czy władztwo piastowskie wyrosło na wiślańskich szlakach do orientu?
Transkrypt
czy władztwo piastowskie wyrosło na wiślańskich szlakach do orientu?
CZY WŁADZTWO PIASTOWSKIE WYROSŁO NA WIŚLAŃSKICH SZLAKACH DO ORIENTU? Marek Skarbek Kozietulski, Los Angeles, 23.marca 2013 STRESZCZENIE – Autor stawia tezę, że władztwo piastowskie wzięło swoje początki na Pomorzu Wiślańskim przełomu IX i X w., stanowiąc „produkt” wiodących do Orientu szlaków wiślańskich: bużańsko-prypeckiego i dniestrzańskiego. Zapewne - szlaki te rozwinęli panujący na południowym Bałtyku Duńczycy, których opiewany w sagach Jomsbork leżał być może u ujścia Wisły, tym samym stanowiąc punkt wyjściowy do „zagospodarowywania” szlaków. Bez importu z Orientu drogą handlu na szlakach dużych ilości srebra i artykułów luksusowych rozbudowa drużyny piastowskiej i - co za tym idzie - podbój kolejnych terytoriów plemiennych, byłyby niemożliwe. Z Pomorza władztwo piastowskie podjęło ekspansję w górę Wisły, a gdy wchłonęło Kujawy, zbiegło się to prawdopodobnie w czasie z udanymi podbojami Sasów na Połabiu. Tu autor stawia swoją drugą tezę, że Piastowie dostrzegli potencjalne niebezpieczeństwo przedarcia się Sasów przez Wysoczyznę Gnieźnieńską do dorzecza Wisły i przejęcia przez nich kontroli nad szlakami do Orientu. W wyniku akcji prewencyjnej mającej na celu wytworzenie w razie starcia z Sasami strefy buforowej Piastowie opanowali Wysoczyznę, niszcząc przy tym jej główne grody plemienne. W bardzo krótkim czasie pobudowali tam nowe, o wiele potężniejsze grody, blokujące wąskie równoleżnikowe przejścia prowadzące do dorzecza Wisły. Tak gigantyczna inwestycja w system obronny, dokonana w ekstremalnie krótkim czasie, dalece przekraczała możliwości plemion Wysoczyzny. Zatem już wtedy Piastowie władać musieli poza Wysoczyzną całym szeregiem plemion polskiego interioru. W rachubę wchodzi dolne i środkowe dorzecze Wisły, co zgodne jest z pierwszą tezą, że piastowskie władztwo rozszerzać się musiało od Bałtyku w górę Wisły. Inwestycja ta była być może zsynchronizowana z podobnymi przedsięwzięciami obronnymi w Jutlandii atakowanej przez Sasów w tym samym czasie, co wskazywać może na silne związki piastowsko-duńskie cementowane istnieniem wspólnego wroga. Kilka dekad później potężne grody Wysoczyzny stały się grodami centralnymi Państwa Piastowskiego, a Wysoczyzna – jego centrum, z którego na wszystkie strony poszła ekspansja. W pierwszej kolejności – w latach 70-tych X w. objęła szlak wiślańsko-dniestrzański aż po górny bieg Dniestru, co świadczy o strategicznym priorytecie tego szlaku dla Państwa Wczesno-Piastowskiego - w warunkach słabnięcia szlaków idących przez Kijów, i palącej konieczności podtrzymania importu z Orientu, niezbędnego dla rozbudowy siły militarnej państwa. W historii początków Państwa Piastowskiego występuje szereg znaków zapytania, które wynikają z braku źródeł pisanych. Zdumiewa, że przed rokiem 940 spalono – zapewne w trakcie walk - większość grodów na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej, a na ich miejscu w ciągu kilku zaledwie lat wzniesiono grody o wiele bardziej potężne i nowoczesne - typu warowni Trelleborg w Danii1. 1 Jasiński, T.: Początki Polski w nowym świetle, Nauka 4/2007, str.7-18; cytat: „ ... pierwsze grody na tym terenie powstały w drugiej połowie IX w.; były to Giecz i Moraczewo, a być może też i Poznań. W latach około 915-922 został zbudowany potężny gród w Grzybowie, wielokrotnie później przebudowywanyi powiększany. Krótko po 926 r. wzniesiono warownię w Lądzie, a przed 934 r. – gród w Bninie. Jak łatwo spostrzec, budowa kolejnych grodów była rozłożona w czasie; był to długotrwały proces 1 Kto spalił te grody? Kto i dlaczego podjął tytaniczny wysiłek pobudowania nowych dużo potężniejszych grodów? Według znawców przedmiotu była to na owe czasy inwestycja ogromna, prawie na skalę piramid, dokonana w ekstremalnie krótkim czasie2. Wymagała zasobów materialnych i ludzkich z obszarów dużo większych niż Wysoczyzna. Te zagadkowe i dramatyczne wydarzenia nastąpiły w czasach, gdy istniejąca na południu Rzesza Wielko-Morawska została kilkanaście lat wcześniej rozbita przez Węgrów. Jej ekspansja mogła wcześniej zagrażać plemionom w rejonie Wysoczyzny. Jednak w latach 30-tych X wieku jedyne zagrożenie stanowić mógł cesarz Otton I, który dopiero co odniósł spore sukcesy militarne na Połabiu. Dlaczego właśnie na Wysoczyźnie skupiono tyle wielkich grodów, niewątpliwie wykorzystując do ich wznoszenia olbrzymi wysiłek ludności? Do tej pory hipotezy badaczy obracały się wokół samoistnego znaczenia Wysoczyzny Gnieźnieńskiej, która stanowić miała zabezpieczane nowo wzniesionymi grodami serce powstającego Państwa Piastowskiego. Wysoczyzna, ewentualnie z sąsiednimi regionami, jak spływnia Obry, ziemie lubuska, kaliska i nadgoplańska, stanowić miała od lat 50tych X wieku obszar wyjściowy do dalszej ekspansji Piastów w szeroko rozumiane dorzecze Wisły. W zasadzie brak jakichkolwiek twardych dowodów na prawdziwość tych hipotez. Nie wiadomo bowiem kiedy, z którego kierunku i w jakich okolicznościach ojciec Mieszka, a może jeszcze jego dziad, przybył z drużyną na Wysoczyznę i ją opanował. Próba rozwiązania tej zagadki zostanie podjęta dalej. Dlaczego bowiem niczym nie wyróżniająca się na tle środkowo-europejskich nizin słowiańska drobnica plemienna Wysoczyzny Gnieźnieńskiej i obszarów ją otaczających w bardzo krótkim czasie wykrzesała z siebie wysiłek państwowo-twórczy nie przystający zupełnie do ówczesnych realiów regionu? Jedynym sensownym wytłumaczeniem byłoby przybycie sił państwowo-twórczych z zewnątrz - czy to w formie najazdu, czy też w miarę pokojowego zaistnienia. Sięgano po najróżniejsze koncepcje. Sił tych szukano na Połabiu, gdzie udana ekspansja Sasów lat 20-tych i 30-tych X wieku wypchnąć mogła za Odrę elity wojskowo-polityczne któregoś z podregionów Połabia - w obawie przed ostatecznym rozgromieniem przez Sasów. Długo zmagając się z Sasami elity te mogły przejąć od nich „know-how” państwowo-twórczy i wojskowy, który przydał się nad Wartą. Inna koncepcja dostrzegała w tej roli elity wielko-morawskie zbiegłe nad Wartę po rozgromieniu ich państwa przez Węgrów w roku 9073. Skąd by nie przyszły te elity, to przyniosły na Wysoczyznę ów niezbędny „know-how”. Niemniej jednak tylko śmiertelne zagrożenie saskie spowodować mogło jego przekucie o charakterze ewolucyjnym. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na przełomie lat 30. i 40. X w. W 940 r. ukończono budowę drugiego grodu w Bninie; w tym samym roku wzniesiono gród w Gnieźnie oraz nowe warownie w Gieczu i Lądzie, a w latach 939-942 przeprowadzono ostatnią rozbudowę grodu w Grzybowie. Na ten czas należy też datować powstanie drugiego grodu w Poznaniu. Tak więc wszystkie te warownie wzniesiono lub rozbudowano koło roku 940. Zdumiewające: datowanie metodą dendrochronologiczną wskazuje aż w czterech przypadkach dokładnie na rok 940, jako na moment wybudowania lub ukończenia budowy grodu.” 2 Ibid - cytat: „... nie da się zaprzeczyć, iż na przełomie lat 30. i 40. X w. mieszkańcy Wysoczyzny Gnieźnieńskiej zdobyli się na nadzwyczajny wysiłek, wznosząc w niezwykle krótkim czasie aż pięć potężnych grodów i jeden rozbudowując. Prace były prowadzone z tak ogromnym rozmachem, iż ścięto na terenie Wysoczyzny Gnieźnieńskiej wszystką dębinę. Budowa tych grodów to wielkie dzieło ówczesnej inżynierii i sztuki budowlanej Polan. Inwestycja prawie na miarę budowy piramidy Cheopsa, jeżeli pamięta się, że budowano równocześnie pięć grodów i w niezwykle krótkim czasie.” 3 Prominentny ród na Wielkich Morawach zwał się Poznań. 