RAMA I SITA – WIECZNA MIŁOŚĆ

Transkrypt

RAMA I SITA – WIECZNA MIŁOŚĆ
RAMA I SITA – WIECZNA MIŁOŚĆ
Dawno, dawno temu, gdy Ziemia była jeszcze dziewicza, Indie – nazywane wtedy
Bharata – były bujnym ogrodem pierwotnych lasów i pachnących dolin. Było tam bardzo
ciepło, więc wszelkiego rodzaju owoce, warzywa i kwiaty rosły tak szybko, że nikt nigdy nie
chodził głodny. Czcigodni mędrcy przemierzali lasy wolni od strachu, medytując na
nieskończoną rzeczywistość Brahmana i Bhagawana. Aby utrzymywać równowagę Matki
Natury, jogini mieszkali w otoczeniu drzew. Przesiadywali pod rozłożystymi konarami
banianów, gdzie dali początek wielu szkołom duchowym. Słoje tych drzew przesiąknęły
bezustannym śpiewem hymnów wedyjskich i to tak głęboko, że każda ich cząsteczka zaczęła
w końcu wibrować wraz ze świętym dźwiękiem. Z bliżał się koniec drugiej ery. Kosmiczny
zegar wybił kres Epoki Srebra. W poprzedzającej ją Epoce Złota wszystko było idealne. Po
niej miała nastąpić Epoka Brązu. W najmroczniejszych zakątkach lasu zaczęły się pojawiać
niepomyślne znaki. Zło nigdy nie zdradza swej obecności w otwarty sposób. Jest tchórzliwe,
więc chowa się w ciemnościach i tylko czeka na moment, w którym dobro osłabnie.
Wychodzi wtedy z ukrycia i ukazuje się w całej swej okazałości.
Nadchodząca burza
W Epokach Złotej i Srebrnej regularnie widywano na Ziemi dewy i dewi z
najwyższych wymiarów. Ukazywały się one w blasku barw, którym towarzyszyły święte
dźwięki. Bardzo często spotykano piękne apsara, zmysłowe dewy i dewi, które rozkoszowały
się kąpielą w krystaliczne czystej wodzie potoków górskich. Choć było to źle widziane przez
dewy i ludzkich nauczycieli, medytujący w środku lasu jogini lub szlachetni książęta od czasu
do czasu łączyli się w miłosnym uścisku z tymi niewyobrażalnie pięknymi istotami. Dewi
zachodziły wówczas w ciążę i od razu rodziły dzieci, po czym wracały do zamieszkiwanych
przez siebie subtelnych krain. Powite w ten sposób półludzkie dewy bardzo często wyrastały
na niezwykłych ludzi.
Czasami dewy zdobywały wsparcie ziemskich królów, którzy pomagali im walczyć z
mrocznymi istotami zagrażającymi harmonii i równowadze światów materialnych. Wedy
ukazują, że wymiary fizyczne zawsze zawierają w sobie ciemność i światło, w
przeciwieństwie do Wymiaru Transcendentalnego, gdzie wszystko jest świetliste, świadome i
radosne. W każdym z nieskończonych bilionów Wszechświatów zawsze znajdzie się zatem
trochę mroku i trochę jasności. Światło jest siedzibą Jasnych Istot – dewów, natomiast
ciemność zamieszkują asurzy, mroczne istoty występujące przeciwko światłu i wszystkiemu,
co z nim związane.
Owa dychotomia jest zawsze obecna w wymiarach materii. Czasami światło odpędza
ciemność. Czasami ciemne chmury asurycznego chaosu zagrażają wszelkiemu życiu. Żaden
atman świata ziemskiego nie może czuć się bezpiecznie. W mrocznych lasach materii może
nas bowiem spotkać zarówno dobro, jak i zło. Jako że ludzie dysponują wolną wolą, mogą
wybrać drogę prowadzącą do oświecenia lub trwanie w mrokach niewiedzy, to znaczy
przyłączyć się do armii dewów lub armii asurów. Każdy z nas musi opowiedzieć się po
którejś ze stron.
Tak jak w naszych ciałach mogą znajdować się komórki pomocnicze i komórki
nowotworowe, tak w pobliżu Indii – jak opisują eposy – na wyspie nazywanej współcześnie
Sri Lanką, zaczął w pewnym momencie rosnąć złośliwy guz. Ciemnym Księciem
zasiadającym w samym centrum owego gniazda zła był Rawana, jogin, który zszedł na złą
drogę. Po tym jak udało mu się pozyskać wszystkie moce mistyczne i błogosławieństwo
dewów, skierował się ku swojej ciemnej stronie. Upojony władzą, zaczął używać swej woli
do zniewalania innych istot. Aby możliwie najszybciej przejmować ich energię, stał się
kanibalem. Nikt nie był bezpieczny. Pod wpływem odczuwanej przez Rawanę żądzy jego
ciało zaczęło się zmieniać. Stał się rakszasem, „zjadaczem ludzkich serc”. Pomimo że
pozostał przystojny, złe uczynki sprawiły, że jego ciało uległo zniekształceniu i
zdeformowaniu. Wyrosło mu dziesięć strasznych głów. Uwielbiał gwałcić piękne kobiety i
skrzywdził w ten sposób wiele osób, dopóki jedna z ofiar nie rzuciła na niego uroku, mówiąc,
że umrze, jeżeli kogoś jeszcze zgwałci.
Na widok jego dziesięciu potwornych głów, wszędzie, gdzie się pojawiał, ludzie
krzyczeli z przerażenia. Wydawał się być niepokonany. Przez cały czas chroniła go moc
zgromadzona na ścieżce jogi i dyscypliny, którą wcześniej kroczył. Jednakże w swojej dumie
zapomniał uczynić się niewzruszonym na ataki ze strony ludzi i zwierząt, przez co te dwa
rodzaje istot mogły wyrządzić mu krzywdę, a nawet go zabić.
