Euro - ratunek czy katastrofa? Nie będzie Unii Europejskiej bez
Transkrypt
Euro - ratunek czy katastrofa? Nie będzie Unii Europejskiej bez
Anna Patrycja Czepiel Euro - ratunek czy katastrofa? Nie będzie Unii Europejskiej bez wspólnej waluty. Obecne problemy w strefie euro wynikają z niedostatecznego poziomu integracji państw tworzących strefę. Jedyny sposób na wyjście z kryzysu to wejście na wyższy poziom współpracy gospodarczej i politycznej. 1. Wstęp Obecny kryzys w strefie euro, związany ze światowym spowolnieniem gospodarczym oraz nadmiernym zadłużeniem znacznej części państw unii walutowej, budzi bardzo różne pomysły na uzdrowienie sytuacji. Jedni postulują wzmocnienie integracji pomiędzy krajami strefy euro poprzez utworzenie wspólnej polityki fiskalnej. Drudzy uznają, że unia monetarna poniosła klęskę i w obecnej sytuacji najlepiej jest powrócić do walut narodowych. Warto jednak na wstępie zaznaczyć, że zarówno propozycja całkowitej unifikacji fiskalnej, jak i powrotu do walut narodowych nie są niczym innym jak nośnymi medialnie tematami zastępczymi, pozwalającymi na snucie śmiałych prognoz. Obie idee są zbyt kontrowersyjne, aby mogły zostać wprowadzone w życie. Przywódcy państw Eurolandu mogą deklarować chęć zwiększenia integracji politycznej i gospodarczej, ale zapewne nigdy nie zgodzą się na przekazanie Brukseli tak znaczącej prerogatywy, jaką stanowi możliwość kształtowania narodowego budżetu. W najgorszym wypadku ich zgoda na taki krok mogłaby spotkać się z szerokimi protestami społecznymi i pobudzić do działania niebezpieczne, radykalne ruchy polityczne, zwłaszcza w państwach najbardziej dotkniętych kryzysem. Nierealna jest także likwidacja strefy euro, gdyż w wymiarze politycznym świadczyłaby o klęsce integracji europejskiej, a w wymiarze gospodarczym mogłaby przynieść straty, których rozmiaru nie można przewidzieć ze względu na bezprecedensowy charakter sytuacji. Z tych samych powodów nie należy także oczekiwać wyjścia samej Grecji ze strefy euro, choć - w 1 przeciwieństwie do rozpadu strefy euro rozumianego jako powrót każdego z jej członków do waluty narodowej – secesja Grecji z unii monetarnej ma w sobie nutę realizmu. Osłabia go jednak fakt, że Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy poświęciły ratowaniu Grecji tyle zabiegów o charakterze finansowym i politycznym, że trudno byłoby wyobrazić sobie zmarnowanie tych wysiłków poprzez zgodę na rozpoczęcie procedury opuszczenia unii walutowej przez Grecję. Podsumowując, można stwierdzić, że za istnieniem unii monetarnej przemawia waga przedsięwzięcia, jakim było utworzenie strefy euro. Jej rozpad cofnąłby w rozwoju integrację europejską. Sprawiłby, że gospodarki dzisiejszego Eurolandu musiałyby zmierzyć się z problemami dużo większymi niż obecnie. Ponadto, mimo obecnej niełatwej sytuacji, strefa euro może pochwalić się wymiernymi sukcesami: euro stało się drugą walutą międzynarodową, a dzięki istnieniu unii monetarnej znacznie zwiększyły się bezpośrednie inwestycje zagraniczne wewnątrz strefy euro1. Nie można zapominać także o pojawieniu się "podręcznikowych" korzyści takich, jak łatwość w podróżowaniu i zanik ryzyka kursowego destabilizującego decyzje gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Dlatego zamiast poprzez likwidację Eurolandu zaprzepaszczać tak wielkie osiągnięcie, jakim było utworzenie europejskiej unii walutowej, najrozsądniejsze wydaje się być "leczenie" unii monetarnej polegające na kształtowaniu cech, którymi powinna charakteryzować się unia walutowa, a które w praktyce nie istniały w ogóle bądź nie funkcjonowały w wystarczającym stopniu. Mowa tutaj o potrzebie realizacji zasady, według której warunkiem sukcesu unii monetarnej jest wzajemne podobieństwo tworzących ją gospodarek zarówno pod względem poziomu rozwoju, jak w wymiarze decyzji politycznych. Warto zastanowić się, jak tego skutecznie dokonać. 