Nasza klasa - scenariusz
Transkrypt
Nasza klasa - scenariusz
Scenariusz filmu fabularnego pt.: „NASZA KLASA” Na podstawie opowiadania Czesława Magnowskiego „Cygaństwo ma...” Katowice 2005 1 Na ekranie napis: NIEMCY ZACHODNIE 1985 R. 1. WNĘTRZE. POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ, LESZEK, JACEK (STARSZY BIZNESMEN W ZŁOTYCH OKULARACH), BIZNESMEN II, BIZNESMEN III Przy stole siedzi trzech biznesmenów w starszym wieku, ciemno ubranych, w kapeluszach, w tym Jacek w złotych okularach. Naprzeciw nich siedzi dwóch młodzików schludnie, acz sportowo ubranych. Leszek (starszy), Michaś (młodszy). JACEK (w stronę LESZKA) Nu i co? Leszek spogląda na zegarek. LESZEK Już powinien być. JACEK Powinien, a nie ma. Słychać pukanie. MICHAŚ Herein! W drzwiach staje Boguś, też młody, bykowaty facet. BOGUŚ Jestem Leszek i Michaś zrywają się z miejsc, podbiegają do przybysza. 2 LESZEK Jak poszło? Gra? BOGUŚ Śpiewająco. MICHAŚ Dawaj! Boguś wyciąga z różnych kieszeni trzy zapalniczki. Każdą z nich kolejno zapala i rzuca na stół. JACEK Ja nie palę. Boguś wyciąga scyzoryk, rozcina zapalniczki. Wysypuje na rękę kamienie. Biznesmeni sięgają do bondówek, wyjmują lupy. Jeden składa precyzyjną wagę. Ważą, oglądają kamienie. Wymieniają szeptem między sobą uwagi, w końcu kiwają głowami. JACEK Zgadza się. CIĘCIE NA: TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. TE SAME OSOBY. DZIEŃ JACEK sięga po jeszcze jedną bondówkę, otwiera ją. W środku leżą paczki marek. JACEK Jak było uzgodnione z panem Mozesem. Sto pięćdziesiąt. Michaś zaczyna liczyć pieniądze. 3 JACEK Ty, Michaś, nie licz, to już policzone. To od pana Mozesa. MICHAŚ Jak by mi dawał pan Mozes, to bym nie liczył, ale od ciebie, Jacek, to ja policzę. Skończył liczenie. MICHAŚ Zgadza się. Wszyscy wstają , podają sobie ręce i biznesmeni wychodzą. CIĘCIE NA: TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. LESZEK, MICHAŚ. BOGUŚ. Na stole leżą pieniądze, do których podchodzi Leszek, i zaczyna na nowo liczyć. Dzieli pieniądze na trzy części. LESZEK (do BOGUSIA) Boguś, dobry pomysł z tymi zapalniczkami. Masz dwadzieścia pięć. Boguś bez słowa bierze pieniądze. LESZEK Ty, Michaś, masz pięć dych. Michaś liczy i chowa pieniądze. BOGUŚ. Zeżarłbym coś. Idę do knajpy. 4 MICHAŚ Idę z tobą. LESZEK A nie lepiej zamówić do pokoju? BOGUŚ Może być i tu. Zmęczony jestem. CIĘCIE NA: TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. LESZEK, MICHAŚ, BOGUŚ, KELNERKA. Kelnerka sprząta ze stołu, panowie popijają alkohol. Kelnerka wychodzi. LESZEK I co dalej? BOGUŚ Ja się pieprznę spać. LESZEK Ja się pytam o dłuższy czas. MICHAŚ Miałem cynki z kraju, że teraz otworzył się ryneczek. Wrócę i się rozglądnę. A ty? LESZEK Ja się jeszcze tu pokręcę… A może by tak relaksowo mały pokerek? MICHAŚ Cieniutki. Czemu nie? 5 BOGUŚ Ja z wami nie gram. LESZEK To idź i kup karty. CIĘCIE NA: TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. NOC. LESZEK, MICHAŚ, BOGUŚ. Na łóżku śpi Boguś. Na stole kupa pieniędzy i całkowity bałagan. Michaś liczy pieniądze i pakuje do torby. Leszek siedzi nieruchomo, jakby skamieniał. Michaś odwraca się i widzi na podłodze setkę. Schyla się, podnosi ją i kładzie przed Leszkiem. MICHAŚ Cześć! Michaś rusza w stronę drzwi. LESZEK Pamiętaj o rewanżu. Rewanż mi się należy. Michaś zatrzymuje się. MICHAŚ Masz pewne jak w banku. Michaś wychodzi. CIĘCIE NA: CZOŁÓWKA. W TLE RUCH W BIURZE. WNĘTRZE. NOWOCZESNE BIURO. DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ, URZĘDNICZKI. 6 Nowoczesne biuro. Komputery, jasne mebelki., kwiaty. W centralnym miejscu, oddzielonym szybami, siedzi za biurkiem Michaś. Widać upływ czasu, ale dyskretny. Michaś z uwagą patrzy w monitor komputera. Dzwoni komórka. MICHAŚ Słucham (słucha). Aa, cześć! (słucha) Tak, tak (uśmiecha się). Ja dla ciebie zawsze mam czas. Do zobaczenia. Wyłączył komórkę. Spochmurniał. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. TO SAMO BIURO. DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ. Do biurka Michasia podchodzi Boguś. BOGUŚ Zawieźć cię gdzieś? MICHAŚ Nie. Słuchaj, wszystko z Olbrzymim uregulowane? BOGUŚ Z nim w pierwszej kolejności. A o co chodzi? MICHAŚ A czort wie. Nalega, by się z nim spotkać. Boguś spoważniał. BOGUŚ Jechać z tobą? 7 MICHAŚ Ee, po co. O której ma być ten zjazd? BOGUŚ O siedemnastej. MICHAŚ To ja się trochę spóźnię… A wiesz co? Jedź ty jednak ze mną do Olbrzymiego. CIĘCIE NA: TARAS KLUBU TENISOWEGO. DZIEŃ. OLBRZYMI, MICHAŚ, KELNERKA Na tarasie klubu tenisowego siedzi samotnie Olbrzymi (miły mężczyzna w średnim wieku) ubrany w sportowy strój i sączy piwo. Podszedł do niego Michaś. MICHAŚ Sługa i podłóżek pana prezesa! OLBRZYMI Należny szacunek oddaję w zamian. Chcesz piwa? MICHAŚ Małego, owszem. Olbrzymi poszukał oczami kelnerki na palcach pokazał, co podać. OLBRZYMI Wie getz, wie stetz? BOGUŚ W porządeczku. Strumień młodzieńczy. 8 Kelnerka podała piwo. Wypili po łyczku. OLBRZYMI Popatrz, jak ten baron pięknie ćwiczy z moimi wnukami. CIĘCIE NA: PLENER. KORT TENISOWY. DZIEŃ. OLEK, DWOJE DZIECI. Na korcie uwija się krótko ostrzyżony instruktor z dwójką małych tenisistów. CIĘCIE NA: TEN SAM TARAS KORTU TENISOWEGO. DZIEŃ. OLBRZYMI, MICHAŚ. MICHAŚ Jaki baron? Przecież to Olek Wilner. Przed laty grałem z nim w piłkę nożną. OLBRZYMI Wilner, Wilner. Po pierwsze Willner przez dwa l, a po drugie to Alexander Willner von Lilienthal, a w piłkę nożną to nie wiem, czy on umie grać. Owszem, on umie grać w szachy, w każdą grę karcianą, w tenisa, jak widzisz, może w polo, ale w piłkę kopaną? MICHAŚ Mniejsza z nim, ale to porządny chłopak. Olbrzymi popija piwo. Chwilę trwa cisza. OLBRZYMI Pamiętasz Leszeczka? Michaś spochmurniał. MICHAŚ 9 Kurwa żesz mać! Przecież wygrałem uczciwie. OLBRZYMI Że uczciwie, to pewne. Ty wiesz, co ja podejrzewam? Że się Leszek wtedy musiał ostro pierdolnąć, ale jego prawo chcieć rewanżu. MICHAŚ Pojawił się? OLBRZYMI Tak i chce, żebyś z nim zagrał o bańkę. MICHAŚ O bańkę? A skąd ja wezmę bańkę? OLBRZYMI Ty masz bańkę zielonych i nawet więcej. Ja cię nie liczę, ale co wiem, to wiem. MICHAŚ No, może i mam, ale to jest w budynkach, w placach, ziemi… Olbrzymi wtrącił się. OLBRZYMI W blicie, w antykach, w papierach… Upili piwa i milczeli. MICHAŚ To co on chce? OLBRZYMI On chce grać o bańkę zielonych i ja mam to zorganizować i przypilnować, by było fair. 10 Zapadło długie milczenie. MICHAŚ Nie można by było, żebyś się ty nie tego… OLBRZYMI Nie. MICHAŚ No to kiedy i gdzie? OLBRZYMI Jeszcze dzisiaj dam ci znać. MICHAŚ No to cześć! OLBRZYMI Cześć! Michaś wychodzi. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. TYPOWA SZKOLNA AULA. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KRYSIA, DYREKTOR, UCZESTNICY ZJAZDU. Muzyka. Na parkiecie szaleją podstarzali goście. „XXV lat matury” pyszni się transparent nad estradą. Do stolika, przy którym siedzi Boguś (barczysty, krótko ostrzyżony), Adaś (niski, ubrany z przesadną elegancją) i Krysia (apetyczna rycząca czterdziestka), podchodzi dziarsko Michaś. Witają się wylewnie. KRYSIA Już myślałam, że nie przyjdziesz. 11 MICHAŚ Gdzież bym śmiał nie przyjść, kiedy wiedziałem, że ty będziesz. Boguś podnosi kieliszek. BOGUŚ No to nasze! Trącili się i wypili. MICHAŚ A wiecie, że nie chciałem przyjść? (do Krysi) Ty, a kto to, ta babcia? KRYSIA Która? MICHAŚ No ta, co siedzi w towarzystwie tego łysonia. Oo, to chyba Henia. KRYSIA Kobieta roześmiała się. To przecież Basia. Kochałeś się w niej. MICHAŚ O Boże! Miałem rację, że nie chciałem przyjść. Te baby starzeją się błyskawicznie. KRYSIA A chłopy nie? Też mi młode szpindle. Do stolika zbliża się Dyrektor, starszy, schludnie ubrany człowiek. Cały w uśmiechach naoliwionym głosem wita siedzących. DYREKTOR O, widzę wspaniałą czwórkę. 12 OGÓLNE Pan dyrektor, proszę, proszę… Krysia, Boguś, Adaś wstali z uszanowaniem, tylko spóźniony Michaś siedzi niedbale. DYREKTOR Nie, siedźcie, siedźcie, ja tylko tak, powitać, to przecież wasze święto. O, Krysia Turska. KRYSIA Obecna. DYREKTOR Co robi? KRYSIA Lekarka. Pozostali podjęli ochoczo zabawę. DYREKTOR Adaś Mróz ADAŚ Obecny. DYREKTOR Co robi? ADAŚ Prawnik. DYREKTOR Bogdan Michalak 13 BOGUŚ Obecny. DYREKTOR Co robi? BOGUŚ Właściciel firmy ochroniarskiej. DYREKTOR Michaś Lewicki MICHAŚ Obecny DYREKTOR Co robi? MICHAŚ Przekręty. Dyrektor roześmiał się szeroko. DYREKTOR Jak zwykle zbuntowany. Ale mam pamięć, co? MICHAŚ A pamięta pan w drugiej klasie opony do trabanta, a przed maturą blacharkę we fiacie 125? Dyrektora zamurowało, ale wtedy na szczęście z głośników popłynęło „Upływa szybko życie, jak potok płynie czas...” Siedzieli milcząc. MICHAŚ 14 Chodźcie do mnie, zabawimy się jak trzeba, a nie, jak na jakiejś stypie. Jesteście autami? BOGUŚ Nie, przecież nikt normalny nie przyjeżdża na ochlaj autem. CIĘCIE NA: PLENER/WNĘTRZE. DYSKOTEKA. NOC. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KRYSIA, OCHRONIARZE, TŁUM Stanęli przed olbrzymią halą. Podskoczyli do nich ochroniarze i rozepchnęli tłum, robiąc miejsce przybyłym. Weszli do środka. Chwilę patrzyli na bawiących się. Krysia zaczęła podrygiwać w rytm muzyki. Michaś gestem zaprosił, by iść za nim. Ruszyli tanecznym krokiem przez dyskotekę, eskortowani przez ochroniarzy. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. DYSKOTEKA. SALA BANKIETOWA. NOC. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KRYSIA, KELNERZY Weszli do mniejszego pomieszczenia bankietowego. Michaś podszedł do domofonu wiszącego na ścianie, rzucił w słuchawkę. MICHAŚ Proszę podawać! Otworzył barek. W barku stała godna kolekcja. MICHAŚ Częstujcie się. Nalali sobie i rozsiedli w fotelach. ADAŚ Coś ty tak naskoczył na dyrektora? 15 MICHAŚ A, bo przelał kielich. Ten zadowolony z siebie i swej pamięci staruch zatruwał mi młodość. Wiedział, że mój ojciec naprawia auta, to mnie tępił przez cały czas nauki i wymuszał na starym dowody wdzięczności. Krysia zdziwiona. KRYSIA Łapówkarz? Nigdy bym go o to nie posądzała. Myślałam, że ta zaraza rozpętała się ostatnio. Boguś parska. BOGUŚ Krysia pierwsza naiwna. To było, jest i będzie, tylko raz o tym mówią, a raz udają, że nie ma problemu. KRYSIA No, nie mówcie mi, że takie rozpasanie było zawsze. ADAŚ A było. Nawet prawo wyciszało afery, bo kara groziła temu, co daje, i temu, co bierze. Paranoja. Weszli kelnerzy z tacami. Było bogato, nawet bardzo bogato. Zaczęli jeść. KRYSIA Ależ ta sałatka świetna. A to mięso... Z czego ta sałatka? MICHAŚ A skąd ja mogę wiedzieć? Mam wspaniałego szefa kuchni, który się nudzi, bo goście z dyskoteki to żrą tylko zapiekanki i pizzę, i od czasu do czasu szaleje kulinarnie, tak jak dziś, dla swoich. Ale jak chcesz, to poproszę go o przepis. No, teraz czas na sztukę. 16 CIĘCIE NA: Weszła para skąpo ubranych tancerzy i odtańczyła taniec erotyczny. Skończyli, goście zaklaskali. Widać było, że występ im się spodobał. Wniesiono szampana. Stuknęły korki. Wznieśli toast. MICHAŚ Nie lepiej tu, niż na tej stypie? ADAŚ To uczta Nerona. MICHAŚ Nie, raczej bal na Titanicu. ADAŚ Oszalałeś? Przecież ta buda stoi na ziemi. BOGUŚ Ale ja tonę. Zapadła cisza. KRYSIA Nie idzie? MICHAŚ Idzie, idzie, nawet bardzo dobrze się kręci. KRYSIA Nie rozumiem. Zagrała komórka. Michaś sięgnął do kieszeni. Spojrzał na aparat. Wyrwało mu się. 17 MICHAŚ O kurwa! Przyłożył telefon do ucha. MICHAŚ Halo. Chwilę słuchał. MICHAŚ A nie można by jutro? Znowu słuchał. MICHAŚ No to cześć! Zakończył rozmowę. Był lodowato spokojny. MICHAŚ Dzwonił Ogromny. Muszę na jakiś czas was opuścić. Krysia zakrzątnęła się. Zwróciła się do pozostałych. KRYSIA To się zbieramy. MICHAS Nie ma potrzeby. Michaś zwrócił się do Bogusia. MICHAŚ 18 Ty tu bądź za gospodarza, a jak będą chcieli, to opowiedz im, co mi się wydarzyło. Na razie. Będę za góra trzy godziny. Wszystko wasze, tylko nie bierzcie się za personel i artystów. To dyskoteka, a nie burdel. Wychodzi. CIĘCIE NA: TO SAMO WNĘTRZE, NOC. KRYSIA, BOGUŚ, ADAŚ ADAŚ Rany boskie, co się dzieje? Skąd to nieszczęście? KRYSIA Opowiadaj, opowiadaj! BOGUŚ Pierw napijmy się. Zgodzili się. BOGUŚ Powiem w skrócie. To zdarzyło się jakieś dwadzieścia lat temu. Michaś pojechał do Niemiec. Zajmował się, mówiąc oględnie, czym się dało. I trafił mu się cud. Wygrał osiemdziesiąt pięć tysięcy