Wiadomości Misyjne

Transkrypt

Wiadomości Misyjne
Wiadomości Misyjne
Sekretariatu Misyjnego Franciszkanów Prowincji św. Jadwigi
Nr 7 (1/08)
marzec - maj 2008
W numerze:
9 Wiadomości z działalności Ośrodka Misyjnego
9 List O. bpa Antoniego Bonifacego Reimanna z Boliwii
9 „Zaręczyny i ślub po albańsku” – c.d. listu O. Włodzimierza
9 Śladami Męki Pańskiej w Jerozolimie – artykuł O. dra hab. Celestyna Paczkowskiego
9 Papieskie Intencje Misyjne
1
Concepción, odwiedzając Bpa Antoniego Reimanna,
by skonsultować niektóre z jej projektów.
Przeszkodą w dotarciu do San Antonio była rwąca
rzeka, której pokonanie samochodem stało się
niemożliwe. P. Luzie postanowiła pokonać tę drogę po
moście z konarów drzew i liny. Chciała towarzyszyć
chłopcu, któremu zależało na dotarciu do wioski,
gdzie czekał na niego ojciec. W połowie mostu oboje
stracili panowanie i wpadli do rzeki. Oboje też zdążyli
uchwycić się wystającej gałęzi. Niestety pod ciężarem
ludzi i przez siłę wody gałąź się złamała. 14-letni
Pedro zdążył wydostać się na brzeg, p. Luzie porwana
została przez wir rzeki i po kilku sekundach ku
przerażeniu wszystkich świadków, zniknęła w wirach
rzeki. Działo się to w niedzielę, 3. lutego ok. 15.00.
Wielogodzinne poszukiwania przez miejscowych
ludzi nie dały rezultatów.
Ciało znaleziono we wtorek, 5. lutego. P. Luzie
Lintner została pochowana w San Antonio. Jej
przyjaciel, Ks. Schicker, tak pisze o ich ostatniej
rozmowie: pod koniec rozmowy z Luzie wspomniałem
jej o moim testamencie... w którym proszę, gdybym
zmarł w Boliwii, by mnie pochowano w San Antonio
de Lomerío. Na co Luzie spontanicznie zareagowała:
Moj Boże, też bym tego chciała. Pan Bóg bardzo
szybko spełnił jej pragnienie…
To ta jedna Noc Straż oślepiona - i krzyk niewiast.
Anioł. I odwalony głaz,
otwierający perspektywy nieba.
Drodzy Przyjaciele Misji Franciszkańskich
Z działalności Ośrodka Misyjnego
MŁODZIEŻ ZE ZDZIESZOWIC POMOGŁA
DANIELOWI Z AFRYKI
Na zbliżające się Święta Zmartwychwstania
Pańskiego życzę tej radości, którą przeżywali
Apostołowie w poranek Wielkanocny. Życzmy sobie,
abyśmy napełnieni światłem bijącym z pustego Grobu,
mogli otworzyć się na działanie zbawczej miłości
Chrystusa.
Aby Zmartwychwstały Chrystus obudził w nas to,
co jeszcze uśpione, ożywił to, co martwe. Niech Jego
błogosławieństwo towarzyszy nam każdego dnia, a
światło Jego słowa prowadzi nas przez życie do
wieczności!
6 stycznia w kinie "Odrodzenie" w Zdzieszowicach
odbyła się akcja charytatywna na rzecz edukacji dzieci w
Burkina Faso. Obecnych przywitał dyrektor szkoły. Wśród
zaproszonych gości był również burmistrz Zdzieszowic.
Opiekunem akcji była p. Jolanta Siekierka. Pod jej
kierunkiem młodzież zdzieszowickiego gimnazjum przy
znaczącym udziale swoich rodziców przygotowała loterię
fantową i kawiarenkę z ciastami własnego wypieku. Można
było nabyć przedmioty codziennego użytku z Boliwii i
krajów afrykańskich. Podczas aukcji wylicytowano m.in.
koszulkę z logo zespołu "Happysad" i piłkę z autografami
zespołu siatkarzy "Mostostal Kędzierzyn".
Wiadomości z misji
3 lutego w drodze do San Antonio de Lomerío
zginęła p. Luzie Lintner, wolontariuszka z Włoch. P.
Luzie współpracowała z Wikariatem Ñuflo de Chávez
od 1977 r. To była jej kolejna wizyta w Boliwii. Po
krótkim pobycie w Santa Cruz udała się do San Julian,
by odwiedzić Ks. Josefa Schickera, z którym
współpracowała. Jej celem jednak było San Antonio
de Lomerío – jej ukochane miejsce, do którego zawsze
wracała.
