. Lotników, kandydat PO RP wyliczył Jarosławowi Kaczyńskiemu niezrealizowane obietnice wyborcze z okresu, kiedy PiS rządziło krajem. Opisując tę
konwencję, prasa zwróciła uwagę na konflikt istniejący w zachodniopomorskiej
PO RP90. Słowom Komorowskiego przysłuchiwało się kilkaset osób91. Po
87
J. Kowalewska, Polityczny plac Rodła: co krok to inna partia, „Gazeta Wyborcza. Szczecin”
(dalej GWS), 28.04.2010.
88
M. Szczepkowska, Komorowski na juwenaliach, „Kurier Szczeciński” (dalej KS), 19.05.2010;
tejże, Kandydaci nas nie kokietują, tamże, 11.06.2010.
89
Mdr, Akademia Sztuki powstanie w Szczecinie. Bronisław Komorowski złożył podpis pod ustawą, GS, 17.05.2010; M. Szczepkowska, Powstrzymać Jarosława Kaczyńskiego, KS, 14.06.2010.
Jak pisał Mariusz Parkitny: Organizacja wiecu wyborczego ukazała, że konflikt w zachodniopomorskiej Platformie jest wyraźny. Choć spotkanie przygotował europoseł Sławomir Nitras
i szczecińska PO, to według naszych ustaleń przewodniczący zachodniopomorskiej Platformy, Stanisław Gawłowski zażądał, aby poseł nie pojawił się na scenie. M. Parkitny, Komorowski w Szczecinie: Wobec nas prowadzona jest operacja „kłamstwo i oszustwo”, GS, 11.06.2010.
90
91
Mp, Dziś w Szczecinie będzie Bronisław Komorowski, tamże; M. Parkitny, Komorowski
w Szczecinie...; M. Szczepkowska, Kandydaci...; tejże, Powstrzymać Jarosława...
112
Piotr Chrobak
konwencji, w rozmowie z dziennikarką „Kuriera Szczecińskiego”, kandydat
PO RP stwierdził m.in., że Środkowoeuropejski Korytarz Transportowy powinien przebiegać przez Szczecin, gdyż jest to szansa na poprawienie konkurencyjności polskich portów w tym regionie. Kandydat PO RP zaznaczył jednak,
iż zanim przystąpi się do budowy drogi północ–południe, w pierwszej kolejności należy dokończyć budowę dwóch autostrad wschód–zachód oraz autostrady
północ–południe, biegnącej przez centrum kraju92. Z kolei w dniu poprzednim,
tj. 10 czerwca, z balkonu Muzeum Narodowego na Wałach Chrobrego szczecińska PO RP ogłosiła skład Komitetu Honorowego Bronisława Komorowskiego,
który utworzyli niektórzy szczecińscy ludzie nauki, sportu oraz sztuki. Łącznie
lokalny komitet liczył 51 osób93.
Na łamach „Głosu Szczecińskiego” można było przeczytać, że świnoujscy
działacze SLD byli oburzeni wypowiedzią Komorowskiego, jakiej udzielił on na
antenie Polskiego Radia Szczecin. Chodziło o stwierdzenie, iż budowa tunelu
łączącego Świnoujście z wyspą Wolin jest sprawą samorządu i władze miasta
powinny sobie poszukać „możnych protektorów”. Zdaniem lokalnych polityków
z SLD wypowiedź ta była o tyle zaskakująca, że do tej pory zwłaszcza politycy
PO RP – w tym premier Tusk – zapewniali, iż projekt ten zostanie sfinansowany
z budżetu państwa oraz środków unijnych94.
Mimo początkowych wątpliwości niektórych polityków oraz komentatorów
życia społeczno-politycznego Jarosław Kaczyński 26 kwietnia ogłosił, iż postanowił wziąć udział w wyborach na urząd Prezydenta RP. Jak sam stwierdził,
z ogłoszeniem decyzji czekał do zakończenia pogrzebu ostatniego z członków
PiS, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem95. Prawo i Sprawiedliwość dla
kandydatury swojego lidera – na gruncie szczecińskim – uzyskało poparcie senatora Krzysztofa Zaremby96, który zarzucał politykom PO RP, że doprowadzili
do upadku Stoczni Szczecińskiej97. Należy także zaznaczyć, iż Jarosław Kaczyń92
M. Szczepkowska, Obiecuje pracę i współpracę, KS, 15.06.2011.
Mp, Szczecińska PO zaprezentowała komitet honorowy Bronisława Komorowskiego, GS,
10.06.2010.
93
94
Ha, Świnoujskie SLD jest oburzone wypowiedzią Komorowskiego w sprawie tunelu, tamże,
15.06.2010.
95
Wybory prezydenckie 2010. Jarosław Kaczyński będzie kandydował, tamże, 26.04.2010.
Krzysztof Zaremba wcześniej był członkiem PO RP, jednak przed wyborami do Europarlamentu w 2009 r. opuścił jej szeregi, aby bez powodzenia startować do Parlamentu Europejskiego
z list eurosceptycnego ugrupowania Libertas Polska. Następnie postanowił związać się z PiS.
96
97
Az, Jacyna: Kaczyński to silny mężczyzna, GWS, 17.06.2010.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
113
ski był jednym z nielicznych kandydatów, którzy podczas prowadzenia kampanii
wyborczej przed pierwszą turą głosowania nie zawitali do Szczecina.
Jak już wspomniano, początkowo problem z wystawieniem kandydata miało SLD. W wyniku wewnątrzpartyjnych dyskusji ustalono, iż po tragicznej śmierci Jarzego Szmajdzińskiego nowym kandydatem lewicy na urząd Prezydenta RP
zostanie wywodzący się ze Szczecina przewodniczący tej formacji politycznej
– Grzegorz Napieralski, który objął także – po tragicznie zmarłym – stanowisko
wicemarszałka Sejmu RP. Szczecińscy politycy PO RP oraz PiS podkreślali brak
doświadczenia lidera SLD, natomiast przedstawiciele lewicy uznali, że potrzebną
wiedzę już posiada, a dzięki młodemu wiekowi będzie mógł przyciągnąć głosy
młodych wyborców. Wcześniej wśród potencjalnych kandydatów lewicy wymieniano m.in. Marka Siwca, Ryszarda Kalisza, a także Włodzimierza Cimoszewicza98. Sam Napieralski w rozmowie z dziennikarką z „Głosu Szczecińskiego”
powiedział, że kandyduje m.in. dlatego, iż chce być realną alternatywą dla dwóch
prawicowych kandydatów – liberalno-konserwatywnego Komorowskiego oraz
konserwatywno-liberalnego Kaczyńskiego. Podkreślił również, że nie jest bez
szans na zwycięstwo99.
Lider SLD 6 czerwca złożył w Szczecinie wizytę, podczas której zaprezentował swój Obywatelski Komitet Poparcia. Jak relacjonowała prasa, na spotkanie – odbywające się w parku przy Hotelu Park – przyszło około dwustu osób;
w zdecydowanej większości byli to zwolennicy Napieralskiego. Natomiast dzień
wcześniej, z okazji Światowego Dnia Ochrony Środowiska, przewodniczący
SLD odwiedził ośrodek szkoleniowo-badawczy Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Ostoi, gdzie odbywało się spotkanie poświęcone
energii odnawialnej100.
6 czerwca Szczecin odwiedził także Andrzej Olechowski. W swoim przemówieniu mówił on m.in. o tzw. pakcie na rzecz kobiet, którego realizacja miałaby zagwarantować równe prawa dla kobiet zarówno w życiu społecznym, jak
i politycznym101. Kolejnymi kandydatami, którzy 14 czerwca zawitali do SzczeAz, Napieralski chce być prezydentem RP. Opinie, tamże, 24.04.2010; Mdr, Grzegorz Napieralski wystartuje w wyborach prezydenckich, GS, 23.04.2010; M. Rudnicki, Grzegorz Napieralski:
swoje szanse na wygraną oceniam bardzo dobrze, tamże, 24.04.2010.
98
99
Y. Husaim-Sobecka, Grzegorz Napieralski: Nie jestem betonem, tamże, 4.05.2010.
Mdr, Grzegorz Napieralski odwiedzi Szczecin i Ostoję, tamże; Mp, Grzegorz Napieralski prosił o głosy szczecinian, tamże, 6.06.2010; M. Szczepkowska, Piknik z Napieralskim, KS,
7.06.2010.
100
101
M. Szczepkowska, Piknik...
114
Piotr Chrobak
cina, byli Bogusław Ziętek oraz Kornel Morawiecki102. Następnego dnia, tj.
15 czerwca, wizytę w Grodzie Gryfa złożył Marek Jurek, który spotkał się
z mieszkańcami w sali przy kościele pw. św. Stanisława Kostki. Jak donosiła
prasa, na wiec przyszło kilkanaście osób, co lider Prawicy Rzeczypospolitej próbował tłumaczyć tym, że miało to być spotkanie tylko z działaczami jego partii
– mimo iż na zaproszeniach dla prasy zaznaczono, że jest to spotkanie otwarte103. Ostatnim kandydatem, który odwiedził Szczecin (18 czerwca), był Andrzej
Lepper. Lider Samoobrony RP swój pobyt w tym mieście rozpoczął od obiadu
w barze mlecznym „Turysta”, po którym udał się na zaplanowaną konferencję
prasową104.
Początkowo w ogóle nie było pewne, czy lider Samoobrony RP będzie kandydował. Jak donosiła prasa, z powodu wyroku skazującego w tzw. seksaferze
Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła jego rejestracji. Jednakże już następnego dnia okazało się, że przewodniczący Samoobrony RP może kandydować,
gdyż PKW chodziło o wyrok z 9 sierpnia 2009 r., m.in. za pomówienie Włodzimierza Cimoszewicza z trybuny sejmowej w 2001 r. Jak się jednak okazało, Sąd
Najwyższy umorzył wyrok z powodu przedawnienia sprawy, w wyniku czego
Lepper mógł się ubiegać o najwyższy urząd w państwie105.
Patrząc na niewielkie zainteresowanie mieszkańców Szczecina spotkaniami z poszczególnymi kandydatami na urząd Prezydenta RP, można się zgodzić
z opinią redaktorki „Kuriera Szczecińskiego”, iż na wiece partyjne nie chciało
się przychodzić nawet członkom tych ugrupowań. Magdalena Szczepkowska doszła do takiego wniosku, gdyż – jak zaznaczyła – liczba osób obecnych na tych
spotkaniach była mniejsza niż liczba członków PO RP, PiS czy SLD w samym
Szczecinie106. Wydaje się również, iż w oczach samych pretendentów Szczecin
– podobnie jak region zachodniopomorski – pozostawał na marginesie zainteresowania. Mogło to być spowodowane powodzią, jaka nawiedziła południe kraju,
skutecznie przyciągając uwagę kandydatów.
102
S, Wybory 2010, KS, 15.06.2010.
103
Tamże; Masz, Jurek pod prąd, KS, 16.06.2010.
M. Łagocki, Lepper w Szczecinie. Zjadł obiad za 13 złotych w barze mlecznym, GS,
18.06.2010.
104
105
Andrzej Lepper nie będzie kandydował na prezydenta, tamże, 10.05.2010; Andrzej Lepper
będzie kandydował na prezydenta. PKW zmieniła zdanie, tamże, 11.05.2010.
106
M. Szczepkowska, Leniwi członkowie partii?, KS, 17.06.2010.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
115
Sondaże wyborcze na łamach szczecińskiej prasy lokalnej
W badaniu przeprowadzonym 11 i 12 czerwca 2010 r. przez socjologów z Wyższej Szkoły Humanistycznej Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Szczecinie
ponad 39% respondentów opowiedziało się za kandydatem PO RP. Na kolejnych
miejscach znaleźli się pretendent PiS – ok. 25% oraz lider SLD – prawie 13%.
Natomiast jeżeli w drugiej turze znaleźliby się Bronisław Komorowski i Jarosław
Kaczyński, to według tego badania kandydat PO RP dostałby poparcie sięgające
prawie 49%, natomiast poparcie dla lidera PiS wyniosłoby ok. 26%107.
Z kolei 16 czerwca na Deptaku Bogusława dziennikarze „Gazety Wyborczej. Szczecin” zapytali sto losowo wybranych osób, na kogo oddadzą swój głos.
W tym zdecydowanie niereprezentatywnym sondażu zwycięstwo odniósł Bronisław Komorowski (46 głosów), za którym ulokowali się Grzegorz Napieralski
(13) i Jarosław Kaczyński (11)108.
W odniesieniu do wszystkich badań opinii publicznej można było zaobserwować dużą różnicę między sondażami przeprowadzanymi przez poszczególne agencje. Jednak mimo różnic co do wielkości poparcia dla poszczególnych
kandydatów kolejność wśród pierwszej trójki pozostawała bez zmian – liderem
sondaży niezmiennie pozostawał Komorowski, na drugim miejscu znajdował się
Kaczyński, na trzeciej pozycji utrzymywał się Napieralski109.
W Szczecinie, podobnie jak w całej Polsce, prowadzona była na szeroką
skalę kampania na rzecz uczestnictwa w wyborach. Zachęcały do tego różne
organizacje pozarządowe, m.in. Fundacja im. Stefana Batorego. Ogólnopolską
kampanię przeprowadzono pod hasłem „Gdziekolwiek będziesz, zagłosuj”110.
W samym Szczecinie 18 czerwca studenci Uniwersytetu Szczecińskiego zorganizowali happening pod nazwą „Zamiast na zakupy, idź na wybory”, który miał
zachęcić mieszkańców miasta do wzięcia udziału w głosowaniu111.
M. Jaszczyński, Szczecin głosuje na Komorowskiego, Napieralski w tyle, GS, 14.06.2010;
Ag, Preferencje szczecinian, KS, 16.06.2010.
107
108
Sl, Ed, Wybory w Szczecinie. Sondaż absolutnie niereprezentatywny, GWS, 17.06.2010.
M. Rudnicki, Połowa Polaków nie przyznaje się, na kogo zagłosuje. Czy Kaczyński zbliżył się
do Komorowskiego?, GS, 18.06.2010.
109
110
Masz, Gdziekolwiek będziesz, zagłosuj, KS, 2.06.2010.
M. Klimczak, Pod Galaxy studenci zachęcali do głosowania w wyborach prezydenckich,
GS, 18.06.2010.
111
116
Piotr Chrobak
Wyniki wyborów w województwie zachodniopomorskim
Wyniki pierwszego głosowania w regionie zachodniopomorskim nie odbiegały
od tych w skali kraju. Podobnie jak w skali ogólnopolskiej, największym poparciem cieszył się kandydat PO RP – Bronisław Komorowski, tak samo, jak
w poprzednich wyborach Donald Tusk. Kandydat PiS – Jarosław Kaczyński
– podobnie jak jego brat Lech Kaczyński w 2005 r., ulokował się na drugim
miejscu. Na pozycji trzeciej znalazł się pretendent SLD – Grzegorz Napieralski,
który w omawianym regionie uzyskał najwyższe poparcie w kraju, co mogło być
spowodowane faktem, iż lider SLD pochodzi ze Szczecina. Wyniki wszystkich
kandydatów w województwie zachodniopomorskim znajdują się w tabeli 6.
Tabela 6
Wyniki I tury wyborów na Prezydenta RP w 2010 r.
w województwie zachodniopomorskim
Lp.
1.
Imię i nazwisko
Liczba głosów Procent głosów
Przejście do II tury
Bronisław Komorowski
358 745
49,99
tak
2.
Jarosław Kaczyński
179 232
24,97
tak
3.
Grzegorz Napieralski
126 381
17,61
nie
4.
Janusz Korwin-Mikke
17 265
2,41
nie
5.
Andrzej Lepper
11 215
1,56
nie
6.
Andrzej Olechowski
10 391
1,45
nie
7.
Waldemar Pawlak
7 877
1,10
nie
8.
Marek Jurek
4 691
0,65
nie
9.
Bogusław Ziętek
1 006
0,14
nie
10.
Kornel Morawiecki
891
0,12
nie
Źródło: Obwieszczenie PKW z dnia 21 czerwca 2010 r. o wynikach głosowania...
W odniesieniu do poszczególnych powiatów wyniki wyborów dla trójki faworytów nie odbiegały od tych w skali województwa. W każdym powiecie zdecydowanym zwycięzcą został kandydat ugrupowania Donalda Tuska, na miejscu drugim ulokował się pretendent PiS, a na trzeciej pozycji znalazł się lider SLD. Jeśli
chodzi o powiaty ziemskie, Bronisław Komorowski najwyższe poparcie uzyskał
w powiecie wałeckim (53,75%), a najniższe w powiecie pyrzyckim (40,56%).
W przypadku kandydatury Jarosława Kaczyńskiego sytuacja była odwrotna, gdyż
największym poparciem prezes PiS cieszył się w powiecie pyrzyckim (30,73%),
117
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
najmniejszym natomiast w powiecie wałeckim (20,76%). Z kolei Grzegorz Napieralski najlepszy wynik uzyskał w powiecie łobeskim (20,18%), a najniższy
w powiecie kołobrzeskim (15,53%). Wyniki wyborów w poszczególnych powiatach dla trójki liderów przedstawiono w tabeli 7.
Tabela 7
Wyniki I tury wyborów na Prezydenta RP w 2010 r.
w poszczególnych powiatach województwa zachodniopomorskiego
dla B. Komorowskiego, J. Kaczyńskiego i G. Napieralskiego
Kandydaci
Lp.
Nazwa powiatu
Bronisław Komorowski Jarosław Kaczyński
liczba
głosów
procent
głosów
liczba
głosów
Grzegorz Napieralski
procent
głosów
liczba
głosów
procent
głosów
1.
białogardzki
9 069
52,64
3 890
22,58
3 080
17,88
2.
choszczeński
8 215
48,02
4 081
23,86
3 113
18,20
3.
drawski
11 094
50,25
5 172
23,43
4 125
18,68
4.
goleniowski
15 395
48,62
7 269
22,96
6 381
20,15
5.
gryficki
14 151
51,03
6 555
23,64
5 007
18,06
6.
gryfiński
14 089
45,86
8 534
27,78
5 629
18,32
7.
kamieński
11 968
53,61
4 974
22,28
3 877
17,37
8.
kołobrzeski
21 244
53,31
9 964
25,00
6 188
15,53
9.
koszaliński
14 060
52,91
6 044
22,74
4 267
16,06
10. łobeski
6 221
48,40
2 939
22,87
2 593
20,18
11. myśliborski
12 487
49,83
6 592
26,30
4 157
16,59
12. policki
14 618
49,87
6 925
23,62
5 529
18,86
5 987
40,56
4 536
30,73
2 873
19,46
14. sławieński
11 892
49,35
6 027
25,01
3 902
16,19
15. stargardzki
23 526
49,13
12 225
25,53
8 696
18,16
16. szczecinecki
15 485
51,77
7 121
23,81
5 043
16,86
13. pyrzycki
17. świdwiński
8 612
47,57
4 549
25,13
3 479
19,22
18. wałecki
11 199
53,75
4 325
20,76
3 620
17,38
19. Koszalin (miasto)
28 543
54,84
11 791
22,65
8 360
16,06
20. Szczecin (miasto)
90 478
48,24
50 755
27,06
32 954
17,57
21. Świnoujście (miasto) 10 412
52,12
4 964
24,85
3 508
17,56
Źródło: na podst. danych PKW.
118
Piotr Chrobak
Kampania wyborcza w stolicy regionu zachodniopomorskiego
przed ponownym głosowaniem
Jak donosiła prasa, bardzo wysoka frekwencja wystąpiła w gminach nadmorskich. Z pewnością było to spowodowane faktem, iż już pierwsze głosowanie
odbywało się w okresie urlopowym, a duża część wczasowiczów pobrała zaświadczenia do głosowania poza swoim miejscem zamieszkania112.
Z pewnością zaskoczeniem mógł być dobry wynik Grzegorza Napieralskiego, który, jak sam stwierdził, nie spodziewał się tak wysokiego poparcia dla
swojej kandydatury. Dobry wynik lidera SLD spowodował, iż obaj pretendenci, którzy przeszli do drugiej tury, rozpoczęli zabiegi o jego poparcie. Jednak
Napieralski na pierwszej powyborczej konferencji prasowej, którą zorganizował
w Szczecinie na Jasnych Błoniach 22 czerwca 2010 r., nie udzielił swojej rekomendacji żadnemu z dwójki kandydatów113.
Przed ponownym głosowaniem szczecińscy członkowie PO RP m.in. rozdawali ulotki zachęcające do głosowania na Bronisława Komorowskiego i zniechęcające do kandydatury Jarosława Kaczyńskiego za pomocą obrazu stworzonego
techniką tzw. druku soczewkowego114. Z kolei szczecińscy członkowie PiS pod
hasłem „Kaczyści-Cykliści” rozdawali ulotki, jeżdżąc na rowerach. Ich zdaniem
miała to być odpowiedź, poprzez zastosowanie kampanii pozytywnej, na negatywną kampanię PO RP, jaką partia Donalda Tuska prowadziła poprzez rozdawanie wspomnianych ulotek115.
W odniesieniu do nieobecności w Szczecinie lidera PiS przed pierwszym
głosowaniem należy zauważyć, iż 21 czerwca, zaraz po pierwszej turze wyborów,
Jarosław Kaczyński złożył kilkugodzinną wizytę w Szczecinie, gdzie na Wałach
112
J. Kowalewska, Jak za-głosowaliśmy?, GWS, 20.06.2010; Mp, Wybory prezydenckie w regionie. Komorowski górą. Świetny Napieralski i rekordy frekwencji, GS, 20.06.2010; Żak, Rekordowe
Ustronie, KS, 21.06.2010; M. Szczepkowska, Komorowski dwa razy lepszy, tamże, 22.06.2010.
113
A. Zadworny, Napieralski w Szczecinie. Nie powiedział. Kogo poprze, GWS, 22.06.2010;
M. Parkitny, Grzegorz Napieralski dziś odwiedzi Szczecin. Pyta siebie oraz wyborców, GS,
22.06.2010; tenże, Grzegorz Napieralski odwiedził Szczecin – Chcę być uczciwy wobec moich wyborców, tamże.
W zależności od tego, pod jakim kątem się na nie patrzy, raz widać radosnych Bronisława
Komorowskiego i Donalda Tuska unoszącego ręce w geście zwycięstwa, a raz Jarosława Kaczyńskiego i o. Tadeusza Rydzyka z Radia Maryja z twarzami wykrzywionymi w grymasach złości. Uzupełnieniem obu obrazków są hasła „Zgoda buduje” (przy Komorowskim) i „Niezgoda rujnuje”
(przy Kaczyńskim). Sl, PO uderza trójwymiarem w Jarosława Kaczyńskiego, GWS, 28.06.2010.
114
115
Kov, Kaczyści-Cykliści: polityczna przejażdżka PiS, tamże, 29.06.2010; Masz, Przejażdżka
z Jarkiem, KS, 30.06.2010.
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
119
Chrobrego spotkał się z mieszkańcami miasta. Było to pierwsze spotkanie lidera PiS rozpoczynające kampanię przed ponownym głosowaniem. Wystąpienie
prezesa PiS skupiało się głównie na stwierdzeniu, iż w Szczecinie zlikwidowano
dużą część zakładów przemysłowych – w tym stoczni – które dawały miejsca
pracy. Kaczyński twierdził, że Szczecin jest marginalizowany116. Oceniając to
spotkanie, można się zgodzić z Magdaleną Szczepkowską, która uznała, że przyjazd Kaczyńskiego do Szczecina zaraz po pierwszej turze głosowania nie był
przypadkowy, gdyż to właśnie w rodzinnym mieście lidera SLD sztab prezesa
PiS postanowił walczyć o głosy lewicy, co było widoczne m.in. w słowach Kaczyńskiego, że nie będzie już więcej nazywać działaczy SLD postkomunistami.
Prezes PiS stwierdził również, iż nie przeszkadza mu określanie jego ugrupowania jako partii lewicowej, ze względu na jej szeroki program socjalny117.
Natomiast 1 lipca Bronisław Komorowski odwiedził nadmorskie miejscowości w regionie zachodniopomorskim: Rewal, Pogorzelicę, Mrzeżyno oraz Kołobrzeg, w których po pierwszym głosowaniu uzyskał bardzo wysokie poparcie118.
Z powodu wysokiej frekwencji, jaka wystąpiła w gminach nadmorskich
w pierwszym głosowaniu, również przed drugą turą wyborów gminy leżące nad
morzem poczyniły specjalne przygotowania. Jak donosiła prasa, w niektórych
ośrodkach wczasowych zorganizowano lokale wyborcze, a także zaopatrzono się
w większą liczbę kart do głosowania. Działania te okazały się słuszne, gdyż również w drugiej turze wczasowicze liczne udali się do urn wyborczych, skutecznie zwiększając frekwencję tych gmin. Po sprawdzeniu kart do głosowania okazało się, że zdecydowanym poparciem wśród mieszkańców gmin nadmorskich
oraz odpoczywających w nich turystów ponownie cieszył się Bronisław Komorowski119.
Mdr, Jarosław Kaczyński odwiedzi dzisiaj Szczecin, GS, 21.06.2010; M. Rudnicki, Kaczyński w Szczecinie. Chcę, by Niemcy tu szukali pracy, tamże; M. Szczepkowska, Śpiewający wiec
i „Sto lat”, KS, 22.06.2010.
116
117
M. Szczepkowska, Starsi panowie dwaj..., KS, 25.06.2010.
118
A. Zadworny, Komorowski wśród plażowiczów, GWS, 1.07.2010.
J. Kowalewska, Druga tura wyborów. Z plaży na głosowanie, tamże, 30.06.2010; tejże,
Nad morzem tłok przy urnach aż miło, tamże, 4.07.2010; M. Rabenda, Turyści podnieśli frekwencję, tamże, 6.07.2010; Mp, W Zachodniopomorskiem Komorowski zmiażdżył Kaczyńskiego 65 do
35 procent, GS, 5.07.2010; tenże, Wybory 2010. Ostateczne wyniki: Bronisław Komorowski
53,01 proc. głosów, Jarosław Kaczyński – 46,99 proc., tamże.
119
120
Piotr Chrobak
W odniesieniu do wysokiej frekwencji w gminach nadmorskich zwraca
uwagę fakt, iż podobnie jak w pierwszej turze wyborów prezydenckich i w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 r. mieszkańcy z wioski Bieczyno,
leżącej w gminie Trzebiatów, postanowili nie pójść na wybory. Ta forma protestu była wynikiem niewyremontowania – mimo obietnic od lat składanych
przez władze starostwa oraz województwa – drogi Bieczyno–Gorzysław, umożliwiającej dojazd do pierwszej z tych miejscowości120.
Wyniki drugiej tury wyborów w regionie zachodniopomorskim
Wyniki ponownego głosowania także nie odbiegały od tych w skali kraju. Zdecydowanym zwycięzcą został Bronisław Komorowski (66,26%), który pokonał
Jarosława Kaczyńskiego (33,74%) różnicą 33,52% głosów. Zaraz za regionem
lubuskim (B. Komorowski – 66,70%, J. Kaczyński – 33,30%) był to najlepszy
wynik w kraju. Kandydat PO RP pokonał swojego rywala we wszystkich powiatach regionu zachodniopomorskiego. W powiatach ziemskich – podobnie jak
w pierwszym głosowaniu – największe poparcie Komorowski uzyskał w powiecie wałeckim (69,83%), a najniższe w powiecie pyrzyckim (56,06%), natomiast w przypadku Kaczyńskiego sytuacja była odwrotna. W powiatach grodzkich – również tak jak w pierwszej turze – największe poparcie dla kandydata
PO RP wystąpiło w Koszalinie (70,93%), a najniższe w Szczecinie (64,54%).
Także w podziale na miasto i wieś oraz w zależności od liczby mieszkańców
gminy przewaga Komorowskiego była zdecydowana. Rezultaty drugiej tury wyborów zaprezentowano w tabeli 8, wyniki z poszczególnych powiatów zawiera
tabela 9, wyniki w zależności od siedziby Obwodowej Komisji Wyborczej zamieszczono w tabeli 10, natomiast w tabeli 11 zawarto wyniki w zależności od
liczby mieszkańców danej gminy.
Tabela 8
Wyniki II tury wyborów na Prezydenta RP w 2010 r. w regionie zachodniopomorskim
Lp.
Imię i nazwisko
Liczba głosów
Procent głosów
1.
Bronisław Komorowski
480 357
66,26
2.
Jarosław Kaczyński
244 645
33,74
Źródło: Obwieszczenie PKW z dnia 5 lipca 2010 r. o wynikach ponownego głosowania...
120
Ma, Bieczyno znów nie idzie na wybory, GWS, 3.07.2010; Żak, Rekordowe Ustronie...
121
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
Tabela 9
Wyniki ponownego głosowania na Prezydenta RP w 2010 r.
w poszczególnych powiatach województwa zachodniopomorskiego
Kandydaci
Lp.
Nazwa powiatu
Bronisław Komorowski
Jarosław Kaczyński
liczba głosów procent głosów liczba głosów procent głosów
1.
białogardzki
11 836
68,85
5 356
31,15
2.
choszczeński
10 842
64,20
6 046
35,80
3.
drawski
15 023
67,85
7 117
32,15
4.
goleniowski
20 225
67,10
9 916
32,90
5.
gryficki
23 559
68,40
10 884
31,60
6.
gryfiński
18 223
61,44
11 435
38,56
7.
kamieński
19 579
68,74
8 904
31,26
8.
kołobrzeski
31 732
67,32
15 401
32,68
21 151
68,31
9 812
31,69
8 529
67,94
4 025
32,06
64,27
8 755
35,73
9.
koszaliński
10.
łobeski
11.
myśliborski
15 747
12.
policki
18 169
66,23
9 264
33,77
13.
pyrzycki
7 973
56,06
6 249
43,94
14.
sławieński
18 032
64,91
9 749
35,09
15.
stargardzki
29 852
64,80
16 216
35,20
16.
szczecinecki
19 954
67,46
9 623
32,54
17.
świdwiński
11 385
65,36
6 033
34,64
18.
wałecki
14 316
69,83
6 185
30,17
19.
Koszalin (miasto)
36 359
70,93
14 903
29,07
20.
Szczecin (miasto)
113 028
64,54
62 110
35,46
21.
Świnoujście (miasto)
14 843
69,02
6 662
30,98
Źródło: na podst. danych PKW.
122
Piotr Chrobak
Tabela 10
Wyniki ponownego głosowania na Prezydenta RP w 2010 r.
w województwie zachodniopomorskim w zależności od siedziby
Obwodowej Komisji Wyborczej
Kandydat
Siedziba
Obwodowej
Komisji
Wyborczej
Bronisław Komorowski
Jarosław Kaczyński
liczba głosów
procent głosów
liczba głosów
procent głosów
Miasto
349 837
66,52
176 070
33,48
Wieś
130 484
65,55
68 575
34,45
Źródło: na podst. danych PKW.