Tajni atmani
Ani Rawana, ani którykolwiek z dewów czy ludzi, nie mógł przewidzieć tego, co
stanie się dalej. Na Matkę Ziemię zstąpił wielki Awatar Bhagawana, wszechmocny, pełen
miłości przyjaciel wszystkich istot, który zamieszkuje świetliste łąki królestwa Brahmana – w
Vaikuntha, radosnym wymiarze wolnym od pragnień i strachu. Był to idealny moment na
pojawienie się w świecie materialnym ucieleśnienia dharmy, prawdy, życzliwości, siły,
bezpieczeństwa, mądrości, a przede wszystkim najsłodszej miłości. Bhagawan postanowił
przybrać postać księcia Śri Ramy i zstąpić na Ziemię jako członek indyjskiej rodziny
królewskiej. Kluczową rolę w całej tej opowieści odgrywa także jego odwieczna towarzyszka,
Lakszmi. Pojawiła się ona w świecie fizycznym pod postacią Dewi Śri Sity, jako córka króla
Dżanaka.
Śmiejąc się na samą myśl o czekającej ich przygodzie, Bhagawan zaprosił tysiące
swoich przyjaciół i krewnych z wymiaru Brahmana, aby zstąpili na Ziemię i urodzili się w
najważniejszych rodzinach szlacheckich. Śmiejąc się jeszcze głośniej, poprosił także
wszystkich wielkich dewów, aby przyszli na świat w indyjskich lasach pod postacią małp i
niedźwiedzi. Urodziły się w ten sposób zwierzęta, jakich nikt nigdy wcześniej ani później nie
widział. Wkrótce miały się one stać wrogami Rawany. Najpotężniejszym spośród dewów jest
Waju, wiatr. Bardzo długo modlił się on do Bhagawana, by ten powierzył mu zadanie
specjalne. Bhagawan mrugnął okiem i spełnił jego życzenie. Wielki dewa stał się w ten
sposób Hanumanem, przywódcą małp, który odegrał kluczową rolę w całej historii. Tak
właśnie działa Bhagawan – pozostaje w cieniu i docenia starania tych, których kocha.
Śri Rama i Sita spojrzeli na siebie i znów zaczęli się śmiać: Bhagawan (Rama) i jego
wieczna małżonka (Sita) mieli zamanifestować się jako idealna para królewska. Rawana nie
miał pojęcia o całym planie. Wraz z przyjaciółmi Bhagawan miał zstąpić na Ziemię, aby
uchronić ją przed złem, a jednocześnie błaznować do woli. Nie chodziło tu jednak o nadejście
zwykłego Awatara dewy czy świetlistego bóstwa, ale o purna Awatara, pełną manifestację
boskości Bhagawana. Ta niezwykła opowieść została spisana przez wielkiego jogina i mędrca
o imieniu Walmiki i nazwana Ramajaną. Walmiki był największym poetą, jakiego kiedy-
kolwiek nosiła Ziemia. Dwadzieścia cztery tysiące wersów, które składają się na ten
wspaniały poemat, zawierają wszystkie nauki Awatarów. Jestem jedynie świetlikiem
pozostającym na jego usługach, a pisane przeze mnie słowa to okruchy zebrane ze stołu tej
boskiej uczty.
Kiedy Śri Rama zamanifestował się jako syn króla Daśaratha, królewscy astrologowie
byli niezwykle podnieceni. Nigdy wcześniej nie widzieli takiego horoskopu. Ułożenie
wszystkich planet wróżyło pomyślność. Żaden człowiek nie mógł mieć takiego wykresu
urodzeniowego. „Czy to możliwe?”, zastanawiali się. „Czy powinniśmy to wyjawić?”
Dziecko miało być najpotężniejszym królem, jaki kiedykolwiek chodził po Ziemi,
uosobieniem dharmy, wielkim wojownikiem, zawsze życzliwym, szczerym i współczującym.
Wtedy jednak astrologowie zobaczyli w wykresie coś jeszcze. Jego małżeństwo będzie…
trudne… nie, nie trudne… będzie epicką opowieścią.
Nikt nigdy nie widział tak trudnego i pięknego dziecka. Nazwano je Ramaczandra.
Chłopiec miał trzech braci: Bharata, Lakszmanę i Szathugnę, których król Daśaratha kochał
tak mocno, jak ich żony i matki. Wszyscy uwielbiali Ramaczandrę w sposób, którego nie
potrafili w pełni zrozumieć. Kochali go nawet bardziej niż swoje własne życie, tak jakby
prawdziwe źródło ich istnienia znajdowało się przed nimi pod postacią człowieka. Podobnie
sytuacja wyglądała w przypadku Sity. Jej uroda, wdzięk, mądrość, wnikliwość i zdolności
przekraczały możliwości pojmowania każdego, kto ją spotkał. Źródło Wszystkiego, wieczna i
nieskończona Rzeczywistość, umyślnie „schowała się” w ludzkich ciałach dla dobra
wszystkich istot. Niektórzy wiedzieli, kim są, inni nie. Zawsze tak jest, ponieważ – jak uczą
nas Wedy – Bhagawan kocha nas tak, jak my kochamy jego. Jest to odwieczna zabawa w
chowanego, gdzie my jesteśmy szukającym, ale o tym zapomnieliśmy. Mogłoby się
wydawać, że wszystko jest napędzane przez bezosobową lub despotyczną moc i że jesteśmy
zgubieni. Najpotężniejszą spośród wszystkich rodzajów mocy jest jednak tak naprawdę
miłość, która nigdy nie posługuje się jakąkolwiek formą nacisku. Powinniśmy jej pragnąć i
poszukiwać za wszelką cenę. Spróbuj sobie wyobrazić, jak mogła się czuć matka Ramy,
Kausalaja, kiedy karmiła piersią Źródło Wszystkiego. Obłędnie, tak – miłość zawsze ma w
sobie coś z obłędu. Rama przybył na Ziemię, aby ofiarować każdej istocie swoje piękno. Dla
przyjaciół było to źródło ogromnej radości, dla Rawany natomiast… no cóż, poczekajcie
jeszcze chwilę.
