Nasza klasa - scenariusz

Transkrypt

Nasza klasa - scenariusz
Scenariusz filmu fabularnego pt.:
„NASZA KLASA”
Na podstawie opowiadania Czesława Magnowskiego „Cygaństwo ma...”
Katowice 2005
1
Na ekranie napis: NIEMCY ZACHODNIE 1985 R.
1. WNĘTRZE. POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ, LESZEK, JACEK
(STARSZY
BIZNESMEN
W
ZŁOTYCH
OKULARACH),
BIZNESMEN
II,
BIZNESMEN III
Przy stole siedzi trzech biznesmenów w starszym wieku, ciemno ubranych, w kapeluszach, w
tym Jacek w złotych okularach. Naprzeciw nich siedzi dwóch młodzików schludnie, acz
sportowo ubranych. Leszek (starszy), Michaś (młodszy).
JACEK
(w stronę LESZKA)
Nu i co?
Leszek spogląda na zegarek.
LESZEK
Już powinien być.
JACEK
Powinien, a nie ma.
Słychać pukanie.
MICHAŚ
Herein!
W drzwiach staje Boguś, też młody, bykowaty facet.
BOGUŚ
Jestem
Leszek i Michaś zrywają się z miejsc, podbiegają do przybysza.
2
LESZEK
Jak poszło? Gra?
BOGUŚ
Śpiewająco.
MICHAŚ
Dawaj!
Boguś wyciąga z różnych kieszeni trzy zapalniczki. Każdą z nich kolejno zapala i rzuca na
stół.
JACEK
Ja nie palę.
Boguś wyciąga scyzoryk, rozcina zapalniczki. Wysypuje na rękę kamienie. Biznesmeni
sięgają do bondówek, wyjmują lupy. Jeden składa precyzyjną wagę. Ważą, oglądają kamienie.
Wymieniają szeptem między sobą uwagi, w końcu kiwają głowami.
JACEK
Zgadza się.
CIĘCIE NA:
TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. TE SAME OSOBY. DZIEŃ
JACEK sięga po jeszcze jedną bondówkę, otwiera ją. W środku leżą paczki marek.
JACEK
Jak było uzgodnione z panem Mozesem. Sto pięćdziesiąt.
Michaś zaczyna liczyć pieniądze.
3
JACEK
Ty, Michaś, nie licz, to już policzone. To od pana Mozesa.
MICHAŚ
Jak by mi dawał pan Mozes, to bym nie liczył, ale od ciebie, Jacek, to ja policzę.
Skończył liczenie.
MICHAŚ
Zgadza się.
Wszyscy wstają , podają sobie ręce i biznesmeni wychodzą.
CIĘCIE NA:
TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. LESZEK, MICHAŚ. BOGUŚ.
Na stole leżą pieniądze, do których podchodzi Leszek, i zaczyna na nowo liczyć. Dzieli
pieniądze na trzy części.
LESZEK
(do BOGUSIA)
Boguś, dobry pomysł z tymi zapalniczkami. Masz dwadzieścia pięć.
Boguś bez słowa bierze pieniądze.
LESZEK
Ty, Michaś, masz pięć dych.
Michaś liczy i chowa pieniądze.
BOGUŚ.
Zeżarłbym coś. Idę do knajpy.
4
MICHAŚ
Idę z tobą.
LESZEK
A nie lepiej zamówić do pokoju?
BOGUŚ
Może być i tu. Zmęczony jestem.
CIĘCIE NA:
TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. DZIEŃ. LESZEK, MICHAŚ, BOGUŚ, KELNERKA.
Kelnerka sprząta ze stołu, panowie popijają alkohol. Kelnerka wychodzi.
LESZEK
I co dalej?
BOGUŚ
Ja się pieprznę spać.
LESZEK
Ja się pytam o dłuższy czas.
MICHAŚ
Miałem cynki z kraju, że teraz otworzył się ryneczek. Wrócę i się rozglądnę. A ty?
LESZEK
Ja się jeszcze tu pokręcę… A może by tak relaksowo mały pokerek?
MICHAŚ
Cieniutki. Czemu nie?
5
BOGUŚ
Ja z wami nie gram.
LESZEK
To idź i kup karty.
CIĘCIE NA:
TEN SAM POKÓJ HOTELOWY. NOC. LESZEK, MICHAŚ, BOGUŚ.
Na łóżku śpi Boguś. Na stole kupa pieniędzy i całkowity bałagan. Michaś liczy pieniądze i
pakuje do torby. Leszek siedzi nieruchomo, jakby skamieniał. Michaś odwraca się i widzi na
podłodze setkę. Schyla się, podnosi ją i kładzie przed Leszkiem.
MICHAŚ
Cześć!
Michaś rusza w stronę drzwi.
LESZEK
Pamiętaj o rewanżu. Rewanż mi się należy.
Michaś zatrzymuje się.
MICHAŚ
Masz pewne jak w banku.
Michaś wychodzi.
CIĘCIE NA:
CZOŁÓWKA. W TLE RUCH W BIURZE. WNĘTRZE. NOWOCZESNE BIURO.
DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ, URZĘDNICZKI.
6
Nowoczesne biuro. Komputery, jasne mebelki., kwiaty. W centralnym miejscu, oddzielonym
szybami, siedzi za biurkiem Michaś. Widać upływ czasu, ale dyskretny. Michaś z uwagą
patrzy w monitor komputera. Dzwoni komórka.
MICHAŚ
Słucham (słucha). Aa, cześć! (słucha) Tak, tak (uśmiecha się). Ja dla ciebie zawsze mam czas.
Do zobaczenia.
Wyłączył komórkę. Spochmurniał.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. TO SAMO BIURO. DZIEŃ. MICHAŚ, BOGUŚ.
Do biurka Michasia podchodzi Boguś.
BOGUŚ
Zawieźć cię gdzieś?
MICHAŚ
Nie. Słuchaj, wszystko z Olbrzymim uregulowane?
BOGUŚ
Z nim w pierwszej kolejności. A o co chodzi?
MICHAŚ
A czort wie. Nalega, by się z nim spotkać.
Boguś spoważniał.
BOGUŚ
Jechać z tobą?
7
MICHAŚ
Ee, po co. O której ma być ten zjazd?
BOGUŚ
O siedemnastej.
MICHAŚ
To ja się trochę spóźnię… A wiesz co? Jedź ty jednak ze mną do Olbrzymiego.
CIĘCIE NA:
TARAS KLUBU TENISOWEGO. DZIEŃ. OLBRZYMI, MICHAŚ, KELNERKA
Na tarasie klubu tenisowego siedzi samotnie Olbrzymi (miły mężczyzna w średnim wieku)
ubrany w sportowy strój i sączy piwo. Podszedł do niego Michaś.
MICHAŚ
Sługa i podłóżek pana prezesa!
OLBRZYMI
Należny szacunek oddaję w zamian. Chcesz piwa?
MICHAŚ
Małego, owszem.
Olbrzymi poszukał oczami kelnerki na palcach pokazał, co podać.
OLBRZYMI
Wie getz, wie stetz?
BOGUŚ
W porządeczku. Strumień młodzieńczy.
8
Kelnerka podała piwo. Wypili po łyczku.
OLBRZYMI
Popatrz, jak ten baron pięknie ćwiczy z moimi wnukami.
CIĘCIE NA:
PLENER. KORT TENISOWY. DZIEŃ. OLEK, DWOJE DZIECI.
Na korcie uwija się krótko ostrzyżony instruktor z dwójką małych tenisistów.
CIĘCIE NA:
TEN SAM TARAS KORTU TENISOWEGO. DZIEŃ. OLBRZYMI, MICHAŚ.
MICHAŚ
Jaki baron? Przecież to Olek Wilner. Przed laty grałem z nim w piłkę nożną.
OLBRZYMI
Wilner, Wilner. Po pierwsze Willner przez dwa l, a po drugie to Alexander Willner von
Lilienthal, a w piłkę nożną to nie wiem, czy on umie grać. Owszem, on umie grać w szachy,
w każdą grę karcianą, w tenisa, jak widzisz, może w polo, ale w piłkę kopaną?
MICHAŚ
Mniejsza z nim, ale to porządny chłopak.
Olbrzymi popija piwo. Chwilę trwa cisza.
OLBRZYMI
Pamiętasz Leszeczka?
Michaś spochmurniał.
MICHAŚ
9
Kurwa żesz mać! Przecież wygrałem uczciwie.
OLBRZYMI
Że uczciwie, to pewne. Ty wiesz, co ja podejrzewam? Że się Leszek wtedy musiał ostro
pierdolnąć, ale jego prawo chcieć rewanżu.
MICHAŚ
Pojawił się?
OLBRZYMI
Tak i chce, żebyś z nim zagrał o bańkę.
MICHAŚ
O bańkę? A skąd ja wezmę bańkę?