2 w inwestycje obronne lat 30-tych X wieku. By te w sensie ekonomicznym mordercze inwestycje wsparte zostały niezbędnym potencjałem gospodarczym, ekspansja tych elit musiała uprzednio znacznie wykroczyć poza Wysoczyznę - na otaczające ją terytoria plemienne. W świetle tych hipotez ciągle nieodpowiedziane pozostaje pytanie: dlaczegóż to owe wielkie grody postawiono w tak dużym zagęszczeniu w sercu bronionego regionu, gdy peryferie potraktowano po macoszemu? I dlaczego akurat na Wysoczyźnie, a nie na terytorium, z którego przyszli, i na którym władali ci, co zniszczyli poprzednie grody? Tu nasuwa się możliwość inwersji rozumowania. Wysoczyzna Gnieźnieńska leżała na przewężeniu najbardziej dogodnego, i być może z wojskowego punktu widzenia jedynego istotnego równoleżnikowego szlaku wiodącego z Połabia do dorzecza Wisły. Na północ od niej leżały nieprzebyte bagna i puszcze Noteci, przechodzące dalej w potężne puszcze Pomorza. Na południowy zachód i południe od linii Warty wielkie puszcze i bagna łukiem otaczały Wysoczyznę aż do ziemi kaliskiej. Na południe od Kalisza aż po Sudety ciągnęła się nieprzebyta puszcza zwana Przesieką Śląską. Przeto militarne zablokowanie potężnymi grodami dość wąskiej w kierunku południkowym Wysoczyzny zabezpieczało przed zakusami Sasów i Cesarstwa właśnie dorzecze Wisły. Rys.1. Rzut z góry od strony zachodu na Wysoczyznę Gnieźnieńską (zawartą w bialym okręgu). Od strony południa i zachodu otoczona jest ona zakolem Warty (linia czerwona). W tyle za Wysoczyzną uwidocznione są omawiane w dalszej części artykułu domniemane szlaki rzeczne (linie czerwone): prowadzący z zachodu od Odry (niewidocznej na rysunku) szlak z Warty przez przewłoki do Bzury i dalej do Wisły, oraz idący z Bałtyku szlak wiślański do Bugu i Sanu. Na północ (na lewo) od Wysoczyzny widoczne szczątki niegdyś nieprzebytej puszczy nadnoteckiej i olbrzymich puszcz pomorskich, na południe (na prawo) podobnie nieprzebytych puszcz ziemi kaliskiej i sieradzkiej, przechodzących dalej w puszczańską Przesiekę Śląską, ciągnącą się aż do gór Sudetów. Rysunek wykonany w oparciu o oprogramowanie Google Earth. 3 Ale dlaczegóż to dorzecze Wisły miałoby być aż tak ogromnym wysiłkiem bronione przed Sasami? SZLAKI DO ORIENTU Szlak dnieprzański „od Waregów do Greków”, a potem także „wareski szlak ku Wołdze” – stanowiły oś, wokół której krzepła politycznie i gospodarczo państwowość ruska4. Brały one początek w porcie Visby na Gotlandii, a potem również w szwedzkiej Birce. Rys.2. Szlaki wareskie do Orientu - przedstawione w kontekście importu srebra do frankijskich mennic w Dorstad u ujścia Renu (na samym dole mapy). Najbardziej po stronie lewej mapy przebiega szlak Wołżański idący przez Bułgar (główny ośrodek handlowy Bułgarów Wołżańskich), natomiast po lewej idzie przez Kijów szlak dnieprzański do chazarskiego Sarkelu i do Konstantynopola. W dali widoczna sammanidzka Samarkanda i abbasydzki Bagdad – główne ośrodki, z których srebro napływało do Państwa Franków. Rysunek wykonany w oparciu o oprogramowanie Google Earth. 4 Duczko, W.: Viking Rus. Studies on the presence of Scandinavians in Eastern Europe, Leiden-Boston, 2004 4 Dla Skandynawów ich znaczenie, zarówno ekonomiczne jak i cywilizacyjne, było ogromne5. Poza tym, że dawały utrzymanie znacznym populacjom ciągle wygłodniałej Skandynawii, to jednocześnie rozpalały wyobraźnię łupieską i podróżniczą. Fakt, że właśnie Waregowie trzymali kontrolę nad początkowymi morskimi i rzecznymi odcinkami szlaku przydawał im znaczenia wśród Skandynawów. Szlaki te, omijające Morze Śródziemne kontrolowane przez Arabów i Bizancjum, rozwijano być może już od VII wieku. Uniknięcie kontroli Bizancjum było szczególnie istotne dla importu do Europy srebra i artykułów luksusowych z Bliskiego Wschodu. Srebra używano do bicia monety w Państwie Karolińskim. Moneta srebrna stanowiła w dużym stopniu źródło potęgi tego państwa. Poza tym złom srebrny stosowany było dość powszechnie jako środek płatniczy. Osłabły te szlaki w drugiej lub trzeciej dekadzie wieku IX, gdy zbankrutował kalifat Bagdadu – główne źródło importu srebra. Dopiero ok. 880 roku handel szlakami wareskimi ożywił się ponownie, bo za pośrednictwem Chazarów i Bułgarów Wołżańskich zaczęło napływać srebro z kopalń Centralnej Azji, głównie w górach Hindokusz – w wymianie za niewolników, futra i bursztyn. Związane to było z umocnieniem politycznym Sammanidów w Azji Centralno-Zachodniej, którzy kontrolowali tam wszystkie miejsca wydobycia srebra, i jednocześnie wspierali rozwój handlu i miast. SZLAK WIŚLAŃSKI VIA BUG, PRYPEĆ I DNIEPR Można doszukiwać się i innego szlaku przez Kijów do Orientu, użytkowanego zapewne już przez całą I-szą połowę wieku X, na co wskazują znalezione liczne skarby z dirhemami na terenie polskiego interioru. To szlak idący zapewne z Danii i Jutlandii do bałtyckiego ujścia Wisły, dalej dolną i środkową Wisłą przez Pomorze, Kujawy i Mazowsze do Bugu. Przez przewłoki do Prypeci i Dniepru szlak ten dochodził do Kijowa, ale już przed Drohiczynem6 wkraczał na tereny kontrolowane przez Rusów7. Podobnie jak szlaki wareskie szlak ten biegł przeto w dużej części przez tereny kontrolowane przez Ruś. W sensie politycznym dawał być może tej ostatniej istotną kartę przetargową w relacjach z Waregami i Duńczykami, pozwalając rozgrywać jednych przeciwko drugim. Można domniemywać bowiem, że w swojej wiślańsko5 Teigelake, U., 2003. Boat on the River. Developing and applying alternative methods of tracing ship traffic on inland waterways. In: By the Water. Archaeological Perspectives on Human Strategics around the Baltic Sea. Södertörn Academic Studies, 17, 2003, 37-64.; cytat z tego artykułu dotyczący transportu w czasach rzymskich: “Transport rzeczny mógł służyć do przewozu ładunków o wadze 60 do 140 cwt, transport lądowy tylko5 do 6 cwt, a transport morski nawet 600 do 2000 cwt. Transport ładunków śródlądowymi szlakami wodnymi był 10 razy tańszy niż drogą lądową. Transport morski był około 60 razy tańszy niż transport lądem.” To unaocznia powody, dla których śródlądowe szlaki wodne w średniowiecznej Europie nie miały znaczącej konkurencji w szlakach lądowych. Gdzie tylko się dało, używano transportu wodnego. Tym bardziej w zasobnej w wody śródlądowe Europie ŚrodkowoWschodniej. Szlaków tych używano też zimą, gdy wody zamarły i ładunki transportowano na saniach. Znakomity i bogaty w szczegóły obraz użytkowania tych wód w czasach Wikingów na przykładzie Niemna dał Vladas Zulkus (Zulkus, V.:” Armed and expected. Traders and their ways in Viking times.” In the weapons, weaponry and me in memoriam Vytautas Kazakevičius (Archaeologia Baltica, Vol. 8). Ed. by A. BLIUJIENĖ. Vintage, 2007, p. 310-320.). 6 W Drohiczynie nad Bugiem odkryto ślady komory celnej. Znaleziono tam plomby ołowiane ze znakami Rurykowiczów używane do kontroli ilości towarów przechodzących przez komorę. 7 Był to zapewne ten sam szlak wodny, którym wg latopisu Nestora w czwartej dekadzie XI wieku wojska Jarosława Mądrego „szły w łodziach” na pomoc walczącemu o odzyskanie Mazowsza Kazimierzowi Odnowicielowi. 