Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć? Oto jest pytanie?
Transkrypt
Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć? Oto jest pytanie?
KWARTALNIK DLA RODZICÓW PRZYGOTOWANY W RAMACH OGÓLNOPOLSKIEGO PROGRAMU „BEZPIECZNE PRZEDSZKOLE” Mikołaj- wierzyć, czy nie wierzyć? Oto jest pytanie? „Musisz być grzeczny, bo jeśli nie będziesz, nie dostaniesz prezentu od Mikołaja”. Albo: „Jak Ty się zachowujesz? Pamiętaj, że Mikołaj na Ciebie patrzy”. Tego typu słowa, niczym magiczne zaklęcie, powtarzane są przez rodziców na całym świecie mniej więcej od początku grudnia. Czasem nawet wcześniej. Takie przedświąteczne narzędzie wychowawcze, całkiem zresztą skuteczne. Ale czy dorośli powinni je stosować? Czy podtrzymywanie wiary dziecka w istnienie Świętego Mikołaja nie jest jakąś formą oszukiwania własnej pociechy? Legenda o św. Mikołaju jest legendą o dobrym człowieku. O szlachetnym biskupie, który podarował posag trzem pannom- dzięki temu nie groziło im już staropanieństwo. Warto tę legendę opowiedzieć dzieciom- kryje się w niej nauka, że jeśli człowiek postępuje słusznie, to zostanie za to nagrodzony. Tego może nasz malec nauczyć się od współczesnego Świętego. I choć my, dorośli, niestety dobrze wiemy, że za uczciwość czy dobroć okazaną innym, nie zawsze dostajemy premię od losu, to jednak proces wychowawczy warto zacząć od prostych praw: jeśli zrobisz dobrze, świat odpowie ci tym samym! Ważnym elementem mikołajkowego rytuału jest pisanie listu do Świętego Mikołaja. Dzieci, przynajmniej na początku, nie są materialistami i potrafią prosić o zdrowie dla chorego członka rodziny albo o wymarzony prezent dla rodzeństwa. Takie odruchy warto dostrzegać, podkreślać i chwalić- dobrze, żeby malec wiedział, że jeśli kieruje się dobrym serduszkiem, to jego rodzice są szczęśliwi. Co jednak, kiedy dziecko w liście prosi o coś zupełnie nierealnego, przekraczającego możliwości, chociażby finansowe, rodziców? To może być bardzo dobra okazja do nauczenia dzieci, że nie wszystkie ich zachcianki zostaną spełnione. Bo Mikołaj musi przecież obdarować dzieci na całym świecie, więc jego kapitał nie jest nieograniczony. Trzeba o tym przypomnieć niektórym rodzicom- nie warto doprowadzać rodzinnego budżetu do ruiny dla chwili radości naszego dziecka. Przedszkolak wcale nie potrzebuje konsoli czy najnowszego iphone'a- po latach nie będzie o nich pamiętał. Większość z nas z dzieciństwa wspomina przede wszystkim wspólne przygotowania do Świąt, ubieranie choinki, rzadko to, co się pod tą choinką znajdowało. Bo Święta nie są po to, żeby uczyć dzieci konsumpcjonizmu. Nagle jednak nasza pociecha zaczyna wątpić w istnienie Świętego, który w wigilijną noc przynosi prezenty. Zwykle ten moment następuje wraz z końcem przedszkola. Dziecko uważniej obserwuje świat, a widok trzech Mikołajów spacerujących razem po alejkach supermarketu wcale nie należy do rzadkości. Że nie wspomnieć o sytuacji, kiedy Święty zjawia się w Wigilię w butach taty lub z zegarkiem dziadka na ręce. Nie da się uniknąć takich wpadek i nie warto wówczas przekonywać dziecka, że nie widzi tego, co widzi. Co zatem zrobić? Można przywołać legendę o Świętym Mikołaju, wytłumaczyć, że jego dobry duch ciągle żyje i że każdy z nas może zostać takim Mikołajem- dla innych. Dobrym pomysłem jest wówczas włączenie dziecka w przygotowanie świątecznych podarunków. To może być naprawdę dobra zabawa, bo prezenty trzeba wybrać, dokonać ich zakupu, zapakować, schować... i dotrzymać tajemnicy aż do Świąt! Ileż możliwości dla nauczenia się nowych rzeczy. Pamiętajmy- zawsze lepiej, jeśli to rodzice pomagają dziecku pogodzić się z nieistnieniem Mikołaja, niż gdyby mieli to zrobić, nie zawsze delikatni, rówieśnicy. Wkroczenie w erę postmikołajową może wiązać się z tym, że dziecko ma nagle tysiąc pomysłów na to, komu i jak mogłoby pomóc. Błędem jest tłumienie takiego świątecznego zapału. Tak dużo uwagi poświęcamy budowaniu w dzieciach pewności siebie, asertywności i rozwijaniu ich inteligencji, często, niestety, zapominając, że równie ważne jest, aby miały dobre serce. Może wcale nie jest wykluczone zaproszenie samotnego sąsiada na wigilijną kolację? Albo wycieczka do schroniska i adoptowanie potrzebującego opieki psiaka? Czasem ten świąteczny zapał może przejawiać się w dziecięcej chęci obdarowywania ogromnej ilości osób. Warto wówczas zachęcić malucha, aby przygotował prezenty samodzielnie. Bo to, co wyszło spod naszej ręki, nawet, jeśli nawet nie jest takie równe ani piękne, jak to ze sklepu, ma dużo większą wartość- to tak, jakbyśmy pod choinką zostawiali kawałek siebie. A rysunek, wykonany ręką dziecka, czy zaśpiewana przez nie piosenka, mogą być tym, co sprawi, że Babcia czy Dziadek znów uwierzą w Świętego Mikołaja... Opracowano na podstawie artykułu „Po co wierzyć w św. Mikołaja” J. Bielinowicz ROZWÓJ EMOCJONALNY DZIECKA W WIEKU PRZEDSZKOLNYM Emocja to krótkotrwałe zjawisko psychologiczne i fizjologiczne, stanowiące skuteczny sposób przystosowania się do zmiennych wymogów środowiska, a odzwierciedlające stosunek danej jednostki do działających bodźców. Jest to reakcja człowieka na jego własne zachowania i własną sytuację życiową, a także reakcja na inne osoby, sytuacje i wydarzenia zewnętrzne, które wpływają na jego los. W różnych okolicznościach reakcje te wyrażają się poprzez radość, wzruszenie, satysfakcję, poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, pewność siebie, niepokój, wstyd, poczucie winy, gniew, smutek, złość, nienawiść itp. Emocje wywierają wpływ na zachowanie się człowieka- nieraz mobilizują do działania i ukierunkowują jego przebieg, ale mogą też dezorganizować postępowanie. Zdrowy emocjonalnie człowiek wyraża własne emocje w sposób adekwatny do oddziałujących na niego bodźców. Formowanie sfery emocjonalnej jest więc istotnym elementem wychowania. Emocje dziecka w wieku przedszkolnym różnią się od emocji człowieka dorosłego. Do szóstego roku życia przeżycia dziecka są krótkotrwałe, powstają i kończą się nagle- cechuje je afektywność, impulsywność i labilność. Cechą charakterystyczną jest to, że dziecko nie potrafi maskować i tłumić swoich przeżyć emocjonalnych, co widać w jego zachowaniu, ruchach, gestach i słowach. Dziecięce zachowanie naznaczone jest występowaniem silnych, gwałtownych uczuć, czyli afektów i dopiero pod koniec wieku przedszkolnego, co jest związane z rozwojem mowy, dzieci potrafią lepiej opanowywać swoje uczucia i przeżywać je bardziej świadomie. Rozwój emocjonalny dzieci w wieku przedszkolnym, w stosunku do wcześniejszych faz rozwojowych, cechuje się wzbogaceniem i zróżnicowaniem życia uczuciowego. Związane jest to zarówno z dojrzewaniem układu nerwowego, jak i z wpływem oddziaływań środowiskowych. Kształtowanie odporności emocjonalnej oznacza stwarzanie warunków do rozwijania u dzieci zdolności do kierowania swym zachowaniem tak, aby mogły rozwiązywać do końca zadania wymagające wysiłku, przy jednoczesnym opanowywaniu napięć. Dodatkowo ważne jest wdrażanie dzieci do rozumienia komunikatów werbalnych i niewerbalnych drugiej osoby, a także takiego przekazywania komunikatów, aby druga osoba mogła