Uzupełnij poniższy tekst literami „ó” lub „u”: Uzupełnij tekst

Transkrypt

Uzupełnij poniższy tekst literami „ó” lub „u”: Uzupełnij tekst
I SZKOLNY KONKURS ORTOGRAFICZNY – DYKTANDA
Dyktando nr 1
Uzupełnij poniższy tekst literami „ó” lub „u”:
O str...żu J...zefie i jego tch...rzliwym k...ndl...
Zb...j, tch...rzliwy k...ndel str...ża J...zefa, to okr...tny pr...żniak. L...bi r...wnież do
p...źnego wieczora wł...czyć się po r...żnych r...inach i r...mowiskach. R...sza się jak
ż...łw. Str...ż, przywoł...jąc Zb...ja, ...sił...je sk...sić go tł...stą sk...rką. W...wczas
k...ndel r...sza kł...sem i daje s...sy jak wiewi...rka. J...zef w poł...dnie sz...kał go
dł...go po ...gorach, a ten h...ltaj ...łożył się w br...ździe i czyhał
na kł...tliwe wr...ble. To zn...w ...ciął sobie drzemkę w spr...chniałym cz...łnie w
pobliż... źr...dła. P...ty leżał jak dł...gi na ż...łtych wi...rkach, p...ki na grzbiecie nie
pocz...ł r...zgi, kt...rej szczeg...lnie się boi. Jest taki gł...pi....tki, jakby miał ptasi
m...żdżek. Na og...ł jednak str...ż l...bi swego k...ndla. Nieraz wsp...lnie wyr...szają
posł...chać ch..r... przepi...rek koncert...jących w zboż... .
Dyktando nr 2
Uzupełnij tekst brakującymi literami: rz, ż lub sz:
W podziemnym królestwie krasnoludków zaczęła się k..ątanina. Ko..enie d..ew
zapachniały ..ywicą. Wiosna. Jak to dob..e! Kończą się ju.. zapasy ..ywności.
Zjedzono ostatnie o..echy oraz d..em z po..eczek. Za..ądził tedy król, ..eby nadworny
kronika.. sprawdził, czy zima naprawdę precz poszła. Wrócił krasnal i tak powiedział:
„Najjaśniej..y panie, wdziej znowu ko..uch, bo szaleje śnie..na bu..a, a mróz taki, ..e
atrament na kość zama..ł w kałama..u”. „Kalenda.. wyraźnie wró..y wiosnę. Wyj..yj
jeszcze raz, mo..e coś ci się p..ywidziało” – rozkazał król. Wyszedł kronika.., wrócił i
k..y..em padł u nóg króla; „Wybacz, panie. Chyba wszystko na opak zobaczyłem.
Zdejmij ciepłą odzie.., bo nastała najprawdziw..a wiosna”. „Coś kręcisz. Zobacz
jeszcze raz, ..ądam ..etelnych wiadomości”. Za chwilę wrócił ka..ełek z nosem
zaró..owionymi powiada: „Dziwna ..ecz – ..eki znowu pokrył lód, a ziemia sk..epła jak
..elazo”. Rozgniewał się monarcha: „Wart jesteś kary. Co za ko..yść z tak
niepo..ądnego u..ędnika? Sam sprawdzę. Zawołaj stra..e, aby mi towa..yszyły”.
Wyszli, pat..ą, a tu trawa się zieleni, p..enica rośnie jak na dro..dżach, wie..by
puszczają bazie. „To tak? Ka..ę waćpana w..ucić do ciemnicy albo zamknąć w wie..y”.
Ledwie król to powiedział, pociemniało, wiatr śniegiem w twa..e im zawiał. „A to ci
ma..ec zbytki wyprawia. Za..artował z nas obu, mości kronika..u”. ..ekł..y to, król
wrócił na tron i nakazał, aby go obudzić dopiero w maju. Wiadomo: w marcu jak w
garncu, a kwiecień nie lep..y, jak mówi dob..e znane p..ysłowie.
Dyktando nr 3
Uzupełnij tekst brakującymi literami h i ch:
..rabia ..ipolit postanowił zorganizować ..uczne przyjęcie. Wiadomość ta narobiła
wiele ..ałasu, wszystki.. bardzo zdziwiła. Cała okolica wiedziała, że ..rabia jest
wielkim ..ytrusem, który nade wszystko ko..a pieniądze
i nie ..ce się nimi z nikim dzielić. Każdy miał ogromną o..otę uczestniczyć w tym
..istorycznym wydarzeniu. W dniu przyjęcia w zamku ..rabiego zjawili się wszyscy
szla..etnie urodzeni goście. Panowie przybyli
w czarny.. fraka.., na ich biały.. koszula.. pyszniły się duże mu..y,
a w butonierka.. pączki różnokolorowy.. kwiatów. Panie wyglądały uroczo w długi..,
bogato zdobiony.. suknia... Przed bramami zamczyska czy..ała spragniona sensacji
..mara ciekawski...
Przyjęcie odbywało się w sali ..abrowej. Meble i ściany w tej komnacie miały właśnie
ten kolor. Z wystrojem wnętrza ..armonizował wystrój stołów. W lewym rogu