Tabela 11
Wyniki II tury głosowania na Prezydenta RP w 2010 r.
w województwie zachodniopomorskim
w zależności od liczby mieszkańców danej gminy
Kandydat
Siedziba Obwodowej Komisji
Wyborczej
Bronisław Komorowski
Jarosław Kaczyński
liczba głosów procent głosów liczba głosów procent głosów
do 5 000
44 918
65,95
23 192
34,05
od 5 001 do 10 000
80 062
65,95
41 333
34,05
od 10 001 do 20 000
71 176
66,46
35 922
33,54
od 20 001 do 50 000
115 174
66,81
57 211
33,19
od 50 001 do 100 000
19 640
66,32
9 974
33,68
od 100 001 do 200 000
36 359
70,93
14 903
29,07
od 200 001 do 500 000
113 028
64,54
62 110
35,46
–
–
–
–
Powyżej 500 000
Źródło: na podst. danych PKW.
Frekwencja
W pierwszym głosowaniu frekwencja w województwie zachodniopomorskim wyniosła 52,53%, gdyż do urn wyborczych poszło 723 046 wyborców
z 1 376 429 osób uprawnionych do oddania głosu, co dało województwu dziewiąte miejsce w skali kraju121. W porównaniu z wyborami z 2000 r. (60,14%) był
121
Frekwencja w poszczególnych województwach kraju w I turze: 1) mazowieckie – 61,24%;
2) pomorskie – 57,85%; 3) małopolskie – 57,46%; 4) wielkopolskie – 55,95%; 5) łódzkie – 55,73%;
6) śląskie – 54,92%; 7) podkarpackie – 53,80%; 8) dolnośląskie – 53,57%; 9) zachodniopomorskie
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
123
to spadek zainteresowania wyborami o 7,61% oraz wzrost o 5,74% w odniesieniu
do elekcji z 2005 r. (46,79%). W tym miejscu należy zaznaczyć, iż ze względu
na reformę administracyjną rządu Jerzego Buzka z 1 stycznia 1999 r. nawiązanie do frekwencji wyborczej z lat 1990 i 1995 nie jest możliwe, gdyż wówczas
województwo zachodniopomorskie jeszcze nie istniało. Natomiast w odniesieniu
do powiatów ziemskich omawianego regionu najwyższą frekwencję odnotowano
w powiecie kołobrzeskim (58,33%), a najniższą w powiecie łobeskim (42,41%),
z kolei w powiatach grodzkich największe zainteresowanie wyborami wystąpiło w Koszalinie (60,00%), najniższe zaś w Świnoujściu (57,03%). Jednocześnie
w podziale na miasto i wieś – podobnie jak w skali kraju – większe zainteresowanie wystąpiło na terenach miejskich.
W ponownym głosowaniu frekwencja w regionie zachodniopomorskim nieznacznie zmalała – o 0,25% – i wyniosła 52,28%, gdyż z 1 403 534 osób uprawnionych do oddana głosu do urn poszło 733 713 wyborców. Mimo niewielkiego
spadku zainteresowania elekcją region zachodniopomorski pogorszył swój wynik aż o trzy pozycje w porównaniu z pierwszą turą, zajmując dwunaste miejsce
w skali wszystkich województw w kraju122. Natomiast w odniesieniu do ponownego głosowania z 2005 r. był to wzrost frekwencji o 5,91%. Patrząc na zainteresowanie wyborami w poszczególnych powiatach województwa zachodniopomorskiego, trzeba stwierdzić, że najwyższą frekwencję ponownie zanotowano
w powiecie kołobrzeskim – 61,86% (wzrost o 3,53%), a najniższą, podobnie jak
to miało miejsce w pierwszym głosowaniu, w powiecie łobeskim – 41,57% (spadek o 0,84%). Z kolei w powiatach grodzkich, analogicznie jak w pierwszej turze,
najwyższa frekwencja wystąpiła w Koszalinie – 59,84% (spadek o 0,16%), najniższa natomiast w Szczecinie – 56,95% (spadek o 2,40%). Należy zwrócić uwagę, iż wzrost zainteresowania wyborami, jaki nastąpił w powiatach nadmorskich,
mógł być spowodowany faktem, iż ponowne głosowanie odbywało się w okresie
urlopowym, w wyniku czego duża część wczasowiczów wypoczywających nad
morzem głosowała poza miejscem zamieszkania, co nie pozostało bez wpły– 52,53%; 10) kujawsko-pomorskie – 52,46%; 11) lubelskie – 52,20%; 12) podlaskie – 51,66%;
13) lubuskie – 50,73%; 14) świętokrzyskie – 49,50%; 15) warmińsko-mazurskie – 48,97%;
16) opolskie – 46,59%. Na podst. danych PKW.
Zainteresowanie wyborami w poszczególnych województwach kraju w II turze: 1) mazowieckie – 61,55%; 2) małopolskie – 59,02%; 3) pomorskie – 58,67%; 4) łódzkie – 56,00%;
5) podkarpackie – 55,91%; 6) podlaskie – 54,82%; 7) lubelskie – 54,70%; 8) wielkopolskie – 54,33%; 9) śląskie – 54,29%; 10) świętokrzyskie – 52,83%; 11) dolnośląskie – 52,82%;
12) zachodniopomorskie – 52,28%; 13) kujawsko-pomorskie – 51,33%; 14) warmińsko-mazurskie
– 49,74%; 15) lubuskie – 49,45%; 16) opolskie – 46,67%. Na podst. danych PKW.
122
124
Piotr Chrobak
wu na frekwencję. Natomiast w podziale na miasto i wieś, mimo iż w miastach
frekwencja uległa zmniejszeniu, a na wsi wzrosła, to zainteresowanie wyborami na terenach miejskich nadal pozostało wyższe. Frekwencję z lat 2000, 2005
i 2010 prezentuje tabela 12, w podziale na poszczególne powiaty województwa
zachodniopomorskiego – tabela 13, a w odniesieniu do miast i wsi – tabela 14.
Tabela 12
Frekwencja wyborcza w wyborach na Prezydenta RP
w województwie zachodniopomorskim w latach 2000, 2005 oraz 2010
Frekwencja wyborcza [%] w latach
Głosowanie
2000
2005
2010
I tura
60,14
46,79
52,53
II tura
–
46,37
52,28
Źródło: na podst. danych PKW.
Tabela 13
Poziom frekwencji w I i II turze głosowania
w poszczególnych powiatach województwa zachodniopomorskiego w 2010 r.
Lp.
Nazwa powiatu
1
2
Frekwencja [%]
I tura
II tura
3
4
1.
białogardzki
44,96
45,11
2.
choszczeński
42,47
41,78
3.
drawski
46,82
46,54
4.
goleniowski
49,31
47,31
5.
gryficki
52,00
56,74
6.
gryfiński
46,90
45,70
7.
kamieński
52,46
57,80
8.
kołobrzeski
58,33
61,86
9.
koszaliński
49,80
53,33
10.
łobeski
42,41
41,57
11.
myśliborski
46,86
46,06
12.
policki
57,06
53,79
13.
pyrzycki
46,18
44,75
14.
sławieński
49,57
52,24
15.
stargardzki
50,46
48,96
16.
szczecinecki
48,08
47,41
125
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
3
4
17.
1
świdwiński
2
45,99
44,57
18.
wałecki
48,34
47,70
19.
Koszalin (miasto)
60,00
59,84
20.
Szczecin (miasto)
59,35
56,95
21.
Świnoujście (miasto)
57,03
58,47
Źródło: na podst. danych PKW.
Tabela 14
Zainteresowanie wyborami w I i II turze
w zależności od siedziby obwodowych komisji wyborczych
w regionie zachodniopomorskim w 2010 r.
Siedziba
Okręgowej Komisji Wyborczej
Frekwencja [%]
I tura
II tura
Miasto
55,95
54,93
Wieś
44,46
46,35
Źródło: na podst. danych PKW.
Tabela 15
Frekwencja w I i II głosowaniu w zależności od liczby mieszkańców gminy
w skali województwa zachodniopomorskiego w 2010 r.
Siedziba
Okręgowej Komisji Wyborczej
Frekwencja
I tura
II tura
Do 5000
49,60
55,01
Od 5 001 do 10 000
43,71
44,79
Od 10 001 do 20 000
49,17
49,02
Od 20 001 do 50 000
53,68
52,96
Od 50 001 do 100 000
55,79
53,99
Od 100 001 do 200 000
60,00
59,84
Od 200 001 do 500 000
59,35
56,95
–
–
Powyżej 500 000
Źródło: na podst. danych PKW.
126
Piotr Chrobak
Uwagi końcowe
Nie ulega wątpliwości, że ze względu na katastrofę pod Smoleńskiem wybory
prezydenckie 2010 r. przebiegały w szczególnych warunkach. Po tym wydarzeniu w rywalizacji wyborczej liczyło się już tylko dwóch kandydatów – Bronisław
Komorowski i Jarosław Kaczyński. Mimo iż prezydentura Lecha Kaczyńskiego
była źle oceniana i część sondaży nie dawała mu szans na reelekcję, to po jego
śmierci zaczęto doszukiwać się pozytywnych aspektów tej prezydentury, co automatycznie zwiększyło szanse na zwycięstwo jego brata. W gorszej sytuacji był
pretendent ugrupowania Donalda Tuska, który, pełniąc obowiązki Prezydenta
RP, musiał uważać, aby swoim postępowaniem nie narazić się na zarzut o próbę
tzw. zawłaszczenia państwa przez PO RP.
Obserwując wyniki wyborów w skali ogólnopolskiej, można stwierdzić, że
w większości wypadków zachował się podział na Polskę północno-zachodnią,
popierającą PO RP, oraz południowo-wschodnią, opowiadającą się za PiS.
Natomiast w odniesieniu do województwa zachodniopomorskiego wybory
te były piątym od 2005 r. zwycięstwem PO RP, co świadczy o utrwalaniu się
preferencji politycznych mieszkańców omawianego regionu w kierunku centrum
sceny politycznej, utożsamianego z partią Donalda Tuska.
Należy także zwrócić uwagę na dobry wynik Grzegorza Napieralskiego, zarówno w skali kraju, jak i na terenie Pomorza Zachodniego. Bardzo dobry wynik
lidera SLD w omawianym regionie mógł być po części spowodowany faktem, że
pochodzi on ze Szczecina. Zdobycie trzeciego miejsca spowodowało, iż lewica
umocniła się zarówno na scenie ogólnopolskiej, jak i na Pomorzu Zachodnim
jako trzecia siła polityczna.
DIE PRÄSIDENTENWAHLEN 2010
IN
POLEN
UND
WESTPOMMERN
ZUSAMMENFASSUNG
Im Jahre 2010 hatten es wir zum ersten Mal in der polnischen Geschichte mit früheren Präsidentenwahlen wegen des tödlich verunglückten polnischen Präsidenten zu tun.
Gemäß der Wahlordnung sollten die Wahlen im Herbst 2010 stattfinden. Infolgedessen
könnte sich die Situation von 2005 wiederholen, als gleichzeitig die Präsidenten- und
Parlamentswahlen vor sich gegangen sind. Doch dieses Mal bestand der Unterschied dar-
Wybory Prezydenta RP w 2010 roku....
127
in, dass die Präsidenten- und Kommunalwahlen gleichzeitig ablaufen sollten. Dennoch
aufgrund der Flugkatastrophe bei Smolensk mussten die Wahlen verfassungsgemäß spätestens im Sommer 2010 stattfinden.
Der vorliegende Beitrag besteht aus zwei Teilen. Der erste Teil enthält die Analyse
des Ablaufs des Präsidenten-Wahlkampfes im Staatsmaßstab mit ausführlicher Berücksichtigung seines Bildes in den drei meinungsbildenden Zeitschriften Polens. Im zweiten
Teil wurde die Beschreibung des Wahlkampfes in Westpommern im Lichte der regionalen
Presse präsentiert.
Übersetzt von Agnieszka Chrostek
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
KAROLINA KLAMAN
Szczecin
STANOWISKO PRASY NIEMIECKIEJ
WOBEC BUDOWY GAZOCIĄGU PÓŁNOCNEGO
Wprowadzenie
Budowa Gazociągu Północnego od samego początku wzbudzała, zwłaszcza
w Polsce, wiele kontrowersji. O żadnym innym projekcie rurociągu nie debatowano tak wiele, jak o Nord Stream. 8 września 2005 r. rosyjski koncern Gazprom
oraz niemieckie przedsiębiorstwa energetyczne E.ON oraz Wintershall podpisały porozumienie w sprawie budowy North European Gas Pipeline – Gazociągu Północnoeuropejskiego1. Ułożenie go na dnie Morza Bałtyckiego umożliwia
bezpośredni przesył gazu ziemnego z Rosji do Niemiec. Projekt ma zarówno
zwolenników, jak i przeciwników. Szef polskiej dyplomacji, a wówczas minister
obrony narodowej w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, Radosław Sikorski, porównał umowę o rurociągu omijającym kraje tranzytowe, w tym Polskę, do paktu
Ribbentrop-Mołotow (Hitler-Stalin) z 1939 r.2 Oprócz budzących zastrzeżenia
przesłanek politycznych pojawiły się również aspekty ekologiczne. Szczególnie
kraje skandynawskie wykazywały dużą troskę o wrażliwe ekosystemy morskie.
Niniejszy artykuł poświęcony jest prezentacji opinii prasy niemieckiej wobec Gazociągu Północnego, od momentu narodzenia się idei budowy rurociągu
na dnie Morza Bałtyckiego we wczesnych latach dziewięćdziesiątych ubiegłego
1
Einigung über Bau der Ostseepipeline in Sicht, „Süddeutsche Zeitung”, Ressort: Wirtschaft,
9.09.2005, s. 18.
2
A. Grzeszak, Chłód od Wschodu, „Polityka” 2006, nr 36, s. 38.
130
Karolina Klaman
wieku do chwili obecnej. Do analizy posłużyły dzienniki o odmiennej orientacji
politycznej, które zaliczane są do prasy prestiżowej oraz cieszą się uznaniem
opinii publicznej nie tylko w Niemczech, ale i poza ich granicami. „Frankfurter
Allgemeine Zeitung” to gazeta o charakterze konserwatywnym, ponieważ dziennik ten często jest identyfikowany jako bliski poglądom CDU/CSU, czyli chadecji. Z kolei szanowana za niezależność „Süddeutsche Zeitung” określana jest
jako intelektualna trybuna niemieckiego lewicowego liberalizmu. „Die Welt”,
wydawany przez jednego z liderów rynku prasowego w Europie – koncern
Axela Springera, charakteryzuje ton konserwatywny i prawicowy. Natomiast
„Die Zeit”, zaliczany do najbardziej cenionych tygodników niemieckiej inteligencji, prezentuje opcję liberalną3.
Artykuł ten ma ukazać proces budowy gazociągu oraz unaocznić problemy
z nim związane, nie tylko na poziomie państw uczestniczących w tym przedsięwzięciu i akcjonariuszy, ale także na szczeblu europejskim. Opracowanie
to opiera się na uwzględnieniu wybranych punktów krytyki poszczególnych krajów, a także ich ukazaniu na tle historycznym i geostrategicznym. Celem nie
jest kompletny zbiór wszystkich obiekcji wobec budowy gazociągu lub szczegółowy wykaz wszystkich okoliczności przedstawionych przez kraje nadbałtyckie
– opracowanie ma na celu prezentację argumentów pojawiających się najczęściej w prasie niemieckiej, którymi posługują się przeciwnicy projektu, oraz ukazanie prowadzonej z nimi polemiki.
Geneza projektu Gazociągu Północnego i powstanie Nord Stream AG
Geneza budowy Gazociągu Północnego sięga lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Rosja już od dłuższego czasu brała pod uwagę uruchomienie nowych
rurociągów, omijających ukraińskie terytorium. W latach dziewięćdziesiątych
stosunki między Rosją a Ukrainą regularnie się pogarszały z powodu nielegalnego kierowania przez Ukrainę dużych ilości przeznaczonego dla innych państw
gazu tranzytowego – na własne terytorium. Stało się to impulsem do założenia
w 1997 r. przez fińską firmę Neste Oy oraz rosyjski koncern państwowy Gazprom
spółki joint venture North Transgas. Miała być ona odpowiedzialna za wydobywanie gazu z nowych złóż oraz eksploatację rurociągu, którym rosyjski gaz miał
płynąć bezpośrednio do Niemiec. W 1998 r. Gazprom oraz koncern Neste (po
późniejszej fuzji zwany Fortum) rozpoczęły badania nad możliwością budowy
3
http://www.presseurop.eu/pl/content/source-information/4941 (3.06.2011).
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
131
podwodnego rurociągu gazowego z Rosji do Niemiec. Prace realizowano na obszarze wyłącznych stref ekonomicznych państw, których strefy miałyby zostać
naruszone. Rurociąg ten miał prowadzić z dotychczas niezagospodarowanego
pola gazowego Sztokman na Morzu Barentsa przez Finlandię do rosyjskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego i stamtąd (z odgałęzieniem do Szwecji) przez Morze
Bałtyckie do Niemiec i Danii. W tej fazie projektu rozważano kilka wariantów
trasy, także możliwość budowy elementów gazociągu na terytorium Szwecji
i Finlandii4. Informacje o tym znaleźć można również w artykule „Frankfurter
Allgemeine Zeitung” z 3 grudnia 1997 r., w którym autor, relacjonując wizytę
ówczesnego prezydenta Rosji Borysa Jelcyna w Szwecji, pisał, że postępu spodziewano się w kwestii porozumienia w sprawie utworzenia gazociągu łączącego
rosyjskiego dostawcę przez północną Europę z centrum kontynentu5. Kolejne dwa
lata nie przyniosły jednak żadnych precyzyjnych ustaleń. Szwecja nie wykazywała zainteresowania projektem. Dlatego w 1999 r. dziennikarz przypominał,
że od kilku lat pod uwagę brany jest również inny wariant przebiegu gazociągu,
w którym nie będzie trzeba prosić Szwedów o zgodę, mianowicie przez dno Morza Bałtyckiego do Niemiec. Za możliwy punkt wyjścia przyjmuje się Greifswald,
gdzie w ciągu kilku najbliższych lat na miejscu dawnej elektrowni jądrowej Lubmin powstanie elektrownia gazowa. Małe Morze Bałtyckie wydaje się poważnym
rywalem wielkiego basenu Morza Śródziemnego6.
3 grudnia 2002 r. w Londynie prezes zarządu Gazpromu Aleksiej Miller
przedstawił projekt nowej magistrali gazowej – Europejskiego Gazociągu Północnego. Według rosyjskiego projektu gazociąg miał biec od Wyborga (rosyjski
port nad Zatoką Fińską, ok. 120 km na północ od Sankt Petersburga) przez Morze
Bałtyckie do miejscowości Greifswald (Meklemburgia, Niemcy) i dostarczać gaz
do Obwodu Kaliningradzkiego, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Dwa tygodnie wcześniej, 18 listopada 2002 r., zarząd Gazpromu zatwierdził plan przedsięwzięcia
i harmonogram realizacji projektu (EGP). Londyn został wybrany nieprzypadkowo jako miejsce pierwszej prezentacji – Gazprom zakładał, że jednym z głównych finansujących będzie Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. Na początku
marca 2003 r. prezes Miller zapowiedział, że w 2005 r. rozpocznie się budowa
4
R. Götz, Die Ostseepipeline, „SWP-Aktuell” 41, Berlin 2005, s. 2.
Jelzin will Beziehungen zu Schweden stärken, „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (dalej FAZ),
Ressort: Wirtschaft, 3.12.1997, s. 18.
5
6
J. v. Altenbockum, Finnland will ein Geschenk des Himmels endlich auspacken, tamże,
12.11.1999, s. 5.
132
Karolina Klaman
EGP we współpracy z Fortum. Spółka North Transgas prowadziła rozmowy z zainteresowanymi partnerami zachodnioeuropejskimi7. Jednak, jak pisał dziennik
„Frankfurter Allgemeine Zeitung”, prawdopodobnie dla Finów przedsięwzięcie
to okazało się zbyt drogie. Oczywiste było, że Finlandię zastąpią Niemcy8. Już
podczas rosyjsko-niemieckiego szczytu ekonomicznego w Jekaterynburgu (8–9
października 2003 r.) dokonano przeglądu wytycznych w zakresie współpracy
obu krajów w sektorze energetycznym. Prezydent Władimir Putin i kanclerz
Gerhard Schröder za jeden z priorytetów uznali budowę nowego gazociągu z Syberii do wschodnich Niemiec na dnie Morza Bałtyckiego. Dziennik „Frankfurter
Allgemeine Zeitung” uznał, że w dłuższej perspektywie Gazociąg Bałtycki może
być kolejnym kamieniem milowym w wieloletniej współpracy niemieckiego
i rosyjskiego gazownictwa. I choć nie spieszono się ze spisaniem jakichkolwiek
deklaracji, Schröder dał do zrozumienia, że Niemcy mogą wkrótce podpisać memorandum w sprawie budowy Gazociągu Północnego9. Już w 2005 r., po tym, jak
Fortum zdecydowało się na sprzedaż swoich udziałów Gazpromowi, okazało się,
jak podawała „Süddeutsche Zeitung”, że konkurujące ze sobą koncerny gazowe
E.ON oraz Wintershall będą wspólnie brały udział w budowie Gazociągu Bałtyckiego. Natomiast jeszcze przed kilkoma tygodniami wszystko wskazywało na to,
że Wintershall będzie jedynym niemieckim partnerem przy projekcie gazociągu.
Kontrakt podpisano 8 września 2005 r. Poza tym Gazprom dopuszcza możliwość
współpracy z jeszcze jednym partnerem. Rozmowy prowadzone są między innymi
z brytyjskim koncernem BP10. W tym samym roku przedsiębiorstwa Gazprom,
BASF Wintershall oraz E.ON powołały spółkę North European Gas Pipeline,
która w 2006 r. zmieniła nazwę na Nord Stream AG. Jak powiedział jej dyrektor
Matthias Warnig w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung”, to brzmi lepiej we
wszystkich językach oraz związane jest z morzem i energią11. Pierwotnie konsorcjum w 51% należało do Gazpromu, natomiast firmy BASF i E.ON posiadały
po 24,5% akcji. W 2006 r. „Die Welt” podał do wiadomości, że kolejnym międzynarodowym partnerem w budowie rurociągu bałtyckiego będzie holenderski
A. Wasilewski, Ropociąg Odessa–Brody–Płock i Gazociąg Bałtycki, „Polityka Energetyczna”
8 (2005), z. 1, s. 80.
7
8
J. v. Altenbockum, Russland, Finnland und die Ostsee-Pipeline, FAZ, Ressort: Politik,
1.02.2010, s. 3.
9
Über Gasleitung durch Ostsee wird erst 2005 entschieden, tamże, 11.10.2003, s. 16.
Einigung über Bau der Ostseepipeline in Sicht, „Süddeutsche Zeitung” (dalej SZ), Ressort:
Wirtschaft, 6.09.2005, s. 18.
10
11
J. Raupp, Schröder, Meer und Energie, tamże, 5.10.2006, s. 21.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
133
koncern Gasunie. Podczas wizyty premiera Holandii, Jana Petera Balkenende,
podpisano porozumienie w sprawie dziewięcioprocentowego wkładu Holendrów
w ten poważny projekt12. Gazprom nadal chciał zachować 51% akcji i pozostać właścicielem większościowym. Spowodowało to zmniejszenie bieżących
udziałów E.ON oraz BASF z 24,5% do 20%. Według informacji przekazanych
przez Wintershall firmy niemieckie nie otrzymały zapłaty za zredukowane akcje.
Zaletą był raczej fakt, iż koncern Gasunie, przejmując część kosztów inwestycji,
zmniejszył w ten sposób wkład finansowy pozostałych członków konsorcjum.
W zamian za dopuszczenie Gasunie do współpracy Gazprom otrzymał prawo
nabycia 9% spółki zarządzającej gazociągiem BBL, który łączy Balgzand w Holandii z Bacton w Wielkiej Brytanii13. Gdy zainteresowanie projektem oraz chęć
zaangażowania się weń wyraził francuski koncern energetyczny GdF Suez, od
niemieckich partnerów E.ON i Wintershall ponownie oczekiwano zmniejszenia
wysokości ich udziałów w konsorcjum. Umowę gwarantującą Francuzom 9%
akcji w spółce operacyjnej podpisano podczas międzynarodowego forum gospodarczego w Sankt Petersburgu14. Niemieckie przedsiębiorstwa oddały na rzecz
GdF Suez po 4,5% akcji udziałowych. Oznaczało to, że odtąd posiadać będą
po 15,5% akcji15.
Skandal wokół obsady stanowisk w konsorcjum Nord Sream AG
Ważne stanowisko w konsorcjum zajmującym się budową Gazociągu Bałtyckiego objął były kanclerz Niemiec – Gerhard Schröder (SPD). Jest on przewodniczącym rady nadzorczej konsorcjum. Fakt ten wzbudził wiele kontrowersji zarówno
w prasie niemieckiej, jak i międzynarodowej. Jako skandal polityczny określono
bezpośrednie przejście polityka po przegranych wyborach parlamentarnych do
firmy, z którą wcześniej jako kanclerz RFN prowadził negocjacje. „Die Welt”
pisał krytycznie, że Schröder jeszcze podczas pełnienia funkcji kanclerza, dzięki
swoim dobrym stosunkom z ówczesnym prezydentem Rosji Władimirem Putinem,
zapewnił sobie udział w wielomiliardowym biznesie budowy rurociągu16. Słów
12
Niederländer beteiligen sich an Ostsee-Pipeline, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft, 6.10.2006,
s. 13.
13
Neuer Partner für Ostsee-Pipeline, FAZ, Ressort: Wirtschaft, 7.11.2007, s. 21.
14
Geldgeber für Ostseepipeline, tamże, 21.06.2010, s. 14.
15
GdF vor Beteiligung an der Ostseepipeline, tamże, 30.06.2009, s. 17.
M. Quiring, Schröder kontrolliert die Ostsee-Pipeline, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft,
10.12.2005, s. 11.
16
134
Karolina Klaman
krytyki nie oszczędzili byłemu kanclerzowi także opozycyjni politycy FDP oraz
Zieloni. Natomiast wyboru Schrödera na to stanowisko bronił zastępca przewodniczącego rosyjskiego Gazpromu, Aleksandr Miedwiediew. Powiedział on,
że szukano kandydata, który reprezentowałby konsorcjum także przed Komisją
Europejską. Schröder jest najlepszym kandydatem, jakiego mogliśmy znaleźć.
Prawie wyłącznie krytyczne reakcje w Niemczech i państwach Europy Wschodniej Miedwiediew nazwał „histerycznymi”17. Schröder kieruje ośmioosobowym
komitetem akcjonariuszy, w którego skład wchodzą czterej wysocy rangą przedstawiciele Gazpromu i po dwóch z Wintershall oraz E.ON. Komitet określa strategię inwestycji w Morzu Bałtyckim18.
Negatywne opinie wywołało również mianowanie Matthiasa Warniga na
dyrektora zarządzającego spółką Nord Stream. „Die Welt” skomentował to następująco: Ma on doskonałe kontakty z prezydentem Putinem, był szefem rosyjskiego
Dresdner Bank, a jego przeszłość jako [funkcjonariusza] Stasi nie jest w świecie
moskiewskiego biznesu ważna19.
Równie wiele zamieszania spowodowała informacja o wyborze na siedzibę
firmy miejscowości Zug, znajdującej się w „raju podatkowym” w Szwajcarii.
W świetle prawa Nord Stream AG nie jest zatem firmą rosyjską lub niemiecką, lecz szwajcarską. Polityk SPD Hermann Scheer określił ten wybór siedziby
jako Ausfluss einer typischen Mafiawirtschaft20. Reagując na tę krytykę, Schröder
w wywiadzie dla „Die Welt” powiedział, że dla wspólnych przedsięwzięć, takich
jak joint venture, jest zjawiskiem powszechnym, że szuka się w takich przypadkach państwa trzeciego z rozwiniętym systemem prawnym21.
Przebieg Gazociągu Północnego
Celem konsorcjum Nord Stream AG jest wybudowanie rurociągu łączącego
Niemcy i Rosję oraz jego eksploatacja. Gazociąg zaprojektowano ostatecznie
17
Glos: Mehr Fingerspitzengefühl in Beziehungen zu Russland, FAZ, Ressort: Politik,
14.12.2005, s. 2.
18
J. Raupp, Schröder, Meer..., s. 21.
19
C. Fiedler, M. Quiring, Russischer Handschlag, „Die Welt”, Ressort: Innenpolitik, 12.12.2005,
s. 3.
20
Ch. Schwennicke, Eine Puppenstube mit Nettovorteil, SZ, Ressort: Die Seite Drei, 10.10.2006,
s. 3.
21
M. Quiring, „Nicht nachvollziehbar” und „schlichtweg falsch”, „Die Welt”, Ressort:
Wirtschaft, 31.03.2006, s. 3.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
135
jako dwie równoległe nitki – każda o przepustowości 27,5 mld m3. Rurociąg ma
zostać poprowadzony od okolic miejscowości Wyborg w Rosji do Greifswaldu w Niemczech, a całkowita jego długość ma wynosić nieco ponad 1220 km.
Zakończenie budowy gazociągu jest planowane na 2012 r. Linia przesyłowa gazu
z Rosji do Niemiec zostanie poprowadzona po dnie Bałtyku. Rura będzie przebiegała przez wody terytorialne lub strefy ekonomiczne Rosji, Finlandii, Szwecji,
Danii i Niemiec22.
Przebieg Gazociągu Północnego
Źródło: http://g.forsal.pl/p/_wspolne/pliki/405000/405169-gazociag.jpg.
Świadomie podjęto decyzję, by trasa gazociągu przebiegała poza wyłączną
strefą ekonomiczną państw bałtyckich oraz Polski. Państwa te wyrażały duże
obawy związane z realizacją projektu23.
Zastrzeżenia zgłaszały również Dania, Szwecja i Finlandia. Stało się to
przyczyną zmian pierwotnie zaplanowanej trasy. Pierwsza korekta dotyczyła rejonu Bornholmu oraz Gotlandii. W pobliżu wybrzeży tych wysp naziści zatopili
w 1945 r. broń chemiczną i Szwecja oraz Dania obawiały się, iż umieszczenie
rury na tym obszarze dna Bałtyku mogłoby doprowadzić do ekologicznej katastrofy. „Süddeutsche Zeitung” relacjonowała: Niemiecko-rosyjska spółka Nord
22
Ch. Tenbrock, Ostseepipeline: Pünktlicher Baubeginn?, „Die Zeit”, Ressort: Wirtschaft,
2.07.2009, s. 27.
23
Tamże.
136
Karolina Klaman
Stream zapowiedziała kilka dni temu małą zmianę planowanej trasy Gazociągu
Bałtyckiego. Zamiast na południe od Bornholmu rury gazowe będą teraz przebiegać na północ od duńskiej wyspy – mała zmiana dla gazociągu, ale znaczne
ograniczenie ryzyka dla ludzi i środowiska. Jednocześnie autor artykułu zwracał
uwagę, że nie jest to jedyny powód zmiany trasy rurociągu. Polska i Dania od
lat prowadzą nierozwiązany na polu prawnym spór o dokładne określenie granic
strefy ekonomicznej między obu krajami, który mogłyby opóźnić proces wydawania zezwoleń na budowę gazociągu24.
Drugą kwestią sporną był przebieg rurociągu w rejonie Zatoki Fińskiej.