Daśaratha, wspaniały ojciec Śri Ramy, był potężnym królem. Zamieszkiwał w stolicy
Ajodhja, niezwykle pięknym i spokojnym mieście. Nikt nie chodził tam głodny, nie było
żadnych przestępstw, a ulice każdego poranka były czyszczone i perfumowane. Szczęśliwi
mieszkańcy szanowali się nawzajem i bardzo często świętowali. Wszędzie naokoło było
widać złoto, a każdy dom przyozdobiono klejnotami. W licznych sadzawkach pływały różowe kwiaty lotosu, pomiędzy którymi bawiły się łabędzie. Na ulicach przesiadywały piękne,
jaskrawe ptaki, które co jakiś czas wydawały z siebie radosne okrzyki. W oczach każdego
sąsiada było widać troskę i zaufanie. Mam ochotę płakać na samą myśl o tym, że życie mogło
kiedyś tak wyglądać. A za sprawą Ramy wszystko stawało się tysiąckrotnie jaśniejsze.
Ciemne chmury
W pewnym momencie ów spokój został zaburzony. Do Ajodhji przybył Wiśwamitra,
przywódca wszystkich zamieszkujących w lasach mędrców, aby pokłonić się przed królem.
Na jego twarzy było widać niepokój. Śri Rama był już wtedy przystojnym szesnastolatkiem.
Wraz z młodszym bratem, Lakszmaną, spędzali wspólnie niemal każdą chwilę. Jako książęta,
byli doskonale wykształceni i znakomicie posługiwali się wszelkiego rodzaju bronią. Ich
uroda i szlachectwo robiły wrażenie na każdym, kto ich zobaczył. Wiśwamitra stanął przed
królem Daśarathą i przekazał szokującą wiadomość: asurzy z Lanki zaczęli atakować
zamieszkujących w lasach joginów, dewastując ołtarze i święte miejsca, zabijając mleczne
krowy i niszcząc pola uprawne. Mroczni najeźdźcy z obozu Rawany stawali się coraz bardziej
zuchwali. Sytuacja była naprawdę poważna. Trzeba było jakoś zareagować.
Pomimo podeszłego wieku, dzielny Daśaratha od razu postanowił jechać do lasu na
czele swojej armii, aby walczyć z asurami. Ku jego zaskoczeniu, Wiśwamitra nalegał, by
towarzyszyli mu także Rama i Lakszmana. Jako że Daśaratha darzył Ramę niewyobrażalną
wręcz miłością, był przerażony na myśl o tym, że piękny książę mógłby stanąć do walki ze
złymi i niebezpiecznymi asurami. Wielki mędrzec Wiśwamitra, który widział przeszłość,
teraźniejszość i przyszłość, zapewnił jednak króla, że Rama i jego brat muszą w ten sposób
wypełnić swoje przeznaczenie. Duchowy doradca króla, Wasistha, przyznał Wiśwamitrze
rację.
W momencie, w którym dwaj bracia opuszczają Ajodhję, akcja zaczyna nabierać
tempa. Podczas podróży przez las Wiśwamitra uczy książęta zaawansowanej sztuki walki
łączącej potężne mantry z użyciem zwykłych broni. Te pradawne, pilnie strzeżone tajemnice
dawały możliwość wykorzystania potężnych sił Natury, które mogły okazać się niezbędne w
walce z okrutnymi mocami złych istot. Światło odpędza ciemność. Jednakże w świecie
ziemskim zawsze więcej jest ciemności.
Kiedy młodzieńcy dotarli do ukrytego głęboko w lesie klasztoru, niemal od razu
pojawili się asurzy. Nie istniała dla nich żadna świętość. Rozkoszowali się bezczeszczeniem
świętych ołtarzy, gwałceniem każdej napotkanej kobiety i zjadaniem ciał najbardziej
bezbronnych ofiar. Choroba się rozprzestrzeniała. Asurzy nie spodziewali się jednak dwóch
boskich braci w samym środku lasu. Posługując się naładowanymi przy pomocy mantr astrami, Rama i Lakszmana z łatwością pokonali najeźdźców, zabijając część z nich, a resztę
przeganiając z powrotem na Lankę, by mogli opowiedzieć o tym, co ich spotkało. Rozpoczęła
się wojna. W oddali rozległ się dźwięk bębnów.
Ślubny łuk
Kiedy Rama i Lakszmana wrócili do Ajodhji, Wiśwamitra – z błyskiem zrozumienia
w oku – zasugerował im, żeby udali się z wizytą do pobliskiego królestwa króla Dżanaki,
który słynął ze swojej szlachetności. Sita, o której mówiono, że jest najpiękniejszą
księżniczką, jaką kiedykolwiek widziano, była już wystarczająco dojrzała, by wyjść za mąż.
Krążyły opowieści o tym, że została ona zrodzona bezpośrednio z Ziemi. Król podobno
znalazł ją, gdy orał pole złotym pługiem podczas świętej ceremonii mającej zapewnić
dobrobyt.
W pałacu Dżanaki znajdował się łuk tak wielki, że pięciuset silnych mężczyzn z
trudnością było w stanie go przesunąć. Król oznajmił, że jeżeli komuś uda się go napiąć,
będzie mógł poślubić Sitę. Kiedy przybyli Rama, Lakszmana i Wiśwamitra, łuk był wyeksponowany w dobrze widocznym miejscu. Rama podszedł do niego, z łatwością go
podniósł, napiął cięciwę i zgiął go w okrąg. Chwilę później broń złamała się w pół, wydając
przy tym głośny ryk. Niedługo potem Rama i Sita spotkali się w pałacowym ogrodzie.
Wystarczyło im tylko jedno spojrzenie, aby wszystko stało się jasne. Oboje cichym głosem
przyrzekli, że to ich jedyna miłość. Niedługo potem stanęli przed świętym ogniem, przysięgając sobie wierność do końca życia. Bhagawan i jego odwieczna partnerka znów stali się
jednością. Ich małżeństwo miało odmienić bieg historii. Śri Rama widział tylko jedną rzecz,
kiedy zamykał oczy: Sitę Dewi. Przyrzekł jej: „Bez twojej miłości z pewnością umrę”.
