PUDEŁKO ZAPAŁEK

Transkrypt

PUDEŁKO ZAPAŁEK
Rymantas Černiauskas
PUDEŁKO ZAPAŁEK
Zastawianiem pułapek na dzieci zajął się sam Profesor. Był myśliwym, i wiedział,
jak zastawiać sidła na zające, dziki czy sarny, Pętle na dzieci zamontował na ścieżce,
którą uczniowie chodzili do szkoły. Jurek, który zawsze gapił się w niebo, nie
zauważył pętli, wsadził nogę, szarpnęło i zawisł na najwyższej gałęzi brzozy głową w
dół jak dzwoneczek.
-Ajajaj! – zakrzyknął Jurek, a z jego kieszeni wysypały się wszystkie rzeczy, jakie
nosi się do szkoły: gwóźdź do drapania ławek, patyczek do dłubania w nosie, guzik i
pudełko zapałek, w którym lubił spać dżdżownica Zygmuś, gdy był zmęczony.
Pierwszy pudełko zauważył Kazik, który idąc patrzył sobie pod nogi i zbierał
zgubione przez dzieci pieniążki albo inne potrzebne rzeczy.
„Zobaczcie, pudełko” – pomyślał Kazik i wziął ją do rąk.
- To moje! – krzyknął Jurek.
Kazik aż przewrócił się ze strachu, obejrzał się i dopiero teraz zobaczył
wiszącego kolegę.
- Co ty robisz? – zdziwił się Kazik.
- Dyndam, nie widzisz?
- Bardzo ładnie sobie dyndasz, kręcił głową Kazik, - sam siebie tam zawiesiłeś?
- Sam, sam, - wkurzył się Jurek, - szybciej zdejmij mnie, zacisnęła mi się noga!
- A jak? – wystraszył się Kazik i zaczął tupać, skakać ze strachu pod drzewkiem,
aż niechcący trafił w drugą pułapkę i również zawisł na wierzchołku drzewa.
- Ajajaj! - krzyczał Kazik i wypuścił z rąk pudełko zapałek, które spadło prosto pod
nogi smutnej rozmarzonej Ewuni. Dziewczynka, oczywiście, pudełka nie zauważyła,
szła sobie dalej, natrafiła na trzecią pułapkę i też zawisła na gałęzi brzozy.
„Jak fajnie – pomyślała dziewczynka – i jaka dziwna ścieżka do naszej szkoły.”
Za Ewunią szli inni uczniowie, i dla wszystkich Profesor przygotował po pętli.
Sam dyrektor szkoły przyszedł obejrzeć dyndających uczniów.
„Dobry plan – pomyślał Cwany – dopóki dzieci będą dyndać, nie będzie lekcji i w
szkole będzie spokój. Ale skąd tutaj wzięło się pudełko zapałek?”
Dyrektor tak się zdenerwował, że aż tupnął nogą:
- Dzieciom nie wolno bawić się zapałkami!
Zdecydowanie zrobił kilka kroków, żeby wziąć pudełko, ale jego noga trafiła w
pętlę i dyrektor, jak duży czarny dzwon, również zachybotał na najgrubszej gałęzi
brzozy.
- Do szkoły! – krzyczał Cwany. Wszyscy do szkoły!
Ale nikt go nie słuchał, może tylko dżdżownica Zygmuś, który zwinąwszy się w
kłębek drzemał w pudełku zapałek.
Tłumaczyła Ewa Ściblak