1974^7 - Home.pl

Transkrypt

1974^7 - Home.pl
lECP
1974^7
ORGAN POLSKIEGO ZWIĄZKU ŁOWIECKIEGO #
NR 20 (1479) • 16-31 PAŹDZIERNIKA 1974 R. •
CENA ZŁ 3.00
z KÓŁ I ŁOWISK • Z KÓŁ I ŁOWISK • Z KÓŁ I ŁOWISK • Z KÓŁ I ŁOWISK
w y n o s i o k . 2,5 m ! ) , a n a s t ę p n i e
p r z e k a z a l i go w d a r z e d l a O g r o ­
d u Zoologicznego.
W akcji
tej
brali udział
koledzy:
Bc^esław
Rutyna,
Stanisław
Żurawski,
S t a n i s ł a w G u ł a , Józef Rowiński,
K a z i m i e r z Szlezyngier, S t a n i s ł a w
S t e b n i c k i , S t a n i s ł a w Ortow^ski.
S k ą d się wziął pod Radomiem?
S ę p p ł o w y jest g a t u n k i w n w y ­
łącznie padtinożernym,
zamiesz­
kuje południową Europę, północ­
n ą A f r y k ę i Azję. N a terenie P o l ­
ski jest ( ^ c n i e w i e l k ą
rzadko­
ścią. Wprawdzie
w
1914
roku
g n i e ź d z i ł s i ę jeszcze w P i e n i n a c h ^
ale od tej p o r y w i d z i a n o p t a k i
p r z e l o t n e t y l k o szpic r a z y ( o s t a t ­
n i o w 1064 r o k u , w w o j . z i e l o n o ­
g ó r s k i m i w 1969 r o k u
w woj.
rzeszowskim).
Najbliższe, nieli­
czne z r e s z t ą , miejsca g n i a z d o w a ­
nia znajdują się
na
Bałkanach
— w Jugosławii i Grecji. Stam­
tąd prawdopodobnie
w poszuki­
waniu żeru, sęp dotarł
do P o l śki. Jest t o p t a k m ł o d y , t e g o r o c z ­
n y , b r ^ m u jeszcze b i a ł e g o , p u ­
chowego
kołnierza wokół
szyi,
charakterystycznego dla
osobni­
ków dojrzałych.
Fot. Witold KuUAsU
Eg^tyczny
gość
w
oGtatnich d n i a c h
sierpnia
do warszawskiego Ogrodu Zoolo­
gicznego
przybyła
niezwykła
przesyłka, której nadawcami by­
li m y ś l i w i z K L „ W r z o s " w Ra­
domiu. Duża drewniana
klatka
z a w i e r a ł a w s p a n i a ł y okaz
sępa
p ł o w e g o , k t ó r y 20 s i e r i M i i a o p a d ł
w e w s i P i a s t ó w k o ł o Radomia na
p o d w ó r z e jednego z gospodarstw.
D u ż e uznanie n a l e ż y się p. J ó ­
zefowi S t a r z y ń s k i e m u , w którego
o g r o d z i e p t a k w y l ą d o w a ł , za t o ,
że z a d b a ł o n i e z w y k ł e g o
gościa,
przechował i uchronił przed
amatorami
posiadania
w
domu
wypchanego sępa.
Zawiadomie­
ni o t y m wypadku myśliwi
na­
tychmiast zaopiekowali
się pta­
kiem,
wykonali
odpowiednią
k l a t k ę (rozpiętość jego s k r z y d e ł
S ę p b y t bardzo o s ł a b i o n y , ale
pod f a c h o w ą
opieką
pracowni­
k ó w ZOO szybko odzyskał
dobrą
k o n d y c j ę . Oljecnie
przebywa
w
dużej wolierze, r a z « n z ptakami
d r a p i e ż n y m i . Jest t o j e d y n y e g ­
zemplarz s ę p a płowego
w war­
szawskim
Ogrodzie
Zoologicz­
nym.
P o n i e w a ż pojawienie
się sępa
stanowi dużą osobliwość ornito­
logiczną — faktem t y m
zainte­
r e s o w a ł a się Komisja Faunistycz­
na
Se4ccji O r n i t o l o g i c z n e j P o l ­
skiego T o w a r z y s t w a Zoologiczne­
go i w listach p r z e s ł a n y c h do Ob.
Starzyńskiego i kol. Rutyny w y ­
raziła
p o d z i ę k o w a n i e i uznanie
radom^im myśliwym
za u r a t o ­
w a n i e t a k r z a d k i e g o u nas p t a k a .
<wk)
Koleżeńska pomoc
Uprzejmie
proszą
o
zajnieszczen i e t i f c h kilku
stów
na
lamach
„LP",
ponieuToż
przypuszczam,
że sprawa
ta nie jest
toyjątidem
w naszym
tyciu
codziennym.
Zachorowałem
na zapalenie
op­
łucnej.
Przeleżałem
kilka
miesię­
cy w szpitalu
a następnie
przez
rok przebywałem
w
sanatorium.
Moje
n i e w i e l k i e otzczędnoici
ro­
zeszły
się na leczenie
oraz s p t o t ę
rat. (Bytem
przed chorobą
zacUuźony w ORS na 12 tys. zl.}.
przygoda
Jak
donosi nasz
korespondent,
Tadeusz
Ogonowski,
niezwykłą
p r z y g o d ę p r z e ż y ł ostatniego
dnia
sierpnia br. w Bieszczadach m y ś l i ­
w y Ryszard B u z i e w i c z . O t ó ż po
p r z y j e ź d z i e do ł o w i s k a , w y b r a ł na
zasadzkę obszerną polanę, sadowiąc
s i ę p r z y ś c i a n i e lasu na z a i m p r o w i -
zowanej amtx>nie. Po n i e s p e ł n a g o ­
dzinnej
obserwacji
terenu,
w
szkłach
lornetki
u k a z a ł się dzik,
który lekkim truchtem zdążał
w
kierunku
stanowiska
myśliwego.
K i e d y czarny z w i e r z z b l i ż y ł s i ę na
o d l e g ł o ś ć skutecznego s t r z a ł u , m y ś l i -
Niezwykła
Infonnujcmy, że peciąwszy od przyszłego roku zmionie
ulegajg dotychczasowe formy prenumeraty „Łowco Polskie­
go". Obecnie optoty za prenumeratę powinny być uiszczone
następująco:
Wszyscy członkowie PZŁ obowigzoni sq dokonać wpła­
ty za prenumeratę „Łowrco Polskiego" no rok 1975 - do
dnia 20 listopada 1974 r., W URZĘDACH POCZTOWYCH
NA TERENIE MIEJSCA SWEGO ZAMIESZKANIA. URZĘDY
POCZTOWE W CAŁYM KRAJU MAJĄ OBOWIĄZEK PRZYJ­
MOWANIA WPŁAT ZA PRENUMERATĘ ..ŁOWCA POLSKIE­
GO". Przesyłanie wpłat no konto naszej Redakcji jest bez­
celowe, gdyż musielibyśmy zwracać je wpłocajqcym. Zapre­
numerowanie „Łowco Polskiego" nie wymogo wypełniania
ładnych blankietów i przekazów; w urzędzie pocztowym
należy tylko zgłosić chęć zoprenumerowanio pisma, uiścić
opłatę, za którą otrzymuje się pokwitowanie.
Dopiero po przedstawieniu dowodu wpłaty za prenumera­
tę, Zarządy Wojewódzkie PZŁ będą mogły przyjąć od człon­
d z i e d zrzeszone w szkolnych k o ­
ł a c h L i g i O c h r o n y P r z y r o d y . Jest to
również
p i ę k n y d a r 15 k ó ł ł o w i e c ­
k i c h d l a dzieci p o w i a t u o s t r o w s k i e ­
go za l i k w i d a c j e s i d e ł , p u ł a p e k i
w n y k ó w , zastawionych na p t a c t w o ł
z w i e r z y n ę przez k ł u s o w n i k ó w .
Coraz w i ę c e j m ł o d z i e ż y w p o w i e ­
cie o s t r o w s k i m w ł ą c z a s i ę do a k c j i
ochrony p r z y r o d y .
Wymienić
tu
wypada dzieci ze szk<^ podstawo­
wych w Białych
Szczepanowicach.
Glinie, Kalinowie, Ugniewie, które
m a j ą w t y m zakresie
największe
zasługi.
Witold Maliszewiki
Do redakcji ,,Łowca Polskiego'
Do naszego Związku
Lowieckiego należałem
jut 14 lat, więc
zna­
łem smak i wartość
obcotoania z
knieją
i polem. M i m o toięc
wiel­
kich kłopotów
finansoujych
za ża­
dną cenę nie chciałem
się
roz­
stać z tym, co spratmało
mi
zaw­
sze najwyższą
radoić.
Poprosiłem
więc
skarbnika
naszego
kola
o
aprolonoowanie
term'mti
płat­
n o ś c i moich zadłużeń
do kasy
k<^
ta. C h o d z i ł o o kwotę
ok.
1200'Zl.
Suma
ta w tym czasie
była
dla
mnie
dużym
wydatkiem.
(Prze­
chodziłem
na rentę
inu>alidzką
i
załatwienie
formalności
wymagatopewnego
czasu).Skarbnik
Koła,
kol. H. Clapa
w y r a z i ł zgodę
na
Uwaga
2
Rowerem do szkc^
U p r o g u nowego r o k u szkolnego,
w
pierwszych
dniach
września,
trzydziestu jeden
uczniów
szkół
podstawowych powiatu ostrowskie­
go o t r z y m a ł o od m y ś l i w y c h
nowe
rowery. Zorganizowana
przez P o ­
wiatową Radę Łowiecką w Ostrowi
M a z o w i e c k i e j a k c j a pod t i a s ł e m :
„ R o w e r e m do s z k o ł y " data nadspo­
d z i e w a n i e dobre w y n i k i .
Organizacja ł o w i e c k a w powiecie
ostrowskim
wniosła
największy
wkład
w p r o w a d z o n e j dotychczas
akcji fundowania r o w e r ó w uczniom
d o j e M ż a j ą c y m do szkoły.
W tej f o r m i e m y ś l i w i n a g r o d z i l i
późniejsze
wpłacetUe
kasie
Kota
mamy
sumę
pieniędzy.
ponieważ
w
doić
znaczrią
Na posiedzeniu
Zarządu
Kota
prezes,
kol. J. RysińsM
zapropo­
nował
skreślenie
mnie
z
listy
członków
Kola. Nie zgodzili
się z
tym żądaniem
łowczy
Kola,
kol.
L . OpUko, sekretarz,
kol. St.
Kita
oraz
skarbnik,
kol.
H.
Glapa.
W ó w c z a s prezes oiwiadczył
tym
kolegom:
„Skoro
się nie
zgadza­
cie, więc
wy b ę d z i e c i e za
niego
ptaci&:
Kol. łowczy
oraz sekretarz
zgo­
dzili sią zapłacić
za mnie tę
sumę
gdybym
ja nie mógł
albo z m a r ł .
Dzii chciałbym
im bardzo
podzię­
kować
tą drogą za ten wysoce
ko­
leżeński,
ludzki
geai.
Może w i e d z i e l i c i koledzy
są dla człowieka
bardzo
lasy i pola. Może wiedzieli
kocham
i dlatego
wyrazili
wpłaty
tej sumy za mnie,
m i a ł ffdzie poKTrócic.
Staaislaw
czym
chorego
jak je
chęi
abym
BryU
K o ł o łowieckie
,J>arz
w
Gliwicach
Bót"
w y n a c i s n ą ł język spustowy i dzik
p a d ł w o g n i u . N a g l e na t r o p i e d z i ­
ka p o k a z a ł s i ę w i l k . k t ó r y n a j p i e r w
bacznie o b s e r w o w a ł otoczenie przed
s o b ą . a po c h w i l i z a c z ą ł o s t r o ż n i e
z b l i ż a ć s i ę d o tuszy d z i k a . 1 t y m r a ­
zem m y ś l i w y nie c h y b i ł .
Czytelnicy!
ka PZŁ wpłatę skłodki członkowskiej*, pomniejszoną o sumę
zł 72 (wysokoić prenumeraty).
Instytucje, urzędy, zakłady pracy itp. znajdujące się w mia­
stach wojewódzkich I powiatowych mogą opłacać prenume­
ratę wyłącznie w miejscowych Oddziałach i Delegaturach
RSW „Prasa-Ksiąźka-Ruch", w terminie do dnia 25 listopa­
da, na rok następny.
Natomiast instytucje i zakłady pracy z siedzibą w miejsco­
wościach gdzie nie ma Oddziołów i Delegatur RSW „Prasa—
Ksiąika—Ruch" oraz prenumeratorzy indywidualni mogą
opłacoć prenumeratę tylko we właściwych dla doręczeń pla­
cówkach poc ztowo-tetekomunikacyjnych.
Prenumeratę ze zleceniem wysyłki za granicę, któro jest
o 40 proc droisza od prenumeraty krajowej, należy wpłacoi
na kono PKO nr 1-Ó-100024, RSW „Prasa-Ksiqika-Ruch".
Biuro Kolportożu Wydawnictw Zagranicznych, Worszawa, ul.
Wronra 23.
REDAKUA
z KÓŁ I ŁOWISK * Z KÓŁ I ŁOWISK • Z KÓŁ I ŁOWISK * Z KÓŁ I ŁOWISK
SpoleaRa postawa KŁ „Dzik" w KoszaBaie
Walka o wodę, bataliony i remizy
C
z y w i e d z i e l i , g d y jeszcze w u b i e g ł y m r o ­
k u planowali założenie w t y m rejonie
h o d o w l i d z i k i c h kaczek, t a k i e j h o d o w l i
z p r a w d z i w e g o zdarzeniA, ż e w i o s n ą t e r e n t e n
wyschnie, że w k r o c z ą maszyny melioracyjne,
k t ó r e s p o w o d u j ą , że setki gniazd ptactwa b ł o ­
t n e g o i w o d n e g o z o s t a n i e z n i s z c z o n y c h , z czego
sporo u n i k a l n y c h dziś w k r a j u g a t u n k ó w ?
—- W a r t o ś ć t e g o okóio
40-hektarowego ba­
gienka z n a l i ś m y wszyscy — m ó w i gospodarz
łowiska, k o l . Józef Jurczyszyn, k t ó r e g o popro­
siliśmy o r o z m o w ę w sprawie batalii o utrzy­
m a n i e tego ś r o d o w i s k a - — O s t r o ż n i e t e ż j e
eksploatowaliśmy, zapuszczając się w głąb je­
dynie dla odstrzału trtotniaków stawowych.
Wiedzieliśmy, że są t a m bataliony. To była na­
sza t a j e m n i c a . N i e i n f o r m o w a l i ś m y o t y m n i kc^o. Niechby się najpierw r o z m n o ż y ł y . Część
m o ż e z a s i l i ł a b y i n n e rejony...
W powiecie koszalińskim, w rejonie w s i Cie­
s z y n i D a t ow z n a j d u j e s i ę w ł a ś n i e o w o b a g n o .
Nie m i a ł o dotychczas w ł a ś c i c i e l a . P O H Z M ś c i ce w y s t ą p i ł w i ę c n i e d a w n o z w n i o s k i e m d o
W y d z i ^ u Rolnictwa, Leśnictwa i Skupu Urzę­
d u P o w i a t o w e g o w K o s z a l i n i e o p r z e j ę c i e tego
obszaru. M i a ł zamiar o s u s z y ć bagna i s t w o r z y ć
ł ą k i . W i e ś ć d o t a r ł a do c z ł o n k ó w K L „ D Z I K "
— dzierżawcy tych łowisk. Złożono odpowied­
nie p i s m o u W o j e w ó d z k i e g o
Konserwatora
•przyrody. S t a m t ą d z p i s m e m p r z e w o d n i m w y lyła się je do W o j . Z a r z ą d u Gospodarki W o d ­
nej i Melioracji w Koszalinie. W piśmie, inż.
Hanna
Piszczek,
Wojewódzki
Konserwator
Przyrody wnosi o w y ł ą c z e n i e z melioracji ba­
gien p o ł o ż o n y c h w s ą s i e d z t w i e m i e j s c o w o ś c i
C i e s z y n , a t o ze w z g l ę d u n a m i e j s c a t o k o w i s k a
baialiona i stanowiska m.in. remiza. B r a k śla­
d u w a k t a c h K o ł a odpowiedzi na to pismo.
Udzielono j e j n a j w y r a ź n i e j w terenie. W m a j u
br. k o p a r k i w k r o c z y ł y na teren bagna. S p a d ł o
l u s t r o w o d y . S p o w o d o w a ł o to zniszczenie w i e ­
lu gniazd rzadkich g a t u n k ó w p t a k ó w .
— Ufaliśmy w zdrowy rozsądek odpowie­
d z i a l n y c h za p r o b l e m y m e l i o r a c j i w n a s z y m
w o j e w ó d z t w i e — p w w i e m i r o z g o r y c z o n y gos­
podarz łowiska, k o l . Jurczyszjm. — G d y k t ó iŁ'2o* d n i a p a t r o l o w a ł e m t e n t e r e n i z o r i e n t o ­
w a ł e m s i ę w r o z m i a r z e s r k ó d , p o w t ó r n i e za­
a l a r m o w a l i ś m y nasze w ł a d z e w o j e w ó d z k i e i
W o j e w ó d z k i e g o Konserwatora Przyrody...
Z WZ G o s p o d a r k i W o d n e j i M e l i o r a c j i d o
Kierowłini3 Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i
Skupu Urzędu Fcwiatowego w Koszalinie do­
p i e r o 17 m a j a w y c h o d z i p i s m o , w
którym
czytamy;
„Wojewódzki Z a r z ą d Gospodarki Wodnej i
Melioracji w Koszalinie w załączeniu przesyła
t^iamo W o j e w ó d z k i e g o K o n s e r w a t o r a P r z y r o d y
ortu. U s ł a Ł o w i e c k i e g o „ D z i k " w Koszalinie w
sprawie w y ł ą c z e n i a z melioracji bagien po­
ł o ż o n y c h w s ą s i e d z t w i e m i e j s c o w o ś c i Cieszyn
p ow , K o s z a l i n , z p r o ś b ą o z a j ę c i e s t a n o w i s k a
i powiadomienie zainteresowanych. Do wiado­
mości: W o j e w ó d ^ i Konserwator
Przyrody,
P Z Ł — 2 ^ r z ą d W o j e w ó d z k i w Koszalinie, K o ­
lo Łowieckie „Dzik" w Koszalinie".
W o j e w ó d z k i K o n s e r w a t o r Przyrody dociera
do Z a k ł a d u B i o l t ^ i W S N w Słupsku. Dr W o j ­
ciech G ó r s k i podejmuje się przeprowadzenia
b a d a ń n a s p o r n y m t e r e n i e . 17 i 18 c z e r w c a b r .
ddtonuje
obserwacji
ornitologicznych. Oto
wyciąg z opinii:
„... T e r e n t e n w l A r e s i e b a d a ń b y ł j u ż c a ł ­
k o w i c i e osuszony na skutek prac m e l i o r a c y j ­
nych. M i m o to gnieździły s i ę tutaj rzadkie ga­
t u n k i p t a k ó w , z w i ą z a n e ze ś r o d o w i s k i e m w o d ­
nym
TRESC
1) Larus
canus — m e w a p o s p o l i t a . S t w i e r d z i ­
ł e m g n i e ż d ż e n i e się pięciu par. G a t i m ^ ten
n a l e ż y do p r a w d z i w y c h r z ą d k o w i l ę g o w y c h
w kraju. N a terenie W y b r z e ż a znane s ą
s t a n o w i s k a n a d jez. J a m n o (jedna para),
jez. W i c k o (cztery p a r y ) oraz w S ł o w i ń s k i m
P a r k u N a r o d o w y m (ostatnio prawdopodo4>nie j u ż nieaktualne). W świetle tych danych
stanowisko w Nowych Bielicach, jako najIłczniejsze na W y b r z e ż u ,
zasługuje
na
szczególną ocłironę.
2) C o r p o d o c u s erythrinus
— dziwonia. Prze­
b y w a ł a t u j e d n a p a r a . Jest t o n a j b a r d z i e j
na p t ^ u d n i e w y s u n i ę t e stanowisko tego ga­
t u n k u w pasie W y b r z e ż a .
3) T r i t K H i ochrojms
— b r o d z i e c s a m o t n y , 17
V I . br. o b s e r w o w a ł e m n i e p o k o j ą c ą się J e d n ą
jKirę, co w s k a z y w a ł o b y na posiadanie l ę ­
gu..."
D r G ó r s k i w y m i e n i a jeszcze k i l k a d z i e s i ą t
dalszych g a t u n k ó w , b y t u j ą c y c h t a m p o j e d y n ­
czo b ą d ź w w i ę t c s z e j l i c z b i e
~ W świetle przeprowadzonych b a d a ń —
opiniuje — teren ten z a s ł u g u j e na s p e c j a l n ą
o c h r o n ę . W y ł ą c z e n i e go z obszaru p o d l e g a j ą ­
cego m e l i o r a c j i
m a s w o j e u z a s a d n i e n i e ze
w z g l ę d u na fakt, ż e stanowi on:
1) o s t o j ę l ę g o w ą d l a w i e l u r z a d k i c h , c h r o n i o nycłi g a t u n k ó w p t a k ó w (wg informacji m y ­
ś l i w y c h i miejscowej l u d n o ś c i , przed osu­
szeniem gnieździły się tutaj ponadto ł a b ę d ź
n i e m y i r e m i z o r a z szereg g a t u n k ó w
ka­
czek, c e n n y c h d l a ł o w i e c t w a ) ;
2) n a t u r a l n y z b i o r n i k w o d y w t y m t e r e n i e ,
k t ó r e g o n i e p r z e m y ś l a n e osuszenie w r p ł y n ę ł o b y z p e w n o ś c i ą na zachwianie s t o s u n k ó w
w o d n y c h , co w k o n s e k w e n c j i m o g ł o b y n i e ­
korzystnie w p ł y n ą ć na poziom p l o n ó w na
sąsiednich ł ą k a c h i polach uprawnych.