Wątpliwości, które niszczą
Kiedy Rama i Sita wrócili do Ajodhji, przygotowywano już uroczystość koronacji
Ramy. Jego ojciec pragnął przekazać mu tron. Jednakże macka zła Rawany wpełzła do
wnętrza królewskiego pałacu, niczym kobra do dziecięcego pokoju. Najmłodszą i ulubioną
żoną Daśarathy była piękna Kaikeji, matka brata Ramy, Bharata. Niewidzialnym wężem była
natomiast Manthara, jej zła i garbata służąca. Kiedy Bharata był w podróży, Manthara
zmyśliła Kaikeji historię, że Rama planuje zabić jej syna, więc powinna kazać wygnać Ramę i
osadzić na tronie Bharatę. Złe słowa Manthary zawładnęły sercem Kaikeji. Jako że Kaikeji
ocaliła kiedyś życie Daśarathy, król był jej winien boon (przysługę). Daśaratha obiecał
odwdzięczyć się, kiedy tylko Kaikeji będzie tego chciała. Nie mógł jednak przewidzieć, że
żona poprosi go o coś tak strasznego. Za podszeptem Rawany, Kaikeji nakazała Daśaracie
zesłać Ramę na czternastoletnie wygnanie i oddać tron jej synowi, Bharacie.
Spokojne królestwo od razu zostało podzielone konfliktami. Daśaratha kochał Ramę,
ale dał wcześniej swoje słowo Kaikeji, która upierała się, że żadne inne rozwiązanie jej nie
usatysfakcjonuje. Król był bezradny. Wezwał swego ukochanego najstarszego syna, wyjaśnił
mu tę straszną sytuację i ze łzami w oczach wygnał go do lasu na czternaście lat. Rama od
razu pojął, że los Ajodhji spoczywa w jego rękach. Zgodnie z prawem, mógł domagać się
tronu. Gdyby jednak tak uczynił, sprzeniewierzyłby się honorowi swojego ojca,
doprowadziłby do rozpadu rodziny i zniszczyłby wszystko, co było mu drogie. Trucizna
Rawany zagrażała teraz wszystkiemu.
Śri Rama klęknął przed ojcem, czule dotknął jego stóp i zapewnił go, że wszystko
będzie w porządku. Wiedział, że żaden atak na prawdę i dobro nie naruszy odczuwanych
przez niego radości i spokoju. Zrzekł się tronu na rzecz swojego brata, Bharaty, po czym
ciepłymi słowami dodał otuchy osobom, w których sytuacja ta wywołała złość lub urazę.
Przypomniał im, że wszystko zawsze odbywa się w zgodzie z boskim planem.
Lakszmana przyrzekł bratu, że uda się na wygnanie wraz z nim. Zapewnił go przy
tym, że w każdej sytuacji będzie po jego stronie. Rama udał się następnie do Sity,
najdelikatniejszego i najpiękniejszego kwiatu kobiecości, a zarazem największej miłości jego
życia. Czule jej dotknął, po czym powiedział, że musi udać się na czternastoletnie wygnanie
do dżungli. Poprosił ją, żeby została w Ajodhji, gdzie będzie bezpieczna, oraz żeby pamiętała
o nim każdego dnia. Ze łzami w oczach, ale czystym i stanowczym głosem, Sita odpowiedziała Ramie, że nawet w obliczu strachu, problemów czy niebezpieczeństwa, nie
odstąpi swojego ukochanego męża i partnera życiowego. Przypomniała mu, że jako wojownik
ochroni ją w każdej sytuacji, jaka może ich spotkać w dżungli. Na koniec powiedziała mu, że
wytrwa u jego boku tak długo, jak jego cień będzie połączony z jego ciałem. Sita, Rama i
Lakszmana zaczęli przygotowywać się do opuszczenia Ajodhji. Tuż przed odejściem, Rama i
Sita rozdali całe swoje bogactwo potrzebującym. Niedługo potem król Daśaratha umarł z
żalu.
Na wygnaniu w lesie
W ten sposób Ajodhja pozostała bez króla. Dopiero kiedy Bharata został mianowany
następcą tronu, zdał sobie sprawę z okrutnych działań swojej matki. Wywołało to w nim
gniew, a jednocześnie troskę o ukochanego brata. W pośpiechu udał się do lasu, gdzie klęknął
przed Ramą i ze łzami w oczach poprosił go o sandały. Położył je na swojej głowie, po czym
przyrzekł, że przez czternaście lat, gdy brat będzie na wygnaniu, na tronie Ajodhji będą
zasiadać wyłącznie jego sandały. Uściskali się, po czym Bharata udał się z powrotem do
miasta, a Rama, Sita i Lakszmana pozostali w lesie Dandaka.
Las ten słynął ze strzelistych banianów, z których część miała kilkaset stóp wysokości,
oraz licznych aśramów zamieszkałych przez joginów i riszi, ale także ze złych rakszasów
ukrywających się w ciemnych jaskiniach. Rakszasi udawali mnichów, lecz tak naprawdę byli
groźnymi i przesiąkniętymi złem kanibalami, którzy zajmowali się praktyką czarnej magii.
Wraz z tym, jak moc Rawany rosła, niegdyś święta i spokojna dżungla, w której jogini żyli w
zgodzie z dzikimi zwierzętami, stawała się coraz bardziej niebezpieczna i złowroga. Pewnego
dnia Sita, Rama i Lakszmana zobaczyli na jednej z gałęzi ogromnego sępa. Bracia od razu
wycelowali w niego łuki, przypuszczając, że może to być jeden z asurów w zmienionej
postaci. Zanim jednak zdążyli wypuścić strzały, ptak powiedział im, że nazywa się Dżataju i
jest jednym z najstarszych przyjaciół Daśarathy. Zadeklarował, że będzie im towarzyszył i
strzegł Sity, gdy Rama i Lakszmana będą udawać się na polowanie. W ten sposób grupa
zyskała czwartego członka.