dokładnie zrozumieć ich przekaz. Poniżej opisane zostały charakterystyczne cechy rozwoju emocjonalnego dzieci w poszczególnym wieku. Dziecko trzyletnie jest towarzyskie, kochające, przyjazne i łatwo ulega sugestiom innych osób- z łatwością przejmuje cechy charakteru osób dorosłych, z którymi często przebywa. Trzylatki odczuwają emocje w ekstremalny sposób. Jeśli są zdenerwowane, niekiedy mają ataki gniewu i okazują go na przykład przez niszczenie przedmiotów. Kiedy są szczęśliwe – głośno się śmieją i popiskują z zadowolenia. I nawet drobne wydarzenie może spowodować, że będą zanosić się od śmiechu. Natomiast brak pewności siebie wyrażają poprzez wstyd, nieśmiałość i nerwowość. Dziecko w wieku trzech lat jest nie tylko impulsywne, skłonne do wyładowywania swych afektów, ale także zmienne w swych uczuciach i nastrojach. Jego emocje szybko się wytwarzają, ale też szybko gasną, a raczej przeradzają się w inne, nawet krańcowo odmienne uczucia – niemal w jednej chwili dziecko potrafi przejść od śmiechu do łez. Dziecko czteroletnie jest ufne, demonstruje duże poczucie pewności siebie, wykazuje ciekawość, skuteczność i wytrwałość w działaniu. Czterolatki zaczynają rozumieć, że wyrażanie silnych emocji może mieć wpływ na innych, ponieważ lepiej rozumieją emocje własne i innych osób, a przy tym zdobywają umiejętności regulowania ekspresji własnych emocji. Na tym etapie rozwoju dziecka zaczyna się u niego rozwijać poczucie humoru, charakterystyczne jest wielokrotne powtarzanie tego samego żartu i śmianie się z niego za każdym razem. Czterolatek może śmiać się tylko po to, aby inni wybuchnęli śmiechem. Często powtarza brzydkie słowa, powraca do nich z upodobaniem, rymuje je w różnorodny sposób i zaśmiewa się przy tym, choć zdaje sobie sprawę z ich niestosowności. W tym wieku dziecko posiada już utrwalone standardy zachowań przyjętych od najbliższych, dlatego traktowane poważnie potrafi rozwiązywać problemy kierując się rozsądkiem. Dziecko pięcioletnie demonstruje pewność siebie, bywa zarozumiałe, lubi się popisywać, z determinacją dąży do tego by być najlepszym i z wytrwałością ćwiczy nowe umiejętności. Pojawiają się u niego takie emocje jak: duma, wstyd, poczucie winy, zazdrość czy zakłopotanie. Staje się to podstawą do kształtowania moralności dziecka. Rozwój dziecka na tym etapie charakteryzuje się początkami kontroli nad emocjami i nazywaniem ich. Pięciolatki stopniowo oddzielają uczucia od czynności, co pozwala wyrażać emocje w sposób społecznie akceptowalny. Mają już przyswojone społeczne standardy sposobów zachowania, dlatego na przykład jeśli czegoś chcą, to o to poproszą, zamiast, tak jak wcześniej, brać bez pytania. Kształtująca się u pięciolatka zdolność samokontroli i wzrastająca świadomość, pozwala dziecku bardziej panować nad takimi zachowaniami jak płacz, gwałtowne wzruszenie, wybuchy gniewu, wypowiadanie się w nieodpowiednich momentach. Dzieci w tym okresie nabywają też umiejętności, które pozwalają im manipulować zachowaniami i uczuciami innych przez wyrażanie własnych emocji, np. przytulenie. Lepiej radzą sobie ze słownym wyrażaniem emocji, co często prowadzi do tak zwanego „przezywania” kolegów, których nie lubią. W konfliktach z kolegami zaczynają rozumieć sens przeprosin, ale częściej winą za konflikt obarczają inne dziecko. Dziecko sześcioletnie ponownie przeżywa trudny okres i jest mniej stabilne emocjonalnie niż w wieku pięciu lat. Silnie przeżywa każdą krytyczną uwagę, często bywa drażliwe. Odczuwa bardzo silną potrzebę współzawodnictwa oraz wygrania, a żeby zwyciężyć, potrafi