OLBRZYMI
Ty masz bańkę zielonych i nawet więcej. Ja cię nie liczę, ale co wiem, to wiem.
MICHAŚ
No, może i mam, ale to jest w budynkach, w placach, ziemi…
Olbrzymi wtrącił się.
OLBRZYMI
W blicie, w antykach, w papierach…
Upili piwa i milczeli.
MICHAŚ
To co on chce?
OLBRZYMI
On chce grać o bańkę zielonych i ja mam to zorganizować i przypilnować, by było fair.
10
Zapadło długie milczenie.
MICHAŚ
Nie można by było, żebyś się ty nie tego…
OLBRZYMI
Nie.
MICHAŚ
No to kiedy i gdzie?
OLBRZYMI
Jeszcze dzisiaj dam ci znać.
MICHAŚ
No to cześć!
OLBRZYMI
Cześć!
Michaś wychodzi.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. TYPOWA SZKOLNA AULA. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ,
KRYSIA, DYREKTOR, UCZESTNICY ZJAZDU.
Muzyka. Na parkiecie szaleją podstarzali goście. „XXV lat matury” pyszni się transparent nad
estradą. Do stolika, przy którym siedzi Boguś (barczysty, krótko ostrzyżony), Adaś (niski,
ubrany z przesadną elegancją) i Krysia (apetyczna rycząca czterdziestka), podchodzi dziarsko
Michaś. Witają się wylewnie.
KRYSIA
Już myślałam, że nie przyjdziesz.
11
MICHAŚ
Gdzież bym śmiał nie przyjść, kiedy wiedziałem, że ty będziesz.
Boguś podnosi kieliszek.
BOGUŚ
No to nasze!
Trącili się i wypili.
MICHAŚ
A wiecie, że nie chciałem przyjść? (do Krysi) Ty, a kto to, ta babcia?
KRYSIA
Która?
MICHAŚ
No ta, co siedzi w towarzystwie tego łysonia. Oo, to chyba Henia.
KRYSIA
Kobieta roześmiała się.
To przecież Basia. Kochałeś się w niej.
MICHAŚ
O Boże! Miałem rację, że nie chciałem przyjść. Te baby starzeją się błyskawicznie.
KRYSIA
A chłopy nie? Też mi młode szpindle.
Do stolika zbliża się Dyrektor, starszy, schludnie ubrany człowiek. Cały w uśmiechach
naoliwionym głosem wita siedzących.
DYREKTOR
O, widzę wspaniałą czwórkę.
12
OGÓLNE
Pan dyrektor, proszę, proszę…
Krysia, Boguś, Adaś wstali z uszanowaniem, tylko spóźniony Michaś siedzi niedbale.
DYREKTOR
Nie, siedźcie, siedźcie, ja tylko tak, powitać, to przecież wasze święto. O, Krysia Turska.
KRYSIA
Obecna.
DYREKTOR
Co robi?
KRYSIA
Lekarka.
Pozostali podjęli ochoczo zabawę.
DYREKTOR
Adaś Mróz
ADAŚ
Obecny.
DYREKTOR
Co robi?
ADAŚ
Prawnik.
DYREKTOR
Bogdan Michalak
13
BOGUŚ
Obecny.
DYREKTOR
Co robi?
BOGUŚ
Właściciel firmy ochroniarskiej.
DYREKTOR
Michaś Lewicki
MICHAŚ
Obecny
DYREKTOR
Co robi?
MICHAŚ
Przekręty.
Dyrektor roześmiał się szeroko.
DYREKTOR
Jak zwykle zbuntowany. Ale mam pamięć, co?
MICHAŚ
A pamięta pan w drugiej klasie opony do trabanta, a przed maturą blacharkę we fiacie 125?
Dyrektora zamurowało, ale wtedy na szczęście z głośników popłynęło „Upływa szybko życie,
jak potok płynie czas...” Siedzieli milcząc.
MICHAŚ
14
Chodźcie do mnie, zabawimy się jak trzeba, a nie, jak na jakiejś stypie. Jesteście autami?
BOGUŚ
Nie, przecież nikt normalny nie przyjeżdża na ochlaj autem.
CIĘCIE NA:
PLENER/WNĘTRZE. DYSKOTEKA. NOC. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KRYSIA,
OCHRONIARZE, TŁUM
Stanęli przed olbrzymią halą. Podskoczyli do nich ochroniarze i rozepchnęli tłum, robiąc
miejsce przybyłym. Weszli do środka. Chwilę patrzyli na bawiących się. Krysia zaczęła
podrygiwać w rytm muzyki. Michaś gestem zaprosił, by iść za nim. Ruszyli tanecznym
krokiem przez dyskotekę, eskortowani przez ochroniarzy.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. DYSKOTEKA. SALA BANKIETOWA. NOC. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ,
KRYSIA, KELNERZY
Weszli do mniejszego pomieszczenia bankietowego. Michaś podszedł do domofonu
wiszącego na ścianie, rzucił w słuchawkę.
MICHAŚ
Proszę podawać!
Otworzył barek. W barku stała godna kolekcja.
MICHAŚ
Częstujcie się.
Nalali sobie i rozsiedli w fotelach.
ADAŚ
Coś ty tak naskoczył na dyrektora?
15
MICHAŚ
A, bo przelał kielich. Ten zadowolony z siebie i swej pamięci staruch zatruwał mi młodość.
Wiedział, że mój ojciec naprawia auta, to mnie tępił przez cały czas nauki i wymuszał na
starym dowody wdzięczności.
Krysia zdziwiona.
KRYSIA
Łapówkarz? Nigdy bym go o to nie posądzała. Myślałam, że ta zaraza rozpętała się ostatnio.
Boguś parska.
BOGUŚ
Krysia pierwsza naiwna. To było, jest i będzie, tylko raz o tym mówią, a raz udają, że nie ma
problemu.
KRYSIA
No, nie mówcie mi, że takie rozpasanie było zawsze.
ADAŚ
A było. Nawet prawo wyciszało afery, bo kara groziła temu, co daje, i temu, co bierze.
Paranoja.
Weszli kelnerzy z tacami. Było bogato, nawet bardzo bogato. Zaczęli jeść.
KRYSIA
Ależ ta sałatka świetna. A to mięso... Z czego ta sałatka?
MICHAŚ
A skąd ja mogę wiedzieć? Mam wspaniałego szefa kuchni, który się nudzi, bo goście z
dyskoteki to żrą tylko zapiekanki i pizzę, i od czasu do czasu szaleje kulinarnie, tak jak dziś,
dla swoich. Ale jak chcesz, to poproszę go o przepis. No, teraz czas na sztukę.
16
CIĘCIE NA:
Weszła para skąpo ubranych tancerzy i odtańczyła taniec erotyczny. Skończyli, goście
zaklaskali. Widać było, że występ im się spodobał. Wniesiono szampana. Stuknęły korki.
Wznieśli toast.
MICHAŚ
Nie lepiej tu, niż na tej stypie?
ADAŚ
To uczta Nerona.
MICHAŚ
Nie, raczej bal na Titanicu.
ADAŚ
Oszalałeś? Przecież ta buda stoi na ziemi.
BOGUŚ
Ale ja tonę.
Zapadła cisza.
KRYSIA
Nie idzie?
MICHAŚ
Idzie, idzie, nawet bardzo dobrze się kręci.
KRYSIA
Nie rozumiem.
Zagrała komórka. Michaś sięgnął do kieszeni. Spojrzał na aparat. Wyrwało mu się.
17
MICHAŚ
O kurwa!
Przyłożył telefon do ucha.
MICHAŚ
Halo.
Chwilę słuchał.
MICHAŚ
A nie można by jutro?
Znowu słuchał.
MICHAŚ
No to cześć!
Zakończył rozmowę. Był lodowato spokojny.
MICHAŚ
Dzwonił Ogromny. Muszę na jakiś czas was opuścić.
Krysia zakrzątnęła się. Zwróciła się do pozostałych.
KRYSIA
To się zbieramy.
MICHAS
Nie ma potrzeby.
Michaś zwrócił się do Bogusia.
MICHAŚ
18
Ty tu bądź za gospodarza, a jak będą chcieli, to opowiedz im, co mi się wydarzyło. Na razie.
Będę za góra trzy godziny. Wszystko wasze, tylko nie bierzcie się za personel i artystów. To
dyskoteka, a nie burdel.
Wychodzi.
CIĘCIE NA:
TO SAMO WNĘTRZE, NOC. KRYSIA, BOGUŚ, ADAŚ
ADAŚ
Rany boskie, co się dzieje? Skąd to nieszczęście?
KRYSIA
Opowiadaj, opowiadaj!
BOGUŚ
Pierw napijmy się.
Zgodzili się.
BOGUŚ
Powiem w skrócie. To zdarzyło się jakieś dwadzieścia lat temu. Michaś pojechał do Niemiec.