Ze względu na nierówne ukształtowanie dna, a co za tym idzie – bardziej skomplikowany proces układania rur na obszarze fińskiej strefy ekonomicznej, z prośbą o udostępnienie swej strefy zwrócono się do Estonii25, która jednak zabroniła
wykonywania na swych wodach jakichkolwiek prac dla niemiecko-rosyjskiego gazociągu26. Tym samym Estonia zaprzepaściła szansę na zostanie jedynym
państwem bałtyckim mogącym mieć coś do powiedzenia przy tym projekcie.
W sprawie zmiany trasy przebiegu gazociągu aktywność wykazała również
Polska. Na jej wniosek na linii żeglugowej przed portem w Świnoujściu trasa
została nieznacznie zmieniona. Daje to możliwość przepływu dużych frachtowców o zanurzeniu do 13,5 m27.
Ostatecznie udało się jednak pomyślnie zakończyć etap zdobywania wymaganych zezwoleń na położenie gazociągu. Jako pierwsze zgodę wydały władze
duńskie28. Już nieco ponad dwa tygodnie później, 6 listopada 2009 r., „Frankfurter Allgemeine Zeitung” informowała, że również rządy Szwecji i Finlandii
zezwoliły na jego budowę. Szwecja zatwierdziła budowę rurociągu na wodach
międzynarodowych na obszarze szwedzkiej strefy ekonomicznej29, powiedział
szwedzki minister środowiska Andreas Carlgren i dodał, że odmowa byłaby
naruszeniem prawa międzynarodowego. Każde państwo ma prawo do budowy
rurociągów na wodach międzynarodowych, jeżeli wymogi ochrony środowiska
24
F. Nienhuysen, Neue Route durch ein Minenfeld, SZ, Ressort: Politik, 28.08.2007, s. 6.
K.-R. Tigasson, Balten befürchten „ökologische Katastrophe”, „Die Welt”, Ressort: Außenpolitik, 5.05.2007, s. 6.
25
26
Estland bremst Bau der Ostsee-Pipeline, SZ, Ressort: Politik, 21.09.2007, s. 8.
27
Ostseepipeline wächst, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft, 7.01.2011, s. 33.
28
Ausland in Kürze, FAZ, Ressort: Politik, 21.10.2009, s. 6.
29
Schweden und Finnland stimmen „Nord Stream” zu, tamże, 6.11.2009, s. 5.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
137
zostały wzięte pod uwagę30. Po Szwecji, Finlandii i Danii także władze rosyjskie udzieliły zezwolenia na budowę rosyjskiej części gazociągu przez Morze
Bałtyckie31. Natomiast niemieckie władze federalne wydały pozytywną decyzję
w styczniu 2010 r.
Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście zaskarżył decyzję niemieckiego urzędu o pozwoleniu na budowę Gazociągu Północnego, uważając,
że ułożenie rury na głębokości 17,5 m w miejscu, gdzie gazociąg krzyżuje się
z północnym torem podejściowym do portu w Świnoujściu, uniemożliwi dostęp
do tego portu statkom o zanurzeniu powyżej 13,5 m i zablokuje jego rozwój32.
Jak poinformował dziennik „Die Welt”, po odrzuceniu skargi przez Federalny
Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Stralsundzie złożono odwołanie do sądu
administracyjnego w Hamburgu33. 10 maja 2011 r. kanclerz Merkel zapewniła,
że wypracowano rozwiązania, które dają Polsce dużą pewność, iż Gazociąg Północny nie zablokuje w przyszłości rozwoju portu w Świnoujściu.
Koszt projektu oraz zaplecze surowcowe
Pierwotny koszt budowy gazociągu został oszacowany na ok. 2,5 mld euro. Późniejsze wyliczenia mówiły już o sumie 4 mld euro, natomiast w 2008 r. Christian
Tenbrock, piszący dla gazety „Die Zeit”, podawał, że szacunkowy koszt projektu
wzrósł już o więcej niż połowę i wynosi obecnie 7,4 mld €34. Zaledwie kilka dni
po oficjalnym rozpoczęciu budowy nowego gazociągu podano do wiadomości,
iż należy oczekiwać wzrostu kosztów projektu. Zgodnie z informacjami „Süddeutsche Zeitung” rurociąg o długości ponad 1200 km ma kosztować 8,8 mld
euro – o 1,4 mld więcej niż dotychczas. Konsorcjum oszacowało inwestycję jedynie na 7,4 mld euro. Jego rzecznik powiedział, że do tej większej sumy wliczono także koszty finansowania projektu, które są wyższe ze względu na kryzys
finansowy35. Rok później odbyła się debata na temat rentowności gazociągu, po30
Tamże.
31
Russland genehmigt Nordsee-Pipeline, tamże, 21.12.2009, s. 11.
Merkel: Gazociąg Północny nie zablokuje portu w Świnoujściu, za: http://forsal.pl/
artykuly/512238,merkel_gazociag_polnocny_nie_zablokuje_rozwoju_portu_w_swinoujsciu.html
(10.05.2011).
32
33
G. Gnauck, Polen klagt gegen die Ostsee-Pipeline, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft, 4.04.2011,
s. 9.
34
Ch. Tenbrock, Wer schaut in die Röhre?, „Die Zeit”, Ressort: Wirtschaft, 17.04.2008, s. 14.
35
Ostseepipeline wird deutlich teurer, SZ, Ressort: Wirtschaft, 15.04.2010, s. 21.
138
Karolina Klaman
nieważ w związku z nowymi odkryciami gazu cena błękitnego paliwa w ostatnich latach spadła36. W artykule dziennika „Die Zeit” czytamy, że niskie ceny wywarły presję na rosyjskim Gazpromie, ponieważ miliardowe inwestycje w nowe
konwencjonalne złoża gazu mogą się teraz mniej opłacić37. Koszt całej inwestycji w 30% pokryty będzie z proporcjonalnych składek członków konsorcjum,
a pozostałe 70% ma pochodzić ze źródeł zewnętrznych. Pod uwagę brano również możliwość współfinansowania projektu przez Europejski Bank Inwestycyjny38. Jednakże, zgodnie z informacjami „Die Welt”, planowane finansowanie gazociągu Nord Stream grozi niepowodzeniem. Polski minister gospodarki
Waldemar Pawlak powiedział w kuluarach targów komputerowych CeBIT, że ze
względu na opór polityczny finansowanie ze środków publicznych jest nie do pomyślenia. Nord Stream nie otrzyma dofinansowania. Musi przetrwać bez dopłat.
Jak dotąd, projekt powinien być w części finansowany przez nisko oprocentowane pożyczki z Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Zdaniem spółki
bank musiałby dostarczyć do 50% kosztów planowanych pierwotnie na pięć miliardów euro. Oprócz tego potrzeba porozumienia politycznego 27 krajów Unii
Europejskiej. Gazeta oceniała to jako mało prawdopodobne. Według Pawlaka
„różne kraje” opowiedziały się przeciwko finansowaniu przez EBI39.
Budowa gazociągu na Bałtyku ruszyła 1 kwietnia 2010 r. i już na koniec 2011 r. cenny surowiec miał po raz pierwszy popłynąć z Rosji do Europy
Zachodniej40. Budowę drugiej nitki miano rozpocząć latem 2011 r. i zakończyć
w kwietniu 2012 r.41
Nieustanne negocjacje, potrzeba zdobywania dodatkowych zezwoleń oraz
nowe badania dna morskiego były powodem wzrostu kosztów całej inwestycji,
a także przedłużenia terminu jej realizacji. Nie było to jednak przeszkodą dla
kupców błękitnego paliwa. Jak podawała z nutką ironii „Frankfurter Allgemeine
Zeitung”: Minęły trzy lata, od kiedy niemieckie i rosyjskie przedsiębiorstwa podpisały w Moskwie ramową umowę o budowie nowego gazociągu na dnie Morza
Bałtyckiego. Pod koniec 2010 r. ma nim popłynąć gaz i chociaż do tej pory nawet
36
Ostsee-Pipeline im Zeitplan, FAZ, Ressort: Wirtschaft, 5.03.2011, s. 17.
37
Gasprom und Erdgas, „Die Zeit”, Ressort: Wirtschaft, 3.03.2011, s. 26.
38
Ch. Tenbrock, Ostseepipeline: Pünktlicher Baubeginn?, tamże, 2.07.2009, s. 27.
D. Schraven, Finanzierung der Ostsee-Pipeline Nord Stream unsicher, „Die Welt”, Ressort:
Wirtschaft, 5.03.2008, s. 12.
39
40
Ch. Tenbrock, Das große Rohr, „Die Zeit”, Ressort: Wirtschaft, 22.12.2010, s. 24.
41
Ostsee-Pipeline im Zeitplan...
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
139
dokładna trasa przebiegu rurociągu nie jest znana, to jednak już dzisiaj jest on
częściowo sprzedany. 9 mld m3 zakontraktował Wingas, także E.ON-Ruhrgas zarezerwował duże ilości, 1 mld m3 sprzedano Danii. Brakuje tylko rurociągu42.
Zapleczem surowcowym Gazociągu Północnego mają być pola Jużno-Russkoje oraz pola Sztokman na Morzu Barentsa43. Warto w tym miejscu wspomnieć,
że już w kwietniu 2005 r., podczas targów przemysłowych w Hanowerze, koncern BASF Wintershall podpisał kontrakt z rosyjskim gigantem gazowym Gazprom. Na jego mocy BASF jako pierwsza spółka zagraniczna uzyskała dostęp
do złóż Jużno-Russkoje w zachodniej Syberii. W zamian za to Gazprom zyskał
m.in. udział w systemie gazociągów w Niemczech oraz zwiększył swe udziały
w istniejącej spółce joint venture z Wintershall, Wingas44. Po długotrwałych negocjacjach także E.ON otrzymał dostęp do jednego z największych złóż gazu na
Syberii. Firma energetyczna z Düsseldorfu uzgodniła z rosyjskim Gazpromem
zakup udziałów w lukratywnych złożach gazu Jużno-Russkoje. W zamian Gazprom zdobył bezpośredni dostęp do rynku węgierskiego45.
Gazociągi NEL i OPAL
Z Lubmina gaz ziemny ma być tłoczony dalej przez dwa duże rurociągi: NEL
(Die Norddeutsche Erdgasleitung – Gazociąg Północnoniemiecki) w kierunku
Holandii i Wielkiej Brytanii oraz OPAL (Die Ostsee-Pipeline-Anbindungsleitung
– Bałtycki Rurociąg Łączący) w kierunku Czech. NEL jest projektem firm Wingas, E.ON-Ruhrgas i Gasunie. Mijając Schwerin na północy, a Hamburg na południu, w Bremie dołączy on do zachodnich magistrali europejskich. NEL ma być
gotowy w 2012 r. i transportować do 25 mld m3 gazu rocznie46.
42
Das Gas der Ostseepipeline ist schon verkauft, FAZ, Ressort: Wirtschaft, 2.08.2007, s. 13.
43
A. Wasilewski, Ropociąg..., s. 86.
44
Milliarden-Verträge zwischen Russland und Deutschland, FAZ, Ressort:Wirtschaft, 9.04.2005,
s. 9.
45
H.-W. Bein, W. Kramer, Eon erhält Zugang zu Gasfeld in Sibirien, SZ, Ressort: Wirtschaft,
14.07.2006, s. 2.
46
Neue Gasleitung in Nordosten, FAZ, Ressort: Wirtschaft, 18.02.2011, s. 14.
140
Karolina Klaman
Przebieg gazociągów NEL oraz OPAL
Źródło: nord-stream.com.
Właścicielem rurociągu OPAL jest w 80% Wingas GmbH & Co KG (spółka joint venture pomiędzy BASF Wintershall i rosyjskim koncernem Gazprom).
Pozostałe 20% akcji posiada EON Ruhrgas AG. OPAL ma długość 470 km,
przechodzi przez trzy kraje związkowe: Meklemburgię-Pomorze Przednie, Brandenburgię oraz Saksonię i kończy się w Olbernhau w Rudawach nad granicą
z Czechami. Jego przepustowość wynosi ok. 36 mld m3 gazu rocznie. Pod koniec
2010 r. gotowe było 270 km tego odcinka47.
Stosunek Polski oraz państw basenu Morza Bałtyckiego
do Gazociągu Północnego z perspektywy prasy niemieckiej
Projekt budowy Gazociągu Północnego wzbudził wiele kontrowersji i sprzeciwów. Najwięcej zastrzeżeń wobec rurociągu zgłosiły państwa nadbałtyckie, niebiorące udziału w projekcie – Polska, Litwa, Łotwa i Estonia. Pewne wątpliwości miały również Szwecja oraz Finlandia. Prasa niemiecka najwięcej miejsca
poświęca obiekcjom ze strony Polski, gdzie nie tylko całą scenę polityczną, ale
i opinię publiczną zjednoczyło przeświadczenie o negatywnych skutkach budowy
gazociągu dla polskich interesów narodowych. Poważne obawy w sprawie pro47
M. Radunski, Endspurt am Gasterminal, tamże, 15.10.2010, s. 3.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
141
jektu wyraził również były prezydent Polski – Aleksander Kwaśniewski. Stwierdził on, że chęć budowy przez Niemcy i Rosję gazociągu, który omija Europę
Środkową, powinna zostać omówiona na forum Unii Europejskiej. O projekcie
państwa te zdecydowały ponad naszymi głowami48.
1. Motywy budowy gazociągu: ekonomiczne czy polityczne?
Nie tylko aspekt ekonomiczny, np. utrata opłat za tranzyt, odgrywa tu dużą rolę,
ale przede wszystkim lęk krajów Europy Środkowo-Wschodniej o ich bezpieczeństwo energetyczne. Państwa te obawiają się, iż w przyszłości Nord Stream
może posłużyć Gazpromowi, a w rezultacie rosyjskim władzom, do wywierania
nacisku na te państwa. W przeprowadzonym „Süddeutsche Zeitung” wywiadzie
z Rolandem Götzem (byłym współpracownikiem Instytutu Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa w Berlinie) dziennikarz Matthias Kolb zadał mu
pytanie, czy Rosja wykorzystuje energię jako broń do nagany nieprzyjemnych
sąsiadów. Götz odpowiedział, że duże rosyjskie firmy, takie jak Gazprom, nie są
narzędziami Kremla, Moskwa nie korzysta z jego zasobów energetycznych jako
broni. Reputacja Gazpromu jako solidnego i pewnego dostawcy jest bardzo ważna. Podkreślił także, iż debata zmieniła się od czasu rozszerzenia Unii Europejskiej. Kraje bałtyckie ze względu na przeszłość mają napięte stosunki z Rosją.
To samo tyczy się Polski. Zdaniem Götza debata wokół Gazociągu Północnego
toczy się tam z powodów politycznych, a temat energii jest często wykorzystywany do podburzania nastrojów przeciwko Rosji (um Stimmung gegen Russland
zu machen). Götz kończy wywiad stwierdzeniem: To jest zły przykład, gdy samemu czyni się to, co Rosji jest zawsze zarzucane: upolitycznianie stosunków
gospodarczych49.
Jednak przedstawiciele czterech rządów państw bałtyckich zgadzają się co
do tego, że niemiecko-rosyjski projekt jest motywowany przede wszystkim politycznie. Rację przyznaje im „Süddeutsche Zeitung”, argumentując, iż gazociąg
ten czyni sektory energetyczne krajów byłego bloku wschodniego i republik radzieckich jeszcze bardziej zależnymi od Rosji. Nowe kraje Unii Europejskiej nie
48
G. Gnauck, Polen fühlt sich wieder einmal übergangen, „Die Welt”, Ressort: Außenpolitik,
7.09.2005, s. 3.
49
M. Kolb, Moskau nutzt seine Energie als Waffe, SZ, Ressort: Sonstiges, 9.01.2009, s. 2.
142
Karolina Klaman
chcą się znaleźć w tej samej sytuacji, co Ukraina50. Również „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podejmuje tę tematykę w artykule pt. Die politische Leitung,
w którym czytamy, że zdaniem krajów nadbałtyckich to względy polityczne były
decydujące, by gazociąg przebiegał przez Morze Bałtyckie. Bałtowie i Polacy
są bardzo uzależnieni od dostaw energii z Rosji51. W artykule Polen fühlt sich
wieder einmal übergangen, który ukazał się w gazecie „Die Welt”, przytoczono
wypowiedź Andreasa Heinricha, eksperta ds. energii z Uniwersytetu w Bremie.
Powiedział on, że decyzja rządu federalnego Niemiec o budowie gazociągu na
dnie Morza Bałtyckiego była przynajmniej częściowo motywowana politycznie.
Rurociąg ten nie jest potrzebny do zwiększenia bezpieczeństwa dostaw energii do
Niemiec. Heinrich uspokajał również, iż Polska jako wiarygodny odbiorca nie
musi się obawiać wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu. Ze względu na spodziewany wzrost rosyjskiego eksportu Gazociąg Jamalski będzie w dalszym ciągu
w eksploatacji52.
Należy jednak podkreślić, że większość tekstów publikowanych na łamach
prasy niemieckiej nadawała Gazociągowi Północnemu rangę centralnego projektu o wymiarze ogólnoeuropejskim. Szczególnie często stwierdzeniami tego typu
posługiwali się Gerhard Schröder oraz Angela Merkel – np. „Die Welt” pisał:
Berlin nadal optuje za kontrowersyjnym rurociągiem. Jak potwierdziła kanclerz
Merkel w Sztokholmie: „Gazociąg jest strategicznym projektem europejskim”.
Proces zatwierdzania tego projektu będzie prowadzony we wszystkich krajach
bałtyckich zgodnie z planem i doprowadzony do końca53.
2. Opór Polski oraz państw nadbałtyckich wobec Gazociągu Północnego
a przeszłość historyczna
Niemieckie dzienniki często przypominały wypowiedź Radosława Sikorskiego
z maja 2006 r., w której ówczesny polski minister obrony przyrównał niemiecko-rosyjską umowę o budowie kontrowersyjnego Gazociągu Północnego do paktu Ribbentrop-Mołotow. W związku z siedemdziesiątą rocznicą zawarcia tego
paktu „Süddeutsche Zeitung” przeprowadziła rozmowę ze Stefanem Troebstem,
50
T. Urban, C. Schwennicke, K.-H. Büschemann, Polen will an Ostsee-Pipeline beteiligt werden, tamże, Ressort: Politik, 10.05.2006, s. 1.
51
M. Ludwig, Die politische Leitung, FAZ, Ressort: Politik, 17.09.2005, s. 4.
52
G. Gnauck, Polen fühlt sich..., s. 3.
P. Flückiger, Angst der Balten vor Moskau überschattet Merkels Besuch, „Die Welt”, Ressort:
Politik, 26.08.2008, s. 4.
53
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
143
historykiem, profesorem kulturoznawstwa na Uniwersytecie w Lipsku. Udzielił
on informacji na temat znaczenia historii dla państw Europy Wschodniej. Zauważył, że Polacy są bardzo przewrażliwieni (hypersensibel) na punkcie wszelkich
zbliżeń niemiecko-rosyjskich. Współpraca tych państw budzi podejrzenia, ponieważ zawsze wiązała się z konsekwencjami dla Polski, takimi jak jej rozbiory czy
później pakt Ribbentrop-Mołotow. Troebst stwierdził, że stosunki z państwami
bałtyckimi są w ten sposób „poważnie uszkodzone” (schwer beschädigt), i stawiał pesymistyczną prognozę, iż w najbliższym czasie prawdopodobnie nie będą
lepsze54.
Również „Die Welt” sygnalizował, że zastrzeżenia krajów bałtyckich oraz
Polski wobec Gazociągu Północnego są oparte w dużej mierze na doświadczeniach historycznych z Rosją. Równocześnie gazeta wyjaśniała, iż obiekcje te
mogłyby zostać zmniejszone, gdyby Polska i kraje bałtyckie zostały włączone
do projektu budowy rurociągu. Autor artykułu zwracał uwagę na to, iż niechęć
państw bałtyckich do Rosji jest uzasadniona, ponieważ zaufanie co do wiarygodności i niezawodności [Verlässlichkeit] partnera w polityce jest ryzykowną strategią. Jednocześnie powinno się mieć jeszcze co najmniej jedną trasę alternatywną. Rosja, jeśli chodzi o duże interesy, nie gardzi drastycznymi środkami. To staje
się coraz bardziej widoczne55. David Schraven, reporter dziennika „Die Welt”,
przedstawiał sytuację bardzo klarownie: Obawa państw basenu Morza Bałtyckiego jest prosta. Budowa gazociągu Nord Stream umocni w tym regionie dominację
Rosjan. Ponadto, gdy dostawa gazu dla Europy Zachodniej będzie zapewniona,
kraje te mogą się stać obiektem szantażu56. Z tego też względu Polska lansuje
ideę przeprowadzenia gazociągu drogą lądową przez terytorium Estonii, Łotwy,
Litwy oraz jej własne. Jako rozwiązanie alternatywne dla Gazociągu Północnego
proponowano budowę drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego lub gazociągu „Amber”57. „Die Welt” pisał: Warszawa pod rządami Tuska nie odmawia już całkiem
kategorycznie możliwości budowy odnogi od gazociągu w kierunku Polski (jak
było to w przypadku Kaczyńskiego). Tym samym chce przekonać Moskwę do alternatywnego projektu „Amber”. Nowy rurociąg biegłby przez Estonię, Łotwę,
Litwę i Polskę do Niemiec. Projekt ten, według Warszawy, byłby bardziej przy54
M. Kolb, Eine schmerzhafte Wunde, SZ, Ressort: Sonstiges, 23.08.2009, s. 2.
55
O. Graf Lambsdorff, Auf Alternativen setzen, „Die Welt”, 8.09.2008, s. 10.
56
D. Schraven, Geschäfte gegen Russland, tamże, Ressort: Wirtschaft, 1.03.2008, s. 14.
Tusk na szczycie w Rydze: Stanowisko Polski wobec Gazociągu Północnego niezmienne,
„Gazeta Wyborcza”, 4.06.2008, s. 3.
57
144
Karolina Klaman
jazny dla środowiska i kosztowałby aż o 75% mniej niż budowa Gazociągu Bałtyckiego. Rosyjski monopolista gazowy Gazprom nie jest jednak zainteresowany.
Skarży się, że Polacy są przeciwko Nord Stream tylko ze względu na malejące
przychody z tranzytu58. Po tym fiasku rząd polski próbował uzyskać poparcie dla
planu dokończenia budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Gazociąg ten
został pierwotnie zaprojektowany jako dwie równoległe nitki. Pierwszą oddano
do użytku w 1999 r., drugiej nie wybudowano do dziś. Według ekspertów budowa gazociągu po dnie Bałtyku będzie dwa–trzy razy droższa od budowy drugiej
nitki magistrali Jamał–Europa przez terytorium Polski59.
Inną inicjatywą Polski, a zarazem jedyną liczącą się na wewnętrznej arenie
instytucji unijnych, jest słynny już raport eurodeputowanego Marcina Libickiego. Raport ten został w maju 2008 r. przyjęty przez Komisję Petycji Parlamentu
Europejskiego, a następnie na jego podstawie w lipcu tegoż roku Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie wpływu planowanej budowy tzw. Gazociągu Bałtyckiego, łączącego Rosję i Niemcy, na środowisko naturalne Morza
Bałtyckiego. Rezolucję przyjęto, jednak podczas prac w parlamencie całkowicie
została zmieniona wymowa dokumentu60. Jak do tej pory, w sporze o gazociąg
nie ma większych zmian pozycji. Bronisław Komorowski powiedział tylko, że
projekt gospodarczo nie ma żadnego sensu. Radosław Sikorski niemiecką ofertę budowy odnogi do Polski określa jako „skomplikowany problem techniczny”. Fachowcy w Warszawie wiedzą, że Polska mogłaby czerpać duże korzyści
z przyłącza do rurociągu. Wówczas Rosja nie mogłaby (tak łatwo) wstrzymać dostaw gazu do Polski. Z drugiej strony Polacy chcą zmniejszyć swe uzależnienie
od Rosji. Obawiają się również, że budowa Nord Stream Pipeline spowoduje zaniedbanie rynku norweskiego oraz kaspijskiego61. Polska odrzuciła też wysuniętą
przez kanclerz Angelę Merkel propozycję, zgodnie z którą wszystkie kraje Unii
Europejskiej powinny wspierać politycznie budowę Gazociągu Północnego. Kryzys gazowy wzmocnił nasz opór, powiedział Mikołaj Dowgielewicz. Rurociąg
nie poprawi bezpieczeństwa energetycznego Europy, a uczyni ją jeszcze bardziej
58
P. Flückiger, Poland sucht entspannteres Verhältnis zu Russland, „Die Welt”, Ressort: Außenpolitik, 8.02.2008, s. 6.
http://www.mg.gov.pl/NR/rdonlyres/9F8109BD-5E6A-4E7A-AE4E-F6DC3ADDF623/
13671/BiuletynPrasowy37281.doc (25.01.2011).
59
60
P. Maszczyk, Bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej. Implikacje dla Polski, w: Unia
Europejska wobec współczesnych problemów polityki, red. A. Nowak-Far, Warszawa 2008, s. 151.
61
N. Busse, Tusks neue Wege, FAZ, Ressort: Politik, 30.11.2007, s. 12.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
145
zależną od rosyjskiego gazu62. Ze względu na opór wobec gazociągu Nord Stream
stanowisko Polski było wielokrotnie krytykowane przez Gerharda Schrödera.
Na konferencji branży energetycznej w Kolonii powiedział on: Unia Europejska
z egoistycznych pobudek będzie „zakładnikiem nacjonalistycznej, antyniemieckiej i antyrosyjskiej polityki”. To musi zostać odrzucone przez Europę. Kraje UE
są zobowiązane do wsparcia projektu mimo oporu jednego z jej członków63.
W sąsiedniej Łotwie sytuacja nie była tak krytyczna. Premier Aigars
Kalvîtis, który jesienią 2005 r. w porozumieniu z innymi przywódcami państw
bałtyckich krytykował gazociąg jako zagrożenie dla bezpieczeństwa całego regionu, obecnie szukał współpracy. Ryga skorzystała z wizyty niemieckiego ministra gospodarki Michaela Glosa, by zaoferować kooperację. Jego łotewski odpowiednik Yuri Strode powiedział Niemcowi, że widzi Łotwę jako potencjalne
miejsce magazynowania gazu. Propozycja Łotwy: nitka od rurociągu do łotewskiego magazynu64.
Jeżeli chodzi o Litwę, to niedługo po ogłoszeniu projektu jesienią 2005 r.
prezydent Valdas Adamkus stwierdził, że budowa gazociągu jest związana z zagrożeniem dla środowiska. Litewskie Ministerstwo Środowiska ostrzegało przed
możliwą katastrofą ekologiczną – tak będzie w przypadku usunięcia z dna morza
broni chemicznej z drugiej wojny światowej. Także przecieki gazu mogą zniszczyć równowagę biologiczną. W związku z tym Litwa domagała się rurociągu
lądowego65. Litewski politolog Vytautas Radžvilas w wywiadzie dla „Die Welt”
powiedział, że kraje bałtyckie czują się coraz bardziej opuszczone przez Niemcy. Przyczyniła się do tego przyjaźń niemiecko-rosyjska, a zwłaszcza budowa
bałtyckiego rurociągu. Wstępując do UE, Litwa oczekiwała wysokiego stopnia
solidarności europejskiej. Jednak jak pokazuje projekt Nord Stream, kraj wobec
tak ważnych kwestii zostaje pozostawiony sam sobie66.
Estonia natomiast, jak już wspomniano, ze względów ochrony środowiska
zabroniła na swych wodach wszelkich prac niemiecko-rosyjskiego konsorcjum,
zmierzających do budowy gazociągu na dnie Morza Bałtyckiego. Konserwatyści
oskarżali Rosję o chęć wykorzystania projektu jako pretekstu do rozszerzenia
62
Polen gegen Ostseepipeline, SZ, Ressort: Politik, 30.01.2009, s. 9.
D. Schraven, Ostsee-Pipeline: Ex-Kanzler Schröder kritisiert Polen, „Die Welt”, Ressort:
Wirtschaft, 12.09.2007, s. 12.
63
64
K.-R. Tigasson, Balten befürchten..., s. 6.
65
O. Graf Lambsdorff, Auf Alternativen...
66
Tamże.
146
Karolina Klaman
kontroli nad Estonią67. Również „Süddeutsche Zeitung” przytoczyła wypowiedź
szefa partii konserwatywnej Marta Laara, który stwierdził, że konsorcjum mogłoby wykorzystać swe prace na wodach terytorialnych Estonii do gromadzenia
informacji na temat zasobów naturalnych tego państwa oraz prace te mogłyby
być zagrożeniem dla bezpieczeństwa kraju. Dziennik dodawał, iż partia ta jest
jednym z trzech koalicjantów w Estonii. Największym partnerem koalicji jest
liberalna Partia Reform, która opowiedziała się na rzecz budowy Gazociągu
Północnego68.
3. Szwecja wobec Gazociągu Północnego
Troska o środowisko jest duża także w innych krajach basenu Morza Bałtyckiego, w szczególności w Szwecji, Finlandii i Danii. Gazociąg przebiega przez ich
strefy ekonomiczne. Jak donosiła prasa niemiecka, również w Szwecji planowany gazociąg wywołał ostre kontrowersje w rządzie premiera Fredrika Reinfeldta. Szwedzki Urząd Ochrony Przyrody zażądał, by spółka Nord Stream wzięła
pod uwagę alternatywne trasy biegnące lądem69. Natomiast Gunnar Herrmann
z „Süddeutsche Zeitung” spekulował, że w grudniu w Skandynawii rozpocznie się nowy etap sporu o planowany rurociąg bałtycki. Wówczas spółka Nord
Stream ma złożyć do szwedzkiego rządu wniosek o pozwolenie na jego budowę
i należy się spodziewać ostrego oporu. „Nie dla gazociągu w Bałtyku” [Nein zur
Gasleitung in der Ostsee] brzmiał nagłówek artykułu opublikowanego na całej
stronie przez liderów partii socjaldemokratycznej, Zielonych oraz Patrii Lewicy
w gazecie „Svenska Dagbladet”. Między innymi autorzy wezwali do podjęcia
głosowania nad projektem w parlamencie. Również wśród opinii publicznej, jak
pokazały ankiety, rurociąg jest niepopularny70. Świetnym tego potwierdzeniem
mogła być Gotlandia, znana przede wszystkim jako miejsce letniego wypoczynku. Od miesięcy Gotlandczycy podburzali nastroje przeciw budowie rurociągu.
Miał on przebiegać tuż przy wybrzeżu wyspy i stał się przyczyną zamieszek
w całym kraju. W mediach ciągle pojawiały się nowe obawy związane z projektem. Poza ochroną środowiska dużą rolę odgrywał także lęk przed Rosją. Dla
67
Estland: Arbeiten für Ostsee-Pipeline verboten, „Die Welt”, Ressort: Innenpolitik, 21.09.2007,
s. 5.
68
Estland bremst..., s. 8.
Russische Ostsee-Pipeline immer heftiger umstritten, „Die Welt”, Ressort: Außenpolitik,
17.02.2007, s. 6.