5 bużańskiej części był kontrolowany przez Duńczyków, lub ich wasali. Duńczycy byli bowiem w X wieku aktywni na tych ziemiach. W dorzeczu dolnej i środkowej Wisły zidentyfikowano cały szereg pochówków wojowników coraz częściej utożsamianych przez archeologów z Duńczykami. Ostatnio występuje pogląd, że trzonem owych 3000 zbrojnych jeźdźców, które wg Ibrahima Ibn-Jakuba utrzymywał Mieszko I, a przynajmniej wchodzących w ich skład oddziałów doborowych, byli Duńczycy8. Rys.3. Szlaki do Orientu wiodące przez X-wieczną Polskę. Szlak idący od ujścia Wisły do Bałtyku rozgałęzia się u ujścia Bugu do Wisły, przy czym jego kontynuacja Wisłą i Sanem do Dniestru wydaje się być najkrótszym i najprostszym szlakiem do Orientu. Szlak bużański natomiast rozgałęzia się dalej na idący Bugiem szlak do Stilska, i stamtąd dalej do Dniestru, oraz na szlak Prypecią do Kijowa, skąd Desną, Sejmem i przewłokami do dorzecza Donu wiódł szlak na chazarski Sarkel. Jednak to szlak dniestrzański, czy to Wisłą i Sanem, czy to Bugiem, wydaje się być najkorzystniejszym połączeniem zwłaszcza do Konstantynopola, a także do Sarkela. Rysunek wykonany w oparciu o oprogramowanie Google Earth. Wiele wskazuje, że wspomniany szlak był użytkowany podobnie intensywnie jak osławione szlaki wareskie. Świadczy o tym gęstość wzdłuż tego szlaku znalezisk skarbów z posiekanymi srebrnymi przedmiotami oraz monetami arabskimi9. W siódmej dekadzie X w. import srebra szlakami wareskimi z Orientu zaczął słabnąć i po dwóch dekadach prawie wygasł10. Ruś Kijowska przełączyła wtedy na handel z Bizancjum. Być może znaczny strumień srebra płynął nadal omijającym Ruś szlakiem 8 Dyskusja na Konferencji: Kultura skandynawska na ziemiach polskich we wczesnym średniowieczu, Wrocław 20-21.10.2011 9 Bogucki, M.: Against the“Northern Arc” Hypothesis – the eastern land route of inflow of the Oriental silver to West Slavonic area, Circulation in 10th-c. Northern Europe, Wolfson College, Oxford 1-2 August 2011. 10 Między badaczami trwają spory, dlaczego tak się stało. 6 wiślańskim, do którego zaraz przejdziemy. Bowiem - jak pokażemy dalej - duże ilości srebra pojawiały się w dorzeczach Wisły i Odry już od początku X wieku, a co więcej ujawniły się tam potężne wydatki państwowe - wg źródeł regulowane srebrem. Jest mniej prawdopodobne, by srebro to napływało w tak dużych ilościach okrężną drogą przez Ruś. W II połowie X wieku maleć zaczęła zależność Europy Zachodniej od importu srebra z Azji Centralnej. Około roku 968 w Rammelsbergu koło Goslaru w Saksonii wykryto olbrzymie złoża srebra, ołowiu i miedzi. Spadła intratność handlu szlakami na Wschód, jednocześnie wzmacniając pozycję polityczną Sasów kontrolujących te złoża. Około roku 965 książęta kijowscy przejęli całkowitą kontrolę nad handlem szlakami wareskimi, co osłabiło znaczenie Normanów na tych szlakach, zmuszając ich ponownie do rajdów rabunkowych na Europę Zachodnią. Po 965 roku zainteresowanie szlakiem przez Kijów mocno osłabło. SZLAK WIŚLAŃSKI PRZEZ SAN DO DNIESTRU Być może istniał korzystny alternatywny szlak Wisłą przez San do Dniestru i dalej do Morza Czarnego, zupełnie omijający Kijów11. Poza tym, że nad górnym Dniestrem znaleziono kilka skarbów z I połowy X wieku z monetami arabskimi12, brak jest jakichkolwiek źródeł wskazujących na istnienie tego szlaku. Trzeba go zatem traktować jako potencjalną możliwość. Był dużo krótszy od szlaków wareskich i wiślańskiego szlaku przez Bug i Prypeć. Co ważne, szlak ten nie tylko wymykałby się kontroli Rusi, ale omijałby także trudne do przebycia granitowe progi dnieprzańskie, przez które przeprawa stanowiła poważne zagrożenie dla życia załóg łodzi z powodu czyhających tam koczowników. Szlak ten zmierzałby Wisłą aż do Sanu, a następnie Sanem do ujścia rzeki Wiszni. Tu rozgałęział się do dwu alternatywnych przewłok. Pierwszy, północny wariant szlaku biegł od tego miejsca Wisznią, wijącą się przez blisko 40 km wśród wzgórz aż do znajdującej się na dziale wodnym Wisły i Dniestru miejscowości Rudki, gdzie wody strugi Wiszenki, płynącej z wyżej położonych wzgórz, rozpływają się na północ do Wiszni i na południe do Dniestru13 oddalonego o 3 km. Przeciąganie łodzi przez przewłokę w Rudkach było zatem „po wodzie” – nie wymagało ciągnięcia ich po suchym gruncie. Przewłoka ta leży kilkadziesiąt metrów niżej niż działy wodne w rejonie Smoleńska. Drugi, południowy wariant biegł od ujścia Wiszni w górę Sanu do Przemyśla, gdzie wchodził w rzeczkę Wiar, prawobrzeżny dopływ Sanu, a po ok. 10 km w prawobrzeżny dopływ Wiaru - rzeczkę Wyrwę. Po kolejnych 3 km dochodził do wsi Grodzisko, w której boczny dopływ Wyrwy prowadził na przewłokę położoną ok. 50 m wyżej. Tam na poziomie przewłoki płynie przez łąki strumień Błożewka, wpadający po ok.20 km do 11 Ekblom, R.; Die Waraeger in Weichselgebiet, Archiv f.Slav.Philologie, 1925, XXXIX, 185-212. Adamczyk, D.: Między Kijowem a Gnieznem. Wybrane aspekty topografii i funkcji arabskiego srebra na ziemiach słowiańskich w X i na początku XI w., w: I. Panic, J. Sperka (wyd.), Średniowiecze polskie i powszechne, tom 5, 2009, str. 66-78. 13 Miejsce to w czasach austro-węgierskich wyznaczono do realizacji łączącego oba dorzecza odcinka kanału San-Dniestr, a to dlatego, że poprowadzenie kanału tamtędy w ogóle nie wymagało przerzynania się przez pasma wzgórz. O dogodności tej przewłoki świadczy fakt, że nawet w czasach nowożytnych podniesione na wiosnę wody Dniestru przelewały się nieraz w tym miejscu do zlewni Wisły. 12 7 rzeki Strwiąż, a ta po 2 km łączy się z Dniestrem - nieopodal dojścia do tej rzeki północnego wariantu szlaku. Północny wariant był blisko 15 km krótszy niż drugi, i nie wymagał ciągnięcia łodzi pod górę po suchym gruncie. Niemniej, wariant południowy, ponieważ biegł nieopodal grodu przemyskiego (północny biegł oddalony ok. 30 km od Przemyśla), był być może ważniejszy i lepiej chroniony - mimo bardziej kłopotliwej przewłoki. Trudno jest jednak z dzisiejszej perspektywy porównać X-wieczne stosunki wodne na obu odcinkach, jak i geografię plemion wzdłuż ich przebiegu. SZLAK WIŚLAŃSKI PRZEZ BUG DO DNIESTRU W latach 80-tych we wsi Stilsko, oddalonej o 40km na południe od Lwowa i 10 km na północ od Dniestru, odkryto ślady wielkiego wczesno-średniowiecznego miasta, otoczonego murem obronnym wielokilometrowej długości14. Pod miastem tym istnieje do tej pory labirynt wydrążonych w skalnym podłożu chodników i pomieszczeń, do tej pory wykorzystywanych przez mieszkańców Stilska dla celów gospodarczych. Jest tam również odchodząca od zbocza potężna skała w kształcie arkady mostu – zidentyfikowana jako pogański ołtarz ofiarny. Według archeologów miasto tętniło życiem między IX-tym i XI-wiekiem, i stanowiło zapewne stolicę i główne centrum kultowe plemienia Białych Chorwatów. Przypisanie tego miejsca właśnie Białym Chorwatom jest co prawda dyskusyjne, tak samo jak w ogóle dyskusyjne jest istnienie tego plemienia, jak i jego umiejscowienie na obszarze między Wisłokiem i Zbruczem. Niemniej poza dyskusją wydaje się być fakt, że Stilsko było pod koniec pierwszego tysiąclecia n.e. ważną aglomeracją nad górnym Dniestrem. Z punktu widzenia rozważań tego artykułu istotny jest też fakt, że wczesno-średniowieczne miasto połączone było z Dniestrem systemem jazów i śluz na płynącej obok niego małej rzeczce Kołodnicy, co świadczy o tym, że Stilsko stanowiło punkt początkowy szlaku rzecznego wiodącego Dniestrem w dół do Morza Czarnego. Powstaje pytanie, w jakich kierunkach szlak ten miał kontynuację w drugą stronę. Rzeczka Kołodnica ma swoje źródła kilka kilometrów od Stilska w górnym końcu doliny. Jest zatem oczywiste, że miasto stanowiło punkt tranzytowy na dochodzących do niego szlakach lądowych. Dolina rzeczki Kołodnicy znajduje się na południowym skłonie Wyżyny Lubelsko-Lwowskiej - na południe od samego Lwowa. Przez ten obszar biegł zapewne odwieczny szlak lądowy z Ratyzbony przez Pragę, Kraków, Przemyśl na Ruś Kijowską. Ślady infrastruktury wodnej świadczą o tym, że właśnie w Stilsku szlak prasko-kijowski dodatkowo rozwidlał się na dniestrzański szlak rzeczny do Morza Czarnego. Analizując topografię tego miejsca można dostrzec dodatkową okoliczność. Otóż na północno-wschodniej stronie tej Wyżyny – zaledwie 30 km na północ od Stilska - mają swoje źródła rozliczne dopływy Bugu. Jest tam szereg bagnistych dolin z rzeczkami odchodzących od Wyżyny w kierunku równoleżnikowym. Najbliżej Stilska zlokalizowane są źródła bagnistej rzeczki Pełtwi, nad którą niegdyś wzniesiono miasto Lwów, i która przez wieki przepływała przez zachodnie i północne fosy ufortyfikowanego starego 14 Odkrywcą i badaczem tego miejsca był ukraiński archeolog, Orest Korczyński (Орест КОРЧИНСЬКИЙ: РАННЬОСЕРЕДНЬОВІЧНЕ МІСТО НА ВЕРХНЬОМУ ДНІСТРІ, Матеріали і дослідженняз археології Прикарпаття і Волині, Вип. 12. 