pobierz artykuł w całości

Transkrypt

pobierz artykuł w całości
PSYCHOANALIZA W PRACY PRZEDSZKOLNEJ
Pracuję w przedszkolu od 15 lat. Od czterech lat dokształcam się w Krakowskiej Szkole
Psychoterapii Psychoanalitycznej. Dlaczego psychoterapia psychoanalityczna? I dlaczego w
przedszkolu. Można by się doszukiwać różnych przyczyn. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że
rozwijam się jako nauczyciel, pracuję nad sobą, zdobywam wiedzę potrzebną mi w pracy a przede
wszystkim, poszerzyłam zakres patrzenia na dzieci poprzez psychoanalizę.
Psychoanaliza to: „dyscyplina naukowa, która obejmuje trzy niezależne od siebie części:
teorię psychologii ogólnej i psychopatologii, rodzaj terapii oraz metodę badawczą”.[1]
Psychoanaliza jest dziedziną wiedzy, która zajmuje się badaniem ludzkiej psychiki. Opiera się na
dwóch podstawowych hipotezach: determinizmu psychicznego i istnienia nieświadomości.
Determinizm oznacza, że nic nie dzieje się przypadkowo w naszym życiu: myśli, działania
fantazje,... Nieświadomość to „ukryta sfera życia psychicznego, która uwidacznia się w naszym
codziennym funkcjonowaniu, na przykład w naszych pomyłkach, marzeniach sennych,
„oderwanych myślach”, skojarzeniach, w sposobie naszego wchodzenia w relacje; nieświadomość
sprawia, że dokonujemy czasem wyborów, których sami nie umiemy uzasadnić.”[2]
Metoda psychoanalityczna, której głównym sposobem komunikowania się jest słowo,
pomaga nam nieświadomie uczynić świadomym, aby ulżyć w cierpieniu, zrozumieć siebie. Może
też pomóc, tak jak w moim przypadku spróbować zrozumieć innych, pomóc innym zrozumieć
siebie.
Aby dziecko mogło się prawidłowo rozwijać powinno doświadczać przyjemności i
frustracji. Dzięki frustracji dziecko aktywnie poszukuje, działa, rozwija swoje zdolności i percepcję.
Doświadczanie przyjemności – wg Freuda zasada przyjemności - opiera się na dążeniu przez
dziecko do natychmiastowego zaspokajania potrzeb. Dziecko uczy się w trakcie rozwoju, że nie
może dostać wszystkiego od razu gdyż na swojej drodze napotyka różne zakazy, nakazy czy
wymagania czyli rzeczywistość.
Dzieci, które przychodzą do przedszkola mają już za sobą pewien ukształtowany w
mniejszym lub większym stopniu bagaż umiejętności nawiązywania kontaktów, bycia z innymi
osobami, wyrażania uczuć, lęków. Są to doświadczenia nie zawsze zrozumiałe dla dziecka, jego
rodziców a tym bardziej osób z dzieckiem nie związanych-nauczycieli. Potrzeba dużo czasu, aby
poznać dziecko, ale żeby je zrozumieć i zrozumieć jego działanie i reakcję potrzebny jest nie tylko
czas, obserwacja, wywiady z rodzicami ale również bardzo pomocna jest wiedza z dziedziny
analitycznej psychologii rozwojowej i mechanizmów, które motywują nasze działania takich jak:
opór, pragnienia, popędy, lęki, przeniesienie.
We wrześniu dzieci spotykają nowe osoby, z którymi zostają bez rodziców. Jeżeli
wcześniejsze doświadczenia separacji dziecka nie przebiegały prawidłowo, teraz zaczynają się
problemy. Co to oznacza: jeżeli w wieku około dwóch lat któryś z rodziców nadmiernie przywiąże
dziecko do siebie, proces separacji od rodziców będzie utrudniony. Jeżeli natomiast w wieku dwóch
lat dziecko zacznie mówić o sobie „Ja”, oznacza to, że proces ten się rozpoczął. „Proces
rozdzielenia się może być zaburzony z wielu powodów, ale wcześniej lub później przejawy tego
zakłócenia będą widoczne. Jednym z nich jest to, że dziecko nie może przebywać bez matki.
...Każde dziecko, które rozpoczyna edukację przedszkolną, przeżywa pewien stres... Na ogół
dziecko sobie z tym radzi. Jeżeli w pierwszym momencie płacze za mamą, to tylko oznacza, ze jest
do niej przywiązane...za chwilę pojawi się nowa zabawka, przyjdzie nowa pani, pogłaska po
głowie, da lalkę, dziecko pobawi się nią w kącie...i w końcu przystosuje się do przedszkola...
