w natarciu

Transkrypt

w natarciu
ZARZĄDZANIE
Makdonaldyzacja
w natarciu
− szkołA
na zakręcie
Amerykanizacja życia jest faktem. Przejęliśmy już walentynki, Halloween, modę na
grillowanie, jeansy, multipleksy i jedzenie popcornu w kinach. Teraz makdonaldyzacja
dociera do naszych szkół, a wraz z nią niepokojące praktyki, dehumanizujące nasz system
oświatowy i niemające nic wspólnego z rodzimą tradycją.
Marlena Zaborniak
Fot. Fotolia
C
zy rzeczywiście makdonaldyzacja zagraża spójności naszego
szkolnictwa? Czy jest zjawiskiem jednoznacznie negatywnym, czy
też można w niej doszukać się jakichś
jaśniejszych stron i pozytywów? Aby
odpowiedzieć na to pytanie, należy najpierw wyjaśnić samo pojęcie makdonaldyzacji, tak modne w dzisiejszym
świecie dążącym do globalizacji.
Formalnie rzecz ujmując, makdonaldyzację można zdefiniować jako
proces stopniowego upowszechniania
się zasad działania, znanych z barów
szybkiej obsługi (uosabianych przez sieć
McDonald’s), we wszystkich dziedzinach życia społecznego w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie.
Pierwszą osobą, która zainteresowała
się zagadnieniem makdonaldyzacji już
w latach 60. XX wieku, był George Ritzer.
Dostrzegł on ten system i zaczął doszukiwać się podobnych reguł postępowania
w różnych środowiskach. Według Ritzera
zjawisko makdonaldyzacji pojawiło się już
wcześniej jako rozwinięcie racjonalizacji
Listopad 2011 (nr 10)
i biurokracji i jest nieuchronną konsekwencją globalizacji świata. Makdonaldyzacja − według niego − dotyczy sfery
politycznej, wyznaniowej, zawodowej,
a nawet rodzinnej.
Makdonaldyzacja kojarzy się wszystkim z amerykanizacją życia, gdyż właśnie w Ameryce system ten ukształtował
się i rozwinął najpełniej. W ślad za tym
pojawiły się takie pojęcia i słowa klucze, jak: długie ręce makdonaldyzacji,
McLekarz, McInstytucja i interesująca
nas w sposób szczególny − McSzkoła.
15
ZARZĄDZANIE
MAKDONALDYZACJA W SZKOLE
Model: sprawnie,
szybko, jak najszybciej
Makdonaldyzację najlepiej opisać
za pomocą wyróżniających ją cech.
Jako jej podstawowe wyznaczniki należy wymienić:
• kalkulacyjność;
• efektywność;
• przewidywalność;
• możliwość manipulacji.
Kalkulacyjność
– czyli trzy w jednym
Zasada kalkulacyjności (kwantytatywności) odnosi się do połączenia ceny,
jakości i czasu, a więc konieczności przeliczania wszystkiego zawsze i wszędzie
jako naczelnej reguły naszego postępowania. W myśl tej zasady dobre jest tylko
to, co otrzymujemy w dużej ilości i szybko. To właśnie dlatego w codziennym życiu firmy „kuszą” nas jako potencjalnych
klientów hasłami typu: Dwa w cenie
jednego, Podwójne itp.
Jak to się ma do szkoły, McSzkoły? Ma
się – i to bardzo. Wystarczy przyjrzeć się
reklamom kursów przygotowawczych
do egzaminów zewnętrznych, kursów
kwalifikacyjnych czy innych form doskonalenia. Pojawiają się hasła: W miesiąc
nauczysz się języka obcego, Język obcy
dwa razy szybciej, Dwie lekcje w cenie
jednej, Przyśpieszony kurs prawa jazdy, Tylko u nas szybko przygotujesz się
do egzaminu itp. Używanie podobnych
haseł odnosi się zarówno do kursów stacjonarnych, jak i e-learningu czy pozycji
książkowych.
Innym przykładem kalkulacyjności
w odniesieniu do szkolnej rzeczywistości jest panujące przekonanie, że najlepszy uczeń to ten, który ma najwyższą
średnią w szkole.
