„Wsród nocnej ciszy głos się rozchodzi...”.

Transkrypt

„Wsród nocnej ciszy głos się rozchodzi...”.
Dokładnie osiem dni temu, pełni radości, po raz pierwszy zaśpiewaliśmy:
„Wsród nocnej ciszy głos się rozchodzi...”.
A później z serca przepełnionego radością wyśpiewaliśmy, że:
„Dzisiaj w Betlejem wesola nowina...”.
W ten sposób, od osmiu dni rozważamy największy z cudów świata. Wydarzenie, które nie tylko
wspominamy, nie tylko zaliczamy do przeszłości, ale wydarzenie, które ciagle trwa, którego
jestesmy świadkami i w którym uczestniczymy.
Nie mamy wątpliwości, że słowa anioła wypowiedziane na betlejemskich polach, którymi
zwiastował pasterzom „radość wielką” o narodzeniu Mesjasza Zbawiciela odnoszą się także do
nas, chrzescijan XXI w.
Mimo, że dziś w liturgii ponownie czytamy początek Ewangelii św. Jana, o Słowie, które stało
się Ciałem, to w pamięci mamy także inne fragmenty Pisma świętego, które były przypominane
w kolejnych dniach oktawy Bożego Narodzenia. Wśród nich: opis ucieczki św. Rodziny do
Egiptu i morderstw króla Heroda popełnionych na niewinnych dzieciach. Także złowroga
zapowiedź cierpienia Maryi, której duszę ma przeniknąć miecz boleści, zgodnie ze słowami
Symeona.
W ubiegłym tygodniu, rozważanie tych tekstów biblijnych, przeplatane było smutnymi
doniesieniami o tragicznych skutkach trzęsienia ziemi w Azji, o tysiącach ofiar istnień ludzkich
zupełnie zaskoczonych niszczącą siłą żywiołu. Chciejmy jednak zauważyć, że o ile rozmiary
tamtej tragedii, przyćmiły radość noworocznej zabawy, to nie są w stanie w żaden sposób
naruszyć radości połączonej z nadzieją której źródło tkwi w betlejemskiej grocie.
Bo ludzka radość ma różne źródła i różne oblicza.
Znamy spontaniczną i krótkotrwałą radość dziecka, z powodu niespodzianki, jaką mu sprawia
prezent znaleziony pod choinką...
Znamy radość człowieka cieszącego się wolnym czasem, chwilą odpoczynku...
Znamy radość z przeżytych spotkań, prowadzonych rozmów, wspólnych wspomnień...
Jednak, nie mamy wątpliwości, że najtrwalszą i najbardziej odporną na wszelkie
niepowodzenia, trudności i zmiany, jest radość płynąca z nadprzyrodzonego źródła. Radość
zakorzeniona w duchu.
Jeśli czasami spotykamy ludzi wypełnionych tylko zewnętrzną, bardzo płytką i krótkotrwałą
radością, albo ludzi, którzy boją się Ewangelii i najchętniej zrezygnowaliby z obecności
chrześcijańskich symboli w życiu publicznym, to znaczy, że odczytane przed chwilą słowa św.
Jana pozostają nadal aktualne: „Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go
nie poznał” (J 1,10).
Niestety, mimo upływu 2000 lat, świat ciągle nie wie, nie może, albo nie chce zrozumieć:
dlaczego Bóg stał się człowiekiem?
Jako ludzie wiary, czytając dalej, kolejne rozdziały ewangelii znajdujemy odpowiedź na to
pytanie w słowach Jezusa wypowiedzianych do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna
swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
(J 3,16).
Skoro tak mówi Jezus, tzn. że to, co wydarzyło się w Betlejem, było i jest wyrazem miłości Boga
do ludzi. Jezus stał się człowiekiem, jednym z nas, przychodząc w tak prostych, wręcz
prymitywnych warunkach, by w ten sposób dać świadectwo, jak bardzo bliski człowiekowi jest
Bóg. Jak bardzo Bogu zależy na każdym z nas.
Zatem kiedy dziś, przychodząc do świątyni i uczestnicząc w liturgii, stajemy ponownie przy
figurce bezbronnego Dziecka urodzonego w stajni, leżącego na sianie w żłobie, wypada
każdemu z nas poszukać odpowiedzi na pytanie: w czym na co dzień wyraża się moja miłość do
Boga, co jest świadectwem mojej miłości do Tego, który mnie stworzył?
Właściwie, dopiero kiedy odkryjemy w sobie miłość do Boga, wtedy zaczniemy naprawdę za
Nim tęsknić. Chrześcijaństwo przestanie być dla nas tylko zbiorem norm, bo ono jest czymś
znacznie większym i wspanialszym. Wtedy zaczniemy rozumieć dalsze słowa z rozmowy Jezusa
z Nikodemem, z których wynika, że:
Bóg posłał swego Syna na świat po to, aby świat został przez Niego zbawiony (por. J 3,17).
Być zbawionym, tzn. zjednoczyć się z Bogiem, poznać Prawdę, cieszyć się wolnością
i przebywać z Nim na zawsze. Taki jest cel naszego życia, naszej miłości, naszej pracy
i wszelkiego wysiłku… Także ludzkiego cierpienia i ludzkiego umierania.
Objawienie Bożej Miłości i dar zbawienia jest największym i najważniejszym prezentem, jaki
otrzymała ludzkość w Betlejem. Są one fundamentem trwałej chrześcijańskiej radości
i optymizmu.
Dlatego dziś rozpoczynając Nowy Rok, kolejny odcinek na linii czasu naszego ziemskiego życia,
chciejmy do wszystkich wypowiedzianych już życzeń, dołączyć tęsknotę za prawdziwą radością
zakorzenioną w nadprzyrodzonym źródle. I nawet w obliczu życiowych trudności czy ziemskich
tragedii nie bójmy się szczerym sercem śpiewać, że:
„Dzisiaj w Betlejem wesoła nowina...”
Bo Chrystus nam się narodził!
Słowo Ciałem się stało dla zbawienia naszego.
Amen

Podobne dokumenty