O p i e r a j ą c się na tej o p i n i i W o j e w ó d z k i K o n ­
serwator P r z y r o d y s k ł a d a po raz d r u g i w n i o ­
sek d o W y d z . Roln., L e ś n i c t w a i S k u p u U r z ę ­
du Powiatowego, o wyłączenie wspomnianego
terenu z melioracji i niezwłoczne przerwanie
wszelkich prac osuszających informując,
że
teren ten z o s t a ł w ł ą c z o n y d o sieci p r o j e k t o ­
wanych r e z e r w a t ó w faunistycznych i wniosek
w t e j s p r a w i e p r z e d ł o ż o n y zostanie M i n i s Ł r o wri L e ś n i c t w a i P r z e m y s ł u D r z e w n e g o Jeszcze
w bieżącym roku.
W s p o m n i a n y W y d z i a ł 27 l i p c a p r z e s y ł a p i s ­
mo wyjaśniające przyczyny podjęcia prac i i n ­
f o r m u j e m . i n . ż e n a l e ż y : w y s t ą p i ć do tutejsze­
go u r z ę d u o przekazanie tego terenu pod za­
rządzanie (użytkowanie) Wojewódzkiego Kon­
serwatora P r z y r o d y w Koszalinie, aby w y z n a ­
czył u ż y t k o w n i k a (np. K L „ D z i k " ) , k t ó r y w
r o k u 1075-76 o d b u d u j e ( t a k , t a k ! ) i s t n i e j ą c y
r u r o c i ą g i b ę d z i e p r o w a d z i ł s t a ł ą jego konser­
wację, aby nie było zagrożenia powodziowego
d l a wsi D a t ó w oraz aby n a d m i a r w o d y nie
Fot. ¥mokd
KotUtsU
podtapiał wylotów drenarskich wychodziących
z g r u n t ó w o r n y c h P O H Z M ś c i c e , goepodaratw a Cieszyn i P a m o w o . Uregulowanie f w w y ż ­
szych z a g a d n i e ń — b r z m i tenor pisma — do
kOT^ca 1974 r . p r z e z W o j e w ó d z k i e g o K o n s e r watc»-a P r z y r o d y w Koszalinie,
spowoduje
w s t r z y m a n i e p r a c m e l i o r a c y j n y c h na w . w . t e ­
renie. J e ż e l i do tego okresu s p r a w y nie zosta­
n ą uregulowane, tut. W y d z i a ł przystąpi do re­
a l i z a c j i r o b ó t m e l i o r a c y j n y c h , zgodnie z za­
twierdzonymi założeniami
techniczno-ekono­
micznymi.
P r o b l e m e m z a j ę ł a s i ę j u ż nieco prasa. W o j e ­
w ó d z k i Konserwator Przyrody zaprosił przed­
stawicieli owych W y d z i a ł ó w na r o z m o w ę . Po­
n o Już wszystko jest w p o r z ą d k u . „ D z i k " nie
t>ędzie c h y b a m t u t a ł k u p o w a ć ł o p a t i k o p a r e k
Dotychczasowy jednak tok sprawy wykazuje,
j a k m a t o jeszcze t u i ó w d z i e p r z y w i ą z u j e s i ę
w a g i d o zagadnienia. J a k w i e c h e ć siana p o t r a f i
p r z y s ł o n i ć p o w a ż n i e j s z e p r o b l e m y , ot, c h o c i a ż ­
by ten, że w K o s z a l i ń s k i e m coraz m n i e j jest
w ó d , ż e — szczególnie w i o s n ą — z i « n i a sucha
jest, j a k n a p u s t y n i . . .
— Jesteście chyba zadowoleni? ~
pytam
kol. Jurczyszyna. — W r ó c i woda, w r ó c ą b y ć
m o ż e bataliony i łabędzie, a t a k ż e remizy.
Dzięki waszej postawie p r z y b y ł o w a m s ł a w y .
— Chyba Icłopotów
i zmartwień.
Prace
w p r a w d z i e w s t r z y m a n o , ale k t o ś u p o r c z y w i e
niszczy z a s t a w k i w studzience o d p ł y w o w e j i
w o d y stale b r ^ C h o d z i c h y b a o r y b y , k t ó r e
p r ^ okazji spuszczania w o d y t a m się o d ł a w i a .
M u s i e l i b y ś m y w y s t a w i ć w a r t y , albo c h w y c i ć
za ł o p a t y i z a s y p a ć r ó w o d p ł y w o w y . A c z y
wrócą wypędzone brakiem wody ptaki? Nie
w i e m . Jeszcze w czasie w i o s e n n y c h p r ó b p o ­
lowych z psami o b s e r w o w a l i ś m y tam chyba
50 p a r t o k u j ą c y c h b a t a l i o n ó w . Cydzie s ą o n e t e ­
r a z ? K t o w i e , i l e jeszcze t r z e b a b ę d z i e z a b i e ­
g ó w , n i m t e r e n t e n w r ó c i do p i e r w o t n e g o sta­
n u . P o t y m , co b y ł o , o ł > a w i a m s i ę , czy jeszcze
co* n i e w y n i k n i e .
M a m y w i ę c jeszcze j e d e n p r o b l e m . O c h r o n ę
ś r o d o w i s k a i to przed u r z ę d e m , który sam w i ­
nien b y ć specjalnie uczulony na jego o c h r o n ę .
TADEUSZ
PERT/ASKI
PRZYPOMINAMY...
ie dnia 15 grudma 1974 r. mijo łarmin nadsykinki proc na konkurs fotogrofficiny
„Łowco Polskiago", l a i 31 grudnio 1974 r. nods|lania proc konkursowych no opowiodonio lub wspomnienie myfiiwskio. Siczegółowe warunłd konkursAw lostaoglos^ne w nr. 15 „Łowco Połsklogo**
REDAKOA
NUMERU
z K O Ł 1 ŁOWISK • D O S E D A K C J I ,JX>WCA POLSKIEGO" — 2, 3 « N I E P O K O J Ą C A STATYSTYKA — W i k t o r PAtMNTACU — < • SELEKCJA I OCHRONA
FMOWAI>ZACVCH SAMIC ZWIERZYNY P Ł O W E J ~ Zbigniew m i > U — S • ł Y W I E N I E 9 T A O A PODSTAWOWEGO B A 2 A N T 0 W — K » l « t i c n i G a w ^ c U , Je­
n y TDTKowAl — • • BAJECZKA A K A R A — La«lwłR RadgffldU — 7 • T A R PANY — Rotocrt T c r t n t | e w . zOKcia Ł e s i e k KnysztoC S a w i c U — 1 , I , 9 • WOJEWODZKOE BOSTRZOSTWA P Z Ł W STRZELANIU MYŚLIWSKIM — T o m r a Ł ą c M — U , 1 1 , U • PREZENT D L A STACJI P Z Ł W CZEMPINIU — Janliw P o n
w U s k a — U O ZE STARYCH K R O N I K • C I E N K I M ŚRUTEM — IS
Z ŻAŁOBNEJ K A K T T — 14 « K A L E N D A R Z Y K BfTSŁIWSKI O O G Ł O S Z E N L l —
U • „ M T 8 I n t O Ł ' * — fipowtodMOc — T a d c n w Ta<nUcwks — U .
i d i c c ł e U oktadce: ZdsUbnr W d t n r t ń s k i
3
NIEPOKOJĄCA
STATYSTYKA
WIKTOR PÓŁTORACKI
Fot. Zdzisław Wdowiński
P
RZEGLĄDAJĄC
roczniki
przedwojennego,
wydawa­
nego w P o z n a n i u m i e s i ę c z ­
nika „ M y ś l i w y " , n a t k n ą ł e m się na
tał[elę czasów ochronnych i polow n ń , o b o w i ą z u j ą c y c h w 1938 r o ­
k u . Wiele stosowanych w ó w c z a s
p. l e p i s ó w
r ó ż n i ł o s i ę zasadniczo
ot* o b e c n y c h i b u d z i ć d z i ś m u s i
n..;'kłamane zdumienie. Praktycz­
n i e w s z y s t k i e (z w y j ą t k i e m
nie­
dźwiedzia)
drapieżne
zwierzęta,
w t y m r ó w n i e ż i orły, pozbawione
były ochrony. Wszystko, lub pra­
w i e wszystko, co n o s i ł o k ł y , pazu­
ry i zakrzywione dzioby, uznawa­
n o za s z k o d n i k i , g o d n e b e z l i t o ­
snego t ę p i e n i a .
Dość daleko odeszliśmy od ó w ­
czesnych p o j ę ć , a c z k o l w i e k spra­
w a c z ę ś c i o w e j o c h r o n y w i l k a , sta­
j ą c e g o się w naszych w a r u n k a c h
p r a w d z i w y m r e l i k t e m , w c i ą ż jest
jeszcze k w e s t i ą o t w a r t ą . P o d o b ­
n i e jest z o c h r o n ą — c h o ć b y t y l ­
ko
w
okresie
wyprowadzania
m ł o d y c h — lisa, a z w ł a s z c z a co­
raz rzadszego g o ł ę b i a r z a .
Rów­
nocześnie wycofaliśmy się prak­
tycznie z intensywnego
tępienia
włóczących się psów
— owych
rzeczywistych i g r o ź n y c h szkod­
n i k ó w . Zresztą ostatnio
pierwszeiistwo w s m u t n y m dziele w y ­
niszczania z w i e r z o s t a n ó w p r z e j ę ł a
chemizacja r o l n i c t w a oraz maso­
we odwodnienia, prowadzące w
prostej l i n i i do stepowienia k r a ­
ju.
W r ó ć m y j e d n a k do t a b e l i z r o ­
k u 1938: o b o k b r a k u s t o s o w a n e j
obecnie o c h r o n y szeregu g a t u n ­
ków, znalazły się tam rygory, bu­
dzące dziś krytyczne zdumienie.
M a m t u n a myśli
zakaz odstrze­
l i w a n i a samic i m ł o d z i e ż y wszel­
kiej zwierzyny p ł o w e j .
Jest r z e c z ą o c z y w i s t ą , ż e z h o ­
dowlanego p u n k t u widzenia, był
t o b ł ą d , k t ó r y w r a z z b r a k i e m se­
l e k c j i s a m c ó w p r o w a d z i ł do szyb­
kiego pogarszania się j a k o ś c i po­
pulacji. Niemniej intencje ówcze­
snego u s t a w o d a w c y b y ł y j a k n a j ­
lepsze. C h o d z i ł o p o p r o s t u ó w y ­
kluczenie e w e n t u a l n o ś c i osieracania n i e d o ł ę ż n e j
młodzieży.
Dla
ścisłości n a l e ż y d o d a ć , że w nie­
których, przegęszczonych
przed­
wojennych
łowiskach
odstrzały
samic
były
przeprowadzane.
Działo się to jednak z r e g u ł y pod
koniec zimy i realizowane było z
u r z ę d u przez służtię l e ś n ą , na p o d ­
stawie specjalnych zarządzeń.
4
Wytępiwszy wielkie drapieżni­
k i , skutecznie r e g u l u j ą c e j a k o ś ć i
stan p o g ł o w i a , sami
próbujemy
p r z e j m o w a ć ich rolę. Niestety, nic
lepszego o d n a t u r y n i e w y m y ś l i ­
m y i nasza i n g e r e n c j a w c i ą ż j e s t
jeszcze b a r d z o n i e d o s k o n a ł a ( n p .
nie z a ł a t w i o n y problem intensy­
fikacji o d s t r z a ł ó w sztuk n a j m ł o d ­
s z y c h ) . C o w i ę c e j , s t r z e l a j ą c sa­
m i c e t>ez w y b o r u , o s i ą g a m y n i e ­
zamierzone efekty, z u p e ł n i e przy
t y m sprzeczne z t r e ś c i ą i d u c h e m
naszych, ł o w i e c k i c h , niepisanych,
a częściowo
i pisanych
praw.
K a ż d e m u , k t o s ą d z i inaczej, p r o ­
p o n u j ę z i m o w y l u b jesienny spa­
cer
do
któregokolwiek punktu
s k u p u z w i e r z y n y . N a p r a w d ę , to,
co t a m m o ż n a z o b a c z y ć — n i e b ę ­
dzie w e s o ł e !
Odwiedzając
duży,
centralny
punkt skupu w j e d n y m z miast
wojewódzkich, sporządziłem
so­
bie n i e w i e l k ą ,
prywatną
staty­
stykę. Oto ona:
— n a 54 l a n i e — 32 k a r m i ą c e ; d o ­
s t a r c z o n o z a r a z e m 16 c i e l ą t ;
— n a 150 k ó z — 104 k a r m i ą c e ;
d o w i e z i o n o r ó w n o c z e ś n i e 38 k o ź ­
ląt;
— n a 104 d z i k i — 22 t o
samice,
w w i e k u m i n i m u m 3 lat, z odcią­
gniętymi
wyraźnie
sutkami,
a
w i ę c p r a w i e na pewno lochy od
w a r c h l a k ó w , k t ó r y c h s k u p i o n o 40
sztuk.
N a d m i e n i a m , że s ą to dane w y ­
rywkowe, dotyczące głównie do­
staw z września, października i
listopada, i zbierane przy okazji
nieregularnych odwiedzin punktu
s k u p u . Z a r a z e m s ą one. Jak s ą ­
dzę, na tyle a l a r m u j ą c e , że w i n n y
s k ł o n i ć do r e f l e k s j i i zastanowie­
n i a s i ę , czy s t o s o w a n e p r z e z nas
f o r m y i metody o d s t r z a ł u samic
o r a z mlcKizleży z w i e r z y n y g r u b e j
są w ł a ś c i w e ?
Przed p r z e j ś c i e m do uogólnień,
należałoby przeprowadzić weryfi­
kację zebranych danych pod k ą ­
tem ich r e p r e z e n t a t y w n o ś c i . Moż­
na to z r o b i ć p o r ó w n u j ą c p r o p o r ­
cje
ustalonych w skupie
ilości
m ł o d z i e ż y i samic z a n a l o g i c z n y ­
mi danymi w ujęciu krajowym.
Liczby i proporcje, dotyczące
zwierzyny p ł o w e j odstrzelonej na
terenie c a ł e g o k r a j u , o k r e ś l o n o na
podstawie Rocznika Statystyczne­
g o L e ś n i c t w a z r o k u 1966. Z a p e w ­
ne lepsze b y ł o b y ź r ó d ł o b a r d z i e j
aktualne, jednak publikacje póź­
niejsze s ą znacznie m n i e j s z c z e g ó ­
łowe, dzieląc odstrzelaną zwierzy­
nę tylko według gatunków. Wo­
bec b r a k u w R o c z n i k u S t a t y s t y c z ­
nym
wielkości,
charakteryzują­
cych u d z i a ł loch i w a i - c b l a k ó w ,
potrzebne dane, a c z k o l w i e k w n i e ­
co i n n y m u j ę c i u , w y s z a c o w a n o na
podstawie
pracy
Habera
pt.
„ D z i k " . Rzecz p r o s t a , ż e ż a d n e
źródła
statystyczne
nie
podają
ilości odstrzelonych samic p r o w a ­
dzących młode.
Przyjmując
sumaryczną
ilość
odstrzelonych samic i m ł o d z i e ż y
k a ż d e g o g a t u n k u aa 100% o t r z y ­
mano następujące w y n i k i :
Zwierzyna
łanie
cielęta
kozy
koźlęta
d z i k i (t»ez
warchlaków)
warchlaki
W''g Roczn.
Dane
Statyst.
ze s k u p u
77«„
23«o
78%
22»,'„
78«'o
22%
80%
20%
58«/o'
i2%'
62%
38%
W zestawieniu, r o z p a t r y w a n y m
poziomo, uderza bardzo znaczna
zbieżność proporcji, w y n i k a j ą c y c h
z obu źródeł. Stosunkowo większy
udział młodzieży podany w Ro­
c z n i k u S t a t y s t y c z n y m , w y n i k a za­
p e w n e z n i e u w z g l ę d n i e n i a w ze­
stawieniach,
pochodzących
ze
skupu, sztuk z a t r z y m a n y c h przez
m y ś l i w y c h na
własny
użytek.
Wspomniana, znaczna
zbieżność
proporcji u p o w a ż n i a , j a k sądzę, do
p r z y j ę c i a d a n y c h ze s k u p u za p o d ­
s t a w ę , p o z i w a l a j ą c ą na ustalenie
najbardziej interesujących wielkofici. d o t y c z ą c y c h o s i e r a c a n e j m ł o ­
dzieży,
porostawionej
w
kniei
w ł a s n e m u losowi. W celu
unik­
nięcia b ł ę d u i n plus. ilość o d ­
strzelonej m ł o d z i e ż y
podniesiono
WK p r o p o r c j i
wynikających
z
liczb k r a j o w y c h . M i m o tej k o r e k ­
ty, w d a l s z y m c i ą g u uderza dys­
proporcja pomiędzy
prowadzą­
cymi, odstrzelonymi samicami, a
odstrzeloną młodzieżą,
wynoszą­
cą w przybliżeniu jak 2:1.
W g d a n y c h ze s k u p u , u d z i a ł ł a ń
k a r m i ą c y c h w sumarycznej ilości
o d s t r z e l o n y c h w y n o s i ł 56, a k ó z —
69" o- U d z i a ł l o c h w l i c z b i e o d ­
strzelonych d z i k ó w k s z t a ł t o w a ł b y
s i ę n a p o z i o m i e 2 1 " , , . P r o p o r c j e te
są, j a k się w y d a j e , nieco n i ż s z e od
p a n u j ą c y c h w k n i e i , co p o z w a l a
na wysnucie pocieszającego w n i o ­
s k u o stosowaniu przez
rych m y ś l i w y c h pewnego
w trakcie odstrzału.
niektó­
wyboru
P r z y j m i j m y teraz ( z n ó w
celo­
w o , aby w ż a d n y m razie nie za­
w y ż y ć o s t a t e c z n y c h w y n i k ó w sza­
cunku), że wszystkie k a r m i ą c e la­
n i e i Icozy r z u c i ł y t y l k o p o j e d ­
nym
młodym.
Przeciętną
ilość
w a r c h l a k ó w , p r o w a d z o n y c h przez
j e d n ą l o c h ę , p r z y j m i j m y za H a ­
b e r e m n a o k . 3,5 j a k o w i e l k o ś ć
odpowiadającą
jesiennym
sto­
sunkom w dziczych populacjach.
O d n o s z ą c te i l o ś c i i p r o p o r c j e d o
danych z Rocznika Statystycznego
otrzymamy, ż e odstrzelono m a t k i
od 2,4 t y s . c i e l ą t , 5,2 t y s . k o ź l ą t i
9,4 t y s . w a r c h l a k ó w .
Odejmując
od l e g o o d s t r z e l o n ą , z a r e j e s t r o w a ­
n ą przez Rocznik i w y s z a c o w a n ą
na p o d s t a w i e H a b e r a
młodzież,
dojdziemy do w n i o s k u , że pozo­
stawiono w k n i e i IlOo samotnych
c i e l ą t , 1600 k o ź l ą t i 2900 w a r c h l a ­
ków.
T a k w i ę c s u m a t y c z n a ilość sie­
rot z w i e r z y n y grubej (nie l i c z ą c
cieląt danieli, loszaków i jagniąt)
k s z t a ł t o w a ł a b y się na poziomie
5(ł00 s z t u k .
W i e l k o ś ć t a jest n a p e w n o n i ż ­
sza o d r z e c z y w i s t e j , n i e t y l k o z
powodu dwóch przyjętych wyżej
założeń, wykluczających ewentual­
n o ś ć b ł ę d u i n p l u s (a p r o w a d z ą ­
cych zapewne dc b ł ę d ó w i n m i ­
nus), ale r ó w n i e ż i dlatego, że
p r z e c i e ż bardzo znaczny, a
przy
t y m n i e m o ż l i w y do ustalenia p r o ­
cent odstrzelonej m ł o d z i e ż y , nie
p o c h o d z i ł od odstrzelonych samic.
Dodatkowym czynnikiem, obniża­
j ą c y m r e j e s t r o w a n ą prz^z statys­
t y k ę ilość odstrzelonych samic, a
w i ę c p o ś r e d n i o i osieroconej m ł o ­
dzieży, mogin być r ó w n i e ż ten­
dencja w y k a z y w a n i a części sztuk
d o r o s ł y c h w klasie n a j m ł o d s z e j , a
to z u w a g i na alctualne w ó w c z a s
z r ó ż n i c o w a n i e o p ł a t za o d s t r z e l o ­
ną zwierzynę. Stopień
wpływu
t e g o c z y n n i k a jest
praktycznie
r ó w n i e ż n i e m o ż l i w y do ustalenia.