Wcześniej
jednak
nie
pominęła
2
Na rzecz dzieci z Afryki wystąpiły zespoły "No
Name" i "Siódma Trąba Baranka", a młodzież
przygotowała program refleksyjno-muzyczny. O.
Krystian Pieczka przedstawił zebranych ideę
programu edukacyjnego "Dać im nadzieję" i
przedstawił sytuację krajów, gdzie pracują misjonarze
prow. św. Jadwigi. Całkowity dochód z tej akcji został
przeznaczony na cele misyjne, szczególnie na
potrzeby misjonarzy w Burkina Faso.
W dniach od 10 do 13 stycznia jak co roku w
parafii św. Anny w Górze św. Anny wędrowali
kolędnicy misyjni. W tym roku była to tylko jedna
grupa. Ostatniego dnia kolędnicy dotarli do naszej
wspólnoty zakonnej. Przed kolacją w klasztornym
refektarzu zaprezentowali swój krótki program
kolędowy, następnie zasiedli razem z współbraćmi do
wspólnego stołu. Kolędnikom misyjnym za ich trud i
poświęcenie, a parafianom za ich hojność na rzecz
naszych misji składamy serdeczne Bóg zapłać.
"DAĆ IM NADZIEJĘ"
Szkoła Podstawowa w Borkach Wielkich
przystąpiła do Misyjnego Programu Edukacyjnego
"Dać im nadzieję".
Dnia 06.01.2008 w Misyjny Dzień Dziecka,
Dyrektor Szkoły Anna Meryk podpisała deklarację, w
której "Społeczność Szkolna" zobowiązuje się pokryć
koszty nauki biednego dziecka przez jeden rok. Na ten
cel przeznaczone są ofiary dzieci i przyjaciół Misji
składane podczas Mszy św. szkolnej, która raz w
miesiącu odprawiana jest w intencji Misji. W ten
sposób uczniowie naszej szkoły i ich rodziny, przyjmą
do swojego życia dwójkę dzieci z Burkina Faso.
Są to: dziewczynka Clemance Sawadogo oraz
chłopiec Jean Marie Sawadogo.
O. Krystian Pieczka
KOLĘDOWANIE WE WROCŁAWIUSOŁTYSOWICACH
Dzieci z Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci
(PDMD) w kościele pw. św. Alberta Wielkiego we
Wrocławiu-Sołtysowicach, 6. stycznia 2008 r.,
rozpoczęły kolędowanie na rzecz misji Kościoła tymi
słowami: "Z misyjną kolędą do Was przybywamy,
wszystkich serdecznie witamy. Chcemy Wam
obwieścić radosną nowinę: Maryja w Betlejem powiła
Dziecinę".
Po raz pierwszy dzieci, przygotowane przez p.
Mirosławę Szostakiewicz, w barwnych strojach, z
kolędą na ustach przybliżyły parafianom ideę
kolędników misyjnych. Podczas każdej Mszy świętej
zaprezentowały krótki montaż słowno-muzyczny, w
czasie którego parafianie włączyli się do wspólnego
śpiewu kolęd.
Celem tej grupy misyjnej było uświadomienie, że
są dzieci, które jeszcze o Panu Jezusie nie słyszały
oraz zbiórka pieniędzy na rzecz misji. Tegoroczne
ofiary (w wysokości 1047,41zł) przeznaczone są dla
głodujących w Burkina Faso, w Afryce. Zostaną one
przekazane przez Franciszkański Ośrodek Misyjny z
Góry św. Anny.
W taki oto sposób Dzieci z PDMD z Sołtysowic
we Wrocławiu głosiły Dobrą Nowinę, że "narodził się
Jezus Zbawiciel świata całego, który ukochał
człowieka każdego".
Wyrażam swą wdzięczność proboszczowi,
rodzicom i dzieciom za włączenie się do tego
przedsięwzięcia.
Mirosława
Szostakiewicz
katechetka ze Szkoły Podstawowej Nr 40 we
Wrocławiu-Sołtysowicach.
Mirosława Szostakiewicz
Dnia 06.01.2008 roku uczniowie, katecheci i
nauczyciele Publicznej Szkoły Podstawowej w
Borkach Wielkich obchodzili Misyjny Dzień Dziecka.
O godz. 10.00 KOLĘDNICY wzięli udział w
uroczystej Mszy Świętej, którą odprawił O. Cherubin
– Proboszcz. Po Mszy św. Ojciec Proboszcz rozesłał
KOLĘDNIKÓW.
W godzinach od 12 00 do 16 00 KOLĘDNICY
odwiedzili mieszkańców wsi Borki Wielkie, Broniec i
Kucoby. Przedstawili inscenizację pt. „Z misyjną
kolędą” oraz zbierali ofiary pieniężne dla dzieci z krajów
misyjnych. 43 kolędników wędrowało w VI grupach.