marek w karty. Nie czekając na rewanż, uciekł do Polski z forsą. To był złoty okres początków transformacji. Ruszył w interesy i ma to, co ma teraz. KRYSIA No to w czym problem? Wygrał uczciwie. BOGUŚ Nawet bardzo uczciwie, bo grał z szulerem zawodowym. Ale jest problem. Nie zaczekał na rewanż i ten szuler chce teraz rewanżu. KRYSIA 19 Dalej nie rozumiem. No to niech mu odda te osiemdziesiąt pięć tysięcy marek i sprawa z głowy. Stać go na to. BOGUŚ Zgoda. Na to go stać, ale szuler chce gry o całość. KRYSIA Całość czego? BOGUŚ Majątku. KRYSIA To niech nie gra. BOGUŚ Musi. Szuler udał się do Olbrzymiego i poprosił go o nadzór nad sprawą. Ten się zgodził dopilnować sprawy rewanżu i ten rewanż zorganizować. KRYSIA No, ale Michaś może nie grać, może donieść na policję… ADAŚ Krysia, cicho. Nie rozumiesz, że to sprawa z Olbrzymim? Jakby doniósł, to by mu na początek wykończyli rodziną. Krysia wybucha. KRYSIA To jest bezczelny rozbój! To bandytyzm! ADAŚ Bandytyzm, Krysiu, i rozbój jest wtedy, kiedy na ulicy ktoś ci zerwie 20 łańcuszek z szyi, albo kolczyk z kawałkiem ucha. I to policja, owszem, będzie tropić. Ale wyrwanie majątku to nie jest przestępstwo, to są niejasne interesy biznesowe. Krysia zaatakowała Bogusia. KRYSIA No to broń go ty! Masz uzbrojonych ochroniarzy, zresztą byłych milicjantów i ubeków, broń go! BOGUŚ Za słaby jestem. Z Olbrzymim nie może wygrać całe państwo, to co ja mogę zrobić z paroma, choćby najlepszymi ludźmi? Zapadła cisza. Krysia chlapnęła szklaneczkę. Zażądała następnej. KRYSIA Nalejcie mi! Wypili w milczeniu. Nagle Krysia ryknęła. KRYSIA Kurwa żesz jego mać! Przecież nie można go tak zostawić! On mi dał pieniądze na gabinet i sprzęt. ADAŚ Mnie dał lukratywne firmy do opieki prawnej... BOGUŚ A mnie na sprzęt dla ludzi i pracę, daj Boże, taką każdemu. Krysia zdenerwowana. KRYSIA 21 No to radźmy, co robić. ADAŚ Że trzeba pomóc, to fakt, ale trzeba znać więcej szczegółów, i trzeba czekać, aż wróci Michaś. BOGUŚ No to czekajmy. A teraz może jakiś występ albo co? KRYSIA Już był. BOGUŚ Były tańce, a teraz może być striptiz. KRYSIA Wam tylko duperele w głowie. Boguś się roześmiał. BOGUŚ Dupy, możliwie, ale nie trele. Nie denerwuj się, może też być dla ciebie jakiś chippendeler. KRYSIA Tu dramat, a ten rozrywki. ADAŚ Ma rację Krysia, trzeba radzić. BOGUŚ Ale ja na sucho nie mogę. No to na frasunek. Wypili. 22 CIĘCIE NA: TO SAMO WNĘTRZE. NOC. KRYSIA, MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KUCHARZ, TANCERZE Para tancerzy inscenizowała małżeńską awanturę i nawzajem zdzierała z siebie odzienie, Wraca Michaś. Tancerze wyszli. Krysia rzuciła się do Michasia. KRYSIA No i co, i co? MICHAŚ Jedliście danie wieczoru? BOGUŚ Nie, zapomniałem. Michaś podnosi słuchawkę domofonu. MICHAŚ No to proszę gwóźdź . Musicie to skosztować, bo inaczej szef kuchni by mnie zjadł. Po chwili weszła procesja. Taca. Na niej ogromny kawał mięsa. Za nią tłusty, też ogromny kucharz z potężnym nożem w ręce. KUCHARZ Szynka na gorąco. Zaczął kroić potężne płaty mięsa i kłaść na talerze gościom. Skosztowali. 23 KRYSIA Pycha! ADAŚ Czegoś takiego jeszcze nie jadłem. KRYSIA To cudo! Jak pan to przyrządza? KUCHARZ Długo. Smacznego życzę. Skłonił się i wyszedł. Zostali sami. ADAŚ No i co? MICHAŚ Świetna ta szyneczka…a co do sprawy, to wszystko jasne. Wycenili mnie na milion zielonych. ADAŚ O kurwa! Masz tyle? MICHAŚ A skąd. Ale wezmą pod uwagę nieruchomości. To znaczy domy, tę budę, place i będzie tyle. Dlatego mam prośbę, byś ze mną popracował, mecenasie, od jutra nad umowami. To nie koniec. Olbrzymi zrobił się dowcipny i zorganizował grę w pustej sali sportowej. Dopuszcza moich rzeczników, dlatego ty, Boguś, pojedziesz, oglądniesz tę salę. BOGUŚ Jaka to sala? 24 MICHAŚ Hala Gwardii. Boguś uśmiechnął się. BOGUŚ Znam ją bardzo dobrze. ADAŚ Kiedy gracie? MICHAŚ W nocy ze środy na czwartek. Hala już wynajęta. ADAŚ Nie można przeciągnąć terminu? MICHAŚ Nie, nie można. To jest tak pewne jak to, że po dniu następuje noc. KRYSIA A zachorować? MICHAŚ Nic nie daje. Zabiorą bez gry. KRYSIA Ty znasz Olbrzymiego? MICHAŚ Nawet bardzo dobrze, ale to nic nie daje, bo przeciwnik też go zna, a za gwarancje bezpieczeństwa i organizację gry bierze dziesięć procent od każdego. To jest biznes i prestiż. On po tym będzie jeszcze większy. 25 KRYSIA Masz jakieś szanse? Michaś zamyślił się. MICHAŚ Szanse? Szanse. Szanse to ja bym miał, jak bym widział karty przeciwnika, a tak żadnych. Roześmiał się sztucznie. MICHAŚ No to teraz słodycze. Torcik dla Krysi. Do salki wtoczono na wózku tort. MICHAŚ Krysiu, krój. Krysia podeszła z nożem do ogromnego tortu i wtedy ze środka wyskoczył dobrze zbudowany kupidyn, całkiem nagi. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. BIURO MECENASA ADASIA. DZIEŃ. ADAŚ, MICHAŚ W biurze Adaś z Michasiem siedzą w papierach. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. DZIEŃ. W domu Michasia domownicy pakują meble, obrazy. 26 CIĘCIE NA: WNĘTRZE. HALA SPORTOWA. DZIEŃ. W hali sportowej sprzątają pod okiem dobrze zbudowanych byczków i Bogusia Michalaka. CIĘCIE NA: WNĘTRZE/PLENER. GABINET LEKARSKI/ULICA DZIEŃ/NOC Krysia ciągle telefonuje z różnych telefonów. CIĘCIE NA: PLENER/WNĘTRZE. PAŁACYK. RECEPCJA. GABINET. DZIEŃ. BOGUŚ, KAPITAN, CYWIL, RECEPCJONISTA Pod skromny pałacyk podjeżdża bmw. Wysiada z niego Boguś. Wchodzi w piękne dębowe drzwi. Nad drzwiami wisi niepozorny szyld „Wojskowe Służby Informacyjne”. Boguś podchodzi do recepcjonisty, chwilę rozmawia, odchodzi i siada w fotelu. Sięga po czasopisma. Po chwili podchodzi do niego kapitan w mundurze lotnika. KAPITAN Pan Michalak?. BOGUŚ Tak KAPITAN Proszę za mną. Kapitan prowadzi go na piętro, wprowadza do gabinetu, anonsuje. KAPITAN Pan Michalak. 