2. Strefa euro jak przedwojenna Liga Narodów? Na szczęście dyskusja o receptach na kryzys w strefie euro nie kończy się na starciu między sobą dwóch przeciwstawnych koncepcji - idei całkowitej unifikacji fiskalnej państw eurostrefy oraz koncepcji powrotu do walut narodowych. Niosącą duże wyzwania alternatywą jest przede wszystkim konstruowanie nowych oraz przestrzeganie zarówno istniejących 1 Staniłko J. F., Czy strefa euro przetrwa swój pierwszy kryzys? [w:] Platon na Wall Street, Ośrodek Mysli Politycznej & Centre for European Renewal, Kraków 2011, s. 223-272 2 wcześniej, jak i wprowadzanych obecnie przepisów mających sprzyjać wchodzeniu przez kraje strefy euro na wyższy poziom integracji. Wedle teorii podstawą stabilności unii monetarnej jest skoordynowana polityka fiskalna. Od strony formalnej o zbudowanie tego fundamentu zadbano w procesie kształtowania ram instytucjonalnych strefy euro. W ramach wprowadzonego w 1997 r. Paktu Stabilności i Wzrostu stworzono odpowiednie narzędzia mające zagwarantować dyscyplinę budżetową wewnątrz unii monetarnej. Kryteria te nie były idealne – warto wspomnieć chociażby o tym, że sankcje groziły państwu za przekroczenie dopuszczalnego progu deficytu budżetowego, ale nie brały już pod uwagę długu publicznego czy oczyszczonego z wpływów koniunktury deficytu strukturalnego. Mimo tego jednak stosowanie się do nich przez państwa strefy euro zapobiegłoby obecnemu kryzysowi zadłużenia w unii monetarnej, bądź przynajmniej miałby on łagodniejszy przebieg. Niestety, okazało się, że zarówno członkowie strefy euro, jak i unijne instytucje nie traktowały postanowień Paktu poważnie. Zawinił brak poczucia odpowiedzialności poszczególnych państw członkowskich za całą unię monetarną w swych decyzjach krajowych i na forum strefy euro. Szkodliwe było zwłaszcza upolitycznienie unijnej kontroli nad budżetami krajów Eurolandu, a także brak zdrowego rozsądku rządzących, polegający na lekkodusznym rozluźnieniu polityki fiskalnej po okresie swoistej "diety", czyli wypełnianiu surowych kryteriów z Maastricht przed utworzeniem unii monetarnej w 1999 r. Można przeto pokusić się o stwierdzenie, że podstawą uzdrowienia strefy euro byłaby zmiana mentalności państw członkowskich mających na sumieniu nieprzestrzeganie zasad, bez których integracja walutowa jest de facto skazana na niepowodzenie. Można tutaj zauważyć analogię do przedwojennej Ligi Narodów, która po I wojnie światowej - tak jak dzisiaj Organizacja Narodów Zjednoczonych - miała zapewnić pokój, bezpieczeństwo i współpracę państw świata. Według dokumentów konstytuujących Ligę Narodów była ona "kompletnym systemem i organizacją bezpieczeństwa zbiorowego"2. W rzeczywistości jednak okazała się wysoce nieskuteczna, czego dowodem był wybuch II wojny światowej. Stało się tak między innymi dlatego, że wśród państw panowała nieumiejętność współpracy, a najważniejsze mocarstwa nie traktowały Ligi Narodów poważnie. Organizacja 2 Kuźniar R., Bezpieczeństwo w stosunkach międzynarodowych, w: Haliżak E., Kuźniar R., Stosunki międzynarodowe – geneza, struktura, dynamika, Warszawa 2006, s. 157 3 służyła im do realizacji swych partykularnych interesów. "Nie do pomyślenia było stosowanie siły wobec mocarstw naruszających zasady przyjęte w Pakcie Ligi"3. Pakt Stabilności i