Opowieść o życiu... - Wydawnictwo Szaron

Transkrypt

Opowieść o życiu... - Wydawnictwo Szaron
Joanna Ćwian
Opowieść o życiu...
Tytuł: Opowieść o życiu...
Korekta: Danuta Pustówka
Przygotowanie do druku: Grażyna Kołbasa
Okładka: Jacek Leński
Druk: Wydawnictwo ARKA, www.arkadruk.pl
Copyright © 2013 Joanna Ćwierz
Wydawca i dystrybutor:
Wydawnictwo SZARON
Targoniny 43
43–445 Dzięgielów
Wszelkie prawa zastrzeżone
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani
w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie
ani fotooptycznie, zapisywana elektronicznie ani magnetycznie ani też
odczytywana w środkach masowego przekazu.
Wydanie I: 2013
ISBN 978–83–
Książkę można nabyć w księgarni internetowej:
www.szaron.pl
e-mail: [email protected]
tel.: (+48) 516 122 994
A tym, co ufają Panu, przybywa sił nowych
i skrzydeł dostają jak orły.
Biegną naprzód nie czując zmęczenia,
poruszają się ciągle i nie są znużeni.
Iz 40,31 [Biblia Warszawsko Praska]
Sielanka
Rozdział 1
Z
ima 1921 roku okazała się szczególnie dotkliwa, ale
i piękna. Hańczowa otulona była śniegiem jak białą
pierzynką. Śnieg przykrywał szczyty gór, a także łąki i pastwiska. Płatki śniegu miękko i cicho spadały na ziemię, na
drzewa i dachy małych chatek. Wszystko było białe i ciche.
Cała wieś spokojna i jakby uśpiona. Tylko w jednej z chat
tętniło życie. Czwórka rozkrzyczanych i rozbawionych
dzieci siedziała dookoła stołu na ławach pokrytych miękkimi derami. Ciepło tu było i przytulnie. W piecu wesoło
trzaskały drwa, błyskały ogniki dające żółte i pomarańczowe światło. Przyjemnie było w tej ogrzanej izbie.
Ojciec stał koło okna. Odsłonił nieco białą, lnianą zasłonkę i z niepokojem wpatrywał się gdzieś daleko. Czekał
na dar. Słyszał dzieci, jak razem się bawią, śpiewają piosenki i dobrze wiedział, że one też w napięciu oczekują nowiny. W drugiej izbie rządy sprawowała stara Kliszczowa.
Kazała przygotować czyste, lniane chusty, gorącą wodę
w dużej misie i zamknęła szczelnie drzwi. Dzieciaki nic
z tego nie rozumiały. Tam była przecież mama i jak zauważyła Mila, cichutko płakała. Pewnie już nadszedł „ten
czas”. Nagle drzwi otworzyły się i Kliszczowa wychyliła
zza nich głowę.
– No, Ambroży! Jeszcze dwa pacierze i będzie po
wszystkim. Chwalić Boga, idzie wszystko bardzo dobrze.
Pacierze! Tego właśnie brakowało Ambrożemu.
5
– Drogie dzieci – zaczął uroczyście – pomódlcie się za
mamą. Zdrowaś Mario...
Cała piątka pogrążyła się w modlitwie. Wtem za
drzwiami rozległ się głośny płacz. Płacz nowego życia,
które głośno i pewnie przywitało ten świat. Wszyscy podeszli do drzwi.
– Ambroży! – krzyknęła Kliszczowa. Macie córkę.
Dużą i zdrową!
Wreszcie mogli ją zobaczyć. W białych chustach, cieplutko otulona leżała obok swojej mamy śliczna dziewuszka. Ambroży wziął ją na ręce i mocno przytulił.
– Witaj dziecino! Czekaliśmy na ciebie.
– Ambroży, dajmy jej na chrzcie Anna...
– Dobrze, niech będzie Anna. Anna Onuszczak.
– Bogu niech będą dzięki! Ciekawam Anuś, co też cię
w życiu spotka – westchnęła szczęśliwa mama i chwilę potem zasnęła.
6
Rozdział 2
A
nia miała nie lada problem. Cały dzień pasła gąski na łąkach za domem i była bardzo znużona.
Wieczorem szła raźno bosymi stópkami po wiejskiej
dróżce. Za nią podążało całe jej stadko. Gąski były takie
piękne, że wszyscy we wsi zachwycali się nimi. I właśnie
dzisiaj mama uraczyła ją tą niemiłą nowiną.
– Anno, dziś przyjdzie do nas gospodyni księdza dobrodzieja i kupi od nas trzy gęsi. Dopilnuj, by brzuchy
miały pełne.
Anna miała siedem lat. Niewiele z tego świata jeszcze
pojmowała i dziwiło ją to, że trzeba oddać coś bliskiego
i miłego po to, żeby mieć co jeść i w co się ubrać.
– Dziwny jest ten świat – westchnęła Ania i rozejrzała
się wokół.
Pięknie tu było. Wszędzie zielona trawa, a żółte kaczeńce i białe stokrotki tworzyły na niej przecudny wzór.
Pachniało wokół ciepłem i latem. Właśnie zachodziło
słońce. Niebo mieniło się żółtym i pomarańczowym światłem. Bzyczały pszczoły, świerszcze grały swoje melodie,
tu i tam słychać było piosenki cykad.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! – krzyknęła Ania.
– A pochwalony! Na wieki wieków! A dokąd to, Anuś?
Do domu zdążasz?
7
– Do domu. A nie widziała kuma gospodyni księdzowej? Po moje gąski ma przyjść dzisiaj. Dla Ojca
Dobrodzieja. A ja nie dam! Nie chcę! To moje gęsi! Ja pasałam je całe dnie i dlatego właśnie nie dam!
– Anuś, Anuś, małaś ty jeszcze. Tak trzeba i już. Chcesz
być pod Jezusową opieką? Oddaj gęsi Wielebnemu, to będziesz. No, na mnie już czas, a ty bieżaj do chałupy.
Ania miała główkę pełną pytań. Co to znaczy być pod
Jezusową opieką?
– Zapytam o to mamy – pomyślała.
Ze łzami w oczach żegnała się ze swoimi gąskami.
– Żegnajcie, moje miłe. Nie wiem czemu, ale muszę
was oddać. Żeby Wacek miał buty do szkoły, a Mila do
kościoła. Jak będę duża, to żadnej gęsi nikomu i nigdy nie
oddam!
Kiedy wieczorem wszyscy już spali w wielkim rodzinnym łożu, Ania przytuliła się do mamy i wreszcie mogła
zapytać:
– Mamuś, wytłumaczcie mi, co znaczy „Jezusowa opieka”?
– Widzisz Anuś – wyszeptała po cichu mama – to tak,
jakby cię ktoś mocno przytulił do serca. Jak mama albo
jak tata.
– A po co Jezusowi moje gęsi? On ma dużo, a ja tylko
kilka.
– Żeby sobie łaski zaskarbić, Hanuś! Nie pytaj mnie
już więcej, tylko śpij. Jutro nowy dzień czeka. Nabierz sił.
Dobrych snów.
– Dobrej nocki, Matuś!
8
Ania długo nie mogła zasnąć tej nocy. Kto wreszcie jej
odpowie, kto to jest Jezus? Dlaczego trzeba zaskarbić sobie Jego łaski? Tak długo myślała, że wreszcie nad ranem
znużona usnęła.
9