Placebo - tak leczy twój mózg

Transkrypt

Placebo - tak leczy twój mózg
Placebo - tak leczy twój mózg
© Copyright by Aleksandra Gołąb, „Onet.pl”, 1 lutego 2013.
Termin placebo został po raz pierwszy użyty w kontekście medycznym w XVIII w. Nie
powinno to jednak nikogo zwieść – placebo jest prawdopodobnie tak stare, jak stara
jest sama medycyna. Mimo tego wciąż niewiele wiadomo o fizjologicznych i
psychologicznych aspektach tego efektu. Dlatego ośrodki naukowe na całym świecie
przeprowadzają badania nad tym fascynującym zjawiskiem. I uzyskują bardzo
ciekawe wyniki.
Placebo jest kojarzone głównie z "fałszywymi pigułkami", jednak w ogólnym pojęciu tego
terminu jest to to każda substancja bądź działanie, które z fizjologicznego punktu widzenia nie
powinno wpływać na stan pacjenta, a mimo tego przynosi pozytywne rezultaty. Kluczem do
zajścia tego zjawiska jest przekonanie samego chorego o skuteczności stosowanej przez niego
terapii. Dlatego właśnie podstaw tego efektu szuka się głównie w ludzkiej psychice.
Jak to się zaczęło
Choć często nieświadomie, placebo stosowane było już we wczesnej historii chirurgii.
Nieświadomość ta wynikała z mylnego przekonania o funkcjonowaniu ludzkiej fizjologii. Warto
wspomnieć tutaj chociażby o usuwaniu migdałków, które były powszechnie uważane za źródło
zakażeń paciorkowcami, bądź zabieg wycinania okrężnicy, który miał pomagać pacjentom z
epilepsją. Zarówno w pierwszym, jaki i drugim przypadku, usuwano prawidłowo funkcjonujący
organ, ale zamiast szkodzić pacjentom, poprawiało to ogólny stan ich samopoczucia. Takich
przykładów jest bardzo dużo.
Pierwsza medyczna definicja placebo pochodzi z 1785 r. i w wolnym tłumaczeniu mówi, że jest
to każdy powszechny lek bądź zabieg, który można stosować codziennie. Już w roku 1811
definicję tę poprawiono na każdy lek bądź zabieg mający na celu raczej zadowolenie pacjenta
niż rzeczywiste polepszenie stanu jego zdrowia. Ostateczne znaczenie tego terminu
ukształtowało się pod koniec XIX wieku.
Kolor i kształt mają znaczenie
Dziś powszechnie uważa się, że placebo podaje się wyłącznie jako tabletki, jednak wciąż
stosuje się je w innych postaciach. Pozwoliło to na zaobserwowanie bardzo ciekawego efektu. U
pacjentów źle reagujących na inwazyjne zabiegi medyczne zachodzi korelacja między stopniem
inwazyjności placebo, a jego efektywnością. Dla przykładu, pacjent bojący się igieł wykaże
silniejszy efekt placebo po podaniu fałszywego leku w postaci zastrzyku niż w postaci tabletki.
Jeszcze większą skuteczność można zaobserwować po przeprowadzeniu "fałszywej operacji".
Procedury takie podejmowano na pacjentach cierpiących z powodu choroby Parkinsona. W
czasie narkozy jedynie delikatnie nacinano skórę, po czym zakładano szwy, co wystarczało, aby
pacjent był przekonany, że przeszedł skomplikowaną operację. Po takim zabiegu zwykle
następowała poprawa stanu chorego.
Oprócz formy podania placebo, na jego efektywność ma wpływ szereg innych czynników.
Udowodniono, że pacjenci wykazują najsilniejszą reakcję placebo na pigułki, które są duże,
czerwone i gorzkie. Najlepiej żeby miały skomplikowaną łacińską nazwę, wysoką cenę i były
trudno dostępne na rynku. W przypadku zastrzyków lepiej spisują się te bolesne. Ogólna zasada
decydująca o wynikach takiej terapii mówi, że im więcej pacjent musi poświęcić w jej trakcie
(przykry smak, wysoka cena), tym bardziej skłonny jest uwierzyć w jej skuteczne działanie.
W tym miejscu warto wspomnieć o efekcie nocebo, będącym przeciwnością placebo, który
również silnie zależy od postaci leku. Często zdarza się, że pacjenci zaczynają reagować
nudnościami czy bólem brzucha na ten sam lek, ale w innej postaci (np. zmiana koloru bądź
kształtu tabletki).