posunąć się nawet do oszukiwania i nie potrafi się do tego przyznać. Sześciolatek nadal wykazuje skłonności do egocentryzmu, a także przejawia zachowania buntownicze. Kiedy dziecko kończy edukację przedszkolną rozumie emocje własne i innych osób, potrafi regulować ekspresję własnych emocji, umie mówić o przeżyciach, potrafi ocenić przyczyny reakcji emocjonalnych oraz przewidzieć zachowania związane z wyrażanymi przez inne osoby emocjami. Dziecko staje się zdolne do samokontroli, co przejawia się w powstrzymywaniu od natychmiastowego działania i ujawniania emocji, planowania, dostosowywania do poleceń, próśb i norm kulturowych. Rozwija się u niego obraz własnej osoby, w których obok konkretnych sądów opisowych, pojawia się samoocena. Wiek przedszkolny jest okresem bogacenia się i różnicowania życia uczuciowego, co na zewnątrz wyraża się na ogół w żywym, spontanicznym i łatwym do zauważenia zachowaniu. W wieku przedszkolnym dziecko przeżywa szereg emocji, zaczynają też kształtować się uczucia społeczne, moralne, estetyczne i intelektualne. Emocje, które uzyskały znaczenie dominujące, oddziałują na osobowość dziecka, a przez nią na jego przystosowanie społeczne. Decydują one, jaki jest „ogólny nastrój” dziecka. Emocje te zależą głównie od środowiska, w jakim dziecko wzrasta i wychowuje się, ale dużą rolę do odegrania w tej dziedzinie mają również nauczyciele przedszkola, na przykład poprzez organizowanie sytuacji i zabaw, w których dziecko będzie uczyło się samoświadomości, empatii i kontaktów społecznych. W dużej mierze osiągnięcie sukcesu w kwestii prawidłowego rozwoju emocjonalnego dziecka zależny jest od właściwej współpracy rodziców z przedszkolem, do którego dziecko uczęszcza. Z uwagi na fakt, iż w okresie przedszkolnym dziecko styka się z wieloma nowymi emocjami, jawi się znamienna rola dorosłych w edukacji emocjonalnej dzieci – uczenia nazywania, rozpoznawania i radzenia sobie z emocjami, czyli wprowadzenie do umiejętności, jaką jest inteligencja emocjonalna. Najnowsze badania jednoznacznie stwierdzają, że o sukcesie dziecka w szkole decyduje nie tyle nadzwyczajna umiejętność czytania czy znajomość faktów, ile zbiór cech emocjonalnych i społecznych umożliwiających zgodne i satysfakcjonujące współżycie w grupie rówieśniczej. Opracowano na podstawie książki „Zrozumieć emocje” K. Oatley, J. M. Jenkins Po prostu DZIECKO Dzieci są niczym latawce – wypieszczone, przez około dziesięć lat przygotowywane w domu, kolorowe, po prostu doskonałe. Troszczymy się o doskonałe wzrastanie dziecka: taniec, dentysta, Pierwsza Komunia, jazda konna, angielski, nieco wolontariatu– po prostu arcydzieło. Tak jest u rodziców przeciętnych, którzy względnie trzeźwo patrzą na życie. Są jednak jeszcze rodzice, którzy, brzydko mówiąc, są zakamuflowani i histeryczni. To rodzice od zaspokajania zachcianek, rowerka rehabilitacyjnego (bo żeby przypadkiem nie było), usprawiedliwiania każdej nieobecności w szkole, pokoju wypełnionego zabawkami, telewizora, tableta... Dziecko- arcydzieło pewnego dnia zaczyna domagać się innych przestrzeni i klimatów. Rodzice bulwersują się, bo przecież nie brali pod uwagę, iż ten majstersztyk chce oderwać się od maminej spódnicy. Przecież nawet dwudziesto- trzydziestoletni latawiec ciągle można poprawić. Przecież nikt nie zajmie się nim (nią) lepiej niż mamusia. Czy aby na pewno? Generalnie można dziś mówić o trzech rodzajach dzieci: DZIECI ZDOLNE – uczą się czytać, gdy zaczynają mówić; zanim poznają swój język ojczysty, władają już co najmniej dwoma obcymi; ich pokoik