27 Zza biurka podnosi się uśmiechnięty cywil. CYWIL Boguś, rany boskie, tyle lat! Witają się kordialnie. CYWIL Co u ciebie? BOGUŚ Ty nie wiesz? Cywil zmieszał się. CYWIL Coś tam wiem. BOGUŚ Ale ty toś szycha! CYWIL Szyszka chmielowa, może nie szycha. BOGUŚ Co u Basi? Mówiąc to, gestem wskazuje na sufit i ścianę. Cywil kiwa ze zrozumieniem głową. CYWIL Zdrowa jak rybka, wnuki niańczy. BOGUŚ 28 Wnuki, powiadasz? Jak ten czas leci, a ja samotny biały żagiel. Pamiętasz ten film? Mówiąc to Boguś wskazuje palcem na rozmówcę i siebie. Potem pokazuje na palcach kroki i pięć palców. Cywil kiwa głową i wskazuje na palmę stojącą w kącie. Boguś kiwa głową. CYWIL Jakże bym nie pamiętał. Piękny film o rewolucji, miłości i walce. Radziecki. Parsknęli śmiechem. CYWIL Kawki? BOGUŚ I koniaczku. CIĘCIE NA: PLENER. OGRÓD BOTANICZNY. POPOŁUDNIE. BOGUŚ, CYWIL W ogrodzie botanicznym pod palmą siedzi Boguś i Cywil. CYWIL Ty chcesz Hi-tech. BOGUŚ Ja muszę czytać gazetę z paru metrów. Sięgnij po te pieprzone zabawki natowskie. Cywil, po namyśle. CYWIL No, jest taki włos.. 29 BOGUŚ No? CYWIL Czasu nie ma. BOGUŚ To sprawa życia i śmierci. Tak jak wtedy z tobą. Pamiętasz? CYWIL A niech to szlag trafi! BOGUŚ Teraz ci kaes nie grozi, jak mnie wtedy. CYWIL Zgoda. BOGUŚ I jeszcze jedno. Potrzebuję takie coś. Wyjmuje z kieszeni dwa samochodziki zabawki. Ustawia na ścieżce i uderza jednym w drugi. Generał aż sapnął. GENERAŁ Drobiazg. Oszalałeś. Drugi prezes NIK-u? BOGUŚ Uspokój się. Nie jestem szajbnięty. Zaraz Pańko. Ja nie chcę nikogo zabić. Chcę tylko puknięcia. Cywil przedrzeźnia. CYWIL 30 Puknięcia. Tylko puknięcia. BOGUŚ No to jak? CYWIL Z tym to ty idź do Ślepego. BOGUŚ To Ślepy jest czynny? CYWIL Coś tam jeszcze dłubie. Cywil sięga do kieszeni, przegląda kapownik. CYWIL Bądź na Górce w środę o 14.35. Pamiętasz Górkę? BOGUŚ Jasne. Tam byliśmy na ćwiczeniach z rozpoznania. CYWIL Tam. Podgląd, stuknięcie? Co ty kombinujesz? BOGUŚ Ciekawyś. Musisz wiedzieć? CYWIL I tak się dowiem, a tak... BOGUŚ Pamiętasz Michasia, tego mojego kumpla. Jest bieg na niego. 31 CYWIL Coś tam słyszałem. Olbrzymi chce zrobić z egzekucji widowisko. Za mocno się dupek czuje. Wchodzę w to. Kto będzie na podglądzie? BOGUŚ Takie to ważne? CYWIL Bardzo ważne. Ta osoba musi się przeszkolić. BOGUŚ W firmie? CYWIL Eee, nie. Instruktor przyjdzie ze sprzętem, ale pokwitować musi. BOGUŚ Musi kwitować? CYWIL Można zrobić każdy przewał, ale zasady są niezmienne, przecież wiesz. No to cześć! BOGUŚ Cześć! CIĘCIE NA: WNĘTRZE. BIURO MECENASA ADASIA. DZIEŃ. ADAŚ, MICHAŚ W biurze Adaś z Michasiem siedzą w papierach. CIECIE NA: 32 PLENER. BRAMA KOSZAR. KOSZARY, WNĘTRZE SAMOCHODU, SKWEREK. WCZESNE POPOŁUDNIE. MICHALAK, ŚLEPY, WARTOWNIK, CHORĄŻY, DAREK Pod bramę koszar zajeżdża auto, z którego wysiada Michalak. Podchodzi do wartowni. Patrzy na zegarek. Mówi do wartownika. MICHALAK Miałem być o 14,35. WARTOWNIK Chwileczkę. Wartownik odchodzi. Po chwili wraca z chorążym. CHORĄŻY Pan miał być o 14.35? MICHALAK Tak. Jest ta godzina, nie? CHORĄŻY Zgadza się. Wie pan, gdzie są warsztaty? MICHALAK Wiem. Tam gdzie były? CHORĄŻY W tym samym miejscu. Proszę jechać. Michalak wsiada do auta, jedzie przez koszary. Po drodze mija go ogromna cysterna. Zajeżdża pod warsztaty, przy których stoi druga cysterna. Wysiada z auta. Z warsztatu wychodzi równolatek Michalaka, w okularach. 33 MICHALAK Serwus, Ślepy! ŚLEPY Cześć! Czekałem na ciebie. Witają się wylewnie. ŚLEPY Chodź do biura. MICHALAK Nie trzeba. Przyszedłem pogadać. ŚLEPY Coś mi mówili, że masz interes, bo jak byś nie miał, to gdzież byś znalazł czas dla kolegi. MICHALAK Człowiek się kręci, żeby... Do rozmawiających podchodzi wyraźnie młodszy mężczyzna. MEŻCZYZNA Przepraszam. Ja na chwilę szefie. ŚLEPY Co chcesz? MĘŻCZYZNA Gdzie lać z tej cysterny? ŚLEPY Lejcie w pusty zbiornik. Nie dopełniajcie. 34 Michalak zwraca się do mężczyzny. MICHALAK Ależ podobny jest pan do mojego znajomego. A może pan jest krewnym pułkownika Raka? MĘŻCZYZNA Feliksa? Ślepy śmieje się. ŚLEPY To jego syn. MICHALAK A dziadek żyje? Mężczyzna też się śmieje. MĘŻCZYZNA Dziadek zdrowy jak tur. No to ja lecę. Mężczyzna odchodzi. MICHALAK Trzecie pokolenie. On też w służbie? ŚLEPY Już nie. Jak się dowiedział, że może być takie prawo, że za dyscyplinarkę można pójść pod kapelusz bez emerytury, to przeszedł na rentę i dorabia u mnie. MICHALAK Popatrz, a już była taka piękna tradycja. Dziadek utrwalacz, tatuś pułkownik, syn... 35 ŚLEPY Podinspektor. MICHALAK A wnuk? A może prawnuk? ŚLEPY Likwidator. MICHALAK To jednak jest ciągłość. Jest antyterrorystą. ŚLEPY Likwidator spółek. Prawnik ekonomista. MICHALAK Rakowata ta ojczyzna. ŚLEPY Nowotwory mutują. Protoplasta miał na imię Józef, potem był Feliks, potem był Dariusz, a ostatni Natan... No, ale my nie o tym mieliśmy rozmawiać. Nie jest ci gorąco? ŚLEPY Ja w kurtce nie mam niczego. Możesz sprawdzić. Zdejmuje kurtkę. MICHALAK Ale może masz rację. Chodźmy się poopalać. 36 Michalak podchodzi do samochodu. Wyjmuje z bagażnika koc. Rozbierają się do slipek i kładą w pewnej odległości od ubrań na kocu. Przed garażami trwa ruch. Kręcą się ludzie, zajeżdżają cysterny. Koledzy wstają z koca, zaczynają się ubierać. ŚLEPY To jest załatwione. A nie masz ty może kogoś u siebie na uniwersytecie? MICHALAK Chcesz studiować? ŚLEPY Chciałbym. To były czasy. Głodno, chłodno, a pięknie. Nie, na szczęście nie ja. Wiesz, mam wnuka po córce. MICHALAK Jaki chce wydział? Przyjęty. Ba, ręczę, że skończy. ŚLEPY Widzisz, to nie takie proste. On jest naukowcem. Aktualnie robi doktorat w Heidelbergu i i chce robić karierę na uczelni. Jego dziewczyna ma mieszkanie tam, u ciebie, i on chce pracować na miejscowym uniwersytecie, ale profesorka nie chce go przyjąć. MICHALAK Powiedz coś o tej profesorce. Studiowała za granicą? Może polityczna? Ile ma lat? ŚLEPY Z tego co wiem, to studiowała za granicą. Lat ma koło sześćdziesiąt. Kocha tatusia, który już nie żyje, ale ma nawet ulicę swojego imienia. Ubrali się. Wytrzepali koc. Idą na podjazd przed garaże. MICHALAK 37 Poskrobiemy ją. Jak ma tyle lat, to coś się znajdzie. Jak nie marzec, to paszport. A może tatusia kocha? Coś się znajdzie na tatusia. A swoją drogą, co będzie, jak otworzą te archiwa? ŚLEPY Nie są głupkami. Otworzą, owszem, ale z takimi zastrzeżeniami, że padać będą tylko niewygodni. No to teraz pokażę ci małą sztuczkę. Ślepy wyjmuje radio. ŚLEPY Dareczku, wyprowadź mi mojego rzęcha i weź dwa haku. Takie, co zawsze. MICHALAK Co też mi