"Chcem, ale nie mogem"

Transkrypt

"Chcem, ale nie mogem"
"Chcem, ale nie mogem"
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
Spectre
Stukanie w klawiaturę było zawzięte. Szybkie, zdecydowane. Facet, który pisał, był tak pochłonięty
zajęciem, że nie zwracał uwagi na to, że popiół papierosa trzymanego w ustach spada mu na podołek.
W pewnym momencie przestał.
– Cholera, to jest słabe. – Myślał.
Przespacerował się po pokoju. Podobno takie małe spacery poprawiały wydajność wyobraźni.
Machinalnie sięgnął po żółtą packę na muchy. Małe, bzyczące, natrętne owady drażniły go
niesamowicie.
***
– Ty, Zenek, uważaj. Gościu ma broń masowego rażenia. – Bzyknęła leniwie muszka.
– E tam. I tak we mnie nie trafi. – Odbzyknęła druga mucha, która zapamiętale czyściła skrzydełka na
zeschniętym kawałku ciasta. – Jemu nic się ostatnio nie udaje.
***
Kazik, bo tak się nazywał początkujący grafoman, postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza.
Dotleniony mózg to lepiej pracujący mózg.
Wyszedł na targ. Miał zamiar przy okazji zrobić zakupy. Idąc już ze stylową foliową reklamówką,
która wcale nie była stylowa, mijał stragany z ubraniami i dywanami. Co ciekawsze egzemplarze
obmacał, udając, że jest zainteresowany zakupem. A wcale nie był. Dotykał wszystkiego, co go
zaciekawiło, żeby dowiedzieć się jakie jest w dotyku. Ot tak, na wypadek gdyby miał okazję pisać coś,
w czym rozczulałby się nad cudowną miękkością i miliardami łaskoczących włosków na chodniczku
do łazienki. Potrafił podejść do stoiska z żywymi kwiatami i wsadzić w nie nos by wiedzieć jak
Strona: 1/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
pachną, do czego podobny jest zapach i jakie to uczucie kiedy delikatne płatki dotykają skóry na
twarzy. Obmacywał je również palcami i pewnie gdyby mógł to rozdarłby pąki żeby sprawdzić się jak
wygląda pąk kwiatu od środka. A to wszystko dlatego, że mógł chcieć o tym kiedyś napisać lub
chociażby wspomnieć. Gapił się na ludzi, zapamiętywał ich głosy, twarze. Wsłuchiwał się w
poszczególne rozmowy.
Ostatnimi czasy jednak miał problem. Duży, męczący i przede wszystkim irytujący, oraz w pewnym
stopniu wpędzający we frustrację.
Nie mógł nic napisać.
Próbował, próbował, próbował.
I próbował.
Ale nic mu z tego nie wychodziło.
Zaszedł do monopolowego. Miał ochotę wypić parę piw. A tak, żeby ulżyć trochę mózgowi, który
ściskał i wykręcał się na wszystkie możliwe sposoby by spłodzić coś ciekawego. Pokłócił się z grubą,
opryskliwą i brzydką babą, która była ekspedientką. Nie chciała wydać mu grosza reszty.
– Gdybym tak zostawiał te grosze na wieczne oddanie to okazałoby się, że nazbierałbym na willę w
Los Angeles. – Burknął, wychodząc ze sklepu. Poprawił zsuwające się ze spoconego nosa okulary.
Miał ochotę już teraz zatopić się w musujących, zimnych piwnych bąbelkach. O tak, idealny sposób
na skwar lejący się z nieba i hordę ludzi, którzy się przepychali, śpiesząc gdzieś z porannymi
sprawunkami. Zawsze wkurzały go tłumy. Zawsze się pchali, dźgali łokciami, deptali po butach i
jeszcze obrzucali spojrzeniami warzącymi tonę. Jakby co najmniej to on komuś zmiażdżył stopę. A
kolejki w sklepach... Piekło. Nawet nie próbował o tym myśleć żeby się niepotrzebnie nie zirytować.
Wkurzony Kazik to Kazik Samo Zło.
***
– Ej, Gienek, widziałeś? – zagadnął Zenek. – Nasz kochany Kazio chyba wpadł na jakiś pomysł. Chyba
znów coś pisze.
Muszka nazwana Gienkiem chwiejnie przycupnęła na jabłku.