W k a ż d y m razie liczba m i n i m u m
5000 s z t u k s i e r o t w j e d n y m t y l k o
l o k u gospodarczym jesi
bardzo
wysoka i niepokojąca.
Nie ma potrzeby rozwodzić się
w t y m miejscu nad losem o w y c h
z u p e ł n i e n i e p r z y g o t o w a n y c h do
samodzielnego życia cieląt, w a r ­
c h l a k ó w i k o ź l ą t . N i e z a l e ż n i e od
tegc. c z y w i ę k s z o ś ć z n i c h b e z p r o -
d u k t y w n i e z g i n ę ł a , czy t e ż p r z e ­
żyła, p o w i ę k s z a j ą c g r u p ę doros­
łych
osobników
cherlawych.
przedwczesne odstrzeliwanie p r o ­
w a d z ą c y c h m ł o d e samic, s z k o d l i ­
we jest zawsze i w s z ę d z i e . Jak
j e d n a k z a r a d z i ć z ł u ? Czy w e d ł u g
przedwojennych
wzorów
uznać
s a m i c e za n i e t y k a l n e ? S ą d z ę , ż e
r o z w i ą z a n i a należy s z u k a ć na i n ­
nej nieco p ł a s z c z y ź n i e .
W i e m y , że o d s t r z a ł y samic m u ­
szą b y ć realizowane, przede w s z y ­
s t k i m w celu w y t w o r z e n i a i u trzymania prawidłowej
proporcji
pici i przeciwdziałania nadmier­
n e m u w z r o s t o w i i w g ł o w i a . Rzecz
j e d n a k w t y m , a b y c-dstrzaly te.
pomyślane jako czynnik pozytyw­
ny, nie przynosiły
niezamierzo­
nych efektów ujemnych — t a k z
etycznego j a k i e k o n o m i c z n o - h o dowlanego punktu widzenia.
Jest r z e c z ą o c z y w i s t ą , ż e w ś r ó d
wszystkich znanych metod polo­
wania, jedynie odstrzały i n d y w i ­
dualne umożliwiają
prawidłową
klasyfikację napotykanych sztuk.
Kolejnym, r ó w n i e istotnym dla
p r o b l e m u s t w i e r d z e n i e m jest. ż e
s t o s u n k o w o n a j m n i e j szjcody w y ­
r z ą d z a o d s t r z e l i w a n i e samic
w
d r u g i e j p o l o w i e sezonu — j e d n a k
z w y j ą t k i e m szczególnie ciężkich
z i m . O p i e r a j ą c s i ę na t y c h d w ó c h .
za.sadniczych u s t a l e n i a c h , w i d z i a ł ­
bym następujące kierunki rozwią­
zania trudnego p r o b l e m u :
1) p o l o w a n i e n a w s z e l k ą z w i e r z y ­
nę płową winno mieć
formę
wyłącznie odstrzałów Indywiilualnych;
2) w s z y s t k i e
samice
zwierzyny
p ł o w e j w i n n y b y ć chrouipne do
ł j T u d n i a wf<vc'/nie, p r z y r ó w n o ­
czesnym bardzo intens.ywnym
odstrzeliwaniu młodzieży, kla­
syfikowanej woding płci;
3) z b i o r o w e p o l o w a n i e n a d z i k i
o r g a n i z o w a ć w y ł ą c z n i e po b i a ­
łej stopie i o s z c z ę d z a ć o t r o p i o ne l o c t i y o d w a r c h l a k ó w ;
4) w r a m a c h o d s t r z a ł ó w i n d y w i ­
dualnych realizować większość
planu odstrzału dzików, oszczę­
dzając rygorystycznie prowa­
dzące lochy:
5) p l a n o d s t r z a ł u m ł o d z i e ż y z w i e ­
rzyny płowej winien mieć cha­
rakter dyrektywny, z możliwo­
ścią przekraczania;
ii) w
przypadkach
wystąpienia
szczeisólnii> o i ę i k i c h w a r u n k ó w
7 i m o u ' y c h . nf1«tr7al s a m i c z w i e ­
rzyny grubej należy zawieszać
przy rawnor7e>inym, .ewentual­
nie
podwyższonym
odstrzale
młodzieży.
N i e c h c ę p r z e s ą d z a ć , czy
le­
piej by b y ł o gdyhy normy, regu­
l u j ą c e porusic.ony p r o b l e m , m i a ł y
c h a r a k t e r a k t n w p r a w n y c h czy tez
zarządzeń orKanizacyinvch. W a ż ­
ne j e s t , a b y r o z w i ą 2 a n i e n a d & s z ł n
r y c h ł o i b y ł o skuteczr>e.
Z g o d z i m y s i ę c h y b a w s z y s c y , 7e
o s i e r o c a n i e co r o k u k i l k u , a m o ­
że i k i l k u n a s t u tysięcy cieląt, war­
c h l a k ó w i k o ź l ą t (cześć z nich
s k a z u j ą c na o k r u t n ą ś m i e r ć z ^ o d u i z i m n a , a c z ę ś ć na t r w a ł y n i e ­
d o r o z w ó j ) jest niedopus?;czalneWIKTOR
PÓŁTORACKI
Selekcja i ochrona
prowadzęcych samic zwierzyny płowej
ZBIGNIEW WILSKI
ostatnim
oicresie
„Łowiec
Polski" p o ś w i ę c i ł wiele miej­
sca r o z w o ż o n i o m na temat
hodowli, p o l o w a n i a i oceny prawi­
d ł o w o ś c i o d s t r z a ł u zwierzyny p ł o w e j .
W r o z w a ż a n i a c h tych d o m i n o w a ł a
troska o właściwy o d s t r z a ł s a m c ó w
i d o p r o w a d z e n i e tq drogq do d a l ­
szego polepszenia poroży wszystkich
g a t u n k ó w . S ą d z ę , iż w r o z w a ż a n i a c h
tych zbyt marginesowo poruszono
s p r a w ę o d s t r z a ł u samic i młodzieży.
Jeśli, o czym wszyscy wiemy, na
zdrowie potomstwo, a to jes' p o d ­
stawowym czynnikiem równie> roz­
woju p o r o ż a , ma wpływ matka i
w ł a ś c i w e o d c h o w a n i e młodzieży, to
m o ł e zainteresowanie o c h r o n ą sa­
mic jest chyba n i e s ł u s z n e .
Geny wszelkiego typu, a w i ę c i
jakości p o r o ż a sq dziedziczne, za­
r ó w n o po linii m ę s k i e j j a k i ż e ń ­
skiej. Nie wynaleziono d o t q d i zopewne n i e p r ę d k o to nastqpi. w s k a ź ­
ników, k t ó r e p o m o g ł y b y wykryć te
w ł a ś n i e w ł a ś c i w o ś c i u somicy. Tym
bardziej j e d n a k p o w i n n o s i ę d o ł o ­
żyć wszelkich s t o r o ń o o d c h o w a n i e
mocnej i zdrowej młodzieży, zdolnej
przetrzymoć pojowiajqce się często
w naszym klimacie ciężkie zimy.
W
Joko jest sytuacjo o b e c n a ? Okres
ocbrony l a ń i k l ę p wynosi trzy miesiqce, liczqc o d ś r e d n i e g o terminu
porodu ( p o d a j ę za kalendoAem my­
śliwskim 1974), sarn kóz - cztery
miesiqce. N i e ma w q t p l i w o ś c i , iż
wszystkie samice zwierzyny p ł o w e j
karmiq m ł o d e jeszcze co nojmniej
przez coły p o i d z i e r n i k . S t r z e l a ć do
s a m c ó w m o ż e tylko selekcjoner —
d o samicy k a ż d y myśliwy, t a k ż e kulq ; broni o lufach g ł a d k i c h po uzyskaniu z a ś w i a d c z e n i a w ZW PZŁ
o sprawdzeniu broni no strzał kulo­
wy. Jedynie strzał ś r u t e m jest za­
broniony.
cielok, a tym bardziej kożlak pozo­
stawiony somotnie b ę d z i e przez ca­
le życie cherlawy. M o ż e on j e d n a k
być r>osicielem g e n ó w p i ę k n e g o po­
roża, które już się nie rozwinie. Roz­
w a ż a się p r o b l e m zabronienia o d ­
strzału zwierzyny p ł o w e j na p ę d z e ­
niach z n a g a n k q . M o i m zdaniem
jest to mniej niż p ó ł ś r o d e k , utrudniojqcy wykonanie p l o n u , o m a ł o
skuteczny. Pozwalam sobie p o s t a w i ć
radykalnq, o na pewno niepopulornq t e z ę : n a l e ż y przede wszystkim
p r z e 5 u n q ć termin c z o s ó w ochron­
nych d l a samic zwierzyny p ł o w e j .
P r o p o n u j ę p r z e d ł u ż y ć czos ochrony
do 1 listopada.
Jakie m o g q być przewidywane
t r u d n o ś c i : wykononie p l o n u w s k r ó ­
conym terminie. Po pierwsze, wy­
konanie p l o n u w tym okiesie jest
na pewno m o ż l i w e . Ilość łosi czy j e ­
leni przznocionych d o o d s t r z a ł u p o
z a k o ń c z e n i u redukcji nie jest tok
d u ż a . by nie m o ż n a tego w y k o n a ć ,
a po d r u g i e nie w i d z ę ż a d n y c h prze­
szkód, d l a których nie m o ż n a było­
by p r z e d ł u ż y ć okresu p o l o w a ń d o
k o ń c a lutego. W p r a w d z i e nie jest
milo p a t r o s z y ć samice z p o k a ź n y m
już p ł o d e m , jest to j e d n a k tylko
sprawa e m o c j o n a l n a . Sarny sq kotnc już we w r z e ś n i u , l a n i e i klepy
cielne już w p a ź d z i e r n i k u . Przykrość
-• nie r ó w n o w a ż y szkody h o d o w l a ­
nej przedwczesnego o d s t r z o ł u . Czy
nie przykrzejszy jest dla prawdziwe­
go hodowcy widok samotnie w a ł ę sojqcego się po kniei cielaka lub
koźla kaV
Jestem przekonany, że jedynie ta­
ka zasodnicza zmiana o k r e s ó w poFnt.
.Anti-'!'!
towań może n a p r a w d ę odnieść poż q d a n y skutek. Zalecenia, nawet reg u l o m i n o w e , p o l o w a n i a z cichq nag a n k q l u b o s z c z ę d z a n i a licówek 5q
po pierwsze ~ nie sprowdzalne, po
drugie - m a ł o skuteczne. Kto mo­
że pewnie rozróżnić w ś r ó d c i q g n q cej nawet w o l n o chmary ł a n i ę prow o d z q c q o d nie prowadzqcej? M o ż '
no praktycznie co najwyżej o s z c z ę dzić licówkę lub strzelić cielaka.
J e d n o c z e ś n i e p o s t u l o w a ł b y m prze­
s u n i ę c i e t a k ż e p o l o w o n i o na c i e l ę t o
i k o ź l ę t a d o tego samego terminu,
j o k i o b o w i q z y w o ć b ę d z i e d l a samic.
Wczesny o d s t r z a ł młodzieży jest tak
somo szkodliwy d i o hodowli, zwłoszcza u j e l e n i . Samotna, po odstrze­
leniu cielaka, ł o n i o c z ę s t o z a p a d o
na zapalenie wymienia, co o g r a n i ­
cza m l e c z n o ś ć w n a s t ę p n y m roku.
Jeśli z a ś nie z o s t a ł a jeszcze pokry­
ta, wylqcza s i ę z rui. Te w ł a ś n i e
p i z y p a d k i p o w o d u j q okresowe wzno­
wienie rykowiska w p o ź d z i e r n i k u lub
nawet p ó ź n i e j , z oczywistq d l a ho­
d o w l i szkodq, nawet w przypadku
p ó ź n i e j s z e g o pokrycia.
Nie sq również
do
pominięcia
w z g l ę d y ekonomiczne. N o p r z y k ł a d
cielak w okresie w r z e s i e ń paź­
dziernik przybiera no wadze co naj­
mniej 10 kg - stanowi to w a r t o ś ć
ok. 3S0 zł dla kolo, a w gospodar­
ce dziczyznq, zwłaszcza na eksport,
co najmniej d w a . razy tyle i to za
d a r m o . J e s i e n i ą j e l e ń nie robi szkód
w polach.
P r z e s t a ń m y s i ę ł u d z i ć — selekcja
s a m c ó w to tylko p o ł o w o zagadnie­
nia.
[wanowsk
Nie trzeba być wielkim znawcq
zwierzyny p ł o w e j , by z g o d z i ć się. iż
rozpoznanie samicy selekcyjnej jest
znoczrtie trudniejsze niż rozpoznonie selekcyjnego samca, o i to
zre£Ztq nie jest ł a t w e ( m o ż n a się o
tym p r z e k o n a ć na w o j e w ó d z k i c h po>
kozach trofeów). Czerwonych punk­
tów jest m n ó s t w o . O c h r o n a somicy
prowadzqcGJ m ł o d e jest tylko ..za­
leceniem", ale nie ..prawem". Po­
zostawia się etyce myśliwskiej i we­
wnętrznym decyzjom koła t r o s k ę o
o c h r o n ę samic prowodzqeych m ł o d e .
Skar>centrowanie
zainteresowania
hodowlanego jedynie na selekcji
s a m c ó w - wydaje się n i e s ł u s z n e .
Sqdz(i, iż w interesie hodowli na­
leży t o d y k a l n i e p o s t a w i ć s p r a w ę ochrony samic p r o w a d i q c y c h . Jak to
z r o b i ć ? N i e k t ó r e kola, między i n ­
nymi kolo do k t ó r e g o n a l e ż ę , daw­
no JUŻ uchwaliły sankcje — nie wyp ł a c a n i o premii za odstrzelenie sa­
micy prowodzgcej. M i m o to, rok­
rocznie zdorzojg s i ę ..wypodki". N i e
przeprowpdzono d o t q d b a d a ń , joko
ilość prowadzqcych samic
dostar­
czana jest d o p u n k t ó w skupu we
wrześniu
i październiku.
Według
moich obserwacji - ilość to jest
znaczna. Chyba bezsporne jest, iż
5
1
Badania nad ŻYwieniem bażantów (1) ^
Żywienie
stada podstawowego
KAŹMIERZ GAWĘCKI
J E R Z Y TORGOWSKI
H
O D O W L A b a ż a n t ó w n a b r a ł a w ostatnich
latach s z c z e g ó l n e g o
znaczenia wobec de­
cyzji powiększenia pogłowia tych p t a k ó w
w naszym k r a j u .
B a ż a n t jest nie t y l k o p r z e d ­
m i o t e m a t r a k c y j n y c h p o l o w a ń , ale r ó w n i e ż nisz­
czycielem d u ż e j ilości s z k o d n i k ó w oraz nasion
c h w a s t ó w , o d g r y w a w i ę c d u ż ą r o l ę w biocenozie.
D o d a t k o w y m uzasadnieniem
zwiększenia
ho­
d o w l i tej z w i e r z y n y jest u z y s k i w a n i e d u ż e j i l o ­
ści m a t e r i a ł u hodowlanego, na k t ó r y z n a j d u j e m y
i J i ę t n y c h n a b y w c ó w za g r a n i c ą . J e d n a k ż e s z y b k i
w z r o s t ilości b a ż a n t ó w
m o ż l i w y jest t y l k o w
oparciu o woUerową h o d o w l ę . T ą d r o g ą bowiem
u z y s k a ć m o ż n a kilkakrotnie w i ę k s z ą ilość od­
chowanych p t a k ó w od jednej kiiry w
stosun­
k u do t e j ilości, j a k a o d c h o w a ł a b y s i ę w t o w i iku.
B a ż a n t jest j e d n y m z
nielicznych g a t u n k ó w
p t a k ó w ł o w n y c h , k t ó r e m o ż n a h o d o w a ć na w i e l ­
k ą skalę w hodowli zamkniętej.
Zawdzięczamy
t o d u ż e j jego m o ż l i w o ś c i p r z y s t o s o w y w a n i a s i ę
d o z m i e n i o n y c h w a r u n k ó w b y t o w a n i a . N i e obca
Jednak jest tej h o d o w l i pterofagia i k a n i b a l i z m
oraz c a ł y szereg i n n y c h o k o l i c z n o ś c i ,
określa­
n y c h powszechnie m i a n e m plag b a ż a n c i c h . W y ­
maga ona t e ż o d h o d o w c y d u ż e j z n a j o m o ś c i b i o ­
l o g i i b a ż a n t ó w , zasad i c h h o d o w l i i r e p r o d u k ­
c j i oraz, a m o ż e przede w s z y s t k i m , z n a j o m o ś c i
o g ó l n y c h zasad ż y w i e n i a i w a r t o ś c i p o k a r m o w e j
stosowanych pasz. 2 y w i e n i e Jest t y m c z y n n i ­
kiem środowiska,
k t ó r y w najsilniejszy sposób
o d d z i a ł u j e na o r g a n i z m y ż y w e .
Jednocześnie
poćHcreślić n a l e ż y , iż koszt
żywienia stanowi
ś r e d n i o o k o ł o 70 procent o g ó l n y c h k o s z t ó w h o ­
dowli, w decydujący więc sposób rzutuje na jej
opłacalność.
J a k k o l w i e k h o d o w l a w o l i e r o w a b a ż a n t ó w jest
zagadnieniem z ł o ż o n y m i t r u d n y m , to poznanie
b i o l o g i i t y c h p t a k ó w , o p a n o w a n i e zasad I c h h o ­
d o w l i . Jak i o k r e ś l e n i e / > p t y m a l n y c h p a r a m e ­
t r ó w inkubacji jaj pozwoliło uczynić duży krok
n a p r z ó d w tej dziedzinie. J e d n a k o s z y b k o ś c i
w z r o s t u p o g ł o w i a danej g r u p y z w i e r z ą t d e c y d u ­
j e w g ł ó w n e j m i e r z e n i e w i e l k o ś ć stada podsta­
w o w e g o , a r o z m i a r y Jego r e p r o d u k c j i .
Stąd n a j w i ^ z y m
obecnie
[ K ^ b l e m e m jest
w ł a ś c i w e , r a c j o n a l n e ż y w i e n i e t y c h p t a k ó w . Pod
p o j ę c i e m racjonalnego ż y w i e n i a r o z u m i e m y d o ­
starczanie o d p o w i e d n i e j ilości n a j b a r d z i e j p r z y ­
d a t n y c h pasz, k t ó r e w p e ł n i p o k r y w a j ą i c h zap o Ł r z e t i o w a n i e na s k ł a d n i k i p o k a r m o w e , u m o ż ­
l i w i a j ą c e uzyskanie w y s o k i e j p r o d u k c j i .
Pasze
te m u s z ą b y ć j e d n o c z e ś n i e tanie i ł a t w o d o s t ę p ­
ne w d a n y c h w a r u n k a c h gospodarczych.
W ż y w i e n i u b a ż a n t ó w stosuje s i ę
aktualnie
m i e s z a n k i P h I — I I I , p r o d u k o w a n e przez
Go­
rzowskie Z a k ł a d y P r z e m y s ł u Bioweterynaryjnego „ B i o w e t " (tzw. K a r m a G o r z o w s k a ) . Pasze te
powszechnie uznane s ą przez h o d o w c ó w j a k o
dobre, d a j ą c e z a d o w a l a j ą c e w y n i k i p r o d u k c y j ­
ne, j e d n a k zbyt drogie. Stosowanie i c h stawia
pod z n a k i e m zapytania o p ł a c a l n o ś ć w o l i e r o w e j
h o d o w l i b a ż a n t ó w . W i e l u h o d o w c ó w szuka w i ę c
i n n y c h pasz. p r ó b u j ą c s t o s o w a ć ,
n i e zsweze z
p o z y t y w n y m skutKlenx t a ń s z e p r z e m y s ł o w e m i e ­
szanki d l a d r o b i u , w z g l ę d n i e r ó ż n e w ł a s n e k o m ­
binacje paszowe.
W Instytucie Ż y w i e n i a Z w i e r z ą t 1 Gospodarki
Paszowej A k a d e m i i Rolniczej w P o z n a n i u p r o ­
wadzone s ą o d szeregu l a t
badania d o t y c z ą c e
racjonalnego ż y w i e n i a b a ż a n t ó w w h o d o w U w o U c r o w e j i to z a r ó w n o s z i u k d o r o s ł y c h
(stada
podstawowego), j a k i p i s k l ą t w czasie o d c h o w u .
Zakres p r o w a d z o n y c h prac
o b e j m u j e badania
dotyczące morlologii
przewodu
pokarmowego
t y c h p t a k ó w . Jak t z d o l n o ś c i i c h do t r a w i e n i a
poazczcgólnych s k ł a d n i k ó w pokarmowych. Na
podstawie u z y s k a n y c h w y n i k ó w z tej c z ę ś c i ba­
d a ń zestawia s i ę z pasz n a j b a r d z i e j
przydat­
nych w żywieniu bażantów — określone mie­
szanki. W a r t o ś ć p o k a r m o w ą t y c h mieszanek oraz
p r z y d a t n o ś ć ich w ż y w i e n i u
bażantów określa
s i ę na podstawie d o ś w i a d c z e ń , p r o w a d z o n y c h na
termie zlokalizowanej w Rolniczym
Zakładzie
Doświadczalnsrm-Gorxyń, pow. Międzychód.