Błogosławieństwo w przebraniu
Wędrowcy odwiedzali podczas swej tułaczki wiele leśnych aśramów. Mieszkający
tam jogini dostrzegali w wizycie owej Boskiej Pary – Śri Ramy i Sity Dewi – spełnienie
swych wieloletnich medytacji. Jest to jeden z powodów, dla których Awatarowie zstępowali
na Ziemię i spotykali się z osobami, które przez długi czas darzyły ich miłością i modliły się,
by pewnego dnia móc osobiście doświadczyć ich piękna. Boski Ojciec i Boska Matka
okazywali swą miłość każdemu, kogo spotykali na swojej drodze.
W końcu grupka dotarła do specjalnego miejsca w lesie Panczawati, który został im
polecony przez mędrców. Nieopodal biło źródło słodkiej wody, wszędzie wokół rosły kwiaty,
a z pachnących drzew zwisały owoce. To był raj w samym środku potężnego lasu. Lakszmana
wybudował tu z ziemi, kamieni i bambusów chatkę, która stała się ich domem na czas
wygnania.
Oszustwo przynosi zniszczenie
Pewnego dnia, kiedy Sita, Rama i Lakszmana usiedli niedaleko chatki, żeby
porozmawiać, podeszła do nich Surpanaka, siostra Rawany. Była odpychającym i strasznym
kanibalem, ale widząc przystojnego księcia, postanowiła przybrać postać pięknej kobiety.
Zaczęła flirtować, najpierw z Ramą, potem z Lakszmaną. W końcu rzuciła się na Sitę, żeby ją
zabić. Lakszmana był jednak szybszy. Szybkim ruchem miecza odciął Surpanace uszy i nos.
Krzycząc z bólu, Surpanaka pobiegła przez las do swojego brata Khary, który przewodził
potężnej armii rakszasów. Słysząc opowieść swojej siostry i widząc jej rany, Khara od razu
postanowił wyruszyć w okolice Panczawati. Kiedy Rama zobaczył asurów, poprosił
Lakszmanę, aby strzegł Sity, a sam stanął naprzeciw mrocznej armii z napiętym łukiem.
Rozpoczęła się bitwa. Wszędzie naokoło lała się krew, ale ciało Ramy pozostawało niedraśnięte. Wkrótce życie straciło szesnaście tysięcy ludożerców. Następnie zginęli ich
dowódcy. W końcu także okrutny Khara poległ na zakrwawionej ziemi. Tylko jeden żołnierz
uciekł, aby móc opowiedzieć Rawanie o tej porażce.
Awatar zaczął w ten sposób wypełniać swoją misję oczyszczenia ciała Matki Bhumi z
komórek nowotworowych, które przybrały postać demonów zagrażających wszelkiemu życiu.
Kiedy Rawana, którego moc wywoływała przerażenie nawet w dewach, dowiedział się, że
osoba, którą uważał za zwykłego śmiertelnika, ośmieliła się wystąpić przeciwko niemu,
wpadł w tak wielki gniew, że nie da się go opisać.
Odwet – porwanie Sity
W pierwszym momencie Rawana chciał odpowiedzieć natychmiastowym atakiem.
Zmiażdżyłby wówczas tę żałosną ludzką pluskwę i w mgnieniu oka pozbyłby się problemu.
Oszpecona i wściekła Surpanaka pragnęła jednak zemsty. Wiedziała o tym, że Rawana ma
słabość do pięknych kobiet. Powiedziała mu więc o niezwykłej urodzie Sity i zasugerowała,
żeby uprowadził ją w ramach zemsty. Rawana uknuł następujący plan: jego prawa ręka,
Maricza, miał przybrać postać pokrytej klejnotami, magicznej łani i podejść do chatki, aby
przyciągnąć uwagę Sity. Plan podziałał i Rama udał się w pościg za czarującym zwierzęciem,
które po chwili zaczęło imitować jego głos wołający o pomoc. Lakszmana pobiegł za bratem,
pozostawiając Sitę samą. Przed odejściem zdążył jednak zakreślić na ziemi wokół chaty
magiczny krąg, mówiąc jej, że będzie w jego wnętrzu bezpieczna. W tym momencie pojawił
się Rawana. Przybrał postać świętego odzianego w pomarańczowe szaty i poprosił Sitę o
wodę. Współczucie wobec spragnionego mężczyzny przesłoniło Sicie zdrowy rozsądek.
Kiedy podawała wodę zamaskowanemu asurze, jej ręka znalazła się poza kręgiem
ochronnym. W mgnieniu oka została wepchnięta do rydwanu Rawany, który wzniósł się w
przestworza i ruszył przed siebie.
Wierny sęp Dżataju zaatakował rydwan, dziobiąc z krzykiem ciało Rawany. Ptak nie
miał jednak żadnych szans w walce z przywódcą zła, który od razu odciął mu oba skrzydła i
ze złośliwym uśmieszkiem posłał z powrotem w kierunku ziemi. Uradowany zwycięstwem
Rawana ruszył następnie w stronę swojej twierdzy na Sri Lance. Tuż przed tym, jak mieli
przelecieć nad oceanem, zaradna Sita zawinęła swoją biżuterię w kawałek sari i wyrzuciła z
rydwanu w nadziei, że ktoś ją znajdzie. Tak też się stało. Zawiniątko wylądowało tuż obok
pięciu wielkich małp.