2008. С. 267–282.). 8 miasta. Są zapisy w źródłach, że w XVI wieku Pełtew była rzeczką spławną dla niewielkich barek. Samo miasto Lwów i jego Wysoki Zamek zostało założone dopiero około 1250 roku, ale na obszarze najstarszej części miasta – między Pełtwią a Górą Zamkową – znaleziono ślady osadnictwa jeszcze z V-ego wieku. W wieku X-tym u podnóży wysokiego zamku istniała osada wiązana przez archeologów z plemieniem Lędzian15. Być może ta właśnie osada nad Pełtwią stanowiła punkt tranzytu ze szlaku wodnego biegnącego Wisłą i Bugiem z Morza Bałtyckiego na krótki odcinek szlaku lądowego16 wiodącego dalej do Stilska, gdzie zaczynał się szlak rzeczny w dół Dniestru do Orientu. Punkt był dogodny, bo mimo, że dolina Pełtwi była bagnista, to osada stanowiąca zaczątek Lwowa leżała na przewężeniu tej doliny - na zboczu schodzącym spod Góry Zamkowej. Tam właśnie były zapewne suche miejsca dojścia do lustra wody, gdzie cumowano łodzie i dokonywano załadunku i rozładunku. W takim układzie Stilsko stanowiło ważne skrzyżowanie szlaków lądowych i rzecznych Europy Centralno-Wschodniej, położone na dziale wodnym między spływniami Bałtyku i Morza Czarnego. SZLAKI DNIESTRZAŃSKIE Opisane powyżej szlaki wiślańsko-dniestrzańskie były być może najstarszym, najkrótszym i najbardziej dogodnym połączeniem transportowym Bałtyku z Morzem Czarnym. Kto wie, czy nie były znane i użytkowane od czasów wędrówek Gotów, i już wtedy Skandynawowie świadomi byli jego istnienia. Kilka granitowych progów na Dniestrze pod Jampolem jest łatwych do przepłynięcia z marszu dla dość znacznych nawet statków rzecznych. W tym sensie nie dadzą się porównać do zawierającego co najmniej dziewięć bardzo trudnych do przebycia progów granitowych 100kilometrowego odcinka Dniepru, gdzie łodzie często musiano ciągnąć brzegiem. Z powodów geograficznych szlaki te musiały być szczególnie dogodne dla Duńczyków, chociaż – trzeba pamiętać, że i z portów Gotlandii stanowiły najkrótsze połączenie do Morza Czarnego. Byłoby dziwne, gdyby Duńczycy nie próbowali ich opanować, tym bardziej, że oferowały im uniezależnienie w handlu z Orientem nie tylko od Waregów, ale przede wszystkim od Rusi. Problem stanowić mogła zależność dorzecza Dniestru najpierw od Białych Chorwatów, potem Węgrów, którzy wkrótce przenieśli się do Panonii, a następnie Bułgarów, chociaż górny Dniestr, gdzie biegły newralgiczne odcinki obejmujące przewłoki i lądowy łącznik do Stilska, znajdował się na dalekich północnych peryferiach tego państwa. Niemniej, leżące w dole Dniestru Naddniestrze było w tamtych czasach obszarem przemieszczania plemion stepowych takich jak Węgrzy i Pieczyngowie, którzy ścierali się tam z Bułgarami, co zapewne utrudniało użytkowanie Dniestru. Podobne utrudnienie było jednak w dolnym biegu Dniepru - tam dodatkowo potęgowane przez zagrożenia na trudnych do przebycia skalistych progach 15 Trwają dyskusje, czy Lędzianie i Biali Chorwaci byli tym samym plemieniem. Krótkie lądowe łączniki szlaków wodnych zdarzały się w sytuacjach, gdy brak było dogodnych przewłok. Taki system lądowych łączników był właśnie w Lesie Wałdajskim, przez który przebiegały wszystkie połączenia lądowe między szlakami rzecznymi z Morza Bałtyckiego do Dniepru i Wołgi. 16 9 dnieprzańskich, znajdujących się bezpośrednio na terytorium kontrolowanym przez koczowników17. Już w latach 80-tych X wieku Włodzimierz Wielki podporządkował sobie górne dorzecze Dniestru. Być może postrzegał dniestrzański szlak jako zbyt silną konkurencję dla szlaków przez Ruś, i starał się w ten sposób podtrzymać monopol na połączenia transportowe do Orientu. Odcinek szlaku zawierający przewłoki był z natury wyjątkowo wrażliwy na zagrożenia. Znalazł się on wkrótce w obrębie południowej cżęści terytorium Grodów Czerwieńskich, o które przez wiele dekad trwały walki między Polską a Rusią. Czy powodem konflitu nie był czasem przebieg tamtędy szlaku wiślańskich do Orientu? Samo przecinanie tego terytorium przez równoleżnikowy szlak z Pragi do Kijowa nie tłumaczyłoby zaciętych walk, natomiast opanowanie skrzyżowania szlaków w Stilsku implikowało najprawdopodobniej pełną kontrolę nad szlakami wiślańskimi aż do Dniestru. Wydaje się, że mimo formalnego podporządkowania Rusom górnego Dniestru szlak mógł funkcjonować - być może z przerwami - aż do końca panowania Bolesława Chrobrego. Autor świadomie nie nazywa szlaku dniestrzańskiego szlakiem do Greków18, bo zmierzał on chyba do chazarskich ośrodków handlu nad Morzem Azowskim, do których od wschodu docierało srebro i inne towary z Azji Centralnej. Tak było przynajmniej do siódmej dekady X wieku, gdy nastąpił raptowny upadek Kaganatu Chazarskiego. Komunikacja z Grekami stanowiła raczej margines w użytkowaniu szlaku 19, stąd łatwo wytłumaczyć brak wzmianek o nim w źródłach bizantyjskich. Czy owa oś transportowa zaistniała naprawdę, a jeśli - to na jak długo? Być może archeologia odpowie kiedyś na to pytanie. Brak wzmianek o niej w źródłach nie dziwi. Dorzecze Wisły było oddalone od ośrodków, w których powstawały źródła pisane. Również szlaki wareskie były niezwykle rzadko wspominane we źródłach. Sagi skandynawskie także pomijały ich istnienie. CZY SZLAK WIŚLAŃSKI STANOWIŁ OŚ CENTRALNĄ PAŃSTWA WCZESNOPIASTOWSKIEGO? Autor ma świadomość, że dalsze rozważania w tym artykule mają charakter wybitnie spekulatywny. W tym temacie tak ważnym dla zrozumienia korzeni państwowości polskiej inaczej się nie da. Ze względu na brak źródeł badacze są od dawna zmuszeni budować hipotezy oparte na grząskim gruncie20. Droga poznania prawdy o tamtych 17 To utrudnienie było tak duże, że zapewne większość towarów omijała dnieprzańskie progi skierowując się na wschód mniejszymi rzekami i szlakami lądowymi – bezpośrednio do ośrodków handlowych Chazarów, głównie do Sarkelu nad Donem. Droga Dniestrem do Orientu była niewątpliwie łatwiejsza do przebycia, bo koczownicy nie mieli tu progów skalnych, nadających się do zastawiania zasadzek. Krytycznym był tylko odcinek bliski działu wodnego, bo sam Dniestr tam, gdzie docierają do niego oba alternatywne odcinki idące od spływni Wisły, jest już rzeką w pełni spławną, zasilaną wodą z pobliskich gór. 18 Bardziej właściwa byłaby nazwa – „szlak do Chazarów”. 19 Część historyków dostrzega w X wieku metropolię obrządku wschodniego w Sandomierzu, co może wiązać się z tym szlakiem, ale raczej w schyłkowych czasach tej metropolii. Jest bowiem oczywiste, że zaistniała ona w wyniku oddziaływań Rzeszy Wielko-Morawskiej. 20 Spektakularnym przykładem wynikłej z tego porażki było niedawne kompletne odrzucenie koncepcji powstania Państwa Piastowskiego - jeszcze dwadzieścia lat temu „obligatoryjnych” w nauce polskiej. 