Zajmował się, mówiąc oględnie, czym się dało. I trafił mu się cud. Wygrał osiemdziesiąt pięć
tysięcy marek w karty. Nie czekając na rewanż, uciekł do Polski z forsą. To był złoty okres
początków transformacji. Ruszył w interesy i ma to, co ma teraz.
KRYSIA
No to w czym problem? Wygrał uczciwie.
BOGUŚ
Nawet bardzo uczciwie, bo grał z szulerem zawodowym. Ale jest problem. Nie zaczekał na
rewanż i ten szuler chce teraz rewanżu.
KRYSIA
19
Dalej nie rozumiem. No to niech mu odda te osiemdziesiąt pięć tysięcy marek i sprawa z
głowy. Stać go na to.
BOGUŚ
Zgoda. Na to go stać, ale szuler chce gry o całość.
KRYSIA
Całość czego?
BOGUŚ
Majątku.
KRYSIA
To niech nie gra.
BOGUŚ
Musi. Szuler udał się do Olbrzymiego i poprosił go o nadzór nad sprawą. Ten się zgodził
dopilnować sprawy rewanżu i ten rewanż zorganizować.
KRYSIA
No, ale Michaś może nie grać, może donieść na policję…
ADAŚ
Krysia, cicho. Nie rozumiesz, że to sprawa z Olbrzymim? Jakby doniósł, to by mu na
początek wykończyli rodziną.
Krysia wybucha.
KRYSIA
To jest bezczelny rozbój! To bandytyzm!
ADAŚ
Bandytyzm, Krysiu, i rozbój jest wtedy, kiedy na ulicy ktoś ci zerwie
20
łańcuszek z szyi, albo kolczyk z kawałkiem ucha. I to policja, owszem,
będzie tropić. Ale wyrwanie majątku to nie jest przestępstwo, to są
niejasne interesy biznesowe.
Krysia zaatakowała Bogusia.
KRYSIA
No to broń go ty! Masz uzbrojonych ochroniarzy, zresztą
byłych milicjantów i ubeków, broń go!
BOGUŚ
Za słaby jestem. Z Olbrzymim nie może wygrać całe państwo,
to co ja mogę zrobić z paroma, choćby najlepszymi ludźmi?
Zapadła cisza. Krysia chlapnęła szklaneczkę. Zażądała następnej.
KRYSIA
Nalejcie mi!
Wypili w milczeniu. Nagle Krysia ryknęła.
KRYSIA
Kurwa żesz jego mać! Przecież nie można go tak zostawić!
On mi dał pieniądze na gabinet i sprzęt.
ADAŚ
Mnie dał lukratywne firmy do opieki prawnej...
BOGUŚ
A mnie na sprzęt dla ludzi i pracę, daj Boże, taką każdemu.
Krysia zdenerwowana.
KRYSIA
21
No to radźmy, co robić.
ADAŚ
Że trzeba pomóc, to fakt, ale trzeba znać więcej szczegółów,
i trzeba czekać, aż wróci Michaś.
BOGUŚ
No to czekajmy. A teraz może jakiś występ albo co?
KRYSIA
Już był.
BOGUŚ
Były tańce, a teraz może być striptiz.
KRYSIA
Wam tylko duperele w głowie.
Boguś się roześmiał.
BOGUŚ
Dupy, możliwie, ale nie trele. Nie denerwuj się, może też być dla ciebie jakiś chippendeler.
KRYSIA
Tu dramat, a ten rozrywki.
ADAŚ
Ma rację Krysia, trzeba radzić.
BOGUŚ
Ale ja na sucho nie mogę. No to na frasunek.
Wypili.
22
CIĘCIE NA:
TO SAMO WNĘTRZE. NOC. KRYSIA, MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ, KUCHARZ,
TANCERZE
Para tancerzy inscenizowała małżeńską awanturę i nawzajem zdzierała z siebie odzienie,
Wraca Michaś. Tancerze wyszli.
Krysia rzuciła się do Michasia.
KRYSIA
No i co, i co?
MICHAŚ
Jedliście danie wieczoru?
BOGUŚ
Nie, zapomniałem.
Michaś podnosi słuchawkę domofonu.
MICHAŚ
No to proszę gwóźdź . Musicie to skosztować, bo inaczej szef kuchni by mnie zjadł.
Po chwili weszła procesja. Taca. Na niej ogromny kawał mięsa. Za nią tłusty, też ogromny
kucharz z potężnym nożem w ręce.
KUCHARZ
Szynka na gorąco.
Zaczął kroić potężne płaty mięsa i kłaść na talerze gościom. Skosztowali.
23
KRYSIA
Pycha!
ADAŚ
Czegoś takiego jeszcze nie jadłem.
KRYSIA
To cudo! Jak pan to przyrządza?
KUCHARZ
Długo. Smacznego życzę.
Skłonił się i wyszedł. Zostali sami.
ADAŚ
No i co?
MICHAŚ
Świetna ta szyneczka…a co do sprawy, to wszystko jasne. Wycenili mnie na milion
zielonych.
ADAŚ
O kurwa! Masz tyle?
MICHAŚ
A skąd. Ale wezmą pod uwagę nieruchomości. To znaczy domy, tę budę, place i będzie tyle.
Dlatego mam prośbę, byś ze mną popracował, mecenasie, od jutra nad umowami. To nie
koniec. Olbrzymi zrobił się dowcipny i zorganizował grę w pustej sali sportowej. Dopuszcza
moich rzeczników, dlatego ty, Boguś, pojedziesz, oglądniesz tę salę.
BOGUŚ
Jaka to sala?
24
MICHAŚ
Hala Gwardii.
Boguś uśmiechnął się.
BOGUŚ
Znam ją bardzo dobrze.
ADAŚ
Kiedy gracie?
MICHAŚ
W nocy ze środy na czwartek. Hala już wynajęta.
ADAŚ
Nie można przeciągnąć terminu?
MICHAŚ
Nie, nie można. To jest tak pewne jak to, że po dniu następuje noc.
KRYSIA
A zachorować?
MICHAŚ
Nic nie daje. Zabiorą bez gry.
KRYSIA
Ty znasz Olbrzymiego?
MICHAŚ
Nawet bardzo dobrze, ale to nic nie daje, bo przeciwnik też go zna, a za gwarancje
bezpieczeństwa i organizację gry bierze dziesięć procent od każdego. To jest biznes i prestiż.
On po tym będzie jeszcze większy.
25
KRYSIA
Masz jakieś szanse?
Michaś zamyślił się.
MICHAŚ
Szanse? Szanse. Szanse to ja bym miał, jak bym widział karty przeciwnika, a tak żadnych.
Roześmiał się sztucznie.
MICHAŚ
No to teraz słodycze. Torcik dla Krysi.
Do salki wtoczono na wózku tort.
MICHAŚ
Krysiu, krój.
Krysia podeszła z nożem do ogromnego tortu i wtedy ze środka wyskoczył dobrze
zbudowany kupidyn, całkiem nagi.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. BIURO MECENASA ADASIA. DZIEŃ. ADAŚ, MICHAŚ
W biurze Adaś z Michasiem siedzą w papierach.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. DZIEŃ.
W domu Michasia domownicy pakują meble, obrazy.
26
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. HALA SPORTOWA. DZIEŃ.
W hali sportowej sprzątają pod okiem dobrze zbudowanych byczków i Bogusia Michalaka.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE/PLENER. GABINET LEKARSKI/ULICA DZIEŃ/NOC
Krysia ciągle telefonuje z różnych telefonów.
CIĘCIE NA:
PLENER/WNĘTRZE.
PAŁACYK.
RECEPCJA.
GABINET.
DZIEŃ.
BOGUŚ,
KAPITAN, CYWIL, RECEPCJONISTA
Pod skromny pałacyk podjeżdża bmw. Wysiada z niego Boguś. Wchodzi w piękne dębowe
drzwi. Nad drzwiami wisi niepozorny szyld „Wojskowe Służby Informacyjne”. Boguś
podchodzi do recepcjonisty, chwilę rozmawia, odchodzi i siada w fotelu. Sięga po
czasopisma. Po chwili podchodzi do niego kapitan w mundurze lotnika.
KAPITAN
Pan Michalak?.
BOGUŚ
Tak
KAPITAN
Proszę za mną.
Kapitan prowadzi go na piętro, wprowadza do gabinetu, anonsuje.
KAPITAN
Pan Michalak.
27
Zza biurka podnosi się uśmiechnięty cywil.
CYWIL
Boguś, rany boskie, tyle lat!
Witają się kordialnie.
CYWIL
Co u ciebie?
BOGUŚ
Ty nie wiesz?
Cywil zmieszał się.
CYWIL
Coś tam wiem.
BOGUŚ
Ale ty toś szycha!
CYWIL
Szyszka chmielowa, może nie szycha.
BOGUŚ
Co u Basi?
Mówiąc to, gestem wskazuje na sufit i ścianę. Cywil kiwa ze zrozumieniem głową.