Wzrostu nakładał na państwa przyszłej strefy euro obowiązek przedstawiania Komisji Europejskiej okresowych danych o dynamice zmiany produktu krajowego brutto i saldzie budżetowym. Kraje których deficyt przekraczał 3 proc. PKB, miały być objęte tzw. procedurą nadmiernego deficytu. Wówczas musiały uzgodnić z Komisją Europejską program działań naprawczych. Na redukcję nadmiernego deficytu miały maksymalnie rok. Pakt w procentach PKB określał sankcje pieniężne dla krajów, które nie realizowałyby programu. Takie zapisy widniały na papierze. A jak wyglądała rzeczywistość? Powszechnie wiadomo o drastycznym przykładzie Grecji, która - najpierw, aby wejść do strefy euro, a następnie już jako jej członek - podawała nieprawdziwe dane na temat swojej gospodarki, w rzeczywistości prowadząc ekspansywną politykę fiskalną i coraz bardziej się zadłużając. O prawdziwym stanie finansów Grecji Europa dowiedziała się dopiero wiosną 2010 roku4. Trzeba jednak przypomnieć, że przykład lekceważenia zasad fiskalnych płynął niejako "z góry", czyli od mocarstw będących jednocześnie "motorami integracji" 5 . Po utworzeniu strefy euro teoretycznie nie trzeba było długo czekać na sposobność zastosowania Paktu Stabilności i Wzrostu. Niemcy i Francja już w 2002 r. przekroczyły zapisany w Pakcie próg deficytu budżetowego na poziomie 3 proc. PKB. Zgodnie z Paktem krajom tym powinien był zostać narzucony obowiązek realizacji programów oszczędnościowych, jednak Francja i Niemcy dzięki wykorzystaniu swojej mocarstwowej pozycji uniknęły zastosowania wobec nich tych rygorów przez Komisję Europejską. W ślad za Francją i Niemcami w nadmierną dziurę budżetową niedługo potem popadły kraje śródziemnomorskie - Hiszpania, Grecja i Włochy. Odpowiedzią Komisji Europejskiej na coraz liczniej występujące problemy budżetowe krajów unii walutowej było jednak poluzowanie zasad koordynacji fiskalnej rządzących strefą euro. Jak można się domyślać, doszło do tego pod wpływem Francji i Niemiec. Otóż w 2005 r. do Paktu Stabilności i Wzrostu wprowadzono zasadę, według której jakikolwiek spadek PKB, a nawet długi okres niskiego tempa wzrostu gospodarczego, zwalniał kraj o teoretycznie zbyt wysokiej dziurze budżetowej z procedury nadmiernego deficytu. Co ciekawe, doszło tutaj do swoistego 3 Ibidem. Wojtas W., Stolarczyk P., Czy po konsumpcji "sześciopaku" Unię Europejską czeka ból głowy?, Analiza FOR nr 11/2011, 28.10.2011 5 Iszkowski K., Czy, jak i kiedy wprowadzić euro?, Centrum Studiów nad Demokracją, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, Warszawa 2012 4 4 paradoksu: Pakt został złagodzony z inicjatywy Niemiec, które przecież były inicjatorem wprowadzenia koordynacji fiskalnej w strefie euro, chcąc zaszczepić na szczeblu unii walutowej zasady konserwatywnej polityki fiskalnej, dzięki której osiągnęły sukces gospodarczy. Lekceważenie i luzowanie rygorów Paktu Stabilności i Wzrostu sprawiało, że unia monetarna funkcjonowała bez jednego z fundamentalnych instrumentów zapewniających spójność gospodarek krajów strefy euro. Do 2010 roku przypadków przekroczenia dopuszczalnego progu deficytu budżetowego było 97. W dwóch trzecich z tych sytuacji Unia Europejska w ogóle nie zareagowała. 