1
Co powie lekarz
Dla pacjentów istotne jest również to, od kogo dowiedzą się o planowanej terapii. Jeżeli jest to
pielęgniarka, reagują słabiej. Oczywiście najlepsze efekty otrzymuje się, gdy informacje padają
z ust znanych i cenionych specjalistów w danej dziedzinie.
Jak zaobserwowali uczeni z Pacific Parkinson's Research Center w Vancouver ważne jest również
to, jakie procentowe szanse lekarz daje pacjentowi na wyzdrowienie. Gdy skuteczność leku
szacuje się na około 50%, efekt placebo praktycznie nie zachodzi, co tłumaczy się tym, że
pacjent automatycznie spisuje się na straty. Największą efektywność uzyskuje się przy
zapewnieniu, że lek ma około 75% skuteczności – jest ona na tyle dobra, że chory ocenia swoje
szanse na wysokie i wystarczy jeśli trochę się postara, żeby wyzdrowieć. Zaskakujący jest fakt,
że gdy lekarz rekomenduje środek jako produkt o 100% skuteczności, efekt placebo również nie
zachodzi. Prawdopodobnie wynika to z faktu, iż pacjent przekonany o swoim rychłym powrocie
do zdrowia, które wymaga jedynie przyjęcia leku, przestaje się wewnętrznie mobilizować i
starać.
Optymizm a geny
Nie tylko informacje, które pacjent uzyskuje o potencjalnym leku mają wpływ na jego
efektywność. Wiele zależy od samego pacjenta. Zaobserwowano, że omawiany efekt zachodzi o
wiele częściej u osób, które uważane są za życiowych optymistów. Wciąż nie wiadomo jednak
czy nie wynika to z faktu, że optymiści generalnie prowadzą zdrowszy tryb życia i szybciej
wracają do zdrowia.
W miejscu, w którym rzeczywisty wpływ optymizmu jest kwestionowalny, do gry wchodzi
niepodważalna genetyka. Jak wykazali badacze z University of California, o sile efektu placebo
mogą decydować specyficzne genotypy (COMT i MAO-A). Dzieje się tak, ponieważ wspomniane
geny odgrywają istotną rolę w regulacji poziomu neuroprzekaźników w mózgu. Wciąż nie
wiadomo więc czy aby placebo zadziałało wystarczy pozytywne nastawienie, czy konieczny jest
konkretny genotyp.
Placebo na receptę?
We wczesnych etapach badań nad placebo pojawiały się głosy sprzeciwu ze strony
społeczeństwa, które czuło się niepewnie mając świadomość, że zamiast leku można dostać
zwykły cukier. Szczególnie głośnym echem odbiły się eksperymenty, w których australijscy
lekarze zamiast adrenaliny podawali placebo w czasie resuscytacji. Po burzliwej dyskusji na
temat aspektów etycznych aplikowania fałszywych leków, wprowadzono znaczne ograniczenia
prawne ich stosowania.
Obecnie placebo można podać jedynie w czasie testów klinicznych nowych leków. Połowa
badanej grupy chorych otrzymuje prawdziwy lek, zaś pozostali pacjenci identycznie
wyglądający środek, który zazwyczaj zawiera sam cukier. Badania takie przeprowadza się w
celu wykluczenia możliwości, że nowy środek nie posiada właściwości terapeutycznych, a działa
właśnie na zasadzie placebo. Każdy pacjent biorący udział w takich badaniach musi być
dokładnie poinformowany o możliwości tego, że dostanie prawdziwy lek bądź placebo i wyrazić
zgodę na taką ewentualność. Nie ma więc zagrożenia, że gdy udamy się do lekarza z anginą
zostanie nam przepisany "środek zastępczy".
Na co placebo?
Warto przyjrzeć się temu, w jakich chorobach placebo przynosi ulgę. Chyba najbardziej znaną
anegdotą o omawianym efekcie jest historia pana Wright – pacjenta z terminalnym stadium
nowotworu, u którego po zażyciu placebo wszystkie symptomy choroby zanikły. Takie
przypadki, choć się zdarzają, są zdecydowaną rzadkością. Fałszywe leki najlepiej sprawdzają się
u pacjentów z syndromami bólowymi, depresjami oraz przeziębieniami. Dwie pierwsze grupy to
często choroby o podłożu psychologicznym, zaś przeziębienia zwykle przechodzą same i
placebo tylko przyśpiesza ten efekt. Co więcej, nawet w przypadku tych dolegliwości poprawa
2
jest często chwilowa i symptomy z czasem wracają.
Należy więc podejść do zagadnienia z dystansem i nie przyjmować, że placebo jest cudownym
lekiem na wszystko. Niemniej jednak warto być optymistą. Niewątpliwie nawet jeżeli optymizm
nam nie pomoże, to na pewno też nie zaszkodzi.
3