– Mówisz? I co, o czym on tam pisuje?
– A nie wiem. Pewnie znów wypisuje jakiegoś gniota. Bo wiesz, Gieniu, Kazio to za dużo w domu
siedzi. – snuł Zenek – Jak on chce napisać coś chwytającego za serce skoro siedzi na zadzie i niczego
nie przeżywa? Chyba mu o tym powiem.
– Głupiś. Prędzej cię packą rąbnie.
Głośne klapnięcie przerwało dyskusję. Kazik właśnie z impetem rypnął wielką, włochatą muchę o
Strona: 2/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
niebieskim odwłoku. A właściwie w muchę o resztkach niebieskiego odwłoku, z którego „wylazły”
małe, żółte jajeczka.
– Mamy rannych, Gieniu. – Stwierdziła mucha domowa ze smutkiem. – Zabił matkę tych wszystkich
małych muszątek... – Zenek urwał robiąc stosowną pauzę, a po chwili dodał z namysłem. – Albo ojca.
Nie wiem jak to jest z tamtymi muchami.
– Wracając do tematu... Lecę do Kazia. Zobaczę co pisze. – mruknął w zadumie i odleciał,
pozostawiając Gienka z jabłkiem.
***
Kazika znów męczyła mucha. Dopiero co jedną zabił i jej ohydne flaki rozmazały się na całym ekranie
komputera, a już koło ucha latała kolejna.
Nadal nie mógł nic napisać. Niby coś wymyślił, wydawało mu się, że to będzie dobre. Fajny temat i w
ogóle... Wkręcił się w to.
Po kilku napisanych stronach obległy go wątpliwości. To nie miało przyszłości. Nie wiedział co będzie
później i jaki jest przekaz tego, co napisał.
Zniechęcił się do pisania. Miał zamiar przestać na dłuższy czas. Bo niby po jakiego diabła miał się
wysilać skoro i tak mu nie szło? Głowa go bolała, był lekko zły i miał ochotę machnąć ręką na to całe
„pisarskie powołanie”, w które kiedyś wierzył. Uważał, że pisarz to ktoś, kto ma literaturę w sercu.
Ale... Jaki pisarz nie lubił pisać? Zresztą, z niego był taki pisarz jak z koziej nogi trąba.
– No tak, czas na załamanie wiary w swoją pasję. Kazik, toż ty pisać nie potrafisz, jesteś do niczego i
na dodatek brak ci odwagi, żeby poszukać kogoś, kto poprawi te wypociny i może kogoś kto je po
poprawce wyda. – ubolewał na głos.
Zrobił sobie przerwę na zwilżenie gardła piwem.
– Po kiego czorta w ogóle bierzesz się za pisanie skoro wiesz, że nie jest to doskonałe? Chciałbyś
pisać coś, co jest cholernym majstersztykiem. Coś, co będzie fajne i w ogóle... A tak naprawdę to
siedzisz, masz nadzieję, że twoje szare komórki produkują coś interesującego. Wiesz co, Kazik? Dupa
jesteś, a nie pisarz.
W końcu usnął z nosem na klawiaturze, zmęczony gapieniem się na kilka wystukanych na niej zdań.
***
– I co, nie powiedziałeś mu prawdy? – zagaił Gienek, latając od niechcenia w kółko.
Strona: 3/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
– Kurczę, wiesz, trochę to nie fair. Jak mu powiem, że do niczego się nie nadaje to się jeszcze załamie.
Ale w sumie to może potrzebuje takiego kopa? Może go to zmotywuje. Jak myślisz, Gieniu?
Gienio nie myślał. Był zajęty lataniem, a Zenek kontynuował, dołączając do latania, lecz jego lot
wyglądał jak szalone zygzaki wokół żyrandola.
