Egzotyczne zwierzaki

Transkrypt

Egzotyczne zwierzaki
WYWIAD
WETERYNARIA W PRAKTYCE
fot. K. Kempa
Egzotyczne
zwierzaki
nie tylko we Wrocławiu
Z dr. n. wet. Jarosławem Zajączkowskim, pom ysłodawcą cykliczn ych
konferencji dla lek arzy w eterynarii
„Zwierzęta egzotyczne – jak im pomóc?”, rozmawia Monika Cukiernik.
Obronił P an pr acę doktorsk ą z zakresu chorób gadów. Skąd zainteresowanie właśnie tą grupą zwierząt?
Obrona pracy doktorskiej miała miejsce
w lipcu 2002 rok u. Tematem była ocena zagroż eń epidemiologiczn ych pr zy
bezpośrednich i pośrednich kontaktach
z żółwiami lądo wymi i w odno-lądowymi, ze szczególnym uwzględnieniem patogennych szczepów Salmonella sp.
Dla mnie gady za wsze były wielkim,
życiowym, osobistym wyzwaniem zawodowym. Po raz pierwszy z ich problemami zdrowotnymi spotk ałem się w 1987
roku, tuż po studiach, podczas odbywania st ażu podyplomowego w Mie jskim
Ogrodzie Zoologicznym we Wrocławiu.
W owym czasie największe i niewątpliwie „medialnie” najlepsze w Polsce herpetarium w bezpośr ednim k ontakcie
ukazało mi sw oje pr awdziwe oblicz e.
Dziś trudno mi określić liczbę przeprowadzonych pr zeze mnie badań sek cyjnych – było ich sporo. P o raz pierwszy
zetknąłem się z amebiazą wę ży, chorobami układu oddechowego żółwi, metaboliczną chorobą k ości czy endo- i ek toparazytozami. Lodówka ambulatorium
nigdy nie pozostawała zbyt długo pusta.
Praktycznie k ażdy dzień st ażu w z oo
niósł ze sobą nowe doświadczenia, których próżno byłoby szukać w trakcie sześcioletnich studió w we terynaryjnych.
Jednym z t akich „pr zypadkowych” doświadczeń było na pr zykład tr zykrotne
przekroczenie da wki chlor amfenikolu
w trakcie terapii zapalenia płuc u p ytona królewskiego. Typowy błąd lekarski,
fatalna nieuwaga, która okazała się zba-
68
LIPIEC-SIERPIEŃ • 7-8/2009
www.weterynaria.elamed.pl
wienna w skutkach, gdyż po kilku dniach
po zastr zykach ob jawy zapalenia płuc
całkowicie się cofnęły . K ażdego dnia,
stykając się z problemami zdro wotnymi zwierząt „zniewolonych”, zadawałem
sobie moje ulubione pytanie „dlaczego?”.
Ograniczony dostęp do wiedzy „her petopatologicznej”, pr aktycznie całk owity brak podręczników, książek, artykułów (epoka przedinternetowa), „żelazna
kurtyna”, co pr awda mocno pr zerdzewiała, ale jeszcz e s kutecznie oddzielająca nas od świata, to wszystko z jednej
strony bardz o utr udniało dochodz enie do satysfakcjonujących odpowiedzi,
ale z dr ugiej strony ujawniło „niezagospodarowane pole tko we terynaryjne”,
na które wkroczyłem i buszu ję do dnia
dzisiejszego.
Węże, jaszczurki, żółwie lądowe i wodno-lądowe, na szczęście r zadko krokodyle, to liczna, cor az częście j goszcząca w lecznicach we terynaryjnych w roli
pacjentów, grupa zwierząt. Wiele dostępnych w polskich sklepach zoologicznych
gatunków wę ży (n p. p yton króle wski),
jaszczurek, żółwi czy legwanów to zwierzęta ob jęte międzynarodo wą ochroną prawną w m yśl przepisów Konwencji Waszyngtońskiej. Rozpięcie nad nimi
prawnego parasola ochronnego oznacza,
że wiele z tych gatunków uznaje się za zagrożone wyginięciem lub populacja żyjąca w naturalnym środowisku została niebezpiecznie nadwyrężona. Śmiertelność
gadów znajdujących się w rękach właścicieli pr ywatnych jest ogromna. W edług
badań br ytyjskich lek arzy obser wujących grupę żółwi greckich liczącą około
500 sztuk, pięć lat niewoli przeżyło jedynie 3% populacji.