30 przypadków usprawiedliwiono przepisem o niekorzystnej sytuacji gospodarczej zwalniającej z procedury nadmiernego deficytu 6. Patrząc na te statystyki, trudno się dziwić obecnemu kryzysowi strefy euro i powątpiewać, że główną winę ponoszą problemy natury mentalnej, a nie prawnej. Obecnie Bruksela wydaje się tworzyć iluzję sukcesu, przykładając wagę właśnie do tworzenia kolejnych rozwiązań prawnych. A przecież wystarczyłoby nie tyle wprowadzać multum kolejnych przepisów, ile zadbać o jakość przestrzegania istniejących. We wrześniu 2011 r. szumnie ogłoszono zbiór regulacji zmieniających Pakt Stabilności i Wzrostu w obliczu kryzysu, zwany potocznie "sześciopakiem". Ich zadaniem jest wzmocnienie koordynacji polityki fiskalnej państw strefy euro. Wśród najważniejszych zmian należy wymienić wprowadzenie procedury konsultowania krajowych budżetów na forum Unii Europejskiej i zapis o ograniczeniu tempa wzrostu wydatków publicznych do tempa wzrostu PKB. Na co jednak przydadzą się prawne ulepszenia, jeżeli państwa strefy euro będą nadal lekceważąco odnosić się do ustanowionych przez siebie przepisów? Tę złą mentalność nadal legitymizuje upolitycznienie procesu uruchamiania sankcji związanych z nadmiernym deficytem. Po wprowadzeniu "sześciopaku" nałożenie sankcji nadal może odrzucić zwykła większość głosów ministrów finansów krajów Unii Europejskiej. Analizy 7 dowodzą, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo tworzenia się różnych konfiguracji koalicji państw w celu odrzucenia sankcji grożącej krajowi szkodzącemu stabilności strefy euro swoją polityką fiskalną. Można spodziewać się powstawania koalicji, w których jeden kraj będzie głosował przeciw sankcji dla innego państwa w celu zdobycia jego głosu w innym, ważnym dla niego głosowaniu. 6 Wojtas W., Stolarczyk P., Czy po konsumpcji "sześciopaku" Unię Europejską czeka ból głowy?, Analiza FOR nr 11/2011, 28.10.2011 7 Ibidem. 5 O złej mentalności należy mówić nie tylko w kwestii stosowania się krajów do zasad funkcjonowania unii walutowej, ale też obiektywnie nierozsądnego podejścia do polityki fiskalnej. Wejście do unii walutowej wymagało integracji gospodarek ją tworzących w wymiarze przyjęcia "kultury stabilności", nazywanej też "modelem północnoeuropejskim", optymalnym dla funkcjonowania unii walutowej ze względu na cechy takie jak niska inflacja, umiarkowane zadłużenie i wysoka długoterminowa stopa wzrostu PKB 8 . Jednak, jak już zostało wspomniane, po okresie rygorystycznego dostosowywania się do kryteriów z Maastricht przed utworzeniem strefy euro jej kraje, mimo wprowadzenia Paktu Stabilności i Wzrostu, nierozsądnie postanowiły rozluźnić politykę fiskalną. Do „kultury stabilności” nie dostosowały się zwłaszcza państwa, które charakteryzowały się tzw. "śródziemnomorskim modelem państwa opiekuńczego", a więc Grecja, Włochy, Portugalia i Hiszpania. Poniższy wykres 9 pokazuje, że w latach 1997-2007 największą roczną stopą wzrostu wydatków publicznych charakteryzowały się kraje strefy euro o najniższym poziomie rozwoju: Irlandia i trzy południowe państwa Eurolandu. Nie obawiając się sankcji w ramach powszechnie lekceważonego Paktu Stabilności, Irlandia i państwa Południa prowadziły nierozsądną, ekspansywną politykę wydatkową, wspieraną dużą ilością pieniędzy pochodzących z taniego kredytu wskutek niskiej stopy procentowej w wyniku przystąpienia do unii monetarnej. Taka polityka doprowadziła do 8 Iszkowski K., Czy, jak i kiedy wprowadzić euro?, Centrum Studiów nad Demokracją, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, Warszawa 2012 9 Staniłko J. F., Czy strefa euro przetrwa swój pierwszy kryzys? [w:] Platon na Wall Street, Ośrodek Mysli Politycznej & Centre for European Renewal, Kraków 2011, s. 223-272, wykres 17. 