Wartość dowodowa zapisu kamery zainstalowanej na

Transkrypt

Wartość dowodowa zapisu kamery zainstalowanej na
PProblematyka
wypadków drogowych
Wojciech Kotowski
Wartość dowodowa zapisu kamery
zainstalowanej na skrzyżowaniu
Nie trzeba nikogo przekonywać, a zwłaszcza
podmiotów zajmujących się prawnymi i kryminalistycznymi problemami ruchu drogowego,
że zapis kamery zainstalowanej dla potrzeb kontroli ruchu drogowego stanowi niepodważalny
dowód materialny, który rzetelnie i wnikliwie
przeprowadzony, zmierza jedynie do niezbędnych ustaleń faktycznych w zakresie przebiegu
zdarzenia drogowego, wprost prowadząc do
słusznego rozstrzygnięcia.
Powyższa refleksja zrodziła się na kanwie
wypadku drogowego zaistniałego na skrzyżowaniu, na którym ruch był kierowany sygnalizacją świetlną. Na tym skrzyżowaniu doszło
do zderzenia motocykla z samochodem osobowym. Kierująca samochodem po wjeździe
na skrzyżowanie ustawiła się w lewoskręcie,
czekając na zwolnienie prawej strony drogi.
Kiedy pojazdy dojeżdżające do skrzyżowania
zatrzymały się, ona ruszyła. Wówczas z prawej
strony wyjechał motocykl, który najechał na
prawy tył samochodu, na wysokości krawędzi
tylnej szyby. W wyniku zderzenia kierujący
motocyklem i jego pasażerka doznali obrażeń
ciała skutkujących naruszeniem czynności
organizmu na czas powyżej 7 dni. Kierująca
samochodem została wyrokiem sądu uznana
za winną umyślnego naruszenia zasad bezpie-
czeństwa w ruchu drogowym i nieumyślnego
spowodowania wypadku (art. 177 § 1 k.k.).
Wyrok ten jest prawomocny.
Skrzyżowanie, na którym doszło do zderzenia motocykla wjeżdżającego na skrzyżowanie
z zamiarem jazdy na wprost z samochodem
osobowym realizującym manewr skręcenia
w lewo, jest – jak wskazano – monitorowane
przez kamerę. Jednakże w toku postępowania ten istotny z punku widzenia możliwości
ustalenia przyczyny wypadku dowód był
niesłusznie lekceważony. Zdaniem biegłego
z zakresu rekonstrukcji wypadków – podobno
doświadczonego – dowód ten do wyjaśnienia
sprawy nic nie wnosi, ponieważ kamera nie
ujęła samego zderzenia ani ruchu pojazdu
oskarżonej, a można było zaobserwować tylko ruch motocykla jadącego prawym pasem
(w rzeczywistości środkowym), następnie kamera zarejestrowała już leżącego motocyklistę.
Biegły uznał, że skoro na temat zachowania
kierującej nic nie można powiedzieć, to materiał ten jest procesowo bezwartościowy. Biegły
zapomniał, a może w ogóle nie wie, że samo
zderzenie pojazdów jest końcowym efektem
sprowadzonego stanu zagrożenia. Nie ma zatem wątpliwości, że podstawę stanowi ustalenie, który z uczestników wypadku zapoczątko-
107
Wojciech Kotowski
wał stan zagrożenia, a ponadto czy trwał on do
momentu zderzenia oraz czy drugi uczestnik
ruchu drogowego miał wpływ na minimalizację lub eliminację tego zagrożenia. Prawdą
jest, że w kwestii zachowania kierującej nie
ma dowodu materialnego. Zatem nie można
jej zachowania ocenić ani negatywnie, ani też
pozytywnie w odniesieniu do zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Natomiast można, i to właśnie na podstawie materiału filmowego, wiele powiedzieć na temat zachowania
motocyklisty. Twierdzenie biegłego wyrażone
podczas rozprawy sądowej jest więc z natury
rzeczy efektem powierzchownej oceny materiału filmowego. Należy wyrazić jednoznaczny
i zarazem kategoryczny pogląd, że film wnosi
wiele, nawet bardzo wiele, nowych elementów,
które nie byłyby nowymi, gdyby w toku postępowania przygotowawczego prowadzący
je znalazł czas na staranne przejrzenie zarejestrowanego na kasecie filmu. Przez „staranne
przejrzenie” należy rozumieć analizę (klatka
po klatce) wszystkich zarejestrowanych przez
kamerę elementów związanych z ruchem
pojazdów oraz dokonanie próby odczytania
i zapamiętania tych, które mają lub mogą
mieć związek z wypadkiem. Wówczas prowadzący postępowanie przy odrobinie wysiłku
intelektualnego doszedłby do wniosku, że
film ten należy przekazać do dalszej analizy
biegłemu, wskazując równocześnie i dosłownie palcem elementy, na które powinien on
zwrócić szczególną uwagę. Palcem dlatego, że
biegły w wyniku standardowego zapoznania
się z treścią filmu nic na nim nie zobaczył. Jest
to jeszcze jeden dowód na to, że można patrzeć
i nie widzieć!