Ochrona zdrowia i życia zagrożonych
gatunków gadów znajdujących się w posiadaniu pr ywatnych właścicieli pr zez
działalność doradczą w spr awach opt ymalizacji war unków ich utr zymania,
skuteczną profi laktykę i t erapię chorób
to skuteczny sposób ograniczenia odłowów i spr zedaży zwier ząt. Tytuł „doświadczonego hodo wcy gadó w” wcale
nie musi być kojarzony z młodym człowiekiem, któr y rok w rok k upuje nowy
„egzemplarz” ukochanego węża.
Odbył Pan liczne podróż e do odległych krajów, gdzie obserwował Pan
zwierzęta w ich naturalnym środowisku. W jaki sposób wykorzystał Pan
później tę wiedzę?
To prawda. Zdarzyło mi się to szczęście
i wylądowałem w południowoamerykańskich tropik ach. Obser wowałem zwierzęta ży jące spok ojnie na k araibskich
wyspach koralowych, wenezuelskiej sawannie, w ekwador skiej dżungli – „lesie wiecznych mgieł”. Pasja nurkowania
zagnała mnie na półwysep Synaj, gdzie,
poza ży ciem na r afie k oralowej, udało
mi się podczas jedne j z wypr aw w głąb
pustyni wytropić żółwia lądo wego z gatunku żółw egips ki (Testudo kleinmanni)
czy jak to dziś chcą zoologiczni systematycy Testudo werneri.
Korzystając z dobrodzie jstwa członkostwa P olski w U nii Europe jskiej,
odbyłem t eż wiele bliższy ch podróży
po Europie, których celem były ogrody
zoologiczne. Zwiedziłem z oo i oceanaria w Londynie, P aryżu, Berlinie, Pr adze oraz Monachium, koncentrując się
na podglądaniu ich sposobów utrzymywania zwierząt.
Podróże, obser wacje zwier ząt doprowadziły mnie do dość oczywist ego, aby
nie r zec banalnego wnios ku: zdro wie
i życie zwierząt egzotycznych w war unkach nie woli zależy od war unków ich
utrzymania. Temperatura, wilgotność,
światło, dobowy rytm aktywności, rodzaj
i dostępność pokarmu w domowym terrarium, ale także w profesjonalnych hodowlach ogrodów zoologicznych, muszą
utrzymywać parametry środowiska naturalnego występowania.
WYWIAD
WETERYNARIA W PRAKTYCE
Zwierzęta egz otyczne to pac jenci,
którzy cor az częściej po jawiają się
w gabinetach weterynaryjnych. Czy
lekarze mają dostateczną wiedzę, aby
leczyć „egzotyki”?
Był czas, kiedy fakt ycznie oceniałem
wiedzę studentów we terynarii. Dziś już
na szczęście tego nie robię. Nie czuję się
również upoważniony do ocen y wiedzy
Kolegów i Koleżanek lekarzy. Niech zajmą się nią klienci – właściciele zwierząt.
To oni są naszymi surowymi i mam nadzieję obiektywnymi „sędziami”.
Skądinąd jednak wiadomo, ż e pr zez
wiele lat polska medycyna weterynaryjna praktycznie nie zajmowała się problematyką zdrowia węży, jaszczurek, żółwi,
papug, kanarków, szynszyli czy koszatniczek. Pytanie lekarza skierowane do właściciela węża „Ile razy dziennie karmi Pan
swojego pupila?”, normalne w przypadku
psa czy kota, w przypadku węża to swoiste zawodowe „samobójstwo”. Polskojęzyczne książki i podręczniki jeszcze się
nie pojawiły. Jak słyszałem, moja we terynaryjna „gadzia” praca doktorska była
pierwszą w kr aju. Nie słyszałem o następnych.