każdego świeżo wykro..malonego obrusu wy..aftowany był ..erb pana ..ipolita.
Dodadtkową ozdobą stołów były wazony z bukietami ..iacyntów. W powietrzu unosił
się ich piękny zapa.. .
Stoły aż uginały się od półmisków. Dania wyglądały bardzo apetycznie. Ku..arz już od
dwó.. tygodni prawie nie opuszczał swojego królestwa. Gościom najbardziej
smakował ..uda baranina w sosie ..olenderskim, ..rupkie udka kurczęcia, ..ińska
..erbata i ..leb gra..am pani ..ani. Za..wyt zebrany.. wzbudził orze..owy tort i lodowy
pu..ar.
DYKTANDO NR 4
W ostatnim tygodniu sierpnia Jula przygotowywała się do roli przewodnika. Swój
przyjazd do Łodzi zapowiedziała ciocia Edyta z Paryża. Dziewczyna chciała
zaprezentować jak najlepiej swoje rodzinne miasto tej prawdziwej Europejce. Ciotka
uwielbiała podróże i zwiedziła już Amerykę Południową
i całą Europę. Ostatnio podziwiała zabytki Egiptu, Maroka, odwiedziła również Indie i
Chiny.
„- Co ciekawego mogę pokazać jej w Łodzi?” – zastanawiała się Jula. Planując trasę
zwiedzania, myślała o Teatrze Wielkim, długim spacerze po ulicy Piotrkowskiej od
placu Wolności do placu Reymonta. Chciała też pokazać Muzeum Włókiennictwa i
pomnik twórcy „Chłopów” i „Ziemi obiecanej”. Pilnie szlifowała swój francuski, aby
nim zaimponować ciotce Francuzce. Mijały dni a z Francji nie było żadnych wieści.
Nagle nadszedł telegram od paryżanki:
„Wpadnę za rok. Jadę na Hawaje. Całuję Was. Edyta”
Rozczarowana Jula postanowiła wykorzystać zdobyte wiadomości i wysłała pracę na
konkurs, który ogłosiło w „Dzienniku Łódzkim” Towarzystwo Przyjaciół Łodzi. Ku
swojemu zaskoczeniu otrzymała pierwszą nagrodę – wyjazd do Francji.
Dyktando końcowe czerwiec 2009
Niezawodowy połów ryb słodkowodnych
Czyż to nie rozkosz ryby łowić?
Niejedna dziewczyna stanęłaby z łoża o świcie, by ujrzeć hożego młodzianka,
mężnie wypatrującego chyżego szczupaka. Rzewny byłby to widok oglądany spod
hiperpoprawnej, kruczoczarnej rzęsy młodej dziewoi. Rześki poranek ze wszech miar
nagradzałby podówczas niewyspanie.
Wypadałoby jednak kontynuować wątek rybołówstwa, więc z żalem ale
bezapelacyjnie porzućmy obraz białogłowy patrzącej na wpół drwiąco swymi
zmrużonymi jasnoniebieskimi oczami na wędkarza.
Pół spał, pół czuwał, półprzytomnie pilnując spławika. Od niedawna każdą
chwilę poświęcał na nowe hobby. Po odbyciu instruktażu stał się wysoko
kwalifikowanym łowcą ryb. Nade wszystko zapragnął polowania na ryby
niedrapieżne. Ze znawstwem sfinansował zakup niebłahych przynęt, by sfinalizować
mrzonkę o upolowaniu hardego karpia, schizofrenicznego lina czy współgospodarza
jeziora, leszcza hipochondryka.
Sandacze, okonie i szczupaki chichotały, obserwując łowcę stojącego na
zdrutowanej naprędce chybotliwej kładce. Przekomarzając się, wyskakiwały nad taflę
strugi.
Wędkarz ze spiżowym uporem czyhał na karpia czy karasia. Wydawałoby się,
że błahe są mu piękne widoki lesisto-górzystego krajobrazu, przecinanego tu i ówdzie
polami pszenżyta.
Wtem spławik zachybotał, zanurzył się gwałtownie, łowca bez wahania zaciął i
rozpoczęła się naonczas nie całkiem równoprawna walka. Niebawem tłusty karp,
zhańbiony porażką, ciężko oddychał na piasku. Stanęło mu przed przerażonymi
oczami całe życie. Na koniec zobaczył się uwarzonego w słodkim sosie i
poprószonego wiórkami kokosa. Ohydztwo, szeptał bezgłośnie.
Ale młody łowca zmierzył tylko i zważył swą zdobycz, i puścił rybę z powrotem
do wody.
W okamgnieniu przyroda w dwójnasób odwdzięczyła się mężczyźnie.
Ciemnozielone choinki skłoniły się naumyślnie, żaby rechotały, żuraw, eksmąż*
czapli, klekotał bez ustanku, a druh zając hycał, wycinając hołubce.
Warto bezinteresownie nieść radość, choćby karpiowi. Warto hołubić
harmonię.

Podobne dokumenty