Dnia 07.01.2007 roku Kolędnicy spotkali się z
Ojcem Misjonarzem. Dzieci przekazały zebrane datki
w kwocie: 2521 zł i 11 Euro O. Krystianowi z
Referatu Misyjnego OO. Franciszkanów na Górze
Świętej Anny.
Kolędnicy misyjni na Górze św. Anny
3
którym zostanie odprawiona Msza św. w kościele w
Porębie. W sobotę wieczorem odmówimy Różaniec w
intencji misji Kościoła powszechnego i misji
franciszkańskich. W spotkaniu wezmą udział
sekretarze ds. misji oraz misjonarze przebywający na
urlopach w Polsce.
Zgłoszenia uczestnictwa w pielgrzymce i
rezerwacji
noclegów
prosimy
dokonywać
bezpośrednio w Domu Pielgrzyma:
Kolędnicy misyjni ze SP nr 20 we Wrocławiu
Z misyjną kolędą do Was znów przybywamy,
wszystkich serdecznie witamy. Niech imię Jezus
pochwalone będzie. Każde serce ludzkie niech się
raduje, Bóg przyszedł do ludzi, bo tak ich miłuje.
W okresie Bożego Narodzenia (2007) i
Objawienia Pańskiego (2008) dzieci ze szkoły
Podstawowej nr 20 we Wrocławiu kolędowały po raz
szósty na potrzeby misji Kościoła.
Najpierw kolędowały w swojej szkole (20 XII),
potem w parafialnym kościele św. Antoniego (6 I), a
ostatecznie w Dolnośląskim Centrum Chorób Serca,
Oddział Rehabilitacji Kardiologicznej w szpitalu 40lecia przy ul. Kamieńskiego (9 I), w Przedszkolu Nr
82 przy ul. Bończyka (16 I) i w siedzibie Warsztatów
Terapii Zajęciowej "Muminki" przy klasztorze
franciszkanów, al. Jana Kasprowicza (17 I). W ten
sposób głosiły Dobrą Nowinę, że "Jezus narodził się
na sianku dla człowieka każdego". Pastuszek
potrząsając skarbonką, mówił: "Za każdy grosik
złożony w ofierze Dzieciątko Najświętsze umocni was
w wierze".
Tradycyjnie dzieci wręczały ofiarodawcom
pamiątkowe obrazki. Tegoroczne zebrane ofiary w
kwocie 1370 zł są przeznaczone dla głodujących w
Burkina Faso (Afryka). Zostaną one przekazane przez
Franciszkański Ośrodek Misyjny w Górze św. Anny.
Wyrażam wdzięczność Kolędnikom i ich
rodzicom, p. Wandzie Kruk, wychowawczyni kl. 3 d i
Agnieszce Małczak z kl. 4a; śpiewana przez nią
piosenka misyjna otrzymała wyróżnienie w
diecezjalnym Konkursie Misyjnym dzieci we
Wrocławiu.
Bernadetta Niewiadomska, katechetka
Dom Pielgrzyma
tel.: (0-77) 404-83-60
al. Jana Pawła II 7
fax.: (0-77) 462-53-20
47-154 Góra św. Anny
email: [email protected]
Misjonarze piszą…
Santa Cruz de la Sierra, 20.01.2008
Drodzy Przyjaciele Misji
O.bp Antoni na Gorze sw. Anny
Dziękuję serdecznie za spotkanie z Wami. Zaraz
po przyjeździe de Santa Cruz, 5.01. pojechałem do
dwóch parafii (Asunta i San Ramón), aby przedstawić
wspólnocie parafialnej księży odpowiedzialnych od 1.
lutego za duszpasterstwo. Potem udałem się
samolotem do Cochabamby (8.01-12.01) na coroczne
spotkanie dla Życia Konsekrowanego. Z ramienia
Episkopatu jestem odpowiedzialny za towarzyszenie
osobom zakonnym w Boliwii. Temat tegorocznego
spotkania to „Nie gaście Ducha”. Nie gasić w naszych
sercach miłości do Chrystusa i do ludzi w czasach
wielkich przemian społeczno-politycznych w Boliwii.
Jak to robić? Przede wszystkim uczyć się na nowo
słuchać, co Pan Bóg mówi do nas dzisiaj i czego
oczekuje od nas, zakonników i zakonnic. Po
przyjeździe
z
Cochabamby
pojechałem
do
miejscowości zwanej Cuatro Cañadas, aby pożegnać
siostrę Monikę, która zachorowała na białaczkę i musi
się udać w tych dniach do Brazylii, aby poddać się
chemioterapii. Przy pożegnaniu powiedziała mi: Ojcze
ja odjeżdżam, ale moje serce zostanie tutaj.