Według mnie sytuacja powoli, powoli
się poprawia. Wielu spośród praktykujących lekarzy szuka i znajduje źródła wiadomości niezbędnych dla pro wadzenia
skutecznej i profesjonalnej terapii „egzotyka” – czasem za granicą (dość drogo!),
ale też coraz częściej w kr aju. Niedługo
pojawi się pols ka edy cja niemieckiego
podręcznika tr aktującego o chorobach
zwierząt egzotycznych. Jestem jej redaktorem naukowym.
Prowadzi Pan spotkania na temat hodowli, profi laktyki, metod diagnostycznych oraz terapii chorób zwierząt egz otycznych. Jak P an ocenia
dotychczasowe spotkania?
W październiku 2008 roku we Wrocławiu
rozpoczął się projekt edukacyjny skierowany do lek arzy i studentó w medycyny
weterynaryjnej „Zwier zęta egz otyczne
– jak im pomóc?”. Odb ywa się on pod
patronatem Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.
Krótko mó wiąc, jest to cykl comiesięcznych k onferencji, któr ych t ematem są problem y zdro wotne zwier ząt
egzotycznych. Dot ychczas odb yły się
spotkania na t emat lecz enia węży, jaszczurek, żółwi lądowych, żółwi wodno-lądowych, papug, papuż ek falist ych, królików i szynszyli. Do dziś odbyło się ich
siedem, a udział w nich wzięło około 250
słuchaczy z terenu całej Polski.
Projekt wrocła wski potr wa do k ońca
roku, a wśród t ematów kolejnych spotkań będą chorob y pt aków śpie wają-
cych, gr yzoni (m yszy, szczuró w, świnek morskich, koszatniczek, chomików,
myszoskoczków), t chórzofretek, gołębi
i drobiu ozdobnego oraz dzikich ptaków
drapieżnych.
O ocenę proszę p ytać ucz estników
konferencji. Ja daję z siebie w szystko.
Po dwudnio wej, sobotnio-niedzielne j
konferencji, po 16-godzinnym „gadaniu”
milczę do wtorku. Niezmiennie mam jednak wr ażenie, ż e mógłb ym coś jeszcz e
poprawić, ulepszyć, uczynić konferencje
jeszcze ciek awszymi i bardzie j pr zydatnymi dla odbiorców.
Myślę, że pomysł „Zwierzęta egzotyczne – jak im pomóc?” mogę uznać za udany, ponie waż już tu i t am poja wiają się
naśladowcy.
Plany na przyszłość?
Jak zwykle ambitne i jest ich wiele. Mam
lekkie obawy z ich u jawnianiem, biorąc
pod uwagę wcz eśniej w spomnianych
„naśladowców”. Niech tam…
„Zwierzęta egz otyczne – jak im pomóc?” opuszczą W rocław. Chciałb ym
w porozumieniu z innymi ogrodami zoologicznymi, pr zy w spółpracy z okr ęgowymi izbami lekarsko-weterynaryjnymi
w najbliższym czasie rozpocząć k onferencje w innych miastach. Wszystko zależy od zainteresowania. W grę wchodzą:
Katowice, Opole, Zielona Góra, Poznań,
Gdańsk, Olsztyn i Warszawa.
Od wak acji we wrocła wskim zoo r uszają war sztaty dla lek arzy i studentó w
weterynarii – pięciodnio we ucz estnictwo w pracy ambulatorium zoologicznego z naciskiem na praktykę – węże, żółwie, jaszczurki i ptaki egzotyczne.
Rusza też druga część projektu „Zwierzęta egzotyczne – jak im pomóc?”, tym
razem wykłady i spotk ania będą się odbywać z właścicielami zwierząt egzotycznych. Podczas nich będziemy najlepiej jak
potrafimy doradzać w spr awach chowu
i hodowli gadów, ozdobnych gatunków
ptaków i mały ch gr yzoni, wy chodząc
z założ enia, ż e podst awową pr zyczyną
chorób i śmierci zwier ząt egzotycznych
w warunkach domowych są błędy w sposobie utrzymania.
