Rektor AGH_prof. Tadeusz Słomka

Transkrypt

Rektor AGH_prof. Tadeusz Słomka
Jestem przekonany, że dojdzie do zagospodarowania Złoża Legnica
Z geologiem prof. Tadeuszem Słomką, nowym rektorem AGH rozmawia Jacek
Balcewicz
(„Energia Gigawat” – nr 10/2012)
- Jest Pan geologiem, więc nie sposób nie zapytać o gaz z łupków, zwłaszcza że kilka
miesięcy temu wygłosił Pan w siedzibie PAU obszerny wykład monograficzny na ten
temat.
- Nie wierzę w doniesienia prasowe mówiące o tym, że firmy wycofują się masowo z Polski z
uwagi na nikłe perspektywy odkrycia tu dużych złóż. Ja nie wiem, czy jest bardzo dobrze czy
tylko dobrze, ale ten gaz z łupków w Polsce będzie. To jest tylko kwestia czasu i
zaangażowanych pieniędzy. I nieważne, czy będziemy tego gazu mieli na 300 lat czy tylko na
100 lat. Proszę popatrzeć tylko na USA, gdzie notabene więcej metanu wydobywa się z
pokładów węgla niż z łupków, ale gaz z łupków pozwolił na przekroczenie bariery, która
sprawiła że gaz na przestrzeni ostatnich 8 lat potaniał tam trzykrotnie. Pozyskanie gazu z
łupków w USA kosztuje 5 razy mniej w stosunku do tego, co my płacimy dzisiaj
Gazpromowi. Nawet jeśli ten gaz byłby tylko trzykrotnie tańszy to sprawi to, że zaczną
szybko powstawać w Polsce elektrownie na gaz. Mamy szanse także na własną ropę, bo
reguła jest taka, że złożom gazu towarzyszy ropa. Trzeba iść w tym kierunku, bo - nie łudźmy
się - energia odnawialna nie rozwiąże całego problemu zaopatrzenia energetycznego Polski.
Jeśli byśmy chcieli tylko w kilku procentach pokryć nasze zapotrzebowanie na energię przy
pomocy ogniw fotowoltaicznych, to trzeba pod ich montaż przeznaczyć ok. 60 tys. hektarów
gruntów. To jest gigantyczna ilość. Jestem także przekonany, że w końcu dojdzie do
zagospodarowania – mimo wszystko - największego złoża węgla brunatnego w Europie,
jakim jest Złoże Legnica. Byłoby grzechem zaniechania pozostawienie takiego złoża, bo
dzisiaj jesteśmy już w stanie prowadzić eksploatację odkrywkową zgodnie z zasadami
zrównoważonego rozwoju i pozytywnie oraz roztropnie przekształcać otoczenie. W
Bełchatowie na zwałowiskach stoją już wiatraki i urządzono stok narciarski, gdzie indziej w
miejscu wyrobisk są akweny wodne. Społeczność lokalna na Dolnym Śląsku przyzwyczaiła
się do dobrobytu, jaki daje eksploatacja rud miedzi, ale trzeba myśleć o przyszłości. Złoża
miedzi wyczerpią się kiedyś, a z eksploatacji towarzyszących pokładom miedzi soli nie da się
wyżyć na takim poziomie jak z miedzi. To kwestia zapewnienia odpowiedzialnej przyszłości i
dobrobytu kolejnym pokoleniom. I nie może tego przesłaniać partykularny interes kogoś, kto
zbudował dzisiaj daczę na obszarze przyszłej kopalni.
- AGH przeżywa w tej chwili bez wątpienia swój najlepszy czas od początku powstania.
Ma najszybszy komputer, mikroskop elektronowy o największym powiększeniu,
najnowocześniejszy gmach Informatyki. Czy jest to jeszcze krzywa wznosząca czy już
apogeum. Czy będzie Pan pracował na rzecz dalszego wzrostu i rozwoju czy skupi się
Pan raczej na obronie pozycji już osiągniętych?