Od pracowników szkoły, a zatem głównie od nauczycieli, żąda się, by pracowali szybko, sprawnie i za niewielkie
pieniądze.
Fetysz bycia najlepszym
Drugim wyznacznikiem makdonaldyzacji jest efektywność, a dokładniej
− efektywność pracy ludzkiej obwarowanej całym systemem nakazów formalnych
i prawnych. Godząc się na rolę trybiku
w tej biurokratycznej machinie i akceptując przestrzeganie rządzących nią uregulowań, w ostatecznym rozrachunku
tracimy jako jednostka, wyzbywając się
swojej podmiotowości. Ten system już
16
„tak ma”, ponieważ w globalnym społeczeństwie, gdzie czas to pieniądz, liczy
się przede wszystkim efekt.
Czy szkolna praktyka potwierdza tę
konstatację? Wystarczy przyjrzeć się
tak wszechobecnym rankingom szkół.
Czymże one są w swojej istocie, jeśli
nie doskonałym przykładem makdonaldyzacji stawiającej na piedestale
fetysz bycia najlepszym? Czy skupiając
całą uwagę na uczniach zdolnych, nie
zapominamy przy tej okazji o tych
najsłabszych? Przecież każdy uczeń
ma prawo do nauki i równego traktowania, prawda?
Zastanówmy się, czy szkoły, do których trafiają uczniowie słabi intelektualnie, uczniowie z rodzin dysfunkcyjnych,
wymagający wsparcia emocjonalnego,
mogą być porównywane ze szkołami
z górnej półki? Podobnie jak każdy
uczeń jest inny, tak i szkoły z różnych
środowisk mają swoją własną specyfikę.
Istnienia takich jednak różnic nie zakłada McSzkoła, według której wszystkie
szkoły powinny być identyczne.
przewidywalność zachowań ułatwia
sterowanie i manipulowanie podmiotami. A to właśnie manipulacja jest
kolejnym i ostatnim już wyznacznikiem
makdonaldyzacji.
Manipulować i sterować można zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio
− drogą okrężną, w sposób zakamuflowany.
McInstytucja będzie manipulowała
McDyrektorem, który musi postępować
zgodnie z oczekiwaniami i procedurami. McDyrektorowi McSzkoły łatwo jest
manipulować McNauczycielem, a ten
z kolei bez trudu będzie manipulował
McUczniem czy McRodzicem.
Oczywiście nie zawsze tak się dzieje.
W McSzkole miły McNauczyciel poświęci wiele energii na manipulowanie
uczniem, nie zawsze jednak znajdzie
czas na dopomożenie mu w rozwiązaniu kłopotliwego problemu. Oczywiście
McRodzica z podobnym problemem
też przyjmie tylko w określonym czasie.
Wszechobecna
przewidywalność
Oczywiście świat nie jest zero-jedynkowy. Także makdonaldyzacja ma swoich wyznawców. Wskazują oni – częściowo słusznie – że piętnując wady, nie
powinno się zapominać o jasnych stronach tego zjawiska. Do zalet można zaliczyć np. dostępność towarów i usług.
McSzkoła jest bowiem dostępna dla każdego, o czym np. świadczy powszechność dostępu do nauki. Dzięki temu
przeciętny człowiek może szybko zaspokoić swoje potrzeby edukacyjne.
Zapewnia mu to paleta szkół: od wieczorowych poczynając, poprzez szkoły
zaoczne, formy kursowe, a na e-learningu kończąc.
Inną zaletą jest fakt, że jednostki
traktuje się podobnie. W McSzkole
McUczeń ma te same prawa i obowiązki, co inni uczniowie.
Kolejnym plusem jest łatwość porównywania przez odbiorców cech, cen
i efektów. W odniesieniu do McSzkół będą to np.: czesne w szkołach niepublicznych, wyniki egzaminów zewnętrznych,
liczba uczniów kontynuujących naukę,
ranking szkół.