6 "przegrzania się" gospodarek i obecnego kryzysu fiskalnego w obrębie strefy euro, a także do obniżania konkurencyjności w państwach ją stosujących, przez co w Eurolandzie, zamiast upodabniania się warunków inwestowania, rósł podział na kraje konkurencyjne (np. Niemcy) i niekonkurencyjne. Należy podsumować, że zbawienne dla strefy euro wzmocnienie integracji pomiędzy jej członkami na poziomie mentalności musi być więc rozumiane jako przynależność każdego z państw unii monetarnej do tej samej „kultury stabilności”. 3. Jakie nowe rozwiązania wzmocniłyby integrację gospodarek strefy euro? Przedstawiwszy zmianę mentalności postępowania krajów strefy euro na bardziej odpowiedzialne jako najważniejszy czynnik uzdrowienia unii walutowej, warto zastanowić się teraz nad rolą wdrażania konkretnych rozwiązań prawnych we wzmacnianiu gospodarczej i politycznej integracji krajów strefy euro. Zacząć należy od poruszonej już kwestii stabilności fiskalnej wewnątrz strefy euro. Jak zostało wspomniane, polepszenie sytuacji w strefie euro zależy o wiele bardziej od skrupulatnego przestrzegania postanowień stabilnościowych niż od samej treści tych zapisów. Dlatego pozbawione sensu byłoby komentowanie szczegółowych postanowień tzw. "sześciopaku” z września 2011 r. i przyjętego w marcu 2012 r. paktu fiskalnego, które mogłoby polegać m. in. na chwaleniu pomysłu brania pod uwagę deficytów strukturalnych państw czy zastanawianiu się, czy redukcja nadmiernego długu publicznego nie powinna być szybsza niż 1/20 rocznie. Z jednym kluczowym wyjątkiem. Do przestrzegania przez kraje postanowień mających zapobiec dezintegracji i destabilizacji unii walutowej znacznie przyczyniłoby się odpolitycznienie decyzji o nałożeniu sankcji na niezdyscyplinowane fiskalnie państwa. Jeżeli regulacje przyjęte w ramach usprawniania unii walutowej miałyby być skuteczne, należałoby postanowić, że członkowie rządów poszczególnych krajów nie mają nic do powiedzenia w temacie nałożenia sankcji. Rozwiązanie takie szkodzi sprawnemu funkcjonowaniu unii monetarnej, co pokazało funkcjonowanie Paktu Stabilności i Wzrostu w epoce przedkryzysowej. Zadziwiające jest, że tak kluczowa zmiana nie została wprowadzona przy reformowaniu Paktu. Przez jej brak "wzmocnienie" współpracy i koordynacji w unii walutowej może pozostać martwym zapisem. Otóż w „sześciopaku”, a tym bardziej w pakcie fiskalnym wiążącym w praktyce przede wszystkim państwa strefy euro, należało wprowadzić 7 zapis o automatycznym uruchamianiu nałożonych przez Komisję Europejską sankcji budżetowych. Zastosowanie sankcji wobec niezdyscyplinowanych państw nadal jednak zależy od głosów ministrów finansów. Według regulacji wchodzących w skład „sześciopaku” obowiązującego od 13 grudnia 2011 r., do ich odrzucenia wystarczy zwykła większość głosów10, a kiedy od 1 stycznia 2013 r. zacznie obowiązywać pakt fiskalny, sankcje będą odrzucane większością dwóch trzecich głosów ministrów finansów strefy euro. Gdyby procedura nadmiernego deficytu i kary dla państw nie naprawiających swojego budżetu stały się bezdyskusyjne, unia monetarna szybko stałaby się bardziej zdyscyplinowana fiskalnie, a więc spójniejsza i bezpieczniejsza. Można powiedzieć, że cel ten zostałby osiągnięty niezależnie od mentalności poszczególnych krajów, gdyż każdy kraj podlegałby bezwzględnie Komisji Europejskiej i nie mógłby sobie pozwolić na polityczne gierki w celu ominięcia rygorów fiskalnych. Brak odpolitycznienia koordynacji fiskalnej można uznać za zwycięstwo złej mentalności; wyrazem jak najszerszego uchylenia furtki, przez którą kraje uciekłyby od procedury nadmiernego deficytu. Dotychczas była mowa o uzdrowieniu strefy euro dzięki wyższemu poziomowi współpracy rozumianej w niejako negatywny sposób, gdyż polegającej na karaniu państw w imię stabilności całej unii