Książka lepsza od szkockiej, czyli luksus bez kaca

Transkrypt

Książka lepsza od szkockiej, czyli luksus bez kaca
DGP
| 4 – 6 marca 2011 | nr 44 (2930) |
WWW.GAZETAPRAWNA.PL
magazyn:
pieniądze
na weekend
m13
Fot. Materiały prasowe
Wśród rarytasów dla bibliofilów znajduje
się na przykład pachnący jaśminem wybór
chińskich wierszy w przekładzie Leopolda
Staffa. Książka w kształcie koła została
wydana na papierze czerpanym
i oprawiona w jedwab
Klienci firm introligatorskich mają najdziwniejsze życzenia, za które są gotowi słono zapłacić.
Jedna z firm zażyczyła sobie oprawioną w skórę ustawę o VAT
Książka lepsza od szkockiej,
czyli luksus bez kaca
Tomasz Żółciak
biór poezji pachnący konwaliami
czy oprawiona w skórę ustawa
o VAT. Nietypowe zamówienia
i idące za tym duże pieniądze. Firmy zajmujące się artystyczną oprawą
książek doskonale radzą sobie na rynku
w czasach cyfrowej rewolucji, gdy biblioteki przenoszą się do internetu. Jedną
z nich jest Wydawnictwo Artystyczne
Kurtiak i Ley z Koszalina – choć za efekt
pracy jego specjalistów trzeba wyłożyć
nawet kilkanaście tysięcy złotych, chętnych nie brakuje.
Czterokondygnacyjny pałacyk z przełomu XIX i XX wieku stoi w centrum Koszalina. Z zewnątrz nieco zaniedbany,
w środku marmurowe podłogi, kryształowe żyrandole i historyczne dekoracje,
z tyłu park o powierzchni 4 tys. mkw.
Kompleks jest od 1995 roku własnością
Wydawnictwa Artystycznego Kurtiak
i Ley. Wcześniej firma mieściła się na jednym z pięter miejscowego archiwum państwowego, jednak materiały do oprawiania książek – pergamin, skóra czy jedwab
– z czasem zaczęły zajmować zbyt wiele
miejsca i stanowić zbyt duże obciążenie
dla stropów starego budynku. Dlatego
podjęto decyzję o przeprowadzce. Teraz
materiały potrzebne do oprawy, na które
od początku działalności firma przeznaczyła już 800 tys. zł, zajmują piętro pałacu. Tym razem bez obaw, że podłoga runie pod ich ciężarem.
Specjalnością wydawnictwa są bibliofilskie edycje książek przygotowywane na
indywidualne zamówienie. Realizacją zajmuje się 5-osobowy zespół. – Młodzi
adepci są przez nas przyuczani do rzemiosła przez dwa lata – opowiada „DGP”
Edward Ley. Nad procesem tworzenia
książki czuwa jego żona Urszula Kurtiak,
która studiowała m.in. w szwajcarskim
Centro del bel libro w Asconie, uznawanym za najbardziej elitarną szkołę introligatorstwa artystycznego na świecie.
Z
1
Koszt oprawienia jednej książki waha
się od 500 zł do nawet kilku tysięcy złotych, w zależności od użytych materiałów. – Książki są ręcznie zszywane, oprawiane oraz zdobione. Dzięki temu każda
jest inna, co ma duży wpływ na jej wartość – tłumaczy Edward Ley. Najdrożej
sprzedaną pozycją, która wyszła spod ich
ręki, są „Rady i wskazówki św. Jana od
Krzyża”. Ukazało się zaledwie 50 sztuk,
z czego 10 inkrustowano kamieniami
szlachetnymi w złocie i srebrze. Pierwsze egzemplarze sprzedały się po 5 tys.
zł, zaś ostatnie już po 25 tys. Z kolei wydany we wczesnych latach 90. „Ogień
zielonych księżyców” Haliny Poświatowskiej, choć na początku kosztował zaledwie 120 zł, dziś w obrocie wtórnym jest
wart 12 tys. – Dla wielu klientów jest to
świetna lokata kapitału, jeśli chodzi o inwestycję w sztukę – twierdzi szef wydawnictwa.
Z usług jego firmy chętnie korzystają
biznesmeni czy wielkie korporacje. Kilka
lat temu wchodzący na polski rynek brytyjski bank HSBC zamówił dla kluczowych klientów 500 egzemplarzy książki
„HSBC. Krótka historia” w cenie 400 zł za
sztukę. Firma doradcza Ernst & Young zleciła wydrukowanie na papierze czerpanym i oprawienie w skórę ustaw o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym. Właścicielem jednej z książek
wydanych w Koszalinie jest były sekretarz
generalny NATO Javier Solana. Prezydent
Aleksander Kwaśniewski wręczył mu pozycję o tematyce militarnej w 1999 r. podczas rozmów na temat przystąpienia Polski do Sojuszu.
Książkowy Dick Tracy
