Stroiciel Śpiewu Ptaków cz III

Transkrypt

Stroiciel Śpiewu Ptaków cz III
Stroiciel Śpiewu Ptaków cz III
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
LechMucha
Jastrząb siedział przed chatą i przyglądał się z zainteresowaniem stadku gilów buszujących
w gałęziach na krzaku głogu. Śmieszne, małe ptaszki w czerwonych kubraczkach
przeskakiwały lekko z gałązki na gałązkę, poszukując pokarmu. Jastrząb – jak każdy stroiciel
– mógł przyglądać się ptakom bez końca. Ich widok, śpiew, nieustanny rwetes i ruch w
gałęziach drzew sprawiały mu ogromną przyjemność, tym większą, że teraz w zimie ptaków
było wokoło mniej.
W pewnej chwili w drzwiach chaty ukazała się ciężka postać Badory, gospodarza, który
udzielił Jastrzębiowi schronienia na zimę w zamian za niewielką pomoc w gospodarstwie. Od
kilku tygodni Jastrząb mieszkał wraz z Badorą i jego liczną rodziną, i dzieląc z nimi ich życie,
stopniowo nabierał coraz większego szacunku dla ich przekonań, dla sposobu, w jaki żyją, a
przede wszystkim – dla ich codziennej, ciężkiej pracy.
– Można zasiadać – powiedział Badora.
– Już idę – odparł Jastrząb i poczuł, że jest głodny.
Po obiedzie postanowił pójść na spacer do lasu. Już od dawna nie latał i chciał przywołać
jakiegoś dużego ptaka. Brakowało mu poczucia wolności, pędu wichru w skrzydłach, szumu
powietrza w uszach. Był tak zniecierpliwiony, że nie zauważył dwóch ludzi podążających
jego śladem. Zapuścił się głęboko w las, z dala od ludzkich siedzib, w miejsce, gdzie kilka
dni wcześniej widział latającego ponad lasem sokoła. Usiadł na polanie pod drzewem, i
napawając się piękną scenerią zimowego lasu, czekał. Było już późne popołudnie, gdy
zauważył ptaka. Wyjął zza pazuchy flet i zaczął grać. Po chwili wpadł w trans i poczuł, że
jest ptakiem – pięknym, wolnym, szybkim jak strzała sokołem. Szybował nad zimowym
lasem, na przemian wznosząc się i opadając. Ptak, którego przywołał, był w doskonałej
formie. Widocznie niedawno udało mu się coś upolować, gdyż wbrew obawom nie czuł
głodu. Latał dla samej przyjemności lotu, dla tego jedynego, niepowtarzalnego uczucia,
jakiego doświadczyć może tylko stroiciel śpiewu ptaków wcielony w ptaka. Zbliżał się
wieczór. Zobaczył ponad polami wielkie stado szpaków składające się z kilkuset osobników.
Odezwał się w nim instynkt łowcy, i choć właściwie nie był głodny, jednak instynkt ten wziął
nad nim górę. Ruszył w kierunku stada. Szpaki, gdy tylko zobaczyły sokoła zbiły się w
ciaśniejszą gromadę. Drapieżnik nieco zdezorientowany wielką liczbą małych ptaków,
zaczął krążyć ponad nimi i nagle runął z góry jak kamień w sam środek stada. Stado
zawróciło natychmiast jakby kierowane jedną ręką, jednak nie było w stanie ujść swemu
prześladowcy. Ściana małych ptaków rozstąpiła się, przepuszczając przez środek sokoła, by
Strona: 1/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
tuż za nim zbić się ponownie w gromadę. Widok setek ptaków – poruszających się
jednocześnie, zawracających nagle, wznoszących się, to znów opadających – był wspaniały.
Jednak w pewnej chwili ogarnęło go uczucie strachu. Poczuł, że nie może wrócić do ludzkiej
postaci. Coś takiego nigdy mu się nie przytrafiło. Natychmiast zawrócił, by odszukać swe
ludzkie ciało, pozostawione na polanie pod drzewem. Gdy nadleciał nad polanę, zobaczył że
dwóch ludzi niesie jego nieprzytomne ciało, na którego głowę był nałożony hełm. Zrozumiał,
że to właśnie ten hełm nie pozwala na powrót jaźni do ciała. Pojął, że został uwięziony w
ciele sokoła. Zbliżył się jeszcze bardziej do napastników i w jednym z nich rozpoznał
przybłędę, który kilka dni temu pojawił się we wsi i kręcił się wszędzie, jakby czegoś lub
kogoś szukając. Nagle drugi z ludzi upuścił nogi jego ciała i odwrócił się, spoglądając w górę.
