Księga prawdy W „Męczennikach” Mariusa von
Transkrypt
Księga prawdy W „Męczennikach” Mariusa von
Księga prawdy W „Męczennikach” Mariusa von Mayenburga w reżyserii Anny Augustynowicz znajdziemy historię Beniamina, który popada w fanatyzm religijny. Oglądamy fragmenty jego życia oraz relacji, jakie łączą go z innymi ludźmi. Z czasem okazuje się jednak, że na pierwszy plan wychodzi nauczycielka biologii, która próbuje przeciwstawić się twierdzeniom Beniamina, które on sam uważa za jedyną prawdę. Nie jest to opowieść łatwa w odbiorze, co nie znaczy, że nie ma w niej komediowych wstawek. Sztuka zaczyna się od rozmowy Beniamina (Konrad Beta) z matką (Maria Dąbrowska) – chłopak nie chce pływać na basenie, więc okłamuje wychowawczynię, że ma chore zatoki. Okazuje się, że prawdziwym powodem jest – jak sam to określa – fakt, że lekcje pływania ranią jego uczucia religijne. Z późniejszych rozmów bohatera z nauczycielami i matką dowiadujemy się, o co dokładnie chłopakowi chodzi. Beniamin tłumaczy, że Biblia zakazuje kobietom się rozbierać, a mężczyźni, patrząc na nie pożądliwie, popełniają grzech. Historia przedstawiona jest też z punktu widzenia nauczycielki Beniamina – Eriki (Sara Celler-Jezierska). W szkole uczy ona chemii i biologii. To podczas jej lekcji główny bohater rozbiera się do naga ukrywając jedynie „centralne miejsce” za trzymanym w ręku Pismem Świętym. Zdarzenie te rozpoczyna wojnę pomiędzy nauczycielką a Beniaminem: ona tłumaczy świat w oparciu o badania naukowe, on kieruje się słowami zapisanymi w Biblii. Kłótnie nasilają się wskutek uwag dyrektora szkoły oraz pretensji matki, kierowanych w stronę Eriki. Oboje wytykają jej sposób nauczania oraz nieumiejętność utrzymania dyscypliny w klasie. Choć historia kręci się wokół wojny Beniamina z Eriką, nie zapomniano o relacjach chłopaka z rówieśnikami, a głównej bohaterki z innymi nauczycielami. W ten sposób na scenie poruszany jest temat rodzin rozbitych, homoseksualizmu, odrzucenia z powodu kalectwa, braku porozumienia między rodzicami i dziećmi oraz między nauczycielami i uczniami. Są to codzienne problemy, z którymi każdy nastolatek zdążył się zapoznać. Dzięki temu spektakl jest realistyczny i łatwiej się w niego wczuć. Scenami, które młodzieży na widowni na pewno zapadły w pamięć są chwila, gdy Beniamin chodzi po scenie bez ubrania oraz scena, w której Lydia (Barbara Biel) – koleżanka głównego bohatera – pokazuje nagie piersi. Obie sceny są bardzo odważne i rzadko spotykane w teatrze dla młodzieży. Wśród młodej widowni wzbudziło to żywą reakcję. Niestety nie każdy tak samo je odebrał i zdarzyły się niedojrzałe komentarze ze strony widzów. Pewnym minusem przedstawionej historii jest przerysowana chwilami sytuacja bohaterów. Choć reżyser Anna Augustynowicz podkreśla, że jest to efekt zamierzony, to jednak niektóre momenty wydają się przesadą. Powodować to może wybicie z klimatu przedstawienia. Na szczęście tylko w niewielu scenach można było to zaobserwować. Sam dobry pomysł na spektakl nie wystarczy, jeżeli nie będzie artystów, którzy udźwigną ciężar nałożony przez skomplikowaną fabułę. Tu udało się dobrać aktorów, którzy temu zadaniu podołali. Konrad Beta i Sara CellerJezierska odegrali swoje role z widocznym wyczuciem. Dwóch artystów miało trochę trudniejsze zadanie – musieli obnażyć się przed publicznością, która – z powodu swojego młodego wieku – mogła zareagować różnorako. Jednak zarówno Konrad Beta jak i Barbara Biel zgodnie mówią, że sceny te powodowały w nich największy stres podczas prób – po wyjściu na scenę w dniu premiery nie było to takie straszne. Oczywiście to nie tak, że całe napięcie z nich wyparowało, a policzki nie pąsowiały, gdy występowali bez ubrań. Aktorzy wyjaśniają, że ciało, które odgrywa rolę, nie jest tym samym ciałem, o które dbają na co dzień i nawet jeżeli nie do końca im się ono podoba, to w czasie spektaklu nie przykłada się do tego wagi. Cały spektakl dzielił się na kilkanaście scen. Wszystkie rozdzielone były gaśnięciem świateł i krótką wstawką muzyczną przygotowaną przez Jacka Wierzchowskiego. Każda scenka miała swoją nazwę, którą jedna z aktorek zapisywała na tylnej ścianie sceny. Scenografia przygotowana przez Marka Brauna składała się z zabudowanej sceny, która w połowie miała wnękę na całą szerokość. Dzięki niej aktorzy mogli imitować, że siedzą przy stole. Z tyłu sceny znajdował się zasłonięty kwadrat tablicy, w którym aktorzy przebierali się oraz schodzili tam po odegranej scenie. To właśnie na niej można było wyczytaj tytuł aktualnie odgrywanej sceny. Muzyka – nie licząc krótkich przerywników między poszczególnymi epizodami historii – nie grała tu większej roli. Spektakl kpi z fanatyzmu religijnego, fascynacji, a wręcz obsesji na punkcie religii. Sztuka, choć poważna, posiada momenty, w których widz podśmiewa się pod nosem, co – jak sama reżyserka mówi – jest prawidłowe, bo udowadnia, że zdrowo zapatrujemy się na niektóre sytuacje. Spektakl nie przedstawia tematu łatwego, przewija się w nim wiele problemów, które do niedawna były postrzegane jako tabu. Z tego powodu historia jest przeznaczona dla widzów dojrzałych, jednak nawet młodsze pokolenie z tego spektaklu skorzysta i wyniesie coś poza salę. „Męczennicy” na podstawie dramatu Mariusa von Mayenburga, reżyseria Anna Augustynowicz, scenografia Marek Braun, muzyka Jacek Wierzchowski, premiera 24 października 2014r. w Teatrze Dramatycznym w Szczecinie. Aleksandra Stężowska