Natomiast, jeżeli dziecko ma zbyt duży lęk separacyjny, jego oddzielenie się nie jest wystarczające,
to nie wypuści matki z przedszkola. Przyczepi się do niej, a gdy matka mimo to wyjdzie, ono nie
ruszy się z kąta, nie wstanie, niby jest w tym przedszkolu, ale go nie ma.”[3]
W wieku trzech lat w sferze intelektualnej na pierwszy plan w umyśle dziecka wysuwa się
niepewność i konfuzja wobec świata. Pojawiają się pierwsze zabawy grupowe, Jest to związane z
wytworzeniem się choćby w minimalnym stopniu społecznego sumienia, (czyli super ego).
Dziecko, aby było zdolne do zabawy z innymi musi być zdolne do przeżywania współczucia, troski
wobec innych. Wiąże się to z depresyjnym poczuciem winy. Dziecko, aby bawić się z innymi musi
kontrolować swoją złość i nienawiść, które to stany pojawiają się w sposób naturalny w sytuacji
frustracji zachcianek. Symboliczna zabawa wg A. Freud i M.Klein wykazuje podobieństwa do
śnienia i może być symbolicznym powtarzaniem sytuacji budzących lęk. Dalsza zabawa przynosi
ukojenie a co za tym idzie rozładowanie napięcia natomiast nieudana zabawa lub jej notoryczne
przerywanie pozostawia napięcie, a wraz z nim nienawiść dziecka.
W praktyce zauważyłam, że dzieci potrzebują niekiedy dużo czasu, aby zdecydować czy
bawić się z drugim dzieckiem. Dzieci mają do tego pełne prawo i same decydują, kiedy i z kim się
bawić. Należy im dać czas i możliwości wyboru. W mojej grupie są jeszcze takie maluszki, które
podejmują próby zabawy zespołowej, ale też często bawią się jeszcze same. Mają wtedy miejsce,
zabawki i czas dla siebie. Ale jest coś, co przykuwa moją uwagę, a mianowicie to, że dzieci te ( nie
zawsze i nie wszystkie), bacznie obserwują bawiących się w grupie. Widać wtedy jak wiele emocji
towarzyszy dziecku bawiącemu się samotnie: ciągle zerka w stronę bawiących się przerywając
swoją zabawę, uśmiecha się, gdy inne się śmieją, smuci się, gdy te w grupce są smutne, odczuwa
lęk, gdy pozostałe się sprzeczają, czy są złe na siebie. Widać jak bardzo sprzeczne emocje targają
samotnym dzieckiem, jak zastanawia się w myślach czy zrezygnować ze swojej zabawy i bawić się
w grupce (straci wtedy możliwość decydowania o sobie i swojej zabawie, będzie musiało iść na
kompromis a przede wszystkim zacząć się dzielić tym, co ma). Często zachęcam dzieci, aby
przystąpiły do zabaw zespołowych, ale decyzja należy do nich. Myślę, że już w 3-latkach dzieci nie
tylko boją się podjąć zabaw zespołowych z przyczyn wynikających z rezygnacji ze swoich
egoistycznych pragnień na rzecz społecznej zabawy i kontroli własnej złości. Często dziecko boi się
reakcji innych, ma niskie poczucie własnej wartości, wstydzi się. Etykietki, które przyszywają
dzieciom dorośli „ty nie umiesz się bawić”, „lepiej baw się sam, bo on ci coś zrobi”, „zostaw, lepiej
tego nie rób” i inne tego typu dają sygnał: ze mną jest coś nie tak albo uważaj bo jeżeli mama tak
mówi to może być niebezpiecznie. Staram się zachęcając dzieci do zabaw motywować je mówiąc,
co mogą osiągnąć, że pewnie chcą spróbować. Warto też nazywać głośno uczucia dziecka: pewnie
się boisz, spróbuj, potrafisz bawić się z kolegą, twój kolega też chciałby się z tobą pobawić...Ważne
jest, aby nie zaprzeczać uczuciom, o których dziecko nas informuje. Często, gdy dzieci mówią:boję
się, dorośli stwierdzają: nie bój się, nie masz, czego. Skoro dziecko informuje nas o swoich
uczuciach warto się nad nimi zastanowić i wesprzeć je nawet, gdy nam się wydają błahostką.
Wiek od 3-5 lat zwany jest wiekiem edypalnym. Jest to okres zakochania w rodzicu płci
przeciwnej i konsekwencje wobec rodzica tej samej płci. Chłopiec jest zakochany w swojej mamie,
dziewczynka w ojcu nie dostrzegając ich razem jako rodziców. Jest to czas bardzo ważny dla
rodziców, aby ich pociechy mogły rozwiązać tę sytuacje prawidłowo, bo wiąże się to z
późniejszymi identyfikacjami dzieci / bycia kobietą i bycia mężczyzną/. Dobre rozwiązanie tego
okresu gwarantuje pomyślne dorastanie a później dojrzewanie. Rodzice powinni pamiętać, że
oprócz tego, że mają dzieci mają też siebie nawzajem. Wtedy w atmosferze wzajemnej miłości
dzieci odnajdą swoje miejsce i bezpieczeństwo. Jest to czas zainteresowania swoją dziecięcą
seksualnością. Dzieci zauważają różnice między chłopcem i dziewczynką.