pokażesz? Naoglądałem się tych sztuczek u Szajbusa. On przed piciem zawsze mi coś pokazywał. Mówił mi, że takie sztuczki wzmagają mu smaczysko. I nie żyje, biedny. ŚLEPY Ja go uczyłem. Biedny to on taki nie był, a zginął głupio. MICHALAK Jak zginął? ŚLEPY Po tym wypadku, w którym zginął szef NIK-u. Maglowali go przez jakiś czas, Bo przecież on wiózł tego nikowca, i dali mu urlop, by odpoczął w ciszy i spokoju. No to on pojechał na ryby nad jezioro i się utopił. MICHALAK Ależ on świetnie pływał! ŚLEPY No to co z tego? Jak się płynie samotnie na głębinę w małym pontonie 38 i woderach, to co chcesz? Ponton się przewrócił i wodery go utopiły. Podjechał terenowy nissan. Wysiadł z niego Darek, trzymając w ręku dwa dość długie haki. ŚLEPY Stań no, Daruś, przy tej drewnianej ścianie. Darek stanął przy przeszkodzie, trzymając w wyprostowanych wzdłuż ciała rękach dwa haki, tak że wystawały przed nim na jakieś siedemdziesiąt centymetrów. ŚLEPY (krzyknął) Daruś, trochę wyżej! Kto będzie jechał u ciebie? MICHALAK Ja! Ślepy wsiada do terenówki. ŚLEPY To ja też muszę jechać, A teraz patrz. Terenowe auto ruszyło na stojącego przy ścianie Darka i przed samą ścianą zahamowało, po czym wycofało się na gazie. Uśmiechnięty Darek zrobił poziomkę na wbitych w ścianę hakach. Ślepy wyszedł z auta, podszedł do Michalaka. ŚLEPY No? MICHALAK Tego nawet Szajbus nie robił. Złapałem smaczysko. Znajdź mi jakiś hotel. ŚLEPY Po co. Chodź do mnie. Zabierzemy Darka? 39 MICHALAK Należy mu się. Aleście kozacy! ŚLEPY A Szajbusa wodery utopiły. MICHALAK Panie Darku, nie odmówi pan chyba staremu kamratowi ojca? DAREK Gdzieżbym śmiał. Lecę się przebrać. MICHALAK Masz gdzieś jakąś fajną dziuplę? ŚLEPY A u mnie? MICHALAK Wiesz, żona, a tak pogadamy sobie. ŚLEPY Może masz i rację. Tylko nie pytaj Darka o dziadka. MICHALAK A czemu? ŚLEPY On jakby trochę zwariował i wszystkim opowiada, że najlepiej mu było, jak pasał świnie u dziedzica. CIĘCIE NA WNĘTRZE. GABINET LEKARSKI. KRYŚKA, EKSPERT 9PACJENT) 40 W gabinecie lekarskim siedzi Kryśka. Wchodzi niepokaźny mężczyzna w średnim wieku, schludnie ubrany, z walizeczką w ręku. KRYŚKA Proszę siadać. Co panu dolega? Pacjent siada tak niezręcznie, że opiera się ręką o biurko i robi mały bałagan. EKSPERT Przepraszam. Ale niezdara. Nieudolnie robi porządek na biurku, razem z lekarką. EKSPERT Przepraszam raz jeszcze. KRYŚKA Nic się nie stało. Słucham pana. Pacjent siada, otwiera walizeczkę. EKSPERT Jestem od Ochroniarza. Miałem przyjść na mały instruktaż. Lekarka osłupiała. KRYŚKA Majstersztyk. Jak z Bonda. EKSPERT Eee, przesada. Po prostu zawodowstwo. O, proszę tu napisać, co następuje... 41 Podaje lekarce kartkę papieru. KRYŚKA Proszę pana, ja wiem, że mam coś podpisać, ale najpierw ma być instruktaż i sprzęt. Ekspert wyjmuje z walizeczki mały laptop. Otwiera go, staje obok lekarki. EKSPERT Tu się włącza, tak jak komputer. O, proszę. Na ekranie laptopa pojawia się obraz. Lekarka chwilę patrzy na obraz. Rozgląda się wokół. Patrzy znowu, w końcu mówi bezbrzeżnie zdumiona. KRYŚKA Boże, przecież to mój gabinet! EKSPERT Oczywiście. KRYŚKA A gdzie kamera? EKSPERT Na pani, ale o tym za chwilę, teraz proszę pisać: Ja, Krystyna Turska, świadoma... KRYŚKA Przekonał mnie pan, napiszę, co pan chce. EKSPERT To nic wielkiego. Po prostu rutyna. Lekarka siada za biurkiem. Zaczyna pisać, szepcząc. 42 KRYŚKA Ja, Krystyna Turska, świadoma... Pacjent czeka cierpliwie. Kiedy Kryśka kończy, odbiera od niej kartkę i chowa ją. EKSPERT Pani doktor, pani od tej chwili nie rozstaje się z tą walizeczką. Pani z nią jeździ, śpi, chodzi do ubikacji. Kryśka z uśmiechem. KRYŚKA Nawet do ubikacji? Ekspert poważnie. EKSPERT Nawet tam. Po prostu nie może być pani dalej od niej jak na półtora metra. O, tak. Wyciąga rękę i pokazuje odległość. Kryśka z niedowierzaniem. KRYŚKA Aż tak? Ekspert poważnie. EKSPERT Tak, to bardzo poważna sprawa. Jak nie będzie pani tego przestrzegała, to odbiorę i będą poważne kłopoty. Kryśka wstaje, bierze neseser. 43 KRYŚKA Chodź ze mną moja kulo u nogi. EKSPERT Wygląda pani z nią jak jakaś poważna, piękna bizneswoman. CIĘCIE NA PLENER. POSTÓJ W LESIE PRZY AUTOSTRADZIE. DZIEŃ. KRYŚKA, MICHALAK Do stojącego już samochodu podjeżdża drugi samochód. Z jednego wysiada Kryśka, z drugiego Michalak. MICHALAK Ciężkie szkolenie? KRYŚKA Świat zwariował. Jakbym sama na sobie tego nie przeżyła, to pomyślałabym, że śnię, że to bajka. A to wieje grozą. MICHALAK Grozą? Nie przesadzaj, Kryśka. KRYŚKA Grozą, grozą. Czy ty wyobrażasz sobie, że mogą podglądać i podsłuchiwać wszędzie, naprawdę wszędzie, i może dojść do tego, że będą czytać myśli? Nie ma tajemnicy, nie ma intymności. Groza! MICHALAK Widzę, że cię technika przekonała. KRYŚKA 44 I przeraziła. Ale do rzeczy. Ja odczytam każdy obraz, ale kamerę trzeba umieścić tak, żebym widziała karty, a odległość od kamery do mnie nie może być większa niż trzysta metrów. MICHALAK To moja sprawa, gdzie cię schować i jak przyczepić kamerę. Problem w tym, że nie wiem dokładnie, jak filuje karty Leszeczek. Zdaje się, że tak. Siadają przy drewnianym stole. Boguś wyjmuje karty, pokazuje, jak filuje. Kryśka stoi za nim. KRYŚKA Gówno zobaczę. MICHALAK On robił jeszcze tak przed licytacją... Boguś robi szeroki wachlarz z kart. MICHALAK ... i szybko składał. KRYŚKA Byłeś przy tym i nie pamiętasz? MICHALAK Raz, że było to dawno, a dwa, że walnąłem gorzałę i poszedłem spać, by nie patrzeć na rzeź. Obudziłem się po harapie. Michaś uciekł. KRYŚKA No to co zrobimy? MICHALAK Nie ma siły. Musisz umówić się z Michasiem. On na pewno 45 zapamiętał wszystko ze szczegółami. Kryśka uśmiechnęła się zalotnie KRYŚKA Stręczycielu, ty stręczycielu. A może alfonsie? MICHALAK Jedno rozdanko? KRYŚKA Alfons i szuler. Dawaj! Zaczęli grać w karty. CIĘCIE NA WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. DZIEŃ. MICHAŚ, ŻONA MICHASIA W domu Michasia robotnicy pakują meble, obrazy. W salonie siedzi Michaś przy stole nad rozłożonymi papierami. Żona, chodząc po salonie, nerwowo pali papierosa. MICHAŚ Co chcesz? Zostanie ci sto tysięcy. ŻONA Na ile mi to starczy? MICHAŚ Załóż sobie coś za to i żyj z interesu. ŻONA Za stówę to mogę sobie kupić kiosk na dworcu, gdzieś z boku. 46 MICHAŚ No widzisz. I żyć z dochodu, nim znajdziesz kogoś innego. ŻONA Aleś dowcipny. Dochodu będzie pięć tysięcy, a ja na krem do rąk wydaję tysiąc. A znaleźć to ja mogę trypra, bo kto poleci na babę po trzydziestce. MICHAŚ Ludzie żyją za pięć stów, a tyś jeszcze sztuka na chodzie, że daj Boże zdrowie. Dzwoni komórka, Michaś odbiera. MICHAŚ Allo... Ach, to ty. Michaś rozpromienił się. MICHAŚ Oczywiście, kiedy chcesz... No, powiedzmy za godzinę. Gdzie?... To jeszcze istnieje?... No dobrze. Michaś do żony. MICHAŚ Wychodzę. ŻONA Gdzie, gdzie? Wymyśl coś. Nie uciekaj! MICHAŚ Nic nie wymyślę. Cześć! ŻONA A niech cię szlag trafi! 