W n i n i e j s z y m a r t y k u l e p r a g n i e m y przedsta­
wić niektóre wyniki badań dotyczące żywienia
stada podstawowego. P i e r w s z ą c z y n n o ś c i ą , z m i e ­
6
Fot. Zbigniew Adamski
r z a j ą c ą do p o z n a n i a ' w a r t o ś c i pasz j a k i z d o l n o ­
ści z w i e r z ą t do i c h w y k o r z y s t a n i a , jest oznacze­
nie w s p ó ł c z y n n i k ó w s t r a w n o ś c i s k ł a d n i k ó w po­
k a r m o w y c h danej paszy i u b c a ł y c h z e s t a w ó w
paszowych, przeznaczonych do ż y w i e n i a danego
g a t u n k u . T r a w i e n i e jest b o w i e m k o n i e c z n y m
warunkiem, pozwalającym
dostarczyć
organiz­
m o w i s u b s t a n c j ę o d ż y w c z ą . S t ą d poznanie z d o l ­
ności trawienia i p r a w i d ł o w o ś c i , k t ó r y m podpo­
r z ą d k o w a n y jest ten proces, pozwala o p r a c o w a ć
p o d s t a w y racjonalnego ż y w i e n i a . W p i ś m i e n n i c ­
t w i e zagranicznym i l o ś ć prac p r o w a d z o n y c h na
b a ż a n t a c h , a o m a w i a j ą c y c h to zagadnienie
jest
nielicziui, poza t y m w ś r ó d badaczy nie m a j e d ­
n o l i t e g o p o g l ą d u n a temat z d o l n o ś c i b a ż a n t ó w
do t r a w i e n i a s k ł a d n i k ó w
pokarmowych
oraz
wysokości
ich
zapotrzebowania.
Np.
auto­
r z y prac f r a n c u s k i c h r e p r e z e n t u j ą
pogląd,
że
EdolnośĆ ta oraz
w y s o k o ś ć zapotrzebowania u
b a ż a n t ó w jest identyczna j a k u i n d y k ó w . T e r o z ­
b i e ż n o ś c i oraz b r a k k o n k r e t n y c h b a d a ń , p r o w a ­
dzonych n a t e n temat w k r a j u , s ą p o w o d e m . Iż
znane prace s t a n o w i ć m o g ą j e d y n i e w y j ś c i o w e
ź r ó d ł o i n f o r m a c j i w y m a g a j ą c y c h sprawdzenia w
oparciu o w ł a ś c i w e d l a naszego k r a j u pasze, sy­
stem ż y w i e n i a i m a t e r i a ł z w i e r z ę c y .
Z przeprowadzonych doświadczeń, w których
p o r ó w n y w a n o z d o l n o ś ć t r a w i e n i a k u r rasy L e g ­
h o r n , i n d y k ó w rasy
Biała Szerokopierśna A n ­
gielska i b a ż a n t ó w o b r o ż n y c h w y n i k a ,
ż e ba­
ż a n t y d o r o s ł e p o s i a d a j ą t a k ą s a m ą jedc k u r y ras
nieśnych, w t y m samym wieku, zdolność tra­
w i e n i a . D o w o d e m tego s ą uzyskane przez oba
gatunki prawie jednakowe współczynniki straw­
ności podstawowych s k ł a d n i k ó w pokarmowych.
Współczynniki strawności, zwłaszcza białka i
t ł u s z c z u u i n d y k ó w b y ł y zdecydowanie n i ż s z e .
Procentowy
udział
poszczególnych
odcinków
p r z e w o d u p o k a r m o w e g o w s t o s u n k u do c a ł k o w i ­
tej Jego d ł u g o ś c i u w s z y s t k i c h trzech g a t u n k ó w
n i e w i e l e s i ę r ó ż n i ł . N i e s t w i e r d z o n o , czego m o ż ­
na s i ę b y ł o s p o d z i e w a ć , d ł u ż s z y c h j e l i t ś l e p y c h
u b a ż a n t ó w . W szeregu b o w i e m prac, p r o w a d z o ­
n y c h na d z i k o ż y j ą c y c h
k u r a k a c h badacze
Średnie
Grt^la
Mieszanka
I
badana
I I Ph I I I
w y n t t i uzyskjuir
Ś r e d n i a i l o ś ć Jaj
zniesionych
przez 1 k u r ę szt.
54
41
^
Badania te prowadzono w latach 1971/73 u ż y ­
w a j ą c corocznie do d o ś w i a d c z e ń 140 sztuk d o ­
r o s ł y c h b a ż a n t ó w o b r o t n y c h (120 k u r i 20 k o g u ­
tów).
P r o c e n t o w y s k ł a d mieszanek: badanej i Ph I I I
był n a s t ^ u j ą c y :
S k ł a d n i k i
Mieszanka */•
Badana
m ą k a kukurydziana
m ą k a . pszenga
mąka jęczmienna
śruta jęczmienna
ś r u t a pszenna
o t r ę b y pszenne
ś r u t a poełcstrak. sojowa
susz z l u c e r n y I k L
ś r u t a poekstrak. l n i a n a
mączka mięsno-kostna
mączka rybna
mleko o d t ł u s z c z a n e w proszku
d r o ż d ż e pastewne
k r e d a pastewna
p r e c y p i t a t paszowy
mieszanka „ M i k r o - D K "
polfamiz D
Średni
procent
nieśności
Średni
ciężar
jaja g
66
32
50
Dorosłe b a ż a n t y obrotne posiadają identyczną
Jak k u r y ras n i e ś n y c h , w t y m s a m y m w i e k u ,
zdolność trawienia podstawowych s k ł a d n i k ó w
pokeirmowych.
2. Z d o l n o ś ć t r a w i e n i a s k ł a d n i k ó w p o k a r m o w y c h
przez b a ż a n t y jest Jednakowa dla obu p i c i .
Na tej podstawie z powszechnie
stosowanych
w ż y w i e n i u k u r niosek pasz zestawiono mieszan­
k ę p r z e z n a c z o n ą do ż y w i e n i a stada p o d s t a w o w e -
Ph I I I
30
10
13
20
44
10
10
14
s5
6
6
2
2
4.5
1
3
4
2,5
2
3,5
0^
1
0,5
Przez c a ł y czas t r w a n i a d o ś w i a d c z e ń wszyst­
k i e p t a k i o t r z y m y w a ł y w wodzie do p i c i a p o l f a m i x Z . Codziennie p r o w a d z o n o k o n t r o l e spo­
ż y c i a paszy i ilości zniesionych j a j . Uzyskane
średnie wyniki w ciągu
S2-dniowego
okresu
n i e ś n o ś c i w latach 71/72 przez k u r y k a r m i o n e
m i e s z a n k ą b a d a n ą oraz P h I I I zamieszczono w
p o n i ż s z e j tatieli.
przez stado podstawowe w U t M h
stwierdzali t ę zależność, w s k a z u j ą c jednocześnie
na w i ę k s z ą zdolność trawienia w ł ó k n a surowe­
go przez tc p t a k i .
U b a ż a n t ó w stwierdzono
r ó w n i e ż niższe p H
w m i ę ś n i o w e j c i ę ś c i ż o ł ą d k a n i ż w y n o s i ł o ono
u k u r i i n d y k ó w . D o w o d z i ć to m o ż e w i ę k s z e j
z d o l n o ś c i tych p t a k ó w do w y k o r z y s t y w a n i a b i a ł ­
ka, i s t n i e j ą bowi(?m bardziej o p t y m a l n e w a r u n ­
k i do d z i a ł a n i a e n z y m ó w t r a w i e n n y c h w tej c z ę ­
ści p r z e w o d u . Przeprowadzono r ó w n i e ż badania
w celu ustalenia e w e n t u a l n y c h r ó ż n i c w zdol­
ności trawienia p o m i ę d z y
kurami i kogutami
b a ż a n t a o b r o ż n e g o . Uzyskane w y n i k i nie w y k a ­
z a ł y statystycznie i s t o t n y c h r ó ż n i c w i d o l n o ś c i
t r a w i e n i a z w i ą z a n y c h z p ł c i ą . P o t w i e r d z a j ą lo
prace n i e k t ó r y c h badaczy, prowadzone na i n n y c h
g a t u n k a c h p t a k ó w . W y n i k i uzyskane w tej c z ę ­
ści b a d a ń p o z w o l i ł y na w y c i ą g n i ę c i e n a s t ę p u j ą ­
cych w n i o s k ó w ;
1.
go b a ż a n t ó w w okresie jego n i e ś n o ś c i . J e j w a r ­
tość ż y w i e n i o w ą
o k r e ś l o n o przez
porównanie
w y n i k ó w p r o d u k c y j n y c h u z y s k a n y c h podczas j e j
skarmiania z wynikami, jakie otrzymano skar­
miając k a r m ę P h . I I I .
30
n/T3
nionych
nionych
Ś r e d n i a ilość
piskląt
od 1 k u r y
95
60
30
*• Jaj
% wylęgu
z a p ł o d n i o - z Jaj z&ciod-
90
51
21
W y n i k a z riiej, żc lepsze w y n i k i w e w s z y s t k i c h
p o r ó w n y w a l n y c h parametrach osiągnęły b a ż a n t y
z g r u p y o t r z y m u j ą c e j b a d a n ą m i e s z a n k ę . W 1973
r o k u raz Jeszcze przed zaleceniem powszechne­
go stosowania tej m i e s z a n k i
w
tiażantarniach
sprawdzono j e j w a r t o ś ć na c a ł y m stadzie p o d ­
s t a w o w y m . Uzyskano podobne r e z u l t a t y ,
przy
c z y m w c i ą g u 105-dniowego o k r e s u
nieśności,
k u r y z n i o s ł y ś r e d n i o po 67 j a j .
Doświadczenie
z ^ o ń c z o n o i k u r y wypuszczono do ł o w i s k a , g d y
ś r e d n i a n i e ś n o ś ć stada w y n o s i ł a 30 procent. W
czasie t r w a n i a b a d a ń w y n o s i ł a ona ś r e d n i o 64
procent. N a p o k r y c i e potrzeb b y t o w y c h i p r o ­
d u k c y j n y c h k u r y s p o ż y w a ł y ś r e d n i o dziennie po
79,5 g r a m ó w m i e s z a n k i . W c i ą g u 103 d n i s p o ż y ł y
w i ę c ś r e d n i o 8348 g r a m ó w ,
pobierając w niej
1906 g r a m ó w b i a ł k a i 21 »3S k c a l E M . Koszt pa­
szy z u ż y t e j na u t r z y m a n i e 1 k u r y i j e j p r o d u k ­
cje w y n o s i ł 38.40 zł. gdy p r z y j ę t o do o b l i c z e ń ce­
n ę z b y t u 1 k g badanej m i e s z a n k i r ó w n e j 4,60 zł.
l u b 49,84 zł, gdy liczono po cenie fabrycznej 5,97
zł. O d 1 k u r y o t r z y m a n o 34 p i s k l ę t a . Uzyskane
na przestrzeni 3 l a t w y n i k i w s k a z u j ą na
pełną
p r z y d a t n o ś ć badanej m i e s z a n k i w ż y w i e n i u sta­
da podstawowego b a ż a n t ó w w okresie n i e ś n o ś c i .
Pozwala ona u z y s k a ć
w y ż s z ą p r o d u k c j ę przy
zdecydowanie n i ż s z y c h kosztach, n i ż stosowana
oł>ecnie k a r m a P h I I I .
Bajeczka a kara
Do żelaznego
r e p e r t u a r u bajek, jakimi
kar'
mi « c dzieci,
należy
bajeczka
o
CzerxDonym
K a p t u r f c u , b a b c i i wilku.
I ja
wysłuchiwałem
w pewnym
okresie
mego życia
wiele razy i z
przejęciem
tej bajeczki.
Wierzyłem
oczywiicie święcie
w to, że żarłoczne
uńlczysko
spo­
żyto wówczas
b i e d n ą b a b c i ę wraz z
Czertoonym
Kapturkiem.
Nawet
jak
podają
ustne
kroniki
rodzinne,
na sfcutefc tej wiary w c h i o i lach g ł ę b o k i c h d e p r e s j i d u c h o w y c h
oświad­
czałem
ze Izami w oczach,
że „pójdę
sobie
do
•lasu, niech mnie wilki
zją"...
Przeszły
lata dziecięce,
przyszły
młodzień­
cze, słuchało
się nowych,
już i n n y c h bajek
i
bajeczek,
z których
— w latach
nieco
póź­
niejszych
— niektóre
„lubiłem
ogromnie".
Tamta
u s u t o o l a się z biegiem
lat
w
głębie
p a m i ę c i . Toteż,
gdy
wiele
łat p ó ź n i e j
spiker
zapowiedział
przez radio
bajkę
o babci,
wil­
ku i Czeruwnym
Kapturku
z
zainteresowa­
niem zacząłem
słuchać,
szczególnie
że nie
by­
ła to audycja
dla dzieci.
W wers^
radiowej
sprawa
przedstawiana
s i ę zgoła
irMczej,
Mianowicie wilk, wlóczqc
s i ę p o lesie, rvatraiił
na polance na s a m o t n ą
chatkę,
której
dotąd
nie widział.
Gdy
patrzył
na nią z d z i w i o n y , o t w a r ł y s i ę d r z w i i
wyszedł
Czerwony
Kapturek.
Podskakując
w e s o ł o , to
na jednej
nóżce,
to na drugiej,
dopląsat
do la­
su i zaczął
zbierać
poziomki.
Wilk
wówczas
chyłkiem,
chyłkiem
i do chatfci.'
Wlazł
do
niej przez uchylone
d r z w i i zaczął
badanie
w n ę t r z a z n i e c n y m zamiarem
zwędzenia
cze­
goś. Aż tu n a p i e z kąta w y s z ł a babcia.' W i l k
d o d r z w i , by wiać, a b a b c i a — c h y c i
zagro­
dziła
mu drogą do ucieczki.
Wilk,
w strachu
z a c z ą ł t ł u m a c z y ć się p o t u l n i e , że on tu
wszedł
przypadkowo
i bez ż a d n y c h z ł y c h
zamiarów.
Ale b a b c i a n i e dała się n a t m i ć . B y ł a t w a r d a
i orzekła
w końcu,
że „ha, — t r u d n o . ' " i w i l ­
k a tego! —
ham!
Tyle bajeczka.
Natomiast
padek jedzenia
wilka
przez
bardzo
dokładnie
znany.
autentyczny
człowieka
jest
Świat który nie powinien zaginąć!
TARPANY
wy­
mi
A było to tak. Jeden
z gości Jarosława
Po­
tockiego,
baron M., p o z w o l i ł sobie n a p o l o w a ­
n i u na tokach
głuszcowych
na n i e s m a c z n y
k a w a ł , a raczej
na arcy n i c m y ś l i w s k i
postę­
p e k . P o podskoczeniu
i s t r z e l e n i u w jedną
zo­
rzę dwóch
głuszców,
co było zgoła w
porząd­
ku, przezbroit
się w savage'a
z l u n e t ą i za­
mordował
tegoż^ranka
jeszcze
cztery
głuszce,
gdy te żerowały
spokojnie
po toku,
na
wyż­
szych sosenkach.
R a n o , gdy
wyjeżdżano
na
tok, nikt nie zauważył,
że baron M . z a b r a ł ze
sobą sztucer.
S d y Potocki
dowiedział
się
o
t y m w y c z y n i e — w ś c i e k ł się. Istotnie,
sposób
ł o w ó w z a s t o s o w a n y p r z e z b o r o n a M . n i e da­
wał się ż a d n a m i a r ą p o d c i ą g n ą ć
pod
jakii
wzór
m y ś l i u f l l i | i c h p o d e j ś ć do tego, bądź
co
b ą d ź , jednego
z najbardziej r a s o w y c h polo­
w a ń . O w i e l e łatwiej
p a s o w a ł o t o do m e t o d
kłusowniczych.
Potocki
z r o ł n ł gościowi
pie­
kielną
a w a n t u r ę i zapowiedziot,
że go
już
nigdy
nie zaprosi
na p o l o w a n i e . Że
jednak
zażyłość
i komitywa między nimi była
duża,
tamten m u odpowiedział:
„To przyjadę
bez
zaproszenia.
Wyrzucisz
mnie?"
Potocki
po­
stanowił
wiąc zemścić
s i ę i ukarać
gościa
inaczej.
Przy
kolacji,
po z b i o r o w y m p o l o w a n i u z i ­
m o w y m 2 n a g a n k ą , na p ó ł m i s e k z samiTui
w ł o i c m o kawał
smażonego
wilka, z tym
wy­
liczeniem,
by przy o b n o s z e n i u p ó ł m i s k a u r t l k
trafił do mordercy
głuszców.
„Wilczyna"
tra­
fiła do adresata,
który
zaraz zaczął
się
fcrzyw i ć i narzekać,
ie to „jakaś
cholerna
sar.
n i n o . . . " D o skojiswmowania
wilesyny
pomo­
gli jednak
w t a j e m n i c z e n i w spisek
goicie.
Za­
c z ę ł y s i ę ż a r t y i dowcipy,
propozycje
zrobie­
nia k o t l e t a s i e k a n e g o 2 j o r z ą b f c a ,
„jeśli
dla
p a n a b a r o n a sarnina
za twa/rda i nie
smaku­
je."
ttd.
B a r o n 2iazd z trudem,
a o tym,
co
zjadł,
dowied2iaI się dopiero
nazajutrz.
Pasję
jego
łagodzono
- zresztą
z
wręcz
przeciwnym
ikut\aem,
— z a p e w n i e n i a m i , że wilk
l>ył z d r o ­
wy, doskonale podkarmtany... p a d l i n ą .
LUDWIK
Tot. Z . A d a n u U
RADYNSKl
ROBEHT T E R E N T J E W
C
ORAZ mniej j e s t e ś m y skłonni bezkrytycznie
o c e n i a ć rozwój cywilizacji europejskiej, zochwytom nad p o s t ę p e m technicznym za­
czyna towarzyszyć zoduma n a d j e g o
kosztami.
Przeciwstawienie cywilizacji przyrodzie
dopiero
wtedy n a b i e r a tragicznego znaczenia, gdy umie­
ścimy je w k o n t e k ś c i e stwierdzenia, ił człowiek jest
również c z ę ś c i q przyrody i p o m i m o technicznych
c u d ó w , nie jest w stanie z .tej z a l e ż n o ś c i s i ę
wyzwolić. Myś1qc w i ę c o d ł u g i e j liście g r z e c h ó w
j e ^ e w stosunku do przyrody p o p e ł n i ł człowiek,
w i o r ę w j e g o możiiumścj przywracajq jedynie
przykłady celowego d i i a l a n i a no rzecz jej oehrony. I c h o ć wielu
t t r o t nie
da
s i ę już
w y r ó w n o ć , znojdujemy inicjatywy, k t ó r e p o z w a l a ­
j ą z większym nieco optymizmem p o t r z e ć w p r i y s i t o ś ć . N a l e ż q d o nich m. i n . historia w a l k i o
ratowonte
ż u b r ó w , zwycięska j u l b a t a l i o o ł o ­
sie, dzieje g ę s i h o w a j s k i c ł , o których n i e d a w n o
pisaliśmy, p r ó b y m t o w o n i a b o b r ó w i t p . O p t y ­
mistycznym przyktodem jest również mniej znano
historia r a t o w a n i a dzikich koni.
Jeszcze w ś r e d n i o w i e c z u dzikie konie były p o * '
s p o K t ą zwierzynq nowet w Zachodniej Europia^'
Troktowoi^o j e na równi z innymi z w i e r z ę t a m i
łownymi, p « l u j q c dla zdobyeio m i ę s a . W m i a r ę
p o s t ę p u j q c e q o o d zachodu wzrostu z a l u d n i e n i e ,
koń z o c z q ł b y ć wypierany na tereny wschodnieW XVI w. zni)tnql z z o c h o d u Europy, znajdujemy
notomiast wzmianki o j e g o bytowaniu na
obszorze ó w c z e s r t e j Polski, w Prusoch W s c h o d n i c h ,
na Litwie i no Ż m u d z i . Z a c h o w a ł s i ę t a k ż e
na
czarnomorskich stepach.
Już wtedy diikńc konie nie były zbyt liczne
skoro
ostatni
mista
Zakonu
Krzyżaeki*go.
Albrecht Hohenzollern w y d o l zokaz ich t ę p i e n i a
oraz utrzymywoł w specjolnie zalożor\ych rezer­
w a t a c h w okoticoch K r ó l e w c a , M a l b o r t a i Sztu­
mu. Tok Jok ż u b r y w dawnych wiekach tak i
dziki koń ze w z g l ę d u na rzodkoŚć w y s t ę p o w a n i a
stal s i ę prezentem w ł o d c ó w . K s i q i ę A l b r e c h t
d a r o w y w a ł konie c e s o n o w i Ferdynondiowi I oraz
innym w ł a d c o m na u$ilr>e ich p r o ś b y .
W szesnostowiecznym zbiorze p r o w w „ S t o t u cie Litewskim" r ó w n i e ż wspomino s i ę o dzikich
koniach, k t ó r e żyły w litewskich tasoch otoczone
ochrong. P o l o w a ć na nie, p o d o b n i e
jak
no
żubry, mogli tylko nieliczni.
