Przemyślenia Starego Ratownika - FIRE-MAX

Transkrypt

Przemyślenia Starego Ratownika - FIRE-MAX
Przemyślenia Starego Ratownika
Przemyślenia Starego Ratownika
fot. M. Wnęk
w akcji 6/08
Wakacyjny okres sprzyja wędrówkom po kraju, a że ciągnie wilka do lasu, zatem odwiedziłem kilka
jednostek ratowniczych. Tematem rozmów było oczywiście ratownictwo, choć niektórzy starali się
poruszyć również kwestie płacowe.
Przemyślenia
Starego Ratownika
Szczere ratownicze rozmowy
Jacek
Rozmowy, a w zasadzie dyskusje
były na różnym poziomie i dotyczyły
różnorodnych problemów. W dużej
wielkomiejskiej jednostce z 15 ratownikami na zmianie wiodącym
tematem była mieszkaniówka, zakłady o dużym zagrożeniu, obiekty
użyteczności publicznej, ratownictwo
chemiczne i szeroko pojęte ratow-
66
nictwo komunalne. Rozmawialiśmy
o współdziałaniu zawodowych jednostek w skali miasta, o specjalizacjach
i przełożonych wyższego szczebla
organizujących szkolenia doskonalące i nadzorujących po kilka lub
kilkanaście jednostek w mieście.
W małych jednostkach powiatowych z 5 ratownikami na zmianie,
www.wakcji.elamed.pl
zabezpieczających raczej teren
wiejski, rozmowy miały zupełnie
inny charakter wynikający ze specyfiki terenu.
− My tu, jako jedyni zawodowcy
w promieniu 40 kilometrów jesteśmy od wszystkiego. Owszem wspierają nas OSP, ale przecież każda
OSP robi tylko to, na co pozwala
im wyszkolenie, zabezpieczenie
i posiadany sprzęt. U nas są stogi,
lasy, w większości wiejskie parterowe budynki i warsztaty. Zdarzają
się zaginięcia w lesie, poszkodowane zwierzęta, zerwane dachy
i linie energetyczne, przewrócone
traktory i działania wodno-powodziowe – relacjonowali swoją specyfikę ratownicy.
Jedni i drudzy zgodnie stwierdzali, że wspólnym mianownikiem jest
ratownictwo komunikacyjne, które
niezależnie od specyfiki zabezpieczanego obszaru występuje wszędzie
i może mieć podobne rozmiary.
Nikt nie kwestionował, że w każdym
momencie może nadejść zgłoszenie
o katastrofie samolotu (wojskowego lub pasażerskiego), wykolejeniu
pociągu (osobowego, towarowego),
wypadku autobusu, ciężarówki, cysterny lub samochodu osobowego.
Każdemu zdarzeniu może towarzyszyć duża liczba poszkodowanych, uwolnienie niebezpiecznego
ładunku, zagrożenie ekologiczne,
trudny dojazd i niesprzyjająca aura
pogodowa.
W każdym chronionym obszarze może znaleźć się samochód
o nietypowej konstrukcji odbiegającej od statystycznej normy, autobus z dziećmi, obcokrajowcami
lub osobami niepełnosprawnymi,
ciężarówka, której kabina przypomina „bunkier” niepoddający się
siłom uderzenia, pociąg osobowy
wypełniony kibicami czy towarowy
z całą gamą różnorodnych niebezpiecznych towarów. Z lotniczych
radarów może zniknąć obiekt latający, który po chwili odnajdzie
się w meldunku zgłaszającym katastrofę lotniczą.
Jednym słowem może zdarzyć się
wszystko, bo dróg, torów i przestrzeni powietrznej nie da się zamknąć
lub wyłączyć z powodu niemożliwości zapewnienia bezpieczeństwa.
Z tą tezą zgadzali się wszyscy
moi rozmówcy i co ciekawe zaraz
sygnalizowali swoje braki w wyszkoleniu wynikające z trudności
kadrowych, organizacyjnych i różnego podejścia do tematu szkolenia
przez przełożonych.
− Najwięcej jeździ samochodów
z napędem na propan-butan (nadal
nieoznakowanych), nie licząc oczywiście tradycyjnych benzyniaków
i ropniaków. Ten typ mamy opanowany, bo dwóch kolegów ma takie
samochody prywatnie i pochwalili
Ratownictwo komunikacyjne, niezależnie od
specyfiki zabezpieczanego obszaru, występuje
wszędzie i może mieć
podobne rozmiary.
się rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Nie znamy natomiast innych
napędów. Na oczy nie widziałem
samochodów napędzanych gazem
ziemnym (CNG), choć podobno
w 2007 roku w Polsce roku zarejestrowanych było już prawie tysiąc
takich samochodów (osobowych, ciężarowych i autobusów). Nie znamy
napędu wodorowego, który coraz
częściej znajduje chętnych i przy
stale wzrastającej sieci stacji tankowania będzie się rozwijał. Tylko
