list psa
Transkrypt
list psa
„Jak zdobyć psa” Julka leżała w łóżku i myślała o tym, że chce mieć psa. Zawsze o tym myślała. Ale dzisiaj trochę dłużej. Kochała psy, ale jej rodzice nie byli zdecydowani na psa. Myślała już długo. Wreszcie wstała i poszła w kierunku szafy. Szafa była biała i wielka. Gdy się w końcu wystroiła zeszła po zakręcanych schodach i wbiegła do kuchni. Śniadanie było już gotowe. Szybko zjadła śniadanie i jak struś Pędziwiatr wpadła do samochodu razem z tornistrem. Tak się spieszyła że nie wzięła drugiego śniadania. Do szkoły jechała 40 minut. Wyszła z samochodu i zaczęła biec do szkoły. Gdy wpadła do klasy zobaczyła, że ławki są puste. Nagle usłyszała za sobą tupanie. Odwróciła się i zobaczyła Weronikę. Weronika była jej kumpelą. Weronika miała na sobie buty na dwór i fioletową bluzę. - Spóźniłaś się. – powiedziała. - Jak to? Jest ósma piętnaście. – powiedziała Julka. - Zmiana czasu. - O nie! Zapomniałam. – zdenerwowała się Julka. - Teraz jest dziewiąta piętnaście. Jak się szybko ubierzesz to nikt nie zauważy. A i zmień godzinę na zegarku. – poradziła Weronika. - Dobra. Ale nie musze się ubierać bo już jestem ubrana – powiedziała Julia. - To szybko! – krzyknęła Weronika i pobiegła na dwór a za nią Julia. Po szkole Julka napisała list do poradnika dla psów. Brzmiał on tak: „Droga redakcjo lubię wasze gazety ale bardziej psy. I tu właśnie ten problem, nie mogę mieć psa. I pytam, co mam zrobić, żeby mieć psa? Julka Szczygieł.” Potem wysłała list a tydzień 34 po wysłaniu otrzymała odpowiedź: „Droga Julio możesz kupić doga niemieckiego. Rodzice będą bali się do niego podejść. Albo kup yorka. Rodzice pomyślą, że to duży szczur. Możesz też kupić Westiego. Twoi rodzice będą tak nim oczarowani gdy go zobaczą, że go zatrzymają. Życzymy szczęścia. Redakcja” Julka pobiegła do szuflady i wyjęła portfel z pieniędzmi z komunii. Podbiegła do mamy i spytała czy może iść na dwór. Mama jej pozwoliła. Julka szybko się ubrała i popędziła do sklepu zoologicznego. Już po chwili stała z psem na rękach i torbą z miskami, smyczą, piszczącą zabawką i karmą. Gdy rodzice zobaczyli małego białego pieska na rękach Julki, wiedzieli jak go nazwać: Pies poręczny. A tak naprawdę Kunia. Czasami nieposłuszeństwo uchodzi płazem. Ale wy lepiej tego nie próbujcie, bo wylądujecie z psem na ulicy. Autor: Maja Turlej 3b Pewna historia Opisuję tu pewną historię, która zdarzyła się naprawdę. Jest to historia niezwykła… Pełna czarów… Magii… Był rok 1998, miałam 13 lat. Był ciepły, letni dzień. Razem z rodzicami i siostrą na kempingu niedaleko jeziora w Afryce. O świcie, gdy jeszcze wszyscy spali, po cichu wyszłam z namiotu. Wypożyczyłam strój do nurkowania i poszłam pływać. Jezioro nie było bardzo głębokie, więc z butlą łatwo je wyławiałam. Miałam wspaniałą zabawę z wyławiania kolorowych kamyczków. Wyłowiłam ich sporą ilość i już miałam zamiar wracać, kiedy nagle, gdy się po raz ostatni wynurzałam, coś złapało mnie za nogę i zaczęło ciągnąć w dół. Przeraziłam się nie na żarty. Później nie pamiętam co się stało, bo uderzyłam głową o kamień i straciłam przytomność. Gdy się obudziłam byłam w dziwnym królestwie… -podwodnym. Przestraszyłam się, ale po chwili stwierdziłam, że mogę oddychać. Leżałam na piasku na dnie jeziora i wpatrywałam się w jego połyskującą się od słońca powierzchnię. Nagle usłyszałam za mną świst. Energicznie wstałam i odejżałam się za siebie. Nic tam nie było. Zastanawiałam się co to mogło być, ale zanim skończyłam się zastanawiać coś małego przepłynęło mi pod nogami. Przewróciłam się, ale nie uderzyłam głową o piach tylko unosiłam się w wodzie. Chciałam się wzbić w górę, ale nie mogłam. Ilekroć tylko próbowałam odbijałam się od tafli wody i spadałam na piach. Nagle przypłynęły krokodyle. Zaczęłam uciekać. Niestety noga ugrzęzła mi w piasku i przewróciłam się. Gdy krokodyl podpłyną do mnie zamknęłam oczy, ale ku mojemu zdziwieniu nie zranił mnie tylko de3likatnie postawił na nogi i powiedział ludzkim głosem: „Chodź za nami”. Nie wiedziałam co mam robić, ale przestraszona zgodziłam się. Krokodyle zaprowadziły mnie do jaskini. Tam krokodyle powiedziały mi, że mam płynąć w górę, a wydostanę się na powierzchnię. Zrobiłam tak i okazało się, że jestem w grocie. Stamtąd prowadził korytarz. Poszłam nim. Był on coraz niższy i niższy… Nagle stawał pionowo, a na ścianach były tylko korzenie i nic więcej pomyślałam, że jestem bez szans, że w żaden sposób nie wejdę na górę. Nagle olśniło mnie. Wdrapałam się po korzeniach i znalazłam na kempingu. Szybko pobiegłam do mamy, która zasmucona siedziała przed namiotem. Przytuliłam ją mocno i już nigdy więcej nie oddalałam się od niej. Monika Cichocka ALARM: BŁĄD SYSTEMU W świecie biurokracji żyją Statystyczni Dziwaczne wytwory Średniej Społeczeństwa Mają dwójkę dzieci, pralkę elektryczną, I charakteryzują się dość nielicznym rodzeństwem Statystyczni mają oczy niebieskawe I żyją DOKŁADNIE osiemdziesiąt lat Statystyczni mają twarze nieciekawe Długo nic nudniejszego nie zobaczy świat. A ja, nieosiągalny jak zero absolutne W całkiem bezczelny sposób wymykam się badaniom I choć odosobnienie niekiedy bywa smutne Nie jestem częścią tłumu, mam swoje własne zdanie Nie wpadłem wraz z narodem w tę „Dziurę Budżetową” Nie byłem na wyborach, mam psa, lecz nie mam dzieci I dzień w dzień wraz z innymi nie modlę się od nowa Że cała Fukushima nam w powietrze nie wyleci I tylko czasem, kiedy wiem że jestem sam I że mnie żaden natręt z dala nie obserwuje Kucam, zwieszając głowę, wśród moich czterech ścian I utratę wszystkich przyjaciół samotnie opłakuję… Michał Zapała