Jok wiemy z p r z e k a z ó w historycznych, dziki
itoń z o c h o w a ł s i ę no w o l n o ś c i no naszych t e r e ­
n a c h d o roku 1766. Później brak o nim w z m i o nek. O t o jak opisuje tarpany Bolthozar H a e ą u e t ,
w y k ł o d o w c o nouk przyrodniczych na uniwersy­
tecie hwowskim, który w latach 1788—1794 o d bywoł wycieczłci naukowe po Karpatach oroz
z w i e d z a ł zwierzyniec w ordynacji Zomoyskich.
DAUZY OĄO NA STRONIC • - «
rot. L. K.
Sawicki
8
zdjęcia
Leszek Krzysztof
dalszy
ciqg
ze
strony
Sawicki
7
,,W m i a r ę dalszego posuwania się n a p r z ó d
o s i ą g n ę l i ś m y ł a d n e i porzgdne miasteczko kroj o w e c a ł e j Galicji — Z a m o ś ć . . . W
odległości
kilku godzin jazdy znajduje się duży zwierzyniec
w którym właściciel tego miasta i ordynacji
utrzymuje jeszcze dzikie k o n i e ; sq one m a ł e , czorno-brunatne, o
d u ż y c h i grubych
głowach,
włosy grzywy i o g o n sq krótkie, ale samiec po­
siada pod p o d b r ó d k i e m b r o d ę . Z w i e r z ę t a te 5q
z u p e ł n i e n i e o k i e ł z n a n e ; ' p o n i e w a ż rozmnożyły się
zanodto. przeto nieictóre wystrzelono, inne
zaś
o d d a n o do Lwowa na walki, g d z i « w stosunku
do innych d r a p i e ż n y c h zwierzqt wykazywały n o d zwyczaj d u ż o zdecydowania i o d w a g i " .
O k o ł o roku 1806 tarpony ze zwierzyńca Zamoy­
skich w y ł a p a n o i rozdano okolicznym c h ł o p o m .
Na tym w zasadzie kończy się historio dzikiego
konia na ziemiach polskich.
Natomiast z licznego o n g i ś p o g ł o w i a t a r p a ­
nów na czarnomorskich
stepach, w roku 1879
p o z o s t o ł o już lylko j e d n o , samotnie się b ł q k a j q ca k l o c i . W tym samym roku zabito j q no A g a j m a ń s k i e j Nizinie, no pogroniczu Ukrainy i Kry­
mu. I na tym kończy się historia stopniowej za­
g ł a d y t a r p a n ó w no ś w i e c i e .
Jaki był dalszy los owych rozdonych c h ł o p o m
przez ordynata Zamoyskiego t a r p o n ó w — trudno
dziś dociec. M o ż n a tylko p r z y p u s z c z a ć , że w
n a s t ę p n y c h latach m u s i a ł o d o j ś ć do krzyżowonio t o r p o n ó w z c h ł o p s k i m i końmi udomowionymi.
Faktem bowiem jest. że a ż do II wojny ś w l o t o wej w zagubionych no kresach wioskach, chorakteryzujgcych się zocofaniem i bardzo niskq
kultura rolnq p r z e t r w a ł typ prymitywnego konika
Ofiypominajqcego w y g l q d e m i ustrojem d a w n e
tarpany. Koniki te byty niskiego wzrostu, 110—130
c m ; z a c h o w a ł y też charakterystyczne dla dzi­
kich, prymitywnych koni omaszczenie b u ł a n e lub
myszate. z czarnq p r ę g q b i e g n q c q przez grzbiet.
Chowone w ciężkich w a r u n k a c h przez n a j b i e d ­
niejszych c h ł o p ó w , bez stojen. o b y w a ł y się m i n i m o l n q ilościg p o ż y w i e n i a , n o j c z ę ś c i e j same je
zdobywajqc. Jak dzikie konie potrafiły w maksy­
malny s p o s ó b wykorzystywać d o s t ę p n ą
paszę,
c e c h o w a ł je u p ó r w pracy i olbrzymia wytrzy­
m a ł o ś ć na warunki atmosferyczne. W latach trzy­
dziestych na terenach ZSRR przeprowadzono ko­
lektywizację rolnictwa i silq rzeczy z a b r a k ł o tom
miejsco dla prymitywnego konika. Tak w i ę c Pol­
sko s t a ł a się jedynym krojem p o s i a d a j ą c y m pewnq l i c z b ę t a r p o n o w a t y c h koników. Do roku 1939
n a j w i ę c e j ich było w powiecie b i ł g o r a j s k i m ,
na
Kurpiach, Polesiu i W i l e ń s z c z y ź n i e .
W roku 1923 konikami polskimi z a i n t e r e s o w a ł
się absolwent W y d z i a ł u Rolniczego Uniwersytetu
J a g i e l l o ń s k i e g o , późniejszy profesor, Tadeusz V e t u l o n i . No podstawie przeprowadzonych b a d a ń
d o s z e d ł do wniosku, ż e konik
polski ma tak
wiele cech w ł a ś c i w y c h d a w n e m u torponowi,
iż
wziąwszy go j a k o m a t e r i a ł hodowlony m o ż n a by
d o p r o w o d z i ć do odrodzenia t a r p a n ó w . W tym też
kierunku poszły dalsze starania profesora V e t u loniego. W maju 1933 r. no posiedzeniu
Pol­
skiego
O d d z i a ł u M i ę d z y n a r o d o w e g o Towarzy­
stwo Ochrony
2ubra
postulował
konieczność
p r z y w r ó c e n i a t a r p a n ó w we wlościwym ś r o d o w i s k u .
Podobny wniosek s k i e r o w a ł do P a ń s t w o w e j Ro­
dy Ochrony Przyrody. Na j e g o r e a l i z a c j ę c z e k a ł
jeszcze trzy lato, W roku 1936 Dyrekcja Losów
P o ń s t w o w y c h w Biołowieży
poleciła
ogrodzić
cztery hektary lasu w n a d l e ś n i c t w i e
Gródek.
W k r ó t c e też zarzqdzono p r z e g l ą d koni w B i ł g o ­
raju. Komisjo r z e c z o z n o w c ó w m i c l a w y b r a ć sztu­
ki pokrojem najbardziej z b l i ż o n e do t a r p a n ó w ,
9 lutego 1936 roku uroczyście w p r o w a d z o n o sześć
zakupionych koników do lasu. Były to klacze:
Dziducho, Myszka, Bilgorajka, Wilczyca, Biszczo
o r a i ogier M a j d a n . O p i e k ę nod końmi s p r a w o ­
w a ł a Naczelna Dyrekcjo Losów
Państwowych.
Z a w i g z o ł o s i ę również Kolo Przyjaciół Rezerwatu
Koników, k t ó r e m u p r z e w o d n i c z y ł ó w c z e s n y
Szef
Remontu Koni płk S. D e m b i ń s k i . Stopniowa taż
p o w i ę k s z a n o a r e a ł rezerwatu oraz sprowadzono
nowe koniki. W dniu wybuchu wojny było w re­
zerwacie 35 koników.
W czasie wojny 20 koników wywieziono do
Niemiec. Gdy prof. Vetulani p o w r ó c i ł po z a k o ń ­
czeniu d z i a ł a ń wojennych do
Białowieży
został
tam lylko 15 sztuk. Pomimo to z d e c y d o w a ł
się
kontynuować r e g e n e r a c j ę tarpana i rozpoczął
dalsze b a d a n i a naukowe. Gdy profesor z m a r ł w
roku 19?2 z a b r a k ł o opiekuna koników i w y d a w a ­
ło się, że cale p r z e d s i ę w z i ę c i e na tym się z a k o ń ­
czy. Koniki rozdono, c z ę ś ć z nich p r z e j ę ł o ó w ­
czesno stadnino koni w Popielnie.
Dopiero w roku 1954 zdecydowano s i ę konty­
n u o w a ć r o z p o c z ę t ą przez profesora V e t u ł a n i e g o
p r a c ę . W sierpniu 1956 roku Popielne p r z e j ę ł o
Polska A k a d e m i o Nauk. O d tej chwili d o ś w i a d ­
czenia kontynuowali naukowcy z Z a k ł a d u
Ho­
dowli D o ś w i a d c z a l n e j Zwierząt PAN pod kierun­
kiem profesora W i t o l d a Pruskiego.
P ó ł w y s e p , no którym p o ł o ż o n e jest Popielne okolony jest jezioromi B e ł d o n , Mikołajskie, Ś n i a r d ­
wy i W a r n o ł t y oraz pokryty starym losem o p o ­
wierzchni 1660 h e k t o r ó w . Przewożoją drzewosta­
ny i g l a s t o - l i ś c i o s t e . Liczne sq również n a s ł o n e c z ­
nione polany. Koniki z n a l a z ł y tu i d e a l n e miejsce
do b y t o w a n i a . Dalsza hodowla p r z e b i e g o ł o
w
kierunku eliminacji ze stado sztuk
odbtegajqcych pokrojem od t a r p o n o oraz
przyspieszenie
procesu dziczenia koni. Bierze się tu p o d u w a ­
g ę nie tylko wyglqd konia lecz i j e g o d z i e d z i ­
czone cechy psychiczne.
W publikacji, z której czerpiemy w i ę k s z o ś ć p o ­
danych tu informacji, z a t y t u ł o w a n e j
..Prace
i
b a d o n i o naukowe prowadzone w Polsce
nad
r e g e n e r a c j ą dzikich koni zwanych t a r p a n a m i "
prof. W i t o l d Pruski zoworl wyniki swej o ś m i o l e t ­
niej procy. Dziś m o ż e m y p o w i e d z i e ć , i e u d a ł o
się przywrócić t a r p a n a polskiej nauce i p r i y r o dz^te
Profesor Pruski pisze: .,W przyrodzie nie należy
u w o ż o ć ZQ c a ł k o w i c i e strocone te s p o ś r ó d wy­
t ę p i o n y c h przez c z ł o w i e k o zwierząt, które p o s i a ­
d a j ą jeszcze bliskich krewnych w ś r ó d niezbyt wynoturronych zwierzgt domowych, i w organizmie
których istnieje w c i ą ż jeszcze żywo plozma zorodkowo, n o s z ą c a w swym genotypie wiele cech
wlościwych wyjściowym formom dzikim, z których
powstoly o d n o ś n e z w i e r z ę t o d o m o w e " .
W tym k o n t e k ś c i e , n o b i e r o j ą znaczenia w y n i ­
ki
doświadczeń z tarpanami.
Badania
nau­
kowców p o z w a l a j ą c e
ustalić
mechanizm wy­
k s z t a ł c a n i a się o k r e ś l o n y c h
typów
przyrodni­
czych sq jak gdyby k l a p q b e z p i e c z e ń s t w a
dla
w s p ó ł c z e s n e g o c z ł o w i e k a , sq d o w o d e m na to, ż e
co człowiek zniszczył, człowiek jest w stanie o d ­
b u d o w a ć . Miejmy tylko n a d z i e j ę , iż nie przyjdzie
nam k o r z y s t a ć z owej klapy b e z p i e c z e ń s t w o >
o d t w a r z o ć dzisiejszq p o s t a ć np. dzika, z prymi­
tywnych ras domowej świni. Ale ś w i o d o m o ś ć , ż e
j e s t e ś m y w stanie to uczynić dodoje trochę o t u ­
chy.
ROBERT TERENTJEW
9
WOJEWÓDZKIE MISTRZOSTWA PZŁ
W STRZELANIU MYŚLIWSKIM
S
E Z O N Imprez na strzelnicach P Z L dobie­
g a k o ń c a . M a m y Jiiż za s o b ą o b o w i ą z k o w e
strzelania w k o ł a c h łowieckich, mistrzo­
s t w a p o w i a t o w e , a taicże m i s t r z o s t w a w o j e ­
w ó d z k i e , na k t ó r y c h w y ł o n i o n e zostały „ n a j ­
lepsze strzedby s e z o n u " , c z y l i m i s t r z o w i e s t r z e ­
leccy w s z y s t k i c h o g n i w .
Coroczna p u b l i k a c j a w y n i k ó w
mistrzostw
wojewódzkich umożliwia p o r ó w n a n i e poziomu
strzelectwa w poszczególnych w o j e w ó d z t w a c h ,
poznanie n o w y c h nazwisk, a t a k ż e w y r o b i e n i e
sobie o p i n i i o p o p u l a r n o ś c i tej c i e k a w e j d z i a ­
ł a l n o ś c i naszego Z r z e s z r a i a .
B I A Ł Y S T O K
M i s t r z o s t w a zorganizowano w d n i a c h 25 i 26.V.
br. na terenie W o j e w ó d z l d e g o O ś r o d k a Strzelec­
twa Myśliwskiego w Białymstoku.
Tradycyjnie
rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ś l i w s k i w pelnjTn w y ­
miarze p u n k t o w y m . U d z i a ł w i m p r e z i e w z i ę t o 91
m y ś l i w y c h i 23 z e s p o ł y r e p r e z e n t u j ą c e p o w i a t o w e
r a d y i kota ł o w i e c k i e .
K l a s a powszechna I n d y w i d u a l n i e :
1.
2
3.
4.
5.
85/100
80/100
73/100
71/100
70/100
Z. M o c z y d ł o w s k i
M . Usnarski
H . Juchnicki
A. Kuczyński
M . Jewtiejew
pkt.
pkt.
pkt
pkt.
pkt.
Zespołowo kola ł o w i e c k i e :
1. K L „ J e l e ń " Z a m b r ó w
2. K Ł „ K a c z o r " B i a ł y s t o k
3..KŁ „Głuszec" Białystok
217/300 p k t .
200/300 p k t .
l«i/300 p k t .
217/300 p k t .
199/300 p k t .
191/300 p k t
1, P R L Z a m b r ó w
2. P R L E l k
a PRL Sokółka
Klasa m i s t n o w s k a indywldaalnle:
1. W. G i e d r o j ć
2. T. S w i d e r s k i
3. J . Pogorzelski
83/100 pkt
77/100 pkt
73/100 pkt.
B Y D G O S Z C Z
W d n i a c h 2 8 . V I I . tn-. d l a klasy powszechnej i
4 . V I I I . br. d l a k l a s y m i s t r z o w s k i e j o d b y ł y s i ę w
W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelectwa
Myśliwskiego w Toruniu mistrzostwa w o j e w ó d z ­
k i e . U c z c s t n i f z y l o w n i c h 63 s t r z e l c ó w i 18 zespo­
ł ó w r e p r e z e n t u j ą c y c h P R L . W Itlasie powszechnej
rozegrano c z w ó r b ó j ś r u t o w y p r z y 10 przelotach
b a ż a n t a i 10 przebiegach z a j ą c a , o ś i k r ą g w p e ł ­
n y m wymiarze. Klasa mistrzowska — sześciobój
w pełnym wymiarze punktowym.
Klasa powisechna IndywldiŁałnic:
— Toruń
— Grudziądz
— Świecie
K l a s a powszechna i n d y w i d u a l n i e :
1. St. F o r n a l , K L „ N a d m o r s k i e "
2. T . K u k a w s k i , K L , i m
„Wojskiego" Gdynia
3. Z b . C h l o p i c ł d . K L „ S z a r a k "
Gdańsk
4. I . S u ł k o w s k i , P l U i L ę b o r k
5. St. Lessak, P R L E l b l ą g
6. J. Grosz, P R Ł K a r t u z y
K L „Szarak" Gdańsk
K Ł „Nadmorskie" Gdynia
P R Ł Elbląg
K L i m . „Wojskiego" Gdynia
P R Ł Sztum
P R Ł Lębork
pkt
31/40
28/40
27/40
27/40
pkt
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o :
pkt
pkt.
pkt
78A20
73/120
69/120
66/120
66A20
65/120
pkt
pkt.
pkt
pkt.
pkt
pkt
1.
2.
3.
4.
5.
6.
36/40 pkt
35/40 pkt.
» / 4 0 pkt.
-
46/60
44/60
42/60
pkt
pkt
pkt.
>
pkt
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
Klasa powueelina zespołowo:
-
219/285 p k t .
204/285 p k t .
198/285 p k t
Klasa m i s t n e w i k s i n d y w ł d a a ł n i e :
1.
2.
3.
4.
W. J a s k u l s k i
M . Zebrowski
Z. Gremlik
E. Klisz
-
78/95
75/95
73/95
73/95
pkt
pkt
pkt
pkt
K I E L C E
M i s t r z o s t w a o d b y ł y s i ę w d n i u 23.VI. br. na t e ­
renie Strzelnicy Powiatowej w Radomiu, z udzia­
ł e m 34 m y ś l i w y c h , r e p r e z e n t u j ą c y c h 8 P o w i a t o ­
w y c h Rad Ł o w i e c k i c h . Rozegrano p i ę c i o b ó j m y ­
ś l i w s k i (t>ez s t r z e l a ń d o r z u t k ó w na przelotach),
w n i e p e ł n y m wymiarze p u n k t o w y m : zając, dzik
1 rogacz po 10 p k t
K l a t a powszeehna i n d
-
122/180 p k t
117/180 p k t
100/180 p k t .
Reprezentacja P R L w G r i K l z i ą d z u zdobyta po
raz d r u g i
P u c h a r Przechodni ..Gazety P o m o r ­
skiej".
Klasa mistntowska Indywldiialiiłe:
1. L . Przewoslci
2. J . H o d z y ń s k i
3. B . W i ś n i e w s k i
— Toruń
- Grudziądz
— Toruń
— 83/100 p k t .
- 82/100 p k t
80/100 p k t .
K o L L . P r z e w o s k i z d o b y ł Puchar „ G a z e t y P o ­
morskiej".
1.
2.
3.
4.
5.
8.
10
Radom
Busko
Busko
Kielce
Radom
Radom
57/70
87/70
36/70
53/70
53/70
52/70
pkt
pkt
pkt
pkt
pkt
pkt
1. P R L R a d o m
2. P R L K i e l c e
3. P R Ł B u s k o
161/210 p k t .
153/210 p k t .
152/210 p k t .
Klasa mistrzowska t n d y w ł d n a l n l e !
i . WŁ GUsta
Ł G. Wardzyński
49A0
47/70
pkt.
Pkt.
K O S Z A L I N
28 l i p c a br. podczas uroczystego o t w a r c i a W o j e ­
w ó d z k i e g o O ś r o d k a Szkolenia Strzelectwa M y ­
ś l i w s k i e g o w M a n o w i e k . K o s z a l i n a , rozegrano
mistrzo.stwa w o j e w ó d z t w a . W z i ę ł o w n i c h u d z i a ł
32 m y ś l i w y c h , r e p r e z e n t u j ą c y c h U p o w i a t ó w . R o ­
zegrano p i ę c i o b ó j m y ś l i w s k i , bez s t r z e l a ń d o m a ­
k i e t y z a j ą c a w przebiegu.
1
159/240
159/240
117/240
115/2«)
115/240
106/240
pkt.
pkt.
pkt
pkt.
pkt
pkt
K R A K Ó W
Myśliwi w o j e w ó d z t w a krakowskiego rozegrali
swoje m i s t r z o s t w a 23 czerwca br. na s t r z e l n i c y
myśliwskiej w Krakowie-Pasterniku.
W z i ę ł o w nich u d z i a ł 35 s t r z e l c ó w .
Rozegrano
czwórbój myśliwski w konkurencjach: oś, k r ą g ,
z a j ą c , rogacz — w p e w n y m w y m i a r z e p u n k t o w y m .
1. W. T r e l a
- Dąbrowa
2. W l . L e n a r t o w i c z ~ K r a k ó w
3. Z . K a w a l e r s k i
- Tarnów
-
73/80
69/80
68/80
pkt
pkt
pkt
K i a s a powszechna sespiriowo:
1. P R Ł z D ą b r o w Y T a r n o w s k i e j
2. K Ł „ D a r z b ó r " T a r n ó w
3. W K Ł „ B a t a U o n " K r a k ó w
- 201/240 p k t
- 191/240 p k t
- 169/240 p k t .
1. A . M a l i k
2. A . M a t y j e w i c z
3. Z b . K y s i a k
-
79/80
76/80
74/80
pkt
pkt
pkt
L U B L I N
M i s t r z o s t w a w o j e w ó d z k i e zorganizowano 9 . V { .
br. na s t r z e l n i c y P R Ł w P i a s t o w i e k . Radomia.
Rozegrano pięciut>ój m y ś l i w s k i , bez s t r z e l a ń na
przelotami, w n i e p e ł n y m w y m i a r z e p u n k t o w y m .
U d z i a ł w i m p r e z i e w z i ę ł o 47 m y ś l i w y c h i U d w u ­
osobowych z e s p o ł ó w P o w i a t o w y c h R a d Ł o w i e c ­
kich.
K l a s a powszechna i n d y w i d u a l n i e :
1.
2.
3.
4.
5.
~
K. Jaroszyński
H . Semczuk
Zb. Bylina
J. Ż u r a w s k i
M . Szczerbatko
59/70
57/70
55/70
50/70
49/70
pkt.
pkt.
pkt.
pkt,
pkt
K l a s a powszechna sespolowo:
-
1. L u b l i n I I I
2. L u b U n 1
3. L u b l i n I I
108 140 p k t
105/140 p k t
92/140 p k t
Klasa mistnowska ł u d r w l d o a t n l e :
-
1. J . Sontag
2. H . T u r s k i
3. M . J i m a k
53/70
44/70
40/70
pkt
pkt
pkt.