69
70
G. Herrmann, Nein zur Gasleitung in der Ostsee, SZ, Ressort: Politik, 30.07.2007, s. 7.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
147
bezpieczeństwa należy zapobiec realizacji projektu – powiedział Rolf K. Nilsson
(dawniej redaktor naczelny lokalnej gazety na Gotlandii, a następnie parlamentarzysta). „Bardzo nieprzyjemnym” nazwał Nilsson pomysł wdrożenia budowy
rurociągu. Natomiast minister obrony Mikael Odenberg określił to przedsięwzięcie jako „problem”. Jego zdaniem niepokojące jest, że spowoduje to umocnienie
rosyjskich interesów w szwedzkiej strefie ekonomicznej. Poza tym stwierdził
Odenberg, iż nie jest tajemnicą, że taka struktura gazociągu może posłużyć jako
podstawa do działań wywiadowczych. Jednak prawnicy Ministerstwa Spraw
Zagranicznych w Sztokholmie doszli do wniosku, iż argumenty te nie doprowadzą do wstrzymania budowy gazociągu. Międzynarodowe prawo morskie nie
pozwala zapobiec budowie rurociągu tylko z powodu braku zaufania do swoich
sąsiadów71.
Szwedzki rząd został ostro skrytykowany w parlamencie za swe stanowisko w sprawie rurociągu na dnie Bałtyku. Minister środowiska Andreas Carlgren
musiał się bronić przed oskarżeniami, że nie miał odwagi sprzeciwić się sąsiadom z Niemiec i Rosji72. Jednak rząd Szwecji określił plany konsorcjum Nord
Stream jako „niepełne”. Minister środowiska stwierdził, że Szwecja nie może
na razie określić swego stanowiska, ponieważ dokumenty są niewystarczające73.
Spory zamęt wywołał swą wypowiedzią płk Stefan Gustafsson z Wydziału Analiz Strategicznych, który ostrzegł w wywiadzie prasowym, że strategiczna mapa
się zmieniła. Kraj inwestuje więcej w swoje siły zbrojne, a ze względu na odkrycie ropy naftowej w Arktyce i planowany gazociąg do Niemiec Rosja ma w Europie Północnej żywotne interesy, których wcześniej nie miała74. Ostro zareagował
na to Aleksandr Kadakin, ambasador Rosji w Sztokholmie, który w szwedzkiej
audycji radiowej powiedział, iż dyskusja na temat Gazociągu Bałtyckiego spadła
do poziomu idiotów. Czystym idiotyzmem nazwał obawę, że Rosja może wykorzystać gazociąg do szpiegostwa. „Co to za idiota, który powiedział coś takiego
w sprawozdaniu dla swoich przełożonych? Rosja posiada satelity i jest w stanie
odczytać numery każdej tablicy rejestracyjnej na ulicach Sztokholmu, nie potrzeba jej rurociągu do szpiegowania”. Szwedzki minister spraw zagranicznych Carl
Bildt na konferencji prasowej skomentował wypowiedź Kadakina następująco:
71
G. Herrmann, Abhöranlage zwischen Senfgas-Granate, tamże, 8.02.2007, s. 7.
72
Streit über Ostseepipeline, tamże, 22.12.2007, s. 6.
73
Schweden weist Pläne zur Gas-Pipeline zurück, tamże, 14.02.2008, s. 7.
74
G. Herrmann, Wutausbrüche und Spionage-Vorwürfe, tamże, 27.02.2007, s. 8.
148
Karolina Klaman
W Szwecji panuje wolność słowa. Oczywiście stosuje się to również do ambasadora Rosji75.
Wizerunek Nord Stream w Szwecji był problematyczny. Pomóc miał „niebieski autobus” odwiedzający szwedzkie gminy nadmorskie, a następnie Danię,
Niemcy i Rosję. W Finlandii już był. Musimy u nas informować ogólnie o znaczeniu gazu ziemnego – mówił Lars Grönstedt, reprezentant Nord Stream w Szwecji. Pokazywał, w jaki sposób firma dba o naturę – zainwestowała już sto milionów euro w badania środowiska. Grönstedt zdawał sobie jednak sprawę również
z tego, że nie chodzi tylko o te fakty. Z jednej strony w Szwecji panuje tradycyjna nieufność do Rosji. Z drugiej strony natomiast Szwecja czuje się szczególnie
odpowiedzialna za Morze Bałtyckie76. Kiedyś była ona wielką potęgą morską
– do czasu, kiedy Rosja po kilku wojnach przejęła tę rolę.
4. Aspekty ekologiczne
Projekt gazociągu od początku był krytykowany pod względem ekologicznym,
ponieważ trasa odcinka morskiego biegnie przez obszary, gdzie po drugiej wojnie światowej zatopiono miny, granaty oraz broń chemiczną. Poza tym eksperci
w dziedzinie rybołówstwa wyrażają obawy o wcześniej nienaruszone tarło śledzia, dorsza i innych bałtyckich ryb morskich. Ekosystem Morza Bałtyckiego
jest wyjątkowy pod wieloma względami. Dotyczy to życia zwierząt i roślin, rodzaju dna morskiego i dziedzictwa kulturowego – także amunicji. Jak zapewnia
Nord Stream w prospekcie The Project & The Environment, wszystkie te czynniki były dokładnie analizowane w celu zminimalizowania wpływu rurociągu na
przyrodę77. Również były kanclerz Niemiec Gerhard Schröder, jako szef zarządu
konsorcjum Nord Stream, obiecał przy budowie niemiecko-rosyjskiego gazociągu na Morzu Bałtyckim maksymalną ochronę środowiska78. Wszystkie firmy
biorące udział w projekcie – Gazprom, Wintershall, E.ON-Ruhrgas oraz Gasunie
i GdF – są doświadczonymi międzynarodowymi koncernami energetycznymi
dysponującymi wielką wiedzą technologiczną w zakresie budowy i eksploatacji
rurociągów.
75
Tamże.
76
G. Herrmann, PR-Offensive für die große Röhre, tamże, 2.04.2009, s. 7.
77
Prospekt Nord Stream AG: The Project & The Environment, b.r.m.w., s. 32.
Schröder: „Maximaler Umweltschutz bei Ostseepipeline”, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft,
19.09.2008, s. 14.
78
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
149
Mimo to Nord Stream nadal boryka się z wieloma zastrzeżeniami. Rząd
federalny ostrzegał przed zanieczyszczeniem chemicznym Morza Bałtyckiego
przez budowę gazociągu z Rosji do Greifswaldu. Zgodnie z odpowiedzią rządu na pisemne pytania Partii Zielonych mogłoby to zakłócić wrażliwe ekosystemy. Rzeczniczka Ministerstwa Gospodarki powiedziała, że Niemcy kilkakrotnie
ostrzegały spółki uczestniczące w projekcie rurociągu, by stosowały się do wymogów ochrony środowiska. Z powodu sporego obciążenia przez zanieczyszczenia fauna i flora Morza Bałtyckiego mogą być szczególnie wrażliwe na dalsze
zakłócenia79. Spółka twierdziła natomiast, że Gazociąg Północny to bezpieczny
i przyjazny dla środowiska sposób połączenia Unii Europejskiej i rosyjskich złóż
surowców energii. Budowany jest on przy wykorzystaniu sprawdzonej technologii, bezpiecznej dla środowiska. Jest on także konstruowany zgodnie z ambitną koncepcją bezpieczeństwa, opracowaną przez spółkę Nord Stream, która
wyznacza nowe standardy. Gazociąg został zaprojektowany, zaplanowany, a teraz jest budowany z poszanowaniem środowiska naturalnego i wyjątkowych warunków Morza Bałtyckiego. Wspomniany prospekt informuje również, że Nord
Stream zainwestował sto milionów euro oraz przeprowadził szerokie konsultacje
z rządami, władzami, ekspertami oraz wszystkimi zainteresowanymi stronami
z wszystkich państw regionu Morza Bałtyckiego. Ich celem było zapewnienie,
że projekt, trasa, budowa i eksploatacja gazociągu są bezpieczne i przyjazne dla
środowiska. Następnie dodatkowe 40 mln euro zainwestowano w kompleksowy
program monitoringu środowiska, który w trakcie budowy i trzech pierwszych
lat eksploatacji gazociągu badać będzie próbki z tysiąca stacji pomiaru pod kątem szesnastu parametrów. Ponadto konsorcjum Nord Stream dostarczyło Raport
Espoo podsumowujący transgraniczne oddziaływanie gazociągu na środowisko.
Na zlecenie tej spółki niezależne europejskie firmy i instytucje badawcze przeprowadziły najbardziej kompleksowe badania dna Bałtyku. Ich wyniki stanowią
cenny wkład do przyszłej eksploracji tego siedliska. Były one jednocześnie podstawą do planowania technicznego i wytyczenia optymalnej trasy gazociągu, by
miał on możliwie jak najmniejszy wpływ na środowisko80.
79
Bundesregierung rügt Gazprom wegen Ostseepipeline, tamże, 26.02.2008, s. 11.
80
Prospekt Nord Stream AG: The Project..., s. 34–40.
150
Karolina Klaman
5. Amunicja i broń chemiczna na dnie Morza Bałtyckiego
Według Raindera Steenblocka (Zieloni) po drugiej wojnie światowej w wodach
Morza Bałtyckiego zatopiono ok. 400 tys. ton amunicji i bojowych środków chemicznych, jednakże skrupulatne badania potencjalnych tras rurociągu, prowadzone przez Nord Stream, umożliwiły wykrycie tylko kilku istotnych składowisk
amunicji81. W czasie wojny ułożono także około 100 000 min morskich – mówił
biolog morski Stefan Nehring z Koblencji. Materiały wybuchowe nie tylko zagrażają robotnikom budującym rurociąg; prace prowadzone na dnie morza mogą
również uwolnić amunicję dotychczas przysypaną piaskiem i spowodować jej
wyrzucenie na nieodległe plaże. Już kilkakrotnie zdarzyło się, iż kolekcjonerzy
bursztynu na wyspie Uznam doznali poważnych oparzeń, ponieważ zamiast niego zbierali biały fosfor. Będziemy starali się ominąć złoża amunicji – uspokajał
rzecznik prasowy spółki Stanisław Markin82. Wszyscy zaangażowani w budowę
gazociągu zainteresowani są uzyskaniem informacji na temat materiałów wybuchowych wokół miejsca ułożenia rurociągu, bo nie chcą narażać swoich pracowników ani zatruwać morza. Michael Sasse, rzecznik BASF Wintershall, jednej
ze spółek uczestniczących w projekcie, stwierdził, że firma zdaje sobie sprawę
z problemu i jest jednocześnie przekonana, że można go rozwiązać: To nie jest
niczym nowym. Także przy budowie rurociągów lądowych dokładnie przeszukujemy trasy83.
Jednak nie tylko duże ilości amunicji konwencjonalnej wywoływały obawy
krytyków budowy rurociągu, ale także zatopione w Morzu Bałtyckim gazy toksyczne. Broń chemiczna, która po drugiej wojnie światowej została znaleziona
w Niemczech, ważyła ok. 288 tys. ton. Część bomb i granatów alianci zatopili
w Morzu Północnym i Bałtyku. Dziś jest pewne, że 58 tys. ton broni chemicznej
zatopiono w pobliżu Bornholmu. Związek Radziecki prawdopodobnie pozbył się
300 tys. ton. Oznacza to, że od kilku dekad bomby i granaty leżą na dnie morza.
Ich stan zależy od takich czynników, jak ilość tlenu i stopień zasolenia wody oraz
od charakteru dna morskiego, stwierdziła Ulrike Kronfeld-Goharani z Instytutu Badań nad Pokojem Uniwersytetu w Kilonii84. Jak dotąd, żaden kraj skandynawski nie odważył się zająć rozwiązaniem tego problemu, być może dlatego,
81
E. Jung, Schatzsuche auf dem Grund der Ostsee, „Die Welt”, 9.03.2010, s. 1.
82
I. Suhr, A. Boecker, Explosive Verbindung, SZ, Ressort: Wissen, 15.12.2005, s. 11.
83
Tamże.
84
Tamże.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
151
że jest to kwestia „politycznie wrażliwa”, a poza tym usunięcie tej broni byłoby
kosztowne.
6. Rybołówstwo
Podczas układania gazociągu Nord Stream musiał usunąć stary sprzęt wojskowy,
a także wziąć pod uwagę żeglugę oraz rybołówstwo. Biolodzy morscy niepokoili
się o wcześniej nienaruszone tarło śledzia, dorsza oraz innych bałtyckich ryb
morskich. Rybacy obawiali się, że rurociąg utrudni im zarzucanie sieci i połowy. Nord Stream zapewniał wprawdzie, że tak się nie stanie, ale Lasse Broman,
rzecznik Federacji Rybołówstwa na Gotlandii, mówił, że niezupełnie wierzy tej
obietnicy. Dodatkowym aspektem wzbudzającym zastrzeżenia na Gotlandii była
obawa, że platforma do prac przy budowie gazociągu zniszczy widok na morze
i odstraszy turystów. Rzecznik konsorcjum Jens Mueller zapewniał, że będzie
ona zbudowana ok. 60 km od plaży i z Gotlandii nie będzie jej widać85. Dotychczasowe doświadczenia wykazały, iż połowy przez zarzucanie sieci w pobliżu
rurociągów podmorskich nie są niczym niezwykłym. Nord Stream zapewniał
o przestrzeganiu międzynarodowych norm bezpieczeństwa rybaków. Mimo wielu podwodnych rurociągów położonych w ciągu ostatnich 25 lat na Morzu Północnym trałowanie pozostało tam prawie bez zmian. Podczas budowy Gazociągu
Północnego połowy w bezpośrednim sąsiedztwie prac instalacyjnych są wprawdzie zabronione, lecz zostaną wznowione po przemieszczeniu się statku układającego rury. Jeśli chodzi o zasoby ryb w Morzu Bałtyckim, nie należy oczekiwać
długo utrzymujących się niekorzystnych zmian. Ryby tymczasowo będą unikać
obszarów budowy, jednak później rurociąg będzie je przyciągać, ponieważ działa
jak sztuczna rafa86.
7. Organizacje ekologiczne a budowa Gazociągu Północnego
Konsorcjum Nord Stream kilkakrotnie poprawiało plan budowy rurociągu, aby
spełnić wymogi ochrony środowiska. Organizacje ekologiczne skarżyły się jednak, że warunki wciąż nie są dostatecznie ostre. W Niemczech, gdzie władze
w grudniu zapaliły zielone światło dla rurociągu gazowego, przekazano rosz85
G. Herrmann, Abhöranlage zwischen Senfgas-Granaten, tamże, Ressort: Politik, 8.02.2007,
s. 7.
86
Prospekt Nord Stream AG: Zehn Antworten, b.r.m.w., s. 28.
152
Karolina Klaman
czenia dwóch grup ekologicznych. World Wide Fund for Nature (WWF) oraz
Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland (BUND) chciały, aby sąd zobowiązał Nord Stream do pokrycia wszelkich kosztów naprawy szkód spowodowanych przez rurociąg87. Wobec pozwolenia na budowę gazociągu organizacje te wniosły pozew do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Greifswaldzie.
WWF i BUND twierdziły, że budowa ta w rzeczywistości obciąży środowisko
Morza Bałtyckiego bardziej, niż zostało to zaprezentowane88. Według WWF analizy dotyczące oddziaływania projektu na środowisko jak do tej pory nie odgrywały żadnej roli w planowaniu prac nad budową rurociągu. Podczas gdy do
budowy farm wiatrowych na morzu wszystko jest dokładnie monitorowane, to
w sprawie kontroli organów i podmiotów Gazociągu Bałtyckiego panuje cisza
– skarżył się szef niemieckiego oddziału WWF Jochen Lamp89. W ramach europejskiego prawa ochrony przyrody duże i transgraniczne projekty wymagają
tzw. strategicznej oceny środowiska naturalnego oraz badania wód w odległości
dwunastu mil morskich od wybrzeży. Jako przykład Lamp podawał Baltic Gas
Interconnector, podobny projekt gazociągu między Niemcami, Danią i Szwecją,
którego realizatorzy zgodnie z analizą oddziaływania na środowisko we wrześniu
2001 r. złożyli wniosek o wszczęcie procesu planowania regionalnego – i wciąż
czekają. Kolejnym punktem krytyki ze strony WWF był fakt, że operator rurociągu chce zbudować najpierw pierwszą nitkę gazociągu, a budowa drugiej rury
jest planowana dwa lata później, co oznacza to, iż obszary wrażliwe ekologicznie
będą zakłócane dwa razy. Organizacja WWF wzywała zatem, aby – zwłaszcza
w rejonie o dużym znaczeniu ekologicznym – na obszarach przybrzeżnych, gdzie
głębokość wody jest mniejsza niż 20 m, budować równocześnie obie nitki rurociągu. Jest to kwestia planowania technicznego – mówił Jens Mueller, rzecznik
konsorcjum Gazociągu Północnego. – Zapewne można o tym porozmawiać z właściwymi organami90.
Narażone są zwłaszcza płytkie wody ekologicznie wrażliwych obszarów
Morza Bałtyckiego. Na przykład w Greifswaldzie rurociąg ma przebiegać przez
obszar chroniony. Na tych obszarach odbywa się tarło, prowadzi się hodowlę
i chów śledzia bałtyckiego. Zalew jest również znany jako „ptasi raj”. U wybrzeży Szwecji i Finlandii Morze Bałtyckie nie jest zbadane nawet w części.
87
G. Herrmann, Ostsee-Pipeline genehmigt, SZ, Ressort: Politik, 13.02.2010, s. 9.
88
Klage gegen Ostseepipeline, tamże, Ressort: Wirtschaft, 11.02.2010, s. 23.
89
Tamże.
90
Tamże.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
153
Ekolodzy obawiali się, że obszary te mogą zostać zniszczone, jeśli nie zostaną
odwzorowane na mapach. Organizacja WWF nie odrzucała jednak kategorycznie
budowy linii gazowej. Stowarzyszenie to zdawało sobie sprawę, że takie projekty
są już technicznie wykonalne i z punktu widzenia zmian klimatycznych gaz jest
o wiele bardziej korzystny niż zanieczyszczający środowisko olej napędowy. Niemniej rurociąg spowoduje znaczne zakłócenia środowiska morskiego, argumentował WWF. Do jego budowy zatopiono w Morzu Bałtyckim ok. 1,3 mln ton stali
i przeczesano 60 mln m3 dna morskiego91. Z kolei organizacja Bund Naturschutz
w Schwerinie zgłaszała obawy co do mętności wody, mogącej mieć wpływ również na wzrost roślin morskich92. Według Arndta Müllera z BUND największą
ingerencję w naturę spowoduje budowa gazociągu OPAL, który przecinać ma
w sumie 172 dróg, 27 linii kolejowych i 39 wód głównych. Müller skarżył się,
że zarzuty organizacji są po prostu ignorowane. Natomiast rzeczniczka Wingas
GmbH Antje Knollmann uspokajała: Rurociągi nie biegną najkrótszą drogą, ale
ze względu na potrzeby ludzi i środowiska drogą najbardziej rozsądną93.
Wspomniane organizacje stały się przyczyną gwałtownego sporu w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, dotyczącego roli tych wielkich grup ekologicznych oraz rządu pod przewodnictwem SPD w budowie Gazociągu Północnego.
Mianowicie WWF i BUND wycofały pozew przeciwko zezwoleniu na układanie rury na niemieckich wodach terytorialnych, złożony przez nie wcześniej do
Najwyższego Sądu Administracyjnego w Greifswaldzie. Według raportu NDR
Online grupa parlamentarna CDU oskarżyła największe organizacje ekologiczne w kraju o sprzedajność. Powodem tego zarzutu było założenie przez Nord
Stream AG wartej dziesięć milionów euro Fundacji Ochrony Przyrody Niemieckiego Bałtyku (Naturschutzstiftung Deutsche Ostsee). Do zarządu i rady doradczej fundacji weszli głównie reprezentanci dużych organizacji ekologicznych:
WWF, NABU (Związek na rzecz Ochrony Przyrody i Bioróżnorodności) oraz
BUND. Jej prezesem został szef WWF Deutschland Jochen Lamp, a jego zastępczynią – szefowa BUND Corinna Cwielag. Siedziba fundacji mieści się
w Greifswaldzie. Członkami zarządu i rady są także Karl Otto Kreer z Ministerstwa Środowiska i szef prokuratury Reinhard Meyer (SPD)94. Wydaje się, że or91
K. Schacht, Heringe blicken in die Röhre, tamże, Ressort: Wissen, 6.06.2006, s. 22.
92
Ch. Tenbrock, Wer schaut in die Röhre, „Die Zeit”, Ressort: Wirtschaft, 17.04.2008.
93
M. Radunski, Endspurt..., s. 3.
S. Ludmann, Umweltverbände bestreiten Käuflichkeit, http://www.ndr.de/regional/
mecklenburg-vorpommern/umweltstiftung105.html (23.03.2011).
94
154
Karolina Klaman
ganizacje te dały się przekupić za dziesięć milionów euro. Fundacja otrzymała od
Nord Stream pięć milionów euro na kapitał zakładowy i kolejne pięć na „projekty
badawcze”. Nagle zrezygnowano z wszelkich protestów i demonstracji przeciwko gazociągowi. Beate Schlupp (CDU) w wywiadzie dla „Die Welt” powiedziała:
W wielu wypadkach mniejsze przedsięwzięcia, które odpowiadają na rzeczywistą
potrzebę obywateli i można nimi pomóc, są utrudniane przez lata działaniami organizacji ekologicznych. Jednak przy tak dużej inwestycji, jak rurociąg podmorski, najwyraźniej postrzegają one to zupełnie inaczej i mają odmienny pogląd95.
Organizacja BUND odrzuciła zarzuty oskarżenia o przekupstwo. To jest wręcz
głupie i nieuzasadnione pod każdym względem – powiedziała Corinna Cwielag.
Pieniądze zostały wynegocjowane w celu ochrony środowiska, ponieważ państwo nie jest w stanie zapewnić wystarczającej rekompensaty dla środowiska
jako warunku budowy rurociągu96.
Uwagi końcowe
Rurociąg Nord Stream to istotny projekt mający na celu zapewnienie Europejczykom bezpiecznych dodatkowych źródeł gazu ziemnego. Gazociąg ten stanowi
znaczący wkład w bezpieczeństwo dostaw gazu na rynkach Europy Zachodniej.
Budowa na dnie Bałtyku rury długości 1224 km jest wyzwaniem politycznym,
technicznym i logistycznym. Wielkość projektu i jego międzynarodowy charakter sprawiają, że zajmuje on wyjątkową pozycję wśród komercyjnych projektów
infrastrukturalnych realizowanych obecnie. Znaczenie rurociągu łączącego Rosję
z Niemcami jest bardzo ważne szczególnie ze względu na niepokoje w regionie
państw arabskich. Rurociąg przyczyni się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego Europy Zachodniej oraz do elastycznych dostaw gazu. Za realizację
projektu odpowiedzialne są doświadczone międzynarodowe koncerny energetyczne. W przedsięwzięcie zaangażowało się wiele podmiotów z całej Europy.
Udział większej liczby krajów w Nord Stream obniża ryzyko geopolityczne.
Z drugiej zaś strony prezentowane w analizowanych artykułach argumenty Polski oraz państw bałtyckich uświadamiają, iż gazociąg ten zwiększa bezpieczeństwo energetyczne tylko i wyłącznie Europy Zachodniej. Polska, Łotwa,
Litwa i Estonia obawiają się, że wkrótce będą się mogły stać obiektem szantażu.
95
M. Schneider, Harter Vorwurf gegen Umweltverbände, „Die Welt”, Ressort: Wirtschaft,
18.03.2011, s. 33.
96
Tamże.
Stanowisko prasy niemieckiej wobec budowy Gazociągu Północnego
155
Lęk tych państw nie jest nieuzasadniony – gaz ziemny już nieraz posłużył władzom Kremla jako środek presji. Spór gazowy między Rosją a Ukrainą spowodował osłabienie wizerunku Gazpromu jako wiarygodnego dostawcy, a problem
długoterminowego bezpieczeństwa dostaw uczynił kwestią kluczową. Z punktu
widzenia Moskwy spór gazowy z Ukrainą uzasadniał budowę bałtyckiego rurociągu bardziej niż kiedykolwiek. W ten sposób Gazprom uniezależni się od krajów tranzytowych w Europie Wschodniej. Na Zachodzie wywołało to zupełnie
inne wrażenie – że Kreml poprzez energię uprawia politykę. W prasie niemieckiej często przywoływany jest padający zwłaszcza ze strony państw bałtyckich
oraz Polski zarzut, iż budowa Gazociągu Północnego ma motywy polityczne.
Gazprom podkreśla jednak, że jego zależność od państw tranzytowych jest zbyt
duża. Przedsiębiorstwo musi ograniczyć ryzyko transportu, a zatem opierać się
na różnych trasach. Ponadto ukraińska sieć gazociągów tranzytowych jest zużyta
i potrzeba miliardowych inwestycji, by ją odnowić.
Także w krajach skandynawskich projekt ten do końca wzbudzał mieszane uczucia, proces udzielania zezwoleń na budowę gazociągu wcale nie okazał
się łatwy. Choć konsorcjum zapewnia, że projekt Nord Stream jest realizowany
zgodnie z najwyższymi standardami ochrony środowiska, to krytycy twierdzą, że
przez budowę podwodnego rurociągu narażony zostanie ekosystem Morza Bałtyckiego. Jednak, jak wielokrotnie podkreślały niemieckie dzienniki, pozytywne
doświadczenia z Morza Północnego wskazują, iż transport gazu przez rurociągi
podwodne jest obecnie dojrzałą technologią i nie ma negatywnego wpływu na
środowisko morskie.
Niektórzy obserwatorzy dostrzegają w tych działaniach ukryty motyw:
próbę zatrzymania projektu politycznie niepożądanego za pomocą przepisów
ochrony środowiska. Lepiej byłoby przedyskutować projekt gazociągu w innym
kontekście, ponieważ z pewnością można by znaleźć przeciwko gazociągowi poważne argumenty niemające nic wspólnego z ochroną zasobów morskich. Na
przykład istnieją obawy mniejszych państw, które mają być pomijane w dostawach energii. Poza tym krytykowany jest sposób, w jaki doszło do uzgodnienia
projektu: między dwoma wielkimi państwami ponad głowami małych, takich jak
Polska. Projekt ten stworzył szansę, by porozmawiać o tym, jak Europa sprosta
zaspokojeniu przyszłych potrzeb energetycznych – nie jest wcale oczywiste, że
bezwzględnie musi być ono oparte na gazie ziemnym z Rosji. Jednak politycy,
chowając się za argumentami ochrony środowiska, zaprzepaścili tę okazję.
156
DIE POSITION
Karolina Klaman
DER DEUTSCHEN
PRESSE
ZU DER
NORD STREAM PIPELINE
ZUSAMMENFASSUNG
Der Beitrag stellt die Position verschiedener deutscher Zeitungen zu der Ostseepipeline
dar. Das Ziel dieses Artikels ist die Analyse der Einwände der Gegner des Projektes und
die Darstellung der darüber geführten Diskussion.
Das Projekt war von Anfang an umstritten. Umweltschützer warnten vor der Gefahr einer „ökologischen Katastrophe“ – vor der chemischen Verschmutzung der Ostsee
und der Verletzung der empfindlichen Ökosysteme. Experten auf dem Gebiet der Fischerei sorgten sich um Leichgründe von Hering und anderen Fischen. Politiker fürchteten,
dass ihren Ländern die sichere Erdgasversorgung entzogen wird und die Abhängigkeit
von russischem Gas größer wird. Dieses Projekt war vor allem in Polen und den baltischen Republiken die Ursache für heftige Proteste. Allerdings siegten wirtschaftliche,
energopolitische, geostrategische Argumente größerer Länder, nämlich Russlands und
Deutschlands. Der Bau der Nord Stream Pipeline ist nicht nur das Ergebnis konkurrierender nationaler Interessen innerhalb der Europäischen Union, sondern auch eine Folge
fehlender gemeinsamer Energiepolitik.
Übersetzt von Karolina Klaman
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
PIOTR FRĄCKOWIAK
Kołobrzeg
–
BYLIŚMY. JESTEŚMY. BĘDZIEMY
MONETARNA PRÓBA WZMOCNIENIA POCZUCIA PRZYNALEŻNOŚCI
ZIEM ODZYSKANYCH
DO
POLSKI
Dotychczasowe opracowania dotyczące zagadnień związanych z szeroko rozumianą propagandą czy też umacnianiem poczucia przynależności Ziem Odzyskanych do Polski koncentrują się w znacznej mierze na latach 1945–19561, czyli
okresie, w którym toczyła się największa polityczna oraz propagandowa walka
o polską granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Wszechogarniająca propaganda
w omawianym okresie koncentrowała się głównie na ukazaniu faktu, jakim miał
być powrót dawnych ziem piastowskich do macierzy. Akcentu związanego z tym
powrotem nie zabrakło również przy emisji monet PRL. Przykładem może być
nieco późniejsza moneta obiegowo-pamiątkowa o nominale 10 zł, wybita w roku
1970 przez Mennicę Państwową w Warszawie, która upamiętniała 25. rocznicę
powrotu ziem północnych i zachodnich do Polski. W umieszczonej na monecie
symbolice odwoływano się do dynastii Piastów i jej powiązań z omawianymi
terenami. Na ten numizmatyczny „epizod” dotyczący Ziem Odzyskanych warto
zwrócić uwagę ze względu na unikatowość poruszanego tematu w historii pie1
Z nowszych publikacji zob.: R. Domke, Ziemie Zachodnie i Północne Polski w propagandzie
lat 1945–1948, Zielona Góra 2010; G. Strauchold, Myśl zachodnia i jej realizacja w Polsce Ludowej w latach 1945–1957, Toruń 2003; M. Czyżniewski, Propaganda polityczna władzy ludowej
w Polsce 1944–1956, Toruń 2005 – tu autor w bardzo skróconej formie wspomina o pojawieniu się
motywów propagandowych na pieniądzu papierowym; J. Tyszkiewicz, Sto wielkich dni Wrocławia.
Wystawa Ziem Odzyskanych we Wrocławiu a propaganda polityczna Ziem Zachodnich i Północnych w latach 1945–1948, Wrocław 1997.
158
Piotr Frąckowiak
niądza polskiego, a także, by pokazać wiedzę (a właściwie jej brak) o heraldyce
miejskiej na ziemiach włączonych do Polski po 1945 r.2
Moneta Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy znajdowała się w obiegu od 9 maja
1970 r. do 1 stycznia 1978 r. Jej nakład wynosił dwa miliony sztuk. Zaprojektowana została przez wybitnego medaliera Jerzego Jarnuszkiewicza3. Dziesięciozłotówkę wybitą zwykłym stemplem, o ząbkowanym rancie, wykonano
z miedzioniklu (NuCi). Jej masa wynosi 9,5 g, a średnica 28 mm. Awers monety
przedstawia stylizowanego orła, na którego piersi znajduje się tarcza z orłem piastowskim. Po bokach orła nominał 10 zł, pod jego łapą znak Mennicy Warszawskiej, a dookoła centralnego motywu napis: • POLSKA • RZECZPOSPOLITA
• LUDOWA • 1970 • Rewers przedstawia słup graniczny z orłem w tarczy, poniżej którego znajduje się napis PRL, pod słupem daty 1945–1970, a obok niego
herby miast wojewódzkich: Koszalina, Gdańska, Szczecina, Olsztyna, Zielonej Góry, Wrocławia i Opola. Dookoła wybito napis: BYLIŚMY • JESTEŚMY
• BĘDZIEMY4.