Dotarłszy do swojej zbudowanej w całości ze złota stolicy, Rawana umieścił
pogrążoną w żalu Sitę w ogrodzie Aśoka i nakazał strażniczkom, by jej pilnowały. Kiedy
upewnił się, że w żaden sposób nie może uciec, poszedł ją odwiedzić. Nigdy wcześniej nie
widział tak pięknej kobiety. Nawet jego żona, królowa Mandodari, ani tysiące piękności
mieszkających w jego haremie nie mogły równać się z Sitą Dewi. Była ona w końcu Kobiecą
Boskością, która zstąpiła na Ziemię. Oszołomiony Rawana podszedł do Sity, niczym
kochanek zalecający się do młodej dziewczyny. Zaczął jej obiecywać bogactwo i wszelkie
przyjemności. Zapewniał ją, że śmiertelny Rama nie jest w stanie dać jej tak dużo rozkoszy,
co on. W końcu Sita odpowiedziała mu słowami, które użądliły go, niczym gniazdo
rozwścieczonych os. Zwymyślała go na tysiąc różnych sposobów i ostrzegła, że Rama zada
mu śmierć i przywróci jej wolność. W końcu powiedziała: „Małżonka szlachetnego łabędzia
nawet nie spojrzy na tak obrzydliwą, zjadającą śmieci wronę”. Oczy Rawany zapłonęły
gniewem. Wykrzyczał, że jeżeli Sita nie zgodzi się zostać jego żoną w ciągu dwunastu
miesięcy, pożre ją na śniadanie. Po czym wyszedł, zostawiając ją w otoczeniu złych
strażniczek.
Towarzysz broni
W międzyczasie, w lesie Panczawati, Rama i Lakszmana biegli z powrotem do chatki
tylko po to, by odkryć, że się spóźnili. Ramę wypełniły niepokój i żal. Sita zniknęła bez śladu.
Ze łzami w oczach Rama i Lakszmana zaczęli przeczesywać las, zataczając coraz większe
kręgi wokół chatki. Pod koniec dnia, kiedy czerwone słońce zachodziło na horyzoncie,
znaleźli zakrwawione ciało Dżataju. Na początku Rama myślał, że to jeden z rakszasów umazany krwią Sity i wycelował w niego łuk. Wtedy dobiegł do niego smutny i osłabiony głos
umierającego Dżataju: „Rama… Rama… Rama…”. Rama i Lakszmana od razu podbiegli do
wiernego ptaka. Rama wziął w objęcia jego połamane i krwawiące ciało. Resztkami sił
Dżataju zaczął opowiadać o tym, że próbował walczyć z Rawaną, ale ten odrąbał mu skrzydła
i uprowadził Sitę. Kiedy słońce zaszło, Dżataju opuścił swoje ciało, wpatrując się w twarz
Ramy. Lakszmana i Rama wyprawili mu pogrzeb, a następnego dnia wznowili poszukiwania
Sity.
Poszukiwania Sity
Kiedy Rama i Lakszmana w końcu dotarli do góry Riszjamukha, mieli już za sobą
trzynaście lat na wygnaniu. Był środek wiosny. Wszechobecna woń kwiatów i
przygotowujące się do godów zwierzęta tylko pogłębiały przygnębienie Ramy spowodowane
rozstaniem z ukochaną Sitą. Lakszmana w żaden sposób nie potrafił go pocieszyć. Bracia
słyszeli kiedyś o podobnej do ludzi rasie małp, których król nosił imię Sugriwa. Mędrcy
powiedzieli im, że tylko wielkie małpy i niedźwiedzie będą w stanie pomóc im w
poszukiwaniach Sity. Niestety, okrutny brat Sugriwy, Wali, porwał jego żonę, Tarę, i przejął
tron. Sugriwa żył teraz na wygnaniu na górze Riszjamukha wraz z najwierniejszymi zwolennikami i niezrównanym Hanumanem.
Jak wspominałem na samym początku, duma Rawany sprawiła, że jedynie zwierzęta i
ludzie mogli zadać mu śmierć – żadna wyższa istota. Istota Najwyższa nakazała więc dewom
narodzić się pod postacią małp i niedźwiedzi, z których najbardziej niezwykłym był
Hanuman, Awatar Waji, dewy wiatru i powietrza.
Kiedy Rama opowiedział małpom smutną historię o uprowadzeniu Sity, zwierzęta
zaczęły między sobą dyskutować, aż w końcu Sugriwa powiedział Ramie i Lakszmanie, że
pięciu z nich widziało tego roku piękną księżniczkę, która zrzuciła z nieba biżuterię zawiniętą
w kawałek sari. Pokazali pakunek Ramie, który z radością stwierdził, że kosztowności były
własnością Sity. Był to pierwszy znak, że są na dobrej drodze do odnalezienia księżniczki.
Rama i Lakszmana mieli także nadzieję, że małpy pomogą im w poszukiwaniach. Wcześniej
jednak musieli pomóc Sugriwie w jego problemie.
Niedźwiedzie i małpy wciąż pozostawały nieświadome swojej boskiej natury i celu
swojego istnienia na Ziemi, ale wkrótce miały się przebudzić. Sugriwa wysłał Hanumana, aby
spotkał się z Ramą i Lakszmaną. Pomimo małpiego ciała, Hanuman doskonale posługiwał się
sanskrytem. Znał także Wedy i sztukę dyplomacji. Kiedy przedstawił się Ramie i
Lakszmanie, jego wiedza i elokwencja wywołały w nich zdumienie. Hanuman natomiast od
razu poczuł, że wierność Najwyższemu Księciu Ramie jest jego zapomnianym
przeznaczeniem. Na przestrzeni kilku następnych miesięcy Rama i Lakszmana zorganizowali
kampanię przeciwko Wali – okrutnemu bratu króla Sugriwy, który ukradł mu żonę i pozbawił
tronu. Rama w końcu zabił Waliego, dzięki czemu Tara trafiła z powrotem w objęcia
Sugriwy. Teraz Sugriwa miał pomóc Ramie. Nakazał wszystkim małpom, które znajdowały
się w promieniu kilkuset mil, by przybyły do niego w ciągu dziesięciu dni.
Dwa tygodnie później w okolicznych lasach zebrały się miliony małp o różnej
wielkości i budowie ciała oraz zastępy potężnych niedźwiedzi. Zwierzęta zostały podzielone
na cztery grupy, z których każda miała udać się na poszukiwania w jednym z czterech
kierunków świata. Śri Rama wezwał do siebie Hanumana, którego grupa miała ruszyć na
południe. Powiedział mu, że pokłada w nim największe nadzieje, po czym zsunął z palca
królewski sygnet, mówiąc, że tylko dzięki niemu Sita uwierzy Hanumanowi, że przysłał go
właśnie on.
