Nicola Tomaszewska
Transkrypt
Nicola Tomaszewska
Nicola Tomaszewska To była prawdziwa radość! Pewnego dnia, gdy wracałam do domu ze szkoły, zobaczyłam leżącego pieska. Od razu zobaczyłam, że cos mu się stało. Widać było, że ma chorą łapkę. Pomyślałam, że może potrącił go samochód, ponieważ leżał blisko ulicy. Nie był duży, więc wzięłam go na ręce i poszłam z nim do domu. Akurat w korytarzu stała mama. Widziałam jej wielkie zdziwienie. Po chwili zapytała mnie: – Kasiu, skąd ty masz tego psa? Opowiedziałam jej cała historię. Powiedziała, iż musimy natychmiast zawieść go do weterynarza. Tak też zrobiłyśmy. Gdy byłyśmy już w środku, w gabinecie pana weterynarza, powiedział, że to prawdopodobnie złamanie lub zwichnięcie. Po zrobieniu dokładniejszych badań okazało się, że to prawda. Pies miał złamaną łapkę. Następnie lekarz założył gips oraz przepisał odpowiednie leki. Kiedy wyszłyśmy z gabinetu, zapytałam mamę, co teraz będzie, a ona odpowiedziała: – Na razie zatrzymamy go w domu, przynajmniej do tego czasu zanim mu się łapka nie wyleczy. Bardzo się ucieszyłam z tego powodu. J tak jak mama mówiła, tak się stało. Pies został z nami na ten czas. Nazwałam go Alex. Był bardzo ładny. Miał brązowe długie włosy. Oraz stale machający ze szczęścia ogon. Bardzo go polubiłam. Opiekowałam się nim, wychodziłam na spacery. Widać było, że mama też go polubiła. Trwało to trzy tygodnie i w końcu łapka się wyleczyła. Wiedziałam, że będę musiała się rozstać z Alexem na zawsze. Było mi bardzo smutno z tego powodu. Lecz gdy mama weszła i myślałam, że powie, abym się pożegnała z psem usłyszałam: – Przemyślałam tę sprawę bardzo dokładnie, widziałam, jak bardzo polubiłaś Alexa i postanowiłam, że zostanie z nami na zawsze. To była prawdziwa radość. Od tej pory miałam swojego własnego psa, którego tak bardzo lubiłam. str. 1