Analiza liczby spółek osiągających nowe szczyty i nowe dołki
Transkrypt
Analiza liczby spółek osiągających nowe szczyty i nowe dołki
Analiza liczby spółek osiągających nowe szczyty i nowe dołki pomaga prognozować ruchy całego rynku. Przykładem tego są zależności, które ujawniają się w trakcie analizy wartości indeksu NewHigh-NewLow dla polskiej giełdy. Chociaż poniższy artykuł Stanisława Kirejczyka powstał jako komentarz do konkretnej sytuacji rynkowej i został opublikowany 27. lutego 2012 w gazecie Parkiet, opisane w nim wyniki badań mają charakter uniwersalny, a wnioski z nich mają praktyczne zastosowanie również w innych sytuacjach. Nowe szczyty kursów spółek przemawiają za wzrostami w najbliższym kwartale Nikt w Polsce nie publikował do tej pory historycznych odczytów wskaźnika NewHigh-NewLow. A szkoda, bo z ich analizy wynika, że po sesji z ostatniego piątku prawdopodobieństwo wzrostu WIG w ciągu najbliższych trzech miesięcy wynosi około 78%. Indeks NewHigh-NewLow (NH-NL) przedstawiony został przez Aleksandra Eldera w książce „Trading for a Living” (w Polsce wydanej jako „Zawód inwestor giełdowy”). Sam autor stwierdził, że prawdopodobnie jest to najlepszy wskaźnik wyprzedzający dla rynku akcji. Aby uzyskać wartość NH-NL, należy dla każdej sesji od liczby spółek, które ustanowiły nowe roczne maksimum, odjąć liczbę spółek, które osiągnęły roczne minimum. Dlaczego wskazania NH-NL miałyby być przydatne inwestorom? Elder uzasadnia, że nowe szczyty i dołki mają duży wpływ na psychikę inwestorów, a oparty na nich indeks wskazuje na siłę byków i niedźwiedzi obecnych na rynku, przez co pomaga w prognozowaniu trendów. Przez większość sesji indeks NH-NL oscyluje wokół zera, odzwierciedlając walkę między podażą i popytem. Jeśli jednak - jak pisze Elder - giełda rośnie, a NH-NL tworzy nowy szczyt, najbardziej prawdopodobny jest trend wzrostowy. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w piątek – WIG urósł o 1,76%, a jednocześnie NH-NL wyniosł 2,5% (2,5% spółek osiągnęło nowe maksima, podczas gdy żadna nie osiągnęła rocznego minimum). Trzeba uczciwie przyznać, że sprawdzenie skuteczności tego typu sygnałów nie jest proste. Chociaż liczba spółek z GPW, które na bieżącej sesji osiągają nowe maksimum i minimum jest dostępna w internecie, to jednak trudno o tego typu dane historyczne (zresztą te publicznie dostępne bieżące wartości NH i NL też nie zawsze są spójne – czasem przy ich liczeniu są brane pod uwagę także spółki notowane krócej niż rok). Zatem wstępem do jakichkolwiek testów musi być samodzielne ustalenie liczby nowych szczytów i dołków dla każdej sesji w okresie objętym badaniem. Weźmy dane od początku 2000 roku (właściwie NH-NL otrzymamy od początku 2001 roku, bo pierwszy rok to dane „rozbiegowe”, niezbędne jako punkt odniesienia przy liczeniu rocznych ekstremów). Przyjmijmy, że odnotowujemy NewHigh (NewLow) dla danej spółki, kiedy jej kurs osiąga maksimum (minimum) z 250 sesji - bo mniej więcej tyle dni sesyjnych jest w roku. Dodatkowo zmodyfikujmy nieco wzór Eldera, dzieląc różnicę (NewHigh–NewLow) przez liczbę wszystkich spółek, które były w obrocie na danej sesji. W ten sposób otrzymujemy procentowe, a nie nominalne wartości indeksu. To daje znormalizowane wartości NH-NL i umożliwia analizę na wiele lat wstecz, kiedy na GPW było mniej spółek niż dziś. Wykres. Indeks WIG w latach 2009-2011 oraz wartości indeksu nowych szczytów i dołków. Sygnał analogiczny do tego z zeszłego piątku pojawił się w tym okresie 13 razy (zaznaczony pionową linią). Dla każdego sygnału podano zwrot (w procentach) z pozycji długiej, otwieranej na sesji następującej po sygnale i zamykanej po 3 miesiącach. Źródło: opracowanie własne. Tak zdefiniowany indeks NH-NL od początku 2001 roku przyjmował wartości od minus 58% (na sesji 9.08.2011) do plus 28% (22.08.2003). Przez 55% sesji wskaźnik przebywał w zakresie od -2% do 2%. Skoro większość obserwacji znajduje się w tym przedziale, załóżmy że wybicie z niego stanowi sygnał i sprawdźmy, jaka jest jego wartość prognostyczna. Na przestrzeni tych 11 lat sytuacja analogiczna do tej z