Podziękowałem jej za dwunastoletnią służbę Bogu i
ludziom w tej miejscowości.
V Bal Charytatywny
12. stycznia w Domu Pielgrzyma na Górze św.
Anny odbył się V Bal Charytatywny. Honorowy
patronat nad imprezą objęli: p. Józef Swaczyna –
starosta powiatu strzeleckiego, p. Hubert Kurzał –
Burmistrz Miasta i Gminy Leśnica, p. Maria Jelito –
dyrektor publicznego gimnazjum w Jemielnicy. Do
zorganizowania balu przyczynili się: firma Halupczok,
drukarnia Epigraf, Foto Kośmider, pracownia witraży
- Norbert Siekierka i inne firmy, którym dziękujemy
za pomoc.
Całkowity dochód z biletów i aukcji
przeprowadzonej podczas balu został przeznaczony na
rzecz głodujących w Burkina Faso.
VI Ogólnopolska Pielgrzymka Przyjaciół Misji
Franciszkańskich i Ziemi Świętej odbędzie się na
Górze św. Anny w dniach 14-15 czerwca tego roku.
W tym roku uczestnicy pielgrzymki będą rozważać
słowa Bądźmy uczniami Chrystusa.
Tradycją tych pielgrzymek jest już nabożeństwo
Dróżek Maryjnych odprawiane na Kalwarii, po
4
Życzę Wam i sobie, abyśmy w tym nowym roku
wykorzystali każdą chwilę na chwałę Bożą i na
pożytek bliźniego.
Jeszcze na zakończenie dwa słowa o sytuacji
społeczno-politycznej w Boliwii. W tych dniach toczą
się rozmowy między przedstawicielami rządu i
tutejszą opozycją (przede wszystkim zwolennikami
autonomii departamentalnej). Tak rząd jak i opozycja
są świadomi, że droga do pokoju i dobra wspólnego
prowadzi poprzez rozmowy i obopólne ustępstwa i
korektę wielu sformułowań, tak w nowej Konstytucji,
jak i w statutach autonomicznych ogłoszonych w
minionych dniach w pięciu departamentach
(województwach). Jako Konferencja Biskupów,
zachęcamy, aby te rozmowy były prowadzone na
fundamencie prawdy i poszanowania praw ludzkich.
Jeszcze raz dziękuję O. Prowincjałowi
Wacławowi, O. Krystianowi z Ośródka Misyjnego na
Górze św. Anny, O. Gwardianowi Błażejowi, Ks.
Jarosławowi z mojej parafii rodzinnej w Ligocie
Turawskiej, mojemu przyjacielowi Michałowi z żoną
Katarzyną, którzy pracują w nowopowstałym
Stowarzyszeniu im. O. Dominika Kiescha; wszystkim
Krewnym, Dobrodziejom naszej Misji w Boliwii za
doznaną dobroć w czasie mojego krótkiego pobytu w
Ojczyźnie i rodzinnych stronach.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za modlitwy i
ofiary.
Bp Antoni Bonifacy Reimann, OFM
W Niedzielę Chrztu Pańskiego odprawiłem Mszę
świętą w Puerto Rico, gdzie pracują Siostry Sercanki.
Dwie siostry (Margarita, Ines), które pracowały tutaj
od początku (2.02.2004) otrzymały obediencję
przeniesienia się do innej placówki, a na ich miejsce
przychodzą trzy siostry.
W poniedziałek 13. stycznia pojechałem
pociągiem wraz z pięcioma księżmi diecezjalnymi i
diakonem do miejscowości Chochis, odległej o 349
km od Santa Cruz, aby uczestniczyć w rekolekcjach
prowadzonych prze O. Fernando Bascpè (Salezjanin).
Wyjechaliśmy w południe i dojechaliśmy późnym
wieczorem, około godziny 22.30. W pociągu bez
przerwy chodziły kobiety, dzieci, oferujące nam obiad,
kawę, napoje, itd. (oczywiście wszystko odpłatne).
Rekolekcje odbyły się w domu zwanym Schronienie
Niepokalanego Serca Maryi. Właścicielka tego domu
należy do grupy czcicieli Matki Bożej z
Medjugorje. Następnego dnia rankiem, przed naszymi
oczyma ukazał się przepiękny widok skalistej ściany
góry o wysokości 1400 m. Są to skały wulkaniczne o
kolorze czerwonawym. Nieopisany widok, między
szczelinami skał pnie się tutejsza roślinność. Od czasu
do czasu na jej skalistym zboczu osiadają kłęby
chmur. Sam ośrodek rekolekcyjny, cudownie
usytuowany, wśród palm, krzewów i kwiatów
ozdobnych. Gdyby nie małe muszki, zwane tutaj
echenes, mielibyśmy wrażenie ze jesteśmy w raju.