– Mówiłem, że Kazik potrzebuje doświadczeń. On chce pisać, ale nic o niczym nie wie. Siedzi w
chałupie, łazi wszędzie sam, do ludzi nie chce mu się wychodzić. Powinien brać przykład z much. My
to mamy ekscytujące życie. Rano wygrzewamy się w promieniach słońca. Potem lecimy na jakieś
towarzyskie spotkanie na krowim placku. A wiadomo, że gdzie krowi placek, tam będą muchy. Jak się
poszczęści – urwał na chwilę, zwalniając nieco zygzakowaty lot – to spotka się muszą samiczkę i
przedłuży się gatunek jeśli na to pora. Do południa czas masz z głowy. Później, jak się chce wrażeń,
albo odpoczynku na suficie to leci się do ludzkiej chałupy. U nich i podjeść można i odpocząć, a i jak
inne muchy wpadną na to samo to poganiać pod żyrandolem miło. I nigdy nie wiesz kiedy Kazik się
wkurzy i nie zacznie wymachiwać packą. Jak zacznie to wtedy masz coś jak lekcję przetrwania z
Bearem Bzykiem. Weź ucieknij od wściekle machającej się klapki, nie daj się rąbnąć...
Gienek nie dosłyszał kontynuacji tylko głośne bzyknięcie Zenka. Mucha domowa zakończyła
przedstawienie muszego życia nieco gwałtownie, bo walnięta packą w powietrzu wylądowała w zupie
Kazika, którą dopiero co sobie przyniósł. Nie zauważył jej zajęty ganianiem innych much. Gienek na
wszelki wypadek odleciał daleko poza zasięg klapki. Zenek przebierając odnóżami wypłynął na brzeg
talerza i zwiał poza zasięg Kazika, który w każdej chwili mógł wrócić do talerza.
Wyschnąwszy, Zenek odnalazł Gienka i dokończył, siedząc wysoko na kredensie.
– Nie daj się rąbnąć i uważaj na to, żeby nie wpaść do zupy, bo możesz zostać zjedzony. A Kazik co?
Pstro.
***
Kazio w końcu wpadł na genialny pomysł. Wróciły mu chęci do pisania. Wróciła mu wiara w to, że
jednak potrafi coś napisać. Pełen nowych sił, nie mógł się doczekać aż siądzie przed komputerem i
będzie pisał. Długo i namiętnie.
Miał pomysł. Cały dzień rozwijał fabułę, siedząc w nudnym urzędzie. Układał w głowie dialogi,
sytuacje. Widział oczyma wyobraźni miejsce akcji. Był pewien, że z tego coś może być. Humor mu się
poprawił.
***
Wleciał do domu jak wystrzelony z procy. Wyhamował kiedy zdał sobie sprawę, że moczy fotel
mokrym od deszczu płaszczem, którego nie zdjął. Na spokojnie przygotował sobie wszystko, czego
potrzebował do pisania. Herbata, papierosy i wygodne siedzenie.
Strona: 4/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Spędził pół nocy na pisaniu. Pisał niemal bez przerwy. Nie mógł przestać. Pewnie gdyby obok jego
domu wybuchła bomba to w ogóle by się tym nie przejął. To, co pisał wciągnęło go tak bardzo, że nic
się nie liczyło.
W końcu jednak chwiejnym krokiem dotarł do łóżka i, męczony zawrotami głowy ze zmęczenia,
zasnął. Ha, nie spał jednak zbyt długo. Nawet przez sen odczuwał przemożną chęć włączenia
komputera i kontynuowania. Spędził wiele dni w ten sposób.
***
– Kazio się napalił. Nie widziałem jeszcze żeby tak dużo i długo pisał. – Stwierdził Gienek biegając
tam i z powrotem po kazikowej kołdrze.
– I co z tego? Napisze, będzie podniecał się kilka dni, aż w końcu dojdzie do wniosku, że nie wie co
zrobić żeby podzielić się tym ze światem. – Odbzyknął Zenek, lądując nieopodal Gienka. – Myślę, że
Kazik to jest taka istota, co by chciała żeby sukces przyszedł do niego i kopnął go w zad. Sam o niego
nie zawalczy.
***
Kazimierz, wielki pisarz, twórca historii, które chwytają za serca wszystkich, kto tylko po nie sięgnie.
Autor tekstów, które sprawiają, że ludzie tęsknią za bohaterami i wywołują szczery zawód kiedy
opowieść się kończy.
Tak właśnie Kazio chciał się widzieć. Napisał wiele. Myślał, że to całkiem dobre, lecz jednocześnie
nie miał ochoty sprawdzić tekstu pod kątem błędów. Chciał tylko pisać. Szaleńczo i bez opamiętania.
Kilka dni później zrobił sobie przerwę. Ot tak, żeby dać sobie czas do namysłu. Przecież zawsze
mogła wpaść mu do głowy kolejna rzecz, której nie wymyśliłby pisząc na bieżąco. A pomysłów miał
sporo. Pospisywał je do notesu by móc później je rozwijać.