ŁODZ
K l a s a powszechna z e s p o ł o w e ;
G D A Ń S K
M i s t r z o s t w a w o j e w ó d z k i e z o s t a ł y rozegrane w
d n i u 2 5 . V I I I , br. w n o w o o t w a r t y m W o j e w ó d z ­
k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelectwa
Myśliw­
skiego, k t ó r y n a z w a n y „ N a s z ą S t r z e l n i c ą "
rfużyć
ma m y ś l i w y m w y b r z e ż a g d a ń s k i e K o . W zawodach
w z i ę ł o u d z i a ł 67 m y ś ] < w y c h i 18 z e s p o ł ó w p o w i a ­
towych rad i kól ł o m e c ł d c h .
--
Z. Malarczyk
W. Dybała
M . Dytkowskt
B . Przybylski
J. O ł t a r z e w s k i
W. R o k i c i ń s k i
pkt
pkt
pkt.
pkt
pkt
pkt
Za pierwsze miejsce z e s p o ł o w e w r ę c z o n y z o s t a ł
Puchar P r z e c h o d n i W o j e w ó d z k i e j Rady Ł o w i e c ­
kiej.
•alBle:
R I m * powasechna KCBpołowo:
1. P R Ł G r u d z i ą d z
2. P R Ł T o r u ń
3. P R Ł I n o w r o c ł a w
KoszaUn
Miastko
Kołobrzeg
Słupsk
Szczecinek
Caduchów
56/80
55/80
54/80
54/80
53/80
52/60
Klasa mistnwwska Indywidualnie:
78/95
77/95
76/95
75/95
73/95
72/95
1. P R Ł Z a w i e r c i e
2. P R Ł R y b n i k
3. P R L K a t o w i c e
PRŁ
PRŁ
PRŁ
PRŁ
PRŁ
PRŁ
-
Klasa powszecłuia indywidualnie:
W W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelec­
twa Myśliwskiego w Siemianowicach-Bańgowie
o d b y ł y się w d n i u 14.VII. br. m i s t r z o s t w a w o j e ­
w ó d z t w a . W z i ę ł o w n i c h u d z i a ł 50 m y ś l i w y c h , r e p r e z e n t u j ą c y c ł i 14 p o w i a t ó w
Górnego
Śląska.
Rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ś l i w s k i w n i e p e ł n y m
w y m i a r z e p u r t k t o w y m (na osi S r z u t k ó w z m i e j s ­
ca l 10 z podchodu).
J. Szczypka
N . Paszenda
Zd. Terlecki
M . Ziomek
J. Fischer
M. Karoń
Miastko
Miastko
Koszalin
Szczecinek
Koszalin
Koszalin
pkt.
K A T O W I C E
1.
2.
3.
4.
5.
6.
J. Grygiel
J. C i u r u ś
J. Stachowiak
E. Kuc
K . Lisikiewicz
J. Januszewski
32/40
Klasa mistrzowska indywidualnie:
1. Cz. C h r u l s k i
2. R C z a p i e w s k i
3. J . Raj
1.
2.
3.
4.
5.
8.
32/40
K l a s a powBzcctina s e s p o ł o w o :
1.
2.
3.
4.
5.
6.
K l a s a p c w ł ł c e l i i i a ladywldiiatnle:
Klasa powsMcłina Indywidualnie;
Zespołowo powiaty:
1. F. A m r o z y
2. St. K o z u b
3. S t W i ś n i e w s k i
Rozegrano 4 - b ó j m y ś l i w s k i ( k r ą g , o ś , p r z e l o t y i
rogacz) w bardzo z r e d u k o w a n y m w y m i a r z e p u n k ­
towym.
W W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelec­
t w a M y ś l i w s k i e g o w N o w o Solnej p o d Ł o d z i ą
o d b y t y s i ę w d n i u l . V I I . br. m i s t r z o s t w a tego w o ­
j e w ó d z t w a . W z i ę ł o w n i c h u d z i a ł 92 m y ś l i w y c h .
Rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ś l i w s k i w p e ł n y m w y ­
miarze punktowym.
K l a s a powszechna ł a d j r w ł d n a l n l e — Ł d d i M i a s t o :
1. J . N o w i t k i e w i c z , K L „ D a r z b ó r "
w Lodzi
2. W ł . S o w i ń s k i , K L „ T r a c z "
w Lodzi
3. L . O t o c k i , K Ł „ G w a r d i a "
w Lodzi
4. E. G w ó ź d ź , K Ł „ T u r " w L o d z i
5. R B r y s z e w ^ i , K L „ R e s u r s a "
w Lodzi
-
78/100 p k t
— 76/100 p k t
-
74/100 p k t
69/100 p k t
— tfó/100 p k t
KlMk
two:
powszechna
fodrwldualale — w « J e w 6 d z -
1. R. P l e w i ń s k i . K L „ J e l e ń "
w Wielgomłynach
Ł P. Gniszeczlta, K L „ S a r n a "
w N o w y m Mieście
3. J . S t a w . K L w P o d d ę b i c a c h
4. L . M a r k s , K L „ G o s p o d a r z "
w Będkowie
5. I . M u r a s , K L N r 14 „ W i s k i t nianka"
— 60/80 p k t .
— 59/80 p k t .
— 58/80 p k t
— Gniezno
- Ostrów
— Poznań
-
88/100 p k t .
K l a s a powszechna l e s p o ł o w o :
-
87/100 p k L
-
75/100 p k L
-
74/100 p k t
-
74/100 p k t
1.
2.
3.
4.
a.
6.
Zespftiewo:
1.
Z.
3.
4.
5.
«. L . P a w ł o w s k i
4. R. K o r a l e w s k i
5. J . Franczak
P R Ł Poznań I
PRL Ostrów
P R L Gniezno
P R L Kościan
P R L Września
P R Ł Oborniki
-
177/240 p k t
172/240 p k t .
186/240 p k t
162/240 p k t
162/240 p k t
151/240 p k t
K l a s a mistrzowska indjrwidualnle:
K L „Wiskitnianka" w Lodzi
K L „Myśliwiec" w Lodzi
K L „ S a m a " w Nowym Mieście
K Ł „ G w a r d i a " w Lodzi
K L „ D a r z b ó r " w Lodzi
310/400 p k t
306/400 p k t .
303/400 p k t .
291/400 p k t
277/400 p k t
1.
2.
3.
4.
5.
J. K o b y l i ń s k i
M i r . Franczak
M . Głyda
W . Psarski
M . Franczak
78/80
74/80
70/80
64/80
64/80
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
pkt
1. W . K l i t o w s k i , K Ł „ W i s k i t nianlcfi"
2. T . T a r k o w s k i . K Ł . . D a r z b ó r "
w Łodzi
3. T . S m o r a w s k i , K Ł „ M y ś l i w i e c "
w Łodzi
4. 2 b . S o w i ń s k i . K L „ T r a c z "
w Lodzi
5. Z b . J a n e c k i . K Ł „ W i s k i t n i a n k a "
88/100 p k t .
87/100 p k t
85/100 p k t .
81/100 p k t
81/100 p k t
O L S Z T Y N
M i s t r z o s t w a tego w o j e w ó d z t w a zorganizowano
w d n i a c h 10 i l l . Y I I I . b r . na s t r z e l n i c y P R L w
G i ż y c k u . Rozegrano
pięciobój
m y ś l i w s k i bez
s t r z e l a ń do r z u t k ó w na przelotach, w n i e p e ł n y m
w y m i a r z t p u n k t o w y m (do rogacza 10 p k t ) , z
u d z i a ł e m SS m y ś l i w y c h i 18 z e s p o ł ó w PRZ^
K l a s a powszechna lodywkloaluie:
— Braniewo
- Giżycko
- Gi^cko
- Olsztyn
- Nidzica
- Giżycko
—
71/90
71/90
67/90
64/90
63/90
63/90
pkt
pkt
pkt
pkt
pkt
pkt.
W W o j e w ó d z k i m O ś r o d k u Szkolenia Strzelec­
t w a M y ś l i w s k i e g o w Borze k . G ł o g o w a o d b y t y s i ę
w d n i u 2 8 . V I I . br. m i s t r z o s t w a w o j e w ó d z t w a
z
u d z i a ł e m 40 m y ś l i w y c h . M i s t r z o s t w a p r z e p r o w a ­
dzono w k o n k u r e n c j a c h : k r ą g . o ś , p r z e l o t y i r o ­
gacz w n i e p e ł n y m w y m i a r z e p u n k t o w y m .
K l a s a powszechna łndTWidualnie:
1.
2.
'*
4.
5.
AL Ratoń
J. M a t y k a
J . AuKUstyn
B . Barszcz
J. Gąstorek
J. Tuszkowski
H . Michniewski
B . Sidorowicz
E. O t t o m a ń s k i
H . Sowiński
S t Kłębek
201/370 p k t .
181/270 p k t
165/270 p k t
l»/270 pkt.
161/270 p k t
130/270 p k t
— Giżycko
— Giżycko
— Olsztyn
- Giżycko
- Olsztyn
- Pisz
78/90
75/90
67/90
67/90
64/90
63/00
pkt.
pkt.
pkt.
pkt.
pkt
pkt
OPOLE
W d n i u 30.VI. br. w W o j e w ó d z k i m
Ośrodku
Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o w G r u d z i cach k . Opola o d b y t y s i ę m i s t r z o s t w a w o j e w ó d z ­
t w a . W z i ę ł o w nich u d z i a ł 52 m y ś l i w y c h i 16 zes­
p o ł ó w P R L . Rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ś l i w s k i w
pełnym wymiarze punktowym.
Klasa p o w s z e ^ i u
2.
3.
4.
5.
6.
B. Pichurski
A, Froń
R. T o b y
St. B u c k o
H . Wójcik
ładywldualBle;
—
-
Grodków
Opole
OpoU
Koźle
Opole
Krapkowice
-
74/100
68/100
88/100
67/100
68/100
64/100
pkt
pkt
pkt
pkt
pkt.
pkt.
K i s s a powszechna z e s p o ł o w a :
1.
2.
3.
4.
5.
8.
—
-
P R L Opole I
P R Ł Opole I I
PRL Grodków
P R L Opole I I I
P R Ł Kozie
P R L Krapkowice
201/300 p k t ,
lM/300 p k t
183/300 p k t
181/300 p k t
1S5/300 p k t
153/300 p k t
K l a s a mistrzowska i n d y w i d a a l n l c :
1.
2.
3.
4.
Z b . &olty;slk
J. A d a m c z y k
Cz. B e d n a r s k i
T. Dzierżanowski
45/60 p k t
45/60 p k t .
41/60 p k t .
40/80 p k t .
37/60 p k t .
I . P R L Tarnot>rze«
Ł P R L Przeworsk
3. P R Ł Ropczyce
— 139/180 p k t
— 109A80 p k t .
— 89/180 p k t .
K l a s a mistrzowska indywidualnie:
~
-
81/100 p k t .
70/100 p k t
72/100 p k t .
72/100 p k t .
r O Z N A19
B. Wiśniewski
A l . Lisowski
R. L a c h e r t
L . Weychan
T . Szyperski
—
—
—
—
—
1.
2.
3.
4.
KŁ
KL
KL
KL
„Hubertua"
„Sw. Huberta"
,.Trop"
przy M i n . K o m .
—
—
—
—
— 55/60 p k t
— 53/60 p k t .
— 50/60 p k t .
M i s t r z o s t w a tego w o j e w ó d z t w a zorganizowano
w d n i u 30. V I . br. w W o j e w ó d z k i m
Ośrodku
Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o . W z i ę ł o w
n i c h u d z i a ł 54 m y ś l i w y c h i 13 z e s p o ł ó w . Roze­
g r a n o p i ę c i o l » i j m y ś l i w s k i (tiez s t r z e l a ń do roga­
cza) w n i e p e ł n y m w y m i a r z e p u n k t o w y m . P r z e ­
l o t y 10 p k t .
K l a s a powszechna indywidnalnie:
1. A . K e m p a , K L „ W e t e r a n "
2.
3.
4.
5.
6.
Szczecin
— 73/90 p k t .
J . K o ń c z e w s k l . K L „ K n i e j a " Szczecin
— 70/90 p k t .
J . Skrzypiec, K L „ G ł u s z e c " Szczecin
— 67/90 p k t
J . M a c h a j , i n d y w i d u a l n i e - l e ś n i c y — 64/90 p k t .
M . K r z y m o w s k i . P R L G o l e n i ó w — 63/90 p k t .
M . Mrozek, P R L Gryfice
— 61/90 p k t .
K i a s a powszechna z e s p o ł o w o :
1.
2.
3.
4.
5.
K
K
K
K
K
L „ W e t e r a n ^ ' Szczecin
L . . G ł u s z e c " Szczecin
L „ O r l i k " Szczecin
L „ K n i e j a " Szczecin
L „ B ó r " Szczecin
1.
2.
3.
4.
5.
W . Auterhoff
J. L e w a r t o w s k i
J. Kocan
St. T u s z k o w s k i
G. FiUpiak
148/186 p k t .
122/186 p k t
121/186 p k t .
117/186 p k t
— G2/J2 p k t
— 61/72 p k t .
— 61/72 p k t .
K l a s a mistrzowska z e s p o ł o w o :
— 187/216 p k t .
— 180/216 p k t .
— 177/216 p k t .
1. K L n r 2
2. K L „ W a t a h a "
3. K Ł „ T r o p "
W R O C Ł A W
W d n i a c h 6. 1 7. V I ł . b r . w W o j e w ó d z k i m
Ośrodku
Szkolenia
Strzelectwa
Myśliwskiego
o d b y ł y s i ę X V m i s t r z o s t w a tego w o j e w ó d z t w a .
U d z i a ł w n i c h w z i ę t o 90 m y ś l i w y c h i 30 t r z y o s o t w w y c h z e s p o ł ó w . Rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ­
śliwski w pełnym wymiarze punktowym.
—
—
—
—
—
177/270 p k t .
173/270 p k t
180/270 p k t .
154/270 p k t .
143/270 p k t
K l a s a mistrzowska i n d r w ł d u a l n i e :
1. H , Walczak, K Ł „ G ł u s z e c "
— 74/90 p k t .
2. W . C z a j k o w s k i , K L „ G ł u s z e c "
— 73/90 p k t
3. W . Walczak. K L ,.Gluszec"
— 67/90 p k t .
Zwycięzca klasy
powszechnej,
kol. Antoni
K e m p a , o t r z y m a ł puchar r e d a k t o r a
naczelnego
G ł o s u Szczecińskiego", z a ś zwycięzca klasy m i ­
s t r z o w s k i e j , k o l . H e n r y k W a l c z a k — puchar d y r a k t o r a Stoczni S z c z e c i ń s k i e j i m . A d o l f a W a r akiego.
W A R S Z A W A
1. Z . K a b a t KŁ „ D i a n a " N o w a Ruda
— 75/100 pkU
2. R S z u l , K L „ T r o p " W r o c ł a w
— 73/100 p k t
3. J . W y s o c k i , K L „ D i a n a " N o w a R u d a
— 70/100 p k t .
4. J . R y c b e l . K Ł „ T r o p " W r o c ł a w — 89A00 p k t
5. R Ł u c z a k , K L „ H u b e r t " O l e ś n i c a
— 68/100 p k t
K l a s a powszechna
1.
2.
3.
4.
5.
zespołowe:
K L „ D i a n a " N o w a Ruda
K L „Dzik" Wrocław
K Ł „Trop"
Wrocław
K Ł ..Puchacz" W r o c ł a w
K L „Odyniec" Środa Sl.
— 215/300 p k t .
— 197/300 p k t
— 188/300 p k t .
— 184/300 p k t .
— 177/300 p k t .
Koło
Łowieckie „Diana" w Nowej
Rudzie
zdobyło n a g r o d ę przechodnią — „Srelwny Róg".
K l a s a mistrzowska ł n d r w i d u a l n ł c :
1. E . Mess, K L „ K n i e j a " N o w a Ruda
— 81/100 p k t
2. Z . H a l s k i , K Ł „ H u b e r t " W r o c ł a w
— 78A00 p k t .
3r Z b . M a c i e j e w s k i , K L „ D z i k " W r o c ł a w
— 76/100 p k t
Z I E L O N A
G O R A
Mistrzostwa w o j e w ó d z t w a odbyły s i ę w dniach
22 i 23 czerwca b r . w W o j e w ó d z k i m
Ośrodku
Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o . W z i ę ł o w
n i c h u d z i a ł 83 m y ś l i w y c h I 24 IrzyosołKłwe ze­
s p o ł y . Rozegrano s z e ś c i o b ó j m y ś l i w s k i w p e ł n y m
wymiarze punktow}'m.
K l a s a powszechna
indywidualnie:
1. R. Jurasz. K L . . J e l e ń " S u l ę c i n — 83/100 p k t
2. J . P i e t r a s z k i e w i c z . K L . . B ó r " Z . G ó r a
— 81/100 p k i .
3. E. G ó r n y , K L „ J e l e ń " B r e n n o — 80/100 p k t .
4. J . Buczek. K L . . R y ś " W s c h o w a — 77/100 p k t .
X H . Niestrawski, K L „Ryś" Budachów
— 77A0O p k t
6. A . Z a g i e r s k i , K Ł „ D r o p " Z . G ó r a — 71/100 p k t
M y ś l i w i Mazowsza i stolicy
rozegrali swoje
m i s t r z o s t w a w W o j e l M H f c i m O ś r o d k u Szkolenia
Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o na B i e l a n a c h w d n i a c h
O i 16 czerwca b r . W z i ę ł o w n i c h u d z i a ł ł ą c z n i e
156 s t r z e l c ó w i 38 z e s p o ł ó w P R L i k ó l ł o w i e c ­
k i c h . Rozegrano p i ę c i o b ó j m y ś l i w s k i w n i e p e ł ­
nym wymiarze punktowym.
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o :
1. K L „ J e l e ń " B r e n n n
2. K Ł . . R y ś " W s c h o w a
3. K L „ B ó r " Z . G ó r a
4. K Ł „ C e l u l o z a " K o s t r z y n
5. K L „ J e l e ń " S u l ę c i n
8. K Ł „ S o k ó ł " B a b i m o s t
K l a s a powszechna iskdywiduainie ( w o j e w ó d z t w o ) :
K l a s a mistrzowska Indywidnalnie:
1.
2.
3.
4.
5.
1. G . N i e s t r a w n i , K L „ W i e n i e c "
K l a s a powszechna indywidualnie:
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o
— Poznań
- Ostrów
53/62 p k t .
52/62 p k t .
50/82 p k t .
50/82 p k t
47/62 p k t
— 64/72 p k t
— 64/72 p k t .
Myśliwi
Wielkopolski
r o z e g r a l i swoje m i ­
strzostwa w n o w o w y b u d o w a n y m W o j e w ó d z k i m
O ś r o d k u Szkolenia Strzelectwa M y ś l i w s k i e g o w
Poznaniu w d n i a c h 17 i 1 8 . V I I L br. W z i ę ł o w
l i i c h u d z i a ł 80 m y ś l i w y c h i 21 z e s p o ł ó w P R L .
Ro^zegrano p i ę d o b ó ] m y ś l i w s k i , bez s t r z e l a ń do
zająca, w pełnym wymiarze punktowym.
1. Ł . H i l d e b r a ń s k i
2. M . Szczepaniak
(m. s t W a r -
K l a s a p e w s z e d i n a indywidnalnie:
1. A . R o l l n i k
2. Z b . Z i o b r o w s k i
a. W . M a ł e c k i
S Z C Z E C I N
PIU. Giżycko
P R L Olsztyn
P R Ł Ostróda
PRL Kętrzyn
P R L Olsztyn I I
PRL Giżycko I I
K l a s a m ł s ł R o w s k a IndrwldKalaie:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
—
~-
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o :
K l a s a powszechna z e s p o ł o w e :
1.
2.
3.
4.
5.
8.
1.
2.
3.
4.
5.
indywidualnie
K l a s a mistrzowska indywidualnie:
RZESZÓW
J. Solanowski
Ł Suwlk
R Tuszkowski
K . Grześkowiak
T. Breński
R. M e j d u s
K l a s a powszechna
szawa):
— 118/186 p k t
— 117/186 p k t .
— 117/186 p k t
K l a s a powszechna z e s p o ł o w o ( m . s t Warszawa):
-
K l a s a mistrzowska indywidualnie:
1.
2.
3.
4.
5.
6.
3. P R Ł R y k i
4. K L . . D a n i e l " P ł o c k
5. K L „ R o b o t n i c z e " Ż y r a r d ó w
~
62/80 p k t
60/80 iriO.
E. W o ż n i a k
A . Perycz
W . Perycz
J. Okoński
A . Gruba
1. K L „ P o d l a s i e " ,
2. P R Ł Siedlce
—
—
—
—
~
Siedlce
53/62 p k t .
48/62 p k t .
48/62 p k t
47/62 p k t .
46/62 p k t .
(województwo):
— 133/186 p k t
— U9/188 p k t
—
—
—
—
—
—
212/300 p k t
209/300 p k t
202/900 p k t
200/300 p k t
192/300 p k t
181/300 p k t
Budachów
— 89/100 p k t
2. Z b . T y m c z y s z y n , K L „ R y ś " W s c h o w a
— 86/100 p k t
3. J . K a m i e n i a r z , K L „ Ż u r a w " Z i e l o n a G ó r a
— 85/100 p k t
4. P . N i e d ź w i e d z i ń s k i , K Ł „ R o g a c z " M i ę d z y r z e c
— S3/100 p k t
D O K O Ń C Z E N I E N A STRONIE 12
U
WOJEWÓDZKIE
MISTRZOSTWA
PZŁ
W STRZELANIU
• ..