Moneta Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy, 1970
Źródło: http://monety.schafran.pl/SN0606_10_zl_1970_rok_Bylismy_Jestesmy_
Bedziemy-625.html (4.07.2011).
2
Wyjątkiem może być tu jeszcze moneta stuzłotowa wybita z okazji obchodów tysiąclecia
państwa polskiego. Widnieją na niej herby miast polskich, w tym i tych leżących na Ziemiach
Odzyskanych, co zapewne miało ukazywać odwieczność przynależności owych miast do Polski.
Co ciekawe, również i na tej monecie występują nieścisłości heraldyczne, które zauważyć można
na Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy, a które zostaną omówione w dalszej części artykułu.
3
Krótki biogram artysty zob. J. Feduszka, Jerzy Jarnuszkiewicz (1919–2005) – rzeźby, medale,
monety, exlibris, „Zamojski Kwartalnik Kulturalny” 2008, nr 1 (94), s. 112–113. Przegląd niektórych prac oraz biogram artysty, w tym zdjęcie przedstawiające omawianą monetę, zob. Jerzy
Jarnuszkiewicz 1919–2005, artysta rzeźbiarz, pedagog, medalier i grafik, Łódź 2006.
4
10 zł POLSKA (1970) 25 lat na Ziemiach Odzyskanych, http://coinz.eu/pol/3_plz/44_zlotych_
10_1970_regained_lands_polish_coins.html (4.07.2011).
Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy...
159
Wydawałoby się, że symbolika monety w dość oczywisty sposób nawiązuje do środków propagandowych stosowanych przez władzę w odniesieniu do
Ziem Odzyskanych. Na awersie znajduje się w tarczy orzeł piastowski, który
zapewne w zamyśle miał nawiązywać do czasów, gdy omawiane ziemie przynależały do państwa polskiego lub były z nim politycznie związane. Ciekawym
rozwiązaniem było umieszczenie wspomnianej tarczy na piersi stylizowanego
godła PRL, co umacniało poczucie przynależności Ziem Odzyskanych do państwa polskiego. W omawianym wizerunku „orła piastowskiego” istnieją jednak
pewne nieścisłości, a wręcz sprzeczności, pomiędzy doborem orła a jego zamierzonym przekazem. Użyty na monecie wizerunek orła można znaleźć na pieczęci
majestatycznej Kazimierza Wielkiego5, jednak z jedną zasadniczą różnicą – orzeł
na monecie nie ma korony, którą opatrzone zostało godło Kazimierza Wielkiego.
W XIV w. korona symbolizowała królestwo świeżo zjednoczone po okresie dzielnicowego rozbicia państwa polskiego. Władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nie mogły oczywiście zachować korony na głowie orła, gdyż w umysłach ludzi najprawdopodobniej kojarzyłaby się ona z państwem polskim sprzed 1939 r.,
a nie z ideą odwiecznej przynależności Ziem Odzyskanych do Polski. Poza tym
korona oznaczała monarchię, a ta z kolei – podział stanowy społeczeństwa, czyli
w przełożeniu na język władzy omawianego okresu – klasowy. Nie jest to jednak koniec nieścisłości związanych z godłem okresu Kazimierza Wielkiego. Za
czasów panowania tego króla omawiane Ziemie Odzyskane, do których odnosił
się w zamyśle orzeł, nie przynależały do Królestwa Polskiego. Obecne Pomorze
Zachodnie już w XII w. zerwało więzi polityczne z ziemiami polskimi poprzez
złożenie w roku 1181 przez księcia Bogusława I hołdu lennego cesarzowi Fryderykowi Barbarossie. Rozdrobnione księstwa śląskie w latach dwudziestych
XIV stulecia składały hołd lenny Janowi Luksemburczykowi, czego ukoronowaniem było przejęcie Wrocławia przez Czechów w 1335 r. Warmia od 1243 r.
wchodziła w skład państwa krzyżackiego i dopiero w 1466 r., po zawarciu drugiego pokoju toruńskiego, weszła w skład Korony. Natomiast Pomorza Gdańskiego, zajętego przez Krzyżaków w 1308 r., zrzekł się sam Kazimierz Wielki
w roku 13436. Umieszczenie na monecie wizerunku orła Kazimierza Wielkiego
wydaje się więc pozornie pomysłem niezrozumiałym i w swojej wymowie sprzeczS. Russocki, Nad nami orzeł biały..., w: Godło, barwy i hymn Rzeczypospolitej. Zarys dziejów,
red. S. Russocki, S.K. Kuczyński, J. Willaume, wyd. 2, Warszawa 1970, s. 45.
5
6
M. Biskup, Pokój kaliski 1343 roku, w: Historia Pomorza, t. I: Do roku 1466, cz. 2, red.
G. Labuda, Poznań 1969, s. 680.
160
Piotr Frąckowiak
nym z planowanym umocnieniem wśród ludzi poczucia przynależności Ziem
Odzyskanych do Polski. W rzeczywistości jednak dobór orła z pieczęci Kazimierza Wielkiego był najprawdopodobniej zabiegiem świadomym. Przede wszystkim orzeł ten, jako wyjątkowo ładny i charakterystyczny, dobrze się prezentował,
a ponadto w świadomości ogółu Kazimierz Wielki utożsamiany jest raczej z silnym i dobrym władcą, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”.
Nie liczono się zatem z rzeczywistością historyczną, a stawiano zapewne na wydźwięk odpowiedniego wizerunku, choć nie można stwierdzić, czy społeczeństwo zdawało sobie sprawę z tych zabiegów.
Na rewersie wymownie ukazano słup graniczny, symbolizujący nową granicę Polską7, herby siedmiu miast, które w 1945 r. znalazły się w posiadaniu
państwa polskiego, oraz często stosowane – ot, choćby na pomnikach z lat sześćdziesiątych XX w. czy w trakcie wcześniejszych rocznic i obchodów – hasło8.
Ukazano herby następujących miast: Koszalina, Gdańska, Szczecina, Olsztyna,
Zielonej Góry, Wrocławia i Opola. Również i w tym wypadku zachodzą pewne nieścisłości w kwestii doboru wizerunków herbów. Trzy z nich są zgodne
z ich przedstawieniami używanymi przed 1945 r. I tak, herb Gdańska przedstawia
dwa srebrne krzyże w słup, zwieńczone koroną dodaną w 1457 r. przez Kazimierza Jagiellończyka9. Problemu nie ma także z herbem Szczecina, na którym od
XIV w. widnieje głowa gryfa pomorskiego w koronie10. Prawidłowy jest również
7
Słup graniczny był częstym motywem pojawiającym się na plakatach propagandowych, na
których widniał również Bolesław Chrobry, wiązany w omawianym okresie z wbijaniem słupów
granicznych na Odrze. Zob. J. Bogutyn, J. Bohatkiewicz, Szlakami walki i męczeństwa po ziemi
szczecińskiej w latach 1939–1945, Szczecin 1975, s. 3. Autorzy piszą m.in.: Z odległej przeszłości
historycznej pochodzi tradycja mówiąca o wbijaniu słupów granicznych przez Bolesława Chrobrego na rzece Odrze, co jest oczywiście przekłamaniem zaczerpniętym z Kroniki polskiej Galla Anonima, w której przeczytać można, owszem, o wbijaniu słupów, ale w rzekę Salę. Słup graniczny
widniejący na monecie odnosił się więc zapewne do mitu Polski piastowskiej.
8
Np. pomniki znajdujące się w Koszalinie i Łobzie. W odniesieniu do hasła wykorzystywanego
w trakcie uroczystości i obchodów zob.: R. Domke, Ziemie Zachodnie i Północne Polski..., s. 112,
132, 166; J. Wąsicki, Poznań a odzyskane ziemie zachodnie w Polsce Ludowej, „Przegląd Zachodni” 1974, nr 5–6. Inne przykłady użycia tego hasła: Z. Mazur, Albumy o Ziemiach Północnych
i Zachodnich, w: Wokół niemieckiego dziedzictwa kulturowego na Ziemiach Zachodnich i Północnych, red. Z. Mazur, Poznań 1997, s. 28; tenże, Między ratuszem kościołem i cmentarzem, w: tamże,
s. 339. Por. E.J. Osmańczyk, Był rok 1945..., wyd. 3, Warszawa 1977, s. 56–58.
9
M. Gumowski, Herby miast polskich, Warszawa 1960, s. 169.
T. Białecki, Herby miast Pomorza Zachodniego, Szczecin 1991, s. 126; M. Gumowski, Herby
miast..., s. 315; O. Hupp, Wappen und Siegel der Deutschen Städte, H. 2: Pommern, Posen und
Schlesien, Frankfurt a.M. 1898, s. 7.
10
Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy...
161
sięgający rodowodem XIV stulecia herb Opola11, na którym widnieje na tarczy
dwudzielnej w słup połowa orła Piastów górnośląskich w polu prawym oraz połowa krzyża w polu lewym.
Problemy z poprawnością zaczynają się przy herbach Olsztyna i Zielonej
Góry12. Herb Olsztyna widniejący na omawianej monecie również jest herbem
o długiej historii. Widać na nim św. Jakuba Starszego13, patrona pielgrzymów,
dzierżącego w lewej ręce muszlę będącą symbolem pątników do jego grobu
w Santiago de Compostela. Nie jest to jednak w pełni poprawny wizerunek. Kapelusz świętego wydaje się za duży i odpowiada barokowej wizji, pochodzącej
dopiero z XVIII w.14 Herb pozbawiono również widniejących na nim od XV stulecia symboli kapituły warmińskiej, czyli wieży i półkrzyża. Przedstawiony na
monecie herb najbardziej odpowiada swoim wyglądem przedstawieniu św. Jakuba z pieczęci większej miasta z końca XIV w.15
Widniejący na omawianej monecie herb Zielonej Góry jest oparty na wizerunku zamieszczonym w publikacji Miasta polskie w Tysiącleciu. Autorzy herbów pokierowali się wyobrażeniem zawartym na najstarszej znanej z przekazów
pieczęci miejskiej, którą tak oto opisuje w swojej pracy Hugon Saurma: Najstarsza pieczęć miasta Zielona Góra (z roku 1421) przedstawia niski mur z blankami
oraz z dwiema wieżami blankowymi o szpiczastych zakończeniach. Między nimi unosi się pochylony znak orła z hełmem, osłoną oraz skrzydłami zamkniętymi
w ozdobę hełmu16. Należy zwrócić uwagę, że herb na monecie pozbawiony został
11
M. Gumowski, Herby miast..., s. 257. Wizerunek widniejący na herbie odpowiada wyobrażeniu, które można znaleźć na najstarszej znanej pieczęci miasta z 1298 r. Zob. W. Strzyżewski,
Treści symboliczne herbów miejskich na Śląsku, Ziemi Lubuskiej i Pomorzu Zachodnim do końca
XVIII wieku, Zielona Góra 1999, s. 20, przyp. 29.
Herby obu miast odpowiadają herbom zamieszczonym w monumentalnej publikacji Miasta
polskie w Tysiącleciu, red. S. Arnold [i in.], t. II, Wrocław–Warszawa–Kraków 1966.
12
13
Postać z rysunku herbowego utożsamiano ze świętym Jakubem Starszym, był on bowiem patronem pierwszego kościoła parafialnego (obecnej bazyliki katedralnej) – zob. http://www.olsztyn.
eu/pl,barwy-i-symbole,herb.html (10.08.2011); A.M. Wyrwa, „Ad Limina Apostolorum”. Patron
pielgrzymów – św. Jakub Starszy, apostoł i pielgrzymki do „jego grobu” w Santiago de Compostela. Szkice do problemu, „Studia Periegetica” 1 (2007), s. 7–32.
Odkryj Olsztyn: Symbole miasta, http://www.olsztyn.eu/fileadmin/katalogi_wydzialowe/kultura/wydawnictwa/symbole_pl.pdf (14.08.2011).
14
15
Tamże.
Der älteste Siegel Grünbergs (vom Jahre 1421) hat im Siegelfelde eine niedrige Zinnenmauer
mit zwei hohen spitzbedachten Zinnenthürmen, zwischen denen der gelehnte Adlerschild schwebt
mit Helm, Helmdecken und einem geschlossenen Fluge als Helmschmuck. H. Saurma, Wappenbuch
der Schlesischen Städte und Städtel, Berlin 1870, s. 101.
16
162
Piotr Frąckowiak
połowy tarczy z orłem śląskim. Jak zauważa jednak prof. Strzyżewski, herb ten
formalnie nigdy nie został przyjęty przez Miejską Radę Narodową w Zielonej Górze. W 1960 roku herb został oficjalnie zmieniony, ale w wersji, która obowiązuje
do dnia dzisiejszego, czyli z murem i otwartą bramą17. Tak więc i autorzy herbów
we wspomnianej publikacji dotyczącej miast polskich, i projektant herbów na
omawianej dziesięciozłotówce oparli się w wypadku Zielonej Góry i Olsztyna na
wizerunkach najstarszych pieczęci miejskich obu miast.
Kolejne dwa herby – Koszalina i Wrocławia – są herbami utworzonymi po
wojnie i nie mają nic wspólnego z tymi, które stosowane były przez oba miasta na przestrzeni wieków. O pierwszym godle Koszalina z końca XIII w. dość
powiedzieć, że przedstawiało budowlę (kościół, zamek, wieżę), a w jej bramie
stała postać biskupa Hermana von Gleichena, który lokował miasto na prawie
lubeckim w 1266 r.18 Herbem miasta przez 600 lat była jednak głowa św. Jana
Chrzciciela na paterze lub misie, które to wyobrażenie pojawiło się na początku
XIV w. na pieczęci sekretnej miasta, wypierając całkowicie poprzednie godło19.
Święty ten, oprócz tego, że miał ogromne znaczenie w Kościele katolickim, był
również patronem biskupstwa kamieńskiego. W roku 1938 władze niemieckie
postanowiły zmienić herb miasta na literę „Z” z dwoma kółkami, która miała
rzekomo być prastarym znakiem runicznym słońca pomiędzy dwoma pierścieniami, aczkolwiek wielu powojennych polskich badaczy zakwestionowało tę
interpretację jako bezzasadną20. Nowego herbu doczekało się miasto dopiero
w roku 1959, kiedy to uchwałą numer 4/59 Miejskiej Rady Narodowej w Koszalinie zmieniono godło miasta na obowiązujące do dzisiaj. Nowe godło – wzorowane na pieczęci księcia Bogusława II z 1214 r., przedstawiającej księcia na
koniu, jadącego w lewo, trzymającego proporzec o trzech strefach oraz tarczę
na ramieniu – miało w zamierzeniu twórców symbolizować zamierzchłe czasy
17
Korespondencja z użyciem poczty elektronicznej z prof. Wojciechem Strzyżewskim,
16 sierpnia 2011 r.
Zob. M. Czerner, Herby miast województwa koszalińskiego, Koszalin 1989; Godło i barwy
miasta Koszalina, wyd. 2 uzup., Koszalin 1959.
18
19
M. Czerner, Herby miast..., s. 23; O. Hupp, Wappen und Siegel..., s. 16.
Spór o znaczenie owej litery „Z” zob. M. Czerner, Herby miast..., s. 26–34. Por. A. Gut,
Wpływ ideologii narodowosocjalistycznej na niemiecką heraldykę samorządową na przykładzie prowincji Pomorze, w: Heraldyka polska w okresie II wojny światowej (1939–1945), red.
S.K. Kuczyński, Włocławek 2005, s. 27–29.
20
Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy...
163
władców słowiańskich21. Wizerunek napieczętny uzupełniono o orła piastowskiego umieszczonego na tarczy rycerskiej, a na proporcu gryfa pomorskiego
celem podkreślenia związków rodowych i politycznych, jakie łączyły panującego
w XIII wieku na Pomorzu księcia Bogusława II z Polską22. Nie zdecydowano
się na powrót ani do godła z XIII w., ani do późniejszego czternastowiecznego,
twierdząc, że oba wizerunki zawdzięczają swe powstanie niemieckim feudałom
oraz wiążą się z osadnictwem kolonistów niemieckich23. Zgodzić się jednak należy z opinią prof. Tadeusza Białeckiego, który uważa, iż obecny herb Koszalina,
pozbawiony jakichkolwiek związków z pieczęciami miasta, jest tworem sztucznym24. Jednak właśnie herb ustanowiony w 1959 r. widnieje na omawianej monecie.
Ostatni z herbów, należący do Wrocławia, tak jak uprzedni Koszalina,
był herbem sztucznym, zaprojektowanym i utworzonym w kilka lat po wojnie.
Wcześniej jednak miasto miało herb nadany 12 marca 1530 r. przez króla Czech
Ferdynanda I25. Na tarczy pięciopolowej, tak jak obecnie, widnieje w polu sercowym misa z głową św. Jana Chrzciciela, następnie, zachowując heraldyczną
hierarchię wartości, lew czeski w koronie, czarny orzeł dolnośląski, litera „W”
będąca inicjałem założyciela miasta, księcia Wrocisława, od którego imienia
pochodzi nazwa Wrocław, oraz głowa św. Jana Ewangelisty na odwróconej koronie, patrona kaplicy ratuszowej i rady miejskiej26. Herb ten utrzymał się do
roku 1938, kiedy to został zastąpiony przez herb [tarcza herbowa dzielona w pas
– P.F.] z motywem urobionego na styl pruski orła piastowskiego i ustanowionego
w 1813 r. we Wrocławiu żelaznego krzyża27. W 1948 r. miasto otrzymało nowy
Godło i barwy..., s. 4. Por. S.Z. Kempisty, Dzieje herbu koszalińskiego w latach 1958–1991,
„Przegląd Zachodniopomorski” 1999, z. 1, Szczecin, s. 167–181.
21
22
Godło i barwy..., s. 6. Na temat wywodzenia się dynastii Gryfitów od Piastów zob. E. Rymar,
Rodowód książąt pomorskich, wyd. 2, Szczecin 2005, s. 31–64.
23
Godło i barwy..., s. 4.
24
T. Białecki, Herby miast..., s. 71.
Herb ten nadał następnie 10 lipca 1530 r. cesarz rzymski Karol V, a 54 lata później potwierdził książę legnicki Jerzy II. R. Żerelik, W sprawie genezy herbu Wrocławia z 1530 roku, „Annales Academiae Paedagogicae Cracoviensis”, Folia 21, „Studia Historica” 3 (2004), s. 165. Por.
K. Maleczyński Herb miasta Wrocławia, „Sobótka” 1 (1946), s. 22.
25
26
R. Żerelik, W sprawie genezy..., s. 166; O. Hupp, Wappen und Siegel..., s. 54; H. Saurma,
Wappenbuch..., s. 29. Marian Gumowski w cytowanej już pracy Herby miast polskich zamiast
o św. Janie Ewangeliście pisze o relikwiarzu na głowę świętej Doroty, jednak przeczy tej tezie
choćby opis herbu zamieszczony już w herbarzach Huppa czy też Saurmy.
27
R. Żerelik, W sprawie genezy..., s. 165.
164
Piotr Frąckowiak
herb, który przedstawiał dwa półorły, po prawej heraldycznej stronie biały polski, a po lewej czarny z przepaską – dolnośląski. Zdaniem autora projektu prof.
Karola Maleczyńskiego było to „nawiązanie do dobrej, polskich czasów jeszcze
sięgającej tradycji, która by, łącząc Śląsk i Wrocław z resztą Polski, splatała
zarazem w harmonijną jedność przeszłość z teraźniejszością, polskość XIII w.
z obecną”28. I choć, jak trafnie pisze Rościsław Żerelik, że herb ten poprzez swoją
symbolikę spajał stolicę Ziem Odzyskanych z Macierzą, to jednak był on tworem,
który przekreślał kilkuwiekową austriacko-niemiecką historię miasta29. Jednakże
zapewne taki właśnie był cel nowych władz. Należało usunąć symbole kojarzące
się z Niemcami i wzmocnić poczucie przynależności nowych nabytków terytorialnych do Polski.
Warto również pobieżnie zwrócić uwagę na kontekst historyczny. 7 grudnia
1970 r., już po emisji omawianej monety, podpisano układ między PRL a RFN,
w którym obie strony uznały przebieg ustalonej na konferencji poczdamskiej
granicy polskiej oraz jej nienaruszalność. Przygotowania do podpisania układu
i negocjacje rozpoczęły się jednak w roku 1969, kiedy to 17 maja Władysław
Gomułka wystąpił z propozycją podpisania z RFN takiego samego układu, jaki
podpisały Polska i NRD w roku 1950 w Zgorzelcu, o uznaniu ustalonej w Poczdamie zachodniej granicy polskiej na Odrze i Nysie30. Jakkolwiek dziesięciozłotówka nie mogła przeszkodzić w rozmowach międzynarodowych, toczonych
na najwyższym szczeblu, to jednak jej wymowa, mimo przyjaznych kroków ze
strony władz PRL w kierunku RFN, była jasna: Ziemie Odzyskane przynależą
do Polski, a jej granice są nienaruszalne. Powszechna dostępność oraz efekt wizualny wzmacniały mniej lub bardziej zamierzony przekaz propagandowy, choć
pamiętać należy, że moneta Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy miała na celu przede
wszystkim upamiętnienie dwudziestopięciolecia przyłączenia ziem północnych
i zachodnich do państwa polskiego.
Omawiana dziesięciozłotówka w czasach, gdy szukano w historii uzasadnienia dla stanu powstałego po drugiej wojnie światowej, była jedną z prób
wzmocnienia poczucia przynależności Ziem Odzyskanych do Polski. Czy była to
jednak próba udana? Na to pytanie trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony moneta miała dość jasny przekaz: upamiętnić dwudziestopię28
Tamże.
29
Tamże, s. 165–166.
Układ PRL–RFN z grudnia 1970 roku a proces normalizacji – aspekty prawne i polityczne,
red. H. Trentowska, Warszawa 1985, s. 6.
30
Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy...
165
ciolecie Ziem Odzyskanych i wzmocnić wśród ludności poczucie przynależności
tych Ziem do Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Jej duży nakład pozwalał na
rozprowadzenie monety wśród znacznej części społeczeństwa. Wykorzystanie
chwytliwego i popularnego w tym okresie hasła również przemawia za sukcesem monety. Problemy zaczynają się przy wykorzystanym przy projektowaniu
materiale ikonograficznym odnoszącym się zarówno do herbów, jak i do godła
państwa polskiego. Wśród zawartych na rewersie herbów miast wojewódzkich
panuje nieporządek. Niektóre herby odnoszą się do wizerunków z najstarszych
pieczęci miejskich, jak w wypadku Olsztyna, Opola czy Zielonej Góry, jednak i tu zdarzało się popełnić większe czy mniejsze błędy. Herby innych miast,
np. Szczecina czy Gdańska, pozostały niezmienione, najprawdopodobniej ze
względu na ich symbolikę niekojarzącą się w żaden ewidentny sposób z Niemcami. Natomiast już herby Wrocławia i Koszalina, które przecież były „odwiecznymi grodami słowiańskimi”, zaprojektowano na nowo, przekreślając dorobek
kulturalny i historię obu ośrodków miejskich. W wypadku tych miast starano się
sztucznie wykreować godła, które podkreślałyby prawowitą przynależność obu
ośrodków do państwa polskiego.
Dziwi również użycie na awersie godła państwa polskiego z okresu panowania Kazimierza Wielkiego. Polska w XIV w. albo utraciła większość z ziem
reprezentowanych przez herby miast wojewódzkich zamieszczone na rewersie,
albo łączyły ją z nimi więzi polityczno-gospodarcze, lecz – co należy podkreślić
– ani Śląsk, ani Pomorze, ani Warmia czy też same Prusy nie wchodziły w skład
państwa Kazimierza Wielkiego. W celu osiągnięcia zamierzonego efektu należało się raczej posłużyć którymś z wcześniejszych orłów piastowskich. Trudno
także odpowiedzieć na pytanie, czy przeciętny obywatel PRL był w stanie zrozumieć wszystkie nieścisłości pojawiające się na Byliśmy. Jesteśmy. Będziemy,
ale założyć można, że właśnie błędy w – sztucznym zresztą – kreowaniu historii
przeważyć mogą szalę na korzyść pozytywnej realizacji celów monety.
Samą monetę można do dziś bez problemu zakupić przez Internet lub na
wszelkiego rodzaju targach staroci. Choć obecnie nie jest ona wiele warta, to
pomimo błędnej symboliki jest to jedna z ciekawszych spośród trzynastu monet
obiegowo-pamiątkowych wybitych w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w latach 1964–197331.
31
J. Kurpiewski, Zarys historii pieniądza polskiego, Warszawa 1988, s. 123.
166
Piotr Frąckowiak
BYLIŚMY, JESTEŚMY, BĘDZIEMY: THE MONETARY ATTEMPT
OF REINFORCING THE SENSE OF BELONGING
OF THE ZIEMIE ODZYSKANE TO POLAND
SUMMARY
The article describes a monetary attempt of reinforcing the sense of belonging of the
Ziemie Odzyskane to Poland by issuing of a commemorative coin Byliśmy, Jesteśmy,
Będziemy in the year 1970. The presented ten-zloty coin refers, in its symbolism, to the
Piast dynasty and its connections with the above mentioned lands. The choice of the coats
of arms of seven voivodship towns: Koszalin, Gdańsk, Szczecin, Olsztyn, Zielona Góra,
Wrocław and Opole on the reverse is often outwardly inexplicable. Heraldic inaccuracies were the coin’s strength and showed that historic reality is not as important as the
overtone of a precisely chosen image. Also the eagle on the obverse taken from Casimir’s
III the Great seal does not fit the discussed lands incorporated by Poland after the Second World War but thanks to its characteristics and beauty it must have been associated
through the king with a strong and independent country.
Übersetzt von Piotr Frąckowiak
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
R O Z P R A W Y
I
S T U D I A
ANNA SZYMCZAK
Trzebiatów
TOWARZYSTWO MIŁOŚNIKÓW LWOWA
I KRESÓW POŁUDNIOWO-WSCHODNICH
ODDZIAŁ W SZCZECINIE IM. ANDRZEJA PRZEWOŹNIKA
Obszar Kresów Wschodnich1 od początku istnienia państwa polskiego stanowił teren, na którym stykała się ze sobą ludność różnych narodowości, kręgów kulturowych i wyznaniowych. Był to zatem obszar, gdzie zrodziła się
charakterystyczna tylko dla niego kultura. Jednakże było to też terytorium, na
którym polskie osiągnięcia w rozmaitych dziedzinach, wpływając na kresową
ludność różnych narodowości, budziły jej aprobatę, czasami chęć asymilacji
z Polakami, niekiedy nacjonalizm czy poczucie nienawiści, przede wszystkim
jednak – przyczyniały się do rozwoju terenów kresowych. Zjawisko to było
pomocne w utrzymaniu Kresów Wschodnich w granicach Polski, gdyż od początku swojego istnienia państwo polskie prowadziło rywalizację polityczną
i militarną o te terytoria z krajami sąsiednimi, zwłaszcza z państwem rosyjskim,
a później – radzieckim. Ostatecznie, na mocy porozumień konferencji w Teheranie, Jałcie i w Poczdamie, zakończyła się ona utratą przez Polskę wschodnich
Do dziś istnieje problem z dokładnym zdefiniowaniem słowa kresy, zarówno gdy chodzi
o jego zakres pojęciowy, jak i geograficzny. Mianem kresów określa się najczęściej tereny przygraniczne danego kraju. Kresami Wschodnimi I Rzeczypospolitej nazywa się najczęściej wschodnie tereny wchodzące w skład państwa polskiego. W okresie istnienia II RP nazwą tą określano województwa: wileńskie, nowogródzkie, poleskie, wołyńskie, tarnopolskie, stanisławowskie
i lwowskie.
1
168
Anna Szymczak
terenów kresowych na rzecz socjalistycznych republik radzieckich: Litewskiej,
Białoruskiej i Ukraińskiej2.
Trwająca do roku 1989 zależność polskiego aparatu państwowego od radzieckiego ośrodka władzy spowodowała, że to właśnie on decydował o tym, jak
przez ostatnich kilkadziesiąt lat przedstawiało się stanowisko władz PRL w kwestii powojennego ładu w Europie, a zatem i w kwestii nowej przynależności
państwowej Kresów Wschodnich, całkowicie zaakceptowanej przez ówczesne
polskie władze państwowe. Co więcej, władze te godziły się na zabiegi mające
na celu pełną unifikację terytoriów kresowych z pozostałymi obszarami republik
związkowych ZSRR, w tym na działania zmierzające do zanegowania wielowiekowego wkładu Polaków w rozwój tych ziem i do zatarcia na nich wszelkich
śladów polskości. Zadanie to władze republik związkowych realizowały m.in.
poprzez likwidowanie polskich organizacji działających na terytorium dawnych
Kresów, walkę z Kościołem rzymskokatolickim czy też poprzez ekspatriację ludności polskiej z obszarów kresowych3.
Polacy niegdyś zamieszkujący Kresy Wschodnie do końca lat osiemdziesiątych XX w. nie mieli prawa głośno wypowiadać swojej opinii o tym, jaką krzywdą była dla nich ekspatriacja. Nie pozwalano im także na dawanie świadectwa
o polskości ziem, z których się wywodzili, ani o znacznym wkładzie w kulturę
i naukę polską dokonanym przez Kresowian. Co więcej, poprawność polityczna zabraniała im wspominania o trudnych, a niejednokrotnie tragicznych, losach
ludności kresowej w okresie drugiej wojny światowej, np. o polityce radzieckiego okupanta wobec Polaków zamieszkujących te ziemie, opartej na aresztowaniach, wyrokach pobytu w obozach pracy, deportacjach na terytorium ZSRR
(o niektórych kwestiach, zwłaszcza o sprawie tzw. rzezi wołyńskiej4, w imię po-
2
Historia i kultura Kresów Wschodnich doczekała się już wielu opracowań. Wśród najnowszych wymienić można chociażby prace: J.K. Ostrowski, Lwów. Dzieje i sztuka, Kraków 2000;
Dziedzictwo kultury szlacheckiej na byłych Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Ginąca część kultury europejskiej, red. Z. Sawaniewska-Mochowa, Warszawa 2007; S. Jastrzębski, Dzieje ludności polskiej na Kresach Południowo-Wschodnich i Ziemi Wołyńskiej w latach 1939–1946, Katowice 2009.
3
Szerzej: S. Ciesielski, Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej. Przekształcenia struktury narodowościowej 1931–1948, Wrocław 2006.
Szerzej: Działalność nacjonalistów ukraińskich na Kresach Wschodnich II Rzeczpospolitej
Polskiej, red. B. Grott, Warszawa 2010; Ludobójstwo OUN-UPA na Kresach Południowo-Wschodnich. Materiały z konferencji naukowej odbytej 5 czerwca 2010 roku podczas VII Dnia Kultury
Kresowej, red. E. Bień, Poznań 2010.