CYWIL
Zdrowa jak rybka, wnuki niańczy.
BOGUŚ
28
Wnuki, powiadasz? Jak ten czas leci, a ja samotny biały żagiel.
Pamiętasz ten film?
Mówiąc to Boguś wskazuje palcem na rozmówcę i siebie. Potem pokazuje na palcach kroki i
pięć palców. Cywil kiwa głową i wskazuje na palmę stojącą w kącie. Boguś kiwa głową.
CYWIL
Jakże bym nie pamiętał. Piękny film o rewolucji, miłości i walce. Radziecki.
Parsknęli śmiechem.
CYWIL
Kawki?
BOGUŚ
I koniaczku.
CIĘCIE NA:
PLENER. OGRÓD BOTANICZNY. POPOŁUDNIE. BOGUŚ, CYWIL
W ogrodzie botanicznym pod palmą siedzi Boguś i Cywil.
CYWIL
Ty chcesz Hi-tech.
BOGUŚ
Ja muszę czytać gazetę z paru metrów. Sięgnij po te pieprzone zabawki natowskie.
Cywil, po namyśle.
CYWIL
No, jest taki włos..
29
BOGUŚ
No?
CYWIL
Czasu nie ma.
BOGUŚ
To sprawa życia i śmierci. Tak jak wtedy z tobą. Pamiętasz?
CYWIL
A niech to szlag trafi!
BOGUŚ
Teraz ci kaes nie grozi, jak mnie wtedy.
CYWIL
Zgoda.
BOGUŚ
I jeszcze jedno. Potrzebuję takie coś.
Wyjmuje z kieszeni dwa samochodziki zabawki. Ustawia na ścieżce i uderza jednym w drugi.
Generał aż sapnął.
GENERAŁ
Drobiazg. Oszalałeś. Drugi prezes NIK-u?
BOGUŚ
Uspokój się. Nie jestem szajbnięty. Zaraz Pańko.
Ja nie chcę nikogo zabić. Chcę tylko puknięcia.
Cywil przedrzeźnia.
CYWIL
30
Puknięcia. Tylko puknięcia.
BOGUŚ
No to jak?
CYWIL
Z tym to ty idź do Ślepego.
BOGUŚ
To Ślepy jest czynny?
CYWIL
Coś tam jeszcze dłubie.
Cywil sięga do kieszeni, przegląda kapownik.
CYWIL
Bądź na Górce w środę o 14.35. Pamiętasz Górkę?
BOGUŚ
Jasne. Tam byliśmy na ćwiczeniach z rozpoznania.
CYWIL
Tam. Podgląd, stuknięcie? Co ty kombinujesz?
BOGUŚ
Ciekawyś. Musisz wiedzieć?
CYWIL
I tak się dowiem, a tak...
BOGUŚ
Pamiętasz Michasia, tego mojego kumpla. Jest bieg na niego.
31
CYWIL
Coś tam słyszałem. Olbrzymi chce zrobić z egzekucji widowisko.
Za mocno się dupek czuje. Wchodzę w to. Kto będzie na podglądzie?
BOGUŚ
Takie to ważne?
CYWIL
Bardzo ważne. Ta osoba musi się przeszkolić.
BOGUŚ
W firmie?
CYWIL
Eee, nie. Instruktor przyjdzie ze sprzętem, ale pokwitować musi.
BOGUŚ
Musi kwitować?
CYWIL
Można zrobić każdy przewał, ale zasady są niezmienne, przecież wiesz.
No to cześć!
BOGUŚ
Cześć!
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. BIURO MECENASA ADASIA. DZIEŃ. ADAŚ, MICHAŚ
W biurze Adaś z Michasiem siedzą w papierach.
CIECIE NA:
32
PLENER. BRAMA KOSZAR. KOSZARY, WNĘTRZE SAMOCHODU, SKWEREK.
WCZESNE POPOŁUDNIE. MICHALAK, ŚLEPY, WARTOWNIK, CHORĄŻY,
DAREK
Pod bramę koszar zajeżdża auto, z którego wysiada Michalak. Podchodzi do wartowni. Patrzy
na zegarek. Mówi do wartownika.
MICHALAK
Miałem być o 14,35.
WARTOWNIK
Chwileczkę.
Wartownik odchodzi. Po chwili wraca z chorążym.
CHORĄŻY
Pan miał być o 14.35?
MICHALAK
Tak. Jest ta godzina, nie?
CHORĄŻY
Zgadza się. Wie pan, gdzie są warsztaty?
MICHALAK
Wiem. Tam gdzie były?
CHORĄŻY
W tym samym miejscu. Proszę jechać.
Michalak wsiada do auta, jedzie przez koszary. Po drodze mija go ogromna cysterna.
Zajeżdża pod warsztaty, przy których stoi druga cysterna. Wysiada z auta. Z warsztatu
wychodzi równolatek Michalaka, w okularach.
33
MICHALAK
Serwus, Ślepy!
ŚLEPY
Cześć! Czekałem na ciebie.
Witają się wylewnie.
ŚLEPY
Chodź do biura.
MICHALAK
Nie trzeba. Przyszedłem pogadać.
ŚLEPY
Coś mi mówili, że masz interes, bo jak byś nie miał,
to gdzież byś znalazł czas dla kolegi.
MICHALAK
Człowiek się kręci, żeby...
Do rozmawiających podchodzi wyraźnie młodszy mężczyzna.
MEŻCZYZNA
Przepraszam. Ja na chwilę szefie.
ŚLEPY
Co chcesz?
MĘŻCZYZNA
Gdzie lać z tej cysterny?
ŚLEPY
Lejcie w pusty zbiornik. Nie dopełniajcie.
34
Michalak zwraca się do mężczyzny.
MICHALAK
Ależ podobny jest pan do mojego znajomego. A może pan
jest krewnym pułkownika Raka?
MĘŻCZYZNA
Feliksa?
Ślepy śmieje się.
ŚLEPY
To jego syn.
MICHALAK
A dziadek żyje?
Mężczyzna też się śmieje.
MĘŻCZYZNA
Dziadek zdrowy jak tur. No to ja lecę.
Mężczyzna odchodzi.
MICHALAK
Trzecie pokolenie. On też w służbie?
ŚLEPY
Już nie. Jak się dowiedział, że może być takie prawo, że za dyscyplinarkę
można pójść pod kapelusz bez emerytury, to przeszedł na rentę i dorabia u mnie.
MICHALAK
Popatrz, a już była taka piękna tradycja. Dziadek utrwalacz, tatuś pułkownik, syn...
35
ŚLEPY
Podinspektor.
MICHALAK
A wnuk? A może prawnuk?
ŚLEPY
Likwidator.
MICHALAK
To jednak jest ciągłość. Jest antyterrorystą.
ŚLEPY
Likwidator spółek. Prawnik ekonomista.
MICHALAK
Rakowata ta ojczyzna.
ŚLEPY
Nowotwory mutują. Protoplasta miał na imię Józef, potem był Feliks,
potem był Dariusz, a ostatni Natan... No, ale my nie o tym mieliśmy
rozmawiać. Nie jest ci gorąco?
ŚLEPY
Ja w kurtce nie mam niczego. Możesz sprawdzić.
Zdejmuje kurtkę.
MICHALAK
Ale może masz rację. Chodźmy się poopalać.
36
Michalak podchodzi do samochodu. Wyjmuje z bagażnika koc. Rozbierają się do slipek i
kładą w pewnej odległości od ubrań na kocu. Przed garażami trwa ruch. Kręcą się ludzie,
zajeżdżają cysterny. Koledzy wstają z koca, zaczynają się ubierać.
ŚLEPY
To jest załatwione. A nie masz ty może kogoś u siebie na uniwersytecie?
MICHALAK
Chcesz studiować?
ŚLEPY
Chciałbym. To były czasy. Głodno, chłodno, a pięknie.
Nie, na szczęście nie ja. Wiesz, mam wnuka po córce.
MICHALAK
Jaki chce wydział? Przyjęty. Ba, ręczę, że skończy.
ŚLEPY
Widzisz, to nie takie proste. On jest naukowcem. Aktualnie robi doktorat
w Heidelbergu i i chce robić karierę na uczelni. Jego dziewczyna ma mieszkanie
tam, u ciebie, i on chce pracować na miejscowym uniwersytecie, ale profesorka
nie chce go przyjąć.
MICHALAK
Powiedz coś o tej profesorce. Studiowała za granicą?
Może polityczna? Ile ma lat?
ŚLEPY
Z tego co wiem, to studiowała za granicą. Lat ma koło sześćdziesiąt.
Kocha tatusia, który już nie żyje, ale ma nawet ulicę swojego imienia.
Ubrali się. Wytrzepali koc. Idą na podjazd przed garaże.