wypełniony jest elektronicznymi zabawkami… Te dzieci nigdy do końca nie były dziećmi. DZIECI ROZPUSZCZONE – rzadko się uśmiechają, często kłócą, wszyscy dookoła dbają o to, aby je zadowolić, chcą mieć wszystko, teraz, natychmiast i już. PO PROSTU DZIECI – wspaniałe, pyzate, przybrudzone, bawią się tym, co znajdą w domu (pokrywka+klamerka+łyżka= extra zabawa), do wszystkich się uśmiechają i gonią kota na płot. Te dzieci mają rodziców, którzy wychowują je pogrożeniem palcem, ponoszeniem konsekwencji swoich czynów oraz nietolerowaniem kaprysów. Które z tych dzieci w dorosłym życiu będzie miało ochotę na papierosy, narkotyki i alkohol? Dzieci zdolne – bo przecież są dorosłe i wiedzą co robią, w każdej chwili mogą zacząć i skończyć, bo przecież nie potrzebują niczyich rad. Dzieci rozpuszczone – bo przecież mogę wszystkiego spróbować i nikt nie będzie mi mówił co mam robić. Po prostu dzieci nie będą potrzebowały tego wszystkiego, bo przecież życie samo w sobie jest extra i nie potrzebuje ubarwień. Będą wolały mleczna czekoladę i colę prosto z lodówki. Niech i tak będzie… W następnym numerze zastanowimy się jak wychować przykładowy model dziecka rozpuszczonego. Co robić, aby nasz latawiec nie odfrunął za daleko, a jeśli by chciał, to jaką linkę przyczepić do niego aby ciągle mieć go w swoim zasięgu… opracowano na podstawie książki „Jak zepsuć dziecko w dziesięciu ruchach?” A. Mazzi Moda na odblaskijestem widoczny, jestem bezpieczny! Mylimy się myśląc, że widzieć i być widocznym oznacza to samo. Sądzimy, że jeżeli my widzimy nadjeżdżający z przeciwka samochód lub jego światła, to i kierujący pojazdem nas widzi. Ale to nieprawda! Kiedy kierowcy trudno jest dostrzec pieszego? Zawsze, gdy pieszy zlewa się z otoczeniem. Jest prawie niewidoczny w ciemnościach, gdy porusza się po nieoświetlonej drodze, przy której są zarośla, na dodatek w ciemnym ubraniu i bez elementów odblaskowych. Kierowcy słabo go widzą także w dzień przy zmniejszonej przejrzystości powietrza np. podczas opadów deszczu, śniegu, gdy jest mgła lub robi się tzw. „szarówka”. Po ciemku, na nieoświetlonej drodze, kierowcy samochodów widzą przede wszystkim silne światła pojazdów jadących z przeciwka i białe linie wymalowane na jezdni. Tonące w mroku sylwetki pieszych i rowerzystów dostrzegają w ostatniej chwili, zazwyczaj z odległości 20-30 m. Jeśli jednak pieszy wyposażony jest w element odblaskowy, odbijający światła samochodu, kierowca spostrzeże go już z odległości 130-150 metrów, czyli ok. 5 razy wcześniej! To może uratować pieszemu życie. • Pamiętajmy, że jesienią i zimą widoczność bardzo się pogarsza. • Powinniśmy zawsze nosić elementy odblaskowe na wierzchniej odzieży. • Elementy odblaskowe są tak dobrze widoczne, ponieważ odbijają światła. Tak więc prawidłowo noszone odblaski powinny być umieszczone w takim miejscu, aby znalazły się w polu działania świateł samochodowych i były zauważalne dla kierujących nadjeżdżających z obu kierunków z tylu i z przodu. Nośmy elementy odblaskowe niezależnie od tego, którą częścią drogi się poruszamy – chodnikiem, poboczem czy jezdnią. Pamiętajmy, że ich noszenie jest naszym obowiązkiem zgodnie z przepisami o ruchu drogowym. Od 31 sierpnia 2014 roku każdy pieszy poruszający się po zmierzchu poza obszarem zabudowanym ma obowiązek nosić elementy odblaskowe: Art. 4a.Pieszy, poruszający się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym jest obowiązany używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu, chyba że porusza się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych lub