Jw' -V-.
MYŚLIWSKIM
OOKONCZEMIE ZE STR. 11
P
ODSUMOWUJĄC w największym skró­
cie podane wyżej w y n i k i , należy z przy­
jemnością stwierdzić, że rezultaty m i ­
strzostw stały się bardziej przejrzyste i pofównywalne. Znalazło to w y r a z w fakcie, że 11
województw przeprowadziło imprezy w opar­
ciu o reprezentacje Powiatowych Rad Łowiec­
kich, a d w a dalsze w sposób mieszany (repre­
zentacje kól łowieckich i PRL). Świadczy to o
l y m , że musiały one wcześniej przeprowa­
dzić strzelania w kołach i mistrzostwa powia'towe (nie dotyczy to oczywiście miast: Lodzi
i Warszawy). Jest to bardzo optymistyczny i
jedynie prawidłowy kierunek działalności,
który słowu „mistrzostwa" nadaje właściwy
sens.
Wymiar punntowy mistrzostw w poszcze­
gólnych województwach należy rozpatrywać
uwzględniając możliwości techniczne strzelnic.
Najbardziej prawidłowym układem jest pełny
wymiar konkurencji tak. aby suma możliwych
dp zdobycia punktów równała się 100, zarów­
no w 5- jak i 6-ijOju myśliwskim.
Zdarzają się sytuacje, w których nie ma
możliwości rozegrania jakiejś k o n k u r e n c j i ,
wówczas należy zachować pełny w y m i a r
poszczególnych rodzajów strzelań, tak j a k to
zrobiły Poznań, Koszalin i Kraków. W sumie
w ośmiu województwach w y n i k i są w pełni
porównywalne: w sześciu dalszych zreduko­
wano ilościowo niektóre konkurencje w spo-
sób zmieniający proporcje trudności
całych
zawodów, ale pozostawiając możliwości po­
równania wyników.
Wreszcie trzecia grupa — trzy wojewódz­
twa, zmieniły rodzaj k o n k u r e n c j i zarówno w
układach jakościowych, j a k i ilości możliwych
do zdobycia punktów, co uniemożliwiło za­
równo porównanie wyników poprzez szybkie
obliczenie, j a k też ocenę
układu trudności
całego wieloboju.
Istnieje jeszcze dziedzina, której n i e w y m i e r ­
ne wartości (nie figurują w zestawieniu w y ­
ników) — godne są podkreślenia. Jak w y k a ­
zały obserwacje poczynione w różnych w o j e ­
wództwach, bardzo wyraźnie podniósł się po­
ziom sędziowania i to nie t y l k o w sensie pra­
widłowości ocen, ale także postępowania i w y ­
robienia sędziowskiego. Jest t o prawdopodob-
. Prezent dla Stacji PZŁ w Czempiniu
DI- Fielowski z sokoiem i p. W. Kruger z orlen.
przed snkol^mla w Czempintu,
Orzet w p t l n e j kra^iie...
12
fot. ti. Naglowa
Od c h w i l i , gdy staraniem władz Polskiego
Związku Łowieckiego reaktywowano sokolnictwo, zdobywa ono coraz większą popular­
ność wśród myśliwych. Przeważnie
pK>luje
się jednak z jastrzębiami, przede wszystkim
ze względu na rzadkość występowania w
Polsce sokołów. Zresztą klasyczne polowa­
nie z sokołami nie ma obecnie szans na zdo­
bycie sobie zwolenników
w warunkach
współczesnych życia. Wielu natomiast korzy­
ści posiadanie sokoła może dostarczyć nau­
kowcom, zajmującym się problematyką
ło­
wiecką.
Dlatego szczególnie cennym jest dar pana
Petera W i l l i a m a Krugera, mieszkającego we
Włoszech, który latem br. przywiózł sokola
dla Stacji Badawczej P Z Ł w Czempiniu. Po­
dróż do Polski ptak odbył samochodem, w
specjalnej skrzynce z grzędami i w kapturze.
Inżynier Kruger jest znanym na Zachodzie
okólnikiem, układanie ptaków rozpoczął we
wczesnej młodości, mieszkając w Południowej
Afryce. Pobyt w Czempiniu służył 'wymianie
doświadczeń z polskimi s o k o l n i k a m i ; tu pan
Kruger zapoznał się z naszymi metodami u noszenia jastrzębi.
Korzystając ze swych doświadczeń z Po­
łudniowej A f r y k i , pan Kruger próbował rów­
nież z dobrym .'skutkiem ułożyć orła bielika,
który przybył do Czempinia z ogrodu zoolo­
gicznego w Zielonej Górze. Ptak, początko­
wo bardzo d z i k i i nieufny, po tygodniu pracy
oswoił się i już obecnie czynione są próby
polowania. Włoski sokolnik utrzymuje stale
kontakty z prezesem
Gniazda
Sokolników
F'ZL, k i e r o w n i k i e m Stacji w Czempiniu, dr.
Zygmuntem Pielowskim.
Janina Poszwińska
nie rezultat przeprowadzonych w ostatnich l a ­
tach kursów dla sędziów, poważnej rangi
imprez, jaką na ogół nadaje się mistrzostwom
wojewódzkim.
Wyników w sensie „sportowym" nie oma­
w i a m , pozostawiając je ocenie szanownych
Kolegów.
Na zakończenie chciałbym podkreślić, że
większość województw w oparciu o wzajem­
ne konsultacje, stara się możliwie jednolicie
przeprowadzić mistrzostwa. Mając to na
uwadze, wydaje się potrzebne opracowanie
ogólnozwiązkowego regulaminu Mistrzostw
Wojewódzkich PZL.
TOMASZ ŁĄCKI
Pricwodnicxqcy Komijji Strzeleckiej
Naczelnej Rady Łowieckiej
Z opotmadań
myśliwskich
Polowałem
w ostatnich czasach w Af­
ryce na słonie i jak zawsze
towarzyszył
mi mój wierny Trop.
Przeszukiwaliśmy
właśnie niedawno zżęte
pole
lucerny
gdy nagie widzę, że Trop
robi
stójkę.
Podchodzę
bliżej i dostrzegam
słonia,
którego powalam jednym strzałem.
No­
wa stójka — drugi strzał
i następny
gruhoskór
pada w oflniu. Biegnę
aby
obejrzeć
skutki strzału i znajduję
pierw­
szego słonia martwego. Szukam
drugie­
go, lecz mimo wysiłków
wiernego
Tropa — nie
odnajduję.
— No i co powiecie — po prostu
ciekł mi nie wiadomo gdzie i jak...
wy­
•
No polowanie zaproszono jednego
ze
znanych myśliwych,
który prócz
kilku
postrzelonych
naganiaczy nie miał na *
koncie nawet upolowanego zająca.
Gdy
ruszono w las, myśliułcmu
towarzyszył
gajowy z psem.
^
— Dlaczego ten pański pies tak stale
ujada — spytał w pewnym
momencie
zdenerwowany
myśliwy.
— Bo jest przezorny i w ten
daje panu znać, że on pies a nie
sposób
zając...
'
E n
S IE
PAŹDZIERNIK 1924 ROK
Odlew Żubra nt dziedzińcu u m k o w y m w Warizftwle. Na dziedzińcu zamkowym w Warszawie usta­
wiono naturalnej wielkości odlew t u b r a z żelaza,
który przywieziony został z Puszczy Białowieskiej,
gdzie stanowił pamiątkę carskiego polowania za
czasów panowania Aleksandra I I . 2 u b r wykonany
został artystycznie, szkoda t y l k o , te nie odlano go
z brązu. Wraz z żubrem przywieziono do Warszawy
z Puszczy Białowieskiej potrzaskane w czasie wojen
resztki tablicy, stanowiącej pamiątkę łowów królew­
skich z czasów Jana Sobieskiego. Na tablicy w y m i e ­
nione są osoby 7 orszaku królewskiego, które brały
udzlat w Iowach. Napisy w y k u t e są w kamieniu, w
Języku polskim, lecz daty są zatarte.
Nawe opłaty nałożone na myiliwycb. Mistrz słowa
polskiego i w i e l k i myśliciel A. Świętochowski w
swym ..Liberum veto" zamieszczanym stale w ,,Ga­
zecie Warszawskiej" napisał: ..Świeżo opodatkowa­
no prawo polowania Uką opłatą. Ze Jej nie podoła
i^-adne gospodarstwo, ani pojedynczy myśliwy. U cleszyli się z tego natomiast niezmiernie kłusowni­
cy, którzy nie płacą nic, ant za posiadanie broni,
ani za polowanie 1 którzy obecnie będą mieli więk­
szą obfitość zwierzyny. Ponieważ zaś na dziesięciu
mieszkańców wsi co najmniej Jeden t r u d n i się kłu­
sownictwem, więc oni sami nie wymyśliliby przy­
jemniejszej dla siebie ustawy. Jest to objawem cha­
rakterystycznym, że nasza administracja,
która
znajduje sposoby na wyśledzenie choćby najstaran­
niej u k r y t y c h groszy, nawet nie próbuje odebrać
kłusownikom nie prawnie posiadanej broni, z którą
Jawnie uwijają się po polacłi l lasach, o IrtóreJ wie
każdy sołtys, wójt gminy 1 policjant. Płatnik po­
datkowy dobrowolnie odda wszystko, czego od nie­
go żądają, a kłusownika trzeba poddać rewizji, do­
konywanej zwykle przez jego przyjaciół".
•
Ocyginaine . j n e n u " . W bieżącym miesiącu odby­
ło się w olbrzymiej sali r e s t a u r a c y j n e j ^ w o r c a Koń­
skiego w Paryżu tzw. ..śniadanie przyjacielskie",
czyli doroczna uczta zarządu oraz akcjonariuszy Pa­
ryskiego Towarzystwa Przyrodniczego. Do stołu za­
siadło I4fl osób, aby spożyć Jedyne w swoim rodza­
j u śniadanie <!). Oprócz najrozmaitszych warzyw i
owoców z Maroka, Madagaskaru i z Antyllów
—
w ,.menu" figurowały następujące p o t r a w y : ryby z
Maurytanii zapiekane, rekin pieczony sauce beamaIse. kusak (tlnamu) pieczony a la Chantllly, bekasy
argentyńskie oraz skrzydła nandu w potrawce.
Przypominamy naszym czytelnikom, że tlnamu Jest
to rodzaj argentyńskiej kuropatwy, którą usiłowano
zaaklimatyzować w Europie. Bekas argentyński —
ptak błotny, posiadający bardzo smaczne mięso.
Wreszcie nandu Jest to struś południowoamerykań­
ski.
•
•
Czy wrona Jest sakodntldcin? Nlechęó do wrony
datuje się od dawien dawna, gdyZ uważana ona Jest
za szkodnika nie tylko zasiewów, ale również pta­
sich Jaj 1 piskląt. Toteż bywa ona tępiona na każ­
dym k r o k u . Tymczasem pewien amerykański le­
karz, zajmujący się przez dłuższy czas badaniem
życia w r o n . dowodzi Jednak, że Jest ona stworze­
niem zasługującym na ochronę, gdyż zjada gąsie­
nice i pędraki niszczące zasiewy. Wspomniany le­
karz w czasie badań uśmlercU sporo w r o n , które
chodziły po zasianym polu i w żołądku żadnej z
nich nie znalazł ani Jednego ziarna, lecz same gą­
sienice 1 pędraki. Podobnie twierdzą przyrodnicy
badający życie tych ptaków, którzy nigdy nie w i ­
dzieli w r o n rabujących cudze gniazda.
Wywóz zwierzyny. Na ostatnim zebraniu Główne­
go Urzędu Przywozu l Wywozu pozwolono firmie
..Polox" w Warszawie wywieźć za granicę 10 000 kg
dzikich królików bez skórek. 70 000 zajęcy. SOOO sam
1 Jeleni (wszystko bez skór) oraz 5000 dzików — za
pobraniem opłaty wywozowej w wysokości 1 cen­
ta od 1 kg wagi dziczyzny, płatne w markach pol­
skich.
•
Kwlntupiet. Po kwadruplecle do dzików, zrobio­
nym przez Gustawa Mazurkiewicza z Osmolić
w
styczniu br., o czym donosiliśmy w swoim czasie,
dowiadujemy się, te z tcj samej broni, a mianowi­
cie z automatycznego sztucera ,.Browning", kat. 9
mm słynnej f a b r y k i ..Fabrigue Nationale w Herstal",
G. Mazurkiewicz w marcu br. położył kolejno z Jed­
nego stada na polowaniu w Niedrzwicy aż 5 dzików!
Jeden z tych dzików, po zrulowanlu podniósł %ię
1 poszedł Jp-^.bze do sąsiedniego lasu, gdzie został
znalezŁon' w parę d n i później. Nie- tylko sprawnoSĆ
mv4Lwego, ale 1 technika puszkarska w zakresie
automatycznej broni kulowej, zaczyna być grolna
dla grubej zwierzyny. Należy poważnie pomyśleć
0 intensywniejsze! ho'towli dzików, żeby można bez
j./f.C£erDKU pozwolić sobie na robienie do
nich
kwlntupletów l
z dawnych polowań. W wydawnictwie Polskiego
TowarTzystwa Krajoznawczego pt. ..Historia
War­
szawy" w 2 e s z v ' *
pt. ,.Warszawa w czasar^h aasldch" r r ^ e i Kazimierza Konarskiego, znajdujemy
nasti-^ujący ustęp: „Polowania saskie urządzano z
- . e b y w a l y m nakładem finansowym. W r o k u 1724
odbyło się takie polowanie w Marymoncle pod War­
szawą. Zwołano do naganki 40O0 chłopów. Panów i
paniczów — czytamy w opisie — było 200, strzelców
700. Damy w amazonkach Jedne z altany przypatry­
wały się polowaniu, inne z myśliwymi uganiały się
po lesie. Zebrane i złowione z różnych puszcz
1 kniei zwierzęta puszczono w t y m dniu do lasu na
Bielanach, Jako t o : 44 Jelenie, 200 sam, BO dzików,
4 t u b r y l zajęcy co niemiara". W roku nsj urzą­
dzono w ogrodzonym odpowiednio obszarze Łazie­
nek i UJazdowa podobne polowanie, gdzie padło U
losl, 3 niedźwiedzie 1 sporo innej zwierzyny.
cienkim śrutem
•
„Rok myśltwego" — Włodzimierz Korsak. Rzecz
dla myśliwych l miłośników przyrody, z przedmo­
wą Józefa Weyssenhoffa, 2M rysunków autora, z
tego 12 na oddzielnych planszach. Wydana w Poz­
naniu w 1922 r Dawno Już w polskie] literaturze
myśliwskiej nie ukazała się książka, której autor
wykazałby U k wiele walorów artystycznych i u m i ­
łowania przyrody obok istotne] znajomości rzeczy.
Niezależnie od przygotowania teoretycznego i to za­
równo łowieckiego, j a k l przyrodniczego, Włodzi­
mierz Korsak posiada znakomite odczucie przyro­
dy. Kocha ją. rozumie i umie wnikać w Jej Łajnilci.
Te właśnie czynniki stwarzają prawdziwego myśli­
wego, dla którego knieja jest nie tylko terenem do
strzelania zwierzyny, ale takiego, który samo
przebywanie w niej uważa za najwyższą
rozkosz,
do którego gada ona wiosenną pieśnią głuszca, po­
szumem liści, bogatym kolorytem jesieni, potężnym
r y k i e m Jelenia... Niestety, coraz mniej Jest wśród
Bardzo dawno nie
pisałem
Nic na temat tej Spółdzielni,
U wrót której — nadoremnic
Stoją wciąż myiliwi
dzielni.
Jedni m i l c r q , i n n i
zemszczą,
A w ogóle wszystkich
zlo&ci.
Gdy tablicą „Sklep nieczynni/"
W i d z i sią na drzwiach
„Jednoid".
Tutaj remont
kapitalny.
Tam co miesicie znów
remanent,
Jedno pewne, że stan taki
Stwarza ciągle w i e l k i zamęt.
My członkowie
tej Spółdzielni,
Mamy prośbą do
Zarządu,
Aby plany
remanentów
Zechciał czasem wziąć do
wglądu.
l powiedział
(gdy
myśliwy,
Po tych sklepach ciągle,
ttlądzi),
Co na temat
remanentów
Sam Wysoki Zarząd
sądzi.
Swoją drogą mam
pytanie,
Zasadnicze — drodzy moi,
Co też liczy się w tych
sklepach.
Skoro ciągle brak naboi?
SZARAK
nas takich myśliwych. Z IcsiąZkl Korsaka może się
wiele nauczyć każdy, najdoświadczeńszy nawet m y ­
śliwy, toteż powinna się ona znaleźć w każdej myś­
liwskiej biblioteczce.
•
Rozszarpany przez w i l k i , z lubelskiego donoszą,
że niejaki Andrzej Kuna. mieszkaniec wsi Piotro­
wice, pow. lubelskiego, powracając w towarzystwie
swoich sąsiadów z Lublina do domu, w lesie Dąbro­
wa oddalił się od gromady w głąb lasu i więcej nie
wrócił. Wszelkie poszukiwania okazały 5lę bez­
owocne. Kuna przepadł bez wleAci. Po miesiącu ta­
jemnicze zaginięcie K u n y zostało wyjaśnione. Oto
JaJt się «kazalo. w learte Dąbrowa znaleziono poszar­
pane zwłoki m ^ z y z n y . Stwierdzenie tożsamości
było utrudnioM, gdyż — Jak wskazywały ślady —
w i l k i I lisy ucztowały przy zwłokach.
Wuem
Podziękowanie
za dary przekazane Bibliotece
i Muzeum Łowieckiemu w Warszawie
Koledze Henrykowi Bolcek z Bydgoszczy za kordelas myśliwski.
Koledze Zygmuntowi Metzigowi z Olsztyna za:
a) Katalog 1 Międzynarodowej Wystawy Łowieckiej w Wiedniu 1910 r.
b) Prawo łowieckie, komentarz dla woje wóditw wschodnich z dołqczeniem rozporzqdzeń wykonawczych i kalendarza myśliwskiego, Michata K. Pawlikow­
skiego
c) Kartę myśliwską ważnq na rok 1918
d) Kartę na broń ważnq na rok 1917.
Biblioteka i Muzeum Łowieckie w Warszawie tq drogq skfadajq ofiarodawcom
serdeczne podziękowania.
13
X żałobnej karty
W dniu 26 lipca 1974 r. zmarł w wieku 77
lat dr Jan Żabiński, wybitny zoolog, fizjo­
log i popularyzator wiedzy przyrodniczej.
Dr Żabiński był organizatorem i długolet­
nim dyrektorem warszawskiego Ogrodu
Zoologicznego. Prowadził szeroką działal­
ność naukową, między innymi w dziedzi­
nie zoologii, {izjfHiogii. hodowli i aklimaty­
zacji zwierząt. Wielkie zasługi położył w
akcji ratowania żubra. Był naczelnym re­
daktorem Ksiąg Rodowodowych Żubra,
Przewodniczącym
Komitetu do Spraw
2ubra Międzynarodowej Unii Ochrony
Przyrody, jak również członkiem Państwo­
wej Rady Ochiony Przyrody. Dr Jan Ża­
biński był autorem półtora tysiąca audycji
radiowych, pc^ularyzujących wiedzę przy­
rodniczą. Jego pc^adanki radiowe cieszyły
się dużym powodzeniem. Miał licznych
wielbicieli we wszystkich środowiskach,
słuchali go z dużym zainteresowaniem lu­
dzie w różnym wieku. Audycje jego po­
zwalały na przeżycie szczególnej przygody
intelektualnej; pozwalały też lepiej zrozu­
mieć harmonię praw rządzących przyrodą,
ich mądrość i piękno.
Dr
JAN ŻABIŃSKI
Dr Żabiński nf4>isal w swoim życiu 60
pt;ac naukowych i książek. Najbardziej
znane to: „Walka o żubra", .^dorozumienie
ze zwierzętami", ,3wiat zwierząt", seria
„Z życia zwierząt".
Do Polskiego Związku Łowieckiego od­
nosił się ze zrozumieniem i życzliwością.
Myśliwych uważał za sojuszników w akcji
ochrony przyrody, podobnie jak światowej
sławy zoolog i obrońca zwierząt, prol.
Grzymek.
Fot. CAF
W dnhi 30 stycznia 1974 r. zmarł w wieku 77 lat
W czerwcu 1974 roku z ^ n ą ł śmiercią tragiczną w w i ^ u 41 lat
Kolega
WALENTY FEDOROWICZ
Kolega
STANISUW DZIEDZIC
(Hueoletni c^onek Koła Łowieckiego „Cyranka" w Grójcu, były
uczestnik pierwszej i driigiej Wojny Światowej, oficer A K , czło­
n - ZBoWiD-u, odznaczony Krzyżem Walecznych, brązowym
Krzyżem Z a i ^ i ^ i , brązowym Medalem ZMługi Łowieckiej i in­
nymi odznaczeniami. W Zmarłym Kolo nasze straciło szlachetne­
go, etyoaawgo kolegę i wia-nego towarzysza łowów.
były łowczy Powiatowej Rady Łowieckiej w Koninie, łowczy
Koła, oćanaciicaiy brązowym Medalem Zasługi Łowieckiej. W
Zmarłym straciliśmy serdecznego kolegę i wiernego towarzysza
łowów.