47 CIĘCIE NA WNĘTRZE. KAWIARNIA. KRYŚKA, MICHAŚ Przy stoliku w pustej sali siedzi Kryśka. Podchodzi do niej Michaś. MICHAŚ Jak dobrze widzie życzliwe oblicze. I ładne. KRYŚKA Ładne być może, ale stare. MICHAŚ Krycha, ty się nie starzejesz. Jeszcze teraz bym się rzucił na ciebie. KRYŚKA A rzuciłeś się na małolatę. MICHAŚ Nie przypominaj mi tej francy. Ty wiesz? Ona mi powiedziała, że za sto tysięcy, to ona nie da sobie rady w życiu. Ż e tysiąc złotych to ona wydaje na krem do rąk, kocmołuch jeden. Jak ją brałem, to ona jechała niveą i rexoną. Koniec z nią. Niech idzie w diabły! KRYŚKA Ja bym cię nie zostawiła, ale tyś zostawił mnie. MICHAŚ Krycha, dziecko kochane, przecież wiesz jak było, w co się bawiłem. Jak mogłem cię narażać na nieznany los, Krycha, kochanie. I widzisz, czym się skończyło. KRYŚKA 48 Gdzie ty, Kajus, tam i ja, Kaja, a skończyć się jeszcze nie skończyło, jeszcze jesteś w grze. Opowiedz mi, jak wyglądała ta gra w Niemczech. MICHAŚ Kryśka, w co wy się bawicie? Zostawcie mnie, ja jestem na haku, a tak to i wam co na łeb spadnie. To nie żarty, tu wisi topór. KRYŚKA Nie strasz, nie strasz. Czy pamiętasz tę grę w Niemczech? MICHAŚ Jakby była dzisiaj. Każdy szczegół. To była gra mego życia. KRYŚKA Gra twego życia przed tobą. Powiedz mi, czy pamiętasz, jak on karty trzymał? MICHAŚ No pewnie. KRYŚKA Pokaż. MICHAŚ Kart nie mam. KRYŚKA To chodźmy do mnie i tam mi pokażesz. MICHAŚ Oj Kryśka, Kryśka. A stary w domu? Wstają od stolika, wychodzą. KRYŚKA 49 Spoko. Na Bermudach gra w tenisa. CIĘCIE NA PLENER. LEŚNY PARKING. PÓŹNE POPOŁUDNIE. KRYSIA, BOGUŚ, ADAŚ. Późnym popołudniem na leśnym parkingu zatrzymuje się auto. Wysiada z niego Krysia. Po chwili podjeżdża Boguś, a za nim Adaś. Witają się i długo siedzą na ławce, rozmawiając. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. PRZEDPOKÓJ. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ W przedpokoju przed lustrem poprawia włosy, kołnierzyk, krawat Michaś. Obok stoją Boguś i Adaś. Dzwoni komórka Bogusia. Boguś słucha. BOGUŚ Już są. Wychodzą i Michaś dostaje dwa solidne kopy od kolegów. CIĘCIE NA: PLENER. PODJAZD PRZED DOMEM MICHASIA. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KIEROWCA Michaś, otwiera drzwi swojego bmw od strony kierowcy i mówi do Bogusia. MICHAŚ Nie żałowałeś nogi. Boguś wydaje polecenie. 50 BOGUŚ Siądź z tamtej strony. Michaś uśmiecha się, ale posłusznie siada na miejscu obok kierowcy, z tyłu siada Adaś. Boguś podchodzi do czarnego bmw. Rozmawia chwilę z kierowcą, wraca i siada za kierownicą. Przeżegnał się. BOGUŚ Z Bogiem! Bmw rusza. CIĘCIE NA: PLENER. ULICA. WNĘTRZE SAMOCHODU. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ. Samochód Michasia jedzie za czarnym bmw. Pasażerowi milczą. Na światłach samochód skręca w lewo i nagle uderza w niego jakiś rzęch. Huk, brzęk, pisk. CIĘCIE NA: PLENER. ULICA.MIEJSCE WYPADKU. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KRYSIA, PIELĘGNIARZE Boguś wyskakuje jak z procy i szarpie drzwi od strony Michasia. Z bmw wyskakuje czterech ochroniarzy Olbrzymiego i pędzą na miejsce wypadku. Boguś zza kierownicy wyskakuje z samochodu, biegnie na drugą stronę i otwiera drzwi od strony Michasia. BOGUŚ Jak się czujesz? Coś boli? Porusz rękami. MICHAŚ W porządku. Nic mi nie jest. 51 Boguś do Adasia. BOGUŚ Ty prowadziłeś. Papiery są w skrytce. No leć! Zatrzymuje się karetka pogotowia i drugie auto z ochroniarzami Olbrzymiego. Ochroniarze podbiegają do samochodu. Z karetki wyskakuje lekarka (Kryśka) , przedziera się przez tłum ochroniarzy podchodzi do samochodu. Pobieżnie bada Michasia. Lekarka do pielęgniarza. KRYŚKA Zabieramy go. Pielęgniarze ładują na wózek Michasia. Zjawia się drogówka. Z rzęcha, który spowodował wypadek wychodzi staruszek w olbrzymich okularach (Ślepy). Przy karetce, do której ładują Michasia, stoi lekarka, Boguś i ochroniarz Olbrzymiego. BOGUŚ Ja jadę z nim. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO I ja. KRYŚKA To nie taksówka. Miejsce jest dla jednego. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO To ja pojadę na podłodze pani doktor. (błaga) Ja muszę. KRYŚKA Pakujcie się. Ochroniarz Olbrzymiego do swego kolegi. 52 OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Jedź za nami. Pakuje się do karetki. Karetka rusza na sygnale, za nią auto z drugim ochroniarzem Olbrzymiego. Policja krząta się, jak to przy wypadku. W samochodzie, który spowodował wypadek, siedzi roztrzęsiony staruszek w okularach, wyraźnie w szoku. Policjant do swojego kolegi szeptem. POLICJANT I takiemu ślepemu kalece nie odbierają prawka. CIĘCIE NA: WNĘTRZE BMW. WIECZÓR W bmw młody elegancki byczek uważnie słucha komórki. CIĘCIE NA WNĘTRZE. IZBA PRZYJĘĆ POGOTOWIA RATUNKOWEGO. WIECZÓR. KRYSIA, MICHAŚ, BOGUŚ, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO, PIELĘGNIARZE Michaś leży na kozetce. Kryśka przegląda zdjęcia rentgenowskie. Obok stoi Boguś i ochroniarz Olbrzymiego. KRYŚKA No tak, unieruchomić trzeba. Przerażony ochroniarz Olbrzymiego. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Co to znaczy unieruchomić? On musi być na chodzie dzisiaj. KRYŚKA 53 Panie, o tym czy na chodzie, czy nie na chodzie, to ja decyduję. A unieruchomić to znaczy założyć gips na bark i szyję. A w ogóle, to kim pan jest? Tajniak? BOGUŚ Pani doktor, ja jestem pracownikiem tego pana i on dziś ma bardzo ważne spotkanie. On nie może być w gipsie. KRYŚKA Interesy, interesy, a gdzie zdrowie? Ten pan ma wstrząśnienie mózgu, naderwane więzadła... Czy ja wiem? Na własne żądanie to mogę go wypisać, ale unieruchomić trzeba. No, chyba żeby... No, ale to kosztowne. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO (płaczliwie) Niech pani coś zrobi, pani doktor. Koszty nie grają roli. KRYŚKA Czy ja wiem? Jest takie urządzenie dla VIP-ów, które zastępuje gips, ale to drogie. Ochroniarz Olbrzymiego sięga po portfel, wyjmuje pieniądze. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Proszę, niech pani założy to urządzenie. Podaje pieniądze. Kryśka liczy pieniądze. KRYŚKA Jeszcze pięć. Ochroniarz Olbrzymiego do Bogusia. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Pożycz pan. 54 BOGUŚ Mam w bankomacie. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO To ja lecę. Niech pani zakłada, będę za chwilę. Ochroniarz wychodzi. BOGUŚ Kryśka, ale go walisz. KRYŚKA Muszę, bo by nie uwierzył, że jestem lekarką z pogotowia. MICHAŚ W co wy się bawicie? Łby wam mogą poużynać. KRYŚKA Ty milcz! Masz wstrząs mózgu. Powinieneś rzygać. CIĘCIE NA PODJAZD PRZED POGOTOWIEM. WIECZÓR. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO, OCHRONIARZ II Ochroniarz podchodzi do stojącego obok samochodu kolegi. W środku siedzi jeszcze dwóch. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Daj jeszcze piątkę. Ta kurwa się targuje. Drugi ochroniarz daje mu pieniądze. 55 WNĘTRZE. POGOTOWIE. WIECZÓR. KRYSIA, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Ochroniarz wraca do Krysi. Wciska jej pieniądze z czarującym uśmiechem. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO Pani doktor kochana, dziękuję. CIĘCIE NA PLENER. PODJAZD PRZED POGOTOWIEM. WIECZÓR. MICHAŚ, ADAŚ, PIELĘGNIARKA, PIELĘGNIARZ, OCHRONIARZE Przed pogotowiem nerwowo spacerują czterej ochroniarze z bmw i Adaś. Podchodzi do nich pielęgniarka. Bykowaty ochroniarz idzie za nią. Pielęgniarz przywozi na wózku Michasia. Michaś ma usztywnioną szyję i obandażowaną głowę. Ochroniarz prowadzi go do bmw. Do bmw wsiada też Adaś, dwaj pozostali ochroniarze zostają. Samochód odjeżdża. CIĘCIE NA PLENER/WNĘTRZE. WEJŚCIE PRZED HALĄ SPORTOWĄ. SZATNIA ZAWODNICZA.. WIECZÓR. Bmw podjeżdża pod halę sportową. Hali pilnują ochroniarze. Przybyli wchodzą bez problemu. W szatni zawodniczej wita ich grono eleganckich panów. Obok Olbrzymiego stoi podstarzały Leszek. Do Michasia podchodzi Olbrzymi. Roześmiał się szeroko. OLBRZYMI Aleś mi stracha napędził. Już myślałem, że coś kombinujesz, a wiesz, że cię lubię. MICHAŚ Za bardzo cię szanuję, by zrobić ci numer. OLBRZYMI No to uściśnijcie sobie ręce, jak dżentelmeni przed pojedynkiem. 56 MICHAŚ Albo jak bokserzy przed walką. OLBRZYMI Można to i tak nazwać. Michaś z Leszkiem podali sobie ręce. LESZEK Słuchaj, Michaś, nie byłbym taki mściwy, gdybyś ty był inny, a ty zostawiłeś mnie bez centa przy dupie w niezapłaconym motelu w obcym państwie... MICHAŚ Dobra, dobra, bo się rozpłaczę. Ty to byś mnie obsypał pieniędzmi, tak? OLBRZYMI Nie kłóćcie się, bądźcie dżentelmenami. Masz papiery? MICHAŚ (do ADASIA) Mecenas, daj papiery. Adaś, z teczką, podszedł do nich. Olbrzymi zwrócił się do Adasia. OLBRZYMI Niech pan załatwi formalności z moimi urzędnikami. Adaś odszedł. OLBRZYMI A swoją drogą to miałeś szczęście, Michasiu. Sprawdziłem. Wyrżnął w ciebie jakiś emerytowany borowik. 57 Olbrzymi zwrócił się do graczy. OLBRZYMI Panowie, proszę o podpisy. Gracze zbliżyli się do stołu. Podpisywali papiery, które wręczyli Olbrzymiemu. OLBRZYMI No to co? Przekąsicie coś, wypijecie? MICHAŚ Ja do ubikacji. LESZEK Ja też. Olbrzymi wyraził zgodę. OLBRZYMI Idźcie. Wyszli, a za nimi dyskretnie dwóch ochroniarzy. Za chwilę wrócili. OLBRZYMI Panowie, do sali! Gracze ruszyli jak bokserzy. Za Michasiem szedł Adaś i Boguś. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. HALA SPORTOWA. NOC. OLBRZYMI, MICHAŚ, BOGUŚ, LESZEK, KRUPIER, OCHRONIARZE, KELNERKI, KIBICE Na środku jasno oświetlonej hali stał zielony stolik do kart, przy którym stał krupier, a po przekątnej stały dwa fotele. 58 OLBRZYMI Panowie do gry, proszę! SPIKER Panie, Panowie, witam Państwa na meczu o milion dolarów (owacje). Grać będą Pan Leszek... Pan Leszek wchodzi w ciszy, potem rozlegają się owacje. SPIKER I Pan Michaś. Wchodzi Michaś, podchodzi do Leszka, ściskają sobie ręce. SPIKER Rozdawał karty będzie Pan baron Willner Stojący obok stołu mężczyzna, baron Willner ukłonił się. Przed wejściem na ring Boguś rewidował Leszka, Michasia rewidował ochroniarz Olbrzymiego. SPIKER Grać będą panowie w pokera. Każdy z was dostanie równowartość miliona dolarów. Sto białych po pięćset dolarów, sto czerwonych po dwa tysiące, sto niebieskich po pięć tysięcy i dziesięć czarnych po dziesięć tysięcy dolarów. Jeżeli rozstrzygnięcia nie będzie do trzydziestu dwóch rozdań, to rozdanie trzydzieste trzecie będzie ostatnie i rozstrzygające o wszystkim, bez względu na to, kto i ile będzie miał w tym czasie gotówki. Panu Michasiowi, jako wyzwanemu, przysługuje gra o całość w momencie, kiedy przed rozdaniem kart powie bank. Proszę siadać, zaczynamy. Krupier, proszę podać żetony. Krupier zgrabnie rozdał kolorowe krążki. 59 SPIKER Proszę graczy o przeliczenie. Przeliczyli żetony. Podczas przemówienia spikera po sali, obok ringu, leniwie konwersując, krąży doborowa towarzystwo ze szklaneczkami w dłoniach. Rozmawiają w grupkach, wymieniają ukłony, po prostu bankiet. GOŚĆ I Słyszałeś, jak się gotuje? GOŚĆ II A co mi z tego? DAMA I Zagrajmy i my. Tysiąc na Michasia. GOŚĆ I Przyjmuję tysiąc na Leszeczka. SPIKER Zaczynamy grę! Mężczyźni siadają. Baron Willner zwraca się do graczy z ukłonem. BARON WILLNER Panowie gotowi? LESZEK Gotów. MICHAŚ Zaczynajmy. OLBRZYMI 60 Zaczynamy grę! Olbrzymi uderzył w gong. Krupier rozdał karty. Gracze wzięli je do ręki, a kibice zajęli się poczęstunkiem roznoszonym przez kelnerki. Michaś wziął do ręki karty, popatrzył na przeciwnika. Ten uśmiechnął się drwiąco i ostrożnie zaczął filować w karty. Wtedy w uchu Michasia odezwał się głos: As kier, walet kier, dziewiątka trefl, walet pik, król kier. CIĘCIE NA: WNĘTRZE. MAŁE POMIESZCZENIE NA ZAPLECZU HALI. WIECZÓR. KRYŚKA, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO, OCHRONIARZ II W małym pomieszczeniu, przy okienku, z którego widać ring, siedzi, na ławeczce przykrytej jakimiś szmatami, Kryśka z laptopem. Na laptopie widać karty Leszka. Gra toczy się ze zmiennym szczęściem. Widać, że Michaś jest niezłym taktykiem. Nagle słychać rozmowę i zbliżające się kroki. Kryśka rozgląda się rozpaczliwie. Kroki zbliżają się. Kryśka w rozpaczy rzuciła się pod ławkę. Wchodzą dwaj ochraniarze Olbrzymiego. OCHRONIARZ I Po kiego grzyba my pilnujemy tej góry? (patrzy przez okienko) Stąd gówno zobaczysz, nie karty. OCHRONIARZ II A co nas to obchodzi? Zapalimy sobie, odpoczniemy. Siadają na ławeczce, nad Kryśką, zapalają papierosy. Kryśka widzi karty Leszka, ale nie może się odezwać. Na ringu gra toczy się dalej. BARON WILLNER Rozdanie dwudzieste siódme. Michaś w słuchawce słyszy wejście ochroniarzy, rozmowę i rumor chowania się Kryśki. Jest skonsternowany i zrezygnowany. 61 MICHAŚ Bank. SPIKER Ostateczne rozdanie. Czy pan potwierdza? Michaś kiwa głową, że tak. SPIKER Proszę powiedzieć głośno. MICHAŚ (prawie krzycząc) Tak, tak! Obok ringu Olbrzymi otoczony wianuszkiem. OLBRZYMI O cholera, skrócił zabawę. GOŚĆ Wszystko w rękach Boga. OLBRZYMI Albo diabła i barona. Baron Willner rozdaje karty. Na laptopie widzimy, że Leszek dobiera do dwóch asów. Michaś, nie patrząc w karty, na ślepo dobiera cztery. BARON WILLNER Kart? LESZEK Trzy. MICHAŚ 62 Cztery. CIĘCIE NA WNĘTRZE. POMIESZCZENIE NA ZAPLECZU HALI. OCHRONIARZ I, OCHRONIARZ II, EKSPERT, GŁOS I Na laptopie Kryśki widać, że Leszek ma cztery asy OCHRONIARZ I No to koniec. OCHRONIARZ II Poczekajmy, zobaczymy kto kogo. Leżąca pod ławką Kryśka słyszy rozmawiających ochroniarzy i bezradnie patrzy, jak Michaś jest bezlitośnie ogrywany. Nagle słyszy otwierające się drzwi i męski głos nawykły do wydawania rozkazów. GŁOS I Co to kurwa jest, palarnia? Na służbie? GŁOS OCHRONIARZA I Panie komendancie, my tylko na chwilę... GŁOS I Jeszcze pyskujesz? Bezczelność. Meldować się po służbie i spierdalać do roboty! GŁOS OCHRONIARZA I Tak jest! Słychać oddalające się kroki. Trzaskają drzwi. GŁOS I 63 A to kurwy lenie. No, teraz my sobie zapalimy. GŁOS II Nie, ja nie palę, ale idź już. Ja tu chwilę posiedzę. Słychać zamykające się drzwi. GŁOS II Pani doktor, niech pani wyłazi. Kryśka ani drgnie. Słychać otwieranie szafek, szuranie zasłon. Nagle ktoś odsuwa szmaty i nad Kryśką pojawia się twarz eksperta od aparatury. EKSPERT Aleś się pani schowała, pani doktor. Ekspert pomaga Kryśce wydostać się spod szmat. Oszołomiona Kryśka wychodzi. Ekspert bierze aparaturę. KRYŚKA To pan wiedział, gdzie ja jestem? Ekspert uśmiecha się. EKSPERT Cały czas wiedziałem, gdzie pani jest. Pokazuje przyrząd podobny do ręcznego zegarka. EKSPERT O, tu jest pani ślad. Kryśka ze zdziwieniem. 64 KRYŚKA To pan mnie ochraniał? Dziękuję panu serdecznie. Ekspert lekko uśmiechnięty. EKSPERT Pani doktor, pani jest atrakcyjną kobietą, ba, piękną kobietą, wartą ochrony, ale tak po prawdzie, to ja ochraniałem aparaturę, a nie panią. Zabieram ją. KRYŚKA A co by było, gdyby mnie nakryli? EKSPERT To mielibyście pecha. KRYŚKA Pecha? Tylko tyle? EKSPERT Aż tyle. Już byście nie żyli. KRYŚKA Niemożliwe. Pan wiedział cały czas, co planujemy. EKSPERT Pani Krystyno, to jest bezcenna aparatura. My ją chronimy, a ona nas informuje o wszystkim, co się wokół niej dzieje. Ona jest mądrutka. Poklepał delikatnie neseser. EKSPERT A pani niech się nie martwi, my jesteśmy dyskretni. (po chwili). 65 Pewnie, że wiedzieliśmy. Plan był bardzo mądry i wspólnie zakończyliśmy go z sukcesem. No, do widzenia, pani. Ekspert zabiera aparaturę. Idzie w stronę drzwi, odwraca się. EKSPERT Po co komu tenis na Bermudach, jak ma taką śliczną żonę. Wychodzi. Kryśka przez okno widzi sukces Michasia. Siada na ławce i płacze. CIĘCIE NA WNĘTRZE. RING Baron Willner do Leszka. BARON WILLNER Proszę. Leszek wykłada karty, zaczyna od blotki. BARON WILLNER Kareta asów Do Michasia. BARON WILLNER Proszę. Michaś nie ogląda kart. Zrezygnowany odsłania pojedynczo dziewiątkę, dziesiątkę, waleta, damę, króla, wszystko karo. BARON WILLNER (beznamiętnie) 66 Poker w karo. SPIKER Zwycięstwo pana Michasia. Zapraszamy państwa na party. Michaś schodzi z ringu, otoczony gratulującymi. Przez tłum przeciska się żona. Obejmuje go, całuje. ŻONA Boże, co za szczęście. Nie mogę się opanować. Płacze histerycznie. Michaś też ją obejmuje, czule całuje i szepcze do ucha. MICHAŚ Spierdalaj, kurwo, ale to już. Uwalnia się z objęć. Ogłupiała żona zostaje w tłumie gratulujących. CIĘCIE NA WNĘTRZE. BAREK W HALI SPORTOWEJ. NOC. OLBRZYMI, MICHAŚ, LESZEK, BOGUŚ, ADAŚ, KIBICE Przy barku stoi Olbrzymi i Leszek, Michaś siedzi otoczony przez tłum gości. Leszek jakby nieobecny. Michaś ściska obandażowaną głowę. Z boku stoi Boguś i Adaś Olbrzymi zwraca się do Michasia i Leszka. OLBRZYMI No to podajcie sobie ręce! 67 Leszek nie reaguje. LESZEK Cuda jakieś, ale do trzech razy sztuka. OLBRZYMI Nie. Koniec z rewanżami. LESZEK Ale przecież… OLBRZYMI Michaś, chcesz grać trzeci raz? MICHAŚ Nie. OLBRZYMI Leszek, to koniec i pogódź się z tym. No, łapki! Olbrzymi przymusił rywali do podania sobie rąk. LESZEK No, Olbrzymi, jedziemy. OLBRZYMI A czym? Przecież twoja fura jest jego (wskazał na Michasia), a ja nie mam dziś dla ciebie czasu. MICHAŚ (do Leszka) Jedź tą bryką, gdzie chcesz, i odeślij mi ją na pojutrze. OLBRZYMI 68 Wszyscy piją szampana! Kelnerzy rzucili się do butelek, kiedy halą wstrząsnął wybuch. Ochroniarze otoczyli Olbrzymiego, Boguś ze swymi otoczyli Michasia. Wyskoczyli, rzucili się do drzwi. CIĘCIE NA: PLENER. TEREN PRZED HALĄ SPORTOWĄ. NOC. MICHAŚ, OLBRZYMI. Przed halą dymiło to, co zostało z limuzyny Leszka. Michaś wrzasnął do Olbrzymiego. MICHAŚ Co to jest? Olbrzymi spokojnie pokazał palcem stopę urwaną w kostce, jeszcze w bucie. Zachichotał. OLBRZYMI Krótkie nóżki. MICHAŚ. To jakiś kant. Chcieli mnie zabić! OLBRZYMI Głupiś. Kto wiedział, że wygrasz? To ja miałem jechać z Leszeczkiem w jedno miejsce. To był bieg na mnie. 69