po chodniku. Dzięki obowiązującym przepisom możemy modnie błyszczeć, ponieważ w sprzedaży do wyboru jest wiele odblaskowych gadżetów. Kamizelki, zawieszki, naklejki, opaski ! Jedzenie na... przeziębienie Okres nasilonych przeziębień i zachorowań, niestety, w pełnym rozkwicie. Czy to, co jedzą nasze kichające i kaszlające dzieci ma znaczenie dla procesu zdrowienia? Czy jedzenie może być lekarstwem? Faktem jest, że dzieci przeziębione, trawione gorączką często nie mają apetytu. Organizm w tym czasie koncentruje się na walce z intruzem i jedzenie to ostatnia rzecz, która zaprząta jego uwagę. Nie należy zmuszać chorych dzieci do jedzenia, zwłaszcza ciężkostrawnych potraw. Podawane porcje powinny być także mniejsze. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja, jeśli chodzi o płyny. W trakcie choroby dziecka nie można zapomnieć o wypijaniu ich dużej ilości! Szczególnie polecane są kompoty bez cukru, delikatne w smaku i gotowane na świeżych owocach sezonowych. Należy również pamiętać o tym, że rozgrzewające przyprawy w herbatkach typu: suszony imbir, cynamon czy czosnek nie współgrają dobrze z wysoką gorączką malucha. Jakie w takim razie składniki wspierają proces dochodzenia dziecka do zdrowia? Jednym z nich jest niewątpliwie DYNIA. Zawiera ona ogromną ilość kartenoidów (prekursorów witaminy A), a także kwas foliowy i dużo wody. Jest lekkostrawna, ma mało tłuszczu i białka, więc nie obciąża układu pokarmowego. Jest również delikatna w smaku, a jej konsystencja nie podrażnia chorego gardła naszej pociech. Polecane są również pestki dyni, bogate w cynk, magnez i witaminę E. Inne pomarańczowe warzywo, wspomagające walkę z chorobą to MARCHEWKA, której spożywanie łagodzi kaszel, a także pomaga walczyć z biegunką. Już nasze babcie stosowały CEBULĘ i CZOSNEK jako antidotum na choroby. Cebula zawiera dużo witaminy C, łagodzi nieżyt nosa, działa napotnie, a gotowana sprzyja leczeniu kaszlu. Czosnek zaś to dwie ważne z punktu widzenia nieżytów substancje: allicyna, zabójcza dla drobnoustrojów chorobotwórczych i inulina, regenerująca florę bakteryjną jelit. Dobrze jeść również... nasze pospolite ZIEMNIAKI- cenne źródło witamin z grupy B, witaminy C, potasu i sodu. Dwa ostatnie składniki mają korzystny wpływ na równowagę elektrolitów, szczególnie podczas gorączki. Po ziemniaki warto sięgać także podczas biegunki, a ugotowane i rozgniecione pomagają na uporczywy kaszel w postaci rozgrzewającego kompresu. Zdrowienie przyśpiesza również jedzenie RYŻU- bogatego w witaminy z grupy B, działającego kojąco na żołądek i oczyszczającego organizm z toksyn oraz KASZY JAGLANEJ o delikatnym smaku, lekkostrawnej i bezglutenowej, zawierającej wysokowartościowe białko. Działa ona osuszająco w leczeniu silnego kataru, pomocna jest również przy biegunce. W czasie choroby warto sięgać także po PRZYPRAWY, takie jak: kurkuma, imbir świeży i suszony, cynamon, kardamon, goździki, czosnek świeży, anyż czy kozieradka oraz ZIOŁA: tymianek, szałwia, mięta oraz rozmaryn. BARDZO PROSTA ZUPA MARCHEWKOWA- NA ZDROWIE! Składniki: • 4 duże marchewki; • litr bulionu warzywnego; • cebula; • 2 ząbki czosnku; • margaryna do smażenia; • łyżeczka curry; • sól, pieprz; Marchewki obrać, pokroić na kawałki, gotować w bulionie do miękkości. W międzyczasie na rozgrzanej margarynie zeszklić pokrojoną w piórka cebulę oraz posiekany czosnek. Dodać curry i jeszcze chwilę razem podsmażyć. Przełożyć zawartość patelni do ugotowanej marchewki, doprawić do smaku. Przestudzić, a następnie zmiksować na gładki krem. Podawać np z tostami. Smacznego!