Trudności diagnozowania przemocy wewnątrzrodzinnej
Transkrypt
Trudności diagnozowania przemocy wewnątrzrodzinnej
Dlaczego (my, profesjonaliści) nie zauważamy krzywdzenia? Trudności diagnozowania przemocy wewnątrzrodzinnej. dr n. med. Krzysztof Szwajca Krakowski Instytut Psychoterapii Stowarzyszenia SIEMACHA Klinika Psychiatrii Dzieci i Młodzieży UJ CM „Oto moja siostra, kilka przyjaciół, których nie bardzo rozpoznaję i kilka innych osób. Wszyscy słuchają mojego opowiadania: głód, wszy, jeden kapo, który uderzył mnie w nos, a potem rozkazał się umyć, bo krwawiłem. Odczuwam ogromną radość, fizyczną, niewyrażalną. Radość, że jestem u siebie, otoczony osobami, które kocham. Radość, że mogę im tyle opowiedzieć. Jest to jednak uczucie pozorne… …Nagle orientuję się, że moi słuchacze nie są w stanie nadążyć za tym, co opowiadam. Są wręcz obojętni. Chaotycznie rozmawiają o czymś zupełnie innym, tak jakbym był nieobecny. Moja siostra patrzy na mnie, wstaje i odchodzi bez słowa. Ogarnia mnie absolutny smutek podobny do pewnego rodzaju rozpaczy pogrzebanej gdzieś w dzieciństwie”. Primo Levi 1947 Czy to jest człowiek? Tam gdzie jest dramat, nie ma empatycznego słuchacza „TO” jest zbyt straszne, okropne, przerażające… Z ofiarami nie empatyzujemy, tłumaczymy sobie czemu je to spotkało Dziecko skrzywdzone Znacznie trudniej „TO” wytłumaczyć – więc nie widzimy, nie słyszymy, nie dopytujemy… Jesteśmy mistrzami w samooszukiwaniu się syndrom Nimby (not in my backyard) – nie na moim podwórku To „niezauważanie” jest zasadniczo nieuświadamiane / obronne / jest cechą nas wszystkich – ludzi / dotyczy także profesjonalistów Profesjonaliści Specjaliści pracujący z dziećmi i rodzinami z reguły nie mają wątpliwości, że dzieciom krzywdzonym w rodzinie należy pomagać. Ale między deklaracjami pomocy a praktyką istnieje przepaść. Krzywdzenie w rodzinie rozpoznawane jest i zgłaszane (systemom ochrony dzieci, sądom rodzinnym czy organom ścigania) stosunkowo rzadko. W Polsce – ekstremalnie rzadko. Wierzchołek góry lodowej W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej przyjmuje się szacunkowo, że służbom ochrony dzieci zgłaszanych jest od 10% do 50% maltretowanych ofiar. Te wskaźniki skłaniają autorów do użycia metafory lodowca – widzimy wierzchołek góry lodowej, większość pozostaje w ukryciu (metafora jest dość adekwatna statystycznie – pod wodą pozostaje 75–90% masy lodowca) USA Amerykańska metafora nie pasuje do polskiej rzeczywistości. Dlaczego? Sieć amerykańskich rządowych agencji ochrony dziecka (child protection services, CPS) otrzymuje 3,4 mln raportów o podejrzeniu krzywdzenia dzieci rocznie, dotyczących 6,3 mln dzieci – potencjalnych ofiar krzywdzenia. Polska W Polsce, zgodnie z procedurą Niebieskiej Karty, rejestruje się około 40 tysięcy dzieci – potencjalnych ofiar krzywdzenia. W przeliczeniu na liczbę dzieci – w Stanach Zjednoczonych identyfikowanych jest około 18 razy więcej przypadków krzywdzenia niż w Polsce. Polskie wskaźniki zgłaszania potencjalnego krzywdzenia osiąga zamieszkany przez 1,6 mln mieszkańców stan Karolina Południowa Polska Możemy tylko spekulować, jaki odsetek krzywdzonych dzieci w Polsce otrzymuje „oficjalne” rozpoznanie i zyskuje tym samym szanse na jakiekolwiek działania ukierunkowane na problematykę przemocy. może co setne (!) krzywdzone dziecko uzyskuje taki oficjalny status Profesjonaliści – profesjonaliści akty przemocy wobec dzieci oceniają jako mniej poważne niż grupa kontrolna (Giovanni, Becerra, 1979) - profesjonaliści - bardzo ostrożni w działaniach, chętnie przyjmują wyjaśnienia rodziców i optymistyczną wizję rzeczywistości, interpretując fakty w sposób korzystny dla rodziców (Dingwall, Ekelaarj, 1983) - profesjonaliści poinformują raczej o molestowaniu seksualnym, nie – o maltretowaniu fizycznym (Beck, Ogloff, 1995) Kiedy podejrzewamy, że „coś może być nie w porządku”: - nie pytamy dziecka - opadają nas wątpliwości - czujemy się niekompetentni / coś nam nie pasuje / ci, którzy mówią, że spotkała ich krzywda, wydają się nam niewiarygodni - boimy się, że oskarżony przez nas rodzic oskarży nas o pomówienie i będziemy mieć nieprzyjemności (tylko 4% „zadenuncjowanych” sprawców reaguje groźbami/ próbami szkodzenia informatorowi (Berliner, 1993) Kiedy podejrzewamy, że „coś może być nie w porządku”: - „wiemy”, że nie dostaniemy wsparcia od swojego kierownictwa/organizacji (w badaniach amerykańskich – 75% (Kenny, 2004) - „wiemy”, że sądy są beznadziejne, oni (inni profesjonaliści) także; zrobi się zamieszanie i nic z tego nie wyniknie… - przypominamy sobie, że czytaliśmy reportaż o absurdach niemieckich Jugendamtów (które zabierają dzieci z porządnych rodzin – a już szczególnie chętnie ze wspaniałych rodzin polskich), o pomyłkach tych „zwariowanych amerykanów”, że koleżanka mówiła nam o umorzonej sprawie w prokuraturze… Kiedy podejrzewamy, że „coś może być nie w porządku”: I… raczej nic nie zrobimy. I… będziemy mieć ku temu „racjonalne” powody. Jesteśmy otoczeni „szańcami”, które pozwalają nam „nie widzieć” W „nie widzeniu” pomaga nam klimat społeczny - mój dom moją twierdzą (więc i każdy dom twierdzą) - od państwa można oczekiwać tylko złego - kulturowa aprobata dla przemocy - rodzina najwyższą wartością / nie wtrącamy się w życie rodzin - nieufność - nie ufamy ludziom, instytucjom, nie wierzymy w skuteczność państwa i prawa = nie sprzyja to zauważaniu/zgłaszaniu krzywdzenia W „nie widzeniu” pomaga nam klimat społeczny - „stare” przekonania że uraz raczej wzmacnia charakter niż prowadzi do uszkodzeń („nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”, „trzeba nieść swój krzyż”, „co cię nie zabije, to cię wzmocni”, „cierpienie uszlachetnia”, „odbić się od dna”…) - „nowe” przekonania - klimat kulturowy ponownie sprzyja przypisywaniu sobie raczej siły, odporności W „nie widzeniu” pomaga nam nauka - dewaluacja pojęć – krzywdzenie, przemoc, trauma (jeśli każdy jest krzywdzony, to nikt nie jest krzywdzony, jeśli każdy doświadczył traumy, to trauma nie szkodzi) - wąskie rozumienie następstw krzywdzenia (PTSD) - wąskie specjalizacje - następstwa maltretowania – słabo obecne jako element diagnostyki różnicowej W „nie widzeniu” pomaga nam nauka - skupienie na indywidualnych sposobach radzenia sobie (nie docenianie znaczenia rodziny) - „tyrania pozytywnego myślenia” - większość artykułów poświęconych krzywdzeniu dziecka – dotyczy przejawów i skutków jednej z form krzywdzenia – wykorzystywania seksualnego (Glaser, 2015) - prawie brak badań poświęconych krzywdzeniu psychicznemu (Stoltenborgh i wsp., 2013) W „nie widzeniu” pomaga nam rzeczywistość