walutowej. Oczywiście, integracji gospodarczej powinny służyć także bardziej "pokojowe" mechanizmy. Przykładowo, z wprowadzonych już zmian należy docenić wprowadzenie regularnych szczytów strefy euro, w tym tematycznych, na przykład dotyczących zmian w architekturze strefy euro. W przypadku integracji fiskalnej uspójnieniu polityk budżetowych państw - bez wprowadzania kontrowersyjnego i mało realnego projektu unii fiskalnej - służyłby wprowadzony w ramach "sześciopaku" obowiązek konsultowania na forum całej Unii Europejskiej założeń budżetowych konstruowanych budżetów narodowych. Wydaje się, że w przypadku samej strefy euro najlepszym pomysłem byłby obowiązek konsultowania nie tylko założeń budżetowych, ale także planów struktury wydatków budżetowych na następny rok. W zależności od formy takiego hipotetycznego rozwiązania, Komisja Europejska miałaby albo prawo do zawetowania i wymogu poprawy tych planów, albo po dyskusji na temat planów wydatków poszczególnych państw Komisja tworzyłaby eksperckie zalecenia oceniające projekty budżetów narodowych i sugerujące ewentualną zmianę struktury wydatków, biorąc pod uwagę ich racjonalność, sytuację makroekonomiczną i specyfikę danego kraju. Należy 10 Mowa o ministrach finansów całej Unii Europejskiej, gdyż - w przeciwieństwie do "paktu fiskalnego", który ma praktyczne zastosowanie tylko do krajów strefy euro - regulacje w ramach "sześciopaku" wiążą całą Unię. 8 przy tym założyć, że takie zalecenia będą miały duże znaczenie dla opinii publicznej i rynków finansowych w całej Unii Europejskiej i w kraju, którego będą one dotyczyć. Teoria unii walutowych mówi także o dużej roli płynnego przepływu dóbr, usług, kapitału i pracowników na jej obszarze. Aby Euroland wyszedł z kryzysu, należy dążyć do zwiększenia integracji na tym polu. Chodzi tu przede wszystkim o usprawnienie pozostawiającego wiele do życzenia poziomu przepływu usług i mobilności pracowników 11. Usługi, stanowiące większość PKB krajów strefy euro, nie stanowią w ramach unii monetarnej zintegrowanego rynku, choć charakteryzują się wysokim potencjałem rozwojowym. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej 12 określił liczbę barier dla usług transgranicznych i zakładania działalności usługowej w całej Unii Europejskiej na ponad 90. Kolejnym problemem strefy euro jest brak mobilności pracowników. Integrację gospodarek strefy euro w aspekcie konkurencyjności utrudnia także wysoki poziom krajowych regulacji rynków pracy (na przykład kwestie płac minimalnych, duża rola związków zawodowych) i brak dopuszczenia konkurencji, w tym firm zagranicznych, do poszczególnych sektorów gospodarki. Należy więc dążyć do znoszenia hamulców rozwoju wyżej wymienionych aspektów gospodarki poprzez m. in. efektywne realizowanie unijnego Aktu o jednolitym rynku. Odpowiednie zmiany są potrzebne także na poziomie Europejskiego Banku Centralnego, słusznie nazywanego niekiedy współwinowajcą kryzysu strefy euro. Unia monetarna wedle teorii powinna być złożona z podobnych do siebie gospodarek państw członkowskich. W rzeczywistości jednak gospodarki strefy euro charakteryzują się bardzo różnym poziomem rozwoju. Inny poziom rozwoju mają Niemcy i Francja, inny Hiszpania, Portugalia i Grecja, a jeszcze inny nowi członkowie europejskiej unii monetarnej - Słowacja i Słowenia. Fakt ten skłania do konstatacji, że przed wprowadzeniem strefy euro należało odczekać jeszcze dekadę, aby gospodarki mające tworzyć Euroland nabrały większej spójności. Strefa euro była jednak projektem politycznym, dlatego trudno było oczekiwać postępowania zgodnego z