MICHALAK
37
Poskrobiemy ją. Jak ma tyle lat, to coś się znajdzie. Jak nie marzec,
to paszport. A może tatusia kocha? Coś się znajdzie na tatusia. A swoją
drogą, co będzie, jak otworzą te archiwa?
ŚLEPY
Nie są głupkami. Otworzą, owszem, ale z takimi zastrzeżeniami,
że padać będą tylko niewygodni. No to teraz pokażę ci małą sztuczkę.
Ślepy wyjmuje radio.
ŚLEPY
Dareczku, wyprowadź mi mojego rzęcha i weź dwa haku. Takie, co zawsze.
MICHALAK
Co też mi pokażesz? Naoglądałem się tych sztuczek u Szajbusa. On przed piciem
zawsze mi coś pokazywał. Mówił mi, że takie sztuczki wzmagają mu smaczysko.
I nie żyje, biedny.
ŚLEPY
Ja go uczyłem. Biedny to on taki nie był, a zginął głupio.
MICHALAK
Jak zginął?
ŚLEPY
Po tym wypadku, w którym zginął szef NIK-u. Maglowali go przez jakiś czas,
Bo przecież on wiózł tego nikowca, i dali mu urlop, by odpoczął w ciszy i spokoju.
No to on pojechał na ryby nad jezioro i się utopił.
MICHALAK
Ależ on świetnie pływał!
ŚLEPY
No to co z tego? Jak się płynie samotnie na głębinę w małym pontonie
38
i woderach, to co chcesz? Ponton się przewrócił i wodery go utopiły.
Podjechał terenowy nissan. Wysiadł z niego Darek, trzymając w ręku dwa dość długie haki.
ŚLEPY
Stań no, Daruś, przy tej drewnianej ścianie.
Darek stanął przy przeszkodzie, trzymając w wyprostowanych wzdłuż ciała rękach dwa haki,
tak że wystawały przed nim na jakieś siedemdziesiąt centymetrów.
ŚLEPY (krzyknął)
Daruś, trochę wyżej! Kto będzie jechał u ciebie?
MICHALAK
Ja!
Ślepy wsiada do terenówki.
ŚLEPY
To ja też muszę jechać, A teraz patrz.
Terenowe auto ruszyło na stojącego przy ścianie Darka i przed samą ścianą zahamowało, po
czym wycofało się na gazie. Uśmiechnięty Darek zrobił poziomkę na wbitych w ścianę
hakach. Ślepy wyszedł z auta, podszedł do Michalaka.
ŚLEPY
No?
MICHALAK
Tego nawet Szajbus nie robił. Złapałem smaczysko. Znajdź mi jakiś hotel.
ŚLEPY
Po co. Chodź do mnie. Zabierzemy Darka?
39
MICHALAK
Należy mu się. Aleście kozacy!
ŚLEPY
A Szajbusa wodery utopiły.
MICHALAK
Panie Darku, nie odmówi pan chyba staremu kamratowi ojca?
DAREK
Gdzieżbym śmiał. Lecę się przebrać.
MICHALAK
Masz gdzieś jakąś fajną dziuplę?
ŚLEPY
A u mnie?
MICHALAK
Wiesz, żona, a tak pogadamy sobie.
ŚLEPY
Może masz i rację. Tylko nie pytaj Darka o dziadka.
MICHALAK
A czemu?
ŚLEPY
On jakby trochę zwariował i wszystkim opowiada, że najlepiej
mu było, jak pasał świnie u dziedzica.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE. GABINET LEKARSKI. KRYŚKA, EKSPERT 9PACJENT)
40
W gabinecie lekarskim siedzi Kryśka. Wchodzi niepokaźny mężczyzna w średnim wieku,
schludnie ubrany, z walizeczką w ręku.
KRYŚKA
Proszę siadać. Co panu dolega?
Pacjent siada tak niezręcznie, że opiera się ręką o biurko i robi mały bałagan.
EKSPERT
Przepraszam. Ale niezdara.
Nieudolnie robi porządek na biurku, razem z lekarką.
EKSPERT
Przepraszam raz jeszcze.
KRYŚKA
Nic się nie stało. Słucham pana.
Pacjent siada, otwiera walizeczkę.
EKSPERT
Jestem od Ochroniarza. Miałem przyjść na mały instruktaż.
Lekarka osłupiała.
KRYŚKA
Majstersztyk. Jak z Bonda.
EKSPERT
Eee, przesada. Po prostu zawodowstwo.
O, proszę tu napisać, co następuje...
41
Podaje lekarce kartkę papieru.
KRYŚKA
Proszę pana, ja wiem, że mam coś podpisać,
ale najpierw ma być instruktaż i sprzęt.
Ekspert wyjmuje z walizeczki mały laptop. Otwiera go, staje obok lekarki.
EKSPERT
Tu się włącza, tak jak komputer. O, proszę.
Na ekranie laptopa pojawia się obraz. Lekarka chwilę patrzy na obraz. Rozgląda się wokół.
Patrzy znowu, w końcu mówi bezbrzeżnie zdumiona.
KRYŚKA
Boże, przecież to mój gabinet!
EKSPERT
Oczywiście.
KRYŚKA
A gdzie kamera?
EKSPERT
Na pani, ale o tym za chwilę, teraz proszę pisać:
Ja, Krystyna Turska, świadoma...
KRYŚKA
Przekonał mnie pan, napiszę, co pan chce.
EKSPERT
To nic wielkiego. Po prostu rutyna.
Lekarka siada za biurkiem. Zaczyna pisać, szepcząc.
42
KRYŚKA
Ja, Krystyna Turska, świadoma...
Pacjent czeka cierpliwie. Kiedy Kryśka kończy, odbiera od niej kartkę i chowa ją.
EKSPERT
Pani doktor, pani od tej chwili nie rozstaje się z tą
walizeczką. Pani z nią jeździ, śpi, chodzi do ubikacji.
Kryśka z uśmiechem.
KRYŚKA
Nawet do ubikacji?
Ekspert poważnie.
EKSPERT
Nawet tam. Po prostu nie może być pani
dalej od niej jak na półtora metra. O, tak.
Wyciąga rękę i pokazuje odległość. Kryśka z niedowierzaniem.
KRYŚKA
Aż tak?
Ekspert poważnie.
EKSPERT
Tak, to bardzo poważna sprawa. Jak
nie będzie pani tego przestrzegała,
to odbiorę i będą poważne kłopoty.
Kryśka wstaje, bierze neseser.
43
KRYŚKA
Chodź ze mną moja kulo u nogi.
EKSPERT
Wygląda pani z nią jak jakaś poważna, piękna bizneswoman.
CIĘCIE NA
PLENER. POSTÓJ W LESIE PRZY AUTOSTRADZIE. DZIEŃ. KRYŚKA,
MICHALAK
Do stojącego już samochodu podjeżdża drugi samochód. Z jednego wysiada Kryśka, z
drugiego Michalak.
MICHALAK
Ciężkie szkolenie?
KRYŚKA
Świat zwariował. Jakbym sama na sobie tego nie przeżyła,
to pomyślałabym, że śnię, że to bajka. A to wieje grozą.
MICHALAK
Grozą? Nie przesadzaj, Kryśka.
KRYŚKA
Grozą, grozą. Czy ty wyobrażasz sobie, że mogą podglądać i podsłuchiwać
wszędzie, naprawdę wszędzie, i może dojść do tego, że będą czytać myśli?
Nie ma tajemnicy, nie ma intymności. Groza!
MICHALAK
Widzę, że cię technika przekonała.
KRYŚKA
44
I przeraziła. Ale do rzeczy. Ja odczytam każdy obraz, ale kamerę trzeba
umieścić tak, żebym widziała karty, a odległość od kamery do mnie nie
może być większa niż trzysta metrów.
MICHALAK
To moja sprawa, gdzie cię schować i jak przyczepić kamerę. Problem
w tym, że nie wiem dokładnie, jak filuje karty Leszeczek. Zdaje się, że tak.
Siadają przy drewnianym stole. Boguś wyjmuje karty, pokazuje, jak filuje. Kryśka stoi za
nim.
KRYŚKA
Gówno zobaczę.
MICHALAK
On robił jeszcze tak przed licytacją...
Boguś robi szeroki wachlarz z kart.
MICHALAK
... i szybko składał.
KRYŚKA
Byłeś przy tym i nie pamiętasz?
MICHALAK
Raz, że było to dawno, a dwa, że walnąłem gorzałę i poszedłem spać,
by nie patrzeć na rzeź. Obudziłem się po harapie. Michaś uciekł.
KRYŚKA
No to co zrobimy?
MICHALAK
Nie ma siły. Musisz umówić się z Michasiem. On na pewno
45
zapamiętał wszystko ze szczegółami.
Kryśka uśmiechnęła się zalotnie
KRYŚKA
Stręczycielu, ty stręczycielu. A może alfonsie?
MICHALAK
Jedno rozdanko?