Obiektywne trudności diagnostyczne: – rutynowy wywiad nie wystarczy - nie istnieje „syndrom dziecka krzywdzonego”, a szkodliwe następstwa cechują się dużą zmiennością indywidualną, żaden z objawów nie występuje u większości krzywdzonych dzieci (Kendall-Tacket i wsp, 1993) W „nie widzeniu” pomaga nam rzeczywistość - ekstremalnie rzadko spotykamy całkowicie jednoznaczne dowody krzywdzenia (ciąża, choroba weneryczna itp.) - w praktyce częściej niż z ekstremalnie nasilonym znęcaniem się nad dzieckiem czy drastycznymi formami kazirodztwa spotykamy się przemocą niejednoznaczną, „rozmytą”, z nie do końca jasnymi intencjami krzywdzącego rodzica, z przemocą, która nie pozostawia śladów na ciele, a dominuje krzywda emocjonalna. W „nie widzeniu” pomaga nam rzeczywistość - ofiary przemocy uczą się zaburzonego świata, w którym przemoc to coś normalnego, a rodzic ma prawo znęcać się nad dzieckiem. Wierzą przy tym, że to w nich tkwi przyczyna złego traktowania i że nie zasługują na pomoc. Bardzo rzadko samodzielnie poszukują pomocy. Raczej chronią swoich rodziców – sprawców krzywdzenia - słabo zapamiętują powtarzalne, chroniczne krzywdzenie, w większości obronnie unikają wspomnień W „nie widzeniu” pomaga nam rzeczywistość - krzywdzenie blokuje narrację / krzywdzone są raczej te ofiary, które „nie opowiedzą” (nie opowiedzą skutecznie) - krzywdzenie uszkadza ofiarę – ofiary są niemiłe, nie budzą sympatii - ofiary często odwołują zarzuty (Sorenson, Snow, 1991) - ofiary nalegają, aby utrzymać tajemnicę / ich rodziny zaprzeczają krzywdzeniu W „nie widzeniu” pomaga nam rzeczywistość Rozpoznanie przemocy wymaga interpretacji faktów, często z różnych obszarów – zachowania dziecka, jego dolegliwości somatycznych, problemów emocjonalnych, zachowań i wyjaśnień opiekuna. I przede wszystkim rozmowy (jeśli jest ona możliwa). W większości przypadków jedynym dowodem krzywdzenia jest opowiedzenie o tym przez dziecko. W „nie widzeniu” pomagamy sobie sami Wytłumaczenia profesjonalistów – czemu zgłaszanie o krzywdzie dziecka jest tak „kontrowersyjne”? - profesjonaliści boją się, że zebrane przez nich dowody nie są wystarczające (Zellman, 1990) - różnie interpretują zasadę „uzasadnionych podejrzeń” (Levi, Portwood, 2011) Czemu zgłaszanie o krzywdzie dziecka jest tak „kontrowersyjne”? Profesjonaliści: - boją się odwetu sprawcy na dziecku, przekonani są, że interwencja tylko nasili problem (Zellman, 1990) - „boją się”, że ujawnienie przyniesie więcej szkody niż pożytku - rozbicie rodziny, proces karny, uwięzienie sprawcy, nowa, często bardzo trudna sytuacja ekonomiczna, dziecko wobec procedur sądowych... - boją się utraty relacji z dzieckiem/rodziną (Morris i wsp., 1985) czemu zgłaszanie o krzywdzie dziecka jest tak „kontrowersyjne”? Profesjonaliści: - omnipotencja „pomagacza” (ja pomogę temu dziecku, przecież nie prokurator…) - przeżywają innych profesjonalistów (z agencji ochrony dzieci, sądów) jako nieprofesjonalnych i niesprawnych Gunn i wsp., 2005 czemu zgłaszanie o krzywdzie dziecka jest tak „kontrowersyjne”? Profesjonaliści: - boją się werbalnego ataku klienta, „wojny prawnej” (bardzo często powtarzane – strach przed oskarżeniem o pomówienie) - mają wątpliwości (nieuzasadnione) co do dokładności i wiarygodności zeznań dzieci (prawda czy fantazje?) (Attias, Goodwin, 