Z zapisu kamery wynikają, i to jednoznacznie, następujące wiadomości, które prowadzą wprost do ustaleń faktycznych w zakresie przebiegu rozpoznawanego zdarzenia.
Punktem wyjścia do dalszych rozważań jest
godz. 11 minut 49 i 33 sekundy, kiedy to kamera zarejestrowała motocyklistę znajdującego
się w odległości 93,6 m od miejsca zderzenia
z samochodem osobowym. Odległość tę można było obliczyć na podstawie:
108
PALESTRA
1) długości drogi od miejsca zderzenia do
krawędzi przejścia dla pieszych (13,4 m),
2) szerokości przejścia dla pieszych (5 m),
3) odległości od linii warunkowego zatrzymania do krawędzi linii ciągłej (3,2 m),
4) długości linii ciągłej (20 m),
5) łącznej długości ośmiu kresek stanowiących linię przerywaną (16 m),
6) łącznej długości dziewięciu przerw między kreskami linii przerywanej (36 m).
Zderzenie nastąpiło o godz. 11 minut 49 i 37
sekund, na co niemal jednoznacznie wskazuje
zarejestrowana przez kamerę reakcja pieszego zbliżającego się do przejścia. Oznacza to, że
motocyklista w ciągu czterech sekund przejechał określony odcinek 93,6 m. W ten sposób
można obliczyć jego średnią prędkość, która
wynosi 84,24 km/h. Równocześnie na podstawie zapisu kamery można stwierdzić, że w ciągu dwóch pierwszych sekund przejechał 42 m,
co daje średnią prędkość 75,6 km/h. Zatem
w ciągu kolejnych dwóch sekund przejechał
51,6 m, co daje prędkość 92,88 km/h. Dotychczasowa analiza wskazuje, że do skrzyżowania
zbliżał się z narastającą prędkością. Prędkość
tę z oczywistych względów można uznać nie
tylko za niebezpieczną, ale wręcz brawurową.
Wiadomo, że kamery umiejscowione na
skrzyżowaniach zniekształcają obraz w zależności od kąta rejestracji. Zatem motocykl
w zależności od ujęcia może mieć na zdjęciu
zarówno centymetr, jak i dwa centymetry. Nie
zmienia to jednak faktu, że niezależnie od stopnia zniekształcenia obrazu nadal będzie to jeden motocykl, nie więcej, a równocześnie sam
nie zmieni swojej długości. To samo dotyczy
innych elementów zarejestrowanych przez kamerę i utrwalonych zdjęciem. Jeżeli zatem na
zdjęciu zarejestrowano dwie uliczne latarnie,
które w rzeczywistości oddalone są od siebie
o 50 m, to niezależnie od tego, czy na zdjęciu
odległość między tymi latarniami wyniesie raz
5, a kolejny – 10 centymetrów w zależności od
kąta rejestracji, w rzeczywistości odległość
między nimi nie ulegnie zmianie. I wreszcie
to, co zostało przez biegłych zakwestionowane,
a mianowicie możliwość obliczenia odległości
10/2014
na podstawie linii przerywanej (P-1). Nie ma
z tym najmniejszego problemu, wiadomo bowiem na podstawie instrukcji wyrażonej rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia
3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów
drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa
ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (Dz.U. nr 220, poz. 2181 ze
zm.), że na drodze określonej kategorii jedna
kreska ma (minimum) 2 m, a przerwa między
kreskami wynosi 4 m, a zatem na podstawie
liczby kresek i przerw między nimi można za
pomocą prostego działania matematycznego,
polegającego na dodawaniu odcinków, obliczyć długość całego odcinka zarejestrowanego przez kamerę i utrwalonego na zdjęciu.