KRYŚKA
Alfons i szuler. Dawaj!
Zaczęli grać w karty.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. DZIEŃ. MICHAŚ, ŻONA MICHASIA
W domu Michasia robotnicy pakują meble, obrazy. W salonie siedzi Michaś przy stole nad
rozłożonymi papierami. Żona, chodząc po salonie, nerwowo pali papierosa.
MICHAŚ
Co chcesz? Zostanie ci sto tysięcy.
ŻONA
Na ile mi to starczy?
MICHAŚ
Załóż sobie coś za to i żyj z interesu.
ŻONA
Za stówę to mogę sobie kupić kiosk na dworcu, gdzieś z boku.
46
MICHAŚ
No widzisz. I żyć z dochodu, nim znajdziesz kogoś innego.
ŻONA
Aleś dowcipny. Dochodu będzie pięć tysięcy, a ja na krem do rąk wydaję
tysiąc. A znaleźć to ja mogę trypra, bo kto poleci na babę po trzydziestce.
MICHAŚ
Ludzie żyją za pięć stów, a tyś jeszcze sztuka na chodzie, że daj Boże zdrowie.
Dzwoni komórka, Michaś odbiera.
MICHAŚ
Allo... Ach, to ty.
Michaś rozpromienił się.
MICHAŚ
Oczywiście, kiedy chcesz... No, powiedzmy za godzinę.
Gdzie?... To jeszcze istnieje?... No dobrze.
Michaś do żony.
MICHAŚ
Wychodzę.
ŻONA
Gdzie, gdzie? Wymyśl coś. Nie uciekaj!
MICHAŚ
Nic nie wymyślę. Cześć!
ŻONA
A niech cię szlag trafi!
47
CIĘCIE NA
WNĘTRZE. KAWIARNIA. KRYŚKA, MICHAŚ
Przy stoliku w pustej sali siedzi Kryśka. Podchodzi do niej Michaś.
MICHAŚ
Jak dobrze widzie życzliwe oblicze. I ładne.
KRYŚKA
Ładne być może, ale stare.
MICHAŚ
Krycha, ty się nie starzejesz. Jeszcze teraz bym się rzucił na ciebie.
KRYŚKA
A rzuciłeś się na małolatę.
MICHAŚ
Nie przypominaj mi tej francy. Ty wiesz? Ona mi powiedziała, że za
sto tysięcy, to ona nie da sobie rady w życiu. Ż e tysiąc złotych to ona
wydaje na krem do rąk, kocmołuch jeden. Jak ją brałem, to ona jechała
niveą i rexoną. Koniec z nią. Niech idzie w diabły!
KRYŚKA
Ja bym cię nie zostawiła, ale tyś zostawił mnie.
MICHAŚ
Krycha, dziecko kochane, przecież wiesz jak było,
w co się bawiłem. Jak mogłem cię narażać na nieznany
los, Krycha, kochanie. I widzisz, czym się skończyło.
KRYŚKA
48
Gdzie ty, Kajus, tam i ja, Kaja, a skończyć się jeszcze nie skończyło,
jeszcze jesteś w grze. Opowiedz mi, jak wyglądała ta gra w Niemczech.
MICHAŚ
Kryśka, w co wy się bawicie? Zostawcie mnie, ja jestem na haku,
a tak to i wam co na łeb spadnie. To nie żarty, tu wisi topór.
KRYŚKA
Nie strasz, nie strasz. Czy pamiętasz tę grę w Niemczech?
MICHAŚ
Jakby była dzisiaj. Każdy szczegół. To była gra mego życia.
KRYŚKA
Gra twego życia przed tobą. Powiedz mi, czy pamiętasz, jak on karty trzymał?
MICHAŚ
No pewnie.
KRYŚKA
Pokaż.
MICHAŚ
Kart nie mam.
KRYŚKA
To chodźmy do mnie i tam mi pokażesz.
MICHAŚ
Oj Kryśka, Kryśka. A stary w domu?
Wstają od stolika, wychodzą.
KRYŚKA
49
Spoko. Na Bermudach gra w tenisa.
CIĘCIE NA
PLENER. LEŚNY PARKING. PÓŹNE POPOŁUDNIE. KRYSIA, BOGUŚ, ADAŚ.
Późnym popołudniem na leśnym parkingu zatrzymuje się auto. Wysiada z niego Krysia. Po
chwili podjeżdża Boguś, a za nim Adaś. Witają się i długo siedzą na ławce, rozmawiając.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. WILLA MICHASIA. PRZEDPOKÓJ. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ,
ADAŚ
W przedpokoju przed lustrem poprawia włosy, kołnierzyk, krawat Michaś. Obok stoją Boguś
i Adaś. Dzwoni komórka Bogusia. Boguś słucha.
BOGUŚ
Już są.
Wychodzą i Michaś dostaje dwa solidne kopy od kolegów.
CIĘCIE NA:
PLENER. PODJAZD PRZED DOMEM MICHASIA. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ,
ADAŚ, KIEROWCA
Michaś, otwiera drzwi swojego bmw od strony kierowcy i mówi do Bogusia.
MICHAŚ
Nie żałowałeś nogi.
Boguś wydaje polecenie.
50
BOGUŚ
Siądź z tamtej strony.
Michaś uśmiecha się, ale posłusznie siada na miejscu obok kierowcy, z tyłu siada Adaś.
Boguś podchodzi do czarnego bmw. Rozmawia chwilę z kierowcą, wraca i siada za
kierownicą. Przeżegnał się.
BOGUŚ
Z Bogiem!
Bmw rusza.
CIĘCIE NA:
PLENER. ULICA. WNĘTRZE SAMOCHODU. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ,
ADAŚ.
Samochód Michasia jedzie za czarnym bmw. Pasażerowi milczą. Na światłach samochód
skręca w lewo i nagle uderza w niego jakiś rzęch. Huk, brzęk, pisk.
CIĘCIE NA:
PLENER. ULICA.MIEJSCE WYPADKU. WIECZÓR. MICHAŚ, BOGUŚ, ADAŚ,
KRYSIA, PIELĘGNIARZE
Boguś wyskakuje jak z procy i szarpie drzwi od strony Michasia. Z bmw wyskakuje czterech
ochroniarzy Olbrzymiego i pędzą na miejsce wypadku. Boguś zza kierownicy wyskakuje z
samochodu, biegnie na drugą stronę i otwiera drzwi od strony Michasia.
BOGUŚ
Jak się czujesz? Coś boli? Porusz rękami.
MICHAŚ
W porządku. Nic mi nie jest.
51
Boguś do Adasia.
BOGUŚ
Ty prowadziłeś. Papiery są w skrytce. No leć!
Zatrzymuje się karetka pogotowia i drugie auto z ochroniarzami Olbrzymiego. Ochroniarze
podbiegają do samochodu. Z karetki wyskakuje lekarka (Kryśka) , przedziera się przez tłum
ochroniarzy podchodzi do samochodu. Pobieżnie bada Michasia. Lekarka do pielęgniarza.
KRYŚKA
Zabieramy go.
Pielęgniarze ładują na wózek Michasia. Zjawia się drogówka. Z rzęcha, który spowodował
wypadek wychodzi staruszek w olbrzymich okularach (Ślepy).
Przy karetce, do której ładują Michasia, stoi lekarka, Boguś i ochroniarz Olbrzymiego.
BOGUŚ
Ja jadę z nim.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
I ja.
KRYŚKA
To nie taksówka. Miejsce jest dla jednego.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
To ja pojadę na podłodze pani doktor. (błaga) Ja muszę.
KRYŚKA
Pakujcie się.
Ochroniarz Olbrzymiego do swego kolegi.
52
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Jedź za nami.
Pakuje się do karetki. Karetka rusza na sygnale, za nią auto z drugim ochroniarzem
Olbrzymiego. Policja krząta się, jak to przy wypadku. W samochodzie, który spowodował
wypadek, siedzi roztrzęsiony staruszek w okularach, wyraźnie w szoku.
Policjant do swojego kolegi szeptem.
POLICJANT
I takiemu ślepemu kalece nie odbierają prawka.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE BMW. WIECZÓR
W bmw młody elegancki byczek uważnie słucha komórki.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE.
IZBA
PRZYJĘĆ
POGOTOWIA
RATUNKOWEGO.
WIECZÓR.
KRYSIA, MICHAŚ, BOGUŚ, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO, PIELĘGNIARZE
Michaś leży na kozetce. Kryśka przegląda zdjęcia rentgenowskie. Obok stoi Boguś i
ochroniarz Olbrzymiego.
KRYŚKA
No tak, unieruchomić trzeba.
Przerażony ochroniarz Olbrzymiego.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Co to znaczy unieruchomić? On musi być na chodzie dzisiaj.
KRYŚKA
53
Panie, o tym czy na chodzie, czy nie na chodzie, to ja decyduję.