- W debacie przedwyborczej rzuciłem takie hasło: AGH najlepszą uczelnią w Polsce, polskim
Oxfordem lub polskim Cambridge. Wprawdzie niektórzy z uśmiechem mnie tonowali, ale
pomimo istniejących zagrożeń, gdybym nie widział szans na dalszy rozwój uczelni poprzez
ulepszanie dydaktyki i podnoszenia jakości badań, to nie ubiegałbym się o stanowisko
rektora. Utrzymywanie stanu posiadania czy też – nie daj Boże – administrowanie krzywą
spadkową mnie nie interesuje. Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że jesteśmy skazani na
sukces, bo na rozwój trzeba zapracować, ale uważam, że mamy jeszcze potencjał który można
przekuć w dalej rosnący sukces. Taka możliwość nadal istnieje. Pozyskaliśmy pieniądze i
zrealizowaliśmy trzy znaczące obiekty dydaktyczne. W przyszłym roku - mam nadzieję, że
zaczniemy budować Centrum Energetyki, w dalszej kolejności siedzibę dla Centrum
Transferu Technologii i Inkubatora Przedsiębiorczości, bo nasze związki z gospodarką mamy
najlepsze ze wszystkich polskich uczelni.
- Tej bliskości z przemysłem wszyscy AGH zazdroszczą. Gdzie szukać tego przyczyn i
źródeł, oczywiście bliskości a nie zazdrości?
- AGH wyrosła z przemysłu. Powstała po odzyskaniu niepodległości z marzeń i pragnień
polskich górników i geologów, niekiedy rozrzuconych w poszukiwaniu chleba po świecie.
Ludzi którzy z braku wcześniejszych możliwości musieli po górnicza wiedzę jeździć do
Petersburga, Freibergu czy Loeben. To oni byli później pierwszymi profesorami naszej
uczelni jak choćby Henryk Czeczott organizator i budowniczy syberyjskich kopalń złota, o
którym współcześni mówili, że zna wszystkie kopalnie świata. Naszemu przedwojennemu
absolwentowi geologii – dr Stanisławowi Wyrobkowi potężny koncern BP zawdzięcza
wyinterpretowanie złóż ropy i gazu pod dnem Morza Północnego, z których Europa korzysta
do dzisiaj. Wcześniej zwycięski pochód ropy przez świat zapoczątkował Ignacy Łukasiewicz
postać w Polsce wprawdzie znana, ale w świecie zupełnie niefunkcjonująca. Później prof.
Witold Zglenicki i Paweł hrabia Potocki umożliwili swoimi badaniami i wdrożeniami
eksploatację ropy naftowej spod dna Morza Kaspijskiego.
- Jak współczesny świat prowadziłby sobie bez odkryć Polaków?
- Tylko świadomość tego zwłaszcza wśród młodego pokolenia nie jest zbyt wielka. Sam
kiedyś jeszcze jako dziekan na pierwszym wykładzie dla pierwszego roku zapytałem: kto
słyszał o Domeyce i ani jedna ręka nie powędrowała w górę. Nie pytałem już o prof. Andrzeja
Bolewskiego, znakomitego mineraloga i petrografa nie tylko ofiarę wymierzonej przez
hitlerowców przeciwko krakowskiej inteligencji Sonderaktion Krakau i późniejszego więźnia
niemieckich obozów koncentracyjnych, ale przede wszystkim eksperta i doradcy polskiej
delegacji na konferencję w Poczdamie, którego geologicznej wiedzy zawdzięczamy, to że
złoża węgla brunatnego i miedzi znalazły się w granicach współczesnej Polski. To pokazuje,
jak wiele musimy nad budową tej świadomości wkładu Polaków w stan współczesnego
świata popracować. Ja mogę obiecać – u progu mojej rektorskiej kadencji, że dołożę
wszelkich możliwych starań, by to przynajmniej w murach naszej uczelni zmienić. Może uda
mi się namówić prof. Andrzeja Maneckiego, by napisał książkę o profesorze Bolewskim.
- Od pewnego czasu mówi się o możliwości połączenia AGH z Politechniką Krakowską.