Jest Pan pomysłodawcą budowy oceanarium na terenie wrocła wskiego
zoo. Proszę po wiedzieć coś więcej
o tym projekcie.
Któregoś dnia w marcu 2004 rok u,
na wiecz ornym spotk aniu w jedn ym
z wielu wrocła wskich klubó w płe twonurków poja wiła się, pr awdopodobnie
po raz pierwszy we Wrocławiu, szalona
i odległa, jak się wt edy w szystkim wydawało, idea po wstania wrocła wskiego
oceanarium. Pr zeglądając zdjęcia i slaj-
dy, wymieniając wrażenia z nie tak dawno
zakończonej wyprawy nurkowej do egipskiego Dahab, czu jąc jeszcze pod s kórą
dotyk nies każonego „mor skiego cudu
natury”, zamar zyło się gr upie pięciu
wrocławian, nie t ylko egoist yczne „posiadanie rafy koralowej na wyciągnięcie
ręki” i to na co dzień, ale t akże (a moż e
przede w szystkim), spełnienie najgłębszego marzenia, czyli chęci dzielenia się
przeżywanym pięknem oraz szczęściem.
Plany pr zekazania najbliższym, pr zyjaciołom, mieszkańcom Wrocławia i jego
gościom widok ów, doznań, fascynac ji
i entuzjazmu towarzyszącego wszystkim
płetwonurkom w momencie zanur zenia
się w kipiące życiem wody Morza Czerwonego, Oceanu Indy jskiego czy w ód
opływających austr alijską Wielk ą Rafę
Koralową b yło szalone, k ontrowersyjne, wielkie i ambitne. Jeśli oceanarium
posiadają Lizbona, Londyn, P aryż, Berlin, Monachium, a na wet Dr ezno, jeśli
do budowy szykuje się Praga, to dlaczego nie Wrocław, nie my?! A jeśli nie t eraz, to kiedy?!
Kwestię usytuo wania oceanarium
we Wrocławiu umieściłem w „Projek cie
rozwoju wrocła wskiego ogrodu z oologicznego”, dokumencie złożonym na ręce
urzędników miejskich podczas konkursu
na stanowisko dyrektora ogrodu zoologicznego we Wrocławiu. Zakładał on inwestycję podmiotów prywatnych, podejmujących współpracę z gminą Wrocław
na zasadach projektu publiczno-prywatnego. Był to „szt andarowy” pomysł dla
podupadającego z oo, zmieniający jego
charakter z „zakratowanego zakładu hodowli zwierząt” w holistyczne, to znaczy
możliwie najpełnie jsze, ekspono wanie
zwierząt wr az z całością ich natur alnego środo wiska. Był t eż podst awowym
elementem projektu opartego na Odrze,
czyli „tur ystycznej osi miast a” łączące j
atrakcje Wielkiej Wyspy – Hali Stulecia,
Parku Szczytnickiego, Parku Japońskiego
oraz zoo ze Starym Miastem – ratuszem,
rynkiem, katedrą i uniwersytetem.
Konkurs na stanowisko dyrektora zoo
przegrałem. Nie ukr ywam, ż e k onsekwencje, które przyszło mi z tego powodu
ponieść (w t ym osobiste), były przykre.
Nie zdecydowałem się na przyjęcie propozycji pracy na stanowisku brygadzisty
w jednym z działów hodowlanych zoo.
Teraz po blisko czterech latach od personalnych zmian we wrocła wskim z oo
z wielką radością i satysfakcją przyjmuję wiadomość o rozpoczęciu pr ac, których fi nałem będzie wrocła wskie oceanarium.
Dziękuję za rozmowę i życzę realizacji wszystkich planów.

LIPIEC-SIERPIEŃ • 7-8/2009
www.weterynaria.elamed.pl
69