W końcu zasiadł na swym tronie, z którego mógł rządzić wszystkimi i wszystkim.
Ale, ale…
– Jezu, znów mi nie idzie. – Zajęczał żałośnie czując, że jego wszystkie cudowne pomysły nadal są
cudowne, ale on nie potrafi ubrać ich odpowiednio w słowa i gapi się bez sensu w ekran, a kilka zdań,
które wystukał są tak beznadziejne, że wstydził się na nie patrzeć.
Próbował. Robił przerwy, stosował sztuczki, które miały pomóc mu w odblokowaniu myśli. Zabrał się
Strona: 5/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
za czytanie ulubionych książek, mając nadzieję że to coś pomoże. Nic jednak nie działało. Całe dzieło
Kazika stanęło pod znakiem zapytania. A on ubolewał nad tym tak bardzo, że momentami odnosił
wrażenie, że jednak wcale nie było to takie dobre jak wydawało mu się na początku. Znowu.
– Bo przecież gdyby było dobre to pisałbym dalej. Utknąłem w martwym punkcie. – Mruczał do siebie
pocierając czoło w geście bezradności. – Cholera, nie wiem czy inni też tak mają, ale zaczyna mnie to
denerwować. Dlaczego nie mogę usiąść i napisać kilku tomów czegoś, z czego będę całkowicie i
niepodważalnie dumny? Dlaczego, do diaska, mój mózg mi to robi?
Zezłościł się. Nadal miał ochotę pisać, ale za każdym razem kiedy próbował się do tego zabrać miał
wrażenie, że w jego głowie stoi kilku kilometrowy korek, który na dodatek nie chce się rozluźnić.
Korek zamieniał się w supeł, a supły ciężko rozwiązać. Zastanawiał się czy może powinien rozluźnić
jakoś mózg. Owszem, próbował, ale im częściej robił coś, co nie miało związku z jego tworem, tym
bardziej odechciewało mu się kontynuować opowieść.
Minął rok. Kazik czytał książki, lecz przy swoim dziele nie spędził nawet minuty. Tysiące literek
tkwiły zapisane na dysku, a on jawnie omijał plik. W końcu jednak z nudów otworzył swoje wypociny
i zaczął czytać. Od początku.
– Hm… Całkiem niezłe. Mógłbym to dokończyć. Nie mogę zostawić bohaterów bez zakończenia w
połowie drogi.
Mógłbym – to słowo odbijało mu się echem w głowie. Mógłby, ale nie był pewien czy chciałby i czy
może znów nie odkryłby korka swoich myślach. Zostawił swoją „długoterminową” opowieść na
„później”. Napisał kilka innych, krótkich. Szybko, od ręki, lecz nie w gatunku, który kochał miłością
bezwarunkową. Chciał skończyć to, co zaczął. Ale z jakiegoś powodu nie mógł. Napadały go
momenty, w których coś go zainspirowało. Budziło na nowo iskierkę, z jaką zaczął pisanie. Ale
szybko gasła. Jak płomień świeczki, któremu odcina się dopływ tlenu.
***
Kazimierz wciąż zmaga się ze swoim problemem. Chce, ale nie może. Próbuje, ale szybko się
zniechęca. Marzy, ale nie ma tyle samozaparcia by marzenia spełnić. Kazimierz utknął w przedziale
tych, którzy piszą krótkie opowiastki. Opowiastki, nad którymi nie trzeba wiele myśleć. Ba, Kazio
potrafi myśleć, ale Kazio nie ma ochoty. A co, gdyby Kazio powiedział sobie: Chcę oddychać, ale nie
mam ochoty brać wdechu. Chcę jeść, ale nie mam ochoty iść do lodówki. Chcę iść do toalety, ale w
połowie drogi zawrócę, bo uznam, że jest za daleko. Mam ochotę na seks, ale nie mam ochoty się
rozebrać. Mam ochotę umyć zęby, ale nie mam ochoty trzymać szczoteczki.
Dobrze, że Kazio posiada jeszcze coś takiego jak odruchy bezwarunkowe. Inaczej mógłby chcieć,
żeby jego serce pracowało, ale nie miałby ochoty pozwalać organizmowi na wykonywanie tego.
Strona: 6/6
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty