Namiętna miłość
Transkrypt
Namiętna miłość
Namiętna miłość Vincent lubi w swoich wzmacniaczach łączyć lampy z tranzystorami. W nowym SV-237 mariaż ten udał się szczególnie dobrze. Aluminiowy panel czołowy mierzy 8mm grubości, gałki treble, bass, input i volume mienią się niczym srebro, a podświetlane oko odsłania wdzięki lampy. Oceniając po wyglądzie nowy Vincent SV-237 robi imponujące wrażenie. Przypomina też swoich starszych braci: SV-236 i SV-236 Mk choć wewnątrz SV237 wzmacniacza pojawiły się prawdziwe zmiany. Nie posiada on przedwzmacniacza phono, jednak na pokładzie znajdziemy coś dla młodszej klienteli – wejście USB. Z tyłu obudowy znajdują się terminale głośnikowe umożliwiające podłączenie kabli w konfiguracji biwire. To, czy Vincent ten będzie w stanie wysterować trudne kolumny było rzeczą, którą miały wyjaśnić testy odsłuchowe na cenionych przez ekspertów Isophonach Vieta. Dwa przetworniki niskotonowe znajdujące się wewnątrz obudowy mają za zadanie uwalniać fale basu przez szczelinę w przedniej ścianie kolumny. Dodatkowe głośniki zamocowane poprzecznie pozwalają z kolei poprawić scenę. Viety rozwijają skrzydła dopiero, gdy podłączyć do nich mocarne, stabilne wzmacniacze. A Vincent był zdaje się stworzony do tego celu, co zostało udowodnione w teście odsłuchowym. Najbardziej zaskakującym objawem współpracy Vincenta i Viet był stoicki spokój w dźwięku i w scenie. Kamiennie stabilna trójwymiarowość: SV-237 unieruchomił muzyków na krzesłach, tak jak przykazali inżynierowie dźwięku. Kolejnym fascynującym aspektem była porywista dynamika jaką Vincent serwował aby przekazać każdą małą zmianę. To były pierwsze wrażenia z odsłuchu klasycznej symfonii Fausta wykonywanej pod batutą Eliahu Inbala. W tej realizacji labelu Denon zastosowano technikę nagrywania wykorzystującą jedynie dwa mikrofony omnikierunkowe. Właśnie dlatego tak łatwo zauważyć równowagę zarejestrowanych instrumentów. SV-237 nie korzystał z eufemizmów, ani nie gubił choćby joty pełności, tej przewrotnej siły i zakresu częstotliwości orkiestry. Każdy szczegół był wyraźnie słyszalny i nawet największe nagromadzenia orkiestralnych dźwięków nie były w stanie ukryć podłożonych pod to wszystko organów. Zmiana scenerii: La Folia jest uznawana za jedno z referencyjnych nagrań testowych. Średniowieczna muzyka taneczna wykonywana przez Atrium Musicae de Madrid wydana na SACD nakładem wytwórni Harmonia Mundi w 2003 jest płytą, która osiąga kolekcjonerskie ceny. Niemalże niesamowite jest jak Vincent odtwarza gitary, flety, skrzypce, kontrabasy, kastaniety, instrumenty perkusyjne oraz wokale na kształt melodycznego kręgu o dynamice fajerwerków. Wzmacniacz wzorcowo rozdzielał kompleksowe partie dźwięków od siebie komunikując jednocześnie ich indywidualne cechy charakteru w zrozumiały sposób. Ten, kto kojarzy lampowe wzmacniacze z kominkiem i sofą czyli ciepłym i kluchowatym dźwiękiem będzie miał nauczkę przy odsłuchu SV-237. Przetwarzał on wszystko w sposób nieubłagany, wszelkie zmiany tempa odbywały się z prędkością błyskawicy, czyli praktycznie bez żadnej zwłoki. W zależności od zawartości muzycznej przemieszczał się pomiędzy rolami drapieżnika i oswojonego kociaka. Vincentowi udało się zaczarować nagranie z koncertu dziś 78 letniego Leonarda Cohena odbywające się w wyjątkowo gęstej atmosferze Londyńskiej O2 Arena ze wszystkimi detalami w tym poświatą zapalniczek a wszystko to w pomieszczeniu odsłuchowym. Głos Cohena był tak autentyczny, dokładnie identyczny z tym, co miałem przyjemność słyszeć na koncercie plenerowym w berlińskim Waldbühne w zeszłym roku. Stanowcze pociągnięcia ręką po gryfie gitary i nosowo-słodki dźwięk saksofonu powodowały wystąpienie gęsiej skórki, tak jak podczas Berlińskiego koncertu. Ukłony! SV-237 to najlepszy wzmacniacz w tej klasie cenowej, wobec czego otrzymuje on medal reference od i-fidelity.net - Hans-Ulrich Fessler