10 czasach musi przeto z jednej strony bazować na budowaniu hipotez unikających pułapek anty-źródłowości, a z drugiej - śmiało rekonstruujących przeszłość w oparciu o całościowe na nią spojrzenie – przy starannym dotrzymywaniu reguły Ockhama. Zatem... Jeśli założyć odwrotny kierunek ekspansji, czyli najpierw uzyskanie przez przodków Mieszka kontroli nad dolno-wiślańską częścią szlaków i zorganizowanie niezbędnej infrastruktury zapewniającej płynność i bezpieczeństwo transportu, a dopiero potem wzniesienie grodów na Wysoczyźnie Gnieźnieńskiej, to wielkie inwestycje na niej jawiłyby się już jako zadanie wtórne wobec potrzeby utrzymania wiślańskiej osi transportowej do Orientu. Stanowiłyby pragmatyczną odpowiedź na prawdziwe lub wyimaginowe zagrożenie saskie od flanki zachodniej. Wynikałoby to z palącej potrzeby zabezpieczenia owej osi krzepnącego państwa na zagrożonym odcinku linii Wisły w rejonie ziemi chełmińskiej, Kujaw i Mazowsza. Jeżeli słuszna jest ta hipoteza, to niekoniecznie wyklucza ona hipotezę wcześniej wspomnianą, że bliżej nieokreślone, niosące „know-how” elity przyszły na Wysoczyznę z zachodu lub południa. Można nawet przyjąć, że w latach 30-tych X w. lub trochę wcześniej te ostatnie starły się z przybyszami znad Wisły i pewnie zostały ujarzmione, a w ramach tego starcia ówczesne grody Wysoczyzny, z wyjątkiem Giecza i sąsiadującego z Wysoczyzną Kalisza21, uległy zniszczeniu. Niemniej obszar ten mógł stać się na pewien czas tyglem kulturowym, w którym pod presją saskiego zagrożenia wypracowano skuteczne rozwiązania wojskowe i państwowo-twórcze, być może nawet na drodze wymuszonej nim integracji elit o różnej proweniencji. Niektórzy badacze twierdzą, że od czasów podboju Połabia przez Karola Wielkiego całe Pomorze – aż po Wisłę - było obszarem trybutarnym Cesarstwa, który to trybut później zaczął pobierać dla cesarza Mieszko22. Tym samym władający sąsiadującym od północnego wschodu z Wysoczyzną Pomorzem – owym początkiem wiślańskich szlaków do Orientu - liczyć się musieli z tym, że Sasi wkrótce pojawią się po trybut, a być może przejmą tę krainę. To, że główne stolice nowopowstającego państwa Polan znalazły się potem na Wysoczyźnie, wynikać mogło już z tej wcześniej podjętej decyzji o umiejscowieniu tam wielkich grodów. Tam bowiem najłatwiej było skoszarować drużynę i pomieścić centralną administrację państwa23. Kolejne wielkie grody w dorzeczu Wisły (Kraków, Zostało to spowodowane nowymi datowaniami wielkich grodów Wysoczyzny metodą dendrochronologiczną. 21 Zofia Kurnatowska uważa, że to Giecz mógł być pierwotną dziedziną Piastów, z której wyszli oni na podbój Wysoczyzny (Kurnatowska, Z.: Początki Polski, Poznań 2002). Głównym argumentem jest fakt, że gród w Gieczu nie uległ zniszczeniu wtedy, gdy spłonęły inne grody plemienne Wysoczyzny. Konkurencyjną hipotezę postawił Andrzej Buko stawiając Kalisz w roli pierwotnej domeny piastowskiej (Buko, A.: The Archaeology of Early Medieval Poland, 2007), fragmenty pod linkiem http://www.andrzejbuko.pradzieje.pl/pl/the-archaeology-of-early-medieval-poland.html ). Jego argumentem jest to, że to grody kaliskie nie uległy zniszczeniu w tym dramatycznym okresie. Obie koncepcje wcale nie muszą być postrzegane jako wykluczające się alternatywy. Zdaniem A. Buko Kalisz i Giecz mogły należeć do pierwotnej domeny Piastów obejmującej ziemie nad Prosną i południową część Ziemi Gnieźnieńskiej. 22 Rymar, E.: Rodowód książąt pomorskich, Szczecin 2005, str.47. 23 Szereg X-wiecznych skarbów z dirhemami znaleziono w pobliżu wielkich grodów Wysoczyzny Gnieźnieńskiej. Wydaje się to potwierdzać zapiski Ibrahima Ibn Jakuba o opłacaniu drużyny Mieszkowej monetą. Do siódmej dekady X wieku źródłem monety srebrnej dla Mieszka mógł być tylko Orient, przy czym by opłacić tak liczną drużynę Mieszko dysponować musiał stałym dopływem dużej ilości monety. 11 Sandomierz, Przemyśl, Gdańsk) powstały znacznie później – dopiero w II poł. X w. Ponieważ z wyjątkiem Krakowa wzniesiono je na linii wiślańskich szlaków do Orientu, to mniemać można, że w jakimś zakresie stanowiły odpowiedź na potrzeby infrastrukturalne związane ze szlakami. SCENARIUSZ PODBOJU Podbój Wysoczyzny mógł zatem nastąpić w obawie przed przebiciem się Sasów przez stanowiący „wąskie gardło” obszar drożny dla ich wojsk i jednocześnie z jakichś względów słabo broniony. Byłoby to wyrąbywanie sobie strefy buforowej wobec oczekiwanego starcia, którą natychmiast umocniono w stopniu znacznie przekraczającym to, co było tam wcześniej. Jednocześnie, w sposób być może niezamierzony, przesunięto tam serce nowo-powstającego państwa, co w drugiej połowie X wieku było chyba wzmacniane spadkiem znaczenia szlaków na wschód - w związku z malejącym znaczeniem importu srebra po wcześniej wspomnianym odkryciu w 968 roku wielkich złóż srebra i innych metali kolorowych koło Goslaru w Górach Harzu. To przesunięcie punktu ciężkości państwa zaowocowało z kolei ekspansją w kierunku prawobrzeżnego Śląska, wschodniego Połabia i Pomorza Zachodniego – w następstwie lokując Wysoczyznę pośrodku państwa. We wczesnych państwach na obszarze Europy Wschodniej trybuty ściągane w celach komercyjnych, kontrola szlaków handlowych przechodzących przez ich terytoria oraz działalność łupieżcza stanowiły podstawy materialne państwa24. Tak też było zapewne w omawianym przypadku. Twór wczesno-państwowy w dorzeczu dolnej i być może środkowej Wisły był zapewne w znacznej mierze „produktem” wiślańskich szlaków do Orientu. Podobnie jak na Rusi, gdzie multi-etniczne drużyny złożone ze Skandynawów, Słowian, Bałtów i Finów próbowały poddać kontroli drogi „do Arabów i Greków”, także w wiślańskim przypadku musiało dziać się podobnie. Zapewne zaczęto od narzucenia trybutów plemionom u ujścia Wisły, by przede wszystkim wykarmić i wyposażyć drużynę, ale zaraz po tym nabywano ekwiwalenty konieczne do uzyskania srebra i towarów luksusowych25. Potem - w miarę rozwoju handlu na wiślańskim szlaku dysponenci drużyny pozyskiwali coraz więcej kruszców i artykułów luksusowych, co pozwalało ją liczebnie i jakościowo rozbudować26. Wzrost dysponowanej siły zbrojnej umożliwiał z kolei narzucenie trybutów kolejnym plemionom w sąsiedztwie - szczególnie tym na szlaku handlowym, bo wzmacniało to jego kontrolę. Ten samonakręcający się mechanizm wzrostu funkcjonował tak długo, jak długo szlak generował przychody, i jak długo były pod ręką plemiona, z których można było Taki system wynagradzania drużyny zrodził się zapewne już dużo wcześniej. Jest wysoce prawdopodobne, że moneta ta napływała z Orientu szlakami wiślańskimi. 24 Adamczyk, D.: Orientalno-bałtycki system handlowy a proces kształtowania się Europy Wschodniej w IX i X w., w: I. Panic, J. Sperka (wyd.), Średniowiecze polskie i powszechne, tom 2, Katowice 2002, str. 63-88. 25 W przypadku Pomorza Gdańskiego ważnym zapewne ekwiwalentem w wymianie towarowej z Orientem był występujący tam obficie bursztyn. 26 Ibrahim ibn Jakub informuje pod rokiem 965, że Mieszko pobierał trybuty i daniny w formie mitkali (w języku arabskim oznacza to monetę), by móc utrzymać doborową drużynę liczącą 3000 zbrojnych jeźdźców. Liczne skarby z dirhemami i srebrem znalezione głównie na Pomorzu Zachodnim i w Wielkopolsce potwierdzają, że w X w. monety arabskie stanowiły tam główną część masy monetarnej. Były one w obiegu - do lat 60. 12 ściągnąć trybut. W przypadku szlaku wiślańsko-bużańskiego nie dało się zapewne pójść dalej w poszukiwaniu trybutów niż wschodnia granica Mazowsza z Rusią. Ruś była zbyt okrzepłym organizmem politycznym, by wchodzić z nią w konflikty „prosto z marszu”. Natomiast na linii Sanu-Dniestru dobrą okazję stanowiło nagłe zniknięcie w Małopolsce wpływów Rzeszy Wielko-Morawskiej, rozbitej przez Węgrów w roku 907. Dopiero na wysokości Wiszni i górnego Dniestru mogło być trudniej, ale był to właśnie czas, kiedy koczujący tam wcześniej Węgrzy ruszyli na Zachód, ostatecznie przesiedlając się do Panonii. Być może także i to terytorium stało się nagle bezpańskie, bądź po macoszemu traktowane przez zajętych innymi sprawami Węgrów. Natomiast obszary plemienne na zachód od dorzecza Wisły – jako nie znajdujące się na szlaku – były kandydatami do narzucenia trybutu w dalszej kolejności. Być może na celowniku operatorów szlaków wiślańskich były od samego początku plemiona zamieszkujące obszary na linii Bzury, Neru i Warty, jako że był to odcinek łączący szlaki wiślańskie ze zmierzającym do Sasów szlakiem Odrą z Wolina do Haweli (o czym dalej). Podobnie rozważać można plemiona w zachodniej Małopolsce - ze względu na szlak podążający do Bramy Morawskiej i dalej przez Czechy na Zachód. A. Buko27 podaje następujący scenariusz powstawania Państwa Polskiego, wynikający z całokształtu badań