ostatniego piątku (kiedy wskaźnik przebił barierę 2%, spadając wcześniej poniżej zera) miała miejsce 55 razy. Wstępna ocena skuteczności takiego sygnału jest bardzo pozytywna – strategia polegająca na otwarciu pozycji na kolejnej sesji i zamknięciu po upływie 3 miesięcy (63 sesje) zysk w 78% przypadków. Sygnały były również skuteczne w krótszym i dłuższym terminie (69% pozycji zyskownych po miesiącu i 80% po pół roku), ale przyjrzymy się bliżej wynikom dla pozycji otwieranych na kwartał, przyjmując arbitralnie, że to horyzont zainteresowań przeciętnego średnioterminowego gracza. Średni zysk wyniósł 9,55 %, średnia strata 9,59%, a zatem Profit Factor, liczony jako stosunek ważonych prawdopodobieństwem zysków do analogicznie ważonych strat wyniósł 3,53 (78% x 9,55% / 22% x 9,59%). Dokładniejsza analiza tego typu sygnałów pokazuje, że są one generowane seriami. Podczas trendu spadkowego NH-NL utrzymuje się poniżej zera, a kiedy rynek zawraca i zaczyna trend wzrostowy indeks NH-NL przyjmuje wartości dodatnie i po raz pierwszy od długiego czasu przekracza linię 2%. Podczas kontynuacji wzrostów na giełdzie wskaźnik NH-NL zwykle utrzymuje się powyżej zera, ale trafiają się sesje, na których żadna spółka nie ustanawia NewHigh, czasem na pojedynczych spółkach pojawiają się nawet NewLow. Wtedy NH-NL spada do zera lub niżej, a potem znów daje sygnał kupna, podobny do tego z piątku. Widać to dobrze na przykładzie ostatniej hossy na GPW (wykres WIG w latach 2009 – 2011). W tym czasie indeks NH-NL 13 razy wybił się ponad 2%, dając sygnał kupna. Na wykresie dla każdego sygnału podano zysk, jaki przyniósłby on po 3 miesiącach (w procentach). Widać, że największy zysk przyniósł pierwszy sygnał, co akurat łatwo uzasadnić – najzyskowniejsze są pozycje otwierane możliwie szybko po zmianie trendu. Aby odfiltrować część sygnałów, które wynikają z opisanego powyżej grupowania, załóżmy że otwieramy długą pozycję tylko po tych sygnałach, które poprzedziła krótka pozycja. To znaczy wtedy, kiedy NH-NL rośnie powyżej 2%, choć wcześniej spadł poniżej minus 2%. Takich sytuacji w badanym okresie było 15, w tym 80% zyskownych. Średni zysk to 13,91%, średnia strata 10,81%, Profit Factor 5,15 (trzeba oczywiście wziąć pod uwagę, że im mniejsza liczba historycznych sygnałów, tym mniej dokładne oszacowanie wartości oczekiwanych). Pozostaje jedno pytanie: czy 78% skuteczności otwierania długiej pozycji na WIG to dużo czy mało? O ile niższą trafność miałby ktoś losowo kupujący akcje? Wyobraźmy sobie gracza, kto od początku 2001 roku inwestuje na GPW co 3 miesiące na 63 dni. Każdorazowo kierunek pozycji określa rzucając monetą, zajmując pozycje długie i krótkie. Przez 11 lat rzuca monetą 44 razy. Przeprowadzimy symulację dla 10 tys. takich osób – to znaczy 10 tys. razy będziemy testować tę strategię na tych samych historycznych danych z GPW, ale przy różnych wynikach rzutów monetą. Mamy 440 tys. losowań i tyle samo pozycji. Mniej więcej połowa to pozycje długie. Ok. 50% wszystkich pozycji jest zyskowna, a drugie tyle – stratna. Jeśli jednak popatrzymy tylko na pozycje długie, okaże się, że aż 55% z nich przyniosła zysk! Jak to możliwe? Cóż – w ciągu badanych 11 lat WIG częściej znajdował się w trendzie wzrostowym niż spadkowym, stąd ten wynik. W świetle tych obliczeń skuteczność strategii opartej na sygnałach NH-NL trzeba uznać za bardzo wysoką, o ponad 20 punktów procentowych lepszą od losowego otwierania pozycji. Jakie praktyczne wnioski dla giełdowych graczy płyną z powyższej analizy? Po pierwsze, prawdopodobieństwo że WIG wzrośnie w ciągu najbliższych 3 miesięcy wynosi około 78%. Po drugie, Profit Factor dla pozycji długiej wynosi około 5,15 - biorąc pod uwagę, że to pierwszy sygnał po okresie trendu spadkowego. Po trzecie, ze względu na mniej prawdopodobne lecz możliwe straty, zajmując taką pozycję nie można zapomnieć o zleceniu stop loss. I ostatnia uwaga – jak widać nadal istnieją wskaźniki, które obrazują sentyment rynkowy, a nie są powszechnie używane przez inwestorów. A jak wiadomo, na rynku najwięcej korzysta ten, kto zauważy coś wcześniej niż inni.