w prospekcie widziałem samochód
hybrydowy, w którym współpracują ze sobą dwa oddzielne źródła
energii (spalinowy i elektryczny).
Podobno kabiny nowoczesnych ciężarówek mają takie wzmocnienia,
że naszym sprzętem hydraulicznym
możemy jedynie lakier porysować.
Nigdy nie byłem w samolocie lub
w helikopterze, nie widziałem wnętrza elektrowozu lub lokomotywy
[email protected]
w akcji 6/08
– szczerze przyznawali ratownicy.
Można by te szczere wypowiedzi
ratowników złośliwie skwitować
– to bardzo źle, Panowie! Przecież
miejsce prowadzenia akcji nie jest
odpowiednie do zapoznawania się
z wyposażeniem, konstrukcją i zagrożeniami obiektów stwarzających
ratowniczy problem. Tam trzeba
rozpoznawać, analizować, ratować,
działać, a nie uczyć się. Ćwiczyć,
poznawać najnowsze rozwiązania
trzeba wcześniej i do akcji przestępować przygotowanym.
Święte słowa – tylko jak je zrealizować? Skąd wziąć do pocięcia ok.
500 sztuk (bo tyle jest JRG) kabin
ciężarówek ze wzmocnionymi słupkami i rurami, hybrydowych Toyot,
BMW z napędem CNG, wodorowych autobusów, elektrowozów,
samolotów itd. Utopia!
Może lepszym rozwiązaniem jest
organizowanie „wycieczek” załóg
ratowniczych do salonów sprzedaży i warsztatów w celu obejrzenia
najnowszych rozwiązań i dotknięcia
nieznanych obiektów? Jak jednak
ową „wycieczkę” zorganizować,
jeżeli do salonu z hybrydami jest
100 kilometrów?
Zatem czy pozostaje tylko czekać
na pierwszy przypadek nietypowej
akcji, przy której ratownicze zadania będziemy realizować intuicyjnie? A może w obliczu trudności,
niemożliwości i braków kadrowych
najłatwiej problem skwitować – jakoś to będzie! Mamy zdolnych ratowników!
By ratownicy – ci powiatowi i miejscy – nie stanęli bezsilni w obliczu
zagrożeń dla nich nowych, proponuję z listy tej wybrać przedsięwzięcia dające się dziś lub w najbliższej
przyszłości zrealizować:
− zdać sobie sprawę z występujących
braków szkoleniowych i jasno, dosadnie je wyartykułować w środowisku własnym i przełożonych,
67
w akcji 6/08
Przemyślenia Starego Ratownika
− usilnie szukać i pozyskiwać nie
do końca znane załodze obiekty
w celu ich pocięcia i spalenia,
− wykorzystywać każdą możliwą
okazję, by korzystając z życzliwości
właścicieli obiektów nierozpoznanych ratowniczo, organizować „wycieczki” szkoleniowe dla załóg,
− brać udział w sympozjach, pokazach i prezentacjach przybliżających tematykę lub organizować
takowe dla własnych potrzeb,
− korzystać z doświadczeń załóg,
którym nietypowa akcja już się
przydarzyła; zapraszać dowódców i szczerze analizować ich
potknięcia, wyciągając dla siebie
wnioski,
− szukać, gromadzić i powielać
literaturę, a także tworzyć z niej
zmianową (jednostkową) książkę dobrych rad dla dowódców
zastępów (czynią tak niemieccy
koledzy),
68
− przyjąć zasadę, że omawianie
akcji własnych i cudzych jest
obowiązkiem, a nie jedną z możliwości podnoszenia kwalifikacji,
− nękać przełożonych w temacie
organizacji szkoleń wykraczających poza możliwości dowódcy
JRG,
− przekonać ratowników, by każde
prywatne „poznawanie otoczenia”
chcieli i potrafili wykorzystać ratowniczo,
Dobrym rozwiązaniem
jest organizowanie „wycieczek” załóg ratowniczych do salonów sprzedaży i warsztatów w celu
obejrzenia najnowszych
rozwiązań.
www.wakcji.elamed.pl
− upowszechnić komputerowe symulacje umożliwiające natychmiastowy dostęp do informacji
o danym samochodzie (Crash
Recovery System),
− opracować broszury (procedury)
omawiające tok postępowania
przy konkretnej nietypowej akcji
(np. z pojazdem hybrydowym),
− do szkolenia doskonalącego włączać członków OSP z jednostek
KSRG.
Niektórzy mówią, że najlepszym
narzędziem ratowniczym jest mózg
i to z niego powinniśmy zawsze
korzystać. Zgoda! – pod warunkiem, że wcześniej coś do niego
włożymy!
Panie dowódco i komendancie,
a czy Ty w szczerych ratowniczych
rozmowach ze swoimi podwładnymi ustaliłeś już, czego oni na oczy
nie widzieli? Może warto?

Powodzenia!

Podobne dokumenty