A unieruchomić to znaczy założyć gips na bark i szyję. A w ogóle,
to kim pan jest? Tajniak?
BOGUŚ
Pani doktor, ja jestem pracownikiem tego pana i on dziś
ma bardzo ważne spotkanie. On nie może być w gipsie.
KRYŚKA
Interesy, interesy, a gdzie zdrowie? Ten pan ma wstrząśnienie mózgu,
naderwane więzadła... Czy ja wiem? Na własne żądanie to mogę go
wypisać, ale unieruchomić trzeba. No, chyba żeby... No, ale to kosztowne.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO (płaczliwie)
Niech pani coś zrobi, pani doktor. Koszty nie grają roli.
KRYŚKA
Czy ja wiem? Jest takie urządzenie dla VIP-ów,
które zastępuje gips, ale to drogie.
Ochroniarz Olbrzymiego sięga po portfel, wyjmuje pieniądze.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Proszę, niech pani założy to urządzenie.
Podaje pieniądze. Kryśka liczy pieniądze.
KRYŚKA
Jeszcze pięć.
Ochroniarz Olbrzymiego do Bogusia.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Pożycz pan.
54
BOGUŚ
Mam w bankomacie.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
To ja lecę. Niech pani zakłada, będę za chwilę.
Ochroniarz wychodzi.
BOGUŚ
Kryśka, ale go walisz.
KRYŚKA
Muszę, bo by nie uwierzył, że jestem lekarką z pogotowia.
MICHAŚ
W co wy się bawicie? Łby wam mogą poużynać.
KRYŚKA
Ty milcz! Masz wstrząs mózgu. Powinieneś rzygać.
CIĘCIE NA
PODJAZD PRZED POGOTOWIEM. WIECZÓR. OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO,
OCHRONIARZ II
Ochroniarz podchodzi do stojącego obok samochodu kolegi. W środku siedzi jeszcze dwóch.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Daj jeszcze piątkę. Ta kurwa się targuje.
Drugi ochroniarz daje mu pieniądze.
55
WNĘTRZE. POGOTOWIE. WIECZÓR. KRYSIA, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Ochroniarz wraca do Krysi. Wciska jej pieniądze z czarującym uśmiechem.
OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO
Pani doktor kochana, dziękuję.
CIĘCIE NA
PLENER. PODJAZD PRZED POGOTOWIEM. WIECZÓR. MICHAŚ, ADAŚ,
PIELĘGNIARKA, PIELĘGNIARZ, OCHRONIARZE
Przed pogotowiem nerwowo spacerują czterej ochroniarze z bmw i Adaś. Podchodzi do nich
pielęgniarka. Bykowaty ochroniarz idzie za nią. Pielęgniarz przywozi na wózku Michasia.
Michaś ma usztywnioną szyję i obandażowaną głowę. Ochroniarz prowadzi go do bmw. Do
bmw wsiada też Adaś, dwaj pozostali ochroniarze zostają. Samochód odjeżdża.
CIĘCIE NA
PLENER/WNĘTRZE.
WEJŚCIE
PRZED
HALĄ
SPORTOWĄ.
SZATNIA
ZAWODNICZA.. WIECZÓR.
Bmw podjeżdża pod halę sportową. Hali pilnują ochroniarze. Przybyli wchodzą bez
problemu. W szatni zawodniczej wita ich grono eleganckich panów. Obok Olbrzymiego stoi
podstarzały Leszek. Do Michasia podchodzi Olbrzymi. Roześmiał się szeroko.
OLBRZYMI
Aleś mi stracha napędził. Już myślałem, że coś kombinujesz, a wiesz, że cię lubię.
MICHAŚ
Za bardzo cię szanuję, by zrobić ci numer.
OLBRZYMI
No to uściśnijcie sobie ręce, jak dżentelmeni przed pojedynkiem.
56
MICHAŚ
Albo jak bokserzy przed walką.
OLBRZYMI
Można to i tak nazwać.
Michaś z Leszkiem podali sobie ręce.
LESZEK
Słuchaj, Michaś, nie byłbym taki mściwy, gdybyś ty był inny, a ty zostawiłeś
mnie bez centa przy dupie w niezapłaconym motelu w obcym państwie...
MICHAŚ
Dobra, dobra, bo się rozpłaczę. Ty to byś mnie obsypał pieniędzmi, tak?
OLBRZYMI
Nie kłóćcie się, bądźcie dżentelmenami. Masz papiery?
MICHAŚ
(do ADASIA)
Mecenas, daj papiery.
Adaś, z teczką, podszedł do nich. Olbrzymi zwrócił się do Adasia.
OLBRZYMI
Niech pan załatwi formalności z moimi urzędnikami.
Adaś odszedł.
OLBRZYMI
A swoją drogą to miałeś szczęście, Michasiu. Sprawdziłem.
Wyrżnął w ciebie jakiś emerytowany borowik.
57
Olbrzymi zwrócił się do graczy.
OLBRZYMI
Panowie, proszę o podpisy.
Gracze zbliżyli się do stołu. Podpisywali papiery, które wręczyli Olbrzymiemu.
OLBRZYMI
No to co? Przekąsicie coś, wypijecie?
MICHAŚ
Ja do ubikacji.
LESZEK
Ja też.
Olbrzymi wyraził zgodę.
OLBRZYMI
Idźcie.
Wyszli, a za nimi dyskretnie dwóch ochroniarzy. Za chwilę wrócili.
OLBRZYMI
Panowie, do sali!
Gracze ruszyli jak bokserzy. Za Michasiem szedł Adaś i Boguś.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE. HALA SPORTOWA. NOC. OLBRZYMI, MICHAŚ, BOGUŚ, LESZEK,
KRUPIER, OCHRONIARZE, KELNERKI, KIBICE
Na środku jasno oświetlonej hali stał zielony stolik do kart, przy którym stał krupier, a po
przekątnej stały dwa fotele.
58
OLBRZYMI
Panowie do gry, proszę!
SPIKER
Panie, Panowie, witam Państwa na meczu o milion dolarów (owacje).
Grać będą Pan Leszek...
Pan Leszek wchodzi w ciszy, potem rozlegają się owacje.
SPIKER
I Pan Michaś.
Wchodzi Michaś, podchodzi do Leszka, ściskają sobie ręce.
SPIKER
Rozdawał karty będzie Pan baron Willner
Stojący obok stołu mężczyzna, baron Willner ukłonił się. Przed wejściem na ring Boguś
rewidował Leszka, Michasia rewidował ochroniarz Olbrzymiego.
SPIKER
Grać będą panowie w pokera. Każdy z was dostanie równowartość
miliona dolarów. Sto białych po pięćset dolarów, sto czerwonych
po dwa tysiące, sto niebieskich po pięć tysięcy i dziesięć czarnych
po dziesięć tysięcy dolarów. Jeżeli rozstrzygnięcia nie będzie
do trzydziestu dwóch rozdań, to rozdanie trzydzieste trzecie będzie
ostatnie i rozstrzygające o wszystkim, bez względu na to, kto i ile
będzie miał w tym czasie gotówki. Panu Michasiowi, jako wyzwanemu,
przysługuje gra o całość w momencie, kiedy przed rozdaniem kart
powie bank. Proszę siadać, zaczynamy. Krupier, proszę podać żetony.
Krupier zgrabnie rozdał kolorowe krążki.
59
SPIKER
Proszę graczy o przeliczenie.
Przeliczyli żetony. Podczas przemówienia spikera po sali, obok ringu, leniwie konwersując,
krąży doborowa towarzystwo ze szklaneczkami w dłoniach. Rozmawiają w grupkach,
wymieniają ukłony, po prostu bankiet.
GOŚĆ I
Słyszałeś, jak się gotuje?
GOŚĆ II
A co mi z tego?
DAMA I
Zagrajmy i my. Tysiąc na Michasia.
GOŚĆ I
Przyjmuję tysiąc na Leszeczka.
SPIKER
Zaczynamy grę!
Mężczyźni siadają. Baron Willner zwraca się do graczy z ukłonem.
BARON WILLNER
Panowie gotowi?
LESZEK
Gotów.
MICHAŚ
Zaczynajmy.
OLBRZYMI
60
Zaczynamy grę!
Olbrzymi uderzył w gong. Krupier rozdał karty. Gracze wzięli je do ręki, a kibice zajęli się
poczęstunkiem roznoszonym przez kelnerki.
Michaś wziął do ręki karty, popatrzył na przeciwnika. Ten uśmiechnął się drwiąco i ostrożnie
zaczął filować w karty. Wtedy w uchu Michasia odezwał się głos: As kier, walet kier,
dziewiątka trefl, walet pik, król kier.
CIĘCIE NA:
WNĘTRZE.
MAŁE
POMIESZCZENIE
NA ZAPLECZU
HALI.
WIECZÓR.