Czy takie nie jest nasze życie? Ciągle w podróży,
spotykamy wielu dobrych ludzi, którzy służą nam w
różny sposób. Pod koniec tej podróży, gdy otoczą nas
na chwilę ciemności, przebudzimy się do nowego
życia, gdzie nigdy nie zagaśnie nam słońce i cieszyć
się będziemy z obecności Boga, Jego światłości i tylu
Jego przyjaciół, którzy nas poprzedzili do wiecznej
ojczyzny.
W samych rekolekcjach uczestniczyli również
księża z diecezji San Ignacio de Velazco. Było nas
razem dwudziestu jeden uczestników. A tematem
tych rozważań była scena z ostatniej wieczerzy –
umycia stóp uczniom przez Pana Jezusa według
ewangelii św. Jana. Najpierw każdy z nas powinien
uznać swój brud i pozwolić się oczyścić przez
Chrystusa, który przyjął na siebie grzechy całego
świata i obmył je przez swoją śmierć i
zmartwychwstanie. A następnie to zbawcze
doświadczenie zbliżać
każdemu człowiekowi
szczególnie
w
sakramencie
Pojednania
i
Eucharystii.
Wracając pociągiem do Santa Cruz zbliżaliśmy
się do stacji końcowej. Syrena lokomotywy co trochę
się odzywała, jakby cieszyła się z zakończonej
podróży. A ja myślami biegłem do tych wszystkich,
którzy w swoim życiu dotarli do tej końcowej stacji.
Jedni zupełnie świadomie, tak jak to było w wypadku
mojego niezapomnianego Ks. Proboszcza Jerzego
Obsta: inni w sposób nagły, nieświadomy (dwa dni
temu w wypadku drogowym zmarło 28 osób niedaleko
Copacabany).
Dokończenie z poprzedniego numeru
Same zaręczyny to sprawa rodziny: ojca, braci lub
wujka, czasami służy radą ktoś ze znajomych lub
przyjaciół. Szukają oni odpowiedniej kandydatki:
zdrowej, młodej, silnej itp. Najważniejsze żeby była z
dobrej rodziny. Do sfinalizowania całej sprawy
potrzebny jest tzw. chodzący – „shkuesi”, czyli: swat.
Jeśli mu się powiedzie, według zwyczaju należą mu
się buty. Musi się, bowiem, biedak nachodzić trochę.
Shkuesi udaje się do domu dziewczyny na kawę i
przedstawia sprawę rodzinie, opowiada o kandydacie
dla ich córki i prosi o odpowiedź w ciągu dwóch
tygodni do miesiąca, czy może przyjść na kawę razem
5
Artykuły
z zainteresowanym kawalerem. W tym czasie ojciec i
bracia lub, gdy ich brak, wujek chcąc jak najlepiej dla
ich córki, dowiadują się wszystkiego o kandydacie.
Czy naprawdę jest z dobrej rodziny? Kim są jego
ojciec i bracia, czy nie są wplątani w krwawe
porachunki? Chodzi o tzw. gjakmarrje – vendettę. Czy
uczciwie pracuje, czy nie siedział w więzieniu, czy nie
był już żonaty i czy nie ma tu jakiegoś pokrewieństwa,
do siódmego pokolenia włącznie itp.? Następnie zdają
sprawę o wszystkim ich córce. Ona sama decyduje czy
warto zaczynać czy nie? Może jej się nie podobać ze
zdjęcia, bo jest za stary, bo brzydki czy może kulawy.
Jeśli chce go poznać, shkuesi, który pojawia się od
czasu do czasu, otrzymuje odpowiedź pozytywną i
przyprowadza na kawę właściwego kandydata. Takich
spotkań może być kilka zanim dziewczyna ostatecznie
się zdecyduje. Bywa, że rodzice jej w tym pomagają.
W końcu ustalana jest data zaręczyn, to dla
narzeczonego duża inwestycja i wielkie święto w
obydwu rodzinach. Narzeczony wręcza swojej
wybrance tzw. „znak” tzn. sporą ilość drogich
podarków: złoty pierścionek, zegarek i inną jeszcze
biżuterię, sukienkę, wybraną suknię ślubną i co tylko
jest potrzebne na wesele. Później również ojciec i
bracia otrzymają odpowiednią ilość pieniędzy.
Dlatego czasem żartobliwie o wydanej lub zaręczonej
córce mówią, że jest już sprzedana!