Niejednokrotnie wydanie książki w oryginalnej, artystycznej oprawie wiąże się
z wnikliwym śledztwem. Zbiera się informacje na temat autora konkretnego dzieła lub osoby, do której dany egzemplarz
ma trafić jako prezent. – Chodzi o to, by
jak najbardziej odzwierciedlał osobowość
jego przyszłego właściciela – tłumaczy
Ley. Wspomina sytuację, w której prezes
Polskich Linii Lotniczych LOT poprosił
wydawnictwo o przygotowanie prezentu
dla Jana Pawła II. Właściciele firmy przystąpili do studiowania życiorysu Karola
Wojtyły. Po długich poszukiwaniach odkryli, że jako młody człowiek dostał
w prezencie „Dzieła” św. Jana od Krzyża.
XVI-wieczny hiszpański karmelita stał się
ulubionym autorem młodego Wojtyły, który nawet zaczął się uczyć starohiszpańskiego, by móc go czytać w oryginale. –
Powstała książka składająca się z pojedynczych arkuszy ręcznie czerpanego papieru, których nie zszywaliśmy, lecz umieściliśmy w kasetce wysadzanej bursztynami w srebrze – opowiada Edward Ley.
Stworzono tylko pięć egzemplarzy, zaś
w nocie redakcyjnej wymieniono nazwiska wszystkich posiadaczy.
Jeszcze więcej czasu i pracy kosztowało
przygotowanie bibliofilskiego wydania
„Ognia zielonych księżyców” Haliny Poświatowskiej. – Pojechaliśmy m.in. do
Krakowa, gdzie rozmawialiśmy z mamą
i siostrą poetki, byliśmy także w Ameryce, gdzie studiowała – mówi Ley. Efektem
tych podróży była książka oprawiona
w zielony jedwab (z tym kolorem rodzina
kojarzy poetkę), która w dodatku pachnie
konwaliami – ulubionymi kwiatami Poświatowskiej.
Nasz rozmówca wspomina, że sporo kłopotów sprawiło wydanie dzieła Owidiusza „O kosmetyce twarzy dla pań”. Było
za krótkie, by wydać je jak normalną
książkę – liczyłoby zaledwie kilka stron.
Dlatego podjęto decyzję o wydaniu poematu w formie zwoju papirusowego, tak
jak robiono to w starożytności. Chcąc dowiedzieć się jak najwięcej o zwojach, małżeństwo zwiedziło najważniejsze europejskie muzea oraz Egipt. W żadnym jednak
nie znaleźli pełnego zwoju – wyłącznie
pojedyncze arkusze. – Musieliśmy zasięgnąć dodatkowej wiedzy na temat zwojów
papirusowych ze starożytnych opraco-
wań, m.in. „Historii naturalnej” Pliniusza
Starszego – opowiada właściciel firmy.
Rynkowa nisza artystów
W Polsce introligatorstwem artystycznym zajmuje się kilkanaście dużych pracowni. Trudno na tym niszowym rynku
mówić o rywalizacji, gdyż sami jego
uczestnicy wolą nie używać słowa „konkurent”. – Choć zajmujemy się artystyczną oprawą książek, nasza działalność nieco różni się od tego, co robią Leyowie
– tłumaczy „DGP” Jadwiga Tryzno z łódzkiego Muzeum Książki Artystycznej. – Oni
głównie przygotowują książki na życzenie
klienta, mają jasno wytyczony profil działalności, która jest pożyteczna, bo nadaje
czytelnictwu duży prestiż – dodaje.
Wydawnictwo rodziny Tryznów, utrzymując się przede wszystkim z reklam wystawowych sponsorów, oprawia książki,
które potem są eksponatami w muzeach
czy są prezentowane na wystawach. Jak
mówi Tryzno, w związku z nadchodzącą
prezydencją Polski w UE rośnie zapotrzebowanie zagranicznych instytucji kulturalnych na polskie dzieła literackie. Jest
szansa, że część nich zostanie wystawiona w Parlamencie Europejskim. Ostatnio
podwarszawskie wydawnictwo Rosikon
Press poprosiło Tryznów o zaprojektowanie specjalnej edycji albumu historyka
Normana Daviesa pt. „Od i do” o najnowszych dziejach Polski.
Żmudna praca, jaka wiąże się z trudnym
rzemiosłem, nie przeszkadza zarówno rodzinie Tryznów, jak i małżeństwu Kurtiak
i Ley. – Robimy to, co kochamy. Jesteśmy
fachowcami – mówi o swojej działalności
Edward Ley. – Co prawda miliarderem nie
zostanę, ale przynajmniej nie muszę zajmować się niczym innym poza literaturą
i sztuką – dodaje. Jego zdaniem książka jest
idealnym prezentem, szczególnie gdy jest
jedyna w swoim rodzaju. – Książka zostanie na zawsze, a po dobrej szkockiej – tak
często wręczanej jako upominek – jedynie
kac – śmieje się.
n

Podobne dokumenty