XXXI NIEDZIELA ZWYKŁA
Transkrypt
XXXI NIEDZIELA ZWYKŁA
1 XXXI NIEDZIELA ZWYKŁA Orłowiec, 31 października 2010 roku Temat: MSZE GREGORIAŃSKIE Pół roku temu umiera ostatni Habsburg w Polsce, o. Joachim Badeni OP dominikanin. Jego wujem był król Szwecji. Nie wspominam go jednak ze względu na książęce pochodzenie, lecz na niesłychaną osobowość. Dzień przed śmiercią, szelmowsko się uśmiechając, powiedział swoim współbraciom: „To będzie jutro”. I jak rzekł, tak słowa dotrzymał, nazajutrz umarł. W dzisiejszym „Gościu Niedzielnym”, 1 znany Wam z telewizji duchowny, tym razem benedyktyn, ojciec Leon Knabit OSB, opowiada niezwykłą historię, związaną ze śmiercią swojego przyjaciela – właśnie ojca Joachima Badeniego. Ojciec Leon pisze: „nie miewałem w życiu żadnych prywatnych objawień czy widzeń. Nic z tych rzeczy. Ale pamiętam świetnie noc sprzed pół roku. Obudziło mnie wyraźne pukanie do drzwi. Wygramoliłem się z łóżka, patrzę: trzecia w nocy. Pukanie było bardzo wyraźne. To nie był sen. Wstałem, otwieram drzwi, na korytarzu nikogo. Cisza, pustka. Pomodliłem się: może komu to potrzebne? O świcie dostałem SMS-sa: O trzeciej w nocy zmarł o. Joachim Badeni. Przyszedł pożegnać się z przyjacielem. W drodze do nieba zapukał do Tyńca”.2 Było to dziesięć lat temu, dokładnie 9 września 2000 roku. Po 46 dniach cierpień, umiera mój wikariusz - neoprezbiter, ks. Ireneusz Skóra, który uległ wypadkowi. Na marginesie dodam, że przez te 46 dni, dwa razy dziennie, po czterech chłopów naraz, jeździliśmy do kliniki w Ligocie, by pomóc pielęgniarkom przy pielęgnacji, bo chory, taka kruszynka, miał tylko 140 kg wagi i żadna siostra nie dałaby rady go podźwignąć. Przyznam, że nigdy nie zabrakło mi chętnych mężczyzn. Wracaliśmy prawie zawsze przed 1.00 w nocy, rano szli na szychtę. Tak tam szanowano kapłanów. Umówiłem się z siostrami, że gdy przyjdzie śmierć, to bez względu na porę, dają mi natychmiast znać. Tego dnia byłem już ubrany, by pójść rankiem 1 Marcin Jakimowicz, Zapukał do mnie po śmierci, Gość Niedzielny, 31.10.2010., s. 22-24. 2 Tamże, s.23 do kościoła. W tym momencie otrzymałem znak, tak wyraźny, że nie miałem wątpliwości, że śmierć nadeszła. Zrzuciłem płaszcz, czekam w napięciu i w tym momencie telefon: „właśnie przed chwilą ksiądz Irek zmarł”. „W drodze do nieba zapukał” do swojego proboszcza, być może z wdzięczności za całą opiekę w czasie choroby. Moi Drodzy!. Wiem, że niejeden mógłby opowiedzieć o podobnie wyraźnym znaku odejścia kogoś bliskiego, bo my wierzymy, że po śmierci dusza opuszcza ciało i udaje się do Boga. Najpierw jednak każdego z nas czeka SĄD SZCZEGÓŁOWY. Dobrze wiemy, że spowiedź święta gładzi nasze grzechy, wierzymy, że sakrament namaszczenia chorych gładzi wszystkie grzechy, nawet gdyby chory był nieprzytomny, ale choć grzechy są odpuszczone, to jednak zostaje nam do odpokutowania kara za nasze grzechy, nasze winy. Każdy z nas musi przejść przez CZYŚCIEC, zanim osiągnie szczęście wieczne w niebie. W niedawno wydanej encyklice „SPE SALVI” 3 – „O nadziei chrześcijańskiej”, papież Benedykt XVI mówi konkretnie: „duszom zmarłych można jednak dać <pokrzepienie i ochłodę>, poprzez Eucharystię, modlitwę i jałmużnę.” Dalej Ojciec Święty naucza: „Tak więc moje wstawiennictwo za drugim nie jest dla niego czymś obcym, zewnętrznym, również po śmierci”. Jak widać, w tym przełomowym momencie odejścia z tego świata, Kościół nie zostawia takiej duszy „na lodzie”, bez jakiejkolwiek pomocy. Oferuje środki pomocowe - takie dziś modne sformułowanie - które nazywamy : ODPUSTAMI ZUPEŁNYMI. Pójść do spowiedzi, przyjąć Komunię Świętą, odmówić „Wierzę w Boga”, „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” – za Ojca Świętego i odpust zupełny zyskany. Jednak ponad wszystko, najlepszą pomocą dla duszy w czyśćcu cierpiącej jest MSZA ŚWIĘTA, co Benedykt XVI podkreśla w najnowszej encyklice słowami: „duszom zmarłych można jednak dać <pokrzepienie i ochłodę>, poprzez Eucharystię, modlitwę i jałmużnę.” To, że każdy z nas pójdzie do czyśćca to jest pewne , jak amen w pacierzu, boć przecież każdy z nas ma grzechy do odpokutowania. W dzień WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH I DZIEŃ ZADUSZNY mnóstwo ludzi pójdzie na cmentarz, by oddać hołd swoim zmarłym. Jedni się pomodlą, inni podumają, a ilu będzie takich, którzy sięgną po te środki pomocowe i 3 Benedykt XVI, „Spe salvi”,nr 48. 3 skutecznie pomogą duszom w czyśćcu cierpiącym? Przecież nie pomożemy duszy zniczami, wieńcami, kwiatami. To tylko materialne, zewnętrzne formy pamięci o zmarłych. Nam, ludziom wierzącym to nie może wystarczać, my musimy kierować się wiarą, tym co Kościół przekazuje nam do wierzenia. Oczywiście, każde porównanie jest ułomne, ale w tym przypadku daje nam do ręki, już nie koło ratunkowe, które możemy rzucić takiej duszy w czyśćcu cierpiącej, ale jakby ponton, szalupę, którą możemy wysłać na pomoc, jako najskuteczniejszą formę pomocy, czyli MSZE GREGORIAŃSKIE. Pragnę wam przypomnieć o tej starej chrześcijańskiej tradycji, sięgającej prawie VI wieku, dziś prawie zapomnianej, bo my kapłani o niej nie nauczamy, jakby bojąc się posądzenia, że „habimy” 4 dla siebie…, tymczasem 8 Gregorianek, czyli razem 240 Mszy Świętych zamówionych w naszej parafii w tym roku, świadczy o tym, że nie zważacie na ludzkie języki, ale przede wszystkim dobro duchowe macie na względzie. MSZE GREGORIAŃSKIE wywodzą swoją nazwę od imienia papieża św. Grzegorza Wielkiego (540-604; papież od 590). Są związane z wydarzeniem, które miało miejsce z jego inspiracji. Grzegorz przed swoim wyborem na papieża był przełożonym założonego przez siebie w 575 roku klasztoru na wzgórzu Celio w Rzymie. W IV Księdze Dialogów św. Grzegorz stwierdza, że ofiara Mszy Świętej pomaga osobom potrzebującym oczyszczenia po śmierci (por. Patrologia Latina, 77, 416) i jako przykład podaje doświadczenie z życia swojego klasztoru. Po śmierci jednego z mnichów imieniem Justus, w jego celi znaleziono trzy złote monety, których posiadanie sprzeciwiało się regule życia zakonnego, przewidującej wspólne korzystanie z dóbr materialnych. Grzegorz, aby pomóc zmarłemu oczyścić się po śmierci z powyższego grzechu, polecił odprawienie za niego trzydziestu Mszy Świętych - każdego dnia jednej. Po trzydziestu dniach zmarły Justus ukazał się w nocy jednemu z braci Kopiozjuszowi, mówiąc, że został uwolniony od wszelkiej kary. Kopiozjusz nic nie wiedział o odprawianych Mszach św. i gdy później ujawnił treść swojego widzenia, pozostali współbracia doszli do wniosku, że nastąpiło ono w trzydziestym dniu, kiedy odprawiano Msze św. za Justusa. Uznano to za znak, że Msze św. odniosły oczekiwany skutek (por. tamże, 420-421). Pod wpływem autorytetu Grzegorza Wielkiego - także jako biskupa Rzymu - zwyczaj odprawiania trzydziestu Mszy Świętych za osobę zmarłą 4 Gromadzimy tylko dla siebie. zyskiwał swoje miejsce w praktyce religijnej Wiecznego Miasta. W Europie rozprzestrzeniał się stopniowo, począwszy od VIII wieku, najpierw w klasztorach, potem także w innych kościołach. W ogóle zwyczaj ofiarowania Mszy Świętych za zmarłych jest tradycją jeszcze przedgregoriańską, która została potwierdzona oficjalnie przez Sobór Trydencki, jako najbardziej skuteczny sposób modlitwy za osoby, które potrzebują oczyszczenia po śmierci. Kościół jest przekonany o nieskończonej wartości Mszy Św., wypływającej z zasług Chrystusa. Znaczenie to dotyczy nie tylko samych uczestników Mszy Św., ale także osób lub spraw, w intencji których jest ona odprawiana przez kapłana. Zwyczaj odprawiania Mszy Gregoriańskich znalazł też swoje potwierdzenie przez Stolicę Apostolską. Człowiek, zgodnie ze swoją naturą, poszukuje pewności dotyczącej losu zmarłych. Człowiek może zawsze prosić, ale tym, który wysłuchuje próśb jest Bóg. Ostateczną wartość podobnych Mszy Świętych zna tylko On. Istnieją także szczegółowe regulacje kościelne dotyczące Mszy Gregoriańskich. Określają one liczbę Mszy św. na trzydzieści odprawianych w trybie ciągłym. Msze Gregoriańskie mogą być odprawiane za jednego tylko zmarłego, nigdy zaś zbiorowo za kilku zmarłych. Wskazuje się także, że nie jest konieczne, aby podobne Msze Święte były odprawiane zawsze przez tego samego kapłana lub przy tym samym ołtarzu (kościele). Ważna jest ciągłość dni; same natomiast Msze Święte mogą być sprawowane przez wielu księży i w wielu miejscach. I jeszcze jedno: dwie Msze gregoriańskie tego samego cyklu nie mogą zostać odprawione jednego dnia; muszą to być dni po sobie następujące. Moi Drodzy! Kiedy tego słuchasz, rodzi się pytanie: dlaczego nie zadysponować już dzisiaj o swojej duszy? My testamentem rozporządzamy co do spraw materialnych, dlaczegóż by nie rozporządzić również co do spraw duchowych. Np. po mojej śmierci zróbcie skromniejszy nagrobek, a dajcie też za mnie na Msze Gregoriańskie. Brzmi to, jak testament, ale skoro roztropnie rozporządzamy sprawami materialnymi, to dlaczego nie rozporządzić też duchowymi. Przecież po śmierci już tylko dusza będzie żyła i to ona będzie potrzebowała pomocy. Oby nasi bliscy mieli taką wiarę i o tę duszę zadbali. Amen !