1985) - mają małą wiedzę o systemie wsparcia dziecka (Winton, Vilke, 2014) - mają małą wiedzę o przepisach i procedurach raportowania o przemocy (Flaherty i wsp., 2004) czemu zgłaszanie o krzywdzie dziecka jest tak „kontrowersyjne”? Profesjonaliści: - nie uważają, że pytanie o przemoc domową jest częścią ich roli zawodowej (Hegarty, 2011) - odwołują się do swoich osobistych albo zasłyszanych (niekorzystnych) doświadczeń z sądami i służbami wsparcia dziecka Kto jeszcze raczej „nie zauważy” krzywdy dziecka? - ci, którzy bardziej niż inni potrzebują „wiedzieć” (sztywność myślenia, kategoryczność poglądów, nietolerancja wieloznaczności , wysoka potrzeba struktury i domknięcia poznawczego – tak zwany „ograniczony” styl poznawczy) - mężczyźni (Tilden i wsp., 1994) - starsi „pomagacze” (Brosig, Kalichman, 1992) Kto jeszcze raczej „nie zauważy” krzywdy dziecka? - terapeuci o osobistych przekonaniach o dopuszczalności fizycznego karcenia (Ashton, 2001) - ci, którzy źle rozwiązali konflikty związane z własną agresywnością (silne obrony i represjonowanie wrogich impulsów i emocji - lęk przed agresywnością pomagacza) - ci, których poczucie własnej wartości i tożsamości zawodowej zorganizowane są wokół postrzegania siebie jako opiekuńczych, wspierających i nieintruzywnych Problemy systemowe (Polska) - nieobecność problematyki przemocy w głównym nurcie / przemoc dzieje się w innym świecie - brak dobrego szkolenia zawodowego (marginalna rola tematyki w szkoleniu przed i podyplomowym) - słaba znajomość stanu prawnego i procedur informowania o krzywdzeniu dziecka Problemy systemowe (Polska) - złożony i niejasny stan prawny - czas – zmiana społeczna i prawna jest nowa (zakaz bicia dzieci: Szwecja 1979 / Polska 2010) - niska dostępność darmowego wsparcia terapeutycznego dla dzieci i młodzieży (w tym terapii rodzin) - słabość pracy zespołowej i superwizji / kto odpowiada za zgłoszenie? Problemy systemowe (Polska) - niewielka współpraca międzyinstytucjonalna i słaba wymiana informacji / wąskie specjalizacje / niedostatki multidyscyplinarności - niepowodzenie związane z postawieniem w stan oskarżenia i skazaniem sprawców przemocy wewnątrzrodzinnej - rozproszona odpowiedzialność (dlaczego to właśnie ja?) … W Polsce wrażliwość na krzywdę dzieci (krzywdzenie w rodzinie) jest bardzo niska W Polsce nie istnieje system ochrony dziecka w „TYCH” sprawach (związanych z krzywdą, szczególnie krzywdą dziecka): - rozum nas zwodzi i oszukuje - „racjonalne” argumenty nie są tak racjonalne jak nam się wydaje - są raczej na służbie naszych potrzeb emocjonalnych – żeby nie dostrzegać krzywdy, która dzieje się tuż obok nas - stąd legendy o pomyłkach sądowych i diagnostycznych, o złej pracy biegłych sądowych, RODK itd. - stąd pamiętamy o fenomenie odzyskiwanych (fałszywych) wspomnień - stąd wszyscy „wiemy”, że w Niemczech okrutne Jugendamty zabierają „za nic” dzieci Polakom, a w Szwecji „odebrano dziecko włoskiemu prawnikowi za danie mu klapsa na ulicy” Niewątpliwie nam – specjalistom łatwiej jest „nie widzieć”, „nie zauważać”. Ale nie mamy prawa do tego rodzaju niewinności, powierzchowności, ignorancji. Dostrzeganie krzywdy jest czynem etycznym. W tej sprawie jesteśmy zobowiązani do dociekliwości, rzetelności i uważności, do refleksji, dylematów, wątpliwości i konfuzji.