archeologicznych: - Pod koniec IX albo na początku X wieku w obliczu zagrożenia przez państwa ościenne nasilały się wśród plemion polskiego interioru próby restrukturyzacji starych związków międzyplemiennych, co zaskutkowało rozbudową sieci grodów i powstawaniem międzyplemiennych ośrodków kultu pogańskiego. - Po mniej więcej 920 r. w wyniku starć międzyplemiennych na scenę polityczną wypłynęli Piastowie i szybko zaczęli odgrywać rolę czołową, wkrótce osiągając władzę nad plemionami Wysoczyzny Gnieźnieńskiej i jej bezpośrednich przyległości. Wcześniej już wspomniano, że A. Buko argumentuje za pochodzeniem Piastów z elit plemiennych regionu kaliskiego, natomiast Z. Kurnatowska – z grodu Giecza. Uważam jednak, że Piastowie najpierw opanowali Pomorze Gdańskie i Kujawy, i stamtąd dokonali ataku na Wysoczyznę Zapewne nastąpiło to w kilku etapach, i być może we współdziałaniu z jakimiś siłami wewnętrznymi na Wysoczyźnie. - Około 950 roku Piastowie - już jako władcy Wysoczyzny - dokonali aneksji Mazowsza, o czym świadczą ślady zniszczeń sieci grodowej Mazowsza. Można się domyślać, że w koncepcji A. Buko Kujawy zostały zagarnięte po drodze na Mazowsze. W koncepcji autora mogły się one znaleźć w ich rękach jeszcze przed opanowaniem Wysoczyzny – w ramach ekspansji od Pomorza w górę Wisły. - W roku 966 Mieszko przyjął chrzest i rozpoczął radykalną przebudowę swojego państwa. - W latach 70-tych X w. Mieszko sięgnął po Sandomierz i wschodnią Małopolskę aż po Przemyśl i Grody Czerwieńskie. Świadczą o tym spalone w tym mniej więcej czasie grody na tych obszarach. Zwraca uwagę fakt, że Mieszko uzyskał w ten sposób kontrolę szlaku dniestrzańskiego aż po Dniestr. Jednocześnie dopiero w tej dekadzie – zdaniem A. Buko – Pomorze Wiślańskie znalazło się zapewne w jego rękach. Uważam jednak, że 27 Buko, A.: Unknown revolution: archaeology and the beginnings of the polish state, [in:] East Central & Eastern Europe in the Early Middle Ages, ed. F. Curta, The University of Michigan Press, Ann Arbor, 2005, pp. 162-178., artykuł dostępny także na sieci http://www.andrzejbuko.pradzieje.pl/en/unknown-revolution-archaeologyand-the-beginnings-of-the-polish-state.html 13 ekspansja Piastów zaczęła się w początkach X w. właśnie od Pomorza i poszła dalej w górę wiślańskiego szlaku. Zresztą dowody, które by potwierdzały opanowanie Pomorza przez Mieszka dopiero w latach 70-tych, są bardzo niepewne. Brak jest tam także wyraźnych śladów podboju w postaci spalonych grodów. - W latach 80-tych X w. Mieszko podbił Pomorze Zachodnie i Śląsk. - Koło roku 989 włączył do swojego państwa Kraków – najprawdopodobniej na drodze w miarę pokojowej. Słabym punktem scenariusza jest wynikłe z niego rozstrzygnięcie, które regiony polskiego interioru poniosły ciężar budowy wielkich grodów na Wysoczyźnie. Gdyby Piastowie pochodzili z niezniszczonych Giecza lub Kalisza, i pierwsze rozszerzenie ich władztwa faktycznie nastąpiło dopiero w wyniku aneksji Mazowsza w latach 50-tych, to władztwo to czasach, gdy grody wznoszono, obejmowałoby tylko Wysoczyznę, ewentualnie z ziemią kaliską. A tak nieduże i wyniszczone niedawnymi walkami terytorium dalekie było od uniesienia aż tak potężnych inwestycji28, na dodatek dokonanych w bardzo krótkim czasie. Wydaje się przeto, że Piastowie, posuwając się w górę Wisły, zdobyli najpierw Kujawy29 i Mazowsze. Grody plemienne tego ostatniego spłonęły chyba już zanim ogień sięgnął grodów Wysoczyzny, co oznacza to, że już wtedy być może władztwo Piastów sięgnęło zachodnich rubieży Rusi pod Drohiczynem. W takim układzie ciężar tych inwestycji byłby udziałem Pomorza Wiślańskiego, Ziemi Chełmińskiej, Kujaw i Mazowsza, nie licząc Wysoczyzny i Kalisza – zatem wystarczająco dużego terytorium, by unieść te inwestycje. Na koniec trzeba wspomnieć, że można by rozważać wariant, w którym podbój polskiego interioru – tym razem w wykonaniu Rusów i pewnie Waregów - odbywałby się wzdłuż szlaku wiślańsko-bużańskiego, ale od strony Rusi – w dół Bugu i Wisły, ewentualnie z odbiciem na szlak Bzurą do Warty, Odry i Haweli, co pozwalało by ominąć Duńczyków na Bałtyku. Niemniej, nie są znane z tego okresu próby opanowania wejść 28 Spotyka się opinie, że wzniesienie jednego grodu typu Trelleborg przekraczało możliwości jednego plemienia, bo do dyspozycji trzeba było mieć populację od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Natomiast na Wysoczyźnie wznoszono 5 takich grodów równocześnie, i to na dodatek w ekstremalnie krótkim czasie 2-3 lat. 29 Co do kujaw, to „Geograf Bawarski” wspomina ok. 845 r. lud Glopeani, mający aż 400 civitates. Historycy uznali ten lud za Goplan, jego siedzib dopatrując się nad jeziorem Gopło. Tymczasem poza wspomnianym dokumentem Goplanie nie są znani z innych dokumentów. Za okres, kiedy spłonęły grody Wysoczyzny Gnieźnieńskiej, brak na Kujawach i Pałukach śladów działań militarnych. Obszar ten Piastowie opanowali zatem w dość pokojowy sposób, uzyskując tą drogą znaczny potencjał militarnoekonomiczny dla podboju Wysoczyzny i budowy tam w krótkim czasie wielkich grodów. Znaczenie Kujaw i Pałuków wśród plemion słowiańskich polskiego interioru mogło być duże, i stąd stanowić mogły one terytorialną „trampoliną” dla klanu piastowskiego. Ich położenie było centralne - pomiędzy dorzeczami Wisły i Odry. Krzyżowały się tam szlaki lądowe i wodne z północy na południe, i ze wschodu na zachód. Na zachodnim ich obrzeżu znajdował się główny pogański ośrodek kultowy w Gnieźnie, który w czasach chrześcijańskich stał się polską metropolią. Kujaw i Gniezna dotyczą również mity założycielskie dynastii piastowskiej, co świadczy o tym, że i w czasach pogańskich miały one znaczenie ponadregionalne. W tym to Gnieźnie przedpiastowska dynastia Popielidów utraciła władzę – w wyniku katastrofalnych dla niej zdarzeń niechybnie sprokurowanych przez klan piastowski (uwagę zwraca fakt, że nazwanie zabójców Popiela „myszami” łatwo prowadzi do skojarzenia z imieniem „Mieszko”). Także legenda o Lechu, Czechu i Rusie wiąże się z Gnieznem. Wszystko to razem sugeruje, że opanowanie Kujaw, centralnie położonych i posiadających wysoką rangę polityczną wśród plemion polskiego interioru, było dla Piastów ważnym etapem w ich ekspansji z Pomorza Wiślanego do Wysoczyzny Gnieźnieńskiej. 14 szlaków rzecznych z Bałtyku przez Rusów. Te wejścia pozostawiali oni w sferze wpływów Waregów, kierując swoją ekspansję na południe i wschód. CZY PIASTOWIE ZACZYNALI JAKO WASALE DUŃCZYKÓW? Wydaje się, że podbój Wysoczyzny i jej ufortyfikowanie nastąpiły za Ziemomysła, ojca Mieszka. Być może zaczęło się to już w czasach Lestka, dziada Mieszka. Jeśli przyszedł on od strony Pomorza Wiślańskiego (i Kujaw), jak tutaj się sugeruje, oznaczałoby to, że już w czasach Lestka ziemie te były pod jego kontrolą. Wcześniej wspomniano, że to zapewne Duńczycy podjęli użytkowanie wiślańskich szlaków do Orientu. Po roku 880, gdy po długim okresie osłabnięcia napływu srebra ruszyły szlaki handlowe na wschód, to oni właśnie - kontrolując cieśniny i porty duńskie - byli w stanie uzyskać intratne dochody z tego handlu. Jednak już od czasów księcia saskiego Henryka Ptasznika Danią zainteresowali się Liudolfingowie, chcąc uzyskać kontrolę nad portem i grodem Hedeby w południowej Jutlandii - strategicznym z punktu widzenia szlaków na Wschód. Sasko-duński konflikt interesów rozciągał się także na Połabie, które Sasi postrzegali jako swoją strefę interesów, a Duńczycy jako bufor – odcinający Sasów od szlaków na Bałtyku. Rys.4. Rysunek pokazuje dwa kierunki, w których potecjalne uderzenie saskie kończyło duński monopol na relacje handlowe z Orientem. Skierowany na Jutlandię atak usuwał Duńczyków z najważniejszego na Bałtyku portu docelowego w Hedeby i związanych z nim przewłok do Morza Północnego, pozostawiając im jednak co najmniej współdominację na szlakach bałtyckich do Orientu. Uderzenie to Sasi zrealizowali w latach 30-tych X wieku i uwieńczyli chwilowym sukcesem. Natomiast skierowane na Wysoczyznę Gnieźnieńską potencjalne uderzenie otwierało Sasom możliwość całkowitej kontroli całego odcinka szlaku z Dniestru przez Wisłę, Bzurę, Wartę, Odrę, Hawelę do Łaby, nie pozostawiając już żadnego miejsca dla Duńczyków na tych szlakach. Ten kierunek nie przyniósł sukcesu, bo Sasów odstręczyły zapewne nowowzniesione wielkie grody Wysoczyzny i umacniające się na ich bazie Państwo Wczesno-Piastowskie. Rysunek wykonany w oparciu o oprogramowanie Google Earth. 