4
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
169
prawności politycznej, mającej na celu utrzymanie przyjaznych stosunków z krajami sąsiadującymi z Polską, do dziś nie prowadzi się konstruktywnego dialogu między- i wewnątrzpaństwowego). Zmiany stały się możliwe dopiero wraz
z demokratyzacją państwa polskiego. Stworzyła ona m.in. znaczne możliwości
zrzeszania się w stowarzyszeniach stawiających sobie rozmaite cele. Z okazji
tej postanowili skorzystać wrocławianie, niegdysiejsi mieszkańcy Kresów Południowo-Wschodnich, tworząc 22 września 1988 r. Towarzystwo Miłośników
Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Pierwotnie nosiło ono nazwę Towarzystwo Miłośników Lwowa we Wrocławiu5.
Podstawą prawną istnienia Towarzystwa stała się ustawa z 7 kwietnia 1989 r.
Prawo o stowarzyszeniach (Dz.U. nr 20, poz. 104 z późn. zm.). Na jej bazie
sporządzono Statut Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. W myśl jego postanowień celem istnienia stowarzyszenia powinno być przede wszystkim zrzeszanie osób, którym bliskie jest dziedzictwo
historyczne i kulturowe oraz dzieje współczesne Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, dla podtrzymania między nimi stosunków koleżeńskich i udzielania sobie wzajemnej pomocy. Członkowie Towarzystwa zobowiązani zostali
do upowszechniania prawdy o dziejach dawnych Kresów II RP, jak również do
pielęgnowania dorobku historycznego tych terenów. Zamierzeniem stowarzyszenia było utrzymywanie kontaktów z Polakami oraz organizacjami polskimi
działającymi na terenie dzisiejszej Ukrainy. Za cel postawiono sobie również
działanie na rzecz zbliżenia społeczności Polski i Ukrainy, a w szczególności
najmłodszych obywateli tych państw, na bazie wspólnych tradycji i aspiracji
europejskich6.
Najwyższą władzą Towarzystwa ustanowiono Krajowy Zjazd Delegatów,
zbierający się co cztery lata jako zjazd sprawozdawczo-wyborczy lub co dwa
lata – jako zjazd sprawozdawczy7. W okresie między krajowymi zjazdami
pracami Towarzystwa kieruje Zarząd Główny. Między jego posiedzeniami za
całokształt prac odpowiada Prezydium Zarządu Głównego. Oprócz tych organów funkcjonuje również Główna Komisja Rewizyjna oraz Główny Sąd Kole-
Więcej informacji na temat genezy wrocławskiego stowarzyszenia znaleźć można na stronie
internetowej: http://naszekresy.org.pl/index.php/historia (8.08.2001).
5
6
Statut Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich znajdujący się
w archiwum autorki (dalej Statut), Wrocław 1989, s. 1–2.
7
Tamże, s. 5.
170
Anna Szymczak
żeński8. Twórcy Towarzystwa, zdając sobie sprawę z faktu, że dawni Kresowianie w wyniku akcji ekspatriacyjnych lub repatriacyjnych osiedlili się na terenie
całej powojennej Polski, przewidzieli możliwość tworzenia oddziałów albo kół
stowarzyszenia. Z okazji tej skorzystali szczecinianie.
Na początku października 1988 r., w wyniku porozumienia z wrocławskim
Zarządem Głównym, przystąpiono do organizowania Klubu Towarzystwa Miłośników Lwowa w Szczecinie. Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli Zbigniew
Gosławski, Felicjan Kielski, Władysław Tarczyński oraz Edward Baumwald.
Wkrótce stworzono osiemnastoosobową grupę, która 3 listopada 1988 r. powołała Komitet Założycielski Klubu, rezydujący, z powodu braku odpowiedniego lokalu, w siedzibie miejscowego Stowarzyszenia „Pax”. Przewodniczącym
Komitetu Założycielskiego został Z. Gosławski. Jego zastępcą był F. Kielski.
Funkcję sekretarza pełnił J. Szczepanowski, W. Tarczyńskiemu powierzono rolę
skarbnika.
Działania grupy inicjatywnej cieszyły się znacznym zainteresowaniem
mieszkańców Szczecina, owocując przypływem nowych członków do Klubu
Towarzystwa Miłośników Lwowa. Konsekwencją tego były starania o utworzenie w Szczecinie oddziału Towarzystwa. W grudniu 1988 r. odbyły się trzy
zebrania Klubu dotyczące realizacji tego zadania (podczas drugiego z nich,
18 grudnia, poszerzono skład Komitetu Założycielskiego o Remigiusza Węgrzynowicza). Jednocześnie przystąpiono do sporządzenia niezbędnej dokumentacji prawnej oraz zbierania podpisów osób popierających inicjatywę
założycielską.
Wniosek o rejestrację Oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa w Szczecinie złożono w szczecińskim Urzędzie Wojewódzkim 4 stycznia 1989 r. 11 stycznia tegoż roku urząd zadecydował o legalizacji Oddziału. Komitet Założycielski
przekształcił się wówczas w Tymczasowy Zarząd Towarzystwa Miłośników
Lwowa. Do jego głównych zadań należało popularyzowanie wśród szczecinian
idei Towarzystwa oraz nabór nowych członków. W styczniu 1989 r. stowarzyszenie liczyło ich 127, a w marcu tego samego roku – 3209.
8
Tamże, s. 7–8.
K. Szczur, Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich z Klubem
Wicynian. Oddział Szczeciński im. Andrzeja Przewoźnika, Szczecin 2011, s. 2 (maszynopis znajduje się w archiwum autorki).
9
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
171
W marcu 1989 r. odbyło się w Szczecinie Walne Zebranie pod przewodnictwem Bolesława Szarguta. Centralę wrocławską reprezentowała na nim Jadwiga
Kaluscha. Podczas zebrania wybrano władze Oddziału. Przewodniczącym został Józef Kasprzycki. Funkcję jego zastępców pełnić mieli Z. Gosławski oraz
Ryszard Drechsler. Sekretarzem została Romana Werbik, a skarbnikiem Wanda
Gończaruk. W skład władz powołani byli również Felicjan Kielski, Bolesław Nagay, Jan Miziorko oraz Ireneusz Mikołajczyk. Stworzono Sąd Koleżeński oraz
Komisję Rewizyjną.
Struktura Oddziału kilkakrotnie ulegała modyfikacjom10. W 1990 r. postanowiono, że Prezydium Oddziału będzie się składać nie z dziewięciu, ale z pięciu
osób – przewodniczącego (funkcję tę pełnił nadal J. Kasprzycki), dwóch wiceprzewodniczących (zostali nimi Władysław Pelczarski oraz Jadwiga Jackowska),
sekretarza (R. Drechsler) i skarbnika (W. Gończaruk). Do 1991 r. stworzono także nowe komisje problemowe11.
W marcu 1991 r. odbyło się drugie walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze Oddziału, podczas którego wybrano nowy zarząd. Jego prezesem został
R. Węgrzynowicz. Funkcję kapelana Oddziału powierzono ks. Stanisławowi
Skorodeckiemu. Skład zarządu Oddziału utrzymał się w zasadzie w niezmienionym stanie aż do roku 2004, kiedy to funkcję wiceprezesa powierzono Krzysztofowi Szczurowi.
W marcu 2009 r., podczas kolejnego walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego Oddziału wybrano jego nowe władze. W wyborach tych po raz pierwszy wzięło udział również stu członków Klubu Winicjan12, od 1 stycznia 2008 r.
znajdujących się pod patronatem szczecinian. Zadecydowano, że dotychczasowy
prezes, Remigiusz Węgrzynowicz, zostanie prezesem honorowym, a na prezesa
aż do roku 2013 wybrany został Krzysztof Szczur. Funkcje jego zastępcy powieWładzami Oddziału są w myśl Statutu Walne Zebranie Członków, Zarząd Oddziału, Komisja
Rewizyjna oraz Sąd Koleżeński Oddziału. Ich kadencja trwa 4 lata. Najwyższą władzą jest Walne Zebranie Członków zwoływane co najmniej raz na 4 lata. Zarząd Oddziału wybiera spośród
siebie Prezydium będące organem wykonawczym odpowiedzialnym za kierowanie działalnością
Oddziału.
10
11
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 3.
Klub powstał w 2008 r. z inicjatywy uczestników I Światowego Zjazdu Wicynian w Sulęcinie. Zrzesza on mieszkańców Wicynia, przedwojennej miejscowości kresowej (obecnie znajdującej
się na terenie państwa ukraińskiego, gdzie nosi nazwę Smerekivka). W czasie II wojny światowej
Wicyń był ośrodkiem konspiracji polskiej (na jego terenie bardzo aktywnie działała Armia
Krajowa) oraz miejscem, gdzie zorganizowała się samoobrona polska mająca na celu powstrzymanie ataków nacjonalistów ukraińskich. Zob. http://www.wicyn.tmlokpw.org/index.org/index.
php?option=com.content&view=article&id=138Itemid=26 (3.08.2011).
12
172
Anna Szymczak
rzono Jerzemu Gawlikowskiemu i Bolesławowi Nagayowi. Sekretarzem została
Emilia Willim, a skarbnikiem, po raz kolejny, Wanda Gończaruk. Dzięki staraniom nowego Zarządu kapelanem stowarzyszenia uczyniono ks. Jana Kazieczkę13. Tadeusz Kawecki miał od tej chwili pełnić funkcję rzecznika prasowego,
a Rafał Raniowski – koordynatora w sprawach kontaktów z młodzieżą w kraju
i za granicą14.
W latach 1990–1998 szczecińskie Towarzystwo liczyło około siedmiuset
członków. Niestety, po roku 1998, z powodu chorób lub śmierci, przy niewielkim napływie członków reprezentujących młode pokolenie miłośników Kresów
Wschodnich, liczebność Oddziału zaczęła nieprzerwanie spadać. Proces ten spotęgowany został odpływem części członków do innych stowarzyszeń zrzeszających dawnych Kresowian – np. do Związku Sybiraków15.
Członkowie Oddziału w Szczecinie swoją działalność oparli na wytycznych
Statutu, największą wagę przywiązując do zadania rozpowszechniania wiedzy
na temat dorobku kulturowego polskiej ludności kresowej wśród szczecinian,
zwłaszcza wśród miejscowej młodzieży16. Oddział położył nacisk również
na przekazywanie lokalnej społeczności wiedzy historycznej dotyczącej ziemi kresowych w oparciu o wiedzę posiadaną przez świadków historii zrzeszonych w stowarzyszeniu. Jak napisał Krzysztof Szczur: Od 22 lat swojego istnienia Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich stoi
na straży prawdy historycznej. Obecność w Towarzystwie członków będących
bezpośrednimi, naocznymi obserwatorami i uczestnikami minionych wydarzeń
historycznych – niejednokrotnie ofiarami – czyni je najbardziej wiarygodnymi
świadkami. Wszelkie więc przekłamania, próby manipulowania prawdą historyczną przez wrogie Polsce ośrodki, głównie nacjonalistyczne, znajdują natychmiastową ripostę w postaci dementi, zamieszczanego najczęściej w prasie kresowej, ale także w doniesieniach-protestach do najwyższych władz państwowych
Kresowianin, wieloletni proboszcz parafii województwa zachodniopomorskiego, obecnie
proboszcz bazyliki pw. św. Jakuba w Szczecinie.
13
14
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 4–5.
15
Tamże, s. 4.
Członkowie stowarzyszenia, odpowiadając na pytania stawiane przez Mariana Hemara:
Do czyich rąk ostatni z nas/ odda chorągwi drzewce? Komu/ Przekaże, gdy nadejdzie czas,/ aby
ją cało niósł do domu?/ Gdzie są te ręce, w które my/ oddamy nasze gwiazdy, szarfy,/ Pieśni, marzenia, struny, harfy,/ przysięgi, krzyże, wiersze,/ Lwy...? – podkreślili, że dziedzicami posiadanej
przez siebie wiedzy o polskiej historii Kresów Wschodnich pragną uczynić przede wszystkim
młodzież.
16
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
173
i wymiaru sprawiedliwości [...]. Starania o zachowanie prawdy historycznej jest
najbardziej istotnym zadaniem Towarzystwa i jego członków. W kwestii tej jest
ono niezależne i nieugięte17. Za cel członkowie Oddziału postawili sobie także
utrzymanie kontaktu z przyczółkami polskości działającymi na terenie obecnej
Ukrainy, głównie z organizacjami kościelnymi, kulturalnymi, polskimi szkołami
oraz stowarzyszeniami, jak również z tamtejszymi mediami.
Działalność naukowa i szkoleniowa szczecińskiego Oddziału jest realizowana za pomocą różnorodnych form aktywności. Organizowane są cotygodniowe i comiesięczne odczyty historyczne oraz pogadanki towarzyszące spotkaniom
członków stowarzyszenia. Ponadto Oddział kilkakrotnie organizował samodzielnie lub współorganizował konferencje naukowe, odczyty, pogadanki i wystawy
towarzyszące obchodom licznych rocznic historycznych i uroczystości państwowych.
Dzięki staraniom członków stowarzyszenia podczas corocznych Spotkań
Organizacji Pozarządowych „Pod Platanami” wiedza o historii i tradycjach kresowych jest szczecinianom prezentowana nie tylko w formie tradycyjnych wystaw, ale i za pomocą pokazów kresowego rzemiosła, muzyki i kulinariów. Okazja do zapoznania się z dorobkiem polskich Kresowian pojawia się także podczas
imprezy „Kaziuki”, współorganizowanej przez Towarzystwo.
Na patronat, pomoc merytoryczną, finansową, rzeczową lub na samą obecność osób zrzeszonych w szczecińskim Oddziale podczas organizowania różnego typu przedsięwzięć kulturalnych lub naukowych mogą liczyć wszystkie instytucje szczecińskie zainteresowane tym rodzajem wsparcia18. Dotychczas z tej
formy pomocy skorzystała m.in. Książnica Pomorska oraz młodzież ze Szkoły
Podstawowej nr 13 i Gimnazjum w Wielgowie19.
Oddział wziął czynny udział w rozpowszechnianiu na terenie miasta i województwa wiedzy na temat życia i twórczości Kornela Ujejskiego, poety wywodzącego się z okolic Lwowa. Zadanie to zrealizowano m.in. za pomocą wystaw
17
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 14.
18
Tamże.
30 listopada 1996 r., z okazji uroczystości 50-lecia jej istnienia, szkole nadano imię Orląt
Lwowskich. Uczniami i absolwentami tej placówki oświatowej są w większości potomkowie Kresowian z podlwowskich miejscowości Zubrza i Rzęsna Polska. Dotychczas Oddział przekazał na
rzecz szkoły literaturę naukową, udzielił uczniom wsparcia merytorycznego i finansowego podczas
licznych konkursów wiedzy historycznej czy konkursów recytatorskich oraz uroczystości, zorganizował wycieczki szkolne na tereny dawnych Kresów Wschodnich.
19
174
Anna Szymczak
i wykładów poświęconych poecie oraz publikacji w „Rocznikach Szczecińskich”
artykułów dotyczących tego twórcy.
Członkowie Oddziału nawiązali aktywną współpracę z zachodniopomorskimi mediami. Do osiągnięć na tym polu należą m.in. redagowanie artykułów
poświęconych tematyce kresowej w lokalnej prasie, udzielanie wywiadów oraz
udział w audycjach Polskiego Radia Szczecin (m.in. Orląt pamięci żałobny rapsod oparty na tekście autorstwa K. Szczura, zaprezentowany przez lektora z Teatru Polskiego w Szczecinie) i w programach telewizyjnych TVP Szczecin (np.
program Śladami zbrodni, w którym wystąpił K. Szczur wraz z ks. Tadeuszem
Isakowiczem-Zaleskim). Osoby należące do stowarzyszenia współredagują stronę internetową poświęconą tematyce kresowej20. Co więcej, dzięki staraniom
członków szczecińskiego Oddziału na łamach prasy ogólnopolskiej wielokrotnie
pojawiały się artykuły ich autorstwa (zamieszczono je np. w „Semper Fidelis”,
„Cracovia Leopolis” czy „Na Rubieży”)21.
Dzięki wysiłkom szczecinian ukazało się dotychczas kilka monografii
poświęconych tematyce kresowej22. Im też zawdzięczać można wydanie kilku
tomików poezji Mirosława Kellera. Na polu redakcyjnym wyróżnił się zwłaszcza obecny prezes oddziału, Krzysztof Szczur. Do jego największych osiągnięć w tym zakresie zaliczyć można 1600-stronicowe opracowanie Wicyń we
wspomnieniach, dokumentach i fotografii, stworzone na podstawie unikatowych materiałów archiwalnych i pamiątek będących w posiadaniu dawnych
Kresowian23.
Od marca 2009 r. ukazują się redagowane przez Krzysztofa Szczura „Szczecińskie Zeszyty Kresowe”, wydawane wyłącznie nakładem własnym redaktora.
Na ich łamach pojawiły się m.in. reportaże, wspomnienia dawnych mieszkańców Kresów, artykuły biograficzne czy listy otwarte skierowane do władz lokalnych i państwowych. Przed kwartalnikiem postawiono także zadanie rozpropagowania wiedzy o mało znanej środowisku naukowemu działalności Klubu
Wicynian. Ponadto w opracowaniu znajduje się Złota Księga Chwały Kresowian.
Do chwili obecnej sporządzono w jej ramach około tysiąca biografii sławnych
20
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 9.
21
Tamże, s. 12.
Przykładem tej formy aktywności jest chociażby praca Znad Dniepru nad Odrę. Wspomnienia matki i syna autorstwa Jadwigi i Jana Jackowskich (Warszawa 2008).
22
23
Do chwili obecnej opracowanie to ma jedynie formę elektroniczną.
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
175
Kresowian24. Szczecinianie mają również swój udział w redagowaniu wydawanych przez Klub Wicynian roczników „Zeszyty Wicyńskie” (dotychczas ukazały
się dwa roczniki pod redakcją Józefa Argasińskiego)25.
W stałej siedzibie Oddziału zorganizowano bibliotekę (w jej zbiorach
znajduje się ponad 1000 pozycji książkowych i prasowych, np. „Spotkania
Lwowskie”, „Gazeta Lwowska”, „Kurier Kijowski” czy „Kurier Galicyjski”)
oraz archiwum. Zaplanowano również stworzenie galerii do wystaw czasowych organizowanych przez Oddział. W tym ostatnim przedsięwzięciu wspierany jest on przez Szczecińskie Towarzystwo Naukowe. Stowarzyszenie gromadzi również pamiątki o znacznej wartości historycznej. Wśród nich znaleźć
można m.in. około dwóch tysięcy zabytkowych pocztówek, odznaki wojskowe, zbiór przedwojennych pieśni kresowych (57 tekstów wraz z nutami). Co
więcej, w skład tych zbiorów wchodzą też archiwalia Jednostki Wojskowej
im. 12. Pułku Ułanów Podolskich, do czasu swojej likwidacji blisko współpracującego z Odziałem26.
Szczecińskie stowarzyszenie prowadzi działalność wystawienniczą. Do największych sukcesów na tym polu zaliczyć można zorganizowanie ekspozycji:
„Kościół na Wschodzie”, „Ludobójstwo na Kresach”, „90. rocznica obrony Lwowa” czy „Szlak bojowy 27 WDP AK”27.
Oddział, w celu efektywniejszego wypełniania swoich podstawowych zadań, przede wszystkim upowszechniania wiedzy na temat historii
i kultury Kresów Wschodnich, nawiązał współpracę z licznymi szczecińskimi organizacjami publicznymi. Wśród nich wymienić należy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, Związek Sybiraków, Teatr Polski w Szczecinie, Jednostkę Wojskową im. 12. Pułku Ułanów Podolskich, Książnicę Pomorską.
W ramach wspólnej działalności członkowie Oddziału biorą czynny udział
w organizacji wystaw, zjazdów, uroczystości patriotycznych oraz spotkań
24
Informacja uzyskana od Krzysztofa Szczura podczas wywiadu przeprowadzonego przez autorkę w maju 2011 r.
25
Wicynianin, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, obecnie mieszka w Bielsku-Białej.
Liczba pamiątek znajdujących się w posiadaniu Oddziału lub też w prywatnych kolekcjach
jego członków jest już tak znaczna – i to mimo przekazania jej części na rzecz Książnicy Pomorskiej – że przechowywanie ich w odpowiednich warunkach wymaga stworzenia osobnego
magazynu lub wystawy stałej. Stąd też gorące poparcie Towarzystwa dla idei stworzenia na Uniwersytecie Szczecińskim Katedry Studiów Wschodnich – instytucji, która postrzegana jest przez
członków Oddziału jako najodpowiedniejsza do gromadzenia, przechowywania i opracowywania
tych zasobów.
26
27
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 13.
176
Anna Szymczak
świątecznych, imprez rozrywkowych czy w mszach świętych sprawowanych
w intencji ojczyzny. Łamy „Szczecińskich Zeszytów Kresowych” były wielokrotnie użyczane członkom wspomnianych stowarzyszeń i instytucji oraz licznym szczecińskim twórcom.
Członkowie szczecińskiego Oddziału znaleźli się wśród organizatorów Klubu Wicynian i do dziś aktywnie uczestniczą w działalności tego klubu. Zostali
współorganizatorami Światowych Zjazdów Wicynian (w V zjeździe uczestniczyło około czterystu osób). Wielokrotnie udzielali Klubowi wsparcia finansowego28.
Znaleźli się oni również wśród pomysłodawców stworzenia Medalu Księdza Zatora-Przytockiego29, przyznawanego przez Klub Wicynian osobom szczególnie
zasłużonym dla propagowania wiedzy o Kresach (obecnie członkowie Oddziału
znajdują się w kapitule przyznającej to odznaczenie).
Wiele czasu i wysiłku członkowie Oddziału poświęcają udzielaniu pomocy
charytatywnej. W jej zakres wchodzi wspieranie ludności pochodzenia polskiego
zamieszkującej obecne tereny Ukrainy. Dotychczas Oddział przekazał za granicę
środki finansowe i materialne poprawiające warunki bytowe oraz stan zdrowotny mieszkających tam Polaków (była to m.in. odzież, obuwie, sprzęt AGD oraz
żywność i lekarstwa, materiały opatrunkowe, aparatura lecznicza, środki higieniczne). Ponadto stowarzyszenie udzieliło Polakom mieszkającym za wschodnią
granicą pomocy poprzez wyposażenie ich w różnego rodzaju przedmioty kultu
religijnego, np. sprzęty oraz szaty liturgiczne i prasę katolicką. Co więcej, udzielało ono wsparcia finansowego na rzecz remontów świątyń oraz prowadzenia
działalności duszpasterskiej. Dzięki staraniom szczecińskiego Oddziału młodzież
polskiego pochodzenia otrzymała kompletne wyposażenie gabinetów chemii i fizyki, komputery, podręczniki i lektury szkolne.
Oddział organizuje oraz sponsoruje kolonie i obozy dla młodzieży polskiej zamieszkującej Ukrainę, w tym dla polskich harcerzy z Sadowej Wiszni,
Mościsk, Zdołbunowa i Kowla. Ich uczestnikom stwarzana jest okazja, chociażby przez wycieczki krajoznawcze do Krakowa czy Wieliczki, poznania ich
ojczyzny. Młodzież przebywająca na obozach w Polsce ma zapewnioną naukę
języka polskiego i polskiej historii oraz wsparcie materialne dalszej działalności stowarzyszeń zrzeszających młodych Polaków na Ukrainie (harcerze wyposażeni zostali przykładowo w namioty oraz umundurowanie). Oddział udziela
28
Tamże, s. 9.
Wicynianin, podpułkownik AK, odznaczony Orderem Virtuti Militari, ofiara prześladowań ze
strony władz PRL. Zmarł w 1978 r.
29
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
177
materialnego wsparcia także polskim przedszkolom we Lwowie i Kamieńcu
Podolskim30. Na długiej liście wspieranych przez szczecinian zagranicznych
ośrodków skupiających Polaków znalazły się również parafie, stowarzyszenia i szkoły działające we Lwowie, Czortkowie, Maniewiczach, Mościskach,
Strzelczyskach, Przemyślanach, Dunajowie, Wicyniu, Rohatynie, Bóbrce, Drohobyczu, Kałuszu, Samborze, Chorostkowie, Kamieńcu Podolskim, Buczaczu
i Berdyczowie.
Ważnym zadaniem szczecińskiego stowarzyszenia pozostaje pomoc charytatywna dawnym Kresowianom mieszkającym obecnie w Polsce. Ma ona bardzo
szeroki wymiar. W jej ramach sprawowana jest opieka medyczna i pielęgniarska nad najstarszymi i chorymi osobami, organizowane są prelekcje dotyczące
profilaktyki oraz leczenia różnych schorzeń, udzielane jest wsparcie przy zdobywaniu niezbędnych leków. Dzięki staraniom Oddziału, nad Kresowianami
(również tymi, którzy są zrzeszeni w innych instytucjach lub też nie przynależą do żadnej organizacji społecznej) oraz nad ich rodzinami roztoczona została
opieka medyczna. Towarzystwo ma znaczne zasługi na polu udzielania wsparcia
ekspatriantom, którym zapewnia pomoc finansową, materialną i prawną, a także
wsparcie przy poszukiwaniu pracy31.
Zadaniem realizowanym przez stowarzyszenie jest udzielanie wsparcia finansowego przeznaczonego na funkcjonowanie organizacji zrzeszających dawnych Kresowian. Ponadto członkowie szczecińskiego Towarzystwa zapewniają
wydawnictwom kresowym pomoc finansową, niejednokrotnie niezbędną do ich
dalszego funkcjonowania. W ten sposób wspomagane są np. „Cracovia Leopolis”
czy „Na Rubieży”32.
W ramach działalności stowarzyszenia podejmowana jest aktywność mająca na celu integrowanie szczecińskiego środowiska Kresowian. Zadanie to jest
realizowane m.in. podczas cotygodniowych spotkań „przy herbatce”, w czasie
których nie tylko odbywają się prywatne rozmowy między członkami Oddziału,
ale i wygłaszane są referaty dotyczące najważniejszych wydarzeń żywotnie in30
Informacja uzyskana podczas wywiadu z K. Szczurem, przeprowadzonego przez autorkę
w maju 2011 r.
31
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 8–9.
Pomoc charytatywna udzielana przez szczeciński Oddział licznym organizacjom jest
imponująca, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że finansowana jest ona wyłącznie ze
środków własnych Towarzystwa, a więc, zgodnie ze Statutem, głównie z zasobów finansowych
samych członków Oddziału, darowizn, dotacji, środków pochodzących z ofiarności publicznej lub
z dochodów płynących z majątku należącego do Oddziału lub będącego w jego użytkowaniu.
32
178
Anna Szymczak
teresujących miłośników Kresów. Organizowanym co miesiąc zebraniom ogólnym, skupiającym się na omówieniu spraw organizacyjnych i bieżących problemów Oddziału, towarzyszą referaty oraz pogadanki o tematyce historycznej lub
wystawy i pokazy audiowizualne. Co roku odbywają się spotkania z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy. Organizowane są także
wycieczki dawnych Kresowian oraz polskiej młodzieży na tereny kresowe33.
Członkowie stowarzyszenia dbają również o odpowiednią oprawę obchodów rocznic i jubileuszy, odnoszących się zarówno do działalności Towarzystwa, jak i Oddziału czy też do dziejów Kresów (przykładowo: 750.
rocznica założenia Lwowa czy 90. rocznica obrony miasta). Dzięki ich staraniom uroczystości te mają charakter nie tylko kulturalny (oprawę artystyczną zapewniają uczniowie ze Szkoły Orląt w Wielgowie), ale i naukowy,
w czym Oddział wspierany jest np. przez Książnicę Pomorską. Ponadto członkowie stowarzyszenia biorą udział w uroczystościach organizowanych przez
Zarząd Główny we Wrocławiu oraz na dawnych terenach kresowych. Uczestniczyli oni m.in. w obchodach 20-lecia Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich we Wrocławiu i w otwarciu Cmentarza Obrońców
Lwowa34.
Szczecinianie wielokrotnie organizowali występy chórów kresowych
(Kwiaty Bukowiny, Tęcza), artystów kresowych (Jerzy Michotek) oraz Teatru
Polskiego ze Lwowa. Działania członków Oddziału przyczyniły się też do nadania jednej ze szczecińskich ulic imienia Rudolfa Weigla oraz do rozpoczęcia prac
nad stworzeniem pomnika poświęconego duchowieństwu zamordowanemu na
Kresach Południowo-Wschodnich (sporządzono jego projekt i przystąpiono do
wstępnych prac wykonawczych oraz opracowano listę ofiar, które upamiętnione
zostaną na pomniku)35.
Osoby zrzeszone w Oddziale prowadzą aktywną współpracę z Zarządem
Głównym oraz z innymi oddziałami Towarzystwa. Wielokrotnie brały one udział
w walnych zebraniach Towarzystwa oraz w zjazdach prezesów i delegatów, partycypując w pracach Komisji Uchwał i Wniosków. Szczecinianie czynnie uczestniczyli w działaniach Zarządu Głównego. Krzysztof Szczur przez cztery lata był
członkiem dwóch komisji Zarządu Głównego, a Zbigniew Kędzierski i Jerzy
33
Informacja uzyskana od członków Oddziału podczas rozmowy przeprowadzonej przez autorkę w czerwcu 2011 r.
34
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 11.
35
Tamże, s. 10.
Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich...
179
Gawlikowski weszli w skład Sądu Koleżeńskiego. Do ich zasług na polu ogólnopolskim zaliczyć można wysunięcie propozycji, a później opracowanie nowych
zadań dla Zarządu Głównego i jego oddziałów, jak również stworzenie projektu
nowej sieci pomocy dla obszarów kresowych. Dzięki staraniom członków szczecińskiego Oddziału podczas zorganizowanych przez mieszkańców Szczecina
ogólnopolskich obrad Towarzystwa w Zakopanem uhonorowano w dwudziestą
rocznicę śmierci obrońcę Lwowa, wieloletniego mieszkańca Szczecina – gen.
Mieczysława Borutę-Spiechowicza.
O znacznych osiągnięciach szczecinian na polu działalności społecznej
świadczy fakt, że wśród obecnych 78 członków Oddziału36 znalazło się 30 osób
odznaczonych Złotą Odznaką Towarzystwa, przyznawaną za wybitną działalność. O aktywności mieszkańców Szczecina świadczy także długość listy najwybitniejszych członków Oddziału. Wśród nich wymienić można – oprócz wcześniej wspomnianych osób, które przez wiele lat pełniły najwyższe funkcje we
władzach Oddziału – Stanisława Straka, Adama Krechowieckiego, Marię Sablik,
Martę Hornik, Tadeusza Kaweckiego, Mieczysława Rychlickiego, Tadeusza Grygiela, Stefanię Myśliwską, Mirosława Świątkowskiego, Zbigniewa Nowickiego.
W 1990 r. w poczet członków honorowych wliczono Stanisławę Klimowską-Bieńkowską37 oraz Olgę Niementowską38.