racjonalizmem ekonomisty. Aby unia walutowa funkcjonowała z mniejszym ryzykiem kryzysu, Europejski Bank Centralny musi brać pod uwagę różnice w poziomie rozwoju krajów strefy euro. Niska stopa 11 Staniłko J. F., Czy strefa euro przetrwa swój pierwszy kryzys? [w:] Platon na Wall Street, Ośrodek Mysli Politycznej & Centre for European Renewal, Kraków 2011, s. 223-272 12 http://www.sap.com/poland/about/events/sap4europe/liberalizacja/prezentacje/1_SAPliberalizacja_a_strategia_29.06.05.pdf 9 procentowa jest uzasadniona tylko w krajach o wysokim poziomie rozwoju, o wysokich skumulowanych oszczędnościach13. Nie da się więc obecnie ustalić jedynej optymalnej stopy procentowej dla całej strefy euro. "Niezasłużona", będąca tylko wynikiem akcesji do strefy euro, niska stopa procentowa w tych krajach Eurolandu, które są na niższym poziomie rozwoju - przykładami mogą tu być Grecja, Hiszpania i Irlandia - doprowadziła przecież do ochoczego zadłużania się sektora publicznego i prywatnego, wzrostu płac ponad wydajność pracowników, a po "przegrzaniu się" gospodarek - do ogromnych problemów z długiem publicznym. Biorąc pod uwagę, że dochodzenie gospodarek strefy euro do zbliżonego poziomu rozwoju będzie trwało jeszcze długo, niezbędna wydaje się być taka zmiana w funkcjonowaniu EBC, aby dla zapewnienia stabilności w strefie euro ograniczał on dostęp do kredytu dla członków unii walutowej o niższym poziomie rozwoju, na przykład poprzez ustalenie dla nich większych minimalnych poziomów rezerw banków komercyjnych. Strefę euro umocniłaby także większa dalekowzroczność i przejrzystość panujących w niej zasad, które uwidaczniałyby, że unia walutowa działa "na dobre i na złe". Niezbędne jest nieistniejące wcześniej na poziomie unijnych traktatów ustalenie strategii postępowania w kryzysie, łącznie z mechanizmami szybkiego reagowania na zagrożenie kryzysem. W przypadku instytucji finansowych kamieniem milowym było tutaj utworzenie m. in. Europejskiej Rady Oceny Ryzyka Systemowego. Monitoring i działanie muszą być jednak wypadkową obserwacji zarówno sektora finansowego, jak i polityki budżetowej. Ogromna pomoc kierowana do państw pogrążonych w kryzysie może być czynnikiem destabilizującym strefę. Potwierdza to przypadek Słowacji, która w 2010 r. odmówiła udziału w pożyczce państw strefy euro na rzecz Grecji. Dlatego, w ramach tworzenia strategii antykryzysowej uspójniającej funkcjonowanie strefy euro, kluczowe jest ustalenie maksymalnej pomocy finansowej dla krajów dotkniętych kryzysem. Wadą unii monetarnej było także mierzenie jej sukcesu poprzez ocenę liczby jej członków. Taka polityka nie była zgodna z merytorycznym założeniem jak największego podobieństwa gospodarek strefy euro. Obecnie należy dążyć do jak największej konwergencji pomiędzy państwami już obecnymi w Eurolandzie. Aby jednak uniknąć pogłębiania się sytuacji, kiedy między gospodarkami państw strefy euro występują duże różnice w poziomie rozwoju, należy zaostrzyć kryteria przyjmowania nowych państw do strefy euro w imię 13 Lonczak P., Jak uratować strefę euro?, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ratunek-dla-strefy-euro2169937.html, 1.07.2010 10 zasady: nie ilość, ale jakość. A dopóki nie przeminie kryzys, najlepiej będzie wstrzymać się z rozszerzaniem strefy euro. 4. Dlaczego w ogóle rozpad strefy euro byłby katastrofą? W ostatniej części warto zadać pytanie istotne w dyskusji między zwolennikami strefy euro a entuzjastami "europejskiej dezintegracji monetarnej". Dlaczego rozpad strefy euro byłby tak straszny? O wymiarze politycznym należy powiedzieć krótko, że