W zależności od sytuacji ta procedura może być
zmieniana. Czasem zaręczyny odbywają się tylko
przez pośrednika, bowiem narzeczony jest na
emigracji i nie ma możliwości przyjazdu. Jak tylko
ureguluje on swój status, przyjedzie już
bezpośrednio na wesele. W takich przypadkach
zazwyczaj „młodzi” znali się już wcześniej.
Oczywiście nie wszystkie małżeństwa odbywają się
w ten sposób. Są tacy, którzy poznali się sami,
zakochali i postanowili pobrać. Ale tych jest jeszcze
ciągle mało, może 10 do 20%. W związku jednak z
olbrzymią migracją ludności z gór do miast,
również zwyczaje zmieniają się dość szybko.
Pomimo dużej różnicy wieku, średnio ok. 10 lat,
czasem ona ma 18 lub zaledwie 16 czy 17 lat, a on
już 30 czy nawet 38, nie ma dużej liczby rozwodów,
w granicach 10%. Dla Albańczyków małżeństwo to
przede wszystkim obowiązek!
Pashka z Gjuraj w górach Dukagjinu, na północy
Albanii, została zaręczona, kiedy miała 8 lat. W szkole
dzieci śmiały się z niej: „narzeczona” nie odrobiła
dzisiaj lekcji, „narzeczona” nie umie odpowiedzieć…
Dzisiaj – mówi do mnie – jej własne dzieci, a ma ich
dziewięcioro śmieją się ze mnie, że nawet w dniu
wesela nie wiedziała, kto jest jej mężem. Tzn. wydano
ją za mąż, gdy miała 16 lat i do ostatniej chwili nie
znała swojego narzeczonego, choć mieszkał on po
drugiej stronie doliny. Gjeloshi, mimo, że się jąka to
najlepszy mąż – mówi Pashka – jakiego mogłabym
mieć.
Shkoder – Albania
Br. Włodzimierz Mamala OFM
Śladami Męki Pańskiej w Jerozolimie
Tajemnice Męki, Śmierci i Zmartwychwstania
Chrystusa stały się dziś nieodłączną częścią życia
religijnego Jerozolimy. Na wspominanie i
przeżywanie tajemnic Pasyjnych Chrystusa nie ma
bardziej odpowiedniego miejsca i scenerii niż
święte miasto. Jak w żadnym innym miejscu na
świecie, podczas nabożeństw można używać
okolicznika miejsca: „tu”, „tutaj”: “tutaj Chrystus
został skazany na śmierć, tutaj Chrystus został
ukrzyżowany, tutaj Chrystus zmartwychwstał”.
Wiadomo, że już pierwsi chrześcijanie udawali się
do miejsc, które Zbawiciel uświęcił przez swoją
obecność. Dziś czynią to niezliczone rzesze
chrześcijan z całego świata.
zdjęcie: Komisariat Ziemi Świętej, Kraków
Od strony Góry Oliwnej Jezus wchodził do
Jerozolimy w Niedzielę Palmową i z jej zbocza
oglądał panoramę Świętego Miasta. Stamtąd
przecież roztacza się niezapomniany widok na
panoramę miasta. W czasie pobytu w Jerozolimie,
Jezus codziennie o zachodzie słońca opuszczał
miasto i udawał się na stok Góry Oliwnej, gdzie
spędzał noc. Relacje o męce Chrystusa mówią, że
po modlitwie w Wieczerniku „Jezus wyszedł z
uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do
którego wszedł On i Jego uczniowie” (J 18,1). Obok
kościoła pod wezwaniem św. Piotra „in Gallicantu”
(„tam, gdzie piał kogut” lub „podczas piania
koguta”) znajdują się schody, które pochodzą z
czasów Jezusa. W tym miejscu można wstąpić na
autentyczne ślady Pana, gdyż po tych kamiennych
stopniach schodził On z Wieczernika do Getsemani,
a potem był prowadzony po pojmaniu do pałacu
Kajfasza.
Judasz znał miejsce modlitwy Chrystusa i w
noc zdrady zaprowadził prześladowców do
Getsemani, niedaleko wschodniej bramy miejskiej.
Miejscem modlitwy Jezusa w Ogrodzie Oliwnym
była grota o nazwie Getsemani (tzn. „tłocznia
oliwy”), zamieniona dziś w skalną kaplicę.
Powyżej, otoczony murem, znajduje się Ogród
6
Zmartwychwstanie Chrystusa. Wszyscy odczuwają
sugestywność drogi krzyżowej, bo z pewnością na
wspomnienie tajemnic pasyjnych Chrystusa nie ma
bardziej odpowiedniego miejsca od Miasta
Świętego. Wśród tłumu i ruchu miejskiego teksty
biblijne i modlitwy nabierają szczególnego
znaczenia:
można
sobie
uświadomić,
jak
rzeczywiście wyglądała droga Zbawcy na Golgotę.