15 W czasach Ziemomysła Danią, a przynajmniej Jutlandią, rządził Gorm Stary (zm.958), ojciec Haralda Sinozębego. Przed nim panował Gnuppa, syn pochodzącego ze Skanii zdobywcy Danii, Olofa. Gnuppa był być może współczesny ojcu Ziemomysła - Lestkowi. W 934 roku Gnuppa przegrał walne starcie z księciem saskim, Henrykiem Ptasznikiem i utracił Hedeby. Około 936 roku jego władza osłabła tak dalece, że Gorm Stary usunął go z tronu, w zasadzie dalej kontynuując zmagania z Sasami. Ich wyrazem była rozbudowa słynnego wału obronnego Dannevirke na przewężeniu Półwyspu Jutlandzkiego u jego podstawy, przypisywana Thorze, żonie Gorma30. Z którą z tych dwóch dynastii (Gnuppy czy Gorma?) trzymać mogli Piastowie jako władcy nad dolną Wisłą? Państwo duńskie pod władzą Gnuppy było w konflikcie z Sasami, którym wkrótce udało się zwasalizować Danię i włączyć ją do świata chrześcijańskiego. Walki Gnuppy z Henrykiem Ptasznikiem trwały dokładnie wtedy co początkowa faza budowy grodów na Wysoczyźnie. Czy budowa tych ostatnich – być może zsynchronizowana czasowo z budową wału Dannevirke - nie była czasem skutkiem ubocznym zmagań Duńczyków z Sasami? Wskazywałoby to na powiązania Piastów z Gnuppą. Być może Duńczycy obawiali się, że Sasi przez uderzenie w kierunku Wisły przejmą ich intratne przychody z handlu z Orientem, przekierowując bezpośrednio do siebie31 wiślańskie szlaki, wykorzystując po temu równoleżnikowo biegnące rzeki polskiego interioru i Połabia, i omijając w ten sposób południowy Bałtyk, który kontrolowali Duńczycy. Trzeba tu dodać, że budowa wielkich grodów Wysoczyzny Gnieźnieńskiej, które - jak twierdzi Tomasz Jasiński32 - są typu warowni Trelleborg i Forkat w Danii, o blisko pół wieku poprzedziła wzniesienie tych ostatnich przez Haralda Sinozębego. W takim razie ich budowniczy był w jakimś sensie prekursorem w dziedzinie budowy tak potężnych grodów. To jego doświadczenia spożytkował być może żyjący pokolenie później wielki budowniczy potęgi Danii - Harald Sinozęby. Zatem chyba już ojciec Ziemomysła, Lestek, a nawet jego dziad Ziemowit, jako wasale Duńczyków lub w sojuszu z nimi, władali Pomorzem Gdańskim i Kujawami. Występujące w kronice saskiej Widukinda określenie „Licikaviki”, tak jakby pochodne od imienia „Lestek”, może właśnie dotyczyć kontrolowanego przez nich wczesno-państwowego tworu nad dolną, a może i środkową Wisłą. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że tamtejsze władztwo Piastów datowało się już od czasów Lestka, czyli mniej więcej od schyłku IX w. Czy władztwo to – jak widać powiązane chyba z Duńczykami - nie oparło się w jakimś stopniu na tkwiących tam od wieków resztkach ludności gockiej - choćby ze względu na 30 Wał ten zrealizowano w podobnym czasie, co wielkie grody Wysoczyzny, i miał on podobną jak one funkcję militarną, co prawda realizowaną inaczej. Miał bronić blisko 15 kilometrowego, wiodącego w głąb Półwyspu Jutlandzkiego przewężenia (na dziale wodnym między spływniami Morza Północnego i Bałtyku), które biegło między mokradłami i bagnami roztaczającymi się aż do brzegów morskich. Była to zresztą kolejna rozbudowa tego wału, którego wznoszenie rozpoczęto już 200 lat wcześniej. Wał był podzielony na odcinki, przydzielone różnym plemionom z obszaru władztwa duńskiego, które odpowiadały za ich wzniesienie, utrzymanie i obronę. Czy podobnego podziału odpowiedzialności za budowę i obronę poszczególnych wielkich grodów Wysoczyzny nie dokonano także pomiędzy różne plemiona władztwa piastowskiego? 31 Szlak Wisła - Bzura – Ner - Warta – Odra – Finow – Hawela – Łaba. 32 Jasiński, T.: Początki Polski w nowym świetle, Nauka 4/2007, str.7-18. 16 bliskość językową33? I czy ewentualne związki Pomorza Wiślańskiego ze Skandynawią nie miały czasem charakteru odwiecznego? Być może już od czasów gockich Skandynawowie uważali je za swoje. Dlaczego tych powiązań nie ujawniały skandynawskie źródła? A może ujawniały – tyle że pod inną nazwą? Gdzieś na południowym brzegu Bałtyku - na styku ze Słowianami - leżał ów opiewany w sagach Jomsbork. O tym za chwilę. Wydaje się, że w czasach Mieszka, albo i wcześniej, Piastowie usamodzielnili się. Już za Gorma zaczął się w Danii silny proces centralizacji władzy pod berłem Jellingów, zintensyfikowany za panowania jego syna, Haralda Sinozębego. Ziemie nad dolną Wisłą – morzem oddzielone od duńskiej macierzy – trudniej chyba poddawały się centralizacji. Przeto Piastowie, panujący być może jako jarlowie Jellingów, mieli okazję wymknąć się bezpośredniej kontroli. Może bardziej związani byli więzami krwi z poprzednikami Jellingów na duńskim tronie (Gnuppą) niż z nimi samymi. Wcześniej przodkowie Mieszka byli zapewne uzależnieni od militarnego wsparcia zainteresowanych szlakami wiślanymi władców duńskich. Po usamodzielnieniu się korzystali chyba na dużą skalę z najemników duńskich34, z których wielu zapewne osiadło na terenie ich państwa, co wydają się potwierdzać wyniki pierwszych badań genetycznych potomków wielkich polskich rodów średniowiecza. O tym dalej. Sprawa rzuca nowe światło na kwestię etnicznych korzeni dynastii piastowskiej, która jawi się ewentualnie jako duńskiego pochodzenia. Żeby coś rzec na ten temat, potrzeba jednak badań genetycznych piastowskich szczątków. Jest jednak równie możliwe, że Piastowie wyszli z lokalnej elity plemiennej dorzecza Wisły, kto wie czy nie gockiego pochodzenia. TAJEMNICZY JOMSBORK Jak wspomniano wcześniej - w kontekście wiślańskiego szlaku warto rozważyć znany z sag skandynawskich Jomsbork. Z samej legendarnej natury tego tematu rozważania takie są bardzo spekulatywne. Większość badaczy opowiada się za utożsamieniem Jomsborka z Wolinem, choć od dawna występują także poważne głosy przeciw. Twierdzenia rzeczników Wolina-Jomsborka pozostają równie kontrowersyjne, jak interpretacje sag skandynawskich dotyczących Jomsborka. Wydaje się jednak, że wątki sag wspominające Jomsbork dotyczyć mogą różnych czasokresów go dotyczących, a nawet różnych lokalizacji określanych przez skaldów jako Jomsbork lub Wineta35. Sam Wolin, który autor utożsamia raczej z Winetą, odgrywał zapewne rolę podobną do Hedeby w Jutlandii. O ile Hedeby było portem, do którego zmierzał szlak z Bałtyku, by przez przewłokę na zachód od grodu przejść na Morze Północne, to Wolin stanowił chyba wejście z Bałtyku w szlak idący Odrą i dalej przez przewłoki koło Lubusza do dorzecza Haweli, a przez nią do Łaby36. Szlak zmierzał zatem do Sasów, być może 33 Ludność ta wg niektórych badaczy zamieszkiwała Kociewie – w tamtych czasach główny obszar osadniczy Pomorza Wiślańskiego. 34 Znamienne, że chrzty Polski i Danii nastąpiły prawie równocześnie (Polska rok po Danii). 35 W niektórych sagach Jomsbork i Wineta wydają się być traktowane jako osobne miejsca. Nie ulega raczej wątpliwości, że były na terytorium słowiańskim. 