Wskazuje się także na przewidywalność gwarantującą bezpieczeństwo
i stabilność systemu. Przykłady? Standaryzacja egzaminów zewnętrznych czy
wyposażenia pracowni szkolnych, unifi-
Trzecim wyznacznikiem makdonaldyzacji jest przewidywalność związana ze
stabilnością, kontrolą, ale i manipulacją.
Zgodnie z zasadą przewidywalności
wszędzie, niezależnie od miejsca czy
czasu, powinniśmy otrzymywać to samo.
Jak ta przewidywalność objawia się
w McSzkole? Na przykład w taki sposób, że nauczyciele realizują taką samą
podstawę programową, dyrektor szkoły,
podobnie jak kuratorium oświaty, prowadzi nadzór pedagogiczny, a rodzice
oczekują jak najlepszych wyników nauczania. Sama McSzkoła musi funkcjonować zgodnie z odgórnymi oczekiwaniami zarówno organów nadrzędnych,
jak i otoczenia zewnętrznego. Każda
pracownia szkolna musi odpowiadać
określonym standardom wyposażenia
itd. Dzięki temu McSzkoły są identyczne
w każdej sferze.
Warto zauważyć, że makdonaldyzacja dotyczy różnych szczebli nauczania,
nawet szkolnictwa wyższego. Najlepszym przykładem jest tu dominacja
„kultury kserówek”.
Teraz będziemy manipulować
W makdonaldyzacji nic nie dzieje
się przypadkowo. Tak wymuszona
Magazyn Dyrektora Szkoły – Sedno
A może nie taki diabeł
straszny?
MAKDONALDYZACJA W SZKOLE
kacja programów nauczania, zewnętrzny nadzór pedagogiczny – wszystko to gwarantuje w oczach obrońców
makdonaldyzacji przejrzystość
i równość uczestników systemu. Jako
pozytyw odbierany jest także fakt,
że McUczeń nabywa wiedzy, umiejętności i kwalifikacji zgodnie z przyjętymi standardami.
Fot. Fotolia
W żelaznej klatce:
bez uczuć, bez wyjścia
Przeciwnicy makdonaldyzacji przekonują, że to, co jest rzekomą zaletą
makdonaldyzacji, w innych okolicznościach może być jej ewidentną i absolutnie dyskwalifikującą wadą. Oto kilka
przykładów z życia wziętych:
• Obiektywny system rekrutacji? Hm,
zgodnie z ideą makdonaldyzacji wybór szkoły – więc w konsekwencji
cały (w większości elektroniczny) system rekrutacji – jest uzależniony od
wyników egzaminów zewnętrznych.
Tylko że w efekcie kandydat często
nie zna szkoły, którą wybrał. Przy
tej okazji kilka dodatkowych, tzw.
trudnych pytań. Jeśli liczy się przede
wszystkim ilość osób zdających egzaminy zewnętrzne, bez brania pod
uwagę uwarunkowań i możliwości
intelektualnych uczniów, to czy słaby uczeń nie ma prawa do nauki
w szkole, którą wybrał? Czy każdy
uczeń szkoły ponadgimnazjalnej musi
mieć zdaną maturę? Czy każdy musi
studiować? A co z osobami o niskim
potencjale intelektualnym?
• Tak chwalona standaryzacja egzaminów zewnętrznych? Przecież prowadzi do uczenia się „pod egzamin”.
• Konieczność realizowania podstawy programowej? Nie ma się czym
zachwycać. Może zabijać indywidualność nauczycieli i nie zawsze jest
ona zgodna z ich realnymi potrzebami i oczekiwaniami.
• Konkurencyjność szkół? Jest niezbitym faktem, że zmusza ona szkoły do
walki o ucznia kosztem tak potrzebnej
współpracy. Nic dziwnego, że później
brakuje im energii i motywacji do skupienia się na celach wychowawczych
i dydaktycznych. A to one są naprawdę ważne.
• McDyrektor jako menedżer, osoba medialna? Proszę bardzo – ale
bez zapominania o roli nauczyciela
i wychowawcy.
• Indywidualizacja? Jak najbardziej!
Tylko że jakoś tak się składa, że często
brak na nią miejsca w szkolnej rzeczywistości.
• Zachowanie ma być przewidywalne?