I tu należy podkreślić, że liczba kresek i przerw
na zdjęciu odpowiada stanowi faktycznemu.
Chodzi o to, że jakiekolwiek zniekształcenie
obrazu zarejestrowanego przez kamerę nie
zmienia tej liczby, to znaczy ani nie dodaje, ani
też nie odejmuje kresek. Zatem znając odcinek
drogi od punktu zderzenia pojazdów do miejsca znajdowania się motocyklisty i godzinę
z minutami i sekundami zarejestrowaną na
znaczniku, w który wyposażona jest kamera,
oraz czas przejazdu motocyklisty, można bez
trudu obliczyć jego prędkość. Znacznik czasu
kamery (upływ sekund) jest zgodny ze stanem
faktycznym.
Uzupełnieniem materiału filmowego jest
informacja pochodząca od świadka kierującego samochodem ciężarowym. Mianowicie
zeznał on, że kierujący motocyklem rozpoczął
manewr zmiany pasa ruchu z lewego – pas ten
był zajęty przez zwalniające pojazdy również
widoczne na filmie – na prawy (środkowy) bezpośrednio po włączeniu dla jego kierunku żółtego sygnału świetlnego, co wskazuje, że motocyklista wjechał na skrzyżowanie w chwili
wyświetlenia czerwonego sygnału (emisja
sygnału żółtego trwa 4 sek.). Dwa samochody
osobowe jadące przed motocyklistą (jeden 60 m
przed nim, drugi 40 m przed nim) zatrzymały
się przed skrzyżowaniem. Analiza prowadzi do
wniosku, że motocyklista zamiast obowiązko-
Wartość dowodowa zapisu kamery...
wego zwalniania, w rzeczywistości zwiększał
prędkość. W tym stanie dowodowym uznano,
że taktyka i technika jazdy motocyklisty była
prawidłowa, a contrario była nie tylko nieprawidłowa, ale stanowiła bezpośrednią i jedyną
przyczynę wypadku drogowego.
Rozważmy możliwe warianty przebiegu
zdarzenia. Z materiału dowodowego uznanego za wiarygodny wynika, że istotnie kierująca wjechała na skrzyżowanie przy emisji
zielonego sygnału. Potwierdzono również, że
po skręceniu w lewo zatrzymała się, ustawiając pojazd prostopadle do posiadającej pierwszeństwo jezdni poprzecznej. Czekała zatem,
bo taki charakter ma tego rodzaju zatrzymanie,
na możliwość kontynuowania jazdy w celu
opuszczenia skrzyżowania. Kiedy stwierdziła,
że na lewym pasie pojazdy dojeżdżające do
skrzyżowania zatrzymały się, oraz ustaliła, iż
sąsiednim pasem nie porusza się żaden pojazd,
powoli ruszyła i kontynuowała jazdę, nie widząc w zasięgu wzroku żadnego pojazdu. Nagle pojawił się motocyklista. Wiadomość ta jest
wiarygodna, a świadczy o tym prędkość samochodu osobowego, który po uderzeniu zatrzymał się w granicach jednego metra (w ramach
tego pasa ruchu, którym poruszał się motocyklista). Nie byłoby to możliwe (zatrzymanie
pojazdu na tak krótkim odcinku) w sytuacji,
gdyby samochód osobowy po skręceniu w lewo opuszczał skrzyżowanie bez zatrzymania.