porażka unii monetarnej mogłaby stanowić uzasadnienie dla eurosceptyzmu i nasilić to zjawisko. Należy pamiętać, że celami integracji europejskiej po II wojnie światowej było zapewnienie bezpieczeństwa w Europie. Po porażce strefy euro ludzie mogliby uznać, że od integracji lepsze jest bezwzględne dążenie państw do realizacji swych partykularnych interesów. Mogłoby się to różnie skończyć. A co byłoby, jeżeli chodzi o wymiar gospodarczy? Poniższy wykres14 ilustruje rozmiar recesji, jaka dotknęłaby kraje strefy euro po jej rozpadzie: Ekonomiści są w większości zgodni, że rozpad strefy euro skutkowałby paniką na rynku walutowym, bankowym i długotrwałą recesją, w tym bezrobociem. Nowe-stare waluty krajów Europy Południowej byłyby bardzo osłabione w stosunku do nieistniejącego już euro. Należałoby się w nich spodziewać wzrostu cen towarów importowanych. W europejskim sektorze bankowym płynność aktywów byłaby bardzo ograniczona. Banki znacznie zaostrzyłyby 14 kryteria udzielania kredytów, co szkodziłoby m. in. rozwojowi http://av.r.ftdata.co.uk/files/2011/12/ING_breakup_output.png 11 przedsiębiorczości czy usamodzielnianiu się młodych ludzi. Te czynniki, a także brak często wspominanych ułatwień związanych z istnieniem unii walutowej, doprowadziłyby do recesji nie tylko w strefie euro, ale także w powiązanych z nią gospodarkach, także w Polsce. Dużym problemem naszego kraju stałaby się wtedy spłata popularnych kredytów branych w walutach obcych, a także w pewnym stopniu obsługa długu publicznego, gdyż rozpad strefy euro doprowadziłby do spadku wartości złotego. Ponadto na świecie powstałoby także zamieszanie księgowe związane m. in. z przeliczaniem zobowiązań z euro na nowe waluty narodowe. 5. Podsumowanie Strefa euro, jako przedsięwzięcie ambitne i przynoszące korzyści, w obliczu swego obecnego kryzysu nie powinna być poddawana rozpadowi, ale uzdrawiana poprzez działania zmierzające ku większej integracji należących do niej gospodarek. Przede wszystkim należy, aby członkowie strefy euro zmienili swój sposób postępowania na bardziej odpowiedzialny za całą unię walutową. Ponadto niezbędne jest odpolitycznienie decyzji o sankcjach dla państw niezdyscyplinowanych fiskalnie, wprowadzenie wspólnych konsultacji projektów budżetów krajów strefy euro, dążeniu do zniesienia barier dla działalności gospodarczej wewnątrz strefy euro oraz ograniczenie przez Europejski Bank Centralny podaży pieniądza w zależności od poziomu rozwoju gospodarki. 12 Bibliografia: 1. Dobrzycki W., Historia stosunków międzynarodowych w czasach nowożytnych (18151990/91), w: Haliżak E., Kuźniar R., Stosunki międzynarodowe – geneza, struktura, dynamika, Warszawa 2006, s. 70-71 2. Iszkowski K., Czy, jak i kiedy wprowadzić euro?, Centrum Studiów nad Demokracją, Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej, Warszawa 2012 3. Koprowicz Kamil, Co w Polsce, jeśli upadnie euro, http://www.pb.pl/2525965,60925,cow-polsce-jesli-upadnie-euro, 2.12.2011 4. Kuźniar R., Bezpieczeństwo w stosunkach międzynarodowych, w: Haliżak E., Kuźniar R., Stosunki międzynarodowe – geneza, struktura, dynamika, Warszawa 2006, s. 156-157 5. Lonczak P., Jak uratować strefę euro?, http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ratunek-dlastrefy-euro-2169937.html, 1.07.2010 6. Staniłko J. F., Czy strefa euro przetrwa swój pierwszy kryzys? [w:] Platon na Wall Street, Ośrodek Mysli Politycznej & Centre for European Renewal, Kraków 2011, s. 223-272 7. Wojtas W., Stolarczyk P., Czy po konsumpcji "sześciopaku" Unię Europejską czeka ból głowy?, Analiza FOR nr 11/2011, 28.10.2011 13