Co jednak, gdy uczeń odbiega od
innych, inaczej się ubiera, inaczej
się zachowuje? Co z tolerancją dla
„inności”?
Otwarte pozostaje także pytanie
o podmiotowość. Zgodnie z systemem
McUczeń jest przypisany dobrze zorganizowanej McSzkole, w której sugeruje
się, co jest dla niego najlepsze. Przecież
jednostka traci w ten sposób swoją
podmiotowość…
Pytania o wartości i granice
Według Webera zbytnia racjonalizacja
dehumanizuje człowieka: McUcznia,
McNauczyciela, McDyrektora. Wszystko poddane jest wystandaryzowanym
normom, na wszystko są procedury,
które mówią, jak krok po kroku należy
postępować. Nieracjonalny racjonalizm
powoduje, że znajdujemy się w „żelaznej
klatce”, z której nie ma wyjścia, w której − według Webera − dusza ludzka
ulegnie wyjałowieniu, a społeczeństwo
wyzbędzie się uczuć.
Amerykanizacja życia jest wszechobecna. Przejęliśmy walentynki, Halloween, picie coca-coli, żucie gumy,
a w oświacie modę na metody aktywizujące w nauczaniu czy podobne metody
wychowania i oceniania jak w szkołach
amerykańskich.
Czy tak być musi i czy tak być powinno?
Czy przed makdonaldyzacją naprawdę
nie ma ucieczki? Dlaczego święci ona
takie triumfy na całym świecie, w tym
także w Polsce? Czy cena, jaką za nią płacimy – jako naród, społeczność, rodzina
czy jednostka – nie jest za wysoka? Czy
w naszym życiu nie ma takich dziedzin,
które powinniśmy chronić w sposób
szczególny? I czy do takich wrażliwych
społecznie sfer nie należy czasem edukacja? Zostawiam Państwa z tymi pytaniami,
niech wywołają refleksję, zadumę i spowodują, że zaczniemy dostrzegać rolę
wartości, które zanikają i o które coraz
trudniej w globalnym świecie.
Warto się zastanowić
• Czy makdonaldyzacja życia może
być zagrożeniem dla cywilizacji?
• Dlaczego wzrasta rozwarstwienie
szkół?
Listopad 2011 (nr 10)
ZARZĄDZANIE
• Dlaczego w świecie konkurencyjności niewidzialna ręka rynku sięga po
szkoły?
• Dlaczego nasz system oświatowy
ulega makdonaldyzacji?
• Dlaczego zapominamy o polskich
obyczajach i tradycji?
• Dlaczego głównym celem globalnego społeczeństwa, a takim stają się
Polacy, są pieniądze, kariera, a nie
rodzina i przyjaciele?
• Co z wartościami i wzorami godnymi
naśladowania?
• Czy prawdą jest, zgodnie z ostrzeżeniem wystosowanym przez angielskiego pisarza J. Cottona, że:
Im więcej człek kształtny i umysłu
•
•
•
•
bystrego, tym łacniej go szatan namówi do złego?
Dlaczego wzrasta dezintegracja rodziny, zanikają więzi emocjonalne
między ludźmi? Komunikujemy się
głównie za pomocą SMS-ów i e-maili,
nie wyobrażamy sobie życia bez internetu, często zbyt konsumpcyjnie
podchodzimy do życia.
Co zrobić, by zahamować proces
makdonaldyzacji?
Gdzie jest granica standaryzacji?
Dlaczego musimy być NAJLEPSI?
Autorka jest dyrektorem Zespołu Szkół nr 6
w Warszawie, członkiem OSKKO.
Bibliografia:
• Majcherek J.A., Mcdonaldyzacja w cichym
zakątku, „Kapitalista Powszechny” 1998, nr 72.
• Ritzer G., Mcdonaldyzacja społeczeństwa, wyd. 2, Warszawa, Wydawnictwo
Muza SA 1999.
• Turner J.H., Socjologia. Koncepcje i ich
stosowanie, Poznań, Wydawnictwo Zysk
i S-ka 1998.
• Weber M., Gospodarka i społeczeństwo,
Warszawa, PWN 2002.
17