Pospolite ruszenie w Landzie
Transkrypt
Pospolite ruszenie w Landzie
31.03.2016 Pospolite ruszenie w Landzie Pospolite ruszenie w Landzie Kamil Kosiński 20160330 22:00 Warszawscy kupcy, mniejszościowi akcjonariusze centrum handlowego, przegłosowali zagranicznego inwestora, który chce się pozbyć ich sklepów Mniejszościowi akcjonariusze spółek giełdowych mogliby uczyć się walki o swoje od udziałowców stołecznego centrum handlowego Land, spółki akcyjnej, ale niepublicznej. Warszawscy kupcy, łącząc siły, poradzili sobie w starciu z właścicielem 41 proc. akcji — Headland Holdings Polska (HHP). Gra toczyła się o kontrolę nad Landem i przyszłość ich sklepów. Inwestycje na kredyt Konflikt trwa od 2007 r. Wtedy to Irlandczyk Brian O’Farell poprzez HHP kupił od Spółdzielni Mieszkaniowej Służew nad Dolinką (SM SnD) grunt, na którym stoi Land. Działka ma ogromną wartość, gdyż oba wyjścia ze stacji metra Służew prowadzą wprost do Landu. Nietypowy akcjonariat spółki, do której należy centrum handlowe, to konsekwencja braków kapitałowych spółki Basta. W 1995 r. wydzierżawiła teren od SM SnD, godząc się na oddawanie spółdzielni połowy czynszów z galerii, którą chciała budować. Nie miała jednak wystarczających funduszy, żeby samodzielnie zrealizować inwestycję. Podpisała więc umowę z Landem, założonym m.in. przez kupców handlujących na łóżkach polowych czy w tzw. szczękach, którzy chcieli wspiąć się na kolejny szczebel gospodarczego rozwoju. Kupno 27 akcji gwarantowało 1 mkw. sklepu. Spółka Land zagwarantowała sobie prawo użytkowania budynku do końca 2020 r. Po przejęciu gruntu HHP wypowiedział Baście umowę dzierżawy, co — zdaniem irlandzkiego inwestora — zakończyło się rozwiązaniem umowy Basty z Landem. Sądy uznały jednak, że choć Basta zniknęła z łańcuszka, Land nie stracił prawa do korzystania z gruntu. Inwestycja, która okazała się niepłynna, coraz bardziej ciążyła HHP. Ziemia pod Landem została kupiona na kredyt. Hipoteki działek są do dziś obciążone kwotą 82 mln EUR (348,8 mln zł), a długi HHP kupił w 2014 r. londyński fundusz Patron Capital Partners. Przeciąganie liny Zanim do tego doszło, HHP podjął próbę przejęcia kontroli nad Landem. Zaczął skupować akcje spółki, licząc, że duży pakiet pozwoli mu pozbyć się polskich kupców. Ile papierów ostatecznie skupił, do dziś jest przedmiotem sporu. Akcje Landu są imienne, a stan posiadania dokumentuje wpis do księgi akcyjnej, z której wynika, że HHP ma około 7 proc. Inwestor twierdzi jednak, że w rzeczywistości dysponuje… ponad 40 proc. głosów. Wpisu do księgi dokonuje zarząd Landu. Obecny, z nadania polskich akcjonariuszy, twierdzi, że zgodnie ze statutem zmiana wpisu wymaga przedstawienia oryginałów akcji, a HHP tego nie robi. Zagraniczny inwestor podjął próbę zmiany władz spółki. Na jego wniosek na 29 października 2015 r. zwołano NWZA Landu. Tego dnia odbyły się jednak aż dwa zgromadzenia, bo HHP nie dotarł na miejsce, gdzie obradowali pozostali akcjonariusze. Oba walne podjęły wzajemnie sprzeczne uchwały i kolejne sprawy trafiły do sądu. Siła mniejszości Na następnym walnym (w grudniu 2015 r.), na którym dużemu i małym akcjonariuszom udało się spotkać, HHP kolejny raz głosował przeciw władzom spółki. Z 7 proc. głosów nie miał jednak szans. Kolejna odsłona konfliktu, z marca 2016 r., zapowiadała się podobnie — wszystkie uchwały przegłosowano w dotychczasowym układzie głosów. Po trzech godzinach obrad przewodniczący Radosław Kwaśnicki, partner w kancelarii RKKW — Kwaśnicki, Wróbel & Partnerzy (reprezentującej Land i największego po HHP akcjonariusza spółki), niespodziewanie zmienił jednak zdanie. Za zgodą walnego zarządził ponowne głosowanie i pozwolił zagranicznemu inwestorowi na wykorzystanie 41,1 proc. głosów, o co HHP od dawna bezskutecznie wnioskował. Co przekonało przewodniczącego? Jarosław Kołkowski, partner w kancelarii Weil Gotshal & Manges, reprezentującej HHP, tym razem uzbroił się lepiej — dostarczył pełnomocnictwa od spółki Venessa, od której HHP kupił sporne papiery, uprawniające do ponad 30 proc. głosów. — Nie może być tak, że ani HHP, ani Venessa nie mogą wykonywać prawa głosu z tych akcji — podkreśla Jarosław Kołkowski. — Jestem zwolennikiem tzw. demokracji akcjonariuszy, dlatego w związku z brakiem sprzeciwu pozostałych akcjonariuszy uwzględniłem jednorazowo wniosek HHP i dopuściłem tego akcjonariusza do głosowania ze wszystkich akcji, o które wnosił — wyjaśnia Radosław Kwaśnicki. Losy polskich kupców zawisły na włosku. Uratowało ich pospolite ruszenie, o którym mniejszościowi akcjonariusze wielu spółek giełdowych mogą tylko pomarzyć. Przystąpiło do niego 185 drobniejszych akcjonariuszy, dzięki którym frekwencja wyniosła 93,6 proc., co pozwoliło przegłosować HHP. © Ⓟ Artykuł pochodzi z portalu pulsbiznesu.pb.pl http://pulsbiznesu.pb.pl/actionprint/4428413,39252 1/2 31.03.2016 http://pulsbiznesu.pb.pl/actionprint/4428413,39252 Pospolite ruszenie w Landzie 2/2