Jakiś czas później dowodzona przez Hanumana grupa małp i niedźwiedzi dotarła do
morza. Z jaskini znajdującej się nad ich głowami wyleciał wielki sęp, tak stary, że stracił
wszystkie pióra. Był to Sampati, starszy brat Dżataju, dzielnego sępa, który zginął, walcząc w
obronie Sity. Skierował on grupę w kierunku wyspy, na której mieszkał Rawana, i
powiedział, że właśnie tam znajduje się księżniczka.
Zakłopotane małpy zaczęły po sobie spoglądać, zastanawiając się nad tym, w jaki
sposób pokonać ocean. W końcu jedna z nich zrobiła krok naprzód. Był to Hanuman. Za
chwilę miało się stać coś niemożliwego.
Skok wiary
Zasłona, która sprawiała, że potężne dewy pozostawały nieświadome tego, kim są w
rzeczywistości, zaczęła się rozsuwać. Hanuman poczuł to jako pierwszy, kiedy wziął do ręki
sygnet Ramy i pomyślał o uwięzionej Sicie. W jego wnętrzu nastąpiła głęboka przemiana:
przypomniał sobie swą prawdziwą naturę. Dotarło do niego, że jest Waju – dewą wiatru,
sługą Ramy, wybawcą Sity. Jego ciało zaczęło rosnąć. Wbił palce w ziemię, która drżała w
rytm wykrzykiwanego przez niego imienia: „Rama! Rama! Rama!”, a następnie skoczył,
wydając z siebie potężny ryk. Leciał wiele, wiele mil nad oceanem, aż w końcu wylądował na
brzegu Sri Lanki. Hanuman miał teraz znaleźć Sitę i dodać jej otuchy, a następnie powrócić
do Ramy z dobrą wiadomością. Czuł, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Skurczył się i po cichu prześlizgnął pod bramami miasta. Od razu zobaczył drogę
prowadzącą do wielkiego pałacu Rawany, który wznosił się na horyzoncie niczym góra złota.
Znajdowały się w nim pomieszczenia, w których można było zaznać wszelkich rozkoszy,
pijalnie, ogromny harem pełen pięknych kobiet, ale także groźni rakszasi strzegący każdych
wrót i drzwi.
Pomimo tego, że wydarzenia te miały miejsce tysiące lat temu, w jednym z
pomieszczeń Hanuman znalazł osobisty samolot Rawany. Maszyna ta była wykonana ze złota
i z klejnotów i unosiła się nad podłogą tak, jakby była gotowa do lotu. Po długich poszukiwaniach Hanuman w końcu znalazł ogród Aśoka, w którym więziono Sitę. Pomiędzy
drzewami stała wielka, śnieżnobiała pagoda o tysiącu potężnych filarów, do której prowadziły
schody z koralowca. Na ich szczycie znajdowała się złota platforma, na środku której
siedziała Sita. Była zgarbiona i wychudzona, a po jej policzkach spływały łzy. Miała na sobie
brudne, złote sari. Hanuman po cichu wspiął się na rosnące nieopodal drzewo, którego gałęzie
rozpościerały się naprzeciw Sity.
Hanuman podszedł możliwie najbliżej, po czym zaczął mówić do Sity. W pierwszym
momencie księżniczka myślała, że jest jednym z asurów, ale uwierzyła mu, gdy tylko
zobaczyła sygnet Ramy. W zamian oddała mu ozdobę, którą zawsze nosiła we włosach.
Hanuman zaproponował, że od razu zaniesie Sitę do Ramy, ale księżniczka przypomniała mu,
że wszelka bliskość fizyczna była zarezerwowana jedynie dla jej męża.
Mijał dziesiąty miesiąc niewoli Sity, więc Hanuman musiał działać szybko. Przed
odejściem postanowił jednak wywołać w pałacu Rawany trochę zamieszania. Wskoczył na
dach i zaczął niszczyć wszystko na swojej drodze. Rakszasi ruszyli na Hanumana niczym
wściekłe szerszenie. Hanuman zabił wielu z nich, ale w końcu został pokonany magiczną
bronią. Ze związanymi kończynami trafił przed oblicze króla Rawany. Bezczelnie nakazał mu
uwolnić Sitę i zapowiedział przybycie Ramy, który zada mu śmierć. Aby zakpić z
nieustraszonej małpy, Rawana podpalił jej ogon. W geście pożegnania Hanuman zerwał
łańcuchy i zaczął skakać od budynku do budynku, podpalając wszystko naokoło. Wydał z
siebie potężny ryk i zmienił się w olbrzyma, a następnie przeskoczył nad wodą, aby
poinformować ukochanego księcia Ramę o odnalezieniu Sity.
Przenoszenie góry
Po powrocie Hanuman od razu udał się do Ramy, aby przekazać mu otrzymaną od
Sity szpilkę do włosów. Obaj zaplanowali, że wybudują z kamieni most łączący Indie ze Sri
Lanką. Kiedy tylko zebrała się armia małp, Rama umieścił swoje imię na wielkich
kamieniach, które dzięki temu unosiły się na powierzchni wody. Małpy zbudowały z nich
most prowadzący na Sri Lankę. Rawana był zaskoczony tym, że wrogie siły tak szybko
dotarły do bram jego twierdzy. Na dodatek armia ta składała się z ludzi i ze zwierząt, a więc
istot, które wcześniej ignorował. W ten sposób rozpoczęła się Wielka Wojna.