W pracy z dziećmi w przedszkolu bardzo ważny jest mechanizm przeniesienia i projekcji.
Przeniesienie to „ proces nieświadomy, oznaczający, że uczucia, postawy, oczekiwania, pragnienia
itd., które wcześniej kierowały się w stronę ważnych w dzieciństwie osób, przenoszone są na inne
obiekty. Jakkolwiek samo zjawisko jest powszechne, terminu tego używa się zwykle w związku z
leczeniem psychoanalitycznym, kiedy to pacjent odnosi się do analityka tak, jak gdyby ten ostatni
był przedtem obiektem jego w życiu.”[4]
Trudno mówić w przedszkolu o osobie analityka i leczeniu ale bardzo ważnym wydaje mi
się fakt, że nauczyciel jest przeżywany jako osoba znacząca. Warto więc pamiętać o przeniesieniu,
gdyż często nauczyciel przeżywany jest przez dziecko jak rodzic i może ono odgrywać pewne role
z przeszłości. Przykładem niech będzie chłopiec, który mając dużą wiedzę i możliwości wykazania
się, bierze udział w zajęciach ale też wyróżnia się popisami, ciągłym absorbowaniem uwagi
nauczycielki. Z rozmowy z mamą wynika, że dziecko notorycznie przekracza zasady i umowy, ale
też nie ponosi z tego tytułu żadnych konsekwencji, wręcz jego zachowanie jest bagatelizowane lub
wywołuje radość w rodzinie. Dziecko za wszelką cenę zwraca uwagę, niemalże mówi „tu jestem, to
ja, zróbcie coś ze mną”. Jego zachowanie wśród grupy dzieci jest uciążliwe. Gdy tylko mówię, aby
ktoś czegoś nie robił w tym samym momencie w/w chłopiec zaczyna tę czynność. Na moje
stwierdzenie, że chce zwrócić moją uwagę na siebie przestaje. Mam wrażenie, że jestem
przeżywana jak mama, u której trzeba zrobić bardzo dużo, aby być zauważonym i aby wywołać
radość czy zainteresowanie. Moje interpretacje, że np. chce abym zajmowała się tylko nim albo, że
trzeba się popisywać by wyróżnić tylko jego, poświęcić mu więcej czasu trafiają do dziecka i widać
jak się nad tym zastanawia a potem zaczyna bawić. Jego przekraczanie granic i norm jest próbą
bycia zauważonym, istnienia. Staram się widzieć go, rozmawiać, chwalić za wszystko, co robi i
podnosić wartość chłopca w jego i dzieci oczach, aby nie musiał walczyć o chwilę zainteresowania
tak jak w domu.
Przeniesienie to proces, który nie jest obcy nam nauczycielom. Często reagujemy na różne
sytuacje w sposób nieuzasadniony. Warto wtedy zastanowić się, dlaczego coś nas złości, denerwuje
czy rozprasza. Nie jest to łatwe, ale warto się zastanawiać, dlaczego w stosunku do jednego dziecka
zachowujemy się tak, a do drugiego inaczej. Jakie uczucia dzieci w nas wywołują i wzbudzają i
dlaczego właśnie takie.
Projekcja to „mechanizm obronny, polegający na przypisywaniu innym osobom lub rzeczom
właściwości, myśli, uczuć, postaw i pragnień, których jednostka w sobie nie akceptuje”[5] Wśród
dzieci mechanizm ten widoczny jest szczególnie wtedy, gdy dziecko zrobi coś złego a opowiada
nam, że coś złego zrobiła zabawka, kolega, albo ktoś zupełnie inny. Warto się wtedy zastanowić,
dlaczego tak robi. Być może dziecko obawia się kary, boi się, bo nie wie co go czeka. Dzieci
wychowywane w atmosferze zaufania i wzajemnego szacunku wiedzą, że nic im nie grozi
natomiast te, które nie mają całkowitej pewności jak zareaguje dorosły często będą nieświadomie
projektować swoje czyny, czy uczucia. Projekcja może ich „ochronić” przed zbyt surową karą albo
krzykiem czy inną reakcją ze strony dzieci bądź dorosłych.
Coraz częściej zauważam, że gdy słucha się dziecka należy słuchać uważnie tego, co mówi,
ale przede wszystkim myśleć też o tym, o czym nie mówi - mówiąc.
1. S. Fhaner, Słownik psychoanalizy, Gdańsk 1996
2. A. Legnicka-Łoś, Nauczyć się kochać Terapia psychoanalityczna w teorii i praktyce,
Santorski & CO 2002r
3. D. Terakowska, Jacek Bomba, Być rodziną czyli jak budować dobre życie swoje i swoich
dzieci, Kraków 2003r.
4. S. Fhaner: Słownik psychoanalizy, Gdańsk 1996r.
5. Tamże,