Upływ czasu, znacznie przerzedzający szeregi członków stowarzyszenia, nie spowodował rezygnacji z prowadzenia aktywnej działalności statutowej. Co więcej, Oddział stawia przed sobą wciąż nowe zadania. Szczecinianie
planują rozpoczęcie współpracy z dwoma uczelniami wyższymi – Uniwersytetem Szczecińskim oraz Arcybiskupim Wyższym Seminarium Duchownym
w Szczecinie. Jednakże najtrudniejszym zadaniem do zrealizowania pozostaje, mimo wysiłków podejmowanych przez członków stowarzyszenia, zbu36
Zgodnie ze Statutem członkowie Towarzystwa dzielą się na zwyczajnych, honorowych oraz
wspierających. Członkiem zwyczajnym zostać może każda osoba, która zadeklaruje chęć przynależenia do tego stowarzyszenia, w tym również osoba niepełnoletnia (w tym ostatnim wypadku
konieczna jednak jest zgoda władz ustawowych Towarzystwa). Honorowe członkowstwo nadawane jest przez krajowy Zjazd Delegatów na wniosek Zarządu Głównego osobom fizycznym lub
prawnym szczególnie zasłużonym w realizacji celów Towarzystwa. Członkiem wspierającym może zostać osoba albo instytucja, która wyrazi chęć opłacania składek członkowskich i popierania
celów Towarzystwa.
Obrończyni Lwowa, absolwentka ASP w Krakowie, Paryżu i we Włoszech, malarka. Zmarła
w lipcu 1996 r.
37
38
Orlątko Lwowskie, nauczycielka ze Szkoły im. Marii Magdaleny we Lwowie. Zmarła we
wrześniu 1993 r.
180
Anna Szymczak
dowanie poprawnych relacji z miejscowym oddziałem Związku Ukraińców
w Polsce. Próby te czynione są również wobec zachodniopomorskiej mniejszości ukraińskiej. Niezbędnym warunkiem nawiązania bliższej współpracy między środowiskiem dawnych Kresowian a Ukraińcami mieszkającymi
w Polsce jest, według słów Krzysztofa Szczura, wyrzeczenie się przez Ukraińców
doktryny rozpropagowanej m.in. przez Dymitra Doncowa i identyfikacja z prawdziwą racją stanu znakomitej większości narodu ukraińskiego39.
THE SOCIETY
FRIENDS OF LVIV AND THE SOUTH-EASTERN BORDERLANDS
ANDRZEJ PRZEWOŹNIK DEPARTMENT IN SZCZECIN
OF
SUMMARY
The Eastern Borderlands were small homeland for people of different nationalities, cultures and religions. For centuries the Polish and the Russian state (later Soviet state)
have competed with each other for the area. Poland lost the competition in 1945. Soviet authorities decided to eliminate all traces of Polish culture in these lands. They
carried out an expatriation of Polish people. Over the next few years former residents of the Eastern Borderlands could not talk about their complicated history. At the
end of the 80s of the 20th century political changes in Poland brought improvements.
As a result, in 1988 the Society of Friends of Lviv and the South-Eastern Borderlands
was founded in Wrocław. Its main purpose was to disseminate the truth about the history
of the inhabitants of the area. In October 1988 in Szczecin Club of the Society was created. In January 1989 it turned into a Department of the Society. Joseph Kasprzycki became
its first chairman. The Department conducts active work of various kinds in Poland and
Ukraine-primarily educational, cultural, charitable, publishing. It has been recognized
in Poland for many times. Unfortunately, the Department’s still unrealized task is to
establish cooperation with the local Ukrainian community.
Anna Szymczak
39
K. Szczur, Towarzystwo..., s. 14.
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
RECENZJE∗OMÓWIENIA∗POLEMIKI
HENRYK KOCÓJ, DYPLOMACI PRUSCY O POWSTANIU KOŚCIUSZKOWSKIM, KRAKÓW:
WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO, 2011 SS. 708
Wśród nowości wydawniczych z dziedziny dyplomacji ostatniego dziesięciolecia
istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów ukazała się praca prof. Henryka Kocója zawierająca oryginalne relacje posłów
pruskich z Warszawy, Petersburga, Wiednia, Konstantynopola i Londynu, przesyłane królowi pruskiemu Fryderykowi
Wilhelmowi II. Praca ta zawiera ponadto
depesze tego władcy będące odpowiedziami i instrukcjami, które były skrupulatnie
wykonywane przez posłów pruskich pełniących funkcje dyplomatyczne na obcych
dworach.
Autor recenzowanej pracy jest niewątpliwie jednym z najbardziej liczących
się znawców okresu Sejmu Wielkiego,
powstania kościuszkowskiego i powstania
listopadowego. Zasadnicze zainteresowania prof. Kocója dotyczą polityki mocarstw sąsiadujących z Polską w dobie jej
upadku. Najnowsza publikacja jest więc
kontynuacją dotychczasowych zainteresowań autora i wnosi wiele do poznania roli
i stosunku Prus wobec walczącej o wolność i niepodległość Rzeczypospolitej.
Źródła zawarte w recenzowanej
publikacji, liczącej 708 stron, pozwalają
w pełni odtworzyć sytuację Polski w okresie powstania kościuszkowskiego, a także
przeanalizować zmieniający się stosunek
Fryderyka Wilhelma II do wydarzeń rozgrywających się podczas insurekcji.
Wydawanie tekstów źródłowych jest
zadaniem trudnym, czasochłonnym, odpowiedzialnym, a zarazem bardzo kosztownym. Należy więc z uznaniem podejść
do wysiłku wydawcy, który wielkim nakładem pracy opublikował swoją kolejną
pozycję wydawniczą.
Relacje obcych dyplomatów akredytowanych w Warszawie przynoszą nieznane, a przy tym ciekawe informacje
dotyczące ówczesnego życia politycznego
i wewnętrznego naszego kraju. Ich znaczenie jest szczególne w okresie konfliktów
i dramatów, jakie cechowały burzliwe miesiące insurekcji kościuszkowskiej.
Relacje posłów pruskich zasługują na specjalną uwagę, gdyż pisane były
przez wytrawnych znawców mających
rozległe kontakty w ówczesnym świecie
dyplomatycznym. Zawierają one krytyczne oceny wynikające z wszechstronnej
analizy wydarzeń politycznych. Raporty
dyplomatów pruskich wprowadzają nas
w mało dotychczas znane kulisy współpracy prusko-rosyjskiej w zwalczaniu
powstania kościuszkowskiego. W depeszach tych uwzględniono dyplomatycz-
182
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
ną grę wokół powstania, a także motywy
Fryderyka Wilhelma II, zmierzającego do
ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej,
czyli do pełnej likwidacji samodzielnego
bytu Rzeczypospolitej.
Władca Prus i jego ministrowie dokładnie analizowali relacje posłów i wyciągali z nich należyte wnioski dla dobra
swojego państwa. Fryderyk Wilhelm II
przewidywał zdecydowane działania Rosji przeciwko powstańcom, a także plan
zemsty za wywołanie powstania w Warszawie 17 i 18 kwietnia 1794 r. Z wielkim
zadowoleniem przyjął wiadomość o powierzeniu dowództwa nad interwencyjną
armią rosyjską gen. Aleksandrowi W. Suworowowi. Jednocześnie starał się przekonać Katarzynę II o swojej lojalności.
Monarcha pruski wielokrotnie wskazywał
na to, że jest wypróbowanym i cennym
sojusznikiem carycy, aprobował wszelkie, nawet najbardziej surowe zarządzenia
podjęte przeciwko powstańcom.
Niepokój Fryderyka Wilhelma II,
zwłaszcza w pierwszej fazie powstania,
wynikał z braku rozeznania co do istotnych celów Rosji wobec Rzeczypospolitej. Podobny punkt widzenia reprezentował również poseł pruski w Warszawie,
Ludwig Buchholtz, zdecydowany wróg
Rzeczypospolitej i kontynuator polityki
Fryderyka II oraz gorący zwolennik militarnej i dyplomatycznej współpracy prusko-rosyjskiej. Depesze Buchholtza mają
wszechstronną wartość dla poznania wewnętrzego i międzynarodowego położenia
Rzeczypospolitej w 1794 r. Korespondecja
ta zawiera m.in. doskonałą, wręcz druzgocącą krytykę wszelkich posunięć polityki
rosyjskiej w Polsce, prowadzącą przez
Sieversa i Igelströma.
W interesujący sposób Buchholtz
omawia rolę Stanisława Augusta w insurekcji. Korespondencja jego jest także bardzo ważna dla poznania nastrojów
w Warszawie po wiadomości o zwycięstwie racławickim. Depesze dyplomaty
dają obraz stosunków prusko-rosyjskich,
rosyjsko-szwedzkich i prusko-austriackich.
U Buchholtza można się często spotkać
ze stwierdzeniem, że powstanie polskie
w żadnym wypadku nie może się zakończyć sukcesem. Buchholtz był typowym
dyplomatą wyznającym stare zasady
– nienawidził rewolucji, zarówno tej znad
Sekwany, jak i tej znad Wisły. Relacjom
Buchholtza zawdzięczamy również bliższą ocenę całego korpusu dyplomatycznego działającego w Warszawie. Listy zawierają też wnikliwą ocenę polityki władz
miejskich Warszawy, a zwłaszcza wszelkich poczynań Rady Zastępczej Tymczasowej i Rady Najwyższej Narodowej.
W świetle tej korespondencji ujawnia
się z całą wyrazistością naiwność i łatwowierność rachub politycznych przywódców insurekcji, liczących na życzliwość
dworu wiedeńskiego, na neutralność Prus
i pomoc ze strony Turcji, Francji, Anglii
czy Szwecji. Buchholtz szczególnie wnikliwie obserwował bilateralne stosunki
rosyjsko-tureckie,
austriacko-tureckie
i austriacko-francuskie. Trafnie oceniał,
podobnie jak jego władca, całkowicie bierną i egoistyczną postawę Anglii i Francji
wobec powstania. Państwa te nie myślały
zupełnie o udzieleniu Polsce pomocy, lecz
zajęte były swoimi wewnętrznymi sprawami.
Bardzo istotne są również raporty
posła pruskiego w Petersburgu, Leopolda
Heinricha Goltza. Odsłaniają one mało
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
dotąd znane kulisy współpracy rosyjsko-pruskiej w zwalczaniu powstania, a także
ujawniają antypolskie nastroje panujące
w wojskowych i urzędniczych kręgach Petersburga, które parły do zdecydowanego
rozprawienia się z powstaniem i przeprowadzenia trzeciego rozbioru Rzeczypospolitej, a nawet do doszczętnego zburzenia
Warszawy. Dzięki tym relacjom możemy
prześledzić zabiegi dyplomacji pruskiej
w Petersburgu, zmierzające do nakłonienia
Katarzyny II do nowego rozbioru Polski.
Jednocześnie prezentowali Prusy jako najbardziej oddanego i wiernego sprzymierzeńca carycy w jej walce z powstańcami.
W depeszy z 11 lipca 1794 r. donosił Goltz z wielką radością, że cała Rosja
domaga się rozbioru Polski i wymazania
imienia polskiego. Wydawca trafnie podkreśla fiasko złudnych nadziei i oczekiwań
Polaków na poróżnienie polityczne Berlina z Petersburgiem. Wiadomo, że właśnie
wtedy, wbrew założeniom strony polskiej,
umacniała się przyjaźń i pełne współdziałanie Prus, Rosji i Austrii. Potęgowały się
silnie naciski Rosji i Prus na to, by Austria
przerwała wszelkie kontakty powstańców
z mieszkańcami Galicji i rewolucjonistami francuskimi. Posłowie pruscy zgodnie
uważali – a najbardziej cynicznie pogląd
ten wyraził poseł pruski w Wiedniu, Girolamo Lucchesini – że powstanie polskie
musi być zgniecione przy użyciu sił zewnętrznych, aby „zaraza jakobińska” nie
objęła tej części Europy.
Jest faktem bezspornym, że posłowie
pruscy reprezentowali pruski punkt widzenia i mocarstwowe dążenia tego państwa.
Prawie nigdy nie zdobyli się nawet na
niewielki obiektywizm wobec polskiego
powstania – jakkolwiek Buchholtz wska-
183
zywał na poparcie udzielane przez naród
Tadeuszowi Kościuszce, którego porównał
do Jerzego Waszyngtona.
Należy stwierdzić, że mimo niewątpliwych zalet recenzowana praca nie jest
pozbawiona drobnych usterek i pewnych
niedociągnięć. Dlaczego na przykład wydawca tych cennych źródeł, który omawia
we wstępie korespondencję Buchholtza
z Warszawy, Goltza z Petersburga i Lucchesiniego z Wiednia, zupełnie pominął
i nie zwrócił uwagi na ocenę relacji Fryderyka Knobelsdorfa z Konstantynopola?
Relacje te są bardzo istotne, bo wskazują
na olbrzymi nacisk dyplomatów pruskich
w stolicy Turcji, by nie doszło do wybuchu
wojny rosyjsko-tureckiej.
Istotnym niedopatrzeniem w recenzowanym wyborze źródeł jest zbyt wybiórcze potraktowanie relacji posła pruskiego
w Londynie, Jacobiego-Kloesta. Powstaje
bowiem pytanie, dlaczego wydawca nie
zamieścił jego depesz z pierwszej połowy 1794 r., a opublikował tylko niektóre
z drugiej połowy tego roku.
Moim zdaniem autor powinien był
wykorzystać we wstępie wydaną ostatnio
pracę pod redakcją Bogdana Wachowiaka, Prusy w okresie monarchii absolutnej
1701–1806 (Poznań 2010), zwłaszcza
zaś powinien był uwzględnić rozdział
pt. Udział Prus w walce z powstaniem
kościuszkowskim. Trzeci rozbiór Polski
(s. 656–665). Źle się też stało, że autor pominął we wstępie przestarzałą, ale bardzo
wartościową pracę Leona Wegnera Sejm
grodzieński ostatni. Ustęp od 23 sierpnia
do 23 września 1793 („Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego” 4
[1866], s. 169–434). W pracy tej znajduje
się interesujący III rozdział pt. Zarys ro-
184
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
kowań dyplomatycznych o trzeci rozbiór
Polski (s. 387–451). Na s. 408 czytamy:
Już na początku czerwca 1794 roku zażądała Katarzyna równocześnie w Wiedniu
i w Berlinie, żeby tak Prusy, jak i Austria
wysłały do Petersburga pełnomocników
nadzwyczajnych celem wspólnego porozumienia się i stanowczego postanowienia
o losach Polski. Król pruski wysłał hrabiego Tauenziena, polecając mu czuwanie
wyłącznie nad sprawami gwarantującymi
wszechstronną korzyść Prus i by starał się
jak najmocniej o ukrócenie roszczeń nienawistnej mu Austrii.
Szkoda, że wydawca nie uwzględnił
innych, dawniejszych prac niemieckich,
np. Zur Geschichte der Räumung Belgiens
und des Polnischen Aufstandes 1794 Heinricha Zeissberga (Wien 1888) oraz pracy
Treskowa, Der Feldzug der Preussen im
J. 1794 (Berlin 1837).
Powstaje też pytanie, dlaczego wydawcy nie udało się ustalić imienia reprezentanta Prus w Wiedniu – Cesara.
Poważnym błędem jest również niewyjaśnienie we wstępie istotnej przyczyny
odwołania Heinricha Goltza z Petersburga
jeszcze w trakcie trwania powstania i zastąpienia go przez Bogislawa Emanuela
Tauentzien. Wiadomo, że Leopold Heinrich Goltz pełnił swą funkcję w Petersburgu od 22 czerwca 1789 r. do 26 sierpnia
1794 r., a Friedrich Bogislaw Emanuel
Tauentzien – od 26 sierpnia 1794 r. do 13
maja 1797 r.
Szkoda, że we wstępie zabrakło miejsca na wnikliwą charakterystykę sylwetek
ważniejszych dyplomatów pruskich. Powinno się w zasadzie podać choćby ich
krótkie życiorysy i wspomnieć o wcześ-
niejszych i późniejszych pełnionych przez
nich funkcjach.
W pracy należało także uwzględnić
indeks osób i miejscowości.
Nie ulega wątpliwości, że lektura
tych depesz jest ważna dla współczesnego pokolenia Polaków. Uczy ona banalnej
prawdy, że za błędną ocenę sytuacji geopolitycznej, za naiwne rachuby polityków
nieliczących się z realiami może w przyszłości zapłacić wysoką cenę cały naród.
Lektura tych relacji dyplomatycznych jest
bardzo pouczająca ze względu na rysujący
się w przeszłości, już z końcem XVIII w.,
groźny dla Polski sojusz prusko-rosyjski. Powinno się właściwie i krytycznie
oceniać naszych „szczerych” przyjaciół,
a dawnych wrogów, którzy faktycznie wobec Polski mają zbieżne, ciągle te same
interesy i cele.
Recenzowana praca, pomimo zasygnalizowanych usterek, jest ważnym źródłem do poznania nie tylko międzynarodowych aspektów insurekcji kościuszkowskiej, lecz także wewnętrznych aspektów
sytuacji Rzeczypospolitej. Znajomość
własnych dziejów, ich dogłębne zrozumienie, głównie przez rządzących dzisiejszą Polską, powinno stanowić podstawę
do przezwyciężenia wielu pozostałości
i przesądów, a w konsekwencji pomóc
w prowadzeniu polityki gwarantującej
bezpieczeństwo państwa i narodu.
Właśnie dlatego praca Henryka Kocója warta jest dogłębnego przestudiowania; wszak daje ona współczesnym Polakom rzetelną i pouczającą wiedzę.
CZESŁAW BUGDALSKI
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
JESZCZE RAZ O FORTYFIKACJACH STARGARDU. UWAGI
BIRANOWSKIEJ-KURTZ1
PO LEKTURZE ARTYKUŁU
185
ALICJI
1
Praca o dziejach fortyfikacji Stargardu
składa się z sześciu rozdziałów. Pierwszy
stanowi wstęp do głównej części pracy
i poświęcony został lokalizacji miasta.
Rozdział drugi omawia genezę miasta
i inne zagadnienia urbanistyczne. W rozdziałach 3–5 w układzie chronologicznym przedstawione zostały etapy rozwoju
fortyfikacji miasta od średniowiecza do
początku XX w. Ostatni rozdział stanowi
zakończenie. Pracy towarzyszy dziesięć
ilustracji, głównie dawnej kartografii miejskiej.
Krótka synteza stargardzkich fortyfikacji była bardzo potrzebna, szczególnie obecnie, gdy Gmina Miasto Stargard
Szczeciński prowadzi szeroko zakrojony
program rewaloryzacji umocnień2. Po lekturze artykułu czytelnik może być rozczarowany i może odczuwać znaczny niedosyt informacji jak na tak zarysowany tytuł
pracy. Wobec ogólności faktów autorka
powinna w podtytule podkreślić przyczynkarski charakter swej publikacji, który jest
w zasadzie podsumowaniem wiedzy nie
źródłowej, a autorki na ten temat. Można
by domniemywać, że w artykule zostanie połączony warsztat historyka, historyka architektury obronnej, z metodami
1
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje Stargardu
Szczecińskiego, „Przegląd Zachodniopomorski” 2010,
z. 3, s. 53–79.
2
Po pracach konserwatorskich jest Brama Młyńska (Portowa) wraz z przyległym odcinkiem murów,
a w trakcie realizacji jest renowacja Bramy Wałowej
i przyległego fragmentu muru oraz Basteja z murami obronnymi pomiędzy Basztą Tkaczy (Lodową)
i Bramą Pyrzycką.
historii sztuki, aby tak nakreślony obraz
ukazać na tle choćby obwarowań innych
miast pomorskich. Dzięki temu można by
było otrzymać odpowiedź na pytanie, czy
fortyfikacje Stargardu są czymś wyjątkowym, odmiennym, czy też zbliżonym do
realizacji tego typu. Znając starszą literaturę o obwarowaniach miast pomorskich,
w tym Stargardu, ich podstawę stanowiło – solidne z reguły – rozpoznanie bazy
źródłowej i bibliograficznej. W recenzowanej pracy zauważymy cytowanie wielu niepublikowanych dokumentacji, przy
jednoczesnym braku podstawowych dla
zagadnienia studiów wydanych drukiem3.
Nieszczęśliwym zabiegiem jest użycie
w tytule współczesnej nazwy miasta „Stargard Szczeciński” w odniesieniu do opisywanego zagadnienia – fortyfikacji historycznych, gdy wystarczyło pozostać przy
słowie „Stargard”, które jest praktycznie
niezmienne i rozpoznawalne od setek lat.
Jest to przecież ogólnie przyjęta praktyka
w piśmiennictwie historycznym.
Wiele uchybień, niedociągnięć i błędów w tekście zmusza do przeprowadzenia
wnikliwej lektury mającej na celu ukazanie
nieścisłości, aby nie dostały się w takiej
3
Por. R. Holsten, Die älteste Befestigung der
pommerschen Städte nach den ältesten Urkunden,
„Monatsblätter der Gesellschaft für pommersche
Geschichte und Altertumskunde” 45 (1931, s. 82–88;
z licznymi uwagami praca: E. Lukas, Miejskie budownictwo obronne w Księstwie Zachodnio-Pomorskim,
w: Sztuka Pomorza Zachodniego, red. Z. Świechowski, Warszawa 1973, s. 181–224; D.A. Ptaszyńska,
Miejskie mury obronne w województwie koszalińskim, Koszalin 1974; E. Lukas, Średniowieczne mury
miejskie na Pomorzu Zachodnim, Poznań 1975.
186
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
formie do obiegu naukowego, a przez to
nie były powielane w kolejnych pracach.
Już w rozdziale wstępnym zaskakuje nas
informacja, która przewija się przez całość
artykułu (s. 54), że przez Stargard przepływa Mała Ina – utożsamiana przez autorkę
z drugim, miejskim nurtem Iny, popularnie zwanym przez stargardzian Kanałem
Młyńskim. Tymczasem już z powszechnej
wiedzy geograficznej wynika, że Mała Ina
jest dopływem rzeki Iny, który uchodzi do
Iny przy południowo-wschodniej granicy
Stargardu.
Również w tej części pracy, jak
i w kolejnych, zauważyć można wielokrotne odwołania tylko do starszej literatury,
jakby autorka zakończyła kwerendę bibliograficzną na etapie pisania swojej dysertacji (s. 54, przyp. 5), chyba że dotyczą
jej własnych publikacji (s. 54, przyp. 3;
s. 61–62, przyp. 29; s. 63, przyp. 32, 34).
Wspominając o melioracjach związanych
z jeziorem Miedwie (s. 54, przyp. 2), warto
było przytoczyć nową monografię poświęconą Miedwiu i Nizinie Pyrzyckiej4, a nie
artykuł Ryszarda Bagińskiego z 1961 r. Podobnie w przypadku szlaków handlowych
(s. 55, przyp. 7), gdzie ustalenia Kazimierza Ślaskiego dotyczyły okresu wczesnego
średniowiecza, a dla późnego średniowiecza należy wskazać choćby pracę Radosława Gazińskiego5. Dalej przy informacji
o rozwoju linii kolejowych autorka powołuje się na maszynopis studium Ewy Smu4
Jezioro Miedwie i Nizina Pyrzycka, red. R.K.
Borówka, Szczecin [2007], gdzie cenny artykuł poświęcony m.in. pracom melioracyjnym K. Siedlika,
Odczytana z map historia Miedwia, s. 66–83.
5
R. Gaziński, Drogi wodne i szlaki lądowe na
zapleczu i przedpolu Szczecina, Stargardu, Anklamu
i Dymina w XIII–XV w., „Nautologia” 1997, nr 2,
s. 21–27.
likowskiej (s. 55, przyp. 8) z 1954 r. (!),
podczas gdy do tematu powstało odrębne
opracowanie Sebastiana Szwajlika6.
W tej części autorka pisze, że po
zakończeniu wojny trzydziestoletniej Ina
utraciła żeglowność (s. 55). Ten skrót myślowy, jak się wydaje, wymaga pewnego
rozwinięcia. Rzeka jako taka była w tym
czasie jeszcze żeglowna, jednak sytuacja
gospodarcza miasta, spowodowana skutkami wojny, znacznie ograniczyła wszelkie przejawy podejmowania inicjatyw handlowych, gdzie transport towarów miałby
odbywać się drogą wodną. O żeglowności
rzeki jeszcze w pierwszej połowie XVIII w.
świadczy np. zachowany plan fragmentu
miasta z portowym ramieniem Iny z młynem, spichrzami i Bramą Młyńską, gdzie
zaznaczono Lager vor die auff und abfarende Schiffe7.
Z kolei z informacji współczesnych,
niezbyt istotnych dla treści artykułu, na
korektę zasługuje stare oznaczenie drogi ponadregionalnej E-10 (s. 55), która
wiedzie obecnie nie przez miasto, a przez
obwodnicę miejską. Jest to droga krajowa
Szczecin–Płońsk, która m.in. na obwodnicy miasta jest drogą ekspresową S10.
W drugim rozdziale autorka słusznie wydziela trzy człony przestrzenne
tworzące w konsekwencji miasto lokacyjne, obwarowane pierścieniem murów
obronnych. Jednak już w części poświęconej najstarszemu zespołowi osadniczemu – gród z podgrodziem – czytamy, że
organizm ten funkcjonował w okresie IX
6
S. Szwajlik, Dzieje kolei stargardzkiej 1846–
2000, Stargard 2002.
7
Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej
APS), Akta miasta Stargardu, sygn. 6518: Wegen
Räumung des Mens. Octobr. Ihna Stroms bey der
Marktmeÿstereÿ.
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
–XII w. Tymczasem jest wiadome, że ostateczne zniszczenie umocnień grodowych
miało miejsce dopiero w 1293 r., a południowa część wyspy – poniżej podgrodzia
– nie była do końca XIII w. zasiedlona8.
Natomiast intensywny podział działek znany jest dopiero z katastru Martina Friedricha
Schwadtkena
sporządzonego
w 1724 r., który zresztą autorka publikuje
(il. 6). Do tak formułowanych tez upoważniałyby tylko wyniki badań archeologicznych, które niestety w tej części miasta
skoncentrowały się głównie na przemianach osadniczych związanych z podgrodziem9. Ponadto autorka przy opisie tej
części zespołu osadniczego posiłkuje się
jedynie pracą magisterską (s. 57, przyp. 9)
opartą na wątpliwej jakości sentymentalnej
pracy Joachima Stampy10 i popularnym artykułem Ryszarda Rogosza, który przecież
jest autorem wielu znacznie poważniejszych prac o Stargardzie tego czasu11.
Przechodząc dalej, omawiana jest
osada targowa o układzie wrzecionowatym,
rozłożona przy trakcie handlowym, gdzie
książęta osadzili dwa zakony, joannitów
i augustianów. Tu dostrzegamy poważne
błędy odnośnie do joannitów, których miał
rzekomo ulokować Barnim I w 1186 r. Nie
mógł on tego uczynić, ponieważ urodził się
dopiero w 1217/18 lub 1218/19 r. i w 1233 r.
8
M. Rębkowski, Pierwsze lokacje miast w księstwie zachodniopomorskim. Przemiany przestrzenne
i kulturowe, Kołobrzeg 2001, s. 49, tam starsza literatura.
9
R. Rogosz, Stargard wczesnośredniowieczny,
w: Dawny Stargard. Miasto i jego mieszkańcy. Materiały z sesji naukowej 18–19 X 2000 w Stargardzie,
red. M. Majewski, Stargard 2000, s. 19–31.
10
J. Stampa, Stargard in Pommern. Schicksale
einer deutschen Stadt, Elmshorn 1974.
11
Por. M. Rębkowski, Pierwsze lokacje..., s. 49.
187
osiągnął pełnoletność12. Czynności tej
dokonał książę Bogusław I, dziad Barnima I, pomiędzy 1181 a 1186 r.13 Podobnie
w przypadku augustianów (s. 57–58), gdzie
znalazł się wielokrotnie powielany przez
badaczy błąd dotyczący czasu powstania
konwentu i osoby fundatora. Kwestię tę
ostatecznie wyjaśnił ostatnio Edward Rymar, wskazując, że sprawcą nadania mógł
być książę Kazimierz I, jednak nie dla augustianów jako takich, ponieważ ci jeszcze
jako zakon nie istnieli, a na północ od Alp
pojawili się najwcześniej w 1245 r. Wobec
tego fundacja dotyczyła bliżej nieznanego
eremu14. Poprawki wymaga informacja
dotycząca kościoła św. Jana Chrzciciela
(s. 57, przyp. 10), gdzie autorka powołuje
się na moją pracę o tej świątyni, ale przytacza informacje niezamieszczone w tej publikacji. Dotyczą one zniszczenia kościoła
w okresie reformacji i wykorzystywania
ołtarzy jako płyt nagrobnych. Ponadto
podczas ostatniej wojny obiekt nie uległ
zniszczeniu, jak pozostała część Starego
Miasta. Ta sama uwaga odnosi się do dziejów klasztoru i kościoła augustiańskiego,
którego dzieje omówione zostały przez
Edwarda Rymara15.
12
E. Rymar, Rodowód książąt pomorskich,
Szczecin 2005, s. 143.
13
E. Rymar, Kolińska komturia na tle dawnych
dziejów stargardzkich joannitów, „Stargardia” 3 (2003),
s. 50.
14
Augustyn ze Stargardu zwany niegdyś Angelusem, Protokół. Kamieńska kronika – rodowód
książąt pomorskich, przeł. E. Buszewicz. Tzw. Stargardzka genealogia. Wszystkie przekłady opracował,
wstępem, wprowadzeniami, przypisami i indeksami
opatrzył E. Rymar (seria Stargardzkie i Pomorskie
Pomniki Historiograficzne, red. M. Majewski, t. I),
Stargard 2008, s. 9–10.
15
Tamże, s. 8–16.
188
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
Podobnej korekcie powinny zostać
poddane informację o ratuszu. Nie wiadomo, na jakiej podstawie autorka stwierdza,
że w trakcie szesnastowiecznej przebudowy oba szczyty ratusza otrzymały maswerkowy wystrój (s. 58, przyp. 13). Południowy ryzalit mieszczący klatkę schodową nie mógł powstać w XVII w., skoro
jeszcze na planach z XIX w. stała w tym
miejscu wieża16.
Wśród istotnych danych o średniowiecznym placu targowym zabrakło informacji o zabudowie kwartału śródrynkowego, ponieważ rynku stargardzkiego tego
okresu nie należy traktować na równi ze
współczesnym placem – Rynkiem Staromiejskim, a szerzej, w połączeniu z obecnym zapleczem wschodniej pierzei. To
w miejscu dzisiejszej pierzei wschodniej
istniała śródrynkowa zabudowa – nige
burse, czyli Nowa Giełda17.
Przy zarysie historii kościoła Mariackiego (s. 59, przyp. 14) wdarła się pomyłka dotycząca wykonania projektu ołtarza przez Karla Friedricha Schinkla, które
miało nastąpić w latach 1919–1924. Błąd
ten jest ewidentnym przeoczeniem spowodowanym pośpiechem (?), skoro chwilę
wcześniej autorka wspomina o renowacji
kościoła w latach 1819–1824. Schinkel
zaprojektował ołtarz w 1822 r., ale o projekcie prospektu organowego nic nie wiadomo18.
16
APS, Akta miasta Stargardu, sygn. 6546–6549:
Die Bauten und Reparaturen am Rath-Hause Vol. I
–IV, gdzie plany i szkice.