Wówczas potrzebowałby na zatrzymanie nie
mniej niż 5 m. Tak więc warunki bezpieczeństwa zostały zachowane. Mało tego, kierująca,
realizując należycie zasadę szczególnej ostrożności, była przygotowana do zatrzymania pojazdu, skracając do minimum czas reakcji.
Nie budzi wątpliwości, że kierujący pojazdami zbliżającymi się do skrzyżowania, niezależnie od jego rodzaju (skrzyżowanie równorzędne, z drogą podporządkowaną, niekierowane
lub kierowane ręcznie albo za pomocą sygnalizacji świetlnej), mają obowiązek zachowania
szczególnej ostrożności. W jej ramach kierujący zmieniający kierunek ruchu ma obowiązek
obserwowania jezdni drogi z pierwszeństwem
oraz ustąpienia pojazdom poruszającym się tą
109
Wojciech Kotowski
drogą. Prawo przejazdu uwarunkowane jest
odległością pojazdu poruszającego się drogą z pierwszeństwem, taką, która umożliwia
opuszczenie skrzyżowania (przecięcie pasa)
bez narażenia kierującego tym drugim pojazdem (poruszającym się drogą z pierwszeństwem) na zwolnienie lub zmianę toru ruchu.
Jednakże musi być zachowany podstawowy
warunek. Mianowicie pojazd znajdujący się
na drodze z pierwszeństwem musi poruszać
się z prędkością bezpieczną, która nie może
przekraczać prędkości administracyjnie dopuszczalnej. Należy zatem brać pod uwagę
możliwość zastosowania zasady ograniczonego zaufania (art. 4 p.r.d.). Chodzi o to, że kierujący opuszczający skrzyżowanie z kierunku
podporządkowania ma prawo przypuszczać,
że inni kierujący pojazdami poruszającymi się
drogą z pierwszeństwem jadą zgodnie z przepisami. Oczywiście w sytuacji stwierdzenia, że
pojazd porusza się z nadmierną prędkością,
nie można realizować uprawnienia do przejazdu odcinkiem kolizyjnym bez względu na
rodzaj drogi. Zatem nawet kierujący pojazdem
poruszającym się drogą z pierwszeństwem nie
może egzekwować uprawnienia w razie ujawnienia symptomów wskazujących na nieprawidłowe zachowanie kierującego pojazdem
poruszającym się drogą podporządkowaną
(np. dojeżdża do skrzyżowania z wizualnie
dostrzegalną nadmierną prędkością).
110
PALESTRA
Prawne uregulowanie w omawianej sprawie nie dotyczy kierującej, ponieważ nie miała
możliwości dostrzeżenia motocyklisty, a więc
również stwierdzenia nadmiernej prędkości
tego pojazdu (motocykla).
Z prawnego punktu widzenia kierująca
miała prawo w określonej sytuacji drogowej
opuścić skrzyżowanie. Jedyne, co można jej
„zarzucić”, to nadmierną staranność o zapewnienie sobie i innym bezpieczeństwa na drodze.
Paradoksem w sprawie jest to, że gdyby
kierująca pojechała ryzykownie, naruszając
zasady szczególnej ostrożności, i po wjeździe
na skrzyżowanie oraz skręceniu w lewo nie
zatrzymała pojazdu, realizując opuszczanie
skrzyżowania, to do wypadku by nie doszło.
Faktycznie jednak realizowała należycie zasady bezpieczeństwa i za to została uznana za
sprawcę wypadku!
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że tego
rodzaju błędne rozstrzygnięcia mają miejsce
wówczas, gdy organ orzekający, wskutek niezrozumienia okoliczności przebiegu zdarzenia,
stosuje – w miejsce swobodnej oceny dowodów – nieznaną polskiej procedurze karnej
dowolną ocenę dowodów.
W tym stanie rzeczy wywody obrońcy, chociaż oparte na rzetelnej i wnikliwej analizie
dowodów materialnych, nie mogły zapobiec
ukaraniu pokrzywdzonej.