Oliwny, gdzie rosną drzewa i kwiaty otoczone czcią
wiernych. Jest to teren, na którym rośnie osiem
wiekowych drzew oliwnych. Wzrok przyciągają ich
imponująco grube i powykręcane pnie. Czy to niemi
świadkowie
modlitwy
Jezusa?
Niektórzy
odpowiadają twierdząco, powołując się na fakt
długowieczności drzew oliwnych. Inni stwierdzają,
że brak jest bezspornych dowodów na ich
autentyczność. Mogły z łatwością paść po ciosami
topora jeszcze przed wiekami. To wszystko jednak
nie zmienia autentyczności miejsca, na którym w
ową noc rosły i dziś rosną drzewa oliwne, a w tym
miejscu Jezus zanosił swoją modlitwę do Ojca,
powierzając się całkowicie Jego woli.
Obok Ogrodu Oliwnego wznosi się Bazylika
Agonii. Tradycja wskazuje na jasną, gładką skałę
jako na miejsce Jezusowej modlitwy i bolesnego
konania. Znajduje się ona dziś w obrębie
prezbiterium. Skałę otacza żelazna krata w kształcie
cierniowej korony. To miejsce stanowiące
preludium tajemnicy Jezusowej męki, Jego
krwawego konania i zmagania się ze swoją ludzką
słabością. Bez kielicha samotności i cierpienia w
Ogrodzie
Oliwnym
nie
byłoby
kielicha
eucharystycznego w Wieczerniku. Jerozolimską
liturgię Wielkiego Czwartku kończy wieczorne
nabożeństwo „godziny świętej” w bazylice
Getsemani. Rozważa się wtedy modlitwę Jezusa w
Ogrójcu przed męką konania. Wierni w
wielkoczwartkowy wieczór często pozostają w
bazylice i Ogrodzie Oliwnym do północy, aby
symbolicznie towarzyszyć Panu Jezusowi w
godzinie modlitewnego zmagania i przyjęcia woli
Boga Ojca przez Drogę Krzyżową ku śmierci i
Zmartwychwstaniu.
Wczesnym rankiem w piątek pojmanego przez
żołnierzy Jezusa poprowadzono do pretorium Piłata.
Zbawiciel, skazany na śmierć, „sam dźwigając krzyż
wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które
po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go
ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i
drugiej stron” (J 19,17-18). W oparciu o niepełne
dane zawarte w Ewangeliach, chrześcijanie
upamiętnili stacje Drogi Krzyżowej wzdłuż ulicy,
która zaczyna się przy sanktuarium Biczowania i
prowadzi do Bazyliki Grobu Świętego. Te ślady
Męki Pańskiej są częścią życia religijnego
Jerozolimy. Trudno wyobrazić sobie czas, w którym
by pamiętano o Drodze Krzyżowej. Pod koniec
okresu wypraw krzyżowych Droga ta prowadzi
dokładnie ustaloną trasą, która od XVI wieku była
znana jako „Droga Bolesna” (Via Dolorosa). W
1880 roku Franciszkanie podjęli praktykę
odprawiania Drogi Krzyżowej ulicami Jerozolimy z
udziałem wiernych. W Wielki Piątek przed
południem wszyscy mogą zobaczyć grupę
zakonników Braci Mniejszych podążających z
tłumem wiernych, zwykle pielgrzymów różnej
narodowości, którzy rozważają Mękę, Śmierć i
„Tam Go ukrzyżowano” (J 19, 18).
Odpowiedzi na pytanie, jak wyglądało miejsce
ukrzyżowania Jezusa trzeba szukać nie tylko w
tekście biblijnym, ale również w terenie i w
świadectwach historycznych. Dzisiaj Kalwaria
znajduje się w Bazylice Grobu Chrystusa. Trudno
umiejscowić znaną nam scenę ukrzyżowania w
niskiej, sklepionej kaplicy, która dziś przykrywa
skałę Golgoty. Dziś stoją tam trzy ołtarze: dwa
katolickie - przybicia do Krzyża i MB Bolesnej
oraz ołtarz prawosławny, na miejscu, gdzie
zatknięto krzyż Zbawiciela. Bliskość w jednym
kompleksie budowli sakralnych uzmysławia, że
przecież tajemnica Paschalna jest jedna: to Męka,
śmierć,
lecz
również
Zmartwychwstanie
Chrystusa.
Bazylika,
nazywana
przez
prawosławnych
Greków
„Anastazis”
(Zmartwychwstanie)
w
okresie
Triduum
Paschalnego jest szczególnie uczęszczana przez
pielgrzymów różnych narodowości i obrządków
chrześcijańskich. Często panuje tam szczególne
„święte zamieszanie”. Jest tak nawet wtedy, gdy
daty Wielkiej Nocy według różnych kalendarzy
nie pokrywają się. Dla niektórych jest to powód
do zgorszenia, bo przecież widać wyraźnie
7
usiedliśmy, szepnął mi do ucha: „Czuję się, jak
tumbun, który wślizgnął się między ligli”.