KRYŚKA, OCHRONIARZ OLBRZYMIEGO, OCHRONIARZ II
W małym pomieszczeniu, przy okienku, z którego widać ring, siedzi, na ławeczce przykrytej
jakimiś szmatami, Kryśka z laptopem. Na laptopie widać karty Leszka. Gra toczy się ze
zmiennym szczęściem. Widać, że Michaś jest niezłym taktykiem. Nagle słychać rozmowę i
zbliżające się kroki. Kryśka rozgląda się rozpaczliwie. Kroki zbliżają się. Kryśka w rozpaczy
rzuciła się pod ławkę. Wchodzą dwaj ochraniarze Olbrzymiego.
OCHRONIARZ I
Po kiego grzyba my pilnujemy tej góry? (patrzy przez okienko)
Stąd gówno zobaczysz, nie karty.
OCHRONIARZ II
A co nas to obchodzi? Zapalimy sobie, odpoczniemy.
Siadają na ławeczce, nad Kryśką, zapalają papierosy. Kryśka widzi karty Leszka, ale nie może
się odezwać. Na ringu gra toczy się dalej.
BARON WILLNER
Rozdanie dwudzieste siódme.
Michaś w słuchawce słyszy wejście ochroniarzy, rozmowę i rumor chowania się Kryśki. Jest
skonsternowany i zrezygnowany.
61
MICHAŚ
Bank.
SPIKER
Ostateczne rozdanie. Czy pan potwierdza?
Michaś kiwa głową, że tak.
SPIKER
Proszę powiedzieć głośno.
MICHAŚ (prawie krzycząc)
Tak, tak!
Obok ringu Olbrzymi otoczony wianuszkiem.
OLBRZYMI
O cholera, skrócił zabawę.
GOŚĆ
Wszystko w rękach Boga.
OLBRZYMI
Albo diabła i barona.
Baron Willner rozdaje karty. Na laptopie widzimy, że Leszek dobiera do dwóch asów. Michaś,
nie patrząc w karty, na ślepo dobiera cztery.
BARON WILLNER
Kart?
LESZEK
Trzy.
MICHAŚ
62
Cztery.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE.
POMIESZCZENIE
NA
ZAPLECZU
HALI.
OCHRONIARZ
I,
OCHRONIARZ II, EKSPERT, GŁOS I
Na laptopie Kryśki widać, że Leszek ma cztery asy
OCHRONIARZ I
No to koniec.
OCHRONIARZ II
Poczekajmy, zobaczymy kto kogo.
Leżąca pod ławką Kryśka słyszy rozmawiających ochroniarzy i bezradnie patrzy, jak Michaś
jest bezlitośnie ogrywany. Nagle słyszy otwierające się drzwi i męski głos nawykły do
wydawania rozkazów.
GŁOS I
Co to kurwa jest, palarnia? Na służbie?
GŁOS OCHRONIARZA I
Panie komendancie, my tylko na chwilę...
GŁOS I
Jeszcze pyskujesz? Bezczelność. Meldować się po służbie i spierdalać do roboty!
GŁOS OCHRONIARZA I
Tak jest!
Słychać oddalające się kroki. Trzaskają drzwi.
GŁOS I
63
A to kurwy lenie. No, teraz my sobie zapalimy.
GŁOS II
Nie, ja nie palę, ale idź już. Ja tu chwilę posiedzę.
Słychać zamykające się drzwi.
GŁOS II
Pani doktor, niech pani wyłazi.
Kryśka ani drgnie. Słychać otwieranie szafek, szuranie zasłon. Nagle ktoś odsuwa szmaty i
nad Kryśką pojawia się twarz eksperta od aparatury.
EKSPERT
Aleś się pani schowała, pani doktor.
Ekspert pomaga Kryśce wydostać się spod szmat. Oszołomiona Kryśka wychodzi. Ekspert
bierze aparaturę.
KRYŚKA
To pan wiedział, gdzie ja jestem?
Ekspert uśmiecha się.
EKSPERT
Cały czas wiedziałem, gdzie pani jest.
Pokazuje przyrząd podobny do ręcznego zegarka.
EKSPERT
O, tu jest pani ślad.
Kryśka ze zdziwieniem.
64
KRYŚKA
To pan mnie ochraniał? Dziękuję panu serdecznie.
Ekspert lekko uśmiechnięty.
EKSPERT
Pani doktor, pani jest atrakcyjną kobietą, ba, piękną
kobietą, wartą ochrony, ale tak po prawdzie, to ja
ochraniałem aparaturę, a nie panią. Zabieram ją.
KRYŚKA
A co by było, gdyby mnie nakryli?
EKSPERT
To mielibyście pecha.
KRYŚKA
Pecha? Tylko tyle?
EKSPERT
Aż tyle. Już byście nie żyli.
KRYŚKA
Niemożliwe. Pan wiedział cały czas, co planujemy.
EKSPERT
Pani Krystyno, to jest bezcenna aparatura. My ją chronimy,
a ona nas informuje o wszystkim, co się wokół niej dzieje.
Ona jest mądrutka.
Poklepał delikatnie neseser.
EKSPERT
A pani niech się nie martwi, my jesteśmy dyskretni. (po chwili).
65
Pewnie, że wiedzieliśmy. Plan był bardzo mądry i wspólnie
zakończyliśmy go z sukcesem. No, do widzenia, pani.
Ekspert zabiera aparaturę. Idzie w stronę drzwi, odwraca się.
EKSPERT
Po co komu tenis na Bermudach, jak ma taką śliczną żonę.
Wychodzi. Kryśka przez okno widzi sukces Michasia. Siada na ławce i płacze.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE. RING
Baron Willner do Leszka.
BARON WILLNER
Proszę.
Leszek wykłada karty, zaczyna od blotki.
BARON WILLNER
Kareta asów
Do Michasia.
BARON WILLNER
Proszę.
Michaś nie ogląda kart. Zrezygnowany odsłania pojedynczo dziewiątkę, dziesiątkę, waleta,
damę, króla, wszystko karo.
BARON WILLNER (beznamiętnie)
66
Poker w karo.
SPIKER
Zwycięstwo pana Michasia. Zapraszamy państwa na party.
Michaś schodzi z ringu, otoczony gratulującymi. Przez tłum przeciska się żona. Obejmuje go,
całuje.
ŻONA
Boże, co za szczęście. Nie mogę się opanować.
Płacze histerycznie. Michaś też ją obejmuje, czule całuje i szepcze do ucha.
MICHAŚ
Spierdalaj, kurwo, ale to już.
Uwalnia się z objęć. Ogłupiała żona zostaje w tłumie gratulujących.
CIĘCIE NA
WNĘTRZE. BAREK W HALI SPORTOWEJ. NOC. OLBRZYMI, MICHAŚ,
LESZEK, BOGUŚ, ADAŚ, KIBICE
Przy barku stoi Olbrzymi i Leszek, Michaś siedzi otoczony przez tłum gości. Leszek jakby
nieobecny. Michaś ściska obandażowaną głowę. Z boku stoi Boguś i Adaś
Olbrzymi zwraca się do Michasia i Leszka.
OLBRZYMI
No to podajcie sobie ręce!
67
Leszek nie reaguje.
LESZEK
Cuda jakieś, ale do trzech razy sztuka.
OLBRZYMI
Nie. Koniec z rewanżami.
LESZEK
Ale przecież…
OLBRZYMI
Michaś, chcesz grać trzeci raz?
MICHAŚ
Nie.
OLBRZYMI
Leszek, to koniec i pogódź się z tym. No, łapki!
Olbrzymi przymusił rywali do podania sobie rąk.
LESZEK
No, Olbrzymi, jedziemy.
OLBRZYMI
A czym? Przecież twoja fura jest jego (wskazał na Michasia), a ja nie mam dziś dla ciebie
czasu.
MICHAŚ (do Leszka)
Jedź tą bryką, gdzie chcesz, i odeślij mi ją na pojutrze.
OLBRZYMI
68
Wszyscy piją szampana!
Kelnerzy rzucili się do butelek, kiedy halą wstrząsnął wybuch. Ochroniarze otoczyli
Olbrzymiego, Boguś ze swymi otoczyli Michasia. Wyskoczyli, rzucili się do drzwi.
CIĘCIE NA:
PLENER. TEREN PRZED HALĄ SPORTOWĄ. NOC. MICHAŚ, OLBRZYMI.
Przed halą dymiło to, co zostało z limuzyny Leszka. Michaś wrzasnął do Olbrzymiego.
MICHAŚ
Co to jest?
Olbrzymi spokojnie pokazał palcem stopę urwaną w kostce, jeszcze w bucie. Zachichotał.
OLBRZYMI
Krótkie nóżki.
MICHAŚ.
To jakiś kant. Chcieli mnie zabić!
OLBRZYMI
Głupiś. Kto wiedział, że wygrasz? To ja miałem jechać
z Leszeczkiem w jedno miejsce. To był bieg na mnie.
69

Podobne dokumenty