Walki trwały przez wiele tygodni. Dużo małp i niedźwiedzi zginęło z ręki brata
Rawany, olbrzymiego kanibala o imieniu Kumbhakarna. W końcu jednak udało się go
pokonać. Na polu bitwy pojawił się następnie Indradżit, zły i posługujący się magią syn
Rawany, który także odebrał życie wielu zwierzętom. Ostatecznie on również poległ, a wraz z
nim miliony żołnierzy służących Rawanie. W jednym z najbardziej zatrważających
momentów walki Rama i Lakszmana zostali trafieni zatrutymi strzałami. Heroiczny Hanuman
od razu poleciał na znajdującą się nieopodal górę, aby znaleźć roślinę, która mogła uratować
im życie. Jako że góra została podpalona przez rakszasów, aby uniemożliwić Hanumanowi
zdobycie lekarstwa, nieustraszona małpa przeniosła ją na pole bitwy w całości. W ten sposób
udało się zapobiec spaleniu wszystkich porastających ją ziół, a Rama i Lakszmana powrócili
do zdrowia.
Cały twój
Najważniejszą z walk było oczywiście starcie pomiędzy księciem Ramą a potężnym
Rawaną. W świecie materialnym osoby, które są dobre, pozwalają się prowadzić dharmie, co
sprawia, że ich moc wzrasta. Kiedy jednak zupełnie wyzbywają się wskazówek dotyczących
działania dla dobra wszystkich istot, stają się potworami tak potężnymi i niebezpiecznymi, że
nawet dewy – uosobione prawa Matki Natury – nie są w stanie ich powstrzymać. Gdy więc
ludzie naruszają owe prawa w sposób zagrażający wszelkiemu życiu, Istota Najwyższa
zstępuje na Ziemię pod postacią Awatara, aby ukazać im pełen potencjał prawdy i miłości.
Do ludzi, takich jak Rawana, którzy decydują się nadużywać posiadanych przez siebie
mocy, Awatar przychodzi jako upersonifikowana śmierć. Według Wed, śmierć może przybrać
postać kota trzymającego w pysku kociaka albo szczura. Ostateczne starcie pomiędzy
księciem Ramą a potężnym Rawaną skończyło się w momencie, gdy Rama wypuścił z łuku
strzałę, śpiewając przy tym słynną mantrę Słońca, Aditja Hridajam.
Strzała trafiła Rawanę w serce i zbiła go z nóg. Kiedy leżał w agonii, a jego atman
przygotowywał się do opuszczenia ciała, kilka małp zaczęło z niego szydzić. Rama nakazał
im przestać i powiedział: „Pomimo tego, że Rawana wybrał niewłaściwą ścieżkę, był wielkim
bohaterem”.
Walka dobiegła końca. Sita została uratowana, a na Ziemi znów zapanowała
równowaga. Jako że książę Rama zabił Rawanę osobiście, przywódca zła został oczyszczony
ze wszystkich złych czynów, które popełnił w przeszłości. Cała ta historia została w końcu
napisana przez Istotę Najwyższą dla dobra wszystkich istot, a Rawana był jednym z głównych
aktorów – wiecznym atmanem grającym w przedstawieniu uczniów Uniwersytetu Wszechświata.
Przywrócona dharma
Historia dobiega końca. Rama i Sita, Boska Para pochodząca z Vaikuntha Loka, a
zarazem manifestacja Boskiej Prawdy Brahmana, pojawili się jednak na Ziemi w jeszcze
jednym celu. Stanowią oni ucieleśnienie wszystkich honorowych zachowań i najwyższych
właściwości dharmy każdego szlachetnego przywódcy. Reprezentują także ochronę rodziny i
tradycji, troskę o starszych, szacunek dla riszi i mędrców, współczucie wobec wszystkich istot
oraz świętą miłość łączącą oddanych sobie partnerów. Wartości te przez wiele tysięcy lat były
otaczane troską, zarówno w Indiach, jak i innych częściach świata, a ich korzenie sięgają właśnie historii Śri Ramy i Sity Dewi. Jako król i królowa, musieli oni zrobić coś jeszcze, aby
uciszyć głosy osób, które wątpiły w to, że lojalność i czystość jest jeszcze możliwa w relacji
pomiędzy mężczyzną a kobietą.
Można by się spodziewać, że na zakończenie Rama i Sita rzucą się sobie w ramiona.
Byli oni jednak Awatarami, Męską i Kobiecą Boskością, a zarazem najsłynniejszą parą
królewską swoich czasów. Kiedy zła i charyzmatyczna osoba, taka jak Rawana, bezcześci
świętość kobiety przez porwanie i gwałt, zwykli ludzie i plotkarze zawsze spodziewają się
nielojalności. Kiedy więc Sita spotkała się z Ramą, od razu poprosiła Lakszmanę, żeby
rozpalił ogromne ognisko. Bez wahania weszła w ogień, mówiąc przy tym: „Jeżeli byłam ci
niewierna, niechaj moje ciało spłonie”. Z płomieni momentalnie wyłonił się Agni, dewa
ognia, i sprawił, że ciało Sity pozostało nietknięte. W ten sposób nikt nie mógł wątpić w
miłość i czystość pary królewskiej.
W końcu poproszono o przyprowadzenie samolotu, który należał niegdyś do Rawany.
Śri Rama, Sita Dewi i Lakszmana wsiedli na jego pokład i polecieli w kierunku Ajodhji, gdzie
przez czternaście lat Bharata cierpliwie czekał na powrót swojego brata, by móc oddać mu
tron. Hanuman wyruszył trochę wcześniej, aby zapowiedzieć przybycie Ramy i Sity. Bharata
w mgnieniu oka przygotował uroczystość koronacji prawowitej pary królewskiej. Kiedy Śri
Rama i Sita Dewi przechodzili przez bramy miasta, w każdym domu samoistnie rozpaliły się
lampy. Przywrócono pokój, a światło boskiej mądrości oświetlało każde domostwo. Podczas
koronacji Ramy i Sity, w której uczestniczył także stojący z boku Lakszmana, podszedł do
nich Hanuman – ucieleśnienie czystej prawdy, dharmy i oddania. Matka Sita, Matka
Wszystkich, założyła mu naszyjnik z pereł będący symbolem odwagi i poświęcenia. Cały
pałac wypełniły okrzyki radości: „Dżai! Dżai! Sita Rama! Chwała Boskiej Parze – niechaj
wszyscy uwierzą w wieczną miłość!”.

Podobne dokumenty