17
K. Kalita-Skwirzyńska, Stargard Szczeciński,
Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1983,
s. 24.
Przy opisie odwachu (s. 59, przyp.
15) nie można się zgodzić, że zdwojone
kolumny mają doryckie bazy i głowice,
ponieważ bliżej im do kolumn toskańskich;
następnie, całość nie jest nakryta dachem
polskim (uskokowym), a mansardowym.
Z kolei oficyna została dobudowana nie od
zachodu, ale od wschodu.
Przechodząc do kolejnego rozdziału,
już od początku natrafiamy na zdumiewające dane (s. 60). Według autorki Stargard
w 1243 lub 1253 r. otrzymał z rąk księcia Barnima I prawa brandenburskie (!),
a w rzeczywistości przecież magdeburskie. Z tym faktem wiąże się kolejna przestawiona data, tym razem lokacji miasta
(w przyp. 21). Przy opisie poszczególnych
bram i baszt ujęto w nawiasach odpowiedniki nazw niemieckich (s. 63 i s. 65, przyp.
39), ale jest to zapis według starych zasad
ortograficznych, tzn. sprzed 1903 r. Tymczasem nazwy baszt podane są według zasad współczesnych (s. 65).
W trakcie rozbiórki Bramy Świętojańskiej rozebrano również przedbramie
(s. 63), zwane Bramą Sowią19. Pozostała
tylko gardziel. Brama Młyńska (Portowa),
nazywana jest uparcie Wodną, a nawet
Zieloną, podczas gdy nigdy określenia te
jako nazwy własne nie funkcjonowały.
Przy ogólnym opisie bram w 1692 r. zauważamy pewną nieścisłość. Autorka podaje, że były to nadal budowle gotyckie.
Tymczasem kilka wersów wyżej, opisując
Bramę Wałową, informuje, że w 1590 r.
otrzymała ona nowe renesansowe szczyty. Nie można się zgodzić, że nie możemy
scharakteryzować bryły barbakanu Bramy Pyrzyckiej (s. 64–65), który w końcu
18
E. Gwiazdowska, Schinkel i jego uczniowie na
Pomorzu. Katalog wystawy 30 marca–23 kwietnia
2006, Szczecin 2006, s. 51, poz. 31.
19
Zuck, Führer durch Stargard in Pomm., Stargard in Pomm. 1900, s. 25.
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
XVII w. był tylko zarysem przyziemia,
skoro został zilustrowany na akwareli
z końca XVIII w.20
Forma pierwotnej Bramy Młyńskiej
wymaga spojrzenia na jej konstrukcję
i charakter zadania, jakie spełniała. Wobec
tego nie jestem w stanie wyobrazić sobie
wielkiej ostrołukowej arkady służącej do
przepływania statków (s. 65). W okresie
swojej funkcjonalnej świetności był to
zapewne drewniany ganek łączący wieże
po obu stronach brzegu rzeki, z którego
w razie potrzeby opuszczano i podnoszono
bronę zamykającą port miejski. Przytoczony opis usytuowania bramy na podstawie
planu z 1692 r. (s. 65) w rzeczywistości
dotyczy młyna miejskiego. Brama Młyńska była przecież w ciągu murów obronnych, a nie wolno stojącym obiektem usytuowanym w środku miasta. Autorka myli
młyny, podając, że młyn królewski powstał na wyspie przy bramie. Tymczasem
młyn według projektu Davida Gilly’ego
powstał za murami21. Nie odnajdujemy
(s. 65, przyp. 40) źródła datowania budowy baszty Morze Czerwone na rok 1574,
gdy bibliografia zgodnie podaje początek
XVI w. lub wprost 1513 r.22 Co do Baszty Rzeźniczej, niepotrzebne są przypuszczenia co do jej datowania i rzutu (s. 65,
przyp. 41), ponieważ jej kwadratowa
20
Dawny Stargard. Miasto i jego mieszkańcy.
Katalog wystawy, Stargard Szczeciński 2000, s. 136
–137, poz. 115.
21
M. Majewski, Przyczynek do działalności
budowlanej Davida Gilly’ego w Stargardzie i jego wpływu na architekturę miasta przełomu XVIII
i XIX wieku, w: David Gilly (1748–1808) i Friedrich
Gilly (1772–1800). Pomorskie aspekty twórczości
dwu pruskich architektów, red. E. Gwiazdowska,
Szczecin 2010, s. 15.
22
Zuck, Führer..., s. 32.
189
w rzucie podstawa istnieje do dzisiaj i znajduje się w ciągu murów za Arsenałem.
W rozdziale czwartym odnajdujemy
na samym początku kolejny kardynalny
błąd. Według autorki Stargard w 1635 r.
był oblegany przez wojska pruskie (s. 67).
Chodzi naturalnie o wojska cesarskie, które
nie spaliły miasta23. Do pożaru przyczynili się szwedzcy obrońcy24. Przypomnę, że
najczęściej o państwie pruskim wspomina
się od koronacji elektora brandenburskiego Fryderyka III na króla w Prusach – Fryderyka I, która to nastąpiła w 1701 r.
Kolejne błędy i mankamenty uwidaczniają się w następnych rozdziałach,
gdzie uderza brak znajomości źródeł archiwalnych i publikacji na temat miasta,
w szczególności tych z ostatniego dziesięciolecia. Uwaga ta dotyczy np. wykorzystania fosy na cmentarz (s. 74), który
znamy m.in. z rysunków Ferdinanda von
Quasta, przechowywanych w postaci fotokopii w Archiwum Fotograficznym
Muzeum Narodowego w Szczecinie, czy
Franza Kuglera w Staatsbibliothek w Berlinie. Dalej wśród przestrzeni związanej
z obszarem staromiejskim autorka lokalizuje biuro oficerskie (s. 76), które w rzeczywistości było kasynem oficerskim25.
Zastanawiające jest zupełne pominięcie w treści artykułu Arsenału, który
był jednym z elementów fortyfikacji miasta. Tym bardziej, że obiekt znany jest
z ikonografii historycznej i zachował się do
23
S. Horoszko, Die militärische Bedeutung der
Provinz Pommern für Schweden im 17. Jahrhundert, w: Unter der schwedischen Krone: Pommern
nach dem Westfälischen Frieden, Greifswald 1998,
s. 42–43.
24
Teske, Geschichte der Stadt Stargard, Stargard
1843, s. 121–122.
25
Zuck, Führer..., s. 43–44.
190
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
dziś. Niepotrzebne są natomiast informacje o dziewiętnastowiecznych koszarach,
które nie były elementami fortyfikacji,
a jedynie miejscem kwaterunku wojska.
Zebrany w omawianej pracy materiał ilustracyjny również podlega ocenie
i uwagom recenzenckim. Warto podkreślić, że dawna kartografia Stargardu, znajdująca się głównie w zasobach berlińskiej
Biblioteki Państwowej, nie jest znana
szerszemu gronu badaczy. Niestety i w tej
części pracy widać wiele mankamentów.
W rekonstrukcji miasta w połowie
XVIII w. autorka nie podała źródeł kartograficznych, z jakich korzystała przy tym
opracowaniu (il. 1), a jest ono kompilacją
katastru M.F. Schwadtkena z 1724 r. oraz
planu z ok. 1700 i 1740 r., przechowywanych w zasobach berlińskich. Plan (il. 3)
datowany na 1692 r. jest kopią wykonaną
w tym roku (o czym informuje legenda:
Cop: Ao 1692), ale ukazującą sytuację
z okresu wojny trzydziestoletniej. Rękopis
znajduje się w zbiorach nie Biblioteki Królewskiej w Sztokholmie, lecz Archiwum
Wojennego w Sztokholmie.
Jednak w największe zdumienie
wprawia nas opis pod ilustracją 5. Jest
to widok Stargardu oddający stan miasta
w pierwszej połowie XVIII w. Za tym czasem przemawiają różne charakterystyczne
elementy, np. barokowy hełm wieży północnej kościoła Mariackiego, wzniesiony w latach 1723–1724, czy zniszczony
w 1697 r. hełm wieży kościoła św. Jana
Chrzciciela. Wobec takich faktów widok
nie mógł powstać przed 1630 r., jak sugeruje autorka. Ponadto obraz nie jest zaginiony, a znajduje się w zbiorach Muzeum
w Stargardzie26. Czytelnikowi brakuje
w artykule ilustracji obrazujących fortyfikacje stargardzkie sensu stricto. Można
było wybrać widoki historyczne znane
z wielu wcześniejszych publikacji bądź
posłużyć się współczesnymi fotografiami
zachowanych reliktów.
MARCIN MAJEWSKI
26
Dawny Stargard. Miasto i jego mieszkańcy. Katalog wystawy..., s. 40–41, poz. 20.
Recenzje ∗ Omówienia ∗ Polemiki
191
DO REDAKCJI „PRZEGLĄDU ZACHODNIOPOMORSKIEGO”
Redakcja „Przeglądu Zachodniopomorskiego”
w Szczecinie
Prawidłową reakcją na recenzję jest przygotowanie repliki, w której autor wyjaśnia
lub odpowiada na merytoryczne zarzuty czy nieścisłości zauważone w analizowanym
tekście. Jednak w przypadku recenzji napisanej przez pana Marcina Majewskiego ze
Stargardu polemiki i wyjaśnień nie będzie. Przyczyna tkwi nie w braku umiejętności
podjęcia dyskusji naukowo-merytorycznej, ale w tonie oraz niezwykłej napastliwości
przewijającej się przez cały napisany przez niego wywód.
Uważam, że w szczecińskim środowisku naukowym znajdzie się osoba, której
kompetencje pozwolą na wykonanie niezależnej recenzji merytorycznej, pozbawionej
kąśliwych uwag czy złośliwości.
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ
P R Z E G L Ą D Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXVII (LVI ) RO K 2 0 1 2 Z E S Z YT 1
S P R A W O Z D A N I A
SPRAWOZDANIE Z KONFERENCJI NAUKOWEJ „KOBIETA W KULTURZE POLITYCZNEJ
ŚWIATA”
W dniach 25–26 października 2011 r. Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego był
gospodarzem międzynarodowej konferencji naukowej „Kobieta w kulturze politycznej świata”. Patronat nad konferencją
objęli: Urząd Marszałka Województwa
Zachodniopomorskiego, Rektor Uniwersytetu Szczecińskiego, Zakład Ogólnobudowlany Huberta Lisa oraz Fundacja
Oleander Jolanty Niemcewicz. Pani Jolanta Niemcewicz piastuje stanowisko dyrektora powstającego w Szczecinie Muzeum
Pamięci Narodowej Kobiet Polskich.
Prelegentów i zgromadzonych słuchaczy powitali prorektor ds. kształcenia
Uniwersytetu Szczecińskiego prof. dr hab.
Edward Włodarczyk i prof. nadzw. dr hab.
Renata Gałaj-Dempniak. Profesor Włodarczyk wspomniał w powitaniu o pewnym
naukowcu (zastrzegł, że nie wymieni jego
nazwiska), który dwie dekady temu uznał,
iż historia kobiet jest efemerydą, a zainteresowanie nią zniknie równie szybko, jak
się pojawiło. Profesor podkreślił, że mimo
upływu czasu widać, iż zainteresowanie
tematem wcale się nie zmniejszyło.
Obrady odbywały się pod kierownictwem prof. nadzw. dr hab. Danuty Okoń,
prof. nadzw. dr hab. Renaty Gałaj-Dempniak i prof. nadzw. dr. hab. Hieronima
Kaczmarka.
Jako pierwsza spośród prelegentów
głos zabrała prof. Danuta Okoń, która
przedstawiła rozwój tytulatury cesarzowej
Julii Augusty w aspekcie zmian na scenie
politycznej. Propagandowe tytuły cesarza (takie jak pater patriae) powodowały
rozrost lub przemiany dotychczasowych
formuł, jakimi można było określać jego
żonę (adekwatnie: mater patriae). Śmierć
cesarzy, rządy ich synów – również wymuszały zmiany w zapisie. Wszystkie zmiany
tytulatury były utrzymane w aspekcie macierzyńskim cesarzowej i zostały przedstawione w świetle źródeł epigraficznych.
O kobiecie i jej roli w polityce matrymonialnej starożytnych władców Egiptu mówił prof. nadzw. dr hab. Hieronim
Kaczmarek w referacie pt. Kobieta w dynastycznej polityce starożytnego Egiptu.
Życiorys niegrzeszącej urodą, ale za
to bardzo popularnej Izabeli Czartoryskiej
przedstawił prof. nadzw. dr hab. Andrzej
Stroynowski z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Opisał on kobietę bez
wykształcenia, która stała się mecenaską
sztuki i osobą zmieniającą spojrzenie na
194
Sprawozdania
strój narodowy – wprowadzając modę na
patriotyzm i żupan.
Profesor Renata Gałaj-Dempniak,
wykorzystując prezentację multimedialną, przedstawiła tematykę kobiety na plakacie wojennym oraz ilustracji wojennej
z czasów pierwszej wojny światowej. Prelegentka zaprezentowała różnice w stylu,
akcentach i podejściu do plakatów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii
i Australii.
Dwa wzorce osobowe kobiety władczyni zawarte w antycznych powieściach
greckich przedstawiła zgromadzonym
dr Małgorzata Cieśluk – oba oparte na
pięknie kobiety i męskim postrzeganiu
ich poprzez to piękno. Pierwszy wzorzec
to kobieta, która świadomie wykorzystuje
swoją urodę, by uwodzić mężczyzn i ich
kontrolować; drugi – to kobieta uwodząca bez intencji, niepróbująca wpływać na
otaczających ją mężczyzn i mająca z tego
powodu kłopoty związane z niechcianymi
propozycjami matrymonialnymi.
Obraz kobiety wpływowej czasów
rzymskich na podstawie Res gestae Ammiana Marcellina omówiła mgr Eliza Mazan. Oparty on został na historii Rzymu
opisanej przez Marcelina, a odnosił się do
lat 353–378. Prelegentka zrekonstruowała
wizerunek rzymskiej kobiety tego czasu
i postępujące zmiany w zakresie jej wzorca osobowego.
O królowej regentce Izabeli Bawarskiej i okolicznościach otrzymania
przez nią rządów regencyjnych we Francji
przełomu XIV i XV w. oraz o jej pozycji
w ówczesnych strukturach władzy mówiła
dr Anna Michałek-Simińska.
Podobną władzę w latach 1418–1426
sprawowała księżna słupska Zofia, której
listy do dostojników krzyżackich były tematem wystąpienia dr. Rafała Simińskiego. Referat ten stanowił przyczynek do roli
kobiet w polityce okresu późnego średniowiecza.
Doktor Anna Loba, gość z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, w wystąpieniu pt. Krystyna de Pizan
– poetka w świecie polityki przedstawiła
koleje życia średniowiecznej poetki, która
otrzymawszy wykształcenie (co u kobiet
w średniowieczu było bardzo rzadkie),
by utrzymać rodzinę po śmierci męża, zaczęła pisać wiersze, relacje historyczne,
biografie, powieści, opowiadania, polemiki, poradniki oraz podejmowała tematy
z zakresu religii, polityki i literatury. Swoją twórczością spowodowała, że jej głos
stał się słyszalny również na płaszczyźnie
politycznej.
Polska szlachta nie była wyrozumiała dla własnych królowych, starających się
podnosić swoje znaczenie na scenie politycznej. Miała złą opinię o Bonie, Ludwice
Marii – a także o Marysieńce Sobieskiej.
Jej wizerunek jako „odkrytej maszkary”
w pismach politycznych omówiła dr Anna
Czarniecka, historyk z Zamku Królewskiego w Warszawie.
W pamiętnikach staropolskich kobiety występowały jako tło ukazujące
zawiązywanie mariaży, walkę o podkreślenie pozycji własnej i swojej rodziny
czy też negocjowanie korzystniejszych
układów, stanowisk. O tym, jak szlachta
wykorzystywała kobiety w działaniach
politycznych, na podstawie wybranych
pamiętników i literatury mówił mgr Artur
Kaźmierczak.
Pozycję Rusinki (Ukrainki) w dziewiętnastowiecznej Galicji przedstawił
Sprawozdania
zgromadzonym prof. Ryszard Tomczyk.
Omówił on wizerunek kobiety wykonującej codzienne zajęcia domowe i nieskorej
do rozwoju intelektualnego, który kojarzył
się zazwyczaj z nielubianymi Polkami.
Uzupełnieniem tego referatu były wystąpienia prof. Walentyny Szandry z Kijowa
i doc. Oksany Karliny z Łucka na Ukrainie.
Tematem referatu dr Barbary Patlewicz były Czarne wdowy: terrorystki samobójczynie z Północnego Kaukazu. Prelegentka przedstawiła tragiczne przyczyny, które popychały te kobiety do takich
działań – sprzedawanie ich organizacjom
terrorystycznym, krzywdy, jakich doznały
od Rosjan, porwania, śmierć bliskich. Prelegentka przybliżyła też etymologię określenia czarne wdowy.
Cixi – ostatnia cesarzowa Chin była
tematem wystąpienia mgr. Łukasza Ho
Thanha, jako jeden z przykładów w dziejach świata, gdy kobieta, będąc niskiego
stanu, awansowała do najwyższej godności pierwszej żony władcy, a następnie
władczyni cesarstwa. Cesarzowa Cixi jest
ucieleśnieniem legendy, która przepowiedziała upadek dynastii mandżurskiej w momencie, gdy do władzy dojdzie kobieta.
Tak też się stało – jej dwuletni wnuk Puyi,
który objął tron cesarski po śmierci Cixi,
był ostatnim cesarzem Chin.
W swoim referacie prof. nadzw. dr
hab. Henryk Walczak nawiązał do kontaktów dyplomatycznych między Polską
a Rumunią po pierwszej wojnie światowej,
którymi zainteresowana była także królowa Rumunii Maria. Urodzona 29 października 1875 r. w Anglii Maria Aleksandra
Wiktoria Sachsen-Coburg-Gotha sprzyjała
politycznemu sojuszowi z Polską. Hen-
195
ryk Walczak przedstawił kobietę, która
rozumiała i dostrzegała korzyści płynące
z takiego aliansu, kobietę będącą „twarzą
Rumuni” podczas konferencji w Paryżu,
królową, która brała czynny udział w polityce.
Doktor Dariusz Wybranowski wygłosił referat zatytułowany Kobiety piloci
jako czynnik polityki państwa i przyczynek
do ewolucji ról społecznych w XX wieku.
Temat obejmował zarówno państwa demokratyczne, jak i totalitarne. Przedstawione
zostały przyczyny i warunki, które pozwoliły kobietom na podbój przestworzy lub
zmusiły je do tego. Prelegent przywołał
postaci kobiet, które jako jedne z pierwszych stawiały niełatwe kroki w lotnictwie, a wśród nich znalazła się np. Amelia
Earhart. Omówiono cechy charakterologiczne tych pań oraz ich pochodzenie społeczne, przyczyny, dla których związały
swoje życie z lotnictwem, oraz ich bogate
dokonania.
Drugi dzień konferencji rozpoczął
się wystąpieniem mgr. Tomasza Dźwigała
z Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie. Prelegent nakreślił wkład kobiet
w działalność szczecińskiej opozycji czasów PRL.
Doktor Jacek Łapott przeniósł uczestników konferencji na kontynent afrykański, przybliżając postać pani Adame Ba
Konare oraz jej polski epizod – ukończyła
ona historię na Uniwersytecie Warszawskim. Wątkiem wystąpienia była jej reakcja na wypowiedź Nicolasa Sarkozy’ego
podczas przemówienia na Uniwersytecie w Dakarze, gdzie padły słowa o tym,
że tragedią Afryki jest brak historycznej
świadomości. Owocem jej apelu do afrykańskich intelektualistów i zainicjowane-
196
Sprawozdania
go protestu stała się m.in. książka pt. Mały
kurs historii Afryki do wykorzystania przez
Nicolasa Sarkozy’ego.
Proces aktywizowania kobiet w USA
poprzez fundusze kobiece, czyli women
empowerment, omówiła dr Renata Nowaczewska. W wystąpieniu nakreślono
ideę oraz potrzebę utworzenia i tworzenia
w XX i XXI w. tego typu funduszy mających umożliwić edukację i zmianę świadomości kobiet z różnych grup społecznych
i środowisk.
Swoje wystąpienie dr Jomma Fuad
poświęcił roli kobiet muzułmańskich w życiu politycznym i społecznym. Omówił on
okoliczności, w jakich kobiety w krajach
muzułmańskich mogą zostać policjantkami, pracować w służbach medycznych itp.,
a także kwestię organizacji kobiecych oraz
rozwiązań mających dać kobietom szansę
na znalezienie się w parlamencie – parytety oraz ich postrzeganie przez społeczeństwa muzułmańskie. Prelegent poruszył
także sprawę edukacji kobiet i ich statusu
społecznego w krajach, w których najważniejsza jest tradycja obyczajowa.
Magister Tomasz Butkiewicz przywołał idee szkół elitarnych w Niemczech,
wygłaszając referat zatytułowany Szkoły
Wychowania Narodowo-Politycznego dla
dziewcząt w latach 1938–1945. Przyczynek
do roli kobiety matki w ideologii III Rzeszy. Omówione zostały wynikające z Mein
Kampf założenia pedagogiczne, które były
wcielane w życie w elitarnych szkołach
dla dziewcząt, oraz organizacyjne i programowe różnice widoczne w porównaniu ze
zwykłymi szkołami. Prelegent przedstawił
też głównych pedagogów i ideologów narodowego socjalizmu oraz koncepcję wy-
chowania „nowego człowieka” III Rzeszy,
w tym nowej kobiety, matki.
Niejako kontynuacją tego tematu
było wystąpienia mgr. Wojciecha Wicherta – Rola i znaczenie kobiety w życiu społeczno-politycznym III Rzeszy. W referacie
poruszono kwestię formowania dorosłych
kobiet według wzorca narzucanego przez
ideologię faszystowską, omówiono też wymagania, jakie powinna spełniać kobieta
w życiu społecznym i domowym. Wojciech
Wicher przedstawił podejście NSDAP do
kobiet i ich udziału w strukturach tej partii, a także wpływ Związku Dziewcząt na
kształtowanie kobiet.
Politykę europejską w kwestii przemocy wobec kobiet w rodzinie nakreśliła
mgr Anna Obiegło. W prelekcji zaakcentowano zjawisko przemocy seksualnej,
psychicznej i fizycznej wobec kobiet oraz
scharakteryzowano akty prawne dające
możliwość postępowania prawnego wobec
tego typu przestępstw, a także podejście
państw europejskich w ramach Rady Europy do tego problemu i założeń zwalczania
tego typu zachowań w przygotowywanej
deklaracji. Prelegentka poruszyła również
kwestię finansowania działań przeciwko przemocy i ograniczania roli tradycji
w krajach, w których taka przemoc występuje.
Na zakończenie prof. nadzw. dr hab.
Piotr Briks wygłosił referat pt. Rut jako
przykład społeczno-politycznego zaangażowania kobiety w Starym Testamencie.
Prelegent przybliżył Księgę Rut, czas, w jakim została napisana, i panujące ówcześnie formy społeczne oraz różnice w jej odczytywaniu na przestrzeni wieków.
Sprawozdania
Konferencję podsumowała jej organizatorka, prof. Renata Gałaj-Dempniak,
która podkreśliła ciekawy i żywy przebieg
obrad, a także wyraziła zadowolenie z powodu konstruktywnych dyskusji i pytań
oraz uwag kierowanych do prelegentów.
197
Zapowiedziała też wydanie w formie publikacji rozszerzonych tekstów wygłoszonych referatów.
ANDRZEJ CICHORSKI
ARTUR KAŹMIERCZAK
SPRAWOZDANIE Z SEMINARIUM WYJAZDOWEGO PT. „PAUL TILLICH – TEOLOG POGRANICZA”,
24 WRZEŚNIA 2011 R.
24 września 2011 r. chojeńskie Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne „Terra
Incognita” zorganizowało wyjazd studyjny pt. „Paul Tillich – teolog pogranicza”,
z okazji 125. rocznicy urodzin tego wybitnego teologa i filozofa.
Ze Szczecina droga prowadziła do
historycznej Nowej Marchii. Seminarium
wyjazdowe dzieliło się na dwie części.
Pierwszą stanowiła wyprawa śladami Paula Tillicha, drugą zaś – seminarium naukowe i dyskusja o pograniczach. W rolę przewodnika podczas pierwszej części wcielił
się prezes stowarzyszenia dr Paweł Migdalski, który dostarczył uczestnikom wielu
informacji o dziejach mijanych miejscowości. W Chojnie dołączyli kolejni uczestnicy seminarium.
Pierwszym punktem objazdu śladem
Paula Tillicha po Nowej Marchii był Moryń – dawny niemiecki Mohrin. W trakcie
przejazdu do tej malowniczej miejscowości wprowadzenia w tematykę związaną
z Paulem Tillichem dokonał pastor parafii ewangelicko-augsburskiej w Szczecinie ks. Sławomir Sikora. Opowiedział on
w skrócie o Paulu Tillichu oraz o swoich spotkaniach z jego piśmiennictwem
w trakcie studiów. W Moryniu odwiedzi-
liśmy trzynastowieczny romański kościół,
obejrzeliśmy czternastowieczne mury
miejskie oraz nową promenadę prowadzącą nad jezioro Morzycko, po którym żeglował Tillich.
Następnie grupa udała się do pobliskiego Przyjezierza (Butterfelde), skąd
pochodziła pierwsza żona Tillicha, Margarethe Wever. Po sfotografowaniu ruin
majątku oraz kościoła, gdzie pastorem był
mąż siostry Tillicha, grupa wyruszyła do
Trzcińska-Zdroju (Bad Schönfließ). Miasto, otoczone wspaniałymi średniowiecznymi murami z zachowanymi dwiema bramami wjazdowymi, ma pośrodku rynku
piękny gotycki ratusz. W Trzcińsku znajduje się również kościół z XIII w., przebudowany w okresie gotyku, oraz pastorówka, w której mieszkał młody Paul Tillich,
gdy w 1891 r. sprowadził się tu z rodziną,
po tym jak jego ojciec został superintendentem w tym mieście. Warto również
wspomnieć, że miasto przed wojną miało
status uzdrowiska i do dziś istnieje tam
dom zdrojowy z przełomu XIX i XX w.,
w którym obecnie znajduje się dom pomocy społecznej.
Ostatnim etapem wycieczki było
zwiedzanie Chojny (Königsberg), w któ-
198
Sprawozdania
rej Paul Tillich uczęszczał do gimnazjum.
W mieście tym zobaczyliśmy miejsce,
gdzie znajdowało się to gimnazjum, bramę
świecką oraz kaplicę św. Gertrudy. Zwiedziliśmy też odbudowywany ze zniszczeń
kościół Mariacki, którego atrakcją jest taras widokowy położony na wieży na wysokość 70 m, skąd rozpościera się widok na
całą Chojnę i okolice. W remontowanym
wnętrzu zobaczyć można również wystawę zdjęć przygotowaną przez członków
stowarzyszenia Terra Incognita, a zatytułowaną „Chojna – Königsberg w latach
trzydziestych i dzisiaj”. Dalsza część seminarium odbyła się w siedzibie Centrum
Kultury Miejskiej Biblioteki Publicznej,
która znajduje się w średniowiecznym
późnogotyckim ratuszu.
Po obiedzie w podziemiach ratusza
rozpoczęło się seminarium „Paul Tillich
– teolog pogranicza”. Zgromadziło ono
około trzydziestoosobową publiczność.
Pierwszy z postacią niemieckiego teologa
i filozofa zmierzył się mgr Maciej Bogdalczyk z Uniwersytetu Papieża Jana Pawła II
w Krakowie. W swoim referacie pt. Paul
Tillich – teolog nadziei próbował on
w sposób zwięzły i przejrzysty wyłożyć
założenia filozofii uprawianej przez Tillicha. Kolejny referat poświęcony teologowi wygłosił dr Christoph Ehricht, szef
wydziału teologicznego Pomorskiego Kościoła Ewangelickiego w Greifswaldzie
oraz przewodniczący Zespołu Roboczego Pomorskiej Historii Kościoła, który
w swoim wykładzie oprócz przedstawienia przemyśleń Paula Tillicha przybliżył
słuchaczom tę postać, podając kilka faktów z życia filozofa. Ostatni wykład, zatytułowany Mała ojczyzna Paula Tillicha,
wygłosiła studentka kulturoznawstwa na
Uniwersytecie Szczecińskim, Joanna Kościelna, która zaprezentowała słuchaczom
osobę niemieckiego filozofa, skupiając się
na okresie sprzed jego emigracji do Stanów Zjednoczonych Ameryki, a zwłaszcza
na jego związkach z Nową Marchią. Po referatach nastąpiła ożywiona dyskusja.
Druga część spotkania poświęcona była idei pogranicza. W dyskusji prowadzonej przez dr. Pawła Migdalskiego
z Uniwersytetu Szczecińskiego udział
wzięli dziennikarze od lat zajmujący się
pograniczem polsko-niemieckim: Ruth
Henning z „Transodry”, Robert Ryss,
dziennikarz „Gazety Chojeńskiej”, a zarazem członek stowarzyszenia Terra Incognita, oraz Bogdan Twardochleb z „Kuriera Szczecińskiego”. Konkluzją dyskusji
była wyrażona przez dyskutantów wiara
w ukształtowanie się prawdziwego pogranicza polsko-niemieckiego, opartego na
wzajemnym poszanowaniu jego mieszkańców oraz dalszym postępie w budowaniu
wspólnych relacji między obiema społecznościami. Wspomniano nie tylko o dość
dobrze rozwiniętym pograniczu w sensie
ekonomicznym, ale i o raczkującej, choć
umacniającej się wymianie kulturalnej.
Wskazano również na problemy w postaci
towarzyszących wspólnym kontaktom zagrożeń ze strony przestępców, ale cała dyskusja skupiła się raczej na osiągnięciach
obu stron w budowaniu koegzystencji, tak
potrzebnej po latach cierpień, nieufności
i utrudnień w kontaktach, wynikających
z przyczyn politycznych po drugiej wojnie światowej. Należy dodać, że obie sesje
były tłumaczone symultanicznie z języka
niemieckiego na polski i odwrotnie.
Po żywiołowej chwilami dyskusji jej
uczestnicy udali się na kolację, po której
Sprawozdania
nastąpił koncert gitarowy Jakuba Kościuszki, wykładowcy w szczecińskiej Akademii
Sztuki, będący wspaniałym zwieńczeniem
dnia bogatego w doznania naukowe. Po
koncercie uczestnicy powrócili do Szczecina. Wypada w tym miejscu pochwalić
organizatorów ze Stowarzyszenia Historyczno-Kulturalnego „Terra Incognita” za
bardzo dobre przygotowanie wyjazdu oraz
– licząc na kolejne przedsięwzięcia tego
typu – życzyć im następnych tak udanych
199
projektów, które podnoszą świadomość
tożsamości lokalnej na pograniczu polsko-niemieckim oraz propagują wiedzę
o bogactwie dziedzictwa kulturowego ich
małej ojczyzny, którą nazwali pokornie,
świadomi wielości nieodkrytych wątków,
Terra Incognita.
PIOTR FRĄCKOWIAK

Podobne dokumenty