Precedens wcześniej uczyniła Akademia Medyczna wracając pod skrzydła Uniwersytetu
Jagiellońskiego?
- To niezmiernie delikatna sprawa i zarazem paradoks, że w średniej wielkości mieście jakim
jest Kraków mamy dwie duże uczelnie techniczne. Przyznaję takie rozmowy były. Rektor
Tajduś był nawet na posiedzeniu Senatu PK, a ówczesny rektor Gawlik u nas. Mówiliśmy o
zacieśnieniu współpracy i ewentualnym połączeniu w przyszłości. I takie rozmowy będziemy
nadal prowadzić. Ale nic na siłę! Do takiej decyzji muszą samodzielnie dojść obie strony. Być
może wymusi to na nas sytuacja demograficzna. A gdyby udało się to zrealizować, to bez
wątpienia bylibyśmy największą uczelnią w kraju, a kto wie czy nie w Europie Środkowej.
- Absolwentów AGH można spotkać w wielu zgoła nietypowych dla branży miejscach.
Absolwentem AGH jest gen. dyw. Marian Janicki – szef Biura Ochrony Rządu,
Zbigniew Mączka – wiceprezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Marek Siwiec
eurodeputowany, były wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego czy Jacek
Królik, „nadworny” gitarzysta Grzegorza Turnaua, jeden z najlepszych muzyków
sesyjnych. To dobrze czy źle?
- Oczywiście, że dobrze, bo świadczy to o tym, że kształcimy uniwersalnie. Nigdzie na
świecie nie ma pełnego stuprocentowego przełożenia wykształcenia na pracę zawodową. Na
Zachodzie duża część dyrektorów czy prezesów firm jest po kierunkach humanistycznych.
My szczycimy się tym, że dajemy 10 proc. szefów w 2000 największych polskich firmach.
Oprócz dobrego wykształcenia trzeba mieć charyzmę i wizję, by kierować taką firmą jak
TAURON czy KGHM. Jak przypomnę sobie Herberta Wirtha, dzisiejszego prezesa KGHM,
który robił pracę dyplomową śledząc układ warstw w potoku Grajcarek w Krościenku nad
Dunajcem, to miło mi się robi, że zaszedł tak dlatego, że miał wizję i pewnie doczekamy
KGHM-u pod jego kierownictwem jako pierwszej polskiej firmy o zasięgu globalnym.
- Pański wielki poprzednik zostawił po sobie na AGH wielką lokomotywę, co chciałby
Pan pozostawić po swojej kadencji?
- W lokomotywę jako prorektor ds. ogólnych też byłam zaangażowany. Kiedyś żartowaliśmy,
że może warto by było z USA ściągnąć teraz jakąś wyeksploatowaną rakietę. Ja pragnąłbym
pozostawić coś może mniej spektakularnego. Bardzo bym chciał, by przy rozbudowie
stołówki S-1 „Tawo”, gdzie będziemy nadbudowywać część centralną i dobudowywać dwa
skrzydła, wygospodarować miejsce na takie małe muzeum techniki, coś na kształt
warszawskiego centrum „Kopernik”. Bardzo wyspecjalizowane, które przyciągałoby
młodzież, by pokazać, że nauki ścisłe i nauki inżynierskie to jest to czym warto się w
przyszłości zająć.
- A może uczelnia taka jak AGH powinna się pokusić, by była samowystarczalna
energetycznie. Politechnika Warszawska ma na dachach swoich obiektów panele
fotowoltaiczne.
- To nie wystarczy. My potrzebujemy dla wszystkich swoich obiektów w tej chwili kilkunastu
MW mocy. Plany oczywiście są. Będziemy na Miasteczku Studenckim wprowadzać program
inteligentnego miasteczka z dużą ilością własnej energii i z bardzo rozwiniętym programem
oszczędzania energii. Powinniśmy przecież pokazywać i upowszechniać najnowsze
rozwiązania w tej dziedzinie. I więcej czerpać z zasobów ziemi. Jako geolog uważam że na
początku zawsze jest geologia i bez geologii nie ma współczesnego świata.
- Dziękuję za rozmowę

Podobne dokumenty