36 Być może w rejonie Cedyni do szlaku wiodącego Odrą z Wolina do Sasów dołączał szlak z Orientu przez Wisłę, Bzurę, Ner, Wartę, Odrę. Istnienie takiego szlaku sugeruje mapa X-wiecznych znalezisk skarbów z dirhemami arabskimi http://krc.orient.ox.ac.uk/krc/images/stories/10th_century_hoards_preliminary_map.pdf opracowana 17 drogą z Bałtyku najkrótszą i najbardziej dogodną. Czy w starciach sasko-wieleckopolskich o Wolin, jak we wcześniejszych próbach podboju Połabia, nie chodziło głównie o ten szlak? To przy nim leży gród w Cedyni znany ze zwycięskiej bitwy Mieszka z Hodonem w 972 roku. Przecież analogiczne walki ze zmiennym szczęściem toczono w podobnym czasie o Hedeby. Wracając do Jomsborka wspominanego w sagach: w kontekście szlaków duńskich do Orientu szczególnego znaczenia nabierają te wątki dotyczące Jomsborka, które wydają się przypadać na czasy poprzedzające Haralda Sinozębego. Chodzi przede wszystkim o podania o zawierającym port warownym obozie wojskowym Palnotokiego, który to jarl wydawał się poprzedzać czasy Haralda Sinozębego, a nawet być może żył w pierwszej połowie X wieku. Badania archeologiczne wykazały, że Wolin był co prawda „największym miastem” Słowian Zachodnich, istniejącym co najmniej od początków X wieku, zawierającym ślady bytowania także i Skandynawów, ale śladów warownego obozu Wikingów tam brak. Warownego obozu nazywanego przez skaldów Jomsborkiem, szukać pewnie trzeba nie jak dotąd u ujścia Odry, ale na dolnym odcinku Wisły. Wisła – największa rzeka w spływni Bałtyku, spławna aż po Kraków i rozciągająca się „po drodze” do Orientu, musiała od dawien dawna przykuwać uwagę skandynawskich zdobywców. Obóz u jej ujścia mógł być wczesnym punktem oparcia dla Duńczyków podejmujących „zagospodarowanie” wiślańskiego szlaku. Niestety, nie zidentyfikowano dotąd miejsca, które rozważać by można jako adekwatne do takiej roli37, a tym bardziej - rozpoznanego archeologicznie. Nie należy jednak poczytywać tego jako powód do odrzucenia hipotezy o Jomsborku na dolnym odcinku Wisły. Archeologia bowiem nie dotknęła jeszcze wielu miejsc, gdzie zdarzyć się mogą odkrycia przełomowe. W tym kontekście kluczowe byłoby rozeznanie, gdzie w dorzeczu dolnej Wisły mógł leżeć ów obóz. Jego śladów szukać trzeba w pobliżu punktu strategicznie najważniejszego, czyli miejsca, gdzie w swoje estuarium wpływała Wisła. Lokalizacja blisko głównego nurtu Wisły byłaby najbardziej logiczna – być może gdzieś na trochę podwyższonym, ale nadal bagnistym lewym brzegu estuarium wiślanego w okolicach Tczewa lub Pruszcza Gdańskiego38. Stamtąd byłoby blisko do ówczesnych obszarów zagęszczonego przez Marka Jankowiaka. Zresztą opanowanie przez Mieszka Wolina i posiadanie przez niego grodu w Cedyni oznaczało, że oba główne szlaki z Orientu do Sasów – ten przez Wolin i ten idący od strony Warty - znalazły się pod jego kontrolą. 37 Wg archeologów gród gdański powstał pod koniec X wieku, ale niedawno odkryto pierwsze obiekty z terenu Gdańska już z pierwszej połowy X wieku. 38 W świetle powyższych kryteriów intrygującą lokalizacją, nie przebadaną jednak pod kątem archeologicznym, byłaby niewielka wyspa leżąca na Żuławach kilka kilometrów na wschód od Pruszcza Gdańskiego - nad samym brzegiem Motławy, płynącej równolegle do koryta Wisły. Wokół składających się na tę wyspę dwóch znacznych wzniesień - wznoszących się kilkanaście metrów ponad obecny poziom Żuław - roztacza się dziś miejscowość Grabina-Zameczek. Jest znana od czasów krzyżackich, gdy po osuszeniu otaczających te wzgórza terenów zalewowych, bagien i mokradeł Krzyżacy wznieśli u podnóza wzgórz najpierw dwór obronny, a potem niewielki zamek. W czasach poprzedzających osuszenie tej części Żuław Gdańskich musiała mieć ta wyspa niezwykłe walory obronne, oferując jednocześnie dobre połączenia komunikacyjne Motławą do morza i zapewne do płynącego gdzieś blisko głównego nurtu Wisły. Było to idealne miejsce na obronną siedzibę „zdobywców mórz” - bliskie terytoriów podlegających podbojowi i kontroli, trudno dostępne od strony brzegów Żuław, z wieloma niezależnymi dojściami do morza, a jednocześnie dające kontrolę wejścia w szlak wiślański. 18 osadnictwa pomorskiego w dorzeczach Wierzycy i Raduni, co byłoby istotne, gdyby włodarze tej warowni chcieli kontroli nad całym Pomorzem Wiślańskim39. ODNIESIENIA GENETYCZNE Duńskie powiązania budowniczych Państwa Wczesno-Piastowskiego od dawna pasjonują autora40. Jego punktem wyjścia dla niniejszych rozważań były kwestie związane z genealogią genetyczną – nową nauką pomocniczą historii, powstałą niedawno na kawie genetyki. Otóż genealog genetyczny średniowiecza nie może przejść obojętnie obok wspomnianych wcześniej opinii archeologów, że kojarzone z normańskim obrządkiem pogrzebowym X-wieczne pochówki wojowników konnych z obszaru polskiego interioru i Pomorza Wiślańskiego wydają się wiązać z obszarem kulturowym wczesnośredniowiecznej Danii. Nie wynika to z faktu, że jakoby posiada on „normanistyczne” czy też „anty-normanistyczne” poglądy, ale jest to konsekwencją cząstkowej na razie wiedzy wynikłej z testów potomków kilku najstarszych rodów polskich o wczesnośredniowiecznych korzeniach. Wyniki Y-DNA wskazują, że ich linie ojczyste wywodziły się ze skandynawskiej puli genetycznej – tzw. haplogrupy normańskiej I1. Zgrubna analiza dystrybucji tej haplogrupy na terenie Polski wskazuje na jej podwyższony udział na Pomorzu Gdańskim, a także prowadzi do konkluzji, że w znacznym stopniu stamtąd nastąpiło rozsianie tej haplogrupy na pozostałe ziemie polskie. Konstatacja ta nie zastąpi jednak dowodu co do udziału Skandynawów, głównie Duńczyków, w tworzeniu Państwa Polskiego. W tym kontekście szczególnie ważne jest poznanie kodu Y-DNA dynastii piastowskiej i jej genetycznych powiązań z dynastiami Skandynawii, szczególnie Danii i Szwecji. Oznacza to, że równolegle do badań Piastów podobne badania musiałyby zostać przeprowadzone w krajach skandynawskich. W środowisku archeologów trwają dyskusje na temat metodycznego podejścia do badań genetycznych licznych wczesno-średniowiecznych pochówków, czy to członków dynastii piastowskiej otwierających listę priorytetową badań, czy też innych dostojników państwa i kościoła, jak i przede wszystkim wspomnianych wojowników normańskich, których kolejne pochówki sukcesywnie odkrywają archeolodzy. Potrzeba takich badań nie jest już kwestionowana. Problemem jest ich finansowanie i kwestie metodologiczne. Istotną rolę powinna tu odegrać także genetyka populacyjna, bo badania genetyczne populacji żyjącej dzisiaj na obszarach byłego Państwa Wczesno-Piastowskiego mogą dużo wnieść do weryfikacji postawionych tutaj hipotez. Wymaga to szerokich badań populacyjnych wnikających w mniejsze jednostki podziału kraju (np. poziom gmin) i uwzględniających wielkie procesy migracyjne XX wieku. To ostatnie szczególnie dotyczy 39 Puck również bywa rozważany jako wikińskie emporium, choć brak po temu znaczących przesłanek archeologicznych. Jego oddalenie od ujścia Wisły przemawia jednak przeciw wiązaniu go z wiślańskimi szlakami do Orientu. 40 Skarbek-Kozietulski, M., Oziembłowski, M., Nawrocki, P.: Descent of Count Magnus of Wrocław, Palatine Skarbimir and Palatine Piotr Włostowic in light of the genetic genealogy, Konferencja: Kultura skandynawska na ziemiach polskich we wczesnym średniowieczu, Wrocław 20-21.10.2011. 19 dotkniętego wielkimi deportacjami Pomorza. Palącą potrzebę stanowi genetycznopopulacyjne rozpoznanie resztek ludności gockiej na terenie Polski41. 41 Goci mimo, że pochodzili ze Skandynawii, nie byli chyba zdominowani genetycznie przez haplogrupę normańską I1. W Skandynawii duży udział ma także haplogrupa celtycka R1b. Brak jest także zwiększonego udziału procentowego haplogrupy I1 na trasach wędrówek Gotów po Europie, zwłaszcza w miejscach ich dłuższych pobytów, natomiast występuje tam obficie haplogrupa R1b. Jest dlatego prawdopodobne, że Goci byli zdominowani przez haplogrupę R1b. Na terenie Polski, udział haplogrupy R1b jest 2 razy wyższy niż normańskiej, co może świadczyć o tym, że jej nosiciele w Polsce w jakimś znaczącym procencie pochodzą od Gotów. 20