I ja wielokrotnie odnosiłem podobne wrażenie,
kiedy uczestniczyłem w różnych spotkaniach, na
których byłem jedynym Europejczykiem.
podziały wśród chrześcijan, lecz dzięki temu
można również poznać bogactwo liturgii i
specyfikę
tradycji
chrześcijan
różnych
obrządków. W stronę pustego grobu Chrystusa
podąża myślą i sercem cały świat.
O. dr hab. Celestyn M. Paczkowski ofm
Pomoc dla misji
Z mądrości narodów
Stowarzyszenie
Przyjaciół
Misji
Franciszkańskich uzyskało statut Organizacji
Pożytku Publicznego, dlatego na jego rzecz można
przekazać 1% podatku dochodowego. Wszystkim
osobom wrażliwym na potrzeby misjonarzy i osób,
wśród których pracują, podajemy nr konta
bankowego Stowarzyszenia, prosząc jednocześnie i
o tę formę pomocy misjom.
TUNBUNN FUON LIGLI N NINŊ
CZARNY KAMIEŃ DOSTAŁ SIĘ DO BIAŁYCH
MUSZELEK
Stowarzyszenie Przyjaciół Misji Franciszkańskich
im. O. Dominika Kiescha
ul. Klasztorna 6
47-154 Góra św. Anny
KRS 0000286552
nr rachunku 98 1090 2239 0000 0001 0756 1761
Prawdę mówiąc, w przysłowiu tym nie ma mowy
o kamieniu, ale o czymś, co swym wyglądem
przypomina pestkę. Moba nazywają to tumbun i
traktują jako amulet. Można go nosić na szyi, albo na
przegubie dłoni. Można też go zetrzeć i spalić jak
kadzidło, odpędzając w ten sposób złe duchy. Białe
muszelki natomiast (ligli) służą do ozdoby. Wyrabia
się z nich naszyjniki, bransoletki i kolczyki. Pochodzą
z Oceanu Indyjskiego i przez długi czas były środkiem
płatniczym w Afryce subsaharyjskiej. Do dziś są
synonimem pieniędzy.
Czasami w naszyjniku z białych ligli może
pojawić się czarny tumbun. Dzięki niemu muszelki
wydają się być bielsze. Mimo tego jednak, jego
obecność jest wyraźnie nie na miejscu. Przypomina
muchę, która wpadła do miski z mlekiem.
W społeczności afrykańskiej dużą wagę
przywiązuje się do zajmowanego w nim stanowiska.
Jest ono bardzo dokładnie określone. I jak uczeń nie
jest nauczycielem, a podwładny przełożonym, tak
osoba w podeszłym wieku nie powinna zachowywać
się jak nastolatek.
Przysłowie to przypomina o zachowaniu pewnego
dystansu we wzajemnych relacjach. Jest on zawsze
wyrazem szacunku wobec lokalnej hierarchii. Ligli i
tumbun wiszą wprawdzie obok siebie na jednym
sznurku, ale nie znaczy to, że nie ma między nimi
różnicy. Używa się go również w sytuacji, kiedy ktoś
czuje się obco w jakimś środowisku, nie pasując do
niego.
Pewnego dnia, na posiedzenie rady diecezjalnej
przyszedł, po raz pierwszy, jej nowy członek. Kiedy
Papieskie Intencje Misyjne 2008
Marzec
Aby chrześcijanie, którzy w tak wielu regionach
świata cierpią różnego rodzaju prześladowania z
powodu wierności Ewangelii, wsparci mocą Ducha
Świętego nadal odważnie i otwarcie dawali
świadectwo o Słowie Bożym.
Kwiecień
Aby przyszli kapłani z młodych Kościołów byli
coraz lepiej przygotowani pod względem kulturalnym
i duchowym do ewangelizacji swoich narodów i
całego świata.
Maj
Aby Najświętsza Maryja Panna, Gwiazda
Ewangelizacji i Królowa Apostołów, która
towarzyszyła apostołom u początków Kościoła,
również dziś z matczyną miłością prowadziła
misjonarzy i misjonarki rozsianych po całym
świecie.
Redakcja:
Franciszkański Ośrodek Misyjny
ul. Klasztorna 6
47-154 Góra św. Anny
tel. (0-77) 463-09-26 faks (0-77) 463-09-27
www.osrmis.ofm.pl
8
e-mail: [email protected]

Podobne dokumenty