Z a n ą d i członkowie
Koła Łowieokieffo „Cyranka" w Grtijcn
Z a n ą d i członkowie
Koto Nr M w Cukrowni Goatowicc
Cześć Jego p a m i ^ I
W dniu 3 kwietnia 1974 roku zmarł nagle w w i ^ u 67 lat
W dniu 18 czerwca 1974 rodcu zznarl tragicznie
Kolega
Kolega
MICHAŁ CZARNECKI
STANISUW KANIA
wieloletni dziiałacz polityczny, gospodarczy i łowiecki na terenie
powiatu puławskiego. Były Łowczy Powiatowy, wieloletni Sekre­
tarz Koła Łowieciciego „Bekas". Odznaczany Krzyżem Kawaler­
skim Orderu Odrodzenia Polski oraz złotym i srebrnym Krzyżem
Zasługi. Zmarły pozostanie w pamięci, jako uczciwy człowiek, do­
bry k<riega i e^czny myśliwy.
Powiatowa Rada Łowiecka
i Kolo Łowieckie Nr 72 „RtŁM"
w Puławach
długoletni członek zarządu Kc^a Łowieckiego „Kruk" w Zatorze.
W osobie Zamarłego straciliśmy zamiłowaiłego myśliwego, kolegę
i serdecznego towarzysza łowów.
W dniu 10 łcwietnia 1974 roku zanarł w w i ^ u 68 lat
Kolega
WITOLD USOWSKI
^ugołetni czlmiek Koła Łowieckiego „Ryś" w Zawoni. Szlachet­
ny człowiek, wzorowy i etyczny myśliwy, odznaczony brązowym
Medalem Zasługi Łowieckiej. Serdeczny Kolega i wielki miłośnik
pr^rody.
Cześć Jego pamięci!
Z a n ą d t członkowie
K h H a LowiecUego .AyŚ" w Zswoni
Cześć Jego pamięci!
Zarsąd I cdonkowłe
Kola Lowieckicfo „Krak" w Zatorze
W dniu 28 września 1974 roku zmarł nagle w widcu 45 lat
Kolega
HENRYK STANIK
cdonek K c ^ Łowieckiego „Ecłło' w Warszawie. Przedwczesna
śmierć wyrwała z naszych szeregów szlachetnego czkiwieka, ety­
cznego myśliwego, prawdziwego przyjaciela i sa-decmego koiegę. Zegnamy Go w głębokim smutku.
Cześć Jego pamięci!
Zanntd I ntonkowic
Koto L o w i e ^ o f o , ^ h o " w Warszawie
w listopadzie wolno polować na następujące zwierzęta łowne: losłe
~ byki, klepy, łoazaki, ielenle europejskie — byki, łanie, cielęta, jele­
nie sika — byki, łanie, daniele — byki, lanie, cielęta, muflony — t r y k i ,
owce. Jagnięta, sarny — kozy, koźlęta, dziki, rysie, lisy, borsuki. Jenoty,
kuny leśne, t c b ó n e , zające, dzikie królUd, Jarząbki, baianty koguty,
kun^wtwy, pnepłdrkl, czaple siwe, dubelty. ksqrki, bekasiki, sionki,
łyski, dzikie gęsi, dzikie kaczki, gołębie grzywacze, kwiczoły i paszkoty.
Przez cały rok wolno strzelać wilki, jastrzębie (gołębiarze), krogulce,
tiloli^akj stawowe (od przylotu do odlotu), wrony siwe. sroki i ga­
wrony.
GODZINY
WSCHODU
I ZACHODU
SŁOŃCA
I KSIĘŻYCA
L i s t o p a d
^
Dnia
Swit
7
U
21
29
5,57
6,10
6,20
6,32
(czas środkowoeuropejski)
Słońce
Wscłiód
Zachód
6,41
6,54
7,06
7,19
Zmrok
Księżyc
Wschód
Zachód
16.40
16,31
16.23
16,17
15,57
15,46
15,37
15,29
23,34
7,25
11,59
15,19
12,46 Q
9
15,50 )
22,54
7,03 ®
O G Ł O S Z E N I A
DMkwutjr w«Mk z« srebrną memOraną (łcnlAzienie zająca) na tisy,
kuny i Inne. Karta dżwlckowa do
nauki z instrukcją. Komplet xn z l .
Wablk na kozia ze srebrną membra­
ną I M z l . Wysyłka za zaliczeniem
pocztowym. Roman Blllłlc, Nlepotomlcc, 1 Maja 3S.
nsa*
Pod«t«wU wypaUnc — lakierowane
pod poroŁa s a m U - U zl sztuka, pod
o r ^ i dzików 17-sa E L Rozpiętość cen
zależna od wletkoict Wysyłam za po­
braniem. Najmniejsza wysyłka 9 szt.
WarszUt — Włestaw Pichór. Świebo­
dzin. Poznańska tf.
914/74
Wleloatrannie ułolone rodowodowe
wylły gtadkowlose. psa 1 sukę. szorstkowtosą sukę polnterkc.
Jamnika
szorstkowlosego sprzeda:
Stanisław
Tarnowski, Tarnów 3, Krakowska
xn.
ns/T4
Wyłły cladkowlose sukę siedemna­
ście miesięcy i psa trzynaście mie­
sięcy, czędclowo ułożone, petnorodowodowe, sprzedam. Andrzej Szeremet, Laski Lubuskie, n - l l 3 Górzyca,
pow. Słubice, tel. Górzyca I f .
n«/T4
' Jardterlery — • c c s e n l ^ pelnorodowodowe po rodzicach
użytkowych,
medalistach sprzeda: Jerzy Potowicz.
Środa Wlkp., 83-MO, u l . Kasprcaka Z,
tel. 13<«0.
317/74
Kuple kiUe|4wk« bok — w bardzo
dobrym stanie, z wymiennymi 1 utajni
lub bez. Zbigniew Stejka-Domańskl,
M-SM Pita. ul. Marchlewskiego 44 m. S.
łtl/74
Sprzedam lornetkę japońską (nowa)
10 X M. Zysmunt Łukaszek, GdańskWrzeszcz,
Kraszewskiego
>, tel.
41-14^.
319/74
Uniewalalam legitymację P Z L , w y ­
daną przez Zarząd Wojewódzki Warszawa. Witold Sikorski.
3M/74
Unlewatnlam zgubioną legitymację
P Z L z notatką selekcjonera, wydaną
przez Zarząd Wojewódzki Szczecin na
nazwisko Józef K a l a U .
Utjli
Ualewafailam legitymację P Z L ; w y ­
daną przez Zarząd Wojewódzki w
Kielcach. Henryk Biel.
SM/74
Si|Mxed«m sztucer MFN — Mannltcher 7 X14 z lunetą
podświetlaną.
Dryllng
7x69 k a l . 1«, Hod. 3».
VORH-Suhl, tel. SS-M-M Warszawa,
323/74
Drj^iat Simson IC, • x 9T z lunetą,
stan bardzo dobry, sprzedam — Ma­
rian Szczepłński, Lublin, Kunickie­
go «e m. 7.
324/74
Spnedam wełshtertery,
szczenięta
siedmiotygodniowe po złotych medali­
stach. NaUUa ZygadUńska, Warsza­
wa, Odyńca U m. 10.
323/74
Oddam do ulotenla wyłUcę. Sprzedwn sztucer ] X 97 5 z lunetą wetetokrotną. Wróblewski, Warszawa, Salezego • m. 19, tel. 3C-41-U lub l»-5«-M.
328n4
Uniewainlam zgubioną legitymację
P Z L wydaną przez Zarząd Woje­
wódzki Toruń, Stanisław Lłgman.
327/74
Weltłtterłery pelnorodowodowe po
rodzicach użytkowych. Atosle Musz­
kieterze i France de LJ uba, ur.
33.09.74 r. oraz dwie dobrze zapowia­
dające się dziewięcIoTTieslęczne sucz­
ki, sprzedam. Zencn
Wróblewski,
Błędów, ul. Koicłelpa 19, kod. 09-620,
tel. 109.
323/74
Kupię wypchanego rysia i batalio*
na. Wacław Kędzierski, ul. Kościusz­
ki 1, n-BM W/łOcławek.
329/74
Spnedam
jamniki szorstkowtose.
dzicze sześcio miesi ęczne, rod o w od o we po rodzicach polujących, użytko­
wo i wystawowo doskonałych (3 psy)
cena 2 tys. zl. Bogusław
Dylus.
43-197 Borowa Wieś, ul. Równoległa
C. pow. Tychy, woj. Katowice.
330/74
Jan Smoleń untewaistla zgubioną
legitymację P Z L N r 1534«, wydaną
nrzez Zarząd Wojewódzki w Kielcach.
331/74
W dniu 24 czerwca 1974 rc4cu anart w wieku 69 l a l
Kol«go
STANISUW BOZIK
długoletni członek Koła Łowieckiego „Ożarów" Nr 1 w Ożarowie
Maz. pow. Prus2ków. W Zmarłym straciliśmy serdecznego Kole­
gę i Ptizyjaciela.
Żegnamy G o w głębokim smutku.
Jego pamięci!
Zarząd i członkowie
K o U Łowieckiego „Ożarów" Nr 1
Z}«dnoezonia Produkcji Uinoj >,Los"
przypomina, żo punktir po2rslionła „Los"
przygotowano 9q de przyjęcia upolowanych
KACZEK, KUROPATW i ZWIERZYNY GRUBEJ
Siczogółowo infomMci* wo wszystkich punktach poiyskoi^
..LAS"
PTTK Zakład Produkcyjny
FOTO-PAM
Warszowa-Praga, ul. Grodzieńska 51
tel. 19-38-91 w. 7
kupuj*
P 0 R 0 2 E JELENIA. D A N I E U I ŁOSIA
bez desek, czaszek, śrub ttp.
w cenie 80 zł za 1 kg — jako surowiec do produkcji
pomiątek.
W Y D A W C A : Polski Związek Łowiecki — Zarząd Główny, 00-029 Warszawa. Nowy Swlat 33, tet. 2fi-10-91—3 1 'H-4e-13, k o n t o N B P X V O H
19S2-9-l9<906 oraz konto PKO n r 1-9-120-010. REDAKCJA: Z . Golafiskl, A . Kryfiskl (red. nacz.). B . Terentjew (sekr. red.), W . Kuliński
(red. techn.), A . IwaaowaU (fotoreporter)- KOMITET R E D A K C Y J N Y : A . Brzezicki, E. Frankiewłcz, z . Golańskl. A . Kryński (przewod­
niczący), J . E. Kucharski, M. Kurek, W. Mazurek, G . Mroczkowski, T . Pasławski, J. Szelągłewicz, B. ZłeUńskl. Redaktor „ŁOWCA
POLSKIEGO" p r z y j m u j e we w t o r k i t czwartki w godz. 10—U; W inne d n i 1 godziny po uprzednim t e l e l o n l c i n y m porozumieniu. Redak­
cja zastrzega sobie prawa skrótów, poprawek 1 uzupełnień w p r z y p a d k u wykorzystania W d r u k u nadesłanego materiału redakcyjnego.
Rękopisów nie zamówionych Redakcja nie zwraca. Prenumerata roczna 72.— zł. Cennik ogłoszeń: za centymetr kwadratowy zl 20.—.
Drobne do 19 wyrazów za wyraz zł 4.— Nekrologi z l 1».— za cm kwadratowy. Miejsca zastrzeżone 90 proc. drożej. Skład i montaż
„Dom Słowa Polskiego", Warszawa, d r u k Poznańskie Zakłady Graficzne im. M . Kasprzaka. Nakład 59 000 egz., papier rotogr. k l . V .
Indeks 3CU.
Zam. T5S1 W-Sl
15
Rys. Stanisław Roiwadowski
„MYSI KRÓL"
t
III NAGRODA W KONKURS'^ NA OPOWIADANIE MYŚLIWSKIE
TADEUSZ TOMKIEWICZ
Z
NAL doskonale swojq słabq stronę. Wiedział, że może być dzień, w którym strzał
oddany w najbardziej
nieprawdopodob­
nych worunkoch przynosi 2dumiewojqcy efekt, i
dzień, w którym w kożde przyłożenie broni
do
ramienia, w każde naciśnięcie spustu, czy pro­
wadzenie luf wkładał maksimum wiedzy i doświodcienio - no próżno. Czarna seria trwała.
Znał to dobrze - ale przyczyny nie mógł
się
doszukać.
Połowę Polski przemierzył onegdaj do odleg­
łego łowisko. Omdlały ręce na kicownicy „mamuto". Piasek mioł w oczach i watę w uszach,
gdy o świcie dotarł no punkt zborny i ledwie
pokrzepiony szklanką herboty - wyszedł w pole.
Został królem dobrego polowanio.
W tydzień później zjawił się na
podstolecz'
nych polach wypoczęty i świeży, po niespełna
godzinnej jeździe i... wrócił do domu z podaro­
wanym kotem. Podarowanym przez nojsiabszego
ze strzelców w tym gronie.
O d fona więc myślał, joki mu dzień dziś pi­
sany. A dołby wiele zo każdq diognozę. Zespól
ludzi obcy {poza łowczym Henrykiem),
jakiś
niechętny przybyszowi i w dodatku jok cień za
plecami — Anielka. Dałby też wiele, gdyby się
rozmyśliła i wróciło do nadleśnictwo odjeżdżajqcym żukiem, na co z poczqtku miała
ochotę.
patrzqc bez entuzjazmu na to szore, bez wyrozu
pole z niewielkimi plamami pierwszego śniegu
i na tę przygnębiająca
opończę
ołowianych
chmur. Z niesmakiem myślał o paru towarzyszach
łowów; to tacy, którym na tworzach pisona jest
kpino i złośliwość.
„Szczególnie ten w łosiej
czapie - myślał, sodowigc się obok Henryka no
furmance. — Tego typu ludzie mogq wykończyć
człowieka nerwojjfo samym spojrzeniem zimnych,
bezwzględnych oczu..."
Szczęśliwym zrządzeniem
losu dwa pierwsze
pędzenia przesiedzioł no dwu flankoch: nojpierw
przy huczącym młyńskim kole, gdzie możno było
przyjmować zakłady jeden do tysiąca, ery coś tom
wyjdzie, potem, niemal w przedsionku szkoły...
Czasem błogosławimy złe sytuacje, t>o chronią
nas od gorszych.
W następnym i czwartym pędzeniu
nodeszlo
wszystko, czego się spodziewał: kilka pudeł w
różnych sytuacjach, parę
uszczypliwych
uwag
Anielki, zimne, z błyskiem złośliwości spojrzenia
lego w łosiej czopie... Wiedział już, że to polowonie trzeba przetrwać — zaczęła się
czarna
seria. A tok przecież mu zależało no dobrym, no
powiedzmy, no przeciętym dniu, chociażby
ze
względu na Henryka, nie mówiqc o Anielce, oni
o tym z drwiącym spojrzeniem.
•
Dzień czorny w istocie objawił się dopiero w
następnych miotach, jeśli tak można określić, w
pełni. Pod jego koniec, w ponure popołudnie,
przelykone sypiącą krupą, przeliczy! ukradkiem
no korowanie pary zajęczych skoków. Było ich
dziewięćdziesiąt na dziesięciu drążkach. Jede­
nasty, o trzeci z kolei, licząc od woźnicy - był
pusty. Raził wielką, wykotigrofowoną przez fur­
mana kopiowym ołówkiem rzymską
trójką i...
ideałnq szarością leszczynowej kory, Gdy wóz
zjeżdża) ze skorpy, zepchnqł ów drążek w dół.
— Będziemy mieli i mysiego króla — usłyszał
zo sobq uwagę.
Stanowisko zajmował niechętnie i niemal
był
vydzięczny, gdy storszy wiekiem towarzysz łowów
poprosił go o zmianę no flance. Z ulgq przyjął
decyrję Anielki pozostania przy furmance. Chcioł
być sam.
Był to przedostatni miot.
Pędzenie
szło od
wielkiej płaszczyzny pół, ginących gdzieś w szarzyżnie wieczoru i mgle. Za plecami byt jar pe­
łen splątanych jeżyn, krzaków koliny, łozy i olch
rosnących nad strumykiem. Obok siebie
widział
•
jedynie sąsiada z tewej, linia z prawej kryła się
za pagórkiem. Pagórek tuż przed nim przechodził
w siodło i wznosił się znowu, zasłaniając pala
widzenia sąsiadowi.
Stoli długo, zbyt dtugo, jak no zapowiadano
krótkie pędzenie. Sqsiad niecierpliwił się, pytał
czy w tym siodle nie widać gdzieś chłopaków.
Nie widział. Ale oto dostrzegł wolno skradajqcego się lisa. Rudzielec rozglqdał się,
przystawoł, sprawdzał z niepokojem
wzgórze,
do
którego się zbliżał, a ponad którym widzioł z a ­
pewne wierzchołki olch l e zbawczego joru. Wy­
raźnie zmierzał ku sąsiodowi w łosiej czopie.
Przeżył chwilę rozterki: uprzedzić sąsiado, czy
przemilczeć? Przemilczeć za te zimne oczy, za
ironię, za pewność
siebie, zo...
zmarnowany
dzień! „Nie
bądź świnią!" - zestrofował
się
nagle. W porę.
Gwizdnął cichutko. Ten w łosiej czapie obej­
rzał się. W ostatnim momencie...
Na wzgórzu błyskowiczny młynek. Strzoł. Nie­
naturalny skok liso... Ale jednak poszedł w dól.
Zatoczył półkole, znikł w gąszczu jaru poza za­
sięgiem strzału.
- Poszedł? - spytoł tamten dla pewności.
- Poszedł. Do jaru.
- Odwrócił się i wypatrywał, czy nie zoboczy
rudego na przeciwległej skarpie
za
olchami.
Wtem padł strzał. Spojrzał w pole.
Szarak
i
rozpędem walił mu pod nogi. Sąsiad opuszczał
broń. Strzelił więc odruchowo przed siebie. SzO'
rok zrulowoł, ale padł jakoś zbyt szybko, zbyt
gwałtownie. Mniej doświadczeni strzelcy przypi­
sują to doskonałemu trafieniu. Ci, którzy to już
oglądali, wiedzą, że toki upadek jest o
jakąś
cząstkę sekundy przedwczesny. Wiedzą też, jeśli
sq rzetelni i etyczni, że bierze się tokiego koto
za skoki i wręcza sąsiadowi.
Odczekał przeto aż chłopcy podeszli pod jar,
oodniósł z a j ą c a i przyspieszając kroku, dopędzil
sąsiada.
• - Proszę.
- C o mianowicie? — zdziwił się właściciel ło­
siej czapy.
- Pański szarek.
- Mowy nie maf
- Ja mu tytko w najlepszym razie poprawiłem...
- A jo go chybiłem! Z całą pewnością!
- Ależ,.
- Kolego! Wiem, kiedy chybiam: widzę, słyszę
ł czuję I Nabój był kiepski, śrut. się rozsypał... A
panu gratuluję. Nie będą się cieszyć
pańskim
królestwem. Mysim.
Mówił przekonywająco. Mógłby każdego prze­
konać. Każdego, kto miałby mniej doświadcze­
nia...
Przeszli na ostatni miot. Nad polem ciemniało.
Pędzili wzdłuż jaru, razem z jego zaroślami
i
chaszczami. Flanko no skraju jaru było obiecują­
co. Mówiono o kogucie, o lisie...
Niebawem przepowiednie miaty się sprovi-dzić.
Nim usłyszał pierwsze krzyki chlopoków - v. zoroślach zamajaczyła ruda plamo. Lis przedzierał
się nad strugą,
Obliczył, że w promieniu dwudziestu pięciu,
trzydziestu metrów nie może być mowy o pew­
nym strzale: krzaki, wyżłobienia, nawisy darni z
podmytej wodą skorpy jaru. Zdecydował się no
dolszy strzoł w chwili, gdy rudy przedostawał się
przez trzciny. Dostał, skręcił się. próbował usko­
czyć w bok. Poprowił mu drugim strzotem.
Gdy skończyło się pędzenie, podniósł lisa
i
unikając gratulacji przy wozie, podał
tamtemu
w łosiej czapie.
Był szczerze zaskoczony: - Nawet jeśli się
panu wydaje, że .>zedł źle, to jednak przeszedł
jar i znalazł się daleko od
miejsca mojego
strzału. Nie przeczę, trafiłego go tam na wzgó­
rzu, ale to już nie ma znaczenio.
Właściciel
łotwioną.
łosiej
czapy
uznał
sprawę
za
za-
Do nodleśnictwa jechali długo w milczeniu.
Sq takie chwile po łowoch, w których cioto roz­
pręża się i odpoczywa, papieros smakuje jak łyk
starego wino. Myśl wroco wtedy do
przeżytych
wydarzeń dnia. Tokich chwil nie wolno przery­
wać nim nie zgosną pełgające w mroku ogniki
papierosów, nim ktoś nie stwierdzi, że niewygod­
nie siedzi, nim inny nie przypomni woźnicy do
czego ma bot...
- Przyjemni są ci kotediy - odezwało się na­
gle Anielka, wyrywając go i resztek zadumy.
- Owszem - odparł z przekonaniem. — Tak, z
catq pewnością! — powtórzył. — Ten w łosiej cza­
pie mnie zaskoczył...
- Dlaczego i czym?
- Dlaczego? - powtórzył. - To bardzo trudno
wytłumaczyć!

Podobne dokumenty