Podniósł do ramienia kuszę i strzelił. Jastrząb gwałtownie zmienił kierunek lotu, próbując
uniknąć bełtu. Jednak było już za późno. Pocisk dosięgnął prawego skrzydła ptaka. Ból,
który poczuł, niemal sparaliżował jego ruchy. Ostatkiem sił, walcząc z ogarniającym go
omdleniem, Jastrząb wcielony w sokoła zdołał odlecieć na bezpieczną odległość, i tracąc w
końcu przytomność, spadł na ściółkę pomiędzy drzewami. Teraz nie tylko był uwięziony w
ciele ptaka, ale też ciężko ranny…
Katja podeszła do leżącego na stole nieprzytomnego człowieka i spojrzała na niego z żalem.
Znajdowali się – ona, Zoe i Vladimir – w pracowni alchemicznej tego ostatniego, w piwnicy
domu, w którym spotkali się po raz pierwszy. Ciało stroiciela w ekranującym hełmie
spoczywało na drewnianym stole. Mężczyzna sprawiał wrażenie głęboko nieprzytomnego,
pogrążonego w letargu. Oddychał bardzo wolno, równie wolno biło jego serce.
– Pamiętaj – powiedziała – obiecałeś, że po wszystkim go uwolnisz. –
Nagle gwałtownie odwróciła głowę, spojrzała na Vladimira i jej oczy zapłonęły gniewem.
– Zabiłeś go, ty skurwysynu! – wrzasnęła – zabiłeś go, ty wieprzu, strzeliłeś do niego, gdy
był ptakiem! – wrzeszczała – zapominasz, że jestem telepatką, przede mną nic nie
ukryjesz…
Mężczyzna bez ostrzeżenia z całych sił uderzył ją w twarz tak szybko i niespodziewanie, że
nie zdążyła się uchylić.
– Uspokój się – powiedział chłodno – on nie zginął. Ta durna, zezowata, łamaga nie trafiła
dużego ptaka z kilku metrów. Prawdopodobnie tylko go ranił. I cholernie nam to utrudni
robotę.
– Gówno mnie obchodzi twoja zasrana robota! – krzyknęła przez łzy Katja – Nic dla ciebie
nie zrobię.
– Tak? – Vladimir uśmiechnął się szyderczo – to poderżnę mu gardło i nawet, jeśli ptak
przeżył, to nie będzie miał gdzie wrócić, a ty możesz zapomnieć o ochronnym hełmie!
Siadaj – krzyknął – Jak zdejmę mu hełm zajmiesz miejsce w jego ciele, potem na mój znak
wymienisz się ze mną. Jak coś pójdzie nie tak… – skinął na stojącą w drzwiach Zoe.
Czarownica podeszła podniosła do góry naciągniętą kuszę i wymierzyła w Katję,
uśmiechając się złowrogo.
Wszystko z początku szło łatwo. Katja zajęła miejsce nieszczęsnego stroiciela bez
problemów, a gdy tylko to się stało Vladimir ponownie nałożył jej na głowę hełm. Tylko
przez chwilę poczuła więź, cienką nitkę telepatycznego porozumienia z prawowitym
właścicielem ciała. Przynajmniej miała pewność, że tamten żyje. Znacznie silniej wyczuła
Strona: 2/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
intencje wiedźmy. Zdała sobie sprawę z tego, że natychmiast po dokonaniu zamiany,
czarownica zabije ją strzałem z kuszy. Miała bardzo niewiele czasu, by znaleźć wyjście z
sytuacji.
– Jesteś gotowa? – spytał alchemik. – Na mój znak zdejmiesz hełm i opuścisz ciało, a ja
natychmiast zajmę twoje miejsce!
Mężczyzna, sam będąc pozbawionym zdolności telepatii, by dokonać zamiany wciągnął
nosem trochę podanego mu przez czarownicę białego proszku. Przez chwilę stał
nieruchomo, następnie potrząsnął głową, lekko się zatoczył, obrzucił nieco mętnym
wzrokiem pokój, zmrużył oczy, chroniąc przed światłem rozszerzone źrenice.
– Raz… dwa i…
Katja nie czekała na trzy. Kątem oka widziała, jak wiedźma celuje w jej bezwładne w tej
chwili ciało. Zanim Vladimir zdążył wypowiedzieć „trzy”, Katja cisnęła hełmem w czarownicę,
ta – będąc wiedźmą – miała zdolność – przynajmniej w pewnym stopniu – czytania myśli i
ułamek sekundy wcześniej zrozumiała, co się stanie. Odruchowo skierowała kuszę na ciało
stroiciela i wypuściła bełt. Vladimir – choć zaskoczony zdążył jednak zająć miejsce w nowym
ciele – został natychmiast trafiony bełtem kuszy w prawe ramię, zaś Zoe została boleśnie
ugodzona ciężkim hełmem. W powstałym zamieszaniu Katja natychmiast po wejściu w swe
własne ciało popchnęła stojącą jej na drodze wiedźmę w stronę płonącego w rogu kominka i
zdołała wymknąć się z komnaty. Uciekając, poczuła przez chwilę w głowie wściekłość
nikczemnego Vladimira, który wyładowywał swą złość na czarownicy. I rosnącą nienawiść
Zoe. Udało się jej ujść z życiem, niestety hełm musiała zostawić w pracowni.
Strona: 3/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty